Przejściowy kryzys czy definitywny koniec? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 473 ]

131 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2021-01-04 23:39:57)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Jeżeli źle przedstawiłeś sytuacje to jest to tylko i wyłącznie Twoja wina. Jak ignorujesz czyjeś wpisy, na które ktoś poświęcił swój wolny czas, co było tylko i wyłącznie jego dobrym sercem - bo chciał TOBIE pomóc, to jest to po prostu strasznie przykre i słabe. Nie mówię, że masz dziękować po stokroć ale może okaż odrobinę szacunku, zwłaszcza że jak sam piszesz, czyjaś opinia mogła wynikać z TWOJEJ niekompetencji.

Pomijając - po prostu ignorujesz wpisy, które są sprzeczne z tym, co chcesz usłyszeć. Nie musisz być szczery z osobami tutaj, ale żeby nie być przed samym sobą ...

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-04 23:51:22)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Tak i nie, ale nie do końca tylko moja wina. Ale nie mogę tłumaczyć cały czas szczegółów bo się tylko w to zagłębiam co nie jest dla mnie dobre. A tym bardziej nie mogę wymagać żeby każda osoba przeczytała wszystkie posty. Dlatego dla mojego spokoju po prostu napisałem że jeśli ktoś rozumie coś źle no to trudno.
Sami mówicie że muszę myśleć o sobie i myślę.

Edit. Chodziło mi o to że zarzucane mi było to że nie daję dochodzić do głosu i że się denerwuję. Dlatego temu zapobiegam smile nie zrozumcie mnie źle (po raz kolejny) proszę

133 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2021-01-04 23:56:35)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Żartujesz teraz? Kto zatem Twoim zdaniem ponosi winę za to, że źle przedstawiłeś swoją sytuacje?

Zedytowałeś zatem i ja edytuje: Bo nie dajesz dojść do głosu i wybiórczo odpowiadasz/czytasz posty, które Ci odpowiadają. Tak jak szukasz g******** wymówek odnośnie ex relacji tak jak i w postach powyżej robisz dokładnie to samo. Jak chcesz klarownych odpowiedzi to pisz tak klarownie, żeby każdy mógł zrozumieć. Ludzie poświęcają swój czas żeby pomoc TOBIE. Jeżeli piszesz w poście powyżej że nie zagłębiałeś się bo tak Ci radzili, to jest to nic innego jak wymówka i próba manipulacji nami. Reagujesz w zależności od sytuacji, jesteś chorągiewką.

134

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
KoloroweSny napisał/a:

Żartujesz teraz? Kto zatem Twoim zdaniem ponosi winę za to, że źle przedstawiłeś swoją sytuacje?

Zedytowałeś zatem i ja edytuje: Bo nie dajesz dojść do głosu i wybiórczo odpowiadasz/czytasz posty, które Ci odpowiadają. Tak jak szukasz g******** wymówek odnośnie ex relacji tak jak i w postach powyżej robisz dokładnie to samo. Jak chcesz klarownych odpowiedzi to pisz tak klarownie, żeby każdy mógł zrozumieć. Ludzie poświęcają swój czas żeby pomoc TOBIE. Jeżeli piszesz w poście powyżej że nie zagłębiałeś się bo tak Ci radzili, to jest to nic innego jak wymówka i próba manipulacji nami. Reagujesz w zależności od sytuacji, jesteś chorągiewką.

?????

135

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Po prostu będę ignorować wpisy, które wynikają z mojego złego przedstawienia sytuacji bo wiem że jest inaczej (nie chodzi mi o jej zachowanie czy cokolwiek co planowała) tylko np. że ja wyszedłem z tym że oboje będziemy mieć na święta czas żeby przemyśleć co robimy po stażu. Ot i cała historia, a nie że powiedziała mi coś że będzie myśleć i teraz wymyśliła. Tego jest mnóstwo.

No i tak jak mówiłem, z tym tygodniem na odcięcie jej danym tak postanowiłem przed tym wszystkim. W sobotę proszę o spotkanie i wyjaśnienie mi co chce dalej robić, jak nie to się żegnamy.

Wyluzuj, miałem to samo w swoim wątku. Mnogość teorii, które wiedziałem że są z palca wyssane, co tylko czas pokazał. Ale i wiele mądrych rad i wsparcia, w tym od osób które łajały mnie równo i wprost nazywały toksykiem. Ze wszystkiego warto wyciągać wnioski. Tu są żywi ludzie, mający własne pryzmaty, doświadczenia, osobowości. To bardzo dobre forum, choć potrafi nie zostawić suchej nitki.

136

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
beckett napisał/a:
Wituś napisał/a:

Po prostu będę ignorować wpisy, które wynikają z mojego złego przedstawienia sytuacji bo wiem że jest inaczej (nie chodzi mi o jej zachowanie czy cokolwiek co planowała) tylko np. że ja wyszedłem z tym że oboje będziemy mieć na święta czas żeby przemyśleć co robimy po stażu. Ot i cała historia, a nie że powiedziała mi coś że będzie myśleć i teraz wymyśliła. Tego jest mnóstwo.

No i tak jak mówiłem, z tym tygodniem na odcięcie jej danym tak postanowiłem przed tym wszystkim. W sobotę proszę o spotkanie i wyjaśnienie mi co chce dalej robić, jak nie to się żegnamy.

Wyluzuj, miałem to samo w swoim wątku. Mnogość teorii, które wiedziałem że są z palca wyssane, co tylko czas pokazał. Ale i wiele mądrych rad i wsparcia, w tym od osób które łajały mnie równo i wprost nazywały toksykiem. Ze wszystkiego warto wyciągać wnioski. Tu są żywi ludzie, mający własne pryzmaty, doświadczenia, osobowości. To bardzo dobre forum, choć potrafi nie zostawić suchej nitki.

No właśnie widzę dosyć często osoby z którymi mam dysonans i kompletnie widzę się nie rozumiemy. Ale to przecież internet, normalnie pewnie bym się nie przejmował ale tak jak mówię, muszę dbać o swoje samopoczucie. Wiadomo.

Oczywiście dziękuję bardzo każdej osobie tutaj z osobna za wpisy, na pewno mniej lub bardziej każdy z nich podniósł mnie na duchu i mam nadzieję popchał do odpowiednich wniosków i czynów. A na pewno pozwala trochę wyrzucić z siebie żalu i negatywnych emocji, mieć ten kontakt z ludźmi kiedy ze znajomymi nie mogę.

137 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-05 11:18:56)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Kolejny update.

Tak jak przypuszczałem, poranki są najgorsze, o dziwo nawet nie wieczory. I to nie chodzi o to że nie budzę się koło niej, nie mieszkaliśmy razem, chociaż nocy spędzonych razem było mnóstwo.

Ale zwlokłem się z łóżka, śniadanie i trening, endorfiny na pewno pomogą. Kolejna dawka rozmów ze znajomymi, odkopuję dawne znajomości, wykonuję pierwszy krok. Niestety dalej mam napływy głupich niechcianych myśli, ale to też i pomaga, zaczynam też widzieć, że wyrozumiałość i cierpliwość nie jest jej mocną stroną. Chociażby z tym, że nie mogłem polegać na jakimś wsparciu kiedy miałem problemy czy byłem czymś sfrustrowany bo jak jeszcze na początku po prostu jeszcze pogarszała sytuację zamiast jakoś podnieść na duchu tak później musiałem się zastanawiać czy przypadkiem nie jest tak że znowu oskarży mnie o negatywność. Dla ścisłości, nikt z moich znajomych nie uważa mnie za jakiegoś skończonego pesymistę, nie jestem toksykiem. Ona ma po prostu takie podejście do życia, sama jest silna to i wymaga siły. Przynajmniej tak to rozumiem.

Mam też coraz większe wątpliwości co robić gdyby nawet doszło do tego, że jednak się zejdziemy. Nie wiem czy to wpływ waszych porad czy może sam dochodzę do pewnych wniosków. Bo jakby nie patrzeć z dnia na dzień dostaję nóż w serce nie mając z nią kontaktu. Czy można ot tak po prostu po jakims czasie powiedzieć, że wszystko jest i będzie ok kiedy nie jest?

Staram się robić to co lubiłem do tej pory, ale tak jakby coś ucięło moje chęci do robienia tego, jakby jakaś siła nie dopuszczała mnie do tego, ale wnioskuję, że to normalne że traci się chęci. Walczę z tym na ile mogę.

138 Ostatnio edytowany przez prego (2021-01-05 15:44:23)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

zaczynam też widzieć, że wyrozumiałość i cierpliwość nie jest jej mocną stroną. Chociażby z tym, że nie mogłem polegać na jakimś wsparciu kiedy miałem problemy czy byłem czymś sfrustrowany bo jak jeszcze na początku po prostu jeszcze pogarszała sytuację zamiast jakoś podnieść na duchu tak później musiałem się zastanawiać czy przypadkiem nie jest tak że znowu oskarży mnie o negatywność.

Takie zachowania jak brak wyrozumiałości i wsparcia od kobiety, to nie tylko u niej. smile Jej zachowanie jest typowe dla wielu kobiet. To jak w znanej discopolowej piosence: tak kocha się tylko w filmach, rzeczywistość jest już inna.

139

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

To niekoniecznie tak, że ona jest silna. Równie dobrze może udawać silną i tłumić w sobie emocje, które uważa za trudne jak np. frustracji, ponieważ nie potrafi sobie sama z swoimi poradzić. Taki człowiek co niby wygląda, że wszystko jest ok, a w środku się gotuje.

Czytałam, że ludzie, którzy mają problem z daną emocją np. złością nie będą potrafili sobie radzić ze złością u innych. To samo z innymi uczuciami. Oczywiście nie wiem, czy to sytuacja, która ma miejsce u Twojej partnerki, ale istnieje taka możliwość.

Normalne, że się zastanawiasz czy możliwy jest powrót do tego co było. Nawet jakbyście do siebie wrócili, to zawsze byś miał ten czas teraz z tyłu głowy i zastanawiałbyś się, czy nie skończy się wasz nowy, reaktywowany związek taką samą akcją.

Teraz masz przede wszystkim czas na danie sobie czasu na wyrażenie wszystkich tych emocji, które masz w sobie w związku z tą sytuacja jak: smutek czy złość. To ważne, żeby je wyrazić i nie dusić w sobie.

140

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

No może nie tak że nigdy nie mogłem, żeby nie było. Ale tu chodzi o kluczowe momenty, miałem problem z magisterką, zamiast pocieszyć to jeszcze że mogłem coś zrobić tak żeby nie było. Wiem że nie ma konkretów ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że powinno się właśnie w takich kluczowych momentach być blisko i się wspierać a nie jeszcze bić po głowie. I oczywiście nie myślę o przemocy.

Wiem, że jeśli chodzi o tłumienie w sobie emocji, będąc w takiej sytuacji jak jesteśmy ona na pewno nie pyta się nikogo co o tym sądzi, nikomu nie mówi. A już na pewno nie wypisuje na forach. Tu się diametralnie różnimy, negatywne emocje wylewam na zewnątrz bo inaczej działa to na mnie destruktywnie. Ona to w sobie tłumi i nie daje po sobie poznać że coś nie wyszło czy się stało. Bo jak mówi - nie chce komuś zawracać głowy swoimi problemami.

141

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Kolejny edit. Wszystko zakończone. Napisała do mnie pewnie tylko żeby pogadać, ale tak się rozmowa potoczyła, że zakończyliśmy nasz związek a ja tą decyzję uszanowałem. Może i zostaniemy przyjaciółmi, może nie, na razie na pewno nie chcę kontaktu.

Być może jeszcze coś tu napiszę choćby żeby się wygadać, dziękuję za wszystkie rady.

142

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

... tak się rozmowa potoczyła, że zakończyliśmy nasz związek a ja tą decyzję uszanowałem.

Ona napisała... rozmowa się potoczyła... a Ty decyzję uszanowałeś...
Czyli była decyzja...
W rozmowie, którą ona przeprowadziła...
Decyzję uszanowałeś, decyzja zapadła...

Ciekawe która kobieta marzy o mężu, którego aktywnością jest "szanowanie jej decyzji"...

Tutaj jest klucz całego problemu...

143

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
prego napisał/a:
Wituś napisał/a:

zaczynam też widzieć, że wyrozumiałość i cierpliwość nie jest jej mocną stroną. Chociażby z tym, że nie mogłem polegać na jakimś wsparciu kiedy miałem problemy czy byłem czymś sfrustrowany bo jak jeszcze na początku po prostu jeszcze pogarszała sytuację zamiast jakoś podnieść na duchu tak później musiałem się zastanawiać czy przypadkiem nie jest tak że znowu oskarży mnie o negatywność.

Takie zachowania jak brak wyrozumiałości i wsparcia od kobiety, to nie tylko u niej. smile Jej zachowanie jest typowe dla wielu kobiet. To jak w znanej discopolowej piosence: tak kocha się tylko w filmach, rzeczywistość jest już inna.

Jak i dla wielu mężczyzn smile Generalnie ludzie miewają z tym problemy. Jedni mniej, inni bardziej.

144

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Gary napisał/a:
Wituś napisał/a:

... tak się rozmowa potoczyła, że zakończyliśmy nasz związek a ja tą decyzję uszanowałem.

Ona napisała... rozmowa się potoczyła... a Ty decyzję uszanowałeś...
Czyli była decyzja...
W rozmowie, którą ona przeprowadziła...
Decyzję uszanowałeś, decyzja zapadła...

Ciekawe która kobieta marzy o mężu, którego aktywnością jest "szanowanie jej decyzji"...

Tutaj jest klucz całego problemu...

Nie rozumiem już totalnie Twoich intencji. Raz mówisz, że nie ma co walczyć, jak znowu się z tym pogodziłem to też zrobiłem źle. Po prostu nie rozumiem.

145

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Kolejny edit. Wszystko zakończone. Napisała do mnie pewnie tylko żeby pogadać, ale tak się rozmowa potoczyła, że zakończyliśmy nasz związek a ja tą decyzję uszanowałem. Może i zostaniemy przyjaciółmi, może nie, na razie na pewno nie chcę kontaktu.

Być może jeszcze coś tu napiszę choćby żeby się wygadać, dziękuję za wszystkie rady.

No i w końcu dotarło do Ciebie. Dziewczyna z jakiegoś powodu postanowiła rozstać się. Serce boli, ale w końcu ogarniesz emocje. Ten rok zwłoki może był potrzebny Tobie, ona pewnie walczyła z sobą cały czas. Daj jej odejść, Ty odetnij się od niej i nie szukaj przyjaźni, bo to będzie bolało. Jesteś znowu singlem i tyle. Pozdrawiam.

146

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

bez względu na powód jej zachowania zaakceptuj to i zobacz jak Ci będzie bez niej po tym jak opadną już największe emocje, ona już dokonała wyboru, a wybrała taki termin właśnie z powodu tego że nie jesteście narażeni na codzienny kontakt, także to było zaplanowane i miej to na uwadze, pożegnalny seks też był częścią tego planu

147

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Nie rozumiem już totalnie Twoich intencji. Raz mówisz, że nie ma co walczyć, jak znowu się z tym pogodziłem to też zrobiłem źle. Po prostu nie rozumiem.

Wituś chodzi o tzw. beciakowanie. Jak tak popatrzysz z boku, na to co nam tu piszesz. Możesz zadać sobie pytanie. Jakim facetem jest Wituś? Wiesz co to rama w związku? Dziewczyna wciska ci kity, ty łykasz je jak młody pelikan. Teraz jakbyś tego nie przedstawiał, to ona w końcu powiedziała ci (wreszcie!), że wasz związek to trup. Ty tego nie widziałeś. Radziłem ci sprawdź co się dzieje. Co się działo na tym sylwestrze. Gdybyś to sprawdził, wiedziałbyś dużo więcej i sam podjął decyzje o zakończeniu związku. Ale Ciebie na to nie stać. Kochasz całym serduszkiem, ufasz i szlochasz za panną. W jej ręce oddałeś decyzyjność w tym związku.

148

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
prego napisał/a:
Wituś napisał/a:

Nie rozumiem już totalnie Twoich intencji. Raz mówisz, że nie ma co walczyć, jak znowu się z tym pogodziłem to też zrobiłem źle. Po prostu nie rozumiem.

Wituś chodzi o tzw. beciakowanie. Jak tak popatrzysz z boku, na to co nam tu piszesz. Możesz zadać sobie pytanie. Jakim facetem jest Wituś? Wiesz co to rama w związku? Dziewczyna wciska ci kity, ty łykasz je jak młody pelikan. Teraz jakbyś tego nie przedstawiał, to ona w końcu powiedziała ci (wreszcie!), że wasz związek to trup. Ty tego nie widziałeś. Radziłem ci sprawdź co się dzieje. Co się działo na tym sylwestrze. Gdybyś to sprawdził, wiedziałbyś dużo więcej i sam podjął decyzje o zakończeniu związku. Ale Ciebie na to nie stać. Kochasz całym serduszkiem, ufasz i szlochasz za panną. W jej ręce oddałeś decyzyjność w tym związku.

Nie wiem człowieku dlaczego Ty masz takie podejście do kobiet, zdradziła Cię kiedyś żona, może wielokrotnie? Nie, nie musiałem nic sprawdzać, wszystko jest tak jak mówiła bo samo się wszystko wyjaśniło, żadnej akcji z sylwestrem, żadnego trupa w związku.

Ale tak jak mówiłem nie bedę na to reagować bo to nieważne, tu jest kwestia tego czy ufamy danej osobie czy nie, a wiem że ona to zrobiła po to żeby mojego zaufania nie zniszczyć. Jeżeli w każdym momencie słabości doszukujesz się w drugiej osobie czegoś złego to nie jest to mój problem.

149

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Kolejny edit. Wszystko zakończone. Napisała do mnie pewnie tylko żeby pogadać, ale tak się rozmowa potoczyła, że zakończyliśmy nasz związek a ja tą decyzję uszanowałem. Może i zostaniemy przyjaciółmi, może nie, na razie na pewno nie chcę kontaktu.

Być może jeszcze coś tu napiszę choćby żeby się wygadać, dziękuję za wszystkie rady.

Hm... No cóż, obyś nie przerabiał kolejnych powrotów.
Trzymaj się poukładanej pod siebie codzienności smile.

150 Ostatnio edytowany przez polis (2021-01-06 12:21:44)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Dajcie spokój, to że ona odeszła nie znaczy od razu, że go zdradziła.

Uznała, że nie pasują do siebie charakterami i ok. Chociaż daleka byłabym o stwierdzania, że autor jest nudny i to był problem jak tu gdzieś padło. Równie dobrze może być tak, że to jego dziewczyna jest zaburzona i szukała emocji z tego powodu.

To też czytałam, że osoba zaburzona będzie szukać emocji, afer i dymów jakie pamięta z domu rodzinnego, więc będzie miała wysoką chemię z osobami, które będą reaktywować jej autodestrukcyjne schematy z dzieciństwa. Dla takiej zaburzonej osoby, osoba poukładana i stabilna emocjonalnie będzie wydawać się nudna i nieciekawa, ponieważ nie będzie dostarczać takich emocji do jakich jest przyzwyczajona przez zaburzonych rodziców/opiekunów. 

Oczywiście nie mam pojęcie czy była dziewczyn autora jest zaburzona, ale piszę o tym, żeby pokazać, że to akurat niekoniecznie musi być problem autora, że brak jej było emocji w związku. Równie dobrze może być tak, że to ona może mieć problem i nieświadomie dążyć do odtworzenia rodzinnego piekiełka jakie zna.

151

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:
prego napisał/a:
Wituś napisał/a:

Nie rozumiem już totalnie Twoich intencji. Raz mówisz, że nie ma co walczyć, jak znowu się z tym pogodziłem to też zrobiłem źle. Po prostu nie rozumiem.

Wituś chodzi o tzw. beciakowanie. Jak tak popatrzysz z boku, na to co nam tu piszesz. Możesz zadać sobie pytanie. Jakim facetem jest Wituś? Wiesz co to rama w związku? Dziewczyna wciska ci kity, ty łykasz je jak młody pelikan. Teraz jakbyś tego nie przedstawiał, to ona w końcu powiedziała ci (wreszcie!), że wasz związek to trup. Ty tego nie widziałeś. Radziłem ci sprawdź co się dzieje. Co się działo na tym sylwestrze. Gdybyś to sprawdził, wiedziałbyś dużo więcej i sam podjął decyzje o zakończeniu związku. Ale Ciebie na to nie stać. Kochasz całym serduszkiem, ufasz i szlochasz za panną. W jej ręce oddałeś decyzyjność w tym związku.

Nie wiem człowieku dlaczego Ty masz takie podejście do kobiet, zdradziła Cię kiedyś żona, może wielokrotnie? Nie, nie musiałem nic sprawdzać, wszystko jest tak jak mówiła bo samo się wszystko wyjaśniło, żadnej akcji z sylwestrem, żadnego trupa w związku.

Ale tak jak mówiłem nie bedę na to reagować bo to nieważne, tu jest kwestia tego czy ufamy danej osobie czy nie, a wiem że ona to zrobiła po to żeby mojego zaufania nie zniszczyć. Jeżeli w każdym momencie słabości doszukujesz się w drugiej osobie czegoś złego to nie jest to mój problem.

Nic nie wiesz, bo nie siedzisz w jej glowie, a zaufanie masz do kogo? Do tej kobiety, która zwyczajnie olała cię? Oczywiscie miała do tego prawo, poniewaz obchodzisz ja teraz tyle co snieg z sezonu 2014/15 Moze i nie ma nikogo konkretnego aktualnie, zadnego adoratora (ale to tak 50 na 50),ale z pewnoscia ty juz nie jestes zadna opcja dla niej. Z Sylwestrem zwyczajnie porobiła cie jak pierwszego lepszego, ze niby njgdzie sie nie wybiera i nagle ktos ją zmusil... Z pewnoscia byla smutna, nie pila, nie bawila sie, bo caly czas myslala o tobie:) Są dwa wyjscia: jest otwarta na konkretnego faceta ktory sie pojawil, albo jest otwarta na wiele meskich opcji, zeby zobaczyc ile jest warta na rynku. Ty jestes juz zuzytym towarem dla tej panny. Jestes jak ten sweter w szafie kobiety, ktorego nie zalozyla od 4 lat, ale nie wyrzuci, bo moze kiedyś...

152

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
BEKAśmiechu napisał/a:

Jestes jak ten sweter w szafie kobiety, ktorego nie zalozyla od 4 lat, ale nie wyrzuci, bo moze kiedyś...

smile Porównanie - w punkt.

153

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
polis napisał/a:

To też czytałam, że osoba zaburzona będzie szukać emocji, afer i dymów jakie pamięta z domu rodzinnego

Ani słówka o jej aferach, czy dymach nie usłyszeliśmy. Chyba idziesz zbyt daleko.
Za to w oczy rzuciło się jej rozczarowanie Wiciem rok temu. Potem ostatni, przed świętami super seks (moje spostrzeżenie cos się emocjonalnie działo już gdzie indziej - mogę się mylić, może na pożegnanie). Jej nielojalność co do Sylwestra, no i jak pisał BEKAśmiechu, odłożenie Wicia do starej szafy na święty nigdy, miło i żeby miał tam w szafie wygodnie.

154 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-06 14:43:22)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

No i dobra, takie macie zdanie.

Życie dało mi mocnego kopa, a tą energię z kopa już przekazuję sobie dalej, jestem zadowolony z tego że wszystko przekuwam w chęć jakiejś zmiany w sobie i progresu.

Widzę, że tutaj każdy praktycznie wyznaje metodę zimnego prysznica, która ma na zasadzie tylko i wyłącznie moje dobro, czysto egoistyczne dobro ma sie rozumieć, moje i tylko moje.

Dlatego rozumiem, że nie doradzacie kontaktów, pod żadnym pozorem, nawet mimo podejścia do tej relacji po przyjacielsku tak jak to było przed związkiem? Bo poprosiła o spotkanie za tydzień, o ile do tego momentu wytrzyma. Dużo było walki z sobą w tej rozmowie z jej strony i znowu płakała cały czas. Nawet padło zdanie że zobaczymy czy los nas jeszcze nie zwiąże razem po czym powiedziała, że to bardzo głupie. Cały czas nie jest w 100% pewna.

Czytałem o technikach które stosuje się, aby zrobić coś żeby ta druga osoba wróciła, jednym z kroków, właściwie pierwszym było całkowite ucięcie kontaktu, żeby ta osoba nabrała dystansu a żebym w tym czasie pracował nad sobą i żeby zobaczyła co straciła. Pracę nad sobą już wdrożyłem, teraz tylko pytanie czy ucięcie kontaktu to dobry pomysł, czy nie lepiej popatrzeć na to chłodnym okiem i spotykanie się raz na jakiś czas żeby cały czas przed oczami miała ten obraz?

155 Ostatnio edytowany przez (o_0) (2021-01-06 15:01:41)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

To wszystko czas i samo życie zweryfikuje co yam było. Być może autor z czasem krótszym lub trochę dłuższym przekona się, że jednak jego była buja się z /koło innego panem/a. Są te portale społecznościowe, mają wspólnych znajomych to napewno jakieś informacje dotrą do niego wcześniej czy później. Zweryfikuje sie to wszystko co miał w głowie o niej, tej całej akcji, tym co mówiła mu czy jak przedstawiała to dla niego już na sam koniec. Bo ja też jakoś tak dziwnie czuje że jednak może być ktoś trzeci, kto był może do tej pory gdzieś z boku czy na marginesie. No nic nie zrobisz, samo życie, moja znajoma też miała dylemat bo pojawił sie ktoś nowy do którego zabiło serce i zerwała zaręczyny na rzecz tego nowego.Możesz mówić jej wszystko, ustawiając sie pod nią, dając jej wszystkie opcje choćby z poczekaniem ze stabilizacją a ona i tak bedzie miała to w czterech literach. Ty musisz się szanować i trzymać tej jej/waszej decyzji nie błagając o uczucia czy powroty. Do tanga trzeba dwojga, ty zajmij się sobą i nie żebraj o jej uwagę. Bo nie stać jej na powiedzenie prawdy i albo nie chce cie ranić albo wstawi cie jako opcje koła zapasowego w najgorszym scenariuszu dla ciebie. Bo w sumie lepsza by była prawda i rozejść sie jak na dorosłych ludzi przystało.

Bo coś nie pasujesz w tych jej puzlach już lub na te czasy, a nic nie dzieje sie tak samo z siebie bez powodu.

To co było piękne to było, należy to zachować w pamięci i iść ewentualnie dalej przez życie. Tylko kurde nie rób z siebie pieska ratlerka na każde jej zawołanie czy kończąc niby w jej friendzonie.

156

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

No i dobra, takie macie zdanie.

Życie dało mi mocnego kopa, a tą energię z kopa już przekazuję sobie dalej, jestem zadowolony z tego że wszystko przekuwam w chęć jakiejś zmiany w sobie i progresu.

Widzę, że tutaj każdy praktycznie wyznaje metodę zimnego prysznica, która ma na zasadzie tylko i wyłącznie moje dobro, czysto egoistyczne dobro ma sie rozumieć, moje i tylko moje.

Dlatego rozumiem, że nie doradzacie kontaktów, pod żadnym pozorem, nawet mimo podejścia do tej relacji po przyjacielsku tak jak to było przed związkiem? Bo poprosiła o spotkanie za tydzień, o ile do tego momentu wytrzyma. Dużo było walki z sobą w tej rozmowie z jej strony i znowu płakała cały czas. Nawet padło zdanie że zobaczymy czy los nas jeszcze nie zwiąże razem po czym powiedziała, że to bardzo głupie. Cały czas nie jest w 100% pewna.

Czytałem o technikach które stosuje się, aby zrobić coś żeby ta druga osoba wróciła, jednym z kroków, właściwie pierwszym było całkowite ucięcie kontaktu, żeby ta osoba nabrała dystansu a żebym w tym czasie pracował nad sobą i żeby zobaczyła co straciła. Pracę nad sobą już wdrożyłem, teraz tylko pytanie czy ucięcie kontaktu to dobry pomysł, czy nie lepiej popatrzeć na to chłodnym okiem i spotykanie się raz na jakiś czas żeby cały czas przed oczami miała ten obraz?

Hm...? Witek a czego Ty właściwie chcesz ? Odzyskać Ją czy uszanować Jej odejście ?

157 Ostatnio edytowany przez polis (2021-01-06 15:09:39)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
prego napisał/a:
polis napisał/a:

To też czytałam, że osoba zaburzona będzie szukać emocji, afer i dymów jakie pamięta z domu rodzinnego

Ani słówka o jej aferach, czy dymach nie usłyszeliśmy. Chyba idziesz zbyt daleko.

Przeczytaj co napisałam. Napisałam wprost, że nie wiem czy ona jest zaburzona i po co daję ten przykład.

Wituś napisał/a:

Dlatego rozumiem, że nie doradzacie kontaktów, pod żadnym pozorem, nawet mimo podejścia do tej relacji po przyjacielsku tak jak to było przed związkiem? Bo poprosiła o spotkanie za tydzień, o ile do tego momentu wytrzyma. Dużo było walki z sobą w tej rozmowie z jej strony i znowu płakała cały czas. Nawet padło zdanie że zobaczymy czy los nas jeszcze nie zwiąże razem po czym powiedziała, że to bardzo głupie. Cały czas nie jest w 100% pewna.

Czytałem o technikach które stosuje się, aby zrobić coś żeby ta druga osoba wróciła, jednym z kroków, właściwie pierwszym było całkowite ucięcie kontaktu, żeby ta osoba nabrała dystansu a żebym w tym czasie pracował nad sobą i żeby zobaczyła co straciła. Pracę nad sobą już wdrożyłem, teraz tylko pytanie czy ucięcie kontaktu to dobry pomysł, czy nie lepiej popatrzeć na to chłodnym okiem i spotykanie się raz na jakiś czas żeby cały czas przed oczami miała ten obraz?

Nie szłabym w to. Ona robi z Ciebie koło zapasowe. Już Ci rzuca tekstami, które Ci dają nadzieję. Trudniej też będzie Ci o niej zapomnieć i znaleźć kogoś nowego. Zerwij kontakt porządnie i poblokuj ją. Może się spotykacie z parę lat jak oboje będziecie mieli już tę sprawę dawno za sobą, wtedy taka przyjaźń z eks po długiej przerwie jest możliwa, ale nie bezpośrednio po zerwaniu. 

Szczerze nie podoba mi się to, że już mówi o spotkaniach przyjacielskich i takimi tekstami rzuca, że może jeszcze los was zwiąże. To jest niepoważne z jej strony. Mam wrażenie, że się mógł jej włączyć pies ogrodnika albo nie ma nikogo na oku i boi się samotności albo z kimś rozmawia przez tindera na przykład, ale wiadomo, nie wie jak wyjdzie i czy nie zostanie na lodzie, to Ciebie będzie trzymać jako koło zapasowe. Trzymając Cię jako przyjaciela, nie daje Ci nabrać dystansu i poznać kogoś nowego.

Skoro tyle myślała o zerwaniu i chce dla Ciebie dobrze to powinna rozumieć, że utrzymywaniem kontatku daje Ci fałszywą nadzieję i jest kiepskim pomysłem.

Co do wracania do byłego, to czy czujesz, że mógłbyś jej jeszcze zaufać? Nie wracaj do niej, bo teraz czujesz się odrzucony i samotny, to bardzo złe podwaliny pod związek.

158

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

No właśnie czuję, że mam do niej zaufanie. Bo to wszystko było kierowane oczywiście jej dobrem, ale też i moim. Bo nie chciała dalej mnie ranić i żebym się nie angażował.

Dalej nie rozumiem dlaczego każdy od razu musi przyprawiać rogi przy rozstaniu i wnioskujecie że już kogoś ma albo przynajmniej się przymierza.

Może jestem naiwny, może życie zweryfikuje. Ale czuję się źle że tracę tak fajną i po prostu normalną dziewczynę.

A z tym odzyskiwaniem, to jest nie do końca tak. Po prostu tak czy siak idę do przodu, jak nie uda się do niej wrócić to trudno, ale przynajmniej nie będę się babrać w przeszłości. Sytuacja win-win.

159 Ostatnio edytowany przez polis (2021-01-06 15:42:48)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

No właśnie czuję, że mam do niej zaufanie. Bo to wszystko było kierowane oczywiście jej dobrem, ale też i moim. Bo nie chciała dalej mnie ranić i żebym się nie angażował.

Dalej nie rozumiem dlaczego każdy od razu musi przyprawiać rogi przy rozstaniu i wnioskujecie że już kogoś ma albo przynajmniej się przymierza.

Może jestem naiwny, może życie zweryfikuje. Ale czuję się źle że tracę tak fajną i po prostu normalną dziewczynę.

A z tym odzyskiwaniem, to jest nie do końca tak. Po prostu tak czy siak idę do przodu, jak nie uda się do niej wrócić to trudno, ale przynajmniej nie będę się babrać w przeszłości. Sytuacja win-win.

Jak zerwała z Tobą, to nawet jeśli teraz kogoś nie ma, to nie sądzę, żeby w ogóle nie myślała o tym z kim mogłaby i chciałby być, jeśli Ty jej nie pasujesz. 

Natomiast obiektywnie z boku to z tego co piszesz ona próbuje już teraz trzymać Cię we friendzonie. Moim zdaniem to nie jest fair wobec Ciebie i próbuje zrobić z Ciebie koło zapasowe. Mam po prostu trochę doświadczenia i wiem, że nie każdy tak robi i zachowuje się po zerwaniu w taki sposób i że takie dawanie nadziej tylko przedłuży okres przeżywania straty i wychodzenia z relacji. Tobie to nie pomoże na dłuższą metę, a ona najprawdopodobniej do Ciebie nie wróci. W dodatku jak już sobie kogoś znajdzie, to pewnie chęci do trzymania Cię jako przyjaciela jej zabraknie, jak wiadomo nowy partner może nie być zachwycony bliską przyjaźnią z eks.

Zobacz to tak: jak ona kogoś znajdzie, to utrzymywanie kontaktów z Tobą będzie dla niej niezręczne. Jeśli Ty kogoś znajdziesz, to utrzymywanie kontaktu z eks, też będzie niezręczne.

W żadne przyjaźnie po zerwaniu nie wierz. Przyjaźń to możecie mieć, jak się spotkacie ze sobą z na przykład 10 lat w roku 2031. Wtedy tak, to będzie taki kawał czasu, że zdążą wygasnąć wszelkie emocje i romantyczne oczekiwania wobec partnera, ale nie teraz, nie w tym momencie.

160

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Witek fajnych “lasek” na swiecie jest wiele i fajniejszych od Twojej eks rownie wiele. Po co kurczowo trzymac sie kogos kto Ciebie nie chce, kto Ciebie zostwil? Nie lepiej byc z kims kto Ciebie naprawde bedzie kochal i zrobi dla Ciebie wiele? Kogos kogo Ty rownie mocno koszasz. Seks moze byc lepszy, moze byc sympatyczniejsza, ladniejsza, zabawniejsza, lepszym przyjacielem w relacji itd. Argument “ale ja chce ja a nie inna!” wsadz do toalety i spusc wode. Za jakis czas zrozumiesz.
Moje zdanie jest takie, ze bawic w odzyskiwanie sie mozna, jak obie strony bardzo chca byc ze soba, ale jedna cos odwalila, klotnia i w ferworze walki nastapill rozstanie, a nie ze ktos Ci oznajmia, ze nie chce byc z Toba, a Ty teraz bedziesz biegal dookola niej jak paw z wywalonym ogonem i przekonywal, ze jestes dla niej najlepsza partia. Zeby tylko ze smiechu nie wybuchla. Zacznij sie szanowac i korzystac z zycia, bo zyc wiecznie nie bedziesz. Szkoda czasu na ludzi, ktorzy nie chca byc w Twoim zyciu. Przyjazn? Ile razy ja to slyszalem, chyba za kazdym razem i wiesz co? Raz sie dalem namowic, jak juz sie zwiazala ze swoim nowym i juz bylo miedzy nimi super to wtedy spuscila wode w toalecie w ktorej bylem ja. Rozstanie przezylem 10 razy mocniej i dluzej po tym.

Chyba kazdy musi przezyc to na wlasnej skorze, bo inaczej sie nie nauczy w zyciu.

BEKAśmiechu piekna metafora!

161 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-06 17:48:03)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Zyczliwy napisał/a:

Witek fajnych “lasek” na swiecie jest wiele i fajniejszych od Twojej eks rownie wiele. Po co kurczowo trzymac sie kogos kto Ciebie nie chce, kto Ciebie zostwil? Nie lepiej byc z kims kto Ciebie naprawde bedzie kochal i zrobi dla Ciebie wiele? Kogos kogo Ty rownie mocno koszasz. Seks moze byc lepszy, moze byc sympatyczniejsza, ladniejsza, zabawniejsza, lepszym przyjacielem w relacji itd. Argument “ale ja chce ja a nie inna!” wsadz do toalety i spusc wode. Za jakis czas zrozumiesz.
Moje zdanie jest takie, ze bawic w odzyskiwanie sie mozna, jak obie strony bardzo chca byc ze soba, ale jedna cos odwalila, klotnia i w ferworze walki nastapill rozstanie, a nie ze ktos Ci oznajmia, ze nie chce byc z Toba, a Ty teraz bedziesz biegal dookola niej jak paw z wywalonym ogonem i przekonywal, ze jestes dla niej najlepsza partia. Zeby tylko ze smiechu nie wybuchla. Zacznij sie szanowac i korzystac z zycia, bo zyc wiecznie nie bedziesz. Szkoda czasu na ludzi, ktorzy nie chca byc w Twoim zyciu. Przyjazn? Ile razy ja to slyszalem, chyba za kazdym razem i wiesz co? Raz sie dalem namowic, jak juz sie zwiazala ze swoim nowym i juz bylo miedzy nimi super to wtedy spuscila wode w toalecie w ktorej bylem ja. Rozstanie przezylem 10 razy mocniej i dluzej po tym.

Chyba kazdy musi przezyc to na wlasnej skorze, bo inaczej sie nie nauczy w zyciu.

BEKAśmiechu piekna metafora!

Wiem, kierując się rozumem jest to oczywiście logiczne. Tylko ja należę do tego rodzaju ludzi którzy bardzo szanują co mają i wolą naprawiać niż wyrzucać. Wiem, że to nie ja to skończyłem, zdaję sobie sprawę.

Ale właśnie to nie jest tak, że ona nie chce. Sama twierdzi że chciałaby dalej być razem, ale coś w niej jej na to nie pozwala. I to jest najgorsze pod tym względem żeby dać sobie spokój.

162

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Sama twierdzi że chciałaby dalej być razem, ale coś w niej jej na to nie pozwala.

O rany.
To coś w Niej - to Ona, po prostu.

163

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Wiem, kierując się rozumem jest to oczywiście logiczne. Tylko ja należę do tego rodzaju ludzi którzy bardzo szanują co mają i wolą naprawiać niż wyrzucać. Wiem, że to nie ja to skończyłem, zdaję sobie sprawę.

Ale właśnie to nie jest tak, że ona nie chce. Sama twierdzi że chciałaby dalej być razem, ale coś w niej jej na to nie pozwala. I to jest najgorsze pod tym względem żeby dać sobie spokój.

Pomysł tylko, czy Twoja Ex Cię szanuje proponując Ci przyjaźń, jednocześnie zdając sobie sprawę, że darzysz Ja uczuciem? To bardzo egoistyczne podejście. Jeśli nie ma na oku kogoś innego (jest duża szansa, ale o tym pewnie się wkrótce dowiesz) to może głupio się czuje, że nie odwzajemnia uczucia i zwyczajnie rzuca Ci ochłapy, żeby sama nie czuła się źle. Wybacz, ale tak to wygląda z perspektywy czytelnika Twoich postów. Jesteś bardzo fajnym facetem, może lepiej daj sobie szanse na prawdziwe szczęście i odpuść sobie zakończona już relacje.

164

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Wituś, rok temu miałeś podobną akcję, jednak się wybroniłeś. Załóżmy, że i tym razem stanie się podobnie, a za parę miesięcy znowu powtorka z rozrywki. Można tak i kilka razy, tylko po co? Chyba nie chcesz po kilku latach rozstać się tak naprawdę definitywnie, a ten czas zwyczajnie źle inwestować uczucia. Ona nie wie czego chce? Trudno. Miała rok czasu i zdecydowała, że koniec. Teraz placze. A gdzie w tym wszystkim jesteś Ty i Twoje uczucia?
Weź odpuść, choćby na kilka tygodni. Daj sobie czas i spokój, nie jej, a właśnie sobie. Bo skończysz w psychiatryku.

165 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-06 19:33:33)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Chyba tu wychodzi moja osobowość, żeby naprawiać zamiast wyrzucać. Tak wiem, to nie ja tu mogę coś naprawić, za późno. Z resztą co naprawiać, dałem z siebie 100%. Po prostu mam obawy, nie jestem już najmłodszy, nie nawiązuję łatwo znajomości a i okres na poznawanie nowych ludzi bardzo kiepski.

Edit. Ale przypominają mi się różne sytuacje, które trochę przybijają, ale jednocześnie rzucają światło. Na przykład gdzieś z pół roku temu jak po imprezie ze znajomymi po alkoholu i nad ranem chciała zrobić sobie zdjęcie i wrzucić na instagrama, a kiedy odmówiłem, bo może lepiej nie robić tego po alkoholu i w takiej sytuacji, z resztą nie przepadam za robieniem sobie zdjęć. Fakt, że była trochę wstawiona, ale zareagowała mocno że strasznie ją to zdołowało, że psuję radość chwili. Mimo tego że super się bawiliśmy wcześniej. To taka sytuacja która mi się przypomniała, nie wiem czy to coś złego że nie przepadam za obiektywem a już tym bardziej wrzucać w internetu nasze podchmielone twarze ze środku ulicy.

166

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Na przykład gdzieś z pół roku temu jak po imprezie ze znajomymi po alkoholu i nad ranem chciała zrobić sobie zdjęcie i wrzucić na instagrama,

Wcześniej pisałeś, że instagrama od dawna nie używa. Może sprawa wygląda tak samo, jak z tym Sylwestrem?

167

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Chyba tu wychodzi moja osobowość, żeby naprawiać zamiast wyrzucać. Tak wiem, to nie ja tu mogę coś naprawić, za późno. Z resztą co naprawiać, dałem z siebie 100%. Po prostu mam obawy, nie jestem już najmłodszy, nie nawiązuję łatwo znajomości a i okres na poznawanie nowych ludzi bardzo kiepski.

Ze sposobu pisania nie dam Ci więcej niż 30 lat, więc nie przesadzaj z tym nie najmłodszym smile

Wituś napisał/a:

Edit. Ale przypominają mi się różne sytuacje, które trochę przybijają, ale jednocześnie rzucają światło. Na przykład gdzieś z pół roku temu jak po imprezie ze znajomymi po alkoholu i nad ranem chciała zrobić sobie zdjęcie i wrzucić na instagrama, a kiedy odmówiłem, bo może lepiej nie robić tego po alkoholu i w takiej sytuacji, z resztą nie przepadam za robieniem sobie zdjęć. Fakt, że była trochę wstawiona, ale zareagowała mocno że strasznie ją to zdołowało, że psuję radość chwili. Mimo tego że super się bawiliśmy wcześniej. To taka sytuacja która mi się przypomniała, nie wiem czy to coś złego że nie przepadam za obiektywem a już tym bardziej wrzucać w internetu nasze podchmielone twarze ze środku ulicy.

Z tego co piszesz, po prostu nie pasujecie do siebie charakterami. Jesteś spokojniejszy, dbasz o prywatność, pewnie nie przeszkadza Ci siedzenie w domu. Ona zapewne jest bardziej imprezowa, i nie dostawała w Waszym związku, tego co było jej potrzebne. I często tutaj powołujesz się na to co Ci powiedziała. Nie zakładaj, że każde słowo, które wypowiada, to jej rzeczywiste mysli. Ty zapewne jesteś osobą, która nie powie czegoś, jeśli nie jest pewna, że tak naprawdę myśli (sam tak mam), ale to nie znaczy, że wszyscy tacy są.

168 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-06 21:48:17)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
prego napisał/a:
Wituś napisał/a:

Na przykład gdzieś z pół roku temu jak po imprezie ze znajomymi po alkoholu i nad ranem chciała zrobić sobie zdjęcie i wrzucić na instagrama,

Wcześniej pisałeś, że instagrama od dawna nie używa. Może sprawa wygląda tak samo, jak z tym Sylwestrem?

Możliwe, że nie chodziło o instagrama, albo nawet nie o wrzucanie na internet, nie jestem pewny. W każdym razie brak zdjęcia był problemem.

Wiem, że doszukiwanie się kłamstw jest łatwiejsze, ale nie widzę tędy drogi.

Edit. Mam 24 lata

169

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:
prego napisał/a:
Wituś napisał/a:

Na przykład gdzieś z pół roku temu jak po imprezie ze znajomymi po alkoholu i nad ranem chciała zrobić sobie zdjęcie i wrzucić na instagrama,

Wcześniej pisałeś, że instagrama od dawna nie używa. Może sprawa wygląda tak samo, jak z tym Sylwestrem?

Możliwe, że nie chodziło o instagrama, albo nawet nie o wrzucanie na internet, nie jestem pewny. W każdym razie brak zdjęcia był problemem.

Wiem, że doszukiwanie się kłamstw jest łatwiejsze, ale nie widzę tędy drogi.

Edit. Mam 24 lata

Czyli życie dopiero przed Tobą.
Nie doszukuj się teraz kłamstw w tym co mówi czy robi.
I nie doszukuj się tam drugiego, trzeciego dna - ona w ten sposób kończy waszą relację i już.
I nie pchaj się teraz w relację przyjaciel - przyjaciółka bo to się nie uda.
I nie spotykaj się teraz z nią bo czemu takie spotkanie ma służyć?

170 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-06 22:10:45)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
maku2 napisał/a:
Wituś napisał/a:
prego napisał/a:

Wcześniej pisałeś, że instagrama od dawna nie używa. Może sprawa wygląda tak samo, jak z tym Sylwestrem?

Możliwe, że nie chodziło o instagrama, albo nawet nie o wrzucanie na internet, nie jestem pewny. W każdym razie brak zdjęcia był problemem.

Wiem, że doszukiwanie się kłamstw jest łatwiejsze, ale nie widzę tędy drogi.

Edit. Mam 24 lata

Czyli życie dopiero przed Tobą.
Nie doszukuj się teraz kłamstw w tym co mówi czy robi.
I nie doszukuj się tam drugiego, trzeciego dna - ona w ten sposób kończy waszą relację i już.
I nie pchaj się teraz w relację przyjaciel - przyjaciółka bo to się nie uda.
I nie spotykaj się teraz z nią bo czemu takie spotkanie ma służyć?

Oczywiście, że się nie doszukuję. To inni to robią.

Ale może macie rację, przyjaźń raczej nie wyjdzie. Z tym, że naprawdę nie chcę tracić jej jako chociażby osoby do której można by się było od czasu do czasu odezwać.

171

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Oczywiście, że się nie doszukuję. To inni to robią.

Gwoli ścisłości nie pisałem, że ona kłamie, a tylko, żebyś nie zakładał, że wszystko, co mówi to są jej rzeczywiste myśli.

Ludzie czasami mówią coś w emocjach, a czasami coś innego niż prawda, bo np prawda jest dla nich samych zbyt bolesna. To nie znaczy, że mają złe intencje i chcą okłamać. Czasami ktoś woli małą ściemę niż niepotrzebny konflikt.

172

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Ale właśnie to nie jest tak, że ona nie chce. Sama twierdzi że chciałaby dalej być razem, ale coś w niej jej na to nie pozwala. I to jest najgorsze pod tym względem żeby dać sobie spokój.

Powiedziala Ci, ze nie chce byc z Toba, po co ja usprawiedliwiasz? Jak wejdzie z kims w zwiazek to tez powiesz “ojej biedna pogubila sie..” ?
Naucz sie jednej rzeczy - nie to nie, nie chcesz mnie to nie, Twoja strata, bo ja uwazam sie za kogos wartosciowego, nie Ty to inna to doceni.

Jakby chciala to by z Toba byla, gadala, kombinowala, chcialaby pojsc na terapie cokolwiek, a nie z Toba skonczyc. Patrz na to logicznie, a nie przez pryzmat emocji jakie czujesz ze szczypta pieprzenia osoby ktora z Toba zrywa.

“Jak kobieta chce znajdzie sposob, jak kobieta nie chce znajdzie powod.”

173 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-07 11:49:12)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

No i stało się. Nie wiem co mnie podkusiło, ale przeczytałem tą rozmowę sprzed roku. Wszystko kręciło się na tym, że panikowałem trochę przy pisaniu magisterki i jeszcze sytuacja w domu sprowadzała mnie do takiej frustracji że po prostu pękałem. A ona musiała o tym słuchać.

I pierwszy raz czuję wyrzuty sumienia. A co gdybym zrobił tak, a co jakby nie inaczej, ogromny żal i poczucie ogromnego smutku. Czuję, że sobie nie radzę. Łatwiej by było jakbym doszukał się czegoś złego w tym co ona zrobiła. Tym bardziej boli, że niczego takiego nie ma.

Edit. Chyba dociera do mnie powoli że to się skończyło, dlatego znowu czuję się beznadziejnie. Staram się nie myśleć o tym, ale to nie pomaga. I teraz jeszcze ostatni kontakt z mamą, która od razu wyczuła, że coś jest nie tak i stara mi się pomóc. Ta sama, na którą tak wtedy się wpieniałem.

174 Ostatnio edytowany przez prego (2021-01-07 12:19:47)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

No i stało się. Nie wiem co mnie podkusiło, ale przeczytałem tą rozmowę sprzed roku. Wszystko kręciło się na tym, że panikowałem trochę przy pisaniu magisterki i jeszcze sytuacja w domu sprowadzała mnie do takiej frustracji że po prostu pękałem. A ona musiała o tym słuchać.

Nie ma sensu dręczyć się tym co było. Nie mamy już na to wpływu. A to co robisz, to tylko zatruwanie siebie. Trzeba zrozumieć, w tamtym czasie nie umiałeś inaczej.
Jesteś w trudnym okresie życia, bo faktycznie na granicy bycia młodzieńcem i stania się dorosłym facetem. To takie hartowanie przez życie. Hartowanie bólem. To wszystko jest po to, żebyś stał się twardy, męski. Taki prawdziwy egzamin maturalny. Tutaj na forum często kobiety mówią, że im wolno mniej. To wcale nie prawda. Wolno im okazywać słabość, wolno płakać, mieć złe humory, mówić różne rzeczy w emocjach. Ktoś powie. Przecież facetom też wolno. Wolno. Ale tu na forum usłyszałem, takie fajne określenie używane przez kobiety: męczybuła. Moja babka (mądra kobieta) mówiła gnieciuch. big_smile

175

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Daj spokój, jedna akcja nie robi z nikogo męczybuły. Zrozumiałabym ją jakbyś takie akcje robił co kilka dni i ona musiała robić stale za Twojego terapeutę i pocieszycielkę. 

Z tego co pisałeś wcześniej, to wychodzi, że ona może mieć problem z okazywaniem słabości, więc w trudnych sytuacjach robi za siłaczkę, co sobie sama ze wszystkim poradzi.

Chcesz być smutny, to się smuć, choć jako facet pewnie będziesz miał niestety problem, żeby znaleźć akceptację tych uczuć u innych. No ale przynajmniej przed sobą nie ukrywaj, szkoda zdrowia na tłumienie.

Wolno im okazywać słabość, wolno płakać, mieć złe humory, mówić różne rzeczy w emocjach. Ktoś powie. Przecież facetom też wolno. Wolno. Ale tu na forum usłyszałem, takie fajne określenie używane przez kobiety: męczybuła. Moja babka (mądra kobieta) mówiła gnieciuch.

 
Obie płcie mają przechlapane przez stereotypy. Panowie owszem, nie mogą okazywać słabości, bo głupie stereotypy, że „faceci nie płaczą” i takie tam głupie gadanie, ale panie też mają przechlapane tylko, gdzie indziej. Nam nie można tak wyrażać złość. Wszak mamy być grzecznymi dziewczynkami, a „złość piękności szkodzi”, przez co wiele kobiet zamiast powiedzieć, że coś im się nie podoba, to nic nie powiedzą.

176 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-07 15:24:58)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Jedna nie jedna, ale to było coś co przelało czarę goryczy w tamtym czasie. Tutaj przychodzą mi na myśl sytuacje, których obecność własnych pieniędzy by rozwiązała, np leczyłem się u lekarza na nfz na bark od roku już prawie i ją to frustrowało że za mało robiłem z tym i że chciała żebyśmy grali razem w siatkówkę tak jak dawniej. Gdybym miał pieniądze to poszedłbym prywatnie i poszłoby znacznie szybciej. No i wiadomo jak teraz jest sytuacja w medycynie, odwołali mi rehabilitację i przełożyli aż na prawie pół roku później. Ręka boli do dzisiaj i nic za bardzo nie pomaga.  Albo że czasem wolę ponarzekać na coś zamiast coś z tym zrobić. Ale no kto jest idealny i nigdy niczego nie robi źle..

Edit. Albo że na imprezie mnie prosili żebym (po raz kolejny) zagrał w grę która jakby pozwala bliżej się poznać, no taka gra na imprezy żeby się pośmiać. Nie miałem ochoty a jej to przeszkadzało że się odizolowałem kiedy oni grali. Takie pojedyncze sytuacje, no ja nie wiem czy jest tu z czego robić problem ale ona widzi to inaczej.

Ale tak jak mówiłem, to była taka sytuacja że wszystko się zawaliło, cholera i pandemia i przerwane badania i nie wiem co robić z magisterką, znikąd pomocy ani wskazówek, radź sobie. Owszem biję się w klatę, że nie radzę sobie najlepiej w podbramkowych sytuacjach, w których pracuje się pod presją. I wtedy tej pomocy szukam u najbliższych, a ze właśnie ze strony rodziny miałem dodatkową porcję wkur*wiania mnie na każdym kroku i kisiłem się w tym domu rodzinnym, padło na nią...

Staram się o tym nie rozmyślać, ale cholera to wszystko jest takie trudne. Pytanie czy to jej brakuje empatii, czy to ja może podświadomie chciałbym żeby była bardziej czuła w tym względzie i pozwalała mi popełniać takie małe błędy. Ja nie wyobrażam sobie że ona się czuje źle, niezależnie od tego jak bardzo i przez jaki czas z jakiegokolwiek powodu i powiem jej, że mnie to przerasta, tylko będę pomagać jak mogę i kiedy mogę na 100%.

177

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Ale kombinujesz Wituś, żeby znaleźć w sobie przewiny i winy. Muszę przyznać, że kreatywny w tym jesteś ;-)

To wszystko po to, żeby odzyskać kontrolę i wpływ na przebieg zdarzeń? Czy po prostu lubisz sobie dowalić?
Bo na pewno chwytasz się tej winy jak tonący brzytwy i nie chcesz odpuścić. A jak nie odpuścisz, to ex może ciągnąć się za Tobą latami.

178

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Kijem Wisły nie zawrócisz więc przestań kombinować co by było gdyby - bo to jest bez sensu.
Zobacz co robisz już doszukujesz w sobie winy za jej zachowanie rok temu. Stawiasz tezę że byłeś winny gdyż jej "marudziłeś" a ona musiała tego wysłuchiwać czytaj - Ty miałeś problem a jej to przeszkadzało i to na tyle że chciała odejść. Czyli pojawił sie problem to spadam. Zamiast jestem z Tobą, wspieram Ciebie – mówi odchodzę bo marudzisz.

Teraz też szukasz w sobie winy?

179 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-07 16:47:53)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

No i to jest właśnie to, ludzie potrafią się dotkliwie ranić a mimo wszystko dalej są ze sobą, a tu jakieś niezrozumienia czy nie tak się zachowuję jak chce, czasem ponarzekam i to już jest za wiele. I to nie jest tak że ja nie widzę, że jest na czym pracować ale tak jak mówiłem, nie jestem toksykiem uwielbiam spotkania z ludźmi mi znanymi , nie czuję się jakimś spokojnym, smutnym kapciem który nie chce iść uśmiechnięty przez życie. Cholera no, tylko w takim razie gdzie jest miejsce na popełnianie błędów czy słabości, skoro to już jest za wiele.

180

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
polis napisał/a:

przez co wiele kobiet zamiast powiedzieć, że coś im się nie podoba, to nic nie powiedzą.

No nie przesadzaj. Wprost nie powiedzą, ale focha walną tongue

181 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-08 10:19:06)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Kolejny dzień, wstaję z łóżka i pustka, ale za chwilę uczucie - "a Je*ać to" Czytam sobie tu czasem posty innych i dochodzę do wniosku, że naprawdę nie mogę sobie zarzucić czegoś złego. Skoro sama wie, że ją bardzo kochałem, okazywałem to na każdym kroku, byłem czuły, troskliwy i bardzo się starałem. I że tyle nas łączy, cholera. Przy tym jednocześnie NIE BĘDĄC nudnym czarnobiałym pantoflem bo tak nie było nie jest i nie będzie to czego ja mam żałować. Pamiętam jak na początku naszej relacji mówiła, że podoba jej się moje poczucie humoru, że jak coś nawet jest kiepskie czy się nie podoba to ja to przerzucę w żart czy ironię, o tak ironię jak najbardziej.

Przecież nie ma osób które czasem coś zasmuci czasem coś wkurzy, czasem mają moment słabości i co mają to dusić w sobie, nie okazywać emocji, nie dzielić się z tą drugą osobą? Przecież chyba o to chodzi, żeby czasem wziąć odpowiedzialność za tą drugą osobę i wysłuchać, pocieszyć, przytulić. I ja rozumiem, że może dla niej to było za dużo, ale czy ta jedna szala wagi przeważa nad tyloma dobrymi rzeczami? Nie sądzę.

182

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Witam Szanowni Czytelnicy forum.

Mam ogromny problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Mianowicie jestem świeżo po rozmowie z moją dziewczyną, spotkaliśmy się pierwszy raz po przerwie świątecznej które spędziliśmy w swoich domach.
I wtedy zaczęliśmy rozmowę, którą już wcześniej uprzedziła, że będzie o nas i że nie jest do końca w porządku, kiedy o to zapytałem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, ale próbowałem od siebie oddalać złe myśli ale kiedy mi napisała "proszę nie każ mi tego pisać przez telefon" wiedziałem, że będzie źle. Dodam tylko, że nic na to nie wskazywało, zachowywaliśmy się normalnie jak zwykle, ostatni seks czyli przed świętami zaliczałbym to najlepszych jakie mieliśmy. Ogólnie chcę nakreślić narrację, że naprawdę się tego nie spodziewałem.

Mianowicie, że miała dużo czasu na przemyślenia i że jesteśmy już prawie 2 lata, kończymy studia i zamykamy pewien etap w życiu, i pasowałoby pomyśleć o przyszłości. Przytaknąłem z aprobatą, ale kontynuowała i trochę mnie to ogłuszyło. Rozpłakała się i mówiła, że 1000 razy sobie to układała w głowie, ale że nie czuje że jesteśmy tak dobrze dobraną parą względem charakterów i że nie widzi dalszego kontynuowania tego związku. Mimo tego, że paradoksalnie uwielbia spędzać ze mną czas, nigdy się nie kłócimy, mamy wspólne pasje, takie same wykształcenie, ogólnie jesteśmy bardzo ze sobą zżyci, jestem czuły, oddany i widzi, że się staram, no ale. Że ona po prostu tego nie czuje, mimo tego że jestem dla niej najważniejszą osobą. Że po prostu nie chce żebym się angażował w coś, co może nie wyjść.

Zadawałem pytania od jakiego czasu to ma, powiedziała, że już dosyć niedługo. Muszę też wspomnieć, że mieliśmy podobną rozmowę przez telefon prawie rok temu, ale to były bardziej strach przed przyszłością (a teraz teraźniejszością) naszego związku, ale sama mówiła, że jej to przeszło, ja też może nie tyle o tym zapomniałem co po prostu żyłem tak jakbym zapomniał, z resztą oboje przeszliśmy od tamtego momentu do porządku dziennego, chociaż też mówiła, że nie chce mnie ranić. Nie wiem, może to przez tą pandemię bo właśnie wtedy się ona zaczęła i byliśmy trochę od siebie odizolowani.

Po tej rozmowie po prostu byłem tak zamurowany że za bardzo się nie odzywałem, mimo wszystko był to dla mnie szok. Żadnych kłótni nieporozumień, przywiązałem się do niej tak bardzo, tak bardzo mi na niej zależy. Dodam tylko, że jest to dziewczyna bardzo silna i wie czego chce w życiu, a tu coś takiego, rozkleiła się totalnie i mówiła, że chyba nigdy nie czuła się z czymś tak źle.

I tu przechodzimy do sedna mojego posta, mianowicie że mimo tego że tyle o tym myślała i to uczucie jej nie przechodzi to nie chce tracić kogoś tak wartościowego i że nie jest pewna na 100% tego czy to dobre rozwiązanie. Że może nie wie czego chce. Dużo tam było używania "może" lub "chyba", ale rezultat był taki, że zanim poszedłem do domu po prostu powiedziałem, że nie mogę nic zrobić więcej niż tylko uszanować jej decyzję choć w tym etapie już też byłem rozklejony. Chciała żebyśmy utrzymywali kontakt, ale jakoś z automatu powiedziałem, że przynajmniej na razie nie bo będzie mnie to zbyt boleć i nie pozwoli ochłonąć.

Kiedy wróciłem do domu i trochę ochłonąłem, napisałem jej, że niezależnie od tego co sobie myśli i czy mnie będzie ranić czy nie, nie zamierzam z niej z rezygnować, że zbyt bardzo mi na niej zależy. Po prostu powiedziałem prawdę taką jaką jest. I tu znowu, napisała, że część jej chciała żebym to powiedział, od tamtego momentu kiedy wyszedłem wyje w poduszkę i nie wie czy dobrze zrobiła. Ale że potrzebuje czasu i prosiła, żebym nie naciskał i robił sobie nadziei bo drugi raz tego typu rozmowy i ranienia mnie nie zniesie. Zapewniłem ją o tym i że wszystko będzie dobrze, że razem to przetrwamy i życzyłem dobranoc. A ona powiedziała że rozumie moją decyzję, że nie jest w stanie się mną nie przejmować, ale dziękuje mi za tą decyzję.

Tutaj też muszę zaznaczyć ogólniki. Mam do niej 100% zaufanie, to jest moja druga dziewczyna w życiu, mamy oboje po 24 lata. Mogę chcąc nie chcąc porównać do mojej byłej chociaż tutaj nie ma porównania, ten związek po prostu jest dojrzały, jestem go pewien i sercem i umysłem, nie tak jak poprzednio kiedy miałem różowe okulary i po jakimś czasie zaczęło wychodzić to co zaczęło. Znamy się przez przeszło ponad 4 lata, byliśmy bliskimi znajomymi, potem przeszło to w przyjaźń, następnie w związek. To ona go zainicjowała. Mogę tylko powiedzieć że to ja nie byłem pewny go na samym początku, ale tak to jakoś się potoczyło, że z dnia na dzień kochałem ją coraz mocniej. Osoby trzecie też nie wchodzą w rachubę, tak jak mówiłem mam do niej pełne zaufanie i nawet zapytałem czy jest jakaś osoba trzecia kategorycznie odmówiła. Czy jest możliwe, że może przekornie próbuje sprawdzić czy wystarczajaco mi na niej zależy? Wiem, że kobiety takie są chociaż kompletnie mi to do niej nie pasuje, tak jak mówiłem to jest dziewczyna która jest bardzo konkretna. Ta część jej która chciała usłyszec że walczę i podziękowanie za taką decyzję nie daje mi spokoju.

Dlatego proszę o pomoc, nie wiem co robić w tej sytuacji i czy mogę zrobić cokolwiek. Po prostu uważałem, że chcę żeby wiedziała że ma we mnie wsparcie i że jestem gotowy na walkę o ten związek w jakimkolwiek stopniu tylko jestem w stanie. Nie chcę stracić kogoś kogo tak bardzo kocham i szanuję.

Jestem starsza od was, ale doskonale pamiętam siebie w wieku ok 24 lat. Przeszłam w swoim zyciu kilka związków,  które trwały po 2-3 lata, wszystkie zakończyłam ja. Nie miałam żadnych 'powaznych' powodów aby kończyć te znajomości, moim partnerzy byli dobrymi ludźmi, jednak w pewnym sensie ja tego nie czułam. Co więcej,  co teraz uważam za głupie z mojej strony, zawsze wychodząc z takiej relacji używałam podobnych argumentów jak Twoja dziewczyna: ze nie wiem, że chyba różnica charakterów; że jest cudownie i świetnie się dogadujemy, ale jednak nie jestem pewna; itp itd. Wyniaklo to z tego, że ja na prawdę nie chciałam być już w relacji z tymi osobami, ale jednak wiedziałam że są to dobrzy ludzie i bylo mi ich w pewnym sensie szkoda, i myślałam prawdopodobnie, że takim zapewnieniem o wyjątkowości naszej znajomosci  zranie ich mniej. Czy któryś z moich byłych partnerów mógł coś zrobić w tej sytuacji? Nie. Cokolwiek by nie robił,  to prędzej czy później udawało mi się z tego wymiksowac. Oczywiście nie mam pojęcia, czy Twoja dziewczyna stosuje ta sama metodę, ale w pewnym sensie jest to też do rozważenia. Mam nadzieje,  że za jakiś czas będziesz w zyciu szczęśliwy,  czy to z nią,  czy sam; czy z kimś innym. Daj sobie też czas na ochloniecie.

183

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

raczej nie o to chodziło, że ich zranisz mniej, tylko o przedstawienie siebie w lepszym świetle, smile bo jakże to tak że brutalnie traktuję dobrą osobę= jestem zła? wink
gdyby Twoją motywacja była troska o nich, to zapewne po wejściu w skórę drugiej osoby poczułabyś jak ważna jest szczerość, by ktoś nie musiał się bić ze swoimi wątpliwościami jak chłopak tutaj.

Ale mało osób jest w stanie się na taką szczerość zdobyć- wobec siebie i innych. Moze też trzeba do tego dorosnąć po prostu.
Gdy miałam 18 lat właśnie takiej nieszczerej odpowiedzi udzieliłam chłopakowi który się mną mocno interesował i wstyd mi za to. Nie byłam wystarczająco dojrzała po prostu.  OI autor też już takiego info nie dostanie, trzeba iść dalej a w następnej relacjio więcej rozmawiać, głębiej się poznawać i odkrywać.
Życzę by trafił na kobietę która się pod tym kątem rozwija też.
Wprawdzie mozna na kogoś dopasowanego trafić jak napisała Jovanka, ale lepiej świadomie działać wg mnie.

184

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Ela210 napisał/a:

raczej nie o to chodziło, że ich zranisz mniej, tylko o przedstawienie siebie w lepszym świetle, smile bo jakże to tak że brutalnie traktuję dobrą osobę= jestem zła? wink
gdyby Twoją motywacja była troska o nich, to zapewne po wejściu w skórę drugiej osoby poczułabyś jak ważna jest szczerość, by ktoś nie musiał się bić ze swoimi wątpliwościami jak chłopak tutaj.

Ale mało osób jest w stanie się na taką szczerość zdobyć- wobec siebie i innych. Moze też trzeba do tego dorosnąć po prostu.
Gdy miałam 18 lat właśnie takiej nieszczerej odpowiedzi udzieliłam chłopakowi który się mną mocno interesował i wstyd mi za to. Nie byłam wystarczająco dojrzała po prostu.  OI autor też już takiego info nie dostanie, trzeba iść dalej a w następnej relacjio więcej rozmawiać, głębiej się poznawać i odkrywać.
Życzę by trafił na kobietę która się pod tym kątem rozwija też.
Wprawdzie mozna na kogoś dopasowanego trafić jak napisała Jovanka, ale lepiej świadomie działać wg mnie.

Dokładnie :-)

A tu bidusia jeszcze się rozpłakała, jaka to ona biedna i jak ona się stara, żeby dobrze przecież było. Jak tylko sobie popłakała, to od razu lepiej jej się zrobiło i lepiej o sobie pomyślała. Przecież tak bardzo się starała :-/
Na pewno swój własny image tą szopką sobie poprawiła. Nie ma jak to dobra drama na pożegnanie, dzięki której można sobie poprawić zdanie na swój własny temat ;-)

185 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-08 13:08:56)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Może macie rację, powiedziała że czuje się 100x lepiej pod tym względem, że możemy się dalej komunikować. Nie chcę anulować tak nagle tego spotkania czy też rozmowy we wtorek, sam jeszcze nie wiem co ona planuje, ale coś czuję, że to będzie nasz ostatni kontakt. Przynajmniej na razie. Potraktuję to jako swoisty sprawdzian samego siebie, jak będę reagować w tej sytuacji i czy ona coś może nie wymyśliła. 
Ale szczerze z dnia na dzień coraz mniej myślę o powrocie. Teraz też widzę, czego może mi trochę brakowało w tym związku, jakiegoś miłego słowa, trochę więcej czułości na porządku dziennym. Jakieś nawet "kocham Cię" oprócz tego że podczas seksu to już nie pamiętam, chyba że na odpowiedź na moje wyznanie. Nie mówię, że też chciałem nie wiadomo czego bo jeśli by tak było pewnie myślałbym o tym wcześniej, ale chyba czułem że nie staramy się pod tym względem jednakowo. No i to też nie tak, że ja ją tymi wyznaniami bombardowałem, po prostu, mówiłem to co myślałem, nawet na dobranoc. I niby to by się dało wypracować ale czy jest sens, prawda?

186

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

No ten brak czułości i brak wyznań miłości to może mieć coś wspólnego z tym, że ona tego nie czuje..

187

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Ela210 napisał/a:

raczej nie o to chodziło, że ich zranisz mniej, tylko o przedstawienie siebie w lepszym świetle, smile bo jakże to tak że brutalnie traktuję dobrą osobę= jestem zła? wink
gdyby Twoją motywacja była troska o nich, to zapewne po wejściu w skórę drugiej osoby poczułabyś jak ważna jest szczerość, by ktoś nie musiał się bić ze swoimi wątpliwościami jak chłopak tutaj.

Ale mało osób jest w stanie się na taką szczerość zdobyć- wobec siebie i innych. Moze też trzeba do tego dorosnąć po prostu.
Gdy miałam 18 lat właśnie takiej nieszczerej odpowiedzi udzieliłam chłopakowi który się mną mocno interesował i wstyd mi za to. Nie byłam wystarczająco dojrzała po prostu.  OI autor też już takiego info nie dostanie, trzeba iść dalej a w następnej relacjio więcej rozmawiać, głębiej się poznawać i odkrywać.
Życzę by trafił na kobietę która się pod tym kątem rozwija też.
Wprawdzie mozna na kogoś dopasowanego trafić jak napisała Jovanka, ale lepiej świadomie działać wg mnie.

Pełna zgoda.
Wituś
Dlaczego nie możesz odwołać spotkania skoro źle się z tym czujesz?
Ty już nic wobec swojej byłej nie musisz tylko możesz. Jeśli tego chcesz.
Potrzebujesz czasu na "dojście" do siebie, czasu żeby zobaczyć jaka ona jest naprawdę a nie jak Ty ją postrzegałeś.

188 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-08 14:30:47)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
aniuu1 napisał/a:

No ten brak czułości i brak wyznań miłości to może mieć coś wspólnego z tym, że ona tego nie czuje..

To też nie jest tak, bo nigdy nie była wylewna w swoich uczuciach, z resztą chyba dobitnie to w moich postach opisałem. I tak jak mówię to nie że mi to przeszkadzało bardzo, ale teraz brakuje mi bliskosci i może to wszystko być przekolorowane. Z tym, że ostatnio chyba miałem ochotę z nią o tym porozmawiać, ale no tak jak mówię nie było mi dane bo już było po wszystkim.

Edit. Nie wiem jak z tym spotkaniem się czuję. Nie wiem czy to nawet będzie spotkanie bo może być tak że ona nie będzie chciała. Ostatnia rozmowa przedwczoraj też była przez internet bo płakała cały czas i mówiła że woli tak bo jasniejszy przekaz. no i że boi się, że przytuli się do mnie i powie, że wszystko będzie ok, jak dawniej. To utrudnia a ja nie chcę zmieniać raz podjętej decyzji bo taki nie jestem. Zobaczymy co z tego wyniknie, potraktuję to jako sprawdzian. I teraz jak tak pomyślałem o tych zmianach decyzji, chyba kiedyś miała jakieś do mnie pretensje też z niezrozumiałego dla mnie powodu, tylko nie pamiętam o co dokładnie wtedy chodziło. Coś chyba że miałem przyjechać do niej autobusem, ale tak się okazało że moi rodzice przejeżdżali tamtędy więc mnie podwieźli, ale że już powiedziała swojej mamie że będę z nią jechać i to był problem. No kompletne niezrozumienie, a bo ona musi potem mówić mamie że jednak z nią nie jadę. Ale w czym problem?

189

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Ale w czym problem?

W Tobie. Nie chcesz odpuścić. Z tego co piszesz ona ciągle strzelała fochy i to o bzdury. A nawet wykazywała się głupotą.
A Ty...a Ty kochasz. I idziesz na to spotkanie z nadzieją że ona się ogarnie zarzuci Ci ręce na głowę z okrzykiem - MÓJ CI ON MÓJ.
Tak?

190 Ostatnio edytowany przez Wituś (2021-01-08 15:31:55)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Nie, nie tyle że strzela fochy, bo by mnie to wkurzało gdyby tak było. Ta sytuacja po prostu mi się przypomniała i to tyle, mało ważne w tym czasie.

Nie wiem czy z nadzieją, tak jak mówiłem nadzieja umiera z dnia na dzień i jeśli nie na tamtym spotkaniu to już raczej nigdy. Jeżeli do spotkania w ogóle dojdzie bo nie sądzę, ale w poniedziałek ma napisać kiedy pracuje we wtorek więc pewnie o spotkanie, napisać przecież może w każdej chwili.

Edit. Cholera, zdałem sobie sprawę z tego, że doszło do absurdalnej rzeczy, mianowicie pocieszania przeze mnie osoby która mnie porzuciła/nie wie czego chce (wszystko się musi okazać właśnie wtedy). Całkiem mi odbija

191 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-01-08 15:39:52)

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Wituś, w Twoich postach widać po prostu dużo myślenia życzeniowego „co by było gdyby” i takie tam. A to nie pozwala Tobie na trzeźwą ocenę sytuacji. Chociaż widać czasami przebłyski świadomości, to dominuje doszukiwanie się przyczyn nie tam, gdzie trzeba, bo te właściwe pewnie jeszcze bardziej by zabolały :-/ Odwracasz więc wzrok i szukasz czegoś, co daje Ci nadzieję.
A prawda jest pewnie taka, że w niej się wypaliło to, co przyciągnęło ją do Ciebie. Myślę, że początkowe zauroczenie z jej strony nie rozwinęło się w miłość. Ona zauważyła to już przed rokiem, ale dała Wam szansę, ale nie wypaliło, stąd ten jej brak czułości z jej strony i Twoje odczucia, że coś tu jest nie tak. Bo z jej strony nie było miłości.
Nie szukaj już więc winy w sobie, bo jej tam nie ma. To nie przejściowy kryzys, tu po prostu zabrakło miłości z jej strony.

192

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

No wszystko ok tylko znaliśmy się już przed tym jak zaczęliśmy być razem prawie 2 lata, czyli razem 4. I ja rozumiem że na osobę patrzy się inaczej z perspektywy związku, ale byłem taki sam, no może troszkę inny bo przecież z kim przestajesz takim się stajesz jak to się mówi. Na pewno trochę mój charakter poszedł w jej stronę co przecież powinno jej się podobać.

Skoro sama mówiła, że minął jej etap zakochania i po rozmyślaniu zaczyna się kolejny etap życia i pasowałoby się ustatkować (jej słowa) to nie jest tak, że się nie rozwinęło w miłość. Przed rokiem diametralnie mówiła, że to nie jest czas na rozstania bo bardzo mnie kocha i nie zamierza odpuszczać, to było tylko swojego rodzaju spostrzeżenie z którym mówiła, że zrobię jak chcę, bo nie chce mnie do niczego zmuszać. A i następnego dnia zaproponowała żebyśmy sobie mówili co się w nas podoba i co uwielbiamy. Także nie widzę tego w ten sposób.

Ale chyba dociera do mnie, że marnuję energię na rozmyślanie, aczkolwiek do tego wtorku to się chyba nie zmieni. Tak już mam że czekając na "ścięcie" w postaci czegoś stresującego, nie potrafię od tego odwrócić wzroku, co najwyżej wypełniam sobie czas po drodze żeby jakoś szybciej zleciał. Tylko teraz on leci jak krew z nosa, nawet tydzień nie minął od rozstania a czuję się jakby to były wieki...

193

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Skoro sama mówiła, że minął jej etap zakochania i po rozmyślaniu zaczyna się kolejny etap życia i pasowałoby się ustatkować (jej słowa) to nie jest tak, że się nie rozwinęło w miłość. Przed rokiem diametralnie mówiła, że to nie jest czas na rozstania bo bardzo mnie kocha i nie zamierza odpuszczać, to było tylko swojego rodzaju spostrzeżenie z którym mówiła, że zrobię jak chcę, bo nie chce mnie do niczego zmuszać. A i następnego dnia zaproponowała żebyśmy sobie mówili co się w nas podoba i co uwielbiamy. Także nie widzę tego w ten sposób.

Słyszysz to co chcesz usłyszeć. Ja zupełnie inaczej zrozumiałam jej słowa. Zakochanie minęło (choć i tak trochę szybko), pasowałoby się ustatkować, ale ona czuje, że to nie to, stąd jej decyzja o rozstaniu. Ostatni rok tylko ją w tym utwierdził. Nie ułatwiasz jej tego jeśli jej piszesz/mówisz to co tu na forum bo wpędzasz ją w poczucie winy, że odpuszcza. Nie zmusiły nikogo do miłości i do tego by chciał z nami być. Może i Tobie dobrze było z nią ale ona coraz bardziej się z Tobą męczyła. Podałeś kilka przykładów powodów nieporozumień, każdy bagatelizujesz ale u niej najprawdopodobniej to wszystko narastało, aż uznała, że nie chce dalej być w tym związku, nie chce z Tobą tej przyszłości, ustatkowania. Nie pasujecie do siebie i tyle. Wiem, że trudno się z tym pogodzić i dać jej odejść.

194

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Roxann napisał/a:
Wituś napisał/a:

Skoro sama mówiła, że minął jej etap zakochania i po rozmyślaniu zaczyna się kolejny etap życia i pasowałoby się ustatkować (jej słowa) to nie jest tak, że się nie rozwinęło w miłość. Przed rokiem diametralnie mówiła, że to nie jest czas na rozstania bo bardzo mnie kocha i nie zamierza odpuszczać, to było tylko swojego rodzaju spostrzeżenie z którym mówiła, że zrobię jak chcę, bo nie chce mnie do niczego zmuszać. A i następnego dnia zaproponowała żebyśmy sobie mówili co się w nas podoba i co uwielbiamy. Także nie widzę tego w ten sposób.

Słyszysz to co chcesz usłyszeć. Ja zupełnie inaczej zrozumiałam jej słowa. Zakochanie minęło (choć i tak trochę szybko), pasowałoby się ustatkować, ale ona czuje, że to nie to, stąd jej decyzja o rozstaniu. Ostatni rok tylko ją w tym utwierdził. Nie ułatwiasz jej tego jeśli jej piszesz/mówisz to co tu na forum bo wpędzasz ją w poczucie winy, że odpuszcza. Nie zmusiły nikogo do miłości i do tego by chciał z nami być. Może i Tobie dobrze było z nią ale ona coraz bardziej się z Tobą męczyła. Podałeś kilka przykładów powodów nieporozumień, każdy bagatelizujesz ale u niej najprawdopodobniej to wszystko narastało, aż uznała, że nie chce dalej być w tym związku, nie chce z Tobą tej przyszłości, ustatkowania. Nie pasujecie do siebie i tyle. Wiem, że trudno się z tym pogodzić i dać jej odejść.

Ale że niby dlaczego bagatelizuję, bo nie do końca rozumiem. Teraz patrzę na to z innej perspektywy, wszystko było wyjaśniane i było ok. Nie rozumiem czemu mi jest zarzucane że coś olewałem.

195

Odp: Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?
Wituś napisał/a:

Nie, nie tyle że strzela fochy, bo by mnie to wkurzało gdyby tak było. Ta sytuacja po prostu mi się przypomniała i to tyle, mało ważne w tym czasie.

Nie strzela focha?

Wituś napisał/a:

Tutaj przychodzą mi na myśl sytuacje, których obecność własnych pieniędzy by rozwiązała, np leczyłem się u lekarza na nfz na bark od roku już prawie i ją to frustrowało że za mało robiłem z tym i że chciała żebyśmy grali razem w siatkówkę tak jak dawniej. Gdybym miał pieniądze to poszedłbym prywatnie i poszłoby znacznie szybciej. No i wiadomo jak teraz jest sytuacja w medycynie, odwołali mi rehabilitację i przełożyli aż na prawie pół roku później. Ręka boli do dzisiaj i nic za bardzo nie pomaga.

Masz uszkodzony bark a dziewczyna ma pretensje że nie możesz grać. To nie foch księżniczki? brakuje tylko płaczu i tupania nogą - i byłby komplet.

Posty [ 131 do 195 z 473 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Przejściowy kryzys czy definitywny koniec?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024