colorow_anka napisał/a:Drodzy forumowicze!
Niedawno znalazłam się w sytuacji w jakiej nigdy nie myślałam, że będę. Po 10 latach związku a 8 małżeństwa mój mąż odszedł do innej kobiety. Stwierdził, że "się zakochał" i po prostu odszedł. Mamy dwójkę dzieci w wieku 4 i 2 lata. Ślub wzięliśmy młodo, ja miałam 22, mąż 24 lata ale była to w pełni przemyślana decyzja. Bardzo się kochaliśmy, teraz zupełnie nie wiem co się stało. On zachowuje się jakby stracił rozum. Ta jego kochanka to jakaś patologia... ma trójkę dzieci, siedzi w domu na tyłku i żyje z świadczeń z mopsu. Jej mąż alkoholik i narkoman niedawno się powiesił. To był jakiś tam znajomy mojego męża. I mój... taki "opiekuńczy"... tak się nią "zaopiekował" że to się przerodziło w romans. Zupełnie nie wiem co mam robić. Nadal jestem w szoku. On stwierdził, że potrzebuje czasu i musi sobie wszystko przemyśleć. Ale nad czym tu myśleć? Albo wraca do rodziny i próbujemy naprawić sytuację albo odchodzi. Ale jak widać nie stać go na taką decyzję w tym momencie. I żyjemy w kompletnym zawieszeniu... Najgorsze, że dzieci bardzo tęsknią. Tylko szanowny tatuś wcale się tym nie przejmuje.
Witaj, bardzo ci współczuję i dokładnie wiem co czujesz przechodziłam to samo, prawie 1,5 roku temu zostawił mnie mąż z niemowlakiem dla innej. I też nie było u nas żadnego kryzysu...
Czeka cię trudny czas, ale przede wszystkim myśl o sobie. Nie współczuj mu, nie próbuj go do niczego przekonać, ja zmarnowałam na to czas, nerwy i zdrowie. Najzdrowszy w tej chwili jest maksymalny dystans, żadnych dyskusji tylko i wyłącznie rozmowy w sprawie dzieci. Wiem, że to trudne mi też tak radzili od początku ale ja oczywiście swoje. Teraz żałuję, bo nie jesteś w stanie zrobić nic żeby go do czegokolwiek przekonać. Wręcz przeciwnie. Jeszcze dodatkowo jeśli dziunia, do której odchodzi to zołza (u mnie tak było, u ciebie widzę też kalkulantka niezła) to już w ogóle nie masz na niego wpływu, bo ona go odpowiednio już nastawi przeciwko tobie niestety tak to wygląda, zwłaszcza, że to z nią teraz sypia.... Będą odmieniać rzeczywistość, przedstawiać przewrotnie fakty tak, żebyś to ty była winna a oni cudowni. Spodziewaj się niedługo oskarżeń pod swoim adresem, łącznie z tym, że to wszystko twoja wina i on odszedł bo nie miał wyjścia bo ty go pewnie zdominowałaś a on tak nie chciał żyć tylko musiał. Brr. Skądś to znam 
O tym przemyśleniu czegoś, biciu z myślami, to zapomnij, oni tak gadają po to aby zmniejszyć swoje poczucie winy i ograniczyć pretensje z twojej strony tj. żeby mogli się lepiej czuć sami ze sobą i nie wysłuchiwać naszych żali. Oni niczego nie rozkminiają, tylko w spokoju chcą wieść nowe życie. To jest taka gadka szmatka, żeby sobie ułatwić, bo ty będziesz mieć wewnętrznie nadzieję, że wszystko wróci do normy, więc nie będziesz za bardzo dbać o swoje tylko przyjmiesz taką formę przetrwalnikową, wyczekującą co waćpan postanowi. Stracisz czas i energię....
Niestety panowie z problemami w samoocenie tak mają, że z łatwością uciekają tam gdzie mogą się byle czym wykazać jeśli sami nie mają o sobie dobrego zdania muszą szukać gdzie indziej, no a w długoletnich związkach ten ciągły zachwyt nad nimi jednak gdzieś umyka w codziennych sprawach.
Co do alimentów, nie musisz od razu iść do sądu, jeśli on nie robi problemów (mój też nie robił) to można spisać u notariusza umowę o alimenty. To wystarczy do ewentualnych egzekucji, jak mu się odwidzi.
Trzymaj się mocno, jak coś potrzebujesz wypłakać pisz tu to bardzo pomaga. Ja bez tego forum to bym chyba padła....