Mąż odszedł... co dalej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mąż odszedł... co dalej?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 83 ]

1 Ostatnio edytowany przez colorow_anka (2020-12-25 20:52:20)

Temat: Mąż odszedł... co dalej?

Drodzy forumowicze!

Niedawno znalazłam się w sytuacji w jakiej nigdy nie myślałam, że będę. Po 10 latach związku a 8 małżeństwa mój mąż odszedł do innej kobiety. Stwierdził, że "się zakochał" i po prostu odszedł. Mamy dwójkę dzieci w wieku 4 i 2 lata. Ślub wzięliśmy młodo, ja miałam 22, mąż 24 lata ale była to w pełni przemyślana decyzja. Bardzo się kochaliśmy, teraz zupełnie nie wiem co się stało. On zachowuje się jakby stracił rozum. Ta jego kochanka to jakaś patologia... ma trójkę dzieci, siedzi w domu na tyłku i żyje z świadczeń z mopsu. Jej mąż alkoholik i narkoman niedawno się powiesił. To był jakiś tam znajomy mojego męża. I mój... taki "opiekuńczy"... tak się nią "zaopiekował" że to się przerodziło w romans. Zupełnie nie wiem co mam robić. Nadal jestem w szoku. On stwierdził, że potrzebuje czasu i musi sobie wszystko przemyśleć. Ale nad czym tu myśleć? Albo wraca do rodziny i próbujemy naprawić sytuację albo odchodzi. Ale jak widać nie stać go na taką decyzję w tym momencie. I żyjemy w kompletnym zawieszeniu... Najgorsze, że dzieci bardzo tęsknią. Tylko szanowny tatuś wcale się tym nie przejmuje.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Drodzy forumowicze!

Niedawno znalazłam się w sytuacji w jakiej nigdy nie myślałam, że będę. Po 10 latach związku a 8 małżeństwa mój mąż odszedł do innej kobiety. Stwierdził, że "się zakochał" i po prostu odszedł. Mamy dwójkę dzieci w wieku 4 i 2 lata. Ślub wzięliśmy młodo, ja miałam 22, mąż 24 lata ale była to w pełni przemyślana decyzja. Bardzo się kochaliśmy, teraz zupełnie nie wiem co się stało. On zachowuje się jakby stracił rozum. Ta jego kochanka to jakaś patologia... ma trójkę dzieci, siedzi w domu na tyłku i żyje z świadczeń z mopsu. Jej mąż alkoholik i narkoman niedawno się powiesił. To był jakiś tam znajomy mojego męża. I mój... taki "opiekuńczy"... tak się nią "zaopiekował" że to się przerodziło w romans. Zupełnie nie wiem co mam robić. Nadal jestem w szoku. On stwierdził, że potrzebuje czasu i musi sobie wszystko przemyśleć. Ale nad czym tu myśleć? Albo wraca do rodziny i próbujemy naprawić sytuację albo odchodzi. Ale jak widać nie stać go na taką decyzję w tym momencie. I żyjemy w kompletnym zawieszeniu... Najgorsze, że dzieci bardzo tęsknią. Tylko szanowny tatuś wcale się tym nie przejmuje.

To może spakuj jego rzeczy wystaw przed drzwi,  oczywiście przed wystawieniem zadzwoń do niego z tą informacją, może otrzeźwieje. Jak jest w amoku to wiele do niego nie dociera, nic na to nie poradzisz.

3 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-25 21:59:59)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Drodzy forumowicze!

Niedawno znalazłam się w sytuacji w jakiej nigdy nie myślałam, że będę. Po 10 latach związku a 8 małżeństwa mój mąż odszedł do innej kobiety. Stwierdził, że "się zakochał" i po prostu odszedł. Mamy dwójkę dzieci w wieku 4 i 2 lata. Ślub wzięliśmy młodo, ja miałam 22, mąż 24 lata ale była to w pełni przemyślana decyzja. Bardzo się kochaliśmy, teraz zupełnie nie wiem co się stało. On zachowuje się jakby stracił rozum. Ta jego kochanka to jakaś patologia... ma trójkę dzieci, siedzi w domu na tyłku i żyje z świadczeń z mopsu. Jej mąż alkoholik i narkoman niedawno się powiesił. To był kolega mojego męża. I mój... taki "opiekuńczy"... tak się nią "zaopiekował" że to się przerodziło w romans. Zupełnie nie wiem co mam robić. Nadal jestem w szoku. On stwierdził, że potrzebuje czasu i musi sobie wszystko przemyśleć. Ale nad czym tu myśleć? Albo wraca do rodziny i próbujemy naprawić sytuację albo odchodzi. Ale jak widać nie stać go na taką decyzję w tym momencie. I żyjemy w kompletnym zawieszeniu... Najgorsze, że dzieci bardzo tęsknią. Tylko szanowny tatuś wcale się tym nie przejmuje.

Witaj Anno .
Współczuje sytuacji,Twój mąż stracił rozum odleciał i nie wiadomo kiedy mu minie.
Doświadczenie podpowiada mi że jego przebudzenie będzie bardzo bolesne,ale Ty nie musisz czekać i żyć w zawieszeniu
być zależną od Twojego męża i jego kochanki emocjonalnie.
Mąż jednak pomimo odlotu zachowuje chłodną kalkulację i zostawia sobie furtkę do powrotu ,nie do końca taki pewny jest.Co innego romans z doskoku a co innego życie z kobietą z ogromnymi problemami w dodatku z 5 dzieci w tle dwójką swoich i trójką jej - spory dylemat trudny do rozwiązania jeżeli dał się wciągnąć w jakąś grę tej kobiety szukającej opiekuna i sponsora - tak bywa z osobami związanymi z osobami uzależnionymi to że jej mąż nie żyje nie rozwiązało jej problemu Twój mąż też jej nie pomoże zapewniam Ciebie.
To być może zabrzmiało jak bym łudził Ciebie nadzieją na ich nieudany związek ,nie wiem jak to u nich będzie bo takie związki nie raz trwają latami ,a nie raz rozpadają się po paru miesiącach wspólnego mieszkania.
Doradził bym Tobie w tej sytuacji wizytę u prawnika radcy prawnego ,zabieranie dowodów zdrady emocjonalnej i fizycznej ( na wszelki wypadek) wizytę u psychologa ,czytanie forum z podobnymi tematami ustalenie jak najszybsze alimentów i zasad utrzymywania kontaktów z dziećmi .Czekanie na jego powrót do miłości, szamotanie, błagania,przekonywanie go ,pogłębia Twoją rozpacz,frustrację i napięcie wewnątrz ,a jeżeli ciągle prosisz o powrót nawet niewerbalnie to na męża ma to odwrotny wpływ bo on teraz jest jakby na haju emocjonalnym i w amoku jak po dragach i w oczekiwaniu na powtórne zażycie działki złożonej z emocji seksu,fantazji,wbił sobie do łba  że coś musi i że coś ma obiecane coś mu się więcej należy to ma jak ma.Wykorzystuje Twoją miłość przywiązanie stawiając Ciebie w pozycji kogoś kto ma czekać ,aż oni coś postanowią.
Zajmij się sobą i dziećmi a kontaktuj z nim tylko w sprawach które dotyczą dzieci powoli przygotowuj się na rozwód i rozstanie.
Nie bierz pod uwagę tego że jesteś jakąś opcją i kołem ratunkowym żyj dla siebie i dzieci swoimi sprawami jest mnóstwo rzeczy ,które możesz robić sama dla siebie na początek przypomnij sobie że Ty jesteś dla siebie najważniejsza i ze sobą będziesz do końca życia.
Polecam do przeczytania wątek Pikupik i innych osób w podobnej sytuacji
na początek
Trzymaj się i pisz jak się czujesz bez cenzury .

https://www.netkobiety.pl/t120078.html

https://www.netkobiety.pl/t124414.html

4 Ostatnio edytowany przez colorow_anka (2020-12-25 21:28:09)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Myślę, że spakowanie rzeczy i wystawienie za drzwi byłoby mu teraz nawet na rękę. Stwierdził by wtedy, że to ja go wyrzuciłam. I "z czystym sumieniem" siedział u tamtej.

Jego siostra też poradziła mi patrzeć na wszystko pod kątem rozprawy sądowej. Zbieranie dowodów itd. Co prawda zobowiązał się płacić na dzieci ale właśnie... teraz jest ich 5! A tamta kobieta też przecież będzie chciała pieniędzy. Wyobraźcie sobie, że ona wyskoczyła z pretensjami do mojej teściowej, że "jak ona teraz utrzyma trzypokojowe mieszkanie jeśli zrezygnuje z tego związku?!"

Więc z jej strony to na pewno nie jest jakieś wielkie uczucie. Po prostu go omotała. A ten głupi dał się w to wciągnąć.

5 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-25 22:07:48)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Teraz bardzo chcesz jego powrotu po prostu i żeby było jak dawniej jak najszybciej domyślam się że chciałabyś zapomnieć o wszystkim wybaczyć ,odpuścić ,wierz mi to nie takie proste.
Na dłuższą metę takie rozdarcie i życie w trójkącie na który się nie godziłaś i nie pisałaś Ciebie wykończy .
Zabezpiecz się finansowo mieszkaniowo itp ,po drugie zobaczysz zachowania męża które mocno Ciebie mogą zaskoczyć,nawet jego agresję na jakimś poziomie choć niekoniecznie przemoc fizyczną może jeszcze bardziej prowokować grać na Twoich emocjach obciążając Ciebie użalaniem się nad sobą i dylematami ,zranić ,dotknąć ,a Twoja świeża rana jeszcze mocno krwawi nie pogodziłaś się z tym co widzisz i walczysz co jest naturalne i nie ma w tym nic dziwnego.
Jemu teraz wszystko będzie na rękę ponieważ ma widocznie problem z podjęciem decyzji dlatego czeka na Ciebie ,a Ty czekasz na niego.

colorow_anka napisał/a:

Myślę, że spakowanie rzeczy i wystawienie za drzwi byłoby mu teraz nawet na rękę. Stwierdził by wtedy, że to ja go wyrzuciłam. I "z czystym sumieniem" siedział u tamtej.

Jego siostra też poradziła mi patrzeć na wszystko pod kątem rozprawy sądowej. Zbieranie dowodów itd. Co prawda zobowiązał się płacić na dzieci ale właśnie... teraz jest ich 5! A tamta kobieta też przecież będzie chciała pieniędzy. Wyobraźcie sobie, że ona wyskoczyła z pretensjami do mojej teściowej, że "jak ona teraz utrzyma trzypokojowe mieszkanie jeśli zrezygnuje z tego związku?!"

Więc z jej strony to na pewno nie jest jakieś wielkie uczucie. Po prostu go omotała. A ten głupi dał się w to wciągnąć.

Nic nie stało się bez wiedzy i zgody Twojego męża ,gdzieś jednak jest słaby i niedojrzały dlatego nie w pełni świadomy w co na własną prośbę i życzenia się wpakował.
Kochanka to kuta na cztery łapy kobieta narkomana, zrobi wszystko żeby przetrwać, tak jak narkoman zrobi wszystko żeby zdobyć działkę ,jest roszczeniowa dlatego prawdopodobnie będzie ostro i agresywnie wpływać na Twojego męża wywołując w nim przy jego udziale awersję do Ciebie to stara sztuczka jedna z wielu na spacyfikowanie, upokorzenie żony kochanka, tak żeby na tym skorzystać ,nie lituj się nad mężem niech zobaczy jak to jest żyć z nieleczoną osobą współuzależnioną,to jest jak życie z narkomanem niewiele się to różni na początku bombardowanie,fascynacja  podbite ego niby szlachetnością i białym rycerstwem w duchu. Twój mąż ma do czynienia ze sprytną ,wyrachowaną manipulantką, która była długo w roli ofiary i ma zakrzywioną osobowość przez to ,dla niej w konsekwencji Twój mąż jest ofiarą i padliną o czym on jeszcze nie wie bo nie widzi wszystkiego, widzi tylko koniec własnego nosa i zarąbisty seks, komplementy,wdzięczność kochanki, niby zrozumienie dla niego jest taki wspaniały i bohaterski .
Jeszcze nie jedno możesz usłyszeć na swój temat od kochanki i jej pretensje różne zupełnie od czapy,niebezpośrednio to prowokacje mające Ciebie zmiękczyć ,ona walczy z Tobą .Ona uważa że jej się należy bo taka nieszczęśliwa jest ,szczęście nawet po trupach,życie na łatwiznę bez wysiłku bo tyle wycierpiała w przeszłości a teraz to taka wielka miłość "prawdziwa".

6 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-12-25 21:53:35)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Wypisal się z bycia mężem ale nie bycia tatusiem.
3 dni w tygodniu wychodź rano o wracaj wieczorem.niech on zajmuje się dziećmi.
Nie będzie chciał? wystąp do sądu o wyznaczenie opieki nad dziećmi i koszty opiekunki za te 3 dni.
To w ramach jego trzeźwienia. Sama szukaj pracy lub lepszej pracy.
Jak masz dowody że utrzymuje inną rodzinę kosztem waszej to je zbieraj.
Współczuję.

7

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
paslawek napisał/a:


Jeszcze nie jedno możesz usłyszeć na swój temat od kochanki i jej pretensje różne zupełnie od czapy,niebezpośrednio to prowokacje mające Ciebie zmiękczyć ,ona walczy z Tobą .Ona uważa że jej się należy bo taka nieszczęśliwa jest ,szczęście nawet po trupach,życie na łatwiznę bez wysiłku bo tyle wycierpiała w przeszłości a teraz to taka wielka miłość "prawdziwa".

Ja z nią nie rozmawiałam. Na początku chciałam ale potem uznałam, że to bez sensu. Niby o czym? Nie sądzę, żeby miała mi coś mądrego do powiedzenia. A głupot nie chciałam słuchać. Głupot nasłuchałam się od męża. Łącznie z tym, że się "prawdziwie" zakochał. Dokładnie tak powiedział! "Prawdziwie"... nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać.

8 Ostatnio edytowany przez Teufel (2020-12-25 22:51:10)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Aniu, Ty się swoim mężem nie przejmuj, martw się siebie i własne dzieci. Załóż mu sprawę o alimenty na dzieci  i jeśli nie pracujesz to na siebie i nie żałuj się jego, próbuj wyciągnąć jak najwięcej.. Im mniej mu pieniędzy zostawisz tym będzie mniej atrakcyjny dla tej kobiety. Nie miej skrupułów.

9

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Ela210 napisał/a:

Wypisal się z bycia mężem ale nie bycia tatusiem.
3 dni w tygodniu wychodź rano o wracaj wieczorem.niech on zajmuje się dziećmi.
Nie będzie chciał? wystąp do sądu o wyznaczenie opieki nad dziećmi i koszty opiekunki za te 3 dni.
To w ramach jego trzeźwienia. Sama szukaj pracy lub lepszej pracy.
Jak masz dowody że utrzymuje inną rodzinę kosztem waszej to je zbieraj.
Współczuję.

Teraz jestem na urlopie wychowawczym. Już poinformowałam pracodawcę, że będę chciała wrócić szybciej niż pierwotnie planowałam. A mój mąż chce się widywać z dziećmi ale na jakieś pół godzinki i to wtedy kiedy mu pasuje. Powiedziałam, że nie godzę się na to, żeby tak wpadał kiedy chce, bo co to ma być?! To się obraził, że on chce utrzymywać kontakt z dziećmi a ja nie chcę jego odwiedzin... Jest kompletnie niepoważny.

10

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Teufel napisał/a:

Aniu, Ty się swoim mężem nie przejmuj, martw się siebie i własne dzieci. Załóż mu sprawę o alimenty na dzieci  i jeśli nie pracujesz to na siebie i nie żałuj się jego, próbuj wyciągnąć jak najwięcej.. Im mniej mu pieniędzy zostawisz tym będzie mniej atrakcyjny dla tej kobiety. Nie miej skrupułów.

On sam się zadeklarował, że będzie płacił na dzieci... tylko czy jemu teraz można ufać? Chyba nie do końca. I rzeczywiście lepiej mieć wszystko na papierze, alimenty zasądzone przez sąd. Odkąd wydała się sprawa z kochanką minął prawie miesiąc, jak na razie płaci. Tylko nie wiem czy ta sytuacja się utrzyma. Skoro ona widzi w nim sponsora to wkrótce może jej być mało tego co od niego dostaje.

11

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Tego się trzymaj twardo nic na gębę z mężem.
Jego fochy są w ogóle nie istotne ponieważ ma obowiązki związane z byciem rodzicem i z punktu widzenia prawa,moralnego jego punkt widzenie jest nie dość że pod wpływem emocji to jest błędny obliczony na Twoją uległość ,teraz to on wietrzy u Ciebie spiski i zemsty
wszystkim chcesz według takiego toku myślenia zakłócić jego nowe życie,nową miłość woli występować w roli prześladowanego,pokrzywdzonego bo mu to bardziej pasuje i go wybiela w jego oczach,obwinianie to stały fragment takich gierek z partnerami,partnerkami których się zdradziło i opuściło bardzo mało kto jak widzę potrafi odejść uczciwie niestety, bez tych wszystkich podchodów i cyrków.
On łaski nie robi a Ty nie masz absolutnie obowiązku być uległą wobec jego widzimisię jako zakochany w kimś innym nie jest pod jakąś szczególną ochroną i nie ma w prawie pisanym i niepisanym pozycji uprzywilejowanej,to fochy którymi dodatkowo on próbuje Ciebie obciążyć wpędzając w irracjonalne poczucie winy i obarczając odpowiedzialnością za coś za co Ty nie jesteś odpowiedzialna.

12

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
paslawek napisał/a:

Tego się trzymaj twardo nic na gębę z mężem.
Jego fochy są w ogóle nie istotne ponieważ ma obowiązki związane z byciem rodzicem i z punktu widzenia prawa,moralnego jego punkt widzenie jest nie dość że pod wpływem emocji to jest błędny obliczony na Twoją uległość ,teraz to on wietrzy u Ciebie spiski i zemsty
wszystkim chcesz według takiego toku myślenia zakłócić jego nowe życie,nową miłość woli występować w roli prześladowanego,pokrzywdzonego bo mu to bardziej pasuje i go wybiela w jego oczach,obwinianie to stały fragment takich gierek z partnerami,partnerkami których się zdradziło i opuściło bardzo mało kto jak widzę potrafi odejść uczciwie niestety, bez tych wszystkich podchodów i cyrków.
On łaski nie robi a Ty nie masz absolutnie obowiązku być uległą wobec jego widzimisię jako zakochany w kimś innym nie jest pod jakąś szczególną ochroną i nie ma w prawie pisanym i niepisanym pozycji uprzywilejowanej,to fochy którymi dodatkowo on próbuje Ciebie obciążyć wpędzając w irracjonalne poczucie winy i obarczając odpowiedzialnością za coś za co Ty nie jesteś odpowiedzialna.


Niestety dokładnie tak jest. Siebie stawia w roli pokrzywdzonego. Powiedział swojej matce, że zniszczyła mu życie! Bo to teściowa powiedziała mi o kochance i tym samym wg niego zniszczyła jego rodzinę. Dosłownie wszędzie wietrzy spiski, ciągle mu się wydaje, że ktoś go śledzi i, że każdy teraz będzie chciał uprzykrzyć mu życie.

13

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Gdyby jeszcze w głowie zawróciła mu jakaś młoda, ładna studentka... może bym była w stanie zrozumieć, że chwilowo, jak to już wyżej napisałam: "stracił rozum". Ale kobieta z ogromnym bagażem przykrych doświadczeń, z trójką dzieci i mocno zaniedbana z wyglądu. Czy to jest taki ideał? Dla którego zostawia się żonę i dzieci...? Ja zawsze bardzo się starałam dbać o siebie i ładnie wyglądać nawet "siedząc z dziećmi w domu". Starałam się jak najlepiej godzić obowiązki względem dzieci z tym, żeby on się nie czuł przeze mnie jakoś zaniedbany. Naprawdę nie mam sobie nic do zarzucenia. Zawsze miał we mnie ogromne wsparcie. Chyba nawet większe niż ja w nim... a tu po tylu latach taki numer.

14 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2020-12-26 00:16:03)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Gdyby jeszcze w głowie zawróciła mu jakaś młoda, ładna studentka... może bym była w stanie zrozumieć, że chwilowo, jak to już wyżej napisałam: "stracił rozum". Ale kobieta z ogromnym bagażem przykrych doświadczeń, z trójką dzieci i mocno zaniedbana z wyglądu. Czy to jest taki ideał? Dla którego zostawia się żonę i dzieci...? Ja zawsze bardzo się starałam dbać o siebie i ładnie wyglądać nawet "siedząc z dziećmi w domu". Starałam się jak najlepiej godzić obowiązki względem dzieci z tym, żeby on się nie czuł przeze mnie jakoś zaniedbany. Naprawdę nie mam sobie nic do zarzucenia. Zawsze miał we mnie ogromne wsparcie. Chyba nawet większe niż ja w nim... a tu po tylu latach taki numer.

Bardzo dobrze, ze znasz swoja wartosc. Wieksza satysfakcja jak przyjdzie w łaski. On juz sobie krzywde zrobil rezygnujac z Ciebie, dojdzie do niego za jakis czas, ale prawdopodobnie bedzie za pozno bo bedziesz juz ponad to. Tego Ci zycze, bys byla szczesliwa.

15

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Dobrze Ci tu radzą, do gościa racjonalne argumenty nie docierają, zgłupiał doszczętnie. Narządy miejscami się zamieniły, kiedyś już o tym wspominałam. Pisz tutaj, bedziemy Cię wspierać.

16

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Bez sensu dociekać jego motywacji i szukać w sobie winy.
Nie masz szans przemówić mu teraz do rozsądku. Szkoda nerwów i czasu.

17 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-26 00:42:44)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Gdyby jeszcze w głowie zawróciła mu jakaś młoda, ładna studentka... może bym była w stanie zrozumieć, że chwilowo, jak to już wyżej napisałam: "stracił rozum". Ale kobieta z ogromnym bagażem przykrych doświadczeń, z trójką dzieci i mocno zaniedbana z wyglądu. Czy to jest taki ideał? Dla którego zostawia się żonę i dzieci...? Ja zawsze bardzo się starałam dbać o siebie i ładnie wyglądać nawet "siedząc z dziećmi w domu". Starałam się jak najlepiej godzić obowiązki względem dzieci z tym, żeby on się nie czuł przeze mnie jakoś zaniedbany. Naprawdę nie mam sobie nic do zarzucenia. Zawsze miał we mnie ogromne wsparcie. Chyba nawet większe niż ja w nim... a tu po tylu latach taki numer.

Widocznie w którymś momencie życia coś mu we łbie się porobiło i uznał że jest jakby mniej wart w związku z Tobą co absolutnie od Ciebie nie zależy i nie jesteś w żaden sposób winna temu jego poczucie wartości samoocena to jego działka i on o to powinien na pierwszym miejscu dbać rozwijać to w sobie gdzieś stanął w miejscu.
Nowa była łatwa ,gotowa podała się na tacy chętnie bo Twój mąż zachłysnął się wdzięcznością jaki jest wspaniały ,nie musiał zabiegać zbyt wiele w jego mniemaniu tak przypuszczam poszedł na skróty ,jak w poprzednim poście wyjaśniłaś to on chciał działać w dodatku na dwa fronty ,zdemaskowanie pokrzyżowało mu plany ,bo widocznie musi teraz coś zdecydować.
Takie rozkminy jego intencji i motywacji to oczywiście domniemania poparte jednak wieloma podobnymi historiami o nadymanym ego i dowartościowywaniu się niby szlachetności takimi innymi pierdołami które wydają się nieracjonalne i nielogiczne ew pierwszej chwili natomiast na dnie u Twojego męża jest coś nie tak z poczuciem jego wartości za które to on jest odpowiedzialny głównie .
Pamiętam że kiedyś sama Ewa Wojdyło (psycholog) opowiedziała nam  na terapii swoją historię z pierwszym mężem ,on też zostawił ją i odszedł do innej historia analogiczna do Twojej
chociaż ta druga mogła by się wydawać mniej warta z bagażem problemów,z tym że dla niego stanowiła jakąś wartość takie sprawy są względne,jest  coś mu daje ta druga i sprawia że czuje się potrzebny lepszy ,nawet jeżeli to złudzenia i iluzje to czuje to co czuje

Ela210 napisał/a:

Bez sensu dociekać jego motywacji i szukać w sobie winy.
Nie masz szans przemówić mu teraz do rozsądku. Szkoda nerwów i czasu.

To też prawda bo takiemu rozkminianiu nie ma końca i to jest męczące rozwala psychicznie,może trwać ruski rok a i tak pożytek z tego prawie żaden w perspektywie  ,to dołuje i bywa stratą czasu teraz lepiej zadbaj o siebie
a rozkminy powoli wyciszaj bo to takie analizowanie jest etapem i fazą odruchem szukania powodów i przyczyn nad czymś co już się stało i nie odstanie ,czasu nie cofniemy a do jego głowy nikt w 100% nie ma dostępu.
Możemy tylko dedukować spekulować nad nim i o tym co on myśli czuje ,kontekst tego bywa jednak istotny i konsekwencje .
Co Ty możesz zrobić najlepszego dla siebie wiedząc niewiele i będąc w emocjach ?

18

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Dzięki za wsparcie!
Ja zawsze miałam wysokie poczucie własnej wartości i tak łatwo mężowi nie uda się go zdeptać choćby chciał. Jednak i tak ciężko przez to wszystko przejść. Zwłaszcza kiedy czterolatek dopytuje gdzie jest tatuś a dwulatka siedzi w oknie i za nim wygląda od czasu do czasu wołając "tatuś". Serce się kraje jak na to patrzę. To są bardzo kochane dzieci i bardzo chciane. Nigdy im miłości z naszej strony nie brakowało a teraz nagle tego taty nie ma. Ja go nie mam zamiaru prosić żeby wracał. Nie będę się upokarzać. Do niego - tak jak piszecie - racjonalne argumenty zupełnie nie trafiają.

19

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Gdyby jeszcze w głowie zawróciła mu jakaś młoda, ładna studentka... może bym była w stanie zrozumieć, że chwilowo, jak to już wyżej napisałam: "stracił rozum". Ale kobieta z ogromnym bagażem przykrych doświadczeń, z trójką dzieci i mocno zaniedbana z wyglądu. Czy to jest taki ideał? Dla którego zostawia się żonę i dzieci...? Ja zawsze bardzo się starałam dbać o siebie i ładnie wyglądać nawet "siedząc z dziećmi w domu". Starałam się jak najlepiej godzić obowiązki względem dzieci z tym, żeby on się nie czuł przeze mnie jakoś zaniedbany. Naprawdę nie mam sobie nic do zarzucenia. Zawsze miał we mnie ogromne wsparcie. Chyba nawet większe niż ja w nim... a tu po tylu latach taki numer.

Co do tego powyższego, to powróć może do postu nr chyba 5, postu Paslawka. Myślę, że znajdziesz tam odpowiedz.

Bardzo dobrze, że o siebie dbasz. Pamiętaj, żeby teraz przy tym wszystkim nie przestać. Masz wyglądać i czuć się dobrze sama dla siebie. Co do alimentow, ze narazie płaci. NARAZIE. Ona jest cwana i wyrachowana. Nie moze za szybko duzo od niego wymagac, ona bedzie powoli i spokojnie osiągać swoje cele. Jednym z tych celow jest na pewno kasa. Uwierz, ze w niedlugim czasie polozy rękę na kasie Twojego ex. Poki tego nie zrobiła zabezpiecz się. Musisz myśleć na wyrost, musisz być cwańsza i bardziej przebiegła od niej. W tym wypadku trafiłaś na dobrego gracza, ona jest baaardzo zdeterminowana.

20

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

To też racja, że on ma niskie poczucie własnej wartości i stale musiał sobie coś udowadniać. To chyba wzniesione gdzieś z dzieciństwa... nie wiem. Ale to fajny, przystojny facet, zawsze cieszył się powodzeniem u kobiet. Nie wiem skąd mu się wzięło to zaniżone poczucie własnej wartości. Ale też zauważyłam, że on lubi takie słabe kobiety którym on może jakoś pomóc i w ten sposób też siebie dowartościować. Tylko ja mu dość wysoko stawiałam poprzeczkę... jak każdemu zresztą mężczyźnie. I, może w którymś momencie "za wysoko". On właśnie chciał "łatwo", "na skróty" i, "żeby go podziwiać"... tylko żeby podziwiać trzeba mieć za co. Tamtej widocznie niewiele było trzeba.

21

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Będzie w piekle się smażyć! Osobiście,za dzieci podpałkę doleję.

22

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
KoloroweSny napisał/a:

Co do alimentow, ze narazie płaci. NARAZIE. Ona jest cwana i wyrachowana. Nie moze za szybko duzo od niego wymagac, ona bedzie powoli i spokojnie osiągać swoje cele. Jednym z tych celow jest na pewno kasa. Uwierz, ze w niedlugim czasie polozy rękę na kasie Twojego ex. Poki tego nie zrobiła zabezpiecz się. Musisz myśleć na wyrost, musisz być cwańsza i bardziej przebiegła od niej. W tym wypadku trafiłaś na dobrego gracza, ona jest baaardzo zdeterminowana.

Moja teściowa jej powiedziała, że zgłosi do mopsu, że związała się z facetem, który prowadzi działalność gospodarczą i dobrze zarabia. Mogą jej wtedy zabrać te wszystkie socjalne dodatki z których się utrzymuje. Wtedy już nie była taka cwana. Ale od razu się wypłakała mojemu mężowi, a on oczywiście wielki obrońca zadzwonił do swojej matki z pretensjami, że "nie ma Gosi straszyć". Dziwi mnie też to, że on nie widzi co to za kobieta?! Mając dzieci w wieku 8, 5 i 3 lata nie idzie do żadnej pracy tylko siedzi w domu i żyje z socjalu.

23

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Moja teściowa jej powiedziała, że zgłosi do mopsu, że związała się z facetem, który prowadzi działalność gospodarczą i dobrze zarabia. Mogą jej wtedy zabrać te wszystkie socjalne dodatki z których się utrzymuje. Wtedy już nie była taka cwana. Ale od razu się wypłakała mojemu mężowi, a on oczywiście wielki obrońca zadzwonił do swojej matki z pretensjami, że "nie ma Gosi straszyć". Dziwi mnie też to, że on nie widzi co to za kobieta?! Mając dzieci w wieku 8, 5 i 3 lata nie idzie do żadnej pracy tylko siedzi w domu i żyje z socjalu.

Rozumiem Twoją teściową i brawa dla niej, za jej postawe. Aczkolwiek grożenie tej zacnej pani nic nie zmieni. Pamiętaj, że jeżeli mops zabrałby jej świadczenia, to płakałaby misiaczkowi w mankiet. Wiec misiaczek dawałaby jej wiecej kasy, żeby nie odczuła straty. Ponad to, mialby to na sumieniu, bo to przeciez Jego matka ją skrzywdziła, chcialby jej zadośćuczynić. Dlatego uważam, że niefortunnie mogla podciąć gałąź na ktorej siedzisz Ty. Wiecej kasy dla niej = mniej dla Ciebie. Uwazajcie obie, ona dobrze gra, wie co robi. Musisz być kuta na 4 nogi, musisz być krok przed nią. Musisz być cwana i sprytna.

24

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
KoloroweSny napisał/a:
colorow_anka napisał/a:

Moja teściowa jej powiedziała, że zgłosi do mopsu, że związała się z facetem, który prowadzi działalność gospodarczą i dobrze zarabia. Mogą jej wtedy zabrać te wszystkie socjalne dodatki z których się utrzymuje. Wtedy już nie była taka cwana. Ale od razu się wypłakała mojemu mężowi, a on oczywiście wielki obrońca zadzwonił do swojej matki z pretensjami, że "nie ma Gosi straszyć". Dziwi mnie też to, że on nie widzi co to za kobieta?! Mając dzieci w wieku 8, 5 i 3 lata nie idzie do żadnej pracy tylko siedzi w domu i żyje z socjalu.

Rozumiem Twoją teściową i brawa dla niej, za jej postawe. Aczkolwiek grożenie tej zacnej pani nic nie zmieni. Pamiętaj, że jeżeli mops zabrałby jej świadczenia, to płakałaby misiaczkowi w mankiet. Wiec misiaczek dawałaby jej wiecej kasy, żeby nie odczuła straty. Ponad to, mialby to na sumieniu, bo to przeciez Jego matka ją skrzywdziła, chcialby jej zadośćuczynić. Dlatego uważam, że niefortunnie mogla podciąć gałąź na ktorej siedzisz Ty. Wiecej kasy dla niej = mniej dla Ciebie. Uwazajcie obie, ona dobrze gra, wie co robi. Musisz być kuta na 4 nogi, musisz być krok przed nią. Musisz być cwana i sprytna.

O tym chyba teściowa nie pomyślała. Ją już też ponoszą nerwy. Otwarcie się przyznaje, że jej wstyd za takiego syna.

25

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Rozumiem i Ciebie i ją jak najbardziej. Aczkolwiek weż pod uwagę to, że NIGDY działanie w emocjach nie daje pozytywnych efektow. A na pewno nie w starciu z osobą, która jest totalnie zdeterminowana a nawet zdesperowana. Dlatego cały czas Ci pisze, że musisz być o krok przed nią. Każdy błąd i działanie bez rozwagi może Cie naprawdę dużo później kosztować.

26 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-26 01:49:52)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:
KoloroweSny napisał/a:

Co do alimentow, ze narazie płaci. NARAZIE. Ona jest cwana i wyrachowana. Nie moze za szybko duzo od niego wymagac, ona bedzie powoli i spokojnie osiągać swoje cele. Jednym z tych celow jest na pewno kasa. Uwierz, ze w niedlugim czasie polozy rękę na kasie Twojego ex. Poki tego nie zrobiła zabezpiecz się. Musisz myśleć na wyrost, musisz być cwańsza i bardziej przebiegła od niej. W tym wypadku trafiłaś na dobrego gracza, ona jest baaardzo zdeterminowana.

Moja teściowa jej powiedziała, że zgłosi do mopsu, że związała się z facetem, który prowadzi działalność gospodarczą i dobrze zarabia. Mogą jej wtedy zabrać te wszystkie socjalne dodatki z których się utrzymuje. Wtedy już nie była taka cwana. Ale od razu się wypłakała mojemu mężowi, a on oczywiście wielki obrońca zadzwonił do swojej matki z pretensjami, że "nie ma Gosi straszyć". Dziwi mnie też to, że on nie widzi co to za kobieta?! Mając dzieci w wieku 8, 5 i 3 lata nie idzie do żadnej pracy tylko siedzi w domu i żyje z socjalu.

Szczęśliwa to na pewno nie była życie z narkomanem bywa piekłem,ale temat współuzależnienia cały ten fenomen zaburzenia z tym związane to temat rzeka.
Sytuacja wygląda mniej więcej tak że jej ujawnienie romansu jest na rękę ,mąż chciał być jednak w tym" cichym, skromnym altruistą"
jemu nie bardzo to było przynajmniej na początku na rękę to że się wydało teraz stara się w tym ułożyć i dostosować tak starować
żeby jemy było dobrze co potrwa ,jak tamta kobieta dojdzie trochę do siebie i być może stanie na nogi to raczej go pogoni,ale jej widocznie wygodnie jest być kaleką życiową i ofiarą losu więc bardziej prawdopodobne że będzie go urabiać powoli i ostrożnie nie może pokazać,chciwości,niezaradności,pazerności od razu i wprost musi go uwikłać są różne sposoby na to jednym z nich jest właśnie nastawianie przeciwko byłej żonie i odcinacie od dzieci wpływanie w ten sposób żeby on był czemuś winny,ale tak żeby nie wyszło to w prost ,dużo pozorów i na pokaz być może będzie robić żeby go wciągnąć on jest podany na to bo poczuł się zraniony i pokrzywdzony ,niesprawiedliwie potraktowany,mają punkt wpólny który jest fałszem ,ale to nie ważne im wystarcza , to taki współudział i komitywa która łączy,ona kontroluje jego emocje i gra na nich,jemu to psuje bo ma cel i przeszkody do pokonania ,jak oprzytomnieje to i tak będzie za późno bo się uzależnia od niej emocjonalnie coraz bardziej ,szczęśliwe zakończenia takich historii są w filmach na ogół .Mąż nie chce widzieć woli wierzyć w bzdury bo pycha mu nie pozwoli przyznać że postępuje nieuczciwie i wcale nie bezinteresownie on też stanie się w którymś momencie padliniarzem wykorzystującym słabość niezaradność tej kobiety w jego pokrętnym mniemaniu ona jest sterowna i łatwa do kontrolowania i daje mu emocje niecodzienne ,które miną bo tak z nimi jest a życie powszednie również weryfikuje egzaltację,on kontrolując kobietę poddaje się kontrolowaniu i sterowaniu to taka chora zależność.Jest dla niej plastrem sponsorem obrońcą ratownikiem ,ale w takich układach nie ma nic a nic za darmo.

27 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-12-26 02:06:35)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Musisz chociaż to trudne jasno oddzielić sprawy jego ojcostwa od spraw waszego małżeństwa. Jak to zrobisz jest szansa zyskać niepokiereszowane dzieci.
Nie dopuść do sytuacji kiedy On z poczucia winy będzie ich unikał.
Więc ustalcie dni gdy on sie nimi opiekuje.
Dzieciom powiedz tyle, że tata będzie mieszkał osobno ale je kocha i będzie przychodził.
Przegadaj z teściową by nie wciągała dzieci w sytuację, bo wygląda ona na osobę która może naczynić szkód
Słowo daję że musiałam zużyć trochę energii w swojej rodzinie na uspokajanie tych co chcieli zrobić z dzieci kule armatnie dla swojego oburzenia i nawrzucac im na plecy jaki to tatuś zły. A one biedne i porzucone.
To najważniejsze zadanie do ogarnięcia reszta po kolei.
Z tamtą kobietą nie zawalczysz bo ona dobrze wie że masz małe dzieci ale nie powstrzymało jej to.
Męża możesz zmobilizować nie wyrzutami ale prośbami o pomoc w jego przypadku, chociaż może się to wydawać niesprawiedliwe.

28

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

My przez 8 lat byliśmy naprawdę udanym małżeństwem dlatego żal mi to kończyć bez oglądania się za siebie. Zwłaszcza, że mamy małe dzieci, które bardzo tęsknią za tatą. Jasne, trzeba ustalić konkretne dni spotkań żeby jak najmniej odczuły jego brak. Tylko wątpię, że on teraz będzie chciał się tych dni trzymać. Nagle przestało go interesować, że dzieci tęsknią. Kiedy ostatnio zadzwoniłam, bo już miałam dość płaczu syna, który ciągle pytał kiedy wróci tata, w odpowiedzi usłyszałam: "zrób mu melisy".

29

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

My przez 8 lat byliśmy naprawdę udanym małżeństwem dlatego żal mi to kończyć bez oglądania się za siebie. Zwłaszcza, że mamy małe dzieci, które bardzo tęsknią za tatą. Jasne, trzeba ustalić konkretne dni spotkań żeby jak najmniej odczuły jego brak. Tylko wątpię, że on teraz będzie chciał się tych dni trzymać. Nagle przestało go interesować, że dzieci tęsknią. Kiedy ostatnio zadzwoniłam, bo już miałam dość płaczu syna, który ciągle pytał kiedy wróci tata, w odpowiedzi usłyszałam: "zrób mu melisy".

Zal konczyc? A gdzie szacunek do samej siebie? Serio jestes wstanie tę i kazda nastepna zdrade i odejscie meza znosic? Skoro raz to pieprznal to zapewne i drugi raz tez bedzie w stanie. Powrot do Ciebie nie bylby z milosci a z braku alternatywy, nowa partnerka okazala sie byc gorsza opcja w finalnym rozrachunku wrocilby jak statek do tego znanego, bezpiecznego portu. Tylko takie statki nie sa stworzone by stac w jednym porcie.
Piekny pokaz wyrachowania i prawdziwe oblicze “zrob mu melisy” tym pokazuje jaki ma stosunek do Ciebie i Twojej rodziny. Brak slow.

30

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Zyczliwy napisał/a:

Zal konczyc? A gdzie szacunek do samej siebie? Serio jestes wstanie tę i kazda nastepna zdrade i odejscie meza znosic? Skoro raz to pieprznal to zapewne i drugi raz tez bedzie w stanie. Powrot do Ciebie nie bylby z milosci a z braku alternatywy, nowa partnerka okazala sie byc gorsza opcja w finalnym rozrachunku wrocilby jak statek do tego znanego, bezpiecznego portu. Tylko takie statki nie sa stworzone by stac w jednym porcie.
Piekny pokaz wyrachowania i prawdziwe oblicze “zrob mu melisy” tym pokazuje jaki ma stosunek do Ciebie i Twojej rodziny. Brak slow.

Tylko on nigdy wcześniej taki nie był. Teraz nie poznaję człowieka. Wiem, że on swoim zachowaniem pokazuje, że zupełnie nie zasługuje na drugą szansę i "nie ma co żałować" tylko zacząć sobie układać życie bez niego. Każdej koleżance bez wahania powiedziałabym żeby kopnęła takiego w tyłek, bo nic więcej nie jest warty. Jednak nigdy nie myślałam, że sama znajdę się w takiej sytuacji.

31 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-12-26 11:49:16)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

My przez 8 lat byliśmy naprawdę udanym małżeństwem dlatego żal mi to kończyć bez oglądania się za siebie. Zwłaszcza, że mamy małe dzieci, które bardzo tęsknią za tatą. Jasne, trzeba ustalić konkretne dni spotkań żeby jak najmniej odczuły jego brak. Tylko wątpię, że on teraz będzie chciał się tych dni trzymać. Nagle przestało go interesować, że dzieci tęsknią. Kiedy ostatnio zadzwoniłam, bo już miałam dość płaczu syna, który ciągle pytał kiedy wróci tata, w odpowiedzi usłyszałam: "zrób mu melisy".

Ja Ci Aniu nie każę tego kończyć w swojej głowie, bo to jest niemożliwe wierzę że taki nie był i wierzę że zachowuje się jakby rozum stracił.
Chce Ci pomóc ogarnąć sytuację na ten moment.
A na ten moment on kojarzy Twoje wołanie o zajmowanie się dziećmi jako próbę przyciągnięcia jego do domu.

I tu jest właśnie to, że musisz to rozdzielić.
Poprosić by przyszedł gdy wychodzisz z domu, zajac się swoim życiem.
Jak on ma wrócić to wróci jak go bedzies chciała.
Jakkolwiek to zabrzmi uszanuj jego decyzję na ten moment.
To jest sposób na przeżycie w tym momencie na deeskalację, na to by dzieci nie cierpiały.
Naprawdę poproś teściową by się odsunęła od sprawy. Narobi szkód jak słoń w składzie porcelany.

32

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Ha! I tu jest wlasnie nasz umysl, wobec takiej sytuacji dziejacej sie u innej, madal bliskiej nam osoby jak np przyjaciolka jestesmy bezwzgledni, trzezwo myslacy, bez emocji, krotko i na temat z pelnia szacunku doradzic. Niestety gdy dotyka to nas to emocje, zal, wspomnienia, itd blokuja logiczne myslenie i miotamy sie z decyzjami.

Niektorym ludziom sie cos zmienia, rutyna, nuda, czasem chec zasmakowania czegos nowego, po prostu i leci taki w nieznane, nie majac swiadomosci konsekwencji i czy jest to oplacalne, po prostu leci, jak pies zerwany ze smyczy.

Nikt z nas nie chce sie znajdowac w takiej sytuacji, tym bardziej przezywac tego bolu i setek mysli. Jednakze trzeba byc dobrej mysli i nie zatracac w tym wszystkim siebie. Najblizszy czas bedzie zapewne dla Ciebie ciezkim przezyciem, w koncu wywrocenie calego obecnego zycia nie jest czyms komfortowym. Duzy sily Ci zycze i pisania tutaj na forum, na pewno przyniesie ukojenie!

33

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Bardzo trudno oddzielić się od emocji.
Ale jak się ma dzieci trzeba.
Efektowne zachowania lepsze są dla singli zdecydowanie. smile

34

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Ela210 napisał/a:

Ja Ci Aniu nie każę tego kończyć w swojej głowie, bo to jest niemożliwe wierzę że taki nie był i wierzę że zachowuje się jakby rozum stracił.
Chce Ci pomóc ogarnąć sytuację na ten moment.
A na ten moment on kojarzy Twoje wołanie o zajmowanie się dziećmi jako próbę przyciągnięcia jego do domu.

I tu jest właśnie to, że musisz to rozdzielić.
Poprosić by przyszedł gdy wychodzisz z domu, zajac się swoim życiem.
Jak on ma wrócić to wróci jak go bedzies chciała.
Jakkolwiek to zabrzmi uszanuj jego decyzję na ten moment.
To jest sposób na przeżycie w tym momencie na deeskalację, na to by dzieci nie cierpiały.
Naprawdę poproś teściową by się odsunęła od sprawy. Narobi szkód jak słoń w składzie porcelany.


Tak. Uszanowanie jego decyzji jakkolwiek absurdalna się wydaje to chyba najlepsze wyjście. Bo i tak nie jestem w stanie przemówić mu do rozumu. Powiedziałam mu, że łączą nas dzieci i rachunki. I w tych sprawach będę się kontaktować.

Teściowa zawsze lubiła się wtrącać, to już taki charakter. Sam fakt, że to ona zaczęła go wypytywać, śledzić, kojarzyć fakty aż dotarła do tamtej kobiety... już o czymś świadczy. Gdzie ja bym męża w życiu nie podejrzewała o zdradę. Ja już ją poprosiłam, żeby dalej nie ingerowała, bo teraz musimy sami zdecydować co dalej. Bała się, że ją odetnę od wnuków. Nic z tych rzeczy, byle nie mieszała im w głowach.

35

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Zyczliwy napisał/a:

Niektorym ludziom sie cos zmienia, rutyna, nuda, czasem chec zasmakowania czegos nowego, po prostu i leci taki w nieznane, nie majac swiadomosci konsekwencji i czy jest to oplacalne, po prostu leci, jak pies zerwany ze smyczy.

On właśnie tak powiedział. Że po tylu latach razem już wkradła się rutyna. A "ona była taka inna" że dała mu coś nowego... ale w gruncie rzeczy sam przyznaje, że nie wie co go tam tak ciągnie. O konsekwencjach zupełnie nie myśli. Jak zakochany nastolatek.

36

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

No właśnie. Motywacja teściowej jest egoistyczna. Masz ją na głowie jako kolejny problem..
Jesteś na wojnie trzeba się wycofać na bezpieczną pozycję i przemyśleć strategię.

37

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Ela210 napisał/a:
colorow_anka napisał/a:

My przez 8 lat byliśmy naprawdę udanym małżeństwem dlatego żal mi to kończyć bez oglądania się za siebie. Zwłaszcza, że mamy małe dzieci, które bardzo tęsknią za tatą. Jasne, trzeba ustalić konkretne dni spotkań żeby jak najmniej odczuły jego brak. Tylko wątpię, że on teraz będzie chciał się tych dni trzymać. Nagle przestało go interesować, że dzieci tęsknią. Kiedy ostatnio zadzwoniłam, bo już miałam dość płaczu syna, który ciągle pytał kiedy wróci tata, w odpowiedzi usłyszałam: "zrób mu melisy".

Ja Ci Aniu nie każę tego kończyć w swojej głowie, bo to jest niemożliwe wierzę że taki nie był i wierzę że zachowuje się jakby rozum stracił.
Chce Ci pomóc ogarnąć sytuację na ten moment.
A na ten moment on kojarzy Twoje wołanie o zajmowanie się dziećmi jako próbę przyciągnięcia jego do domu.

I tu jest właśnie to, że musisz to rozdzielić.
Poprosić by przyszedł gdy wychodzisz z domu, zajac się swoim życiem.
Jak on ma wrócić to wróci jak go bedzies chciała.
Jakkolwiek to zabrzmi uszanuj jego decyzję na ten moment.
To jest sposób na przeżycie w tym momencie na deeskalację, na to by dzieci nie cierpiały.
Naprawdę poproś teściową by się odsunęła od sprawy. Narobi szkód jak słoń w składzie porcelany.

Aniu bardzo mi przykro z Twojego powodu, wyobrażam sobie jak teraz bardzo cierpisz... Teraz jest czas gdzie musisz zadbać przede wszystkim o siebie, musisz być silna - pokazać swoim dzieciom jak bardzo je kochasz, one muszą czuć Twoją miłość - jak są ważne, w tym trudnym momencie również dla nich. Pomyśl może żeby je zabrać do dziadków, może mają jakieś ulubione kuzynostwo - odciąć je narazie od tego wszystkiego... A co do męża - powinnaś zaraz po świętach wnioskować o alimenty do Sądu. Nie wiesz co będzie za miesiąc, dwa - a teraz musisz myśleć za Waszą 3kę, żeby mieć środki na życie... Nie myśl narazie co będzie z Wami (małżeństwo), potrzebujesz czasu, żeby ochłonąć - z czasem odpowiedź przyjdzie sama, ale to nie ten czas. Teraz musisz się skupić na swoim bezpieczeństwie... Również uważam, że pomoc teściowej jest w tym momencie nie wskazana. Nie zadawaj sobie teraz pytań, typu dlaczego to zrobił, przecież ja się starałam, robiłam wszystko - niestety on i tak by to zrobił jaka byś nie była dla niego... On teraz nie słucha, jest w amoku - dlatego tak reaguje, nie liczy się dla niego nic, za wyjątkiem jej.
Życzę dużo wytrwałości, w tych trudnych dla Ciebie czasach, bądź przygotowana na najgorsze - on z czasem może Cię nawet atakować słownie, obrażać - nie słuchaj tego, bo to nie Twoja wina i nigdy nie będzie - tak niestety oszust wybiela się przed ofiarą !!!
Pozdrawiam

38

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Artiii napisał/a:

A co do męża - powinnaś zaraz po świętach wnioskować o alimenty do Sądu. Nie wiesz co będzie za miesiąc, dwa - a teraz musisz myśleć za Waszą 3kę, żeby mieć środki na życie... Nie myśl narazie co będzie z Wami (małżeństwo), potrzebujesz czasu, żeby ochłonąć - z czasem odpowiedź przyjdzie sama, ale to nie ten czas. Teraz musisz się skupić na swoim bezpieczeństwie...

Tak. Wiem, że najlepiej by było gdyby alimenty były przyznane wyrokiem sądu. I to, że on sam zobowiązał się płacić wcale nie oznacza, że musi tak być.

39

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Tak. Wiem, że najlepiej by było gdyby alimenty były przyznane wyrokiem sądu. I to, że on sam zobowiązał się płacić wcale nie oznacza, że musi tak być.

Może daj sobie troszkę czasu i nie spiesząc się przemyśl swoje decyzje jeszcze raz i jeszcze raz. Mam takie dziwne wrażenie że nie upłynie kila miesięcy a mąż będzie chciał powrócić z powrotem do Ciebie i do dzieci. Chyba że między wami było coś czego tu nie napisałaś.

40

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:
Artiii napisał/a:

A co do męża - powinnaś zaraz po świętach wnioskować o alimenty do Sądu. Nie wiesz co będzie za miesiąc, dwa - a teraz musisz myśleć za Waszą 3kę, żeby mieć środki na życie... Nie myśl narazie co będzie z Wami (małżeństwo), potrzebujesz czasu, żeby ochłonąć - z czasem odpowiedź przyjdzie sama, ale to nie ten czas. Teraz musisz się skupić na swoim bezpieczeństwie...

Tak. Wiem, że najlepiej by było gdyby alimenty były przyznane wyrokiem sądu. I to, że on sam zobowiązał się płacić wcale nie oznacza, że musi tak być.

Jego kochanka nie moze wziac wszystkiego na raz, bo dobrze wie, ze po ciaglym marudzeniu i wymaganiach przestraszylby sie. A zeby wygrac musi być w jego oczach nieskazitelna i lepsza od Ciebie - żony wymagajacej od meza spelnienia obowiazkow. Ona bedzie grala Twoje całkowite przeciwieństwo. Bedzie dawała mu to, czego Ty mu nie dasz. Będzie udawała ideal. Ta kobieta ma 3 dzieci, utrzymuje sie z pieniedzy przyznawanych przez mops. Uwierz, ze jak tylko poczuje sie duzo pewniej to zacznie wyciagac rece po jeszcze. Ona nie ma absolutnie nic do stracenia a może wygrać drugie życie. Stawka jest konkretna. Myślę, że w miarę szybko powinnaś ustalić sądowo nie tylko wysokość alimentow, ale takze inne rzeczy. Zobaczysz lada chwila jak jego stosunek do placenia skonczy sie tak samo szybko jak zmienil sie stosunek do dzieci. Musisz mimo wszystko podniesc sie z kolan, otrzec łzy i wymyslic swoje dalsze kroki. Jest tutaj dużo forumowiczów z podobnym doświadczeniem, przekop wątki, wymyśl strategie - bo ona juz swoją ma.

41

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Janix2 napisał/a:
colorow_anka napisał/a:

Tak. Wiem, że najlepiej by było gdyby alimenty były przyznane wyrokiem sądu. I to, że on sam zobowiązał się płacić wcale nie oznacza, że musi tak być.

Może daj sobie troszkę czasu i nie spiesząc się przemyśl swoje decyzje jeszcze raz i jeszcze raz. Mam takie dziwne wrażenie że nie upłynie kila miesięcy a mąż będzie chciał powrócić z powrotem do Ciebie i do dzieci. Chyba że między wami było coś czego tu nie napisałaś.

Ja też nie chciałam tak od razu składać wniosku o alimenty, zwłaszcza, że sam się zobowiązał, że będzie płacił na dzieci. Jak na razie to robi. Ale minął dopiero niecały miesiąc. Wszyscy mnie przestrzegają, żeby się tymi alimentami zabezpieczyć, bo zaraz może być tak, że kochanka "położy łapę" na pieniądzach a my z dziećmi nie będziemy mieli za co żyć. Mi jakieś tam resztki zaufania do niego zostały. "Bo skoro powiedział..." Tylko czy w takiej sytuacji można mu ufać? Nie wiem.

42

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Skoro płaci to Ok, mnie chodziło bardziej o to aby przemyśleć nagłość składania wniosku rozwodowego. Znałem kilka par w podobnej sytuacji kiedy to jednej ze stron "odbiło". Kilka takich osób wróciło i jakoś poukładali sobie życie. Pomyśl czy go jeszcze kochasz i czy masz jakiś plan gdyby nagle chciał wrócić do Ciebie?

43

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Janix2 napisał/a:

Skoro płaci to Ok, mnie chodziło bardziej o to aby przemyśleć nagłość składania wniosku rozwodowego. Znałem kilka par w podobnej sytuacji kiedy to jednej ze stron "odbiło". Kilka takich osób wróciło i jakoś poukładali sobie życie. Pomyśl czy go jeszcze kochasz i czy masz jakiś plan gdyby nagle chciał wrócić do Ciebie?


O wniosku rozwodowym jak na razie nie myślę. On też o tym nic nie wspominał.

44

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

On mówi, że czuje się przytłoczony. Że teraz każdy oczekuje że "pójdzie po rozum do głowy" i wróci do rodziny. A on nie wie co ma zrobić. Mówił jakby chciał żebym mu współczuła. Ale czego tu współczuć? Chyba braku rozumu w tym momencie.

45

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

On mówi, że czuje się przytłoczony. Że teraz każdy oczekuje że "pójdzie po rozum do głowy" i wróci do rodziny. A on nie wie co ma zrobić. Mówił jakby chciał żebym mu współczuła. Ale czego tu współczuć? Chyba braku rozumu w tym momencie.

Właśnie dlatego napisałem Ci czy masz jakiś plan na ewentualną chęć powrotu męża. Kochasz go w ogóle jeszcze? Jak się wam wcześniej układało? Chodzi mi o parę lat wstecz. Czy zauważyłaś moment kiedy związek zaczął się sypać?

46

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Janix2 napisał/a:
colorow_anka napisał/a:

On mówi, że czuje się przytłoczony. Że teraz każdy oczekuje że "pójdzie po rozum do głowy" i wróci do rodziny. A on nie wie co ma zrobić. Mówił jakby chciał żebym mu współczuła. Ale czego tu współczuć? Chyba braku rozumu w tym momencie.

Właśnie dlatego napisałem Ci czy masz jakiś plan na ewentualną chęć powrotu męża. Kochasz go w ogóle jeszcze? Jak się wam wcześniej układało? Chodzi mi o parę lat wstecz. Czy zauważyłaś moment kiedy związek zaczął się sypać?

"Problem" w tym, że ten związek nie zaczął się sypać. Wszystko w mojej ocenie było ok. Dlatego w tym większym jestem szoku. Cały czas mówił ze mnie kocha, zachowywał się normalnie. Nie bywał oschły, zmęczony, nie odsunął się emocjonalnie, ani fizycznie. Nie unikał seksu ani takiej zwykłej bliskości jak przytulenie czy buziak na do widzenia. Było normalnie. Wśród znajomych czy rodziny zawsze uchodziliśmy za udane małżeństwo. Ja zupełnie niczego się nie domyślałm. Ma dwóch czy trzech takich dobrych kolegów, kiedy chciał gdzieś z nimi wyjść to zawsze pytał czy może, czy nie będę o to zła. Przeważnie wracał do domu. Czasem nie, ale wiedziałam gdzie jest więc byłam spokojna. Potem rozmawiałam z jednym z tych kolegów i powiedział, że mojego męża już dłuuugo u niego nie było. Czyli wiadomo gdzie chodził... Może tych kłamstw było więcej ale ja się nie połapałam.

Co do jego powrotu... gdyby od razu poprosił o wybaczenie, chciał ratować sytuację to możliwe, że ja bym go przyjęła spowrotem. Ale się wyprowadził do tamtej. A im dłużej ta sytuacja trwa tym bardziej on mnie do siebie zniechęca.

47

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Drodzy forumowicze!

Niedawno znalazłam się w sytuacji w jakiej nigdy nie myślałam, że będę. Po 10 latach związku a 8 małżeństwa mój mąż odszedł do innej kobiety. Stwierdził, że "się zakochał" i po prostu odszedł. Mamy dwójkę dzieci w wieku 4 i 2 lata. Ślub wzięliśmy młodo, ja miałam 22, mąż 24 lata ale była to w pełni przemyślana decyzja. Bardzo się kochaliśmy, teraz zupełnie nie wiem co się stało. On zachowuje się jakby stracił rozum. Ta jego kochanka to jakaś patologia... ma trójkę dzieci, siedzi w domu na tyłku i żyje z świadczeń z mopsu. Jej mąż alkoholik i narkoman niedawno się powiesił. To był jakiś tam znajomy mojego męża. I mój... taki "opiekuńczy"... tak się nią "zaopiekował" że to się przerodziło w romans. Zupełnie nie wiem co mam robić. Nadal jestem w szoku. On stwierdził, że potrzebuje czasu i musi sobie wszystko przemyśleć. Ale nad czym tu myśleć? Albo wraca do rodziny i próbujemy naprawić sytuację albo odchodzi. Ale jak widać nie stać go na taką decyzję w tym momencie. I żyjemy w kompletnym zawieszeniu... Najgorsze, że dzieci bardzo tęsknią. Tylko szanowny tatuś wcale się tym nie przejmuje.

Witaj, bardzo ci współczuję i dokładnie wiem co czujesz przechodziłam to samo, prawie 1,5 roku temu zostawił mnie mąż z niemowlakiem dla innej. I też nie było u nas żadnego kryzysu...
Czeka cię trudny czas, ale przede wszystkim myśl o sobie. Nie współczuj mu, nie próbuj go do niczego przekonać, ja zmarnowałam na to czas, nerwy i zdrowie. Najzdrowszy w tej chwili jest maksymalny dystans, żadnych dyskusji tylko i wyłącznie rozmowy w sprawie dzieci. Wiem, że to trudne mi też tak radzili od początku ale ja oczywiście swoje. Teraz żałuję, bo nie jesteś w stanie zrobić nic żeby go do czegokolwiek przekonać. Wręcz przeciwnie. Jeszcze dodatkowo jeśli dziunia, do której odchodzi to zołza (u mnie tak było, u ciebie widzę też kalkulantka niezła) to już w ogóle nie masz na niego wpływu, bo ona go odpowiednio już nastawi przeciwko tobie niestety tak to wygląda, zwłaszcza, że to z nią teraz sypia.... Będą odmieniać rzeczywistość, przedstawiać przewrotnie fakty tak, żebyś to ty była winna a oni cudowni. Spodziewaj się niedługo oskarżeń pod swoim adresem, łącznie z tym, że to wszystko twoja wina i on odszedł bo nie miał wyjścia bo ty go pewnie zdominowałaś a on tak nie chciał żyć tylko musiał. Brr. Skądś to znam sad

O tym przemyśleniu czegoś, biciu z myślami, to zapomnij, oni tak gadają po to aby zmniejszyć swoje poczucie winy i ograniczyć pretensje z twojej strony tj. żeby mogli się lepiej czuć sami ze sobą i nie wysłuchiwać naszych żali. Oni niczego nie rozkminiają, tylko w spokoju chcą wieść nowe życie. To jest taka gadka szmatka, żeby sobie ułatwić, bo ty będziesz mieć wewnętrznie nadzieję, że wszystko wróci do normy, więc nie będziesz za bardzo dbać o swoje tylko przyjmiesz taką formę przetrwalnikową, wyczekującą co waćpan postanowi. Stracisz czas i energię....

Niestety panowie z problemami w samoocenie tak mają, że z łatwością uciekają tam gdzie mogą się byle czym wykazać jeśli sami nie mają o sobie dobrego zdania muszą szukać gdzie indziej, no a w długoletnich związkach ten ciągły zachwyt nad nimi jednak gdzieś umyka w codziennych sprawach.

Co do alimentów, nie musisz od razu iść do sądu, jeśli on nie robi problemów (mój też nie robił) to można spisać u notariusza umowę o alimenty. To wystarczy do ewentualnych egzekucji, jak mu się odwidzi.

Trzymaj się mocno, jak coś potrzebujesz wypłakać pisz tu to bardzo pomaga. Ja bez tego forum to bym chyba padła....

48

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

No właśnie... on dosłownie tak powiedział. Że "chce mieć spokój". Myśli że tam go zazna? Oooj czuję, że jest w ogromnym błędzie. Ale jak na razie tego nie widzi.

Dobrze, że mówisz o tej umowie u notariusza. Myślę, że to dobre rozwiązanie. Bo on kiedy mówił, że będzie płacił na dzieci powiedział, że jeśli ja chcę, to on podpisze co trzeba. Wtedy będzie na papierze a jednocześnie unikniemy chodzenia po sądach.

49

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

colorow_anka

Nie musisz alimentów ustalać sądownie. Możecie razem udać się do notariusza i określić dobrowolnie wysokość alimentów, im szybciej, tym lepiej. To trochę kosztuje, ale Tobie się opłaci. I nie będziesz się stresować. Bo ustalenie sądowe alimentów może potrwać nawet kilka miesięcy (pół roku a nawet dłużej) z czego wtedy będziesz żyła? No i zobaczysz, czy on się zgodzi, czy jego panna już kurek przykręci.

50

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Świetny pomysł z tym notariuszem, nie wiedziałam nawet, że tak można. Jeszcze rzeczywiście, sprawdzisz przy tym, czy ona już tu miesza czy jeszcze nie.

51

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Ja też nie wiedziałam, że można u notariusza spisać taką umowę. Ale to bardzo dobry pomysł, dziękuję za podpowiedź!

Tak też myślałam, że w sądzie sprawa może potrwać... Dopóki on sam chce płacić i jak powiedział jest gotowy "podpisać co trzeba" musimy sporządzić taką umowę. Powiem mu o tym przy następnym spotkaniu. Dzięki!

52

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Aniu przy okazji spisywania alimentów u notariusza rozważ rozdzielność majątkowa.
Kochana wydaje się bardzo cwana i żeby zaraz się nie okazało że małżonek nabrał kredytów dla niej, które Ty będziesz później musiała spłacać...

53

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
Malineczka00 napisał/a:

Aniu przy okazji spisywania alimentów u notariusza rozważ rozdzielność majątkowa.
Kochana wydaje się bardzo cwana i żeby zaraz się nie okazało że małżonek nabrał kredytów dla niej, które Ty będziesz później musiała spłacać...

O rozdzieloności rozmawialiśmy już dawno, przy okazji zakładania przez niego działalności gospodarczej. W razie jakby powinęła mu się noga, żeby ewentualne długi nie przeszły na mnie i dzieci. Do tej pory jeszcze tego nie zrobiliśmy ale teraz faktycznie jest dobry moment.

54

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Autorko, napisałaś że mąż odszedł do, przepraszam za określenie, patolki. Opcje są dwie - albo go fałszywie oskarży, że ją bije albo zakwestionuje jego męskość - bo nie bije. Na 95% któryś z tych scenariuszy się spełni. Opisana przez Ciebie sytuacja to klasyczny przypadek. Mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że jeszcze będzie Cię prosił o zejście.

55

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Aniu, teraz to jeszcze pikuś co on wyprawia. Przyjdzie czas, że dla dzieci nie będzie miał czasu, serca i pieniędzy. Jego miłość przez kilkanaście miesięcy będzie kwitła, a Ty będziesz mu zawadą w szczególności. Ona zauroczyła go pięknymi słówkami i kroczem. Mówię na nie syreny, bo faceci dostają dreszczy, gdy słyszą ich głos. On jak zaczarowany będzie spijał słowa z jej ust, za to Twój głos sprawia mu ból.
Gdyby nie teściowa, żyłby sobie książę na dwa łóżka i byłby super samcem. Na dobrą sprawę, to nie wiesz jak długo Ciebie zdradza i czy pierwszy raz. Znam smak naiwności na wylot, bo i ja zylam w błogiej niewiedzy, normalnie żyliśmy, buziaki, wyjazdy, imprezy, wszytko razem, a jednak ponad dwa lata romansował sobie z inną. Skąd teściowa się dowiedziała? Dobrze Ci radzą, żebyś od razu wyznaczyła alimenty, wystąp o separację, która zabezpieczy was przed jego szaleństwami. Da Ci to czas na poukładanie sobie tego w głowie. I nie kochanka ciebie zdradziła, tylko mąż. Szukał, znalazł, zdradził.

56

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Ania i jak Twoja sytuacja?

57 Ostatnio edytowany przez colorow_anka (2021-02-07 23:16:08)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Witajcie ponownie. Sytuacja wygląda tak, że wróciłam do pracy a dzieci mają bardzo fajną nianię. To na plus. A na minus... szanowny mąż i kochany tatuś od dwóch miesięcy nie dał nam żadnych pieniędzy. Nie licząc 100 złotych wrzuconych do skrzynki na listy! Kiedy miał mi przynieść pieniądze na opłaty to napisał wiadomość, że go okradli. A akurat miał dla mnie odliczone... "no co za pech". W kontaktach stał się bezczelny, arogancki, chamski. Oczywiście nie zgodził się na ugodę alimentacyjną. Stwierdził, że "utrzymanie dzieci to nie tylko jego problem" i mam iść do pracy. Złożyłam do sądu pozew o alimenty i o rozdzielność majątkową.

58

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Oho czyli niestety tak jak wszyscy przewidywali powyżej. Niestety oni wszyscy są tak przewidywalni...jakby wycięci z 1 szablonu. Eh. Trzymaj się i nie poddawaj ! Wszystkiego dobrego !

59

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Dzięki! Całe szczęście mam dobrą pracę i wsparcie przyjaciół. Tylko mąż żali się tym wspólnym przyjaciołom, że "wszyscy się od niego odwrócili" kiedy w odpowiedzi dostał: "i ty się dziwisz?!" dalej pisał jakby naprawdę się dziwił... On póki co nie widzi w swoim postępowaniu nic złego.

60 Ostatnio edytowany przez authority (2021-02-09 03:14:54)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

I tego trzymaj się anko czas leczy rany smile

Janix2 napisał/a:
colorow_anka napisał/a:

On mówi, że czuje się przytłoczony. Że teraz każdy oczekuje że "pójdzie po rozum do głowy" i wróci do rodziny. A on nie wie co ma zrobić. Mówił jakby chciał żebym mu współczuła. Ale czego tu współczuć? Chyba braku rozumu w tym momencie.

Właśnie dlatego napisałem Ci czy masz jakiś plan na ewentualną chęć powrotu męża. Kochasz go w ogóle jeszcze? Jak się wam wcześniej układało? Chodzi mi o parę lat wstecz. Czy zauważyłaś moment kiedy związek zaczął się sypać?

Janix pytam tak szczerze czy masz coś na sumieniu że tak usilnie bronisz każdej osoby która na tym forum zdradza ? Wiesz "królu" złoty że to co robisz niczemu nie służy tylko wciąga ją w poczucie winy.

61 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2021-02-09 13:39:15)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
authority napisał/a:

Janix pytam tak szczerze czy masz coś na sumieniu że tak usilnie bronisz każdej osoby która na tym forum zdradza ? Wiesz "królu" złoty że to co robisz niczemu nie służy tylko wciąga ją w poczucie winy.

Ja nie mam ale Mańka siostry szwagier ma. A co? I nie tobie oceniać czy mam coś na sumieniu czy nie. Zajmij się swoimi problemami nie moimi.

62 Ostatnio edytowany przez prego (2021-02-09 12:50:23)

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
authority napisał/a:

Janix pytam tak szczerze czy masz coś na sumieniu że tak usilnie bronisz każdej osoby która na tym forum zdradza ? Wiesz "królu" złoty że to co robisz niczemu nie służy tylko wciąga ją w poczucie winy.

Niestety jakby nie patrzeć, ona nadal za niego odpowiada. Weźmy sytuację odwrotną, to kobieta zdradza, nie wykonuje swoich obowiązków. I co? Już nie ma żadnych praw? Niestety ale ma. Małżeństwo to odpowiedzialność i nie jest tak, że jeśli jedna ze stron nie wykonuje swoich obowiązków, to automatycznie zwalnia to z obowiązków drugą stronę. Przykre, ale prawdziwe. Dlatego zapewne Autorka była u prawnika i nie zalecił gwałtownych ruchów. Tylko alimenty na dzieci i rozdzielność majątkową. Prawdopodobnie po to, by Autorka nie musiała wykonywać obowiązku alimentacyjnego wobec szanownego męża.

63

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Dzięki! Całe szczęście mam dobrą pracę i wsparcie przyjaciół. Tylko mąż żali się tym wspólnym przyjaciołom, że "wszyscy się od niego odwrócili" kiedy w odpowiedzi dostał: "i ty się dziwisz?!" dalej pisał jakby naprawdę się dziwił... On póki co nie widzi w swoim postępowaniu nic złego.

Aniu, on jeszcze zakręcony jak ruski słoik. Kochanica okręciła go totalnie i ciśnie na pieniądze, dodatkowo obrzydza Ciebie. Ona objawia się mu jako wybawienie z waszego żałosnego życia i projektuje swoje wady na Ciebie. To jeszcze trochę potrwa i niestety, ale wiele przykrości z ich strony przed Tobą.
Niestety, ale najdalej za kilka miesięcy on zacznie skamleć o powrót, będzie łasić się do Ciebie, żebyś pozwoliła mu wrócić. No chyba, że jest honorowy, to będzie ciągnąć ten bajzel z  kochanic ą, bo wstyd będzie mu przyznać się, że jest pospolitym draniem.
Teraz musisz mieć nerwy ze stali i robić swoje. Niestety, ale jesteś na wojnie, którą oni Ci wypowiedzieli, a zatem musisz się bronić. Życzę Ci wytrwałości i zdrowia psychicznego. Nie Ty zrobiłaś ten bajzel i nie Ty masz go sprzątać. Ty jesteś już wolną kobietą i tak to postrzegaj. Idź do przodu jak czołg i nie bierz jeńców. To tak dla zdrowotności wszelakiej.

64

Odp: Mąż odszedł... co dalej?

Wiecie co... na to wszystko już mi szkoda słów. Nie pokazywał się trzy tygodnie. Przyszedł wczoraj, stanął w drzwiach, dzieci zrobiły duże oczka, nie wiedziały czy się przytulić czy co. A on na to, że się stęsknił. Przytulił dzieci, prawie się rozpłakał (kłamca, oszust, zdrajca jeden! Żeby nie było, że jest mi go żal!) W końcu mówi: Gosia mnie zdradzała. Od samego początku.

Proszę Państwa kurtyna, koniec przedstawienia.

Pytam czy myślał, że ktoś, kto w takim krótkim czasie po śmierci męża pocierzył się innym mężczyzną będzie mu wierny? Odp: no tak myślałem.

Powiedziałam, że jej pewnie jej za mało płacił i dziewczyna postanowiła sobie dorobić.

No cóż. Kto mieczem wojuje od miecza ginie.

65

Odp: Mąż odszedł... co dalej?
colorow_anka napisał/a:

Wiecie co... na to wszystko już mi szkoda słów. Nie pokazywał się trzy tygodnie. Przyszedł wczoraj, stanął w drzwiach, dzieci zrobiły duże oczka, nie wiedziały czy się przytulić czy co. A on na to, że się stęsknił. Przytulił dzieci, prawie się rozpłakał (kłamca, oszust, zdrajca jeden! Żeby nie było, że jest mi go żal!) W końcu mówi: Gosia mnie zdradzała. Od samego początku.

Proszę Państwa kurtyna, koniec przedstawienia.

Pytam czy myślał, że ktoś, kto w takim krótkim czasie po śmierci męża pocierzył się innym mężczyzną będzie mu wierny? Odp: no tak myślałem.

Powiedziałam, że jej pewnie jej za mało płacił i dziewczyna postanowiła sobie dorobić.

No cóż. Kto mieczem wojuje od miecza ginie.

No! I dobrze mu tak. Ale cienias z niego! Przyszedł się pożalić. Co spieprzył, to już nie do naprawienia, ale przynajmniej dostał, co mu sie należało.
I teraz musi tam u niej siedzieć, co nie?

Posty [ 1 do 65 z 83 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mąż odszedł... co dalej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024