hej mam pytanie. Czy związki z narcyzami zawsze kończą się tragedia?
hej mam pytanie. Czy związki z narcyzami zawsze kończą się tragedia?
Tak. Zawsze. A kiedy ta tragedia nastąpi jest wyłącznie kwestią czasu.
Właśnie nastąpiła ta tragedia i okropnie się z tym czuje .Za małe zwrócenie uwagi bądź powiedzenie co mnie boli,wybuchal agresja,potem było wyrzucanie z domu i karanie ciszą. Wszystko robiłam tak jak chciał,chodziłam koło niego dosłownie na palcach. Wspieralam we wszystkim jak tylko mogłam. Cokolwiek bym nie zrobiła to była zawsze moja wina. Powtarzał mi, że jak będę się go słuchać wszystko będzie dobrze. Ogólnie było też dużo dobrych chwil. Strasznie mnie uzaleznil od siebie i nie mogę sobie z tym poradzić. Czy taki ktoś w ogóle tęskni? Jak można skreślić człowieka od tak ,ja tego nie rozumiem.
On Cię nie skreślił Lilko. On Cię uwolnił.
Od upokorzenia, od agresji i od przemocy psychicznej i emocjonalnej.
Uchronił Cię przed zmarnowaniem życia na tkwienie w pseudozwiązku, w którym byłabyś okropnie nieszczęśliwa.
Dobry związek rozwija, uskrzydla, wspiera. W dobrym związku jesteś partnerem, a nie popychadłem niższej kategorii niż łaskawy pan.
Nie wiem, czy zawsze, ale na moim przykładzie mogę Ci powiedzieć, że chyba tak...
Nie wiem co jest gorsze... Te chwile awantur, obrażania, ciszy, wychodzenia z domu czy te cudowne chwile, które nas tak uzależniają od nich... Niby to takie oczywiste, a tak ciężko się uwolnić... Długo byliście razem?
Tylko dlaczego to tak boli ?byliśmy ze sobą 3 lata. Ja też nie jestem idealna,ale z nim obchodziłam się jak z jajkiem. Jak zrobiłam coś źle to przyznawalam się do błędu od razu przepraszalam,potem to już najczęściej przepraszalam gdy była jego wina bo tak mną zamotal, że w końcu to ja przepraszalam,a przeprosiny zawsze były długie bo on nie miał za grosz w sobie empati czasami to trwało dzień a czasami tydzień albo i dłużej. Nawet gdy przyłapałam go na kłamstwie, to była włoska awantura oczywiście z jego strony ,ja nigdy nie krzyczalam,nie ublizylam, ani nic z tych rzeczy,tylko jeszcze go za to przepraszalam, że nie chcialalam go zezloscic. To chore wiem. I zachowuje się jak desperatka,ale Ci ludzie są strasznie uzalezniajacy raz bombardują miłością innym razem zrownaja Cię z ziemią.
Nie wiem, czy zawsze, ale na moim przykładzie mogę Ci powiedzieć, że chyba tak...
Nie wiem co jest gorsze... Te chwile awantur, obrażania, ciszy, wychodzenia z domu czy te cudowne chwile, które nas tak uzależniają od nich... Niby to takie oczywiste, a tak ciężko się uwolnić... Długo byliście razem?
3 lata. Jak zwykle poszło o blachostke bo on ma zawsze rację. Teraz jest cisza i jestem zablokowana wszędzie. A Ty jesteś w takim związku?
Jeżeli wytrwasz w ciszy i przerobisz sobie w głowie cały ten związek, to za jakiś czas zobaczysz jak odżyjesz. Domyślam się, że tak na prawdę bardzo dobrze wiesz, że ta relacja obok związku nawet nie stała. Na bank widziałaś wszystkie dziwaczne zachowania, a to o czym tu napisałaś, to tylko niewielki procent. Domyślam się, jak bardzo jesteś wykończona - emocjonalnie, fizycznie i psychicznie. Generalnie powinnaś mu podziękować, że pokazał jaki jest i na co go stać. Musisz się teraz skupić na sobie, ale tak na poważnie. Przemyśl sobie dlaczego się godziłaś na takie traktowanie i gdzie jest problem u Ciebie. Jeżeli odpowiednio się zmierzysz z własnymi problemami, to uwierz, że nie będziesz cierpieć a kolejna relacja którą stworzysz będzie normalna.
Tylko dlaczego to tak boli ?byliśmy ze sobą 3 lata. Ja też nie jestem idealna,ale z nim obchodziłam się jak z jajkiem. Jak zrobiłam coś źle to przyznawalam się do błędu od razu przepraszalam,potem to już najczęściej przepraszalam gdy była jego wina bo tak mną zamotal, że w końcu to ja przepraszalam,a przeprosiny zawsze były długie bo on nie miał za grosz w sobie empati czasami to trwało dzień a czasami tydzień albo i dłużej. Nawet gdy przyłapałam go na kłamstwie, to była włoska awantura oczywiście z jego strony ,ja nigdy nie krzyczalam,nie ublizylam, ani nic z tych rzeczy,tylko jeszcze go za to przepraszalam, że nie chcialalam go zezloscic. To chore wiem. I zachowuje się jak desperatka,ale Ci ludzie są strasznie uzalezniajacy raz bombardują miłością innym razem zrownaja Cię z ziemią.
No tak. Przepraszałaś za wszystko. Przepraszałaś za to co zrobiłaś. Przepraszałaś za to czego nie zrobiłaś. Potem przepraszałaś za to co chciałaś, lub czego nie chciałaś zrobić, a później przepraszałaś za to, że przepraszasz. I tak w kółko.
Tak nie wygląda normalny związek. Tak nie wygląda partnerstwo.
10 2020-12-06 00:28:26 Ostatnio edytowany przez Lilalilka9 (2020-12-06 00:29:23)
To prawda,dziwacznych rzeczy było dużo więcej. Ci ludzie nie widzą u siebie wad,są idealni -tak mówią,również mówią,że mogą mieć każda i jak nie ta to inna. Ja straciłam przez to wszystko chęć do wszystkiego. Nie mam w ogóle już pewności siebie,moja wartość spadła do poziomu 0. Moi rodzice rozwiedli się jak byłam mała,zawsze brakowało mi ojca. I dlatego nie daje się szanować,bo mimo że mama dawała i daje mi dużo miłości,to deficyt ojca zrobił swoje.
Lilalilka9 napisał/a:Tylko dlaczego to tak boli ?byliśmy ze sobą 3 lata. Ja też nie jestem idealna,ale z nim obchodziłam się jak z jajkiem. Jak zrobiłam coś źle to przyznawalam się do błędu od razu przepraszalam,potem to już najczęściej przepraszalam gdy była jego wina bo tak mną zamotal, że w końcu to ja przepraszalam,a przeprosiny zawsze były długie bo on nie miał za grosz w sobie empati czasami to trwało dzień a czasami tydzień albo i dłużej. Nawet gdy przyłapałam go na kłamstwie, to była włoska awantura oczywiście z jego strony ,ja nigdy nie krzyczalam,nie ublizylam, ani nic z tych rzeczy,tylko jeszcze go za to przepraszalam, że nie chcialalam go zezloscic. To chore wiem. I zachowuje się jak desperatka,ale Ci ludzie są strasznie uzalezniajacy raz bombardują miłością innym razem zrownaja Cię z ziemią.
No tak. Przepraszałaś za wszystko. Przepraszałaś za to co zrobiłaś. Przepraszałaś za to czego nie zrobiłaś. Potem przepraszałaś za to co chciałaś, lub czego nie chciałaś zrobić, a później przepraszałaś za to, że przepraszasz. I tak w kółko.
Tak nie wygląda normalny związek. Tak nie wygląda partnerstwo.
Wiem to chore. Ja widzę to na prawdę,że to nie było zdrowe partnerstwo. Mam 26 lat,na prawdę chciałam i myślałam o przyszłości mimo jego wad, ja go akceptowalam ze wszystkich stron i nie chciałam zmieniać. Mam nadzieję, że mi kiedyś przejdzie...i będę potrafiła jeszcze komuś kiedyś zaufac,bo na razie czuje wstręt do facetów. Boję się cierpieć po prostu.
3 lata. Jak zwykle poszło o blachostke bo on ma zawsze rację. Teraz jest cisza i jestem zablokowana wszędzie. A Ty jesteś w takim związku?
Już nie jestem, ale byłam wiele lat... Dałam szansę po kilku latach ale mieć się nie zmieniło, a skończyło się wręcz tragicznie. Uwierz mi, bez leczenia żaden narcyz się nie zmieni, a mało który chce iść na terapię...
A cisza i zablokowanie wszędzie to norma, ile razy ja to przerabiałam. Rozumiem Cię, wiem jak Ci ciężko! Mi też jest, jeszcze długo będę go "usuwać" z serca i głowy.
Wiem to chore. Ja widzę to na prawdę,że to nie było zdrowe partnerstwo. Mam 26 lat,na prawdę chciałam i myślałam o przyszłości mimo jego wad, ja go akceptowalam ze wszystkich stron i nie chciałam zmieniać. Mam nadzieję, że mi kiedyś przejdzie...i będę potrafiła jeszcze komuś kiedyś zaufac,bo na razie czuje wstręt do facetów. Boję się cierpieć po prostu.
Inni faceci, to ostatnia rzecz o jakiej powinnaś teraz myśleć. Świeżo po rozstaniu z narcyzem potrzebujesz wsparcia terapeutycznego, psychologicznego. Potrzebujesz wszystkiego, co może Cię wzmocnić i przywrócić do równowagi.
Plaster emocjonalny w postaci innego mężczyzny, narobi Ci obecnie jeszcze więcej kłopotów i zamieszania.
To prawda,dziwacznych rzeczy było dużo więcej. Ci ludzie nie widzą u siebie wad,są idealni -tak mówią,również mówią,że mogą mieć każda i jak nie ta to inna. Ja straciłam przez to wszystko chęć do wszystkiego. Nie mam w ogóle już pewności siebie,moja wartość spadła do poziomu 0. Moi rodzice rozwiedli się jak byłam mała,zawsze brakowało mi ojca. I dlatego nie daje się szanować,bo mimo że mama dawała i daje mi dużo miłości,to deficyt ojca zrobił swoje.
No widzisz miałaś ten zaszczyt spotkać człowieka krystalicznego bez wad. Najwyrażniej niegodna byłaś aby dalej z Tobą był. Powiedział Ci wprost, co masz robić żeby było dobrze. A Ty zła i niedobra nie słuchałaś . Twoja wartość siebie już wcześniej była niska, nikt pewny siebie nie pozwoliłby sobie na taką relacje dłużej niz miesiąc czy dwa. Ale się na szczęście obudziłaś. Skup się na sobie, nie na nim. To, że on jest przykrym i chorym człowiekiem to jedno, ale to, że Ty tkwiłaś w tym przez 3 lata to drugie. Wykonaj prace nad sobą. Przenalizuj SWOJE zachowanie, obawy i braki. SWOJE decyzje, przepraszanie i motywy.
Lilalilka9 napisał/a:3 lata. Jak zwykle poszło o blachostke bo on ma zawsze rację. Teraz jest cisza i jestem zablokowana wszędzie. A Ty jesteś w takim związku?
Już nie jestem, ale byłam wiele lat... Dałam szansę po kilku latach ale mieć się nie zmieniło, a skończyło się wręcz tragicznie. Uwierz mi, bez leczenia żaden narcyz się nie zmieni, a mało który chce iść na terapię...
A cisza i zablokowanie wszędzie to norma, ile razy ja to przerabiałam. Rozumiem Cię, wiem jak Ci ciężko! Mi też jest, jeszcze długo będę go "usuwać" z serca i głowy.
Wyciągnęłam pierwsza rękę jakiś czas temu,ale oczywiście jeszcze mu nie przeszło i wtedy wszędzie blokowanie. A czy Oni się odzywają? Czy będzie kiedyś szukał kontaktu ? Bo wiele się na ten temat naczytalam i podobno zawsze po jakimś czasie wracają. Ja byłam taką pierwszą poważną dziewczyną jego,wspólne mieszkanie, wakacje. Zawsze miał wszystko pod nos podstawione,ale i tak mnie nie docenił. Nie rozumiem co takiego źle robiłam.
Staram się, na prawdę. Poprostu brakuje mi tych dobrych chwil,tego spędzania razem czasu i ogólnie jego. No ale nie mogę się narzucać muszę mieć chodź odrobinę szacunku do siebie,a i tak dużo razy się ponizylam.
16 2020-12-06 01:09:14 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2020-12-06 01:10:46)
Wyciągnęłam pierwsza rękę jakiś czas temu,ale oczywiście jeszcze mu nie przeszło i wtedy wszędzie blokowanie. A czy Oni się odzywają? Czy będzie kiedyś szukał kontaktu ? Bo wiele się na ten temat naczytalam i podobno zawsze po jakimś czasie wracają. Ja byłam taką pierwszą poważną dziewczyną jego,wspólne mieszkanie, wakacje. Zawsze miał wszystko pod nos podstawione,ale i tak mnie nie docenił. Nie rozumiem co takiego źle robiłam.
Staram się, na prawdę. Poprostu brakuje mi tych dobrych chwil,tego spędzania razem czasu i ogólnie jego. No ale nie mogę się narzucać muszę mieć chodź odrobinę szacunku do siebie,a i tak dużo razy się ponizylam.
Przeczytaj raz jeszcze co napisałaś i powiedz mi gdzie się starasz? W ostatnim zdaniu nie rozumiesz co źle zrobiłaś. A wcześniej wyraźnie masz nadzieje, że on się odezwie. Dopoki nie zmienisz tych dwóch rzeczy, nie ma opcji żebyś przez to przeszła i żeby nie bolało.
Lilalilka9 napisał/a:Wiem to chore. Ja widzę to na prawdę,że to nie było zdrowe partnerstwo. Mam 26 lat,na prawdę chciałam i myślałam o przyszłości mimo jego wad, ja go akceptowalam ze wszystkich stron i nie chciałam zmieniać. Mam nadzieję, że mi kiedyś przejdzie...i będę potrafiła jeszcze komuś kiedyś zaufac,bo na razie czuje wstręt do facetów. Boję się cierpieć po prostu.
Inni faceci, to ostatnia rzecz o jakiej powinnaś teraz myśleć. Świeżo po rozstaniu z narcyzem potrzebujesz wsparcia terapeutycznego, psychologicznego. Potrzebujesz wszystkiego, co może Cię wzmocnić i przywrócić do równowagi.
Plaster emocjonalny w postaci innego mężczyzny, narobi Ci obecnie jeszcze więcej kłopotów i zamieszania.
Nie myślę i nawet nie chce o nich myśleć. Mam złamane serce i wiem,że długo będę się z niego leczyć. Wiesz co innego jakby to była poważna rzecz,to wtedy byłoby mi łatwiej,a jak ktoś porzuca nawet nie wiadomo dokładnie o co, to człowiek czuje się jak śmieć. Wiele razy go mogłam zostawić,bo robił okropne rzeczy,ale nie potrafiłam. Sama sobie to piekło urządziłam.
Lilalilka9 napisał/a:Wyciągnęłam pierwsza rękę jakiś czas temu,ale oczywiście jeszcze mu nie przeszło i wtedy wszędzie blokowanie. A czy Oni się odzywają? Czy będzie kiedyś szukał kontaktu ? Bo wiele się na ten temat naczytalam i podobno zawsze po jakimś czasie wracają. Ja byłam taką pierwszą poważną dziewczyną jego,wspólne mieszkanie, wakacje. Zawsze miał wszystko pod nos podstawione,ale i tak mnie nie docenił. Nie rozumiem co takiego źle robiłam.
Staram się, na prawdę. Poprostu brakuje mi tych dobrych chwil,tego spędzania razem czasu i ogólnie jego. No ale nie mogę się narzucać muszę mieć chodź odrobinę szacunku do siebie,a i tak dużo razy się ponizylam.
Przeczytaj raz jeszcze co napisałaś i powiedz mi gdzie się starasz? W ostatnim zdaniu nie rozumiesz co źle zrobiłaś. A wcześniej wyraźnie masz nadzieje, że on się odezwie. Dopoki nie zmienisz tych dwóch rzeczy, nie ma opcji żebyś przez to przeszła i żeby nie bolało.
Staram się nie myśleć i nie płakać. Staram przypominać sobie złe chwilę, żeby go znienawidziec,a mój mózg przypomina sobie dobre chwilę. Masz rację, że nie jestem pewna siebie,mam zaniżoną samoocenę,chodź nigdy nie narzekałam na brak zainteresowania. Wybrałam jego kiedyś,źle ulokowalam moje uczucia,poprostu bombardował mnie i poczułam się przez chwilę jak bym zlapala Pana Boga za nogi. Dziękuję,że mogę wam się zwierzyc, ale potrzebowałam z siebie to wyrzucić.
Staram się nie myśleć i nie płakać. Staram przypominać sobie złe chwilę, żeby go znienawidziec,a mój mózg przypomina sobie dobre chwilę. Masz rację, że nie jestem pewna siebie,mam zaniżoną samoocenę,chodź nigdy nie narzekałam na brak zainteresowania. Wybrałam jego kiedyś,źle ulokowalam moje uczucia,poprostu bombardował mnie i poczułam się przez chwilę jak bym zlapala Pana Boga za nogi. Dziękuję,że mogę wam się zwierzyc, ale potrzebowałam z siebie to wyrzucić.
Od tego jak teraz przerobisz temat i czy zmienisz siebie będzie zależało Twoje dalsze życie. Jeżeli skupisz się na nim i relacji, to będziesz ciągle przyciągać takich ludzi. A jak powoli, z dnia na dzień zaczniesz stawać na nogi i wykonywać prace nad sobą to zaprocentuje w przyszłości. Pierwszy sprawdzian będziesz miała jak dojdzie do konfrontacji z Twoim ex.
Tak na marginesie - to są ludzie wyprani z uczuć. Bez empatii, bez ambicji. Ich słowo jest nic nie warte, wszystkie zapewnienia możesz traktować jakby nic nie było. Nie znajdziesz u nich szacunku, wsparcia czy zaufania. To nie są osoby, z ktorymi można stworzyć normalny związek. Bądz pewna, że on sobie absolutnie nic nie przemyśli.
20 2020-12-06 01:37:52 Ostatnio edytowany przez Lilalilka9 (2020-12-06 01:39:53)
Lilalilka9 napisał/a:Staram się nie myśleć i nie płakać. Staram przypominać sobie złe chwilę, żeby go znienawidziec,a mój mózg przypomina sobie dobre chwilę. Masz rację, że nie jestem pewna siebie,mam zaniżoną samoocenę,chodź nigdy nie narzekałam na brak zainteresowania. Wybrałam jego kiedyś,źle ulokowalam moje uczucia,poprostu bombardował mnie i poczułam się przez chwilę jak bym zlapala Pana Boga za nogi. Dziękuję,że mogę wam się zwierzyc, ale potrzebowałam z siebie to wyrzucić.
Od tego jak teraz przerobisz temat i czy zmienisz siebie będzie zależało Twoje dalsze życie. Jeżeli skupisz się na nim i relacji, to będziesz ciągle przyciągać takich ludzi. A jak powoli, z dnia na dzień zaczniesz stawać na nogi i wykonywać prace nad sobą to zaprocentuje w przyszłości. Pierwszy sprawdzian będziesz miała jak dojdzie do konfrontacji z Twoim ex.
Tak na marginesie - to są ludzie wyprani z uczuć. Bez empatii, bez ambicji. Ich słowo jest nic nie warte, wszystkie zapewnienia możesz traktować jakby nic nie było. Nie znajdziesz u nich szacunku, wsparcia czy zaufania. To nie są osoby, z ktorymi można stworzyć normalny związek. Bądz pewna, że on sobie absolutnie nic nie przemyśli.
To prawda nie mają za grosz empatii,chyba ,że chwilę poudają a potem znowu wracają do swojego naturalnego środowiska. Nie miałam zaufania,bo dał mi kilka razy powód,żebym to zaufanie straciła,a jak straciłam to były awantury bo ja mu nie ufam więc po co on ma z kimś takim być,a jak mu podawalam argumenty mocne i prawdziwe,to mówił że powinnam się leczyć i że mam zaburzenia. I oczywiście wtedy musiałam prosić o łaskę.
On pewnie nawet o mnie nie myśli. Nie ma pewnie żadnych wyrzutów sumienia,nie tęskni, nie żałuję. Z jednej strony naprawdę mi tych ludzi szkoda,ale oni nie dają sobie pomóc ile byś nie robił dla nich i tak tego nie zauważą i tak będzie za mało.
Mam nadzieję, że podniose się po tym wszystkim i będę silniejsza i na przyszłość nie popełnie już takiego błędu i nie dam się tak traktować. Będę robić wszystko,żeby wyzdrowieć z tej relacji. I mam nadzieję, że kiedyś pozaluje ,że tak mnie potraktował,a ja bym chciała być już wtedy szczęśliwa.
Uważam że to najlepsze co mogło Cię spotkać- rozstanie. Masz szansę na znalezienie prawdziwej miłości i stworzenie wartościowego związku. Mój ojciec jest takim narcyzem i stwierdzam że ci ludzie nigdy się nie zmieniają a z czasem jest coraz gorzej. Czasami udają, niby jest już wszystko ok, a potem jak się niczego nie spodziewasz to dowali tak że ciężko się pozbierać.
Uwierz że nie chcesz tego ani dla siebie ani dla swoich dzieci.
Uważam że to najlepsze co mogło Cię spotkać- rozstanie. Masz szansę na znalezienie prawdziwej miłości i stworzenie wartościowego związku. Mój ojciec jest takim narcyzem i stwierdzam że ci ludzie nigdy się nie zmieniają a z czasem jest coraz gorzej. Czasami udają, niby jest już wszystko ok, a potem jak się niczego nie spodziewasz to dowali tak że ciężko się pozbierać.
Uwierz że nie chcesz tego ani dla siebie ani dla swoich dzieci.
Nie można nic powiedzieć,cokolwiek nie powiesz nie daj Boże po ich myśli, jest szał. Dzieci to by musiały chodzić jak w zegarku...bo inaczej byłaby tragedia,a ja bym nie miała nic do gadania. No właśnie zakładają maskę,a potem znowu jesteś dla nich nikim. To okropne. Oni chyba lubią takie emocje,niszczyc, zgniesc.
Współczuję Ci bardzo. I wiem co czujesz.
Onaja12345 napisał/a:Uważam że to najlepsze co mogło Cię spotkać- rozstanie. Masz szansę na znalezienie prawdziwej miłości i stworzenie wartościowego związku. Mój ojciec jest takim narcyzem i stwierdzam że ci ludzie nigdy się nie zmieniają a z czasem jest coraz gorzej. Czasami udają, niby jest już wszystko ok, a potem jak się niczego nie spodziewasz to dowali tak że ciężko się pozbierać.
Uwierz że nie chcesz tego ani dla siebie ani dla swoich dzieci.Nie można nic powiedzieć,cokolwiek nie powiesz nie daj Boże po ich myśli, jest szał. Dzieci to by musiały chodzić jak w zegarku...bo inaczej byłaby tragedia,a ja bym nie miała nic do gadania. No właśnie zakładają maskę,a potem znowu jesteś dla nich nikim. To okropne. Oni chyba lubią takie emocje,niszczyc, zgniesc.
Współczuję Ci bardzo. I wiem co czujesz.
Dlatego myśl o sobie, o swojej przyszłości. Szkoda życia na bycie z kimś kto nie szanuje drugiej osoby i ma "dziwne jazdy". Cała rodzina na tym cierpi.
Tacy ludzie nie myślą o drugiej osobie. We wszystkim widzą tylko siebie. To jemu ma być dobrze, Ty możesz być jedynie dodatkiem do jego życia - i to wtedy, jak ma na to ochote. Nie można na nich polegać, nie można im zaufać. Nie potrafią rozmawiać, nie widzą totalnie własnych błędów. Nie ma w nich żadnej empatii, ani chęci naprawy jak coś sie sypie. Nie używają słowa przepraszam, a drugą osobę traktują jak swoją zachcianke jak akurat nie mają lepszej opcji i im się nudzi. Nie myślą przyszłościowo o relacji, starają się może na chwilę. Związki z nimi to strata czasu, na każdym kroku lekceważą, łamią dane słowo. Człowiek w pewnym momencie dochodzi do sciany, bo nie wie co się dzieje. Uwierz, że i tak ta relacja by dalej nie przetrwała, bo byś nie wytrzymała. Ile można ciągną związek samemu? Ile można ciągnąć za dwóch? Im szybciej sobie to uzmysłowisz, będzie lepiej dla Ciebie.
Tacy ludzie nie myślą o drugiej osobie. We wszystkim widzą tylko siebie. To jemu ma być dobrze, Ty możesz być jedynie dodatkiem do jego życia - i to wtedy, jak ma na to ochote. Nie można na nich polegać, nie można im zaufać. Nie potrafią rozmawiać, nie widzą totalnie własnych błędów. Nie ma w nich żadnej empatii, ani chęci naprawy jak coś sie sypie. Nie używają słowa przepraszam, a drugą osobę traktują jak swoją zachcianke jak akurat nie mają lepszej opcji i im się nudzi. Nie myślą przyszłościowo o relacji, starają się może na chwilę. Związki z nimi to strata czasu, na każdym kroku lekceważą, łamią dane słowo. Człowiek w pewnym momencie dochodzi do sciany, bo nie wie co się dzieje. Uwierz, że i tak ta relacja by dalej nie przetrwała, bo byś nie wytrzymała. Ile można ciągną związek samemu? Ile można ciągnąć za dwóch? Im szybciej sobie to uzmysłowisz, będzie lepiej dla Ciebie.
To prawda. Nie umieją naprawiać,chociaż i tak w większośći to ich wina,ale nigdy się do tego nie przyznają. Po prostu uciekają. Tak im wygodniej. Zwyczajni tchórze.Wiem do tanga,trzeba dwojga. Smutno mi po prostu,bo człowiek,który mówił mi ,że mnie kocha,że zawsze czekał na kogoś takiego jak ja,teraz nawet nie interesuje się jak się czuje. To było wszystko udawane,miał służącą,sprzątaczke,wsparcie,czułości a i tak uciekł bo musi być tak jak on chce i nie ma dyskusji. Zniszczyłam sobie 3 lata życia,na kogoś kto miał mnie tylko za opcję,a ja dlatego człowieka zrobiłabym wszystko.
Trzeba iść dalej następnym razem będę mądrzejsza.
Zniszczyłam sobie 3 lata życia,na kogoś kto miał mnie tylko za opcję,a ja dlatego człowieka zrobiłabym wszystko.
Nie zniszczyłaś 3 lat życia. Sama piszesz, że były też dobre momenty, a za jakiś czas, jak już Ci przejdzie, będziesz pamiętać głównie te dobre chwile. I choć w psychologii nie istnieje taki termin jak "co Cię nie zabije, to Cię wzmocni", to tak rzeczywiście jest. Więc na pewno się pewnych rzeczy nauczyłaś, poznałaś lepiej siebie, masz pewne wnioski na przyszłość. Teraz boli, ale w końcu przestanie. Nic tak nie leczy ran, a przynajmniej nic tak nie pozwala o nich zapomnieć, jak czas.
Pewnie, że każdy chciałby poczuć się lepiej od razu, ale w tej chwili przechodzisz normalny proces, tak jak każdy by się czuł w Twojej sytuacji.
Jeśli jednak czujesz, że masz zaniżoną samoocenę, to polecałbym psychoterapię. Jest tak dlatego, że w nas działają pewne "wyuczone" mechanizmy, o których świadomie nawet nie mamy pojęcia. Więc bez takiej terapii, nawet wzbogacona o doświadczenia z narcyzem, możesz znów wylądować w podobnym schemacie.
Twój narcyz, z tego co piszesz, to tzw. narcyz jawny, samie alfa. Są też narcyzi niejawni, gdzie o wiele ciężej zorientować się, że masz z taką osobą do czynienia.
Tak więc terapia. Nie masz nic do stracenia, poza trochę grosza, a efekt może być naprawdę zaskakujący
Uśmiechu
Jesli naprawdę chcesz sobie pomoc to zacznij od terapii. Masz bardzo dużo do przepracowania.
Napisalas ze byłaś jego pierwsza powazna dziewczyna. Pewnie gdzieś w głębi serca czujesz się dumna,wyróżniona, szczególna, ze facet taki jak on to Ciebie wybrał na "powazna" partnerke. A z drugiej strony przez cały związku towarzyszyło Ci poczucie ze jesteś niegodna, za mało dobra, za słaba dla niego.Taki paradoks. Wynika on z faktu ze narcyz właśnie takie osoby wybiera. Wartościowe,madre, empatyczne ale niewierzace w siebie, z niskim poczuciem wartości które swoja samoocenę uzależniają wylacznie od tego czy partner je akceptuje. Przez to te osoby zachowują się właśnie jak Ty. Schodza do poziomu "slabej" jednostki, wszystko podporządkowują partnerowi żeby "zasłużyć" na łaskę Pana. Nie rozumieją przy tym ze te ich wysiłki sa niedocenianie przez narcyza. A dlaczego? Bo narcyz mimo ze na nich żeruje i je właśnie wybiera do relacji nie ma dla nich za grosz szacunku. On wie ze do kobiety z dobrze ustawionym poczuciem wartości nie ma co startować bo szybko ucielaby jego ściąganie smyczy i próby dominacji. Dlatego szuka takich ja Ty, szybko się uzaleniazjacych emocjonalnie, dobrych kobiet ,które w siebie nie wierzą i uważają się za niezslugujace na szacunek, wlasne zdanie, prawo do decyzji w relacji. No i staje się to taka samospelniajaca się przepowiednia. Popatrz na siebie kim się stałaś dzisiaj. Czy jesteś taka jaka obecnie jesteś czyli slaba, przepraszajaca za wszystko i wystraszona bez niego czy może PRZEZ niego??? Bo dla mnie odpowiedź na to pytanie jest oczywista.
Wstan z kolan, uwierz ze zasługujesz na coś więcej niż bycie popychadłem narcyza i karmienie się ochlapami jego łaski. To żadna łaska bo cwany narcyz wie ze czasem musi pokazać marchewkę bo na samym kiju nie zajedzie.
Coś mi jednak mówi że to jeszcze pobożne życzenia i nim dojrzejesz do wstania z kolan to jeszcze parę razy będziesz leżała na jego wycieraczce.
Jesli naprawdę chcesz sobie pomoc to zacznij od terapii. Masz bardzo dużo do przepracowania.
Napisalas ze byłaś jego pierwsza powazna dziewczyna. Pewnie gdzieś w głębi serca czujesz się dumna,wyróżniona, szczególna, ze facet taki jak on to Ciebie wybrał na "powazna" partnerke. A z drugiej strony przez cały związku towarzyszyło Ci poczucie ze jesteś niegodna, za mało dobra, za słaba dla niego.Taki paradoks. Wynika on z faktu ze narcyz właśnie takie osoby wybiera. Wartościowe,madre, empatyczne ale niewierzace w siebie, z niskim poczuciem wartości które swoja samoocenę uzależniają wylacznie od tego czy partner je akceptuje. Przez to te osoby zachowują się właśnie jak Ty. Schodza do poziomu "slabej" jednostki, wszystko podporządkowują partnerowi żeby "zasłużyć" na łaskę Pana. Nie rozumieją przy tym ze te ich wysiłki sa niedocenianie przez narcyza. A dlaczego? Bo narcyz mimo ze na nich żeruje i je właśnie wybiera do relacji nie ma dla nich za grosz szacunku. On wie ze do kobiety z dobrze ustawionym poczuciem wartości nie ma co startować bo szybko ucielaby jego ściąganie smyczy i próby dominacji. Dlatego szuka takich ja Ty, szybko się uzaleniazjacych emocjonalnie, dobrych kobiet ,które w siebie nie wierzą i uważają się za niezslugujace na szacunek, wlasne zdanie, prawo do decyzji w relacji. No i staje się to taka samospelniajaca się przepowiednia. Popatrz na siebie kim się stałaś dzisiaj. Czy jesteś taka jaka obecnie jesteś czyli slaba, przepraszajaca za wszystko i wystraszona bez niego czy może PRZEZ niego??? Bo dla mnie odpowiedź na to pytanie jest oczywista.
Wstan z kolan, uwierz ze zasługujesz na coś więcej niż bycie popychadłem narcyza i karmienie się ochlapami jego łaski. To żadna łaska bo cwany narcyz wie ze czasem musi pokazać marchewkę bo na samym kiju nie zajedzie.
Coś mi jednak mówi że to jeszcze pobożne życzenia i nim dojrzejesz do wstania z kolan to jeszcze parę razy będziesz leżała na jego wycieraczce.
Dziękuję za ten post. Wszystko co napisałeś/aś to prawda. Zawsze powtarzał,że na miłość trzeba sobie zasłużyć. Więc próbowałam zaslugiwac,ale i tak podcinal skrzydła,żebym za bardzo sie niedowartosciowala. A teraz się czuje jak się czuje,czyli jak wrak człowieka. Chce iść do przodu i mam nadzieję,że już nie wpadnę w jego pułapkę. Będę robić wszystko w tym kierunku,żeby tak się nie stało.
29 2020-12-07 21:48:07 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-12-07 21:49:08)
feniks35 napisał/a:Jesli naprawdę chcesz sobie pomoc to zacznij od terapii. Masz bardzo dużo do przepracowania.
Napisalas ze byłaś jego pierwsza powazna dziewczyna. Pewnie gdzieś w głębi serca czujesz się dumna,wyróżniona, szczególna, ze facet taki jak on to Ciebie wybrał na "powazna" partnerke. A z drugiej strony przez cały związku towarzyszyło Ci poczucie ze jesteś niegodna, za mało dobra, za słaba dla niego.Taki paradoks. Wynika on z faktu ze narcyz właśnie takie osoby wybiera. Wartościowe,madre, empatyczne ale niewierzace w siebie, z niskim poczuciem wartości które swoja samoocenę uzależniają wylacznie od tego czy partner je akceptuje. Przez to te osoby zachowują się właśnie jak Ty. Schodza do poziomu "slabej" jednostki, wszystko podporządkowują partnerowi żeby "zasłużyć" na łaskę Pana. Nie rozumieją przy tym ze te ich wysiłki sa niedocenianie przez narcyza. A dlaczego? Bo narcyz mimo ze na nich żeruje i je właśnie wybiera do relacji nie ma dla nich za grosz szacunku. On wie ze do kobiety z dobrze ustawionym poczuciem wartości nie ma co startować bo szybko ucielaby jego ściąganie smyczy i próby dominacji. Dlatego szuka takich ja Ty, szybko się uzaleniazjacych emocjonalnie, dobrych kobiet ,które w siebie nie wierzą i uważają się za niezslugujace na szacunek, wlasne zdanie, prawo do decyzji w relacji. No i staje się to taka samospelniajaca się przepowiednia. Popatrz na siebie kim się stałaś dzisiaj. Czy jesteś taka jaka obecnie jesteś czyli slaba, przepraszajaca za wszystko i wystraszona bez niego czy może PRZEZ niego??? Bo dla mnie odpowiedź na to pytanie jest oczywista.
Wstan z kolan, uwierz ze zasługujesz na coś więcej niż bycie popychadłem narcyza i karmienie się ochlapami jego łaski. To żadna łaska bo cwany narcyz wie ze czasem musi pokazać marchewkę bo na samym kiju nie zajedzie.
Coś mi jednak mówi że to jeszcze pobożne życzenia i nim dojrzejesz do wstania z kolan to jeszcze parę razy będziesz leżała na jego wycieraczce.Dziękuję za ten post. Wszystko co napisałeś/aś to prawda. Zawsze powtarzał,że na miłość trzeba sobie zasłużyć. Więc próbowałam zaslugiwac,ale i tak podcinal skrzydła,żebym za bardzo sie niedowartosciowala. A teraz się czuje jak się czuje,czyli jak wrak człowieka. Chce iść do przodu i mam nadzieję,że już nie wpadnę w jego pułapkę. Będę robić wszystko w tym kierunku,żeby tak się nie stało.
Lilalilka9 - opowiem Ci pewną historię, pracuję w dużym zakładzie pracy, gdzie pomimo tylu osób jedna osoba zawsze się wyróżniała dla mnie. Gość w wieku 35 lat, zawsze zadbany, bardzo elegancko ubrany, markowe bardzo drogie ubrania - pewny siebie i co najlepsze, jak go o coś zapytałaś, dopiero jak miał ochotę to odpowiedział. Ja go unikałem, z dnia na dzień zauważyłem że gość jest po prostu nieobliczalny, uwielbiał się wyśmiewać z innych, gardził ludźmi - jak czuł, że może coś osiągnąć wtedy był miły. Miał żonę i dziecko - jak ich widziałem razem - nie pasowali do siebie. Ona naturalna, nie wyróżniała się, natomiast on elegancki, widać, że grał jaki to on nie jest!!! Gardził swoją małżonką, poznał inną kobietę rzekomo lepszą - po dłuższym czasie zostawił swoją żonę dla kochanki - dostał rozwód i wmówił swojej byłej żonie, że to jej wina. Zataił prawdę, nie przyznał się, że ma kochankę itd. Dalej było jeszcze gorzej - kochanka okazała się cwańsza niż on sam, przeskoczyła go małotala - ciągnęła od niego kasę ile się dało, zaczęły się długi - musiał sprzedać swój drogi samochód! Kiedy nie miał już nic kopnęła go w du... Potem chciał powrócić do swojej byłej żony - lecz ta wyznała się na nim, tak jak Ty, że to zwyczajny narcyz i oni nigdy się nie zmieniają !!! Pogoniła go - teraz jest sam, knuje zapewne jakiś nowy plan...
Dlaczego Ci to napisałem - bo przejrzałaś na oczy, dość oczerniania... Nigdy ale to prze nigdy nie wierz, że taki ktoś się może zmienić. Jak najdalej od takich osób, całkowicie go unikaj - nie patrz na niego jakbyście się kiedyś przez przypadek spotkali. Zero kontaktów - telefonów, komuniaktorów itd. Musisz odzyskać pewność siebie i wew. siłę !!!!
Jeszcze kiedyś będziesz szczęśliwa z kimś kto jest Ciebie wart - a nie taki typ jak on....
Pozdrawiam
Lilalilka9, pozwól, że wyjdę trochę do przyszłości i gdy przejrzysz na oczy to obiecaj mi, że powrócisz tutaj i postawisz mi to przysłowiowe "piwo"
Zacznę od tego, że sama jesteś świadoma z kim byłaś, a to już duży plus. Zamiast płakać i użalać się nad tą sytuacją to na Twoim miejscu podziękował Stwórcy za to, że zabrał od Ciebie taką osobę w odpowiednim momencie (pomyśl jakby to wyglądało gdybyście mieli kredyt na mieszkanie, samochód, dwójkę dzieci i psa albo kota i zrobił Ci wtedy taki numer), a następnie wypij wcześniej nalanego triumfalnego szampana, że właśnie jesteś bogatsza o "niebylejakie" doświadczenie i więcej w toksyczną relację nie wejdziesz.
W związku musi być zachowany balans emocjonalny i od tego zacznijmy, druga sprawa, persona z którą byłaś.. no cóż sama widzisz jak Ciebie traktowała, odpowiedz sobie czy naprawdę tego chcesz? Czy nie lepiej dać szansę komuś, kto będzie o Ciebie zabiegał, starał się i dawał Ci tyle samo miłości co Ty sama?
Pozwolę sobie nie komentować przytaczanych słów przez Twego lubego
Lilalilka9 napisał/a:feniks35 napisał/a:Jesli naprawdę chcesz sobie pomoc to zacznij od terapii. Masz bardzo dużo do przepracowania.
Napisalas ze byłaś jego pierwsza powazna dziewczyna. Pewnie gdzieś w głębi serca czujesz się dumna,wyróżniona, szczególna, ze facet taki jak on to Ciebie wybrał na "powazna" partnerke. A z drugiej strony przez cały związku towarzyszyło Ci poczucie ze jesteś niegodna, za mało dobra, za słaba dla niego.Taki paradoks. Wynika on z faktu ze narcyz właśnie takie osoby wybiera. Wartościowe,madre, empatyczne ale niewierzace w siebie, z niskim poczuciem wartości które swoja samoocenę uzależniają wylacznie od tego czy partner je akceptuje. Przez to te osoby zachowują się właśnie jak Ty. Schodza do poziomu "slabej" jednostki, wszystko podporządkowują partnerowi żeby "zasłużyć" na łaskę Pana. Nie rozumieją przy tym ze te ich wysiłki sa niedocenianie przez narcyza. A dlaczego? Bo narcyz mimo ze na nich żeruje i je właśnie wybiera do relacji nie ma dla nich za grosz szacunku. On wie ze do kobiety z dobrze ustawionym poczuciem wartości nie ma co startować bo szybko ucielaby jego ściąganie smyczy i próby dominacji. Dlatego szuka takich ja Ty, szybko się uzaleniazjacych emocjonalnie, dobrych kobiet ,które w siebie nie wierzą i uważają się za niezslugujace na szacunek, wlasne zdanie, prawo do decyzji w relacji. No i staje się to taka samospelniajaca się przepowiednia. Popatrz na siebie kim się stałaś dzisiaj. Czy jesteś taka jaka obecnie jesteś czyli slaba, przepraszajaca za wszystko i wystraszona bez niego czy może PRZEZ niego??? Bo dla mnie odpowiedź na to pytanie jest oczywista.
Wstan z kolan, uwierz ze zasługujesz na coś więcej niż bycie popychadłem narcyza i karmienie się ochlapami jego łaski. To żadna łaska bo cwany narcyz wie ze czasem musi pokazać marchewkę bo na samym kiju nie zajedzie.
Coś mi jednak mówi że to jeszcze pobożne życzenia i nim dojrzejesz do wstania z kolan to jeszcze parę razy będziesz leżała na jego wycieraczce.Dziękuję za ten post. Wszystko co napisałeś/aś to prawda. Zawsze powtarzał,że na miłość trzeba sobie zasłużyć. Więc próbowałam zaslugiwac,ale i tak podcinal skrzydła,żebym za bardzo sie niedowartosciowala. A teraz się czuje jak się czuje,czyli jak wrak człowieka. Chce iść do przodu i mam nadzieję,że już nie wpadnę w jego pułapkę. Będę robić wszystko w tym kierunku,żeby tak się nie stało.
Lilalilka9 - opowiem Ci pewną historię, pracuję w dużym zakładzie pracy, gdzie pomimo tylu osób jedna osoba zawsze się wyróżniała dla mnie. Gość w wieku 35 lat, zawsze zadbany, bardzo elegancko ubrany, markowe bardzo drogie ubrania - pewny siebie i co najlepsze, jak go o coś zapytałaś, dopiero jak miał ochotę to odpowiedział. Ja go unikałem, z dnia na dzień zauważyłem że gość jest po prostu nieobliczalny, uwielbiał się wyśmiewać z innych, gardził ludźmi - jak czuł, że może coś osiągnąć wtedy był miły. Miał żonę i dziecko - jak ich widziałem razem - nie pasowali do siebie. Ona naturalna, nie wyróżniała się, natomiast on elegancki, widać, że grał jaki to on nie jest!!! Gardził swoją małżonką, poznał inną kobietę rzekomo lepszą - po dłuższym czasie zostawił swoją żonę dla kochanki - dostał rozwód i wmówił swojej byłej żonie, że to jej wina. Zataił prawdę, nie przyznał się, że ma kochankę itd. Dalej było jeszcze gorzej - kochanka okazała się cwańsza niż on sam, przeskoczyła go małotala - ciągnęła od niego kasę ile się dało, zaczęły się długi - musiał sprzedać swój drogi samochód! Kiedy nie miał już nic kopnęła go w du... Potem chciał powrócić do swojej byłej żony - lecz ta wyznała się na nim, tak jak Ty, że to zwyczajny narcyz i oni nigdy się nie zmieniają !!! Pogoniła go - teraz jest sam, knuje zapewne jakiś nowy plan...
Dlaczego Ci to napisałem - bo przejrzałaś na oczy, dość oczerniania... Nigdy ale to prze nigdy nie wierz, że taki ktoś się może zmienić. Jak najdalej od takich osób, całkowicie go unikaj - nie patrz na niego jakbyście się kiedyś przez przypadek spotkali. Zero kontaktów - telefonów, komuniaktorów itd. Musisz odzyskać pewność siebie i wew. siłę !!!!
Jeszcze kiedyś będziesz szczęśliwa z kimś kto jest Ciebie wart - a nie taki typ jak on....
Pozdrawiam
Historia bardzo smutna,nie wiem czy bym się podniosła na miejscu Jego żony po takim czymś. Teraz jest mi ciężko,a co dopiero po takim czymś.Ludzie są okropni,oczywiście nie wszyscy. Nie mam z nim kontaktu. Nie mogę się ponizac. Z dnia na dzień jest coraz lepiej,wiadomo,że w głębi serca jeszcze jest mi smutno,ale staram się o tym nie myśleć. Związek powinien polegać na tym,żeby po pierwsze ,siebie nawzajem akceptować a nie dążyć do tego ,żeby zmieniać osobę pod siebie...po drugie trzeba rozmawiać jeśli coś zabolało,ja niestety nie mogłam nic powiedzieć bo wiedziałam jak się to skończy.
Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam.
Lilalilka9, pozwól, że wyjdę trochę do przyszłości i gdy przejrzysz na oczy to obiecaj mi, że powrócisz tutaj i postawisz mi to przysłowiowe "piwo"
Zacznę od tego, że sama jesteś świadoma z kim byłaś, a to już duży plus. Zamiast płakać i użalać się nad tą sytuacją to na Twoim miejscu podziękował Stwórcy za to, że zabrał od Ciebie taką osobę w odpowiednim momencie (pomyśl jakby to wyglądało gdybyście mieli kredyt na mieszkanie, samochód, dwójkę dzieci i psa albo kota i zrobił Ci wtedy taki numer), a następnie wypij wcześniej nalanego triumfalnego szampana, że właśnie jesteś bogatsza o "niebylejakie" doświadczenie i więcej w toksyczną relację nie wejdziesz.W związku musi być zachowany balans emocjonalny i od tego zacznijmy, druga sprawa, persona z którą byłaś.. no cóż sama widzisz jak Ciebie traktowała, odpowiedz sobie czy naprawdę tego chcesz? Czy nie lepiej dać szansę komuś, kto będzie o Ciebie zabiegał, starał się i dawał Ci tyle samo miłości co Ty sama?
Pozwolę sobie nie komentować przytaczanych słów przez Twego lubego
Oj niebylejakie..to było jak rolerkoster. Ciągła huśtawka nastrojów.Oni za najmniejsze pytanie,które im się nie spodoba robią ogromną awanturę. Nie wiem tylko jak można przybierać tyle masek...móc być takim kochanym,idealnym,czułym, by zaraz o byle co zmienić się w diabła. Widzę jak mnie traktował. Im dłużej siedzę sama ,analizuje to widzę,że to nie było dobre. Byłam na każde zawołanie,a stałam się popychadłem.
Już zapomniałam jak to jest,jak ktoś zabiega,bo od trzech lat to tylko ja zabiegalam i za każdym razem próbowałam ratować związek.
Oczywiście,jeśli uda mi się w tym wszystkim wytrwać i wyleczyć się to 'piwo' masz jak w banku
Lilalilka9, bardzo proszę nie pisz kolejnych swoich postów pod poprzednimi, jest to niezgodne z regulaminem naszego forum.
Możesz odpowiedzieć kilku osobom w jednym poście, i nie musisz również kopiować wszystkich poprzednich wypowiedzi do których się odnosisz, wystarczy tylko ostatni cytat.
Jeśli chcesz coś dodać do odpowiedzi, którą już opublikowałaś, zawsze możesz zrobić to używając funkcji 'edytuj'. Z góry dziękuję
Bądź silna, wytrwała i cierpliwa. Łatwo powiedzieć, cięzej zrobić, ale od tego jest to forum, by wspierało;) postaw sobie w głowie czego tak naprawdę pragniesz i postępuj z tym, bo nie raz sytuacja, albo Twoja głowa będzie chciała Cię z tej drogi zwalić.
Mi pomogło wiele lat temu, a byłem na totalnym dnie, aż sam jak czytam te posty to na mojej twarzy jest grobowe przerażenie, że udało się z tego wyjść.
Święta będą trochę przygnębiające...no ale nic idzie Nowy Rok,zobaczymy co ma do zaoferowania. To przykre,że cierpi się przez kogoś kto pewnie nie uronił żadnej łzy. Nie chce też się nad sobą użalac bo wiem,że ludzie mają gorzej w życiu.
Cieszę się,że udało Ci sie i wytrwałeś
To forum jest po to, by wylewać żale, szukać odpowiedzi, a przede wszystkim znaleźć siebie w tym wszystkim i pozwolić samej sobie stanąć na nogi i otrzepać się z kurzu.
Nie analizuj jego, choć wiele razy przyjdą myśli o nim, zarówno te negatywne jak i pozytywne, bo idealizacja partnera prędzej czy później się pojawia. Zamiast myśleć o nim czy wylewa łzy, zadaj sobie w tym momencie czy jest wart Twoich łez?
Udało, bo zrozumiałem, zrozumiałem bo chciałem zrozumieć i chciałem żyć i cieszyć się życiem takim jakie jest, a nie projekcją istniejącą w mojej głowie, która w gruncie rzeczy mnie wyniszczała.
Nie jest wart łez. Ja się już tyle wypłakałam,że już nie mam czym płakać. Chodź wiem,że nie powinno być,ani jednej łzy,ale niestety same wypływały.
Mam tylko nadzieję,że nigdy więcej nie dam się wciągnąć w taka toksyczną relację.
No raczej! Powiem więcej, tu powinien gościć uśmiech na Twej twarzy, że to w końcu się skończyło.
To już zależy tylko od Ciebie, ale masz lekcję, pytanie czy wyciągniesz z niej wnioski na przyszłość czy nie - to bardzo ważne.
Święta będą trochę przygnębiające...no ale nic idzie Nowy Rok,zobaczymy co ma do zaoferowania. To przykre,że cierpi się przez kogoś kto pewnie nie uronił żadnej łzy. Nie chce też się nad sobą użalac bo wiem,że ludzie mają gorzej w życiu.
Cieszę się,że udało Ci sie i wytrwałeś
Właśnie Jesteś już WOLNA - nie zapominaj o tym !!!! Święta mogą być piękne jeżeli tylko będziesz tego chciała )) co do Nowego Roku nie ma piękniejszego okresu, a jeżeli w 2021r zacząć nowy rozdział w swoim życiu !!!
Życzę powodzenia - z każdym dniem będzie coraz lepiej ))
Pozdrawiam
hej mam pytanie. Czy związki z narcyzami zawsze kończą się tragedia?
Narcyzm to zaburzenie osobowości wiązki B, podobnie jak psychopatia. Tu nic nie może przebiegać dobrze, bo masz do czynienia z osobą zaburzoną.
Uciekaj gdzie pieprz rośnie i zablokuj gdzie tylko się da.
Netania- nie muszę blokować, ponieważ On to zrobił,chociaż to nie pierwszy raz. Szkoda,że wcześniej nie wiedziałam nic o tym zaburzeniu,że tak mnie zaslepil. Odsunelam od siebie człowieka 3 lata temu ,który był wartościowy dla kogoś takiego,bo tak czarowal,a teraz cierpię. I nawet najgorszemu wrogowi nie życzę takiego związku. Nadal boli ,nadal tęsknię ale oczy mi się otworzyły i wiem,że prędzej czy później i tak by to nastąpiło.
Netania- nie muszę blokować, ponieważ On to zrobił,chociaż to nie pierwszy raz. Szkoda,że wcześniej nie wiedziałam nic o tym zaburzeniu,że tak mnie zaslepil. Odsunelam od siebie człowieka 3 lata temu ,który był wartościowy dla kogoś takiego,bo tak czarowal,a teraz cierpię. I nawet najgorszemu wrogowi nie życzę takiego związku. Nadal boli ,nadal tęsknię ale oczy mi się otworzyły i wiem,że prędzej czy później i tak by to nastąpiło.
Niestety, kiedy ma się do czynienia z kimś takim po raz pierwszy, człowiek jest bez szans. Przecież początkowo myślałaś, że zdarzyło Ci się coś pięknego. Skąd mogłaś wiedzieć? Obejrzyj sobie na yt filmiki na kanale Soul GPS i (jesli znasz angielski) Narc Ology Unscripted. Dave trochę wtrąca o Bogu, ale nie nachalnie więc miło się go słucha. Przez rok słuchałam jednego i drugiego kanału i jakoś moje rozdygotane wnętrze się na moment uspokajało. Spora dawka wiedzy a poza tym - na angielskich kanałach podszlifowałam język. Postaraj się dostrzec plusy w tym rozstaniu. Odeszla od Ciebie jednistka zaburzona. To co czujesz wynika w znacznej mierze z tzw traumatycznego przywiązania (trauma bonding). Z książek mogę Ci polecić książkę Jacksona MacKenziego "Uwolnij się od psychopaty. Jak odzyskać siebie po toksycznym związku?".
Jesteś na drodze ku wolności. Jednak radzę Ci też go zablokować, zeby odciąć mu drogę powrotu. Hoovering czai się tuż za rogiem... uważaj.
Dziękuję za materiały na pewno wyszukam i poczytam,bo gdy czytam albo słucham jest mi lepiej,ponieważ widzę wtedy w czym tkwilam.
Nie sądzę, że się do mnie odezwie,ponieważ powiedziałam mocno co o nim myślę. Oczywiście całą prawdę,więc na pewno po wyjawnieniu bardzo mocno mnie znienawidził. Mam 26 lat,chciałam założyć rodzinę,myślałam przyszłościowo. On też o tym mówił. Boję się, że już nic dobrego mnie nie spotka.
Dziękuję za materiały na pewno wyszukam i poczytam,bo gdy czytam albo słucham jest mi lepiej,ponieważ widzę wtedy w czym tkwilam.
Nie sądzę, że się do mnie odezwie,ponieważ powiedziałam mocno co o nim myślę. Oczywiście całą prawdę,więc na pewno po wyjawnieniu bardzo mocno mnie znienawidził. Mam 26 lat,chciałam założyć rodzinę,myślałam przyszłościowo. On też o tym mówił. Boję się, że już nic dobrego mnie nie spotka.
26 lat... dalabym się ogolić na łyso i przegnać w worku na ziemniaki przez całą wieś, żeby znowu tyle mieć...
Wszystko będzie dobrze. Wyobrażasz sobie dzieci z nim? Brrr... ciesz się, bo masz z czego. Świr sam zniknął z Twojego życia. Zablokuj. Dla siebie samej to zrób, na wszelki wypadek. Przesłuchaj filmow Ewy i Dave'a. Ich głos prowadził mnie przez rok. Pozdrawiam
45 2020-12-10 01:33:43 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2020-12-10 01:46:51)
Nie, nie zawsze. Moj tata jest osobowością zależną, bardzo zakochany w mamie. Mama narcyz. On uciekał w alkohol, już nie pije. Nie są zbyt szczęśliwi, ale jednocześnie on życia bez niej nie widzi i nie powiedziałabym, żeby było aż tak źle (skacze wokół niej, pozwala na poniżanie, uważa, że należy się nią opiekować, bo jej też ciezko i chyba masochistycznie jest szczęśliwy w tym wszystkim na swoj sposob) - wzruszające. Jedyną ofiara tego związku byłam ja i brak normalnego dzieciństwa. Na szczęście juz jestem dorosła i moge stawiać granice, nie być ofiara. W różnych rodzinach sie rodzimy, życie rzuca rózne wyzwania, ale generalnie nie polecam ładować się w takie coś samoświadomie. Z czystego założenia, że zasługujemy na to by nie tylko kochac, ale i byc kochanym, z troską o nasze dobro oraz dobro naszego potomstwa. Życie tylko dla kogoś (zaspakajając tylko jego potrzeby, ignorując własne) to nie życie, to nie partnerstwo.
Jest bardzo wiele typów zwiazkow, gdzie wystepuje przemoc psychiczna, a nawet fizyczna i jakos (o zgrozo)dzialaja. Tylko wlasnie - jakos - zbudowane sa na zaburzeniach obu stron i taka milosc zawsze bierze jencow. Moim zdaniem, niektore jednostki nie nadaja sie do budowania szczesliwego zwiazku i zycia i koniec kropka. Pytanie, czy chcesz im towarzyszyc i czy potrafisz w tym znalezc jakies szczescie, pogodzic sie z losem w imie syntetycznej milosci. Twoj wybor
Dziękuję za materiały na pewno wyszukam i poczytam,bo gdy czytam albo słucham jest mi lepiej,ponieważ widzę wtedy w czym tkwilam.
Nie sądzę, że się do mnie odezwie,ponieważ powiedziałam mocno co o nim myślę. Oczywiście całą prawdę,więc na pewno po wyjawnieniu bardzo mocno mnie znienawidził. Mam 26 lat,chciałam założyć rodzinę,myślałam przyszłościowo. On też o tym mówił. Boję się, że już nic dobrego mnie nie spotka.
Cos bardzo dobrego juz Cie teraz spotkało, zakończył tą farsę, którą nazywałaś związkiem. Dopoki sie nie odezwie, masz czas na ogarniecie i zrozumienie, ze to z nim by Cie nic dobrego nie spotkalo. Fajną byś miała rodzinę, wszystko na Twojej głowie a obok Pan i władca. Teraz Cie zablokował, a jakby było dziecko to ciekawe co by zrobił, uciekł do mamusi? Odpuść sobie. Nawet nie wiesz jak ogromną szanse właśnie dostałaś, szansę, żeby się wyrwać z tego układu.
Co to za szansa, jak poucinałam wszystkie kontakty praktycznie. Z koleżankami rzadko się widziałam a o kolegach nie wspomnę.
I to według Ciebie jest całkowicie normalne?
Oczywiście,że nie. No ale tak wyszło. Cały czas z nim ,z nim,a jak wyszłam to i tak miałam wrócić o tej o której On chciał. Człowiek zawsze mądry po szkodzie.
Właśnie nastąpiła ta tragedia i okropnie się z tym czuje .Za małe zwrócenie uwagi bądź powiedzenie co mnie boli,wybuchal agresja,potem było wyrzucanie z domu i karanie ciszą. Wszystko robiłam tak jak chciał,chodziłam koło niego dosłownie na palcach. Wspieralam we wszystkim jak tylko mogłam. Cokolwiek bym nie zrobiła to była zawsze moja wina. Powtarzał mi, że jak będę się go słuchać wszystko będzie dobrze. Ogólnie było też dużo dobrych chwil. Strasznie mnie uzaleznil od siebie i nie mogę sobie z tym poradzić. Czy taki ktoś w ogóle tęskni? Jak można skreślić człowieka od tak ,ja tego nie rozumiem.
Myszko uciekaj... to nie ma przyszłości.. to już chory człowiek, a nie narcyz.
To już wiesz co to za szansa ?:)
Oczywiście,że nie. No ale tak wyszło. Cały czas z nim ,z nim,a jak wyszłam to i tak miałam wrócić o tej o której On chciał. Człowiek zawsze mądry po szkodzie.
Dziewczyno to podchodzi pod znęcanie psychiczne , on Cię całkowicie kontrolował - uważaj na siebie, nigdy ale to prze nigdy pod żadnym pretekstem żebyś nie myślała się z nim spotkać!!!! To takie moje ostrzeżenie na przyszłość . Czy Ci dał spokój tego nie wiesz...
Kto wie co mu po głowie jeszcze chodzi ??? Tak jak pisałem wszystko zablokować - a nawet dla swojego dobra zmienił bym numer !!!
Ciesz się, że Cię nie zdominował całkowicie ,a przy tym nie zniszczył psychicznie !!!
Najważniejsze, że powoli wracasz do żywych
Powodzenia
53 2020-12-10 21:06:29 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-12-10 21:18:14)
M_36 - nie muszę uciekać,bo On za mną nie goni. Okropne uczucie jak wiesz,że dla kogoś nic nie znaczylas. Nie rozumiem po co to wszystko robił i tkwil 3 lata,żeby teraz porzucić o byle co. Mam do siebie po prostu duży żal.
Artiii- trochę mnie zniszczył, bo teraz czuje,że nie jestem wystarczająco dobra dla kogoś,skoro tyle robiłam a ten ktoś mnie tak traktował i potraktował. Oczywiście też czasami mialam słabsze chwilę coś się czepilam,ale zaraz potrafilam przeprosić.
Dziękuję, przyda się
KoloroweSny- tak domyślam się staram sobie to wszystko poukładać,ale jeszcze jestem zbyt słaba.
Dla każdego faceta, który będzie miał poukładane w głowie będziesz Skarbem nie z tej ziemi - Pamiętaj o tym !!!
Byłaś wystarczająco DOBRA - a nawet bardziej, niż Ci się to mogło kiedykolwiek wydawać !!!
Pamiętaj Kochać to znaczy za wszystko drugą osobę !!!!
I każdy ma jakieś słabsze dni...
Wracaj do zdrowia, nie spiesz się, najważniejsze że idziesz do przodu ))
Pozdrawiam
M_36 - nie muszę uciekać,bo On za mną nie goni. Okropne uczucie jak wiesz,że dla kogoś nic nie znaczylas. Nie rozumiem po co to wszystko robił i tkwil 3 lata,żeby teraz porzucić o byle co. Mam do siebie po prostu duży żal.
Artiii- trochę mnie zniszczył, bo teraz czuje,że nie jestem wystarczająco dobra dla kogoś,skoro tyle robiłam a ten ktoś mnie tak traktował i potraktował. Oczywiście też czasami mialam słabsze chwilę coś się czepilam,ale zaraz potrafilam przeprosić.
Dziękuję, przyda się
KoloroweSny- tak domyślam się
staram sobie to wszystko poukładać,ale jeszcze jestem zbyt słaba.
Mało czasu minęło, nic dziwnego, że jesteś słaba. Cały problem polega na tym, żeby z mysli - 'dlaczego on' i wszystkiego on/jemu/jego/ - przejść na JA. Dlaczego w tym tyle tkwiłam? Co mnie trzymało? Co mogę zrobić aby poczuć się lepiej? Dlaczego dałam sobą manipulować? Dlaczego przepraszałam go za jego błędy? Dlaczego się czuję słaba? Czego bym chciala dla siebie teraz?
I inne takie. Musisz uświadomić też sobie całą toksyczność relacji, polecam też Tatiane Mitkową. Musisz odbudować wiarę w siebie, sprawiać sobie przyjemności. Powoli na spokojnie ale zdecydowanie. Jak się odezwie a będziesz jeszcze słaba, daj znać na forum i poczekaj. Na pewno każdy pomoże.
56 2020-12-11 00:37:09 Ostatnio edytowany przez Lilalilka9 (2020-12-11 00:45:36)
To są dobre pytania...dlaczego w tym tkwilam,dlaczego dałam się manipulować ,dlaczego przepraszalam za jego błędy i co mnie trzymało. Myślę,że Ci ludzie umieją dobrze grać na emocjach,owinąć sobie wokół palca dziewczynę- kobietę tak,żeby nie widziały świata po za nimi. Przyciąganie,odpychanie,bombardowanie miłością,a potem znowu...zalezy od humoru Pana nie tak skonstruowane pytanie czy zdanie i zaczyna się. Kiedyś zezloscił się,że podałam obiad bez surówki.
Dziękuję wam wszystkim. Fajnie jest się wygadać osobom z zewnątrz,to na prawdę mi bardzo pomaga. Jestem bardzo wdzięczna. Dobrze jeśli taka sytuacja będzie miała miejsce na pewno dam znać
Jestem w bardzo podobnym miejscu jak Ty. Tez w rozdarciu, bo nastapila cisza poniewaz osmielilam sie powiedziec co mysle. Rozsadek mowi, uciekaj, serce jeszcze tego glosu rozsadku nie slyszy. Trzymam mocno za Ciebie i za siebie kciuki, zeby serce posluchalo glowy.
Skup się na sobie, rób dużo dla siebie, by zawsze pamiętać, że nawet sama możesz mieć dobre życie. Możesz mieć spokojne życie gdzie masz czas na swoje pasje, przyjaciół, gdzie jesteś szanowana. O ile to lepsze od tego co funduje ci narcyz!
Mój ojciec jest narcyzem. W kontakcie z nim często czułam, że chce mnie wdeptać w ziemię. Dokładnie takie uczucie. Pamiętam też dwóch kolegów narcyzów. Robili ogromne wrażenie na wszystkich. Byli bardzo atrakcyjni dla kobiet. W obu przypadkach w którymś momencie czułam się jak po zderzeniu z ciężarówką, albo jakby przejechał po mnie czołg. To było już po tym jak się w nich zauroczyłam. Uważam, że jeśli ktoś sprawia, że tak się czujesz, to jest jasny sygnał, że trzeba zakończyć relację. Nie wczodź w to dalej. Przypomnij sobie wtedy, że samemu też jest dobrze! Może wyglądać to blado przy tym co wydaje się oferować narcyz. Najlepiej tego w ogóle nie porównywać, tylko docenić to co się ma i kim się jest.
To są dobre pytania...dlaczego w tym tkwilam,dlaczego dałam się manipulować ,dlaczego przepraszalam za jego błędy i co mnie trzymało. Myślę,że Ci ludzie umieją dobrze grać na emocjach,owinąć sobie wokół palca dziewczynę- kobietę tak,żeby nie widziały świata po za nimi. Przyciąganie,odpychanie,bombardowanie miłością,a potem znowu...zalezy od humoru Pana nie tak skonstruowane pytanie czy zdanie i zaczyna się. Kiedyś zezloscił się,że podałam obiad bez surówki.
Zachowywalas sie tak, poniewaz bylas zakochana. Czlowiek zakochany popelnia irracjonalne bledy, przez te rozowe okularki nie widzi, ze tak naprawde psuje swoja atrakcyjnosc i szacunek do samego siebie no bo.. jest zakochany i te rozoww okularki przeslaniaja wszystko. Nie jest to zle zachowanie jezeli druga osoba jest rownie mocno zakochana, niestety zaczyna sie pierdzielic jak balans uczuc po obu stronach zostanie nie zachowany.
Zobacz tez taki system dzialania mozgu, jak jestes zakochana a partner ma Cie w d.. to zamiast zlapac tez dystans to zaczynasz skakac na ta persona jeszcze bardziej i w efekcie jest jeszcze gorzej.
Poczytaj o zasadzie “niedostepnosci” jak dziala:)
Nie wyrzucaj sobie nic bo osoby stabilne emocjonalnie chca milosci, a Twoj partner ewidentnie ma zachwiana rownowage. Z jednej strony nie chce ma Cie gdzies, z drugiej strony nie potrafi zerwad z godnoscia i woli robic ze zwiazku gunwo.
Lilalilka9 napisał/a:To są dobre pytania...dlaczego w tym tkwilam,dlaczego dałam się manipulować ,dlaczego przepraszalam za jego błędy i co mnie trzymało. Myślę,że Ci ludzie umieją dobrze grać na emocjach,owinąć sobie wokół palca dziewczynę- kobietę tak,żeby nie widziały świata po za nimi. Przyciąganie,odpychanie,bombardowanie miłością,a potem znowu...zalezy od humoru Pana nie tak skonstruowane pytanie czy zdanie i zaczyna się. Kiedyś zezloscił się,że podałam obiad bez surówki.
Zachowywalas sie tak, poniewaz bylas zakochana. Czlowiek zakochany popelnia irracjonalne bledy, przez te rozowe okularki nie widzi, ze tak naprawde psuje swoja atrakcyjnosc i szacunek do samego siebie no bo.. jest zakochany i te rozoww okularki przeslaniaja wszystko. Nie jest to zle zachowanie jezeli druga osoba jest rownie mocno zakochana, niestety zaczyna sie pierdzielic jak balans uczuc po obu stronach zostanie nie zachowany.
Zobacz tez taki system dzialania mozgu, jak jestes zakochana a partner ma Cie w d.. to zamiast zlapac tez dystans to zaczynasz skakac na ta persona jeszcze bardziej i w efekcie jest jeszcze gorzej.
Poczytaj o zasadzie “niedostepnosci” jak dziala:)Nie wyrzucaj sobie nic bo osoby stabilne emocjonalnie chca milosci, a Twoj partner ewidentnie ma zachwiana rownowage. Z jednej strony nie chce ma Cie gdzies, z drugiej strony nie potrafi zerwad z godnoscia i woli robic ze zwiazku gunwo.
Nie zgodzę się z Tobą. Zakochanie to tylko jeden aspekt. Nie mozna tego tak tylko tłumaczyc. Za to odpowiedzialne są pewne deficyty, problemy które mamy w sobie. Człowiek, który nie ma deficytów, nawet zakochany, w życiu by nie pozwolił na takie traktowanie. Nie mozna tego tlumaczyc 'zakochaniem'. Właśnie tym się różni związek toksyczny od zwykłego, w którym coś nie wyszło. Tutaj jest ogromna przepaść. Po toksycznym związku trzeba baaardzo koniecznie wykonać ciężką pracę nad sobą. Odpowiedzieć samemu sobie na pytania, które zadałam autorce. Bez tego taka osoba wejdzie w kolejny związek z podobną osobą, toksyczną. Po toksycznym związku dopiero teraz widzę tą wyraźną różnicę. Wcześniej tez sobie tłumaczyłam - a bo byłam zakochana, klapki na oczach. No nie, to tak niestety nie działa. Szukałam, dużo czytałam, pytałam na forum. No i dopiero teraz znalazłam prawdziwą odpowiedz na swoje pytania.
A powiedzcie mi jeszcze czy to też jest charakterystyczne dla takich osób narcystycznych. Mianowicie chodzi mi o to,że ,gdy poszło o błachostkę,bądź gdy miałam inne zdanie i wybuchał to czasami działo się coś dziwnego. Zamiast krzycząc na mnie to patrzył się wtedy w lustro jeśli było w zasięgu i tam wymachiwał rękami itd,nie do mnie tylko na swoje odbicie. Dziwnie się z tym czułam, bo nigdy z czyms takim się nie spotkałam.
Lilalilka po co Ci to ??? Dlaczego zawracasz sobie jeszcze głowe nim... Żyj dziewczyno i ciesz się, że jesteś naprawdę wolna !!! Nie analizuj jego zachowania i nie zadręczaj się - bo to Ci nic nie da - nie znasz jego świata i chyba tak szczerze nie chciała byś znać...
Na przyszłość znasz już cechy narcyza - także zdala od takich osób !!!
Takie osoby wymagają leczenia - lecz rzadko, który dopuszcza do siebie taką myśl...
Powodzenia
63 2020-12-12 22:20:47 Ostatnio edytowany przez Lilalilka9 (2020-12-12 22:21:12)
Artiii- wiem, masz racje. Zapytałam poprostu z czystej ciekawości, bo nigdy czegoś takiego nie widziałam :-p
Wpisz w google - "osobowość narcystyczna" a będziesz wszystko wiedziała...
Tak na przyszłość kiedy będziesz szukała swojej drugiej połówki - ciężko trafić na drugiego narcyza...
To tak na pocieszenie ))
Pozdrawiam
A powiedzcie mi jeszcze czy to też jest charakterystyczne dla takich osób narcystycznych. Mianowicie chodzi mi o to,że ,gdy poszło o błachostkę,bądź gdy miałam inne zdanie i wybuchał to czasami działo się coś dziwnego. Zamiast krzycząc na mnie to patrzył się wtedy w lustro jeśli było w zasięgu i tam wymachiwał rękami itd,nie do mnie tylko na swoje odbicie. Dziwnie się z tym czułam, bo nigdy z czyms takim się nie spotkałam.
Nie, nie każdy narcyza "gada" do lustra... Ale na pewno często się w nim przegląda, lub w aparacie telefonu. A co sobie wtedy myśli, w tej dziwnej głowie to ciężko powiedzieć.
Rozumiem, że jest Ci ciężko. Jeszcze długo będziesz i nim myśleć. A nawet jak przestaniesz to wystarczy, że on się odezwie, pojawi i kolejna szansa. Po prostu przy narcyz ach tak jest, ciężko się uwolnić. Trzeba kilka razy porządnie dostać po dupie. Pewnie są takie osoby które potrafią sobie dać z tym radę, ale narcyz najczęściej wybiera sobie odpowiednie"ofiary".