Ponad 2 letni romans - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ponad 2 letni romans

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 521 do 585 z 857 ]

521 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-15 10:48:15)

Odp: Ponad 2 letni romans

Powiem szczerze, że tak ze zwykłego ludzkiego punktu widzenia, to nawet wolałbym chyba usłyszeć, że ta diagnoza jest prawdziwa. Absolutnie nie dlatego, że życzyłbym komuś śmierci czy cierpienia,
co to, to nie! Tylko jakoś przez gardło mi nie przechodzi myśl, że można sobie z takich spraw żartować a jeśli już to mając może 10 czy 13 lat.. Samemu zawarłem niestety bliższą znajomość ze "zgredem"
i widząc tych cierpiących ludzi w szpitalu, w głowie mi się nie mieści, że ktoś może sobie robić z tego jaja. To go chyba ostatecznie pogrążyło i jeśli cokolwiek dotrze to tego jego pustego łba,
to może wyciągnie lekcje na przyszłość. Skala tchórzostwa, zakłamania i podłości zaczyna przekroczyła kolejną granicę. Sam miałbym poważne wątpliwości, czy dalej się z kimś takim w ogóle zadawać,
jeśli wiedziałbym o jego wyskokach.

Zobacz podobne tematy :

522

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

Powiem szczerze, że tak ze zwykłego ludzkiego punktu widzenia, to nawet wolałbym chyba usłyszeć, że ta diagnoza jest prawdziwa. Absolutnie nie dlatego, że życzyłbym komuś śmierci czy cierpienia, co to, to nie!
Tylko jakoś przez gardło mi nie przechodzi myśl, że można sobie z takich spraw żartować a jeśli już to mając może 10 czy 13 lat.. Samemu zawarłem niestety bliższą znajomość ze "zgredem" i widząc tych cierpiących ludzi w szpitalu, w głowie mi się nie mieści, że ktoś może sobie robić z tego jaja.

Mnie to w sumie nie dziwi bo jak już wcześniej wspomniałam takie jednostki muszą być mega zaburzone. Psychopaci nie mają empatii, stąd łatwo przychodzi im kłamstwo, nawet w tak delikatnej kwestii jak choroba żony.
Dla osoby "normalnej" nawet przez głowę by to nie przeszło, nie mówiąc przez gardło. 

bullet napisał/a:

Skoro taki "prawdomówny" to jak teraz oceniasz to co mówił wcześniej o swojej żonie, sytuacji w domu ... itd

To co mówił o żonie to jedno, drugie co mówił jej o swoich "uczuciach", że ją bardzo kocha, nie może bez niej żyć itd. itd.

523

Odp: Ponad 2 letni romans

Autorko, czeka Cię teraz trudne zadanie dopuszczenia do siebie myśli, że większość opinii o nim, chociażby z tego Forum, było prawdziwych. Przeczuwałam jakąś ściemę odciągającą "rozmowę z żoną" w czasie, ale nie aż takiego kalibru smile. Ładnie go musiałaś wystraszyć swoim buntem smile .
Jesli chodzi o całokształ, zgadzam się z ulle. Wasz związek nie wybrzmiał w sposób naturalny. Wściekłość, oburzenie, rozżalenie wysuwają się teraz na pierwszy plan. To napędza Twoje działanie i hamuje w jakiś sposób uczucia. Ale emocje wkrótce opadną i demony wrócą. On nie da Ci spokoju, dopóki nie dostanie jakiegoś ostatecznego sygnału z Twojej strony. A na to jak na razie nie zanosi się. Wie, że go kochasz i skutecznie potrafi manipulować Twoimi uczuciami.  Za moment obwini Cię o wszystko i wbije w poczucie winy. Obyś nie zaczęła wtedy racjonalizować sytuacji i szukać do niej wytrychu.
Powiem tak. Po dwóch latach, tak naprawdę wyświadcza Ci wielką przysługę. Swoją postawą, a raczej jej brakiem. Historią z żoną w tle, wystawia sobie najgorsze świadectwo. Nasz mózg czasem myśli w trybie odwróconej logiki. Zamiast "zdradza  żonę, czyli jest kłamcą i oszustem"widzi "zdradza  żonę, więc kocha mnie i mu zależy". Nie Ty pierwsza nabrałaś się na to, nie ostatnia. Zawalcz o siebie, nie o pokrętnie zrozumianą miłość.

524

Odp: Ponad 2 letni romans

Rany, gość okazał się jednak typowym i przewidywalnym do bólu żałosnym palantem. Wszystko, co robi i mówi wpisuje się co do joty w sztandarowe zagrywki socjopatycznego narcyza. Totalny brak empatii, robienie z siebie niewinnego, skrzywdzonego misia i jednoczesne trzaskanie po pyskach wszystkich naokoło dla własnego komfortu i widzimisię...

Ale żal xD Autorko, powtórzę się - bardzo się cieszę, że przejrzałaś na oczy i ewakuowałaś się z tego bagna. Również, jak ktoś już napisał jestem głęboko przekonana, że takie zachowania cechują jednostki psychicznie zaburzone. I również spodziewam się, że dla niego to wciąż nie koniec, choć już mu przecież to oznajmiłaś. Będzie teraz próbował grać na Twoim sumieniu, bo jak wiadomo socjopaci wybierają sobie osoby głęboko empatyczne, współczujące i ufne. Może być też tak, że wewnętrznie się wścieka jak śmiałaś odrzucić tak cudownego i pozbawionego wad jaśnie pana za jakiego niewątpliwie się uważa. Może więc podjąć szturm ze zdwojoną siłą, licząc na to, że znów Cię urobi a zrobi to tylko po to, żeby cię upokorzyć i porzucić w jakiś paskudny sposób. Wówczas poczuje się zwycięzcą sytuacji i bez skrupułów zabierze się za następną ofiarę. Serio, czytałam kiedyś o socjopatach-narcyzach. Póki co ten koleś jest okładkowym przykładem. Nawet tekst o żonie chorej na raka był tam opisany jako częsta zagrywka.

Myślę, że może rzeczywiście groźba, że poinformujesz żonę może ostudzić jego zapędy. Z typowego dla takich padalców tchórzostwa powinien wówczas schować łeb w piasek.

No i dążąc do epilogu, teraz już poważnie wierzę, że nie chciałabyś kogoś takiego w swoim życiu. Kiedy już zobaczyłaś jasno, że wszystko było manipulacją, jego słowa - kłamstwem, postępki - podłością. Takie typy nie mają uczuć wyższych, brak im neuronów w mózgu, które to umożliwiają. To zimni, bezwzględni gracze ustawiający ludzi jak pionki dla własnej radochy. Aż trudno uwierzyć, ile wysiłku wkładają w omotanie swoich ofiar i stworzenie swojego wizerunku - idealnych słuchaczy, najlepszych przyjaciół, tak doskonale rozumiejących i tak skłonnych do poświęceń w imię uczuć (hahahahahah).

PS Jeśli chciałabyś poznać jego kolejne możliwe kroki i co się dzieje w jego chorym łbie, podaję książkę, w której znalazłam wszystkie odpowiedzi i która kiedyś otwarła mi oczy "Uwolnij się od psychopaty" Jackson MacKenzie. Polecam, trzymaj się dzielnie, tak jak robisz to dotychczas.

525 Ostatnio edytowany przez Olfen (2020-05-15 19:27:09)

Odp: Ponad 2 letni romans

Przeczytałam cały wątek i szczerze podziwiam Twoją determinacje i z racji swojego położenia mocno doceniam i gratuluje Ci postawy!

Co do choroby żony to byłam świadkiem kilka lat temu sytuacji gdzie młoda kobieta w stanie paliatywnym była hospitalizowana, a jej mąż ( wydawało nam się że mocno ją kocha) między czuwaniem przy żonie spotykał się w szpitalu z kochanką. W póżniejszym terminalnym stanie potrafili się obściskiwać na korytarzu oddziału.
Twój tylko wymyślił kłamstwo choć i tak mocno współczuje żonie!

526 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-15 20:50:25)

Odp: Ponad 2 letni romans

Coz, jak widać romanse powodują ryzyko różnych nieszczęść u współmałżonków kochanków. Jak wysypała sie sprawa i mój ex powiadomił swoja drugą Panią o tym ze ja wiem i zrobiło się realniej, nagle ciężkiego wypadku doznał  dorastający syn wybranki, a ona i jej podly mąz we łzach pogodzili się przy szpitalnym łóżku wink

527

Odp: Ponad 2 letni romans

Cześć Wam smile
Mam gorszy czas.. Przeżywam strasznie to wszystko od kilku dni. Czuje się, jak na huśtawce emocjonalnej.
Raz jestem w dole, raz w górze.
Raz płaczę, a raz się cieszę.
Ciężko jest mi z tym, że pokochałam kogoś, kto tak naprawdę się mną bawił. Obdarzyłam go ogromnym uczuciem, które nie miało praktycznie żadnych barier..
Kiedyś usłyszałam, że lubi się kogoś za coś, a kocha pomimo. I ja właśnie kocham pomimo.
Pomimo całej tej chorej sytuacji.
Byłam gotowa na wszystko, na całe zło świata, byle być razem, bo skoro się kogoś kocha, to chyba tak właśnie powinno być. Ja wypowiadając te słowa byłam świadoma co one za sobą niosą..
Nawet się momentami zastanawiam czy popełniłam gdzieś błąd, czy jakbym zachowała się inaczej, to czy inaczej by to wyszło.
Mówił mi, że za bardzo naciskałam, że za bardzo chciałam, dlatego się wycofał.
Wiem, że to głupie, ale mam taki bałagan w głowie, że non stop przewijają mi się przeróżne obrazy i pytania..

528

Odp: Ponad 2 letni romans

Jestem pod wrażeniem Twej samoświadomości i akceptacji. Bycie na emocjonalnej huśtawce jest diablo trudne, pozwól sobie na przeżycie wszystkich uczuć kłębiących się w Tobie. Odpłacz, odsmarkaj, odzłość się.


Pokochałaś niewłaściwego człowieka, był takim ze względu na swe przymioty, ale skąd miałaś o tym wiedzieć. Nie miałaś szklanej kuli, a on nie ściągał maski.

529

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Cześć Wam smile
Mam gorszy czas.. Przeżywam strasznie to wszystko od kilku dni. Czuje się, jak na huśtawce emocjonalnej.
Raz jestem w dole, raz w górze.
Raz płaczę, a raz się cieszę.
Ciężko jest mi z tym, że pokochałam kogoś, kto tak naprawdę się mną bawił. Obdarzyłam go ogromnym uczuciem, które nie miało praktycznie żadnych barier..
Kiedyś usłyszałam, że lubi się kogoś za coś, a kocha pomimo. I ja właśnie kocham pomimo.
Pomimo całej tej chorej sytuacji.
Byłam gotowa na wszystko, na całe zło świata, byle być razem, bo skoro się kogoś kocha, to chyba tak właśnie powinno być. Ja wypowiadając te słowa byłam świadoma co one za sobą niosą..
Nawet się momentami zastanawiam czy popełniłam gdzieś błąd, czy jakbym zachowała się inaczej, to czy inaczej by to wyszło.
Mówił mi, że za bardzo naciskałam, że za bardzo chciałam, dlatego się wycofał.
Wiem, że to głupie, ale mam taki bałagan w głowie, że non stop przewijają mi się przeróżne obrazy i pytania..

Kochana, na pocieszenie powiem, że nie Ty jedna przeżywasz taki stan. Jest nas tu wiele. Znamy to też.

530

Odp: Ponad 2 letni romans

" Nawet się momentami zastanawiam czy popełniłam gdzieś błąd, czy jakbym zachowała się inaczej, to czy inaczej by to wyszło.
Mówił mi, że za bardzo naciskałam, że za bardzo chciałam, dlatego się wycofał.
Wiem, że to głupie, ale mam taki bałagan w głowie, że non stop przewijają mi się przeróżne obrazy i pytania.."
                                                                 -------------------------           
Ty tego jeszcze nie wiesz ale uwierz że jeśli pozwolisz sobie zrezygnować z tej miłości (bo to nie jest miłość która pomaga wzrastać i rozwijać się ) poczujesz w końcu ulgę, uspokoisz się, wyciszysz ale musi minąć jakiś czas i ten czas z każdym dniem będzie coraz bardziej dla Ciebie leczniczy
  Zawsze kiedy spojrzymy wstecz na swoje zachowania okaże się że mogliśmy postąpić inaczej bo najczęściej jest kilka opcji do wyboru jak się zachować  w danej sytuacji, nie warto tego roztrząsać bo nie mamy już na to wpływu i historii nie zmienimy, mamy wpływ na teraz i na przyszłość i o tym jest sens pomyśleć

531

Odp: Ponad 2 letni romans

Nadszedł następny etap radzenia sobie z problemem. Skupiaj się na lepszych i radosnych momentach, nie obwiniaj się o nic, bo to i tak przecież podjęłaś decyzję, więc nie ma po co się zadręczać smile
Głowa do góry!

532

Odp: Ponad 2 letni romans

Dziwiłabym się, gdyby to wszystko nie było okupione emocjami. Jestem niemal pewna, że one będą z Tobą jeszcze bardzo długo i będą się ze sobą przeplatać, czasem będziesz wręcz wpadać ze skrajności w skrajność. Dwa lata to kawał życia, trudno je tak po prostu za sobą zamknąć, tym bardziej, że wiązałaś z tym facetem (facetem, bo słowo mężczyzna nie wchodzi mi pod palce) ogromne nadzieje, a przede wszystkim całą sobą go pokochałaś. Mało tego, emocjonalnie uzależniłaś się od niego. Teraz naprzemiennie raz będziesz czuć wściekłość, innym razem żal i tęsknotę za tym, co było, jeszcze innym obojętność, a nawet spokój. Daj sobie prawo do przeżywania tych wszystkich emocji i nie walcz z nimi, ale też się ich nie bój. Złość trzeba z siebie wyrzucić, kiedy zaczniesz tęsknić, to sobie popłacz albo poszukaj jakiegoś odciągacza myśli. Ważne, abyś się w tym swoim smutku nie zatopiła.
Pamiętaj przy tym i za każdym razem, kiedy ogarnie Cię zwątpienie, jak mantrę powtarzaj, że robisz to dla siebie.

533 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-05-19 09:01:58)

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:


Nawet się momentami zastanawiam czy popełniłam gdzieś błąd, czy jakbym zachowała się inaczej, to czy inaczej by to wyszło.
Mówił mi, że za bardzo naciskałam, że za bardzo chciałam, dlatego się wycofał.
Wiem, że to głupie, ale mam taki bałagan w głowie, że non stop przewijają mi się przeróżne obrazy i pytania..

Ten bałagan w głowie jest "normalny" w tej sytuacji.
Powoli dociera do Ciebie, że ten cały romans był iluzją a Ty zakochałaś się w wyobrażeniu tego człowieka.
Stąd te wszystkie obrazy i pytania, co więc było prawdą a co kłamstwem?
Popatrz jakie figle wciąż płata Ci rozum: "Mówił mi, że za bardzo naciskałam, że za bardzo chciałam, dlatego się wycofał."
Doszukujesz się jakiegoś drugiego dna w prostym zdaniu, swojej winy... podczas gdy to zdanie jest bardzo proste w swoim znaczeniu - miałaś być tylko kochanką, a jak zaczęłaś naciskać i zrobiło niebezpiecznie to facet spanikował i zdystansował. To tak ogólnie... bo zdaje się nie on się wycofał, tylko TY! Czy nie widzisz, jak znów próbuje Tobą manipulować? Wpędzać w poczucie winy, że to Ty wszystko zmarnowałaś bo gdybyś nie nalegała....
Gdybyś nie nalegała to kolejne kilka lat byłabyś kochanką.
Wiadomo, że zwykle silniejsze są te miłe wspomnienia i za nimi człowiek najbardziej tęskni ale dla równowagi, przynajmniej w tym pierwszym okresie warto też nie zapominać o tych złych, choćby o ostatnich rozmowach z nim.
Poza tym jedyną Twoją winą jest to, że pokochałaś niewłaściwego człowieka, ale jak już pisała Wielokropek, ani Ty nie miałaś szklanej kuli, ani on nie ściągał maski.

534

Odp: Ponad 2 letni romans

To już chyba tak jest, kiedy osoba mająca przewagę emocjonalną nad drugą, Z GÓRY wie, jakie wrażenia i skutki przynoszą jej słowa dla strony bardziej zaangażowanej. Gość mając z góry wiadomy cel, umiejętnie manipulował Autorką, wiedząc, że za wszelką cenę chce utrzymać bieżący stan, na którym mu najbardziej zależało, nawet jeżeli Autorka była dla niego kimś więcej niż odskocznią od codzienności.  Mówiąc o naciskaniu, nie było w tym nic więcej, jak próbą wpędzenia w poczucie winy i zgaszenia wątpliwości, jakie się w niej rodzą.
Co do radzenia sobie z negatywnymi emocjami, to może właśnie warto trzymać je w sobie przez pewien czas tak, aby skutecznie powstrzymywały  zbyt silne rozhulanie się miłych wspomnień i tęsknoty za tymi miłymi wspomnieniami? Być może wtedy człowieka nachodzą zbyt silne wątpliwości a sam ból rozstanie przeżywa dłużej, skoro widzi tylko pozytywne strony znajomości z człowiekiem, bądź co bądź niewłaściwym, o wątpliwym charakterze. Chyba im szybciej i łatwiej dostrzegamy ile krzywdy i łez spowodował w nas były partner, tym łatwiej wyrzucić go ze swoich wspomnień..

535

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

Co do radzenia sobie z negatywnymi emocjami, to może właśnie warto trzymać je w sobie przez pewien czas tak, aby skutecznie powstrzymywały  zbyt silne rozhulanie się miłych wspomnień i tęsknoty za tymi miłymi wspomnieniami? Być może wtedy człowieka nachodzą zbyt silne wątpliwości a sam ból rozstanie przeżywa dłużej, skoro widzi tylko pozytywne strony znajomości z człowiekiem, bądź co bądź niewłaściwym, o wątpliwym charakterze. Chyba im szybciej i łatwiej dostrzegamy ile krzywdy i łez spowodował w nas były partner, tym łatwiej wyrzucić go ze swoich wspomnień..

Mi to pomogło choć wiele osób uważa(ło) to za niewłaściwe podejście. Bo jaki jest cel w obrzydzaniu sobie kogoś i to osoby którą się kocha(ło)? Ale tu nie o to do końca chodzi by ja znienawidzić, tylko odważyć się ściągnąć z niego ta maskę i przestać patrzeć przez różowe okulary by powstał pewien balans, który jest ostatnia prostą do zobojętnienia. A o nie tu przecież chodzi.
Co do radzenia sobie z emocjami, tą całą huśtawką, to pisałam, że pomocne są tu witaminki, szczególnie z grupy B, wspierające układ nerwowy. Zero kawy i alkoholu!
Ewentualnie jakieś zioła lub ziołowe tabletki uspakajające.
Ja pamiętam, że w najgorszym okresie miałam bardzo duży problem z tętnem i ogólnie bólem w klatce piersiowej. Nie mogłam przez to spać itd. Te leki, a właściwie to witaminy i zioła mi bardzo pomogły.

536

Odp: Ponad 2 letni romans

Obecną kochanka przeczytałam twój wątek i szczerze Ci powiem, że zaimponowalas mi. Gdybym zmieniła nr tel teraz w obecnej sytuacji czuła bym się jak by ktoś odciął mi tlen.
Może i ja powinnam patrzeć na niego inaczej. Do tej pory był ideałem.. A przecież ma swoje wady. Może go znienawidze... Tylko jak? "kiedy się kocha za bardzo...

537

Odp: Ponad 2 letni romans

Trzeba przyjąć,  że niezależnie  od tego jaki był ten układ, nie ma potrzeby mieszać  Pana z błotem za całokształt, jednak uznać że w obecnej sytuacji po prostu kłamie i manipuluje by ochronić swój wizerunek, czyli okazał się słabym mężczyzną.
Więc tyle o nas wiemy, na ile nas sprawdzono.
Może  powinnaś  przyjąć  do wiadomości, że doszliscie do takiego etapu testowania tej relacji,  w którym okazała się słabą. I pójść  dalej

538

Odp: Ponad 2 letni romans

Wątpię, czy obrzydzanie czy znienawidzenie byłoby dobrym określeniem. Raczej chyba chodzi o zdjęcie różowych okularów, poprzez dostrzeżenie wad czy fakt zawiedzionych nadziei lub krzywdy, jaką nam druga osoba wyrządziła. To coś jak rachunek zysków i strat, co przeważa nad resztą, czy dobre wspomnienia czy złe. Jak te złe będą przeważać, to stopniowo osoba zaczyna inaczej patrzeć na kochanka i może się z niego zaczynać "leczyć". Tak to widzę smile

539

Odp: Ponad 2 letni romans
Ela210 napisał/a:

Więc tyle o nas wiemy, na ile nas sprawdzono.
Może  powinnaś  przyjąć  do wiadomości, że doszliscie do takiego etapu testowania tej relacji,  w którym okazała się słabą. I pójść  dalej

Dokładnie tak. Teraz przyszedł czas sprawdzianu i nagle okazuje się kto jest kim i w jaki sposób traktuje drugą osobę, a przede wszystkim na ile ta relacja była dla niego ważna i co jest w stanie poświęcić. To zderzenie z realizmem samo w sobie ściąga z oczu różowe okulary i buduje nowy obraz kochanka.
Z drugiej strony samej ze sobą Autorce jest łatwiej wiedząc, że przecież zakochała się z jakiegoś powodu i spędzili ze sobą mnóstwo pięknych chwil, czuła się wtedy ważna, może nawet kochana, a przecież każdy z nas tego potrzebuje i do tego dąży. To że teraz to wszystko okazuje się pewnego rodzaju iluzją nie znaczy przecież, że nie zostały dobre wspomnienia.

540 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-19 13:34:13)

Odp: Ponad 2 letni romans

No właśnie  tu jest ten dylemat,  czy używać  sformułowania  wszystko.
Np ja przez  lata byłam w małżeństwie,  które  uznałam  za udane w jednych sferach  innych mniej, ale w momencie powiedzmy kryzysu wieku średniego męża  zostało  przetestowane  w sposób  negatywny.
Nie znaczy to, że skreślam wspólne lata, bo byliśmy tam dobrymi rodzicami i kochankami,  a kiepskim przyjaciółmi i partnerami.
Autorka mimo że w nieformalnym,  dla wielu niemoralnym i krótszym związku, też miała z tym mężczyzną więź. I dlatego ją to boli.
Więc  żeby to przeżyć  trzeba się  od tego oddalić  emocjonalnie  i racjonalnie  ocenić.

541

Odp: Ponad 2 letni romans
Ela210 napisał/a:

Więc  żeby to przeżyć  trzeba się  od tego oddalić  emocjonalnie  i racjonalnie  ocenić.


Tylko jak to zrobić?

542

Odp: Ponad 2 letni romans
Netania napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Więc  żeby to przeżyć  trzeba się  od tego oddalić  emocjonalnie  i racjonalnie  ocenić.


Tylko jak to zrobić?

Odciąć się Netania i jak opadną emocje zestawić dobre i złe cechy/sytuacje. Jestem w podobnej sytuacji do tej, przez którą przechodziła Ela, prawie 20 lat małżeństwa, dwie zdrady jm. Jak nachodzą mnie jakieś sentymenty przypominam sobie co zrobił i powoli buduję w sobie obojętność.

543

Odp: Ponad 2 letni romans
Netania napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Więc  żeby to przeżyć  trzeba się  od tego oddalić  emocjonalnie  i racjonalnie  ocenić.


Tylko jak to zrobić?

Na początek przestać ,wierzgać usiąść na miejscu i poczuć przeżyć emocje od początku do końca ,nie rozpraszać się i nie uciekać w różne pierdoły znieczulacze, wystarczy uczyć się obserwować emocje, oduczać je osądzać okrutnie i surowo albo unieważniać pomijać, bo się je w ten sposób zatrzymuje lub tłumi na przemian i cięgle szumi zagłusza gadaniem do siebie, to je tylko wzmacnia albo przykrywa a one nie znikają i powoduje się dodatkowo obawę przed nimi ,że się zwariuje,oszaleje i tak zostanie, a uczucia mijają tylko z opóźnieniem i z czasem same zaczynają wybrzmiewać odpadają, oddalają się, rozum jest po to żeby patrzeć i panować działać niezależnie a nie pod wpływem .
A najśmieszniejsze jest to że wcale nie trzeba być mistrzem świata w tym, wystarczy się otworzyć na naukę tego i nie świrować bohatera.

544

Odp: Ponad 2 letni romans

ObecnaKochanka jestem w identycznej sytuacji tylko na miejscu Twojego faceta ,, kochanka" :-( wolalabym byc na Twoim miejscu gwarantuje Ci :-(

545

Odp: Ponad 2 letni romans

Obecną autorko, to może ja przemowie do ciebie troszkę inaczej.
Zacznę od tego, że jest takie powiedzenie, że jak człowiek sobie pościeli, tak się i wyśpi.
A skoro tak, to czy zgodzisz się że mną, że istnieje parę kluczowych spraw, które wpływają na nasze życie. Niektóre z tych spraw są całkowicie od nas niezależne np to w jakim kraju się urodziłaś, jakich masz rodziców, że urodziłaś się jako dziewczynka, a inne dziecko jako chłopiec itd, - na te sprawy nie mamy wpływu.
Jest jednak wiele takich czynikow, na które ty masz bezpośredni wpływ i od tego co zadecydujesz, co wybierzesz będziesz mogła żyć jako spełniona i xafoeolons z siebie kobieta. Wymienię Ci kilka takich czynników, które sprawia, że  będziesz szczęśliwa i spełniona pod każdym względem, jeśli :
1. Będziesz miała zawód a jego wykonywanie będzie dla ciebie super sprawą.
2. Będziesz mieszkała jak to sobie wymarzyłaś i jak zawsze chciałaś.
Pierwszy i drugi punkt zależy od ciebie.
3. Trzeci punkt będziesz miała szczęśliwe życie osobiste tylko pod warunkiem, że dokonasz dobrego partnera do życia. Lepiej żyć z dobrym mężem, niż pakować się w jakieś kompletnie niedorzeczne wybory.
Nie wystarczy kochać kogoś, żeby z dana osoba żyło nam się dobrze. Trzeba po prostu sxukoc kogoś, komu ufasz, kogo szanujesz itd.
Im lepszego męża sobie wybierzesz, tym szczęśliwsze i radośniejsze będziesz wiodła  życie. 90,% niepowodzeń ludzi w sprawach osobistych, to zły dobór partnera do życia.
Źle wybierzesz będziesz non stop spięta, lękliwa, niepewna siebie itd.
Ten żonaty raczej dobrym kandydatem na męża nie był.

546

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Ciężko jest mi z tym, że pokochałam kogoś, kto tak naprawdę się mną bawił. Obdarzyłam go ogromnym uczuciem, które nie miało praktycznie żadnych barier..

Nie przesadzaj. Nie bawił się. Romansował tak jak i Ty romansowałaś. Pewnie były uczucia. Ale stałaś się niebezpieczna, zaborcza:



Nawet się momentami zastanawiam czy popełniłam gdzieś błąd, czy jakbym zachowała się inaczej, to czy inaczej by to wyszło.

Odpowiedź na to ^^^ pytanie jest tutaj:


Mówił mi, że za bardzo naciskałam, że za bardzo chciałam, dlatego się wycofał.

547

Odp: Ponad 2 letni romans
ulle napisał/a:

Ten żonaty raczej dobrym kandydatem na męża nie był.

Nikt nie rodzi się z tabliczką na głowie, a jak pokazują przykłady, czasem prawdziwe oblicze wychodzi dopiero po czasie , w sprzyjającej sytuacji. Bez dwóch zdań  wchodzenie w takie związki jest ogromnym ryzykiem.  To jak kurs wyścigówą z kierowcą amatorem. Adrenalina pewna, pacjent może nie przeżyć. Ale to wniosek po tak zwanym fakcie. Zastanawiam się, co Autorce uzmysłowiła cała ta sytuacja i czy nadal rozpatruje kochanka jako kandydata do czegokolwiek.

548

Odp: Ponad 2 letni romans
new_life napisał/a:

Niestety, mężczyzna który zdradza, bardzo często zmienia swoje zachowanie wobec żony i dlatego może być między nimi gorzej. I to romans jest powodem tego "gorzej", a nie odwrotnie. Zmiany dotykają wszystkich obszarów wspólnego życia. To, co słyszysz, jest zwykle bardzo dalekie od prawdy. Ja nie mogłam się nadziwić jak usłyszałam jak bardzo źle jest w moim małżeństwie smile


ooooo to to to! Jak ja uslyszalam, co moj jeszcze mąż wygadywal "kolezance z pracy" o mnie i naszym małżeństwie - to aż musiałam usiąść...Miałam wrażenie, że w innym małżeństwie jestem. Mąż zasypiający na łyżeczkę od kilkunastu lat co noc, buzi codziennie wychodząc do pracy, "kochanie", wspólne zainteresowania, seks, koncerty, dwojka dzieci, kino, ta sama muzyka, wycieczki rowerowe, pikniki, znajomi...A w jego oczach - żona zołza bo się od czasu do czasu pokłóci i na niego krzyczy:D
Tak, niedługo składam pozew.

549

Odp: Ponad 2 letni romans

Jestem zdradzoną żoną (jeszcze) ale nie będę na Ciebie pomyj wylewać, bo wychodzę z założenia, że to mój mąż mi składał obietnicę, a nie jego "koleżanka z pracy" (w której się potem zakochał tak, że w listach miłosnych twierdził, że wszechświat ich dla siebie stworzył, fuj).
Ja z moim mężem się rozwodzę, choć żal mi naszych dzieci - ale nie będę dla nikogo urzadzeniem domowym zwanym żoną ani jakimś marnym planem B. Za bardzo siebie lubię. To, że on nie docenił miłości, którą otoczyłam go, nasz dom i dzieci - well, jego strata...
Tobie tylko jedną rzecz powiem, bo znalazłam kiedyś na necie i bardzo jest prawdziwa moim zdaniem:
"Jeśli wychodzisz za mężczyznę, który zdradza żonę - będziesz miała męża, który...zdradza żonę".
Jak więc widzisz swoją przyszłość z nim, nawet jeśli jakimś cudem by się z Tobą hajtnął?

Tu nie ma większej filozofii. Zdradzacze nie doceniają spokoju i stabilności, które daje stały związek. Oni nie widzą w tym wartości. Odrzucają więc "nudę" domowego życia i energię ładują na zewnątrz. Bo motylki, bo emocje, bo uznanie w oczach innych. Łatwe połechtanie swojego ego - wpatrzone w niego oczy bezkrytycznie patrzącej kochanki, a nie realnie patrzące na niego oczy znającej go od podszewki żony. W ZDRADZANIU NIE CHODZI O MIŁOŚĆ. Chyba, ze tę jego własną do siebie. Po Tobie będzie kolejna - mogę się z Tobą założyć o milion złotych polskich. On teraz przez chwilę wróci do spokoju małżeństwa, ale zaznał smaku zakazanego owocu plus ma w sobie deficyt (potrzeba potwierdzania swojej wartości na zewnątrz) i za jakiś czas będzie kolejna kochanka. Ty myślisz, że połączyła Was jakaś nadludzka więź, zabujałaś się. Ale prawda jest banalna - on chce mieć ciastko (dzieci, żona, poprane i posprzątane, miejsce gdzie moze byc sobą i w gatkach chodzić bez prężenia się) i zjeść ciastko (emocje, kochanica, seks, nowość, adrenalina, tajemnice).
Wybacz mi, ale nie jesteś niestety wyjątkowa. Dla niego. To nie Twoja wina - to jego deficyt. Każdy zdradzacz jest egoistą i egocentrykiem (niektórzy mają wręcz rys narcystyczny)  i mimo pięknych słów o miłości - na koniec dnia najbardziej dba o swoją doopę. To, co daje mu ten związek z Tobą to głaskanie ego, wypełnianie tej jego dziury w środku. Jeśli Ty przestaniesz mu to dawać - nie znaczy, że tej dziury w sobie nie będzie miał. Po prostu znajdzie kolejną ufną kobietę, która będzie mu tę dziurę zasypywała.
Jeśli jesteś anglojęzyczna polecam Ci blog ChumpLady i wpisy: "Unified theory of cake" i "Ego kibbles".

Powinnaś się otrząsnąć, odciąć od tego szamba i znaleźć kogoś, dla kogo będziesz wyjątkowa. Bez zdrad, kłamstw i zwodzenia. Wtedy będziesz miała szansę być naprawdę szczęśliwa.
Generalnie po roku życia ze zdrajcą (bo rok temu się dowiedziałam, że żyłam w matrixie) uważam, że każda szanująca się kobieta powinna od zdradzacza odejść.

550

Odp: Ponad 2 letni romans

Zachowanie osób zdradzających jak i te wszystkie działania i podchody, prowadzące do nawiązania romansu przypominają istny teatrzyk tańców godowych, szczególnie ze strony zdradzających facetów. Jako, że temat dotyczy relacji, gdzie facet zdradził żonę z Autorką czy faktem, ze to facet musi się trochę wysilić, aby usidlić przyszłą kochankę, skupiamy się na męskiej zdolności do bajeru. Pomijając fakt, że gość świadomie oszukuje swoją żonę, to w pewien sposób podziwiam a jednocześnie czuję odrazę, czytając jakich środków używają takie gagatki, żeby oczarować swoją wybrankę. Poziom i ilość kitu wciskanego kobiecie, wraz z technikami manipulacji przyprawia czasami o mdłości. Mi by zwyczajnie głupio było kantować kogokolwiek wiedząc, że i tak raczej nic z tego nie będzie, co jej obiecuje. To jakaś wewnętrzna blokada, która zwyczajnie nie pozwala robić nikogo w balona, nawet jeśli miałbym w ten sposób zaspokoić swoje potrzeby czy szukać dodatkowych wrażeń...

551

Odp: Ponad 2 letni romans

Jak się trzymasz Autorko? Mam nadzieję, że przynajmniej na razie masz spokój ze stalkingiem pod domem?

Poza tym przesyłam Ci ponownie gratulacje i wsparcie (choćby wirtualne wink)

PainIsFinite - biję brawo smile Wygląda na to, że mamy więcej mądrych, wartościowych kobiet w tym wątku smile Powodzenia, bardzo rozsądne i dojrzałe podejście. Taki ze mnie mały złośliwiec, który cieszy się za każdym razem, kiedy jakiś zdradzacz dostaje na co zasłużył, zamiast pozostać bożyszczem kolejnej naiwnej smile

552

Odp: Ponad 2 letni romans

Koleżanko Painisfinite..jesteś  pewna swojej miłości  do męża? Skoro opisujesz  z jednej strony udany związek, ale piszesz  też  że się awanturowałaś, po jedynym jak rozumiem odplynieciu  męża  mam wrażenie  że świeża  historia, biegniesz  do sądu  leczyć  chyba urazoną  dumę.

553

Odp: Ponad 2 letni romans

Najwidoczniej mężulo nieźle nafikał smile Poza tym, nie sądzę, że historia świeża. Lubię takie babki z jajem pewnie dlatego, że mi samej zajęło duuużo czasu, zanim zrozumiałam, że ja to sobie mogę do woli męża kochac. Nawet w samotności smile Coś Obecna zacichła niepokojąco. Oby tylko odwrotu nie było hmm

554

Odp: Ponad 2 letni romans
Ela210 napisał/a:

Koleżanko Painisfinite..jesteś  pewna swojej miłości  do męża? Skoro opisujesz  z jednej strony udany związek, ale piszesz  też  że się awanturowałaś, po jedynym jak rozumiem odplynieciu  męża  mam wrażenie  że świeża  historia, biegniesz  do sądu  leczyć  chyba urazoną  dumę.

Oj źle zdiagnozowałas:) Moj mąż był moją miłością życia. Kochałam go do szpiku kości, nigdy przez kilkanaście lat związku nie podejrzewałam go o cokolwiek. Ufałam mu bezgranicznie. Dbałam o niego, o nas, o dzieci, o dom. myślałam że nie mamy przed sobą tajemnic, że to mój najlepszy przyjaciel. Gdy odkryłam rok temu że spędził noc w mieszkaniu koleżanki z pracy po imprezie - wpadłam w taki szok że wylądowałam na xanaxie na jakiś czas. Między nami było ok w moim odczuciu. Tak jak pisałam wcześniej - my każdego wieczoru zasypialismy na łyżeczkę. Była czułość, seks, wspólne zainteresowania, winko wieczorem przy netflixie, wspólne wyjazdy, wakacje, koncerty, kino, wycieczki rowerowe...Nigdy nie spojrzałam podczas naszego związku na innego faceta inaczej niż na kolegę, a uwierz - miałam w pracy kumpli ciacha:) Poczułam się jak w "Procesie" Kafli tamtego dnia...Moje życie okazało się fikcją. Mój związek okazał się iluzją, a mój najwspanialszy mąż okazał się obcym człowiekiem. Pamiętam jak stałam przed nim i pytałam: "Kim jesteś?". Ale wiesz...Nadzieję, rozpacz i strach sprawiły, że rozpoczęliśmy etap wybaczania. Ja na antydepresantach jechałam, każdego dnia wyczołgujac się z łóżka. On się starał, robił mi śniadanka do pracy, wysyłał serduszka i wyznania miłości, nosił na rękach. Był tylko jeden problem - nie skończył tamtej relacji i robiąc powyższe jednocześnie zabawiał się z koleżanką. Przypomnę że ledwo wyczołgiwałam się z łóżka wtedy, byłam w piekle. Jak to nie jest człowiek z zerową empatia i bez sumienia - to ja jestem tęczowym jednorożcem. Potem były kolejne odkrycia, placze, wybaczania i nawet terapia. Ale cóż. Nie zmusisz nikogo do milosci.
Przez rok chciałam by on zrozumiał co robi, co może stracić. Marzyłam żeby przyszedł na kolanach i błagał o wybaczenie, bo naprawdę zrozumiał błąd ..
Zamiast tego dostałam przerzucanie winy na mnie (standard) i nagle zrozumiał, że w sumie to nie był szczęśliwy w małżeństwie (standard).
Dziś jestem na innym etapie. Myślę o sobie i dzieciach. Czekam na koniec kwarantanny by skończyć te farse. Nie chcę tego człowieka w moim życiu. Naprawdę uważałam go za swojego przyjaciela. Naprawdę mieliśmy dobre życie. Ale niestety będąc jego partnerka od kilkunastu lat nie mogłam dać mu jednego - powiewu nowosci, zakazanego owocu i adrenaliny. Coz. Tak zdecydował.
Ja cierpię na maksa, boli jak skurczysyn. Ale nie mam wyjścia.
Każda moją próba wybaczania była przez niego odbierana jako frajerstwo, a nie szansa. Czy sądzisz że on byłby w takim razie wierny?
Skończyłabym kiedyś jako wrak zgorzkniałej kobiety.
Thanks but no thanks

555

Odp: Ponad 2 letni romans

Cześć smile
Milczę, ale nie dlatego, że odwidziało mi się i na nowo się spotykamy.
Zajęłam się sobą, czytam książki, oglądam filmy, chodzę na rower, spotykam się ze znajomymi, po prostu staram się nie rozkojarzać i nie dawać sobie czasu na rozterki.
Z każdym dniem jest mi łatwiej, a stalking na razie ustał. Co będzie, to czas pokaże, ale czuje się dużo lepiej niż na początku miesiąca.

556

Odp: Ponad 2 letni romans
PainIsFinite napisał/a:

Poczułam się jak w "Procesie" Kafli tamtego dnia...Moje życie okazało się fikcją. Mój związek okazał się iluzją, a mój najwspanialszy mąż okazał się obcym człowiekiem. Pamiętam jak stałam przed nim i pytałam: "Kim jesteś?". Ale wiesz...Nadzieję, rozpacz i strach sprawiły, że rozpoczęliśmy etap wybaczania. Ja na antydepresantach jechałam, każdego dnia wyczołgujac się z łóżka. On się starał, robił mi śniadanka do pracy, wysyłał serduszka i wyznania miłości, nosił na rękach. Był tylko jeden problem - nie skończył tamtej relacji i robiąc powyższe jednocześnie zabawiał się z koleżanką. Przypomnę że ledwo wyczołgiwałam się z łóżka wtedy, byłam w piekle. Jak to nie jest człowiek z zerową empatia i bez sumienia - to ja jestem tęczowym jednorożcem.
(…)
Każda moją próba wybaczania była przez niego odbierana jako frajerstwo, a nie szansa. Czy sądzisz że on byłby w takim razie wierny?

Niestety są to jak się okazuje dość częste przypadki i chyba wciąż (przynajmniej dla mnie) najbardziej szokujące.
Niby zdrada to zdrada i nie ma co się nad nią jakoś specjalnie rozprawiać ale jednak jakby nie patrzeć zdrada w sytuacji oddalenia, braku bliskości, życia w osobnych pokojach itd. wydaje się mimo wszystko jakaś bardziej wytłumaczalna czy "ludzka". Inaczej kiedy w związku nie ma żadnych sygnałów, że coś się złego dzieje i nagle dowiadujemy się o zdradzie.
W ogóle ta umiejętność "grania" na dwa fronty, ciągłe kłamstwa.
Ktoś może powiedzieć, że romans czy zdrada nie ma/miał żadnego wpływu na związek bo wszystko było po staremu a nawet czasem i lepiej, mnie natomiast przeraża sam fakt, że mogłabym żyć z osobą nie mając pojęcia kim ona tak naprawdę jest - w iluzji.
Pewnie można i całe życie w ten sposób przeżyć ale...

557

Odp: Ponad 2 letni romans

No i brawo smile Dwie zajebiste babki w jednym miejscu, choć każda po innej stronie smile PainIsfinite Nie rozważałaś założenia swojego wątku? Bo jak tak czytam to co piszesz, to wspomnienia mi wracają lol

558

Odp: Ponad 2 letni romans
Roxann napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Poczułam się jak w "Procesie" Kafli tamtego dnia...Moje życie okazało się fikcją. Mój związek okazał się iluzją, a mój najwspanialszy mąż okazał się obcym człowiekiem. Pamiętam jak stałam przed nim i pytałam: "Kim jesteś?". Ale wiesz...Nadzieję, rozpacz i strach sprawiły, że rozpoczęliśmy etap wybaczania. Ja na antydepresantach jechałam, każdego dnia wyczołgujac się z łóżka. On się starał, robił mi śniadanka do pracy, wysyłał serduszka i wyznania miłości, nosił na rękach. Był tylko jeden problem - nie skończył tamtej relacji i robiąc powyższe jednocześnie zabawiał się z koleżanką. Przypomnę że ledwo wyczołgiwałam się z łóżka wtedy, byłam w piekle. Jak to nie jest człowiek z zerową empatia i bez sumienia - to ja jestem tęczowym jednorożcem.
(…)
Każda moją próba wybaczania była przez niego odbierana jako frajerstwo, a nie szansa. Czy sądzisz że on byłby w takim razie wierny?

Niestety są to jak się okazuje dość częste przypadki i chyba wciąż (przynajmniej dla mnie) najbardziej szokujące.
Niby zdrada to zdrada i nie ma co się nad nią jakoś specjalnie rozprawiać ale jednak jakby nie patrzeć zdrada w sytuacji oddalenia, braku bliskości, życia w osobnych pokojach itd. wydaje się mimo wszystko jakaś bardziej wytłumaczalna czy "ludzka". Inaczej kiedy w związku nie ma żadnych sygnałów, że coś się złego dzieje i nagle dowiadujemy się o zdradzie.
W ogóle ta umiejętność "grania" na dwa fronty, ciągłe kłamstwa.
Ktoś może powiedzieć, że romans czy zdrada nie ma/miał żadnego wpływu na związek bo wszystko było po staremu a nawet czasem i lepiej, mnie natomiast przeraża sam fakt, że mogłabym żyć z osobą nie mając pojęcia kim ona tak naprawdę jest - w iluzji.
Pewnie można i całe życie w ten sposób przeżyć ale...

Tak, gdybyśmy mieli jakiś kryzys małżeński - trochę inaczej by to wszystko pewnie wyglądało i inaczej bym to odczuwała. Ja się po prostu poczułam jak najbliższą mi osoba wbiła mi sztylet w plecy. I naszym dzieciom.
To strasznie smutne.
Ale niestety póki co to moje życie i muszę to posprzątać.

559

Odp: Ponad 2 letni romans
PainIsFinite napisał/a:
Roxann napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Poczułam się jak w "Procesie" Kafli tamtego dnia...Moje życie okazało się fikcją. Mój związek okazał się iluzją, a mój najwspanialszy mąż okazał się obcym człowiekiem. Pamiętam jak stałam przed nim i pytałam: "Kim jesteś?". Ale wiesz...Nadzieję, rozpacz i strach sprawiły, że rozpoczęliśmy etap wybaczania. Ja na antydepresantach jechałam, każdego dnia wyczołgujac się z łóżka. On się starał, robił mi śniadanka do pracy, wysyłał serduszka i wyznania miłości, nosił na rękach. Był tylko jeden problem - nie skończył tamtej relacji i robiąc powyższe jednocześnie zabawiał się z koleżanką. Przypomnę że ledwo wyczołgiwałam się z łóżka wtedy, byłam w piekle. Jak to nie jest człowiek z zerową empatia i bez sumienia - to ja jestem tęczowym jednorożcem.
(…)
Każda moją próba wybaczania była przez niego odbierana jako frajerstwo, a nie szansa. Czy sądzisz że on byłby w takim razie wierny?

Niestety są to jak się okazuje dość częste przypadki i chyba wciąż (przynajmniej dla mnie) najbardziej szokujące.
Niby zdrada to zdrada i nie ma co się nad nią jakoś specjalnie rozprawiać ale jednak jakby nie patrzeć zdrada w sytuacji oddalenia, braku bliskości, życia w osobnych pokojach itd. wydaje się mimo wszystko jakaś bardziej wytłumaczalna czy "ludzka". Inaczej kiedy w związku nie ma żadnych sygnałów, że coś się złego dzieje i nagle dowiadujemy się o zdradzie.
W ogóle ta umiejętność "grania" na dwa fronty, ciągłe kłamstwa.
Ktoś może powiedzieć, że romans czy zdrada nie ma/miał żadnego wpływu na związek bo wszystko było po staremu a nawet czasem i lepiej, mnie natomiast przeraża sam fakt, że mogłabym żyć z osobą nie mając pojęcia kim ona tak naprawdę jest - w iluzji.
Pewnie można i całe życie w ten sposób przeżyć ale...

Tak, gdybyśmy mieli jakiś kryzys małżeński - trochę inaczej by to wszystko pewnie wyglądało i inaczej bym to odczuwała. Ja się po prostu poczułam jak najbliższą mi osoba wbiła mi sztylet w plecy. I naszym dzieciom.
To strasznie smutne.
Ale niestety póki co to moje życie i muszę to posprzątać.


To wszystko jest strasznie smutne. Ty zostałaś zdradzona, ja byłam "użyta" do zdrady.
Jeśli chodzi o to wszystko, to nie żałuję, nie mogę tego powiedzieć, ale teraz, po tych ponad dwóch latach stwierdzam, że szkoda mi w tym wszystkim jest żony..
Ja weszłam w to mniej lub bardziej świadomie, ale jednak wiedziałam co się dzieje. Żona nie.. Kilka dni temu do mnie dotarło, że choćby to był największy potwór, to jednak jest to żona, od której on nie chce odejść, czyli wcale nie jest tak źle, jak mi opowiadał.
Ja swojego byłego zostawiłam, bo byłam z nim nieszczęśliwa, zła, sfrusrowana, pomimo ogromnego strachu, bo mimo wszystko gdzieś tam kochałam.
Więc w końcu nadeszła ta chwila, kiedy mogę się przed Wami ukłonić i powiedzieć, że mieliście rację. Jeśli jest źle, a kogoś innego się kocha, to nie ma opcji, żeby tego nie przerwać i nie pójść do tej osoby.
Byłam do zabawy, a różowe okulary w końcu spadły.

560

Odp: Ponad 2 letni romans

Witaj, mówić cieszę się, może to źle zabrzmieć. Ale jednak sama powiedziałaś, że różowe okulary spadły i zdałaś sobie sprawę z całej sytuacji. Widać, że u ciebie emocje opadły, dobrze. Teraz myśl tylko o sobie, skup się na sobie. Znajdź bądź kontynuuj swoje hobby, skup się na pracy, na tym co sprawi ci przyjmeność i dzięki czemu poczujesz się spełniona.

561

Odp: Ponad 2 letni romans

Nie mi oceniać - Ty nie jesteś wyrachowana z tego co piszesz, tylko uwikłałas się w chory układ. Bo nawet jakby on odszedl od żony i był z Tobą  - czy ktoś kto DWA LATA odgrywał przed żoną i dziećmi teatr w domu - byłby dobrym partnerem? Ktoś dla kogo kłamstwo stało się czymś powszednim, nie wywołującym żadnych emocji? Ktoś, kto nie miał wyrzutów sumienia, gdy kochał się z Tobą, a potem przytulał się do żony w domu? Czy gdyby motyle zdechły i dopadła Was codzienność i rutyna, a on zaczął by się oddalać - czy byłabyś pewna, że nie ma kolejnej "miłości zycia"? Dlatego ja utrzymuję, że facet który umie tak żyć jest egoistą do potęgi n i nie posiada uczuć wyższych. Taki facet nie sprawdziłby się gdy w życiu będzie źle. On wtedy ucieknie gdzieś gdzie jest miło i fajnie. Przecież jak są problemy to się robi kijowo...To teraz sobie wyobraz że bylibyście razem i byś zachorowała, motylki zdechły już jakiś czas temu...Dolary przeciwko orzechom, że tylko trzaśnięcie drzwi wyjściowych byś usłyszała. Zdradzacz to charakter, moim zdaniem oni się nie zmieniają.
Będzie dobrze. Dbaj o siebie, nie daj się mu zmanipulować i daj sobie czas na żałobę.
I nie pakuj się już nigdy w układ z żonatym  bo jak zdradza żonę to po staniu się jego żona - zdradzana będziesz Ty. Często tak jest niestety. Zdrówka!

562

Odp: Ponad 2 letni romans

Takie wnioski z oglądania  rozbitego serwisu też mogą  być,  Że nie ma miłości po prostu.
Ale warto je znać.

Edit.  Więc  co do małżeństwa  koleżanki wyciągnęłam źle wnioski  skoro byliście  na terapii i doszliscie  do tego momentu. Współczuję  bólu, lecz minie.

563

Odp: Ponad 2 letni romans
memo331 napisał/a:

No i brawo smile Dwie zajebiste babki w jednym miejscu, choć każda po innej stronie smile PainIsfinite Nie rozważałaś założenia swojego wątku? Bo jak tak czytam to co piszesz, to wspomnienia mi wracają lol

A może w sumie założę:D
Chociaż nie wiem czy chce mi się te telenowele opisywać...Trochę żenująca. I trochę mi wstyd jak sobie przypominam jakie kłamstwa łykałam odurzona nadzieja, że przecież zaraz to wszystko naprawimy, to tylko wypadek przy pracy, to sen i się zaraz obudzę..To mój ukochany mąż, ojciec moich dzieci, mój przyjaciel, nie miałam przed nim tajemnic...A on przylapywany na kłamstwach bez mrugnięcia okiem wymyślał jakieś farmazony. Boże, że ludziom nie szkoda energii życiowej na coś takiego...Nie wspomnę o rozwalaniu rodziny i unieszczęśliwianiu swoich dzieci! Niepojęte jak dla mnie ale ja to nudziarą jestem i zamiast seksu z gorącym trenerem fitness wolałabym planszowki z mężem. Eh...

564

Odp: Ponad 2 letni romans

Aha i teraz mi się przypomniało - po tej nocy z koleżanką (wtedy jeszcze nie wiedziałam) mój mezulek poszedł i mi rano kwiaty kupil:D Wreczyl z usmiechem, dał buziaka. Ja się ucieszyłam, przytuliłam ,"dziękuję kochanie". Takie sobotnie kwiatki bez powodu, czasem tak kupował. A godzinę później znalazłam SMS od koleżanki....
Oni naprawdę lubią chyba te teatrzyki.

565

Odp: Ponad 2 letni romans
Ela210 napisał/a:

Takie wnioski z oglądania  rozbitego serwisu też mogą  być,  Że nie ma miłości po prostu.
Ale warto je znać.

Edit.  Więc  co do małżeństwa  koleżanki wyciągnęłam źle wnioski  skoro byliście  na terapii i doszliscie  do tego momentu. Współczuję  bólu, lecz minie.

Tak, terapia była. Tyle że ma sens jeśli ktoś jest w niej szczery. I naprawdę zrozumiał błąd, chce naprawiać i zrobi wszystko by odzyskać zraniona ukochaną. Inaczej to tylko kolejna gra pozorów, gra na czas. Tak było u mnie.

566

Odp: Ponad 2 letni romans

PainIsFinite, nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim – łamiesz w ten sposób regulamin. Jeśli chcesz coś do swojej wypowiedzi dopisać, użyj funkcji "edytuj", która znajduje się po prawej stronie każdego z Twoich postów.
Oczywiście dzielenie się własnym doświadczeniem jest cenne, jeżeli jednak bardziej szczegółowo chcesz podzielić się historią swojego związku, to sugeruję, abyś założyła własny wątek, bo tutaj odciągasz uwagę od problemu Autorki.
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka

567

Odp: Ponad 2 letni romans
PainIsFinite napisał/a:

Jestem zdradzoną żoną (jeszcze) ale nie będę na Ciebie pomyj wylewać, bo wychodzę z założenia, że to mój mąż mi składał obietnicę, a nie jego "koleżanka z pracy" (w której się potem zakochał tak, że w listach miłosnych twierdził, że wszechświat ich dla siebie stworzył, fuj).
Ja z moim mężem się rozwodzę, choć żal mi naszych dzieci - ale nie będę dla nikogo urzadzeniem domowym zwanym żoną ani jakimś marnym planem B. Za bardzo siebie lubię. To, że on nie docenił miłości, którą otoczyłam go, nasz dom i dzieci - well, jego strata...
Tobie tylko jedną rzecz powiem, bo znalazłam kiedyś na necie i bardzo jest prawdziwa moim zdaniem:
"Jeśli wychodzisz za mężczyznę, który zdradza żonę - będziesz miała męża, który...zdradza żonę".
Jak więc widzisz swoją przyszłość z nim, nawet jeśli jakimś cudem by się z Tobą hajtnął?

Tu nie ma większej filozofii. Zdradzacze nie doceniają spokoju i stabilności, które daje stały związek. Oni nie widzą w tym wartości. Odrzucają więc "nudę" domowego życia i energię ładują na zewnątrz. Bo motylki, bo emocje, bo uznanie w oczach innych. Łatwe połechtanie swojego ego - wpatrzone w niego oczy bezkrytycznie patrzącej kochanki, a nie realnie patrzące na niego oczy znającej go od podszewki żony. W ZDRADZANIU NIE CHODZI O MIŁOŚĆ. Chyba, ze tę jego własną do siebie. Po Tobie będzie kolejna - mogę się z Tobą założyć o milion złotych polskich. On teraz przez chwilę wróci do spokoju małżeństwa, ale zaznał smaku zakazanego owocu plus ma w sobie deficyt (potrzeba potwierdzania swojej wartości na zewnątrz) i za jakiś czas będzie kolejna kochanka. Ty myślisz, że połączyła Was jakaś nadludzka więź, zabujałaś się. Ale prawda jest banalna - on chce mieć ciastko (dzieci, żona, poprane i posprzątane, miejsce gdzie moze byc sobą i w gatkach chodzić bez prężenia się) i zjeść ciastko (emocje, kochanica, seks, nowość, adrenalina, tajemnice).
Wybacz mi, ale nie jesteś niestety wyjątkowa. Dla niego. To nie Twoja wina - to jego deficyt. Każdy zdradzacz jest egoistą i egocentrykiem (niektórzy mają wręcz rys narcystyczny)  i mimo pięknych słów o miłości - na koniec dnia najbardziej dba o swoją doopę. To, co daje mu ten związek z Tobą to głaskanie ego, wypełnianie tej jego dziury w środku. Jeśli Ty przestaniesz mu to dawać - nie znaczy, że tej dziury w sobie nie będzie miał. Po prostu znajdzie kolejną ufną kobietę, która będzie mu tę dziurę zasypywała.
Jeśli jesteś anglojęzyczna polecam Ci blog ChumpLady i wpisy: "Unified theory of cake" i "Ego kibbles".

Powinnaś się otrząsnąć, odciąć od tego szamba i znaleźć kogoś, dla kogo będziesz wyjątkowa. Bez zdrad, kłamstw i zwodzenia. Wtedy będziesz miała szansę być naprawdę szczęśliwa.
Generalnie po roku życia ze zdrajcą (bo rok temu się dowiedziałam, że żyłam w matrixie) uważam, że każda szanująca się kobieta powinna od zdradzacza odejść.

Amen!
Bije od Ciebie siła i wielka mądrość/spokój, ten Twój wybacz "palant" - nie wie co stracił.

568

Odp: Ponad 2 letni romans
memo331 napisał/a:

No i brawo smile Dwie zajebiste babki w jednym miejscu, choć każda po innej stronie smile PainIsfinite Nie rozważałaś założenia swojego wątku? Bo jak tak czytam to co piszesz, to wspomnienia mi wracają lol

Mi też smile Widzę PainIsFinite, że jesteśmy na podobnym etapie, przed rozwodem i po bardzo podobnej historii (ale to schemat, jak sama słusznie zauważyłaś)

569

Odp: Ponad 2 letni romans

No i chyba mój eks kochanek został wykrakany. Każdego dnia inaczej wychodzę z psem, żeby się na niego nie natknąć. Więc dzisiaj przyszedł do mnie do domu. Nie otworzyłam mu drzwi, prosił, błagał, płakał. Powiedziałam, że jak się nie uspokoi i nie odejdzie, to wezwę policję. Coś jeszcze tam posmęcił pod nosem i jak odchodził, to wsunął mi list.
Tu już taka mocna nie byłam i go przeczytałam.
Przeprosił mnie za wszystko. Przyznał, że jest tchórzem, że wiele dla niego znaczę, ale bał się tego ruchu, od pół roku myśli o tym wszystkim, od pół roku (od tej naszej rozmowy) codziennie się zastanawia czy dobrze zrobił, że postanowił zostać. Mój brak i całkowite odcięcie go zniszczyły. Widzi z jaką nienawiścią i żalem na niego patrzę i nie może wybaczyć sobie tego do czego mnie doprowadził. A przy okazji i siebie. Napisał, że kocha, ale nie umie zrezygnować ze swojego wygodnictwa, bo nie ma żadnej pewności, że to się uda i, że ja się nie rozmyślę przy tym bagnie, które będzie przy rozwodzie. A jeśli by się rozwiódł, to tylko dla mnie, ale nie potrafi.

Jest mi smutno i źle. Widzę, że cierpi. Jestem człowiekiem, który jest dość empatyczny i nie czuję się z tym dobrze.
Na pewno nie wyciągnę ręki i nie wrócę do tego co było. Nie chcę.
Nawet gdyby zaczął mnie na rękach nosić i gdyby stał się ideałem mężczyzny, to dla mnie ten rozdział jest zamknięty, ale męczy mnie ten list. Nie wiem jak się zachować.

570

Odp: Ponad 2 letni romans

Przeczytaj to, co sama napisałaś

ObecnaKochanka napisał/a:

(...)  Przyznał, że jest tchórzem (...)
nie umie zrezygnować ze swojego wygodnictwa, bo nie ma żadnej pewności, że to się uda i, że ja się nie rozmyślę przy tym bagnie, które będzie przy rozwodzie. A jeśli by się rozwiódł, to tylko dla mnie, ale nie potrafi. (...)

I czytaj zawsze, gdy "nie będziesz wiedziała" co masz zrobić.
Co masz zrobić? Żyć. Tylko tyle i aż tyle.

Bohater wątku jest nie tylko tchórzem, ale i manipulantem. Gdyby faktycznie zależałoby mu na Tobie i Twym dobrostanie, dałby Ci spokój, albo w liście przekazał Ci podziękowania za wspólny czas. Ale on postanowił pogrzebać w ranie.

571 Ostatnio edytowany przez memo331 (2020-05-22 20:35:20)

Odp: Ponad 2 letni romans

Chyba Cię skopiuję i wkleję wątek dalej smile Powiem dwie rzeczy: masz czarno na białym i to na papierze jeszcze smile i jesteś twardzielka  smile Co do listu, to raczej zignorować. Jeśli odpiszesz, będzie szturm.

572

Odp: Ponad 2 letni romans

Najlepiej list wyrzucić i zachowywać się tak, jakbyś go nigdy nie przeczytała.

Przy czym Pana Kochanka olewasz dalej. Aż zapomnisz, ile dla Ciebie znaczył.

573

Odp: Ponad 2 letni romans

Więc po co Cię nachodzi? Żeby dalej byc kochankiem?

574

Odp: Ponad 2 letni romans

Niepotrzebnie czytałaś ten list. Może to wzbudzić w Tobie współczucie, zaciekawienie, chęć pomocy - zdawałoby się bezinteresowne. Jemu tylko o to chodzi! On właśnie chce w Tobie wzbudzić współczucie i litość a następnie zacząć Ciebie znowu urabiać. Wygląda na świetnego aktora, który zrobi wszystko i sięgnie po wszystkie środki, aby dojść do celu. Nie daj się zwieść i zamroczyć tymi jego podchodami, bo znowu wciągnie Cię w swoje gierki, wzbudzi emocje, przepuści przez wyżymaczkę i zostawi. Trzymaj się dzielnie i silnie, nie daj się smile
Swoją drogą, to już robi się naprawdę wkurzające. Nawet jeśli facet rozwiedzie się z żoną, to nachodząc Autorkę czy notorycznie szukając z nią kontaktu, zachowuje się jak jakiś dzieciak, który nie uznaje odmowy. Wykazuje się totalnym brakiem szacunku do Autorki, bo kurde jeśli ktoś po takich "przeżyciach" nie życzy sobie kontaktu, to ile musi dostać odpowiedzi odrzucających?

575

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Napisał, że kocha, ale nie umie

Kto chce, szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu

ObecnaKochanka napisał/a:

Nie wiem jak się zachować.

Wyrzuc list, nie odpowiadaj, lecz siebie i tylko siebie dalej.

576

Odp: Ponad 2 letni romans

Z mojej strony wielki podziw, że umiesz gościa po takim blaganiu zbyć. Powiedz jak to robisz.

577 Ostatnio edytowany przez ObecnaKochanka (2020-05-22 21:04:43)

Odp: Ponad 2 letni romans

List został spalony, żeby nie przyszło mi do głowy szukać go w śmieciach i sklejać. Nie wiem po co mi nadal życie zatruwa, wierzę, że się męczy. Bo na pewno nie było to dla niego obojętne, ale bardziej się męczy bo stracił coś, co miał bez wysiłku. Też bym była zła, gdybym straciła kogoś, kto za mną świata nie widzi, a ja sobie robię co chcę..
Czy wzbudził litość? Nie, myślę, że to nie ta emocja. Jest mi po prostu szkoda tego wszystkiego, tych kilku lat, których nie musiało być.

Edit

=Zagubiona5555 Z mojej strony wielki podziw, że umiesz gościa po takim blaganiu zbyć. Powiedz jak to robisz.

Po prostu nie chce powrotu, nie chce się tak czuć, nie chcę  płakać, że ja przytulam się do poduszki, a on bzyka swoją żonę, nie chce cierpieć, ze to nie ze mną spędza święta.
On błaga o poprzednią relację, gdzie ja jestem na kiwniecie palcem, a nie o miłość do końca życia. A mnie to już nie interesuje.

578

Odp: Ponad 2 letni romans

Autorko, bardzo Ci współczuję. Empatia i wrażliwość to prawdziwy, niedoceniany skarb i dar w tych podłych czasach. Ale to też zagrożenie, bo właśnie osoby empatyczne padają ofiarami manipulatorów i zaburzeńców-zdradzaczy. Właśnie dlatego, że na ich gorących sercach i współczuciu bardzo łatwo grać.

On właśnie to robi. Jak spojrzysz chłodnym okiem na ten list, to odczytasz jasny komunikat: " Oj ja taki biedny, tak mi się chce bzykać, tak potrzebuję podziwu i atencji, ego moje cierpi katusze a z żoną mi tak nudno. Więc oto moja oferta - zlituj się i daj dalej się używać dla mojej przyjemności, bo g..wno mnie obchodzi, że sprawiam ci ból i marnuję ci kolejne lata. Dla jasności - i tak się nie rozwiodę, bo jestem wygodny i nie chce mi się wysilać, ale chętnie znów cię poużywam. I dla osłody kilka pierdół żeby ci mnie było żal, może zmiękniesz hehe".

Przecież te łzy i namolność to aktorzenie, jak mu niby zależy, choć wprost przecież napisał, że i tak się nie rozwiedzie, tylko to ubrał w słodziutkie słówka, żeby grać na Twojej empatii. Koszt niewielki a zyskać mógłby wiele. Ohydny typ.

Jasne, że Twoja siła i otwarcie oczu go nie cieszą, gdybyś przed nim spazmowała i zalewała się łzami czułby się super samcem, istnym cudem, ego by rosło a tak... Jest tym kim jest wink

579 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-05-22 21:04:45)

Odp: Ponad 2 letni romans

Odetchnij i nic na razie nie rób.
Parę razy w życiu jak kompletnie nie wiedziałem co zrobić to siadłem -  zero mocowania się i szarpania z uczuciami .
Nie chodzi o czekanie na jakiś cud i natchnienie, po prostu daj czas emocjom przejść i już - miną nie musisz i nie masz obowiązku za nimi podążać.
Nie żebym się miał czepiać, ale to co opisujesz to nie do końca empatia, nazywasz to po swojemu i coś w tym pewnie jest z empatii, to raczej coś jak litość może, albo wiąże się z tym że jednak Ty też się zgodziłaś na jego warunki i układ bez wewnętrznej zgody, tyle że on to przyjął za pewnik i to że jesteś w stanie dotrzymać takich wygórowanych warunków, a on czuje się też w jakimś tam sensie oszukany i zdaje sobie sprawę z tego że to czego wymagał od ciebie było i jest niemożliwe do spienienia albo też coś kręci.
Możliwe też że wszystko to na raz i jednocześnie i chłop ma zamęt w głowie bo to też jakaś zmiana coś się skończyło, a może jeszcze liczy że się rozmyślisz,ulitujesz  i pękniesz.Teraz ważne jest to żebyś nie reagowała on ma się dostosować i pogodzić.Rrobi to na co mu pozwolisz i tak odpowie na to i znowu będzie sondował wahał się kalkulował ,
Nie ma co za dużo rozkminiać o tym, tylko że to bardzo odruchowe jest i jakby mimowolne to automatyczne analizowanie.
Sytuacja trudna bo tak dziękować i żegnać się przepraszać to możecie ruski rok, badając się i spekulując ,co które myśli i czuje jakie miało intencje i motywy, czy prawdziwe czy fałszywe szczere /nieszczere i tak w nieskończoność abarot to samo - nie podtrzymuj takiego rozmyślania.
Masz dobre założenia i ich się tego trzymaj odpowiadasz za siebie, on za siebie duży chłopiec z niego, da sobie radę z emocjami jak potrafi to już jego problem nie Twój Ty masz swoje do przerobienia.

580

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

No i chyba mój eks kochanek został wykrakany. Każdego dnia inaczej wychodzę z psem, żeby się na niego nie natknąć. Więc dzisiaj przyszedł do mnie do domu. Nie otworzyłam mu drzwi, prosił, błagał, płakał. Powiedziałam, że jak się nie uspokoi i nie odejdzie, to wezwę policję. Coś jeszcze tam posmęcił pod nosem i jak odchodził, to wsunął mi list.
Tu już taka mocna nie byłam i go przeczytałam.
Przeprosił mnie za wszystko. Przyznał, że jest tchórzem, że wiele dla niego znaczę, ale bał się tego ruchu, od pół roku myśli o tym wszystkim, od pół roku (od tej naszej rozmowy) codziennie się zastanawia czy dobrze zrobił, że postanowił zostać. Mój brak i całkowite odcięcie go zniszczyły. Widzi z jaką nienawiścią i żalem na niego patrzę i nie może wybaczyć sobie tego do czego mnie doprowadził. A przy okazji i siebie. Napisał, że kocha, ale nie umie zrezygnować ze swojego wygodnictwa, bo nie ma żadnej pewności, że to się uda i, że ja się nie rozmyślę przy tym bagnie, które będzie przy rozwodzie. A jeśli by się rozwiódł, to tylko dla mnie, ale nie potrafi.

Jest mi smutno i źle. Widzę, że cierpi. Jestem człowiekiem, który jest dość empatyczny i nie czuję się z tym dobrze.
Na pewno nie wyciągnę ręki i nie wrócę do tego co było. Nie chcę.
Nawet gdyby zaczął mnie na rękach nosić i gdyby stał się ideałem mężczyzny, to dla mnie ten rozdział jest zamknięty, ale męczy mnie ten list. Nie wiem jak się zachować.

Z jednej strony tak po ludzku żal ci tego faceta, a z drugiej strony dzięki temu listowi masz odpowiedzi na niektóre twoje pytania.
Załóżmy, że jest on szczery, a wygląda na to, że jest. Cóż więc on napisał? Otóż napisał, że nie podejmie aż takiego ryzyka, by rozwalać swoje poukładane przez lata życie dla ciebie, bo nie jest pewny czy ułożyłoby się między wami oraz tego, że nie jest pewny czy wytrzymałabys bagno rozwodowe. Wiadomo chodzi o ich wspólny majątek, o dzieci, o reakcje jego rodziny i środowiska, w którym się obraca.
Dowiedziałaś się też, że jest mu bardzo źle i że jest mu przykro.

I teraz analiza jego kroku.
Napisał taki list, czyli przewidział, że możesz nie wpuścić go do domu. Dobijał się jednak, więc tak naprawdę liczył na coś więcej. Liczył na to, że wpuścisz go do domu, zaczniecie rozmawiać, on uderzy w wysokie tony i wytworzy się taka atmosfera, że rzucisz mu się w ramiona. Oboje chociaż przez chwilę odczujecie ulgę, a gdy będzie już PO, to on rzeczowo zacznie ci wyjaśniać, że jednak nie, bo to i tamto, że powie ci po prostu to, co napisał w liście.
Tak więc znowu chciał wpuścić cię w kanal, chociaż może nie z premedytacją, lecz z właściwego mu egoizmu.
Chciał sobie ulżyć nieważne, że znowu twoim kosztem. Znowu przyszedł z propozycją do odrzucenia, czyli chciałby to ciągnąć, ale na starych warunkach.
Następna rzecz- jest tak, jak pisałam wcześniej. On przez cały ten czas wyobrażał sobie, że ty straciłaś cierpliwość, że nie chcesz być jego kochanka i że postawiłaś warunek, że albo żona, albo ty.
Dlatego tylko o tym pisał w liście.
Jest więc pewne, że on kompletnie nic z tego wszystkiego nie zrozumiał, chociaż z drugiej strony trudno, żeby myślał inaczej, skoro tak właśnie mu powiedziałaś, gdy zapolowal na ciebie podczas spaceru z psem.

On nie zrozumiał tego, że zrobił ci krzywdę, ponieważ mimo iż nie miał ci niczego do zaoferowania kradł twoje życie, marzenia i plany, czyli że nie liczył się z twoim dobrym, że ani razu nie pomyślał o tym, że nie ma prawa wpuszczać cię w taki kanał. Zabrakło mu charakteru, empatii i po prostu sumienia. Cisnął z ciebie ile się tylko dało.
Gdybym ja była na twoim miejscu, to nie rizczulalabym się nad tym Panem, bo on litości dla ciebie nie mial, nie miał jej nawet teraz, gdy znowu zburzył ci spokój, narobił w głowie balaganu, a przecież niczego nie przyniósł. Miał tylko to, co na początku, czyli wielkie G.
Myślę, że nie odpisywałabym na ten list, niczego nie tłumaczyła, bo niby co miałabym mu napisać? Słuchaj człowieku mnie nie chodzi o rozwód, bo ja czy z żoną, czy bez żony ja już ciebie nie chcę. Ja zdałam dobie sorawe z tego, że nie chce już tak żyć i nie chce człowieka, który zdradza żonę, krzywdzi kobiete, która nigdy niczego złego mi nie zrobiła, że nie mam zaufania itd itd.
Niczego bym nie tłumaczyła, bo tak naprawdę oboje wiecie doskonale o co chodzi.
Po prostu przyjmij do wiadomości to, co on napisał i kiedyś, gdy spotkasz go na ulicy będziesz mogła odpowiedzieć mu dzień dobry, zamiast uciekać na drugą stronę lub udawać, że go nie widzisz.
On taka twoja postawę doceni i zrozumie, a jeśli będziesz coś na ten list odpowiadała, to utrudnisz mu tylko dochodzenie do siebie po waszym rozstaniu.

581

Odp: Ponad 2 letni romans

Mi nawet przez myśl nie przeszło, żeby mu odpisywać, bo na co? Na to, że kocha, ale jednak wątpi? Że jest tchórzem? Nie chce  mi się bawić w taki ping pong. Ja chce zacząć żyć swoim życiem, nie jego. Mam go w myślach, nie powiem, że nie, dalej za nim tęsknię i dalej mnie to boli, ale ja tęsknię za swoimi wyobrażeniami, jego pustymi słowami, pustymi obietnicami.
Wierzę, że gdzieś jest ktoś dla mnie, że ktoś mnie pokocha, że będę dla kogoś całym światem, ale żeby tak się stało muszę dac sobie na to szansę, u jego boku nie da rady. Przerabialam to. Każdy był zły, źle noge postawił i już mnie irytował, bo był inny niż on.
Dlatego najpierw muszę się wyleczyć, ale na to potrzebuje chwili. Nie wiem jak długiej, ale sama widzę, że nie jest to takie łatwe, jak mi się wydawało.

582

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

(...)Mam go w myślach, nie powiem, że nie, dalej za nim tęsknię i dalej mnie to boli, ale ja tęsknię za swoimi wyobrażeniami, jego pustymi słowami, pustymi obietnicami.

No brawo! smile Chyba nigdy nie widziałem tak śmiałego i szczerego przyznania się do tego, jak bardzo błędnymi motywami kierowała się osoba, która weszła w romans. To powinni sobie chyba powtarzać wszyscy, którzy zostali skrzywdzeni w takich relacjach.Jeśli się to z siebie wyrzuci i uświadomi prawdziwą wersję wydarzeń, to łatwiej przejść do następnego etapu.

ObecnaKochanka napisał/a:

Wierzę, że gdzieś jest ktoś dla mnie, że ktoś mnie pokocha, że będę dla kogoś całym światem, ale żeby tak się stało muszę dac sobie na to szansę, u jego boku nie da rady.

I o to chodzi! Dużo siły i wytrwałości się przyda:)

Facet wygląda na zdesperowanego ,i niezależnie od jego prawdziwych motywacji, jego natręctwo może przyprawiać o niepokój. Chwytanie się takich zagrań próbuje wytworzyć przed Tobą złudzenie, że potrzebuje Twojej pomocy i jesteś dla niego ważna. Tymczasem on swoją grę doskonale odgrywa, tylko prędko się nie chce odsłaniać, żeby Cię nie spłoszyć. Tymczasem jego celem jest ponowne zapięcie Ciebie na emocjonalną smycz, o czym na szczęście jesteś świadoma

583

Odp: Ponad 2 letni romans

Szczerze mówiąc, trochę nie rozumiem, o co pretensje do tego pana i żal. Przecież od dawna wiadomo było, że on jest żonaty, czyli że ma żonę. Więc na czym polega jego wina? Na czułych słówkach, które są standardową zagrywką, żeby uwieść kobietę i mieć seks lub inne korzyści i przyjemności płynące z romansu?
Wiem, że jak się jest zakochaną, to się żyje w iluzjach... Jednak to nie wina tych mężczyzn, te nasze iluzje, naiwność. On do niczego nie zmuszał i nie udawał kawalera. Nawet wprost mówił pół roku temu, czy w tym liście, że jesteś dla niego tylko tajną kochanką, nikim więcej. Bardzo szczery pan.

A tak w sumie, to nic dziwnego, że on jest zdezorientowany w sytuacji, bo przez dwa lata zgadzałaś się na taki układ, a teraz nagle odwrót. Oczywiście bardzo dobrze, że jest ten odwrót. Ale zrozumieć faceta na swój sposób też trzeba, że jest w szoku i nie wie, o co chodzi wink I może nie wylewać na niego wiadra pomyj mimo wszystko, bo układ był jasny. Ewentualnie można powiedzieć - było miło, ale się skończyło, romansu już nie chcę. I nie-romansu też.

584 Ostatnio edytowany przez ObecnaKochanka (2020-05-22 22:02:32)

Odp: Ponad 2 letni romans
umajona napisał/a:

Szczerze mówiąc, trochę nie rozumiem, o co pretensje do tego pana i żal. Przecież od dawna wiadomo było, że on jest żonaty, czyli że ma żonę. Więc na czym polega jego wina? Na czułych słówkach, które są standardową zagrywką, żeby uwieść kobietę i mieć seks lub inne korzyści i przyjemności płynące z romansu?
Wiem, że jak się jest zakochaną, to się żyje w iluzjach... Jednak to nie wina tych mężczyzn, te nasze iluzje, naiwność. On do niczego nie zmuszał i nie udawał kawalera. Nawet wprost mówił pół roku temu, czy w tym liście, że jesteś dla niego tylko tajną kochanką, nikim więcej. Bardzo szczery pan.

A tak w sumie, to nic dziwnego, że on jest zdezorientowany w sytuacji, bo przez dwa lata zgadzałaś się na taki układ, a teraz nagle odwrót. Oczywiście bardzo dobrze, że jest ten odwrót. Ale zrozumieć faceta na swój sposób też trzeba, że jest w szoku i nie wie, o co chodzi wink I może nie wylewać na niego wiadra pomyj mimo wszystko, bo układ był jasny. Ewentualnie można powiedzieć - było miło, ale się skończyło, romansu już nie chcę. I nie-romansu też.

A czy czytałaś cały wątek? smile
Nie wylewam na niego wiadra pomyj, nie uważam go za największego gnoja.  Skoro go kocham, to musiał mi dawać coś, co było mi potrzebne, nie mogę go teraz oczerniac i mówić, jaki był beznadziejny, bo było mi z nim dobrze, pomijając wszystkie formalne kwestie.
Po prostu już nie chce być w tym wszystkim. Tak zwyczajnie jestem tym zmęczona. Marzy mi się ktoś, kto będzie dawał tyle ile ja daje. A przy nim mieć tego nie mogę, więc rezygnuje. Tak zwyczajnie.


Edit

bagienni_k napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:

(...)Mam go w myślach, nie powiem, że nie, dalej za nim tęsknię i dalej mnie to boli, ale ja tęsknię za swoimi wyobrażeniami, jego pustymi słowami, pustymi obietnicami.

No brawo! smile Chyba nigdy nie widziałem tak śmiałego i szczerego przyznania się do tego, jak bardzo błędnymi motywami kierowała się osoba, która weszła w romans. To powinni sobie chyba powtarzać wszyscy, którzy zostali skrzywdzeni w takich relacjach.Jeśli się to z siebie wyrzuci i uświadomi prawdziwą wersję wydarzeń, to łatwiej przejść do następnego etapu.

ObecnaKochanka napisał/a:

Wierzę, że gdzieś jest ktoś dla mnie, że ktoś mnie pokocha, że będę dla kogoś całym światem, ale żeby tak się stało muszę dac sobie na to szansę, u jego boku nie da rady.

I o to chodzi! Dużo siły i wytrwałości się przyda:)

Facet wygląda na zdesperowanego ,i niezależnie od jego prawdziwych motywacji, jego natręctwo może przyprawiać o niepokój. Chwytanie się takich zagrań próbuje wytworzyć przed Tobą złudzenie, że potrzebuje Twojej pomocy i jesteś dla niego ważna. Tymczasem on swoją grę doskonale odgrywa, tylko prędko się nie chce odsłaniać, żeby Cię nie spłoszyć. Tymczasem jego celem jest ponowne zapięcie Ciebie na emocjonalną smycz, o czym na szczęście jesteś świadoma

W jakiś sposób na pewno jestem dla niego ważna, ale nie w taki, w jaki on jest dla mnie. Dlatego ja mam tego dość, dlatego odpuściłam, dlatego zrozumiałam, że to wcale nie jest miłość mojego życia, tak jak mi się wydawało. Muszę przejść żałobę i tyle.

585

Odp: Ponad 2 letni romans
umajona napisał/a:

Szczerze mówiąc, trochę nie rozumiem, o co pretensje do tego pana i żal. Przecież od dawna wiadomo było, że on jest żonaty, czyli że ma żonę. Więc na czym polega jego wina? Na czułych słówkach, które są standardową zagrywką, żeby uwieść kobietę i mieć seks lub inne korzyści i przyjemności płynące z romansu?
Wiem, że jak się jest zakochaną, to się żyje w iluzjach... Jednak to nie wina tych mężczyzn, te nasze iluzje, naiwność. On do niczego nie zmuszał i nie udawał kawalera. Nawet wprost mówił pół roku temu, czy w tym liście, że jesteś dla niego tylko tajną kochanką, nikim więcej. Bardzo szczery pan.

A tak w sumie, to nic dziwnego, że on jest zdezorientowany w sytuacji, bo przez dwa lata zgadzałaś się na taki układ, a teraz nagle odwrót. Oczywiście bardzo dobrze, że jest ten odwrót. Ale zrozumieć faceta na swój sposób też trzeba, że jest w szoku i nie wie, o co chodzi wink I może nie wylewać na niego wiadra pomyj mimo wszystko, bo układ był jasny. Ewentualnie można powiedzieć - było miło, ale się skończyło, romansu już nie chcę. I nie-romansu też.

To co piszesz jest prawda, jednak tu chodzi o to, że gdyby to był dojrzały i odpowiedzialny człowiek on nigdy nie zasadzilby się na młoda dziewczynę, bo wiedziałby, że nie ma do tego prawa. Nie mógł nie wiedzieć o tym, że dziewczyna chciałaby mieć własnego faceta własny związek, rodzinę i że on nigdy jej tego nie da. Nie miał więc prawa xawracac jej w głowie i zoxkochiwac ja w sobie. Porządny mężczyzna na pewno tak by nie postąpil.

Posty [ 521 do 585 z 857 ]

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ponad 2 letni romans

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024