Ponad 2 letni romans - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ponad 2 letni romans

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 857 ]

196

Odp: Ponad 2 letni romans
Badas napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:

Wściekła pytam: Kiedy ostatni raz spałeś z żoną? Rozuniem, że wtedy to jako zdrada się nie liczy?
Mówi: Nie będę odpowiadać ci na takie pytania!!! Mówiłem ci, że między nami bliskości nie ma w ogóle, że ją to nie interesuje, zadajesz mi nie fair pytania.
Więc ze stoickim spokojem pytam ponownie : Kiedy?
A on : nie wiem, kilka tygodni temu, miesięcy? Nie umiem odpowiedzieć na pytanie. Nie drąż tego.
Więc mówię: czyli ja cie nie zaspokajam? Mówisz mi, że idziesz spać, a bierzesz się za nią? Jak to jest? Skoro ona nic nie inicjuje, a mi wmawiasz, że tak kochasz, to po co ją ruszasz, skoro ona nie chce? Mało ci?

Kochanko,  czytam dokładnie i że zrozumieniem, to ty zapominasz chyba co piszesz..i czytasz mało dokładnie i wybiórczo. Podkreślam za każdym razem ze to on zdradził żonę,. Tu jesteś czysta jak łza. Czyż nie.?

Dlaczego została zacytowana połowa rozmowy? Wyraźnie napisałam, że to on mi zarzucił zdradę w takiej relacji, gdzie ja tak nie uważam. Przez połowiczny cytat został zmieniony kontekst naszej rozmowy.

Zobacz podobne tematy :

197 Ostatnio edytowany przez Badas (2020-05-02 12:27:57)

Odp: Ponad 2 letni romans

Zacytowałam właściwy fragment i w dobrym kontekście. Uważam że cytowanie całości.o twoich fantazjach i jego uwadze że to zdrada jest zbędne. Dla ciebie właśnie zdradą jest to co przytoczyłam. Kontekst jest bez zmian.
A poniżej twoje słowa o miejscu.przy jego boku,.o żonie która nie jest super. Łatwo być super bez wspólnych spraw, kłopotów. I to że nie ty ślubowałaś? To jest właśnie ten egoizm.o którym mówię. Teraz widząc, że on jednak nie zostawi żony, to niby ty chcesz odejsc. Tak żeby wrócił do żony bo to ty go nie chcesz.
Wkurzasz się na mnie,.bo mówię prawdę. A prawda jest ciężka w przyjęciu.

198

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

Właśnie nastąpił wstrząs, który wszyscy Ci tutaj chyba przewidywali. Dopiero teraz przekonałaś się co jest naprawdę wart facet, tak łatwo zdradzający i oszukujący kogoś bliskiego. Do tego bezczelnie Ci próbuje wmówić, że spełnienie Twoich fantazji ma być Twoją zdradą wobec niego(!) A jego zachowanie jak inaczej nazwać? Pokazał swoją prawdziwą twarz, jednocześnie ukazując, że jego relacje z żoną układają się nieco inaczej, niż Tobie przedstawiał. Błędem jest po prostu to, że kochanki w takich sytuacjach wyobrażają sobie, że akurat z nimi ktoś będzie na zawsze i akurat ich nie zdradzi w żadnym wypadku.

Nastąpił, owszem nastąpił. Ale był on mi bardzo potrzebny, dobrze było dostać czymś takim w twarz, bo to otrzeźwia i obmywa ze złudzeń. Otworzyło oczy na prawdę i teraz pozostaje mi w tym wytrwać.

199

Odp: Ponad 2 letni romans

Jeśli otrzeźwiałaś, jeśli jesteś obmyta ze złudzeń, jeśli zobaczyłaś rzeczywistość, to podjęłaś decyzję i o żadnym wytrwaniu nie ma mowy.

200

Odp: Ponad 2 letni romans
Badas napisał/a:

Zacytowałam właściwy fragment i w dobrym kontekście. Uważam że cytowanie całości.o twoich fantazjach i jego uwadze że to zdrada jest zbędne. Dla ciebie właśnie zdradą jest to co przytoczyłam. Kontekst jest bez zmian.
A poniżej twoje słowa o miejscu.przy jego boku,.o żonie która nie jest super. Łatwo być super bez wspólnych spraw, kłopotów. I to że nie ty ślubowałaś? To jest właśnie ten egoizm.o którym mówię. Teraz widząc, że on jednak nie zostawi żony, to niby ty chcesz odejsc. Tak żeby wrócił do żony bo to ty go nie chcesz.
Wkurzasz się na mnie,.bo mówię prawdę. A prawda jest ciężka w przyjęciu.

Nie wkurzam się na Twoją prawdę, tylko na wybiórcze czytanie i wyciąganie wniosków z doopy. To on zasugerował, że latanie z łóżka do łóżka to zdrada. W takim razie czym jest to, co on robi? Odwróciłam kota ogonem, żeby pokazać mu jego hipokryzję, a nie, żeby udowodnić czy mnie zdradza czy nie.
Bo akurat jeśli o to Ci chodzi, to on zdradza żonę ze mną, a nie na odwrót.

201 Ostatnio edytowany przez Badas (2020-05-02 12:46:03)

Odp: Ponad 2 letni romans

Kochanko, przeczytaj uważnie! moje wpisy. Wszędzie podkreślam, że to on zdradza, bo to on ma żonę.
Twoja rola w tym żadna. Przecież ty nie czujesz się winna w najmniejszym nawet stopniu. Mało tego cały czas się tym argumentem usprawiedliwiasz.
I to nie jest jak to nazwałaś " moja prawda". Tylko prawda obiektywna.

202

Odp: Ponad 2 letni romans
Badas napisał/a:

Kochanko, przeczytaj uważnie! moje wpisy. Wszędzie podkreślam, że to on zdradza, bo to on ma żonę.
Twoja rola w tym żadna. Przecież ty nie czujesz się winna w najmniejszym nawet stopniu. Mało tego cały czas się tym argumentem usprawiedliwiasz.

Twoja racja - mój spokój big_smile

203 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-05-02 12:53:31)

Odp: Ponad 2 letni romans
Badas napisał/a:

I wbrew temu co ktoś tu wcześniej wspomniał. Nie wylewamy na autorkę własnych osobistych frustracji. Tylko denerwuje nas brak zasad. I "żałość" nad sobą- zdradzaną z żoną kochanką.

Dokładnie jest to wylewaniem frustracji .
Po co tak zaprzeczać ? Frustracja też jest ludzka.
Złość na kochankę/kochanka się pojawia u zdradzonych po prostu tak ,jak złość uraza,pretensje,żale do niewiernego,zdradzającego na przemiennie z różną intensywnością,nasileniem raz dostaje się jednemu raz drugiemu towarzyszy temu też mnóstwo pretensji do siebie
analizowanie : dlaczego mnie ? dlaczego ja ?  za co?co ja takiego zrobiłam zrobiłem że mnie to spotkało czym sobie zasłużyłam i co zrobiłam/zrobiłem źle ? czy to wszystko przeze mnie?.
Mnóstwo pytań rozterek wątpliwości, rozczarowań, goryczy,utrata zaufania (czasem bezpowrotna) itp to też jest bywa pewien etap i fazy po zdradzie rozstaniu.
Dobrze nie zostawać tam zbyt długo dla własnego dobra nie ma co bić piany, urągać , tak jak nie ma co udawać świętego.
Powtórzę się - moralna racja, słuszność etyczna - nie pomaga w odreagowaniu emocji uczuć wszystkich tych święcie obowiązkowo słusznych i tych irracjonalnych, wręcz przeciwnie nakręca i utrwala rozdrapywanie ran urazów,żywi niechęć ,a to odbiera spokój ,"nienawiść" tylko pozornie rozgrzewa i daje niby ulgę,moc .Odpuszczanie choć wydaje się trudniejsze jest najlepszą metodą do osiągnięcia spokoju tyle że to też jest proces - dobrowolny najlepiej nic pod przymusem i na siłę.
Tym razem "wyręczę" Elę smile, która czasem dostaje "po łapkach" za to że niby broni kochanek ( nomen omen sama została zdradzona przez męża)
Skoro pokochałaś męża kiedyś tam takiego a nie innego ,to istnieje spore prawdopodobieństwo że inna kobieta też to mogła zrobić i  zrobiła popełniając błąd, zależy na kogo trafiło kochanki ,też są różne robienie z nich potworów bez sumienia i bez dylematów, zawsze i ze wszystkich hurtowo jak leci,zakładając z góry ,zaprzecza rzeczywistości,ale to mąż Ciebie zdradził i był niewierny na pierwszym miejscu i przede wszystkim.W przypadku kochanki kochanka można co  najwyżej indywidualnie rozważać stopień współudziału jak bardzo ktoś zaangażował się i był aktywny w podtrzymywaniu różnych iluzji, złudzeń i ewentualnie pomagał kłamać.

204

Odp: Ponad 2 letni romans

STOP! Rozumiem, że temat jest kontrowersyjny i u niektórych może budzić żywe emocje, ale to NIE jest wystarczający powód, abyśmy dawali sobie przyzwolenie na treści obraźliwe, agresywne, których głównym celem jest słowne uderzenie w drugą osobę. Zapewniam, że wszystko można wyrazić w sposób, który nikogo nie obraża i zgodny jest z zasadami współżycia społecznego.

Wiki04, jeśli czujesz potrzebę porozmawiania o swojej krzywdzie, załóż odrębny wątek.

Wszystkich proszę o kulturalną, zgodną z regulaminem wymianę zdań, w przeciwnym razie pojawią się określone konsekwencje.
Z pozdrowieniami, Olinka

205

Odp: Ponad 2 letni romans

Kończąc tą polemikę, powiem tylko masz swoją rację i nie przyjmujesz nic co nie jest z nią zgodne. Dla.mnie winni zdradzie jesteście oboje, on bo faktycznie zdradził, ty bo nie zrobiłaś nic żeby z niego zrezygnować. Żyj w swoim spokoju. Powodzenia nie życzę.

206

Odp: Ponad 2 letni romans
Badas napisał/a:

Kończąc tą polemikę, powiem tylko masz swoją rację i nie przyjmujesz nic co nie jest z nią zgodne. Dla.mnie winni zdradzie jesteście oboje, on bo faktycznie zdradził, ty bo nie zrobiłaś nic żeby z niego zrezygnować. Żyj w swoim spokoju. Powodzenia nie życzę.

Przyjmuje Badas, ale nie przyjmuje ataków w swoją stronę, bo coś Ci się nie podoba.
Wiesz w czym jest problem? Ja nie mówię tu o zdradzie, to nie jest powód, dla którego założyłam wątek, tu chodzi o relacje moją z nim, a nie jego z jego żoną.
Nie wiem po co cały czas wciskasz mi, że wina jest nasza, skoro nie to jest tematem rozmowy.
Czy nic nie zrobiłam? Pewnie nie, ale po to tu jestem, żeby się ogarnąć. Czasem ludzie muszą dosięgnąć dna, żeby móc się odbić.

207 Ostatnio edytowany przez new_life (2020-05-02 13:10:00)

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

  Nie będę brać na siebie odpowiedzialności za jego małżeństwo. Gdyby była taka super, gdyby było wszystko dobrze, to nie znalazłby dla mnie miejsca. Tyle w temacie.

Pierwsze zdanie tak, drugie niekoniecznie niestety. To jest w pewien sposób, może nieświadomy, usprawiedliwianie siebie. Są różni ludzie, z różnymi problemami i tak naprawdę nie wiesz co kieruje Twoim kochankiem.

Z moich doświadczeń, mój jm jest typem poszukującym, o czym ja oczywiście dowiadywalam się jako ostatnia, a sporo informacji zbieram dopiero teraz, już po rozstaniu. Nikt nie jest idealny, ale teraz, gdy mój jm stracił mnie, naszą rodzinę to widzi jak wyszłam z tej historii z podniesioną głową, nie pozwoliłam jego kochance wypisywać do mnie, odcielam się, odpuscilam i zajęłam sobą (tak jak paslawek uważam to za najlepsze, choć wcale nie najłatwiejsze wyjście). I zaczął mnie doceniać, o ironio smile

Może tego nie widzisz, ale wciąż oceniasz tę kobietę zakładając, że gdyby była super, nie byłoby go obok Ciebie. A to nie musi i bardzo często nie jest cała prawda.

208

Odp: Ponad 2 letni romans
new_life napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:

  Nie będę brać na siebie odpowiedzialności za jego małżeństwo. Gdyby była taka super, gdyby było wszystko dobrze, to nie znalazłby dla mnie miejsca. Tyle w temacie.

Pierwsze zdanie tak, drugie niekoniecznie niestety. To jest w pewien sposób, może nieświadomy, usprawiedliwianie siebie. Są różni ludzie, z różnymi problemami i tak naprawdę nie wiesz co kieruje Twoim kochankiem.

Z moich doświadczeń, mój jm jest typem poszukującym, o czym ja oczywiście dowiadywalam się jako ostatnia, a sporo informacji zbieram dopiero teraz, już po rozstaniu. Nikt nie jest idealny, ale teraz, gdy mój jm stracił mnie, naszą rodzinę to widzi jak wyszłam z tej historii z podniesioną głową, nie pozwoliłam jego kochance wypisywać do mnie, odcielam się, odpuscilam i zajęłam sobą (tak jak paslawek uważam to za najlepsze, choć wcale nie najłatwiejsze wyjście). I zaczął mnie doceniać, o ironio smile

Może tego nie widzisz, ale wciąż oceniasz tę kobietę zakładając, że gdyby była super, nie byłoby go obok Ciebie. A to nie musi i bardzo często nie jest cała prawda.

Pewnie masz dużo racji w tym co mówisz. Może w ten sposób usprawiedliwiam swoje zachowanie i dlaczego to tyle trwało..

Nigdy nie napisze do jego żony, nigdy nie będę jej nachodzić, nigdy nie będę opowiadać jej co usłyszałam i jakie życie z nim miałam. To nie moja rola jest ją o tym powiadomić. Poza tym... Wtedy całe zło spłynie na mnie, nie na niego, to ja będę winna. Po co mi to? Wolę zamknąć ten rozdział i zacząć od nowa, bez ciągnącego się smrodu za mną.

209

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Nie będę brać na siebie odpowiedzialności za jego małżeństwo. Gdyby była taka super, gdyby było wszystko dobrze, to nie znalazłby dla mnie miejsca. Tyle w temacie.

Gdybyś ty była taka super, taka perfekcyjna dla niego, rozwiódłby się z żoną. Tymczasem jesteś tylko dziewczyną na telefon. Tyle w temacie.

210

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Nie wkurzam się na Twoją prawdę, tylko na wybiórcze czytanie i wyciąganie wniosków z doopy. To on zasugerował, że latanie z łóżka do łóżka to zdrada. W takim razie czym jest to, co on robi? Odwróciłam kota ogonem, żeby pokazać mu jego hipokryzję, a nie, żeby udowodnić czy mnie zdradza czy nie.
Bo akurat jeśli o to Ci chodzi, to on zdradza żonę ze mną, a nie na odwrót.

Jeśli tylko zaczniesz zadawać niewygodne pytania, coraz więcej hipokryzji w nim odkryjesz. A tym samym jego prawdziwe intencje i ogólnie jego prawdziwe "ja".
Romans, tym bardziej długoletni jest wypaczeniem miłości szacunku. Każde kolejne pytanie będzie Ci to uświadamiać.
Już sam fakt, że się motał z odpowiedzią kiedy ostatnio sypiał żoną i nie wiedział czy kilka tygodni czy miesięcy, to znaczy, że z tym u nich wszystko ok. A seks mieli może nawet wczoraj rano.
W to, że on nie odpuści też jestem pewna. A oburzenie na ew zdradę był teatrzykiem na pokaz. Obstawiam jednak, że niebawem okaże Tobie swoją wspaniałomyślność i "pozwoli" spotykać z innymi, pod warunkiem oczywiście, że przestaniesz mu suszyć głowę o żonę.

211

Odp: Ponad 2 letni romans
imieslow napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:

Nie będę brać na siebie odpowiedzialności za jego małżeństwo. Gdyby była taka super, gdyby było wszystko dobrze, to nie znalazłby dla mnie miejsca. Tyle w temacie.

Gdybyś ty była taka super, taka perfekcyjna dla niego, rozwiódłby się z żoną. Tymczasem jesteś tylko dziewczyną na telefon. Tyle w temacie.

I tu się z Tobą zgodzę. Nie jestem taka super, jak myślałam i, jak on mi to wmawiał. Jestem super w określonych sytuacjach i momentach.
Dlatego z nich rezygnuje. Bo albo będę na 100%, albo wcale smile

212

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
new_life napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:

  Nie będę brać na siebie odpowiedzialności za jego małżeństwo. Gdyby była taka super, gdyby było wszystko dobrze, to nie znalazłby dla mnie miejsca. Tyle w temacie.

Pierwsze zdanie tak, drugie niekoniecznie niestety. To jest w pewien sposób, może nieświadomy, usprawiedliwianie siebie. Są różni ludzie, z różnymi problemami i tak naprawdę nie wiesz co kieruje Twoim kochankiem.

Z moich doświadczeń, mój jm jest typem poszukującym, o czym ja oczywiście dowiadywalam się jako ostatnia, a sporo informacji zbieram dopiero teraz, już po rozstaniu. Nikt nie jest idealny, ale teraz, gdy mój jm stracił mnie, naszą rodzinę to widzi jak wyszłam z tej historii z podniesioną głową, nie pozwoliłam jego kochance wypisywać do mnie, odcielam się, odpuscilam i zajęłam sobą (tak jak paslawek uważam to za najlepsze, choć wcale nie najłatwiejsze wyjście). I zaczął mnie doceniać, o ironio smile

Może tego nie widzisz, ale wciąż oceniasz tę kobietę zakładając, że gdyby była super, nie byłoby go obok Ciebie. A to nie musi i bardzo często nie jest cała prawda.

Pewnie masz dużo racji w tym co mówisz. Może w ten sposób usprawiedliwiam swoje zachowanie i dlaczego to tyle trwało..

Nigdy nie napisze do jego żony, nigdy nie będę jej nachodzić, nigdy nie będę opowiadać jej co usłyszałam i jakie życie z nim miałam. To nie moja rola jest ją o tym powiadomić. Poza tym... Wtedy całe zło spłynie na mnie, nie na niego, to ja będę winna. Po co mi to? Wolę zamknąć ten rozdział i zacząć od nowa, bez ciągnącego się smrodu za mną.

Ja nigdy nie miałam pretensji do kochanek, nie chciałam nawet wiedzieć jak wyglądają i kim są. Bo to mój mąż mnie zdradzal, a kochanki oszukiwał i one nie zajmowały moich myśli. A już na pewno nie potrzebowałam się na nich mscic.
Jeżeli uważasz, że zło splynie na Ciebie a nie na niego, to masz sporo do przepracowania ze sobą. Ale to już wiesz, prawda?

213

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
Badas napisał/a:

Kończąc tą polemikę, powiem tylko masz swoją rację i nie przyjmujesz nic co nie jest z nią zgodne. Dla.mnie winni zdradzie jesteście oboje, on bo faktycznie zdradził, ty bo nie zrobiłaś nic żeby z niego zrezygnować. Żyj w swoim spokoju. Powodzenia nie życzę.

Przyjmuje Badas, ale nie przyjmuje ataków w swoją stronę, bo coś Ci się nie podoba.
Wiesz w czym jest problem? Ja nie mówię tu o zdradzie, to nie jest powód, dla którego założyłam wątek, tu chodzi o relacje moją z nim, a nie jego z jego żoną.
Nie wiem po co cały czas wciskasz mi, że wina jest nasza, skoro nie to jest tematem rozmowy.
Czy nic nie zrobiłam? Pewnie nie, ale po to tu jestem, żeby się ogarnąć. Czasem ludzie muszą dosięgnąć dna, żeby móc się odbić.

Po pierwsze nic ci nie wciskam. Z faktami się nie dyskutuje. Po drugie, żeby coś zmienić trzeba przyznać się do błędu, czasem do winy. Ty tego nie chcesz. Bo takowej nie widzisz.

214

Odp: Ponad 2 letni romans
new_life napisał/a:

Jeżeli uważasz, że zło splynie na Ciebie a nie na niego, to masz sporo do przepracowania ze sobą. Ale to już wiesz, prawda?

Bardzo często większość zła spływa na kochankę. Bo uwiodła. "Dała", latała, pisała - i "się jej dałem namówić".
Jakby nie ta kochanka, to wszystko by bylo super.

Nie mówię, że w każdym przypadku tak jest. Ale w wielu tak.

Nie ma żadnego sensu latać do tej żony i ją uświadamiać. Sprawę trzeba zakończyć i tyle. Bez niepotrzebnych wojen.
Ważne, żeby autorka odpuściła sobie kontakt, bo facet z pewnością nie odpuści.

215

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
imieslow napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:

Nie będę brać na siebie odpowiedzialności za jego małżeństwo. Gdyby była taka super, gdyby było wszystko dobrze, to nie znalazłby dla mnie miejsca. Tyle w temacie.

Gdybyś ty była taka super, taka perfekcyjna dla niego, rozwiódłby się z żoną. Tymczasem jesteś tylko dziewczyną na telefon. Tyle w temacie.

I tu się z Tobą zgodzę. Nie jestem taka super, jak myślałam i, jak on mi to wmawiał. Jestem super w określonych sytuacjach i momentach.
Dlatego z nich rezygnuje. Bo albo będę na 100%, albo wcale smile

Żona nie może być taka zła, skoro jej nie zostawi. Pewnie spełnia się w kwestiach, które dają mu komfort i wygodę. Ty jesteś młodym ciałem, czyli czymś czego żona mu już nie zapewni. Ale jak widać - jesteś tylko dopełnieniem sfery, w której czegoś mu brakuje a nie jej nadrzędną postacią. Nie widzi ciebie w miejscu które ona piastuje, bo zapewne ona robi to dobrze. Nie łudź się, że on ci o tym powie - za wygodnie mu jest. Przestań być czyimś dodatkiem i znajdź kogoś kto nie będzie cię używał tylko wtedy kiedy będzie miał potrzebę.

216

Odp: Ponad 2 letni romans
Netania napisał/a:
new_life napisał/a:

Jeżeli uważasz, że zło splynie na Ciebie a nie na niego, to masz sporo do przepracowania ze sobą. Ale to już wiesz, prawda?

Bardzo często większość zła spływa na kochankę. Bo uwiodła. "Dała", latała, pisała - i "się jej dałem namówić".
Jakby nie ta kochanka, to wszystko by bylo super.

Nie mówię, że w każdym przypadku tak jest. Ale w wielu tak.

Nie ma żadnego sensu latać do tej żony i ją uświadamiać. Sprawę trzeba zakończyć i tyle. Bez niepotrzebnych wojen.
Ważne, żeby autorka odpuściła sobie kontakt, bo facet z pewnością nie odpuści.

Właśnie o to mi chodziło. Jego żonie łatwiej będzie obarczyć winą mnie, niż kogoś kogo kocha. I pewnie on jej w tym też pomoże. Zresztą to tylko moje domniemania. Ja nie chce sprawdzać czy tak będzie, czy nie będzie.
Nie mój cyrk, nie moje małpy.

217

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
Netania napisał/a:
new_life napisał/a:

Jeżeli uważasz, że zło splynie na Ciebie a nie na niego, to masz sporo do przepracowania ze sobą. Ale to już wiesz, prawda?

Bardzo często większość zła spływa na kochankę. Bo uwiodła. "Dała", latała, pisała - i "się jej dałem namówić".
Jakby nie ta kochanka, to wszystko by bylo super.

Nie mówię, że w każdym przypadku tak jest. Ale w wielu tak.

Nie ma żadnego sensu latać do tej żony i ją uświadamiać. Sprawę trzeba zakończyć i tyle. Bez niepotrzebnych wojen.
Ważne, żeby autorka odpuściła sobie kontakt, bo facet z pewnością nie odpuści.

Właśnie o to mi chodziło. Jego żonie łatwiej będzie obarczyć winą mnie, niż kogoś kogo kocha. I pewnie on jej w tym też pomoże. Zresztą to tylko moje domniemania. Ja nie chce sprawdzać czy tak będzie, czy nie będzie.
Nie mój cyrk, nie moje małpy.

Kogo żona będzie obwiniać to jedno, ale mąż na pewno zgoni na ciebie, że ty go uwiadłaś, aby siebie wybielić.

218

Odp: Ponad 2 letni romans
Netania napisał/a:
new_life napisał/a:

Jeżeli uważasz, że zło splynie na Ciebie a nie na niego, to masz sporo do przepracowania ze sobą. Ale to już wiesz, prawda?

Bardzo często większość zła spływa na kochankę. Bo uwiodła. "Dała", latała, pisała - i "się jej dałem namówić".
Jakby nie ta kochanka, to wszystko by bylo super.

Nie mówię, że w każdym przypadku tak jest. Ale w wielu tak.

To bardzo niedojrzała postawa i jeżeli miałyście doświadczenia z takimi żonami czy kochankami, to współczuję, naprawdę.

Faktem jest jednak to, że skoro kochanek z Obecną nie jest oficjalnie, to oznacza, że na jej miejscu mogłaby być inna kobieta. Dla Obecnej bardzo brutalne, ale prawdziwe.

219 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-05-02 14:08:20)

Odp: Ponad 2 letni romans
Badas napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:
Badas napisał/a:

Kończąc tą polemikę, powiem tylko masz swoją rację i nie przyjmujesz nic co nie jest z nią zgodne. Dla.mnie winni zdradzie jesteście oboje, on bo faktycznie zdradził, ty bo nie zrobiłaś nic żeby z niego zrezygnować. Żyj w swoim spokoju. Powodzenia nie życzę.

Przyjmuje Badas, ale nie przyjmuje ataków w swoją stronę, bo coś Ci się nie podoba.
Wiesz w czym jest problem? Ja nie mówię tu o zdradzie, to nie jest powód, dla którego założyłam wątek, tu chodzi o relacje moją z nim, a nie jego z jego żoną.
Nie wiem po co cały czas wciskasz mi, że wina jest nasza, skoro nie to jest tematem rozmowy.
Czy nic nie zrobiłam? Pewnie nie, ale po to tu jestem, żeby się ogarnąć. Czasem ludzie muszą dosięgnąć dna, żeby móc się odbić.

Po pierwsze nic ci nie wciskam. Z faktami się nie dyskutuje. Po drugie, żeby coś zmienić trzeba przyznać się do błędu, czasem do winy. Ty tego nie chcesz. Bo takowej nie widzisz.

Jak to nie widzi ?
Już na początku i w pierwszym poście przyznała się do błędu.
Co jeszcze ma zrobić Autorka żebyś poczuła satysfakcję  ?
Napisać że wszystkiego żałuje i nie było warto?
Nie żałuje się wszystkiego byłaby obłudną i "fałszywa" gdyby za wszystko było jej wstyd,taka hipokryzja i niby samokrytyka żeby Tobie ustąpić i zadowolić Twoje rozgoryczenie nie jest rozwiązaniem sytuacji Tobie to też nic nie da.
Pewnych rzeczy się żałuje i wstyd a pewnych nie, ogląd tego się zmienia w czasie i po czasie dochodzi się do istoty własnych błędów.
Czy ma przyznać to że widzi absolutnie i obiektywnie krzywdę jaką wyrządziła innym?
Tego nie jest w stanie w żaden sposób stwierdzić i określić obiektywnie ,taka prawda nie ma jak tego zweryfikować i sprawdzić idealnie,ogólniki  i uśrednienia nic tu nie pomogą - nie za wszystkie konsekwencje jest odpowiedzialna w takich okolicznościach.
Powinna siebie Autorka jakoś specjalnie nazwać ?
Ma się Autorka pochlastać żeby zadośćuczynić ?
To raczej trudno wykonać na forum.

220

Odp: Ponad 2 letni romans
new_life napisał/a:
Netania napisał/a:
new_life napisał/a:

Jeżeli uważasz, że zło splynie na Ciebie a nie na niego, to masz sporo do przepracowania ze sobą. Ale to już wiesz, prawda?

Bardzo często większość zła spływa na kochankę. Bo uwiodła. "Dała", latała, pisała - i "się jej dałem namówić".
Jakby nie ta kochanka, to wszystko by bylo super.

Nie mówię, że w każdym przypadku tak jest. Ale w wielu tak.

To bardzo niedojrzała postawa i jeżeli miałyście doświadczenia z takimi żonami czy kochankami, to współczuję, naprawdę.

Faktem jest jednak to, że skoro kochanek z Obecną nie jest oficjalnie, to oznacza, że na jej miejscu mogłaby być inna kobieta. Dla Obecnej bardzo brutalne, ale prawdziwe.

Ale generalnie częste jest takie podejście społeczne. Często na tym forum spotkać można arcyfajne powiedzenie "Jakby suka nie dała, pies by nie wziął". Co zrobisz? Mentalnie siedzimy wciąż w XIX wiecznych Lipcach, gdzie Antek bzykał, Wójt bzykał, ale na taczce z gnojem wywieźli Jagnę.

221

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
Netania napisał/a:
new_life napisał/a:

Jeżeli uważasz, że zło splynie na Ciebie a nie na niego, to masz sporo do przepracowania ze sobą. Ale to już wiesz, prawda?

Bardzo często większość zła spływa na kochankę. Bo uwiodła. "Dała", latała, pisała - i "się jej dałem namówić".
Jakby nie ta kochanka, to wszystko by bylo super.

Nie mówię, że w każdym przypadku tak jest. Ale w wielu tak.

Nie ma żadnego sensu latać do tej żony i ją uświadamiać. Sprawę trzeba zakończyć i tyle. Bez niepotrzebnych wojen.
Ważne, żeby autorka odpuściła sobie kontakt, bo facet z pewnością nie odpuści.

Właśnie o to mi chodziło. Jego żonie łatwiej będzie obarczyć winą mnie, niż kogoś kogo kocha. I pewnie on jej w tym też pomoże. Zresztą to tylko moje domniemania. Ja nie chce sprawdzać czy tak będzie, czy nie będzie.
Nie mój cyrk, nie moje małpy.

Ale sama piszesz, że gdyby żona była super to on by nie miał kochanki - automatycznie szukasz winy w żonie, nie w nim. Czym się więc jej domniemana reakcja różni od twojej? Niczym.

222

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:
Badas napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:

Przyjmuje Badas, ale nie przyjmuje ataków w swoją stronę, bo coś Ci się nie podoba.
Wiesz w czym jest problem? Ja nie mówię tu o zdradzie, to nie jest powód, dla którego założyłam wątek, tu chodzi o relacje moją z nim, a nie jego z jego żoną.
Nie wiem po co cały czas wciskasz mi, że wina jest nasza, skoro nie to jest tematem rozmowy.
Czy nic nie zrobiłam? Pewnie nie, ale po to tu jestem, żeby się ogarnąć. Czasem ludzie muszą dosięgnąć dna, żeby móc się odbić.

Po pierwsze nic ci nie wciskam. Z faktami się nie dyskutuje. Po drugie, żeby coś zmienić trzeba przyznać się do błędu, czasem do winy. Ty tego nie chcesz. Bo takowej nie widzisz.

Jak to nie widzi ?
Już na początku i w pierwszym poście przyznała się do błędu.
Co jeszcze ma zrobić Autorka żebyś poczuła satysfakcję  ?
Napisać że wszystkiego żałuje i nie było warto?
Nie żałuje się wszystkiego byłaby obłudną i "fałszywie skromna" gdyby za wszystko było jej wstyd.hipokryzja żeby Tobie ustąpić i zadowolić twoje rozgoryczenie nie jest rozwiązaniem sytuacji Tobie to też nic nie da .
Pewnych rzeczy się żałuje i wstyd a pewnych nie ogląd tego się zmienia w czasie i po czasie dochodzi się do istoty własnych błędów.
Czy że widzi absolutnie i obiektywnie krzywdę jaką wyrządziła innym?
Tego nie jest w stanie w żaden sposób stwierdzić i określić obiektywnie taka prawda nie ma jak tego zweryfikować i sprawdzić ,ogólniki  i uśrednienia nic tu nie pomogą - nie za wszystkie konsekwencje jest odpowiedzialna w takich okolicznościach.
Ma się Autorka pochlastać żeby zadośćuczynić ?
To raczej trudno wykonać na forum.

Ja nie potrzebuję żadnej satysfakcji. Nie ma tu mowy i moim rozgoryczeniu. Zapewniam.Mam nadzieję że nie jestem w sytuacji tej żony. Po prostu mam swoje spojrzenie na dane sytuacje i takie samo.zdanie od x lat.

223

Odp: Ponad 2 letni romans
Netania napisał/a:
new_life napisał/a:
Netania napisał/a:

Bardzo często większość zła spływa na kochankę. Bo uwiodła. "Dała", latała, pisała - i "się jej dałem namówić".
Jakby nie ta kochanka, to wszystko by bylo super.

Nie mówię, że w każdym przypadku tak jest. Ale w wielu tak.

To bardzo niedojrzała postawa i jeżeli miałyście doświadczenia z takimi żonami czy kochankami, to współczuję, naprawdę.

Faktem jest jednak to, że skoro kochanek z Obecną nie jest oficjalnie, to oznacza, że na jej miejscu mogłaby być inna kobieta. Dla Obecnej bardzo brutalne, ale prawdziwe.

Ale generalnie częste jest takie podejście społeczne. Często na tym forum spotkać można arcyfajne powiedzenie "Jakby suka nie dała, pies by nie wziął". Co zrobisz? Mentalnie siedzimy wciąż w XIX wiecznych Lipcach, gdzie Antek bzykał, Wójt bzykał, ale na taczce z gnojem wywieźli Jagnę.

Daleko szukać nie trzeba smile wystarczy spojrzeć na kilka wypowiedzi w tym wątku, żeby dostrzec, że to ja jestem winna, bo ja miałam świadomość i to ja się nie szanuję.

224

Odp: Ponad 2 letni romans
imieslow napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:
Netania napisał/a:

Bardzo często większość zła spływa na kochankę. Bo uwiodła. "Dała", latała, pisała - i "się jej dałem namówić".
Jakby nie ta kochanka, to wszystko by bylo super.

Nie mówię, że w każdym przypadku tak jest. Ale w wielu tak.

Nie ma żadnego sensu latać do tej żony i ją uświadamiać. Sprawę trzeba zakończyć i tyle. Bez niepotrzebnych wojen.
Ważne, żeby autorka odpuściła sobie kontakt, bo facet z pewnością nie odpuści.

Właśnie o to mi chodziło. Jego żonie łatwiej będzie obarczyć winą mnie, niż kogoś kogo kocha. I pewnie on jej w tym też pomoże. Zresztą to tylko moje domniemania. Ja nie chce sprawdzać czy tak będzie, czy nie będzie.
Nie mój cyrk, nie moje małpy.

Ale sama piszesz, że gdyby żona była super to on by nie miał kochanki - automatycznie szukasz winy w żonie, nie w nim. Czym się więc jej domniemana reakcja różni od twojej? Niczym.

Imieslow - wina leży po każdej ze stron. Cała nasza trójka popełniła gdzieś błąd. Każdy inny, ale wynik jest jeden - romans.

225 Ostatnio edytowany przez new_life (2020-05-02 14:12:03)

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Daleko szukać nie trzeba smile wystarczy spojrzeć na kilka wypowiedzi w tym wątku, żeby dostrzec, że to ja jestem winna, bo ja miałam świadomość i to ja się nie szanuję.

Widzisz, i znowu trochę tak, trochę nie. Z mojej perspektywy, zdradzanej żony (ale też dojrzałej kobiety i nie mam na myśli wieku smile), nie jesteś winna tej zdradzie. Ale miałaś świadomość, a to oznacza, że relację z żonatym ucięłabyś dużo wcześniej, gdybyś miała szacunek do siebie...

ObecnaKochanka napisał/a:

Imieslow - wina leży po każdej ze stron. Cała nasza trójka popełniła gdzieś błąd. Każdy inny, ale wynik jest jeden - romans.

Tu się bardzo nie zgadzam, żona nie jest winna zdradzie. Może mieć udział w problemach, sytuacji między nimi itp., ale obciążanie żon winą za romans nie jest uczciwe. Winny jest zawsze zdradzający, on ma wybór wejść w romans albo nie, ona tego wyboru nie ma.

226

Odp: Ponad 2 letni romans

Na pierwszym miejscu jest winny mąź, potem kochanka w sytuacji jak już poznaje prawdę i nie odchodzi.
Ktoś tu bardzo mądrze napisał, że inna sytuacja byłaby w sytuacji gdy: mąż ma problemy z żoną, poznaje kochankę (tak już wprost napiszę) i ona podejmuje tą dojrzałą decyzję mówiącą że będzie z nim jak on sie rozwiedzie (skoro jest tak źle jak mąż twierdzi). W przeciwnym razie kiedy mąż nie ododzi od żony to niestety już logiczne jak jak traktuje i szanuje ową kochankę

227

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
Netania napisał/a:
new_life napisał/a:

To bardzo niedojrzała postawa i jeżeli miałyście doświadczenia z takimi żonami czy kochankami, to współczuję, naprawdę.

Faktem jest jednak to, że skoro kochanek z Obecną nie jest oficjalnie, to oznacza, że na jej miejscu mogłaby być inna kobieta. Dla Obecnej bardzo brutalne, ale prawdziwe.

Ale generalnie częste jest takie podejście społeczne. Często na tym forum spotkać można arcyfajne powiedzenie "Jakby suka nie dała, pies by nie wziął". Co zrobisz? Mentalnie siedzimy wciąż w XIX wiecznych Lipcach, gdzie Antek bzykał, Wójt bzykał, ale na taczce z gnojem wywieźli Jagnę.

Daleko szukać nie trzeba smile wystarczy spojrzeć na kilka wypowiedzi w tym wątku, żeby dostrzec, że to ja jestem winna, bo ja miałam świadomość i to ja się nie szanuję.

A szanujesz się? Jesteś jedyną osobą w tym trojkącie, która cierpi.

228

Odp: Ponad 2 letni romans
imieslow napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:
Netania napisał/a:

Ale generalnie częste jest takie podejście społeczne. Często na tym forum spotkać można arcyfajne powiedzenie "Jakby suka nie dała, pies by nie wziął". Co zrobisz? Mentalnie siedzimy wciąż w XIX wiecznych Lipcach, gdzie Antek bzykał, Wójt bzykał, ale na taczce z gnojem wywieźli Jagnę.

Daleko szukać nie trzeba smile wystarczy spojrzeć na kilka wypowiedzi w tym wątku, żeby dostrzec, że to ja jestem winna, bo ja miałam świadomość i to ja się nie szanuję.

A szanujesz się? Jesteś jedyną osobą w tym trojkącie, która cierpi.

Szanuję. Dlatego chce odejść.
Lepiej późno niż wcale.

229 Ostatnio edytowany przez Pikupik2019 (2020-05-02 14:24:45)

Odp: Ponad 2 letni romans

Złość żon na kochankę wynika z prostej przyczyny. Jeśli są dzieci to matka musi zdusić jakoś w sobie złość na tego kto ją skrzywdził, aby móc znosić męża dalej w swoim życiu (niezależnie od tego czy zostaje z żoną czy odchodzi). Musi gdzieś tą frustrację wylać. Zwalenie winy na kochankę pozwala utrzymać jakiś sensowny kontakt dla dobra dzieci. Nienawiść skoncentrowana na mężu mogłaby uniemożliwić poprawne stosunki. Wiesz, że ja całe życie miałam taki pogląd, że gdyby mnie mąż zdradził to bym go wykopała na zbity pysk, albo jak odejdzie do innej to kij mu w oko - nie kocha - niech spada. Ale życie pokazało mi, że zmienia się perspektywa gdy rzeczywiście nas to spotyka, zwłaszcza gdy są dzieci, zwłaszcza małe, lub porzucenie dla innej następuje w planowanej ciąży lub tak ja mnie to spotkało - tuż po urodzeniu.

Obecnakochanko, mimo, że sama wylewam w myślach pomyje na własną dziunię to nie zamierzam cię oceniać. Ale jeśli chcesz pójść do przodu powinnaś przestać mylić pojęcia. Bo na prawdę nie jest istotne to, że jego związek był nieudany lub że jego żona to zołza. Bo jak już mówiłam możliwe, że zołzowatość żony wynika z zachowania męża - relacje budują dwie osoby. Dla ciebie to nie powinno mieć znaczenia. Najistotniejsze jest to jaki ten człowiek jest sam w sobie i jak traktuje ciebie. Popatrz sama. Gościa w ogóle nie interesuje co ty czujesz i co byłoby dla ciebie dobre, jakie są twoje pragnienia. Wszystko odnosi wyłącznie do siebie i tego co on chce. Jest skrajnym egoistą skoncentrowanym wyłącznie na sobie. Jego zachowanie wynika z jego ułomności, a nie z tego jaka jest jego żona. Gdyby był w porządku to uporządkował by wszystkie sprawy, wziął na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje a nie trzymał 5 srok za ogon. Na prawdę chcesz takiego faceta? Zdajesz sobie sprawę z tego, że on nigdy niczego dla ciebie nie poświęci? Będzie tylko brał? To nie jest facet do życia w stałym związku. Jak tylko zacznie się u was gorzej dziać gość poszuka sobie nowej gałęzi, z resztą już pokazuje pazurki bo zaczynasz mieć jakieś oczekiwania....

EDIT - jeszcze raz przeczytałam historię kłótni o seks z kobietą i dodam - ten człowiek to jełop. Nie ma odwagi powiedzieć wprost, że z tobą kończy bo wybrał żonę tylko wymyśla pseudo focha, żeby wyszło, że zrywa znajomość przez ciebie bo nie rozumiesz jego definicji zdrady. To jest po prostu egoista, manipulant i tchórz w jednym... żenada.

230

Odp: Ponad 2 letni romans
Pikupik2019 napisał/a:

Złość żon na kochankę wynika z prostej przyczyny. Jeśli są dzieci to matka musi zdusić jakoś w sobie złość na tego kto ją skrzywdził, aby móc znosić męża dalej w swoim życiu (niezależnie od tego czy zostaje z żoną czy odchodzi). Musi gdzieś tą frustrację wylać. Zwalenie winy na kochankę pozwala utrzymać jakiś sensowny kontakt dla dobra dzieci. Nienawiść skoncentrowana na mężu mogłaby uniemożliwić poprawne stosunki. Wiesz, że ja całe życie miałam taki pogląd, że gdyby mnie mąż zdradził to bym go wykopała na zbity pysk, albo jak odejdzie do innej to kij mu w oko - nie kocha - niech spada. Ale życie pokazało mi, że zmienia się perspektywa gdy rzeczywiście nas to spotyka, zwłaszcza gdy są dzieci, zwłaszcza małe, lub porzucenie dla innej następuje w planowanej ciąży lub tak ja mnie to spotkało - tuż po urodzeniu.

Obecnakochanko, mimo, że sama wylewam w myślach pomyje na własną dziunię to nie zamierzam cię oceniać. Ale jeśli chcesz pójść do przodu powinnaś przestać mylić pojęcia. Bo na prawdę nie jest istotne to, że jego związek był nieudany lub że jego żona to zołza. Bo jak już mówiłam możliwe, że zołzowatość żony wynika z zachowania męża - relacje budują dwie osoby. Dla ciebie to nie powinno mieć znaczenia. Najistotniejsze jest to jaki ten człowiek jest sam w sobie i jak traktuje ciebie. Popatrz sama. Gościa w ogóle nie interesuje co ty czujesz i co byłoby dla ciebie dobre, jakie są twoje pragnienia. Wszystko odnosi wyłącznie do siebie i tego co on chce. Jest skrajnym egoistą skoncentrowanym wyłącznie na sobie. Jego zachowanie wynika z jego ułomności, a nie z tego jaka jest jego żona. Gdyby był w porządku to uporządkował by wszystkie sprawy, wziął na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje a nie trzymał 5 srok za ogon. Na prawdę chcesz takiego faceta? Zdajesz sobie sprawę z tego, że on nigdy niczego dla ciebie nie poświęci? Będzie tylko brał? To nie jest facet do życia w stałym związku. Jak tylko zacznie się u was gorzej dziać gość poszuka sobie nowej gałęzi, z resztą już pokazuje pazurki bo zaczynasz mieć jakieś oczekiwania....

EDIT - jeszcze raz przeczytałam historię kłótni o seks z kobietą i dodam - ten człowiek to jełop. Nie ma odwagi powiedzieć wprost, że z tobą kończy bo wybrał żonę tylko wymyśla pseudo focha, żeby wyszło, że zrywa znajomość przez ciebie bo nie rozumiesz jego definicji zdrady. To jest po prostu egoista, manipulant i tchórz w jednym... żenada.

Ja sobie zdaję sprawę z tego, że w jego hierarchii jestem za wszystkimi, a u mnie jest on pierwszy. Dłużej tak być nie może, bo ja się okropnie już z tym męczę i to widzę.

Co do historii z kłótnią, to ja tego nie odbieram jako chęć skończenia ze mną. Moim zdaniem to chęć manipulacji. Taki typowy pies ogrodnika, on nie chce, ale innym nie odda, bo jak to? Jeszcze odejdę i co wtedy? On może skakać z łóżka do łóżka, ale ja nie, bo przecież on mnie kocha!
Chciałabym się mylić, ale wydaje mi się, że to zakończenie z jego strony jest tylko po to, żeby odciągnąć moja uwagę od jego żony i ich relacji. Obawiam się, że niedługo napisze, albo zadzwoni.

231 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-05-02 14:40:05)

Odp: Ponad 2 letni romans
new_life napisał/a:

Tu się bardzo nie zgadzam, żona nie jest winna zdradzie. Może mieć udział w problemach, sytuacji między nimi itp., ale obciążanie żon winą za romans nie jest uczciwe. Winny jest zawsze zdradzający, on ma wybór wejść w romans albo nie, ona tego wyboru nie ma.

Jeśli chodzi o "winę" osoby zdradzanej, to ja bym to nazwała "winą pasywną" - brakuje mi tu fachowego określenia.
Ale o co chodzi.
Często obserwuję taki obrazek: sygnały wysyłane przez męża są dość jednoznaczne: od zamykania się w toalecie z komórką, po tajemnicze wyjazdy weekendowe, czasem dziwne rachunki hotelowe, zapach obcych perfum na ubraniach... Co robi żona: ona mu, szanowni państwo, pomimo wszystkich tych sygnałów, UFA. smile Twardo i bezgranicznie mu ufa, bo przecież w małżeństwie ufać sobie należy, bez względu jak jasne są pewne przesłanki! Nie zadaje kłopotliwych pytań, nie sprawia problemów, nie doszukuje się.
To jest ten paradoks - od kochanki oczekuje się, aby była mądrzejsza i nie wierzyła we wszystko, co mówi jej lovelas, ale dlaczego tego samego nie wymaga się od żony? Czy również i ona nie powinna wymagać wyjaśnień czy takiego minimum, żeby wspólnie spędzić majówkę, coś zrobili razem z dziećmi? Gdzie poczucie własnej wartości tej żony?
To jest właśnie ta "pasywna wina" żon, które często nie wiedzą, bo nie chcą wiedzeć. Bo również dla nich rozwód, rozstanie byłby nie do przejścia. Wolą się więc wycofać i nie doszukiwać, udawać, że nic się nie dzieje, bo mają w sobie takie niejasne przeczucie, że jakby zaczęły dociekać, to coś by się szybko znalazło... Jednak wolą tego przeczucia nie dopuszczać do głosu, byle było stabilnie.

232

Odp: Ponad 2 letni romans
Pikupik2019 napisał/a:

EDIT - jeszcze raz przeczytałam historię kłótni o seks z kobietą i dodam - ten człowiek to jełop. Nie ma odwagi powiedzieć wprost, że z tobą kończy bo wybrał żonę tylko wymyśla pseudo focha, żeby wyszło, że zrywa znajomość przez ciebie bo nie rozumiesz jego definicji zdrady. To jest po prostu egoista, manipulant i tchórz w jednym... żenada.

Moim zdaniem to nie był pseudo foch na definitywne zerwanie tylko na 'różki' obecnejkochanki. Po pierwsze dlatego, że w ogóle myśli o kimś innym co znaczy, że może wtedy się okazać, ze już go nie będzie potrzebować, a po drugie bo nagle po 2 latach się obudziła, że jest inna kobieta.
On swoje zasady jasno określił - nie odejdzie od żony, dzieci, co w domyśle oznacza, że autorka się godzi na to, że ta druga kobieta jest, a raczej, że ona jest tą drugą. Nie ustalili (chyba) tylko zasad (praw) Autorki w tej relacji. Czy ona ma być mu wierna czy też jak on może mieć innego czy inną jak kto woli. Widać kochankowi włączył się pies ogrodnika, ale pisałam już wyżej, że mam podejrzenia graniczące z pewnością, że ostatecznie jaśnie pan wyrazi zgodę na to by Autorka z kimś innym spotykała pod warunkiem, że to nie wpłynie na ich romans. Może jeszcze na pocieszenie przebąknie, że woli o tym nie wiedzieć bo niby go to boi, a tak naprawdę dlatego by i ona nie pytała więcej o żonę.

233

Odp: Ponad 2 letni romans
Pikupik2019 napisał/a:

Złość żon na kochankę wynika z prostej przyczyny. Jeśli są dzieci to matka musi zdusić jakoś w sobie złość na tego kto ją skrzywdził, aby móc znosić męża dalej w swoim życiu (niezależnie od tego czy zostaje z żoną czy odchodzi). Musi gdzieś tą frustrację wylać. Zwalenie winy na kochankę pozwala utrzymać jakiś sensowny kontakt dla dobra dzieci. Nienawiść skoncentrowana na mężu mogłaby uniemożliwić poprawne stosunki. Wiesz, że ja całe życie miałam taki pogląd, że gdyby mnie mąż zdradził to bym go wykopała na zbity pysk, albo jak odejdzie do innej to kij mu w oko - nie kocha - niech spada. Ale życie pokazało mi, że zmienia się perspektywa gdy rzeczywiście nas to spotyka, zwłaszcza gdy są dzieci, zwłaszcza małe, lub porzucenie dla innej następuje w planowanej ciąży lub tak ja mnie to spotkało - tuż po urodzeniu.

Obecnakochanko, mimo, że sama wylewam w myślach pomyje na własną dziunię to nie zamierzam cię oceniać. Ale jeśli chcesz pójść do przodu powinnaś przestać mylić pojęcia. Bo na prawdę nie jest istotne to, że jego związek był nieudany lub że jego żona to zołza. Bo jak już mówiłam możliwe, że zołzowatość żony wynika z zachowania męża - relacje budują dwie osoby. Dla ciebie to nie powinno mieć znaczenia. Najistotniejsze jest to jaki ten człowiek jest sam w sobie i jak traktuje ciebie. Popatrz sama. Gościa w ogóle nie interesuje co ty czujesz i co byłoby dla ciebie dobre, jakie są twoje pragnienia. Wszystko odnosi wyłącznie do siebie i tego co on chce. Jest skrajnym egoistą skoncentrowanym wyłącznie na sobie. Jego zachowanie wynika z jego ułomności, a nie z tego jaka jest jego żona. Gdyby był w porządku to uporządkował by wszystkie sprawy, wziął na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje a nie trzymał 5 srok za ogon. Na prawdę chcesz takiego faceta? Zdajesz sobie sprawę z tego, że on nigdy niczego dla ciebie nie poświęci? Będzie tylko brał? To nie jest facet do życia w stałym związku. Jak tylko zacznie się u was gorzej dziać gość poszuka sobie nowej gałęzi, z resztą już pokazuje pazurki bo zaczynasz mieć jakieś oczekiwania....

Zołzowatość żony to często mit. Ewentualnie jej zołzowatość jest wywołana postępowaniem męża. Nie mam jakichś mega doswiadczeń z żonatymi - z jednym romans i długie gadanie,z drugim odpowiednio poprowadzona rozmowa, ale jak wnikliwiej się w to wgłębić, to żona wcale nie jest taka najgorsza. I pogadać się z nią da, i spędzanie czasu z nią nie boli. Może i seks nie taki fajny jak kiedyś, ale to jedyny minus i na tą jakość seksu wiarołomny też ma wpływ

234

Odp: Ponad 2 letni romans
Roxann napisał/a:
Pikupik2019 napisał/a:

EDIT - jeszcze raz przeczytałam historię kłótni o seks z kobietą i dodam - ten człowiek to jełop. Nie ma odwagi powiedzieć wprost, że z tobą kończy bo wybrał żonę tylko wymyśla pseudo focha, żeby wyszło, że zrywa znajomość przez ciebie bo nie rozumiesz jego definicji zdrady. To jest po prostu egoista, manipulant i tchórz w jednym... żenada.

Moim zdaniem to nie był pseudo foch na definitywne zerwanie tylko na 'różki' obecnejkochanki. Po pierwsze dlatego, że w ogóle myśli o kimś innym co znaczy, że może wtedy się okazać, ze już go nie będzie potrzebować, a po drugie bo nagle po 2 latach się obudziła, że jest inna kobieta.
On swoje zasady jasno określił - nie odejdzie od żony, dzieci, co w domyśle oznacza, że autorka się godzi na to, że ta druga kobieta jest, a raczej, że ona jest tą drugą. Nie ustalili (chyba) tylko zasad (praw) Autorki w tej relacji. Czy ona ma być mu wierna czy też jak on może mieć innego czy inną jak kto woli. Widać kochankowi włączył się pies ogrodnika, ale pisałam już wyżej, że mam podejrzenia graniczące z pewnością, że ostatecznie jaśnie pan wyrazi zgodę na to by Autorka z kimś innym spotykała pod warunkiem, że to nie wpłynie na ich romans. Może jeszcze na pocieszenie przebąknie, że woli o tym nie wiedzieć bo niby go to boi, a tak naprawdę dlatego by i ona nie pytała więcej o żonę.

ObecnaKochanka napisał/a:

Co do historii z kłótnią, to ja tego nie odbieram jako chęć skończenia ze mną. Moim zdaniem to chęć manipulacji. Taki typowy pies ogrodnika, on nie chce, ale innym nie odda, bo jak to? Jeszcze odejdę i co wtedy? On może skakać z łóżka do łóżka, ale ja nie, bo przecież on mnie kocha!
Chciałabym się mylić, ale wydaje mi się, że to zakończenie z jego strony jest tylko po to, żeby odciągnąć moja uwagę od jego żony i ich relacji. Obawiam się, że niedługo napisze, albo zadzwoni.

Czyli nie tylko ja to tak widzę..

235

Odp: Ponad 2 letni romans
Roxann napisał/a:
Pikupik2019 napisał/a:

EDIT - jeszcze raz przeczytałam historię kłótni o seks z kobietą i dodam - ten człowiek to jełop. Nie ma odwagi powiedzieć wprost, że z tobą kończy bo wybrał żonę tylko wymyśla pseudo focha, żeby wyszło, że zrywa znajomość przez ciebie bo nie rozumiesz jego definicji zdrady. To jest po prostu egoista, manipulant i tchórz w jednym... żenada.

Moim zdaniem to nie był pseudo foch na definitywne zerwanie tylko na 'różki' obecnejkochanki. Po pierwsze dlatego, że w ogóle myśli o kimś innym co znaczy, że może wtedy się okazać, ze już go nie będzie potrzebować, a po drugie bo nagle po 2 latach się obudziła, że jest inna kobieta.
On swoje zasady jasno określił - nie odejdzie od żony, dzieci, co w domyśle oznacza, że autorka się godzi na to, że ta druga kobieta jest, a raczej, że ona jest tą drugą. Nie ustalili (chyba) tylko zasad (praw) Autorki w tej relacji. Czy ona ma być mu wierna czy też jak on może mieć innego czy inną jak kto woli. Widać kochankowi włączył się pies ogrodnika, ale pisałam już wyżej, że mam podejrzenia graniczące z pewnością, że ostatecznie jaśnie pan wyrazi zgodę na to by Autorka z kimś innym spotykała pod warunkiem, że to nie wpłynie na ich romans. Może jeszcze na pocieszenie przebąknie, że woli o tym nie wiedzieć bo niby go to boi, a tak naprawdę dlatego by i ona nie pytała więcej o żonę.

Miałem jakby podobny epizod z "moją mężatką" kiedyś w przypływie nie wiem czego ( to znaczy domyślam się ale to nie istotne w tym momencie) zaczęła mi doradzać żebym poszukał sobie dziewczyny,sugerując niby że nic to nie zmieni między nami i nie będzie przeszkadzało jej..
Natomiast spotkała mnie z jedną moją kumpelą taką ze szkoły której nie znała, niedługo po tym pokazała ewidentnego focha i niezadowolenie, jestem pewny że foch był szczery lub miał tak wiarygodnie,autentycznie wyglądać,nie wymyśliłem tego i nie uroiłem, żadna tam moja projekcja, bo poszły za tym słowa ,wyrzuty,miny gesty,"restrykcje" i szlaban na seks przez prawie 2 tygodnie .

236

Odp: Ponad 2 letni romans

Czyli wszyscy zgodni, że to manipulacja, wszystko jedno w jakim celu....brr

237 Ostatnio edytowany przez new_life (2020-05-02 15:32:43)

Odp: Ponad 2 letni romans
Lovelynn napisał/a:
new_life napisał/a:

Tu się bardzo nie zgadzam, żona nie jest winna zdradzie. Może mieć udział w problemach, sytuacji między nimi itp., ale obciążanie żon winą za romans nie jest uczciwe. Winny jest zawsze zdradzający, on ma wybór wejść w romans albo nie, ona tego wyboru nie ma.

Jeśli chodzi o "winę" osoby zdradzanej, to ja bym to nazwała "winą pasywną" - brakuje mi tu fachowego określenia.
Ale o co chodzi.
Często obserwuję taki obrazek: sygnały wysyłane przez męża są dość jednoznaczne: od zamykania się w toalecie z komórką, po tajemnicze wyjazdy weekendowe, czasem dziwne rachunki hotelowe, zapach obcych perfum na ubraniach... Co robi żona: ona mu, szanowni państwo, pomimo wszystkich tych sygnałów, UFA. smile Twardo i bezgranicznie mu ufa, bo przecież w małżeństwie ufać sobie należy, bez względu jak jasne są pewne przesłanki! Nie zadaje kłopotliwych pytań, nie sprawia problemów, nie doszukuje się.
To jest ten paradoks - od kochanki oczekuje się, aby była mądrzejsza i nie wierzyła we wszystko, co mówi jej lovelas, ale dlaczego tego samego nie wymaga się od żony? Czy również i ona nie powinna wymagać wyjaśnień czy takiego minimum, żeby wspólnie spędzić majówkę, coś zrobili razem z dziećmi? Gdzie poczucie własnej wartości tej żony?
To jest właśnie ta "pasywna wina" żon, które często nie wiedzą, bo nie chcą wiedzeć. Bo również dla nich rozwód, rozstanie byłby nie do przejścia. Wolą się więc wycofać i nie doszukiwać, udawać, że nic się nie dzieje, bo mają w sobie takie niejasne przeczucie, że jakby zaczęły dociekać, to coś by się szybko znalazło... Jednak wolą tego przeczucia nie dopuszczać do głosu, byle było stabilnie.

Niestety nie zawsze jest tak, jak piszesz, może akurat takie masz doświadczenia. Ja zadawalam mnóstwo niewygodnych pytań i uwierz mi, chciałam wiedzieć. Dlatego pewnie w oczach kochanki byłam tą zolzowata żoną, bo się biednego misia czepialam smile I nie miałam wątpliwości co do rozwodu, jak się w końcu dowiedziałam. Zatem będę stała na swoim stanowisku, że żony winne zdrady nie są.

Edit: Podstawą dojrzałego związku jest zaufanie. Reagowanie na dziwne zachowanie męża to jest już reakcja na zdradę, a nie wina, aktywna, pasywna, czy jak jej nie nazwiemy.
Ja jednak chcę wierzyć, że można porozmawiać, jak są jakieś problemy, nie zamiatac ich pod dywan i uciekać w ramiona innej kobiety jako ten biedny i ucisniony. Niestety, póki co mam zgoła odmienne doświadczenia, ale wiary nie tracę smile

238

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:
Roxann napisał/a:
Pikupik2019 napisał/a:

EDIT - jeszcze raz przeczytałam historię kłótni o seks z kobietą i dodam - ten człowiek to jełop. Nie ma odwagi powiedzieć wprost, że z tobą kończy bo wybrał żonę tylko wymyśla pseudo focha, żeby wyszło, że zrywa znajomość przez ciebie bo nie rozumiesz jego definicji zdrady. To jest po prostu egoista, manipulant i tchórz w jednym... żenada.

Moim zdaniem to nie był pseudo foch na definitywne zerwanie tylko na 'różki' obecnejkochanki. Po pierwsze dlatego, że w ogóle myśli o kimś innym co znaczy, że może wtedy się okazać, ze już go nie będzie potrzebować, a po drugie bo nagle po 2 latach się obudziła, że jest inna kobieta.
On swoje zasady jasno określił - nie odejdzie od żony, dzieci, co w domyśle oznacza, że autorka się godzi na to, że ta druga kobieta jest, a raczej, że ona jest tą drugą. Nie ustalili (chyba) tylko zasad (praw) Autorki w tej relacji. Czy ona ma być mu wierna czy też jak on może mieć innego czy inną jak kto woli. Widać kochankowi włączył się pies ogrodnika, ale pisałam już wyżej, że mam podejrzenia graniczące z pewnością, że ostatecznie jaśnie pan wyrazi zgodę na to by Autorka z kimś innym spotykała pod warunkiem, że to nie wpłynie na ich romans. Może jeszcze na pocieszenie przebąknie, że woli o tym nie wiedzieć bo niby go to boi, a tak naprawdę dlatego by i ona nie pytała więcej o żonę.

Miałem jakby podobny epizod z "moją mężatką" kiedyś w przypływie nie wiem czego ( to znaczy domyślam się ale to nie istotne w tym momencie) zaczęła mi doradzać żebym poszukał sobie dziewczyny,sugerując niby że nic to nie zmieni między nami i nie będzie przeszkadzało jej..
Natomiast spotkała mnie z jedną moją kumpelą taką ze szkoły której nie znała, niedługo po tym pokazała ewidentnego focha i niezadowolenie, jestem pewny że foch był szczery lub miał tak wiarygodnie,autentycznie wyglądać,nie wymyśliłem tego i nie uroiłem, żadna tam moja projekcja, bo poszły za tym słowa ,wyrzuty,miny gesty,"restrykcje" i szlaban na seks przez prawie 2 tygodnie .

A ja głupia na każdej randce czułam wyrzuty sumienia, że robię coś nie fair, że nie jestem wierna.. Odmawiałam kolejnych nowych spotkań, bo nie czułam tego czegoś... Jeju, jaka ja byłam durna i naiwna...

239 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-05-02 15:30:03)

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Czyli nie tylko ja to tak widzę..

I bardzo dobrze, że zaczynasz to wiedzieć. Pasławek pisał, że nie ma sensu rozkładać na czynniki pierwsze, mówić o motywach itd. a ja uważam inaczej, łatwiej jest walczyć z "wrogiem" kiedy zna się jego taktykę i swoje słabe strony.
Bo teraz czeka Cię walka o siebie. Małymi kroczkami ale wyjdziesz z tego, wystarczy być konsekwentnym i spojrzeć szerzej na tą całą sytuację. Już dostrzegasz jego hipokryzję i widzisz, że próbuje Tobą manipulować. To już dużo.
To znaczy, że te różowe okulary powoli zaczynają Ci spadać. Tylko teraz nie możesz zrobić kroku w tył a każdy krok do przodu będzie powodował, że będziesz coraz silniejsza.
Wczorajsza rozmowa to wręcz milowy krok naprzód. Nie zmarnuj tego.

EDIT: Pamiętaj jednak o jednej bardzo ważnej rzeczy - zdrajcy bardzo rzadko sami z siebie rezygnują ze swoich kochanek/kochanków, jeżeli nie czują z ich strony żadnego zagrożenia (że zrobią coś głupiego, czyli np. doniosą żonie/mężowi). To jednak nie ma nic wspólnego z miłością, tylko z wygodą. On nie ma w tym momencie żadnej motywacji by z Tobą zerwać. ŻADNEJ! Może nie odzywać miesiąc, nawet kilka... dla niego upływ czasu nie ma znaczenia, ponieważ on swoją rodzinę ma, dzieci mu rosną itd. To Tobie życie przecieka przez palce na czekaniu. Kochanek w związku z tym, że jest osobą zwykle bardzo egoistyczną uważa, że druga osoba podobnie do tego podchodzi czyli dajemy sobie to czego potrzebujemy i tyle. Poza spotkaniami każdy żyje swoim życiem.
Oczywiście nie zawsze tak jest bo przecież z romansów powstają związki ale pisałam wcześniej dlaczego czas ma tu kluczowe znaczenie. W układzie w jakim jesteś jakiekolwiek uczucia przynajmniej z jego strony są (już) mocno wypaczone. Tu już kilka o osób wspominało o tym, że on w tej relacji nie myśli o Tobie, o tym co Ty czujesz o twoich potrzebach. One nie są ważne. Ważne jest tylko co on chce.

240

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Nie będę brać na siebie odpowiedzialności za jego małżeństwo. Gdyby była taka super, gdyby było wszystko dobrze, to nie znalazłby dla mnie miejsca. Tyle w temacie.

Pierwsze zdanie w pełni oddaje stan faktyczny - za jego związek odpowiedzialni są oboje, nikt inny. Oboje decydują, co z tym swoim małżeństwem dalej zrobią. To, co niektórzy( w tym ja) nie mogą zrozumieć, to trwanie w takiej relacji, mimo, że jest się uświadomionym, iż partner jest zajęty. Tylko tyle i aż tyle. Natomiast co do drugiego zdania - takie przekonanie chyba za każdym razem wyrabiają w swoich kochankach osoby zdradzające. Zwykle jest to celowe działanie odwracające uwagę i może nawet usypiające sumienie samej kochanki. Może wywołać takie przemyślenie: "Skoro jest tak źle, to mój <<wkład>> i tak niczego nie zmieni."
Zdradzający małżonek w pewien sposób, zapewne ucieka od problemów, jakie się pojawiają w małżeństwie. Chcąc odreagować, zabawia inne kobiety, bajerując je fantastycznymi historiami o "jędzy" czy "demonie", jakiego ma w domu.

241 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-05-02 15:33:31)

Odp: Ponad 2 letni romans
new_life napisał/a:

Niestety nie zawsze jest tak, jak piszesz, może akurat takie masz doświadczenia. Ja zadawalam mnóstwo niewygodnych pytań i uwierz mi, chciałam wiedzieć. Dlatego pewnie w oczach kochanki byłam tą zolzowata żoną, bo się biednego misia czepialam smile I nie miałam wątpliwości co do rozwodu, jak się w końcu dowiedziałam. Zatem będę stała na swoim stanowisku, że żony winne zdrady nie są.

W opisanym przypadku - nie. Jednak większość historii to takie, gdzie w salonie stoi słoń, a żona/rodzina udaje, że go nie widzi.
Gratuluję wspaniałej postawy, która nadal niestety nie jest normą...
W dalszm ciągu standardem jest trzymanie się męskich gaci, choćby nie wiem jak obleśne one były. Byle były.

(Edyt: żeby nie było: piszę z perspektywy kobiety, ale sytuacja może oczywiście dotyczyć również mężczyzn, którzy wypierają oczywiste sygnały.)

242 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-05-02 15:36:13)

Odp: Ponad 2 letni romans

Autorko, wyobrażam sobie, jakie taktyki wobec ciebie obmyśla teraz ten żonaty. Raz pewnie myśli, że napisze do ciebie, za chwilę zlosci się i postanawia już więcej się nie odezwać, a potem że da ci czas na zastanowienie się nad sobą oraz na refleksję, jak to wszystko zepsułaś, taki piękny związek, no jak ty mogłaś.
A na koniec uda przed żona, że on musi pilnie wywalić śmieci, wyjdzie z domu i po prostu wykona telefon do ciebie.
Ciekawa jestem co wtedy zrobisz. Stawiam na to, że za dwa, trzy dni zmiekniesz i z ulgą odczytasz wyświetlający się jego numer na telefonie.
Pierwsze koty za płoty. Jeszcze nie ma z czego się cieszyć, ponieważ to nie koniec. On nie odczepi się od ciebie.
Napisałaś, że będziesz miała wszystko albo nic. W takim razie i ty tego nie zakończyłaś.

243

Odp: Ponad 2 letni romans

Wybacz Droga Autorko ale obwinanie nieświadomej małożonki winą za romans jest kur***brzydko mówiąc.
W pierwszej kolejności winę ponosi mąż bo to on ślubował, a zamiast naprawiać małżeñstwo czy odejść pakuje się w romans.
Twoja wina bo świadoma tego że jest rodzina dzieci weszłaś w ten układ razem ze wszystkimi jego konsekwencjami.
Dziś żona jest zołza suka co tam jeszcze, jak wyjdzie romans Ty będziesz najgorsza.
Co do oceny kochanki i kwestii winy no cóż są kobiety ( jak ja) ktore w życiu mają zasady i dla nich zajęty facet jest nie do ruszenia choćby był przystojny oczytany boski. Ty masz własny kręgosłup zasad i teraz ponosisz konsekwencje.
Swoją drogą uważam, że nie wytrwasz skoro dałaś soba manipulować dwa lata i łykałaś kłamstwa to nadal będziesz to robić.

244

Odp: Ponad 2 letni romans
Roxann napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:

Czyli nie tylko ja to tak widzę..

I bardzo dobrze, że zaczynasz to wiedzieć. Pasławek pisał, że nie ma sensu rozkładać na czynniki pierwsze, mówić o motywach itd. a ja uważam inaczej, łatwiej jest walczyć z "wrogiem" kiedy zna się jego taktykę i swoje słabe strony.
Bo teraz czeka Cię walka o siebie. Małymi kroczkami ale wyjdziesz z tego, wystarczy być konsekwentnym i spojrzeć szerzej na tą całą sytuację. Już dostrzegasz jego hipokryzję i widzisz, że próbuje Tobą manipulować. To już dużo.
To znaczy, że te różowe okulary powoli zaczynają Ci spadać. Tylko teraz nie możesz zrobić kroku w tył a każdy krok do przodu będzie powodował, że będziesz coraz silniejsza.
Wczorajsza rozmowa to wręcz milowy krok naprzód. Nie zmarnuj tego.

Roxann ale mnie z tym ocenianiem i analizowaniem to chodziło o to "gdybanie" na temat błędu z przeszłości czasu z przed romansu głównie.
O ten słynny płacz nad rozlanym mlekiem .
Chodzi mi o tego typu porady które już nic nie pomogą, bo w przeszłości nic się już nie da zmienić .
Dokładnie chodzi mi o porady, sugestie,oceny dla Autorki w stylu  :masz za swoje , trzeba było nie zadawać się z żonatym.
Teraz jest już po ptokach za późno na takie "analizy" stało się takie analizy i przepracowanie to można sobie  jak już Autorka nieco okrzepnie i prze trzeźwieje i pewnie będzie to potrzebne - nie to jest teraz moim zdaniem najważniejsze.Może podtrzymywać "obsesyjne" myślenie o tym facecie z resztą i tak pewnie przez jakiś czas będzie to robić bo to się dzieje siłą rozpędu jakby.

245

Odp: Ponad 2 letni romans
ulle napisał/a:

Autorko (...)
Pierwsze koty za płoty. Jeszcze nie ma z czego się cieszyć, ponieważ to nie koniec. On nie odczepi się od ciebie.
Napisałaś, że będziesz miała wszystko albo nic. W takim razie i ty tego nie zakończyłaś.


Zgadzam się. Sam nie odpuści. Za jakiś czas ponowi kontakt. Ciebie miał już urobioną, a szukanie nowej zajęłoby więcej czasu. Spróbuj go zablokować.

246 Ostatnio edytowany przez ObecnaKochanka (2020-05-02 15:42:34)

Odp: Ponad 2 letni romans
Wiki04 napisał/a:

Wybacz Droga Autorko ale obwinanie nieświadomej małożonki winą za romans jest kur***brzydko mówiąc.
W pierwszej kolejności winę ponosi mąż bo to on ślubował, a zamiast naprawiać małżeñstwo czy odejść pakuje się w romans.
Twoja wina bo świadoma tego że jest rodzina dzieci weszłaś w ten układ razem ze wszystkimi jego konsekwencjami.
Dziś żona jest zołza suka co tam jeszcze, jak wyjdzie romans Ty będziesz najgorsza.
Co do oceny kochanki i kwestii winy no cóż są kobiety ( jak ja) ktore w życiu mają zasady i dla nich zajęty facet jest nie do ruszenia choćby był przystojny oczytany boski. Ty masz własny kręgosłup zasad i teraz ponosisz konsekwencje.
Swoją drogą uważam, że nie wytrwasz skoro dałaś soba manipulować dwa lata i łykałaś kłamstwa to nadal będziesz to robić.

A Ty znowu swoje...
Całe szczęście, że jesteś taką złotą kobietą z zasadami i z całą pewnością to nie był powód, dla którego Twój mąż przymilał się do innej. Ah, to ona się uczepiła go, przecież to zwyłka s..ka

247

Odp: Ponad 2 letni romans
Netania napisał/a:
ulle napisał/a:

Autorko (...)
Pierwsze koty za płoty. Jeszcze nie ma z czego się cieszyć, ponieważ to nie koniec. On nie odczepi się od ciebie.
Napisałaś, że będziesz miała wszystko albo nic. W takim razie i ty tego nie zakończyłaś.


Zgadzam się. Sam nie odpuści. Za jakiś czas ponowi kontakt. Ciebie miał już urobioną, a szukanie nowej zajęłoby więcej czasu. Spróbuj go zablokować.

Urobioną ,zaklepaną na wyłączną własność.Zdziwiony jest i pewnie zaskoczony tym "buntem" teraz będzie znowu próbował urabiać z innej strony.Ma czas na kombinacje.
Z pewnością za tydzień dwa będzie chciał zbadać co u Autorki możliwe, że znowu będzie przepraszał za swoje zachowanie i pod byle pretekstem zaczepi ją,będzie wyjaśniał i tłumaczył się z wyjaśniania,albo uda że sprawy nie było.
Zależy w jakim stopni również przyzwyczaił się i przystosował ułożył w tej sytuacji jak bardzo się przywiązał do Autorki i jak jest zaborczy zdeterminowany w tym.

248 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-05-02 15:59:52)

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:

Roxann ale mnie z tym ocenianiem i analizowaniem to chodziło o to "gdybanie" na temat błędu z przeszłości czasu z przed romansu głównie.
O ten słynny płacz nad rozlanym mlekiem .
Chodzi mi o tego typu porady które już nic nie pomogą, bo w przeszłości nic się już nie da zmienić .
Dokładnie chodzi mi o porady, sugestie,oceny dla Autorki w stylu  :masz za swoje , trzeba było nie zadawać się z żonatym.
Teraz jest już po ptokach za późno na takie "analizy" stało się takie analizy i przepracowanie to można sobie  jak już Autorka nieco okrzepnie i prze trzeźwieje i pewnie będzie to potrzebne - nie to jest teraz moim zdaniem najważniejsze.Może podtrzymywać "obsesyjne" myślenie o tym facecie z resztą i tak pewnie przez jakiś czas będzie to robić bo to się dzieje siłą rozpędu jakby.

Ok, zgoda. Ale z tego co widzę Autorka je raczej ignoruje, zresztą słusznie.
W takich wątkach zawsze znajdą się osoby, które będą chciały "wymierzyć sprawiedliwość" a raczej wyładować swoje frustracje.
To jest anonimowe forum i widocznie w ten sposób te osoby swoją jakąś nieprzepracowaną krzywdę odreagowują. O ile to są świeże emocje, to jeszcze rozumiem, ale jeśli obsesja, to już ich problem. No bo przecież absurdem jest kierowanie na anonimowym forum jakichś obraźliwych treści w formie wycieczek osobistych. Dlatego najlepiej je ignorować. Skoro danej osobie przynosi to ulgę, ok. Poza tym jak widać moderacja czuwa.

249

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
Wiki04 napisał/a:

Wybacz Droga Autorko ale obwinanie nieświadomej małożonki winą za romans jest kur***brzydko mówiąc.
W pierwszej kolejności winę ponosi mąż bo to on ślubował, a zamiast naprawiać małżeñstwo czy odejść pakuje się w romans.
Twoja wina bo świadoma tego że jest rodzina dzieci weszłaś w ten układ razem ze wszystkimi jego konsekwencjami.
Dziś żona jest zołza suka co tam jeszcze, jak wyjdzie romans Ty będziesz najgorsza.
Co do oceny kochanki i kwestii winy no cóż są kobiety ( jak ja) ktore w życiu mają zasady i dla nich zajęty facet jest nie do ruszenia choćby był przystojny oczytany boski. Ty masz własny kręgosłup zasad i teraz ponosisz konsekwencje.
Swoją drogą uważam, że nie wytrwasz skoro dałaś soba manipulować dwa lata i łykałaś kłamstwa to nadal będziesz to robić.

A Ty znowu swoje...
Całe szczęście, że jesteś taką złotą kobietą z zasadami i z całą pewnością to nie był powód, dla którego Twój mąż przymilał się do innej. Ah, to ona się uczepiła go, przecież to zwyłka s..ka

Żenujące jest to przerzucanie się winami żony na kochankę i kochankę na żonę a wasze trofeum jest g***o warte i jak g***o traktuje i jedną i drugą.

250

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:
Netania napisał/a:
ulle napisał/a:

Autorko (...)
Pierwsze koty za płoty. Jeszcze nie ma z czego się cieszyć, ponieważ to nie koniec. On nie odczepi się od ciebie.
Napisałaś, że będziesz miała wszystko albo nic. W takim razie i ty tego nie zakończyłaś.


Zgadzam się. Sam nie odpuści. Za jakiś czas ponowi kontakt. Ciebie miał już urobioną, a szukanie nowej zajęłoby więcej czasu. Spróbuj go zablokować.

Urobioną ,zaklepaną na wyłączną własność.Zdziwiony jest i pewnie zaskoczony tym "buntem" teraz będzie znowu próbował urabiać z innej strony.Ma czas na kombinacje.
Z pewnością za tydzień dwa będzie chciał zbadać co u Autorki możliwe, że znowu będzie przepraszał za swoje zachowanie i pod byle pretekstem zaczepi ją,będzie wyjaśniał i tłumaczył się z wyjaśniania,albo uda że sprawy nie było.
Zależy w jakim stopni również przyzwyczaił się i przystosował ułożył w tej sytuacji jak bardzo się przywiązał do Autorki i jak jest zaborczy zdeterminowany w tym.

Nie dziwię się, że we mnie wątpicie, na chwilę obecną jestem zdenerwowana, zirytowana i zawiedziona - ale nie na niego.. Tylko na siebie. Bo ja naprawdę wierzyłam w to wszystko, naprawdę kleiło mi się w całość, to co on mówił, z tym, co widziałam. Albo wszystko, albo nic - miałam na myśli, że on już wybrał, że nie odejdzie, więc i ja ja chce odejść, nie chce być całe życie na boku bez własnego życia. Nie chce być tylko wtedy kiedy on tego potrzebuje.

Bunt wyszedł przez przypadek, ale zapaliła mi się lampka, więc poszłam w tym kierunku. No i wyszła hipokryzja i podwójne standardy.

251

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Nie dziwię się, że we mnie wątpicie, na chwilę obecną jestem zdenerwowana, zirytowana i zawiedziona - ale nie na niego.. Tylko na siebie. Bo ja naprawdę wierzyłam w to wszystko, naprawdę kleiło mi się w całość, to co on mówił, z tym, co widziałam. Albo wszystko, albo nic - miałam na myśli, że on już wybrał, że nie odejdzie, więc i ja ja chce odejść, nie chce być całe życie na boku bez własnego życia. Nie chce być tylko wtedy kiedy on tego potrzebuje.

Bunt wyszedł przez przypadek, ale zapaliła mi się lampka, więc poszłam w tym kierunku. No i wyszła hipokryzja i podwójne standardy.

Nie chodzi o to, że w Ciebie wątpimy, ale osoby z odrobine większym doświadczeniem życiowym są w stanie przewidzieć pewne ruchy. Doświadczeni szachiści wink

252

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
Wiki04 napisał/a:

Wybacz Droga Autorko ale obwinanie nieświadomej małożonki winą za romans jest kur***brzydko mówiąc.
W pierwszej kolejności winę ponosi mąż bo to on ślubował, a zamiast naprawiać małżeñstwo czy odejść pakuje się w romans.
Twoja wina bo świadoma tego że jest rodzina dzieci weszłaś w ten układ razem ze wszystkimi jego konsekwencjami.
Dziś żona jest zołza suka co tam jeszcze, jak wyjdzie romans Ty będziesz najgorsza.
Co do oceny kochanki i kwestii winy no cóż są kobiety ( jak ja) ktore w życiu mają zasady i dla nich zajęty facet jest nie do ruszenia choćby był przystojny oczytany boski. Ty masz własny kręgosłup zasad i teraz ponosisz konsekwencje.
Swoją drogą uważam, że nie wytrwasz skoro dałaś soba manipulować dwa lata i łykałaś kłamstwa to nadal będziesz to robić.

A Ty znowu swoje...
Całe szczęście, że jesteś taką złotą kobietą z zasadami i z całą pewnością to nie był powód, dla którego Twój mąż przymilał się do innej. Ah, to ona się uczepiła go, przecież to zwyłka s..ka

Wiesz tak prawdę mówiąc to obie jesteście mocno zafiksowane na obwinianie innych - Wiki obwinia kochankę, ty z podobną siłą żonę. To nie jest do końca tak. W takim trójkąciku to raczej każdy ma wiele za uszami. Za zdradę żony odpowiada wyłącznie mąż, co najwyżej za relację mogą odpowiadać oboje. Ale jedynym uczciwym zachowaniem męża jest próba naprawy relacji lub odejście od złej żony, a nie szukanie nowej gałęzi na ukojenie, zdradzanie lub porzucanie dla innej. Ale za postawę moralną i realną krzywdę wyrządzoną innemu człowiekowi odpowiada także kochanka. To nie jest tak, że można sobie robić co się komu żywnie podoba. Uczciwe było by powiedzieć - odejdź od żony to będziemy się wiązać, a tak to spadaj. Trzeba mieć trochę oczy otwarte na innych a nie myśleć tylko o sobie i wybielać się kosztem innych. Żona może jest i zołzą ale nikogo nie krzywdzi w sposób bezpośredni. Bądźmy sprawiedliwi... Nikt by nie wieszał psów na kochankach, gdyby przynajmniej zachowywały się powściągliwie wobec żon ze zrozumieniem krzywdy jaką jest dla nich cała ta sytuacja. A one najczęściej jeszcze dolewają oliwy do ognia (nie mówię tu akurat o Autorce tylko bardziej o mojej dziuni). Każdy kij ma dwa końce. Kochanki chcą dla siebie wyrozumiałości, ale dla żon ich jakoś nigdy nie mają.

253

Odp: Ponad 2 letni romans
Lovelynn napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:

Nie dziwię się, że we mnie wątpicie, na chwilę obecną jestem zdenerwowana, zirytowana i zawiedziona - ale nie na niego.. Tylko na siebie. Bo ja naprawdę wierzyłam w to wszystko, naprawdę kleiło mi się w całość, to co on mówił, z tym, co widziałam. Albo wszystko, albo nic - miałam na myśli, że on już wybrał, że nie odejdzie, więc i ja ja chce odejść, nie chce być całe życie na boku bez własnego życia. Nie chce być tylko wtedy kiedy on tego potrzebuje.

Bunt wyszedł przez przypadek, ale zapaliła mi się lampka, więc poszłam w tym kierunku. No i wyszła hipokryzja i podwójne standardy.

Nie chodzi o to, że w Ciebie wątpimy, ale osoby z odrobine większym doświadczeniem życiowym są w stanie przewidzieć pewne ruchy. Doświadczeni szachiści wink

I całe szczęście, że tu jesteście, bo dzięki temu mogę się przygotować psychicznie na kolejne ruchy z jego strony. smile

254

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Nie dziwię się, że we mnie wątpicie, na chwilę obecną jestem zdenerwowana, zirytowana i zawiedziona - ale nie na niego.. Tylko na siebie. Bo ja naprawdę wierzyłam w to wszystko, naprawdę kleiło mi się w całość, to co on mówił, z tym, co widziałam. Albo wszystko, albo nic - miałam na myśli, że on już wybrał, że nie odejdzie, więc i ja ja chce odejść, nie chce być całe życie na boku bez własnego życia. Nie chce być tylko wtedy kiedy on tego potrzebuje.

Bunt wyszedł przez przypadek, ale zapaliła mi się lampka, więc poszłam w tym kierunku. No i wyszła hipokryzja i podwójne standardy.

Wątpimy nie dlatego, że uważamy, że jesteś "taka siaka czy owaka", tylko niektóre z osób tu piszących same przez to przechodziły, stąd te schematy, emocje, stany są nam doskonale znane. Po prostu wiemy, że ciężka droga przed Tobą, która będzie wymagała od Ciebie dużo silnej woli i konsekwencji.
Ja nie jestem jasnowidzem ani wróżką. Piszę z własnych doświadczeń i obserwacji.

255

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
paslawek napisał/a:
Netania napisał/a:

Zgadzam się. Sam nie odpuści. Za jakiś czas ponowi kontakt. Ciebie miał już urobioną, a szukanie nowej zajęłoby więcej czasu. Spróbuj go zablokować.

Urobioną ,zaklepaną na wyłączną własność.Zdziwiony jest i pewnie zaskoczony tym "buntem" teraz będzie znowu próbował urabiać z innej strony.Ma czas na kombinacje.
Z pewnością za tydzień dwa będzie chciał zbadać co u Autorki możliwe, że znowu będzie przepraszał za swoje zachowanie i pod byle pretekstem zaczepi ją,będzie wyjaśniał i tłumaczył się z wyjaśniania,albo uda że sprawy nie było.
Zależy w jakim stopni również przyzwyczaił się i przystosował ułożył w tej sytuacji jak bardzo się przywiązał do Autorki i jak jest zaborczy zdeterminowany w tym.

Nie dziwię się, że we mnie wątpicie, na chwilę obecną jestem zdenerwowana, zirytowana i zawiedziona - ale nie na niego.. Tylko na siebie. Bo ja naprawdę wierzyłam w to wszystko, naprawdę kleiło mi się w całość, to co on mówił, z tym, co widziałam. Albo wszystko, albo nic - miałam na myśli, że on już wybrał, że nie odejdzie, więc i ja ja chce odejść, nie chce być całe życie na boku bez własnego życia. Nie chce być tylko wtedy kiedy on tego potrzebuje.

Bunt wyszedł przez przypadek, ale zapaliła mi się lampka, więc poszłam w tym kierunku. No i wyszła hipokryzja i podwójne standardy.


Autorko, nikt w Ciebie myślę nie wątpi. Raczej próbujemy podsycić Twoją determinację. On nie odpuści. Będzie chciał się kontaktować, ponownie Cię urobić, udobruchać, by powrócić do tego układu. "Mojego" nawet wysypanie się całej sprawy, nie odwiodło od dalszego kontaktu. Zaproponował "przyjaźń" big_smile  Dobry taki...

256

Odp: Ponad 2 letni romans
Netania napisał/a:
ObecnaKochanka napisał/a:
paslawek napisał/a:

Urobioną ,zaklepaną na wyłączną własność.Zdziwiony jest i pewnie zaskoczony tym "buntem" teraz będzie znowu próbował urabiać z innej strony.Ma czas na kombinacje.
Z pewnością za tydzień dwa będzie chciał zbadać co u Autorki możliwe, że znowu będzie przepraszał za swoje zachowanie i pod byle pretekstem zaczepi ją,będzie wyjaśniał i tłumaczył się z wyjaśniania,albo uda że sprawy nie było.
Zależy w jakim stopni również przyzwyczaił się i przystosował ułożył w tej sytuacji jak bardzo się przywiązał do Autorki i jak jest zaborczy zdeterminowany w tym.

Nie dziwię się, że we mnie wątpicie, na chwilę obecną jestem zdenerwowana, zirytowana i zawiedziona - ale nie na niego.. Tylko na siebie. Bo ja naprawdę wierzyłam w to wszystko, naprawdę kleiło mi się w całość, to co on mówił, z tym, co widziałam. Albo wszystko, albo nic - miałam na myśli, że on już wybrał, że nie odejdzie, więc i ja ja chce odejść, nie chce być całe życie na boku bez własnego życia. Nie chce być tylko wtedy kiedy on tego potrzebuje.

Bunt wyszedł przez przypadek, ale zapaliła mi się lampka, więc poszłam w tym kierunku. No i wyszła hipokryzja i podwójne standardy.


Autorko, nikt w Ciebie myślę nie wątpi. Raczej próbujemy podsycić Twoją determinację. On nie odpuści. Będzie chciał się kontaktować, ponownie Cię urobić, udobruchać, by powrócić do tego układu. "Mojego" nawet wysypanie się całej sprawy, nie odwiodło od dalszego kontaktu. Zaproponował "przyjaźń" big_smile  Dobry taki...

O przyjaźni też wiele słyszałam, że skoro mi nie pasuje taki układ, to on chce, żebym chociaż tak została w jego życiu.
Tylko nigdy się to potem nie przełożyło na nasze spotkania. Tu muśnięcie, tu lekki dotyk, tu przytulenie i proszę... znów się wracalo do starych zwyczajów. Nie wierzę, że po takim związku, po takich uczuciach i emocjach można stworzyć zdrową przyjaźń, a przynajmniej ja sobie jej nie wyobrażam na ten moment.

257

Odp: Ponad 2 letni romans

Wrócę do początku. smile

ObecnaKochanka napisał/a:

(...) Czy da się coś tu jeszcze zrobić? Czy jestem już stracona?

Od napisania tych słów do teraz zrobiłaś bardzo dużo. Poznałaś rzeczywistość. Podjęłaś decyzję.
Teraz czas na wyciągnięcie wniosków dotyczących siebie samej  i nie oznacza to dołowania się i/lub bicia się w piersi ze słowami 'moja wina'.

258 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-05-02 16:13:32)

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:
paslawek napisał/a:
Netania napisał/a:

Zgadzam się. Sam nie odpuści. Za jakiś czas ponowi kontakt. Ciebie miał już urobioną, a szukanie nowej zajęłoby więcej czasu. Spróbuj go zablokować.

Urobioną ,zaklepaną na wyłączną własność.Zdziwiony jest i pewnie zaskoczony tym "buntem" teraz będzie znowu próbował urabiać z innej strony.Ma czas na kombinacje.
Z pewnością za tydzień dwa będzie chciał zbadać co u Autorki możliwe, że znowu będzie przepraszał za swoje zachowanie i pod byle pretekstem zaczepi ją,będzie wyjaśniał i tłumaczył się z wyjaśniania,albo uda że sprawy nie było.
Zależy w jakim stopni również przyzwyczaił się i przystosował ułożył w tej sytuacji jak bardzo się przywiązał do Autorki i jak jest zaborczy zdeterminowany w tym.

Nie dziwię się, że we mnie wątpicie, na chwilę obecną jestem zdenerwowana, zirytowana i zawiedziona - ale nie na niego.. Tylko na siebie. Bo ja naprawdę wierzyłam w to wszystko, naprawdę kleiło mi się w całość, to co on mówił, z tym, co widziałam. Albo wszystko, albo nic - miałam na myśli, że on już wybrał, że nie odejdzie, więc i ja ja chce odejść, nie chce być całe życie na boku bez własnego życia. Nie chce być tylko wtedy kiedy on tego potrzebuje.

Bunt wyszedł przez przypadek, ale zapaliła mi się lampka, więc poszłam w tym kierunku. No i wyszła hipokryzja i podwójne standardy.

Z wątpieniem w Ciebie to nie ma zbyt wiele wspólnego Obecna.
Rox, Netania i ja po prostu mieliśmy takie bardzo podobne doświadczenia do Twoich ,wątpliwości i wahanie różne skrajne nastroje to cząstka tego całego "cyrku" jaki będziesz przechodzić, każdy jest niby  inny tylko jesteśmy podobni do siebie.
Pewne schematy są bardzo częste i powtarzają się - nie dziw się.

259 Ostatnio edytowany przez Peter889 (2020-05-02 16:17:38)

Odp: Ponad 2 letni romans

Jak to się mówi - klasyka gatunku .
Zerwij z nim , facet cię zwodzi . Gdyby cię kochał już dawno byłby z tobą , dzieci nie mają z tym nic wspólnego . Może dbać o dzieci będąc z tobą. A nie pomyślał jak ty się czujesz , że lecą ci lata , że spędzasz samotnie święta, sylwestra . Zwodzi cię już 2 lata ? Zakochany facet ? Przez dwa lata nie zdążył uporządkować swojego życia,żeby być z tobą ?
Żebyś nie wylądowała jak moja znajoma , którą facet żonaty zwodził przez 10 lat . Używał ciągle argumentu - syn . Najpierw jak syn skończy studia , potem jak się ożeni , potem jak zrobi aplikację , potem.......Finał jest taki , że znajoma została sama , straciła najlepsze lata. Nie pozwól sobą manipulować w ten sposób.
Postaw mu ultimatum - że ma , np. pół roku na uporządkowanie swoich spraw, jeśli tego nie zrobi to ty odejdziesz. Albo zadzwoń do żony i zapytaj się , czy to prawda,że nie są razem , bo nie chcesz wchodzić z butami w czyjeś życie. Szkoda twojego czasu , niech idzie sobie pobzykać tam , gdzie się zwykle chodzi.

Jego działanie jest tak schematyczne , że aż zęby bolą , nawet nie wysilił się na oryginalność. Zablokuj go wszędzie , odetnij mu kontakt , zobaczysz co będzie. Jak będzie chciał to cię znajdzie , ale wtedy rozmawiaj z nim na twoich warunkach .

260

Odp: Ponad 2 letni romans

A ja ci życzę, żeby pan się obraził na ten "seks z inną kobietą" i się już nigdy nie odezwał smile

Posty [ 196 do 260 z 857 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ponad 2 letni romans

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024