Ponad 2 letni romans - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ponad 2 letni romans

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 781 do 845 z 857 ]

781 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-29 18:31:10)

Odp: Ponad 2 letni romans

Faja, mam wiele doświadczeń,  dzielę  się nimi i nie muszę  Ci ujawniać  całego mojego prywatnego życia.  Jak czytasz moje posty i wydaje Ci się  że masz  coś  narzucane, to po prostu nie czytaj dla własnego komfortu. Proste chyba ? Albo zgłoś  do moderacji  że czujesz się  nękana.

Zobacz podobne tematy :

782

Odp: Ponad 2 letni romans
Roxann napisał/a:
CzytajacaForum napisał/a:

A propos żony, pisałaś, że romans trwał 2 lata, to żona nic nie podejrzewała? Skoro nie mieli kryzysu, bo jak pisałaś, obowiązki małżeńskie były spełniane, to jak ona się mogła nie zorientować?
Może on jest doświadczony w te klocki, albo ona lekceważyła sygnały. Trudno mi to pojąć chociażby dlatego, że on Ciebie jakimś uczuciem darzył. No i co, wracał do domu jak gdyby nigdy nic?

No właśnie. To jest kwestia, która dotąd mnie najbardziej zajmuje bo resztę sobie powiedzmy przepracowałam. Jednak dalej nie ogarniam jak niektórzy potrafią ot tak nawet latami żyć na 2 fronty a nawet więcej. To już moim zdaniem inny kaliber bo o ile jakieś zauroczenia czy związane z tym odsuwanie od partnera to powiedzmy standard ale jakiś taki "ludzki" choć niemoralny ale.. jednak życie w kłamstwie i to perfidnie maskowanym to wyczyn.
Ja przytaczałam tu wątek akurat GIA bo był pierwszym tego typu na jaki trafiłam, może dlatego najbardziej mną wstrząsnął i został w pamięci bo podobnych jest wiele. Wątki na forum to jedno ale w realnym życiu też byłam świadkiem takiej sytuacji, kiedy kobieta miała nawet nie romans tylko związek z zaręczynami, mieszkaniem razem a po kilku latach okazało się, że facet równolegle maił rodzinę i nikt o sobie nie miał pojęcia i nikt nic nie podejrzewał przez kilka lat!!!!!
Moje jedyne wytłumaczenie, że tacy osobnicy to psychopaci. Często narcystyczni i socjopatyczny. I po prostu nie idzie ich zrozumieć bo po prostu się nie da.
Tylko jak ich przejrzeć?

Ja byłam taką żoną.  Romans zaczął się (ponad 3 lata później się dowiedziałam) 8 miesięcy po rozpoczęciu przeze mnie nowej, bardzo trudnej i odpowiedzialnej pracy, 4 miesiące po śmierci mojej mamy i 2 miesiące po rozpoczęciu się mobbingu w mojej pracy. Zajęta więc byłam głównie sobą i swoimi problemami, światło już nie padało na niego, a on oddalał sie ode mnie stopniowo. Zauważałam to, ale siły miałam tylko na radzenie sobie w życiu. Myślałam, że on sie oddala, bo dosięga dna w swoim piciu, starych problemach w pracy. To dałam mu pole do zajęcia się sobą. On mną manipulował sugerując problem z piciem. Potem, jak zaczęłam naciskać, powiedzial że się wypaliło, wyprowadzil się na moja prośbę. Zaczął chodzić do psychologa, co mnie cieszyło. Potem powiedzial, że kocha i pogubil się. Wrócil do domu i zaczął się roczny  taniec na przyciąganie/odpychanie. Wtedy stałam się winna pierwszej, drugiej i trzeciej wojny światowej. Jego ojciec mial 3 letni romans z młodą kobietą, potem odszedl brzydko, bardzo skrzywdzil swoją rodzinę. Mój mąż mówił, że tak nigdy nie zrobi, bo zapala mu się czerwona lampka. Oczywiście podejrzewałam romans, ale zewnętrznie nic na to nie wskazywało.Raczej myślalam, że szuka nowej, młodej kobiety (a ona już dawno była).  A on mial romans z koleżanką z pracy, w godzinach pracy, jej akurat nie podejrzewalam. Jedyna osoba, z którą tak mogło być, przyjeżdżala do naszego domu ze swoim mężem, teoretycznie zupełnie nie typ do zdrady. Myślalam o sprawdzaniu, ale stwierdziłam, że jak mam się dowiedzieć to dostanę to na tacy. No i dostałam 9 miesięcy po jego ostatecznej wyprowadzce (3,5 roku romansu), kiedy skontaktował się ze mną mąż kochanki mojego męża i dostałam na tacy wszystko: działania, daty, fakty, jej odczucia itd. Wszystkie puzzle wskoczyły wtedy na swoje miejsce, totalna perfidia w tym była, wielkie manipulowanie. Więc domyslałam się, ale typowałam inne problemy. A to okazalo się takie "tanie". Rozkminiałam to na czynniki pierwsze kilka lat. W zależności od tego, jak do tego podchodziłam dochodziłam do czasami krańcowo różnych wniosków. To generalnie miało mało sensu. Zdradził, bo mógł i chciał, bo taka była jego decyzja. Może pod koniec życia będzie miał jakieś sensowne wnioski, mnie to już lotto.
Ja zajęłam się sobą i to jeszcze przed rozstaniem z nim. Najpierw - pewnie dla niego, ale szybko doszłam do tego, że jednak dla siebie. Nie po to, aby nie popełniać tych samych błędów z kimś innym, ale w sumie ta trauma bardzo zmieniła moje życie. Dzisiaj jestem dużo lepszym człowiekiem, dobrze mi samej ze sobą, lubię siebie. Nawet kocham. Inaczej patrzę na siebie, innych, świat. I to jest wielka wartość dodana. Warto było przez to przejść, aby odnaleźć czy zbudować lepsza SIEBIE.

783

Odp: Ponad 2 letni romans
Netania napisał/a:
Wielokropek napisał/a:
faja napisał/a:

(...) Myślę, że autorka na 1000 sposobów analizowała sytuację i pewnie najwięcej wie o swoim małżeństwie. (...)

Tyle tylko, że autorka nie była/jest mężatką, a kochanką, teraz już byłą.

Faja chyba myli wątek Obecnej z wątkiem PainIsFinite?

Tak, ale w każdym prawie jest analiza: dlaczego zdradzil? tutaj także. Dlaczego kochanek zdradzal swoją żonę? A jakie to w sumie ma znaczenie? Ważne nie to, co kochanek, ale to co kochanka - akurat tutaj.

784

Odp: Ponad 2 letni romans
Ela210 napisał/a:

Faja, mam wiele doświadczeń,  dzielę  się nimi i nie muszę  Ci ujawniać  całego mojego prywatnego życia.  Jak czytasz moje posty i wydaje Ci się  że masz  coś  narzucane, to po prostu nie czytaj dla własnego komfortu. Proste chyba ? Albo zgłoś  do moderacji  że czujesz się  nękana.

To skąd wiesz, co czuje zdradzający? Bo to także wiesz.
Z wlasnego doświadczenia (to już coś) czy z opowieści innych (moga być manipulacje)?
Nie czuję się nękana, ale pisząc coś, o czym nie możesz mieć pojęcia (bo nie przeżyłaś) możesz kogoś skrzywdzić swoimi radami.
Przykład mamy tutaj.
Tutaj radziłaś, że kochanka ma sie rozmówić ze swoim kochankiem, bo ma być dorosłym, dojrzałym człowiekiem. Roxann pisała, nie rłb tego, bo ja to przeżyłam i zrobisz sobie krzywdę.
I co się okazało?
Że Ostatnia to zrobiła i jest totalnie rozbita, nie poszła do pracy. Oto skutki udzielania rad, narzucania swojego zdania.
Czego sie z tego nauczysz?

785 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-05-29 20:01:27)

Odp: Ponad 2 letni romans

off top

786 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-29 20:10:15)

Odp: Ponad 2 letni romans

Autorka czy Ci się podoba czy nie JEST  dorosła i podejmuje swoje decyzje, a że Ty Faja życzysz sobie takiego a nie innego zachowania to Twój  problem.
Autorka miała zalamki i po rozmowach pod drzwiami i przy psie i wcześniej. 
Teraz jest szansa nie gwarancja że tych spotkań  nie będzie.
I zejdź  że mnie wreszcie z łaski swojej. smile

787

Odp: Ponad 2 letni romans

Obecna tak mi się nasunęło, że nie chciał rozwodu bo żona i dzieci nie zostawi a z tego co piszesz to tych dzieci to on prawie nie widywał nie mówiąc o poświęceniu im czasu a tak mu zależało_ no szok. Kłamczuch  do kwadratu.

788 Ostatnio edytowany przez m4jkel (2020-05-29 22:30:05)

Odp: Ponad 2 letni romans
MagdaLena1111 napisał/a:

Teraz jak do powyższego przystawię  M4jkela oraz to, co i jak pisze, co z jego słów przebija, to i widzę empatię, i system wartości, za to nie widzę specjalnych kompleksów i aktywnego poszukania możliwości ich zmniejszenia poprzez lewe relacje. Widzę, że unika dwuznacznych sytuacji i dużą wartością jest dla niego rodzina, więc nie chce ryzykować jej utraty.
To nie znaczy, że jest ideałem, bo każdy ma swój ;-)

W sedno, w punkt, werble… tu dum, tu dum, tu dum, tssss.  Ideałów na tym padole nie ma i nie będzie. Każdy ma wady, a umieć pokochać człowieka pomimo tych wad, to jest ta sztuka, która wydłuży każdy związek. Wiadomo jednak, że nie wszyscy mają tyle cierpliwości i czasem może znacząco uwierać i przeszkadzać.
I nie wynoście mnie ku świętych, no bez przesadyzmu big_smile

Ela210 napisał/a:

M4jkel jest po prostu bardziej zaangażowany w związku niż  zona  i się stara. Tylko czy to wystarczy nie wiem. Bo mam wrażenie  że żona odsłonić duszy do końca przed nim nie chce i nie wiem dlaczego.
Kompleksów  też nie zauważyłam.:)

Odnośnie seksu owszem, odnośnie reszty, hm.. raczej mówi, co jej na wątrobie leży.  Oboje wkładamy coś w nasze małżeństwo, nie czuję się jakoś szczególnie pomijany, czy jako ten, co się bardziej angażuje. Z pewnością więcej czasu poświęca dzieciom, ale to zrozumiałe – matka jest najlepsza.
Bagienni_k  Pytałeś czy mam swój wątek. Jest w „seksie”, narzekam trochę na libido żony 

Roxann napisał/a:

To też nie jest idealny układ bo w nim to raczej on ma szanse zostać rogaczem.
Możliwe, że jego żona jest z tzw. "wyższej ligi" stąd jego ego jest dopieszczone a obrączka pewnym trofeum ale skoro żona się oddala... to nie wiem czy ten entuzjazm nie jest przedwczesny.

Chybiłaś z „wyższą ligą”. Brutalne co napiszę, ale my stanowimy przeciętną parę jakich pełno na świecie. Nie jesteśmy jacyś szczególnie fit, co staram się zmienić. Żona po dwóch ciążach ma sporą nadwagę, co w niczym nie zmieniło mojego spostrzegania jej jako atrakcyjnej kobiety, nadal jej pożądam. Obrączkę traktuję jako symbol przywiązania do kogoś, nie trofeum. Chociaż czuję się szczęśliwy, że spotkałem na swojej drodze ją, że dała mi dwójkę wspaniałych dzieciaków, robi pyszne obiady, to cieszę się, że jest moja. Czy może uczynić mnie rogaczem? A skąd mam wiedzieć, czy ją kiedyś nie strzeli jak mnóstwo innych przypadków tutaj występujących? Na tę chwilę jestem spokojny, wiem na czym stoi moje małżeństwo, kryzysu nie ma.

Mam nadzieję, że Autorka dojdzie do podobnych wniosków co ja. Otóż to forum przydało mi się. Miałem/mam problem z żoną natury słabego libido, nie ukrywam, że chciałbym częściej. Ale to forum, nauczyło mnie wiele o myśleniu kobiet. Jak to wygląda z Waszej strony. Przestałem robić pewne rzeczy, zacząłem inne. Efekty widzę.
Wątki o zdradzie zaś podtrzymują we mnie tę myśl, że nie ma po co wchodzić w te bagno. Tracić czas i energię, mnóstwo energii w zabawę w kotka i myszkę. Czy ktoś mnie przyłapie na zdradzie.
Zresztą. Dam przykład z dzisiejszego dnia:
Siedzimy z żoną na kanapie. Zmęczona po pracy zdalnej, niewygodne krzesło, bolą plecy, oglądamy telewizję od niechcenia. Dzieciaki bawią się w swoim pokoju.
- Położę się na moim kochanym brzuszku – mości się na mnie i zamyka oczy. Bierze mnie za rękę i kładzie na swojej jędrnej piersi. Jest miło, ciepło pod kocem, tak sobie trwamy. Przychodzi starsza córka, widzi co jest. Rodzice sobie „są”. Przychodzi do mnie i przytula się. Obejmuję moje dwie kochane kobiety. Córka głaszcze mnie po brodzie, bo bardzo to lubi.
Miałbym to tracić dla przygody? Dla jakiejś kobiety, która jedyne co mi daje, jak zakładam, to dreszczyk emocji? I tak sobie myślę, że kochanek Autorki mógł tego nie mieć. Poczucia bycia kochanym. Albo mógł mieć, ale nie czuł się dobrze w tym towarzystwie, dlatego trwał w 2 letnim romansie z Autorką. Przyczyn zdrady jest wiele, ale mając to, co ja mam praktycznie na co dzień, nie widzę powodu, by skakać w bok. Owszem, pojawił się problem z libido żony, ale mam swoje przekonanie dlaczego. Tym bardziej, że na wielu damskich czytałem wpisy kobiet, które „po prostu tak mają”. Straciły ochotę i tyle, potem wraca. Zamiast skoczyć w bok, wolałem się dostosować do sytuacji, bo za dużo mam do stracenia. Ktoś powie, że małżeństwo z rozsądku. I tak, i nie. Nie widzę problemu, aby popracować trochę nad sobą i poradzić sobie w tej sytuacji. I poradziłem sobie, nie czuję już frustracji z powodu braku regularnego seksu, a cieszę się bliskością żony, kiedy do niego dochodzi.
I nie jestem ideałem, bo mam świetną koleżankę w pracy, z którą dogadujemy się jak łyse konie. Zawsze mamy jakiś tematu do rozmów. W czasie mojego największego kryzysu miewałem myśli, że gdyby moją żona nagle zniknęła z mojego życia, to z chęcią spróbowałbym z tą koleżanką. Ale nie ma takiej opcji, kiedy żona jest i mam takie obrazki jak dzisiejszy pod kocem.
Nie warto kierować energii na romans, który ma nikłe szanse na przetrwanie, a warto w coś, co da poczucie szczęścia obcowania z drugą osobą bez zbędnego balastu i komplikowania tym samym sobie życia. I tego życzę Autorce, by znalazła radość w ramionach mężczyzny, który poświęci się całym sobą tylko jej, a nie będzie miał przy tym w szufladzie schowanego aktu małżeństwa.

789

Odp: Ponad 2 letni romans
Ela210 napisał/a:

Teraz jest szansa nie gwarancja że tych spotkań  nie będzie.

Będą, a przynajmniej dążenia do nich smile Nie wydaje mi się, żeby kochanek rzeczywiście wystraszył się niby-groźbą, niby-przekonującą, w niby-spokojnym tonie i bez niby-drżenia w głosie. Dopóki Obecna ma uczucia wypisane na twarzy, wszystko dla niego będzie trochę naprawdę, a jakby na niby smile  Na pewno zachowanie Autorki zaburzyło jakiś utarty schemat w jego głowie. Ale czy na tyle, by odpuścić już temat? Wątpię. Ten romans to jedyna alternatywa dla niesatysfakcjonującego związku z żoną, w którym trwa z przyzwyczajenia, wygody i tchórzostwa. Myślę, że na rozwód nie będzie go stać. To wymagałoby innej odwagi niż tej, potrzebnej do spotkań z kochanką za plecami żony.
Obecna. Za każdym razem gratuluj sobie gorąco, że to nie Ty witasz go w waszym wspólnym domu i nie dla Ciebie jest w nim wątpliwym wsparciem. To co mój mąż dawkował mi latami, Twój kochanek podał Ci na tacy: prawdę o nim samym.
Odnosząc się również do sporu "miedzy nami, żonami i kochankami". Trafiając tu kiedyś "w rozpaczy" smile przeczytałam piękną wypowiedź kobiety o pięknym nicku , która wtedy bardzo do mnie trafiła i bardzo zapadła w głowie smile

Zazdrość napisał/a:

(...)gdybys go kochala szczerze to po pierwszym razie gdy Cie uderzyl, zaniedbal finansowo rodzine, porzucil na jakis czas etc.. zrobilabys wszystko, by nie pozwolic mu zostac draniem wobec Ciebie, ocalilabys jego i Wasze relacje. Nie wolno ze strachu przed samotnoscia, leku przed zyciem, niedosytem milosci... czyli wlasnych egoistycznych pobudek trzymac kogos za wszelka cene przy sobie i wspoluczestniczyc w jego degradacji, moralnym upadku (...)

To tak odnośnie nas, ciągle przedkładających naszą "miłość" nad inne wink

790 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-29 22:51:04)

Odp: Ponad 2 letni romans

Piękne małżeńskie sceny M4jkel..znamy wszystkie smile
Nie chce mi się szukać  w Twoim wątku, skąd to wrażenie, że żona się zamyka, może niesłuszne. Po prostu jestem  przeczulona, bo u mnie fizyczne gesty w dużej mierze zastepowaly rozmowę. Więc  było miło jak u Was na kanapie w każdy piątkowy wieczór  z winem i filmem smile

791

Odp: Ponad 2 letni romans

Dziś wydarzyła się rzecz nieprawdopodobna. W sumie trochę dalej ciężko mi w to uwierzyć, ale jednak.

Byłam na zakupach alkoholowych ze swoimi znajomymi. W pewnym momencie podnoszę głowę znad półki, a moim oczom ukazuje się ON Z MAŁŻONKĄ. Nie wiem kto bardziej się zdziwił, zmieszał, zbladł, zzieleniał, dostał duszności itp. Przez tyle lat nigdy się nie spotkaliśmy, nigdy sie na niego nis natknęłam, a tu proszę..
Udawałam, że go nie widzę, on też, ale jak to zwykle bywa - świat jest mały i mój jeden ze znajomych był kiedyś ich sąsiadem (z tego co się dowiedziałam chwilę później), przywitali się, pogadali, ja odeszłam, nie biorąc udziału w całym tym spotkaniu, bo nawet nie wiedziałabym, jak się zachować.
Wrócił do nas, a ja, tak od niechcenia i w sumie przemyślenia rzuciłam: obiło mi się o uszy, że ona ma raka. Kolegę wryło, ale nic nie powiedział.
Oczywiście los nie chciał byc dla mnie łaskawy (jak wtedy mi się wydawało) i stanęli za nami w kolejce, jak już pakowałam ostatnie zakupy.
Kolega ni z tego ni z owego wypalił do mojego ex : Słuchaj, ja wiem, że to delikatna sprawa, ale jakbyście potrzebowali pomocy, jakichś wtyków w szpitalu, przyśpieszenia czegoś, to mówcie, wiecie, że ja z lekarskiej rodziny, to wam pomogę.
W sumie nie tylko mnie zamurowało, ale i byłego. Z ciekawością podniosłam głowę i patrzyłam co zrobi, jak się zachowa.
Go tak zatkało, że nie wiedział co powiedzieć i ona wzięła sprawy w swoje ręce.
Żona: delikatna sprawa? Pomożesz nam?
Kolega: no delikatna.. raczej ludzie nie chodzą i się nie chwalą wszystkim znajomym -słuchaj stary, mam raka.
Żona: raka? Kto ma raka?!
Kolega wyraźnie zmieszany : no... słyszałem, że ty.
Żona: chyba jako znak zodiaku, hahahaha hihihihi hahaha, ale to miłe, że się martwisz, zapamiętam na przyszłość, że jesteś chętny do pomocy.

W pierwszym ułamku sekundy wszystko się we mnie zagotowało, aż się trzęsłam, miałam ochotę do niego podejść i natrzaskać mu po ryju, ale za moment, jak na mnie spojrzał, to zrobiłam się tak spokojna, jakby spadł na mnie grom z jasnego nieba, jakby spadły różowe okulary i dotarła do mnie cała ta obłuda i ponad dwuletnia ściema. Jego oczy mówiły wszystko, bal się, panicznie się bał.
Spojrzałam na niego z taką pogardą, bez żadnej miłości, uczucia, motyli w brzuchu, nie czułam nic pozytywnego i odeszłam. Kolega potem dopytywał o co tu chodziło, ale ściemnilam, ze najwidoczniej z kimś ją pomyliłam i cale szczęście, ze jego znajomej nic nie jest.

Caly wieczór świetnie się bawiłam, jak za starych dobrych czasów.
Spadł mi kamień z serca, czuję, że w końcu mogę w pełni oddychać. Jestem SZCZĘŚLIWA, że podjął decyzję, że zostaje z żoną, bo to nie ja jestem z takim baranem, to nie ja będę musiała kiedyś wysłuchiwac jego kłamstw, to nie ja będę musiała cierpieć, to nie ja zostanę sama z całym domem na głowie...
A ja tak głupia płakałam, tak cierpiałam, ze on mnie nie chce, wyrzucałam sobie co mogłam zrobić lepiej...

Jednak gdzieś tam był mój anioł stróż i wziął mnie pod skrzydła w odpowiednim momencie.

792

Odp: Ponad 2 letni romans

Obecna

Scena jak z filmu. Dostałaś wszystko podane na tacy.

Ty już wszystko wiesz, została przekroczona granica, zza której nie ma już powrotu. I jak tu nie czuć pogardy, jak zachować szacunek? Nie da się po prostu.
To ogromny prezent dla Ciebie, skróci Ci  cierpienia. Emocje jeszcze będą ambiwalentne jakiś czas, ale i to minie. Wkrótce minie także potrzeba jakiejś rozmowy kończącej, zamknięcia tematu. Bo Ty już wiesz, że to szmaciarz i nie jest partnerem już do niczego.
Nie rozkminiaj za bardzo, dlaczego akurat kogoś takiego wybrałaś, zaufałaś mu. I  tak będziesz ostrożniejsza w przyszłości. Dobrze jest ufać osobie sobie bliskiej, bez tego związek nie ma sensu. Ja nadal ufam ludziom, światu, bo po prostu tak mi się łatwiej żyje. Ale to przyszło po jakimś czasie.

Osobnym tematem jest jego żona. Tutaj jakieś wnioski warto wyciągnąć dla siebie. Widzisz, nie ma raka i jest pewnie fajną kobietą. Ufa także osobie bliskiej, a ta osoba jest bardzo dobrym manipulatorem. Ty to już wiesz. Postaraj się żyć tak, aby nie niszczyć swoim dążeniem do szczęścia za wszelką cenę osób postronnych. One także chcą żyć i być szczęśliwe.

Masz szczęście (tak jak ja) że poznałaś prawdę i jego prawdziwe oblicze. Będziesz miała dużo lepszą przyszłość. Szczęśliwie nie jest to Twój wieloletni mąż i ojciec Twoich dzieci. Cudownie.

793

Odp: Ponad 2 letni romans

Normalnie trudne sprawy smile jak tu nie wierzyć w karmę. Dostał za swoje, Ty lecisz dalej. Powodzenia.

794

Odp: Ponad 2 letni romans

Obecna to tak właśnie jest z tymi siłami wyższymi dobrze tylko otworzyć oczy i poczekać.

795 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-30 09:52:47)

Odp: Ponad 2 letni romans

Dobrze  dla Ciebie, że dostałaś  od losu na koniec  taki prezent kończący.
Zauważ  jednak na przyszłość,  że Ty też  miałaś  w tym przypadkowym spotkaniu  coś  do stracenia, nie tylko On.
Czy tak dobrze bawiłabyś  się że znajomym chętnym do pomocy, gdyby wtedy  się wydało, że jesteś  jego kochanką?
Mimo że  od czasów  Reymonta trochę  minęło, to pamiętajmy że to Jagnę wywieziono na gnoju, nie żadnego z jej kochanków.
Nie zmieniło się aż  tak wiele.

796

Odp: Ponad 2 letni romans

Ja bym się w analogicznej sytuacji ze wstydu spaliła a ty jeszcze miałaś siłę na intrygi, brawo wart pac palaca.

797

Odp: Ponad 2 letni romans
ObecnaKochanka napisał/a:

Dziś wydarzyła się rzecz nieprawdopodobna. W sumie trochę dalej ciężko mi w to uwierzyć, ale jednak.

Byłam na zakupach alkoholowych ze swoimi znajomymi. W pewnym momencie podnoszę głowę znad półki, a moim oczom ukazuje się ON Z MAŁŻONKĄ. Nie wiem kto bardziej się zdziwił, zmieszał, zbladł, zzieleniał, dostał duszności itp. Przez tyle lat nigdy się nie spotkaliśmy, nigdy sie na niego nis natknęłam, a tu proszę..
Udawałam, że go nie widzę, on też, ale jak to zwykle bywa - świat jest mały i mój jeden ze znajomych był kiedyś ich sąsiadem (z tego co się dowiedziałam chwilę później), przywitali się, pogadali, ja odeszłam, nie biorąc udziału w całym tym spotkaniu, bo nawet nie wiedziałabym, jak się zachować.
Wrócił do nas, a ja, tak od niechcenia i w sumie przemyślenia rzuciłam: obiło mi się o uszy, że ona ma raka. Kolegę wryło, ale nic nie powiedział.
Oczywiście los nie chciał byc dla mnie łaskawy (jak wtedy mi się wydawało) i stanęli za nami w kolejce, jak już pakowałam ostatnie zakupy.
Kolega ni z tego ni z owego wypalił do mojego ex : Słuchaj, ja wiem, że to delikatna sprawa, ale jakbyście potrzebowali pomocy, jakichś wtyków w szpitalu, przyśpieszenia czegoś, to mówcie, wiecie, że ja z lekarskiej rodziny, to wam pomogę.
W sumie nie tylko mnie zamurowało, ale i byłego. Z ciekawością podniosłam głowę i patrzyłam co zrobi, jak się zachowa.
Go tak zatkało, że nie wiedział co powiedzieć i ona wzięła sprawy w swoje ręce.
Żona: delikatna sprawa? Pomożesz nam?
Kolega: no delikatna.. raczej ludzie nie chodzą i się nie chwalą wszystkim znajomym -słuchaj stary, mam raka.
Żona: raka? Kto ma raka?!
Kolega wyraźnie zmieszany : no... słyszałem, że ty.
Żona: chyba jako znak zodiaku, hahahaha hihihihi hahaha, ale to miłe, że się martwisz, zapamiętam na przyszłość, że jesteś chętny do pomocy.

W pierwszym ułamku sekundy wszystko się we mnie zagotowało, aż się trzęsłam, miałam ochotę do niego podejść i natrzaskać mu po ryju, ale za moment, jak na mnie spojrzał, to zrobiłam się tak spokojna, jakby spadł na mnie grom z jasnego nieba, jakby spadły różowe okulary i dotarła do mnie cała ta obłuda i ponad dwuletnia ściema. Jego oczy mówiły wszystko, bal się, panicznie się bał.
Spojrzałam na niego z taką pogardą, bez żadnej miłości, uczucia, motyli w brzuchu, nie czułam nic pozytywnego i odeszłam. Kolega potem dopytywał o co tu chodziło, ale ściemnilam, ze najwidoczniej z kimś ją pomyliłam i cale szczęście, ze jego znajomej nic nie jest.

Caly wieczór świetnie się bawiłam, jak za starych dobrych czasów.
Spadł mi kamień z serca, czuję, że w końcu mogę w pełni oddychać. Jestem SZCZĘŚLIWA, że podjął decyzję, że zostaje z żoną, bo to nie ja jestem z takim baranem, to nie ja będę musiała kiedyś wysłuchiwac jego kłamstw, to nie ja będę musiała cierpieć, to nie ja zostanę sama z całym domem na głowie...
A ja tak głupia płakałam, tak cierpiałam, ze on mnie nie chce, wyrzucałam sobie co mogłam zrobić lepiej...

Jednak gdzieś tam był mój anioł stróż i wziął mnie pod skrzydła w odpowiednim momencie.

Jezu, Ty naprawdę wierzyłaś w tego raka...?
Litości...

798

Odp: Ponad 2 letni romans

I tak oto, jak zawsze, pokazało się jak naiwne są kobiety stające się kochankami. Dlaczego akurat facet wybiera właśnie je. I jak łatwo przychodzi mu wkręcić taką naiwną.
Szkoła życia dla Obecnej i oby każdej innej.

799

Odp: Ponad 2 letni romans
Ela210 napisał/a:

Zauważ  jednak na przyszłość,  że Ty też  miałaś  w tym przypadkowym spotkaniu  coś  do stracenia, nie tylko On.
Czy tak dobrze bawiłabyś  się że znajomym chętnym do pomocy, gdyby wtedy  się wydało, że jesteś  jego kochanką?

Jedna sytuacja a jak różnie została odebrana.
Trudno uwierzyć, że mogłaś historię z rakiem jego żony choćby przez chwilę traktować poważnie. Mówienie o tym znajomemu ex kochanka było moim zdaniem niezbyt mądrym posunięciem.
Poza tym jak w ogóle można w kolejce do kasy poruszać tak delikatne tematy jak choroba? Tym bardziej niesprawdzone?
Nawet jeśli żona obróciła to w żart, wątpię by przeszła nad tym ot tak do porządku dziennego. Gdybym ja od jakiegoś dawnego sąsiada w tak mało intymnej sytuacji usłyszała taką "plotkę", to uznałabym to za perfidną intrygę i starała dociec od kogo wypłynęła, tak mi się wydaje.
Ex kochanek natomiast doskonale wie, skąd sąsiad miał takie informacje, myślisz, że się przyzna? Co jeśli jutro czy pojutrze znów na siebie wpadną tylko bez Ciebie i zapytają od kogo takie info? No raczej nie powie, że na pudelku przeczytał.
Pamiętasz, jak Ci mówiłam, że może chcieć zemścić? Wtedy niektóre osoby pisały, że nie ma zbytnio pola manewru. Teraz niestety ma.
Zapytasz, ale co on może zrobić? Ano może choćby z chęci zadbania o własne 4 litery, powiedzieć, że jakaś jego psychofanka rozsiewa takie plotki bo chce zniszczyć ich małżeństwo.
A wtedy zacznie się jazda jak u Netani.
Życzę Ci aby tym razem moje słowa się nie spełniły i jego żona odpuściła temat uznając to za jakąś kuriozalną pomyłkę.
Nie radziłabym na przyszłość igrać z ogniem bo na koniec dnia żona i tak uwierzy mężowi (który nie będzie miał wobec Ciebie żadnych sentymentów), nie Tobie, nawet jeśli masz dowody.

800 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-05-30 11:15:43)

Odp: Ponad 2 letni romans

Oj Rox  rozmowy w kolejkach na różne tematy i na różnym poziomie to "nasza narodowa " długoletnia tradycja, mnie to specjalnie nie dziwi ,nie takie rzeczy się słyszało mimochodem i niechcący.
Innym miejscem do "psychoterapii/psychoanalizy" bliźnich i wymianie informacji/plotek,"intryg" był kiedyś magiel albo fryzjer.
To chyba aż tak bardzo się nie zmieniło nawet w erze internetu.
Co do dalszego ciągu różnie może być z ex kochankiem Obecnej, ale nie sadze żeby się mścił, raczej za jakiś czas jeżeli już będzie dążył do spotkania może się chcieć jakoś usprawiedliwiać,tłumaczyć z tego kłamstwa i szukać pretekstu do spotkania żeby wyjaśniać,przepraszać, "błagać" o wybaczenie,złożyć samokrytykę jak w tym liście, ma czas na główkowanie .
Zależy też jak, bardzo jest jeszcze zdesperowany w kontynuowaniu podchodów do Autorki, ruch sobie znacząco ograniczył bo za bardzo trzeźwy to on nie jest ,(nie)wspominając o dorosłości i dojrzałości bo to jest daleko w tle tak mi się zdaje.

801

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:

Oj Rox  rozmowy w kolejkach na różne tematy i na różnym poziomie to "nasza narodowa " długoletnia tradycja, mnie to specjalnie nie dziwi ,nie takie rzeczy się słyszało mimochodem i niechcący.
Innym miejscem do "psychoterapii/psychoanalizy" bliźnich i wymianie informacji/plotek,"intryg" był kiedyś magiel albo fryzjer.

Owszem ale co innego jak spotkają się znajomi w kolejce i rozmowa schodzi na dany temat czy ktoś się chce wygadać u fryzjera.
Ja mówię o tej konkretnej sprawie - były sąsiad, który od koleżanki (która nawet się nie przywitała z zainteresowanymi) dowiaduje się o rzekomej chorobie byłej sąsiadki i stojąc w kolejce chwilę później ni z gruszki ni z pietruszki wypala wyrazy współczucia i chęć pomocy.
Ani to taktowne ani eleganckie ani...  brakowało jeszcze by mając Obecną obok przy nich zapytał ją o tą plotkę bo ja bym się wkurzyła i/albo zapadła pod ziemię.
Z boku to wygląda jak zaplanowana intryga.
Może ja jestem staroświecka ale gdybym się dowiedziała z trzeciej ręki, że moja znajoma ma raka i miała możliwości jej jakoś pomóc, to mimo wszystko nie wypalałabym w kolejce, na parkingu czy w toalecie, że wiem, tylko spróbowała spotkać w jakimś normalnym miejscu i na spokojnie porozmawiać oczekując przynajmniej na początku, że informacja padnie z ich ust, a jeśli nie, to wtedy delikatnie bym zasugerowała, że słyszałam... itd. Sorry, ale słyszałem, że masz raka to nie temat na rozmowę w kolejce przy wykładaniu alko.

802

Odp: Ponad 2 letni romans

Wygląda ? Ależ to była intryga pod spontanicznym wpływem,okazji,okoliczności i emocji - taka mała zemsta ,nie ma co i nie ma to tamto.Wyrzut złości, żalu, urazy w taki sposób na pewno nie idealny za to może być jakoś  skuteczny.
Jak zwykle czas pokaże.

803 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-05-30 11:44:07)

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:

Wygląda ? Ależ to była intryga pod spontanicznym wpływem,okazji,okoliczności i emocji - taka mała zemsta ,nie ma co i nie ma to tamto.Wyrzut złości, żalu, urazy w taki sposób na pewno nie idealny za to może być jakoś  skuteczny.
Jak zwykle czas pokaże.

Ja rozumiem chęć zemsty ale ona nigdy nie przynosi nic dobrego poza chwilowym poczuciem ulgi.
Oby facet nie chciał się zrewanżować. Przecież nie wie co jeszcze Obecna temu sąsiadowi nagadała i co planuje czy np. jak następnym razem spotka tylko zonę to nie powie, że słyszał, że mąż zdradza, skoro już pokazał, że nie ma wyczucia taktu i zahamowań.

804

Odp: Ponad 2 letni romans

Naprawdę głęboko współczuję żonie tego faceta, oraz każdej kolejnej kobiecie którą weźmie na cel. Od pierwszego posta na ten temat byłam pewna, że rak to perfidne kłamstwo, mam w najbliższej rodzinie osobę z rakiem złośliwym i pamiętam ile czasu i biegania po lekarzach zajęło, zanim padła diagnoza ostateczna, oraz co się działo dalej. A to nie był czas pandemii, kiedy nawet pacjenci onkologiczni mieli problemy dostać się na kontrolę. To nie jest amerykański film w którym po wizycie u dr Housa dostaje się telefon - zostało pani 3 tygodnie życia... Niemniej były przecież posty w typie, że biedny pan teraz potrzebuje wsparcia kochanki, bo żona niedomaga czy że należy mu się szacunek i eleganckie pożegnania. Każdy ma prawo do własnego zdania i radzenia, co uważa za słuszne, ja w tej już do cna wyjaśnionej sytuacji poradziłabym Ci Autorko ostateczne odcięcie, nie poruszanie tematu tej pary przed absolutnie nikim i skupienie się na sobie.

Wydaje mi się, że on może jeszcze Cię nawiedzać albo płacząc znów, po raz kolejny jaki z niego słaby tchórz i czepiając się dalej nadziei, że jeszcze na Tobie pokorzysta choć trochę. Możliwe też przy jego totalnym zakłamaniu, że będzie próbował jeszcze bardziej zapętlać, np, że żona tak odpowiedziała ale prawda jest inna, itp. Najlepiej byłoby, gdyby raz na zawsze przestał Cię nachodzić, ze strachu przed żoną. Jego kolejne kochanki i kolejne kłamstwa już nie są Twoją sprawą, więc najzdrowsze moim zdaniem będzie wykreślić go raz na zawsze i zmuszać się do nie myślenia już o nim, żyć swoim życiem i iść dalej. I nie wspominać o nim i jego żonie znajomym. To nikomu nie wyjdzie na zdrowie, żona i tak uwierzy jemu, skoro taki jest dobry w oszustwie i manipulowaniu... W idealnym świecie powinna się dowiedzieć prawdy i kopnąć go w dupsko, niestety nie żyjemy w idealnym świecie i w taki obrót spraw nie wierzę...

805 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-30 12:03:52)

Odp: Ponad 2 letni romans

Bardziej upragnionego zakończenia tej całej farsy zwanej "romansem" i jego wątpliwymi skutkami, ciężko by się można spodziewać smile Rzeczywiście chyba czuwa nad Tobą boska ręka smile Sytuacja trochę nieprawdopodobna, a z drugiej strony, tak jak paslawek pisze, kolejki w sklepach wciąż jeszcze są okazją do ploteczek i zwierzeń, szczególnie w małych miejscowościach. Jeśli takie sprawy są dla kogoś
zbyt delikatne, to raczej należy się spodziewać trochę innej reakcji, bardziej spokojnej bez żadnych śmieszków, a tymczasem żona miała z tego niezłą bekę smile Nawet jeśli nie miałabyś choc najdrobniejszy cień
złudzeń, że ta cała historyjka o chorobie żony jest prawdą, to ta cała sytuacja a szczególnie to, jak facet została tutaj przedstawiony, powinno pozbawić do niego resztek szacunku, jako człowieka, każdego,
kto by usłyszał tą historię. Z czasem cała prawda o tym facecie przesłoni Ci całkowicie to, co było między Tobą a nim a sama będziesz się dziwić, czy wręcz brzydzić, że chciałaś z kimś takim się związać.
Mówiąc otwarcie, to nie wiem czym jeszcze bardziej może sobie nagrabić niby dorosły człowiek, który dla zapewnienia sobie wrażeń na boku, robi sobie zwyczajnie jaja z "niby" bliskiej mu osoby w tak
poważnej kwestii jaką jest tak poważna choroba. Wydaje mi się, że będzie jednak dążył teraz do utrzymania status quo, jeśli nawet zależy mu na żonie i rodzinie, jako wyłącznie na bezpiecznym gniazdku,
to nie będzie sobie tego podkopywał. Teraz, jakby tylko spróbował złapać jakikolwiek kontakt od razu sięgaj po telefon i wykręć właściwy numer smile

W tym wszystkim naprawdę współczuję jego żonie i rodzinie, bo trzeba mieć trociny w głowie, żeby odstawiać takie akcje i robić sobie bekę z tego rodzaju spraw. Próbuje sobie to wyobrazić, ale mój
umysł aż tak daleko nie sięga. Fenomen czarnych dziur zrozumieć to przy tym pestka. Sam przeszedłem taką chorobę i jak czytam, że ktoś próbuje wciskać komuś kit o rzekomej chorobie, żeby sobie tylko zapewnić kilka cielesnych uciech, to taki ktoś nie istnieje dla mnie jako człowiek, ale jako zwykła społeczna menda. Tyle.

806

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

...Sytuacja trochę nieprawdopodobna, .....

Sytuacja nieprawdopodobna, choć zdarzyła się. Nie planowana przez nikogo. Ani przez Obecną ani przez jej znajomego. No i sytuacja wyrwała się spod kontroli, co może zdarzyć się w chwili zaskoczenia. Ale nie powinno się tu oceniać reakcji Obecnej ani jej znajomego w kontekście tej sytuacji. Temat "rak" to autorstwo Pana męża. Miał posłużyć do innego celu,  taki finał wyszedł przypadkowo.
Odniosę się do tematu, bo akurat mam doświadczenie osobiste z rakiem i mężem posiadającym "przyjaciółkę" - tak to on nazywał. Ja ponad dwa lata nie wiedziałam o co chodzi. Myślałam - miażdżyca, nerwica, przedwczesne starzenie czy inna choroba. bo mąż robił wobec mnie w tym czasie wszystkie możliwe świństwa. No, ale w końcu zobaczyłam miłosne smsy. Ona samotna, bardzo chętnie spędzała z nim czas i przyjmowała jego nieustające adoracje, ale na wspólne życie nie zdecydowała się. W chwilach rozpaczy napisałam do niej. Ona mnie zignorowała, przekazała info jemu. A on, straszył mnie oskarżeniem o mobbing, ją też namawiał do tego. W końcu zachorowałam. Schudłam 20 kg w 3 mce. Diagnoza - rak, Mąż pomagał mi w tym czasie. Ale był bardzo niecierpliwy, gdy miałam gorsze momenty. Wszystkim znajomym (nie powiązanym z nią mówił o mojej chorobie. Jej nie powiedział ani słowa, choć utrzymywał kontakt cały czas. Też mi się to wydawało nieprawdopodobne

807 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-05-30 18:39:47)

Odp: Ponad 2 letni romans
MagdaLena1111 napisał/a:
banoffee napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

(...)

(...)

(...)

Takie życie komedia, tragedia, groteska, gra, taniec połamaniec,banały czasem pretensjonalne, ale w tkance życia.
Z zewnątrz pewnie to tak wygląda bardzo często, różnica w spojrzeniu  jest jak w tym się było i to przeszło.
Trochę jak z oglądaniem filmu o szpitalu psychiatrycznym. Tak jest z tym podobnie, z romansem.
Zupełnie inaczej to wygląda jak się wyląduje na oddziale już nie jest jak na filmie.
Nie wiem czy wszystkie romanse są takie jak Autorki,Rox ,mój ,mojej żony kiedy panną była,Słabej Kobietki,Szarego,Netani i innych.
Tak się natomiast kończą te jasne układy gdzie w pewnym momencie "oczekiwania są źródłem rozczarowań" lub jak kto woli "złamanych serc" bardzo bardzo często.
Okazuje się że takie jakby niby jasne układy nie mogą być jasne, bo szybko stają są mroczne,mętne przez te sprzeczne i niemożliwe do wypełnienia w życiu oczekiwania,złudne nadzieje,mrzonki,idealizowanie, wewnętrzne deficyty i konflikty,tłumione myśli i uczucia, chore sumienie i chore emocje,najzwyklejszą ludzką słabość.
Emocje,uczucia w związku jakikolwiek by nie był i tak się zmieniają, taka ich natura i właściwość,gasną rozwijają się w inne przekształcają.Nie można ich na siłę zatrzymać na zawsze bo to przeciągnie struny nie jest zdrowe nawet z tymi super emocjami tak jest.
Teraz uwaga będzie filozoficznie smile- związek i uczucia potrzebują, dobrowolności,zgody, swobody i przestrzeni żeby się rozwinąć.
Pod takim ciemnym kloszem,tajemnic,sekretów,kłamstw,wzajemnej kontroli z walką o uczucia i uwagę ,niewypowiedzianych żali ,skrywanych pragnień, zalążek więzi się nie rozwinie bo nie dochodzi wystarczająco światła, brakuje powietrza.
Jednym widocznie potrzeba takiej szkoły życia na własne życzenie innym może to nie potrzebne i powtórzę się choć nie lubię ale to tak jest że:"W ogóle dużo jest na świecie takich rzeczy, których robić nie wolno, ale można. Najważniejsze to żeby spróbować, czy zakazanej rzeczy zrobić nie można." - Szwejk

808

Odp: Ponad 2 letni romans

A co jeśli ta żona byłaby rzeczywiście chora? Wyciąganie takich informacji na światło dzienne jest pozbawione klasy. Rozumiem wściekłość na kochanka ale litości, niby czemu żona ma obrywać rykoszetem? Mało że sypiałaś z jej mężem ro jeszcze wyciągasz jakieś wrażliwe dane bo jesteś wściekła że się dla ciebie nie rozwiódł. A co jakby były z nimi dzieci?

809

Odp: Ponad 2 letni romans

Bardzo ci współczuje że musiałaś tyle wycierpieć ale skoro on nie chce odejść od żony to jak ty to sobie wyobrażasz ? Będziesz do emerytury się ukrywać jako jakaś kochanka na boku? Wiem że to musiałoby być dla Ciebie cholernie ciężkie ale lepiej jakbyś z tym skończyła i zaczęła układać sobie życie z  kimś wolnym kto ma wobec ciebie poważne zamiary.

810 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-30 14:37:15)

Odp: Ponad 2 letni romans
banoffee napisał/a:

A co jeśli ta żona byłaby rzeczywiście chora? Wyciąganie takich informacji na światło dzienne jest pozbawione klasy. Rozumiem wściekłość na kochanka ale litości, niby czemu żona ma obrywać rykoszetem? Mało że sypiałaś z jej mężem ro jeszcze wyciągasz jakieś wrażliwe dane bo jesteś wściekła że się dla ciebie nie rozwiódł. A co jakby były z nimi dzieci?

Wszelkie znaki na niebie i ziemi mówią, że historia z chorobą żony jest zmyślona. Co więcej, w sposób tak perfidny i obłudny, że nawet wspomnienie o tym, w kontekście pretekstu do szukania pocieszenia w ramionach kochanki, jest zwykłą podłością.

Zapomniałem wcześniej dodać: m4jkel Powiem Ci, że naprawdę Twoja postawa jest imponująca smile W tym całym bagnie zdrad i oszustw a szczególnie obłudnego tłumaczenia się, jak to czyjeś potrzeby nie są zaspokajane i pierwszym sposobem na ich realizację jest skok w bok, to aż się przyjemnie zrobiło, kiedy się słyszy i czyta takie zwierzenia smile Doceniać to, co mamy i spróbować z tego wykrzesać jak najwięcej, zamiast rezygnować z pracy nad sobą czy związkiem, bo łatwiej sobie wyjść na miasto i wyhaczyć ponętną zdobycz..Tudzież kilka ulotnych chwil( dłuższych bądź krótszych) utożsamiać z wielkim uczuciem..
Tak trzymaj!

811

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

Wszelkie znaki na niebie i ziemi mówią, że historia z chorobą żony jest zmyślona. Co więcej, w sposób tak perfidny i obłudny, że nawet wspomnienie o tym, w kontekście pretekstu do szukania pocieszenia w ramionach kochanki, jest zwykłą podłością.

To pomyśl co by było gdyby ta żona mimo pozornego obrócenia tej "plotki" w żart chciała dowiedzieć skąd wyszła i padłoby na Obecną. Co gdyby chciała pójść krok dalej i poznać motywy tej jak to nazwałeś podłości.
Jak już się Obecna przekonała, nie żyjemy w próżni, ktoś gdzieś coś na pewno widział i kojarzy - nikt ot tak nie przynosi kobiecie kwiatów do pracy, nie sterczy przed jej domem itd. Zapewne też ze sklepu będzie ją kojarzyć, może zauważyła jej zdenerwowanie, jak wpatrywała w jej męża.
Za jakiś czas może być nie tylko posądzona o romans z żonatym ale też o rozsiewanie podłych plotek na temat jego żony, a tego prędko jej nie zapomną.

812

Odp: Ponad 2 letni romans

Na dobrą sprawę, to żonie należałaby się teraz szczera prawda. Niestety dojście do niej, jeśli tylko żona faceta przekonałaby się ostatecznie, jak było naprawdę, pewnie musiałoby się odbić mocno na Autorce. Może to zależy od okoliczności czy miejsca, gdzie kochankowie się spotykają, ale czy naprawdę odsetek zdrad, które pozostają niewykryte jest spory? W przypadku Autorki, całe jej otoczenie musiałoby być ślepe, żeby tego nie zauważyć. Jakby, nie daj Boże, do żony to dotarło i rozpocząłby się prawdziwy huragan to zapewne jakiś czas trwałaby bitwa między Autorką a mężem o to, komu ma żona uwierzyć. Ciekawe czy Obecna ma na swoją obronę jakieś mocne dowody, nawet takie, które jego żona mogłaby ewentualnie wykorzystać przeciwko swojemu "mężusiowi" w sądzie. Szczerze, to życzyłbym tej kobiecie, żeby się przekonała z kim żyje pod jednym dachem, tylko skoro ich życie wygląda w ten sposób, w jaki go Autorka opisała, to naprawdę nie wiem, czy tam w ogóle romans jest potrzebny, żeby to małżeństwo rozwalić. Ciekaw jestem, czy żona, poznawszy prawdę o swoim wybranku, nie zaprzyjaźniłaby się z Autorką, bo jednak nawet sam romans z jej mężem to mało w porównaniu do prezentowanej przez samego męża postawy.
I tak nic nie przebije Kolegi Pompy, który  poszedł do gacha swojej żony z flaszką smile Naprawdę żywię ogromny szacunek do ludzi o nerwach ze stali, potrafiących wziąć swoje emocje na smycz, choćby na chwilę w tym krytycznym momencie..

813 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-05-30 15:17:11)

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

Na dobrą sprawę, to żonie należałaby się teraz szczera prawda. Niestety dojście do niej, jeśli tylko żona faceta przekonałaby się ostatecznie, jak było naprawdę, pewnie musiałoby się odbić mocno na Autorce. Może to zależy od okoliczności czy miejsca, gdzie kochankowie się spotykają, ale czy naprawdę odsetek zdrad, które pozostają niewykryte jest spory? W przypadku Autorki, całe jej otoczenie musiałoby być ślepe, żeby tego nie zauważyć. Jakby, nie daj Boże, do żony to dotarło i rozpocząłby się prawdziwy huragan to zapewne jakiś czas trwałaby bitwa między Autorką a mężem o to, komu ma żona uwierzyć. Ciekawe czy Obecna ma na swoją obronę jakieś mocne dowody, nawet takie, które jego żona mogłaby ewentualnie wykorzystać przeciwko swojemu "mężusiowi" w sądzie.

Bagienni_k, ani Obecna, ani tym bardziej my nie wiemy jak jest w małżeństwie tego faceta. W tym momencie już nie tylko chodzi o romans ale tą nieszczęsną plotkę. Sama sytuacja w sklepie raczej działa na korzyść męża bo przecież on też mógł udać zdziwienie. Jeżeli trop doprowadzi żonę do Obecnej, to wątpię by jej uwierzyła, a na pewno nie od razu. Zresztą, niech któraś ze zdradzonych osób powie co by pomyślała gdyby usłyszała, że jakaś kobieta, która przyczepiła do jej męża, rozsiewa podłe plotki na temat jej zdrowia. Myślę, ze wk*rw podwójny.
Tylko mężowie-zdradzacze mają swoje żony (i kochanki) za głupie i naiwne stworzenia.
Natomiast jeśli Obecna zniszczyła kartę, a list wyrzuciła, to może nic na swoją obronę nie mieć.
Według mnie ta intryga, nawet jeśli była spontaniczna, to jednak bezmyślność, która może choć nie musi ją wiele kosztować.

814

Odp: Ponad 2 letni romans

Wydaje mi się, że gdzieś wcześniej Autorka wspomniała, jak wygląda teraz( czy od jakiegoś czasu) typowo spędzony dzień tego faceta. Założyłem, że Autorka ma w to najlepszy wgląd, co więcej pewnie jego aktywność względem niej częściowo o tym świadczy. Z przytoczonego opisu "życia małżeńskiego" tego faceta, wynika, że on praktycznie żoną czy rodziną się nie interesuje. Jak jest naprawdę? Tego nie wiemy. Jednak, jeśli rzeczywiście się tak sprawy mają a romans trwał od dwóch lat, to nie wiem, jak jego żona nie nabrała przez ten czas żadnych podejrzeń? Zmiana zachowania, znikanie na długie godziny, brak czułości - która kobieta nie zwróci na takie coś uwagi? Zatem na pewno żona może być zszokowana zasłyszanymi plotkami, jednak jeśli miałaby wobec męża jakiekolwiek podejrzenia o zdradę, czy nawet zatajanie jakiejkolwiek prawdy, jej zdaniem ważnej, dotyczącej ich życia, to powinna się jej zapalić lampka, choć może nie od razu kierować podejrzenia na Autorkę. Problemem będzie raczej fakt, że mąż się będzie wypierał swojego udziału w tej plotce czy tym bardziej romansu. Tylko ciężko jest mi wierzyć, że ta żona niczego się nie domyśla..

815

Odp: Ponad 2 letni romans

Intryga to się okazało już po,że się taką stała ta cała akcja.
Skąd mogła wiedzieć że kolega tak zareaguje i zacznie gadać w kolejce, to był jego już wybór i inicjatywa też spontaniczna.Gdybanie tu już nic nie pomoże i niczego nie zmieni.
Z pewnością była podświadomą reakcją na widok ex jego i żony a sutkiem stłumionej urazy do faceta za różne epizody i za całokształt nieistotne w tym momencie słusznie czy niesłusznie - to potem.
Teraz Autorka niech po prostu zajmie się jak najbardziej sobą i szukaniem w sobie powodów,przyczyn, ukrytych motywów swojego działania i odcinania się od tego,odpuszczaniem sobie, przeglądem emocji i myślenia jakim się kierowała w romansie, wiele tego jest do przepracowania jak chce coś zmienić w swoim życiu. Analizowanie i diagnozowanie tego typa to moim zdaniem sprawa w tej chwili kompletnie trzeciorzędna i o wiele mniej istotna, odruchowa co najwyżej i tymczasowa, mająca jednak skutek taki że Obecna nie zajmować się będzie sobą tylko zastępczo nim.

816 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-05-30 15:46:53)

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

Wydaje mi się, że gdzieś wcześniej Autorka wspomniała, jak wygląda teraz( czy od jakiegoś czasu) typowo spędzony dzień tego faceta. Założyłem, że Autorka ma w to najlepszy wgląd, co więcej pewnie jego aktywność względem niej częściowo o tym świadczy. Z przytoczonego opisu "życia małżeńskiego" tego faceta, wynika, że on praktycznie żoną czy rodziną się nie interesuje. Jak jest naprawdę? Tego nie wiemy.

Nie wiem, jednak z choćby sąsiedniego wątku wiemy jak zdrajcy potrafią kłamać zarówno co do kondycji małżeństwa, jak i przyczyn znikania z domu na spotkania z kochanką.
Myślisz, że gdyby mijał się z żoną, to by z nią sypiał, chodził razem na zakupy itd.?
Nie wiemy jaką miał wymówkę kiedy znikał wieczorami na kilka godzin do Obecnej.
Gdyby rzeczywiście było tak źle z jego małżeństwem, że praktycznie wcale nie widywał żony i dzieci, to nie mówiłby że oni są dla niego najważniejsi.

paslawek napisał/a:

Intryga to się okazało już po,że się taką stała ta cała akcja.
Skąd mogła wiedzieć że kolega tak zareaguje i zacznie gadać w kolejce, to był jego już wybór i inicjatywa też spontaniczna.Gdybanie tu już nic nie pomoże i niczego nie zmieni.
Z pewnością była podświadomą reakcją na widok ex jego i żony a sutkiem stłumionej urazy do faceta za różne epizody i za całokształt nieistotne w tym momencie słusznie czy niesłusznie - to potem.

Wszystko ok, tylko jednak na przyszłość polecam większą rozwagę co, komu, gdzie i kiedy się mówi bo nigdy nic nie wiadomo. Tym bardziej jeśli chodzi o ex kochanka i jego rodzinę.
Naprawdę szkoda by było, gdyby teraz, kiedy romans został przerwany i to przez nią, przez taką nieuwagę wszystko wydało i całe szambo wybiło. Patrz chociaż przykład Netani, która była (i chyba wciąż jest) nękana przez żonę ex kochanka mimo, że romans dawno skończony, długo przed zanim się wydało.

817 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-05-30 18:43:31)

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
banoffee napisał/a:

(...)

(...)

Takie życie komedia, tragedia, groteska, gra, taniec połamaniec,banały czasem pretensjonalne, ale w tkance życia.
Z zewnątrz pewnie to tak wygląda bardzo często, różnica w spojrzeniu  jest jak w tym się było i to przeszło.
Trochę jak z oglądaniem filmu o szpitalu psychiatrycznym. Tak jest z tym podobnie, z romansem.
Zupełnie inaczej to wygląda jak się wyląduje na oddziale już nie jest jak na filmie.
Nie wiem czy wszystkie romanse są takie jak Autorki,Rox ,mój ,mojej żony kiedy panną była,Słabej Kobietki,Szarego,Netani i innych.
Tak się natomiast kończą te jasne układy gdzie w pewnym momencie "oczekiwania są źródłem rozczarowań" lub jak kto woli "złamanych serc" bardzo bardzo często.
Okazuje się że takie jakby niby jasne układy nie mogą być jasne, bo szybko stają są mroczne,mętne przez te sprzeczne i niemożliwe do wypełnienia w życiu oczekiwania,złudne nadzieje,mrzonki,idealizowanie, wewnętrzne deficyty i konflikty,tłumione myśli i uczucia, chore sumienie i chore emocje,najzwyklejszą ludzką słabość.
Emocje,uczucia w związku jakikolwiek by nie był i tak się zmieniają, taka ich natura i właściwość,gasną rozwijają się w inne przekształcają.Nie można ich na siłę zatrzymać na zawsze bo to przeciągnie struny nie jest zdrowe nawet z tymi super emocjami tak jest.
Teraz uwaga będzie filozoficznie smile- związek i uczucia potrzebują, dobrowolności,zgody, swobody i przestrzeni żeby się rozwinąć.
Pod takim ciemnym kloszem,tajemnic,sekretów,kłamstw,wzajemnej kontroli z walką o uczucia i uwagę ,niewypowiedzianych żali ,skrywanych pragnień, zalążek więzi się nie rozwinie bo nie dochodzi wystarczająco światła, brakuje powietrza.
Jednym widocznie potrzeba takiej szkoły życia na własne życzenie innym może to nie potrzebne i powtórzę się choć nie lubię ale to tak jest że:"W ogóle dużo jest na świecie takich rzeczy, których robić nie wolno, ale można. Najważniejsze to żeby spróbować, czy zakazanej rzeczy zrobić nie można." - Szwejk

Jednak w tym przypadku nie mówiłabym o takim życiu, które ma w sobie wiele odcieni. Bo trochę robimy z siebie kukły zdane na pastwę losu, a jednak mamy wolną wolę, której zazwyczaj (nie zawsze!) możemy używać, aby dokonywać swoich wyborów.
Nie twierdzę, że zawsze jesteśmy kowalami swojego losu, bo chociażby literatura dotycząca badania ścieżek życiowych ludzi, którzy kończą w więzieniach, pokazuje, że mniej więcej połowa tych sytuacji życiowych, która sprawia, że skończyli oni w więzieniu, może być przypisana ich trudnemu dzieciństwu. Z drugiej strony, dobrze wiesz, Pasławku, że z każdego najgorszego dołka można się dźwignąć i można to zrobić, jeśli tego się chce. Jest to pogląd bardzo dobrze uzasadniona naukowo np. w dobrze pewnie Tobie znanej literaturze dotyczącej badań uzależnień. Nie jesteśmy w stanie wydobyć kogoś z uzależnienia, gdy ta osoba nie chce i nie jesteśmy niczego w stanie zrobić ZA tę osobę.
Ale powyższe nie zmienia faktu, że to, czy dana osoba (z)robi ze swoim życiem będzie w klimacie powstawania z popiołów i będzie tchnęło nadzieję, czy jednak zrobi dramę, albo tragifarsę, albo wręcz groteskę z elementami absurdu, to i tak jej wybór.
Nie mam zamiaru odnosić się do WSZYSTKICH forumowych przykładów kochanków i kochanek, bo to jest wątek konkretny. Chociaż w życiu nie porównałabym Netanii do autorki tego wątku, żeby tej pierwszej przykrości nie robić. Bo przyznaj, gdzie Netanii, jako bezpośredniej i inteligentnej babce do tutejszej rozmemłanej mamałygi. Ktoś pisał, że czeka na pojedynek rewolwerowy w tej dramie, a ja na rzucanie się ciastami z kremem przez bohaterów.

W takich niby jasnych układach koniec był także jasny od początku. W takie układy nie wchodzą osoby, które szukają związku i porozumienia, ale raczej osoby, które nie potrafią budować bliskości i dzięki temu, że kochanek jest w stałym związku mają pewność, że nigdy tak naprawdę z nim blisko nie będą. Często dzięki takiemu układowi kochanki mogą wręcz pielęgnować w sobie pokrętne przeświadczenie, że na prawdziwą miłość, prawdziwą bliskość, prawdziwy związek nie zasługują i mogą tylko zadawalać się rzucanymi w pośpiechu ochłapami z cudzego stołu. Bo przeważnie od początku wiadomo, że stały partner jest przez żonatego/mężatkę wyceniany wyżej niż cichodajka na boku. Obok w wątku, ćmaazjatycka, wprost pisze, że jej mąż-zdrajca nazywał swoją kochankę k...ą, bo tak to mniej więcej wygląda - żona jest pewna, stabilna, a kochanka to wielka niewiadoma, a jak chętnie wskakuje w dziwne, bo niby-jasne, układy, to w co jeszcze może wejść. Desperatka. Swojska i bardziej przewidywalna jest stara żona. Czysta kalkulacja. Jakby było uczucie w bocznej relacji, jakaś bliskość, to by się nikt nie zastanawiał, tylko zostawił stałego partnera. A jak ma kochankę za idiotkę, to jeszcze jej puści bajeczkę o rzekomej chorobie żony, że się nią musi zająć.

Sorki, że Ty tak filozoficznie, czyli bardziej wzniośle i dostojnie o tego typu relacji, ale dla mnie to jest za bardzo obślizgłe, żebym miała ochotę wznosić się na taki poziom.

818 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-30 17:16:07)

Odp: Ponad 2 letni romans

Historia dość nieprawdopodobna, no ale nie takie rzeczy widział świat smile Mieszkają w jednym mieście? W sumie czemu nie dałoby sobie takiego przypadku wyobrazić? Szczerze, to nie dziwię się Autorce, jeśli ta historia jest prawdziwa, że sama chciała tym sposobem ośmieszyć swojego kochanka w oczach żony, czy przynajmniej wywołać konsternację na jego twarzy..
Kochanek może wciskać nie wiadomo jakie kity swojej kochance na temat jakości swojego życia małżeńskiego, ale utrzymując przez tak długi czas romans z Autorką, facet musiał się jakoś żonie tłumaczyć, musiał znajdywać wymówki na to, że zawsze gdzieś musi wyjść, coś załatwić - w końcu zaniedbywanej kobiecie zacznie się w którymś momencie palić lampka ostrzegawcza. Poza tym, kiedy całą swoją energię i uczucia facet przekłada na kochankę, to też jakieś zgrzyty się pojawiają..

819

Odp: Ponad 2 letni romans

To, o czym Magda wspomina może się wiązać z faktem, że decyzja o romansie zapada po prostu wtedy, jak ktoś chce wyciągnąć z życia jak najwięcej. Przynajmniej wtedy, kiedy romans ma charakter tzw odskoczni od codzienności, szukając owych emocji czy wrażeń. W takim wypadku ciężko mówić co jest dla zdradzającego ważniejsze, raczej ważne staje się i jedno, i drugie: z jednej strony stabilizacja i codzienność a z drugiej dreszczyk emocji. Ciężko porzucić którekolwiek z nich. Dlatego kochankom wmawia się, że sytuacja małżeńska jest na katastrofalnym poziomie a samo małżeństwo istnieje tylko na papierze. Oczekiwania kochanek wobec zajętych partnerów mogą się w sumie zmieniać z czasem, w trakcie trwania romansu, choć odgórne przekonanie, że wybranek się błyskawicznie rozstanie z małżonkiem bywa rzeczywiście naiwne. Kochanek/nka nie może sobie uświadomić, że poza przyjemnościami, które partner odczuwa z nim/nią,  coś jeszcze z życia może mieć ich wybranek, co go łączy z żoną/mężem, na czym mu zależy( dzieci, dom, kredyt, reputacja itp) Niektórym osobom chyba bardziej zależy na nieskazitelnej opinii bardziej niż na szczęściu bliskiej mu osoby.

820

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

Kochanek/nka nie może sobie uświadomić, że poza przyjemnościami, które partner odczuwa z nim/nią,  coś jeszcze z życia może mieć ich wybranek, co go łączy z żoną/mężem, na czym mu zależy( dzieci, dom, kredyt, reputacja itp) Niektórym osobom chyba bardziej zależy na nieskazitelnej opinii bardziej niż na szczęściu bliskiej mu osoby.

No nie wiem czy kochanek myślał o reputacji wpadając z kwiatami do pracy Obecnej. No chyba, że to były jakieś małe konwalie, które przemycił w kieszeni.

821

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

To, o czym Magda wspomina może się wiązać z faktem, że decyzja o romansie zapada po prostu wtedy, jak ktoś chce wyciągnąć z życia jak najwięcej. Przynajmniej wtedy, kiedy romans ma charakter tzw odskoczni od codzienności, szukając owych emocji czy wrażeń. W takim wypadku ciężko mówić co jest dla zdradzającego ważniejsze, raczej ważne staje się i jedno, i drugie: z jednej strony stabilizacja i codzienność a z drugiej dreszczyk emocji. Ciężko porzucić którekolwiek z nich. Dlatego kochankom wmawia się, że sytuacja małżeńska jest na katastrofalnym poziomie a samo małżeństwo istnieje tylko na papierze. Oczekiwania kochanek wobec zajętych partnerów mogą się w sumie zmieniać z czasem, w trakcie trwania romansu, choć odgórne przekonanie, że wybranek się błyskawicznie rozstanie z małżonkiem bywa rzeczywiście naiwne. Kochanek/nka nie może sobie uświadomić, że poza przyjemnościami, które partner odczuwa z nim/nią,  coś jeszcze z życia może mieć ich wybranek, co go łączy z żoną/mężem, na czym mu zależy( dzieci, dom, kredyt, reputacja itp) Niektórym osobom chyba bardziej zależy na nieskazitelnej opinii bardziej niż na szczęściu bliskiej mu osoby.

A myślisz, że np. ja nie chcę wyciągnąć z życia jak najwięcej? ;-) Każdy chce. Raczej.
Wiesz ilu ja w swoim życiu spotkałam facetów, którzy po prostu chcieliby mnie przelecieć, albo stworzyć ze mną tzw. związek, ale tak naprawdę chodziło o to, żeby przelecieć więcej niż jeden raz :-D Pytanie retoryczne.
To ode mnie zależy z kim się zwiążę. Czy będzie to facet, który będzie mnie traktował jak durną dziunię do pukania, czy będzie to układ partnerski.

Naprawdę nie ma sensu robić z kochanek niedorozwiniętych intelektualnie dziewuszek, którym wszystko można wmówić.

822

Odp: Ponad 2 letni romans

Jaką wartość mają jakie związki okazuje się gdy jest konieczność wyboru,nie wcześniej.
A co do bliskości.To niekoniecznie prawda, bo różne są oczekiwania zresztą. Tutaj widać rozbieżne.
Zgadzam się by już tego nie analizować i chyba modlić się by sprawa z rakiem nie miała ciągu dalszego.
Akurat nie dziwi mnie spotkanie kochanka z żoną akurat teraz, bo wcześniej się pilnowali a miasto chyba nie city..tak samo reakcje na temat raka, zresztą może coś było na rzeczy, a nietaktowne zachowanie kolegi kazało to żonie obrócić w żart, bo nie każdy chce w kolejce takie rzeczy omawiać.

823

Odp: Ponad 2 letni romans

Wyciągać z życia mogę wszystko, byle nikt nie dostawał za to rykoszetem, za tą moją świadomą decyzję smile W tym cały szkopuł smile Może jeszcze w społeczeństwie krzywo się na takich ludzi patrzy, ale tacy, którzy decydują się na wolne związki lub świadomie się z nikim nie wiążą, za to ciągną z tego życia jak najwięcej, tak naprawdę mają czyste sumienie i klarowną sytuację. Pewnie wybierają tak, bo jest im może łatwiej, że nie ma tego podświadomego ryzyka, że ktoś ich skrzywdzi albo po prostu nie mają zamiaru podejmować żadnych zobowiązań..?
Kochanki/nkowie są chyba po prostu zaślepieni, działają w transie emocjonalnym, bo inne wytłumaczenie ciężko znaleźć..

Rox Z konwaliami to bym uważał,bo może się dziewczyna doszukać symboliki w ofiarowywaniu komuś śmiertelnie trujących kwiatów smile

824 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-05-30 17:56:47)

Odp: Ponad 2 letni romans
Ela210 napisał/a:

.tak samo reakcje na temat raka, zresztą może coś było na rzeczy, a nietaktowne zachowanie kolegi kazało to żonie obrócić w żart, bo nie każdy chce w kolejce takie rzeczy omawiać.

Dokładnie. Tym bardziej, że zdaje się, że żona zaledwie 2 tyg. temu o tym dowiedziała a potem okazało, że wyniki nie są złe.
Dlatego jeśli tylko mąż był wtajemniczony, temat może być drążony.
Btw kilka lat temu sama byłam w nieco podobnej sytuacji, kiedy przy jakichś badaniach kontronych/okresowych pewien lekarz zwrócił uwagę na pewną "plamkę" i wręcz histerycznie zareagował, sugerując mi, że to może być nowotwór i skierował na dodatkowe badania. Sama się wtedy wystraszyłam i już widziałam śmierć przed oczami. Powiedziałam o tym tylko jednej najbardziej zaufanej osobie by nie siać paniki, tylko pogadać, dostać wsparcie. Dodatkowe badania wykazały, że nie ma czym się martwić, że to zwykły pieprzyk.
Może dlatego ta bezpośredniość kolegi tak mnie zszokowała bo nie wyobrażam sobie, że stojąc gdzieś w sklepie w kolejce słyszę nagle od byłego sąsiada, że słyszał, że mam raka. Też pewnie w tamtym momencie obróciłabym to w żart (zresztą sama jestem spod znaku raka) ale na pewno nie przeszłabym nad tym do porządku dziennego. No bo jak, skąd on miał takie informacje, szczególnie że mąż stał obok - prawdopodobnie jedyna (albo jedna z niewielu) osoba wtajemniczona.
Gdyby jednak nic nie było na rzeczy też by mnie zaniepokoiło, kto rozsiewa takie plotki.

825

Odp: Ponad 2 letni romans

O ile o takich sprawach GENERALNIE nie rozmawia się publicznie, to w sumie i tak mnie nic nie zdziwi smile Ciekawe w sumie, czy to jakieś większe miasto czy mała mieścina? Natomiast wnioski o tym, że Autorka zasypuje nas bzdurnymi wiadomościami - no cóż, może i możliwe..Tylko czy niemożliwy jest powolny proces wychodzenia z takiego układu, taki jaki jest tutaj prezentowany? Do momentu historii z rakiem, opowiadanej w kolejce do sklepu, nikt z takim wnioskiem nie wychodził..Każdą historię możemy równie dobrze traktować od razu jako dzieło trolla..
Plotki zresztą były, są i będą. Tym się niestety ludzie karmią sad Dlatego nawet, jeśli początkowo diagnoza medyczna może być błędna albo niepewna, to nie warto zbyt szybko się zwierzać z takich sekretów. Tak samo jak z jakimś przestępstwem czy wykroczeniem: jak tylko jest jakiś "podejrzany" zaraz sobie ludzie zrobią z niego kozła ofiarnego, zanim nawet zajmie się nim policja czy sąd..

826

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

Kochanki/nkowie są chyba po prostu zaślepieni, działają w transie emocjonalnym, bo inne wytłumaczenie ciężko znaleźć..

Aha...I tak przez kilka lat trwają w tym zaślepieniu? Nie podoba mi się, że kolejny raz urągasz inteligencji kochanków? Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że przez kilka lat nie potrafią się połapać, jaka jest ich rola?
Ale w sumie może masz rację, a to ja tylko traktuję ich jak zwykłych ludzi, którzy co prawda mogli dać się zwieść. Ktoś może przecież urzec, bo np. przystojny jest, albo ma gadane. Niektórzy potrafią stworzyć atmosferę, wzbudzić fascynację. Ale nieee...jednak przez kilka lat, to już chyba gruba przesada, że nie zdają sobie sprawy z sytuacji. Już prędzej bym powiedziała, że po prostu w pewien sposób „lubią” taki sposób funkcjonowania, że wyrywają kilka chwil z życia swojego kochanka/kochanki, między jego/jej pracą a powrotem do domu, żony/męża i dziecka. Czemu nie, jak to komuś odpowiada, ale kilkuletnie zaślepienie...nieeee

827 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-30 19:35:04)

Odp: Ponad 2 letni romans

Magda Uwierz, że sam nie wiem, jak to wytłumaczyć smile Pewnie wielu przekonało się dopiero wtedy, jak zostali tymi kochankami. Z zewnątrz ciężko jest to pojąć, ale zwykle tłumaczone to jest standardowo zaślepieniem uczuciami, narkotycznym upojeniem drugą osobą itp. Nikt chyba nie urąga im inteligencji czy człowieczeństwu, może po prostu upatruje w takim a nie innym stanie, zwyczajnych procesów
fizjologicznych? To, że czasami się to przeciąga do kilku lat, to już kwestia zmienności, jak wszystkiego w przyrodzie, a jak się trafi jakiś bardziej utalentowany manipulant to robi się z tego dłuższa relacja..

828

Odp: Ponad 2 letni romans

Jest tak: kochanka widzi, że swoją wspaniałością przyciąga faceta do siebie; odciąga od żony. Jej ego rośnie. Czuje się lepsza od żony i najlepsza na świecie. I ciągnie romans mając nadzieję, że skoro jest taka wspaniała, on na pewno rzuci wszystko dla niej. Żyjąc tą nadzieją po woli stawia warunki, pokazuje fochy, zaczyna mieć oczekiwania. Bo on cos długo nie odchodzi od żony.
A on nie chciał odchodzić przecież, tylko na boku się zabawić. Ot tyle.

Jest też drugi rodzaj kochanek, które liczą i mają benefity z racji bycia kochankami. Te czerpią z życia garściami, całkiem inteligentnie i świadomie. Szukają facetów zamożnych, na stanowisku, ustawionych.

Może jest jeszcze trzeci gatunek, no nie wiem.

829 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-05-30 23:39:24)

Odp: Ponad 2 letni romans
bagienni_k napisał/a:

Magda Uwierz, że sam nie wiem, jak to wytłumaczyć smile Pewnie wielu przekonało się dopiero wtedy, jak zostali tymi kochankami. Z zewnątrz ciężko jest to pojąć, ale zwykle tłumaczone to jest standardowo zaślepieniem uczuciami, narkotycznym upojeniem drugą osobą itp. Nikt chyba nie urąga im inteligencji czy człowieczeństwu, może po prostu upatruje w takim a nie innym stanie, zwyczajnych procesów
fizjologicznych? To, że czasami się to przeciąga do kilku lat, to już kwestia zmienności, jak wszystkiego w przyrodzie, a jak się trafi jakiś bardziej utalentowany manipulant to robi się z tego dłuższa relacja..

E tamm Bagienniku jakbym nie znał z innych wielu wielu postów Magdy również jako "diabła filozofa" smile
to mooooże i bym uwierzył że Magda nagle nie wie o co biega w romansach - nie potrzeba aż jakiejś nadludzkiej empatii
żeby skojarzyć pewne zjawiska powiązać je ze sobą.
Te fizjologiczne i psychologiczne razem i osobno z resztą nie ma co tego rozdzielać. W romansie i nałogach,układach i relacjach.
Tylko coś mi się zdaje że Obecna podpadła Magdzie ostatnim epizodem w sklepie.
Ocena "klasy" i jakości romansu, romansów to przecież tylko wierzchołek, rzeczy mało istotne, co kto by chciał i  by nie chciał ,warstwa nad czymś.
To co pod spodem jest znacznie istotniejsze i żeby dalej w życiu być spokojnym to nie do ominięcia jest i psychologia i filozofia jakaś tam taka .życiowa. praktyczna duchowość.
Co zrobić z tą biedą/nędzą, słabością i naturalnymi potrzebami, nie wymanewruje się tego tylko samymi ocenami z zewnątrz i wewnątrz.
Zakupy,fitness, ping pong,malowanie paznokci smile nie uleczą zbolałej duszyczki tak jak oceny,"flekownie" siebie samego też tego nie zrobi, bo to za mało to nawet nie jest początek początku.
Początkowe motywacje żeby coś zmienić w życiu,zakończyć coś to z wielu z moich obserwacji  wcale nie są zawsze takie znowu górnolotne i wzniosłe,żadna tam wielka nirwana, moksza, czy bum-oświecenie,ale te motywacje są marniutkie,płytkie i dość samolubne, podszyte strachem i rozczarowaniem,zawodem,wahaniami z niepewnością,zwątpieniem nawet w samego siebie i  swoją wielką moc,wspaniałość.
Bezsilność wtedy może być przydatna jeżeli odstąpi się od fałszywej wiary we własną wiarę i różne pewniaki -sztuczki ego.
Kiedy rozum śpi szaleją emocje inteligencja pracuje dla nich, sprawność intelektualna przeszkadza w tym żeby skończyć, to nie cały umysł i to nie jest mądrość,dobrze tylko że mózg jest zabezpieczony przed odczuwaniem tylko egzaltowanych euforii te emocje i myśli na szczęście się zmieniają .W rozczarowaniu że" nie rzucił żony" jest mnóstwo potencjału do zmiany, a że "brzydko" wygląda na początku kogo to obchodzi.Za pół roku to może będzie znacznie fajniej wyglądać a za lat 20 to kto wie .Inne refleksje pojawią się jeżeli Obecna pociśnie i przysiądzie solidnie jak tego nie zrobi pewnie właduje się w plastra byle kogo tyle że już wolnego,ale moze liczyć na farta smile
Prędzej czy później wystąpi jakiś kryzys - możliwość, szansa na zmianę.
Co do Netanii to przecież u niej romans trwał podobnie, po ponad roku ,pojawiła się na forum w kiepskim stanie, potem zniknęła okazało się że dalej trwała w tym układzie do momentu kiedy się nie wydał sama to przyznała, więc gdzie te różnice takie wielkie w jakości.Fajnie jak by sama się odniosła do tego jeżeli ma ochotę.

830

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Magda Uwierz, że sam nie wiem, jak to wytłumaczyć smile Pewnie wielu przekonało się dopiero wtedy, jak zostali tymi kochankami. Z zewnątrz ciężko jest to pojąć, ale zwykle tłumaczone to jest standardowo zaślepieniem uczuciami, narkotycznym upojeniem drugą osobą itp. Nikt chyba nie urąga im inteligencji czy człowieczeństwu, może po prostu upatruje w takim a nie innym stanie, zwyczajnych procesów
fizjologicznych? To, że czasami się to przeciąga do kilku lat, to już kwestia zmienności, jak wszystkiego w przyrodzie, a jak się trafi jakiś bardziej utalentowany manipulant to robi się z tego dłuższa relacja..

E tamm Bagienniku jakbym nie znał z innych wielu wielu postów Magdy również jako "diabła filozofa"
to mooooże i bym uwierzył że Magda nagle nie wie o co biega w romansach - nie potrzeba aż jakiejś nadludzkiej empatii
żeby skojarzyć pewne zjawiska.
Te fizjologiczne i psychologiczne razem i osobno z resztą nie ma co tego rozdzielać. W romansie i nałogach,układach i relacjach.
Tylko coś mi się zdaje że Obecna podpadła Magdzie ostatnim epizodem w sklepie.
Ocena klasy i jakości romansu romansów to przecież tylko wierzchołek, rzeczy mało istotne co kto chciał i nie chciał.
To co pod spodem jest znacznie istotniejsze i żeby dalej w życiu być spokojnym to nie do ominięcia jest i psychologia i filozofia jakaś tam taka życiowa.
Co zrobić z tą biedą/nędzą, słabością i naturalnymi potrzebami, nie wymanewruje się tego tylko samymi ocenami .
Zakupy,fitness, ping pong,malowanie paznokci smile nie uleczą zbolałej duszyczki tak jak oceny, siebie samego też tego nie zrobią, bo to za mało to nawet nie jest początek początku.
Początkowe motywacje żeby coś zmienić w życiu,zakończyć coś to wielu z moich obserwacji  wcale nie są zawsze górnolotne i wzniosłe,żadna tam wielka  nirwana moksza czy bum-oświecenie,ale te motywacje są marniutki,płytkie i dość, samolubne, podszyte strachem i rozczarowaniem,zawodem,wahaniami z niepewnością,zwątpieniem nawet w samego siebie i  swoją wielką moc,wspaniałość.
Bezsilność wtedy może być przydatna jeżeli odstąpi się z fałszywej wiary we własną wiarę i różne pewniaki -sztuczki ego.
Kiedy rozum śpi szaleją emocje inteligencja pracuje dla nich, sprawność intelektualna przeszkadza w tym żeby skończyć, to nie cały umysł i to nie jest mądrość,dobrze tylko że mózg jest zabezpieczony przed odczuwaniem tylko egzaltowanych euforii te emocje i myśli na szczęście się zmieniają .
Prędzej czy później wystąpi jakiś kryzys - możliwość, szansa na zmianę.
Co do Netanii to przecież u niej romans trwał podobnie, po ponad roku ,pojawiła się na forum w kiepskim stanie, potem zniknęła okazało się że dalej trwała w tym układzie do momentu kiedy się nie wydał sama to przyznała, więc gdzie te różnice takie wielkie w jakości.Fajnie jak by sama się odniosła do tego jeżeli ma ochotę.


Fakt. Na forum pojawiłam się w marcu 2019 po niemal rocznym trwaniu w w/w układzie. Emocjonalnie uzależniona od tego pana. Od jego obecności. Ba - zwykły głupi telefon był w stanie dać mi emocjonalny haj, nieporównywalny z niczym co mi było dotąd znane.
Od marca miałam mocne postanowienie zerwania w/w znajomości. Chromoliłam sie z tym do sierpnia, po czym naczytawszy się rad - "przerwij to po dorosłemu, przy kawie" z gilem po pas, na środkach uspokajających tłumaczyłam, że ja już tak dłużej nie mogę. Pan pokiwał ze zrozumieniem głową, po czym za jakieś 3 tygodnie ładnie się wysypał ze wszystkim żonie. Podejrzewam go o działanie celowe (w trakcie naszej relacji nieraz się odgrażał, jak to się ta żona zdziwi). To się zdziwiła. Ja przy okazji też.

Tu u mnie syf był do tego stopnia brudny i obslizgły, że wciąganięty weń zostały osoby mocno nieletnie. Nie rozumiem w jakim celu, ale ja generalnie ostatnio mało rozumiem.

Taka relacja jest nienormalna moim zdaniem. Tak jak Roxann kiedyś tu gdzieś pisała - emocje są zmutowane, aura tajemnicy dodatkowo je krzywi.
Kontakt w najgorętszym okresie wtedy to były setki przegadanych godzin (telefony po naście razy dziennie) plus spotkania. Jakoś mnie to uzależniło, przywiązało. Podejrzewam, że gdybym była na miejscu Obecnej, gdzie spotkania były aż tak intensywne, dziś byłabym pensjonariuszką Tworek.

Ważne by dostrzec, co było przyczyną wejścia w taką relację. Ja też byłam kiedyś po stronie tych, co dziś tu piszą, że a fuj i a fe i ależ jak tak można.
Dziś daleka jestem od biało-czarnego postrzegania świata.
Moim powodem wejścia w układ z tamtym panem było bardzo nieudane małżeństwo (wiele pytań na temat tego czemu takie było znalazło odpowiedź w dostępnej od kilku dni książce "Żony gejów" Marii Mamczur) i zryta dzięki temu psyche. Poczucie własnej wartości na dnie Rowu Mariańskiego. Takie były moje powody. Znajoma poznana dzięki temu forum powiedziała mi, że jak człowiek głodny, to i ze śmietnika się naje i będzie "szczęśliwy"... Romans to chyba taki śmietnik niestety i trzeba być naprawdę głodnym człowiekiem, żeby się z niego najeść. Ci zdrowi i najedzeni ludzie stoją wtedy nad tobą i kręcą zdegustowani głowami - no jak tak można?!
Ano można.
Wyjście z romansu jest bardzo trudne. Obecna przebeczy jeszcze nie jedną, ale wiele nocy. Będą dni racjonalizacji - że dobrze się stało, że ufff dobrze że to nie ja jestem tą żoną. I będą dni absolutnego smutku, przygnębienia, pustki i przykrej bardzo tęsknoty, którą podobno tylko czas ukoi.

Przepraszam za off top.

831 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-05-30 23:43:15)

Odp: Ponad 2 letni romans

To wcale żaden offtop .

832

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:

To wcale żaden offtop .

No to uff. Ale wolałam jakoś ugłaskać adminki na wszelki wypadek. Wiesz jakie one czasem nerwowe są... wink

833

Odp: Ponad 2 letni romans

No i się porobiło smile Czyli, wiedzę już masz, pytanie co z nią zrobisz teraz. Zgadzam się z Roxann, że próby ratowania wizerunku będą. Sytuacja, w której wyszedł na doopka przy świadkach, trochę go zniszczyła. Nie wiem, może powie, że żona zaskoczona przy kasie skłamała smile Albo, jak piszą dziewczyny, uderzy w samobiczowanie. Jakby nie patrzeć, to ostatnie akordy tej smutnej melodii. Tu już nie ma czego zbierać i na czym się oprzeć. Jaki był dla żony, taki był dla Ciebie. Marna to pociecha, ale zawsze jakaś smile  O ile żona jeszcze nieczego nie podejrzewa (gwarantuję, że jest inaczej), to kiedyś się dowie. Może już stawia żądania, jakieś ultimata. A ten się miota i kombinuje, jak tu kupić sobie więcej czasu. Bo: bez Ciebie żyć nie może- z nią się chce zestarzeć smile Bez Ciebie nie wyobraża sobie życia- bez niej swojego domu smile O Tobie marzy i płacze- do niej wraca smile A, że ma pojemne serce, kocha was obie. Każdą zgodnie z grafikiem i według potrzeb własnych smile Przeżuć, przepić, przekląć i pi***ąć w kąt wink

834 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-05-31 12:14:30)

Odp: Ponad 2 letni romans

Pasławku,a wiesz, że król Duncan w szekspirowskim Makbecie rzekł: „o nie, nie ma sztuki zdolnej na twarzy tajnie myśli czytać” ;-)

paslawek napisał/a:

Co zrobić z tą biedą/nędzą, słabością i naturalnymi potrzebami, nie wymanewruje się tego tylko samymi ocenami z zewnątrz i wewnątrz.

W tym wątku bodaj wspominałam już o emocjonalnej biedzie, która stoi za każdą kochanką. Jakościowa różnica między poszczególnymi egzemplarzami, z którymi można się tu spotkać, polega na tym, gdzie szuka się rozwiązania swoich problemów. Można w sobie, ale można też wszędzie dookoła, co widać tutaj. Te pierwsze bardziej szanuję, bo w ogóle inteligentnym ludziom, którzy potrafią stanąć w prawdzie o sobie więcej puszczam płazem ;-)

835 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-31 14:14:51)

Odp: Ponad 2 letni romans

paslawku Nie wątpię, że Magda wie o co chodzi, tylko lubi się droczyć z rozmówcami smile
Cenię sobie wypowiedzi wielu osób, w tym jej, czasami trzeba się tylko wysilić, żeby zgłębić czyjś tok rozumowania. Jak widać po forum, zdrada zdradzie nierówna. Każda historia jest inna, wywołuje nieco odmienne odczucia. Spojrzenie Netanii jest specyficzne, gdyż widocznie naprawdę źle trafiła ze swoim małżeństwem a to łaknienie, nawet nie specjalnych emocji, ale chociaż UWAGI spowodowało, że zaangażowała się w relację z innym. Zawsze są to pewne potrzeby, mniej lub bardziej niezbędne czy przyjemne a decyzja o wejściu w romans nie bywa zawsze łatwa.

memo331 napisał/a:

(...)bez Ciebie żyć nie może- z nią się chce zestarzeć smile Bez Ciebie nie wyobraża sobie życia- bez niej swojego domu smile O Tobie marzy i płacze- do niej wraca smile A, że ma pojemne serce, kocha was obie. Każdą zgodnie z grafikiem i według potrzeb własnych smile Przeżuć, przepić, przekląć i pi***ąć w kąt wink

Taką "logikę" postępowania rozumieją chyba tylko zdradzający..
EDIT: Wydaje mi się, że jednak Obecna dostrzega, w niewielkim chociaż stopniu, ale dostrzega w sobie powód, dla którego dała się tak ponieść. W przeciwieństwie do koleżanki Zagubionej z sąsiedniego, zamkniętego wątku...

836

Odp: Ponad 2 letni romans
MagdaLena1111 napisał/a:

Pasławku,a wiesz, że król Duncan w szekspirowskim Makbecie rzekł: „o nie, nie ma sztuki zdolnej na twarzy tajnie myśli czytać” ;-)

paslawek napisał/a:

Co zrobić z tą biedą/nędzą, słabością i naturalnymi potrzebami, nie wymanewruje się tego tylko samymi ocenami z zewnątrz i wewnątrz.

W tym wątku bodaj wspominałam już o emocjonalnej biedzie, która stoi za każdą kochanką. Jakościowa różnica między poszczególnymi egzemplarzami, z którymi można się tu spotkać, polega na tym, gdzie szuka się rozwiązania swoich problemów. Można w sobie, ale można też wszędzie dookoła, co widać tutaj. Te pierwsze bardziej szanuję, bo w ogóle inteligentnym ludziom, którzy potrafią stanąć w prawdzie o sobie więcej puszczam płazem ;-)

Nie ma takiej sztuki o ile te myśli są tajne  smile
Po prostu pewnie ja  "stary diabeł " nawrócony po przejściach" i ".......z popiołów" smile mam więcej ulubionych byłych kochanek na forum (nieźle mogło to zabrzmieć)
Z Zagubioną o której wspomniał Bagiennik miałem podobnie jak Ty może z Obecną, coś mnie ruszyło przyznaje bardziej niż bardziej choć to niby taki "standardowy" romans na pewno nie jakiś wybitnie nadzwyczajny ale się zniecierpliwiłem tam .Dlatego to rozumiem.
Z resztą na Obecną zwątpienie i niedowierzanie podziałało motywująco jak sama stwierdziła z osądami dała radę .
Na pewnym etapie tego "rozmamłania" wychodzenia z "nałogu" jednak nie da się wymusić pewnych refleksji siłą,łatwo stworzyć barierę wymaganiem i oczekiwaniem do przyznania się,niektóre refleksje będą falstartem ,wszystko okazuje się ma swoje miejsce w głowie i swój czas i też bardzo indywidualne sprawy - warto o tym pamiętać bo piszemy potencjalnie żywym ludziom.Wszystko niby schematyczne ale nie do końca.Różne fazy rozsypki zaraz "po" i "rozmemłania" są po prostu wymieszane,nielogiczne pełne sprzeczności.
"Przynieś ciało głowa przyjdzie później" i "daj czas czasowi" stare slogany ale jare i nie tylko dla - ponurych ćp... smile
Tym niemniej inspirowanie i wiele różnych spojrzeń na sprawę jest cenne a przynajmniej może takim być.
albowiem
"W rzeczy samej, nic nie jest złem ani dobrem samo przez się, tylko myśl nasza czyni to i owo takim."
William Shakespeare, Hamlet 

"Zatem na równi z czystym widzeniem, ważny jest także inny element – życzliwość.
To prawda, że bez jasności i uczciwości krążymy wciąż w tym samym zaklętym kręgu, nie posuwając się naprzód.
Jednak sama pozbawiona życzliwości uczciwość czyni z nas tylko ponurych, sfrustrowanych cierpiętników, skrzywionych jak po zjedzeniu cytryny."
oraz
"Zawsze jest coś, czego jeszcze możemy się nauczyć. Nie tak jak zadowoleni z siebie starcy, którzy się już poddali i nie podejmują żadnych wyzwań. W najmniej spodziewanym momencie wciąż możemy spotkać rozjuszonego psa!"
Pema Cziedryn


bagienni_k napisał/a:

Nie wątpię, że Magda wie o co chodzi, tylko lubi się droczyć z rozmówcami smile

No i jak jej nie lubić . smile

837

Odp: Ponad 2 letni romans

Nie o droczenie się chodzi, ale o równowagę. Gdy zbyt mocno pudruje się świństwa życzliwością, to warto wetknąć łyżkę dziegciu w tę beczkę miodu. Tym bardziej, gdy lecą dialogi tak odrealnione (już mowa zależna byłaby bardziej wiarygodna), że zaczyna to zwykłą lipą zajeżdżać, więc zaczyna wchodzi gniew za kpienie sobie z forumowiczów.
Ale na dobrą sprawę podobnie jest w wątkach np. zdradzaczy, gdzie jazda jest po nich, a wtedy dobrze wejść z życzliwą podpowiedzią, że to tylko człowiek że swoją emocjonalną biedą.
Tak to już jest, że niektórzy się zawsze wśród tłumu ustawią a inni staną naprzeciwko. Buntownicy z wyboru ;-)

838 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-06-01 19:13:09)

Odp: Ponad 2 letni romans

Dlatego forum może być niezłe jeżeli chodzi o chwycenie równowagi, jak kto chce.
Ze swoimi  ocenami i radami, bo to nie szkółka niedzielna jest" kto pyta ten wielbłądzik".
Życie i romans  też bywa tandetną lipą ,zależy do czego to komu potrzebne, to widać z dystansu i po pewnym czasie - widzenie tego się zmienia .
O wiele bardziej istotne jest co po tym i co dalej.
U mnie po romansie i po tych żałosnych pożegnaniach,rozpaczach i żalach tak  gdzieś po 3 miesiącach to pojawiły się bardzo "wzniosłe" myśli dosłownie "a pies to wielki wszystko ....drapał , kij w oko " i tym podobne - sporą ulgę poczułem wtedy i nie był to koniec refleksji .
Pewny jestem jednak tego, że nie pudruje życzliwości, może na starość nie będę zgorzkniały dzięki temu, a wyrozumiałość i pobłażliwość mi nie zaszkodzi.Próżność też swoją mam pod kontrolą i nie wali mi na dekiel od pochwał na ogół.To mnie cieszy.
Z resztą jeszcze nie umieram i jak  na razie niczego nie żałuje - nie dziś.
Ja tam się lubię droczyć od czasu do czasu smile

Buntownicy z wyboru to też lubię smile
Czy ktoś Ciebie zniechęca Magdo? Nie daj się złapać tylko.
Życzliwość ma też swoje wektory .
MagdaLeno z Tobą chyba ludzie w życiu nie mają okazji się nudzić co jest fajne - tak mi się wydaje.

839

Odp: Ponad 2 letni romans

Niby to tylko anonimowe forum, więc na dobrą sprawę można zawsze podchodzić z dużą rezerwą to tych wszystkich historii. Mnie jednak już chyba nic naprawdę nie zdziwi. Zresztą tym bardziej, po przeczytaniu tej historii, gdzie choćby cień podejrzenia, że facet mógłby wciskać komuś kit o tak poważnej chorobie swojej żony, sprawiłby, że straciłby w moich oczach jako człowiek. Mając kogoś takiego za kumpla, nie wykluczam, że zerwałbym z nim kontakt.

840 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-06-01 15:16:47)

Odp: Ponad 2 letni romans

No tak facet jak facet dał ciała,tylko on to jest skutek nie przyczyna całego zamieszania .To dalej szukanie poza sobą przyczyn ja miałem przez jakiś czas że wszystko stało "przez te wutkie "czyli przez kochankę gdyby, gdyby, gdyby, to tamto, owamto, takie myślenie z przewagą oceniania i obwiniania to na początku wychodzenia z romansu jest norma jak widzę potem Obecna może mieć fazę "jaka ja głupia byłam" i tak w koło przez parę miesięcy, aż złapie równowagę o ile zajmie się sobą a nie dramatami, intrygami, osądzaniem, bo to pułapki są .W dodatku żal i tęsknoty są mimowolne.
Obecna jak bystra i ogarnięta to za jakiś czas dostrzeże przyczyny, własne dla których weszła w ten "jasny układ".
Pogodzi się wtedy i dojdzie do siebie,a jak nie to znowu różnie może być- przeznaczenie los itp itd zdecydują za nią.

841

Odp: Ponad 2 letni romans

Obecna jak Ci idzie? Jak się czujesz?
Pozdrawiam Cię ciepło.

842

Odp: Ponad 2 letni romans
paslawek napisał/a:

Dlatego forum może być niezłe jeżeli chodzi o chwycenie równowagi, jak kto chce.
Ze swoimi  ocenami i radami, bo to nie szkółka niedzielna jest" kto pyta ten wielbłądzik".
Życie i romans  też bywa tandetną lipą ,zależy do czego to komu potrzebne, to widać z dystansu i po pewnym czasie - widzenie tego się zmienia .
O wiele bardziej istotne jest co po tym i co dalej.
U mnie po romansie i po tych żałosnych pożegnaniach,rozpaczach i żalach tak  gdzieś po 3 miesiącach to pojawiły się bardzo "wzniosłe" myśli dosłownie "a pies to wielki wszystko ....drapał , kij w oko " i tym podobne - sporą ulgę poczułem wtedy i nie był to koniec refleksji .
Pewny jestem jednak tego, że nie pudruje życzliwości, może na starość nie będę zgorzkniały dzięki temu, a wyrozumiałość i pobłażliwość mi nie zaszkodzi.Próżność też swoją mam pod kontrolą i nie wali mi na dekiel od pochwał na ogół.To mnie cieszy.
Z resztą jeszcze nie umieram i jak  na razie niczego nie żałuje - nie dziś.
Ja tam się lubię droczyć od czasu do czasu smile

Buntownicy z wyboru to też lubię smile
Czy ktoś Ciebie zniechęca Magdo? Nie daj się złapać tylko.
Życzliwość ma też swoje wektory .
MagdaLeno z Tobą chyba ludzie w życiu nie mają okazji się nudzić co jest fajne - tak mi się wydaje.

Hej pasławku, umówmy się, że Ty jesteś po prostu sobą, czyli dobrotliwą duszą z bogatym doświadczeniem, którym się dzielisz :-), a ja wredną zołzą, która dorzuci tu swoje 3 grosze, wyraźnie i dobitnie, żeby nie było rozwadniania ;-)
W końcu wszystko ma swój czas, tak jak napisałeś, refleksje jeszcze może przyjdą, te „bardziej i mniej „wzniosłe” też, a wątek przecież nie czyta tylko autorka, od której zajeżdżą fałszem, ale także więcej osób a wychodzenie z różnych życiowych zawirowań to proces zarówno emocjonalny, jak i poznawczy. W końcu równowaga musi być :-)

843

Odp: Ponad 2 letni romans

No doobra smile

844

Odp: Ponad 2 letni romans

Obstawiam że już zmiana numeru telefonu to była ściema i od tamtej pory panna popłynęła. Widocznie musi zmarnować jeszcze kilka lat na swoją „miłość”

845 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-03 20:53:24)

Odp: Ponad 2 letni romans

Fora internetowe, jak i wszelkie słowo pisane ma chyba jednak mniejszą wartość i moc przekazywania prawdziwości uczuć czy przeżyć danej osoby, niż słowo mówione. Szczerze, to ewidentne przypadki trollingu są wychwytywane niemal od razu a historia użytkownika szybko się kończy. Nieraz bywa tak, że Autor wątku próbuje na siłę skruszyć zwątpienie użytkowników, co do prawdziwości jego historii i w końcu jednak wszyscy uznają, że wydarzenie jest realne. Po prawie rocznym użytkowaniu tego forum ,gdzie spora część przeglądanych przez mnie historii dotyczyła zdrad czy oszustw, powoli przestaję dostrzegać granicę "nieprawdopodobności", jaka może się pojawić w danej historii. Nie wiem, jak się to u Autorki dalej potoczy, ale powiem tak szczerze od siebie: dla mnie duuuużo bardziej możliwym do zajścia zjawiskiem byłoby spotkanie w tym sklepie całego grona bohaterów tej historii, niż sam sposób w jaki ten facet się zachowuje.Ot co..:)

Posty [ 781 do 845 z 857 ]

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ponad 2 letni romans

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024