A najlepsze, że najgorsze, dopiero przed. Najgorszy będzie moment ciszy po. Kiedy kochanek się zorientuje, że jego wysiłek trafia w próżnię i chwilowo odpuści. Dopóki ją szturmuje, ona walczy.
Mi też się tak wydaje, że cisza będzie trudniejsza. Teraz, gdy jest kontakt z jego strony, podświadomie się czuje, że jest się dla niego w jakiś sposób ważną. Zresztą łatwiej jest mówić "nie", gdy ktoś walczy, stara się. W ten sposób można pokazać swoją wyższość nad tą osobą, swoją siłę, godność.
A gdy on nagle zamilknie, zniknie, to może pojawić się taki dysonans, że nagle go brakuje, już nie adoruje, nagle przestałam być ważna. Pojawi się pustka, która może być trudna po dwóch latach bliskości. Tęsknota. Nie wiem, jak to określić. W każdym razie może być jakoś tak dziwnie, skoro przez dwa lata on ciągle był, mówił, że mu zależy, a tu nagle go nie ma.