I po 10 miesiącach będziesz pewnie mieć słabsze dni, wiem z doświadczenia Ale z czasem będą one się pojawiały coraz rzadziej...
Jedyna rada to zajmować maksymalnie czymś innym myśli. Może spróbuj robić rzeczy których do tej pory nie robiłaś. Jeździliście nad morze? Jedź w góry. Może on nie lubił czegoś co robiłaś/kupowałaś/gotowałaś? Zrób to. Może możesz wziąć jakieś dodatkowe zlecenie?
Wiem jak trudno jest nie myśleć o dziuni ale pomyśl, że szkoda na nią twojego życia a masz tylko jedno. Poza tym ona, nawet jeśli się do tego na głos nie przyznaje, to na pewno też jej ością w gardle stoisz No i co najważniejsze - sielanka nawet jeśli jest, to im się z czasem skończy. Zacznie się proza życia i nic nie jest przesądzone. Może być tak że pan za jakiś czas zostanie sam jak palec.
Hehe. Łatwo radzić, a sama się ciskam jak widzę jej auto pod jego blokiem..... brrr.
Też kiedyś biadoliłam w swoim wątku, że byłoby mi lżej znieść rozstanie, gdyby był dla mnie miły. To mi zmyli głowę, że zaraz bym sobie nadzieję robiła... Coś w tym jest....
Psychika ma to do siebie, że po czasie coraz bardziej idealizujemy drugiego człowieka. Zaciera się to co było złe, a pamięta dobre.
To co czujesz nie jest tęsknotą za nim, tylko za życiem poukładanym, stabilnym, spokojnym... On nigdy tego Ci nie dał, nie daje i nie da.
Z całą pewnością, kiedy minie faza zauroczenia nową, jej też nie. Ale to już nie Twój problem.Zamiast swoją energię życiową(a jest ona ograniczona i wyczerpywalna) kierować na nic nie wartego osobnika, przekieruj ją na: walkę w sądzie o swoje tj. o kasę która Tobie i dziecku należy się bez żadnego ale; na pracę nad sobą tj. uświadomienie sobie swoich wad, błędów, pomyłek i sposoby wyjścia z nich. Wszystko po to, by stać się stabilną, spokojną osobą z wysoką samooceną. Jak taką będziesz, fajny mężczyzna sam się znajdzie.
Na razie masz czym żyć, kim się zajmować i dla kogo wstawać z łóżka. Facet nie jest Ci potrzebny koniecznie.
Przyjdzie czas i na faceta.
Oj ja mimo wszystko nadal pamiętam też to co zle... mam taki bałagan w sobie jeżeli chodzi o uczucia do niego. Raz trochę tęsknię A raz nienawidzę... on się dobrze bawi i jest szczęśliwy A ja... No cóż nie za bardzo.. Nie zamierzam też nikogo na siłę szukać bo na ta chwilę wiem że skrzywdzilabym ta osobe A tego nie chce.
A co do walki to zamierzam to zrobić.nie odpuszczę tego co należy się dziecku i mi... bo pokazuje mówi wyraźnie że więcej grosza nie da na małą niż to co daje. I że mnie utrzymywał całe życie co nie było totalnie prawda bo przez 7 lat ciężko pracowałam od 5 do 17. Nawet do 6go miesiąca ciąży chodziłam do pracy. Więc takie teksty bolą i krzywdza. Więc w tym temacie nie odpuszczę. Jeżeli nie pójdzie na taka ugodę jak mu zaproponuje moja pani adwokat to będzie złożone pismo do sądu o zabezpieczenie alimentów nie tylko na dziecko ale i na mnie bo nie mogę chodzić do pracy przez to co się dzieje bo nie pośle małej do żłobka. I jeżeli nie pójdzie na ugodę to będzie 4ozwod z jego winy robiony. Uda się wygrać to super. Jeżeli nie to przynajmniej będę miała małą satysfakcję że Dziuńka będzie pociągana po sądzie i koledzy z pracy też. Dowiedzą się prawdy o idealnym jm i koleżance z pracy. A że pracują w policji to jeszcze Dziuńka będzie skaldal zeznania pod przysięgą. Trochę ja upokorzomy.... Tak jak ono robili to mi....
I po 10 miesiącach będziesz pewnie mieć słabsze dni, wiem z doświadczenia
Ale z czasem będą one się pojawiały coraz rzadziej...
Jedyna rada to zajmować maksymalnie czymś innym myśli. Może spróbuj robić rzeczy których do tej pory nie robiłaś. Jeździliście nad morze? Jedź w góry. Może on nie lubił czegoś co robiłaś/kupowałaś/gotowałaś? Zrób to. Może możesz wziąć jakieś dodatkowe zlecenie?
Wiem jak trudno jest nie myśleć o dziuni ale pomyśl, że szkoda na nią twojego życia a masz tylko jedno. Poza tym ona, nawet jeśli się do tego na głos nie przyznaje, to na pewno też jej ością w gardle stoiszNo i co najważniejsze - sielanka nawet jeśli jest, to im się z czasem skończy. Zacznie się proza życia i nic nie jest przesądzone. Może być tak że pan za jakiś czas zostanie sam jak palec.
Hehe. Łatwo radzić, a sama się ciskam jak widzę jej auto pod jego blokiem..... brrr.
Też kiedyś biadoliłam w swoim wątku, że byłoby mi lżej znieść rozstanie, gdyby był dla mnie miły. To mi zmyli głowę, że zaraz bym sobie nadzieję robiła... Coś w tym jest....
Wiesz pewnie masz dużo racji w tym co piszesz... Ja nawet nie chce żeby on był jakiś miły... Ale poziom jego buractwa które teraz pokazuje wobec mnie i mojej rodziny sięga zenitu. Jest takim chamem że poezja. Więc niech sobie będzie niemiły ale oczekuje od niego że będzie pomagał przy dziecku czego totalnie nie robi. Nie interesuje się niczym. Dla niego jego rola kończy się na tym że zabierze małą 2 razy w tygodniu i tyle... bo przecież musi udowodnic dziunce że dziecko nie jest przeszkodą. Żałosne jest to co robi. Bo jak by Dziuńka kopnela to w dupe to może być za późno na poprawienie jego kontaktów z małą. A Dziuńka tak nimi steruje że ho ho...Nic do niego nie dociera.
Mija 7 miesiąc id wyprowadzki jm. Pozew w sądzie. Trwają jeszcze negocjacje między adwokatkami. Jm nie chce zgodzić się na alimenty w takiej wysokości jak ja proponuję. Dost ostatnia szansa na przemyślenia. Jeżeli nie to idziemy na wojnę... Nie pozwolę na to żeby jego było stać na wszystko A jego dziecka nie. !
Jedyny plus jest taki że porozumielismy się w kwestii dziecka. Co prawda nadal nie angażuje się totalnie w pomoc nad nią i nadal pomiędzy wizytami nie interesuje się Ale cóż... chyba już do tego przywyklam.
Z dzesika chyba wszytko w jak najlepszym porządku. Miłość kwitnie... A mnie czasami zrzera to wszystko od środka jak o nich pomyślę. A w szczególności jak pomyślę że to coś zwane kobieta ma kontakt z moją córka..
A ja? Jestem coraz silniejsza. Jeszcze nie ma super rewelacji Ale jest już w miarę ok.
Pod3jlam decyzję o wyprowadzace z jego mieszkania. Wynajelam inne. Co prawda będzie to więcej kosztowało Ale chyba mój spokój i brak wysluchiwania że zostawił mi mieszkanie będzie bezcenne. Pakując się polecialo wiele lez... wiele wspomnień wróciło. Niestety tych dobrych. Pojawiła się nawet myśl że szkoda że nie wrócił. Ale to było chwilowe. Dojrzalam do tego że wiem że dobrze się stało. Ograniczalam z nim już kontakty do minimum. Nie wpuszczam to nawet do mieszkania. Odpisuje tylko w kwestii małej. A na jego ataki w sprawie alimentów i sprawy przekqzalam informację żeby w tych sprawach kontaktował się z moja adwokatka.
Jak dostałam pozew który napisał w totalnie bezczelny sposób. Zwalajac całą wine na mnie to nogi się pode mną ubiegły. Siebie wybielil A że mnie zrobił podła kobieta która czepiają się jego nadgodzin... szkoda tylko że nie dopisał że te nadgodziny spędzal że swoją kochanka. Masakra.
Jestem już silniejsza Ale chyba brakuje mi do szczęścia tej drugiej osoby. Takiego poczucia bezpieczeństwa i ramion w których mogłabym się wypłakac. Dlatego czasami mu zazdroszczę. Rozwalil rodzinę i tak na prawdę nawet tego nie odczuwa bo jest szczęśliwy z dzesika....
Dziewczyno, przysięgam..gdyby facet uderzył mnie w brzuch kiedy była bym w ciąży to cała moja miłość do niego wyparowała by momentalnie jak mała kałuża w 30 stopniowym upale.
Ogarnij się do cholery..on Cię bił, zdradzał a teraz nie interesuje się dzieckiem.
Załatwiłbym zakaz zbliżania na nie mniej niż 2 metry i całkowitą opiekę nad córką!
W tym momencie jest mi Ciebie żal ale jeśli jeszcze raz napiszesz że chciałabyś żeby wrócił to stracę do Ciebie szacunek
Słysząc za każdym razem o takich "facetach", poza wstydem za niektórych przedstawicieli swojej płci, ma się ochotę zastosować z miejsca argumenty z grupy tzw. karalnych, bo jak takie bydle( nie obrażając bydła) nie poczuje na sobie twardej ręki i mocnego wpi***lu to nie zmieni swojego postępowania.
Dziewczyno, przysięgam..gdyby facet uderzył mnie w brzuch kiedy była bym w ciąży to cała moja miłość do niego wyparowała by momentalnie jak mała kałuża w 30 stopniowym upale.
Ogarnij się do cholery..on Cię bił, zdradzał a teraz nie interesuje się dzieckiem.
Załatwiłbym zakaz zbliżania na nie mniej niż 2 metry i całkowitą opiekę nad córką!
W tym momencie jest mi Ciebie żal ale jeśli jeszcze raz napiszesz że chciałabyś żeby wrócił to stracę do Ciebie szacunek
Tak to prawda prócz tego że zabiera ja dwa razy w tyg. Nie interesuje się nią i żadnej pomocy od niego nie mam.
Tak bił mnie tyle że nie mam na to dowodów.
Niestety nic na to nie poradzę że rozum nie idzie czasami w parze z sercem. Wiem że dobrze się stało że nie jesteśmy razem. Tylko serce wciaz pamięta to takiego jakim był kiedyś. I pewnie to głupie ale skręca mnie jak pomyślę że dla dzesiki jest taki jak dla mnie kiedyś A ja jestem teraz jego największym wrogiem. No cóż... widocznie musi mieć że mną wojnę żeby dzesika była spokojna...
Słysząc za każdym razem o takich "facetach", poza wstydem za niektórych przedstawicieli swojej płci, ma się ochotę zastosować z miejsca argumenty z grupy tzw. karalnych, bo jak takie bydle( nie obrażając bydła) nie poczuje na sobie twardej ręki i mocnego wpi***lu to nie zmieni swojego postępowania.
Ostatnio zaczęłam myśleć że on jest i był tylko dla mnie taki. Że dla dzesiki jest idealny. Że jej nie uderzy. Że z nią się nie kłóci...Że tam jest wszystko super. Dobija to oj dobija....
Wydaje mi się, że akurat w wypadku takich przemocowców, znęcających się nad kimś psychicznie i fizycznie, takie myślenie jest całkowicie błędne. Ludzie tacy mają problem z kontrolowaniem własnych emocji, nie mogą powstrzymać agresji i tak naprawdę na każdym mogą to wyładować. Kogo by nie znaleźli i z kim by nie żyli, to będą powtarzać te same schematy. Dlatego kobieta, która wie doskonale, że jej potencjalny partner dopuszczał się przemocy w tak skrajnym wydaniu w poprzednim związku, to powinna się dwa razy zastanowić, czy wchodzić z kimś takim w związek. Nie powinna sobie wmawiać, że z nią będzie grzecznym i ułożonym aniołkiem, zmieniając się całkowicie dla tej konkretnej kobiety. Ty Autorko, na szczęście, z tej gehenny powoli zaczynasz wychodzić, ale jest duże prawdopodobieństwo, że takie osobniki będą się zachowywać podobnie.
bagienni_k napisał/a:Słysząc za każdym razem o takich "facetach", poza wstydem za niektórych przedstawicieli swojej płci, ma się ochotę zastosować z miejsca argumenty z grupy tzw. karalnych, bo jak takie bydle( nie obrażając bydła) nie poczuje na sobie twardej ręki i mocnego wpi***lu to nie zmieni swojego postępowania.
Ostatnio zaczęłam myśleć że on jest i był tylko dla mnie taki. Że dla dzesiki jest idealny. Że jej nie uderzy. Że z nią się nie kłóci...Że tam jest wszystko super. Dobija to oj dobija....
Nie myśl tak. To wyidealizowany obraz, wiedz, że pewnych cech żadna dżesika nie zmieni. Bił ciebie prędzej czy później uderzy i ją. Poza tym pamiętaj w którym oni są teraz momencie związku - tym z różowymi okularami. 2-3 lata i czar pryśnie. W jednym masz rację. Wrogość do ciebie to przede wszystkim potrzeba uspokojenia dżesi, że między wami wszystko skończone. Dziunie, które wchodzą w taki sposób w związki mają poważne problemy ze sobą, są mega zakompleksione i jakakolwiek przychylność w stronę ex partnerki wywołuje u nich spazmy (wiem z autopsji). Pocieszę cię, ona może i się do tego nie przyzna ale w głębi duszy będziesz jej już do końca życia ością w gardle tkwiła. Że byłaś dla misia ważna, że jesteś matką jego dziecka i że w ogóle byłaś. One nie mogą tego do końca życia przeżyć, mówię ci. A co ciekawe - tobie ona kiedyś przejdzie, ale ty jej - nigdy, przynajmniej dopóki będzie z misiem w związku. Twoje zadanie to teraz wyrzucić ich oboje z głowy i zająć się maksymalnie czymś co cię zaangażuje (sport, praca, remont, koleżanki). To naprawdę pomaga. Zmiana mieszkania i ograniczenie kontaktu to super krok. Powinnaś sobie wypełnić jakoś maksymalnie czas, żeby nie myśleć o nich. Im za chwilę będzie gorzej, a ty będziesz coraz silniejsza! Trzymaj się.
Przeniesione z kolejnego wątku Autorki:
Pytanie z czystej ciekawości... Do ilu z was ex który odszedł do kochanki i zostawił was z dzieckiem chciał wrócić?
O matko, Evka, a po co on ma do Ciebie wracać?
Cały czas wszyscy Ci tłuką, żebyś sobie układała życie bez niego.
Serio.
Pytanie powinno brzmieć, ile żon bitych, maltretowanych, poniżanych przez męża i ostatecznie porzuconych dla kochanek zdecydowałoby się przyjąć takiego "męża" z powrotem.
Mam nadzieję, że ŻADNA.
Nigdzie nie napisałam że chce żeby wrócił bo już bym go do swojego życia nie wpuściła! Zadałam pytanie z ciekawości ilu takich cwaniaczków po czasie szuka szans u byłej żony...
Nigdzie nie napisałam że chce żeby wrócił bo już bym go do swojego życia nie wpuściła! Zadałam pytanie z ciekawości ilu takich cwaniaczków po czasie szuka szans u byłej żony...
Szczerze, gdybyś nie miała takiego scenariusza w głowie to byś nie pytała
To że czasami myślę czy cwaniaczek pożałuję i będzie chciał wrócić to jedno. A to czy bym go przyjęła to drugie.
To że czasami myślę czy cwaniaczek pożałuję i będzie chciał wrócić to jedno. A to czy bym go przyjęła to drugie.
Ale po co marnować czas na myslenie o tym czy on pożałuje czy nie?
Evka26 napisał/a:To że czasami myślę czy cwaniaczek pożałuję i będzie chciał wrócić to jedno. A to czy bym go przyjęła to drugie.
Ale po co marnować czas na myslenie o tym czy on pożałuje czy nie?
Samo przychodzi...
Lady Loka napisał/a:Evka26 napisał/a:To że czasami myślę czy cwaniaczek pożałuję i będzie chciał wrócić to jedno. A to czy bym go przyjęła to drugie.
Ale po co marnować czas na myslenie o tym czy on pożałuje czy nie?
Samo przychodzi...
Jak ma przestrzeń do przychodzenia to przychodzi.....
To że czasami myślę czy cwaniaczek pożałuję i będzie chciał wrócić to jedno. A to czy bym go przyjęła to drugie.
Jeśli byś go nie przyjęła, to jakie to ma znaczenie, czy będzie żałował, czy nie?
Evka26 napisał/a:To że czasami myślę czy cwaniaczek pożałuję i będzie chciał wrócić to jedno. A to czy bym go przyjęła to drugie.
Jeśli byś go nie przyjęła, to jakie to ma znaczenie, czy będzie żałował, czy nie?
Może jestem dziwna ale jakieś znaczenie dla mnie ma. Chyba większość zdrzadzanych kobiet których mężowie odeszli do dzesik są ciekawe czy będą żałowali rozwalenia rodziny. Ja jestem.
Evka26 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Ale po co marnować czas na myslenie o tym czy on pożałuje czy nie?
Samo przychodzi...
Jak ma przestrzeń do przychodzenia to przychodzi.....
Nieststy na pewne rzeczy nie mam wpływu. Myśli same schodzą na pewne tory. Nawet gdy bardzo mocno staram się je odgonić to i tak wracają. A czasem nawet śni mi się jeszcze to wszystko po nocach.
Chyba nie ma na to lekarstwa... Czas jak widać pokazał tylko to że jestem pewna że już z nim nie chce być. Ale nie pomógł w tym żeby myśli też wyparowały.
Lady Loka napisał/a:Evka26 napisał/a:Samo przychodzi...
Jak ma przestrzeń do przychodzenia to przychodzi.....
Nieststy na pewne rzeczy nie mam wpływu. Myśli same schodzą na pewne tory. Nawet gdy bardzo mocno staram się je odgonić to i tak wracają. A czasem nawet śni mi się jeszcze to wszystko po nocach.
Chyba nie ma na to lekarstwa... Czas jak widać pokazał tylko to że jestem pewna że już z nim nie chce być. Ale nie pomógł w tym żeby myśli też wyparowały.
Ale oczywiście, że masz na to wpływ.
Kiedyś był tutaj taki temat "Chłodne rozstanie podejście 2", poszukaj.
Tam bardzo fajnie ktoś napisał, że jak są takie myśli to należy im pozwolić przez nas przepłynąć i ich nie zatrzymywać.
Zatrzymując je, myśląc o tym czy on by żałował czy nie, trzymasz siebie w miejscu.
Zadałam pytanie z ciekawości ilu takich cwaniaczków po czasie szuka szans u byłej żony...
Do mnie chciał wrócić po roku od odejścia do kochanki. Zadzwonił w wieczór przed rozprawą rozwodową, powiedział to takim tonem, jakby mi łaskę robił, przynajmniej tak to odczytałam. Miałam rozterki, ale go nie przyjęłam. Następnego dnia na rozprawie opowiadał takie rzeczy, że wyszłam na potwora. Z perspektywy czasu (bardzo długiego już) dosłownie cieszę się, że odszedł. Mam dużo zdrowsze życie teraz, a przy nim nie widziałam, patrząc od środka, jak się szarpałam.
Do mnie jm też chciał, a w zasadzie wciąż chce wrócić. On miał romanse, ale nie odszedł do kochanki, o ile wiem to teraz jest sam. Rozstaliśmy się jakieś 10 miesięcy temu a ja zrobiłam bardzo dużo, żeby przez pierwszych kilka nie mieć z nim kontaktu. I to pozwoliło mi spojrzeć z dystansu i nie dać się wkręcać w żadne manipulacje. Teraz z różnych powodów musimy mieć sporadyczny kontakt, a ja jestem spokojna i choć on od czasu do czasu wspomina o wspólnym życiu wiem, że tego po prostu nie chcę. I tak jak pisze Symbi, dopiero po pewnym czasie można zauważyć, jak naprawdę wyglądała relacja. U mnie też była emocjonalna huśtawka, nie chciałabym przez to ponownie przechodzić.
91 2020-07-28 11:25:23 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-07-28 11:28:56)
Wracaja i zaluja (ale nie kazdy, w wiekszosci duma meska jest silniejsza) ale musi byc spelnionych klilka warunkow: musi uplynac sporo czasu (z reguly min. 1 rok czasu), ty sie zmieniasz o 180 na lepsze (dla siebie), stajesz sie kompletnie niezalezna, samodzielna i szczesliwa. No i przede wszystkim kompletnie sie z nim w emocjach pozegnalas i zamknelas drzwi. Wtedy najczesciej zaczynaja robic podchody, kiedy czuja, ze juz na zawsze cie stracili. PS. Na pewno nie zaluja w momencie motylkow i silnego zakochania w nowej kobiecie. Wtedy zapomomnij o jakichkolwiek skrupulach z jego strony wobec ciebie.
A ja mysle, ze czekanie na jego opamiętanie się to ciągłe bycie na emocjonalnej smyczy. Tez tak mialam. Nie chcialabym go z powrotem, ale jednak myslalam o tym, czy zrozumie co zrobił. Ale z czasem juz mnie coraz mniej to interesuje. Szkoda marnowac sobe cennej przestrzeni w głowie na to.
Dzisiaj jm mąż przyjeżdża po mała. A ja od rana jak o tym pomyślę wkurzona na maksa... Jakiś niepokój we mnie. Nie wiem co się że mną dzisiaj dzieje... Też tak miałyście lub macie jak musicie spotkać ex?
Dzisiaj jm mąż przyjeżdża po mała. A ja od rana jak o tym pomyślę wkurzona na maksa... Jakiś niepokój we mnie. Nie wiem co się że mną dzisiaj dzieje... Też tak miałyście lub macie jak musicie spotkać ex?
Tak sie dzieje, jesli wciaz sa jakies uczucia.
Evka, jest taki cytat z "Braci Karamazow" Dostojwskiego: on, co prawda, nic złego mi nie zrobił, ale za to ja zrobiłem mu ohydne świństwo, a jak tylko zrobiłem, zaraz go za to właśnie znienawidziłem.” I tak to dziala w ludzkich relacjach, szczególnie jeśli zdrada jest grana. Przerzucanie winy za to co się samemu zrobiło, na kogoś innego. Ktoś, kto porzuca fajna kobietę z fajnym dzieckiem, to skończony zlamas. No, ale: jak typ sobie wytłumaczy ze właściwie wcale nie byłaś taka fajna, właściwie to byłaś zołza, to już nie musi się czuć jak skończony zlamas. Wyciąga wszystko co było najgorsze w Waszym związku, wyolbrzymiając problemy, a marginalizujac to, co było dobre. Naprawdę, typowe. To sposob obrony ego, tyle że sposób wyjątkowo zj... ny i naprawdę trzeba nie mieć skrupułów żeby po niego sięgnąć. Jego brak skrupułów to nie Twoja wina, to skutek tego jakim jest człowiekiem.
Evka, jest taki cytat z "Braci Karamazow" Dostojwskiego: on, co prawda, nic złego mi nie zrobił, ale za to ja zrobiłem mu ohydne świństwo, a jak tylko zrobiłem, zaraz go za to właśnie znienawidziłem.” I tak to dziala w ludzkich relacjach, szczególnie jeśli zdrada jest grana. Przerzucanie winy za to co się samemu zrobiło, na kogoś innego. Ktoś, kto porzuca fajna kobietę z fajnym dzieckiem, to skończony zlamas. No, ale: jak typ sobie wytłumaczy ze właściwie wcale nie byłaś taka fajna, właściwie to byłaś zołza, to już nie musi się czuć jak skończony zlamas. Wyciąga wszystko co było najgorsze w Waszym związku, wyolbrzymiając problemy, a marginalizujac to, co było dobre. Naprawdę, typowe. To sposob obrony ego, tyle że sposób wyjątkowo zj... ny i naprawdę trzeba nie mieć skrupułów żeby po niego sięgnąć. Jego brak skrupułów to nie Twoja wina, to skutek tego jakim jest człowiekiem.
Taaa też to przerobiłam. Ponoć byłam żoną na dobre czasy tylko...mocno ciekawe zawsze wspierałam jm gdy miał problemy zawodowe o problemach zdrowotnych nie wspominam bo to naturalne...no cóż jemu wystarczy w tej chwili obraz mnie we wszystkim co złe. Takie usprawiedliwienie samego siebie przed sobą rodziną czy znajomymi.
Dzisiaj jm mąż przyjeżdża po mała. A ja od rana jak o tym pomyślę wkurzona na maksa... Jakiś niepokój we mnie. Nie wiem co się że mną dzisiaj dzieje... Też tak miałyście lub macie jak musicie spotkać ex?
Tak. Trwało to prawie rok ale minęło. Teraz się cieszę bo mam czas dla siebie. Wkurzam się tylko wtedy kiedy siedzi u nas. A jak ją zabiera gdzieś w miasto lub do siebie to nie.
Jestem wściekła. Aż musze to z siebie wyrzucić. Dzisiaj zmuszona byłam z jm iść do żłobka podpisać umowę. On jest na tyle zryty że nawet tam nie potrafił się zachować. Wydzieral się na mnie w pewnym moemnice rzucił nawet tekst żebym mu loda zrobiła. Co z człowiek....
Mało tego dzisiaj dowiedziałam się że jm jak byliśmy razem jeździł do swoich rodziców i znajomych raz że mną a raz że swoją dziniua. Nosz szlak mnie prawie trafił jak to usłyszałam.! A teściowa tak bardzo zarzekala się jak jm się wyprowadził ze tamtej nie zna i do domu na pewno na razie jej nie wpuści. A tu takie sytuacje że od dawna ja znała i jeszcze do domu wpuszczała....
Jak żyć i nie zwariować pp czymś takim?
Próbowałam dzisiaj z jm jeszcze mimo wszystko porozmawiać na spokojnie na temat dziecka. Temat go wogole nie interesował. Wolał się kłócić o rozliczenia. Chcę ode mnie kasy z wesela bo fakt ja ją mam. Ale to on ja wypłacał więc nic mi nie udowodni. Pieniędzy z mieszkania oddać nie zamierza... Co zrobić? Jak byście zrobiły to na moim miejscu?
Poszłabym wreszcie do sądu.
Pozew o rozwód i o alimenty na siebie i na dziecko.
Pozew o rozdzielność majątkową.
O ustalenie kontaktów z dzieckiem.
Zamknęłabym urzędowo i formalnie wszystkie sprawy, jakie tego wymagają i zastosowałabym się uczciwie do wzajemnych rozliczeń. (mieszkanie, oszczędności itp.)
Nie uszczęśliwiałabym go na siłę tematem dziecka, który widać, że kompletnie go nie interesuje.
Nie szukałabym żadnych pretekstów do tego, żeby się z nim kontaktować czy widywać, umowę do żłobka, przedszkola itp. może podpisać jeden rodzic, w sytuacji w której drugi nie ma ograniczonych praw - a z tego co wiem, do tego u Was nie doszło.
Umowę owszem mogłam podpisać tylko ja ale potrzebny był jego dowód do wglądu. Więc nie miałam innego wyjścia tylko musiałam iść z nim.
Pozew już jes w sądzie. Sprawa prawdopodobnie dopiero w styczniu. Czekam na podpisanie ugody w sprawie kobkatktow z małą i alimentów. ( w końcu daje ile chce więc nie chce mi się z nim szarpać o orzeczenie).
Co do innych rozliczeń to ja chce to zrobić uczciwe ale nieststy on tego nie widzi. Chcę kasę ode mnie ale za to co włożyłam w mieszkanie itd już rozliczyć się nie chce. Kręci kombinuje. Ostatnio usłyszałam że ja mam mu oddać kasę do ręki to on mi później odda to co jest winien mi. No sorry ale to dla mnie śmierdzi ściema. Chciałam od tego co mam ją odliczyć to co on jest mi winien i byłaby sprawa załatwiona ale nieststy on tak nie chce....
To nie ma żadnego znaczenia co on chce i po co tracić czas na zastanawianie się nad tym.
Te sprawy należy załatwić formalnie, a nie ja wypłacę, a potem ty mi wpłacisz, a ja wpłacę, a ty wypłacisz.
Nie potraficie się dogadać normalnie, i żadne z Was nie akceptuje pomysłu drugiego, więc nie załatwicie tego sami.
Potrzebna jest sądowna rozdzielność i sądowny podział majątku.
Swoją drogą, o kontaktach i alimentach pisałaś już w maju, to było 3 miesiące temu. Jeśli przez ten czas nie podpisał, to i nie podpisze dobrowolnie.
Teraz dostałam już maila z napisana ugoda od jego pani adokwat więc czekam aż podpisze. No jeżeli tego nie zrobi to wtedy ja odpisze do sądu że rozwód z orzeczeniem jego winy.
Co do spraw finansowych nie za bardzo można to zrobić sądownie ponieważ ani ja mu nie udowodnię ze wkładałam pieniądze w mieszkanie. A było kupione parę miesięcy przed ślubem i kreyd jest na niego aani on mi nie udowodni że ja mam pieniądze z wesela bo sam je wypłacił z kąta. Więc tutaj chodzi bardziej o takie ludzkie dogadanie się....
Owszem mogę walczyć z nim w sądzie o spalcebie połowy kredytów które brak przed ślubem a w małżeństwie je spłacaliśmy. Wtedy on traci dużo. A ja chce tylko w uczciwy sposób się rozliczyć.... Nie chcę nic ponad to co jest mi winen. Ale też nie dam się zrobić w ciula. Ehh... A on już po wszystkich chodzi o gada że chce go oszukać... Tylko tego że on to robi to już cisza... Jak żyć? A jeszcze parę dni temu wróciły sentymenty do tego człowieka. Dzisiaj pozbyłam się ich kompletnie.
Teraz dostałam już maila z napisana ugoda od jego pani adokwat więc czekam aż podpisze. No jeżeli tego nie zrobi to wtedy ja odpisze do sądu że rozwód z orzeczeniem jego winy.
Co do spraw finansowych nie za bardzo można to zrobić sądownie ponieważ ani ja mu nie udowodnię ze wkładałam pieniądze w mieszkanie. A było kupione parę miesięcy przed ślubem i kreyd jest na niego aani on mi nie udowodni że ja mam pieniądze z wesela bo sam je wypłacił z kąta.
Udowodnisz spokojnie. Wystarczy tylko jakikolwiek wyciąg z Twojego konta z potwierdzeniem, że płaciłaś za jakieś materiały budowlane, usługi, sprzęty itp.
A nie sądzę, żebyś za każdym razem biegała do bankomatu, żeby przekazywać mu gotówkę.
Więc tutaj chodzi bardziej o takie ludzkie dogadanie się....
Nie dogadacie się w taki normalny sposób. Może kiedyś będzie to możliwe w jakichś sprawach, ale do tego czasu muszą upłynąć lata.
Owszem mogę walczyć z nim w sądzie o spalcebie połowy kredytów które brak przed ślubem a w małżeństwie je spłacaliśmy. Wtedy on traci dużo. A ja chce tylko w uczciwy sposób się rozliczyć.... Nie chcę nic ponad to co jest mi winen. Ale też nie dam się zrobić w ciula. Ehh... A on już po wszystkich chodzi o gada że chce go oszukać... Tylko tego że on to robi to już cisza... Jak żyć? A jeszcze parę dni temu wróciły sentymenty do tego człowieka. Dzisiaj pozbyłam się ich kompletnie.
No cóż, szczerze Ci tego życzę, żeby tym razem te chore sentymenty opuściły Cię na dobre.
Ehh... Przyszedł termin rozprawy. Dziwne uczucie... Mielno już sporo czasu odkąd ex się wyprowadził... Nieststy myśli krążą w okół niego nadal. Ex nadal stara się uprzyksAc mi życie. Przyjeżdża że swoją dziunia po dziecko. Ugody rozwodowej się nie trzyma. A przzezde wszystkim nadal zieje do mnie nienawiścią. Przykre... Niby swoje życie poukładałam. Zmieniłam mieszkanie. Prace. Mała poszła do żłobka więc już jest dużo lżej. Jest coraz fajniejsza. Kocham te chwile gdy jej małe łapki w nocy szukają mnie na łóżku i jej mały tyleczek wtula się we mnie.
Ale brakuje. Brakuje poczucia bezpieczeństwa i tego kogoś obok kto w chwili zwątpienie postawiłby mnie na nogi.
Do tego chyba zazdroszczę ex że on się dobrze bawi i jest szczęśliwy a ja? Ja po prostu żyje...
Mimo wszystko - zobacz jak wiele udało Ci się zmienić i osiągnąć.
Zmieniłaś mieszkanie, pracę, maleństwo poszło do żłobka.
To bardzo dużo, możesz być z siebie bardzo dumna, że w tak trudnej sytuacji dałaś radę to wszystko zrobić! I mam nadzieję, że jesteś z siebie choć troszkę dumna?
Sama sobie zapewniłaś bezpieczeństwo, i swojej córeczce również.
Przemocowy agresor, który bije - NIGDY - nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa nikomu.
Spokój i bezpieczeństwo zawdzięczasz wyłącznie sobie.
Jutro sprawa rozwodowa... Ogarnol mnie dzisiaj jakoś podły nastrój.. Niby dobrze ze będę to już miała za sobą a niby nie... Po 7 latach sąd wyda wyrok i " po wszystkim".
Co dalej? Jak będzie wyglądało moje życie? Czy coś mnie jeszcze dobrego czeka? Czy już tylko taka "wegetacja"....
Jm przed sprawa zrób się idealnym tatusiem. Tylko dlaczego nie mógł taki być od początku kiedy się wyprowadził? Ile nerw by mi to zaoszczędzilo. Ile kłótni by nie było.
Chyba nadal jest szczęśliwy że swoją do jutra jeszcze kochanka..
Nie ma dnia żebym o nim nie myślała. A te myśli nieststy wywołują negatywne emocje. Wspomnienia tylko te źle..Czy kiedyś to się skończy.
Boję się jutra. Boję się jak zobaczę pp ohleszeniu wyroku jego szczęśliwy wyraz twarzy. Jak to wykrzywkiwal po rozwodzie otworzy szampana i z nią wypije... A ja? Ja wrócę do domu.. Sama..
107 2020-11-17 14:05:45 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-17 14:54:29)
Jutro sprawa rozwodowa... Ogarnol mnie dzisiaj jakoś podły nastrój.. Niby dobrze ze będę to już miała za sobą a niby nie... Po 7 latach sąd wyda wyrok i " po wszystkim".
Co dalej? Jak będzie wyglądało moje życie? Czy coś mnie jeszcze dobrego czeka? Czy już tylko taka "wegetacja"....
Jm przed sprawa zrób się idealnym tatusiem. Tylko dlaczego nie mógł taki być od początku kiedy się wyprowadził? Ile nerw by mi to zaoszczędzilo. Ile kłótni by nie było.
Chyba nadal jest szczęśliwy że swoją do jutra jeszcze kochanka..
Nie ma dnia żebym o nim nie myślała. A te myśli nieststy wywołują negatywne emocje. Wspomnienia tylko te źle..Czy kiedyś to się skończy.
Boję się jutra. Boję się jak zobaczę pp ohleszeniu wyroku jego szczęśliwy wyraz twarzy. Jak to wykrzywkiwal po rozwodzie otworzy szampana i z nią wypije... A ja? Ja wrócę do domu.. Sama..
Cześć Evka.
Nigdy się nie rozwodziłem towarzyszyłem paru osobom przy tym tylko.
Mam nadzieje że nie przeszkadzałem i nie byłem w*****jący swoim pocieszaniem.
Jutro wrócisz sama do domu tak jak dziś ale nie jesteś sama masz córkę ,jak będzie w przyszłości to nikt nie wie to zależy od Ciebie głównie.Od kwietnia To Ty poradziłaś sobie z całą tą sytuacją - najlepiej jak potrafiłaś,z emocjami ,zaczepkami byłego itp,ale to Ty sama sobie poradziłaś i możesz być z siebie dumna,nie Ty zdradziłaś,,masz czyste sumienie ,swoją część wypełniłaś i nie zawiodłaś,tego się trzymaj.
Nie zajmuj się jm i jego szczęściem/ nieszczęściem bo to źle na Ciebie wpływa ,jak u nich będzie też nikt nie wie.
Niech się cieszy jm jak głupi do sera - nie Twój problem.
Nie zamartwiaj się i nie ma co projektować Twojej przyszłości,bo to takie tunelowe.
Teraz jesteś ,sama,ale wolna i bezpieczna od przemocy,a pustka to nie jest pustka tylko przestrzeń dla Ciebie i od Ciebie zależy czym tę przestrzeń wypełnisz.
Wyśpij się na jutro ,zjedz coś dobrego rano ,wyprostuj się weź głęboki oddech i oddychaj spokojnie,pomyśl że osoby z forum Ci życzliwe ,są za Tobą ,a Pikupik trzyma Cię za rękę.Wolno ci czuć to co czujesz.
Uściski i Trzymaj się daj cynk po rozprawie jak było..Odzywaj się czasem.
Pozdrowienia.
108 2020-11-17 14:50:43 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-11-17 14:59:30)
Jutro sprawa rozwodowa... Ogarnol mnie dzisiaj jakoś podły nastrój.. Niby dobrze ze będę to już miała za sobą a niby nie... Po 7 latach sąd wyda wyrok i " po wszystkim".
Co dalej? Jak będzie wyglądało moje życie? Czy coś mnie jeszcze dobrego czeka? Czy już tylko taka "wegetacja"....
Jm przed sprawa zrób się idealnym tatusiem. Tylko dlaczego nie mógł taki być od początku kiedy się wyprowadził? Ile nerw by mi to zaoszczędzilo. Ile kłótni by nie było.
Chyba nadal jest szczęśliwy że swoją do jutra jeszcze kochanka..
Nie ma dnia żebym o nim nie myślała. A te myśli nieststy wywołują negatywne emocje. Wspomnienia tylko te źle..Czy kiedyś to się skończy.
Boję się jutra. Boję się jak zobaczę pp ohleszeniu wyroku jego szczęśliwy wyraz twarzy. Jak to wykrzywkiwal po rozwodzie otworzy szampana i z nią wypije... A ja? Ja wrócę do domu.. Sama..
on wcale nie wróci do domu i nie wypije z radości szampana.
Poniósł sromotna klęskę, tą klęską było to, że nie był w stanie zapewnić Ci bezpiecznego domu.
Te klęskę próbuje przekuć w pozory radości i wbijanie Ci "szpil", przytyków bo jest zły. Stracił Cię więc musi Ci udowodnić, że zrobiłaś błąd, a nie zrobiłaś.
Człowiek szczęśliwy nie musi nikomu nic udowadniać, a tym bardziej na głos o tym mówić czy wykrzykiwać. Żenada i upodlenie bije po oczach.
To Ty wygrałaś, tak na prawdę odebrałaś mu pewność siebie, pod pozorami zadowolenia kryje się niezadowolenie. Nie tak to miało być wg niego.
PS. jesli mogę doradzić, na rozprawę nie rób się na bóstwo. Skromnie ale wyjściowo. Najlepiej casualowo, żadnego wyzywającego stroju, ew. tylko delikatny makijaż. Nie rób smutnych min, nawet przez łzy się uśmiechaj. Każdy twój uśmiech jest dla niego jak walnięcie młotkiem w łeb
Poryczysz i powyjesz w domu. Trzymaj się.
Na rozprawę przyjdź max 5-10 min. przed rozpoczęciem, tzn przyjdź np. 1 godz. wcześniej, odnajdź Twoją salę (bo okręgowe bywają rozbudowane) i jak już będziesz wiedziała gdzie sala, jak dojść, wszystkie co i jak wyjdź na kawę, trzymaj się z dala od tej sali albo nawet wyjdź z sądu, spokojnie wypij kawę i wróć przed rozprawą by nie dać mu pretekstu do zaczepek, komentarzy i puszenia się. Nie pij alkoholu, leków żadnych tez nie bierz poza tymi które ew. brać musisz.
tylko człowiek niespełna rozumu cieszy się z rozwodu- to tak jakby tańczyć na pogrzebie.
swoje nowe życie wypełnisz czym chcesz i kim zechcesz.
Ewka , powyżej napisano Ci ważne słowa, od serca i z troską, Ela, pasławek, bullet , nic dodać nic ująć ......dobrze iż to doświadczenie dopadło Cię teraz tzn w wieku kiedy jednak wszystko nadal przed Tobą, myślisz że wszystko się kończy a tak na prawdę wszystko się zaczyna, trzymaj się i bądź jutro spokojna
Evka będę cię trzymać wirtualnie za rękę wierzę, że dasz radę. Bardzo mądrze wszyscy piszą: wbrew pozorom to jego szczęście nie jest aż takie wielkie. W głębi duszy wie że odniósł porażkę jako mąż i facet. Trzymaj się mocno i głęboko oddychaj. To bardzo pomaga wytłumić emocje.
Zdradzający i tak zawsze przegrywa..Zatem w Tobie siła i motywacja do rozpoczęcia nowego życia Wszystkiego dobrego i dużo szczęścia! Powodzenia
Już po.... Obeszło się bez "komplikacji". Dziwnie.... Pustka...
Witaj w kubie, przytulam Cię mocno.
Zapewniam Cię że za miesiąc dwa bedzie lepiej.
Już po.... Obeszło się bez "komplikacji". Dziwnie.... Pustka...
Trzymaj się! Teraz już musi być tylko lepiej! Pamiętaj masz przy sobie dziecko! Nie ma nic cenniejszego
Napisałam do Ciebie @
Dziwne uczocia mna targają...
Zmiana w zachowaniu ex... Codziennie pyta o mała. Ba! Nawet dzień po rozwodzie dostałam od niego smsa z buziakami. Zlałam. Ale nie powiem ze nie zastanawiam się o co mu chodzi. Na sprawie jak nigdy wcześniej pokazał klasę. O co chodzi? Czyżby dzesika miała na niego taki wpływ? Czy może sam w końcu doszedł do tego co zrobił? Pytania kłębią się w głowie. A przecież miało być już po rozwodzie ok. Miałam nadzieję że w końcu przestań te myśli biegać po głowie...
Chyba jednak lepiej jak był wobec mnie chamem. A tak? Tak zaczynają się w głowie rodzic głupie myśli... Może jednak?
Kopnijcie mnie w tyłek! Mocno!
Znowu nastała chwilą zwątpienia... Jakiejś głupiej tęsknoty... Kiedy to minie?!
To minie wtedy, kiedy sobie pozwolisz na to, aby minęło.
Jak dla mnie, to facet który leje swoją ciężarną żonę, koło klasy nawet nie stał, chociaż potrafiłby się zachować jak normalny człowiek przez kilka minut podczas sprawy sądowej.
Klasa, to nie udawana, chwilowa grzeczność.
Klasa to cała osobowość człowieka i jego charakter. Pisanie o przemocowym agresorze, że ma klasę, bo zachowywał się normalnie podczas rozprawy, to gruba pomyłka.
Facet Cię bił, zdradził, teraz po rozprawie wysłał Ci jak ostatni kretyn buziaki, bo nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby coś takiego robić, a Ty zaczynasz mieć w głowie głupie myśli?
Dlaczego?
Czy cokolwiek z jego zachowania wskazuje na to, że się zmienił? Zrozumiał jaką krzywdę Wam wyrządzał? A może chodzi na terapię dla osób stosujących przemoc i stąd budzi się w Tobie nadzieja? Do psychologa?
Jeśli nie, to może Ty powinnaś zastanowić się nad takowym. Z jakiegoś powodu bycie ofiarą jest dla Ciebie komfortowe i pociągające, a z takimi problemami to tylko patrzeć, jak wpadniesz w łapy następnego przemocowca
Dziwne uczocia mna targają...
Zmiana w zachowaniu ex... Codziennie pyta o mała. Ba! Nawet dzień po rozwodzie dostałam od niego smsa z buziakami. Zlałam. Ale nie powiem ze nie zastanawiam się o co mu chodzi. Na sprawie jak nigdy wcześniej pokazał klasę. O co chodzi? Czyżby dzesika miała na niego taki wpływ? Czy może sam w końcu doszedł do tego co zrobił? Pytania kłębią się w głowie. A przecież miało być już po rozwodzie ok. Miałam nadzieję że w końcu przestań te myśli biegać po głowie...
Chyba jednak lepiej jak był wobec mnie chamem. A tak? Tak zaczynają się w głowie rodzic głupie myśli... Może jednak?
Kopnijcie mnie w tyłek! Mocno!
Znowu nastała chwilą zwątpienia... Jakiejś głupiej tęsknoty... Kiedy to minie?!
Evka Twój ex dalej robi to co robił zmienił tylko pozór i teraz stosuje zwykłe przyciąganie i taki niby milutki jest ,dalej go bawi panowanie i władza nad Twoimi uczuciami za jakiś czas dostaniesz z tzw główki od niego a teraz on robi sobie podkład pod to tak żeby Ciebie bardziej bolało ,robisz sobie nadzieje rozkminiasz myślisz że on się zmienił ,że dziunia jest taka super i ma pozytywny wpływ na niego
masz być może jakieś nieuświadomione oczekiwania w zawieszeniu i liczysz prawdopodobnie na unormowanie stosunków ,w ten sposób dasz uśpić swoją czujność ,a w nagrodę to ex wywinie Ci jakiś numer.
Nie zajmuj się nim nowa miłość nie leczy zaburzeń tego typu jakie ma niewątpliwe ex nic samo nie przechodzi,teraz ma nowsze i świeższe emocje to jest łagodniejszy ale to jest taka amplituda po takich euforiach nastąpić musi u nie go zjazd i dół wtedy i Tobie się dostanie jak się nadstawiać będziesz i dziuni też ,chcesz jeszcze wierzyć i traktujesz ex jak kogoś normalnego to błąd on jest niebezpieczny przyczaił się tylko sam kompletnie nie widzi swojego problemu dla niego to normalne takie zabawy i gry na uczuciach innych.
Dziwne uczocia mna targają...
Zmiana w zachowaniu ex... Codziennie pyta o mała. Ba! Nawet dzień po rozwodzie dostałam od niego smsa z buziakami. Zlałam. Ale nie powiem ze nie zastanawiam się o co mu chodzi. Na sprawie jak nigdy wcześniej pokazał klasę. O co chodzi? Czyżby dzesika miała na niego taki wpływ? Czy może sam w końcu doszedł do tego co zrobił? Pytania kłębią się w głowie. A przecież miało być już po rozwodzie ok. Miałam nadzieję że w końcu przestań te myśli biegać po głowie...
Chyba jednak lepiej jak był wobec mnie chamem. A tak? Tak zaczynają się w głowie rodzic głupie myśli... Może jednak?
Kopnijcie mnie w tyłek! Mocno!
Znowu nastała chwilą zwątpienia... Jakiejś głupiej tęsknoty... Kiedy to minie?!
Evka weź go olej to jakiś psychopata jest przepraszam, że to piszę. Moim zdaniem jest tak jak mówi Pasławek. On się bawi takimi rozgrywkami i graniem na twoich emocjach. To nie jest dobry człowiek. Myślę, że ta dziunia się za jakiś czas o tym przekona.
Zazdroszczę ci, że rozwód masz za sobą. My jesteśmy na etapie wykonywania przez mojego ex jakiś drobnych, powolnych i żółwich ruchów męczące to jak śruba w głowie. Ale tak zdecydowałam, że zwalam to na niego więc nie mogę mieć pretensji. Chyba, że do siebie...
Potraktuj to jak zamknięcie tego niechlubnego etapu. Powinnaś się odciąć jak najbardziej od niego i jego głupich zagrań. Powiedz mu, że ma się kontaktować tylko ws ważnych związanych z dzieckiem. Postaw się a przede wszystkim postaw granice. Łatwo mi mówić, bo sama mam z tym problem ale to jedyne wyjście. Inaczej będziesz się wiele lat męczyć będąc emocjonalnie od niego uzależnioną. To ci szkodzi...
Macie bardzo dużo racji w tym co piszecie. To nie jest też tak że u mnie w tyle głowy nie siedzi to że pewnie w coś gra. Bardzo chciałabym wierzyć w tą zmianę w końcu to człowiek którego kochałam, ojcec mojego dziecka. Jednak w tyle głowy zawsze siedzi że to fałsz i obłuda. Pytanie tylko pp co to robi? Co ma na celu?
Jeżeli chodzi o kontrolę nad moimi uczociami... On nie wie że coś względem niego jeszcze mnie rusza. Przy nim jestem twarda. Nie pokazuje słabości. Ba! Przed sprawa nawet chwilę się pośmiałam z moją panią mecans. Jego mina? Bezcenna. To po nim było widać stres. Bałam się że będzie taki zadowolony. Nie był. Moja siostra stwierdziła że bliżej było mu do płaczu niż do radości.
Pikupik już dawno mu powiedziałam że rozmawiamy tylko na temat dziecka. Ucinalam wszelkie dyskusje na inne tematy. Po trzecim razie gdy wypowiedział "żałuję że jesteś matka mojego dziecka" przestałam odzywać się do niego w ogóle. Nic. Zero słowa.
Nieststy myśli nadal krążą. Po co? Na co? Dlaczego? Co on myśli? Co on czuje? Czy to cisza przed burza?
Zazdroszczę ci, że rozwód masz za sobą. My jesteśmy na etapie wykonywania przez mojego ex jakiś drobnych, powolnych i żółwich ruchów męczące to jak śruba w głowie. Ale tak zdecydowałam, że zwalam to na niego więc nie mogę mieć pretensji. Chyba, że do siebie...
Gdybym ja zdała się w tym całym rozwodzie tylko na ex to uwierz mi nadal twkilabym w tym punkcie co Ty. To ja z moją panią mecans ciągle przyspieszalysmy rozwój sytuacji. Oni zwlekali. A to nie odpisywali na propozycje z 2 tyg. A to jego pani mecenas zbywała nas itd. Dopiero moje stanowcze podejście i konkretne działania mojej pani mec. Podpisanie ugody doszło do skutku. Po kilku dobrych miesiącach ich odwlekania w czasie wszystkiego. Ex utrudniał wszystko co było możliwe. Więc Pikupik może czas wziąć to na siebie? Zamknąć? Moje myśli po rozwodzie tak jak pisałam nadal krążą. Z tym że bardzo mi ulżyło że ex już nie będzie mógł wywinąć mi żadnego numeru jeżeli chodzi o mała. Ze mam prawnie przysadzona miejsce pobytu przy mnie. Ze w razie "w" mam papiery na to wszystko. Nigdy nie wiadomo co exom przyjdzie do głowy...
Wiem, masz rację. Dałam sobie czas do końca roku. Jak on tego nie wypchnie do końca roku to zabieram się za to sama.
Evka nie zastanawiaj się po co mu to wszystko. Myśl nad sobą. Co chcesz w życiu zmienić czy osiągnąć. To jedyny dobry kierunek. Trzeba patrzeć do przodu. Tamtego już nie ma. Ja sobie codziennie wmawiam, że ten pan co przychodzi do małej to jej niania
Wiem, masz rację. Dałam sobie czas do końca roku. Jak on tego nie wypchnie do końca roku to zabieram się za to sama.
Evka nie zastanawiaj się po co mu to wszystko. Myśl nad sobą. Co chcesz w życiu zmienić czy osiągnąć. To jedyny dobry kierunek. Trzeba patrzeć do przodu. Tamtego już nie ma. Ja sobie codziennie wmawiam, że ten pan co przychodzi do małej to jej niania
Pikupik a nie byłby lepiej dla Ciebie gdyby on zabierał mała a nie siedział z wami u Ciebie? Ja bardzo długo się broniłam przed zabieraniem małej przez ex... Wiem że nie potrzebnie. Mam wtedy czas dla siebie! Nie muszę na niego patrzeć. Patrzeć jak co chwila pisze smsmy do dziunki żeby ją uspokoić.
Ciężko było też z myślą że ona ma z nią kontakt. Ale na to nic nie poradzimy. Tłumaczę sobie ze to po prostu kolejna osoba w jej życiu. Taka jak pani że żłobka. Jest bo jest. Doszłam już do tego że małej mi nie zabierze. Że ta mała istotka Koch mnie najbardziej na świecie! Co potwierdza jej radosc jak wraca do mnie. Co prawda nie wiem jak zareaguje jak zobaczę ich razem z małą ale wolę się nad tym nie zastanawiać. Może wtedy w końcu pozbawię ja kilku włosów na tej rudej lepetynie? Kto wie...
Evka, wiesz co ja myślę?
Że on zarzuca na Ciebie znowu emocjonalną smycz. Tam w tym dziuńkowym raju nie wszystko jest takie słodkie i różowe, oj nie.
On chce, abyś w razie kłopotów była blisko, żeby mógł sobie płynnie przejść, tylko tym razem w drugą stronę - od niej, do Ciebie.
Evka, wiesz co ja myślę?
Że on zarzuca na Ciebie znowu emocjonalną smycz. Tam w tym dziuńkowym raju nie wszystko jest takie słodkie i różowe, oj nie.
On chce, abyś w razie kłopotów była blisko, żeby mógł sobie płynnie przejść, tylko tym razem w drugą stronę - od niej, do Ciebie.
Czemu tak myślisz? Tez przez moment przeszła mi taka myśl... Tylko jakoś nie chce mi się w to wierzyć że tam jest coś nie tak...
Myślę tak, ponieważ musi być jakiś powód.
Chyba, że jest tak bezdennie głupi, żeby po rozprawie rozwodowej wysyłać Tobie buziaki? Naprawdę byłby z niego aż taki pajac, żeby robić takie głupoty?
Moim zdaniem on stosuje starą jak świat sztuczkę w przyciąganie/ odpychanie. Nie da Ci odejść na tyle daleko, żeby nie mieć już na Ciebie wpływu. To jest emocjonalna smycz na której Cię trzyma. To jest jego bufor bezpieczeństwa - jak zbytnio się oddalisz, to on skróci tą smycz, tak abyś nadal chodziła blisko nogi pana.
Dzięki temu są większe szanse na to, że jeśli w dziuniowie pójdzie coś nie tak, to Ty przyjmiesz go z powrotem z otwartymi ramionami i będziesz dziękować za jego powrót.
Myślę tak, ponieważ musi być jakiś powód.
Chyba, że jest tak bezdennie głupi, żeby po rozprawie rozwodowej wysyłać Tobie buziaki? Naprawdę byłby z niego aż taki pajac, żeby robić takie głupoty?
Moim zdaniem on stosuje starą jak świat sztuczkę w przyciąganie/ odpychanie. Nie da Ci odejść na tyle daleko, żeby nie mieć już na Ciebie wpływu. To jest emocjonalna smycz na której Cię trzyma. To jest jego bufor bezpieczeństwa - jak zbytnio się oddalisz, to on skróci tą smycz, tak abyś nadal chodziła blisko nogi pana.
Dzięki temu są większe szanse na to, że jeśli w dziuniowie pójdzie coś nie tak, to Ty przyjmiesz go z powrotem z otwartymi ramionami i będziesz dziękować za jego powrót.
Przez myśl mi jeszcze przeszło że w tych buziakach macała palce jego dziunia. Tylko nie bardzo wiem co chciałaby tym osiągnąć...
Pewnie gdybym go zapytała o co mu chodziło to usłyszałabym śpiewkę ze pomylił nr. Ta... Przez prawie rok nr. nie pomylił tylko dzień po rozwodzie...
Nie rozumiem a mózg zaczyna dzisiaj parować... Czyżby w gniazdku już coś nie grało?
To nie ma żadnego znaczenia, czy w gniazdku wszystko super, czy już nie tak cudownie jak na początku.
Nawet jeśli tam się zbierają chmury nad tym rajem, to czy to cokolwiek zmienia?
Czy Twój mąż stanie się nagle wartościowym, dobrym człowiekiem przez to? Stanie się godny Twojego zaufania i uczucia?
Przecież to jest ciągle ten sam agresor, przemocowiec, kłamczuch i zdrajca.
Niezależnie do tego, czy mu się układa z dziunią wspaniale, czy beznadziejnie.
Nad czym tu rozmyślać?
To nie ma żadnego znaczenia, czy w gniazdku wszystko super, czy już nie tak cudownie jak na początku.
Nawet jeśli tam się zbierają chmury nad tym rajem, to czy to cokolwiek zmienia?
Czy Twój mąż stanie się nagle wartościowym, dobrym człowiekiem przez to? Stanie się godny Twojego zaufania i uczucia?
Przecież to jest ciągle ten sam agresor, przemocowiec, kłamczuch i zdrajca.
Niezależnie do tego, czy mu się układa z dziunią wspaniale, czy beznadziejnie.
Nad czym tu rozmyślać?
Oczywiście że nie jest innym człowiekiem. Nad czym rozmyślać? Chyba jak każda kobieta w takiej sytuacji miałaby choć trochę satysfakcji gdyby im nie wyszło.
Czyżby w gniazdku już coś nie grało?
Jeżeli podejmiesz pod wpływem takich rozkmin grę Twojego eksa i nie zastopujesz w sobie chęci do tego
to jak tamta panna zacznie stawać okoniem, rykoszetem Tobie się oberwie ,eks mając Ciebie pod ręką będzie się wyżywać na Tobie.
Taki cały zysk z rozmyślania nad dolą eks możesz mieć ,a w ekstremalnym przypadku ,możesz robić za chusteczkę do nosa ,praczkę sumienia itp ponieważ dla eks dalej jesteś jego własnością tylko w rezerwie .Efekt harlekna nie dotyczy tylko kobiet .
Może być tak jak napisała Isa facet nie postrzeżenie zostawia sobie leciutko i za Twoją pomocą uchyloną furtkę ,bo dobrze wie że jarasz się jego życiem .
Po co to robi ? Inaczej nie potrafi po prostu takie jego zaburzenie,zniszczona empatia w jakimś stopniu i niedorozwinięte sumienie ,on żyje uczuciami innych ludzi pozornie a poczucie kontrolowania ,władzy i panowania nad innymi jest dla niego jak amfa dla ćpuna
W ten sposób on reguluje swoje chore emocje, nie radzi sobie z lękiem stąd agresja przemoc eskalacje złości i gniewu, ale nikt nie wytrzyma w takim stanie dłużej , on też potrzebuje jakiejś ulgi i euforii ,chociażby po to żeby nabrać sił.Dla niego spekulowanie,tworzenie strategii,taktyk ,eksperymenty,prowokacje ,gra w ciepło zimno z ludźmi ,na cudzych emocja to jego "żywioł" ponieważ wewnątrz niego samego jest ciemność i otchłań, sam za wszelką cenę nie chce tam zaglądać, dlatego zajmuje się innymi ,ich kontrolą i sterowaniem na tym prawdopodobnie polega jego zaburzenie między innymi.