Byłem w związku z dziewczyną przez 4.5 roku. Pierwsze 3 lata właściwie widywaliśmy się na weekendach ( uczyła się w innym mieście ) a wakacje spędzaliśmy razem, było super chociaż wiadomo że czasami zdarzały się małe zgrzyty. Półtora roku temu, na wakacjach zaczęła praktyki w innym dużym mieście a po nich zaproponowano jej pracę więc przeniosłem się do niej i zaczęliśmy wspólnie żyć. Oboje pochodzimy z trudnych domów, ale bez żadnej patologii. Niestety po zamieszkaniu razem, po paru miesiącach, wszystko zaczęło się psuć, spowodowane to było moim nawrotem depresji ( zataiłem ten fakt przed nią że już 2 razy w życiu leczyłem się na depresję ), stres w pracy, zmęczenie, w końcu stałem się nieobecny, zimny, apatyczny. Seksu coraz mniej. Moim największym błędem było to że podejrzewałem u siebie nawrót ale to ignorowałem. Byłem zbyt skupiony na pracy i stresem z nią związanym, nasz kontakt osłabł. Po wakacjach pierwszy raz postanowiła że chce się wyprowadzić, ubłagałem ją aby została, wtedy też jej powiedziałem że dwa razy leczyłem się na depresję. Następne tygodnie były lepsze ale znowu wszystko wróciło do złej normy po pewnym czasie, jednak mi osobiście się wydawało że idzie ku lepszemu, powolutku ale jednak. W styczniu depresja uderzyła z pełną siłą, starałem sam z tym walczyć ( dalej jej nie powiedziałem że to depresja ). 11 lutego, po powrocie z pracy, siedziała ona, a właściwie ubrana i spakowana. Orzekła że się wyprowadza. Doznałem szoku, nie mogłem dojść do siebie, nie chciałem jej wypuścić, błagałem, prosiłem. Jednak nic to nie dało, w końcu dałem jej odejść, na odchodne powiedziała że nie wierzy w żadne zmiany. Poprosiłem ją aby to przemyślała. Po 10 dniach spotkaliśmy się, inaczej wyobrażałem sobie tę rozmowę, była zimna, zła i cyniczna, ja byłem zrozpaczony, przepraszałem, prosiłem, powiedziałem że wiem co robiłem źle, że bardzo tego żałuję, że nie mogłem i nie byłem w stanie dać jej tego czego potrzebowała ( ciągle nie powiedziałem o depresji ). Powiedziałem jej w akcie desperacji że chciałem się jej oświadczyć na wakacjach ( co było prawdą ). Nic to nie dało, wręcz mnie wyśmiała i powiedziała że dobrze że odeszła bo jest szczęśliwa i czuje ulgę, powiedziała że już mnie nie Kocha. Postanowiłem tego dnia od razu podjąć leczenie, parę dni później poinformowałem ją o tym, napisałem w mailu parę długich wiadomości, opisując wszystko co zrobiłem źle i mam tego świadomość, jaki dla niej byłem zły i przez swój stan nie mogłem być tym kogo kochała. Krótko mi odpisała że szkoda że tak późno do tego doszedłem. W tamtą niedzielę, podczas kwarantanny, coś we mnie pękło, zacząłem jej wysyłać wiadomości, dzwonić, nie odbierała i nie odpisywała. Po dwóch dniach napisała mi żebym nie robił sobie nadziei, że była martwa w środku a teraz jest szczęśliwa, że ciężko jej się czyta moje wiadomości i że już jest w nowym związku... i abym odpuścił ( co raczej jest nieprawdą bo ona nigdzie nie wychodziła z domu, nawet sam podejrzewałem u niej lekką depresję ) i nawet widziałem na FB że jest w dzień w dzień dostępna wieczorami. Pytałem jej najlepszej przyjaciółki czy to prawda i również dostałem bardzo krętne odpowiedzi. Mimo wszystko zabolało mnie to tak, jakby to by to była prawda, wpadłem w rozpacz, pisałem, dzwoniłem, prosiłem o spotkanie, błagałem. Wszystko bez odzewu. Jestem załamany w tej chwili, kocham ją jak nie kochałem nikogo i cierpię jak nie cierpiałem nigdy jeszcze. Chciałem spędzić z nią resztę życia. Wiem że popełniłem mnóstwo błędów i w końcu tego nie zniosła. Teraz, kiedy się leczę, przestałem pić alkohol, ćwiczę, lepiej się odżywiam, zamierzam całkowicie się naprawić i pokazać jej że zmiany są możliwe. Naprawdę zmieniam się w lepszego człowieka, zaczynam żyć i czuć. Ale ona nie chce już mieć ze mną żadnego kontaktu. Totalnie się odcięła na ten moment. Nie wiem co mam robić, jestem załamany, chcę jej pokazać że naprawdę ciężko nad sobą pracuję. Że jestem w stanie się zmienić i być tą osobą którą pokochała. Co mam robić? Nie potrafię dopuścić myśli że to już koniec, że jej totalnie na mnie nie zależy, ciągle o niej myślę i strasznie tęsknię.
2 2020-04-06 10:30:14 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2020-04-06 10:31:41)
Całe życie skupiasz wokol niej. Wiesz jaki to jest ciężar dla tej osoby? Leczyć też nie zacząłeś się dla siebie, z szacunku do siebie czy aby poprawić jakość swojego zycia, ale po to aby ona do Ciebie wrocila. Gdyby nadal z Tobą była to pewnie nadal nic bys nie zrobił. Zgadzam się z nią, że Twoje zmiany będą krotkotrwale, bo Ty nadal nic nie rozumiesz liczysz tylko na szybki efekt. Chodzi o to aby dopiąć swego celu (aby ona wróciła do Ciebie), a nie o to, że chcesz zmienić swoje zycie. Nie umiesz żyć bez kogoś u boku (nie chodzi tu nawet o nią, gdybyś za jakiś czas znalazł inna dziewczyne to tak samo być się jej uczepił) i przez to ona czuje się Tobą obciążona - dlatego mowi, że odetchnęła bez Ciebie. Pewnie będziesz próbował brać ja na litość a ona boi się, że znów ulegnie dlatego być może faktycznie wymyslila te historie z nowym związkiem. Dziewczyna jasno Ci komunikuje, że nie chce z Tobą być i jeśli ja tak kochasz to uszanuj jej decyzje. Tylko czy to zrobisz? Pewnie nie, bo potrzebujesz kogos kto będzie Cię niańczył. Zmień swoje życie ale dla siebie a nie dla kogoś. Chyba, że dla siebie samego nie warto, bo nie masz szacunku do własnej osoby, więc czemu ona ma mieć?
Dzwonienie, pisanie i błaganie może zadziałać odwrotnie i wywołać dystans i awersję do Twojej osoby, wiem ze swojego doświadczenia, ponieważ pod wpływem emocji, uczuć i strachu robiłam to samo i ta osoba się mnie jedynie wystraszyła i poczuła się osaczona.
Nic na siłę, bo jeśli ona coś czuje to wróci, ale nie łudziłabym się i nie czekała.
4 2020-04-06 10:40:51 Ostatnio edytowany przez Symbi (2020-04-06 10:41:21)
Rzekomo kochasz, to puść wolno. W końcu jak się kocha, to się pragnie szczęścia tej osoby, nawet jeśli oznacza to rozłąkę. Niech do Ciebie dotrze, że ona Ciebie już nie chce, osoby na forum tego nie zmienią, nie mamy na to żadnego wpływu.
5 2020-04-06 11:55:22 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-04-06 12:10:56)
Całe życie skupiasz wokol niej. Wiesz jaki to jest ciężar dla tej osoby? Leczyć też nie zacząłeś się dla siebie, z szacunku do siebie czy aby poprawić jakość swojego zycia, ale po to aby ona do Ciebie wrocila. Gdyby nadal z Tobą była to pewnie nadal nic bys nie zrobił. Zgadzam się z nią, że Twoje zmiany będą krotkotrwale, bo Ty nadal nic nie rozumiesz liczysz tylko na szybki efekt. Chodzi o to aby dopiąć swego celu (aby ona wróciła do Ciebie), a nie o to, że chcesz zmienić swoje zycie. Nie umiesz żyć bez kogoś u boku (nie chodzi tu nawet o nią, gdybyś za jakiś czas znalazł inna dziewczyne to tak samo być się jej uczepił) i przez to ona czuje się Tobą obciążona - dlatego mowi, że odetchnęła bez Ciebie. Pewnie będziesz próbował brać ja na litość a ona boi się, że znów ulegnie dlatego być może faktycznie wymyslila te historie z nowym związkiem. Dziewczyna jasno Ci komunikuje, że nie chce z Tobą być i jeśli ja tak kochasz to uszanuj jej decyzje. Tylko czy to zrobisz? Pewnie nie, bo potrzebujesz kogos kto będzie Cię niańczył. Zmień swoje życie ale dla siebie a nie dla kogoś. Chyba, że dla siebie samego nie warto, bo nie masz szacunku do własnej osoby, więc czemu ona ma mieć?
Właśnie nie poświęcałem jej wystarczającej uwagi. Nie byłem w stanie przez swój stan być dla niej taki jak kiedyś, wiesz jak to jest z depresją? wpada się w błędne koło z którego nie widzi się wyjścia, nie chciałem żeby mnie niańczyła i wcale tego nie robiła. Ja jej nie mówiłem o tym bo nie chciałem jej właśnie niczym obciążać, a to był błąd. Powinienem być z nią szczery od samego początku, ona przez długi czas myślała że to jej wina, nie czuła się atrakcyjna dla mnie, myślała że mnie nie pociąga, nie czuła się kochana. Z tym się zgodzę jej odejście było dla mnie zapalnikiem który ostatecznie uświadomił mi że muszę wrócić do leczenia i tak jak powiedziałem, bardzo ciężko nad sobą pracuję - dla siebie, ale i dla niej by pokazać że to są prawdziwe zmiany. Może uznasz to za śmieszne i żałosne ale, kiedyś miałem ten przysłowiowy 6pak. To był początek naszej znajomości i widziała moje stare zdjęcia, powiedziałem jej że jestem w stanie go zrobić w ciągu dwóch miesięcy, założyliśmy się o to i oczywiście nie zrobiłem i wygrała zakład. Teraz mimo depresji i mojego stanu, katowałem się w dzień w dzień, płakałem ćwicząc i zwijałem się z bólu nie raz i wiesz co? Mam ten 6pak znów. Wiem, brzmi jak abstrakcyjna głupota, ale zrobiłem zdjęcie i jej wysłałem na email pisząc że nie widzę w tej chwili innej możliwości aby udowodnić jej że mogę się zmienić i dla siebie i dla niej, niech uwierzy że jestem w stanie się zmienić ( ona tego chciała ode mnie ) i poprosiłem o spotkanie po kwarantannie. Wiem że moje zmiany nie mogą być krótkotrwałe, wiem że muszę naprawdę ciężko nad sobą pracować i sam się naprawić aby nie powtórzyć takiej sytuacji już nigdy w przyszłości.
Dzwonienie, pisanie i błaganie może zadziałać odwrotnie i wywołać dystans i awersję do Twojej osoby, wiem ze swojego doświadczenia, ponieważ pod wpływem emocji, uczuć i strachu robiłam to samo i ta osoba się mnie jedynie wystraszyła i poczuła się osaczona.
Nic na siłę, bo jeśli ona coś czuje to wróci, ale nie łudziłabym się i nie czekała.
Wiem że powinienem dać jej spokój, ale wiem też że ta sytuacja nie jest dla niej lekka. Znam ją dobrze, ale Wy jesteście kobietami i dlatego pytam was o szczerą radę, jeżeli całkowicie się odetnę, tak jak ona, wydaje mi się że pomyśli że mi na niej nie zależy.
Rzekomo kochasz, to puść wolno. W końcu jak się kocha, to się pragnie szczęścia tej osoby, nawet jeśli oznacza to rozłąkę. Niech do Ciebie dotrze, że ona Ciebie już nie chce, osoby na forum tego nie zmienią, nie mamy na to żadnego wpływu.
Nie rzekomo tylko Kocham, to jest moja największa miłość, nigdy tak nie kochałem i nie wiem czy będę, byłem w paru związkach i zawsze odpuszczałem. Pragnę jej szczęścia, ale jak pisałem, pragnę jej też pokazać że mogę się zmienić tak jak ona na to liczyła.
faktycznie, zdjęcie sześciopaku a zmiany w psychice, to ma sens.
Ona nie była miłością Twojego życia. Po prostu. A skoro powiedziała, żebyś odpuścił, to uszanuj jej zdanie i odpuść. Swoimi próbami, dzwonieniem, błaganiem pokazujesz, jak bardzo gdzieś masz jej zdanie i jej prośby. Skoro ona mówi, że masz jej dać spokój to daj jej spokój.
Czytając twój wpis, mam coś podobnie, też mi ciężko zrezygnować z Ex którego bardzo mocno kocham, ciężko jest mi zapomnieć i urwać kontakt. Też myślę podobnie, że jak przestanę się interesować to pomyśli że mi już przestało całkowicie zależeć.
Rozumiem Cię jak najbardziej.
faktycznie, zdjęcie sześciopaku a zmiany w psychice, to ma sens.
Ona nie była miłością Twojego życia. Po prostu. A skoro powiedziała, żebyś odpuścił, to uszanuj jej zdanie i odpuść. Swoimi próbami, dzwonieniem, błaganiem pokazujesz, jak bardzo gdzieś masz jej zdanie i jej prośby. Skoro ona mówi, że masz jej dać spokój to daj jej spokój.
a
Dlaczego uważasz że nie była miłością mojego życia? Podjąłem leczenie, zbyt późno to fakt, ale bardzo nad sobą pracuję i swoją psychiką też. Wiem że to nie stanie się z dnia na dzień.
Symbi napisał/a:Rzekomo kochasz, to puść wolno. W końcu jak się kocha, to się pragnie szczęścia tej osoby, nawet jeśli oznacza to rozłąkę. Niech do Ciebie dotrze, że ona Ciebie już nie chce, osoby na forum tego nie zmienią, nie mamy na to żadnego wpływu.
Nie rzekomo tylko Kocham, to jest moja największa miłość, nigdy tak nie kochałem i nie wiem czy będę, byłem w paru związkach i zawsze odpuszczałem. Pragnę jej szczęścia, ale jak pisałem, pragnę jej też pokazać że mogę się zmienić tak jak ona na to liczyła.
Dziecko, ile masz lat? Czy już leżysz na łożu śmierci, że oceniasz tę właśnie miłość jako największą, że nigdy już tak nie pokochasz? Z doświadczenia wiem, że każda miłość jest pierwsza... Trwasz w fazie negacji, zaprzeczenia. Zrozum, że ona chce, żebyś się od niej odczepił, właśnie ze względu na to, żeby pokazać, że Ci na niej zależy. Chcesz być uznany za stalkera?
Lady Loka napisał/a:faktycznie, zdjęcie sześciopaku a zmiany w psychice, to ma sens.
Ona nie była miłością Twojego życia. Po prostu. A skoro powiedziała, żebyś odpuścił, to uszanuj jej zdanie i odpuść. Swoimi próbami, dzwonieniem, błaganiem pokazujesz, jak bardzo gdzieś masz jej zdanie i jej prośby. Skoro ona mówi, że masz jej dać spokój to daj jej spokój.
a
Dlaczego uważasz że nie była miłością mojego życia? Podjąłem leczenie, zbyt późno to fakt, ale bardzo nad sobą pracuję i swoją psychiką też. Wiem że to nie stanie się z dnia na dzień.
Bo gdyby ona uwazala, ze jestes miloscia jej zycia, to by od Ciebie nie odeszla. Wiec jakby to nie ma znaczenia, co Ty uwazasz na ten temat. I Tobie i Autorce komentarza wyzej polecam odpuscic. Zerwanie to nie jest test, zeby sprawdzac czy Wam zalezy i czy zaczniecie sie starac. Zerwanie to zakonczenie pewnego etapu zycia i warto jak najszybciej wejsc wlasnie na to myslenie i sie idciac od ex zamiast probowac pokazac im cos, czego oni nie chca.
11 2020-04-06 12:58:27 Ostatnio edytowany przez Millowisck (2020-04-06 12:58:59)
Millowisck napisał/a:Symbi napisał/a:Rzekomo kochasz, to puść wolno. W końcu jak się kocha, to się pragnie szczęścia tej osoby, nawet jeśli oznacza to rozłąkę. Niech do Ciebie dotrze, że ona Ciebie już nie chce, osoby na forum tego nie zmienią, nie mamy na to żadnego wpływu.
Nie rzekomo tylko Kocham, to jest moja największa miłość, nigdy tak nie kochałem i nie wiem czy będę, byłem w paru związkach i zawsze odpuszczałem. Pragnę jej szczęścia, ale jak pisałem, pragnę jej też pokazać że mogę się zmienić tak jak ona na to liczyła.
Dziecko, ile masz lat? Czy już leżysz na łożu śmierci, że oceniasz tę właśnie miłość jako największą, że nigdy już tak nie pokochasz? Z doświadczenia wiem, że każda miłość jest pierwsza... Trwasz w fazie negacji, zaprzeczenia. Zrozum, że ona chce, żebyś się od niej odczepił, właśnie ze względu na to, żeby pokazać, że Ci na niej zależy. Chcesz być uznany za stalkera?
Mam 29 lat, to jaki ona ma cel w tym? Chce odczekać dłuższy okres abym po nim dopiero był pewny czy naprawdę ją kocham i że moje zmiany nie są chwilowe? Proszę o zrozumienie, nigdy wcześniej nie przeżywałem rozstania tak źle... Jeżeli jesteś taka doświadczona i masz dużą wiedzę na temat relacji damsko-męskich, to proszę z pokorą o poradę, nie musisz po mnie cisnąć.
12 2020-04-06 13:01:57 Ostatnio edytowany przez Symbi (2020-04-06 13:33:02)
Symbi napisał/a:Millowisck napisał/a:Nie rzekomo tylko Kocham, to jest moja największa miłość, nigdy tak nie kochałem i nie wiem czy będę, byłem w paru związkach i zawsze odpuszczałem. Pragnę jej szczęścia, ale jak pisałem, pragnę jej też pokazać że mogę się zmienić tak jak ona na to liczyła.
Dziecko, ile masz lat? Czy już leżysz na łożu śmierci, że oceniasz tę właśnie miłość jako największą, że nigdy już tak nie pokochasz? Z doświadczenia wiem, że każda miłość jest pierwsza... Trwasz w fazie negacji, zaprzeczenia. Zrozum, że ona chce, żebyś się od niej odczepił, właśnie ze względu na to, żeby pokazać, że Ci na niej zależy. Chcesz być uznany za stalkera?
Mam 29 lat, to jaki ona ma cel w tym? Chce odczekać dłuższy okres abym po nim dopiero był pewny czy naprawdę ją kocham i że moje zmiany nie są chwilowe? Proszę o zrozumienie, nigdy wcześniej nie przeżywałem rozstania tak źle... Jeżeli jesteś taka doświadczona i masz dużą wiedzę na temat relacji damsko-męskich, to proszę o poradę, nie musisz po mnie cisnąć.
Chcę Ci oszczędzić tego, przez co sama przechodziłam :) Po prostu znajdź coś w sieci na temat etapów żałoby po rozstaniu i próbach dochodzenia do siebie po rozstaniu. Ona nie chce z Tobą byc, im szybciej to do Ciebie dotrze tym lepiej dla Ciebie. Masz dopiero 29 lat, jeszcze wszystko przed Tobą. Potem okazuje się, że druga miłość jest pierwsza, a trzecia ta najwłaściwsza. Daj organizmowi wyzdrowieć.
13 2020-04-06 13:18:20 Ostatnio edytowany przez Millowisck (2020-04-06 13:36:26)
Millowisck napisał/a:Lady Loka napisał/a:faktycznie, zdjęcie sześciopaku a zmiany w psychice, to ma sens.
Ona nie była miłością Twojego życia. Po prostu. A skoro powiedziała, żebyś odpuścił, to uszanuj jej zdanie i odpuść. Swoimi próbami, dzwonieniem, błaganiem pokazujesz, jak bardzo gdzieś masz jej zdanie i jej prośby. Skoro ona mówi, że masz jej dać spokój to daj jej spokój.
a
Dlaczego uważasz że nie była miłością mojego życia? Podjąłem leczenie, zbyt późno to fakt, ale bardzo nad sobą pracuję i swoją psychiką też. Wiem że to nie stanie się z dnia na dzień.
Bo gdyby ona uwazala, ze jestes miloscia jej zycia, to by od Ciebie nie odeszla. Wiec jakby to nie ma znaczenia, co Ty uwazasz na ten temat. I Tobie i Autorce komentarza wyzej polecam odpuscic. Zerwanie to nie jest test, zeby sprawdzac czy Wam zalezy i czy zaczniecie sie starac. Zerwanie to zakonczenie pewnego etapu zycia i warto jak najszybciej wejsc wlasnie na to myslenie i sie idciac od ex zamiast probowac pokazac im cos, czego oni nie chca.
Jedne z jej ostatnich słów na żywo brzmiały " nie wierzę w żadne zmiany ". Chodziło jej o to że nie wierzyła że mogę się zmienić, a ja się zmieniam i pracuję nad sobą, staram się z całych sił. Ona pragnęła moich zmian, dopiero kiedy kopnęła mnie w tyłek, naprawdę wziąłem się za siebie, bo wręcz musiałem, byłem złamany i całkowicie na dnie, a jednak wykrzesałem z siebie resztki sił aby te zmiany rozpocząć. Dla siebie i dla niej.
Lady Loka napisał/a:Millowisck napisał/a:a
Dlaczego uważasz że nie była miłością mojego życia? Podjąłem leczenie, zbyt późno to fakt, ale bardzo nad sobą pracuję i swoją psychiką też. Wiem że to nie stanie się z dnia na dzień.
Bo gdyby ona uwazala, ze jestes miloscia jej zycia, to by od Ciebie nie odeszla. Wiec jakby to nie ma znaczenia, co Ty uwazasz na ten temat. I Tobie i Autorce komentarza wyzej polecam odpuscic. Zerwanie to nie jest test, zeby sprawdzac czy Wam zalezy i czy zaczniecie sie starac. Zerwanie to zakonczenie pewnego etapu zycia i warto jak najszybciej wejsc wlasnie na to myslenie i sie idciac od ex zamiast probowac pokazac im cos, czego oni nie chca.
Jedne z jej ostatnich słów na żywo brzmiały " nie wierzę w żadne zmiany ". Chodziło jej o to że nie wierzyła że mogę się zmienić, a ja się zmieniam i pracuję nad sobą, staram się z całych sił. Ona pragnęła moich zmian, dopiero kiedy kopnęła mnie w tyłek, naprawdę wziąłem się za siebie, bo wręcz musiałem, byłem złamany i całkowicie na dnie, a jednak wykrzesałem z siebie resztki sił aby te zmiany rozpocząć. Dla siebie i dla niej.
Ona z Tobą zerwała. Czyli nie chce, żebyś jej te zmiany pokazywał. Nie chce odczekać dłuższego okresu czasu, żeby to sprawdzić. Ona od Ciebie odeszła. Nie wróci i najlepiej dla Ciebie i dla niej, jeżeli w tym wytrwa.
Zmiany rób dla siebie, nie dla niej.
Masz 29 lat. 3 lata zwiazku weekendowego, potem 1.5 roku z zamieszkaniem razem.
4,5 roku ukrywania przed nia choroby.
Nie piszesz nam tutaj wszystkiego, cos jeszcze musiales skopac, skoro ona czuje teraz ulge po rozstaniu.
Przez te 1.5 roku prawdopodnie nie miales nic ciekawego do zaproponowania tej dziewczynie.
Ona konczyla edukacje, robila staze i pewnie ma jakies ambicje.
Przewija sie jakis alkohol.
Na koncu zrobila rachunek strat i zyskow, powiedziala dosc i postanowila zawalczyc o swoje zycie.
A ty? Czym na co dzien sie zajmujesz? Co robisz oprocz pracy?
U kobiet z reguły działa taka zasada, że decyzję o odejściu podejmują bardzo długo, często przedtem sygnalizują potrzebę zmian, usiłują o tym rozmawiać, czekają, obserwują, potem podejmują kolejne próby, łudzą się nadzieją, że jeszcze będzie lepiej. Jeśli jednak nic się nie zmienia, w końcu dochodzą do wniosku, że to nie ma szansy, że się nie uda. Wtedy pojawia się decyzja, której na tym etapie pewne są już na 100% i dlatego NIC z tym nie zrobisz. Zrozum, że jeśli ona wprost wyraża, że poczuła ulgę, co znaczy, że była Waszym związkiem wyraźnie zmęczona, to już nie ma takiej siły, która mogłaby zmusić ją do powrotu do tego, co było, a co jej po prostu nie służy. Teraz możesz stanąć na rzęsach, ale ona już nie chce z Tobą być, bo Ci po prostu nie ufa. Przykro mi.
U kobiet z reguły działa taka zasada, że decyzję o odejściu podejmują bardzo długo, często przedtem sygnalizują potrzebę zmian, usiłują o tym rozmawiać, czekają, obserwują, potem podejmują kolejne próby, łudzą się nadzieją, że jeszcze będzie lepiej. Jeśli jednak nic się nie zmienia, w końcu dochodzą do wniosku, że to nie ma szansy, że się nie uda. Wtedy pojawia się decyzja, której na tym etapie pewne są już na 100% i dlatego NIC z tym nie zrobisz. Zrozum, że jeśli ona wprost wyraża, że poczuła ulgę, co znaczy, że była Waszym związkiem wyraźnie zmęczona, to już nie ma takiej siły, która mogłaby zmusić ją do powrotu do tego, co było, a co jej po prostu nie służy. Teraz możesz stanąć na rzęsach, ale ona już nie chce z Tobą być, bo Ci po prostu nie ufa. Przykro mi.
Nawet jak się wyleczę, dojdę do siebie i będę najlepszą wersją siebie którą pokochała?
Olinka napisał/a:U kobiet z reguły działa taka zasada, że decyzję o odejściu podejmują bardzo długo, często przedtem sygnalizują potrzebę zmian, usiłują o tym rozmawiać, czekają, obserwują, potem podejmują kolejne próby, łudzą się nadzieją, że jeszcze będzie lepiej. Jeśli jednak nic się nie zmienia, w końcu dochodzą do wniosku, że to nie ma szansy, że się nie uda. Wtedy pojawia się decyzja, której na tym etapie pewne są już na 100% i dlatego NIC z tym nie zrobisz. Zrozum, że jeśli ona wprost wyraża, że poczuła ulgę, co znaczy, że była Waszym związkiem wyraźnie zmęczona, to już nie ma takiej siły, która mogłaby zmusić ją do powrotu do tego, co było, a co jej po prostu nie służy. Teraz możesz stanąć na rzęsach, ale ona już nie chce z Tobą być, bo Ci po prostu nie ufa. Przykro mi.
Nawet jak się wyleczę, dojdę do siebie i będę najlepszą wersją siebie którą pokochała?
Dalej nie rozumiesz.
Ty masz byc lepszą wersją dla siebie, a nie dla niej.
Ona podjęła decyzję, dlaczego nie możesz zaakceptować tego, że ona ma własny rozum i może sama decydować o tym, co jest dla niej dobre?
19 2020-04-06 18:31:58 Ostatnio edytowany przez Millowisck (2020-04-06 18:40:09)
Millowisck napisał/a:Olinka napisał/a:U kobiet z reguły działa taka zasada, że decyzję o odejściu podejmują bardzo długo, często przedtem sygnalizują potrzebę zmian, usiłują o tym rozmawiać, czekają, obserwują, potem podejmują kolejne próby, łudzą się nadzieją, że jeszcze będzie lepiej. Jeśli jednak nic się nie zmienia, w końcu dochodzą do wniosku, że to nie ma szansy, że się nie uda. Wtedy pojawia się decyzja, której na tym etapie pewne są już na 100% i dlatego NIC z tym nie zrobisz. Zrozum, że jeśli ona wprost wyraża, że poczuła ulgę, co znaczy, że była Waszym związkiem wyraźnie zmęczona, to już nie ma takiej siły, która mogłaby zmusić ją do powrotu do tego, co było, a co jej po prostu nie służy. Teraz możesz stanąć na rzęsach, ale ona już nie chce z Tobą być, bo Ci po prostu nie ufa. Przykro mi.
Nawet jak się wyleczę, dojdę do siebie i będę najlepszą wersją siebie którą pokochała?
Dalej nie rozumiesz.
Ty masz byc lepszą wersją dla siebie, a nie dla niej.
Ona podjęła decyzję, dlaczego nie możesz zaakceptować tego, że ona ma własny rozum i może sama decydować o tym, co jest dla niej dobre?
Po prostu mam straszny żal do siebie o to że ją skrzywdziłem, o to jak ją traktowałem ( mimo mojej choroby ). Nie jestem w stanie sobie tego wybaczyć w tej chwili.
Olinka napisał/a:U kobiet z reguły działa taka zasada, że decyzję o odejściu podejmują bardzo długo, często przedtem sygnalizują potrzebę zmian, usiłują o tym rozmawiać, czekają, obserwują, potem podejmują kolejne próby, łudzą się nadzieją, że jeszcze będzie lepiej. Jeśli jednak nic się nie zmienia, w końcu dochodzą do wniosku, że to nie ma szansy, że się nie uda. Wtedy pojawia się decyzja, której na tym etapie pewne są już na 100% i dlatego NIC z tym nie zrobisz. Zrozum, że jeśli ona wprost wyraża, że poczuła ulgę, co znaczy, że była Waszym związkiem wyraźnie zmęczona, to już nie ma takiej siły, która mogłaby zmusić ją do powrotu do tego, co było, a co jej po prostu nie służy. Teraz możesz stanąć na rzęsach, ale ona już nie chce z Tobą być, bo Ci po prostu nie ufa. Przykro mi.
Nawet jak się wyleczę, dojdę do siebie i będę najlepszą wersją siebie którą pokochała?
Jedyne na co możesz liczyć, to to, że ten nowy Romeo szybko jej się znudzi albo ona jemu i może jeszcze do ciebie wróci,
bardziej na przeczekanie do kolejnego z którym spróbuje i do jeszcze następnego jak jej z tym nie wypali.
Pierwsza lekcja - kobieta nigdy nie odchodzi w próżnię, bo coś tam jej nie pasowało, to pomyślała, przeanalizowała i podjęła decyzję...
No niestety, ale tak to się nie odbywa. Najczęściej impulsem do odejścia jest poznanie kogoś nowego, a wtedy następuje odcięcie,
do niej nawet nie dociera co ty tam sobie klepiesz w ten telefon czy klawiaturę komputera, bo cała jej uwaga jest skupiona na tym nowym.
Ty jesteś tylko jęczącym wyrzutem sumienia, o którym ona nie chce nawet myśleć, bo psujesz jej całą zabawę z "bycia w nowym związku"
który też prędzej czy później się zakończy, no i wtedy BYĆ MOŻE dostąpisz zaszczytu dania ci łaski obcowania z jej wspaniałością ponownie.
Jak nie masz lepszego pomysłu na życie ani co robić ze swoim czasem, to spoko, tylko nie zdziw się ciężko jak po miesiącu znów dostaniesz kopa.
To będzie druga lekcja.
Po prostu mam straszny żal do siebie o to że ją skrzywdziłem, o to jak ją traktowałem ( mimo mojej choroby ). Nie jestem w stanie sobie tego wybaczyć w tej chwili.
No to zmieniaj się dla siebie po to, żeby drugi raz tak nie zawalić w relacji.
Pierwsza lekcja - kobieta nigdy nie odchodzi w próżnię, bo coś tam jej nie pasowało, to pomyślała, przeanalizowała i podjęła decyzję...
Glupio facet gadasz, ale jak tam wolisz
Bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedzi, chociaż muszę przyznać że niektóre naprawdę mnie zabolały i zabrały resztkę nadziei. Proszę tylko o zrozumienie - nie wiem czy mieliście kiedyś do czynienia z osobą chorą na depresję, tym jak się zachowuje itd. Moja dziewczyna też nie była ideałem i nie raz dała mi popalić. Nie czułem od niej momentami zwykłego wsparcia, kiedy przeprowadziliśmy się do innego miasta ( w którym przypadkiem się złożyło że są wszyscy moi znajomi ). Ona nie miała tutaj nikogo poza mną, nie chciała się z moimi znajomymi integrować ( nawet nie chodzi o kumpli, tylko wszyscy są w związkach i mają naprawdę fajne dziewczyny z czego dwie to jej rówieśniczki ) I dziewczyny moich znajomych próbowały ją zapraszać na jakieś wyjścia a ona nie chciała, od początku tłumaczyła to tak że co będzie jak się rozstaniemy. Ciężko mi było ją gdzieś wyciagnąć albo wybrzydzała. To budowało we mnie niepokój. Tak samo podejrzewam że ona może mieć DDA (jej tata lubił sobie popić a rodzice w sumi byli razem bo byli i tyle ). Jej siostra również leczy się na depresję... Czułem się czasami niedoceniany i być może ona też przyczyniła się do pogłębienia mojego stanu. Kiedy się poznaliśmy ona miała 18 lat a ja 24. Więc dzieli nas też spora różnica wieku, być może miała w głowie wielką romantyczną miłość i że nasze wspólne mieszkanie będzie usłane różami. Niestety życie tak nie wygląda, szczególnie że miałem nawrót choroby, popełniłem gigantyczny błąd że to zataiłem przed nią i nie podjąłem leczenia na czas ( a może podświadomie czułem że nie mogę liczyć na jej wsparcie ), a swoje zmęczenie, apatię itd. zwalałem na pracę ( która tak naprawdę też się do mojego stanu przyczyniła ). Widziałem jej ostatnie zdjęcia i wyraźnie widzę w jej oczach wielki smutek. Jej odejście ode mnie wcale nie sprawiło że wygląda na szczęśliwszą. To też powoduje że po prostu, po ludzku się o nią martwię.
Nawet jak się wyleczę, dojdę do siebie i będę najlepszą wersją siebie którą pokochała?
Próbować oczywiście możesz, ale obawiam się, że dla niej to już nie będzie mieć żadnego znaczenia. Tak jak napisałam - ona swoją decyzję już podjęła.
Sam spójrz - dopóki była nie zauważałeś, że ją krzywdzisz, źle traktujesz, dlaczego teraz miałaby wierzyć, że zmiana jest na trwałe, a nie tylko dlatego, że czegoś się przestraszyłeś? Dlaczego w ogóle miałaby chcieć w ogóle do Ciebie wracać, jeśli uczucie przy Twoim udziale prawdopodobnie się wypaliło?
Poza tym tak jak napisała Lady Loka - Ty nie masz zmieniać się dla niej, ale dla siebie. Depresja jest Twoim problemem. Trochę za późno sobie uświadomiłeś, że zamiast niszczyć to, co jest dla Ciebie ważne, a swoje zachowanie usprawiedliwiać chorobą, powinieneś wykonać nad sobą pracę i się leczyć.
Anderstud, wyobraź sobie, że nie wszystkie kobiety muszą być na kimś uwieszone, są takie, które kończą związki tylko dlatego, że im nie służą. W ten sposób dają sobie szansę na lepszą jakość życia.
Edit:
Nikt nie twierdzi, że ona była ideałem, ale jej prawem jest dokonywać wyborów zgodnie z wewnętrznym odczuciem. Tobie z kolei proponuję podjęcie terapii, która pozwoli Ci to wszystko zrozumieć i poukładać sobie w głowie. Jeśli zaczniesz się leczyć, zmieniać się i swoje myślenie o sobie, to przede wszystkim samemu ze sobą będzie Ci lepiej, ale też łatwiej Ci będzie w relacjach z innymi ludźmi. Całe życie przed Tobą, tylko musisz dać sobie szansę i nie patrzeć na to co się stało, jakby świat się już skończył.
Millowisck napisał/a:Nawet jak się wyleczę, dojdę do siebie i będę najlepszą wersją siebie którą pokochała?
Próbować oczywiście możesz, ale obawiam się, że dla niej to już nie będzie mieć żadnego znaczenia. Tak jak napisałam - ona swoją decyzję już podjęła.
Sam spójrz - dopóki była nie zauważałeś, że ją krzywdzisz, źle traktujesz, dlaczego teraz miałaby wierzyć, że zmiana jest na trwałe, a nie tylko dlatego, że czegoś się przestraszyłeś? Dlaczego w ogóle miałaby chcieć w ogóle do Ciebie wracać, jeśli uczucie przy Twoim udziale prawdopodobnie się wypaliło?
Poza tym tak jak napisała Lady Loka - Ty nie masz zmieniać się dla niej, ale dla siebie. Depresja jest Twoim problemem. Trochę za późno sobie uświadomiłeś, że zamiast niszczyć to, co jest dla Ciebie ważne, a swoje zachowanie usprawiedliwiać chorobą, powinieneś wykonać nad sobą pracę i się leczyć.Anderstud, wyobraź sobie, że nie wszystkie kobiety muszą być na kimś uwieszone, są takie, które kończą związki tylko dlatego, że im nie służą. W ten sposób dają sobie szansę na lepszą jakość życia.
Dlatego ta głupia akcja ze zdjęciem, to taki głupi ale namacalny ( dosłownie hehe ) dowód że jak chcę to potrafię i że naprawdę działam aby coś zmienić na poważnie w swoim życiu a nie tylko gadać że coś zrobię a tego nie robię. Wiem że muszę to zrobić dla siebie aby - nie ważne czy ją jeśli kiedyś wróci czy innej kobiety w przyszłym związku nie skrzywdzić.
26 2020-04-06 20:19:52 Ostatnio edytowany przez Millowisck (2020-04-06 20:26:20)
Nikt nie twierdzi, że ona była ideałem, ale jej prawem jest dokonywać wyborów zgodnie z wewnętrznym odczuciem. Tobie z kolei proponuję podjęcie terapii, która pozwoli Ci to wszystko zrozumieć i poukładać sobie w głowie. Jeśli zaczniesz się leczyć, zmieniać się i swoje myślenie o sobie, to przede wszystkim samemu ze sobą będzie Ci lepiej, ale też łatwiej Ci będzie w relacjach z innymi ludźmi. Całe życie przed Tobą, tylko musisz dać sobie szansę i nie patrzeć na to co się stało, jakby świat się już skończył.
Oczywiście terapię też zamierzam i zamierzałem podjąć, niestety jaki teraz jest czas wszyscy wiemy... Obawiam się że po dłuższej kwarantannie wiele ludzi będzie potrzebowało wsparcia.
A i nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale ja byłem jej pierwszym poważnym związkiem i jej pierwszym.