Faktycznie wielka to miłość między Wami
On Cię zostawił w Nowy Rok, Ty chcesz, żeby wrócił po to, żebyś Ty mogła odejść i pokazać mu, co stracił.
Idealnie mu pokażesz co stracił. Gość się z pewnością ucieszy.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » toksyczny związek?
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Faktycznie wielka to miłość między Wami
On Cię zostawił w Nowy Rok, Ty chcesz, żeby wrócił po to, żebyś Ty mogła odejść i pokazać mu, co stracił.
Idealnie mu pokażesz co stracił. Gość się z pewnością ucieszy.
nie będę Wam pisac coo sie wydarzylo od ostatniego czasu..ciagle to samo..on mnie kocha chce byc ze mna ble ble ble ja czuje sie nie doceniona, placze ze nie ma dla mnie czasu olewa mnie itp...
teraz możecie mnie zlinczować, ale przejrzałam jego telefon, bo czuje ze ma kogos ..chcialam tylko to potwierdzić.
Kiedys przy mnie zablokował na fb swoją byłą, pózniej ją odblokował i jak to zobaczyłam klekał przedemną ,że zrobił to w złości mi na złość, znów ja zablokował ..a ja wczoraj patrze i pani była znów jest odblokowana.
Nic mu nie mówiłam, bo wiedziałby ze grzebałam w jego telefonie.
Czuje w sobie taką złośc i smutek i żal....bo wiem że jego nieobecność jest spowodowana pewnie nią.
Więc czemu on poprostu nie chce mi powiedzieć ze to koniec, że wraca do byłej?
jak mam mu powiedzieć ze wiem,że ją odblokował?nie ujawniając sie ze grzebałam w tym telefonie?
mam ochote do niego zadzownić i mu wszystko wykrzyczeć!!!!
jeszcze dziś rano mówił ze jestem tylko ja!
żadnych wiadomości nie przeczytałam- pewnie usuwa.
jak ja mam sie zachować?jak mi serce pęka czuje sie zdradzona
jak ja odbkował 1 raz mowił,że to niegrzeczne ,że ja zablokował bo sie rozstali w zgodzie ...ale czemu znów mnie okłamał
Jezu, chyba sama jego probuje usprawiedliwic...serce mi pękło siedze w pracy i ryczę jak glupia.
To, że ją odblokował nie znaczy, że się z nią spotyka. Wkręcasz sobie jakieś rzeczy. To nie jest normalne. Zerwij kontakt z tym mężczyzną i pójdź do psychologa.
Nie potrafię Ci pomóc, ponieważ tak naprawdę Ty żadnej pomocy nie chcesz, ani nie przyjmujesz.
Niczego nie zmieniasz i postępując tak samo jak dotychczas, oczekujesz innych efektów i rozpaczasz, kiedy efekty są takie same jak dotychczas.
Tymczasem jeśli nie zmieniasz niczego w swoim zachowaniu, to nie możesz oczekiwać innych efektów.
Nie wiem na co czekasz i po co uparłaś się tak bardzo na usłyszenie słów "to koniec", podczas kiedy w obecnej sytuacji nie mają one żadnego znaczenia. Tak samo jak nie ma znaczenia całe to jego gadanie.
Czy nie widzisz, że słowa Twojego chłopaka, to zwyczajne "bla, bla, bla"?
To nie ma żadnego znaczenia co on mówi, gdyż za jego słowami nie idą żadne konsekwencje w postaci jego czynów.
Jeśli ktoś Cię kocha, jeśli chce być z Tobą, jeśli dla niego jesteś tylko Ty - to potrafi to pokazać swoim postępowaniem, tak, że będziesz to czuła i będziesz tego pewna.
Po co Ci potwierdzenie tego, co wiesz już od dawna?
Nieważne z jakiego powodu on Ciebie nie szanuje i nie zależy mu na związku z Tobą. Nieważne, czy ma na to wpływ jego była, czy cokolwiek innego.
Ważne jest to, że sposób w jaki on Ciebie traktuje nie wskazuje na to, że Cię kocha i że chce być z Tobą.
W takiej sytuacji czekanie na potwierdzenie od niego, że między Wami koniec - to zupełny bezsens i czysta strata czasu.
więc co mam zmienić?
obiecał mi,że więcej jej nie odblokuje i odblokował i ja mam coś zmianiać? to nie ja nie dotrzymałam słowa.
Powiedziałam mu o tym dziś,że wiem...i wiecie co? powiedział mi : daj spokój i zamilkł.
to jest poniżej w ogóle krytyki.
chocby ze względu na nasz związek powinien sie jakoś z tego wytłumaczyć- wierzyłam mu i nagle słowa nie mają znaczenia?
nie nawidze go teraz, kocham i nie nawidzę.
Nawet nie próbuje o mnie zawalczyć.
Piszecie,że nic nie zmieniam? zmieniam...probuje jakos sobie zorganizowac czas...ale wiecie jak to jest jak sie kocha i czeka...,że ta osoba w końcu będzie...taka w jakiej sie zakochałam.
Nie masz na co czekać. On jest jaki jest, jest sobą i nie zmieni się w człowieka z Twoich marzeń. Bez sensu się męczysz. To nie facet dla Ciebie.
więc co mam zmienić?
obiecał mi,że więcej jej nie odblokuje i odblokował i ja mam coś zmianiać? to nie ja nie dotrzymałam słowa.
Powiedziałam mu o tym dziś,że wiem...i wiecie co? powiedział mi : daj spokój i zamilkł.
to jest poniżej w ogóle krytyki.
chocby ze względu na nasz związek powinien sie jakoś z tego wytłumaczyć- wierzyłam mu i nagle słowa nie mają znaczenia?
nie nawidze go teraz, kocham i nie nawidzę.
Nawet nie próbuje o mnie zawalczyć.
Piszecie,że nic nie zmieniam? zmieniam...probuje jakos sobie zorganizowac czas...ale wiecie jak to jest jak sie kocha i czeka...,że ta osoba w końcu będzie...taka w jakiej sie zakochałam.
Jeśli chcesz, żeby coś się zmieniło, to musisz zmienić swoje podejście do pojęcia konsekwencji.
Umawiacie się na coś, że przykładowo on czegoś tam nie będzie robił - po czym to robi.
A Ty zamiast odejść i pokazać mu, że nie wolno przekraczać Twoich granic - płaczesz i biegasz za nim z pretensjami, naciągając akceptowane przez Ciebie rzeczy jak gumę od majtek.
Nie zaprowadzi Cię to do żadnego innego miejsca, a tylko z powrotem do tego, w którym jesteś.
Raz jeszcze podkreślam, że słowa nie mają żadnego znaczenia i podtrzymuję to.
To co ma znaczenie, to czyny. Wyłącz fonię i patrz na to, jak on się zachowuje.
A zachowuje się tak, że ja jako osoba postronna nie mam najmniejszych wątpliwości, że on ani nie darzy Ciebie szacunkiem, ani Cię nie kocha, ani nie chce być z Tobą. On nie chce o Ciebie walczyć, bo Ciebie nie kocha.
Z Waszego związku - o ile będziesz się nadal upierać żeby go ciągnąć tak jak dotychczas - nie będzie już nic normalnego, ani satysfakcjonującego. Tylko wzajemne pretensje, fochy, stres, płacze i sceny.
Naprawdę, powinnaś rozważyć wizytę i poradę u psychologa, bo wpadłaś po uszy w chorą obsesję.
dorotis123 Wy się i tak rozstaniecie prędzej czy później. lepiej to zostawić, pobyć chwilę samej i zastanowić co jest tak naprawdę w życiu ważne.
Dzięki Wam dziewczyny za słowa. Siedzę sama w domu i płacze i patrzę na telefon aż się opamięta. Wiecie co w tym wszystkim jest najgorsze wg niego!? Że nazwałam go kłamca i oszukancem. Nie to że faktycznie mnie oszukał... To nie ma znaczenia.. Podobno zrobił to w przypływie złości po kłótni że mną..
Macie rację z tego juz nic nie będzie. Umiała bym zrozumieć że chce ja znów odblokować wystarczyło powiedzieć i za to miałabym szacunek do niego a nie za kłamstwo. I w sumie nie to najgorzej boli ale to że on dzos nie zrobił nic żebym poczuła się pewna, bezpieczna żebym poczuła się lepiej.
Przyjechał dziś do mnie. Poklocic się chyba bardziej. Złapał mnie za rękę i nie wiem co myślał. Ze pwoem ok już wszystko ok!? Dajcie mi siłę żebym umiała powiedzieć mu ze to koniec. Serce mi pęka.
I wiecie co? Nie wiem czy jest szansa po tym wszystkim odkopac jeszcze swoją godność w jego oczach. On mnie chyba faktycznie nie kocha.
Tylko po co mnie męczy i wciąż to mówi?
Ja na jego miejscu dziś robiła bym wszystko żeby go przeprosić i żeby poczuł się lepiej a on!? Udaje pokrzywdzonego
Tylko po co mnie męczy i wciąż to mówi?
Kurde, jak wytłumaczyć, żebyś zrozumiała że jego słowa nie mają naprawdę żadnego znaczenia, jeśli nie idą za tym konsekwencje w postaci czynów? Że nie wystarczy gadać kocham, bo trzeba też pokazać, że się kocha?
To tak jakbym ja teraz powiedziała Ci, że szaleję z miłości do Ciebie. Że już dawno kupiłam Ci pierścionek zaręczynowy z niebieskim oczkiem.
Że klęczę, oświadczam Ci się teraz, że musisz za mnie wyjść. I będziemy żyły razem długo i szczęśliwie i będziemy miały szóstkę dzieciaków, kota i psa.
Czy to będzie prawda?
Potraktujesz to poważnie i pobiegniesz szukać sukni ślubnej?
No właśnie.
Nie.
Ponieważ jest to tylko głupie gadanie.
Podobnie jak gadanie Twojego "chłopaka". To co on mówi, a co wiatr wieje, to jedno i to samo.
wiem,że słowa bez czynów nie mają znaczenia.
Przyjechał dziś do mnie rano odwieźć mnie do pracy...on się chyba nade mną znęca psychicznie.
wsiadłam złapał mnie za rękę i myślałam,że coś zrobi cokolwiek żeby było lepiej a on mówi ,że się ulało, że na pewno nie będzie takich szopek ,że ja go nazywam oszukańcem.
Boże- on w ogolę nie widzi podstaw. Odblokował swoją byłą , gdzie przyrzekł ,że tego nie zrobi i teraz jest wielce pokrzywdzony , bo powiedziałam oszukaniec?
przez całą drogę mówił,ze jest lojalny ,że to że tamto...czekałam w ciszy na zwykły gest.
Chodź się przytul niech już będzie dobrze a on stwierdził,że rana musi się zagoić??!! kuźwa ? czym ja go skrzywdziłam?
ale ja sie dałam zmanipulować, jaka ja jestem słaba. Poprosiłam go tylko,że chce się czuć pewnie i bezpiecznie w tym związku i wysiadłam .
nie wiem na co czekam.
Nikt Cie nie zmuszał do jechania dzisiaj z nim samochodem. Na własne życzenie robisz z siebie męczennice. Po co?
Dorotis ... cóż więcej można powiedzieć.
Chłopak, który kocha:
- nie rani partnerki
- nie oszukuje jej
- nie lekceważy
- nie okłamuje
- nie kontaktuje się potajemnie z innymi dziewczynami
- potrafi przeprosić, wyjaśnić, wytłumaczyć swoje zachowanie - jeśli zachodzi taka potrzeba
Dziewczyna, która kocha:
- nie foszy się bezustannie
- nie ma ciągłych pretensji, narzekań, żalów
- nie oddaje pierścionka
- nie manipuluje
- nie wszczyna bezustannych awantur, nie jęczy ciągle, nie płacze
- nie wisi na chłopaku
Można tak wymieniać długo jeszcze.
Ale wniosek jest taki sam, jaki płynie z każdej wypowiedzi w tym wątku - nie jesteście dla siebie. Wasz związek to pasmo udręki i stresów dla każdego z Was. Im szybciej się to skończy, tym lepiej dla Was, bo macie szanse na poznanie wartościowych, lojalnych partnerów, z którymi oboje będziecie w stanie stworzyć szczęśliwe, satysfakcjonujące związki.
Ty oczekujesz od niego rzeczy niemożliwych. Że - tak jak piszesz - on zrobi cokolwiek, żeby było lepiej.
Tymczasem on nie jest w stanie zrobić niczego takiego. To czego brakuje w Waszym związku to miłość, zaufanie i szacunek. Nie da się tego odbudować, czy odzyskać jednym gestem. Odzyskanie poczucia pewności i bezpieczeństwa, zajmie Wam lata ciężkiej pracy nad tą relacją.
Witaj, jesteś młoda, nie jesteś dlugo w tym związku i radzę ci uciekaj,to jest najgorszy typ narcyzm,poczytaj moje posty tutaj na netkobiety.pl
Poczytaj sobie kto to jest narcyz i do czego prowadzi związek z takim typem,proszę szukaj w necie wszystko o tych typach.
Ja zrozumiałam po 5 latach że jestem z narcyzem, mam swoje lata i dałam się wciągnąć w taki związek,od roku pracuje z psychoterapeuta o nadal mam wielki problem psychiczny, chociaż już wszystko rozumiem, przeczytałam mnóstwo artykułów i książek o związkach z tymi typami i nadal z tylu głowy mam totalną rozpierdulke,a wchodzenie w nowy związek to krzywdzące i dla Ciebie i dla tej drugiej osoby, ja naranie nie umiem wejść w nowy związek, choć mam niedaleko faceta który mówi że poczeka i mnie kocha,ale tak naprawdę nie moze zrozumieć co przeszłam i przechodze, bo kto nie był z takim typem puka w czoło i mowi co kaman.dlatego uciekaj,jesteś młoda,zycie przed Tobą i dasz radę, powodzenia
An56 poszukam, poczytam ale co mi to da?
Dzis jestem w mega zlym stanie psychicznym, rano było mi słabo myślałam,że zemdleję w drodzę do pracy.
Zadzwoniłam do niego , popłakałam się,że ja już dłużej nie moge i żeby dał mi spokój żeby mnie zostawił...
a on że ja sobie coś uroiłam w głowie,ze on nic złego nie robi i żebym go nie wprowadzała w taki stan , bo on ma dziś ważne spotkanie w pracy.
a ja ledwo dojechałam ...
mówił, że on nawet jak się nie odzywa to jest i ,że ja muszę to zrozumieć , bo jak będę wariować to on sie odsuwa...
Boże w co ja wdepnęłam.
jak ja mam sie z tego wyplątać emocjonalnie, ja nie daje rady.
A przed chwilą dostałam wiadomość " miłego dnia Skarbie" kocham Cię pamiętaj.
i mogę się założyć ,żeprzez cały dzień sie nie odezwie.
a jak zapytam po pracy dlaczego ...zaraz powie,że znow sie czepiam.
wyłączyłam telefon..
Wyłączanie telefonu nic nie da, po pierwsze to i tak zaraz będzie Cię kusiło żeby go włączyć, po drugie przypomina mi to zachowanie z czasów nastoletnich . Ale tak serio to nie męczy Cię to wszystko? Nie zaczynasz powoli wchodzić w etap zobojętnienia? Bo jesteś już w takim stanie psychicznym, że naprawdę powinnaś sobie dać spokój z takim związkiem. Ludzie mają czasem inne potrzeby w związku i nigdy się nie dopasują i zawsze ktoś będzie cierpiał. U Was to co się dzieje nie wygląda normalnie, a wynika to z różnych potrzeb w związku. Pierwsze nerwy pociągnęły za sobą kolejne i kolejne, bo nie zostały wyjaśnione. Moim zdaniem naprawdę tu nie ma czego ratować.
Taka z Ciebie męczybuła, ze ja bardziej faceta podziwiam za cierpliwość niż współczuje Tobie. Rozstań się z nim, idź na terapie i dopiero jak będziesz bardziej poukładana + dojrzała emocjonalnie, wchodź w relacje z mężczyznami. Na ta chwile zadręczasz nie tylko siebie, ale tez swojego partnera
An56 poszukam, poczytam ale co mi to da?
Dzis jestem w mega zlym stanie psychicznym, rano było mi słabo myślałam,że zemdleję w drodzę do pracy.Zadzwoniłam do niego , popłakałam się,że ja już dłużej nie moge i żeby dał mi spokój żeby mnie zostawił...
a on że ja sobie coś uroiłam w głowie,ze on nic złego nie robi i żebym go nie wprowadzała w taki stan , bo on ma dziś ważne spotkanie w pracy.
a ja ledwo dojechałam ...mówił, że on nawet jak się nie odzywa to jest i ,że ja muszę to zrozumieć , bo jak będę wariować to on sie odsuwa...
Boże w co ja wdepnęłam.
jak ja mam sie z tego wyplątać emocjonalnie, ja nie daje rady.A przed chwilą dostałam wiadomość " miłego dnia Skarbie" kocham Cię pamiętaj.
i mogę się założyć ,żeprzez cały dzień sie nie odezwie.
a jak zapytam po pracy dlaczego ...zaraz powie,że znow sie czepiam.wyłączyłam telefon..
Można się zmęczyć samym czytaniem tego ...
Jeśli chcesz mieć spokój, to sama go zostaw. Zaczynam sądzić, że nie robisz tego tylko dlatego, żeby tego człowieka dalej rozmyślnie dręczyć.
Coraz ciężej jest uwierzyć, że możesz mieć więcej niż 15 lat.
Zaczynam się zastanawiać od czego się to wszystko zaczęło..?
Czy może być tak, że dwoje ludzi, niby kompletnie do siebie nie pasujących, daje radę wytrwać tak długo ze sobą? Czy może w którymś momencie z którejś strony zaczęło się coś psuć, poszła jakaś iskra i dalej już wszystko zaczęło się rujnować, gdzie zachowanie jednej strony nakręca drugą..
Jazzmine nie zycze Ci żebys kiedykolwiek znalazła się w takim bagnie. Emocjonalnym bagnie.
To nie takie proste oduczyć się szczęścia z osobą która sie kocha,
On był moim całym światem, dzielił ze mna radości smutki, każdą minute i powoli zaczał mi siebie zabierać.
Rozkochał i zostawia , zostawił.
Czuję się jak śmieć. Nie potrzebna .
IsaBella a czym ja go dręczę? że w głębi duszy nadal mam nadzieję,że wróci facet, w którym sie zakochałam?dla mnie wtedy to był ideał.
An może mnie zrozumieć - to co czuję.
Czułam się kobietą przez duże K. na każdym punkcie czułam sie wspaniale, pięknie, czułam sie doceniona..
teraz czuję się porzucona i to on sie nademną znęca. - psychicznie
to mi wszystko śmierdzi inną kobietą- tak zwyczajnie.
Odcięłam sie dziś, nie wiem na jak długo.
Nie mam czym oddychać. Czuje,że brakuje mi jego jak narkotyku
Wychodzi tutaj chyba fałszywe podejście, że jeden człowiek jest nam "dany" na zawsze, który będzie przy nas trwał, niezaleznie od okoliczności. Póki nie jeteście małżeńśtwem, to ciężko zaakceptować takie podejście. W pewnym momencie, kiedy wszystkie fakty, realne sygnały świadczą, że nie ma między nami już NIC i żyjemy właśnie tylko złudzeniami, fałszywą nadzieją, nie popartą NICZYM. Oboje do siebie nie pasujecie a przynajniej kompletnie przestaliści esię dogadywać i rozumieć nawzajem swoje potrzeby. Jeśli kogoś nam brakuje do tego stopnia, że czujemy się od kogoś uzależnieni, to najwyższy czas, żeby podjąc terapię. Oczywiście najpierw rozstając się z kłopotliwym partnerem. Ciężko tutaj stwierdzić kto zaczął tę całą jazdę, ciągłe naprzemienne zmiany nastrojów i niedojrzałych zachowań, ale doszło już chyba do tego poziomu, że każdemu z Was wyjdzie na dobre jak się rozstaniecie. JEŚLI jego miałyby ostatecznie zniechęcić Twoje wieczne fochy, wybuchy zazdrości, pretensje i osaczanie drugiej osoby, to jemu się absolutnie nie dziwię. Jednoczęsnie dziwię, że facet odstawia takie akcje. bo skoro mu to tak wszystko przeszkadza, to niech się zdecydowanie odetnie, bo Ty zwyczajnie ni epotrafisz. Choć z czasem nie będzie innego wyjścia.
Jazzmine nie zycze Ci żebys kiedykolwiek znalazła się w takim bagnie. Emocjonalnym bagnie.
To nie takie proste oduczyć się szczęścia z osobą która sie kocha
Ale Ty nie jesteś szczęśliwa. On też nie jest szczęśliwy. Po szczęściu zostało już tylko wspomnienie.
On był moim całym światem, dzielił ze mna radości smutki, każdą minute i powoli zaczał mi siebie zabierać.
Rozkochał i zostawia , zostawił.
Czuję się jak śmieć. Nie potrzebna
Stawiać kogoś na takim wysokim piedestale i czynić go całym swoim światem, to duży błąd. Ogromny.
W sytuacji w której z jakichś powodów taki związek się kończy - okazuje się, że cały świat znika.
Miłość miłością, ale warto odwołać się do swojego rozsądku. Poza związkiem jest jeszcze życie i wartości, których brak wzajemności nie przekreśla.
Fakt, że czujesz się jak śmieć jest dodatkowym powodem dla którego powinnaś rozważyć konsultację z psychologiem. Nasza wartość, to my sami, a nie fakt, że jakiś tam chłoptaś chce być z Tobą, albo nie chce. Fakt, że jesteś z nim nie czyni Cię księżniczką. Tak samo jak fakt, że z nim nie jesteś, nie czyni Cię śmieciem. Ty to ciągle Ty, niezależnie od innych.
IsaBella a czym ja go dręczę? że w głębi duszy nadal mam nadzieję,że wróci facet, w którym sie zakochałam?dla mnie wtedy to był ideał.
An może mnie zrozumieć - to co czuję.
Czym go dręczysz? Bezustannym mazgajeniem się, zarzutami, pretensjami, żalami, smsami, kreowaniem dramatów, płakaniem, telefonami. Takie zachowanie jest bardzo trudne do zniesienia i za to, że on to nadal wytrzymuje należy mu się szacunek. Taka toksyczność potrafi zatruć życie. Również Tobie zatruje, ponieważ wszyscy których będziesz tak traktować, uciekną od Ciebie w te pędy.
Czułam się kobietą przez duże K. na każdym punkcie czułam sie wspaniale, pięknie, czułam sie doceniona..
teraz czuję się porzucona i to on sie nademną znęca. - psychicznie
Czułaś się jak bogini z powodu jakiegoś faceta? Weź przestań. Czyjaś adoracja, zabieganie o Twoje względy, motylki w brzuchu - owszem, są miłe, ale nie ma sposobu, by trwały wiecznie. Nie można na nich budować swojego samopoczucia, czy swojej wartości. To, że przedstawiasz jakąś wartość, jest zupełnie niezależnie od tego, czy się komuś podobasz, czy ktoś Cię komplementuje, czy adoruje.
Nikt się nad Tobą nie znęca psychicznie. Największą krzywdę robisz sobie sama i wmawiasz sobie, że jesteś ofiarą.
Nie jesteś. Po prostu - ten chłopak Cię nie szanuje i nie respektuje Twoich granic. A Ty zamiast powiedzieć mu, że są rzeczy niewybaczalne i takie, których nie jesteś w stanie zaakceptować - bezustannie jęczysz, narzekasz, zarzucasz go pretensjami, mędzeniem - i liczysz na to, że wymusisz na nim oczekiwane przez siebie zachowania. Jedyne co osiągniesz, to wzbudzenie niechęci, irytacji, a później w efekcie złości i agresji.
Od Twojego gadania on się nie zmieni.
to mi wszystko śmierdzi inną kobietą- tak zwyczajnie.
Odcięłam sie dziś, nie wiem na jak długo.
Jeśli mamy godzinę 12.00, a Ty zapowiadasz, że się odcięłaś, to pewnie potrwa to do jakiejś 16.00 ...
Nie mam czym oddychać. Czuje,że brakuje mi jego jak narkotyku
I to jest ostateczny dowód na to, że jesteś uzależniona i tkwisz po uszy w toksycznej relacji.
Naprawdę powinnaś pomyśleć o wizycie u psychologa z trybie PILNYM.
Chyba kązdy dzisiaj przed związaniem się z kimkolwiek potrzebowałby sobie na kartce wypisać kilka cennych rad, o jakich warto pamiętać.
Choćby takich:
- na pierwszym miejscu powinienem stawiać siebie a nie inną osobę;
- poczucie naszej wartośći NIE MOŻE zależeć od innych, musimy ją posiadać SAMI, niezależnie od obecności kogokolwiek
- poza drugim człowiekiem istnieją tez inne wartości, dla których warto i trzeba nawet poświęcać czas
- TRZEBA KONIECZNIE dać innym żyć, stworzyć im w miarę luźną przestrzeń, nie ograniczać i nie osaczać, bo żaden człowiek do nikogo nie należy i ma prawo zajmowąć się milionem innych spraw niż druga połowa
Na koniec uświadomić sobie, że są pewne zachowania, które nie mogą być tolerowane przez drugą stronę. Tak jak niedopuszczalne jest jego zachowanie teraz, tak Twoje wszystkie pretensje, awantury, próby kontrolowania i granie na emocjach sa nie w porżadku wobec niego - zwyczajnie nie da się wytrzymać na dłuższą metę takich jazd!
odsunęłam się i podam Wam przykład z weekendu.
Dzwonił do mnie rano w sobotę, powiedziałam,że się nie spotkamy, bo ide na siatkówkę z naszymi wspólnymi znajomymi z Wawy ( wiekszość mężczyzn)
pisał do mnie z 10x, dzwonił nie odbierałam....
wieczorem nie szukałam kontaktu.
zwykły sms-obojętny...że jestem w domu i życzę mu dobrej nocy. ( jego retoryka)
w niedziele zapytałam co się nagle stało,że mogłes w sobote tyle razy napisać? pamiętać o mnie? był czas na telefon?
powiedział niby żartem " byłem wkurzony,że nie miałem kontroli nad Toba i mnie nie było"
zamilkłam.
co ja mam myśleć.
po tym co powiedział jestem w szoku.
Poczytaj sobie bloga Moje dwie głowy
Dorotis o jakim szczęściu Ty mówisz? To jest niezdrowe uzależnienie od drugiego człowieka, które niewiele ma wspólnego ze szczęściem i miłością. Mówiąc o terapii nie zrobiłam tego, żeby Ci dokopać. To naprawdę mogłoby Ci pomoc i jest spora szansa, ze następne związki które zbudujesz, będą normalnymi zdrowymi relacjami. A co do weekendowego „doświadczenia”. Najpierw przyzwyczajasz go, ze jesteś na każde zawołanie, później dajesz mu karę, a nastepnie pytasz czy podziałało. Jego odpowiedz to tez jakaś kompletna porażka. Sick.
To już jest jakieś głębokie uzależnienie, porównywalne do nałogu narkotykowego. Czas iść na odwyk..
moje uzależnienie?
naprawdę sie odcięłam, odłożyłam telefon na bok i starałam sie skupiać na sobie.
Przez 3 lata kochałam go najmocniej,
to ja od niego usłyszałam,że był wkurzony ,że nie miał nademną kontroli- niby z uśmiechem...ale przekaz był jasny.
Jeden dzień, gdzie postawiłam na siebie i wyraźnie dałam mu to odczuć. Ze ide i wcale mi go nie brakuje itp.. i słysze co chwilę wiadomość.
Pokaz zdjęcia z siatkówki, jak sie ubrałaś? kto był....
niby wszystko z uśmiechem....w żartach....ale jednak mógł być.
Pokazać mi ,że jest trochę zazdrosny...i ten tekst ze nie miał nademna kontroli?
nie, nie zapytałam sie czy kara podziałała. Zapytałam bez żadnych emocji , bo ja już nie walczę.
Zapytałam obojętnie..co sie takiego wydarzyło,że nagle jak kiedyś poprostu był!
odsunęłam się i podam Wam przykład z weekendu.
Dzwonił do mnie rano w sobotę, powiedziałam,że się nie spotkamy, bo ide na siatkówkę z naszymi wspólnymi znajomymi z Wawy ( wiekszość mężczyzn)
Czyli najpierw zaczęłaś od prowokacji i zarzucenia przynęty.
pisał do mnie z 10x, dzwonił nie odbierałam....
wieczorem nie szukałam kontaktu.
zwykły sms-obojętny...że jestem w domu i życzę mu dobrej nocy. ( jego retoryka)
później zagrałaś księżniczką lodu i fochem
w niedziele zapytałam co się nagle stało,że mogłes w sobote tyle razy napisać? pamiętać o mnie? był czas na telefon?
potem przeszłaś do ataku, metodami takimi samymi jak zwykle - pretensje, wymówki, zarzuty
powiedział niby żartem " byłem wkurzony,że nie miałem kontroli nad Toba i mnie nie było"
zamilkłam.
co ja mam myśleć.
po tym co powiedział jestem w szoku.
Myśl oczywiście co chcesz. Ale jeśli pomiędzy tymi myślami pojawi się pomysł o pójściu do psychologa, czego propozycja padła tu wielokrotnie - to będzie to myśl bardzo rozsądna.
Poza tym - nic się nie zmieniło. Postępujecie dokładnie tak samo jak dotychczas. Dokładnie według takich samych schematów. Ty, fosząc się, udając niedostępną, a jednocześnie zarzucającą na niego przynęty tylko po to, żeby później przejść do ataku. On, jak ostatni głupek, zbywając milczeniem wszystko, nie podejmując żadnej poważnej, szczerej rozmowy z Tobą, udając że w sumie nic się nie stało.
Jedno jest pewne - że będzie "żyli długo i szczęśliwie" - nie możesz raczej myśleć.
Izabella jedna wielka różnica w moim weekendowym zachowaniu. Moje rozmowy byly bez emocji. Żadnych! Nie było fochow ani pretensji. Zwykła spokojna rozmowa. Nie myślałam żeby specjalnie iść bez niego na siatkówkę. Poszłam bo chciałam odpocząć psychicznie. Wyrwać się gdzieś. Nie spodziewałam się że taka będzie jego reakcja.
Zaskoczyły mnie jego słowa o tej kontroli.
Może faktycznie faceci lubią ciągle gonić..
A o psycholog myślę i to poważnie, bo dałam z siebie wszystko. Myślałam że tak ma być. Ze to normalne jak dwoje ludzi się kocha. Ze się jest na ten telefon... Na smsa..
Wiem że muszę się uwolnić od faceta manipulatora, którego nadal bardzo kocham
Zamień słowo "muszę" na "chcę" i zobacz jak to brzmi dla Ciebie?
Tylko jeśli będziesz chciała coś zrobić, to Ci się uda.
Jeśli wychodzisz z założenia, że musisz - to będzie to dla Ciebie droga przez mękę.
Izabella jedna wielka różnica w moim weekendowym zachowaniu. Moje rozmowy byly bez emocji. Żadnych! Nie było fochow ani pretensji. Zwykła spokojna rozmowa. Nie myślałam żeby specjalnie iść bez niego na siatkówkę. Poszłam bo chciałam odpocząć psychicznie. Wyrwać się gdzieś. Nie spodziewałam się że taka będzie jego reakcja.
Zaskoczyły mnie jego słowa o tej kontroli.
Może faktycznie faceci lubią ciągle gonić..
A o psycholog myślę i to poważnie, bo dałam z siebie wszystko. Myślałam że tak ma być. Ze to normalne jak dwoje ludzi się kocha. Ze się jest na ten telefon... Na smsa..
Wiem że muszę się uwolnić od faceta manipulatora, którego nadal bardzo kocham
Nic się nie zmieniło w Twoim zachowaniu. A to, że wg Ciebie nie było w Twoich wiadomościach żadnych emocji, kosztowalo Cię właśnie ich ogrom. Nic nie robisz dla siebie, tylko grasz w gierki na okrągło, na każdym kroku i go testujesz. Nikt nie może być na miłosnym haju cały czas, żeby Cię w kółko adorować, pieścić i smyrać po rączce. Ludzie by się wykończyli, działając ciągle na najwyższych obrotach. Żyj i daj żyć innym. Poza tym Twoje pretensje o wszystko są nie do zniesienia. Kotko srotko? Odblokowanie byłej na Facebooku? To są prawdziwe problemy? Ja bym nawet na to nie zwróciła uwagi. On parsknie, bo mu coś utknęło w gardle, a Ty będziesz analizować, czy to nie było ze złości, czy Cię już nie kocha, czy Cię nie poniżył tym parsknieciem. Wykończysz się, zostaw go i idź na terapię. Życzę szczęścia, możesz być szczęśliwa, tylko zrozum, że musisz zacząć działać i zmienić sposób, w jaki postrzegasz siebie samą i relacje partnerskie. Powodzenia.
Kolejny narcyz/manipulant i kolejna uzależniona się kłania...
Autorko, to że nie miał nad Tobą kontroli, to nie żart z jego strony, taka jest prawda. W Waszej chorej relacji to on jest Panem i Władcą, to on rozdaje karty, a Ty masz grać wg jego zasad. Słusznie ktoś napisał, Twoja weekendowa obojętność była udawana, z wierzchu Elza z Krainy lodu, w środku emocje sięgały zenitu. Podczytuje ten wątek od jakiegoś czasu, i widzę że nic się nie zmienia. Twoja weekendowa "obojętność" to taka taktyka, która miała jakoś wstrząsnąć tym osobnikiem, i jak się okazało, uzyskałaś wg Ciebie odpowiedni efekt, po to, żeby na drugi dzień znów odkryć prawdziwą twarz tj fochy, pretensje, mazgajenie. Te jego telefony, smsy, to zwykla próba przywołania Cię na swoje miejsce, próba odzyskania kontroli nad Tobą, ponieważ chyba zapomnialas na chwilkę kto tutaj rządzi.. Ty patrzysz na to zakochanymi oczami i odbierasz to jako przejaw miłości, troski z jego strony... Również polecam bloga Moje dwie głowy. Wejdź, poczytaj. Polecam również książkę. Sama ją przeczytalam ze dwa razy
Piszecie, że moja obojętność była udawana. Nie. Nie była. Coś we mnie pękło. W środku też wcale nie bolało.
Kocham go nadal cały czas tak samo, ale chyba przestałam walczyć, bo już dawno przegrałam.
Być może za bardzo chciałam go kontrolować, kiedyś zawiódł moje zaufanie i od tamtej pory nie wierzę mu w 100%
Na chwilę obecną nie potrafię mu powiedzieć nie dzwoń nie pisz. Boję się zostać sama.
Myślę, że to uzależnienie od niego.
Bo myśląc realnie : co on mi daje prócz łez, nerwów, podejrzeń i ciągłych kłótni.
Ja idealna nie jestem, od związku wymagam normalnego : zainteresowania. Obecności.
Wczoraj chwilę pogadaliśmy nt ćwiczeń.
Podsmial się że mnie, że miałam iść już w listopadzie na fitness i... Mam slomiany zapał.
Powiedziałam mu, że jeszcze może Cię zaskocze a on : nigdy. Znam Cię już na wylot.
Trochę policzek dla mnie. Poczułam się nudna i beznadziejna.
Ronnie.. Odblokowanie byłej mnie dotknęło. Bo w oczy mi mówił obiecuję że więcej jej nie odblokuję. I co?
Mówi że z nią nie pisze, ale furtkę jej otworzył...
Piszecie, że moja obojętność była udawana. Nie. Nie była. Coś we mnie pękło. W środku też wcale nie bolało.
Kocham go nadal cały czas tak samo, ale chyba przestałam walczyć, bo już dawno przegrałam.
Być może za bardzo chciałam go kontrolować, kiedyś zawiódł moje zaufanie i od tamtej pory nie wierzę mu w 100%
Na chwilę obecną nie potrafię mu powiedzieć nie dzwoń nie pisz. Boję się zostać sama.
Myślę, że to uzależnienie od niego.
Bo myśląc realnie : co on mi daje prócz łez, nerwów, podejrzeń i ciągłych kłótni.
Ja idealna nie jestem, od związku wymagam normalnego : zainteresowania. Obecności.
Wczoraj chwilę pogadaliśmy nt ćwiczeń.
Podsmial się że mnie, że miałam iść już w listopadzie na fitness i... Mam slomiany zapał.
Powiedziałam mu, że jeszcze może Cię zaskocze a on : nigdy. Znam Cię już na wylot.
Trochę policzek dla mnie. Poczułam się nudna i beznadziejna.Ronnie.. Odblokowanie byłej mnie dotknęło. Bo w oczy mi mówił obiecuję że więcej jej nie odblokuję. I co?
Mówi że z nią nie pisze, ale furtkę jej otworzył...
Miałam kiedys podobna sytuacje z moim eks, również odnośnie ćwiczeń i sportu.
Sam jest sportowcem, probował wciagnać mnie w bieganie. Gdy powiedzialam mu, ze zaczełam chodzic na basen to nie dowierzał. Ale że jak to? pewnie pójdziesz raz i na tym sie skończy. Gdy po jakimś czasie oznajmiłam, że chodzę tam regularnie to szczena mu opadła, mówił : oo to teraz będziesz fit, jeszcze lepsza dupeczka niż jestes teraz, kto wie, może kogoś poderwiesz na tym basenie ? To jest typowe u nich, dopóki jestes "gorsza" to on ma przewagę, gdy próbujesz wziąść się za siebie to Ci bedzie taki umniejszał i podcinał skrzydla. No przecież masz siedziec w domu, płakać i myśleć tylko o nim...piszesz,że boisz się zostać sama, a w tej relacji dostajesz tylko łzy i cierpienie. Moim zdaniem jesteś silnie uzależniona, boisz się , że psychicznie i fizycznie nie zniesiesz tej rozłąki. Z dwojga złego lepsze łzy,cierpenie i jego obecność, niż urwanie kontaktu. On dostarcza Ci emocje, od których Ty jestes uzależniona. Wiedz jedno, jeżeli kiedys naprawdę bedziesz chciala zerwać ten kontakt, i konsekwetnie w tym wytrwasz, to wygrasz. Przygotuj się na emocjonalne jazdy, męczarnie , ale pamiętaj, że po takim przesileniu głodu narkotycznego, będzie już tylko lepiej.
Jestem zazwyczaj daleka od obwiniania kobiet o jakieś dramy bo uważam, że kobiety mają 6 zmysł i jednak wiele przeczuwaja, ale Ty naprawdę robisz problem z byle czego... Nie widzę żeby on był zaburzony a raczej Ty... naprawdę opanuj się, bo tego nikt nie wytrzyma ani teraz ani później.
Wiem co mówię
Mercy Nikt normalny nie będzie przecież się zachowywał w ten sposób, żeby podcinać skrzydła partnerowi, gdy ten się rozwija czy dba o siebie. Jeśli taka sytuacja zachodzi, to zaczyna to być zastanawiające. Czy jemu na nas zależy i na naszym szczęściu, czy też zamierza nad nami w jakiś sposób dominować i pokazywać swoją wyższość. Zamiast być dumnym z tego, że ktoś się realizuje i rozwija, rzucanie takimi tekstami powoduje co najmniej uczucie zniesmaczenia.
Mercy Nikt normalny nie będzie przecież się zachowywał w ten sposób, żeby podcinać skrzydła partnerowi, gdy te się rozwija czy dba o siebie. Jeśli taka sytuacja zachodzi, to zaczyna to być zastanawiające. Czy jemu na nas zależy i na naszym szczęściu czy tez zamierza nad nami w jakiś sposób dominować i pokazywać swoją wyższość. Zamiast być dumnym z tego, że ktoś się realizuje i rozwija, rzucanie takimi tekstami powoduje co najmniej uczucie zniesmaczenia.
Oczywiście, że tak. Uważam, że takie podcinanie skrzydeł i umniejszanie drugiej osobie, niby w formie żartu pokazuje że koleś chyba jest jakimś niedowartościowanym gówniarzem, narcystyczym egoistom,który za wszelka cenę musi pokazać drugiej osobie,że ta nie sięga mu do pięt. Mój eks, gdy mu powiedziałam o tym basenie do samego końca nie wierzył, że się zaprę, że będę to robiła regularnie. Widząc jednak, że mój zapał nie jest ani trochę słomiany zmienił gadkę , teraz się zacchwyca moją postawą, bo zauważył, że nie udało mu się mnie wdeptać w ziemię i udowodnić mi mojego rzekomo słomaniego zapału.
Wendy czyli uważasz ,że wszystkie jego docinki wobec mojej osoby, jego brak czasu dla mnie, obojętność, nie dotrzymywanie słowa to błachostka... mam na wszystko przymykać oko.
np.dzwonię i mówi mi, nie moge teraz rozmawiać za chwileczkę oddzwonię i oddzwania po 3 godzinach...albo i nie dopiero jak zapytam czy , aby o mnie nie zapomniał i jego tekst - już cię łapie?
ja wiem,że to są drobnostki w porównaniu do problemów innych, ale dla mnie to zwykłe olewanie mnie i nie wiem czemu nie potrafię powiedzieć mu spadaj!!!
nie potrafię nie napisać nie oddzwonić , nie wykręcić jego numeru.
zawzinam się na pól dnia max i mięknę...mięknę też jak pisze ...wariujesz od rana a ja CIę przytulam.
a przez kogo wariuje?
tak, wiem to uzależnienie, ale jak silne.
w głębi serca może nadal myślę,że on mnie kocha jak kiedyś...
Bywają fajne chwile...i wtedy myslę - może zmądrzał , może w końcu będzie ok" i znów za jakiś czas odwali coś , co wie,że mnie irytuje.
dlatego napisałam Panterce,że podziwiam silne kobiety, które nie odpisują, które nie dzwonią.
Dziś mu napisałam,że to nie ma sensu , nie chcę z jego takim podejściem być w takim związku.
odpisał- ok nie ma sensu a za chwilę..przytulam...przytulam przytulam.
boję się tego cierpienia po rozstaniu. Tego bólu.
Ale teraz masz również cierpienie i ból.
I bez perspektywy na poprawę.
Bo wiadomo, że z nim zawsze tak będzie. Wieczny zamęt, niepewność i poczucie odrzucenia które masz.
A co dorzeczy, których nie potrafisz ... otóż potrafisz, tylko nie chcesz.
Wendy czyli uważasz ,że wszystkie jego docinki wobec mojej osoby, jego brak czasu dla mnie, obojętność, nie dotrzymywanie słowa to błachostka... mam na wszystko przymykać oko.
np.dzwonię i mówi mi, nie moge teraz rozmawiać za chwileczkę oddzwonię i oddzwania po 3 godzinach...albo i nie dopiero jak zapytam czy , aby o mnie nie zapomniał i jego tekst - już cię łapie?
ja wiem,że to są drobnostki w porównaniu do problemów innych, ale dla mnie to zwykłe olewanie mnie i nie wiem czemu nie potrafię powiedzieć mu spadaj!!!
nie potrafię nie napisać nie oddzwonić , nie wykręcić jego numeru.
zawzinam się na pól dnia max i mięknę...mięknę też jak pisze ...wariujesz od rana a ja CIę przytulam.
a przez kogo wariuje?
tak, wiem to uzależnienie, ale jak silne.
w głębi serca może nadal myślę,że on mnie kocha jak kiedyś...
Bywają fajne chwile...i wtedy myslę - może zmądrzał , może w końcu będzie ok" i znów za jakiś czas odwali coś , co wie,że mnie irytuje.
dlatego napisałam Panterce,że podziwiam silne kobiety, które nie odpisują, które nie dzwonią.
Dziś mu napisałam,że to nie ma sensu , nie chcę z jego takim podejściem być w takim związku.odpisał- ok nie ma sensu a za chwilę..przytulam...przytulam przytulam.
boję się tego cierpienia po rozstaniu. Tego bólu.
Tak, ma Ciebie w dupie. To on tutaj rozdaje karty, a Ty masz grać , tak jak on każe. Masz odbierać telefon gdy ON tego chce , a gdy nie chce, to właśnie funduje Ci takie teksty : nie mam czasu itd... weź daj sobie z nim spokój, to mniejsze zło, niż tkwienie w tej relacji która kompletnie nie ma żadnej przyszłości. Z drugiej strony, Ty nie znasz umiaru. Piszesz, dzwonisz , osaczasz go, umierasz gdy go nie ma. ON to doskonale wie i widzi. Zapewniam Cię że z takim zachowaniem żaden facet nie będzie miał do Ciebie żadnego szacunku. W związku trzeba być kimś, mieć swoje życie, a nie bezwladna szmata do podlogi , o którą facet wyciera sobie buty.
Mercy -dzięki za te dosadne słowa.
może tego mi brakuje. Prawdy.
Co do blokowania byłej - jeśli rozstali się w dobrych stosunkach, dlaczego miałby ją blokować? Ona to może łatwo sprawdzić. Mi by było głupio tak kogoś blokować nie mając ku temu powodów. Nic Ci do tego.
A co do jego zachowania, zachowuje się okropnie. Nie szanuje Cię, nie uwzględnia w planach, pewnie niezbyt często nawet o Tobie myśli. A jak mu to wypominasz, nic sobie z tego nie robi. Bo mówisz mu to wszystko na okraglo. Tysięczny raz mówisz, że to koniec, ale on wie, że wcale nie. Bo Ty tylko tak gadasz, zeby zwrócić na siebie jego uwagę...On jest bezczelny w swoim zachowaniu, bo wie, że nie jesteś konsekwentna. Pokaż mu, że się myli. Zostaw go, skoro rozmowy i błagania nic nie dają, to jaką macie przyszłość? Chcesz się czuć popychadlem całe życie? Mieć z nim dzieci, żeby widzialy, jak traktuje matkę? Po co Ci to wszystko? Dasz sobie lepiej sama radę. Nie reanimuj trupa.
więc napisze Wam co u mnie...
Odeszłam...powiedziałam mu to w oczy.. bolało...cierpiałam..
I wtedy zaczęło się.
Przyjeżdżanie, nachodzenie mnie, dzwonienie, pisanie. Jaki kiedyś. To był facet którego poznałam.
Mowil mi tyle pięknych rzeczy..ba! nie tylko mówił, ale i robił.
Był kochał, tęsknił żałował swojego postępowania, mówił,ze postara sie zrobić wszystko żebym była szczęśliwa. Nie pozawalał mi zwątpić byc zazdrosną, każdą moja wątpliwość rozwiewał, dawał argumenty,
zrobiło się znów słodko, przyjemnie, czułam sie jak kiedyś. Myślałam,że kurde?!- faktycznie może sie zmienił, zrozumiał. I ja stałam sie inna, spokojniejsza, zaufałam znów.....
do wtorku.
miałam babski zabieg, bez wnikania w szczegóły...wyszłam z gabinetu, zadzwoniłam do niego i spotkałam się ...z odrzuceniem.
źle się czulam, wszystko mnie bolało, zaczęłam mu to opowiadać i..nie wiem co sie stało? usłyszałam,że takie rzeczy powinnam zatrzymać dla siebie, ale helloł? jakie rzeczy? żadnych intymności związanych z zabiegiem nie mówiłam, jedynie,że bolało.
Wkurzyłam się, powiedziałam mu że poprostu wypadało by okazac troche empatii, współczucia, miałam nadzieję,że mnie przytuli a on rozmawiał ze mna tak jak by nie chciał.
Wczoraj niby rozmawialiśmy , ale było mi źle przykro no potrzebowałam go. nie miał czasu ze mna gadac jak był w pracy a innym razem jak rozmawiamy nie ma z tym problemu.
on mnie znów zmanipulował? znów? dałam się wkręcić w jego gierki?
to możliwe że z dnia na dzień można tak się zmienić? czuje,że jak dzieje się źle pracy on sie na mnie wtedy wyżywa.
wczoraj wieczorem zadzwonił i mówi,że nie wie co się z nim dzieje,że on nie chce dla mnie taki być ale jak ma kocioł w pracy to nie umie sie rozdwoić. że nie chce się kłocić ze przeprasza...ok
zadzwoniłam do niego ok 20 stej na chwilę powiedzieć ze go kocham ...rozmawiał ze mną tak..
liczył coś...i za chwilę co mówiłaś?????
chciałam żeby poświęcił mi 3 minuty...olał mnie totalnie,chwile po tym jak dzwonił przepraszać,że nie wie co się z nim dzieje.
nie ma mnie od rana dla niego. jego też nie ma, pokłóciliśmy się.
tylko,że ja patrze co chwilę w telefon czekając na jego wiadomość.
kurde. czuję sie jak w kołowrotku
Dzień dobry to chory zwiazek, zerwij na twoich warunkach, odetnij, jak ktos wyżej napisał - później będzie tylko lepiej, a po kilku miesiacach nie uwierzysz sama że to ty byłaś bohaterka tej historii. szkoda czasu na takiego narcyza.
Troche sie pomądrzyłam sama tkwie w toksycznym zwiazku - ale nie narzekam, biore z tego dla siebie siłę na dalszy czas, nie zdradzam, nie psioczę, troche ćwiczę zeby nie skapcanieć, chodze do pracy, staram sie schludnie wyglądać, prace w domu traktuje jak dorabianie na drugi etat gdzie jest trudny szef z humorami. Całośc jest inwestycją w radzenie sobie ze stresem.
Autorka zrywa już od 3 stron przecież
On jest jakiś nie normalny. Napisał mi wiadomości i zniknął. Cytuję "Dzień dobry . Dobrego dnia życzę.Ja nic nie robię. Zanim kogoś ocenisz zawsze warto spojrzeć na siebie."
Ale co!!??? Że zadzwoniłam a on mnie olał? I powiedxial mi do tego że go nękam telefonami???? A chwilę przed dzwonił i przepraszal. Masakra.
Izabella nie. Nie zrywam od 3 stron. Dokładniej przeczytaj. Może próbowałam się nie odzywać ale nie zerwałam. Nawet nie wiesz ile kosztowało mnie wtedy powiedzieć mu ze to koniec. Odchodzę. Nie pisz nie dzwoń. Nie chcę z tobą być.
Ależ czytałam dokładnie, przecież jestem tu z Tobą od samego początku.
On w istocie nie jest normalny, ale Ty z własnej woli jeździsz z nim na tej emocjonalnej karuzeli aż do wymiotów.
Przecież nikt Cię tam na siłę nie wpycha.
To, że z nim jesteś i godzisz się na to wszystko - jest Twoją decyzją.
Skoro ktoś Ci milion razy udowodnił, że się nie zmieni, to na jakiej podstawie liczysz, że za milionowym pierwszym razem jednak się zmieni?
Nie można Ci pomóc, bo sama chcesz w tym tkwić, przecież nikt nie będzie stosował żadnej przemocy, czy nacisku, żeby Cię z tego wyrwać.
A skoro chcesz w tym tkwić, to za 10 stron będziesz w dokładnie takiej samej sytuacji.
Nad czym tu dywagować?
Co drugi post będzie o tym, że on się zachowuje i reaguje jak zwykle.
Takiego kołowrotku to chyba żadna normalna zdrowa osoba nie byłaby w stanie długo wytrzymać. Nie chcę nikogo obrażać, ale ten scenariusz się cały czas uporczywie powtarza, taka totalna sinusoida.. Co by zrobiła przeciętna osoba po takiej dłuższej chwili na miejscu Autorki? No, zerwałaby definitywnie i w ogóle nie przyjmowała do wiadomości żadnych tłumaczeń, wyjaśnień, telefonów czy próśb o powrót.. A tut nagle facet zaczął swoją gadkę i Ty nagle znowu chciałaś do niego poleciałaś..Wracasz i wracasz, chwytasz się ciągle tej brzytwy i dziwisz się dlaczego on się tak zachowuje..No zachowuje się tak, bo jest zwyczajnie niezrównoważony i niezdecydowany, trzymając Cię w obwodzie właściwie nie wiadomo po co..
tylko po ostatnim razie ja naprawdę myślałam,że on chce normalności.
starał się, nie dzień, nie chwilę ale ciągle codziennie.
znów mnie urobił a ja uwierzyłam...
dostałam kolejną wiadomość " mowa jest srebrem milczenie jest złotem, nie chce się spierać" nie zdążyłam mu odpisać i poszedł sobie ...
kuźwa. no dosyć.
edit:
ehhhmmm ....... dajcie mi jakiejś siły...mocy...żebym nie zerkała w kółko w ten telefon.
Żebym umiała go olać, nie dac się już nabrać.
wyłączam ten telefon, włączam...wkurzam sie za chwile tęsknie i jest mi żal tych dni...i myślę co znów mu odwaliło...
niech ja go znienawidzę, niech będzie mi obojętny. Niech znajdę w sobie moja utracona kobiecą godność...
Ale na jakiej podstawie uznałaś, że on chce normalności, i że jego zmiana jest trwała - skoro zachowywał się dokładnie tak samo, jak milion razy wcześniej?
Jak można było z takich samych przesłanek wyciągnąć zupełnie odmienne wnioski?
Jemu nic nie odwaliło, on po prostu taki właśnie jest. To nie są jakieś jego wyskoki czy fochy, a charakter i prawdziwa natura. Fakt, że ktoś przez kilka dni jest dla Ciebie miły, wcale nie świadczy o trwałej zmianie.
To trochę tak, jakbyś nie miała zdrowego rozsądku
Nikt nie jest w stanie Ci pomóc, ani natchnąć, czy zmusić Cię do podjęcia pewnych decyzji, bo to wszystko leży wyłącznie w Twoich rękach. Jeśli jednak - zdecydujesz się odejść na dobre - wiedz, że zawsze ktoś będzie tutaj, żeby z Tobą porozmawiać. Śmiało możesz również pisać na maila.
A kiedy zdecydujesz się zostać w tej relacji - to wiadomo, że będziesz wpadać tu od czasu do czasu i pisać o jego zachowaniu, które przez cały czas jest takie samo. Przyciąganie, odpychanie. Miły, oschły. Rozmowny, totalnie lekceważący. Ale w takiej sytuacji cóż można zrobić innego, jak tylko potrząsnąć głową z niedowierzaniem.
dzięki IsaBella
teraz to chce mi się płakać, wyć przy tym biurku w pracy.
Po prostu nie wierzę,że można takim być a dzień wcześniej mówić przepraszam, chce naszego dobra.
Napisałam do niego po jego wiadomości a on ma wyłączony telefon. Tyle czasu.
Targają mna teraz takie emocje,że już nie moge. Wnerw , samotność,żal smutek.
wiem,że on do mnie dzis zadzwoni prędzej czy później. wmówić mi ,że to moje wymysły...że to co sie dzieje to nie jego wina,że tak to odbieram.
uwierzyłam mu uwierzyłam ,że on nie chce mnie stracić
No cóż mogę Ci powiedzieć. Do drugiego, trzeciego razu - też bym pewnie uwierzyła.
Ale za setnym? Przenigdy. Nie ma takiej możliwości.
Skoro on cały czas taki jest, to nie wiem czemu jesteś zaskoczona jego zachowaniem? Przecież masz z tym do czynienia przez cały czas trwania Waszej relacji.
wiem,że on do mnie dzis zadzwoni prędzej czy później. wmówić mi ,że to moje wymysły...że to co sie dzieje to nie jego wina,że tak to odbieram.
To już zależy od Ciebie, czy znowu zechcesz w to uwierzyć, czy znowu dasz się na to nabrać, wciągnąć w te durnoty, czy wreszcie pójdziesz po rozum do głowy.
Nie widzę na oczy bo łzy mi je zalewają. Powiedziałam mu ze nie chce już z nim być itp... . A on na to to dobrze. Dowidzenia i się rozlaczyl.
Boże daj mi siły..... Mam ochotę zniknąć
Bardzo mi przykro, że ciągle musisz to przechodzić
Tak jak było wyżej wspomniane, nie było absolutnie żadnych przesłanek, żeby sądzić, iż on w ogóle zmieni swoje postępowanie. Można dać komuś jedną, dwie szanse, ale ciągle być na czyjeś smyczy emocjonalnej tylko rujnuje nasza psychikę. Ciężko tak do końca ogarnąć, że znając kogoś tak długo, można udawać, że nagle nastąpi cudowna zmiana w jego zachowaniu. Taki facet cały czas był, jedynie próbował dość nieudolnie udawać, że ma do Ciebie jakikolwiek szacunek. Zatem musisz sama stanąć przed prawdą, zmierzyć się z nią i zawalczyć o siebie. Dużo siły i wytrwałości
Dorotis. Idź proszę na wizytę do jakiegoś psychologa. Albo zacznij chociaż od badania tarczycy, hormonów. Twoje zachowanie nie jest zdrowe, strasznie się nakręcasz każdym jego pierdnięciem. Zadbaj trochę o siebie i swoją psychikę, bo nie można być tak bardzo zależnym emocjonalnie od drugiej osoby. Zafundowałaś sobie jakiś koszmar. Ja nie wnikam teraz w to czy partner robi źle czy dobrze ale ty w tej chwili to już masz ewidentny problem ze sobą a nie z nim. Uważam, że powinnaś iść na jakąś terapię i spojrzeć "z boku" na swoje zachowanie. W pierwszym poście napisałaś "mam wrażenie, że on nie widzi w ogóle swoich błędów". A czy ty widzisz swoje? Powinnaś trochę od tej relacji odpocząć skupiając się tylko na sobie, odbudować swoją wartość jako jednostki wtedy sama zobaczysz czy gość jest ciebie wart.
A to, że on ma trochę z manipulatora to widać gołym okiem. Tylko, problem w tym, że ty jesteś strasznie podatna na manipulację, a nad tym też można popracować ....
dzięki za wsparcie
Pikupik tak masz dużo racji, jestem a emocjonalnej smyczy i naprawdę nie wiem dlaczego jego każdy ruch tak na mnie działa. Pwoinnam olac wiekszość sytuacji, być górą.
wiecie co..on mi wczoraj ok 23:00 po tym napisał " zbieram się Skarbie do domu" wracał z pracy
a dziś rano " dzień dobry życzę miłego dnia,ja dopiero wstaję, śniadanie, rozpalę w kominku i znów do pracy, przytulam"
on robi ze mnie wariatkę. Jak ja mam się zachować. nie odpisałam.
Sama z siebie robisz wariatkę tkwiąc w tej relacji. Gdybyś z nim zerwała wtedy, gdy powstawał ten temat to dziś mogłabyś już być w nowym związku z kimś normalnym. A Ty wolisz się szarpać z tym panem.
No tak zerwalam i widziałam jego zaangażowanie. Był taki przekonywujacy. Dobry dla mnie. Kochany. Był moim facetem jak kiedyś. Nabralam się...
Skoro zerwałaś to nie powinnaś się z nim kontaktować. A Ty oczywiście pozwoliłaś mu na kontakt. Jak Ty to widzisz, że będziecie żyli długo i szczęśliwie?
Nie. Nie widzę tego. Terwz muszę przejść przez moją żałobę.
No tak zerwalam i widziałam jego zaangażowanie. Był taki przekonywujacy. Dobry dla mnie. Kochany. Był moim facetem jak kiedyś. Nabralam się...
Zaangażowanie, które występuje w momencie, w którym z nim zrywasz, jest pozorne, udawane i tak naprawdę jest manipulacją, a nie zaangażowaniem.
Takie typy mają chyba we krwi zdolności do manipulowania innymi. Stwarzają pozory, bo przecież nie wykazują w ogóle konsekwencji w swoich działaniach. Jak można inaczej powiedzieć o kimś, kto jednego dnia zachowuje się wręcz wzorowo i okazuje nam uczucia a następnego już lekceważenie? I jeśli się to powtarza ciągle, taka karuzela sprowadza jedynie człowieka na dno..
I już się zaczęło.
Jego teksty
Nie chce się kłócić
Przytulam
Itp
A to wszystko zaczęło się od tego że przecież ja chciałam trochę współczucia po tym zabiegu. A on się odsunął..
I tak czuję że jestem silniejsza. Czasem jednak są takie momenty że z bezradności łzy mi oczy zalewają
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » toksyczny związek?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024