Z tego coś jeszcze będzie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Z tego coś jeszcze będzie?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 56 ]

1 Ostatnio edytowany przez wigwa (2019-12-05 15:03:13)

Temat: Z tego coś jeszcze będzie?

Jestem świeżo po zakończeniu wieloletniego związku. Tuż przed jego końcem, kilka miesięcy temu, wdałam się w romans z naszym wspólnym kolegą - należymy do jednej paczki znajomych. Trwało do kilka miesięcy i musieliśmy zakończyć, bo stało się coś, co rzuciło cień podejrzeń, że jest między nami coś więcej niż przyjaźń i mój kochanek przestraszył się, że to się wyda. To on podjął decyzję o końcu, powiedział mi wprost, że nie jest mu ten koniec obojętny, ale tak będzie lepiej dla nas obojga, że musimy to skończyć bo to może eskalować.

Problem w tym, że ja nie do końca potrafię się pogodzić z tym zakończeniem.

Nie wierzę mu, że nigdy nic między nami już nie będzie, że wyłączył pożądanie wobec mnie i znowu patrzy na mnie jak na zwykłą koleżankę. Nie wierzę, bo kiedy kilkanaście dni temu, tuż przed tym końcem, trzymał mnie w ramionach, to cały drżał, serce mu biło jak oszalałe, ciężko oddychał, zmienił mu się całkiem ton głosu i wyraz oczu. Moim zdaniem nie da się takiego pożądania wyłączyć tak o, pstryk i już, zwłaszcza że pociąg do siebie czuliśmy przez kilka lat.

Przez te kilka miesięcy spotykaliśmy się tylko we dwoje najpierw dość rzadko, później coraz częściej. On od początku umawialismy się na sam seks, bez zaangażowania emocjonalnego, i on to bardzo podkreślał, do tego stopnia, że w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy to nie jest jakiś mechanizm obronny, który ma go powstrzymać przez tym zaangażowaniem. Na początku czułam się tak, jakbym to ja bardziej inicjowała kontakty, a on mnie trochę stopował. Później to już on przejął pałeczkę i zaczął sam inicjować spotkania i kontakt.

Przez cały czas trwania tego romansu bardzo dużo ze sobą pisaliśmy, praktycznie od pobudki do pójścia spać, o wszystkim. Otrzymałam od niego - poza seksem i tym wszystkim - bardzo duże wsparcie emocjonalne podczas ostatniej fazy mojego związku.
Dalej bardzo dużo ze sobą piszemy, on dalej mocno mnie wspiera przy tej końcówce mojego związku, wie wszystko co się u mnie dzieje. Spotykamy się teraz - głównie z mojej inicjatywy - dwa, trzy razy w tygodniu, choć na początku tego romansu był ciągle zajęty, czasami nie widzieliśmy się np. tydzień czy dwa. Podczas tych spotkań nie możemy wzajemnie wytrzymać swoich spojrzeń, widzę, że on często patrzy mi na usta, jesteśmy względem siebie trochę spięci.

Ostatnio, kiedy po kolejnej awanturze z partnerem byliśmy na kawie i podczas zwierzeń się do niego przytuliłam, to on po pierwsze całkiem stracił wątek i zapomniał co miał powiedzieć, a po drugie czułam, że cały drży. Trzymał mnie chwilę w tym uścisku aż w pewnym momencie dość gwałtownie puścił, trochę jakby pilnując żeby to nie poszło dalej.

Jestem skołowana, nie wiem, czy ja sobie czasem nie wmawiam że on mnie dalej pragnie, czy nie widzę sygnałów tam gdzie ich nie ma - starałam się opisać sytuację dość obiektywnie i proszę o radę - bajerować go dalej, czy pogodzić się z tym, że to już się skończyło?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Tzn dobrze zrozumiałam, że chcesz dalszego seksu z kolegą? jest to relacja bez uczuć, taka sympatia koleżeńska i zaspokajanie swoich potrzeb seksualnych? Chcesz to zaspokajanie seksualne się nawzajem dalej kontynuować, a kolega chyba chce, ale boi się, że wasze towarzystwo źle to oceni?

3 Ostatnio edytowany przez wigwa (2019-12-05 15:37:29)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
Ajko napisał/a:

Tzn dobrze zrozumiałam, że chcesz dalszego seksu z kolegą? jest to relacja bez uczuć, taka sympatia koleżeńska i zaspokajanie swoich potrzeb seksualnych? Chcesz to zaspokajanie seksualne się nawzajem dalej kontynuować, a kolega chyba chce, ale boi się, że wasze towarzystwo źle to oceni?

Tak, dokładnie, ja bym chciała relacji typu friends with benefits. Dobrze mi z nim było w łóżku, podoba mi się, lubiłam też gadać z nim do białego rana już po seksie.

Kolega z kolei twierdzi, że nie chce, ale jego zachowanie - na moje oko - mówi coś dokładnie innego. Tylko właśnie: albo boi się, że nasze towarzystwo uzna go za świnię, który niemal od razu dobrał się do ex-dziewczyny kumpla, albo boi się, że sam się zaangażuje emocjonalnie.

4 Ostatnio edytowany przez Ajko (2019-12-05 15:46:37)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Z tego co opisałaś, możliwe, ze  on już się nawet zaangażował emocjonalnie. Nie ukrywasz przed nim, ze dla ciebie jest zupełnie inny typ relacji, a on chyba miał  nadzieję na coś więcej. No i drugie obciążenie, strata towarzystwa, które jest dla was ważne. W sumie za dużo do stracenia, bo i ty i oni, tylko przez kilka chwil przyjemności. A to jest wasz wspólny znajomy, twój i twojego byłego chłopaka? Bo jesli tak, to on uczestniczy w tym od twojej strony i od jego, to może być naprawdę trudne. No i jeszcze jedno jestem pewna, że towarzystwo by was oboje oceniło bardzo negatywnie. Chyba zawsze tak się dzieje.

5

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Ja powiem tak: to nie jest tak, że ja nas całkiem nie widzę razem. Ale w chwili obecnej, świeżo po jednym, ponad 10-letnim związku, nie chcę się ładować w drugi. Zwłaszcza, że jego znam na tyle długo, że wiem że on ma bardzo trudny charakter i związek z nim nie będzie najłatwiejszy na świecie. Kiedyś nawet o tym rozmawialiśmy: on mi powiedział, że nie moglibyśmy być razem, bo to by nie wypaliło, a ja jemu, że gdybyśmy byli razem, to najpewniej skończyłoby się tym, że nie miałabym w nim ani kochanka ani kolegi ani faceta.

Osobiście myślę, że po jego stronie mogło się pojawić zaangażowanie, a on jest przerażony tym, że ja tak długo byłam z jednym z jego kolegów, poza tym właśnie też patrzy na ludzi, których mamy wokół nas. Ja też potrafię dostrzec, że mógłby być kwas w towarzystwie.

Tak, to jest nasz wspólny znajomy. Dość długo chyba nawet bardziej mojego ex niż mój. A teraz jednoznacznie stoi po mojej stronie, mnie wspiera podczas tego rozstania i jawnie krytykuje mojego byłego.

Chciałabym na razie na nowo odpalić jego pożądanie w moją stronę. Nie wiem tylko, czy ja nie odczytuje mylnie jego zachowania...
A co będzie później, to czas pokaże.

6 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-12-05 16:16:26)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Tego typu akcje zawsze wywołują u mnie niesmak. Własnie w takich sytuacjach, jak ta: grupa znajomych, związek dwóch osób i jedna jako bliski znajomy, który przebywa dość często w towarzystwie tej pary, lub przynajmniej kogoś z pary. Nagle związek tej pary się sypie i ja zajmuję jego miejsce, NIEZALEŻNIE czy czekałbym na to, bo już wcześniej coś czułem, czy poczuje dopiero po jakimś czasie.
Ja na miejscu tego gośćia czułbym się zwyczajnie niezręcznie, niezależnie czy miałoby sie z tego rozwinąć coś poważnego czy tylko relacja typu FwB. Tym bardziej, jeśli jeszcze gośc zna Twojego byłego dłużej niż Ciebie. W moim przypadku, ze dwa razy było tak, że coś tam się pojawiało, jakieś zaczątki emocji, w stosunku do kogoś, kto wcześniej był z którymś z moich znajomych, ale dośc szybko gasiłem to w sobie i to skutecznie. Może właśnie ze względu na możliwą niezręczną sytuację, jaka może z tego powstać. Z drugiej strony może łatwiej mu to w ogóle przyszło, tzn wejście z Tobą w romans, jeśli Twój ex zrobił Ci jakieś wielkie świństwo. Nie wiem..
W każdym razie mi byłoby ciężko tak brać się za kogoś, kto jeszcze niedawno( a właściwie to chyba dalej?) jest związany/był związany z kimś z moich znajomych..

Z jednej strony mówisz, że nie widzisz w nim faceta a z drugiej tego nie wykluczasz? To jak to jest?

7

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Skoro przypasowaliście tak sobie seksualnie to na pewno chciałby takich relacji, pożądanie seksualne dalej jest, ale jest z nim związany zbyt duży stres, nie za ta cenę. Moim zdaniem jeśli będziecie to kontynuowali to będzie tak jak on przewiduje, za duże ryzyko, za dużo do stracenia tylko za chwile przyjemności. Ciekawe czy podda się twojemu kuszeniu, czy twardo będzie trwał przy swoim. Czemu jego wybrałaś na kochanka? Ciekawe czy coś głębiej pod tym się kryje (Zakazany owoc smakuje najlepiej), jakby sie tak uczciwe zastanowić?

8

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Romans to raczej bardzo rzadko kiedy jest tylko i wyłącznie układ typu friends with benefits jedno na ogół pęka .
Najczęstszym "błędem" niejako  nieodłącznym jest właśnie zaangażowanie i "pocieszycielstwo" "ratownictwo" stawanie z niejasnymi intencjami po stronie i przeciwko no i te "nieprzewidywalne" emocje uczucia z rozmów spotkań seksu gestów nie wiadomo co zrobić jak się pojawiają w nadmiarze chce się tego na dłużej na stałe na wyłączność i chce się powtarzać .
Twój wieloletni związek dobiłaś chyba tym romansem ewentualnie zakończyłaś go nim mając coś w zanadrzu jako namiastkę typowy plaster/klin przed i po rozstaniu bo zrozumiałem że w poprzednim związku nie było Ci dobrze,albo odkryłaś to wcześniej albo olśniło Cię jak weszłaś w układ że może być inaczej wygodniej z mniejszym wysiłkiem albo czułaś się bardzo zaniedbana teraz wzmacniasz wady eksa pewnie swojej odpowiedzialności może nie chcesz widzieć tamten jest był pod ręką przytakiwał potwierdzał twoje przekonania .
Dobrze by było żebyś przepracowała rozstanie dla samej siebie wchodzenie na zakładkę czy zaraz po nieudanym związku znieczula i zniekształca tłumi to co ważne i istotne w relacjach .

9

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Właśnie, facet mógł wpaść dość szybko, angażując się emocjonalnie, jak zaczął się pocieszać. Ni ejest to dobre, bo jemu może zacząć zależeć i tak, niezalęznie czy uwazą to za ryzko czy nie i co będzie dla niego ważniejsze. Zbyt szybko weszłaś już w relację, warto możę przeczekać ten najgorszy moment, przepracować emocje i wtedy nawet bardziej rozsądne stanie się zaangażowanie w nowy związek, jak już minie więcej czasu.

10 Ostatnio edytowany przez wigwa (2019-12-05 16:44:54)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Każde z was napisało coś mądrego, co do mnie mocno trafia, dziękuję.

- bagienni_k - sama nie wiem jak to jest. Wiem, że on się nie nadaje na mojego faceta, a ja na jego dziewczynę, a mimo to nie wykluczam możliwości bycia razem. Prawdę mówiąc, ja też myslę, że on sie czuje troche niezręcznie. Mówi co prawda, że nie ma wyrzutów sumienia względem mojego eks, ale mimo wszystko najwyraźniej jest coś, co go powstrzymuje przed oficjalnym zajęciem jeszcze ciepłego fotela po poprzedniku.

- Ajko - sama jestem ciekawa jak to się rozwinie, czy on ulegnie czy nie. Wiem, że będzie ciężko i może być tak, że mi się to prędzej znudzi. Jeśli chodzi o niego jako kochanka - spodobał mi się jak tylko go poznałam, teraz już wiem, że przez ten czas on też na mnie patrzył łakomym wzrokiem. W międzyczasie on był przez kilka lat z dziewczyną w której był bardzo zakochany. Przez te kilka lat znajomości zdarzyły się między nami (zawsze po pijaku) jakieś dotyki, głaskanie, kilka lat temu prawie się całowaliśmy, ale zabrakło odwagi. Nigdy do tego nie wracaliśmy na trzeźwo, dopiero kilka miesięcy temu, kiedy mój związek już się sypał, odważyłam się go pocałować i poszło piorunem. Dalej bardzo na mnie działa, w sposób, w jaki nie działał na mnie nigdy żaden facet.

- paslawek - nie będę ściemniać, ten romans uświadomił mi, jak bardzo niekochana czułam się przez mojego faceta. Nie chcę znowu analizować tego, co między nami nie zagrało, ale uświadomiłam sobie po prostu, że nie chcę spędzić reszty życia tak, jak ono wygląda teraz. Jestem ledwo po 30 i choć szkoda mi tych wspólnych lat i wspólnych dobrych chwil, to poczułam, że jeszcze trochę i się uduszę. Na pewno nie było tak, że najpierw chciałam złapać drugą gałąź. Po prostu ten romans, słowa które usłyszałam od kochanka przywróciły mi wiarę we własne możliwości, poczułam się znowu atrakcyjna, mądra, wartościowa - mój ex niestety przez lata kładł mi do głowy, że jestem głupsza od niego, nic nie umiem dobrze zrobić, że jestem zaniedbana, za mało zarabiam itd., przez to nie miałam siły żeby od niego odejść. Ja sobie dokonale zdaję sprawę z tego, że uciekłam w ten romans, bo dostawałam tam uwagę i zainteresowanie, których nie miałam w domu. Przykładowo, kiedy pomalowałam sobie paznokcie (całkiem estetycznie, choć nie idealnie), mój eks potrafił wziąć moje dłonie, oglądać te paznokcie jak jubiler diament i na koniec powiedzieć, że gdzieś tam nie domalowałam płytki paznokcia. Kochanek brał te ręce, mówił że piękny, klasyczny kolor i że mój eks powinien się stuknąć w głowę, bo jest ładnie pomalowane. I tak było ze wszystkim.

I tak, też uważam, że powinnam się odciąć od obu tych relacji i najpierw ułożyć sobie w głowie swoje sprawy. Ale nie mogę zapomnieć o tym seksie, zżera mnie to, brakuje mi tej intymności z nim, gadania do rana, przytulania. On mi na to nie pozwala, nie ma obecnie mowy o tym, żeby przyszedł do mnie na noc, nawet przy założeniu że po prostu kupimy sobie wino czy zrobimy herbatę i będziemy gadać. Moim zdaniem oboje wiemy, że jak przyjdzie do mnie na noc, to to się skończy seksem.

11 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-12-05 16:53:57)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
wigwa napisał/a:

Ja powiem tak: to nie jest tak, że ja nas całkiem nie widzę razem. Ale w chwili obecnej, świeżo po jednym, ponad 10-letnim związku, nie chcę się ładować w drugi. Zwłaszcza, że jego znam na tyle długo, że wiem że on ma bardzo trudny charakter i związek z nim nie będzie najłatwiejszy na świecie. Kiedyś nawet o tym rozmawialiśmy: on mi powiedział, że nie moglibyśmy być razem, bo to by nie wypaliło, a ja jemu, że gdybyśmy byli razem, to najpewniej skończyłoby się tym, że nie miałabym w nim ani kochanka ani kolegi ani faceta.

Osobiście myślę, że po jego stronie mogło się pojawić zaangażowanie, a on jest przerażony tym, że ja tak długo byłam z jednym z jego kolegów, poza tym właśnie też patrzy na ludzi, których mamy wokół nas. Ja też potrafię dostrzec, że mógłby być kwas w towarzystwie.

Tak, to jest nasz wspólny znajomy. Dość długo chyba nawet bardziej mojego ex niż mój. A teraz jednoznacznie stoi po mojej stronie, mnie wspiera podczas tego rozstania i jawnie krytykuje mojego byłego.

Chciałabym na razie na nowo odpalić jego pożądanie w moją stronę. Nie wiem tylko, czy ja nie odczytuje mylnie jego zachowania...
A co będzie później, to czas pokaże.

U siebie i w sobie też igrasz z ogniem wigwa.Przyjaźń,zdrada,może odwet na eksie,pożądanie,pragnienia, rozczarowania,tajemnice,sekrety,namiętności,poruszenia wzruszenia to wszystko silne emocje łatwo też ulec złudzeniu że się ma wszystko pod kontrolą organizm i fizjologia mają swoje prawa jak w fizyce np.grawitacja.Wiele waszych wspólnych obserwacji na pewno jest prawdziwych,wiele też myślenia życzeniowego, projekcji własnych myśli i oczekiwań na wzajem domysły i wątpliwości wszystko pomieszane ze sobą i nie dogadane między wami słaba łączność dlatego może to się nie udać i jeszcze te obawy przed opiniami waszych wspólnych znajomych.
Coś takiego jak seks/orgazm na chłodno jest z przyjaźnią w tle raczej niezbyt możliwy też się angażujesz takie idee,konstrukty typu ff fwb to są może i dobre dla zdeklarowanych singli ,dystans nie dopuszcza do desperacji i przekroczenia granicy więzi-przywiązania a w waszym układzie ktoś udaje że nie jest zdesperowany w dodatku już sam seks to są emocje inaczej to taka gimnastyka nieco z obowiązku bo musi się mieć seks z jakichś powodów,lekceważenie emocji udawanie i pozory powoduje ich wypieranie spychanie a one nie nikną tak naprawdę pojawią się przekształcone zdeformowane w innej formie może nawet wybuchną .
Twój przypadek to raczej nie pasuje za bardzo do chwytania innej drugiej gałęzi na pewno nie w ten sposób,bo zdawałaś sobie sprawę że związek i ewentualne zamieszkanie z kumplem jest niemożliwy.
Po za tym krew nie woda - ja Ciebie nie osądzam bo rozumiem było się młodym smile

12

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Wiem, że igram. I mam szczerze dość tej sytuacji, choć nie potrafię jej skończyć, bo liczę na jeszcze trochę uniesienia i przyjemności.

I wmawiam sobie, że gdyby on naprawdę chciał to skończyć i wrócić do zwykłego koleżeństwa, to uciąłby nasz kontakt przez komunikatory, nie zgadzał się na wspólne kawy i inne takie wyjścia, stanowczo reagowałby na moje wiadomości o podtekście erotycznym. On mi na każdym kroku powtarza, że to koniec, że to już nie wróci, że nigdy nigdy, po czym czuję jak się telepie kiedy go przytulam i widzę, że robi głupoty kiedy jestem blisko. Ech...

13

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Kiedyś mój starszy niestety nieżyjący już przyjaciel powiedział mi że jak wchodzisz w TAKIE doświadczenia to od początku do końca z pełnią nie na pół gwizdka inaczej to takie kolejne unikanie odpychanie przyciąganie - nuda .
Rozumiem że Twój kumpel jet wolny nie jest w związku, to doświadczenie choć niebezpieczne ktoś może beczeć ale  nie czekaj na jego ruch powiedz mu taką prawdę jaką chcesz mu powiedzieć a nie taką jaką wydaje Ci się że on chce usłyszeć.
Obserwuj się w tym wszystkim nauczysz się i dowiesz o sobie dużo.

14

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Nie nadajecie się dla siebie nawzajem na partnerów, ale nie wykluczasz możliwości bycia razem? Coś tu chyba nie gra do końca..Chyba, że mówimy o sytuacji, kiedy z czasem się może coś głębszego i emocjonalnego rozwinąć? Chociaż, spotykająć się z opiniami Pań, to raczej wnioskuję, żę jeśli coś na początku nie zagra, to jest już pozamiatane. Jeśli nie poczujecie od początku "tego czegoś", to ciężko potem stworzyć z tą osobą związek. Skoro jest taki niezdecydowany to wydaje mi sie że tak czy inaczej to utnie, bo labo jest mu po prostu niezręcznie z uwagi na zaistniałą sytuację z Twoim ex, albo skoro nie bedzie widział szans na stworzenie związku, to bedzie wolał się wycofać, zanim się zaangażuje.
Widać wyraźnie, żę Twój poprzedni związek mocno kulał. To, co teraz próbujesz ugrać, to nadrobienie tego, czego Ci tak bardzo brakowało: ciepła, zainteresowania, poczucia własnej wartości. Wygląda to jak zwyczajne wbijanie klina klinem, pytanie jak długo sama wytrzymasz w takim stanie.

15 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-12-05 20:05:49)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Generalnie to wcale nie jestem jakimś specjalnym zwolennikiem klinowanie czy uciekania w "plastrowe" relacje,
tylko u Autorki czasu się nie cofnie ma wybór albo się odciąć tak radykalnie na całego z wszystkimi konsekwencjami albo dograć do końca tę relację uczucia emocje są niedokończone i nie wybrzmiały naturalnie bo powstały w niejasnej relacji .
Autorka może być w konflikcie ze sobą dodatkowo - pomiędzy tym co sądzą ludzie mogą oceniać walką z tym  tłumaczeniem się przed kimś tam ,wypieraniem,uzasadnianiem, usprawiedliwianiem się w ogóle obroną a mocowaniem się z własnymi zasadami  dyskutowaniem walką z sobą - ale zasadami tymi podświadomymi a nie tymi o których mówi deklaruje raz tak raz tak-  to nie zawsze się pokrywa ze sobą .
Najtrudniej dostrzec czasem złamanie własnego danego sobie słowa ,robienia sobie krzywdy no i te emocje wciągające wsysające zdają się być silniejsze zamieszanie niezłe..

16

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Słabo wierzę w istnienie FwB. Za duże i zbyt intymne emocje aby to nie prowadziło do chęci związku. Z twojego opisu to wygląda na normalne zakochanie się w tym koledze.

Czemu nazywasz to FwB?

17 Ostatnio edytowany przez wigwa (2019-12-05 22:25:06)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Nie, to nie jest zakochanie. Tego jednego jestem pewna. Na pewno jest silna fascynacja seksualna, bardzo go lubię, ale zakochana w nim nie jestem, nigdy nie oczekiwałam ani nie oczekuje niczego więcej niż kwestie łóżkowe i przyjaźń.

Jedyne co mnie frapuje to to, czy uda mi się go jeszcze zaciągnąć do łóżka czy nie.

A jeśli chodzi o związek z nim: no po prostu wiem, że nie pasujemy do siebie i to nie zagra. A jednocześnie nie mogę wykluczyć, że kiedyś mimo to spróbujemy, nikt tego nie wie...

18

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Silna fascynacja seksualna + bardzo go lubię = ?

To jak definiujesz miłość ?

Gdyby sypiał z inną byłabyś zazdrosna?

19

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Też mnie to zastanawia, czego jeszcze potrzebujesz do związku..
Jaki pierwiastek jest Ci potrzebny, żeby uznać kogoś za partnera? Może ta relacja musiałaby się rozwijać dłużęj, zęby pojawiły sie specyficzne dla związku cechy? Był niedawno taki wątej jednej z użytkowniczek. Zarzekała się, żę nic do takiego "kolegi" nie czuła, ale jakoś nie mogła znaleźć czasu na spotkania z innymi.

Ktoś w dłuższej perspektywie się zwykle zakochuje w takich układach. Pytanie kto to będzie u Was..?

20

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

I w tym właśnie rzecz, że ja nie jestem ani zazdrosna ani nie oczekuje od niego żadnych zobowiązań i deklaracji. Nie chciałabym też, żeby z jego strony do mnie szły jakieś np pretensje że x kim się spotykam.

Może to jest głupie, ale ten facet od wielu lat podoba mi się pod kątem fizycznym, spróbowałam jak jest z nim w łóżku i najnormalniej w świecie chce jeszcze. I oczywiście liczę się z tym, że może się to już nigdy nie wydarzyć - wtedy przynajmniej zostanie mi przyjaciel, którego zyskałam przez te kilka miesięcy.

21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-06 09:33:14)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Mleko już się rozlało i się nie odstanie.
Więc jaką różnica.
Nieszczerość zabiła niejeden układ., Pozbieraj swoje myśli i jasno mu je przekaż, niech on zdecyduje co dalej.
Albo tak, albo nie. W relacjach nie ma nic na próbę.
Czymś innym jest jednak niechęć do deklaracji, związania życia  z kolejnym mężczyzną po długim związku, a czym innym wmawianie sobie mitycznego FB
Jak od rana do wieczora jest  się w kontakcie.
Wg mnie już o tak za późno na jakieś skrupuły więc jeśli tylko o nie chodzi to bez sensu.. mieszkacie w tak małej dziurze że to się wyda? Z byłym nie rozstalas się w zgodzie?

Jak nie byłaś dla niego wystarczająco dobra to chyba nie może byc psem ogrodnika i mieć żal, że dla kogos jesteś.
A znajomi powinni to zrozumieć .

Musisz się jednak liczyć też z taką opcją, że on zaspokoił swoją ciekawość co do kobiety która od dawna mu się podobała i nie chce niczego innego już, a drżenie to nie pożądane a wyrzuty sumienia.. łatwo sprawdzić..zamilknij.

22

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Jeśli ja się przez kilkanaście godzin nie odzywam, to on pisze i pyta co się dzieje. Dzisiaj sam zaproponował spotkanie.

On wie o tym, że ja chcę dalej z nim sypiać, powiedziałam mu to wprost i to nie raz. Natomiast innych, poważniejszych słów ode mnie nie usłyszy, bo one nie mają nic wspólnego z prawdą.

Jeśli chodzi o nasze towarzystwo - mieszkamy w duzym miescie, od 10 lat obracamy się w jednym kręgu znajomych i myślę, że obecnie żadne z nas nie jest gotowe na ujawnianie wśród nich, że coś jest/było między nami. Myślę, że nawet gdybyśmy znowu ze sobą sypiali albo się spotykali, to i tak przez dłuższy czas nasi znajomi się o tym nie dowiedzą.

23

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Historia ma ciąg dalszy - w ostatni weekend byliśmy we dwoje na piwie, przez pół nocy opierałam mu głowę na ramieniu, a on o mnie opierał, wręcz przytulał do mnie swój policzek. Prawie cały czas siedzieliśmy tak blisko, że nasze uda się mocno dotykaly. Pocałował mnie, to był krótki pocałunek po którym usłyszałam, że "dopoki się oficjalnie nie rozstane na więcej nie mogę liczyć" (wciąż jeszcze mieszkam z moim ex, od stycznia się wyprowadzam). Nie pamiętałam jak doszło do tego pocalunku (szumiało w głowie), zapytałam więc dlaczego mnie pocałował i usłyszałam że "chciał mi udowodnić że już nic nie czuje i że nie będzie mnie całował tak jak kiedyś". I wyparl się słów o oficjalnym rozstaniu.

Teraz to już kompletnie nie wiem co myśleć, jest tu jakiś tłumacz męsko-damski? wink

24

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
wigwa napisał/a:

Historia ma ciąg dalszy - w ostatni weekend byliśmy we dwoje na piwie, przez pół nocy opierałam mu głowę na ramieniu, a on o mnie opierał, wręcz przytulał do mnie swój policzek. Prawie cały czas siedzieliśmy tak blisko, że nasze uda się mocno dotykaly. Pocałował mnie, to był krótki pocałunek po którym usłyszałam, że "dopoki się oficjalnie nie rozstane na więcej nie mogę liczyć" (wciąż jeszcze mieszkam z moim ex, od stycznia się wyprowadzam). Nie pamiętałam jak doszło do tego pocalunku (szumiało w głowie), zapytałam więc dlaczego mnie pocałował i usłyszałam że "chciał mi udowodnić że już nic nie czuje i że nie będzie mnie całował tak jak kiedyś". I wyparl się słów o oficjalnym rozstaniu.

Teraz to już kompletnie nie wiem co myśleć, jest tu jakiś tłumacz męsko-damski? wink

Ja trochę nie rozumiem Twojego zachowania.
Chcesz z nim układu opartego tylko na seksie, a jednak ciągle poza ten układ wychodzisz. Przytulania, kawki, piwka, spacerki, całowanie itd to nie są standardowe elementy FwB.
W przypadku FwB to byście się spotkali, uprawiali seks, zjedli śniadanie i każdy w swoją stronę. Trochę pogadać, ale bez emocjonalnego zaangażowania. A Ty mu mieszasz w głowie takimi emocjonalnymi zagrywkami. Rozumiem, że go w ten sposób jakoś sprawdzasz? Albo chcesz przy sobie zatrzymać? Ale to działa na niekorzyść. ZWŁASZCZA że zaczęliście jak jeszcze byłaś w związku.

25

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
Lady Loka napisał/a:
wigwa napisał/a:

Historia ma ciąg dalszy - w ostatni weekend byliśmy we dwoje na piwie, przez pół nocy opierałam mu głowę na ramieniu, a on o mnie opierał, wręcz przytulał do mnie swój policzek. Prawie cały czas siedzieliśmy tak blisko, że nasze uda się mocno dotykaly. Pocałował mnie, to był krótki pocałunek po którym usłyszałam, że "dopoki się oficjalnie nie rozstane na więcej nie mogę liczyć" (wciąż jeszcze mieszkam z moim ex, od stycznia się wyprowadzam). Nie pamiętałam jak doszło do tego pocalunku (szumiało w głowie), zapytałam więc dlaczego mnie pocałował i usłyszałam że "chciał mi udowodnić że już nic nie czuje i że nie będzie mnie całował tak jak kiedyś". I wyparl się słów o oficjalnym rozstaniu.

Teraz to już kompletnie nie wiem co myśleć, jest tu jakiś tłumacz męsko-damski? wink

Ja trochę nie rozumiem Twojego zachowania.
Chcesz z nim układu opartego tylko na seksie, a jednak ciągle poza ten układ wychodzisz. Przytulania, kawki, piwka, spacerki, całowanie itd to nie są standardowe elementy FwB.
W przypadku FwB to byście się spotkali, uprawiali seks, zjedli śniadanie i każdy w swoją stronę. Trochę pogadać, ale bez emocjonalnego zaangażowania. A Ty mu mieszasz w głowie takimi emocjonalnymi zagrywkami. Rozumiem, że go w ten sposób jakoś sprawdzasz? Albo chcesz przy sobie zatrzymać? Ale to działa na niekorzyść. ZWŁASZCZA że zaczęliście jak jeszcze byłaś w związku.

Moze ona chce bardziej romansu niz FwB.
Wszelkie luzne moje relacje mialy zaangazowanie emocjonalne do jakiegos stopnia.
Przytulanki byly, kawki, piwka, spacerki, chodzenie za rece, calowanie, chodzenie do kina, kolacje przy swiecach, rozmowy o dziecinstwie, doswiadczeniach.
To bylo piekne. Bylo piekne miec z kims relacje bliska, rozmawiac o wszystkim, dowiedziec sie o drugim czlowieku wielu rzeczy i na koniec kazdy idzie w swoja strone. Nigdy nie mialam problemu z rozstaniem sie z nikim. Uwazam, ze to czesc zycia. Dlatego nie musialam sie trzymac emocjonalnie na uwiezi. Bo te wszystkie zasady FwB sa dla tych ludzi, ktorzy musza sie powstrzymywac od uczuc. Dlatego to nie wypala czesto, bo ludzie jak zmuszaja sie by czegos nie czuc to wlasnie beda czuc najczesciej.

Autorko, facet jest dorosly. Badz z nim szczera i tyle. Niech sam decyduje co robic. Jak bedzie mial zlamane serce to jego wina. Wie na co sie pisze.

26

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Nie, nie sprawdzam go. Prawdę mówiąc przede wszystkim nie mogę rozszyfrować jego zachowania i nie mogę się do tego ustosunkować. Co to znaczy: dopóki masz faceta to na więcej nie możesz liczyc? Wytłumaczenie z pocałunkiem jako dowodem na brak uczuć jest już w ogóle totalnie z czapy i prawdę mówiąc jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że on myślał, że ja tego pocałunku nie pamiętam, a jak się okazało, że jednak tak, to się przestraszył własnego zachowania i wycofał do swoich okopów.

W tej chwili to już jest tak, że po prostu czekam jak to się rozwinie. Nie definiuję tego w żaden sposób, nie kategoryzuje już jako FwB, sam seks czy początek czegoś głębszego. Spotykam się z nim na kawkach, piwkach itd, bo kończąc romans ustaliliśmy, że to nie będzie miało wpływu na przyjaźń, która się między nami wytworzyła. Rozmawiamy o wszystkim - od pierdół typu potrzeba reklamacji kurtki przez plany na święta aż po kwestie emocjonalne, przeszłe związki, problemy rodzinne itd. Piszemy ostatnio ze sobą trochę mniej, ale wciąż jest to dla mnie pierwsza osoba, do której się zgłaszam kiedy potrzebuje pogadać, popłakać itd.

27

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
wigwa napisał/a:

Nie, nie sprawdzam go. Prawdę mówiąc przede wszystkim nie mogę rozszyfrować jego zachowania i nie mogę się do tego ustosunkować. Co to znaczy: dopóki masz faceta to na więcej nie możesz liczyc? Wytłumaczenie z pocałunkiem jako dowodem na brak uczuć jest już w ogóle totalnie z czapy i prawdę mówiąc jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że on myślał, że ja tego pocałunku nie pamiętam, a jak się okazało, że jednak tak, to się przestraszył własnego zachowania i wycofał do swoich okopów.

W tej chwili to już jest tak, że po prostu czekam jak to się rozwinie. Nie definiuję tego w żaden sposób, nie kategoryzuje już jako FwB, sam seks czy początek czegoś głębszego. Spotykam się z nim na kawkach, piwkach itd, bo kończąc romans ustaliliśmy, że to nie będzie miało wpływu na przyjaźń, która się między nami wytworzyła. Rozmawiamy o wszystkim - od pierdół typu potrzeba reklamacji kurtki przez plany na święta aż po kwestie emocjonalne, przeszłe związki, problemy rodzinne itd. Piszemy ostatnio ze sobą trochę mniej, ale wciąż jest to dla mnie pierwsza osoba, do której się zgłaszam kiedy potrzebuje pogadać, popłakać itd.

Nie widze problemu. Zamiast starac sie to rozszyfrowac to po prostu zyj.
Wszystko sie i tak okaze pozniej.
Ludzie za bardzo wszystko chca kontrolowac, analizowac, prowadzic. W tej chwili jest taka relacja, taka rzeczywistosc, a pozniej zobaczysz.

28

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Wiem, że masz rację i od dłuższego czasu staram się przestać o tym myśleć i analizować myślałam, że już mi się udało i zostawiłam to na zasadzie "będzie co będzie". A później zdarzył się ten pocałunek i znowu mnie trochę wyprowadził z równowagi. Niestety, nie mogę o sobie powiedzieć, że nie mam potrzeby kontroli sytuacji i jestem cierpliwa big_smile

29

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
wigwa napisał/a:

Wiem, że masz rację i od dłuższego czasu staram się przestać o tym myśleć i analizować myślałam, że już mi się udało i zostawiłam to na zasadzie "będzie co będzie". A później zdarzył się ten pocałunek i znowu mnie trochę wyprowadził z równowagi. Niestety, nie mogę o sobie powiedzieć, że nie mam potrzeby kontroli sytuacji i jestem cierpliwa big_smile

Nie martw sie, ja mam to samo. Jednak jak sie wystarczajaco dlugo stara zrelaksowac to w koncu sie udaje big_smile

30

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

W każdym takim wątku dominują domysły, obawy, snucie scenariuszy, rozptrywanie różnych możliwych opcji czy rozmienianie na czynniki pierwsze. Planowanie i dogłębna analiza jak przed jakimś wojskowym desantem smile Pozwól wszystkiemu płynąć a najlepiej to odetnij się na dobre od ex. Jak się to zakońćży, to pewnie systuacja stanie się bardziej klarowna.

31 Ostatnio edytowany przez wigwa (2020-01-29 11:14:25)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Zrobiłam tak, jak pisaliście - pozwoliłam temu płynąć. Wycofałam się, obserwowałam, byłam obok ale nie robiłam nic - i po miesiącu sam zaczął gonić króliczka. Kiedy w końcu wyprowadziłam się na dobre od ex, niemal od razu dostałam to co chciałam. Wiem też już na pewno, że z jego strony to jest coś więcej niż tylko seks, więc i tu niektórzy z was mieli rację.

32

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

a z Twojej strony autorko? nieczęsto się zdarza, że to kobieta się nie angażuje, dobry seks, oksytocyna w górę i zaraz zaczyna się u kobiet zaangażowanie. Ciekawi mnie dlaczego Ty tak nie masz:)

33

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Szczerze?

Po pierwsze chyba nie jestem gotowa na to, żeby prosto z jednego związku wskakiwać od razu w drugi.

Po drugie - on wysyła mi sprzeczne sygnały, więc z troski o własne uczucia chyba sama się trochę blokuję. Jestem na niego otwarta, bardzo lubię spędzać z nim czas, czasami myślę o tym, że mogłabym z nim przeleżeć weekend oglądajac seriale albo coś w ten deseń. I niby jego ostatnie zachowanie stanowiło czytelny znak, że mu na mnie zależy (zapytał wprost, czy ja myślę, że mogłoby z nas być coś więcej, do tego inicjowanie przez niego kontaktu, odwożenie do domu, przytulanie, szukanie kontaktu fizycznego, troska o mnie, uważne słuchanie tego co mówię, ukradkowe spojrzenia, wreszcie całowanie i seks po tych dwóch miesiącach przerwy). Ale jest też ALE - po dwóch krokach do przodu on robi za każdym razem jeden w tył, sam mówi o tym, że trzeba to kontrolować i ja po prostu trochę głupieję. A jeśli mam się zaangażować i z tego tytułu ryzykować jakieś złamane serce, to ja jednak wolę na razie obserwować.

34 Ostatnio edytowany przez wigwa (2020-02-18 15:00:16)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Wracam do Was, bo muszę się wygadać. Nie rozumiem jego zachowania, denerwuje mnie, a przy tym czekam na każdy sygnał z jego strony. Chyba więc jednak pojawiło się z mojej strony zaangażowanie emocjonalne. I chyba w związku z tym się za bardzo odsłoniłam, więc jego zmienne podejście zaczęło mnie ranić.

Nie wiem jak rozumieć to, że po tym jak zaczęliśmy znowu ze sobą sypiać, on napisał mi że boi się że to skomplikuje naszą relację, że stracimy nad tym kontrolę. Nie wyjaśnił mi niestety, nad czym dokładnie mielibyśmy stracić kontrolę, więc mogę się tylko domyślać o co mu chodziło, zwłaszcza że pytał sie mnie eczetsniej, czy z nas może być "coś więcej".

Nie rozumiem tego, że on raz jest czuły, troskliwy, kochany, by za chwilę być totalnie zimnym i obojętnym. Chwilami czuje się jak prostytutka i bardzo mi to nie odpowiada - męczy mnie że na co dzień jest miły, troskliwy, piszemy ze sobą itd, ale po seksie albo jakichś innych czułościach na 2-3 dni przestaje się odzywać albo mocno ogranicza kontakt. Nie mogę go pocałować jeśli on nie ma na to ochoty, ogólnie spotykamy się na coś więcej tylko kiedy on chce. Bez problemu spotka się ze mną na kawę czy pójdzie na piwo, ale seks i całowanie tylko wtedy kiedy on na to pozwoli.

Przed rzuceniem tego wszystkiego w diabły powstrzymuje mnie glownie to, że po pijaku kilkanaście dni temu wyznał mi miłość (nie pamięta tego albo udaje że nie pamięta) i ogólnie w moim odczuciu pod wpływem alkoholu przestaje sie tak pilnować ze swoimi uczuciami do mnie - jest czuły, dba o mnie, opiekuje sie.

Nie wiem już co o tym myśleć, na co dzień staram się dystansować, po czym on robi coś takiego jak w zeszły weekend, kiedy przez pół imprezy ze znajomymi mnie ignorował, a jak zaczęłam się bawić z innymi facetami, to nagle zaczął mnie zagadywac, pytać czy nie jest mi zimno itd.

Tak ogólnie, po blisko pół roku takiego cyrku emocjonalnego, jestem bardzo blisko powrotu do stanu kolega-kolezanka - o ile w ogóle będzie to możliwe. Wydaje mi się, że nie zasłużyłam na takie traktowanie i stan niepewności...

35

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Już wolałbym, żeby ktoś mi wyznał miłość na trzeźwo a nie po kilku głębszych..:)

A tak na poważnie, to widzisz coś co Was w ogóle łączy, skoro nawet Wasze potrzeby są tak rozbieżne? Najwyraźniej jemu pasuje taki schemat. Nie potrzebuje aż tyle czułości, spotkań, rozmów. To raczej dla niego takie urozmaicenie codziennego życia, ot jeszcze jedna atrakcja szarej codzienności.

36

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
bagienni_k napisał/a:

Już wolałbym, żeby ktoś mi wyznał miłość na trzeźwo a nie po kilku głębszych..:)

A tak na poważnie, to widzisz coś co Was w ogóle łączy, skoro nawet Wasze potrzeby są tak rozbieżne? Najwyraźniej jemu pasuje taki schemat. Nie potrzebuje aż tyle czułości, spotkań, rozmów. To raczej dla niego takie urozmaicenie codziennego życia, ot jeszcze jedna atrakcja szarej codzienności.

Bardzo dobrze nam się rozmawia i spędza ze sobą czas. Potrafimy zapomnieć o bożym świecie siedząc i gadając nad kawa. Seks jest świetny. Oprócz tego miło mi kiedy on sam proponuje ze mnie podwiezie/odwiezie, miło jest mieć do kogo się przytulić albo leżeć i oglądać głupoty w tv.

No ale wszystko inne chyba leży, ja już naprawdę jestem zmęczona napięciem emocjonalnym związanym z nim (raz mniejszym, raz większym, ale prawie cały czas obecnym) i dochodzi do mnie w końcu, że czas to uciąć. Nie chce już się zastanawiać po co on co chwilę wchodzi na komunikator, skoro nic nie pisze (używamy takiego gdzie tylko do siebie piszemy, więc po nic innego tam nie wchodzi). Nie chce się zastanawiać czy jakiś tam gest coś znaczył czy nie. Ale przede wszystkim mam dość tego, że do czegokolwiek więcej między nami dochodzi tylko kiedy on na to pozwoli, bo przez to czuje się wykorzystywana. Już nie mówiąc o tym, że robi mi się zwyczajnie głupio, kiedy ja np chce go pocałować, a on robi unik.

Kurcze, jak człowiek napiszę swoje myśli, to jednak jakoś tak bardziej widac, że trzeba odstawić wsparcie na bok i zająć się sobą... smile

37 Ostatnio edytowany przez Nathan (2020-02-18 15:46:11)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Ciekawe towarzystwo - kumpel kumplowi dziewczynę posuwa... 

Nie chce być świnią - tyle tylko że jest.
Gorzej nawet - jest tchórzliwą świnią - bo się z tym ukrywa.

Pytanie kim jest autorka - związku z jednym nie zakończyła a już drugiemu do łóżka wskoczyła...

A teraz strach o kwas w towarzystwie.
Ten kwas będzie - kwestia czasu.

Inna sprawa że moim zdaniem koleś zwyczajnie autorce nie ufa - bo skoro nie miała oporów by zdradzać jego kumpla z nim, to ma prawo mieć obawy że jego będzie zdradzać z następnym...

38

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
wigwa napisał/a:

...Nie rozumiem jego zachowania, ....
Nie rozumiem tego, że on raz jest czuły, troskliwy, kochany, by za chwilę być totalnie zimnym i obojętnym. Chwilami czuje się jak prostytutka i bardzo mi to nie odpowiada - męczy mnie że na co dzień jest miły, troskliwy, piszemy ze sobą itd, ale po seksie albo jakichś innych czułościach na 2-3 dni przestaje się odzywać albo mocno ogranicza kontakt. Nie mogę go pocałować jeśli on nie ma na to ochoty, ogólnie spotykamy się na coś więcej tylko kiedy on chce. Bez problemu spotka się ze mną na kawę czy pójdzie na piwo, ale seks i całowanie tylko wtedy kiedy on na to pozwoli. ...

to proste ... ogólnie mniej więcej mówi do Ciebie "srutututubaniazdrutu" tylko używa innych słów ale to wtedy myśli.
Trzyma Cię na wszelki wypadek, bo dobrze mu się bzyka i nie chce Cię spłoszyć jednak przy kolejnym problemie zrejteruje, generalnie masz być jak piesek na skinienie palca.
Czasem powie, ze kocha, czasem odtrąci. Robi Ci młyn emocjonalny bo widzi, ze działa. Nie liczy się z Twoimi uczuciami.

39

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
wigwa napisał/a:

Bardzo dobrze nam się rozmawia i spędza ze sobą czas. Potrafimy zapomnieć o bożym świecie siedząc i gadając nad kawa. Seks jest świetny. Oprócz tego miło mi kiedy on sam proponuje ze mnie podwiezie/odwiezie, miło jest mieć do kogo się przytulić albo leżeć i oglądać głupoty w tv.

No ale wszystko inne chyba leży, ja już naprawdę jestem zmęczona napięciem emocjonalnym związanym z nim (raz mniejszym, raz większym, ale prawie cały czas obecnym) i dochodzi do mnie w końcu, że czas to uciąć. Nie chce już się zastanawiać po co on co chwilę wchodzi na komunikator, skoro nic nie pisze (używamy takiego gdzie tylko do siebie piszemy, więc po nic innego tam nie wchodzi). Nie chce się zastanawiać czy jakiś tam gest coś znaczył czy nie. Ale przede wszystkim mam dość tego, że do czegokolwiek więcej między nami dochodzi tylko kiedy on na to pozwoli, bo przez to czuje się wykorzystywana. Już nie mówiąc o tym, że robi mi się zwyczajnie głupio, kiedy ja np chce go pocałować, a on robi unik.

Kurcze, jak człowiek napiszę swoje myśli, to jednak jakoś tak bardziej widać, że trzeba odstawić wsparcie na bok i zająć się sobą... smile

Pierwsza część posta pasuje jak ulał do takiego wesołego układu typu FwB, może z odrobiną czułości. Ale jak czytam o tym, że facet stawi jakieś warunki, dyktuje przebieg Waszego wspólnie spędzonego czasu, to już ciężko nazwać zdrową relacją. Najwidoczniej karmi Cię tymi przyjemnymi chwilami, ale pozostałe aspekty wskazują raczej, że nie ma za bardzo do Ciebie szacunku, grając na Twoich emocjach. Szkoda byłoby mi na to nerwów. O szacunku do siebie samego nie wspominając..

40

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Dzięki, potrzebowałam to chyba napisać i później przeczytać, żeby sobie pewne kwestie ułożyć w glowie. Rozpoczynam proces odcinania, bo zdecydowanie ta relacja mi nie służy. Dobrze było póki nic do niego nie czułam, wtedy mi nie przeszkadzało to czy tamto, jak zaczęło mi zależeć paradoksalnie przejrzałam na oczy i koniec ze złudzeniami bo coś tam.

Nathan - tak, wiem, jak to wszystko wygląda. Ale nie zamierzam się tłumaczyć ani usprawiedliwiać.

41

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Po mojemu, to ten nowy narobił w gacie na wieść o tym, że zamierzasz odejść od tego starego,
a przy okazji pewnie już mu się przejadły te wasze spotkania, bo ileż można robić w kółko jedno i to samo.
Odstawił Cię na bok i planował zakończyć waszą intymną relację, jednak z braku innych opcji pod ręką
postanowił dalej to ciągnąć, tym bardziej że sama pchasz się na wałek. Koniec. Cała wielka filozofia.
Im dłużej to trwa, tym mniej mu zależy, a Ty rozkminiasz tajemnice działania wszechświata...

42

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Anderstud,

myślę, że tak, zasadniczo masz rację, a ja robię z siebie kretynkę łudząc się, że on czuje do mnie... cokolwiek. Niektóre z jego zachowań powodują, że myślałam że nie wiem, on się boi zaangażowac/co ludzie powiedzą/cholera wie co, ale biorąc pod uwagę całokształt jego zachowan, to mogę tylko pluć sobie w brodę, że pozwoliłam sobie na jakikolwiek angaż emocjonalny.

Z jednym tylko nie trafiłeś - po zakończeniu "pierwszej części" romansu nasze spotkania miały miejsce jeszcze częściej niż w trakcie jego trwania. Kawa, piwo, jakieś jedzenie, impreza, zakupy... Średnio 3-4 razy w tygodniu się widzielismy, a kiedy ja w końcu się wycofałam - on ruszył do "ataku".

Jak się zaczęła ta "druga część" to on zaczął wariować. Niby się o mnie troszczy, niby go interesuje co u mnie, wpada na kawe, wpada na seks, zaprasza mnie do siebie żeby pogadać albo coś obejrzec, dba żebym nie zmarzła, pociesza jak mi źle - po czym po jakimkolwiek zblizeniu (czy to seks czy gadanie o tym co jest między nami) - nagle są dwa - trzy dni olewki. A dodając do tego to, że on czasami na ochotę na kawę a czasami na "kawę", i to ja muszę zgadywać o co chodzi, to mi się już nie chce.

Dalej bardzo mi się podoba jako mężczyzna, ale moja "miłość własna" nie pozwala na takie traktowanie. I w ten sposób po mniej więcej trzech tygodniach od reaktywacji to ja to skończę, bo nie chcę być tak traktowana.

Musiałam tylko ubrać swoje myśli w słowa, żeby to do mnie na 100% dotarło.

43 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-19 09:40:57)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
wigwa napisał/a:

...Jak się zaczęła ta "druga część" to on zaczął wariować. Niby się o mnie troszczy, niby go interesuje co u mnie, wpada na kawe, wpada na seks, zaprasza mnie do siebie żeby pogadać albo coś obejrzec, dba żebym nie zmarzła, pociesza jak mi źle - po czym po jakimkolwiek zblizeniu (czy to seks czy gadanie o tym co jest między nami) - nagle są dwa - trzy dni olewki. A dodając do tego to, że on czasami na ochotę na kawę a czasami na "kawę", i to ja muszę zgadywać o co chodzi, to mi się już nie chce....

Napisze Ci jaki ja to widzę jako facet. Nieustannie sama udzielasz sobie odpowiedzi. Koleś ewidentnie nie jest zainteresowany czymś więcej niż koleżeństwem z seksem lub jak kto woli FWB
Po tym jak się nasyci po prostu ma Cię dość i nie chce Cię na jakiś czas widzieć.
Gdyby mu na prawdę zależało nie byłoby tych przerw.
Twój wątek wg mnie nie rożni się (najwyżej tylko niuansami) od kilku obok. Problem np. Kasi jest identyczny z tym, że Ty masz wątpliwości, a ona nie, nadal brnie.
Trzyma Cię bo nie ma nic lepszego pod ręka. Jak chce pobzykać to szybko odnajduje kontakt. Gdy się nasyci doznaje czasowej amnezji. Czy to nie nazywa się "brak szacunku" ?.
Gdybym był niekulturalny napisałbym, że traktuje Cię jak woreczek do spuszczania, ale nie napiszą bo to niegrzeczne.

44

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
wigwa napisał/a:

Jestem świeżo po zakończeniu wieloletniego związku. Tuż przed jego końcem, kilka miesięcy temu, wdałam się w romans z naszym wspólnym kolegą - należymy do jednej paczki znajomych. Trwało do kilka miesięcy i musieliśmy zakończyć, bo stało się coś, co rzuciło cień podejrzeń, że jest między nami coś więcej niż przyjaźń i mój kochanek przestraszył się, że to się wyda. To on podjął decyzję o końcu, powiedział mi wprost, że nie jest mu ten koniec obojętny, ale tak będzie lepiej dla nas obojga, że musimy to skończyć bo to może eskalować.

Problem w tym, że ja nie do końca potrafię się pogodzić z tym zakończeniem.

Nie wierzę mu, że nigdy nic między nami już nie będzie, że wyłączył pożądanie wobec mnie i znowu patrzy na mnie jak na zwykłą koleżankę. Nie wierzę, bo kiedy kilkanaście dni temu, tuż przed tym końcem, trzymał mnie w ramionach, to cały drżał, serce mu biło jak oszalałe, ciężko oddychał, zmienił mu się całkiem ton głosu i wyraz oczu. Moim zdaniem nie da się takiego pożądania wyłączyć tak o, pstryk i już, zwłaszcza że pociąg do siebie czuliśmy przez kilka lat.

Przez te kilka miesięcy spotykaliśmy się tylko we dwoje najpierw dość rzadko, później coraz częściej. On od początku umawialismy się na sam seks, bez zaangażowania emocjonalnego, i on to bardzo podkreślał, do tego stopnia, że w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy to nie jest jakiś mechanizm obronny, który ma go powstrzymać przez tym zaangażowaniem. Na początku czułam się tak, jakbym to ja bardziej inicjowała kontakty, a on mnie trochę stopował. Później to już on przejął pałeczkę i zaczął sam inicjować spotkania i kontakt.

Przez cały czas trwania tego romansu bardzo dużo ze sobą pisaliśmy, praktycznie od pobudki do pójścia spać, o wszystkim. Otrzymałam od niego - poza seksem i tym wszystkim - bardzo duże wsparcie emocjonalne podczas ostatniej fazy mojego związku.
Dalej bardzo dużo ze sobą piszemy, on dalej mocno mnie wspiera przy tej końcówce mojego związku, wie wszystko co się u mnie dzieje. Spotykamy się teraz - głównie z mojej inicjatywy - dwa, trzy razy w tygodniu, choć na początku tego romansu był ciągle zajęty, czasami nie widzieliśmy się np. tydzień czy dwa. Podczas tych spotkań nie możemy wzajemnie wytrzymać swoich spojrzeń, widzę, że on często patrzy mi na usta, jesteśmy względem siebie trochę spięci.

Ostatnio, kiedy po kolejnej awanturze z partnerem byliśmy na kawie i podczas zwierzeń się do niego przytuliłam, to on po pierwsze całkiem stracił wątek i zapomniał co miał powiedzieć, a po drugie czułam, że cały drży. Trzymał mnie chwilę w tym uścisku aż w pewnym momencie dość gwałtownie puścił, trochę jakby pilnując żeby to nie poszło dalej.

Jestem skołowana, nie wiem, czy ja sobie czasem nie wmawiam że on mnie dalej pragnie, czy nie widzę sygnałów tam gdzie ich nie ma - starałam się opisać sytuację dość obiektywnie i proszę o radę - bajerować go dalej, czy pogodzić się z tym, że to już się skończyło?

Jak bym czytał swoją historię, tylko od strony żony. Tylko mała różnica, że gach j. ż. miał /ma parcie na związek z nią.

45 Ostatnio edytowany przez anderstud (2020-02-19 10:18:55)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
Lucky12 napisał/a:

Jak bym czytał swoją historię, tylko od strony żony. Tylko mała różnica, że gach j. ż. miał /ma parcie na związek z nią.

Ale to każdy jeden ma. Dopóki ona ochoczo rozkłada nogi, a po wszystkim szybko się ubiera i wychodzi do domu, do męża i dzieci.
Dopóki taki układzik działa bez zarzutu i nie komplikuje nikomu życia, to wszyscy bez wyjątku mają parcie na związek.
Mężowie żon, żony mężów, ich kochanki, kochankowie, niekiedy wtajemniczeni we wszystko rodzice, a nawet dzieci i pies z kotem też.
Parcie na związek jest jednym z kluczowych i najważniejszych elementów całej zabawy, bez którego to jest tylko ruch*nie na boku,
a przecież nikt nie chce być traktowany jak żywy manekin do spuszczania z krzyża, dlatego jest potrzebna jeszcze ta cała otoczka.
Oczywiście w 99/100 przypadków parcie na związek mija, gdy tylko zaczyna być niebezpiecznie blisko realizacji marzeń i planów,
pojawiają się z dupy niezliczone problemy i piętrzą trudności (dom, firma, majątek, pozycja, choroba, kariera, dzieci i pies z kotem też)
a brakujące 1 to tylko błąd w statystykach.

46

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Przecież facet powie wszystko, aby sobie zamoczyc

47

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Już widzę jak on pozwoli Ci się "odciąć" - jak tylko poczuje, że się wymykasz to będzie Cię bajerował ze zdwojoną siłą.
No ale jak już zacznie to po prostu go zapytaj "czego Ty ode mnie chcesz?".

48

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Kompletnie siebie nie szanujesz i partnera!
Zdradzałaś go, jeszcze byliście razem jak już spałaś z kolegą.

To radzę to odpuścić.
Dziwna ta relacja. Jeśli mówi nie, to nie.

49

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Nie, tym razem postawie sprawę jasno.

Dopóki nie czułam do niego niczego więcej i zależało mi tylko na seksie, to mogłam sobie pozwolić na jakieś podchody i zabawy w kotka i myszkę.

Teraz chce wiedzieć na czym stoję, a w zasadzie upewnic się, że nie ma tu nic głębszego i wrócić do relacji kolega-kolezanka. Innej opcji nie ma, bo ja nie mam ani ani siły ani ochoty znosić jego wahań. Nie odpowiada mi tak układ, dla mnie to jest tak że się bzykamy, macamy i całujemy, albo nie robimy tego wcale, a nie że tylko wtedy kiedy on pozwoli.

Co do zdrady partnera - tak, zdradziłam. I nie żałuje. Żałuję tylko tego, że tak długo tkwiłam w tym związku, który był tylko "w miarę udany".

50 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-02-20 11:38:06)

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Wygląda na to, że od początku była to z jego strony relacja koleżeńska i nie miał zamiaru tego zmieniać. Zwyczajnie zaczął grać i Ciebie urabiać, aby stworzyć jakieś pozory "normalności". Jak widać, dość długo mu się to udawało i nie ma gwarancji, że teraz znowu się nie zacznie bajerowanie w stylu: " może zacznijmy od początku", "jednak czuję coś więcej", czy "zależy mi na Tobie"..

51

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?
bagienni_k napisał/a:

" może zacznijmy od początku", "jednak czuję coś więcej", czy "zależy mi na Tobie"..

https://i.iplsc.com/tom-cruise/00035VWPLE7Q6LIT-C122-F4.jpg

52

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

wigwa i tak właśnie powinnaś potraktować tego swojego "kolegę", jeśli zacznie znowu coś kombinować big_smile

53

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Hehe, w rzucaniu do celu zawsze bylam dobra, więc rzut jajem ma sens big_smile

Tak jak pisałam, przez kilka miesięcy, dopóki ja się nie zaczęłam angazowac, to mi nie przeszkadzalo że on był taki jaki był, zresztą nie chciałam tego zaangażowania bo nie było mi to potrzebne. Tak myślę, że odsłoniłam się dlatego, że to końcu "opadł kurz po bitwie", tzn na dobre wyniosłam się od eks i zaczęłam nowe życie, no i gdzieś tam jakaś potrzeba bliskości się pojawiła. Ale skoro przez kilka miesięcy potrafiłam się nie angażować, to myślę że będę w stanie szybko się od tego odciąć smile

54

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

No, to powiem wam tak: rozmowa to jednak jest fundament wszystkich relacji.

Pogadaliśmy sobie trochę na nasz temat i wyszło, że to co ja wzięłam za "sterowanie" naszą relacją, było jego ucieczką przed zaangażowaniem emocjonalnym. Na zasadzie: jak będę udawał, że coś nie istnieje, to to zniknie. Dlatego przez uciekał przed jakąkolwiek bliskością ze mną, dlatego po każdej sytuacji kiedy były jakieś czułości między nami, później brał mnie na dystans... ale w końcu nie wytrzymał. On bardzo by chciał, żeby to co jest między nami nie wymknęło mu się spod kontroli, a przez kontrolę on rozumie właśnie brak zaangażowania emocjonalnego. Co jakiś czas jeszcze próbuje udawać obojętność, ale coraz mniej mu to wychodzi i nie jest w stanie nad sobą zapanować. Kiedy np. ja się odstawię na imprezę, to on najpierw zalicza klasyczny opad szczęki, później przez pewien czas udaje że wcale na mnie nie patrzy i rozmawia ze wszystkimi wokół tylko nie ze mną, a jak już trochę wypije to się do mnie przysiada, przytula, zaczepia. Żeby nie było, że ma tak tylko po % - również na trzeźwo kiedy jesteśmy sami, to sam z siebie mnie przytula, głaszcze, przykrywa żebym nie zmarzła, wtula się we mnie w nocy, zapamiętuje praktycznie wszystko, o czym do niego mówiłam, zwraca uwagę na detale mojego wyglądu...  Nie wiem, co będzie dalej, ale ulżyło mi, że jednak nie chodziło tylko o trzymanie mnie "na zapas" smile

55

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Niby spoko, ale czy pasuje Ci taki układ, czujesz się szczęśliwa mimo wszystko? To trochę wygląda na takie rozchwianie i niezdecydowanie. Może on po prostu taki jest, żę nie potrafi się emocjonalnie otworzyć? Czuję, że też miałbym z tym problem, szczególnie z tą całą bliskością i okazywaniem czułości. Mam wrażenie, że mam minimalne potrzeby w tej kwestii i zapewne niewystarczające dla 99,9 % kobiet...

56

Odp: Z tego coś jeszcze będzie?

Prawdę mówiąc, jest bardzo emocjonalny i wrażliwy, dużo bardziej niż np. mój eks. A jeśli chodzi o bliskość fizyczną i okazywanie czułości  - tak, potrafi się otworzyć, już wielokrotnie tego doświadczyłam z jego strony, tylko musi wyjść z tej strefy kontrolowania się. Choćby ostatnia spędzona razem noc to było przytulanie, głaskanie, całowanie, dbanie żebym nie zmarzła, czy mi wygodnie, wszystko z jego inicjatywy.

Ja na razie po prostu czekam aż przestanie się kontrolować. Wszystko rozbija się o to, że on cały czas jeszcze uważa, że może powstrzymać swoje uczucia. On jest ogólnie mocno zdyscyplinowany na co dzień, ma dużą dozę samokontroli. Teraz już wiem, że w momencie w którym po np. wspólnym weekendzie zaczynałam dla niego za dużo znaczyć, to uciekał i próbował stłamsić w sobie uczucia, wynajdował sobie milion zajęć, żeby o mnie nie myśleć i się ze mną nie spotkać, nie pisać do mnie itd. A mimo to wchodził co chwilę na komunikator, z którego korzystamy tylko we dwoje i sprawdzał, kiedy byłam ostatnio aktywna.

Od miesiąca z hakiem coraz słabiej mu to kontrolowanie się wychodzi - tak, wiem, że facet jak chce przelecieć babkę to powie jej wszystko, co ona chce usłyszeć - ale on nigdy wcześniej tak nie robił. Wcześniej, tzn. przed tymi dwoma miesiącami przerwy, nawet jak był pijany, to dalej zachowywał się wobec mnie neutralnie przy ludziach. Nie było mowy o jakimś w ogóle dotyku, bliskości. Teraz ma tak, jak napisałam wcześniej - jak już go trochę alkohol rozluźni, to nawet przy ludziach obejmuje mnie, zagaduje, zaczepia, przynosi mi drinki, specjalnie przystawia sobie krzesło żeby siedzieć obok mnie, dotyka moich nóg swoimi pod stołem itd.

Co się jeszcze zmieniło to to, że wcześniej prawił mi bardzo dużo komplementów na temat mojego wyglądu - teraz raczej mi to pokazuje niż mówi, za to prędzej powie mi, że jestem inteligentna/że go rozumiem/że najbardziej lubi ze mną rozmawiać albo że jakąś tam sprawę super załatwiłam.

Ja tego nie przyśpieszam - jestem otwarta, ale chcę, żeby sam doszedł do tego, co czuje.

Posty [ 56 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Z tego coś jeszcze będzie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024