Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 651 ]

456 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-09-23 10:29:32)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Zaczęła się szkoła i znów powtórka z rozrywki: jak się zalogować tu i tu, jak mam edytować tabelkę, dlaczego tu mi się nic nie zmienia jak klikam. Czy jak zapisze plik na dysku i go zamknę to już nic mi się nie zmieni?
Jż wpadła na pomysł, że musi się pozbyć swojego telefonu przez który ma tyle kłopotów. To teraz „wina telefonu”, że wszystko się wydało. I teraz najlepsze: przyszła do mnie bym to ja go sprzedał, bym ja znalazł kupca i bym ja znalazł jej telefon innej marki za który ona zapłaci. I oczekuje dodatkowo, że ja jej go skonfiguruje. A jeśli nie - to ona będzie musiała zapłacić w sklepie za usługę uruchomienia nowego telefonu.
Słucham też teraz, że to „moja wina”, że jej tak długo z tymi zawodowymi sprawami schodzi bo ... ona ma w pracy inny komputer. W związku z tym co kilka minut: jak zrobić to, a jak zrobić to..

Uważam, że Pani jż przeszła na wyższy etap kamuflowania się, że stworzyła "równoległy" świat wyłącznie dla Ciebie, żeby Ci pokazać, że nic nie ukrywa, że będzie przychodzić z każdą duperelą byś Ty złapał są na to jako na Twoją zupełną kontrolę nad tym co ona robi. Wygląda to tak jakby totalnie pozornie pokazywała Ci "cały swój świat", a de facto to co sam odkryłeś. Mówi "patrz, już nic nie ma", świadomie to przejaskrawiając, zasłania oczy i bawi się w "nie ma mnie", maluje trawniki na Twoją cześć, a w rzeczywistości nie zdziwiłbym się gdyby był np. kolejny telefon zakamuflowany w pracy. Wg mnie do tego rzeczywistego świata nie masz dostępu.
OT: Moja ex robiła podobne zagrywki z tym, że ja kilka razy zrobiłem błąd, bo chcąc "ratować rodzinę" po zdemaskowaniu o tym mówiłem, a na prawdę zagrywki były oczywiste dedykowane i proste jak na dziecko kilkuletnie, może dlatego, że już wcześniej odkryłem to forum i symptomy były jasne, podobne do tu przedstawianych i tadaaammm... Później przestałem o tym mówić i dzięki temu zebrałem ogrom dowodów, bo tak na prawdę same wpadały, nic nie musiałem szukać wystarczyło wyłącznie nadstawić koszyk. Nie wiedziała, że wiem. Do tej pory nie wie, bo nie było potrzebne ... ale to inna bajka.
To u Ciebie wygląda podobnie.
Tym bardziej warto mieć z tyłu głowy by "nie wierzyć w nic co mówi i w polowe tego co widzisz, że co robi" bo to najczęściej pokazówki dla Ciebie. Sadzę, że w ten sposób próbuje grac na czas, ugłaskać Cię, coś ugrać, nie wiem co jeszcze, może zbiera haki na Ciebie, nagrywa byś Ty się z czymś podłożył, może zafunduje Ci huśtawki emocjonalne byś pękł i np. nawyzywał, awanturował się, by założyć niebieską kartę itp.
W każdym razie pewnie boi się ale jeszcze nie czuje się zagoniona do kąta.
Możesz być pewien, że konsultuje to z kochasiem i innymi ew. zaufanymi osobami, które są przez nią utwierdzone w przekonaniu, że to Ty jesteś potworem więc jej pomagają. Jeszcze nie kąsa, jeszcze nie.

Zobacz podobne tematy :

457 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-09-23 11:05:18)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
bullet napisał/a:

Uważam, że Pani jż przeszła na wyższy etap kamuflowania się, że stworzyła "równoległy" świat wyłącznie dla Ciebie, żeby Ci pokazać, że nic nie ukrywa, że będzie przychodzić z każdą duperelą byś Ty złapał są na to jako na Twoją zupełną kontrolę nad tym co ona robi. Wygląda to tak jakby totalnie pozornie pokazywała Ci "cały swój świat", a de facto to co sam odkryłeś. Mówi "patrz, już nic nie ma", świadomie to przejaskrawiając, zasłania oczy i bawi się w "nie ma mnie", maluje trawniki na Twoją cześć, a w rzeczywistości nie zdziwiłbym się gdyby był np. kolejny telefon zakamuflowany w pracy. Wg mnie do tego rzeczywistego świata nie masz dostępu.
OT: Moja ex robiła podobne zagrywki z tym, że ja kilka razy zrobiłem błąd, bo chcąc "ratować rodzinę" po zdemaskowaniu o tym mówiłem, a na prawdę zagrywki były oczywiste dedykowane i proste jak na dziecko kilkuletnie, może dlatego, że już wcześniej odkryłem to forum i symptomy były jasne, podobne do tu przedstawianych i tadaaammm... Później przestałem o tym mówić i dzięki temu zebrałem ogrom dowodów, bo tak na prawdę same wpadały, nic nie musiałem szukać wystarczyło wyłącznie nadstawić koszyk. Nie wiedziała, że wiem. Do tej pory nie wie, bo nie było potrzebne ... ale to inna bajka.
To u Ciebie wygląda podobnie.
Tym bardziej warto mieć z tyłu głowy by "nie wierzyć w nic co mówi i w polowe tego co widzisz, że co robi" bo to najczęściej pokazówki dla Ciebie. Sadzę, że w ten sposób próbuje grac na czas, ugłaskać Cię, coś ugrać, nie wiem co jeszcze, może zbiera haki na Ciebie, nagrywa byś Ty się z czymś podłożył, może zafunduje Ci huśtawki emocjonalne byś pękł i np. nawyzywał, awanturował się, by założyć niebieską kartę itp.
W każdym razie pewnie boi się ale jeszcze nie czuje się zagoniona do kąta.
Możesz być pewien, że konsultuje to z kochasiem i innymi ew. zaufanymi osobami, które są przez nią utwierdzone w przekonaniu, że to Ty jesteś potworem więc jej pomagają. Jeszcze nie kąsa, jeszcze nie.

Bardzo dobre porady, o tym nie pomyślałam. Faktycznie to ma sens. Chciałabym napisac, że nie ma co wywoływac wilka z lasu, ale żona Kuby już dała nie raz pokaz swojego wyrachowania, lepiej być ostrożnym.

458

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Kubusiu, a ja wątpię w to, żebyś nie robił jej żadnych przysług, ponieważ wyliczyles tego bardzo dużo, a przecież gdybyś faktycznie odmówił jej po pierwszej prośbie i powiedział dlaczego tego nie zrobisz, to nie byłoby kolejnych jej życzeń oraz problemów, gdyż ona wiedziałaby, że nie ma po co do Ciebie za każdym razem przychodzić.
Tak więc myślę, że normalnie jest, tak jak kiedyś, skoro jej życzenia tak się mnożą.
Ona ma po prostu śmiałość, by non stop zawracać Ci głowę.
Boczniak zdaje się już się wycofał, stąd akcja z telefonem, a Ty powoli zaczniesz akceptować, że ta kobieta jest i będzie dalej Twoja żoną.

459 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-23 15:19:47)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Dziękuję, Ajko, smile
Napisałam to o tych pracach by Kubuś nie myślał, że kobieta bez niego zginie  marnie, bo to nieprawda.
Natomiast uważam patrząc po całym wątku, że Ona jeszcze ugryzie..
I pamiętam jak ciężko to ogarnąć  gdy ktoś jest ciągle obok.

460 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-23 17:47:46)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
ulle napisał/a:

Kubusiu, a ja wątpię w to, żebyś nie robił jej żadnych przysług, ponieważ wyliczyles tego bardzo dużo, a przecież gdybyś faktycznie odmówił jej po pierwszej prośbie i powiedział dlaczego tego nie zrobisz, to nie byłoby kolejnych jej życzeń oraz problemów, gdyż ona wiedziałaby, że nie ma po co do Ciebie za każdym razem przychodzić.
Tak więc myślę, że normalnie jest, tak jak kiedyś, skoro jej życzenia tak się mnożą.
Ona ma po prostu śmiałość, by non stop zawracać Ci głowę.
Boczniak zdaje się już się wycofał, stąd akcja z telefonem, a Ty powoli zaczniesz akceptować, że ta kobieta jest i będzie dalej Twoja żoną.

Powolutku,powolutku jesteś Kuba urabiany, Bullet też o tym napisał.
Taki potrzebny,niezbędny,niezastąpiony, wkrótce okaże się że przecież nic takiego się nie stało,jż nie chciała źle, a to że się wydało to też Twoja wina, po co grzebałeś w telefonach komputerach ,to że Ciebie obwinia za  swoją nieudolność to normalka jesteś pod ręką to kogo ma obwinić przecież siebie nie będzie ,bo z niej jest ósmy cud świata, dwóch facetów o nią się no właśnie co robi tych dwóch facetów - głupieje.Jeden na pewno.Nie daj się podejść na taką niby bliskość to fałszywe jest.
To jest dążenie do zachowania status quo, pomimo pozwu o rozwód.
Jesteś zmiękczany pomału i niebawem na inne sposoby poddawany sprawdzaniu co Ciebie najbardziej denerwuje i co łechce ego.
Cwana i sprytna ta jż wcale nie taka gapa .Gotuje Cię Kubuś jak tę żabę ze znanego eksperymentu.
Mam też wrażenie że zaczynasz etap deprecjonowania jż i patrzenia na nią z góry,że głupsza ,gorsza nieudaczna taka śmaka i owaka to niby też taka faza,ale niebezpieczna nie lekceważ przeciwnika po prostu .
Nie siedź i jej tak nie obserwuj zawzięcie, nabieraj dystansu na chłodno choć to trudne.

461 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-23 19:13:50)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
paslawek napisał/a:
ulle napisał/a:

Kubusiu, a ja wątpię w to, żebyś nie robił jej żadnych przysług, ponieważ wyliczyles tego bardzo dużo, a przecież gdybyś faktycznie odmówił jej po pierwszej prośbie i powiedział dlaczego tego nie zrobisz, to nie byłoby kolejnych jej życzeń oraz problemów, gdyż ona wiedziałaby, że nie ma po co do Ciebie za każdym razem przychodzić.
Tak więc myślę, że normalnie jest, tak jak kiedyś, skoro jej życzenia tak się mnożą.
Ona ma po prostu śmiałość, by non stop zawracać Ci głowę.
Boczniak zdaje się już się wycofał, stąd akcja z telefonem, a Ty powoli zaczniesz akceptować, że ta kobieta jest i będzie dalej Twoja żoną.

Powolutku,powolutku jesteś Kuba urabiany, Bullet też o tym napisał.
Taki potrzebny,niezbędny,niezastąpiony, wkrótce okaże się że przecież nic takiego się nie stało,jż nie chciała źle, a to że się wydało to też Twoja wina, po co grzebałeś w telefonach komputerach ,to że Ciebie obwinia za  swoją nieudolność to normalka jesteś pod ręką to kogo ma obwinić przecież siebie nie będzie ,bo z niej jest ósmy cud świata, dwóch facetów o nią się no właśnie co robi tych dwóch facetów - głupieje.Jeden na pewno.Nie daj się podejść na taką niby bliskość to fałszywe jest.
To jest dążenie do zachowania status quo, pomimo pozwu o rozwód.
Jesteś zmiękczany pomału i niebawem na inne sposoby poddawany sprawdzaniu co Ciebie najbardziej denerwuje i co łechce ego.
Cwana i sprytna ta jż wcale nie taka gapa .Gotuje Cię Kubuś jak tę żabę ze znanego eksperymentu.
Mam też wrażenie że zaczynasz etap deprecjonowania jż i patrzenia na nią z góry,że głupsza ,gorsza nieudaczna taka śmaka i owaka to niby też taka faza,ale niebezpieczna nie lekceważ przeciwnika po prostu .
Nie siedź i jej tak nie obserwuj zawzięcie, nabieraj dystansu na chłodno choć to trudne.

Wielu już było takich, którzy przejechali się na myśleniu, że ktoś jest taki głupi, jak oni mądrzy. To że ona nie ogarnia komputera ani większości innych czynności związanych z obsługą urządzeń elektronicznych nie świadczy o tym, że ta kobieta w momencie zagrożenia nie będzie potrafiła myśleć na swoją korzyść, a poza tym, jak napisała Ela, wszystkiego idzie się nauczyć. Potrzeba matką wynalazków.

Kubusiu, jeśli zdarzy się tak, że za jakiś czas i pod wpływem czegoś tam zaczniesz wątpić w sens rozwodu, to po prostu zaniechaj wszystkich działań rozwodowych. Może tak naprawdę to nie byłby dobry czas dla Ciebie, żebyś się rozwodził? Nic na siłę. Bo widzisz, ja uważam, że rozwód powinien być dopiero wtedy, gdy człowiekowi na samą myśl o uwolnieniu się od żony/ męża aż rozjeżdża się gęba w uśmiechu, a po powrocie z sądu aż skacze się z radości. Jeśli natomiast wsxystko, cały ten rozwód ma iść, jak wiadomo co przy zaparciu, to naprawdę należy wszystko przełożyć albo w ogóle zrezygnować. Człowiek, który czegoś chce, chce czegoś tak naprawdę i z głębi serca, on po prostu czuje to każdą cząsteczka ciała i robi wszystko w osiągnięciu celu mając do tego pełne przekonanie.
Natomiast ten, który sam siebie na siłę przekonuje, że chce, ale tak naprawdę, to jednak nie powinien przestać oszukiwać samego siebie i zwyczajnie odpuścić, żeby potem nie męczyć się jeszcze bardziej.

Ja mam wrażenie, że Ty biorąc pod uwagę  czynniki zdroworozsądkowe, ambicjonalne, że jako facet, to powinieneś to i tamto, to wiesz, że powinieneś sie rozstać się z tą kobietą, bo to naprawdę szczyt wszystkiego dalej trzymać taką kobietę przy sobie. Niemniej jednak serce podpowiada Ci, że wcale nie chcesz tego rozwodu. Ta kobieta doskonale to wyczuwa, kobiety mają naprawdę dobra intuicję, ona wie, że masz do niej słabość, więc zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Normalnie jest- szykuje Ci kanapki do pracy, na pewno zajmuje się domem, jakby dalej była jego gospodynią i co chwilę robi słodka minie bezradnej dziewczynki i prosi Cię o różne przysługi. Daje Ci poczuć się jak samiec alfa, pi prostu dowartosciowuje Cię jako faceta. Widać to przecież jak na dłoni, przynajmniej na podstawie Twoich ostatnich wpisów.
Wątpię w to, żebyś się rozwiódł, żebyś zrobił to w najbliższej przyszłości, ale nawet jeśli, to co się stanie? Świat dalej będzie trwał i nikt za to głowy Ci nie urwie, a czas pokaże jak na tym wyjdziesz np za kilka lat. Fakt, poniesiesz ryzyko, ale kto z nas nie ryzykuje. Ja za chwilę, tak przynajmniej sądzę, też będę podejmowała decyzję, co dalej z moją nową znajomością i też przecież zaryzykuję, też przecież nie chce ściągać sobie na głowę jakichś kłopotów z chłopem, bo to do niczego nie jest mi potrzebne, lubię swoje życie, ale czasem trzeba zaryzykować.

462

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
paslawek napisał/a:

Mam też wrażenie że zaczynasz etap deprecjonowania jż i patrzenia na nią z góry,że głupsza ,gorsza nieudaczna taka śmaka i owaka to niby też taka faza,ale niebezpieczna nie lekceważ przeciwnika po prostu .
Nie siedź i jej tak nie obserwuj zawzięcie, nabieraj dystansu na chłodno choć to trudne.

A mnie się wydaje, że ona właśnie taka jest, tzn. tępa. Wcale nie wyrachowana, ale po prostu głupia. Prędzej jestem w stanie uwierzyć, że wykonuje polecenia swojego fagasa np. z robieniem kanapek niż obmyśliła sobie, że w ten sposób uśpi czujność Kubusia i coś ugra.
Od pierwszego postu jak autor opisuje tutaj swoje życie z tą osobą, to wyłania się obraz niezbyt rozgarniętej kobiety. Ale on właśnie takiej potrzebuje, bo sam należy do mężczyzn, którzy lubią być słuchani, podziwiani i niezbędni. Taki, który lubi kierować w związku, wyznaczać kierunki. Jego nie interesuje tworzenie związku z kimś na tym samym poziomie, związku partnerskiego. Dlatego też teraz ma taką dziecinadę z jej strony.

463

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

w świecie Twojej żony, Kuba, to co jej dawałeś, okazywałeś było pogardzaną monetą.
Z jednej strony zgadzam się z oceną Magdaleny, słowo: głupia- pasuje jak ulał, bo ona  ma taką ocenę sytuacji, że dawać to słabość, więc ma Ciebie za słabego, którym można kręcić do końca świata i jeden dzień dłużej.
Dla Ciebie dawać to normalność, dla niej dawać to frajerstwo, chociaż Ci nigdy tego nie powie.
Prawdopodobnie tamten  dawał jej niewiele, dlatego dla niej On jest super.
odpłacz, odsmarkaj i znajdż kobietę, która to doceni, poznasz po tym, że sam też od niej wiele dostaniesz, nie tylko kanapki.
będzie lepiej.

464 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-23 23:23:04)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
MagdaLena1111 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Mam też wrażenie że zaczynasz etap deprecjonowania jż i patrzenia na nią z góry,że głupsza ,gorsza nieudaczna taka śmaka i owaka to niby też taka faza,ale niebezpieczna nie lekceważ przeciwnika po prostu .
Nie siedź i jej tak nie obserwuj zawzięcie, nabieraj dystansu na chłodno choć to trudne.

A mnie się wydaje, że ona właśnie taka jest, tzn. tępa. Wcale nie wyrachowana, ale po prostu głupia. Prędzej jestem w stanie uwierzyć, że wykonuje polecenia swojego fagasa np. z robieniem kanapek niż obmyśliła sobie, że w ten sposób uśpi czujność Kubusia i coś ugra.
Od pierwszego postu jak autor opisuje tutaj swoje życie z tą osobą, to wyłania się obraz niezbyt rozgarniętej kobiety. Ale on właśnie takiej potrzebuje, bo sam należy do mężczyzn, którzy lubią być słuchani, podziwiani i niezbędni. Taki, który lubi kierować w związku, wyznaczać kierunki. Jego nie interesuje tworzenie związku z kimś na tym samym poziomie, związku partnerskiego. Dlatego też teraz ma taką dziecinadę z jej strony.

Mnie jż Kuby bardziej kojarzy się z tzw kobietą egzaltowaną w obłokach, romantyczną marzycielkę,a udającą nierozgarniętą, bo jej tak wygodnie i wie jak to działało na Kubusia. Autor czuł się takim bohaterem, żeby (nie) napisać białym rycerzem,plus przewodnikiem, liderem stada,ha i takim był aż za bardzo. Jż zatrzymała się w rozwoju na etapie nastolatki i przyzwyczaiła,przystosowała, przekonwertowała to jednak na swój sposób, ta rola stała się niewygodna i wygodna, a kobieta stała się cyniczna dla wyparcia tego że nie jest idiotką nic nie wartą. 
Kobieta jednak jest w jakiś sposób pragmatyczna, bo może wyczuwa, że lovelas się nie z nie będzie tak obcyndalał jak Kuba
a proza życia to nie odlot.Pan X mało wyrywny,nie śpieszy mu się do związku z jż Kuby, jż albo tego nie widzi albo udaje, że nie widzi ( po co się narażać kochankowi i na jego gniew ) znowu ,bo tak wygodnie obojgu "zrozumienie" bez słów na koszt Kuby.
Romanse przynajmniej niektóre są fajne jak się je ukrywa i więcej marzy ,fantazjuje, niż ma rzeczywisty kontakt takie "zakochanie w wyobrażeniach" niż w realnym człowieku.Jż dodatkowo odkryła jeszcze że jest z krwi i kości, a krew nie woda co podnosi ciśnienie i podbija emocje taki bonus od natury.
Zadziwiające jest (chociaż może bardziej było dla mnie  ) to że nawet tego typu kobiety i mężczyźni w pewnych okolicznościach i sytuacjach wykazują spontaniczny spryt i pokazują ciemne strony, których by się po nich nie spodziewało, nawet klasyczne bluszcze mają swój rozum .
Kubie latami podobało się "białorycerzowanie" pod płaszczykiem bycia dominującym niezastąpionym samcem,bohaterem we własnym domu, tylko że to też okazało się iluzoryczne to wiara i  kwestia wychowania i przekonań na tamten czas , w rzeczywistości tatusiek frajer i "córka" niby niemota, świetnie się kryjąca ,na tyle przesiąknięta tym kamuflażem, że sama czasem może wierzy w swój scenariusz, wytwarza coś takiego że nie należy się po niej spodziewać.Gdzieś Kuba wcześniej się nawet pocieszał i odgrażał,że jż nie da sobie bez niego rady, to złudzenie ,da radę jak umie, a jak nie da to znajdzie i omota kogoś kto za nią zrobi.Gach jest dobry od święta nie na co dzień, jest wyidealizowany mocno jeszcze ,ale nie na tyle żeby rzucić stare życie, czyli taka strasznie tępa nie jest, nawet jak robi sobie z Kuby potwora i tłumaczy się przed sobą, że nie chce rozwalać rodziny,ranić męża (i takie tam różne "szlachetne" pierdoły ) , to kombinuje na swoją korzyść i po najmniejszej linii oporu, na swój sposób logicznie choć pokrętnie.Dopóki pana X bawi ta cała szopka i cyrk będzie kiepsko jak teraz nerwówka, a jak go przestanie bawić, może być gorzej dla Kuby ze względu na potencjalny powrót upadłej, żony, marnotrawnej.
W przeszłości też się dałem podobnie podpuścić,okazało się że nie byłem taki cwany jak mi się wydawało. 
Do tego dochodzą przywiązania, więzi, wspomnienia i uczucia - blaski i cienie, smutki i radości  życie ,syn .

465

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Dziękuje Wam wszystkim za ostatnie wpisy. Dają mi dużo do myślenia.
Moja żona była KIEDYŚ dla mnie aniołem. Całym światem. Pewnie mnie wykorzystywała, ale mnie to chyba jak sami napisaliście pasowało. Albo nie zwracałem na to uwagi. Robiłem to co umiałem najlepiej. Wydawało mi się, że biorąc na barki  kolejne obowiązki - że okazuje tym troskę o rodzinę. Taki „bohater domu” smile Coś może w tym jest.
W ciągu 2 lat w mojej żonie zaszły ogromne zmiany. Stała się obca. To nie ta sama osoba. Mam słabość do niej - ale tej dawnej. Tej ze zdjęć, gdy na nie patrzę.
Dziś natomiast mam przed oczami kogoś obcego. Wyglada jak moja żona, ale nią nie jest. Nie ma w niej nic z dawnej kobiety, za którą oddałbym życie. Dziś to przeszłość.
Z rozwodu nie zrezygnuje nigdy. I tak jsk orzez cały ten okres 1,5 roku robiłem wszystko by tego uniknąć, tak teraz zrobie wszystko by rozwód stał się faktem. Nie mogę dalej tworzyć czegokolwiek z ta kobietą. Przykro mi to pisać, ale nie mogę na nią patrzeć. Drażni mnie jej obecność. Jej kanapki, które mi probuje podsuwać. Ograniczam do maminym wszelki kontakt. Codzienni probuje ja namówić do wyprowadzki. Nie mogę jej zmusić - ale liczę na ... nie wiem nawet na co. Jej obecność źle wpływa na mnie. Drażni mnie jej widok, obecność. Nie chce z nią rozmawiać. Nie jest dla mnie już partnerem do rozmów.

466

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Skoro ona zmieniła się do tego stopnia, to znaczy że albo coś przez lata gotowała, albo musiałeś widzieć jakieś  przejawy jej egocentryzmu i braku szacunku. Przez te wszystkie  lata nie było sytuacji w których to Ty potrzebowaleś psychicznego wsparcia?

467 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-09-24 09:21:16)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Czasami jej zachowanie niepokoiło mnie, ale... przymykałem na to oczy. Czekałem lub trwałem jeśli mogę to tak ująć. Była moją żoną.
Wszystko zaczęło się zmieniać od naszej wcześniejszej przeprowadzki, gdy ... dla niej zwolniłem się z pracy by ona mogła „zdobyć doświadczenie zawodowe”. To wtedy jej obowiązki sprawiły, że nie miała przez 3 lata czasu. Nic tylko obowiązki od rana do 1-2 w nocy.   Ciągle coś. Pomagałem jej wtedy. Nie wyobrażałem sobie, że ona może siedzieć do tak późna a ja pójdę spać. Pomagałem jej więc w realizowaniu tych obowiązków. Myślałem, że jeśli jej pomogę - to zrobimy coś dużo szybciej a pozostały czas spędzimy razem. Ale to nie następowało.
W weekendy próbowałem więc namówić rodzinę na spacer, całodniowe wypady by spędzić jak najwiecej czasu razem. Czasami wychodziliśmy, ale z kolei .... jż zaczęła mi wypominać, że ona jest zmęczona i chce odpocząć a ja ją gdzieś wyciągam.... Stale coś źle. I nawet dziś mi to wypomina.
Sam byłem przemęczony tym wszystkim. Miałem swoją pracę, jej tabelki na swojej głowie, późne chodzenie spać. Obowiązki. Dziecko wtedy rozpoczynało swój obowiązek szkolny. Wiec „niespożytkowany czas” poświęcałem synowi. Nauczyłem go czytać i pisać. I też za to później obrywałem, bo ... to za wcześnie na taką naukę, nie na jego poziom, za szybko.

PS. Przepraszam za błędy w poście 465, ale z nieznanych mi powodów nie mogłem ich edytować, bo po zalogowaniu dostawałem info, że nie mam uprawnień.... (a próbowałem wiele razy). Nie wiem dlaczego nie mogłem też tego postu 465 dokończyć....

Jeśli wiec mogę jeszcze kilka słów o sytuacji w domu:
muszę uważać by nie dać się zmanipulować.
Wiem, że muszę uważać na wszystko co robię. Dziwnie to brzmi, bo nie robie niczego czego miałbym się wstydzić, ale czuje niepokój, gdy przebywam z jż w jednym mieszkaniu. Nie wiem do czego jest zdolna. Albo inaczej - wiem, że może próbować zrobić ze mnie jakiegoś potwora tak jak kilka osób mi to zasugerowało. Nic mnie nie zdziwi. Dlatego też - chciałbym znów móc poczuć spokój. A będę w stanie osiągnąć ten stan tylko w sytuacji, gdy ta pani opuści moje mieszkanie. Nie potrzebuje jej kanapek ani jej obecności. Dam sobie chyba radę bez niej. Tak mi się teraz wydaje. Życie to zweryfikuje. Wiem, że nie będzie lekko, bo jak przeglądam nasze zdjęcia sprzed lat to łzy same płyną mi po twarzy. Nie wiem, gdzie się podziała tamta kobieta. Tak bardzo ją kochałem. To nie było przyzwyczajenie, „trwanie na siłę”czy małżeństwo z rozsądku. Nie wiem jak to przetrwać. Pomyślicie, że jestem słaby i że ona mnie „przekabaci”, ale to się już nie wydarzy. Chciałbym tylko uporać się z własnymi myślami, z tym co czuję, z zawodem, myślami, które kotłują mi się w głowie. Mam wyrzucić te zdjęcia?

Aktualnie cały swój wolny czas jż poświęca astrologii, wróżbom i horoskopom.
Głęboko w sercu to jest mi jej żal, bo nie wiem co się z nią  dzieje, to wszystko przejęło kontrolę nad jej umysłem i ciałem. Wiem, że nie mogę jej lekceważyć. Dziś wiem do czego jest zdolna. Wiem, że nie cofnie się przed niczym. Jeśli poświęciła wszystko  i wszystkich - to co taka osoba może jeszcze zrobić? Nie chce jej tutaj.
Chciałem jak najszybszy rozwód i do niego dążę bez żadnej zwłoki, ale ... nie wytrzymam z tą kobietą pod jednym dachem kilku miesięcy. Wszystko co robię robię w ramach przepisów prawa i liczę, że skoro czuje taki Big Love - to niech idzie, gdzie tylko chce.

468 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-24 09:25:00)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Kubusiu, a za czyja kasę ona kupuje produkty na te kanapki? Bo może będzie chciała udowodnić , że prowadzi z Tobą wspólne gospodarstwo domowe?
Jak rozliczacie opłaty za czynsz, media itd, na wszystko musisz mieć potwierdzenie, ze swoją część opłacasz sam, a nie razem z nią. Lepiej mieć na to papiery, żeby coś udowodnić, bo nigdy nie wiadomo, co ona knuje.
A tak w ogóle, to na wszystko, co kupujesz dziecku bierz potwierdzenie, żeby potem nie było.
Może należałoby zgłosić do administracji zarządu mieszkaniami, że Ty płacisz tylko za siebie i syna. Nie wiem, jak to załatwić, ale wydaje mi się, że na takie rzeczy trzeba bardzo uważać.
Ona nie wyprowadzi Ci się po dobroci i wyżyłuje mieszkanie z Tobą do ostatniej chwili.
Czyta horoskopy, więc pewnie chce dowiedzieć się czy kochanek weźmie ja do siebie.

A środki czystości? Korzystanie z mediów itd, ona musi przestrzegać granic. Może ktoś podpowie czy dobrze myślę i w jaki sposób mógłbyś prawnie zabezpieczyć te sprawy. Nie może przecież pójść np do łazienki i korzystać z Twoich kosmetyków.
To drobiazgi, ale kto wie?

469 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-09-24 09:31:25)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Większość opłat opłacam ja. Wszystkie rachunki poza internetem są na mnie.
Płace za mieszkanie, wodę, podatki i z mojej pensji odkładam środki na rachunku dziecka. Żona opłaca prąd (zarejestrowany na mnie) i internet (zarejestrowany na nią).

Na zakupy chodzimy naprzemiennie. Ale ona robi to częściej. Tak się kiedyś dogadaliśmy, że przejmuje większość opłat a ona pilnuje zakupów.

470 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-24 09:40:54)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Większość opłat opłacam ja. Wszystkie rachunki poza internetem są na mnie.
Płace za mieszkanie, wodę, podatki i z mojej pensji odkładam środki na rachunku dziecka. Żona opłaca prąd (zarejestrowany na mnie) i internet (zarejestrowany na nią).

Na zakupy chodzimy naprzemiennie. Ale ona robi to częściej. Tak się kiedyś dogadaliśmy, że przejmuje większość opłat a ona pilnuje zakupów.


To co było kiedyś, a teraz nie jest, nie pisze się w rejestr.
Trzeba unormować tę sprawę, chociażby po to, by jej przestało się opłacać mieszkać z Tobą. Ona powinna przekonać się, co i ile kosztuje, a nie sięgać łapy po gotowe.
Z tego co napisałeś wynika, że prowadzicie wspólne gospodarstwo domowe, a ona nie utrzymuje się samodzielnie. Mieszka i korzysta ze wszystkiego praktycznie za friko. Gdy będzie sama nikt nie da jej grosza na utrzymanie i ona dobrze o tym wie.
Łatwo jej będzie udowodnić, że prowadzicie wspólne gospodarstwo domowe.

471 Ostatnio edytowany przez euao (2020-09-24 09:48:40)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o..... kasę Kubusiu, tak kasę. Kochanka mojego jm wprost mu powiedziała ze ..."takiego bez niczego" to ona nie chce. Teraz jm powiedział mi wprost ze walczy o majątek, chociaż w sadzie zastawia sie ze sie nie wyprowadza, bo chce jak najdłużej być z dziećmi. Chociaż to jego bycie z dziećmi polega na tym, że jak kochanka nie ma dla niego czasu, Panisko pojawia się w domu i wypytuje co robiły z matka, dlaczego matka tego czy tamtego jeszcze nie załatwiła, robi zdjęcia co na obiad jemy i takie tam utrudnianie życia. Ja jestem chyba krok przed Toba i doskonale wiem jak sie teraz czujesz. Mam to samo nie poznaje tego człowieka, niby wygląda tak samo, ale to koniec podobieństw. Jest teraz zupełnym przeciwieństwem osoby w której sie zakochałam. Ulle ma racje wszystkie opłaty na pół, a jak dzielicie sie kosztami związanymi  z dzieckiem ? Może watro wystąpić o alimenty od niej na syna, skoro to Ty go utrzymujesz, wychowujesz i poświęcasz mu czas. Teraz bierze Cie po dobroci, bo liczy ze tym cos ugra, a jak będzie widzieć ze to nie przynosi efektów i nie jest tak jak ona chce, zacznie się dręczenie psychiczne, jak u mnie. Obym była złą wróżka w tym temacie u Ciebie, ale u mnie niestety tak jest. Wszystkie chwyty uważa za dozwolone by osiągnąć swój cel, tylko czy ten jego "cel" jest tego warty okaże się po czasie. Pozostaje na żyć i działać wg własnego sumienia i potrzeb.

472 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-09-24 09:54:33)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Alimenty dla ojca to tylko jeśli matka jest ćpunką, alkoholiczką lub ma stwierdzoną ciężką chorobę psychiczną.
W innym wypadku jako ojciec nie dostaniesz. Ot taka równość płci smile

473 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-24 09:58:25)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
euao napisał/a:

Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o..... kasę Kubusiu, tak kasę. Kochanka mojego jm wprost mu powiedziała ze ..."takiego bez niczego" to ona nie chce. Teraz jm powiedział mi wprost ze walczy o majątek, chociaż w sadzie zastawia sie ze sie nie wyprowadza, bo chce jak najdłużej być z dziećmi. Chociaż to jego bycie z dziećmi polega na tym, że jak kochanka nie ma dla niego czasu, Panisko pojawia się w domu i wypytuje co robiły z matka, dlaczego matka tego czy tamtego jeszcze nie załatwiła, robi zdjęcia co na obiad jemy i takie tam utrudnianie życia. Ja jestem chyba krok przed Toba i doskonale wiem jak sie teraz czujesz. Mam to samo nie poznaje tego człowieka, niby wygląda tak samo, ale to koniec podobieństw. Jest teraz zupełnym przeciwieństwem osoby w której sie zakochałam. Ulle ma racje wszystkie opłaty na pół, a jak dzielicie sie kosztami związanymi  z dzieckiem ? Może watro wystąpić o alimenty od niej na syna, skoro to Ty go utrzymujesz, wychowujesz i poświęcasz mu czas. Teraz bierze Cie po dobroci, bo liczy ze tym cos ugra, a jak będzie widzieć ze to nie przynosi efektów i nie jest tak jak ona chce, zacznie się dręczenie psychiczne, jak u mnie. Obym była złą wróżka w tym temacie u Ciebie, ale u mnie niestety tak jest. Wszystkie chwyty uważa za dozwolone by osiągnąć swój cel, tylko czy ten jego "cel" jest tego warty okaże się po czasie. Pozostaje na żyć i działać wg własnego sumienia i potrzeb.

Dokładnie, wszystkie chwyty dozwolone, bo każdemu jeść się chce i nikt nie chce mieszkać pod mostem. Miłość mielloscia ale z pustym brzuchem i pod chmurką nieprzyjemnie.
Kubusiu przyjrzyj się uważnie i policz sobie, ile ona przyoszczedza mieszkając z Tobą, bo z nauczycielskiej pensji wiele by nie zawojowała. Po co więc miałaby wyprowadzac się już teraz? Nie pozbędziesz się jej tak łatwo i dlatego musisz zaszyć porządnie swoją kieszeń, gdyż teraz żyje jej się dostatnio, wygodnie i praktycznie za darmo.
Wystąp o alimenty, tylko skonsultuj to z prawnikiem, bo ja w takich kwestiach nie jestem zbyt kumata. Ja mogę zwrócić Ci uwagę na bardzo przyziemne sprawy, na co powinieneś uważać, co Ci się opłaca, a co nie, ale jak załatwić coś prawnie i czy w ogóle da się to zrobić, ja nie za bardzo wiem i też chodzę do prawników, gdy jest taka potrzeba.

474 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-09-24 23:59:59)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Powiem wam, że jak czytam wasze perypetie z partnerami, którzy zdradzili, a potem w wyrachowany sposób was nękają to mi się w głowie nie mieści. Jacy to ludzie totalnie bez jakiegokolwiek honoru, którzy skrzywdzili, ale zrobią wszystko by winę zrzucić na was. Nawet jeśli ta prawda o rozpadzie związku jest gdzieś po środku, to nic nie usprawiedliwia wyrachowania tych osób nie tylko wobec was, ale tez i waszych dzieci. Strasznie gorzkie doświadczenia.

475 Ostatnio edytowany przez Britan (2020-09-24 10:08:38)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
ulle napisał/a:

Wystąp o alimenty, tylko skonsultuj to z prawnikiem, bo ja w takich kwestiach nie jestem zbyt kumata. Ja mogę zwrócić Ci uwagę na bardzo przyziemne sprawy, na co powinieneś uważać, co Ci się opłaca, a co nie, ale jak załatwić coś prawnie i czy w ogóle da się to zrobić, ja nie za bardzo wiem i też chodzę do prawników, gdy jest taka potrzeba.

Polecam pójście do prawnika i wystąpienie o alimenty, bo pokażesz, że się z nią nie cackasz.
Ale szanse na nie są prawie zerowe, szczególnie, że ona ma pensję nauczyciela.

Ja bym jak najszybciej pozbył się jej prawnie z życia. Może Ci konkretnie obok tyłka narobić, jeśli skuma się z kumatym prawnikiem.
Niestety w Polskim sądownictwie mamy durnowaty kult matki.

476

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Britan napisał/a:
ulle napisał/a:

Wystąp o alimenty, tylko skonsultuj to z prawnikiem, bo ja w takich kwestiach nie jestem zbyt kumata. Ja mogę zwrócić Ci uwagę na bardzo przyziemne sprawy, na co powinieneś uważać, co Ci się opłaca, a co nie, ale jak załatwić coś prawnie i czy w ogóle da się to zrobić, ja nie za bardzo wiem i też chodzę do prawników, gdy jest taka potrzeba.

Polecam pójście do prawnika i wystąpienie o alimenty, bo pokażesz, że się z nią nie cackasz.
Ale szanse na nie są prawie zerowe, szczególnie, że ona ma pensję nauczyciela.

Ja bym jak najszybciej pozbył się jej prawnie z życia. Może Ci konkretnie obok tyłka narobić, jeśli skuma się z kumatym prawnikiem.
Niestety w Polskim sądownictwie mamy durnowaty kult matki.

Co raz mniejszy, dlatego bardzo ważne są dobre dowody na wszystko co istotne. Jest już naprawdę dużo spraw gdzie mężczyzna uzyskuje prawo do opieki nad dziećmi.

477

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Britan napisał/a:

Polecam pójście do prawnika i wystąpienie o alimenty, bo pokażesz, że się z nią nie cackasz.
Ale szanse na nie są prawie zerowe, szczególnie, że ona ma pensję nauczyciela.
...

Tylko wtedy zacznie się prawdziwa jazda bez trzymanki jeśli chodzi o jej zachowanie, u mnie tak przynajmniej było... i to bilet w jedną stronę.....

478

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
ulle napisał/a:
euao napisał/a:

Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o..... kasę Kubusiu, tak kasę. Kochanka mojego jm wprost mu powiedziała ze ..."takiego bez niczego" to ona nie chce. Teraz jm powiedział mi wprost ze walczy o majątek, chociaż w sadzie zastawia sie ze sie nie wyprowadza, bo chce jak najdłużej być z dziećmi. Chociaż to jego bycie z dziećmi polega na tym, że jak kochanka nie ma dla niego czasu, Panisko pojawia się w domu i wypytuje co robiły z matka, dlaczego matka tego czy tamtego jeszcze nie załatwiła, robi zdjęcia co na obiad jemy i takie tam utrudnianie życia. Ja jestem chyba krok przed Toba i doskonale wiem jak sie teraz czujesz. Mam to samo nie poznaje tego człowieka, niby wygląda tak samo, ale to koniec podobieństw. Jest teraz zupełnym przeciwieństwem osoby w której sie zakochałam. Ulle ma racje wszystkie opłaty na pół, a jak dzielicie sie kosztami związanymi  z dzieckiem ? Może watro wystąpić o alimenty od niej na syna, skoro to Ty go utrzymujesz, wychowujesz i poświęcasz mu czas. Teraz bierze Cie po dobroci, bo liczy ze tym cos ugra, a jak będzie widzieć ze to nie przynosi efektów i nie jest tak jak ona chce, zacznie się dręczenie psychiczne, jak u mnie. Obym była złą wróżka w tym temacie u Ciebie, ale u mnie niestety tak jest. Wszystkie chwyty uważa za dozwolone by osiągnąć swój cel, tylko czy ten jego "cel" jest tego warty okaże się po czasie. Pozostaje na żyć i działać wg własnego sumienia i potrzeb.

Dokładnie, wszystkie chwyty dozwolone, bo każdemu jeść się chce i nikt nie chce mieszkać pod mostem. Miłość mielloscia ale z pustym brzuchem i pod chmurką nieprzyjemnie.
Kubusiu przyjrzyj się uważnie i policz sobie, ile ona przyoszczedza mieszkając z Tobą, bo z nauczycielskiej pensji wiele by nie zawojowała. Po co więc miałaby wyprowadzac się już teraz? Nie pozbędziesz się jej tak łatwo i dlatego musisz zaszyć porządnie swoją kieszeń, gdyż teraz żyje jej się dostatnio, wygodnie i praktycznie za darmo.
Wystąp o alimenty, tylko skonsultuj to z prawnikiem, bo ja w takich kwestiach nie jestem zbyt kumata. Ja mogę zwrócić Ci uwagę na bardzo przyziemne sprawy, na co powinieneś uważać, co Ci się opłaca, a co nie, ale jak załatwić coś prawnie i czy w ogóle da się to zrobić, ja nie za bardzo wiem i też chodzę do prawników, gdy jest taka potrzeba.

Ajko, to jest właśnie życie, piękne ale bardzo brutalne.
A gdyby Tobie paliło się pod czterema literami, to nie kombinowalabys co by tu można było zrobić na swoją korzyść? A że kosztem innych, najczęściej swojej ofiary, to trudno. Niech i ofiarą nauczy się dbac o siebie.
Na tym to wszystko polega. Gdy mamy do czynienia z człowiekiem, który za naszymi plecami zrobil nam świństwo, to raczej ciężko byłoby dalej patrzeć z ufnością na takiego człowieka, no chyba że ktoś jest głupi, ale niestety, to już nie wina zdradzającego, że ofiara dalej jest głupia.

Kubuś, pod każdym względem oddziel się od tej kobiety, nawet w drobiazgach, na wszystko miej potwierdzenie i nie ułatwiaj jej dalej życia. Niech kochanek dosypuje jej kasy, gdy nie starczy jej na chleb do pierwszego. Ty już niczego nie musisz, bo chociaż ciągle jeszcze masz ja na papierku, to przecież zostałeś zwolniony ze swoich zobowiązań wobec niej w momencie, gdy zaczęła się puszczać.

479 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-24 11:09:10)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Czasami jej zachowanie niepokoiło mnie, ale... przymykałem na to oczy. Czekałem lub trwałem jeśli mogę to tak ująć. Była moją żoną.
Wszystko zaczęło się zmieniać od naszej wcześniejszej przeprowadzki, gdy ... dla niej zwolniłem się z pracy by ona mogła „zdobyć doświadczenie zawodowe”. To wtedy jej obowiązki sprawiły, że nie miała przez 3 lata czasu. Nic tylko obowiązki od rana do 1-2 w nocy.   Ciągle coś. Pomagałem jej wtedy. Nie wyobrażałem sobie, że ona może siedzieć do tak późna a ja pójdę spać. Pomagałem jej więc w realizowaniu tych obowiązków. Myślałem, że jeśli jej pomogę - to zrobimy coś dużo szybciej a pozostały czas spędzimy razem. Ale to nie następowało.
W weekendy próbowałem więc namówić rodzinę na spacer, całodniowe wypady by spędzić jak najwiecej czasu razem. Czasami wychodziliśmy, ale z kolei .... jż zaczęła mi wypominać, że ona jest zmęczona i chce odpocząć a ja ją gdzieś wyciągam.... Stale coś źle. I nawet dziś mi to wypomina.
Sam byłem przemęczony tym wszystkim. Miałem swoją pracę, jej tabelki na swojej głowie, późne chodzenie spać. Obowiązki. Dziecko wtedy rozpoczynało swój obowiązek szkolny. Wiec „niespożytkowany czas” poświęcałem synowi. Nauczyłem go czytać i pisać. I też za to później obrywałem, bo ... to za wcześnie na taką naukę, nie na jego poziom, za szybko.

PS. Przepraszam za błędy w poście 465, ale z nieznanych mi powodów nie mogłem ich edytować, bo po zalogowaniu dostawałem info, że nie mam uprawnień.... (a próbowałem wiele razy). Nie wiem dlaczego nie mogłem też tego postu 465 dokończyć....

Jeśli wiec mogę jeszcze kilka słów o sytuacji w domu:
muszę uważać by nie dać się zmanipulować.
Wiem, że muszę uważać na wszystko co robię. Dziwnie to brzmi, bo nie robie niczego czego miałbym się wstydzić, ale czuje niepokój, gdy przebywam z jż w jednym mieszkaniu. Nie wiem do czego jest zdolna. Albo inaczej - wiem, że może próbować zrobić ze mnie jakiegoś potwora tak jak kilka osób mi to zasugerowało. Nic mnie nie zdziwi. Dlatego też - chciałbym znów móc poczuć spokój. A będę w stanie osiągnąć ten stan tylko w sytuacji, gdy ta pani opuści moje mieszkanie. Nie potrzebuje jej kanapek ani jej obecności. Dam sobie chyba radę bez niej. Tak mi się teraz wydaje. Życie to zweryfikuje. Wiem, że nie będzie lekko, bo jak przeglądam nasze zdjęcia sprzed lat to łzy same płyną mi po twarzy. Nie wiem, gdzie się podziała tamta kobieta. Tak bardzo ją kochałem. To nie było przyzwyczajenie, „trwanie na siłę”czy małżeństwo z rozsądku. Nie wiem jak to przetrwać. Pomyślicie, że jestem słaby i że ona mnie „przekabaci”, ale to się już nie wydarzy. Chciałbym tylko uporać się z własnymi myślami, z tym co czuję, z zawodem, myślami, które kotłują mi się w głowie. Mam wyrzucić te zdjęcia?

Aktualnie cały swój wolny czas jż poświęca astrologii, wróżbom i horoskopom.
Głęboko w sercu to jest mi jej żal, bo nie wiem co się z nią  dzieje, to wszystko przejęło kontrolę nad jej umysłem i ciałem. Wiem, że nie mogę jej lekceważyć. Dziś wiem do czego jest zdolna. Wiem, że nie cofnie się przed niczym. Jeśli poświęciła wszystko  i wszystkich - to co taka osoba może jeszcze zrobić? Nie chce jej tutaj.
Chciałem jak najszybszy rozwód i do niego dążę bez żadnej zwłoki, ale ... nie wytrzymam z tą kobietą pod jednym dachem kilku miesięcy. Wszystko co robię robię w ramach przepisów prawa i liczę, że skoro czuje taki Big Love - to niech idzie, gdzie tylko chce.

No właśnie Kubuś, Anioł to by brał pod uwagę Twoje potrzeby i Twoje zmęczenie też, skoro to Ty jej pomagaleś.
Co do robienia jakiegoś  szumu to bym się powstrzymała, alimenty  itd.
Natomiast dowody na wasze oddzielenie się zbieraj. Bo faktycznie przy rozwodzie głównie będzie chodzić o ustanie pożycia. Czyli osobne zupełnie rachunki i zakupy. Skoro nie będzie argumentu, że mieszkacie w separacji pół roku.
Edit: i dobrze że płaczesz, bo zostałoby to w To nie i wróciło  depresją albo lękiem.
Wg mnie w domu po prostu kobietę omijaj jak współlokatora. Wychodź, wyjeżdżaj gdzieś i doczekam do jej wyprowadzki.

480

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Alimenty na Kubusia mało prawdopodobne nawet jak orzeczenie winy będzie na jż to żeby takie alimenty uzyskać mnóstwo zabiegów trzeba wykonać.
Co innego alimenty na syna to zupełnie inna sprawa.
Teraz jeszcze mieszkają ze sobą i mają jakąś ugodę mediacyjną.
Podział kosztów wydaje się sensowny,bo litość mści się w takich sytuacjach.
Dobrze jest być ostrożnym ,ale też nie ma co popadać w paranoję z powodu zachowania ex,bo w niej tak głęboko czai się zwykły tchórz ,który próbuje zyskać znaczenie i siłę większą niż posiada w rzeczywistości, stara sztuczka

481

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Ela210 napisał/a:
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Czasami jej zachowanie niepokoiło mnie, ale... przymykałem na to oczy. Czekałem lub trwałem jeśli mogę to tak ująć. Była moją żoną.
Wszystko zaczęło się zmieniać od naszej wcześniejszej przeprowadzki, gdy ... dla niej zwolniłem się z pracy by ona mogła „zdobyć doświadczenie zawodowe”. To wtedy jej obowiązki sprawiły, że nie miała przez 3 lata czasu. Nic tylko obowiązki od rana do 1-2 w nocy.   Ciągle coś. Pomagałem jej wtedy. Nie wyobrażałem sobie, że ona może siedzieć do tak późna a ja pójdę spać. Pomagałem jej więc w realizowaniu tych obowiązków. Myślałem, że jeśli jej pomogę - to zrobimy coś dużo szybciej a pozostały czas spędzimy razem. Ale to nie następowało.
W weekendy próbowałem więc namówić rodzinę na spacer, całodniowe wypady by spędzić jak najwiecej czasu razem. Czasami wychodziliśmy, ale z kolei .... jż zaczęła mi wypominać, że ona jest zmęczona i chce odpocząć a ja ją gdzieś wyciągam.... Stale coś źle. I nawet dziś mi to wypomina.
Sam byłem przemęczony tym wszystkim. Miałem swoją pracę, jej tabelki na swojej głowie, późne chodzenie spać. Obowiązki. Dziecko wtedy rozpoczynało swój obowiązek szkolny. Wiec „niespożytkowany czas” poświęcałem synowi. Nauczyłem go czytać i pisać. I też za to później obrywałem, bo ... to za wcześnie na taką naukę, nie na jego poziom, za szybko.

PS. Przepraszam za błędy w poście 465, ale z nieznanych mi powodów nie mogłem ich edytować, bo po zalogowaniu dostawałem info, że nie mam uprawnień.... (a próbowałem wiele razy). Nie wiem dlaczego nie mogłem też tego postu 465 dokończyć....

Jeśli wiec mogę jeszcze kilka słów o sytuacji w domu:
muszę uważać by nie dać się zmanipulować.
Wiem, że muszę uważać na wszystko co robię. Dziwnie to brzmi, bo nie robie niczego czego miałbym się wstydzić, ale czuje niepokój, gdy przebywam z jż w jednym mieszkaniu. Nie wiem do czego jest zdolna. Albo inaczej - wiem, że może próbować zrobić ze mnie jakiegoś potwora tak jak kilka osób mi to zasugerowało. Nic mnie nie zdziwi. Dlatego też - chciałbym znów móc poczuć spokój. A będę w stanie osiągnąć ten stan tylko w sytuacji, gdy ta pani opuści moje mieszkanie. Nie potrzebuje jej kanapek ani jej obecności. Dam sobie chyba radę bez niej. Tak mi się teraz wydaje. Życie to zweryfikuje. Wiem, że nie będzie lekko, bo jak przeglądam nasze zdjęcia sprzed lat to łzy same płyną mi po twarzy. Nie wiem, gdzie się podziała tamta kobieta. Tak bardzo ją kochałem. To nie było przyzwyczajenie, „trwanie na siłę”czy małżeństwo z rozsądku. Nie wiem jak to przetrwać. Pomyślicie, że jestem słaby i że ona mnie „przekabaci”, ale to się już nie wydarzy. Chciałbym tylko uporać się z własnymi myślami, z tym co czuję, z zawodem, myślami, które kotłują mi się w głowie. Mam wyrzucić te zdjęcia?

Aktualnie cały swój wolny czas jż poświęca astrologii, wróżbom i horoskopom.
Głęboko w sercu to jest mi jej żal, bo nie wiem co się z nią  dzieje, to wszystko przejęło kontrolę nad jej umysłem i ciałem. Wiem, że nie mogę jej lekceważyć. Dziś wiem do czego jest zdolna. Wiem, że nie cofnie się przed niczym. Jeśli poświęciła wszystko  i wszystkich - to co taka osoba może jeszcze zrobić? Nie chce jej tutaj.
Chciałem jak najszybszy rozwód i do niego dążę bez żadnej zwłoki, ale ... nie wytrzymam z tą kobietą pod jednym dachem kilku miesięcy. Wszystko co robię robię w ramach przepisów prawa i liczę, że skoro czuje taki Big Love - to niech idzie, gdzie tylko chce.

No właśnie Kubuś, Anioł to by brał pod uwagę Twoje potrzeby i Twoje zmęczenie też, skoro to Ty jej pomagaleś.
Co do robienia jakiegoś  szumu to bym się powstrzymała, alimenty  itd.
Natomiast dowody na wasze oddzielenie się zbieraj. Bo faktycznie przy rozwodzie głównie będzie chodzić o ustanie pożycia. Czyli osobne zupełnie rachunki i zakupy. Skoro nie będzie argumentu, że mieszkacie w separacji pół roku.


No dokładnie. Kobieta powie, o jakie ustanie pożycia chodzi? Mieszkamy razem, razem wszystko finansujemy, razem wychowujemy syna, śpimy razem, może rzadziej, bo mąż miewa humory, ale wspólne łoże małżeńskie jak najbardziej jest, ja kocham męża, on wybaczył mi romans, wiec nie wiem o co chodzi? Może on stosuje przemoc wobec mnie? Bo skąd nagle pomysł, by zakończyć to małżeństwo. Jestem w szoku.

482

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Poza wszystkim, Kuba, jeżeli z jakiegoś względu czujesz że nie jesteś na ten rozwód gotowy, to może zaproponuj żonie separację, od zaraz w zamian..Z perspektywy spojrzysz na wszystko. Jak Cię stać dołóż się jej do jakiejś kawalerki, to tylko kasa w końcu i możesz odliczyć od jej części kiedyś.

483

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

BA!  Ja osobiście znam taki przypadek , tzn podobny - małżeństwo wyraziło chęć obustronną na rozwód, sędzina zaczęła przepytywać : obiady jak jecie? Pranie? Zakupy? A czy pan kawę wypija z żoną a on zgodnie z prawdą powiedziała że tak. Rozwodu nie dostali mimo iż oboje tego chcieli. Sypalnię mieli oddzielne od lat i plan zakupu drugiego mieszkania.
Koniec tej historii jest taki że Pan jest chory i żona się nim zajmuje.

484 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-24 20:46:06)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Ja znam taki przypadek, że żona wpakowała się do łóżka męża, z którym oczywiście nie sypiała, ponieważ mąż sobie tego nie życzył (też poszło o gacha), mąż twardo spał, gdy ona mu wlazła do wyrka i w cyknela im sporo różnych zdjęć pokazujących, jak to da że sobą blisko, a rano miała tupet przytulić się do wybudzonego męża i tuląc się do niego też zrobiła kilka fotek. Chłop zanim się zorientował i wywalił ja z łóżka, to niestety fotki już były.

Kubusiu, jeszcze coś muszę dopisać.
Otóż myślałam dzisiaj o Tobie jadąc na zakupy i wyobrażałam sobie, jak bardzo musisz czuć się zniesmaczony całym tym bagnem i syfem związanym z ludźmi rozwodzacymi się, z całym tym światkiem.
Dla takiej osoby, która do tej pory żyła sobie w dość wyidealizowanym świecie, spokojn i porządnym musi to być szokiem. To tak, jakby z pięknego kolorowego świata wrzucono Cie nagle do szamba o którym Ty wcześniej nie miałeś zielonego pojęcia, tzn. wiedziałeś, że istnieje szambo, ale nie wiedziałeś, jak to jest być w jego środku.
Dopiero teraz uczysz się rzeczy, którzy inni, już zaprawieni w tych prymitywnych bojach, walkach o byt mają w jednym małym paluszku.
Mam nadzieję, że dasz sobie radę z tymi wszystkimi  życiowymi, brudnymi newsami.

485 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-09-24 21:17:43)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Ela210 napisał/a:

Poza wszystkim, Kuba, jeżeli z jakiegoś względu czujesz że nie jesteś na ten rozwód gotowy, to może zaproponuj żonie separację, od zaraz w zamian..Z perspektywy spojrzysz na wszystko. Jak Cię stać dołóż się jej do jakiejś kawalerki, to tylko kasa w końcu i możesz odliczyć od jej części kiedyś.

Elu - ja to mojej jż proponowałem już wiele razy i dalej podtrzymuje swoją ofertę. Poprosiłem ją by w ramach spokoju psychicznego, aby przychylnie spojrzała na moją propozycję. Każdy będzie mógł szybciej odnaleźć się w nowej rzeczywistości i będzie mógł spełniać swoje pragnienia.
Wczoraj dałem jej do zrozumienia, że nie wyobrażam sobie wielu miesięcy wspólnego mieszkania. I jeśli nic się nie zmieni - to wystąpię do sądu z wnioskiem o eksmisje za uciążliwe i niemoralne prowadzenie się.

486 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-09-26 10:57:27)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Witajcie,
Wczoraj „coś” się musiało wydarzyć.
Po moim powrocie z pracy do domu zastałem żonę całą zapłakaną. Próbowała się z tym kryć, ale nie potrafiła opanować płaczu.
Próbowałem podpytać co się stało, ale zbywała mnie. Twierdziła, że wszystko jest w porządku.
W końcu, abym nie patrzył chyba w jakim jest stanie - zamknęła się w łazience a ja z pokoju słyszałem jej szloch.  Nie wiem co się stało. Rożne myśli przychodzą mi na myśl. Nawet ta o której teraz i Wy pewnie myślicie....
Na dziś była umówiona do fryzjerki i wiem, że wizyty tam bardzo ją cieszyły. Natomiast tuż przed snem sama stwierdziła, że w zasadzie to na tej wizycie już jej nie zależy.
Położyła się wcześnie do łóżka i w nocy też płakała.

Czuje się podle.

487 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-26 11:30:01)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Kubaaaaa! O czym myślimy? Ja o tym że kochanek się wypiął, a Ty pewnie  o tym, że Ona żałuję,  że Cię nie doceniła..
Możesz ją przyjąć, mieć wrażenie że zrozumiała, ale to będzie życie na beczce prochu i powtórka z rozrywki. Za 2lata czy za 5 lat.
Chcesz to próbuj.

488

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Witaj Kubusiu ,dawno mnie tu nie było.Kiedyś pisałem tutaj dla ciebie komentarze.
Widzę że ty jeszcze dalej szukasz swoich jaj przy pomocy pań i panów z tego forum.
Co do płaczu twojej jeszcze małżonki to zamiast czuć się podle może powinieneś się cieszyć ,może będziesz miał nowego ,maleńkiego członka rodziny?
Ciekawe kiedy ty się wreszcie ogarniesz chłopie? Jest szansa że w tym roku?
Szkoda tylko twego syna ,bo jaki ty dajesz mu przekaz?

489 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-26 12:10:23)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Witajcie,
Wczoraj „coś” się musiało wydarzyć.
Po moim powrocie z pracy do domu zastałem żonę całą zapłakaną. Próbowała się z tym kryć, ale nie potrafiła opanować płaczu.
Próbowałem podpytać co się stało, ale zbywała mnie. Twierdziła, że wszystko jest w porządku.
W końcu, abym nie patrzył chyba w jakim jest stanie - zamknęła się w łazience a ja z pokoju słyszałem jej szloch.  Nie wiem co się stało. Rożne myśli przychodzą mi na myśl. Nawet ta o której teraz i Wy pewnie myślicie....
Na dziś była umówiona do fryzjerki i wiem, że wizyty tam bardzo ją cieszyły. Natomiast tuż przed snem sama stwierdziła, że w zasadzie to na tej wizycie już jej nie zależy.
Położyła się wcześnie do łóżka i w nocy też płakała.

Czuje się podle.

Myślisz że pan X zakończył związek z Twoją jż ? - wkrótce się dowiesz od kogoś,albo nawet od niej samej jak trochę ochłonie.Może ją zdradził z młodszą ,albo okazało się że ma harem ,albo się nawalił i powiedział co naprawdę czuje czas pokaże nie ma co się przejmować za bardzo panem X .
Będę celowo nieco cyniczny Kuba  czasem przeginam także zachowaj dystans .
To chowanie się z płaczem w łazience słaba sprawa wydaje się na pokaz trochę właśnie między innymi po to żebyś czuł się podle i winny,odpowiedzialny za wszystko co się dzieje ,Twoje ewentualne ciche życzenia w sprawie przyszłości romansu ,litość i to że Ci szkoda żony to podatny grunt na takie manipulacje.Nie Twoja sprawa Kuba i nie Twoje to kłopoty nie chroń jż przed konsekwencjami jej działania bo znowu będziesz gorzko żałował.
Teraz też ciekawe rzeczy możesz zobaczyć i uważaj na to bo jeżeli jż dostała kopa od pana X to będziesz miał w domu chodzące zombie "w depresji" szlochające po kątach i do poduszki ,nie daj się zwieść temu, że jż żałuje i teraz naszły ją refleksje, że cały ten romans był nie wart nic a nic.
Winny obecnemu stanowi jż będziesz Ty,pan X i wszyscy faceci dlatego że faceci tacy są (porzuceni kochankowie piszą tak o kobietach ), poczytaj wątki porzuconych kochanek mężatek ,co jest w ich myśleniu i odczuwaniu wiodące,wspomnienia,żal,pretensje,urazy, niechęć,zazdrość ,tęsknoty rozpacz,rozczarowanie  ,ale głównie z powodu rozstania z kochankiem bo rzucił zabawił się okłamał itp,taki płacz i obniżony nastrój świetnie można wykorzystać do wzbudzania litości i poczucia winy w jeszcze mężu .
Chyba że coś innego się stało.

490

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Co ty Paslawek za brednie opowiadasz?
Dzisiaj sobota ,więc niech Kubuś w ramach złagodzenia całej sprawy bierze się z rana do prania firanek ,ogarnięcia chaty ,bo jego jedyna taka ma dzisiaj migrene i w ogóle jakoś tak nieszczególnie się czuje ,więc na co on czeka jeszcze? Tylko proszę cicho ,bo to może drażnić.
Aha ,i jeszcze jutro są pozamykane markety ,a lodówka nie lubi być pusta.
Wiesz ,im bardziej ciebie czytam ,tym naprawdę więcej rozumiem twoją jeszcze żonę.

491 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-09-26 12:25:11)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Źle mnie chyba zrozumieliście. Nie wiem co się wydarzyło, ale to i tak niczego nie zmieni. Już za późno na to. To koniec mojego małżeństwa
A fakt faktem - pomyślałem o tym o czym i Wy tu piszecie. Ale nie sieje plotek. Wszystko i tak samo niedługo wyjdzie.
To już poza mną.
Czas na poniesienie konsekwencji swoich działań. Na bolesna nauczkę od życia. Na poznanie słowa „odpowiedzialność”

492

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Kacper55 napisał/a:

Co ty Paslawek za brednie opowiadasz?
Dzisiaj sobota ,więc niech Kubuś w ramach złagodzenia całej sprawy bierze się z rana do prania firanek ,ogarnięcia chaty ,bo jego jedyna taka ma dzisiaj migrene i w ogóle jakoś tak nieszczególnie się czuje ,więc na co on czeka jeszcze? Tylko proszę cicho ,bo to może drażnić.
Aha ,i jeszcze jutro są pozamykane markety ,a lodówka nie lubi być pusta.
Wiesz ,im bardziej ciebie czytam ,tym naprawdę więcej rozumiem twoją jeszcze żonę.

smile
Krótko rzecz ujmując "śmierć frajerom ".
A poważnie Kuba wypad z domu z młodym na przykład na strzelnicę,wygadałeś się że mieszkasz w Warszawie
nie masz żadnej wymówki ,chyba że wolisz patrzeć na jż i być pomocnym tamponem.
Chodząc po dywanie nie tup za głośno.

493

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Może żona jest w ciąży.

494

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Nic mnie nie zdziwi już.
Czekam na rozwój wypadków.
Dla mnie priorytetem jest teraz uzyskanie jak najszybciej rozwodu.

495

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Dla mnie priorytetem jest teraz uzyskanie jak najszybciej rozwodu.

Tego się trzymaj, niezależnie od sytuacji.

496

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Kubo, nawet jeśli dostala kosza to  byc tylko chwilowe, tez juz to przeszlam rok temu. Bylo dobrze przez 1,5 miesiąca. Potem się okazalo, że kochanica nie chce  go "tak bez niczego".  Oni też maja swoje wzloty i upadki, a Ty zawsze juz bedziesz tym drugim wiec sie dobrze zastanów, czy Tobie to odpowiada. To przeciągnięcie w czasie tylko tego co jest i tak nieuniknione.

497

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Rozwód pewnie kiedyś dostaniesz ,najpierw te popychadla z rządu muszą załapać stołki i mooooze później ogarną dopiero zaległości ,a następnie sprawy bieżące.
Spoko ,do czasu rozwodu co urodzi się ,to twoje ,i chyba jeszcze domniemuja kilka miesięcy po.
Tylko nie pokazuj i nie mów swojej przyszłej partnerce za co rzuciła ciebie żona ,bo ją od razu stracisz. Serio.

498 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-09-26 16:19:25)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Nie rozumiesz co masz na myśli? Czego mam się wstydzić?
Żadnych powrotów nie będzie. Bez względu na to co się wydarzyło i co się wydarzy.
Może mam się wstydzic, że walczyłem o małżeństwo do pewnego momentu? Uważam mimo wszystko, że było warto. To było ważne dla mnie. Nie chciałem żyć później w przeświadczeniu, że nie spróbowałem. Zrobiłem to dla siebie samego. Dla swojego spokoju w późniejszym czasie. Wiem, że najłatwiej wszystko rzucać, ale ja tego potrzebowałem. Za wspólne lata, za wspomnienia - należała jej się szansa. Uważam, że każdemu się należy, jeśli ktoś był kiedyś tego warty. Ona na to zasługiwała.
A że nie skorzystała lub nie chciała skorzystać to już jej wolny wybór. Podjęła decyzje, która niesie konsekwencje. Dla mnie, dla niej i naszego dziecka.
Od jakiegoś czasu nie zastanawiam się już czy mam to skończyć, bo decyzja już podjęta. Dokumentów w sądzie nie złożyłem dla jakiegoś straszaka. Jż wie dobrze, że nawet nie ma co marzyć o jakimkolwiek powrocie. Dostała ode mnie coś czego już raczej nigdzie nie dostanie.

I nie wiem czego mam nie mówić mojej ewentualnej przyszłej partnerce?  Że walczyłem o żonę? Że przyjąłem tyle na klatę? A może to co napisałeś, że samemu jestem w stanie wszystko w domu ogarnąć? Nie żartuj proszę. Cieszę się z tego, bo nie jestem od nikogo i niczego uzależniony. Mam dobrą prace, mieszkanie, zdrowe dziecko. Przez lata udowodniłem, że można się z biedy wybić. Sam do wszystkiego doszedłem.

Nie będę nikogo szukał na siłę. Ja nie z takich. Nikt mnie na czułe słówka nie złapie ani nie przekupi prezentami. Nie złapie się też na przysłowiowy „ładny tyłek”.  Nie boje się samotności, bo znam to uczucie. Wiem co to znaczy być odrzuconym i wyśmiewanym. Wszystko to przeszedłem. Wartością dla mnie nie są pieniądze - bo te mogę zarobić. Wartością dla mnie jest drugi człowiek. RODZINA (przepraszam moderację za duże litery). Tylko to się liczy. Pieniędzy mi nie brakuje, ale wiem, że są sprawy czy rzeczy których za nie nie kupię.

Nie znasz mnie, więc nie wiesz, że nie poddaje się łatwo. Powiem więcej - to wszystko motywuje mnie teraz do działania. Do porządków po tym związku. I tak, jak zdrada żony zaburzyła całe moje postrzeganie świata, tak dziś znów czuje siłę do działania. W życiu robiłem rzeczy, których wiele osób nawet nie chciałoby się tknąć. Nie ze względu na to że były złe, ale ze względu na trud i wysiłek, który trzeba było włożyć, żeby coś osiągnąć. I często od osób, które mnie znają słyszę, że chciałyby mieć choć połowę tej energii, którą mam ja. Kiedy im już się nie chce - ja dopiero się rozkręcam.

499 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-26 16:19:22)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Przeciwnie, mów  o tym jak walczyłeś, to odpadnie stado  Karyn które szukają takiego dmuchanego  pseudo macho
Walczyłeś i słusznie. Pani nie była chętna do takiego frontu przystać,  to ma co ma.
Nic niemęskiego w tym nie widzę, przeciwnie.

500

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Może mam się wstydzic, że walczyłem o małżeństwo do pewnego momentu? Uważam mimo wszystko, że było warto. To było ważne dla mnie. Nie chciałem żyć później w przeświadczeniu, że nie spróbowałem. Zrobiłem to dla siebie samego. Dla swojego spokoju w późniejszym czasie. Wiem, że najłatwiej wszystko rzucać, ale ja tego potrzebowałem. Za wspólne lata, za wspomnienia - należała jej się szansa. Uważam, że każdemu się należy, jeśli ktoś był kiedyś tego warty. Ona na to zasługiwała.
A że nie skorzystała lub nie chciała skorzystać to już jej wybór...................
. Wartością dla mnie jest drugi człowiek. RODZINA (przepraszam moderację za duże litery). Tylko to się liczy. Pieniędzy mi nie brakuje, ale wiem, że są sprawy czy rzeczy których za nie nie kupię.

Nieczego nie musisz i nie powinieneś się wstydzić, sama owego czasu podjelam taka sama decyzje. Będziesz miał spokojne sumienie, ze swojej strony zrobiłeś wszystko, zeby uratować rodzinę. Jak to mówią do tanga trzeba dwojga. Jestem przekonana, że znajdziesz osobę, która doceni  Twoje wartości. Powodzenia...

501

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Kuba, kończysz to małżeństwo z wielką klasą i w razie czego nieczego nie będziesz mógł sobie zarzucić. To fakt bezsporny.
Niemniej jednak Kacper ma rację radząc Ci, żebyś jak najmniej o powodach rozwodu opowiadał jakiejś ewentualnej swojej kobiecie. Dlaczego? Otóż, dlatego że ktoś jeszcze dobrze Cię nie znając słysząc prawie na dzień dobry, jaki Ty byłeś świetny i w ogóle, a zła żona puszczała się na boku, aż rozgoniles to towarzystwo i w końcu się rozwiodłes. Uwierz mi, ale coś takiego obróci się przeciwko Tobie. Kobiecie nie spodoba się, że Ty mówisz złe rzeczy o byłej żonie, a siebie stawiasz w pozycji ofiary i bohatera domu niemalże. Głupia albo niedoświadczona kobieta nie zwróci na to uwagi i razem z Tobą będzie grillowala twoja żonę, jednak kolejna głupia kobieta chyba nie jest Ci do niczego potrzebna. Mądra od razu nabierze podejrzeń i nie będzie taka skłonna, by brać Twoja stronę albo stronę żony. Będzie natomiast źle odbierała faceta, który była żonę i matkę dziecka obgaduje. Będzie też zastanawiała się nad tym, czego twojej żonie brakowało, jak musiało jej być źle z tobą, skoro aż znalazła kochanka. To ten mąż musiał być jakimś potworem i ta kobieta chciała uciec itd.
Powiedzieć kobiecie będziesz wręcz musiał, ale na pewno nie na danym początku znajomości. Najpierw musi pojawić się między wami zażyłość, czyli jak to się mówi, gdy zzyjecie się że sobą, gdy ona bliżej Cię poznać i będzie miała podstawy do tego, by wierzyć w Twoja wersję.
A jeśli chodzi o dzisiejsza sytuację w domu.
1. Boczniak ja rzucił, więc będzie Ci chodziła po domu zombie, bo będzie cierpiała z powodu straty miłości swojego życia i straty rodziny, zrozumie że lepszy wróbel w garści niż gołąbków sto na dachu.
Jej problemami z kochankiem się nie zajmuj, bo teraz zacznie się czas ich schodzenia się i rozchodzenia i tak w kółko. On będzie ciągnął na swoją korzyść, ona na swoją i dopóki jest między nimi pociąg fizyczny, to będą bzykać się na spotkaniach, ale będą też non stop zrywać i takie tam.

2. Odkryła, że jest w ciąży, więc tu zacznie się prawdziwe pranie brudów.

3. Może rodzice jej nagadali, może udało im się uświadomić ja, do czego doprowadziła, ile straciła? A może ktoś inny powiedział jej do słuchu i wiadomo jak nazwał?

4. A może po prostu sypie jej się w pracy, bo nie pomagasz jej, więc pewne zawodowe niedociagniecia wylazły na światło dzienne?

Obyś jak najszybciej uwolnił się od tego małżeństwa.

502 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-26 23:14:01)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Najpierw to Kuba niech się rozwiedzie i dotrwa w miarę spokojnie do tego wydarzenia smile
Ja to bym się nie zamartwiał tak na zapas co pomyśli sobie nieistniejąca jeszcze kobieta potencjalna partnerka Kuby.Kobiety to nie jakaś masa i  monolit są różne .
Znając trochę życie to i tak trudno się idealnie przygotować,wszystko przewidzieć, lepiej dać sobie czasu,na wstrzymanie i nie podrażniać w sobie presji, że koniecznie musi się być w związku.Desperacja to zły doradca.
Przez pewien czas oby najkrótszy to i tak Kuba będzie nabierał zaufania, oswajał się i odreagowywał urazy, emocje .
Ważne żeby dostrzegł jakie kobiety przyciąga i jakie jego fascynują bo tu może być problem.
Ma czas na to.Teraz przede wszystkim niech dochodzi na nowo do równowagi w nowym życiu.
Od początku wątku jawisz się Kuba jako facet z determinacją, wiele pewnie można by było Ci wytykać, ale na pewno nie to że jesteś słaby, leniwy i gnuśny.Każdy pęka i upada zwłaszcza jak krzywdzi go bliska najbliższa osoba, bohaterów i tytanów to ja nie spotkałem takich co na drugi tydzień już byli super duper.
Pamiętaj i dbaj o swoje zdrowie reszta to mały pikuś .
Możesz sobie powtarzać codziennie motto "dopiero się rozkręcam" podoba mi się smile

503

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Nie sądzę by bystrą była panna którą po usłyszeniu że żona mnie zdradziła a ja walczyłem o małżeństwo wyciągnęła wniosek o jego ciapowatosci. Każdy wyciąga wnioski wg swojego rozumu zresztą,  a w każdej znajomości lepiej być szczerym i to od początku w takich fundamentalnych sprawach.
W całym wątku też wytęzajac wzrok nie zauważyłam  by obsmarowywał żonę, raczej jej bronił i szukał usprawiedliwiań. Diabeł tkwi w szczegółach i albo jakaś Pani czy Pan są dociekliwi  w sprawach partnerów i wyciągają sobie potrzebne wnioski, albo płyną na fali oderwanych od faktów wyobrażeń.

504

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Kacper55 napisał/a:

Rozwód pewnie kiedyś dostaniesz ,najpierw te popychadla z rządu muszą załapać stołki i mooooze później ogarną dopiero zaległości ,a następnie sprawy bieżące.

A możesz mi wyjaśnić od kiedy rząd daje rozwody? Bo tam gdzie mieszkam rozwodami zajmuje się sąd.

505

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Ela210 napisał/a:

Nie sądzę by bystrą była panna którą po usłyszeniu że żona mnie zdradziła a ja walczyłem o małżeństwo wyciągnęła wniosek o jego ciapowatosci. Każdy wyciąga wnioski wg swojego rozumu zresztą,  a w każdej znajomości lepiej być szczerym i to od początku w takich fundamentalnych sprawach.
W całym wątku też wytęzajac wzrok nie zauważyłam  by obsmarowywał żonę, raczej jej bronił i szukał usprawiedliwiań. Diabeł tkwi w szczegółach i albo jakaś Pani czy Pan są dociekliwi  w sprawach partnerów i wyciągają sobie potrzebne wnioski, albo płyną na fali oderwanych od faktów wyobrażeń.

To się łączy z tym co wcześniej napisałaś ,jak Kuba będzie szczery to odsieje płoche niewiasty .
Jak ktoś wyciągnie jedyny wniosek z historii Kuby że jest tylko i wyłącznie frajerem i jest słaby to nie warto kontynuować takiej relacji ponieważ taka osoba może być niestety podobna do jż.

506

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Autorze, masz absolutną rację co do tego, że miłość nie istnieje. Jak dostaniesz rozwód, to najlepiej daj sobie spokój z kobietami- szkoda nerwów, czasu i energii. Choć w sumie to samo można powiedzieć o mężczyznach...

507 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-27 15:03:43)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
beacia96 napisał/a:

Autorze, masz absolutną rację co do tego, że miłość nie istnieje. Jak dostaniesz rozwód, to najlepiej daj sobie spokój z kobietami- szkoda nerwów, czasu i energii. Choć w sumie to samo można powiedzieć o mężczyznach...


508

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Maku ,a ty nie mieszkasz w naszym kraju? co zadajesz takie pytania.
Kto bierze wypłatę za prowadzenie państwa.?
Przypomnę tylko że atrybuty państwa to ; sąd ,szkoły ,wojsko ,policja i administracja wszelaka.
Obiecywano że wszędzie będzie lepiej.

509

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Kacper a ty śledzisz reformę sądów w Polsce? Można stworzyć najlepsze prawo jakie tylko można ale jeśli masz do d.pu urzędnika państwowego(sędziego) to nadal to prawo będzie kulało.
Zapomniałeś jak darli i drą szaty w obronie "niezawisłych" sądów?

510 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-09-28 09:06:36)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

moja ex tez przychodziła zapłakana, przepraszała, ze już będzie dobrze, a potem twierdziła, że mi się wydawało (za każdym razem) bo to była gra.
Oni się pokłócili wiec na chwilę kuliła ogon ale gdy gach się odzywał znowu wracało na tory. Ty nie idź w tym kierunku bo zwariujesz, to już nie Twój problem !
Zgraj to w czasie. Ty postawiłeś warunki i oni musza się jakoś dogada. Gdy trzeba podejmować decyzje mogło się okazać, że jak się przyjrzała okazało się, że zbroja rycerza nie taka lśniąca jak myślała.

Kuba qfa mać nie daj się dymać na takie proste numery ! Ona waliła Cie po rogach w pełni świadoma i robi to od wielu lat bez mrugnięcia okiem, a Tobie jej żal ?

511 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-09-28 13:34:01)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Bullet - obiecuje, że się nie dam.

A żal mi tego co było. Nie szukałem nigdy poklasku ani przygód na boku. Miałem dom, rodzinę - więc pilnowałem tego. Nie skakałem z kwiatka na kwiatek. Nie byłem z żoną z przyzwyczajenia czy ze względu na dziecko. Nigdy tego nie rozważałem na "tak" lub na "nie". Miałem swoje życie. Dla wielu pewnie nudne - praca, dom , obowiązki. Od czasu do czasu wyjście do teatru, spotkanie ze znajomymi. Sporadycznie na piwo. Kochałem wycieczki do Kampinosu - las mnie uspokaja, wprowadza w błogi nastrój. Zawsze byliśmy takimi łazikami.Może to dziwne - ale lubiliśmy też chodzić na Powązki. Lubiłem długie spacery z rodziną u boku. Szum morza to kolejna pasja. Zamknąć oczy i wsłuchiwać się w odgłosy fal... Wspólne wakacje. Zdjęcia. Wspomnienia. Wszystko to co było.
Tego mi żal Bullet. I tego mi brakuje. Uwielbiałem ją przytulać - a dziś widzę obcą osobę. Kłóci się to wszystko w mojej głowie. Dla mnie cielesność była zarezerwowana tylko dla jednej osoby a dziś patrząc na jż - nie widzę w niej kobiety. To co zobaczyłem w parku, gdy ich nakryłem - skończyło wszystko. Ona dla mnie umarła.

Jedyny problem mam jeszcze ze zdjęciami sprzed lat - chciałem je niedawno przejrzeć - ale nie dałem rady. To za wcześnie chyba. Tam na tych zdjęciach jest wciąż ta kobieta, którą kiedyś znałem i kochałem. Brakuje mi tych spojrzeń, dotyku, ciepła. Wielu z Was pewnie myśli, że mi odbiło - ale to był mój świat. I to mi wystarczało. Dzisiejszy świat to nie moja bajka. I tak jak wielu tu pisało - z moich postów wynika, że jestem słaby i kruchy - ale to tylko tutaj. W życiu codziennym - daje radę. Walczę o to co moje i o to, co uważam za słuszne. Tylko ona jedynie mogła zachwiać tak całym moim życiem.
Dziś dzięki Wam i dzięki kilku bliskim mi osobom wracam do "żywych". Pogodziłem się z tym co nieuchronne. Teraz tylko muszę to wszystko doprowadzić do końca. Czy raczej "posprzątać", jak ktoś ładnie wcześniej ujął (a w tym jestem naprawdę dobry ha ha ha)

Pozdrawiam Was wszystkich,

512 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-09-28 16:39:25)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Kuba nie jesteś słaby i kruchy. Jesteś jak my wszyscy. Nawet te "papierowe tygrysy", jakby przyszło im się mierzyć z twoją historią to przeżywaliby tak jak ty. Zobacz, że każdy podobny twojemu wątek jest z dawaniem szansy, dążeniem do ratowania rodziny, wybaczaniem. Dopiero jak już się kończy ostatnia nadzieja, skończą się siły na walkę z tym co nieuniknione przychodzi obojętność. To czasem trwa latami, ludzie są na lekach, w depresjach.
Jesteś po prostu normalnym gościem, któremu życie wymknęło się i poszło inną drogą.

513

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Dzięki Ajko za dobre słowo.

PS. nie mogę wyjść z podziwu, jak ta kobieta z teledysku patrzy na tego faceta, gdy ten nakleja jej motylka na ramieniu

https://www.youtube.com/watch?v=8umGN3KiGY4

514 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-09-28 15:21:11)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
Kubuś_Puchatek napisał/a:

..Wspomnienia. Wszystko to co było.
Tego mi żal Bullet. I tego mi brakuje. Uwielbiałem ją przytulać - a dziś widzę obcą osobę. Kłóci się to wszystko w mojej głowie. Dla mnie cielesność była zarezerwowana tylko dla jednej osoby a dziś patrząc na jż - nie widzę w niej kobiety. To co zobaczyłem w parku, gdy ich nakryłem - skończyło wszystko. Ona dla mnie umarła....

Stawiam orzechy przeciw żołędziom, ze obecny kochanek Twojej jż wcale nie był pierwszy, że u Ciebie był scenariusz podobny do mojego.

Teraz gdy już kurz opadł po rozwodzie zdarzyło mi się usłyszeć od rożnych znajomych (moich i bż) "a co mi tam, teraz mogę Ci powiedzieć", wbrew pozorom z jednej strony wcale to nie jest miłe usłyszeć historię z własnego życia ale z drugiej gdy juz się ogarniesz mocno pomaga. Zdziwić się można ile ludzie wiedzą, jak niektóre zagadkowe sytuacje się klarują.

U ciebie też tak będzie, jak spojrzysz na zdjęcie nie będziesz mieć problemu bo tam nie dostrzeżesz ani kochającej ani uczciwej kobiety.
W głowie po latach Ci zakołacze, że ten uśmiech nie był szczery, może to z wyrachowania czy kto wie czego, a w tym samym czasie w jej umyśle kołatały się myśli o innym facecie, może zaraz po tym leciała i oddawała się innemu.

515

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Wiesz Bullet - tego fenomenu nigdy nie zrozumiem. Jak można kogoś bliskiego tak jawnie oszukiwać.
A jeśli miałbym mieć sytuację, którą wyżej opisujesz - to chyba wolałbym nie wiedzieć. Choć z drugiej strony - nie miałbym żadnych wątpliwości, jak wtedy postąpić. Albo tylko teraz tak mówię.... Życie skutecznie weryfikuje nas samych.

516

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Ten fenomen nie tylko ty nie jesteś w stanie zrozumieć ale wszyscy zdradzeni. Nie można w żaden sposób pojąć jak osoba kochająca, wierna, uczciwa w przeciągu krótkiego okresu a nawet tygodnia zmienia się nie tylko psychicznie nie mając podstaw do tego wobec zdradzonej osoby. W głowie kołacze ile to czasu zajęło zdobywanie uczuć , ile czasu musiało upłynąć do pierwszego pocałunku nie wspominając o seksie a tu boczniak w kilka dni dostaje ful wypas ponad normę w małżeństwie. To nie jest normalne ani ludzkie , niektórzy nazwą zwierzęcym zachowaniem ale nawet one tak wszystkie nie robią i to chyba najbardziej rozwala zdradzonych. To też rodzi konsekwencje że w razie przbudzenia ( tak bo są w amoku) i powrotu do stnu przed mamy za uszami ich przemianę i obawiamy się ( słusznie ) że to nastąpi znowu !!! Jak to mówią kto zdradził raz zrobi to ponownie więc morał z tego niestety jest jeden = rozwód. Nawet jak się naprosuje to można razem żyć ale bez ślubu jako taki bezpiecznik w razie godziny W mówimy jedno słowo WYPIERD....ALAJ z mojego życia. Trzymaj się, co cię nie zabije to uodporni.

517

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Ten fenomen nie tylko ty nie jesteś w stanie zrozumieć ale wszyscy zdradzeni. Nie można w żaden sposób pojąć jak osoba kochająca, wierna, uczciwa w przeciągu krótkiego okresu a nawet tygodnia zmienia się nie tylko psychicznie nie mając podstaw do tego wobec zdradzonej osoby. W głowie kołacze ile to czasu zajęło zdobywanie uczuć , ile czasu musiało upłynąć do pierwszego pocałunku nie wspominając o seksie a tu boczniak w kilka dni dostaje ful wypas ponad normę w małżeństwie. To nie jest normalne ani ludzkie , niektórzy nazwą zwierzęcym zachowaniem ale nawet one tak wszystkie nie robią i to chyba najbardziej rozwala zdradzonych. To też rodzi konsekwencje że w razie przbudzenia ( tak bo są w amoku) i powrotu do stnu przed mamy za uszami ich przemianę i obawiamy się ( słusznie ) że to nastąpi znowu !!! Jak to mówią kto zdradził raz zrobi to ponownie więc morał z tego niestety jest jeden = rozwód. Nawet jak się naprosuje to można razem żyć ale bez ślubu jako taki bezpiecznik w razie godziny W mówimy jedno słowo WYPIERD....ALAJ z mojego życia. Trzymaj się, co cię nie zabije to uodporni.

518

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Ta kobieta na zdjeciach to obraz jaki tobie zbudowala i ty sobie zbudowales. To nie jest prawdziwa ona. Ty patrzac na te zdjecia widzisz swoje jej postrzeganie, zapamietaj to sobie.

519 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-09-28 21:02:50)

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Ja myślę, że tam na zdjęciach to jest ona. taka jaką była. Taka jaką wtedy pokochał Kuba, taka jaka kiedyś pokochała Kubę. Gdzieś po drodze zmieniła się. Wszyscy się zmieniamy, różne rzeczy na to wpływają. Skończyło się coś co trzymało ich razem, na pewno z jej strony. Szkoda tylko, że nie było szczerej rozmowy, a potem uczciwego podejścia do sytuacji.
Tak naprawdę nie ma co wszystkiego z ich życia wrzucać do jednego wora zdrady, bo tak robią tylko zgorzkniali, zgredziali ludzie. Teraz jest strasznie, ale gdzieś kiedyś w przyszłości, warto pamiętać też te dobre chwile i nie robić ze swojego życia morza smutku, bo to zatruwa. Komu to do szczęścia potrzebne?

520

Odp: Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń
normalnyjestem napisał/a:

Ten fenomen nie tylko ty nie jesteś w stanie zrozumieć ale wszyscy zdradzeni. Nie można w żaden sposób pojąć jak osoba kochająca, wierna, uczciwa w przeciągu krótkiego okresu a nawet tygodnia zmienia się nie tylko psychicznie nie mając podstaw do tego wobec zdradzonej osoby. W głowie kołacze ile to czasu zajęło zdobywanie uczuć , ile czasu musiało upłynąć do pierwszego pocałunku nie wspominając o seksie a tu boczniak w kilka dni dostaje ful wypas ponad normę w małżeństwie. To nie jest normalne ani ludzkie , niektórzy nazwą zwierzęcym zachowaniem ale nawet one tak wszystkie nie robią i to chyba najbardziej rozwala zdradzonych. To też rodzi konsekwencje że w razie przbudzenia ( tak bo są w amoku) i powrotu do stnu przed mamy za uszami ich przemianę i obawiamy się ( słusznie ) że to nastąpi znowu !!! Jak to mówią kto zdradził raz zrobi to ponownie więc morał z tego niestety jest jeden = rozwód. Nawet jak się naprosuje to można razem żyć ale bez ślubu jako taki bezpiecznik w razie godziny W mówimy jedno słowo WYPIERD....ALAJ z mojego życia. Trzymaj się, co cię nie zabije to uodporni.

Często związki zaczynamy jeszcze jako dzieciaki 18 lat, 20. Zaczynamy je tworzyć z innego poziomu świadomości niż osoby około 40 tki. Tu już nie ma owijania,  długiego chodzenia z sobą :), jesteśmy bardziej świadomi siebie, bez wstydu i ogródek łatwiej jest wyrażać swoje potrzeby. Nie jest tak do końca jak piszesz, że kto zdradził może to zrobić ponownie. Może, ale nie o to w tym chodzi. Nie bać się tego, że może scenariusz się powielić. Ważne być tak poukładanym wewnętrznie, że powtórka nie boli tak  jak pierwszy raz, wtedy raczej pozostaje szybkie cięcie związku, właśnie to robi Kuba. Upewnił się co do niej, dla samego siebie i dziecka.

Posty [ 456 do 520 z 651 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie wierzę już w miłość...ani w przyjaźń

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024