Tak już jest natura ludzka zbudowana, że w stałym związku chemia opada. Nie jesteś jedyną osobą, która mając męża/żonę/dziecko/domek z ogródkiem i pieskiem itp. i uporządkowane życie, nagle czuje między nogami, że dobrze by się przespać z kimś innym. Ja też to przerabiałem, tak jak większość ludzi. Założę się, że jeśli weszłabyś w stały długi związek z kuzynem męża, a nie z mężem i ogarniała razem z nim życie codzienne to po pewnym czasie i tak napięcie seksualne by zmalało.
Co powinnaś zrobić ? Po pierwsze przyznać się przed mężem i ponieść konsekwencję tego, co zrobiłaś, które najpewniej będą oznaczały koniec związku i koniec braterskiej miłości. Po drugie, zaakceptować w następnych związkach, że nie można mieć wszystkiego. Jak się opanować przed zakazanym owocem i nie zdradzać ? Jak czujesz, że ktoś Cię kręci to nie utrzymuj z nim relacji. Nie łaź do mieszkania i nie prowokuj sytuacji. Trzeba reagować na swoje uczucia wcześnie. Wiem, że to wyjątkowa sytuacja, bo rodzina, ale mimo wszystko. Dystans. Po czasie, o ile się nie będzie flirtować i utrzymywać tych iskier w znajomości tylko pozwoli się tej chemii trochę "oklapnąć", to mija. Trochę dyscypliny i pracy nad sobą i się da. Ja też miałem tak, że poznawałem kobiety, które mi się mocno podobały i w tym czasie miałem mniejszą ochotę na seks ze swoją dziewczyną, bo rutyna itp. Zawsze to mijało, a później ochota na seks "związkowy" znowu stawała się ogromna. I tak co parę lat, czasem miesięcy "kryzysy niskiej chemii związkowej" się pojawiają i znikają. I nigdy nie zdradziłem. A powinnaś się przyznać, bo zdradę i tak się wyczuje w relacji. Być może mąż nie będzie dokładnie wiedział, co się stało, ale i tak przeczucie, co jest między Wami i konflikt wewnętrzny "bo przecież nie możliwe, żeby mój brat i moja żona" będzie go zżerało od środka. I Wasze małżeństwo również.