Cześć, potrzebuję się komuś wygadać i może dostać konkretnego kopa od was żeby w końcu się "obudzić".
Rok czasu dochodziłam do siebie po rozstaniu się z moim EX, byliśmy razem 9 lat, więc potrzebowałam trochę czasu. Udało się! Pozbierałam się, odżyłam i stwierdziłam, że jestem gotowa na "wejście" w nową relację i tak też poznałam Pana Y.
Spotykaliśmy się prawie 8 miesięcy, ja 31lat od 39. On ma dość trudny charakter, jest osobą dla której coś jest "czarne" albo "białe". Nigdy nie pyta się dwa razy o coś. Bardzo twardo stoi na ziemi, nie pokazuje swoich słabości, ani nigdy też otwarcie nie mówi o swoich uczuciach.
Widywaliśmy się głównie w weekendy, sporadycznie w tygodniu wypiliśmy szybką kawę, wszystko układało się dobrze. Serducho mocniej mi zabiło i na prawdę miałam wrażenie, że trafiłam na super faceta! Oboje lubimy aktywny tryb życia, dbamy o swoje zdrowie, zwracamy uwagę na to co jemy itp., potrafiliśmy rozmawiać do rana, seks był tez udany i nagle bajka prysła...
On dwa lata temu rozstał się z kobietą, która zostawiła go bez żadnego wyjaśnienia. Rozmawialiśmy o tym i oboje wychodziliśmy z założenia, że wolimy drugiej osobie powiedzieć najgorszą prawdę niż tak o zniknąć. A on sam, któregoś dnia po prostu przestał się odzywać. We wrześniu planowaliśmy wyjazd w góry, mieliśmy jakieś plany wspólne. Pisałam co się stało itp, ale nigdy nie dostałam żadnej odpowiedzi konkretnej. Spławił mi dwa razy, więc dałam sobie spokój. Mogę się domyślać, że pewnie kogoś poznał bądź po prostu stwierdził, że to "nie to". Najbardziej boli mnie, że nie wyjaśnił mi tego, nie podał powodu...Rozmawialiśmy godzinami, oboje mówiliśmy, że takie zachowanie jest "dziecinne". Oboje kiedyś zostaliśmy tak potraktowani... a on zrobił dokładnie, to samo.
Mam swoje pasję, staram się poświęcać czas sobie... ale zamiast poczuć się lepiej, coraz bardziej tęsknie za rozmową z nim. Teraz udało mi się zrealizować mój plan, o którym wiedział i pierwsze co sobie pomyślałam, to że fajnie byłoby mu o tym powiedzieć. Nie chcę do niego pisać i prosić o wyjaśnienie tego, bo wyjdę na desperatkę. Jest mi smutno. Strasznie boli mnie to, że potraktował mnie trochę jak rzecz, którą można rzucić w kąt jak się znudzi. Mam wrażenie, że facet z którym tyle spędziłam czasu nie istnieje, że wszystko to co mówił, robił było jednym wielkim kłamstwem. Ciężko jest mi się pozbierać, myślałam, że z każdym dniem będzie lepiej, ale nie jest.