Wielokropek napisał/a:Błaganie jest bardzo kiepskim pomysłem, zapewnianie o uczuciach (skoro dziewczyna wie o nich) - także. Stąd ma propozycja o pracy nad poczuciem własnej wartości. Warto też pamiętać o godności i szacunku do siebie samego, to pozwoli na uniknięcie roli podnóżka.
Wiem, to nie jest tak, ze nie widze już nic przed sobą. Nie chce zabrzmiec nieskromnie, nie mam problemu z atrakcyjnością, wrecz przeciwnie. Cechuje się wrazliwością dlatego te rozstanie nie spływa po mnie jak po kaczce. Mocno się przywiazuje. Ta dziewczyna była we mnie bardzo zakochana jestem pewien.Uważam, ze coś do mnie nadal czuje, tylko to przygasło. Albo uda mi się coś z tym zrobić, albo nowy kolega dogasi do końca. Nie zamierzałem jej błagać, chciałem bardziej się o sobie przypomnieć. Czasami wolałbym, zeby mi powiedziała, ze to definitywny koniec;) To jest dojrzała kobieta, starsza ode mnie. Dlatego nie jestem pewien czy rzeczywiście te "przyjedz ogarnij się, ja nie mówie nie" to brak odwagi w definitywnym zakończeniu. Powrót do nieswojego miasta to w pewnym sensie test na moje chwilowe nieogarniecie. Na moje słowa, ze taki jest plan od miesiecy usłyszałem "nie gadaj tylko to zrob i wtedy sie odezwij" Mam tam studia zaocznie. Bede musiał ogarnąc mieszkanie i prace. Nie jest to byle co, jak na moje siły w tym momencie. Ona zdaje sobie z tego sprawe wiec czy naprawdę wodziłaby mnie za nos, jesli wie ile musze poswiecić? Już szczerze nie wiem, moze ona sama nie wie.