standard - kolezanka - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » standard - kolezanka

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 157 z 157 ]

131 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-12-16 21:03:09)

Odp: standard - kolezanka

.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: standard - kolezanka

Mam nadzieję autorko, że napiszesz za pół roku jak sprawy się mają i jak poradziłaś sobie z "koleżanką" męża.

133

Odp: standard - kolezanka

To jest jeszcze moment, gdy można te 2 rozwiązania  1 ryzykowne- z koleżanką i konfrontacją face to face byle z wyczuciem
i drugie z maksymalnym wylaszczeniem się zrealizować.. Zanim padną strzały i nie będziesz chciała.
Nie podoba mi się żaden, ale mogą zadziałać..

134

Odp: standard - kolezanka
Roxann napisał/a:
Snake napisał/a:

. Natomiast uważam, że jest sens spotkać się, zadzwonić do tej koleżanki. Solo. Przedstawić jak się widzi tą sytuację, co ona na to i że sobie autorka nie życzy żeby to tak dalej wyglądało. Co zrobi koleżanka, to inna sprawa ale też wiele powie...

Serio uważasz, że to dobry pomysł? Może ale zależy od okoliczności. Jeżeli ją nic nie ciągnie do męża Autorki to może ale powtarzam może... pod wpływem rozmowy ograniczyłaby kontakt. Natomiast jeśli łączy uznałaby ją zaraz za histeryczkę i od razu powiedziała mężowi, w końcu to z nim przyjaźni nie z nią i efekt byłby przeciwny do zamierzonego.
Szczerze, nie wyobrażam sobie, że jakaś żona mojego kolegi z pracy do mnie dzwoni, że jej się nie podoba jaką ma ze mną relację. Gdybym do niego nic nie miała uznałabym, że kobieta ma poważne problemy ze sobą.

Moim zdaniem, to pomysł zupełnie chybiony, upokarzający dla autorki, a nawet zagadnięta pani też może poczuć się urażona pytaniami, które może uznać za insynuacje bez względu na to w jakiej formie byłyby przedstawione.
To mąż daje plamę, a czy tamta też? Nie wiadomo, tyle, że z tamtą nic autorkę nie łączy, to tylko problem między mężem, a żoną.
Nie sądzę, że koleżanka zechciałaby zwierzać się żonie z ich relacji, nawet jeśli sama ma coś na sumieniu. Można się spodziewać, że albo na wstępie pogoni żonę, lub zacznie ją uspokajać, a już na pewno o wszystkim opowie koledze, a mężowi autorki.
Nie, to zdecydowanie desperackie posunięcie.
Uważam jednak, że owa koleżanka doskonale zdaje sobie sprawę z afektu kolegi względem jej osoby. Takie sytuacje się wyczuwa i raczej jej to nie przeszkadza,a z pewnością schlebia. Być może ona męża nie zaniedbuje, nie robi fotek kolegom z pracy, ale też nie trzyma dystansu pozwalając na taką aktywność. Olafova wspominała, że oprócz pracy, obydwoje dodatkowo są aktywni na jakimś czacie. Ciekawe, co na to mąż koleżanki?

135

Odp: standard - kolezanka
Ela210 napisał/a:

To jest jeszcze moment, gdy można te 2 rozwiązania  1 ryzykowne- z koleżanką i konfrontacją face to face byle z wyczuciem
i drugie z maksymalnym wylaszczeniem się zrealizować.. Zanim padną strzały i nie będziesz chciała.
Nie podoba mi się żaden, ale mogą zadziałać..

Żaden nie jest dobry. Myślisz, że jak zrobi na bóstwo i zacznie wychodzić to zauroczony w innej facet będzie traktował to jako zagrożenie? No proszę Cię. Raz, ze to będzie karykaturalne jeśli wcześniej tak nie robiła, a dwa... będzie miał wole pole by rozmyślać/pisać z koleżanką. Więc jeszcze dobrotliwie na do widzenia powie: baw się dobrze!

136

Odp: standard - kolezanka
Roxann napisał/a:

Żaden nie jest dobry. Myślisz, że jak zrobi na bóstwo i zacznie wychodzić to zauroczony w innej facet będzie traktował to jako zagrożenie? No proszę Cię. Raz, ze to będzie karykaturalne jeśli wcześniej tak nie robiła, a dwa... będzie miał wole pole by rozmyślać/pisać z koleżanką. Więc jeszcze dobrotliwie na do widzenia powie: baw się dobrze!

Ale za to Autorka wtedy będzie mogła się upewnić, że facet ma wywalone i to też jest jakiś wniosek...

137 Ostatnio edytowany przez josz (2019-12-16 21:38:09)

Odp: standard - kolezanka
Pikupik2019 napisał/a:

[

Ale za to Autorka wtedy będzie mogła się upewnić, że facet ma wywalone i to też jest jakiś wniosek...

Ale on może potraktować to też jako argument i przyzwolenie na swoje dodatkowe wypady z "ludźmi" z pracy.

138 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-16 21:44:03)

Odp: standard - kolezanka

absolutnie nie doradzałabym żadnego wychodzenia. Pisałam na forum o tym nieraz, mężczyżni tego nie cierpią.. ale dla męża tak.. chociaż to ..no wiadomo.. nie tak miało być powinien pożądać w dresie, skoro ja go też wink

139 Ostatnio edytowany przez Pikupik2019 (2019-12-16 21:52:39)

Odp: standard - kolezanka

To może zaproponować kilkudniowy wypad we dwoje, żeby sprawdzić czy może żyć bez tej pracy i koleżaneczki...?

140

Odp: standard - kolezanka

Ja może  za mało jeszcze w życiu przeszłam,ale nie za bardzo rozumiem - po co walczyć o kogoś, kto woli być z kimś innym? Po co knuć,  "podkładać się", walczyć na śmierć i życie z jakimiś koleżankami? Jak facet nie chce ze mną być i otwarcie mnie olewa, unikając wszystkich, albo prawie wszystkich związkowych atrakcji, to fora ze dwora. Idea nadstawiania bez końca drugiego policzka, jakoś nigdy nie przemawiala do mnie. Bierzesz chłopa na rozmowę, mówisz, że zauważyłaś to i tamto, że tamto i siamto Ci nie pasuje i pytasz, czy chce z Tobą być, bo Ty przy ewidentnym jego zafascynowaniu inną kobietą, sobie tego nie wyobrażasz. I dajesz mu do wyboru bramkę numer jeden i bramkę nr 2. Jak chce niech spada do koleżanki. Po co Ci facet, który nie spełnia Twoich emocjonalnych potrzeb? Ja rozumiem, nikt nie chce być sam, ale czy warto walczyć o kogoś, kto mentalnie rozpoczął ewakuację ze związku?
Sama najlepiej wiesz, jak się z tym czujesz. Posłuchaj rozumu i uwierz, że nie ten, to inny facet - może taki, z którym będziesz szczęśliwa.

141 Ostatnio edytowany przez josz (2019-12-16 22:03:25)

Odp: standard - kolezanka

A może autorka pokusiłaby się o zdobycie billingów połączeń z telefonu męża na nr koleżanki za ostatnie pół roku, a następnie na nr żony w tym samym okresie. Zaczęła notować sobie czas poświęcony na wspólne rozmowy w domu po pracy i sprawdziła czas poświęcony na rozmowy na czacie z koleżanką (że nie wspomnę o sympatycznych pogawędkach w czasie pracy), zaczęła notować ile razy w ostatnim czasie uprawiali seks (np kiedyś co drugi dzień, od pewnego czasu dwa razy w m-cu), ile razy ostatnio wyszli wspólnie do kina, teatru, czy gdziekolwiek razem, żeby fajnie spędzić czas, a następnie porównała z ilością jego wyjść z tzw znajomymi.  Krótko mówiąc mogłaby przygotować prezentację czy to papierową, czy multimedialną i najpierw sama przekonać się naocznie, czy rzeczywiście przegrywa z koleżanką, czy może faktycznie przesadza. Jeśli bilans wyjdzie dla niej niekorzystny, to mając takie dowody mogłaby dołączyć jeszcze  fotki koleżanki z telefonu męża, a całą prezentacje zatytułować "To tylko koleżanka ?" i przedstawić ją mężowi, jako wstęp do dyskusji.
Może takie dowody przedstawione czarno na białym, uświadomią mężowi jak bardzo odpłynął, pod warunkiem oczywiście, że będą świadczyły na jego niekorzyść, bo może Olafova rzeczywiście przesadza?

142 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-16 22:22:52)

Odp: standard - kolezanka

Tak. Haarself masz rację. Tylko czy każdego stać czy każdy ma odwagę?
Czy to tylko zawirowania z powodu niedoskonałości męskiej natury, czy mąz nie kocha?.
Może iść prostą ścieżką.. Po czasie się przekonać. Mężowi przyglądać..
Zobacz na historie na forum. Co zrobiły Endaluzja. Przyszłość i inne. Jaki efekt..?
A inne,tolerancyjne, nie ingerujace? smile
Co jest do wygrania co do przegrania?
Cos za coś.. Autorka wybierze.

143

Odp: standard - kolezanka
Haarself napisał/a:

Ja może  za mało jeszcze w życiu przeszłam,ale nie za bardzo rozumiem - po co walczyć o kogoś, kto woli być z kimś innym? Po co knuć,  "podkładać się", walczyć na śmierć i życie z jakimiś koleżankami? Jak facet nie chce ze mną być i otwarcie mnie olewa, unikając wszystkich, albo prawie wszystkich związkowych atrakcji, to fora ze dwora. Idea nadstawiania bez końca drugiego policzka, jakoś nigdy nie przemawiala do mnie. Bierzesz chłopa na rozmowę, mówisz, że zauważyłaś to i tamto, że tamto i siamto Ci nie pasuje i pytasz, czy chce z Tobą być, bo Ty przy ewidentnym jego zafascynowaniu inną kobietą, sobie tego nie wyobrażasz. I dajesz mu do wyboru bramkę numer jeden i bramkę nr 2. Jak chce niech spada do koleżanki. Po co Ci facet, który nie spełnia Twoich emocjonalnych potrzeb? Ja rozumiem, nikt nie chce być sam, ale czy warto walczyć o kogoś, kto mentalnie rozpoczął ewakuację ze związku?
Sama najlepiej wiesz, jak się z tym czujesz. Posłuchaj rozumu i uwierz, że nie ten, to inny facet - może taki, z którym będziesz szczęśliwa.

Niby racja ale tu sytuacja jest trochę niejednoznaczna. Może mąż ucieka od trudnych emocji (starali się o dziecko, były jakieś niepowodzenia, płacz), może się chwilowo zagubił. Związek jest długi (chyba 10 lat jak dobrze pamiętam) to nie takie proste...

144

Odp: standard - kolezanka

Ela210
No tak, różnymi rzeczami się ludzie kierują. Sama bardzo bałam się rozstań, a mam ich kilka za sobą. Rozwodu bałam się bardziej niż śmierci, i nieraz się zastanawiałam czy powinnam, a może nie, moze będzie lepiej - a jednak też dałam radę. Tak jak pisałam, autorka sama musi podjąć decyzję, rozważyć za i przeciw. Samotność w związku jest moim zdaniem gorsza niż samotność singla. Bo niby jest ktoś z Tobą, a tak naprawdę go nie ma - jakby był za grubą, szklaną ścianą. To bardzo bolesne doświadczenie.
Autorki na razie nie wiążą z mężem dzieci, i oby się w tej niepewnej sytuacji na nie nie decydowała. Bo trzymanie się kogoś na siłę - "bo dziecko" skrzywdzi nie tylko autorkę ale więcej osób i to niewinnych zupełnie.
Autorko przemyśl sprawę, zastanów się czy czujesz się kochana, czy jesteś z nim bo po prostu boisz się być sama? My kobiety mamy tendencję do myślenia, że jak mamy 30/40/50 i więcej lat to tragedia bo kto nas zechce? Tak jakby to że nas ktoś " chce" jakoś nas definiowało i zwiększało naszą wartość. Tak naprawdę to tłukę Ci teraz suchą teorię, którą sama staram się dopiero od niedawna wprowadzać  w życie. Najpierw trzeba stawiać siebie, swój dobrostan i swoje uczucia. Dopiero potem Was jako parę. Jeśli ktoś nie poświęca Ci swojego czasu, uczucia a uśmiechy i dobre słowa ma dla jakiejś tam koleżanki, to dla mnie sprawa jest jasna - choć nie mówię ze prosta. Sama wiesz najlepiej jak to wygląda - powiedz, jak długo dasz radę to znosić no i czy małżeństwo jest po to, żeby coś znosić, czy po to, żeby dawać sobie nawzajem codziennie choć trochę radości?

145

Odp: standard - kolezanka
Pikupik2019 napisał/a:

Niby racja ale tu sytuacja jest trochę niejednoznaczna. Może mąż ucieka od trudnych emocji (starali się o dziecko, były jakieś niepowodzenia, płacz), może się chwilowo zagubił. Związek jest długi (chyba 10 lat jak dobrze pamiętam) to nie takie proste...

Nie uważam, żeby opisana sytuacja była niejednoznaczna (o ile autorka nie wyolbrzymia). Nie napisała jak dawno miała okres załamania z powodu nieudanych prób starania się o dziecko i jak długo on trwał. Jednak kochający dojrzały facet powinien zrozumieć i wspierać. Chyba, że na długi czas ten temat zdominował ich życie, to faktycznie zdarza się, że mężowie wymiękają i uciekają z małżeństwa.
Nie wiemy, jak było. Sytuacje opisane przez autorkę są po prostu niepokojące, w niektórych przypadkach jednoznaczne.
Zgadzam się ze zdaniem Haarself, jednak większość kobiet długo dojrzewa do podjęcia decyzji o rozwodzie, a zwłaszcza w sytuacji takiej w jakiej znalazła się Olafova, gdzie nie ma namacalnych dowodów, są "tylko" bardzo mocne sygnały, a reszta, to domysły.
Wiem, że moja propozycja jest trochę z przymrużeniem oka, wiem też, że Olafova na ten moment nie jest gotowa nawet na konkretną rozmowę, a co dopiero na rozstanie, dlatego sugerowałam, zdobycie jednak jakiś dowodów, które bez wątpienia, czarno na białym udowodniłby zdradę emocjonalną męża i może obudziły go z tego amoku, lub uświadomiły jej samej, że nie ma sensu walczyć, czy czekać w nieskończoność?
A może sama przekonałaby się, że trochę przesadza i uspokoiła, gdyby dowody nie potwierdziły jej podejrzeń?

146

Odp: standard - kolezanka
Pikupik2019 napisał/a:

Niby racja ale tu sytuacja jest trochę niejednoznaczna. Może mąż ucieka od trudnych emocji (starali się o dziecko, były jakieś niepowodzenia, płacz), może się chwilowo zagubił. Związek jest długi (chyba 10 lat jak dobrze pamiętam) to nie takie proste...

Niezmiennie zastanawia mnie owo "zagubienie się", tak często w pewnych okolicznościach powtarzane. Dorosły, w pełni władz umysłowych człowiek, doskonale wie, kiedy zaczyna przekraczać ustaloną między partnerami i/lub wewnętrzną granicę lojalności. Oczywiście, że nie zawsze postępujemy rozsądnie, ale przynajmniej należy wziąć to na klatę i nie usprawiedliwiać jakimś mętnym pogubieniem się.

147

Odp: standard - kolezanka
Olinka napisał/a:
Pikupik2019 napisał/a:

Niby racja ale tu sytuacja jest trochę niejednoznaczna. Może mąż ucieka od trudnych emocji (starali się o dziecko, były jakieś niepowodzenia, płacz), może się chwilowo zagubił. Związek jest długi (chyba 10 lat jak dobrze pamiętam) to nie takie proste...

Niezmiennie zastanawia mnie owo "zagubienie się", tak często w pewnych okolicznościach powtarzane. Dorosły, w pełni władz umysłowych człowiek, doskonale wie, kiedy zaczyna przekraczać ustaloną między partnerami i/lub wewnętrzną granicę lojalności. Oczywiście, że nie zawsze postępujemy rozsądnie, ale przynajmniej należy wziąć to na klatę i nie usprawiedliwiać jakimś mętnym pogubieniem się.

Każdy ma prawo chwilowo się pogubić. To nie jest tak że mam już tyle a tyle lat, to nie popełniam błędów. Tyle że jak partner/ka mówi że mu to przeszkadza, to należy zweryfikować swoje postępowanie. Spokojna rozmowa pomogłaby obu stronom, ale mąż autorki nie chce rozmawiać. To już nie jest pogubienie się. Mąż autorki wie że źle robi, a pomimo to dalej brnie w swoim postepowaniu.

148

Odp: standard - kolezanka
josz napisał/a:

A może autorka pokusiłaby się o zdobycie billingów połączeń z telefonu męża na nr koleżanki za ostatnie pół roku, a następnie na nr żony w tym samym okresie. Zaczęła notować sobie czas poświęcony na wspólne rozmowy w domu po pracy i sprawdziła czas poświęcony na rozmowy na czacie z koleżanką (że nie wspomnę o sympatycznych pogawędkach w czasie pracy), zaczęła notować ile razy w ostatnim czasie uprawiali seks (np kiedyś co drugi dzień, od pewnego czasu dwa razy w m-cu), ile razy ostatnio wyszli wspólnie do kina, teatru, czy gdziekolwiek razem, żeby fajnie spędzić czas, a następnie porównała z ilością jego wyjść z tzw znajomymi.  Krótko mówiąc mogłaby przygotować prezentację czy to papierową, czy multimedialną i najpierw sama przekonać się naocznie, czy rzeczywiście przegrywa z koleżanką, czy może faktycznie przesadza. Jeśli bilans wyjdzie dla niej niekorzystny, to mając takie dowody mogłaby dołączyć jeszcze  fotki koleżanki z telefonu męża, a całą prezentacje zatytułować "To tylko koleżanka ?" i przedstawić ją mężowi, jako wstęp do dyskusji.

Ha, ha grunt to wypracować jakieś parytety. Dla mnie 35 minut, a dla koleżanki 30... Tylko to koleżanka z pracy i zawsze może się bronić, że potrzebują dużo czasu żeby omówić tematy zawodowe. Tu trzeba wiedzieć o czym rozmawiają i piszą, a nie jak długo. Na szczęście dla faceta jeszcze nie ma metody zdobycia zawartości jego myśli, bo wtedy nawet ten rzadszy seks mógłby być nie do obrony. Bo nie wiem czy taki seks w domu się liczy jako właściwy jak facet ma w trakcie obraz koleżanki przed oczami...

149 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-12-17 13:03:53)

Odp: standard - kolezanka
Snake napisał/a:
josz napisał/a:

A może autorka pokusiłaby się o zdobycie billingów połączeń z telefonu męża na nr koleżanki za ostatnie pół roku, a następnie na nr żony w tym samym okresie. Zaczęła notować sobie czas poświęcony na wspólne rozmowy w domu po pracy i sprawdziła czas poświęcony na rozmowy na czacie z koleżanką (że nie wspomnę o sympatycznych pogawędkach w czasie pracy), zaczęła notować ile razy w ostatnim czasie uprawiali seks (np kiedyś co drugi dzień, od pewnego czasu dwa razy w m-cu), ile razy ostatnio wyszli wspólnie do kina, teatru, czy gdziekolwiek razem, żeby fajnie spędzić czas, a następnie porównała z ilością jego wyjść z tzw znajomymi.  Krótko mówiąc mogłaby przygotować prezentację czy to papierową, czy multimedialną i najpierw sama przekonać się naocznie, czy rzeczywiście przegrywa z koleżanką, czy może faktycznie przesadza. Jeśli bilans wyjdzie dla niej niekorzystny, to mając takie dowody mogłaby dołączyć jeszcze  fotki koleżanki z telefonu męża, a całą prezentacje zatytułować "To tylko koleżanka ?" i przedstawić ją mężowi, jako wstęp do dyskusji.

Ha, ha grunt to wypracować jakieś parytety. Dla mnie 35 minut, a dla koleżanki 30... Tylko to koleżanka z pracy i zawsze może się bronić, że potrzebują dużo czasu żeby omówić tematy zawodowe. Tu trzeba wiedzieć o czym rozmawiają i piszą, a nie jak długo. Na szczęście dla faceta jeszcze nie ma metody zdobycia zawartości jego myśli, bo wtedy nawet ten rzadszy seks mógłby być nie do obrony. Bo nie wiem czy taki seks w domu się liczy jako właściwy jak facet ma w trakcie obraz koleżanki przed oczami...

A dla mnie ten rzadszy seks to w ogóle jest argument PRZECIWKO zadurzeniu się w koleżance przez męża autorki.
Bo w forumowych wątkach seks z oficjalnym partnerem siada, ALE wtedy, gdy trwa już regularny romans, czego tutaj ponoć nie ma. Natomiast w sytuacji, gdy TYLKO wyobraźnia pracuje, to seks w związku jest bardziej intensywny, bo realizowane są fantazje i tylko - jakby to okropnie nie zabrzmiało - obiekt jest zastępczy.
To tylko takie moje uogólnienie, bo każdy przypadek jest indywidualny, nawet jeśli do bólu wydaje się schematyczny.

150

Odp: standard - kolezanka
MagdaLena1111 napisał/a:

Natomiast w sytuacji, gdy TYLKO wyobraźnia pracuje, to seks w związku jest bardziej intensywny, bo realizowane są fantazje i tylko - jakby to okropnie nie zabrzmiało - obiekt jest zastępczy.

To jedna wersja. Druga wersja - małżonek jako współuczestnik pożycia tak bardzo nie zachęca do konsumpcji czy też utrudnia prawidłowy przebieg konsumpcji, że trzeba sobie podkładać obraz koleżanki. Przy czym nie chodzi tu o atrakcyjność fizyczną małżonki w ogólnym tego słowa znaczeniu. Wbrew poglądom zapewne wielu kobiet facet, to nie automat, że byle otwór, cycki i będzie fajnie wink No nie jest tak do końca. Przy pewnym stopniu znudzenia i zmęczenia małżonką facet zbiera się do roboty jak do orki wołem i pługiem...

151 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-17 14:16:32)

Odp: standard - kolezanka

Tak życiowych obserwacji przemawia to jednak właśnie za zadurzeniem się, a nie zakochaniem.
Samo pożądanie dawałoby efekt właśnie taki, że seksu by nie unikal.
W każdym razie nie naciskałabym na to, przeciwnie.
Wół, orkA?? To do takiego zestawu tylko bat pasuje..
Smutny obrazek w sumie

152

Odp: standard - kolezanka
Ela210 napisał/a:

Samo pożądanie dawałoby efekt właśnie taki, że seksu by nie unikal.

Jeśli w związku z seksem musisz odstawić szopkę z czułościami, gadkami o kochaniu itp. otoczką, to nie każdemu może chcieć się do tego zmuszać byle rozładować napięcie. No chyba, że lepszy zawodnik i leci z wymienioną otoczką mechanicznie odfajkowując.

Ela210 napisał/a:

Wół, orkA?? To do takiego zestawu tylko bat pasuje..

Nie tylko kobietom zdarza się rozchylić nogi, zamknąć oczy i myśleć o jakimś księciu... lol

153

Odp: standard - kolezanka
MagdaLena1111 napisał/a:

A dla mnie ten rzadszy seks to w ogóle jest argument PRZECIWKO zadurzeniu się w koleżance przez męża autorki.
Bo w forumowych wątkach seks z oficjalnym partnerem siada, ALE wtedy, gdy trwa już regularny romans, czego tutaj ponoć nie ma. Natomiast w sytuacji, gdy TYLKO wyobraźnia pracuje, to seks w związku jest bardziej intensywny, bo realizowane są fantazje i tylko - jakby to okropnie nie zabrzmiało - obiekt jest zastępczy.
To tylko takie moje uogólnienie, bo każdy przypadek jest indywidualny, nawet jeśli do bólu wydaje się schematyczny.

No nie wiem. To chyba są bardzo indywidualne sprawy. Jedni przy zauroczeniu/romansie unikają seksu ze stałym partnerem/partnerką, inni wręcz przeciwnie.
Jak dla mnie sam fakt, że facet 30l nie ma ochoty na seks jest co najmniej zastanawiające. Może tu leży jego problem? Przecież nie oszukujmy się to jest dla zdrowego faceta bardzo ważny element życia, męskości. Intymność, seks to też bardzo ważny element związku. Jak ta płaszczyzna szwankuje, to coś ewidentnie nie gra.

154

Odp: standard - kolezanka
Hrefi napisał/a:

Czemu? Dlaczego tchorzostwo. Pamiętam swój wątek. Ile razy nazywano mnie tchorzem i że obok mężczyzny nawet nie stałem bo nie potrafiłem odejść od żony tylko miałem romans.

Ten facet odszedł. Czyli co? Nadal jest tchorzem?

TAK!

Bo sedno  nie tkwi w tym całym "odszedł/nie odszedł"... ale w samym "zdradza stale /zdradził i porzucił". Ja w obydwu postawach nie widzę zasadniczo różnicy, jeśli chodzi o kwestię tchorzostwa. W żadnej z nich nie ma za grosz odpowiedzialności i... odwagi. Jest taka niechęć do stawienia czoła temu, co trudne. Jak mąż i ojciec. Jak mężczyzna.

Sam brak szacunku dla żony, szukanie w zdradzie leku na własne, tudzież małżeńskie problemy to jest tchórzostwo.

I nie zrozumcie mnie źle, ja wiem że każdy może się "potknąć", upaść, ale miara jego odwagi leży w tym, czy umiał się podnieść i podjąć - jak na dorosłego przystało -  swoje zobowiązania na nowo. Łatwo łamać dane słowo i chować się przed codzienną rzeczywistością w romansach, albo odejść, gdy życie nie jest już kolorowe, a dalej majaczy to upragnione "szczęście".

"obok mężczyzny nie stałem"... Raczej, jak mąż pani z postu, obydwaj właśnie TYLKO staliście... obok!

155

Odp: standard - kolezanka

Lawinia, przyszlo Ci do glowy,że żona nie chce być dla niego zobowiązaniem, które On musi podjąć po "upadku "bo się zobowiązał,na tym polega dorosłość twoim zdaniem i odwaga?
Jeśli mowic o tchórzostwie w temacie o zdradach, to chyba już bardziej w kontekście nieszczerości wobec partnera i obciążaniu go winą za zdradę, czy nieszczerości wobec siebie w zmierzeniu się z uczuciami takimi jakie są.

156

Odp: standard - kolezanka
Ela210 napisał/a:

Lawinia, przyszlo Ci do glowy,że żona nie chce być dla niego zobowiązaniem, które On musi podjąć po "upadku "bo się zobowiązał,na tym polega dorosłość twoim zdaniem i odwaga?
Jeśli mowic o tchórzostwie w temacie o zdradach, to chyba już bardziej w kontekście nieszczerości wobec partnera i obciążaniu go winą za zdradę, czy nieszczerości wobec siebie w zmierzeniu się z uczuciami takimi jakie są.

Co do „w kontekście nieszczerości wobec partnera i obciążaniu go winą za zdradę, czy nieszczerości wobec siebie w zmierzeniu się z uczuciami takimi jakie są" to ja się pod Twoimi słowami podpisuję. Tylko, że to jest ta inna perspektywa. Jakby pierwsza część definicji. Ale pytanie jest  nie tylko o tę nieszczerość, która jest nieodzownym elementem zdrady, lecz o to, czy zdrada i postawa wobec niej mogą nie być tchórzostwem wiarołomnego męża, czy takowej żony. Moim zdaniem sama zdrada jest tchórzostwem, odmową stawienia czoła życiu. Podobnie z porzuceniem drugiej osoby, dezercją. Łatwiej uciec. Łatwiej burzyć niż naprawiać. Jest romantycznie i jaki powiew wolności!

Ale widzę, że opacznie lub w niepełny sposób zrozumiałaś zobowiązanie, o którym pisałam. Nie uprzedmiotowiłabym żony i nie upraszczałabym twierdząc, że z perspektywy niewiernwgo żona jest „zobowiązaniem, które On musi podjąć”. Ale też nie sądzę, że samo to słowo niesie negatywną treść! Bo, co w tym kontekście to owo zobowanie?

Małżeństwo to zobowiązanie, miłość to zobowiązanie, wspólna praca to zobowiązanie, wychowanie dzieci to zobowiązanie... Czy wszyscy tu sądzą, że miłość = motyle w brzuchu?

No, ale przypomina mi się z jednej z Ewangelii, gdy Chrystus Pan zabrania rozwodów i mówi o nierozerwalności małżeństwa... najpierw apostołowie się oburzają i mówią: "w takim razie nie warto się żenić". Zrozumieli później i dali temu wyraz w Listach! smile

157

Odp: standard - kolezanka

Lawinia Ty tłumaczysz właściwie i zrozumiale i po chrześcijańsku, tylko nie każdy w tym duchu postrzega, mówiąc bardzo skrótowo:  jak występuje zdrada/romans to i z automatu można mówić o tchórzostwie zdradzającego

Posty [ 131 do 157 z 157 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » standard - kolezanka

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024