zakochałam się w instruktorze jazdy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » zakochałam się w instruktorze jazdy

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 241 z 241 ]

196

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Pisałaś IsaBella77, że co jakiś czas wrzucam tu bombę, to chyba wrzucę ostatnią... Przeżyłam szok, kiedy ni stąd ni zowąd mój instruktor pojawił się w pracy z fotelikiem dziecięcym uśmiechnięty od ucha do ucha i dumny jak paw. Okazało się, że jego żona jest w końcówce ciąży. O niczym nie wiedziałam, a podobno już się tym chwalił w pracy (jak twierdził). To było mocne otrzeźwienie. Czuję niesmak, owszem, no był i jest zdystansowany, ale bywały momenty, że nie był! I to w czasie, kiedy już żona była w ciąży. Ufałam mu, a on o takim "szczególe" nie chciał powiedzieć. Wszyscy tacy sami... Wracam do rzeczywistości.

Przecież on Ci niczego nie obiecywał. On Cię po prostu uczył jeździć.
Ty sobie wkręciłaś, że coś między Wami się zaczyna i jest.

Odpuść, zmień instruktora/szkołę jazdy.

Piszesz z takim uniesieniem, że przecież Ty mu UFAŁAŚ. Obcemu człowiekowi? Dziewczyno! Poszukaj terapeuty, bo zrobisz sobie w końcu krzywdę.

Zobacz podobne tematy :

197 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-14 10:27:53)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Pisałaś IsaBella77, że co jakiś czas wrzucam tu bombę, to chyba wrzucę ostatnią... Przeżyłam szok, kiedy ni stąd ni zowąd mój instruktor pojawił się w pracy z fotelikiem dziecięcym uśmiechnięty od ucha do ucha i dumny jak paw. Okazało się, że jego żona jest w końcówce ciąży. O niczym nie wiedziałam, a podobno już się tym chwalił w pracy (jak twierdził). To było mocne otrzeźwienie. Czuję niesmak, owszem, no był i jest zdystansowany, ale bywały momenty, że nie był! I to w czasie, kiedy już żona była w ciąży. Ufałam mu, a on o takim "szczególe" nie chciał powiedzieć. Wszyscy tacy sami... Wracam do rzeczywistości.

Z góry przepraszam za nieco agresywny ton, ale no inaczej nie mogę....

Jezu Chryste! Dziewczyno, Ty się ogarnij! Oczym Ty w ogóle gadasz? Normalny, porządny facet, będący ojcem i mężem spełnia swoje obozwiązki, będąc najzwyczajniej w świecie uprzejmym i życzliwym wobec drugiego człowieka. I to jest to, co jest NAJWAŻNIEJSZE! A te jego podteksty czy żarciki nie mają tutaj kompletnie żadnego znaczenia! Czego Ty oczekiwałaś? Że będzie Cię o wszystkim z radością informował i w ogóle zwierzał Ci się ze wszystkiego? Na jakiej podstawie, pytam się? To jest zupełnie obcy człowiek, dla którego najważniejsza jest żona i rodzina! Z jakiego do kurki jasnej powodu miałby obowiązek Cię informować o tym, że zostanie ojcem? Jakie w ogóle zaufanie? Ufać to on widocznie( i całe szczęście) powinien i ufa swojej żonie a ona jemu. On nigdy nie bybł ani zdystansowany ani Ci bliski, on PO PROSTU był miły dla obcej osoby!
I ten tekst: "Wszyscy tacy sami" A jaki on miał być? Radośnie Ci o wszystkim świergotać za każdym razem?
Potrzebujesz chyba naprawdę ciężkiego obucha w głowę i kubeł zimnej wody. Czy niektóre kobiety nie są w stanie żyć bez ciągłych zapewnień o swojej wyjątkowości, wiecznej adoracji i komplementowaniu ich na kazdym kroku. To jest jak powietrze czy jedzenie niezbędne Wam do życia? Jest tyle innych ciekawych rzeczy do roboty...Nie można i nie da się życia opierać na samych emocjach i uczuciu!
Mając taką partnerkę jak Ty, która co chwilę oczekuje zapewnień o miłości, ciąglej atencji i adoracji, po krótkim czasie zwyczjanie bym zwariował...Bez terapi się tutaj nie obędzie chyba...

Jeszcze raz przepraszam za nieco agresywny ton, ale więcej rozumu w działaniu a nie tylko ciągle te emocje i emocje....

198

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Spokojnie. Bardzo dobrze się stało, że dowiedziałaś się o ciąży, bo potrzebowałaś czegoś, co utnie Twoje fantazje. Moim zdaniem ten pseudo-instruktor trafił na podatny grunt i pobajerował sobie. Na pewno widział Twoje zauroczenie i jak widać, podbudowywało go to. Nie ma co na Ciebie naskakiwać, bo widać Twój pęd do uczucia; rozumiem to. Tylko, że to nie teraz i nie ten facet. Trzymaj się.

199

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
perydot napisał/a:

Spokojnie. Bardzo dobrze się stało, że dowiedziałaś się o ciąży, bo potrzebowałaś czegoś, co utnie Twoje fantazje. Moim zdaniem ten pseudo-instruktor trafił na podatny grunt i pobajerował sobie. Na pewno widział Twoje zauroczenie i jak widać, podbudowywało go to. Nie ma co na Ciebie naskakiwać, bo widać Twój pęd do uczucia; rozumiem to. Tylko, że to nie teraz i nie ten facet. Trzymaj się.


Miałam już dużo razy tak, że ktoś tak bardzo mnie oczarował, ale okazywało się, że ja go nie w takim samym stopniu... Chociaż dużo wskazywało na to, że może być inaczej! Bolą mnie takie sytuacje, nawet jak są trochę wymyślone. Chyba za bardzo szukam akceptacji i za bardzo boli mnie odrzucenie. No właśnie, na pewno coś widział, miał radochę, że pompuję jego ego, czuję się w jakimś stopniu wykorzystana mimo wszystko. Dzięki za wsparcie.

200

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Ten fotelik to było jak uderzenie w twarz. Najchętniej chyba wolałabym już nie mieć z nim do czynienia w ogóle sad

201

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Ty sie rozwodem zajmij, a nie glupoty wyrabiasz. Dorosla babka jestes.

202 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-14 11:57:36)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Ten fotelik to było jak uderzenie w twarz. Najchętniej chyba wolałabym już nie mieć z nim do czynienia w ogóle sad

To proste zrób wreszcie to prawo jazdy,zmień pracę,idź do prawnika zadbaj o siebie może psycholog Ci w tym pomóc rozwiedź się z mężem pobądź sama ze sobą i bądź szczęśliwa nie szukaj szczęścia tam gdzie go niema.
Takie historię jak Twoja przypominają mi moje przygody i przygody Koziołka Matołka "co po szerokim szukał świecie tego co jest bardzo blisko"  spokój i szczęście masz w sobie to naturalne niezależące od niczego stany  usuń tylko pewne przeszkody w sobie i  z mężem jest chyba za późno i nie po drodze za daleko to zaszło nie uciekniesz przed wyborem.

203 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-14 12:36:10)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
perydot napisał/a:

Spokojnie. Bardzo dobrze się stało, że dowiedziałaś się o ciąży, bo potrzebowałaś czegoś, co utnie Twoje fantazje. Moim zdaniem ten pseudo-instruktor trafił na podatny grunt i pobajerował sobie. Na pewno widział Twoje zauroczenie i jak widać, podbudowywało go to. Nie ma co na Ciebie naskakiwać, bo widać Twój pęd do uczucia; rozumiem to. Tylko, że to nie teraz i nie ten facet. Trzymaj się.


Miałam już dużo razy tak, że ktoś tak bardzo mnie oczarował, ale okazywało się, że ja go nie w takim samym stopniu... Chociaż dużo wskazywało na to, że może być inaczej! Bolą mnie takie sytuacje, nawet jak są trochę wymyślone. Chyba za bardzo szukam akceptacji i za bardzo boli mnie odrzucenie. No właśnie, na pewno coś widział, miał radochę, że pompuję jego ego, czuję się w jakimś stopniu wykorzystana mimo wszystko. Dzięki za wsparcie.

Nie można w ten sposóB myśleć i postępować! Nikt, ale to NIKT nie ma obowiązku odwzajemniać jakiegokolwiek Twojego uczucia, emocji czy oddania. To jak się ktoś do Ciebie odnosi nie musi oznaczać za każdym razem, ze jest zainteresowany rozwinięciem się bliżsżej relacji. Widocznie za każdym razem jednak ten ktoś, kto niby Ciebie oczarowywał, okazywał Ci jedynie szacunek i uprzejmość. A jak to wyrażał to juz inna sprawa. Nie można się wszędzie na siłę doszukiwać zainteresowania i uczuć z czyjeś strony. Jakby to miało wyglądać? Idziemy w dowolne miejsce( sklep, urząd, restauracja itp.) czy spotykamy się na zupełnie neutralnym gruncie z osobą płci przeciwnej i za każdym razem, od razu patrzymy na nią szukając oznak zainteresowania? Wmawiasz sobie,że każdy kto niby "zawiódł" Twoje nadzieje okazuje się fałszywy i dwulicowy? Nie, bo raczej NIKT od początku nie zamierzał się z Tobą wiązać a jedynie odnosił się do Ciebie z szacunkiem?  Prezetujesz naprawdę jakąś, chorobliwą wręcz chęć żywienia się atencją drugiego człowieka.
Musisz się nauczyć, że szczęścia należy szukać PRZEDE WSZYSTKIM W SOBIE!

204

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:

Nie można w ten sposóB myśleć i postępować! Nikt, ale to NIKT nie ma obowiązku odwzajemniać jakiegokolwiek Twojego uczucia, emocji czy oddania.

Ale autorka nie napisała, że tak uważa. Co więcej, autorka opisuje swoje odczucia do JEDNEGO konkretnego faceta, a nie do wszystkich napotkanych. Nie wiem dlaczego tak się unosisz, jakby chodziło co najmniej o Ciebie.

205

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
perydot napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Nie można w ten sposóB myśleć i postępować! Nikt, ale to NIKT nie ma obowiązku odwzajemniać jakiegokolwiek Twojego uczucia, emocji czy oddania.

Ale autorka nie napisała, że tak uważa. Co więcej, autorka opisuje swoje odczucia do JEDNEGO konkretnego faceta, a nie do wszystkich napotkanych. Nie wiem dlaczego tak się unosisz, jakby chodziło co najmniej o Ciebie.


Dzięki za zrozumienie smile
Bagienniku, gdybym się zauroczyła w każdym napotkanym przypadkiem/nie przypadkiem facecie, to owszem, byłoby to chore. Ale ja tak mocno zaledwie w kilku w przeciągu ponad 30 lat, więc chyba nie porażający wynik wink

206 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-14 16:58:12)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Miałam już dużo razy tak, że ktoś tak bardzo mnie oczarował, ale okazywało się, że ja go nie w takim samym stopniu... Chociaż dużo wskazywało na to, że może być inaczej! Bolą mnie takie sytuacje, nawet jak są trochę wymyślone. Chyba za bardzo szukam akceptacji i za bardzo boli mnie odrzucenie

O to mi chodzi. O samą POSTAWĘ, która się właśnie wyłania w tym konkretnym przypadku. Jak to już wiele osób zauważyło, on ABSOLUTNIE nie był Tobą zainteresowany i nie możesz niczego od niego wymagać. Ani tym bardziej oceniać jego zachowania przy akcji z tym fotelikiem ani też nie wydawać ocen typu, że wszyscy sa tacy sami. Halo, tylko on NICZEGO, ale to NICZEGO Ci nie obiecywał, nie mówił nawet nic wprost, więc czego od niego oczekujesz? To już nie jest uczucie czy zauroczenie, ale jakąś obsesja...
"Wszyscy sa tacy sami" - mogłabyś to powiedzieć, gdyby Ci np. obiecał,że chce z Tobą być a się wycofał w decydującym momencie, prawda? Nie można szafować wyrokami i oceniać człowieka pod tym, jak uczciwie nie jest zainteresowany czyimiś uczuciami i wyraźnie to komunikuje.

Chyba za bardzo szukam akceptacji i za bardzo boli mnie odrzucenie- nad tym musisz popracować, bo będzie Ci naprawdę ciężko. Nie chciałem Cię urazić i życzę jak najlepiej, ale  pierwszym i KONIECZNYM warunkiem do tego jest odcięcie się od otoczenia tego instruktotra. Dalszym zapewne rostatnie z mężem, skoro nie czujesz się przez niego doceniona i kochana.

207

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Miałam już dużo razy tak, że ktoś tak bardzo mnie oczarował, ale okazywało się, że ja go nie w takim samym stopniu... Chociaż dużo wskazywało na to, że może być inaczej! Bolą mnie takie sytuacje, nawet jak są trochę wymyślone. Chyba za bardzo szukam akceptacji i za bardzo boli mnie odrzucenie

O to mi chodzi. O samą POSTAWĘ, która się właśnie wyłania w tym konkretnym przypadku. Jak to już wiele osób zauważyło, on ABSOLUTNIE nie był Tobą zainteresowany i nie możesz niczego od niego wymagać. Ani tym bardziej oceniać jego zachowania przy akcji z tym fotelikiem ani też nie wydawać ocen typu, że wszyscy sa tacy sami. Halo, tylko on NICZEGO, ale to NICZEGO Ci nie obiecywał, nie mówił nawet nic wprost, więc czego od niego oczekujesz? To już nie jest uczucie czy zauroczenie, ale jakąś obsesja...
"Wszyscy sa tacy sami" - mogłabyś to powiedzieć, gdyby Ci np. obiecał,że chce z Tobą być a się wycofał w decydującym momencie, prawda? Nie można szafować wyrokami i oceniać człowieka pod tym, jak uczciwie nie jest zainteresowany czyimiś uczuciami i wyraźnie to komunikuje.

Chyba za bardzo szukam akceptacji i za bardzo boli mnie odrzucenie- nad tym musisz popracować, bo będzie Ci naprawdę ciężko. Nie chciałem Cię urazić i życzę jak najlepiej, ale  pierwszym i KONIECZNYM warunkiem do tego jest odcięcie się od otoczenia tego instruktotra. Dalszym zapewne rostatnie z mężem, skoro nie czujesz się przez niego doceniona i kochana.


Niczego nie obiecywał oprócz spotkania po egzaminie. Ale czy facet musi coś obiecywać, żeby się w nim zauroczyć? Jesteś bardzo sztywny w tych osądach. Owszem, może nie musiał mówić o swoim życiu prywatnym, ale mimo wszystko kilka istotnych szczegółów znałam. I sądziłam, że co jak co, ale o tym mógł powiedzieć. A nie uśmiechać się do mnie i strzelać oczami, podczas gdy jego żona siedziała w domu z brzuchem...

208

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

A nie uśmiechać się do mnie i strzelać oczami, podczas gdy jego żona siedziała w domu z brzuchem...

Nauka dla wszystkich - NIGDY nie uśmiechajcie się do NIKOGO.

Masz duży problem, ale niestety ze sobą, co zdajesz się kompletnie ignorować. Współczuję, bo nie potrafisz rozpoznać zwykłej grzeczności od prawdziwego zainteresowania.

Terapeuta by pomógł, ale najpierw musiałabyś przyznać, że masz problem, a czytając Twoje posty stwierdzam, że do tego jeszcze daleka droga.

209

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Co ciekawe wszyscy komentujący wątek wiedzieli jak to się mniej więcej skończy i tylko autorka jest zaskoczona.
Droga autorko - naprawdę warto jeszcze raz przeczytać odpowiedzi i być może wyciągnąć wnioski. Skoro wyraźnie masz problem z oceną rzeczywistości- spróbuj dla odmiany skorzystać z rad postronnych osób. 
Co więcej- wizyty u terapeuty , akceptacja siebie i inne podpowiedzi , na pewno Ci w żaden sposób nie zaszkodzą więc może warto spróbować?

210 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-14 20:11:00)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Ja się poddaję...A myślałem, że po wątku Becketta nic już mnie nie zaskoczy...

Zauroczenie to jedno, ale z uwagi na okoliczności( oboje jesteście w małżeństwach) warto się zastanowić czy to ma sens?

Po pierwsze:
- Facet NIE MA obowiązku/konieczności/chęci odwzajemniać Twoje uczucia czy zainteresowania a jedynie pozwalać sobie natyle, na ile ON uważa za stosowne,

Po drugie:
- Facet NIE MUSI zwracać uwagi na to co mówi, bo dla niego OCZYWISTE jest to, że NIC i NIGDY nie bedzie Was łączyć, bo on ma ŻONĘ!!!

Po trzecie:
- Facet nie ma obowiązku/konieczności mówić Ci o wszystkim, mówi TYLKO tyle i to co SAM uważa za stosowne. Nie mozesz od obcego człowieka wymagać, żeby Ci się zwierzał! Tym bardziej z takich intywmych szczegółów, jak ciąża jego własnej żony, która to żona jest jego wybranką i partnerką a nie Ty.

Po czwarte:
- generalnie uśmiech jest oznaką uprzejmości, serdeczności i radości a niekoniecznie zainteresowania daną osobą, jako kochankiem/ partnerem itp.

Akceptacja siebie i prawidłowa ocena rzeczywistości to pierwszy krok do sukcesu...

211

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Miałam już dużo razy tak, że ktoś tak bardzo mnie oczarował, ale okazywało się, że ja go nie w takim samym stopniu... Chociaż dużo wskazywało na to, że może być inaczej! Bolą mnie takie sytuacje, nawet jak są trochę wymyślone. Chyba za bardzo szukam akceptacji i za bardzo boli mnie odrzucenie

O to mi chodzi. O samą POSTAWĘ, która się właśnie wyłania w tym konkretnym przypadku. Jak to już wiele osób zauważyło, on ABSOLUTNIE nie był Tobą zainteresowany i nie możesz niczego od niego wymagać. Ani tym bardziej oceniać jego zachowania przy akcji z tym fotelikiem ani też nie wydawać ocen typu, że wszyscy sa tacy sami. Halo, tylko on NICZEGO, ale to NICZEGO Ci nie obiecywał, nie mówił nawet nic wprost, więc czego od niego oczekujesz? To już nie jest uczucie czy zauroczenie, ale jakąś obsesja...
"Wszyscy sa tacy sami" - mogłabyś to powiedzieć, gdyby Ci np. obiecał,że chce z Tobą być a się wycofał w decydującym momencie, prawda? Nie można szafować wyrokami i oceniać człowieka pod tym, jak uczciwie nie jest zainteresowany czyimiś uczuciami i wyraźnie to komunikuje.

Chyba za bardzo szukam akceptacji i za bardzo boli mnie odrzucenie- nad tym musisz popracować, bo będzie Ci naprawdę ciężko. Nie chciałem Cię urazić i życzę jak najlepiej, ale  pierwszym i KONIECZNYM warunkiem do tego jest odcięcie się od otoczenia tego instruktotra. Dalszym zapewne rostatnie z mężem, skoro nie czujesz się przez niego doceniona i kochana.


Niczego nie obiecywał oprócz spotkania po egzaminie. Ale czy facet musi coś obiecywać, żeby się w nim zauroczyć? Jesteś bardzo sztywny w tych osądach. Owszem, może nie musiał mówić o swoim życiu prywatnym, ale mimo wszystko kilka istotnych szczegółów znałam. I sądziłam, że co jak co, ale o tym mógł powiedzieć. A nie uśmiechać się do mnie i strzelać oczami, podczas gdy jego żona siedziała w domu z brzuchem...


Brzmisz jak moj stalker. Mialam takiego kolesia w pracy jak Ty.
On przedstawial takie samo myslenie. Usmiecham sie w pracy do KAZDEJ osoby i do starszej kobiety i  mlodszych chlopakow praktykantow.
Mam taki styl bycia, ze mam ciagle usmiech na twarzy i rozmawiam w przekomarzajacy, nieco flirciarski sposob. I z kobietami i mezczyznami.
I on tez sobie wymyslil, ze ja strzelam oczami i sie usmiecham.
Wiesz na jakiego idiote wygladal z mojej strony? Koles tak zdesperowany, ze mysli iz radosny sposob bycia to zainteresowanie.
Ty masz to samo.

Zajmij sie swoimi problemami, mowie po raz kolejny, rozwodem sie zajmij. A Ty jestes strasznie leniwa wiec wolisz takie uklady, ktore nawet nie istnieja niz prawdziwe zycie.

212

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

ja takiego uśmiechania się wcale nie traktuję jako zainteresowanie, raczej zakładam że ktoś jest uprzejmy po prostu. może w tym przypadku tak jest, jeśli nie było żadnych bardziej konkretnych działań z jego strony.

213

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

No już nie traktujcie tego jak totalnej desperacji. Trochę przesadzacie. Sam mi stawiał kawę kilka razy podczas jazd, miałam też podwózki elką nie wynikające wcale z moich jazd. Polecił mnie do pracy. I patrzył jak facet na kobietę, a nie jak instruktor na kursantkę. Umiem odróżnić. Więc jakieś sygnały jednak dawał. Stąd ten zawód jego osobą, mimo wszystko.

214

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

No już nie traktujcie tego jak totalnej desperacji. Trochę przesadzacie. Sam mi stawiał kawę kilka razy podczas jazd, miałam też podwózki elką nie wynikające wcale z moich jazd. Polecił mnie do pracy. I patrzył jak facet na kobietę, a nie jak instruktor na kursantkę. Umiem odróżnić. Więc jakieś sygnały jednak dawał. Stąd ten zawód jego osobą, mimo wszystko.

Tak, moj stalker tez umial odroznic big_smile big_smile big_smile
Tez kawe stawialam, tez bym podwiozla, tez bym polecila do pracy. Oh, zgadnij czemu? Bo jestem mila i lubie robic drobne gesty w stsounku do ludzi.
Ty z kolei jestes zdesperowana bo masz beznadziejny zwiazek to byle jaka uprzejmosc wydaje Ci sie, ze cos znaczy. Bo maz nie jest w stosunku do Ciebie uprzejmy i Cie nie lubi, juz nie mowiac o kochaniu.
Takze wroc na ziemie, dziecko masz wiec zachowuj sie jak dorosla kobieta.
Pretesje mozesz miec tylko do siebie, zal mi tego instruktora. Czlowiek chce byc mily, a tu jakies jazdy juz sie ma.
Moze zauwazyl jak sie wpartujesz w niego stad ten fotelik mial ze soba, zeby Cie powstrzymac od bardziej bezposredniej akcji. Wszyscy Ci tu mowili, ze on zapewne nic od Ciebie nie chce.

215

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

No już nie traktujcie tego jak totalnej desperacji. Trochę przesadzacie. Sam mi stawiał kawę kilka razy podczas jazd, miałam też podwózki elką nie wynikające wcale z moich jazd. Polecił mnie do pracy. I patrzył jak facet na kobietę, a nie jak instruktor na kursantkę. Umiem odróżnić. Więc jakieś sygnały jednak dawał. Stąd ten zawód jego osobą, mimo wszystko.

Mojego męża też instruktor podwoził do domu po jazdach. I kupowali sobie kawę, płacąc na zmianę za nią.

Nie, nie potrafisz odróżnić. I o to się właśnie rozchodzi.

216

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

No już nie traktujcie tego jak totalnej desperacji. Trochę przesadzacie. Sam mi stawiał kawę kilka razy podczas jazd, miałam też podwózki elką nie wynikające wcale z moich jazd. Polecił mnie do pracy. I patrzył jak facet na kobietę, a nie jak instruktor na kursantkę. Umiem odróżnić. Więc jakieś sygnały jednak dawał. Stąd ten zawód jego osobą, mimo wszystko.

Mojego męża też instruktor podwoził do domu po jazdach. I kupowali sobie kawę, płacąc na zmianę za nią.

Nie, nie potrafisz odróżnić. I o to się właśnie rozchodzi.


Przecież napisałam, że to nie było podwożenie tylko po jazdach. Za kawę nie płaciłam, nie pozwolił mi. Nieważne. Pewnie to i tak za mało.

217 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-15 08:53:46)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Tylko to jest nic innego, jak właśnie desperacja i chora obsesja na punkcie kogoś, kto zapewne ani przez chwilę nie pomyślał o Tobie jako o partnerce czy kochance.
Od samego początku wiedział na ile może sobie pozwolić w kontaktach z Tobą a to wszystko co Ty odbierasz, jako oznaka zainteresowania, to zwyczajna uprzejmość. Czy takie gesty jak postawienie kawy czy nawet podwózka to wg Ciebie znaki, świadczące  o zainteresowaniu? Obudź się! Ludzie naokoło starają się być dla siebie uprzejmi, a nawet wiele jest takich otwartych, emanujących ciepłem i być może kokietujących osoby przeciwnej płci. Taki właśnie jest ten gość tylko to jeszcze NIC nie znaczy!
Nie ma absolutnie ŻADNEGO powodu, żeby mieć do tego gościa pretensje o cokolwiek, bo on się zachowuje prawidłowo! Jeśli rzeczywiście użył tego fotelika, jako narządzia, żeby Tobą wstrząsnąć, to uwierz mi, że dobrze zrobił sobie a przede wszystkim Tobie. Dlaczego coraz więcej ludzi tutaj piszących ma kłopot z samoakceptacją, znalezieniem szczęścia w sobie? Każdy jest indywidiualną jednostką i żyjemy przede wszystkim dla siebie, nie dla innych!!!

218 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-09-15 09:01:40)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:

Tylko to jest nic innego, jak właśnie desperacja i chora obsesja na punkcie kogoś, kto zapewne ani przez chwilę nie pomyślał o Tobie jako o partnerce czy kochance.
Od samego początku wiedział na ile może sobie pozwolić w kontaktach z Tobą a to wszystko co Ty odbierasz, jako oznaka zainteresowania, to zwyczajna uprzejmość. Czy takie gesty jak postawienie kawy czy nawet podwózka to wg Ciebie znaki, świadczące  o zainteresowaniu? Obudź się! Ludzie naokoło starają się być dla siebie uprzejmi, a nawet wiele jest takich otwartych, emanujących ciepłem i być może kokietujących osoby przeciwnej płci. Taki właśnie był ten gość tylko oto jeszcze NIC nie znaczy!
Nie ma absolutnie ŻADNEGO powodu, żeby mieć do tego gościa pretensje o cokolwiek, bo on się zachowuje prawidłowo! Jeśli rzeczywiście użył tego fotelika, jako narządzia, żeby Tobą wstrząsnąć, to uwierz mi, że dobrze zrobił i sobie a przede wszystkim Tobie. Dlaczego coraz więcej ludzi tutaj piszących ma kłopot z samoakceptacją, znalezieniem szczęścia w sobie? Każdy jest indywidiualną jednostką i żyjemy przede wszystkim dla siebie, nie dla innych!!


Nie mam pretensji do niego. Wiem, że dobrze zrobił z tym fotelikiem. Co do samoakceptacji, to wszystko wynika z dzieciństwa, chociaż jestem kobietą tzw. 10/10, wykształconą itd. dalej mam w tyle głowy te wszystkie przykre słowa od bliskich mi osób zasłyszane w dzieciństwie. I to wyłazi niestety.

Wiesz, tylko to znowu jest ten schemat, że byłam niewystarczająca, że za mało zrobiłam. Przez cały czas ten sam schemat. I stąd to rozczarowanie. Nie nim, ale całą sytuacją.

219

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Tylko to jest nic innego, jak właśnie desperacja i chora obsesja na punkcie kogoś, kto zapewne ani przez chwilę nie pomyślał o Tobie jako o partnerce czy kochance.
Od samego początku wiedział na ile może sobie pozwolić w kontaktach z Tobą a to wszystko co Ty odbierasz, jako oznaka zainteresowania, to zwyczajna uprzejmość. Czy takie gesty jak postawienie kawy czy nawet podwózka to wg Ciebie znaki, świadczące  o zainteresowaniu? Obudź się! Ludzie naokoło starają się być dla siebie uprzejmi, a nawet wiele jest takich otwartych, emanujących ciepłem i być może kokietujących osoby przeciwnej płci. Taki właśnie był ten gość tylko oto jeszcze NIC nie znaczy!
Nie ma absolutnie ŻADNEGO powodu, żeby mieć do tego gościa pretensje o cokolwiek, bo on się zachowuje prawidłowo! Jeśli rzeczywiście użył tego fotelika, jako narządzia, żeby Tobą wstrząsnąć, to uwierz mi, że dobrze zrobił i sobie a przede wszystkim Tobie. Dlaczego coraz więcej ludzi tutaj piszących ma kłopot z samoakceptacją, znalezieniem szczęścia w sobie? Każdy jest indywidiualną jednostką i żyjemy przede wszystkim dla siebie, nie dla innych!!


Nie mam pretensji do niego. Wiem, że dobrze zrobił z tym fotelikiem. Co do samoakceptacji, to wszystko wynika z dzieciństwa, chociaż jestem kobietą tzw. 10/10, wykształconą itd. dalej mam w tyle głowy te wszystkie przykre słowa od bliskich mi osób zasłyszane w dzieciństwie. I to wyłazi niestety.

Co Ci po tym, że jesteś kobietą "10/10" i wykształconą, skoro tkwisz w nieudanym związku, i wystarczy, że ktoś Ci kawę kupi, a Ty już tworzysz w głowie wizję miłości?

220

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Tylko to jest nic innego, jak właśnie desperacja i chora obsesja na punkcie kogoś, kto zapewne ani przez chwilę nie pomyślał o Tobie jako o partnerce czy kochance.
Od samego początku wiedział na ile może sobie pozwolić w kontaktach z Tobą a to wszystko co Ty odbierasz, jako oznaka zainteresowania, to zwyczajna uprzejmość. Czy takie gesty jak postawienie kawy czy nawet podwózka to wg Ciebie znaki, świadczące  o zainteresowaniu? Obudź się! Ludzie naokoło starają się być dla siebie uprzejmi, a nawet wiele jest takich otwartych, emanujących ciepłem i być może kokietujących osoby przeciwnej płci. Taki właśnie był ten gość tylko oto jeszcze NIC nie znaczy!
Nie ma absolutnie ŻADNEGO powodu, żeby mieć do tego gościa pretensje o cokolwiek, bo on się zachowuje prawidłowo! Jeśli rzeczywiście użył tego fotelika, jako narządzia, żeby Tobą wstrząsnąć, to uwierz mi, że dobrze zrobił i sobie a przede wszystkim Tobie. Dlaczego coraz więcej ludzi tutaj piszących ma kłopot z samoakceptacją, znalezieniem szczęścia w sobie? Każdy jest indywidiualną jednostką i żyjemy przede wszystkim dla siebie, nie dla innych!!


Nie mam pretensji do niego. Wiem, że dobrze zrobił z tym fotelikiem. Co do samoakceptacji, to wszystko wynika z dzieciństwa, chociaż jestem kobietą tzw. 10/10, wykształconą itd. dalej mam w tyle głowy te wszystkie przykre słowa od bliskich mi osób zasłyszane w dzieciństwie. I to wyłazi niestety.

Co Ci po tym, że jesteś kobietą "10/10" i wykształconą, skoro tkwisz w nieudanym związku, i wystarczy, że ktoś Ci kawę kupi, a Ty już tworzysz w głowie wizję miłości?

Żałosne, co? Już można się śmiać.

221

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Nie mam pretensji do niego. Wiem, że dobrze zrobił z tym fotelikiem. Co do samoakceptacji, to wszystko wynika z dzieciństwa, chociaż jestem kobietą tzw. 10/10, wykształconą itd. dalej mam w tyle głowy te wszystkie przykre słowa od bliskich mi osób zasłyszane w dzieciństwie. I to wyłazi niestety.

Co Ci po tym, że jesteś kobietą "10/10" i wykształconą, skoro tkwisz w nieudanym związku, i wystarczy, że ktoś Ci kawę kupi, a Ty już tworzysz w głowie wizję miłości?

Żałosne, co? Już można się śmiać.

Nie żałosne, tylko smutne.
Dlaczego nie pójdziesz po pomoc?

222 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-09-15 09:11:22)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

W dodatku mi ta jazda wciąż nie wychodzi idealnie, a on jeszcze ma z tego ubaw. Mówi, że trafiła mu się żyła złota. Że jakby miał szkołę jazdy to by tak jeździł i jeździł ze mną. Żałosne...

Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Żałosne, co? Już można się śmiać.

Nie żałosne, tylko smutne.
Dlaczego nie pójdziesz po pomoc?


Jestem na antydepresantach od dawna. Terapię też już przeszłam. Co mi po tym. Jest jak jest nadal. Z mężem teraz jakby lepiej.

223

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Nie pisz, proszę, postu pod postem, używaj opcji "edytuj".
Zapoznaj się również z Regulaminem naszego forum.

224

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Cyngli napisał/a:

Nie pisz, proszę, postu pod postem, używaj opcji "edytuj".
Zapoznaj się również z Regulaminem naszego forum.


ok

225

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

W dodatku mi ta jazda wciąż nie wychodzi idealnie, a on jeszcze ma z tego ubaw. Mówi, że trafiła mu się żyła złota. Że jakby miał szkołę jazdy to by tak jeździł i jeździł ze mną. Żałosne...

Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Żałosne, co? Już można się śmiać.

Nie żałosne, tylko smutne.
Dlaczego nie pójdziesz po pomoc?


Jestem na antydepresantach od dawna. Terapię też już przeszłam. Co mi po tym. Jest jak jest nadal. Z mężem teraz jakby lepiej.

Piszesz, że przeszłaś terapię, ale problem nadal jest.
Nie myślałaś o poszukaniu innego terapeuty?
Przecież tak się nie da żyć. Naprawdę obecny stan rzeczy Cię satysfakcjonuje?

226

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Przeciez to nie o to chodzi ze za malo zrobilas albo jestes niewystarczajaca tylko o to, ze widzisz oznaki zainteresowania tam gdzie ich nie ma i na dodatek dla wlasnych urojen gotowa bylas rozwalic dwie rodziny.

227

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Terapia byla beznadziejna, jak to sie czesto w tych czasach i w mysl tego nurtu psychologii trafia.
Szukaj innego lekarza.

228

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Lady Loka napisał/a:

dla wlasnych urojen gotowa bylas rozwalic dwie rodziny.

Nie liczymy się z czymś, co jest niewiele warte.

229

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Najistotniejsze w tym wszystkim jest nie tyle diagnoza, ale objawy właśnie. Całe szczęście, jeśli teraz przyszło otrzeźwienie po tej sytuacji z fotelikiem. Co jednak będzie, jeśli się coś takiego powtórzy z kimś innym? Też będziesz zapewne odbierać zwyklę oznaki grzeczności, jako niby rosnące zainteresowanie? Żeby z kolei to wszystko wyleczyć, najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie co dalej z Twoim małżeństwem?

230 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-15 11:48:25)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Terapia terapią różnie z tymi fachowcami bywa.Najprościej brać różne "prochy" teraz są na prawie wszystko nie raz to konieczne żeby coś w organizmie uzupełnić i dać czas,ale na tym nie koniec
Czasem jednak ludzie idą na terapię po to żeby nie pomogła żeby udowodnić sobie że nic już się nie da zrobić potwierdzić własną urojoną beznadziejność .To też oczywiście kwestia wyboru do czego wykorzysta się terapię.
Nie wiem czy tak z Tobą Autorko było.
Cały czas starasz i próbujesz się dostosować i urządzić przez różne regulacje uczuć w związku,który Ciebie po prostu przerasta.
Czytając Twój inny wątek to nawet "święty,stoik czy mnich buddyjski by nie wytrzymał w takim układzie jeżeli to co opisujesz ma miejsce .
Wiele można wytrzymać przyzwyczaić się do takiego chorego wpływania na siebie,ale nie do wszystkiego i to co niedobre samo nie znika choć wydaje się że chwilowo jest lepiej .

231

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
paslawek napisał/a:

Terapia terapią różnie z tymi fachowcami bywa.Najprościej brać różne "prochy" teraz są na prawie wszystko nie raz to konieczne żeby coś w organizmie uzupełnić i dać czas,ale na tym nie koniec
Czasem jednak ludzie idą na terapię po to żeby nie pomogła żeby udowodnić sobie że nic już się nie da zrobić potwierdzić własną urojoną beznadziejność .To też oczywiście kwestia wyboru do czego wykorzysta się terapię.
Nie wiem czy tak z Tobą Autorko było.
Cały czas starasz i próbujesz się dostosować i urządzić przez różne regulacje uczuć w związku,który Ciebie po prostu przerasta.
Czytając Twój inny wątek to nawet "święty,stoik czy mnich buddyjski by nie wytrzymał w takim układzie jeżeli to co opisujesz ma miejsce .
Wiele można wytrzymać przyzwyczaić się do takiego chorego wpływania na siebie,ale nie do wszystkiego i to co niedobre samo nie znika choć wydaje się że chwilowo jest lepiej .


Mam świadomość, że prochy nie załatwiają sprawy. Byłam na terapii grupowej kilka lat wstecz. Usłyszałam od innych wszystko to, co powtarzają mi bliscy od lat. Nawet od instruktora usłyszałam coś podobnego. Mąż mówi czasem, że jestem jak lalka, jak duch. Nie umiem tego zmienić od lat.
Tak, ten chory wpływ jest od początku. I nie znika. Jest jak błędne koło.

232

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

No już nie traktujcie tego jak totalnej desperacji. Trochę przesadzacie. Sam mi stawiał kawę kilka razy podczas jazd, miałam też podwózki elką nie wynikające wcale z moich jazd. Polecił mnie do pracy. I patrzył jak facet na kobietę, a nie jak instruktor na kursantkę. Umiem odróżnić. Więc jakieś sygnały jednak dawał. Stąd ten zawód jego osobą, mimo wszystko.

Ale tak poważnie, to na co liczyłaś? Że wejdzie z Tobą w gorący romans, rozwali swoje małżeństwo, a potem będziecie żyli długo i szczęśliwie? Czy może chciałaś się tylko dowartościować, bo pomimo że jesteś - jak napisałaś - 10/10, to to niczego, jak widać, nie zmienia, a Twoje poczucie własnej wartości leży na całej linii?

233

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Jesteś za bardzo skupioną na sobie i swoich odczuciach dlatego każde jego (czy innych) gesty interpretujesz po swojemu. Na przyszłość po prostu wbij sobie do głowy, że nie będziesz wyobrazac sobie niczego więcej niż to co ktoś Ci jasno komunikuje, bądź pokazuje czynami. Wiesz po co? Bo wtedy będziesz mogła o tym porozmawiać z tą osoba nie wychodząc na idiotke. Jeżeli on powiedziałby "podobasz mi się, chciałbym rozejsc się z żoną i być z Tobą" to po takiej akcji z fotelikiem moglabys realnie o tym porozmawiać. A tak to co "kupiłeś mi kawę a teraz dowiaduje się, że spodziewasz się dziecka?!". Sama widzisz jak to brzmi. Ludzie, mężczyźni często dają takie "sprzeczne sygnały" z różnych powodów : najczęściej polechtanie sobie ego itp. nie daj się znów dać złapać w taka sieć. Dopóki między wami nic konkretnego się nie dzieje to uznaj, że emocjonalnie również. Inaczej non stop będziesz błądzić i zrażać się.

234

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

"Ale tak poważnie, to na co liczyłaś? Że wejdzie z Tobą w gorący romans, rozwali swoje małżeństwo, a potem będziecie żyli długo i szczęśliwie? Czy może chciałaś się tylko dowartościować, bo pomimo że jesteś - jak napisałaś - 10/10, to to niczego, jak widać, nie zmienia, a Twoje poczucie własnej wartości leży na całej linii?"


"Jesteś za bardzo skupioną na sobie i swoich odczuciach dlatego każde jego (czy innych) gesty interpretujesz po swojemu. Na przyszłość po prostu wbij sobie do głowy, że nie będziesz wyobrazac sobie niczego więcej niż to co ktoś Ci jasno komunikuje, bądź pokazuje czynami. Wiesz po co? Bo wtedy będziesz mogła o tym porozmawiać z tą osoba nie wychodząc na idiotke. Jeżeli on powiedziałby "podobasz mi się, chciałbym rozejsc się z żoną i być z Tobą" to po takiej akcji z fotelikiem moglabys realnie o tym porozmawiać. A tak to co "kupiłeś mi kawę a teraz dowiaduje się, że spodziewasz się dziecka?!". Sama widzisz jak to brzmi. Ludzie, mężczyźni często dają takie "sprzeczne sygnały" z różnych powodów : najczęściej polechtanie sobie ego itp. nie daj się znów dać złapać w taka sieć. Dopóki między wami nic konkretnego się nie dzieje to uznaj, że emocjonalnie również. Inaczej non stop będziesz błądzić i zrażać się."


Tak na poważnie - liczyłam, że jak już się spotkamy po egzaminie, to powie mi, że coś do mnie poczuł, może próbowałby mnie przytulić, pocałować. To wszystko. Czekałam na to, jak ta sytuacja się rozwinie. Sądziłam, że może kiedyś jeszcze się spotkamy, jak coś się zmieni w naszych związkach. Na tą chwilę nie chciałam niczego rozwalać. Ani z jego ani z mojej strony.

Te sprzeczne sygnały sama wysyłam, nawet do facetów, których nie chciałabym na partnera. Też mam taką trochę flirciarską naturę.
Dzięki za konkret - nie wyobrażać sobie nic ponad to, co jasno widać. To dobra rada. Tylko jak dochodzi do tego ten "haj" to ciężko przestać myśleć irracjonalnie.
Teraz już mogę... Fotelik otrzeźwił.

235

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

I świetnie! O to chodziło smile Taki kubeł zimnej wody nieraz okazuje się pomocny i wręcz niezbędny, aby móc stanąć na nogi.
Powodzenia!

236

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:

I świetnie! O to chodziło smile Taki kubeł zimnej wody nieraz okazuje się pomocny i wręcz niezbędny, aby móc stanąć na nogi.
Powodzenia!


Kubeł zimnej wody czy też gorącej, już sama nie wiem, dostałam znowu od męża. Niby było ok, pojechaliśmy z dzieckiem na pizzę, ale później już nie chciał, żebyśmy się przeszli razem po parku, tylko od razu zawiózł nas do domu. I tradycyjnie, jak przyszedł wieczór, zapytał mnie, czy może się przejechać po okolicy rowerem. Powiedziałam mu, że myśli tylko o sobie, bo z nami nie chciał się przejść. Jak zwykle nie zrozumiał tylko zrobił awanturę i chciał przecinać kable od internetu. Zamiast tego połamał nożyczki. Oczywiście wszystko córka widziała i słyszała. A później jak gdyby nigdy nic zaproponował córce, żeby pojechała z nim. I pojechali. A wszystko podobno przez to, że za późno (o pół godziny) wybrałam się na tą pizzę.
Błagam, powiedzcie, kto tu jest normalny? Bo ja już nie wiem.

237

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

I świetnie! O to chodziło smile Taki kubeł zimnej wody nieraz okazuje się pomocny i wręcz niezbędny, aby móc stanąć na nogi.
Powodzenia!


Kubeł zimnej wody czy też gorącej, już sama nie wiem, dostałam znowu od męża. Niby było ok, pojechaliśmy z dzieckiem na pizzę, ale później już nie chciał, żebyśmy się przeszli razem po parku, tylko od razu zawiózł nas do domu. I tradycyjnie, jak przyszedł wieczór, zapytał mnie, czy może się przejechać po okolicy rowerem. Powiedziałam mu, że myśli tylko o sobie, bo z nami nie chciał się przejść. Jak zwykle nie zrozumiał tylko zrobił awanturę i chciał przecinać kable od internetu. Zamiast tego połamał nożyczki. Oczywiście wszystko córka widziała i słyszała. A później jak gdyby nigdy nic zaproponował córce, żeby pojechała z nim. I pojechali. A wszystko podobno przez to, że za późno (o pół godziny) wybrałam się na tą pizzę.
Błagam, powiedzcie, kto tu jest normalny? Bo ja już nie wiem.

Ale po co Ty nam to tutaj opisujesz? Zamiast się żalić to się rozwiedź.

238

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Lady Loka napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

I świetnie! O to chodziło smile Taki kubeł zimnej wody nieraz okazuje się pomocny i wręcz niezbędny, aby móc stanąć na nogi.
Powodzenia!


Kubeł zimnej wody czy też gorącej, już sama nie wiem, dostałam znowu od męża. Niby było ok, pojechaliśmy z dzieckiem na pizzę, ale później już nie chciał, żebyśmy się przeszli razem po parku, tylko od razu zawiózł nas do domu. I tradycyjnie, jak przyszedł wieczór, zapytał mnie, czy może się przejechać po okolicy rowerem. Powiedziałam mu, że myśli tylko o sobie, bo z nami nie chciał się przejść. Jak zwykle nie zrozumiał tylko zrobił awanturę i chciał przecinać kable od internetu. Zamiast tego połamał nożyczki. Oczywiście wszystko córka widziała i słyszała. A później jak gdyby nigdy nic zaproponował córce, żeby pojechała z nim. I pojechali. A wszystko podobno przez to, że za późno (o pół godziny) wybrałam się na tą pizzę.
Błagam, powiedzcie, kto tu jest normalny? Bo ja już nie wiem.

Ale po co Ty nam to tutaj opisujesz? Zamiast się żalić to się rozwiedź.

Żeby to takie proste było. Ciągle mam nadzieję, że będzie lepiej. Od 10 lat.

239

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Kubeł zimnej wody czy też gorącej, już sama nie wiem, dostałam znowu od męża. Niby było ok, pojechaliśmy z dzieckiem na pizzę, ale później już nie chciał, żebyśmy się przeszli razem po parku, tylko od razu zawiózł nas do domu. I tradycyjnie, jak przyszedł wieczór, zapytał mnie, czy może się przejechać po okolicy rowerem. Powiedziałam mu, że myśli tylko o sobie, bo z nami nie chciał się przejść. Jak zwykle nie zrozumiał tylko zrobił awanturę i chciał przecinać kable od internetu. Zamiast tego połamał nożyczki. Oczywiście wszystko córka widziała i słyszała. A później jak gdyby nigdy nic zaproponował córce, żeby pojechała z nim. I pojechali. A wszystko podobno przez to, że za późno (o pół godziny) wybrałam się na tą pizzę.
Błagam, powiedzcie, kto tu jest normalny? Bo ja już nie wiem.

Ale po co Ty nam to tutaj opisujesz? Zamiast się żalić to się rozwiedź.

Żeby to takie proste było. Ciągle mam nadzieję, że będzie lepiej. Od 10 lat.

Skoro nie chcesz zrobić kroku do przodu, to miej nadzieję przez kolejne 10 lat. Sama sobie marnujesz życie.

240

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Onaionnieboigrom śledziłam Twoje wątki o mężu i instruktorze. Odnoszę wrażenie, że Ty chcesz mieć problemy. Ty nie chcesz iść na przód. Mówisz , że przeszłaś grupową terapię - mało skutecznie. Tkwisz nadal w bagnie. Zapisz się na terapię indywidualną zanim całkiem zniszczysz sobie życie i córce. Przykro mi się robi jak pomyślę o dzieciach takich rodziców jak Wy - przecież jak Was kilka lat jeszcze posłucha to będzie to kolejna samotna niepewna kobieta wymagająca terapii w przyszłości. Weź się dziewczyno za siebie - my tu oczywiście jeszcze i kolejny rok możemy słuchac Twoich żali na męża , ale co Ci to da? Za 10 lat powiesz, że za stara już jesteś na zmiany. Obudź się. Zawsze to powtarzam na forum - masz jedno życie. Nie wymyślaj sobie zauroczeń, sztucznych motylków. Naucz się być sama ze sobą szczęśliwa, popracuj nad sobą.

241

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
chomik9911 napisał/a:

Onaionnieboigrom śledziłam Twoje wątki o mężu i instruktorze. Odnoszę wrażenie, że Ty chcesz mieć problemy. Ty nie chcesz iść na przód. Mówisz , że przeszłaś grupową terapię - mało skutecznie. Tkwisz nadal w bagnie. Zapisz się na terapię indywidualną zanim całkiem zniszczysz sobie życie i córce. Przykro mi się robi jak pomyślę o dzieciach takich rodziców jak Wy - przecież jak Was kilka lat jeszcze posłucha to będzie to kolejna samotna niepewna kobieta wymagająca terapii w przyszłości. Weź się dziewczyno za siebie - my tu oczywiście jeszcze i kolejny rok możemy słuchac Twoich żali na męża , ale co Ci to da? Za 10 lat powiesz, że za stara już jesteś na zmiany. Obudź się. Zawsze to powtarzam na forum - masz jedno życie. Nie wymyślaj sobie zauroczeń, sztucznych motylków. Naucz się być sama ze sobą szczęśliwa, popracuj nad sobą.


Od instruktora usłyszałam "Pani to lubi sobie komplikować życie". Od bliskich ciągle, że sama sobie stwarzam problemy. A ja już to z automatu robię, nawet nie wiem kiedy. Uciekam ciągle. Często chciałabym się gdzieś schować, przeczekać. Okazuje się, że jak zamknę oczy i zasłonię rękoma, nic się nie zmienia, jest tylko gorzej. Chyba rzeczywiście czas się umówić do terapeuty. Choć mąż mówi, że to mi nie pomoże, bo ja chciałabym całą robotę na kogoś zwalić. To on zaczął te wszystkie terapie, wszedł ze mną w małżeństwo z lękami. Niby ich się pozbył, czasem wracają, ale problemy z komunikacją nadal są.

Posty [ 196 do 241 z 241 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » zakochałam się w instruktorze jazdy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024