zakochałam się w instruktorze jazdy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » zakochałam się w instruktorze jazdy

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 241 ]

Temat: zakochałam się w instruktorze jazdy

Oboje jesteśmy zajęci, ale czuję i widzę, że nie jestem mu obojętna... Wypytuje mnie o moje prywatne sprawy. Dwa razy już byliśmy na kawie (w L-ce). On płacił mimo, że nalegałam, że oddam. Powiedział, że jeszcze dużo kaw przed nami. Mówił też, że po egzaminie zaprosi mnie na co tylko zechcę. I że on stawia. Jest pomocny, pomógł mi zdobyć pracę, podwoził L-ką, woził w L-ce moje buty do jazdy itp. Wiele razy patrzył na mnie takim ciepłym, rozmiękczonym spojrzeniem, uśmiechał się, dało się zauważyć duże zainteresowanie. Ostatnio spuszcza wzrok, ale nadal rozmawiamy jakbyśmy się znali wieki... Dotyka mnie delikatnie pod pretekstem wytłumaczenia czegoś. Mówi szeptem, też udając, że to w celu wytłumaczenia. W końcu zapytałam w sms-ie dlaczego na mnie ostatnio nie patrzy. Napisał, że jest wstydliwy. Zapytałam, czy wstydzi się patrzeć czy odpowiedzieć na moje pytanie. Odparł, że jedno i drugie... Używa często słowa "my" w znaczeniu - ja i on. Bardzo dobrze się dogadujemy, śmiejemy się z tych samych rzeczy, jeżeli dłuższy czas się nie widzimy, słyszę tęsknotę w jego głosie. Na fb lajkuje moje zdjęcia. Podczas jazd jest bardzo cierpliwy. Sam się sobie dziwi, że go nie wyprowadzam z równowagi. A ja mu odpowiadam, że musi mnie bardzo lubić, skoro tak jest. Nie zaprzeczył. Ostatnio zapytał, czy kolor samochodu, który stał przed nami, mi się podoba. Powiedziałam, że tak. Wtedy on powiedział, że ma taki sam. Jeździmy już długo. Dużo już o sobie wiemy. Czuję tę chemię w powietrzu. Coraz trudniej mi odgonić myśli o tym, że bardzo chciałabym się do niego przytulić. Mam wrażenie, że jemu też ciężko wytrzymać na tym siedzeniu wink Czy on myśli o mnie poważnie? Czy z tego może być coś więcej niż zwykły romans? Dodam, że nigdy nie miałam romansu i nie spodziewałam się, że ktoś może mnie aż tak zauroczyć. Myślę o nim prawie cały czas. Odliczam dni do kolejnego spotkania...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Oboje jesteśmy zajęci, ale czuję i widzę, że nie jestem mu obojętna... Wypytuje mnie o moje prywatne sprawy. Dwa razy już byliśmy na kawie (w L-ce). On płacił mimo, że nalegałam, że oddam. Powiedział, że jeszcze dużo kaw przed nami. Mówił też, że po egzaminie zaprosi mnie na co tylko zechcę. I że on stawia. Jest pomocny, pomógł mi zdobyć pracę, podwoził L-ką, woził w L-ce moje buty do jazdy itp. Wiele razy patrzył na mnie takim ciepłym, rozmiękczonym spojrzeniem, uśmiechał się, dało się zauważyć duże zainteresowanie. Ostatnio spuszcza wzrok, ale nadal rozmawiamy jakbyśmy się znali wieki... Dotyka mnie delikatnie pod pretekstem wytłumaczenia czegoś. Mówi szeptem, też udając, że to w celu wytłumaczenia. W końcu zapytałam w sms-ie dlaczego na mnie ostatnio nie patrzy. Napisał, że jest wstydliwy. Zapytałam, czy wstydzi się patrzeć czy odpowiedzieć na moje pytanie. Odparł, że jedno i drugie... Używa często słowa "my" w znaczeniu - ja i on. Bardzo dobrze się dogadujemy, śmiejemy się z tych samych rzeczy, jeżeli dłuższy czas się nie widzimy, słyszę tęsknotę w jego głosie. Na fb lajkuje moje zdjęcia. Podczas jazd jest bardzo cierpliwy. Sam się sobie dziwi, że go nie wyprowadzam z równowagi. A ja mu odpowiadam, że musi mnie bardzo lubić, skoro tak jest. Nie zaprzeczył. Ostatnio zapytał, czy kolor samochodu, który stał przed nami, mi się podoba. Powiedziałam, że tak. Wtedy on powiedział, że ma taki sam. Jeździmy już długo. Dużo już o sobie wiemy. Czuję tę chemię w powietrzu. Coraz trudniej mi odgonić myśli o tym, że bardzo chciałabym się do niego przytulić. Mam wrażenie, że jemu też ciężko wytrzymać na tym siedzeniu wink Czy on myśli o mnie poważnie? Czy z tego może być coś więcej niż zwykły romans? Dodam, że nigdy nie miałam romansu i nie spodziewałam się, że ktoś może mnie aż tak zauroczyć. Myślę o nim prawie cały czas. Odliczam dni do kolejnego spotkania...

A co to znaczy, że oboje jesteście zajęci? Jest jakiś mąż w tle i jakaś żona czy też jesteście w nieformalnych związkach? Jakiś dziwnie szybko przeslizgnekas się przez ten temat.
Kolejny instruktor jazdy, który balamuci swoją podopieczna i oczywiście zajęty.
Nic z tego nie będzie i jeśli masz jeszcze vodrobine oleju w głowie, to wycofaj się z tego. Chcesz, żeby przeleciał cię na tylnym siedzeniu auta, a potem zabrał się za kolejną swoją uczennice?
Nie razi cię to, że w taki oblesny sposób podrywa cię, chociaż.jest w związku?
Nigdy nie słyszałaś o tym, że trzeba uważać na takich instruktorów kobieciarzy? Skąd wiesz czy on nie ma takiego właśnie stylu swojej pracy? Może powinnaś zgłosić to jego szefom?
Daj sobie spokój z tym bawidamkiem, bo gorzko zaplaczesz. Zajęty facet balamucacy inna kobietę. Jakie to pospolite, niskie i beznadziejne.

3

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

No wlasnie, tak jak mowi tutaj ulle: Dlaczego nie podalas wiecej informacji o tych waszych zwiazkach? Macie dzieci? Czy to sa malzenstwa? Ile macie lat?
Ciezko tutaj cokolwiek powiedziec na ten temat.

Kiedy ja bylam przyjaciolka mojego terazniejszego meza to tez bylam zajeta i pamietam taki moment, ze pocalowal mnie w policzek na powitanie jego brat, a on nie. I  to byl taki moment, ze wiedzielismy, ze cos miedzy nami sie dzieje bo inaczej ten pocalunek w policzek nie bylby tak dziwny dla nas.
I tez chcialam go przytulic oczywiscie, podczas gdy mego kolege przytulalam normalnie.
No dzieje sie dzieje widze, ale czy warto? Moze on tak z kazda uczennica, ktora jest ladna? Moze on szuka rozrywki na boku, a nie nowej relacji?

4

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Tu jest więcej informacji o małżeństwie Autorki:
https://www.netkobiety.pl/t103701.html

5 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2019-08-16 08:09:27)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
IsaBella77 napisał/a:

Tu jest więcej informacji o małżeństwie Autorki:
https://www.netkobiety.pl/t103701.html


I Ty nadal jestes z mezem z tego watku, Autorko?
Chyba sobie zartujesz...

Przeczytalam reszte tematow jakie zalozylas i ten Twoj zwiazek to po prostu jest beznadziejny. Ty sie lepiej zastanow czy ten instruktor jest dla Ciebie bo nie wybierasz sobie za dobrze partnerow.

6

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Ja tu nie widzę jakichś szczególnych przejawów zainteresowania tego instruktora. To jak ciepło patrzy jest wymysłem Autorki. To, że nie odpowiada na pytania jest jego unikiem. To, że rozmawia na durne tematy typu kolor auta, no a na jakie tematy rozmawia się z gościem, którego się nie zna i z którym trzeba jeździć kilkadziesiąt godzin w jednym aucie?
Mój instruktor też częstował jakimiś słodyczami jak akurat coś kupował. Myślę, że częściowo mają to wliczone w cenę jazd. Przynajmniej w niektórych szkołach.

7

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Mężczyzna jako autorytet, miły i pomocny no i haj wystrzelił. Jakie to schematyczne.

8

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Mordimer napisał/a:

Mężczyzna jako autorytet, miły i pomocny no i haj wystrzelił. Jakie to schematyczne.

Wątpię. Ona raczej uczepi się każdego prawdziwego czy domniemanego sygnału zainteresowania, bo tkwi w takim związku, że ma zniszczone poczucie własnej wartości.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Instruktor jazdy niczym marynarz, co w każdym porcie......  smile

10

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Zgadzam się ze wszystkimi.
Ja, jak robiłam prawdo jazdy również byłam podrywana. Padła otwarta propozycja seksu. Oczywiście, że odmówiłam. Później moja koleżanka poszła i się skusiła na seks z instruktorem. Sam instruktor mi mówił, że często się dziewczyny wykorzystuje.

Także twoja decyzja smile. Bardzo możliwe, że jest jak Lady Loka napisała. Po prostu sobie coś wymyśliłaś.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Winter.Kween napisał/a:

No wlasnie, tak jak mowi tutaj ulle: Dlaczego nie podalas wiecej informacji o tych waszych zwiazkach? Macie dzieci? Czy to sa malzenstwa? Ile macie lat?
Ciezko tutaj cokolwiek powiedziec na ten temat.

Kiedy ja bylam przyjaciolka mojego terazniejszego meza to tez bylam zajeta i pamietam taki moment, ze pocalowal mnie w policzek na powitanie jego brat, a on nie. I  to byl taki moment, ze wiedzielismy, ze cos miedzy nami sie dzieje bo inaczej ten pocalunek w policzek nie bylby tak dziwny dla nas.
I tez chcialam go przytulic oczywiscie, podczas gdy mego kolege przytulalam normalnie.
No dzieje sie dzieje widze, ale czy warto? Moze on tak z kazda uczennica, ktora jest ladna? Moze on szuka rozrywki na boku, a nie nowej relacji?



Oboje jesteśmy w małżeństwach. Ja mam dziecko, on nie. Mamy po trzydziestce, niewielka różnica wieku.

No dzieje się... Chociaż do pewnego momentu było tak, że zawsze coś musiał wspomnieć o swojej żonie, jakieś jedno zdanie. Albo o moim mężu. Ostatnio nie wspomina o żonie, a czasem pyta o męża.

Mam wrażenie, że on nie z każdą. Że on z takich porządnych. A mam dobrą intuicję. I wiem co się mówi o zawodzie instruktora. Czułam, że się dystansuje lekko, żeby nie rozpieprzyć ani swojego ani mojego małżeństwa. Ale te iskry są... Te niedopowiedzenia, które i tak wychodzą w spojrzeniu... Też już myślałam, że może nadinterpretuję, ale teraz mam wrażenie, że on dopiero się w to na serio wciąga, ja już dawno...

To jest taki typ, że dużo rzeczy obraca w żart, dużo ze sobą żartujemy. Ale to się doskonale czuje, że to nie jest zwykły bawidamek. To się po prostu wie.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
LubięOwoce napisał/a:

Zgadzam się ze wszystkimi.
Ja, jak robiłam prawdo jazdy również byłam podrywana. Padła otwarta propozycja seksu. Oczywiście, że odmówiłam. Później moja koleżanka poszła i się skusiła na seks z instruktorem. Sam instruktor mi mówił, że często się dziewczyny wykorzystuje.

Także twoja decyzja smile. Bardzo możliwe, że jest jak Lady Loka napisała. Po prostu sobie coś wymyśliłaś.




Też mam koleżankę, która dostała taką propozycję od podstarzałego instruktora. Nie skorzystała podobno.

Ja takich chamskich propozycji od niego nie miałam. I wiem, że bez mojej zgody nic takiego nie usłyszę. Tak naprawdę to nie jest jakiś tani podryw, to jest coś więcej. Nic nie jest wprost. Bardzo dobrze się ze sobą czujemy w tej L-ce, on to też mówi, że dobrze mu się ze mną jeździ. Rozumiemy się bez słów czasem, dopowiadamy po sobie.

Myślę, że oboje tego się boimy. A jednocześnie coraz bardziej nas do siebie ciągnie...

13

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Szczególnie dobrą intuicję miałaś biorąc ślub ze swoim facetem.
Ile razy go już zdradziłaś do tej pory? Bo z Twoich rozważań wynika, że oporów do zdrady to Ty nie masz żadnych. Może pora na rozwód? Wreszcie?

14

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Gdy ja robiłam prawo jazdy to też byłam podrywana przez żonatego instruktora. I nie tylko ja, kilka dziewczyn z mojego kursu.
Też udawał nieśmiałego,żalił się jaką żonę ma niedobrą i ma zamiar się z nią rozstać.

Autorko, zmień instruktora i skup się na nauce jazdy.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
niepodobna napisał/a:
Mordimer napisał/a:

Mężczyzna jako autorytet, miły i pomocny no i haj wystrzelił. Jakie to schematyczne.

Wątpię. Ona raczej uczepi się każdego prawdziwego czy domniemanego sygnału zainteresowania, bo tkwi w takim związku, że ma zniszczone poczucie własnej wartości.


Może to wygląda na schematyczne, ale takie nie jest.
Kiedy go zobaczyłam jeszcze na zdjęciu, nie mogłam od niego oderwać wzroku. Nie że jakiś szczególnie przystojny, ale miał w sobie coś takiego, że od razu mi się ścisnęło serducho. Jak usłyszałam jego głos w telefonie, wiedziałam, że to w porządku gość. A jak miałam z nim pierwszą jazdę, wszystko się potwierdziło i fajerwerk się odpalił...

Przejrzałam sobie mój stary wpis, niestety w małżeństwie dalej jest tak samo. Rollercoaster. Ostatnio odciął mi kable od internetu w furii. Tyle razy chciałam odejść, a on już tyle razy straszył, że odbierze mi dziecko.
Jak wracam do pracy (pracuję w jednej firmie z moim instruktorem...) - żyję! Jak wracam do domu - żyję w innej rzeczywistości... W której nie ma do mnie szacunku ze strony faceta.
W pracy jestem szanowana i szanuję innych, czuję się jak ryba w wodzie. Na jeździe czuję się... ach... idealnie, cudownie... W domu szacunek jest ze strony córki i do córki. I na tym koniec normalności w domu.

To jest okropne mieć dwa takie skrajne światy.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Lady Loka napisał/a:

Szczególnie dobrą intuicję miałaś biorąc ślub ze swoim facetem.
Ile razy go już zdradziłaś do tej pory? Bo z Twoich rozważań wynika, że oporów do zdrady to Ty nie masz żadnych. Może pora na rozwód? Wreszcie?



W ogóle go nie zdradziłam! Tak, pora na rozwód, boję się tylko, że zechce naprawdę mi odebrać dziecko. A ja wsparcia zbytnio nie mam. Może w bracie.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Kleoma napisał/a:

Gdy ja robiłam prawo jazdy to też byłam podrywana przez żonatego instruktora. I nie tylko ja, kilka dziewczyn z mojego kursu.
Też udawał nieśmiałego,żalił się jaką żonę ma niedobrą i ma zamiar się z nią rozstać.

Autorko, zmień instruktora i skup się na nauce jazdy.



Ale on nie narzekał na żonę, może żartobliwie czasem.
I jak pisałam, nie podrywał mnie jakoś ewidentnie. Po prostu pytał o wiele spraw prywatnych. Zwierzył mi się też trochę z takich rzeczy, których na pewno nie powiedziałby pierwszej lepszej kursantce. Czuję po prostu, że to coś więcej z jego strony, ale żadne z nas nie chce się do tego przyznać. Ani przed drugim ani przed sobą samym...

18

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Coś jest w tym, że ci instruktorzy to podrywacze, koleżanka też miała taką sytuację, oczywiście dała się nabrać kolesiowi, który szukał rozrywki, a tak poza tym "chciał mieć tylko święty spokój".

19

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Szczególnie dobrą intuicję miałaś biorąc ślub ze swoim facetem.
Ile razy go już zdradziłaś do tej pory? Bo z Twoich rozważań wynika, że oporów do zdrady to Ty nie masz żadnych. Może pora na rozwód? Wreszcie?



W ogóle go nie zdradziłam! Tak, pora na rozwód, boję się tylko, że zechce naprawdę mi odebrać dziecko. A ja wsparcia zbytnio nie mam. Może w bracie.

ale całkiem nieźle się do tej zdrady przymieszasz.
Zbieraj dowody na to jak on Cię traktuje i się rozwiedź. Jak niby on ma Ci zabrać dziecko? Jeżeli nie ma nic na Ciebie to nie ma fizycznie jak do tego doprowadzić.

20

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Autorko, mój instruktor był delikatny w podrywaniu. Też na początku gadka szmatka, coś o żonie i dzieciach wspomniał, potem dotykał mnie po dłoni, że niby mi coś pokazuje. Zawsze coś zagadywał, chwalił. Dopiero jak już kończyłam jazdy to zasugerował mi, że gdybym była chętna to on nie potrafił by mi odmówić.

Co do Twojej sytuacji.. Jest tyle wątków różnych kobiet co odeszły od mężów takich jak Twój, wygrywając przy tym sprawę w sądzie o opiekę nad dzieckiem.. Że ja się dziwię, czemu nie zebrałaś przez tyle lat żadnych dowodów i nie ruszyłaś z miejsca?

Chcesz, żeby całe Twoje życie tak wyglądało? Brakuje Ci jaj, bo mimo wszystko czujesz się bezpieczna w takiej sytuacji. Niby jest źle, nie kochasz pewnie męża, ale wiesz co Cię może czekać i z tego nie rezygnujesz. Bardziej się boisz strachu przed nieznanym. Co innego, gdyby pojawił się facet do którego mogła byś odejść big_smile. Wtedy pewnie by się i odwaga znalazła.

21

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Ja też byłam podrywana przez instruktora, który za miesiąc miał się żenić.
Instruktor prawa jazdy to zawód w którym dochodzi do największej ilości zdrad.
Trudno się dziwić bo warunki zaskakująco sprzyjające. Sam na sam zamknięci w samochodzie, kilka godzin co kilka dni, regularnie; do tego niejako muszą ze sobą rozmawiać - dlatego tematy porusza się najróżniejsze. U mnie jazdy były zima, po dwie godziny zaczynając ok.16 a więc było już ciemno... Naprawdę kameralne "warunki".

Jak masz ochotę na romansik to w to brnij, ale nie licz, że to coś wyjątkowego, bo widze, że poplynelas. "Mój" instruktor również nie wydawał się podrywaczem i spuszczał wzrok haha. Dodatkowo, gdy zaciągałam ręczny, często mi "pomagał" sciskajac moją dłoń na tym ręcznym wink taki zawód, że czasami kontakt fizyczny musi być, wymuszony sytuacja.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
gracjana1992 napisał/a:

Ja też byłam podrywana przez instruktora, który za miesiąc miał się żenić.
Instruktor prawa jazdy to zawód w którym dochodzi do największej ilości zdrad.
Trudno się dziwić bo warunki zaskakująco sprzyjające. Sam na sam zamknięci w samochodzie, kilka godzin co kilka dni, regularnie; do tego niejako muszą ze sobą rozmawiać - dlatego tematy porusza się najróżniejsze. U mnie jazdy były zima, po dwie godziny zaczynając ok.16 a więc było już ciemno... Naprawdę kameralne "warunki".

Jak masz ochotę na romansik to w to brnij, ale nie licz, że to coś wyjątkowego, bo widze, że poplynelas. "Mój" instruktor również nie wydawał się podrywaczem i spuszczał wzrok haha. Dodatkowo, gdy zaciągałam ręczny, często mi "pomagał" sciskajac moją dłoń na tym ręcznym wink taki zawód, że czasami kontakt fizyczny musi być, wymuszony sytuacja.


Ja już nie wiem czy go tłumaczę, ale widzę, że on nie chce doprowadzać do mocno dwuznacznych sytuacji, bo jest profesjonalistą. Mimo wszystko nie da się wszystkich uczuć ukryć...  W dodatku pracujemy razem, jesteśmy na widoku.

23

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Ja też byłam podrywana przez instruktora, który za miesiąc miał się żenić.
Instruktor prawa jazdy to zawód w którym dochodzi do największej ilości zdrad.
Trudno się dziwić bo warunki zaskakująco sprzyjające. Sam na sam zamknięci w samochodzie, kilka godzin co kilka dni, regularnie; do tego niejako muszą ze sobą rozmawiać - dlatego tematy porusza się najróżniejsze. U mnie jazdy były zima, po dwie godziny zaczynając ok.16 a więc było już ciemno... Naprawdę kameralne "warunki".

Jak masz ochotę na romansik to w to brnij, ale nie licz, że to coś wyjątkowego, bo widze, że poplynelas. "Mój" instruktor również nie wydawał się podrywaczem i spuszczał wzrok haha. Dodatkowo, gdy zaciągałam ręczny, często mi "pomagał" sciskajac moją dłoń na tym ręcznym wink taki zawód, że czasami kontakt fizyczny musi być, wymuszony sytuacja.


Ja już nie wiem czy go tłumaczę, ale widzę, że on nie chce doprowadzać do mocno dwuznacznych sytuacji, bo jest profesjonalistą. Mimo wszystko nie da się wszystkich uczuć ukryć...  W dodatku pracujemy razem, jesteśmy na widoku.

Sama, na spokojnie, zastanów się czego chcesz. Wiesz, że on ma żonę i raczej tej sytuacji nie zmieni; Ty masz męża. Na ten moment najwięcej co możecie "mieć" to romans. Dodatkowo jest duże prawdopodobieństwo, że nie jesteś jedyną, która podrywa (o ile on faktycznie Cię podrywa a nie wymyśliłaś sobie czegoś).  Finał będzie taki, że na koniec zostaną tylko łzy (jeśli się zaangażujesz). Myślę, że lepiej sobie odpuścić, mieć wspomnienie z miłych jazd, ale nie wkręcać sobie za wiele.

24 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-16 13:14:55)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Jezu, jak na to patrzę męskim okiem, to jestem, delikatnie mówiąc, skoskternowany..:( Czy każdy instruktor jazdy, to niewyżyty seksualnie, sfrustrowany facet, który nienawidzi swojej roboty, narzeka na rodzine i nie potrafi za przeproszeniem, zawiązać f***a na supeł...Niewinny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, ale to o czym piszecie to jakies przegięcie..
Ciekawe jakby to było, gdyby większość instruktórów stanowiły kobiety?

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
gracjana1992 napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Ja też byłam podrywana przez instruktora, który za miesiąc miał się żenić.
Instruktor prawa jazdy to zawód w którym dochodzi do największej ilości zdrad.
Trudno się dziwić bo warunki zaskakująco sprzyjające. Sam na sam zamknięci w samochodzie, kilka godzin co kilka dni, regularnie; do tego niejako muszą ze sobą rozmawiać - dlatego tematy porusza się najróżniejsze. U mnie jazdy były zima, po dwie godziny zaczynając ok.16 a więc było już ciemno... Naprawdę kameralne "warunki".

Jak masz ochotę na romansik to w to brnij, ale nie licz, że to coś wyjątkowego, bo widze, że poplynelas. "Mój" instruktor również nie wydawał się podrywaczem i spuszczał wzrok haha. Dodatkowo, gdy zaciągałam ręczny, często mi "pomagał" sciskajac moją dłoń na tym ręcznym wink taki zawód, że czasami kontakt fizyczny musi być, wymuszony sytuacja.


Ja już nie wiem czy go tłumaczę, ale widzę, że on nie chce doprowadzać do mocno dwuznacznych sytuacji, bo jest profesjonalistą. Mimo wszystko nie da się wszystkich uczuć ukryć...  W dodatku pracujemy razem, jesteśmy na widoku.

Sama, na spokojnie, zastanów się czego chcesz. Wiesz, że on ma żonę i raczej tej sytuacji nie zmieni; Ty masz męża. Na ten moment najwięcej co możecie "mieć" to romans. Dodatkowo jest duże prawdopodobieństwo, że nie jesteś jedyną, która podrywa (o ile on faktycznie Cię podrywa a nie wymyśliłaś sobie czegoś).  Finał będzie taki, że na koniec zostaną tylko łzy (jeśli się zaangażujesz). Myślę, że lepiej sobie odpuścić, mieć wspomnienie z miłych jazd, ale nie wkręcać sobie za wiele.


Kochana, lecę do niego na te jazdy jak na skrzydłach, jak ćma do światła. Nie umiem stłumić tych wszystkich uczuć. Wydaje się być takim prawdziwym, męskim, dobrym, odpowiedzialnym, mądrym... Pociąga mnie jego wygląd (bardzo!), ale jeszcze bardziej wnętrze. Może też to, że szanuje mnie i to, co mówię...

26

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Ja nie wątpię, że Ciebie do niego ciągnie; chodzi tylko o to, że ten Twój zapał, jeśli nie zostanie trochę stłumiony, może przysporzyć Ci problemów. Sytuacja jest typowa. Chociaż z tego zdawaj sobie sprawę.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:

Jezu, jak na to patrzę męskim okiem, to jestem, delikatnie mówiąc, skoskternowany..:( Czy każdy instruktor jazdy, to niewyżyty seksualnie, sfrustrowany facet, który nienawidzi swojej roboty, narzeka na rodzine i nie potrafi za przeproszeniem, zawiązać f***a na supeł...Niewinny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, ale to o czym piszecie to jakies przegięcie..
Ciekawe jakby to było, gdyby większość instruktórów stanowiły kobiety?


No właśnie, napisz proszę jak to wygląda z punktu widzenia faceta. Też uważam, że wrzucać wszystkich do jednego worka to mocne przegięcie. Bo znam instruktora, który do mnie bezceremonialnie podbija za każdym razem, jak mnie zobaczy. I to nie jest "mój" instruktor. Jakbym dała tamtemu podrywaczowi zielone światło, nie wahałby się przejść do rękoczynów. Ale on mnie nie interesuje. Zazdrości mojemu instruktorowi, że ma taką kursantkę. Sam się do tego przyznał.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
gracjana1992 napisał/a:

Ja nie wątpię, że Ciebie do niego ciągnie; chodzi tylko o to, że ten Twój zapał, jeśli nie zostanie trochę stłumiony, może przysporzyć Ci problemów. Sytuacja jest typowa. Chociaż z tego zdawaj sobie sprawę.


Ok, rozumiem, że muszę trochę się napić tej zimnej wody. Ale dlaczego typowa? Ludzie poznają się w różnych miejscach i w różnym czasie... Znam parę, która jest teraz małżeństwem i mają dziecko. Poznali się właśnie w L-ce... Z kolei jeśli powiem o poznawaniu się w necie, też powiesz, że każdy szuka tam tylko seksu? Bo ja w ten sposób poznałam męża. Nie szukał seksu bynajmniej. Ja też. I to on mnie znalazł.

29 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-08-16 13:52:14)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Ja nie wątpię, że Ciebie do niego ciągnie; chodzi tylko o to, że ten Twój zapał, jeśli nie zostanie trochę stłumiony, może przysporzyć Ci problemów. Sytuacja jest typowa. Chociaż z tego zdawaj sobie sprawę.


Ok, rozumiem, że muszę trochę się napić tej zimnej wody. Ale dlaczego typowa? Ludzie poznają się w różnych miejscach i w różnym czasie... Znam parę, która jest teraz małżeństwem i mają dziecko. Poznali się właśnie w L-ce... Z kolei jeśli powiem o poznawaniu się w necie, też powiesz, że każdy szuka tam tylko seksu? Bo ja w ten sposób poznałam męża. Nie szukał seksu bynajmniej. Ja też. I to on mnie znalazł.

Spójrz na fakty. A one są takie, że on ma żonę a Ty męża. On nie poczynił konkretnych kroków w Twoim kierunku. Z tego, co najwyżej, może ulepić się tylko romans. A może i to nie skoro twierdzisz, że on taki powściągliwy. Więc po co się nakręcać? Gdybyście byli wolni, a on Tobą naprawdę zainteresowany to już dawno umówilby się z Tobą gdzieś. Sytuacja, gdzie mężczyzna ma ten autorytet, uczy czegoś kobiety, w dodatku w tak kameralnych okolicznościach naprawdę sprzyja takim emocjom - dlatego napisałam, że "sytuacja typowa". Mój instruktor, gdy pierwszy raz go zobaczyłam to pomyslalam, że jest brzydki. A później, przez tyle godzin jazd, ja również poczułam jakaś chemię. Ale, na szczęście, tylko tyle.

30 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-16 13:44:51)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Jezu, jak na to patrzę męskim okiem, to jestem, delikatnie mówiąc, skoskternowany..:( Czy każdy instruktor jazdy, to niewyżyty seksualnie, sfrustrowany facet, który nienawidzi swojej roboty, narzeka na rodzine i nie potrafi za przeproszeniem, zawiązać f***a na supeł...Niewinny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, ale to o czym piszecie to jakies przegięcie..
Ciekawe jakby to było, gdyby większość instruktórów stanowiły kobiety?


No właśnie, napisz proszę jak to wygląda z punktu widzenia faceta. Też uważam, że wrzucać wszystkich do jednego worka to mocne przegięcie. Bo znam instruktora, który do mnie bezceremonialnie podbija za każdym razem, jak mnie zobaczy. I to nie jest "mój" instruktor. Jakbym dała tamtemu podrywaczowi zielone światło, nie wahałby się przejść do rękoczynów. Ale on mnie nie interesuje. Zazdrości mojemu instruktorowi, że ma taką kursantkę. Sam się do tego przyznał.

No właśnie cieżko powiedzieć, bo miałem męskiego instruktora, choć niestety zdać się nie udało i póki co nie jestem zmotoryzowany. Więc może, jak mi się kiedyś zachce jeździć autem, to ponownie spróbuję i się okaże smile Coraz częściej widzę na mieście L-ki, gdzie instruktorami są kobiety. Lawinowo natomiast wzrósł udział Pań, jako kierowców busów i autobusów :-)
Mój ostatni intruktor był nieco podstarzały i miał młodą żonę, tylko że był wdowcem, z tego co sie dowiedziałem.
Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić jednak podryw ze strony kobiety( mimo tak sprzyjających warunków, jakie panują wenątrz samochodu) w taki bezpośredni sposób, jak dotyk czy niemoralne propozycje. Prędzej jakieś delikatne, subtelne aluzje, czy coś...

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
gracjana1992 napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Ja nie wątpię, że Ciebie do niego ciągnie; chodzi tylko o to, że ten Twój zapał, jeśli nie zostanie trochę stłumiony, może przysporzyć Ci problemów. Sytuacja jest typowa. Chociaż z tego zdawaj sobie sprawę.


Ok, rozumiem, że muszę trochę się napić tej zimnej wody. Ale dlaczego typowa? Ludzie poznają się w różnych miejscach i w różnym czasie... Znam parę, która jest teraz małżeństwem i mają dziecko. Poznali się właśnie w L-ce... Z kolei jeśli powiem o poznawaniu się w necie, też powiesz, że każdy szuka tam tylko seksu? Bo ja w ten sposób poznałam męża. Nie szukał seksu bynajmniej. Ja też. I to on mnie znalazł.

Spójrz na fakty. A one są takie, że on ma żonę a Ty męża. On nie poczynił konkretnych kroków w Twoim kierunku. Z tego, co najwyżej, może ulepić się tylko romans. A może i to nie skoro twierdzisz, że on taki powściągliwy. Więc po co się nakręcać? Gdybyście byli wolni, a on Tobą naprawdę zainteresowany to już dawno umówilby się z Tobą gdzieś. Sytuacja, gdzie mężczyzna ma ten autorytet, uczy czegoś kobiety, w dodatku w tak kameralnych okolicznościach naprawdę sprzyja takim emocjom - dlatego napisałam, że "sytuacja typowa". Mój instruktor, gdy pierwszy raz go zobaczyłam to pomyslalam, że jest brzydki. A później, przez tyle godzin jazd, ja również poczułam jakaś chemię. Ale, na szczęście, tylko tyle.


No ale my od początku złapaliśmy kontakt i się sobie spodobaliśmy... To się wie. Myślę, że się jeszcze nie umówił ze mną poza pracą, bo jednak oboje jesteśmy zajęci. W dodatku pracujemy razem, a ja jeszcze nie zdałam egzaminów. Mam wrażenie, że on czeka, aż zdam i wtedy się zacznie... Boję się i cieszę równocześnie...

32

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

A i jeszcze pamiętam, że dodał mnie na Facebooku i dwa razy coś tam pisał. Gdybym była nakręcona tak jak Ty teraz to już bym pewnie myślała, że chce ślub ze mną brać big_smile

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
gracjana1992 napisał/a:

A i jeszcze pamiętam, że dodał mnie na Facebooku i dwa razy coś tam pisał. Gdybym była nakręcona tak jak Ty teraz to już bym pewnie myślała, że chce ślub ze mną brać big_smile


Heh... smile No my jesteśmy na fb, piszemy też tam, smsy też. Kurcze, wkręciłam się...

34

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

A i jeszcze pamiętam, że dodał mnie na Facebooku i dwa razy coś tam pisał. Gdybym była nakręcona tak jak Ty teraz to już bym pewnie myślała, że chce ślub ze mną brać big_smile


Heh... smile No my jesteśmy na fb, piszemy też tam, smsy też. Kurcze, wkręciłam się...

Wkręcasz się, a to wkręcanie przebiega szybciej i chętniej z uwagi na sytuację w Twoim małżeństwie?

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

A i jeszcze pamiętam, że dodał mnie na Facebooku i dwa razy coś tam pisał. Gdybym była nakręcona tak jak Ty teraz to już bym pewnie myślała, że chce ślub ze mną brać big_smile


Heh... smile No my jesteśmy na fb, piszemy też tam, smsy też. Kurcze, wkręciłam się...


Zwłaszcza jak polubił moje zdjęcie z podpiętym cytatem. To był taki ogólny cytat, ale myślałam wtedy właśnie o nim.

36

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

A i jeszcze pamiętam, że dodał mnie na Facebooku i dwa razy coś tam pisał. Gdybym była nakręcona tak jak Ty teraz to już bym pewnie myślała, że chce ślub ze mną brać big_smile


Heh... smile No my jesteśmy na fb, piszemy też tam, smsy też. Kurcze, wkręciłam się...

Czyli już zdecydowalas, że chcesz romansu. Teraz tylko czekasz na jego ruch...

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

A i jeszcze pamiętam, że dodał mnie na Facebooku i dwa razy coś tam pisał. Gdybym była nakręcona tak jak Ty teraz to już bym pewnie myślała, że chce ślub ze mną brać big_smile


Heh... smile No my jesteśmy na fb, piszemy też tam, smsy też. Kurcze, wkręciłam się...

Wkręcasz się, a to wkręcanie przebiega szybciej i chętniej z uwagi na sytuację w Twoim małżeństwie?

Nie wiem bagienniku, po części pewnie tak, ale bardziej z uwagi na to, że spotkałam tak bardzo pasującego mi faceta... Pod każdym względem...

38

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Żal rozwalonego związku, przynajmniej w odniesieniu do jego małżeństwa.

Kurde, jeśli kiedyś się znowu zapiszę na kursy, to koniecznie u faceta. Perspektywa rozwinięcia się dziwnych znajomości podczas nauki jazdy, nie zachęca do podjęcia nauki smile

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
gracjana1992 napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

A i jeszcze pamiętam, że dodał mnie na Facebooku i dwa razy coś tam pisał. Gdybym była nakręcona tak jak Ty teraz to już bym pewnie myślała, że chce ślub ze mną brać big_smile


Heh... smile No my jesteśmy na fb, piszemy też tam, smsy też. Kurcze, wkręciłam się...

Czyli już zdecydowalas, że chcesz romansu. Teraz tylko czekasz na jego ruch...


Owszem, czekam na jego ruch, ale nie chcę jednorazowej przygody... To byłoby za dużo dla mnie. Nie na moje nerwy.

40 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-08-16 14:07:51)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Może nie jednorazowa, może kilkurazowa...
Dobrowolnie decydujesz się na bycie kochanka. O kwestii moralności względem waszych ślubnych nie wspominając.
Pamiętaj - kochanka, nie partnerka(Jedyną).
Chodzi o to, że jakbyś do tego nie podeszła to i tak na końcu bagno... Jeśli zechcesz w to brnąć.

41 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-16 14:04:31)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Czyli popłynęłaś i to zdrowo..Woreczek z motylkami właśnie pękł i to ze zdwojoną siłą. Problem w tym, że w jakich relacjach by sie nie było, nawiązywanie romansu w takich okolicznościach jest dla mnie wątpliwe. Tym bardziej wątpliwe jest szczęśliwe zakończenie tej znajomości, właśnie z uwagi na specyficzne warunki, panujące podczas jazdy. Dla mnie to coś analogicznego, jak jakaś krótkotrwała miłość( tfu, zauroczenie) rozwijające się między ludźmi np w trakcei wakacji.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:

Czyli popłynęłaś i to zdrowo..Woreczek z motylkami właśnie pękł i to ze zdwojoną siłą. Problem w tym, że w jakich relacjach by sie nie było, nawiązywanie romansu w takich okolicznościach jest dla mnie wątpliwe. Tym bardziej wątpliwe jest szczęśliwe zakończenie tej znajomości, właśnie z uwagi na specyficzne warunki, panujące podczas jazdy. Dla mnie to coś analogicznego, jak jakaś krótkotrwała miłość( tfu, zauroczenie) rozwijające się między ludźmi np w trakcei wakacji.


Ech... no i co ja mam z tym zrobić. Nagle się zdystansować, przestać pisać, zagadywać? Jak wracałam ostatnio z jazdy, to on jechał L-ką z kursantem. Zauważył mnie, zatrąbił, uśmiechnął się taki cały rozanielony. I jeszcze smsa wysłał. Żebym testów się uczyła. A na jeździe był w miarę zachowawczy. Już nie wiem jak to wszystko interpretować, czy on widzi, że się wkręcam, a nie chce rozwalać naszych związków, czy też czuje, że oboje się wkręciliśmy i boi się, co z tego może wyniknąć, nie chce niczego spieprzyć?

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:

Czyli popłynęłaś i to zdrowo..Woreczek z motylkami właśnie pękł i to ze zdwojoną siłą. Problem w tym, że w jakich relacjach by sie nie było, nawiązywanie romansu w takich okolicznościach jest dla mnie wątpliwe. Tym bardziej wątpliwe jest szczęśliwe zakończenie tej znajomości, właśnie z uwagi na specyficzne warunki, panujące podczas jazdy. Dla mnie to coś analogicznego, jak jakaś krótkotrwała miłość( tfu, zauroczenie) rozwijające się między ludźmi np w trakcei wakacji.


Bagienniku, pytam Cię jako faceta, po co facet pyta kobiety, czy mu się podoba samochód, jakim prywatnie jeździ? Dla mnie to było trochę dziwne pytanie, nie wiem, sugerujące, że chciałby mnie nim wozić?

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:

Czyli popłynęłaś i to zdrowo..Woreczek z motylkami właśnie pękł i to ze zdwojoną siłą. Problem w tym, że w jakich relacjach by sie nie było, nawiązywanie romansu w takich okolicznościach jest dla mnie wątpliwe. Tym bardziej wątpliwe jest szczęśliwe zakończenie tej znajomości, właśnie z uwagi na specyficzne warunki, panujące podczas jazdy. Dla mnie to coś analogicznego, jak jakaś krótkotrwała miłość( tfu, zauroczenie) rozwijające się między ludźmi np w trakcei wakacji.


Hmm to czemu mówi, że jeszcze wiele kaw przed nami? Zapytałam: taaak? A on na to: No tak, tak! (przekonanym głosem).

45

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Szczerze mówiąc jak to czytam to on raczej wygląda na starego wyjadacza (który nie jedna już tak zbajerowal) niż na nieśmiałego, jak twierdzisz. A że otwarcie nie mówi "chodźmy na seks" to chyba jasne, że wie iż takie testy na kobiety, lekko mówiąc, nie działają smile

46

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Oboje jesteśmy zajęci, ale czuję i widzę, że nie jestem mu obojętna... Wypytuje mnie o moje prywatne sprawy. Dwa razy już byliśmy na kawie (w L-ce). On płacił mimo, że nalegałam, że oddam. Powiedział, że jeszcze dużo kaw przed nami. Mówił też, że po egzaminie zaprosi mnie na co tylko zechcę. I że on stawia. Jest pomocny, pomógł mi zdobyć pracę, podwoził L-ką, woził w L-ce moje buty do jazdy itp. Wiele razy patrzył na mnie takim ciepłym, rozmiękczonym spojrzeniem, uśmiechał się, dało się zauważyć duże zainteresowanie. Ostatnio spuszcza wzrok, ale nadal rozmawiamy jakbyśmy się znali wieki... Dotyka mnie delikatnie pod pretekstem wytłumaczenia czegoś. Mówi szeptem, też udając, że to w celu wytłumaczenia. W końcu zapytałam w sms-ie dlaczego na mnie ostatnio nie patrzy. Napisał, że jest wstydliwy. Zapytałam, czy wstydzi się patrzeć czy odpowiedzieć na moje pytanie. Odparł, że jedno i drugie... Używa często słowa "my" w znaczeniu - ja i on. Bardzo dobrze się dogadujemy, śmiejemy się z tych samych rzeczy, jeżeli dłuższy czas się nie widzimy, słyszę tęsknotę w jego głosie. Na fb lajkuje moje zdjęcia. Podczas jazd jest bardzo cierpliwy. Sam się sobie dziwi, że go nie wyprowadzam z równowagi. A ja mu odpowiadam, że musi mnie bardzo lubić, skoro tak jest. Nie zaprzeczył. Ostatnio zapytał, czy kolor samochodu, który stał przed nami, mi się podoba. Powiedziałam, że tak. Wtedy on powiedział, że ma taki sam. Jeździmy już długo. Dużo już o sobie wiemy. Czuję tę chemię w powietrzu. Coraz trudniej mi odgonić myśli o tym, że bardzo chciałabym się do niego przytulić. Mam wrażenie, że jemu też ciężko wytrzymać na tym siedzeniu wink Czy on myśli o mnie poważnie? Czy z tego może być coś więcej niż zwykły romans? Dodam, że nigdy nie miałam romansu i nie spodziewałam się, że ktoś może mnie aż tak zauroczyć. Myślę o nim prawie cały czas. Odliczam dni do kolejnego spotkania...

Pełen kurs na prawo jazdy trwa raptem 30 godzin, a Ty opisujesz to wszystko tak, jakby od Waszego pierwszego kontaktu do dnia dzisiejszego minęły wieki całe.

Niestety i ja Cię nie pocieszę, bo również byłam adorowana przez mojego instruktora. Było to o tyle niesmaczne, że miałam niecałe 18 lat, a on był prawie w wieku mojego ojca. Najpierw były subtelne, naprawdę bardzo subtelne uwagi na mój temat, ale pewnego razu, już na koniec jazdy, kiedy miałam wysiąść z samochodu, rzucił się na mnie z pocałunkiem - w biały dzień i w takim miejscu, że trudno mówić o jakimś ukrywaniu się! Odepchnęłam go tylko, wysiadłam trzaskając drzwiami i poszłam w swoją stronę. Następnego dnia udałam, że nie było tematu, on także, ale na szczęście wyraźnie się zdystansował i na nic więcej już sobie nie pozwolił. W dniu egzaminu mój tata przyszedł na plac manewrowy potrzymać za mnie kciuki i sprawdzić jak mi idzie. Kiedy zorientował się kto był moim instruktorem i przywitał się z nim po imieniu, mina tego drugiego... bezcenna. Okazało się, że bardzo dobrze się znają.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
gracjana1992 napisał/a:

Szczerze mówiąc jak to czytam to on raczej wygląda na starego wyjadacza (który nie jedna już tak zbajerowal) niż na nieśmiałego, jak twierdzisz. A że otwarcie nie mówi "chodźmy na seks" to chyba jasne, że wie iż takie testy na kobiety, lekko mówiąc, nie działają smile


No ja nie powiedziałam, że jest nieśmiały. Jest otwartym, uśmiechniętym facetem. Ale jak już ma rozmawiać o czymś takim jak uczucia, widać, że niełatwo mu to przychodzi. Że musi kogoś dobrze poznać, żeby się totalnie otworzyć.

48

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Ja już nie wiem czy go tłumaczę, ale widzę, że on nie chce doprowadzać do mocno dwuznacznych sytuacji, bo jest profesjonalistą. Mimo wszystko nie da się wszystkich uczuć ukryć...  W dodatku pracujemy razem, jesteśmy na widoku.

Sama, na spokojnie, zastanów się czego chcesz. Wiesz, że on ma żonę i raczej tej sytuacji nie zmieni; Ty masz męża. Na ten moment najwięcej co możecie "mieć" to romans. Dodatkowo jest duże prawdopodobieństwo, że nie jesteś jedyną, która podrywa (o ile on faktycznie Cię podrywa a nie wymyśliłaś sobie czegoś).  Finał będzie taki, że na koniec zostaną tylko łzy (jeśli się zaangażujesz). Myślę, że lepiej sobie odpuścić, mieć wspomnienie z miłych jazd, ale nie wkręcać sobie za wiele.


Kochana, lecę do niego na te jazdy jak na skrzydłach, jak ćma do światła. Nie umiem stłumić tych wszystkich uczuć. Wydaje się być takim prawdziwym, męskim, dobrym, odpowiedzialnym, mądrym... Pociąga mnie jego wygląd (bardzo!), ale jeszcze bardziej wnętrze. Może też to, że szanuje mnie i to, co mówię...

On Cię nie szanuje. To jest żonaty mężczyzna. Bawi się Tobą. Gdyby Cię szanował, to by Cię nie podrywał mając swoją rodzinę.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Olinka napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Oboje jesteśmy zajęci, ale czuję i widzę, że nie jestem mu obojętna... Wypytuje mnie o moje prywatne sprawy. Dwa razy już byliśmy na kawie (w L-ce). On płacił mimo, że nalegałam, że oddam. Powiedział, że jeszcze dużo kaw przed nami. Mówił też, że po egzaminie zaprosi mnie na co tylko zechcę. I że on stawia. Jest pomocny, pomógł mi zdobyć pracę, podwoził L-ką, woził w L-ce moje buty do jazdy itp. Wiele razy patrzył na mnie takim ciepłym, rozmiękczonym spojrzeniem, uśmiechał się, dało się zauważyć duże zainteresowanie. Ostatnio spuszcza wzrok, ale nadal rozmawiamy jakbyśmy się znali wieki... Dotyka mnie delikatnie pod pretekstem wytłumaczenia czegoś. Mówi szeptem, też udając, że to w celu wytłumaczenia. W końcu zapytałam w sms-ie dlaczego na mnie ostatnio nie patrzy. Napisał, że jest wstydliwy. Zapytałam, czy wstydzi się patrzeć czy odpowiedzieć na moje pytanie. Odparł, że jedno i drugie... Używa często słowa "my" w znaczeniu - ja i on. Bardzo dobrze się dogadujemy, śmiejemy się z tych samych rzeczy, jeżeli dłuższy czas się nie widzimy, słyszę tęsknotę w jego głosie. Na fb lajkuje moje zdjęcia. Podczas jazd jest bardzo cierpliwy. Sam się sobie dziwi, że go nie wyprowadzam z równowagi. A ja mu odpowiadam, że musi mnie bardzo lubić, skoro tak jest. Nie zaprzeczył. Ostatnio zapytał, czy kolor samochodu, który stał przed nami, mi się podoba. Powiedziałam, że tak. Wtedy on powiedział, że ma taki sam. Jeździmy już długo. Dużo już o sobie wiemy. Czuję tę chemię w powietrzu. Coraz trudniej mi odgonić myśli o tym, że bardzo chciałabym się do niego przytulić. Mam wrażenie, że jemu też ciężko wytrzymać na tym siedzeniu wink Czy on myśli o mnie poważnie? Czy z tego może być coś więcej niż zwykły romans? Dodam, że nigdy nie miałam romansu i nie spodziewałam się, że ktoś może mnie aż tak zauroczyć. Myślę o nim prawie cały czas. Odliczam dni do kolejnego spotkania...

Pełen kurs na prawo jazdy trwa raptem 30 godzin, a Ty opisujesz to wszystko tak, jakby od Waszego pierwszego kontaktu do dnia dzisiejszego minęły wieki całe.

Niestety i ja Cię nie pocieszę, bo również byłam adorowana przez mojego instruktora. Było to o tyle niesmaczne, że miałam niecałe 18 lat, a on był prawie w wieku mojego ojca. Najpierw były subtelne, naprawdę bardzo subtelne uwagi na mój temat, ale pewnego razu, już na koniec jazdy, kiedy miałam wysiąść z samochodu, rzucił się na mnie z pocałunkiem - w biały dzień i w takim miejscu, że trudno mówić o jakimś ukrywaniu się! Odepchnęłam go tylko, wysiadłam trzaskając drzwiami i poszłam w swoją stronę. Następnego dnia udałam, że nie było tematu, on także, ale na szczęście wyraźnie się zdystansował i na nic więcej już sobie nie pozwolił. W dniu egzaminu mój tata przyszedł na plac manewrowy potrzymać za mnie kciuki i sprawdzić jak mi idzie. Kiedy zorientował się kto był moim instruktorem i przywitał się z nim po imieniu, mina tego drugiego... bezcenna. Okazało się, że bardzo dobrze się znają.

Hahah dobre.
Co do godzin kursu, tak, jeździmy wieki. Zawsze bałam się wsiąść za kierownicę i póki minął mi stres, musiałam dużo godzin wyjeździć. I jeżdżę nadal.

50

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Sama, na spokojnie, zastanów się czego chcesz. Wiesz, że on ma żonę i raczej tej sytuacji nie zmieni; Ty masz męża. Na ten moment najwięcej co możecie "mieć" to romans. Dodatkowo jest duże prawdopodobieństwo, że nie jesteś jedyną, która podrywa (o ile on faktycznie Cię podrywa a nie wymyśliłaś sobie czegoś).  Finał będzie taki, że na koniec zostaną tylko łzy (jeśli się zaangażujesz). Myślę, że lepiej sobie odpuścić, mieć wspomnienie z miłych jazd, ale nie wkręcać sobie za wiele.


Kochana, lecę do niego na te jazdy jak na skrzydłach, jak ćma do światła. Nie umiem stłumić tych wszystkich uczuć. Wydaje się być takim prawdziwym, męskim, dobrym, odpowiedzialnym, mądrym... Pociąga mnie jego wygląd (bardzo!), ale jeszcze bardziej wnętrze. Może też to, że szanuje mnie i to, co mówię...

On Cię nie szanuje. To jest żonaty mężczyzna. Bawi się Tobą. Gdyby Cię szanował, to by Cię nie podrywał mając swoją rodzinę.

Zgadzam się. Gdyby Cię szanował to dałby Ci spokój, wiedząc , że nie jest w stanie zapewnić Ci tego na co zasługujesz (wyłączności). A on dobrowolnie Cię bajeruje, szuka wrażeń na boku. Ty jesteś chętna na to. Tylko najgorsze, że dorabiasz sobie do tego romantyczna otoczkę, której nie ma.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Sama, na spokojnie, zastanów się czego chcesz. Wiesz, że on ma żonę i raczej tej sytuacji nie zmieni; Ty masz męża. Na ten moment najwięcej co możecie "mieć" to romans. Dodatkowo jest duże prawdopodobieństwo, że nie jesteś jedyną, która podrywa (o ile on faktycznie Cię podrywa a nie wymyśliłaś sobie czegoś).  Finał będzie taki, że na koniec zostaną tylko łzy (jeśli się zaangażujesz). Myślę, że lepiej sobie odpuścić, mieć wspomnienie z miłych jazd, ale nie wkręcać sobie za wiele.


Kochana, lecę do niego na te jazdy jak na skrzydłach, jak ćma do światła. Nie umiem stłumić tych wszystkich uczuć. Wydaje się być takim prawdziwym, męskim, dobrym, odpowiedzialnym, mądrym... Pociąga mnie jego wygląd (bardzo!), ale jeszcze bardziej wnętrze. Może też to, że szanuje mnie i to, co mówię...

On Cię nie szanuje. To jest żonaty mężczyzna. Bawi się Tobą. Gdyby Cię szanował, to by Cię nie podrywał mając swoją rodzinę.

Widzisz to jest tak, że on udaje, że wcale mnie nie podrywa i jest profesjonalny. A ja i tak co innego widzę i słyszę. No i takie niby nic, a się wkręciłam. Raz mi napisał coś o moim uroku, innym razem zapewnił, że mnie zaprosi gdzieś po zdanym egzaminie, i tak się to rozkręca. Ja się śmieję, że jestem jego ulubioną kursantką, bo sam mnie tak nazwał, a on się śmieje, że do każdej tak mówi. Po czym stawia mi kawę i mówi, że był już dzisiaj wcześniej w czasie pracy w L-ce na kawie, ale tylko sobie kupił. Czyli niby nie, ale tak naprawdę TAK.

52

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Kochana, lecę do niego na te jazdy jak na skrzydłach, jak ćma do światła. Nie umiem stłumić tych wszystkich uczuć. Wydaje się być takim prawdziwym, męskim, dobrym, odpowiedzialnym, mądrym... Pociąga mnie jego wygląd (bardzo!), ale jeszcze bardziej wnętrze. Może też to, że szanuje mnie i to, co mówię...

On Cię nie szanuje. To jest żonaty mężczyzna. Bawi się Tobą. Gdyby Cię szanował, to by Cię nie podrywał mając swoją rodzinę.

Widzisz to jest tak, że on udaje, że wcale mnie nie podrywa i jest profesjonalny. A ja i tak co innego widzę i słyszę. No i takie niby nic, a się wkręciłam. Raz mi napisał coś o moim uroku, innym razem zapewnił, że mnie zaprosi gdzieś po zdanym egzaminie, i tak się to rozkręca. Ja się śmieję, że jestem jego ulubioną kursantką, bo sam mnie tak nazwał, a on się śmieje, że do każdej tak mówi. Po czym stawia mi kawę i mówi, że był już dzisiaj wcześniej w czasie pracy w L-ce na kawie, ale tylko sobie kupił. Czyli niby nie, ale tak naprawdę TAK.

Powinnaś zmienić instruktora. To jedyne wyjście. Chyba, że chcesz przekroczyć granicę. Ale wtedy nie licz na podziw i wsparcie, bo będziesz zwykłą laską bez moralności, która nie umie utrzymać kolan razem.

53 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-16 15:03:18)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Czyli popłynęłaś i to zdrowo..Woreczek z motylkami właśnie pękł i to ze zdwojoną siłą. Problem w tym, że w jakich relacjach by sie nie było, nawiązywanie romansu w takich okolicznościach jest dla mnie wątpliwe. Tym bardziej wątpliwe jest szczęśliwe zakończenie tej znajomości, właśnie z uwagi na specyficzne warunki, panujące podczas jazdy. Dla mnie to coś analogicznego, jak jakaś krótkotrwała miłość( tfu, zauroczenie) rozwijające się między ludźmi np w trakcei wakacji.


Ech... no i co ja mam z tym zrobić. Nagle się zdystansować, przestać pisać, zagadywać? Jak wracałam ostatnio z jazdy, to on jechał L-ką z kursantem. Zauważył mnie, zatrąbił, uśmiechnął się taki cały rozanielony. I jeszcze smsa wysłał. Żebym testów się uczyła. A na jeździe był w miarę zachowawczy. Już nie wiem jak to wszystko interpretować, czy on widzi, że się wkręcam, a nie chce rozwalać naszych związków, czy też czuje, że oboje się wkręciliśmy i boi się, co z tego może wyniknąć, nie chce niczego spieprzyć?

Zależy co jest dla Ciebie ważniejsze..Czy pielęgnowanie tego nagłego przypływu uczuć( albo może zauroczenia/fascynacji) czy jakieś wewnętrzne zasady, podpowiadające, żę nie należy rozbijać przynajmniej cudzych związków, jeśli już swoj Cię zupełnie nie satysfakcjonuje. Sa ludzie, którzy potrafią uciąć takie rzeczy w decydującym momencie, choćby poprzez zmianę instruktora albo szkoły jazdy. Widać facet też się zaangażował, tylko pytanie czy jego celem ostatecznym jest zaciągnięcie Cię do łóżka czy tylko taki flircik, o jakim piszesz? Może jest po prostu zbyt miły, niektórzy ludzie mają taki charakter, że pragną bliskiego kontaktu z innymi na każdym kroku, choć tutaj już raczej zaszło to o wiele dalej. Sam fakt, że facet ma żonę, już o czymś świadczy. Będąc stroną bierną w takim kontakcie, mając pewne zasady, NIE ODWAŻYŁBYM się rozwalić czyjegoś związku. Zdaję sobie sprawę , że znacznie częściej taki żałosny podryw przeprowadzają faceci, i to często zajęci czy żonaci. Zdarzało mi się jednak dostawać propozycje, nawet tylko rozmowy w sieci, od zajętych kobiet, które AUTOMATYCZNIE i OD RAZU odrzucałem, nawet nie odpowiadając jednym słowem.Ktoś, kto jest zajęty, jest NIETYKALNY!
Zatem rozsądnym i możliwym rozwiązaniem jest zmiana instruktora czy nawet szkoły jazdy. Chyba, że same motylki i poziom serotoniny wywalony w kosmos są najważniejsze...

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Czyli popłynęłaś i to zdrowo..Woreczek z motylkami właśnie pękł i to ze zdwojoną siłą. Problem w tym, że w jakich relacjach by sie nie było, nawiązywanie romansu w takich okolicznościach jest dla mnie wątpliwe. Tym bardziej wątpliwe jest szczęśliwe zakończenie tej znajomości, właśnie z uwagi na specyficzne warunki, panujące podczas jazdy. Dla mnie to coś analogicznego, jak jakaś krótkotrwała miłość( tfu, zauroczenie) rozwijające się między ludźmi np w trakcei wakacji.


Ech... no i co ja mam z tym zrobić. Nagle się zdystansować, przestać pisać, zagadywać? Jak wracałam ostatnio z jazdy, to on jechał L-ką z kursantem. Zauważył mnie, zatrąbił, uśmiechnął się taki cały rozanielony. I jeszcze smsa wysłał. Żebym testów się uczyła. A na jeździe był w miarę zachowawczy. Już nie wiem jak to wszystko interpretować, czy on widzi, że się wkręcam, a nie chce rozwalać naszych związków, czy też czuje, że oboje się wkręciliśmy i boi się, co z tego może wyniknąć, nie chce niczego spieprzyć?

Zależy co jest dla Ciebie ważniejsze..Czy pielęgnowanie tego nagłego przypływu uczuć( albo może zauroczenia/fascynacji) czy jakieś wewnętrzne zasady, podpowiadające, żę nie należy rozbijać przynajmniej cudzych związków, jeśli już swoj Cię zupełnie nie satysfakcjonuje. Sa ludzie, którzy potrafią uciąć takie rzeczy w decydującym momencie, choćby poprzez zmianę instruktora albo szkoły jazdy. Widać facet też się zaangażował, tylko pytanie czy jego celem ostatecznym jest zaciągnięcie Cię do łóżka czy tylko taki flircik, o jakim piszesz? Może jest po prostu zbyt miły, niektórzy ludzie mają taki charakter, że pragną bliskiego kontaktu z innymi na każdym kroku, choć tutaj już raczej zaszło to o wiele dalej. Sam fakt, że facet ma żonę, już o czymś świadczy. Będąc stroną bierną w takim kontakcie, mając pewne zasady, NIE ODWAŻYŁBYM się rozwalić czyjegoś związku. Zdaję sobie sprawę , że znacznie częściej taki żałosny podryw przeprowadzają faceci, i to często zajęci czy żonaci. Zdarzało mi się jednak dostawać propozycje, nawet tylko rozmowy w sieci, od zajętych kobiet, które AUTOMATYCZNIE i OD RAZU odrzucałem, nawet nie odpowiadając jednym słowem.Ktoś, kto jest zajęty, jest NIETYKALNY!
Zatem rozsądnym i możliwym rozwiązaniem jest zmiana instruktora czy nawet szkoły jazdy. Chyba, że same motylki i poziom serotoniny wywalony w kosmos są najważniejsze...

Nie chcę krzywdzić tej kobiety. Nie mogę też zmienić szkoły, bo sama w niej pracuję. Bardzo lubię swoją pracę. Nie chcę też zmieniać instruktora. Jest opcja, że mogę spróbować pojeździć chwilę z innym, bo już długo jeżdżę, a nie ma konkretnego postępu... On też już się zastanawia "co ze mną zrobić", ale zawsze po jeździe mówi, że się nie poddaje i chce mnie nauczyć jeździć.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Zmień instruktora.....najlepiej na instruktorkę smile

56 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-16 15:42:53)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Nie chcę krzywdzić tej kobiety. Nie mogę też zmienić szkoły, bo sama w niej pracuję. Bardzo lubię swoją pracę. Nie chcę też zmieniać instruktora. Jest opcja, że mogę spróbować pojeździć chwilę z innym, bo już długo jeżdżę, a nie ma konkretnego postępu... On też już się zastanawia "co ze mną zrobić", ale zawsze po jeździe mówi, że się nie poddaje i chce mnie nauczyć jeździć.

Wskazane zdanie mówi wszystko. Choć z drugiej strony, przy braku opcji zmiany szkoły, nawet gdybyś CHCIAŁA zmienić instruktora, to kto wie, czy ten Twój z powrotem by nie dążył do przejęcia Twoich lekcji..

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Nie chcę krzywdzić tej kobiety. Nie mogę też zmienić szkoły, bo sama w niej pracuję. Bardzo lubię swoją pracę. Nie chcę też zmieniać instruktora. Jest opcja, że mogę spróbować pojeździć chwilę z innym, bo już długo jeżdżę, a nie ma konkretnego postępu... On też już się zastanawia "co ze mną zrobić", ale zawsze po jeździe mówi, że się nie poddaje i chce mnie nauczyć jeździć.

Wskazane zdanie mówi wszystko. Choć z drugiej strony, przy braku opcji zmiany szkoły, nawet gdybyś CHCIAŁA zmienić instruktora, to kto wie, czy ten Twój z powrotem by nie dążył do przejęcia Twoich lekcji..


Już było tak, że żartował, że mnie odda. Ale jak zapytałam na poważnie, czy chce dalej mnie uczyć, to poważnie odpowiedział, że bardzo chce mnie nauczyć bezpiecznie jeździć.

58 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-16 19:30:10)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Nie chcę krzywdzić tej kobiety. Nie mogę też zmienić szkoły, bo sama w niej pracuję. Bardzo lubię swoją pracę. Nie chcę też zmieniać instruktora. Jest opcja, że mogę spróbować pojeździć chwilę z innym, bo już długo jeżdżę, a nie ma konkretnego postępu... On też już się zastanawia "co ze mną zrobić", ale zawsze po jeździe mówi, że się nie poddaje i chce mnie nauczyć jeździć.

Wskazane zdanie mówi wszystko. Choć z drugiej strony, przy braku opcji zmiany szkoły, nawet gdybyś CHCIAŁA zmienić instruktora, to kto wie, czy ten Twój z powrotem by nie dążył do przejęcia Twoich lekcji..


Już było tak, że żartował, że mnie odda. Ale jak zapytałam na poważnie, czy chce dalej mnie uczyć, to poważnie odpowiedział, że bardzo chce mnie nauczyć bezpiecznie jeździć.

Czyli jednak się uparł, żeby skończyć z Tobą kurs. Przynajmniej tak to tłumaczył, mając zapewne inne cele. Jeśli nie chcesz krzywdzić, choćby tej kobiety, nie będąc jednoczęśnie pewną jak się skończy ta znajomość, odpuść.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Wskazane zdanie mówi wszystko. Choć z drugiej strony, przy braku opcji zmiany szkoły, nawet gdybyś CHCIAŁA zmienić instruktora, to kto wie, czy ten Twój z powrotem by nie dążył do przejęcia Twoich lekcji..


Już było tak, że żartował, że mnie odda. Ale jak zapytałam na poważnie, czy chce dalej mnie uczyć, to poważnie odpowiedział, że bardzo chce mnie nauczyć bezpiecznie jeździć.

Czyli jednak się uparł, żeby skończyć z Tobą kurs. Przynajmniej tak to tłumaczył, mając zapewne inne cele. Jeśli nie chcesz krzywdzić, choćby tej kobiety, nie będąc jednoczęśnie pewną jak się skończy ta znajomość, odpuść.

Powiedział pewnego razu, po bardzo słabej jeździe, naprawdę bardzo słabej (raz jedyny taka mi się zdarzyła), że nie zostawi mnie na pastwę losu. I spojrzał głęboko w oczy. Nie chcę nikogo krzywdzić, tak naprawdę nie wiem jak jest u niego w związku, ona się wydaje być zakochana, on nie wiem do końca, ale raczej nie narzekał. Pyta o mnie, męża, dziecko, rodzeństwo. Widzę, że interesuje się moim życiem bardziej niż nakazuje kultura. Proponował, że poszuka mi pracy, w sumie nawet mi w pewnym sensie pomógł w jej zdobyciu, polecił mnie... Przyznał się dopiero po miesiącu, że to zrobił. Bardzo go lubię, on mnie też. To się czuje. Nie wiem jakie konkretnie ma cele poza nauczeniem mnie bezpiecznej jazdy, ale czuję, że nie chciałby mnie skrzywdzić. To na pewno.

60

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Och, jaki z niego rycerz, normalnie ideal ...
A skoro taki wspaniały to nawet na romans nie możesz liczyć, bo takie ideały nie zdradzają żon.

Chyba, że...
Bliżej mu do bajeranta, niż rycerza smile
I stawiam na to pierwsze.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
gracjana1992 napisał/a:

Och, jaki z niego rycerz, normalnie ideal ...
A skoro taki wspaniały to nawet na romans nie możesz liczyć, bo takie ideały nie zdradzają żon.

Chyba, że...
Bliżej mu do bajeranta, niż rycerza smile
I stawiam na to pierwsze.



Skąd ten sceptycyzm? Znasz go, że tak szybko oceniłaś?

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Wskazane zdanie mówi wszystko. Choć z drugiej strony, przy braku opcji zmiany szkoły, nawet gdybyś CHCIAŁA zmienić instruktora, to kto wie, czy ten Twój z powrotem by nie dążył do przejęcia Twoich lekcji..


Już było tak, że żartował, że mnie odda. Ale jak zapytałam na poważnie, czy chce dalej mnie uczyć, to poważnie odpowiedział, że bardzo chce mnie nauczyć bezpiecznie jeździć.

Czyli jednak się uparł, żeby skończyć z Tobą kurs. Przynajmniej tak to tłumaczył, mając zapewne inne cele. Jeśli nie chcesz krzywdzić, choćby tej kobiety, nie będąc jednoczęśnie pewną jak się skończy ta znajomość, odpuść.


Czy na tym świecie można być czegokolwiek pewnym? Ja np. nie spodziewałam się nigdy, że będąc mężatką będę myślała tak bardzo o innym...

63

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Już było tak, że żartował, że mnie odda. Ale jak zapytałam na poważnie, czy chce dalej mnie uczyć, to poważnie odpowiedział, że bardzo chce mnie nauczyć bezpiecznie jeździć.

Czyli jednak się uparł, żeby skończyć z Tobą kurs. Przynajmniej tak to tłumaczył, mając zapewne inne cele. Jeśli nie chcesz krzywdzić, choćby tej kobiety, nie będąc jednoczęśnie pewną jak się skończy ta znajomość, odpuść.


Czy na tym świecie można być czegokolwiek pewnym? Ja np. nie spodziewałam się nigdy, że będąc mężatką będę myślała tak bardzo o innym...

Można :-) Choćby śmierci czy tego, że Cię fiskus dopadnie, jak nie rozliczysz się z podatków :-)

Mówiąc poważnie to nie wiem, czy facet ma aż tak nudne życie, że gotów jest poświęcić tyle, żeby zacieśnic z Tobą znajomość a nawet ją rozwinąć. Zachował się trochę jak samarytanin, który nie waha się podjąć odpowiednie działania, pomagając drugiej osobie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby był wolny.
Poza tym od lubienia do romansu czy zauroczenia, nie mówiąc o miłości ZWYKLE jest daleka droga.

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Czyli jednak się uparł, żeby skończyć z Tobą kurs. Przynajmniej tak to tłumaczył, mając zapewne inne cele. Jeśli nie chcesz krzywdzić, choćby tej kobiety, nie będąc jednoczęśnie pewną jak się skończy ta znajomość, odpuść.


Czy na tym świecie można być czegokolwiek pewnym? Ja np. nie spodziewałam się nigdy, że będąc mężatką będę myślała tak bardzo o innym...

Można :-) Choćby śmierci czy tego, że Cię fiskus dopadnie, jak nie rozliczysz się z podatków :-)

Mówiąc poważnie to nie wiem, czy facet ma aż tak nudne życie, że gotów jest poświęcić tyle, żeby zacieśnic z Tobą znajomość a nawet ją rozwinąć. Zachował się trochę jak samarytanin, który nie waha się podjąć odpowiednie działania, pomagając drugiej osobie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby był wolny.
Poza tym od lubienia do romansu czy zauroczenia, nie mówiąc o miłości ZWYKLE jest daleka droga.

Nudnego życia to on raczej nie ma. Wiem, że bardzo lubi swoją pracę. Tak jak i ja zresztą. Myślisz, że te jego samarytańskie zapędy to takie zupełnie niewinne? Bo mnie zastanawiają, chyba nie dla każdej tak się poświęca. No i to jasne, że nie tylko same lubienie... Kręci mnie niesamowicie. A to, że napisał mi, że wstydzi się na mnie patrzeć, chyba też coś znaczy... No właśnie, i wszystko byłoby idealnie, gdyby nie nasze stany cywilne...

65 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-08-16 21:45:19)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Och, jaki z niego rycerz, normalnie ideal ...
A skoro taki wspaniały to nawet na romans nie możesz liczyć, bo takie ideały nie zdradzają żon.

Chyba, że...
Bliżej mu do bajeranta, niż rycerza smile
I stawiam na to pierwsze.



Skąd ten sceptycyzm? Znasz go, że tak szybko oceniłaś?

Bo, na moje oko, kreci Tobą jak chce.
Z jednej strony piszesz, że jest powściągliwy ,bo nie chce mieszać w waszych małżeństwach, jest taki porządny, nawet napomknął cos, abyś zmieniła instruktora by zaraz potem powiedzieć, że "on tak Cię nie zostawi, musi nauczyć Cię jeździć" (tak jakby nikt inny nie był w stanie tego zrobić). To niech się facet zdecyduje : jest porządny i nie chce zdradzać żony, czy nie? Według mnie już dawno zdecydował, a Ty nie jesteś pierwszą, która tak bajeruje.

Chyba, że facet jest po prostu miły, a Ty rozdmuchalas to, bo w sumie poza Twoimi domysłami to niewiele tu konkretów.

Posty [ 1 do 65 z 241 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » zakochałam się w instruktorze jazdy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024