Macie smykałkę do jazdy samochodem? Pytam, bo ja tego nie czuję. Niestety muszę zrobić, bo dojazdy komunikacją miejską są mocno uciążliwe. Ale boję się tego, że nie zdam za 1 czy nawet 3 razem. Słyszy się czasami historie, że ktoś po 10 razy nie zdaje.
2 2017-01-05 11:15:56 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-01-05 11:16:49)
Dla kobiet powinien być specjalny egzamin, bo często emocje biorą górę nad umiejętnościami. Nie myśl, za którym razem, tylko pomyśl, że zdasz (jak nie teraz to kiedy indziej). Podobnież najlepiej zdają młodzi ludzie, którzy mają wszystko w du***, jak nie wyjdzie za pierwszym razem, to rodzice dadzą na kolejny egzamin
Sama pamiętam, jaki problem miałam z placem manewrowym - raz dojechałam do kopertki i zmieniając bieg na wsteczny (noga mi się trzęsła), chwila nieuwagi, lekko puściłam sprzęgło i wjechałam na słupek koniec egzaminu.
Jak jechałam na ostatni egzamin, to prawie rozpłakałam się, że znowu się nie uda... chyba przeżyłam te wszystkie emocje w drodze na egzamin, a jak już wsiadłam do samochodu miała też w du*** wynik, pojechałam słabo, ale poprawnie, no i zdałam.
Niestety, ale takich stresowych sytuacji jest dużo w życiu i musimy sobie z tym w jakiś sposób radzić. Prawko można zdać, nawet za pierwszym razem. Mam wielu znajomych którym się to udało.
Jeżeli chodzi o same testy, to najlepiej nauczyć się na pamięć - ale uwaga, ze zrozumieniem. Kodek drogowy i znajomość przepisów ruchu drogowego to niezwykle istotna sprawa, która może uchronić przed wypadkiem bądź kolizją. Najlepiej uczyć się przez serwisy typu Ltesty z tego względu, że na stronach ministerstwa wprawdzie są udostępnione pytania, ale bez odpowiedzi. Bez możliwości prowadzenia statystyk.
Jazda - też można zdać, tylko tutaj duża rola instruktora.
Zdałam za pierwszym, bardzo się stresowałam zwłaszcza że egzaminator był wredny, po egzaminie ze stresu się popłakałam ;p
Zdawałam 3 razy i nie zdałam. Mam przerwę 8 lat i teraz planuję wrócić
Za 2-gim. Pierwszy oblany raz to obrzydliwa manipulacja egzaminatora ale to już było jakiś czas temu, może teraz coś się zmieniło.
Uwielbiam samochody i to te z mocnym silnikiem. Po autostradzie jeżdżę i 240 na godz. jak mam fazę.
Za pierwszym. W jakieś 2 godziny kategoria A i B. Dwa dni przed wigilią, akurat były roztopy i piekielnie ślisko. Do dziś nie wiem, jak właściwie to zrobiłam, ale obydwóm panom instruktorom dostało się po buziaku
Za 2-gim. Pierwszy oblany raz to obrzydliwa manipulacja egzaminatora ale to już było jakiś czas temu, może teraz coś się zmieniło.
Uwielbiam samochody i to te z mocnym silnikiem. Po autostradzie jeżdżę i 240 na godz. jak mam fazę.
W Polsce? Bogata musisz być...
No chyba że potem robisz godzinne postoje żeby się godzina wjazdu z godziną zjazdu zgadzała...
Swanen napisał/a:Za 2-gim. Pierwszy oblany raz to obrzydliwa manipulacja egzaminatora ale to już było jakiś czas temu, może teraz coś się zmieniło.
Uwielbiam samochody i to te z mocnym silnikiem. Po autostradzie jeżdżę i 240 na godz. jak mam fazę.
W Polsce? Bogata musisz być...
No chyba że potem robisz godzinne postoje żeby się godzina wjazdu z godziną zjazdu zgadzała...
W Niemczech. W Polsce na A4 jak pusta zdarza mi się czasem, nie 240 ale znacznie ponad 130. Jeszcze nigdy przy zjeździe nie miałam z tego powodu kłopotów.
W Polsce na A4 jak pusta zdarza mi się czasem, nie 240 ale znacznie ponad 130. Jeszcze nigdy przy zjeździe nie miałam z tego powodu kłopotów.
Do czasu
A dopuszczalna prędkość na autostradzie w Polsce to 140/h.
Chyba nie jest ze mną aż tak źle. Zrobiłam sobie testy na ltesty.pl (tam gdzie mówiłaś wcześniej aśka) i 31 na 32
Ja nie musiałem zdawać, jak poszedłem do WORDu to sami mi dali, zobaczyli we mnie to "coś"
, (żartuje)
13 2017-01-11 04:06:06 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2017-01-11 04:08:22)
Swanen napisał/a:W Polsce na A4 jak pusta zdarza mi się czasem, nie 240 ale znacznie ponad 130. Jeszcze nigdy przy zjeździe nie miałam z tego powodu kłopotów.
Do czasu
A dopuszczalna prędkość na autostradzie w Polsce to 140/h.
Dokładnie Luc.
Jak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy... nie moje życie nie moja sprawa, gorzej jak komuś po drodze coś się stanie... a biorąc pod uwagę to jak wygląda nasza autostrada to ograniczenie nie jest bezzasadne, to raptem dwupasmowa droga, już Warszawska obwodnica wygląda lepiej...
14 2017-01-14 23:29:53 Ostatnio edytowany przez Swanen (2017-01-14 23:39:19)
Swanen napisał/a:W Polsce na A4 jak pusta zdarza mi się czasem, nie 240 ale znacznie ponad 130. Jeszcze nigdy przy zjeździe nie miałam z tego powodu kłopotów.
Do czasu
A dopuszczalna prędkość na autostradzie w Polsce to 140/h.
Ach, te dobre dusze, co to zawsze mają dla człowieka dobre słowo....
Ja zdawałem w bardzo innych czasach. Trzy kategorie poszły w pierwszym podejściu. Potem robiłem czwartą- na przyczepy. Po trzecim podejściu uznałem że taniej mi wyjdzie kupić egzaminatora. Jazda z przyczepą dwuosiową to nie dla mnie
Jak chodzi o prędkość. Raz w życiu jechałem 240 i to jako pasażer. Debil który mnie tak przewiózł dwa lata później skasował auto. Niestety nic mu się nie stało. Dziś jeżdżę w granicach 150 na tempomacie. W Polsce jak się da, ale niewiele ponad to co mówią przepisy. Te drogi nie są dla ludzi.
luc napisał/a:Swanen napisał/a:W Polsce na A4 jak pusta zdarza mi się czasem, nie 240 ale znacznie ponad 130. Jeszcze nigdy przy zjeździe nie miałam z tego powodu kłopotów.
Do czasu
A dopuszczalna prędkość na autostradzie w Polsce to 140/h.Ach, te dobre dusze, co to zawsze mają dla człowieka dobre słowo....
Przy mojej wypowiedzi była emotka, gdybyś nie zauważyła.
Dobre słowo? Czyli pochwalić za:
1. łamanie przepisów
2. zagrożenie dla innych kierowców
3. fantazję (?)
Wiesz, sama mam dość "ciężką nogę" i uwielbiam szybką jazdę, ale mam też sporo doświadczenia i wyobraźni, której Tobie (bez urazy) brakuje.
Co do głównego pytania, to zdałam za pierwszym razem w wieku 17 lat. Co nie znaczy, że byłam świetnym kierowcą, bo umiejętności tego typu nabywa się z czasem.
17 2017-01-15 14:28:54 Ostatnio edytowany przez Swanen (2017-01-15 14:29:11)
Swanen napisał/a:luc napisał/a:Do czasu
A dopuszczalna prędkość na autostradzie w Polsce to 140/h.Ach, te dobre dusze, co to zawsze mają dla człowieka dobre słowo....
Przy mojej wypowiedzi była emotka, gdybyś nie zauważyła.
Dobre słowo? Czyli pochwalić za:
1. łamanie przepisów
2. zagrożenie dla innych kierowców
3. fantazję (?)
Wiesz, sama mam dość "ciężką nogę" i uwielbiam szybką jazdę, ale mam też sporo doświadczenia i wyobraźni, której Tobie (bez urazy) brakuje.Co do głównego pytania, to zdałam za pierwszym razem w wieku 17 lat. Co nie znaczy, że byłam świetnym kierowcą, bo umiejętności tego typu nabywa się z czasem.
Co prawda bez emotki ale to był sarkazm. Twoje oceny ani pochwały mnie nie interesują.
Twoje oceny ani pochwały mnie nie interesują.
Dziwne zatem, że to komentujesz.
Widzę, że jednak zabolał zarzucony brak wyobraźni.
Nie dziękuj. Ja tak pro publico bono.
Nie, nie komentuj, przecież Cię to nie interesuje.
Swanen napisał/a:Twoje oceny ani pochwały mnie nie interesują.
Dziwne zatem, że to komentujesz.
Widzę, że jednak zabolał zarzucony brak wyobraźni.
Nie dziękuj. Ja tak pro publico bono.
Nie, nie komentuj, przecież Cię to nie interesuje.
Jak sobie sama będziesz stawiała tezy i sama na nie odpowiadała to zawsze będziesz miała rację - o to ci chodzi? Komentowanie tematów na forum i opinie ad personam to dwie różne sprawy a ty zdaje się tego nie rozróżniasz. Napisze inaczej - niezależnie od twojej opinii nadal będę komentowała na forum.
Jak sobie sama będziesz stawiała tezy i sama na nie odpowiadała to zawsze będziesz miała rację - o to ci chodzi? Komentowanie tematów na forum i opinie ad personam to dwie różne sprawy a ty zdaje się tego nie rozróżniasz. Napisze inaczej - niezależnie od twojej opinii nadal będę komentowała na forum.
Nie rozumiesz, ale to bez znaczenia.
Oczywiście, że możesz nadal komentować na forum. Czy ja Ci tego zabraniam? Stwierdzenie w poprzednim moim poście "nie, nie komentuj" odnosiło się do Twojego stwierdzenia, że moje oceny Cię nie interesują.
Nie wiem po co w takim razie je komentujesz.
Z mojej strony - bez odbioru.
21 2017-01-16 14:58:08 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-01-16 14:59:18)
Czytam na temat łamania przepisów, aż mi się przypomniałam moja koleżanka, która otwarcie mówiła, że kupiła prawo jazdy, oczywiście po latach nabrała wprawy w jeżdżeniu i jakoś sobie radzi za kółkiem.
Znacie kogoś kto kupił?
averyl kiedyś kto noga z prawka to kazdy kupował , w rodzinie nawet przykład mam , ale po reformie , wprowadzeniu kamerek to wszystko sie popsulo i nie ma juz tak łatwo
Ja zdałam za 7 razem cały czas wymuszałam! Teraz też wymuszam, ale na egzaminie z prawa jazdy trzeba sie dostosować po egzaminatora, czyli jeździć jak staruszka
kiedy tak zrobiłam zdałam. Oczywiście mój instruktor mi to poradził bo wcześniej tego sobie nie uświadamiałam
Jazda samochodem jest prosta, potrzeba tylko wprawy, której niestety nie zdobędziemy na kursie. Więc tak naprawdę, to za którym razem zdasz egzamin nic nie mówi o tym czy masz smykałkę czy nie masz. Egzamin trzeba po prostu zdać, a potem jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć, żeby zdobywać doświadczenie
Czeka mnie to niebawem. Pierwsze podejście, więc trzymajcie kciuki.
26 2017-02-06 13:58:28 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2017-02-06 14:01:25)
Myślę że najważniejsza jest wyobraźnia i poczucie odpowiedzialności, a tych cech wielu kierowców nie posiada. Za to jest brawura i niezdrowa pewność siebie.
Wiecie mam taką mantrę moją własną: Daj mi odwagę abym się nie bała, lecz daj mi też pokorę abym nie była głupia./ nawet sobie to do sygnaturki wpiszę, może się komuś przyda.
Nie wiem do kogo to mówię, bo jestem niewierząca, ale tej pokory wszystkim zwłaszcza tym tak strasznie pewnym siebie życzę. Życie to nie GTA, tu nie ma save'a.
Prawo jazdy były od dziecka zawsze moim marzeniem. Jazd na godzinach szkoleniowych wychodziła mi doskonale niestety zdałam za 2 razem. Później straciłam poczucie pewności jako kierowca i dopiero po ok 6 mc zaczęłam dobrze jeździć. Jeżeli chodzi o egzamin to zależy na jakiego egzaminatora trafi jeden widzi ,że sie stresujesz i ciężko nie popełnić w tedy błędu ,a jeden ma kompletnie na wszystko wyrabaane. Jeśli chodzi o rady to nie ma się czego bać nawet jakbyś miała zdać za 10 razem , później tylko wsiadaj w samochu ile da rade duzo jezdzij.
Za piątym hehe poniekąd przez moje wyluzowane podejście pt: "w końcu zdam".
Ja zdalam za trzecim razem.
Pierwszy raz oblalam na zielonej strzalce.
Drugi oblalam nie wyjezdzajac na miasto na placyku na luku.
Podejrzewam, ze za trzecim razem tez bym oblala ale chyba trafil mi sie poblazliwy egzaminator bo po zdanym egzaminie jak juz wysiedlismy z auta to powiedzial, ze wisze mu duza kawe
No ale to bylo 10 lat temu kiedy bylam jeszcze mloda i ladna
Za 2 razem. Ale to był dopiero początek. Po kupnie wymarzonego samochodu wyladowalam na kursach doszkalających, bo wyszło mi ze nie sztuką jest się zabić ponad 200 konnym maleństwem napedzanym na tylną oś.
Za drugim W końcu się udało.
Za pierwszym. W jakieś 2 godziny kategoria A i B. Dwa dni przed wigilią, akurat były roztopy i piekielnie ślisko. Do dziś nie wiem, jak właściwie to zrobiłam, ale obydwóm panom instruktorom dostało się po buziaku
Podziwiam...
Macie smykałkę do jazdy samochodem? Pytam, bo ja tego nie czuję. Niestety muszę zrobić, bo dojazdy komunikacją miejską są mocno uciążliwe. Ale boję się tego, że nie zdam za 1 czy nawet 3 razem. Słyszy się czasami historie, że ktoś po 10 razy nie zdaje.
Ja zdawałem 5 razy i niestety do tej pory mi się nie udało. W pewnym momencie stało się to dla mnie katorgą i nieco się zniechęciłem, stwierdzając, że właśnie tej smykałki nie mam.
Moja znajoma zdawała 17 razy i się nie poddała.
Jeśli nie zdasz za 2 lub za 3 razem, warto pomyśleć też nad zmianą instruktora, albo nawet nad zmianą ośrodka egzaminacyjnego na mniej oblegany.
Ja zdawałem 5 razy i niestety do tej pory mi się nie udało. W pewnym momencie stało się to dla mnie katorgą i nieco się zniechęciłem, stwierdzając, że właśnie tej smykałki nie mam.
Moja znajoma zdawała 17 razy i się nie poddała.
Jeśli nie zdasz za 2 lub za 3 razem, warto pomyśleć też nad zmianą instruktora, albo nawet nad zmianą ośrodka egzaminacyjnego na mniej oblegany.
Nie poddawaj się, walcz jak znajoma, w razie czego zmień WORD, albo instruktora, kup tyle jazd doszkalających, ile potrzeba, to żaden wstyd, tylko nabieranie wprawy w jeździe.
Kiedyś trafiłam na jakiś beznadziejny kurs, po ukończeniu nie czułam się nauczona, a potem szybko się zniechęciłam po niezdanym egzaminie, odłożyłam to na kilka lat. Jeśli otaczasz się kierowcami i de facto nie masz potrzeby osobiście jeździć, to potem przełamanie bariery jest trudne. Ja nie lubię być zależna od kogokolwiek, po kilku latach, wróciłam do tematu, trafiłam do świetnego instruktora i czułam się bardzo pewnie za kierownicą, a jednak na egzaminie stres mnie zjadł. Do prawko podchodziłam chyba za 5 czy 6 razy, zdałam na egzaminie, na którym jeździłam fatalnie, ale poprawnie, (no i może miałam trochę szczęścia, że trafiłam na jakiegoś sensownego gościa).
Egzamin - to tylko etap przejściowy (chociaż niezbędny, by jeździć), potem będziesz musiał nauczyć się jeździć po normalnych ulicach, a nie trasach egzaminacyjnych.
Powodzenia!
Ja za to zrobiłem kurs ale nie podszedłem do egzaminów. Z różnych powodów... W każdym razie raczej kierowcy ze mnie nie będzie. Trochę szkoda ale z drugiej strony do aut nigdy jakoś nie było mi blisko.
no mnie byłoby szkoda kasy. A egzamin za drugim razem zdałam, więc nie najgorzej .
ja zdałam dopiero za 5tym razem trochę wstyd no ale zawsze coś nie pykało niby jakaś pierdoła ale jednak nie zdałem
za 1 szym razem....
ja nawet nie wiem za którym. Chyba z 6 albo 7 podejść miałam, ale trafiłam na słabego instruktora. Jak zmieniłam szkołę nauki jazdy a tym samym instruktora, to zdałam od razu… Załuje teraz ze tyle czasu chodziłam do tej pierwszej szkoły, bo to była straszna strata pieniędzy…
Zdawałam, gdy nowe egzaminy teoretyczne weszły w życie. I bardziej bałam się tej teorii niż praktyki. Jak zdawałam ten egzamin teoretyczny w szkole jazdy to były tak głupie pytania....np. o wahacz tylni, o wymiary skrzyni biegów, naklejki na przedniej szybie, rejestracji, długość auta z przyczepą....
Praktyczny zdałam za 2-gim razem. Teorię za pierwszym na szczęście.
Mi się udało praktykę zdać za piątym razem. Każdy wcześniejszy egzamin kończył się głupim błędem.
Ja praktykę za 3 razem... Ale teraz myślę, że to dobrze, bo musiałam brać dodatkowe lekcje i ćwiczyć. Także nie jest tak najgorzej.
To ja nie mialam jakis wiekszych problemow ze zdaniem... stresowalam sie tylko teoria ale nawet poszlo.. 1 blad Mysle ze to duza zasluga mojego instruktora ze szkoly Autojar w Warszawie ktory wpoil mi niemalze na sile ta wiedze bo moj mozg badzo oporny
A tak serio to dobrze ucza, wszystko sprawnie, teoria tez ciekawa.. Gdyby bylo wiecej takich szkol to by byla pewnie wieksza zdawalnosc
Zdalam za pierwszym razem, coz z tego, skoro potem dlugi czas nie jezdzilam, bo nie czulam sie pewnie za kolkiem. Potem sytuacja poniekad mnie zmusila, i ot. Teraz lubie prowadzic auto, to mnie nawet odpreza.
Za 5 razem. Prawko mam od jakichś 4 lat, ale nie jeżdżę .
Za 1 teoria i praktyka ( kończyłem wtedy studia i miałem 25 lat) . Był to bodajże 2 tydzień stycznia od kąd weszły nowe przepisy
Ps. Nie zapomnę dziewczyny której instruktor kazał zamknąć maskę, a ta z wyprostowanych rąk (nad głową trzymając maskę) ją po prostu puściła
Tak jeb*o, że aż egzaminator odskoczył
Nie muszę tłumaczyć jak się to dla niej skończyło xD
nie żartuj! przecież nie mógł jej uwalić, za trzaśnięcie klapą, no chyba, że gość trzymał łapę... i doszło do wypadku samochodowego
Gdzieś widziałam dyskusję na temat dziewczyny z Wrocławia, która oblała, bo zatrzymała się, by ustąpić pierwszeństwa. Odwoływała się w ośrodku, chyba potem sprawa trafiła do sądu, najzabawniejsze, że była każdy ma swoją teorię - czy słusznie, czy niesłusznie.
Jak dla mnie egzamin na prawko to taka loteria. Ja zdałam za 1szym razem, a naprawdę nie czułam się pewnie za kierownicą i długo mi zajęło nauczenie się jeździć po mieście jak człowiek. Moja siostra zdawała 6 razy, z czego 3 została uwalona chyba z czystej złośliwości Znajoma, która jeździ lepiej nawet niż większość facetów zdała za 5.
nie żartuj! przecież nie mógł jej uwalić, za trzaśnięcie klapą, no chyba, że gość trzymał łapę... i doszło do wypadku samochodowego
Gdzieś widziałam dyskusję na temat dziewczyny z Wrocławia, która oblała, bo zatrzymała się, by ustąpić pierwszeństwa. Odwoływała się w ośrodku, chyba potem sprawa trafiła do sądu, najzabawniejsze, że była każdy ma swoją teorię - czy słusznie, czy niesłusznie.
Nie no od razu nie Ale po 5 min jak wyjechali z placu wrócili. Kolesia na start pewnie wkurzyła tą klapą
Teoria za 1, praktyka za 2 - Pani, która mnie egzaminowała tylko na mnie spojrzała i już wiedziałam, że jest na nie (bo jak to tak można mieć tyle tatuaży w takich widocznych miejscach). Oblała mnie jeszcze na placu, ale wyjechałam na miasto i wszystko było ok.
Za drugim razem zdałam od strzału. Miałam inną babkę i była o wiele sympatyczniejsza niż tamta zołza.
Nie jestem jakimś orłem, nie potrafię dobrze jeździć, ale mimo wszystko udało mi się zdać za pierwszym razem. Mimo ogromnego stresu. Chyba egzaminator miał dobry dzień.
Podchodziłam 3 razy, uznałam że nie ma sensu dalej inwestować. Jeśli będę potrzebowała, znów pójdę na kurs od zera i wyjeżdżę kolejne kilkadziesiąt godzin.
Nie ma czego się bać Prawo jazdy to bardzo przydatna sprawa. Ja zdałam za drugim razem.
ja za 2 razem po poleglam na kierunkowskazach....ale moja kolezanka za 10 takze luuuzzik nie przejmowac sie