zakochałam się w instruktorze jazdy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » zakochałam się w instruktorze jazdy

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 241 ]

131

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Kurcze... ale on taki jest - przewrotny. Już go trochę znam, często nie mówi wprost albo zaczyna od d... strony. A jak chce coś wprost powiedzieć, to najlepiej na koniec, tak jakby musiał zaraz uciekać, bo wstydzi się/boi swoich prawdziwych uczuć. Tak, czeka na mój egzamin, bo właśnie powiedział mi o tym, że po egzaminie wypijemy coś razem i że on stawia, jak powiedziałam, że chcę mu coś kupić, jakieś alko, w podzięce za polecenie do pracy.

Ale jaki przewrotny big_smile ? Przecież Ty go w ogóle nie znasz.
Nie wiesz jaki jest naprawdę. Nic o nim nie wiesz. Fakt, że on po swoich żartach kończy rozmowę, dla mnie świadczyłby  tym, że nie ma ochoty ciągnąć dyskusji ponad tych kilku słowach, rzuconych niezobowiązująco i w formie koleżeńskiego dowcipu. Dla Ciebie zaś oznacza to, że on się wstydzi swoich uczuć ?? big_smile smile

Wszystko to, co Tu o nim piszesz, i co uznajesz za pewnik z jego strony, to wyłącznie Twoje wymysły i dowolna interpretacja.
Spędziliście razem raptem kilkanaście godzin, jakim cudem możesz na tej podstawie być pewna co do jego charakteru, sposobów postępowania i intencji ?
Fakty Cie uratują moja droga.
Trzymaj się faktów. Nie swoich pragnień, marzeń, domysłów, czy fantazji.
To jego szaleństwo na Twoim punkcie dzieje się wyłącznie w Twojej głowie, a Ty dodatkowo to podsycasz, dzięki czemu Twoje zderzenie z rzeczywistością / z ziemią - będzie bardziej bolesne.
Doprawdy, żart, że instruktor chce napić się alkoholu w towarzystwie kursantki, która być może kiedyś tam zaliczy swój egzamin ze skutkiem pozytywnym - naprawdę nie jest równoznaczne z wyznaniem miłości.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Tak, nie czuję się doceniana przez męża, ale i sama do niego nie mam już sił...

Dlaczego tak uporczywie pomijasz wszelkie uwagi wskazujące na właściwe w tej sytuacji rozwiązanie?
Sama raz jeszcze zapytam co Cię takiego trzyma przy toksycznym mężu, że wciąż z nim jesteś? Lubisz być taka nieszczęśliwa?

133 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-18 13:37:00)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Kurcze... ale on taki jest - przewrotny. Już go trochę znam, często nie mówi wprost albo zaczyna od d... strony. A jak chce coś wprost powiedzieć, to najlepiej na koniec, tak jakby musiał zaraz uciekać, bo wstydzi się/boi swoich prawdziwych uczuć. Tak, czeka na mój egzamin, bo właśnie powiedział mi o tym, że po egzaminie wypijemy coś razem i że on stawia, jak powiedziałam, że chcę mu coś kupić, jakieś alko, w podzięce za polecenie do pracy.

Skoro na razie pozostaje przy tych swoich wesolutkich żartach, NIE MÓWI NIC WPROST, to są na razie tylko i wyłącznie Twoje wyobrażenia. Jeszcze mógłbym zrozumieć kobietę, która próbuje poderwać faceta w ten sposób( nie koniecznie mowa tutaj o kursie na prawko), za pomocą aluzji, niejako "na około", ale facet, jak jest zainteresowany kobietą, to powinien wyłożyć karty na stół. Wyłożył? Chyba nie. Tym bardziej, jak już długo jeździsz a nic więcej nie miało miejsca, żadna otwarta deklaracja nie została wypowiedziana. Znasz faceta naprawdę tylko z tych iluś tam godzin na L-ce, ale co więcej o nim wiesz? Potrafisz ocenić jaki jest naprawdę? Raczej nie, bo tworzysz w swojej głowie jakieś iluzje, które się rozpłyną, prędzej czy później. Facet zwyczajnie ma gadane, prowadzi luźną dyskuję, żartuje, bo jak tu nie zwariować w trkacie jazdy siedząc i milcząc, jak zaklęty?

134

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Kurcze... ale on taki jest - przewrotny. Już go trochę znam, często nie mówi wprost albo zaczyna od d... strony. A jak chce coś wprost powiedzieć, to najlepiej na koniec, tak jakby musiał zaraz uciekać, bo wstydzi się/boi swoich prawdziwych uczuć. Tak, czeka na mój egzamin, bo właśnie powiedział mi o tym, że po egzaminie wypijemy coś razem i że on stawia, jak powiedziałam, że chcę mu coś kupić, jakieś alko, w podzięce za polecenie do pracy.

Skoro na razie pozostaje przy tych swoich wesolutkich żartach, NIE MÓWI NIC WPROST, to są na razie tylko i wyłącznie Twoje wyobrażenia. Jeszcze mógłbym zrozumieć kobietę, która próbuje poderwać faceta w ten sposób( nie koniecznie mowa tutaj o kursie na prawko), za pomocą aluzji, niejako "na około", ale facet, jak jest zainteresowany kobietą, to powinien wyłożyć karty na stół. Wyłożył? Chyba nie. Tym bardziej, jak już długo jeździsz a nic więcej nie miało miejsca, żadna otwarta deklaracja nie została wypowiedziana. Znasz faceta naprawdę tylko z tych iluś tam godzin na L-ce, ale co więcej o nim wiesz? Potrafisz ocenić jaki jest naprawdę? Raczej nie, bo tworzysz w swojej głowie jakieś iluzje, które się rozpłyną, prędzej czy później. Facet zwyczajnie ma gadane, prowadzi luźną dyskuję, żartuje, bo jak tu nie zwariować w trkacie jazdy siedząc i milcząc, jak zaklęty?


Znam go z ok. 90 godzin jazdy... No i z krótkich spotkań w pracy. To chyba dużo, co? Więc już trochę o nim wiem, nie tylko z tego co i jak mówi, różne zachowania też zaobserwowałam.

135

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Olinka napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Tak, nie czuję się doceniana przez męża, ale i sama do niego nie mam już sił...

Dlaczego tak uporczywie pomijasz wszelkie uwagi wskazujące na właściwe w tej sytuacji rozwiązanie?
Sama raz jeszcze zapytam co Cię takiego trzyma przy toksycznym mężu, że wciąż z nim jesteś? Lubisz być taka nieszczęśliwa?


Wiążąc się z mężem miałam niskie poczucie wartości (chociaż naprawdę nie miałam powodu). Myślałam, że razem będzie lepiej, że to, że ktoś mną się naprawdę zainteresował, sprawi, że odzyskam pewność siebie (miałam za sobą dwa nieudane związki - byłam porzucana). Naiwna byłam. Mąż jeszcze bardziej mnie stłamsił (chociaż nie jest niewiadomo kim, zwyczajny facet). Ale ja się nie poddałam. Jestem naprawdę atrakcyjną laską. Faceci mnie zaczepiają. Jestem też wykształcona, znam kilka języków. Mąż i tak mnie traktuje jak podczłowieka. Jestem z nim chyba już z przyzwyczajenia i dlatego, że mamy dziecko. On szantażuje mnie, że mi je odbierze. W rodzinie nie mam wsparcia, są tradycjonalistami, podział obowiązków żona-mąż itd.

136

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Kurcze... ale on taki jest - przewrotny. Już go trochę znam, często nie mówi wprost albo zaczyna od d... strony. A jak chce coś wprost powiedzieć, to najlepiej na koniec, tak jakby musiał zaraz uciekać, bo wstydzi się/boi swoich prawdziwych uczuć. Tak, czeka na mój egzamin, bo właśnie powiedział mi o tym, że po egzaminie wypijemy coś razem i że on stawia, jak powiedziałam, że chcę mu coś kupić, jakieś alko, w podzięce za polecenie do pracy.

Skoro na razie pozostaje przy tych swoich wesolutkich żartach, NIE MÓWI NIC WPROST, to są na razie tylko i wyłącznie Twoje wyobrażenia. Jeszcze mógłbym zrozumieć kobietę, która próbuje poderwać faceta w ten sposób( nie koniecznie mowa tutaj o kursie na prawko), za pomocą aluzji, niejako "na około", ale facet, jak jest zainteresowany kobietą, to powinien wyłożyć karty na stół. Wyłożył? Chyba nie. Tym bardziej, jak już długo jeździsz a nic więcej nie miało miejsca, żadna otwarta deklaracja nie została wypowiedziana. Znasz faceta naprawdę tylko z tych iluś tam godzin na L-ce, ale co więcej o nim wiesz? Potrafisz ocenić jaki jest naprawdę? Raczej nie, bo tworzysz w swojej głowie jakieś iluzje, które się rozpłyną, prędzej czy później. Facet zwyczajnie ma gadane, prowadzi luźną dyskuję, żartuje, bo jak tu nie zwariować w trkacie jazdy siedząc i milcząc, jak zaklęty?


Znam go z ok. 90 godzin jazdy... No i z krótkich spotkań w pracy. To chyba dużo, co? Więc już trochę o nim wiem, nie tylko z tego co i jak mówi, różne zachowania też zaobserwowałam.

Nie to nie jest dużo. Nie znasz go wcale. Pokazuje to co chce Ci pokazać, nic więcej. Takie samo podejście ma do innych kursantek, z którymi sobie flirtuje i smsuje przy Tobie. Jak długo Twoja desperacja będzie wygrywała z rozumem? Przestań sobie dopowiadać coś czego nie ma. Pomijając też to, że masz męża to jakbyś zupełnie zapomniała, że on ma żonę smile Naprawdę w głowie Ci się nie mieści, że on może i flirciarz ale żony nie zdradzi?

137

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
wrobelkarolina napisał/a:

IsaBella77 - byłam pewna , że autorka Ci odpisze w ten deseń  wink
Mam wrażenie, że ten temat założyła abyśmy poplotkowały jak to będzie pięknie jak już zda prawko , jaki ON czarujący i jak cudowną będą tworzyć parę .
Mam wrażenie że onaionniebogigrom żyje w jakiejś równoległej rzeczywistości gdzie można czytać całe zdania ze spojrzeń i uprzejmości.

Tak właśnie żyję, i to jest równocześnie piękne i cholernie boli.

Pora się obudzić. Chyba, że chcesz dalej marnować swoje życie.

To nie jest facet dla Ciebie i nic z tego nie będzie.
Nie musisz tkwić w nieszczęśliwym małżeństwie, ale nie musisz też brać pierwszego lepszego dupka, który się Tobą zainteresował (nieważne, z jakiego powodu).

Stać Cię na więcej.


Dzięki za ten kop. Jestem tego świadoma, że stać mnie na więcej. Zawsze gubi mnie ten brak wiary we własne siły. Pomimo tego, że wiem, że naprawdę jestem wartościowa i wewnątrz i na zewnątrz, łaknę tego zainteresowania, robię się na bóstwo i wypatruję zachwyconych spojrzeń. To miłe i jednocześnie upokorzające...

138 Ostatnio edytowany przez authority (2019-08-18 16:25:08)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:

Jezu, jak na to patrzę męskim okiem, to jestem, delikatnie mówiąc, skoskternowany..:( Czy każdy instruktor jazdy, to niewyżyty seksualnie, sfrustrowany facet, który nienawidzi swojej roboty, narzeka na rodzine i nie potrafi za przeproszeniem, zawiązać f***a na supeł...Niewinny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, ale to o czym piszecie to jakies przegięcie..
Ciekawe jakby to było, gdyby większość instruktórów stanowiły kobiety?

No to było by odwrotnie big_smile Instruktorki by ciachały instruktorów smile

139

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
absencjaa napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Skoro na razie pozostaje przy tych swoich wesolutkich żartach, NIE MÓWI NIC WPROST, to są na razie tylko i wyłącznie Twoje wyobrażenia. Jeszcze mógłbym zrozumieć kobietę, która próbuje poderwać faceta w ten sposób( nie koniecznie mowa tutaj o kursie na prawko), za pomocą aluzji, niejako "na około", ale facet, jak jest zainteresowany kobietą, to powinien wyłożyć karty na stół. Wyłożył? Chyba nie. Tym bardziej, jak już długo jeździsz a nic więcej nie miało miejsca, żadna otwarta deklaracja nie została wypowiedziana. Znasz faceta naprawdę tylko z tych iluś tam godzin na L-ce, ale co więcej o nim wiesz? Potrafisz ocenić jaki jest naprawdę? Raczej nie, bo tworzysz w swojej głowie jakieś iluzje, które się rozpłyną, prędzej czy później. Facet zwyczajnie ma gadane, prowadzi luźną dyskuję, żartuje, bo jak tu nie zwariować w trkacie jazdy siedząc i milcząc, jak zaklęty?


Znam go z ok. 90 godzin jazdy... No i z krótkich spotkań w pracy. To chyba dużo, co? Więc już trochę o nim wiem, nie tylko z tego co i jak mówi, różne zachowania też zaobserwowałam.

Nie to nie jest dużo. Nie znasz go wcale. Pokazuje to co chce Ci pokazać, nic więcej. Takie samo podejście ma do innych kursantek, z którymi sobie flirtuje i smsuje przy Tobie. Jak długo Twoja desperacja będzie wygrywała z rozumem? Przestań sobie dopowiadać coś czego nie ma. Pomijając też to, że masz męża to jakbyś zupełnie zapomniała, że on ma żonę smile Naprawdę w głowie Ci się nie mieści, że on może i flirciarz ale żony nie zdradzi?

No właśnie nie zapomniałam sad Widzę przecież ich wspólne zdjęcia na fb (co prawda stare, ale są). Widziałam też ich z daleka na plaży. To boli. Słyszałam jej głos obok, jak umawiał się ze mną na jazdy. Był taki słodki. Nie jest pięknością, ale widocznie coś w niej zobaczył.

140

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Autorko a ja Ci kibicuje. Mierze wysoko. Życie masz tylko jedno.
Jak jest naprawdę to się nie dowiesz póki nie spróbujesz.

141

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Dwight87 napisał/a:

Autorko a ja Ci kibicuje. Mierze wysoko. Życie masz tylko jedno.
Jak jest naprawdę to się nie dowiesz póki nie spróbujesz.


Dziękuję :* Tak bardzo chciałabym wierzyć, że ta tęcza, którą widzieliśmy razem podczas jazd już po raz drugi, to jakiś znak. Może to naiwne, ale ja lubię takie znaki. One dają nadzieję i czynią życie kolorowym smile

142

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

A nie możesz mu powiedzieć że Ci się podoba? Po prostu?

143

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Dwight87 napisał/a:

A nie możesz mu powiedzieć że Ci się podoba? Po prostu?


A jakbyś to odebrał na jego miejscu? Nie byłaby to desperacja z mojej strony?

144

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Jeśli byłbym zainteresowany to bym się ucieszył. Faceci czasami potrzebują jakiegoś impulsu. Po drugie zawsze możesz pokazać to tak, że jak nie wyjdzie to obrocisz to w żart. Będzie Ci przykro ale lepsze to niż życie nadziejami.

145

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Dwight87 napisał/a:

Jeśli byłbym zainteresowany to bym się ucieszył. Faceci czasami potrzebują jakiegoś impulsu. Po drugie zawsze możesz pokazać to tak, że jak nie wyjdzie to obrocisz to w żart. Będzie Ci przykro ale lepsze to niż życie nadziejami.


Hmm napisałam mu, że nie lubię jak jest w okularach, wolę widzieć jego oczy, bo z nich można dużo wyczytać. Czy to było sugestywne? Desperackie? Nie wiem... Co byś sobie pomyślał?

146

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Tak właśnie żyję, i to jest równocześnie piękne i cholernie boli.

Pora się obudzić. Chyba, że chcesz dalej marnować swoje życie.

To nie jest facet dla Ciebie i nic z tego nie będzie.
Nie musisz tkwić w nieszczęśliwym małżeństwie, ale nie musisz też brać pierwszego lepszego dupka, który się Tobą zainteresował (nieważne, z jakiego powodu).

Stać Cię na więcej.


Dzięki za ten kop. Jestem tego świadoma, że stać mnie na więcej. Zawsze gubi mnie ten brak wiary we własne siły. Pomimo tego, że wiem, że naprawdę jestem wartościowa i wewnątrz i na zewnątrz, łaknę tego zainteresowania, robię się na bóstwo i wypatruję zachwyconych spojrzeń. To miłe i jednocześnie upokorzające...

Nie ma za co, tylko wyciągnij wnioski.
Dla własnego dobra.

147

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
Dwight87 napisał/a:

Jeśli byłbym zainteresowany to bym się ucieszył. Faceci czasami potrzebują jakiegoś impulsu. Po drugie zawsze możesz pokazać to tak, że jak nie wyjdzie to obrocisz to w żart. Będzie Ci przykro ale lepsze to niż życie nadziejami.


Hmm napisałam mu, że nie lubię jak jest w okularach, wolę widzieć jego oczy, bo z nich można dużo wyczytać. Czy to było sugestywne? Desperackie? Nie wiem... Co byś sobie pomyślał?

No całkiem pomysłowe. Ja osobiście odebrałbym to pozytywnie i zapytał co można wyczytać

148

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Dwight87 napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
Dwight87 napisał/a:

Jeśli byłbym zainteresowany to bym się ucieszył. Faceci czasami potrzebują jakiegoś impulsu. Po drugie zawsze możesz pokazać to tak, że jak nie wyjdzie to obrocisz to w żart. Będzie Ci przykro ale lepsze to niż życie nadziejami.


Hmm napisałam mu, że nie lubię jak jest w okularach, wolę widzieć jego oczy, bo z nich można dużo wyczytać. Czy to było sugestywne? Desperackie? Nie wiem... Co byś sobie pomyślał?

No całkiem pomysłowe. Ja osobiście odebrałbym to pozytywnie i zapytał co można wyczytać

Na to akurat nie odpowiedział. Chwilę wcześniej zapytałam dlaczego tak ewidentnie unikał mojego wzroku . A on napisał, że jest wstydliwy. Na co ja: żeby odpowiedzieć czy patrzeć? A on na to: i jedno i drugie. I wysłał emotikonkę w okularach przeciwsłonecznych. Odebrałam to jako oznakę zainteresowania...

149

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Na to akurat nie odpowiedział. Chwilę wcześniej zapytałam dlaczego tak ewidentnie unikał mojego wzroku . A on napisał, że jest wstydliwy. Na co ja: żeby odpowiedzieć czy patrzeć? A on na to: i jedno i drugie. I wysłał emotikonkę w okularach przeciwsłonecznych. Odebrałam to jako oznakę zainteresowania...

Nie jest to oznaka zainteresowania, a wyraźny sygnał świadczący o tym, że on Cię zbywa.
Nie podejmuje z Tobą żadnej konkretnej wymiany zdań nawet.

Jeśli chcesz być pewna jego rzeczywistych intencji i poziomu zainteresowania Tobą (które ja oceniam jako zerowe) - napisz do jego żony. Wtedy się przekonasz.

Wiem, że pragniesz jakichkolwiek zachęt, i mikrocząsteczek choćby nadziei na to, że między Wami coś będzie, dlatego tak gorączkowo chwytasz się postów, które mogłyby na to wskazywać, ale po pierwsze - zachęcanie Ciebie do tego, żebyś wchodziła z butami w czyjeś małżeństwo, tak jak robi to Dwight87, to zwyczajna głupota. A po drugie - próby uwodzenia czyjegoś męża - są zwyczajnie wstrętne i podłe.

I jeszcze jedno, co mi bardzo w Twoich postach zgrzyta.
Jesteś świetnie wykształcona i znasz kilka języków obcych, a dostałaś pracę dzięki protekcji jakiegoś instruktora jazdy ?
Wybacz, ale ta konfabulacja wybitnie się nie klei.

150

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
IsaBella77 napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Na to akurat nie odpowiedział. Chwilę wcześniej zapytałam dlaczego tak ewidentnie unikał mojego wzroku . A on napisał, że jest wstydliwy. Na co ja: żeby odpowiedzieć czy patrzeć? A on na to: i jedno i drugie. I wysłał emotikonkę w okularach przeciwsłonecznych. Odebrałam to jako oznakę zainteresowania...

Nie jest to oznaka zainteresowania, a wyraźny sygnał świadczący o tym, że on Cię zbywa.
Nie podejmuje z Tobą żadnej konkretnej wymiany zdań nawet.

Jeśli chcesz być pewna jego rzeczywistych intencji i poziomu zainteresowania Tobą (które ja oceniam jako zerowe) - napisz do jego żony. Wtedy się przekonasz.

Wiem, że pragniesz jakichkolwiek zachęt, i mikrocząsteczek choćby nadziei na to, że między Wami coś będzie, dlatego tak gorączkowo chwytasz się postów, które mogłyby na to wskazywać, ale po pierwsze - zachęcanie Ciebie do tego, żebyś wchodziła z butami w czyjeś małżeństwo, tak jak robi to Dwight87, to zwyczajna głupota. A po drugie - próby uwodzenia czyjegoś męża - są zwyczajnie wstrętne i podłe.

I jeszcze jedno, co mi bardzo w Twoich postach zgrzyta.
Jesteś świetnie wykształcona i znasz kilka języków obcych, a dostałaś pracę dzięki protekcji jakiegoś instruktora jazdy ?
Wybacz, ale ta konfabulacja wybitnie się nie klei.

Nic dodać, nic ująć.

Dwight87 - zastanów się, co i komu doradzasz. Bo możesz niechcący zrobić krzywdę.

151

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Na początku ten temat był dla mnie głównie kopalnią egzaltowanych tekstów.
Mój ulubiony to: "Mam wrażenie, że on nie z każdą. Że on z takich porządnych." Wyobrażałem sobie, że autorka wypowiada te slowa do jednorożca, gładząc go po szyi. A on delikatnie rżał.
Z czasem jednak, czytając kolejne posty autorki i poznając historię jej zycia, mój głupkowaty uśmieszek zaczynał tężeć mi na twarzy...

To piękny temat i żałuję, że nie potrafię Ci jakos pomóc Onaniebo. Ale możesz być pewna, że spoglądając na kolejne tęcze, powtórzę go jeszcze wiele razy, bo wiem, że gdzies tam- po drugiej stronie, ktoś spragniony miłości będzie wypatrywał znaków. Wybacz ten niezdarny romantyzm, dopiero się go uczę. Życząc Ci szczęścia, czekam na dalszy ciąg Twojej historii.

152 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-18 22:42:49)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Nie, to nie jest dużo. Nie znasz go wcale. Pokazuje to co chce Ci pokazać, nic więcej. Takie samo podejście ma do innych kursantek, z którymi sobie flirtuje i smsuje przy Tobie. Jak długo Twoja desperacja będzie wygrywała z rozumem? Przestań sobie dopowiadać coś czego nie ma. Pomijając też to, że masz męża to jakbyś zupełnie zapomniała, że on ma żonę smile Naprawdę w głowie Ci się nie mieści, że on może i flirciarz ale żony nie zdradzi?

Dokładnie. 90 godzin/ 24 h = niecałe 4 dni plus krótki spotkania w pracy...

To ma być długo? Daj spokój to prawie tyle co nic! Jak można oceniać człowieka po tak krótkim czasie? Po prostu daje Ci tyle ile chce i na więcej raczej się nie zanosi. Z każdym kolejnym postem przemawia przez Ciebie despracja i nieokreślona wiara w to,ze ta iluzja, rodząca się w Twojej głowie się spełni. Facet jest zwyczajnie miłośnikiem flirtu, do tego jeszcze sprzyja mu jego zawód i okoliczności w jakich znajduje sie razem z kursantkami wewnątrz samochodu.
Sam fakt, że on jest żonaty już powinien Cię zniechęcic do tego, aby się dalej nakręcać. Trzeba pomyśleć o konsekwencjach, jakie mogą w przyszłości wypłynąć  z tej całej maskarady. Jeśli już nie przeszkadzały Ci na początku relacje z waszymi małżonkami, to uświadom sobie chociaż, że możesz siebie wpakować w poważne kłopoty. Czy nie możesz spóbować skupić swojej uwagi na jaimś wolnym facecie? W takich momentach naprawdę najlepiej jest posłuchać głosu ROZSĄDKU, o ile go jeszcze masz. Rozum to coś, co nas wyróżnia wśród innych gatunków i warto z niego korzystać.

153 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-18 19:13:26)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Jak już jesteśmy wśród Jednorożców tęcz to w świecie fantasy zanim bohaterów spotka szczęśliwe zakończenie i pokonają wszystkie przeszkody aby żyć długo itd musi pojawić się czarny charakter .Zawsze się bałem będąc małym chłopcem jak moja mama opowiadając bajkę używała zwrotu "niestety źli ludzie".
Tu proza życia i szara rzeczywistość może się objawić w postaci  złego męża  jak dorwie twój telefon i przeczyta te wszystkie smsy rzewne bo po co je kasować są takie ważne wtedy dopiero urządzi Ci sajgon zwłaszcza z dzieckiem.Prędzej czy później zauważy zmianę w Twoim zachowaniu i inny rodzaj niechęci jaki zaczniesz jawnie okazywać jemu.
Nie uciekniesz przed swoimi problemami Autorko w marzenia fantazje i spekulacje co instruktor czuje i myśli o Tobie.
Szukaniem potwierdzeń na swoje przeczucia i wrażenia tracisz czas w którym możesz ogarnąć swoje sprawy małżeńskie z korzyścią dla Siebie i dziecka ale to tak fajnie konfabulować i nic nie robić czekać rozkminiać wywoływać egzaltacje i wzruszenia śnić i halucynować
Napisano Ci wyżej całe mnóstwo mądrych rzeczy nie ma sensu ich powtarzać .Czasem mam wrażenie że masz przebłyski zdrowego rozsądku wykorzystaj je póki jeszcze jesteś w miarę przytomna i nic nikomu się nie stało bo odlatujesz szybko i daleko.
Jest jeszcze ta nieszczęsna żona instruktora już zazdrościsz masz maleńką zawiść o niego  porównujesz się i nakręcasz wiadomo na pewno jest brzydsza od Ciebie to pewnik następne co sobie sama wkręcisz to że ona nie rozumie instruktora i na niego nie zasługuje wszystko chyba jest przewidywalne do bólu.Dzieci nie mają - nadzieja już instruktor wyrywa się żeby wychowywać Twoje z Twoim mężem na spółkę ale to przecież fantazje.
Nic takiego Tobie się nie zdarzy co nie ?

154

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Nienawidzę swojego pożal się Boże męża. Nie dawał mi żadnych pieniędzy od dwóch miesięcy, chociaż zarabia trzy razy tyle co ja. I teraz też nie chce dać, chociaż zrobiłam to, o co poprosił, czyli posprzątałam w szafie z ubraniami. Nienawidzę go. Jest toksyczny. Nie mam jak go wyrzucić z domu. Płaczę, ściska mnie w dole. Ratuje mnie jedynie myśl, że jutro do pracy, w której ludzie traktują mnie normalnie i z szacunkiem.

155

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Jak go nie ma w domu, czuję się dobrze, normalnie. Jak jest, nie mogę sobie miejsca znaleźć. Nie kładę się długo spać, bo nie chcę spać obok niego. Bywa tak, że kładę się dopiero nad ranem, jak wychodzi do pracy. Nienawidzę, jak stawia te ciężkie kroki i podśpiewuje coś pod nosem, wiem, że wtedy stara się ukryć poirytowanie. Ciągle mnie krytykuje (jak już się odezwie, bo raczej się nie odzywa, ja też). Nienawidzę tej chorej sytuacji.

156

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Nie odwracaj kota ogonem smile
Takie manipulowanie jest słabe.

157

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

To dlaczego z nim jesteś? Co Cię przy nim trzyma? Rodzina, dzieci, dom czy opinie innych ludzi?

158

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
IsaBella77 napisał/a:

Nie odwracaj kota ogonem smile
Takie manipulowanie jest słabe.


To nie jest manipulacja. Napisałam, co czuję, bo nikomu nie mogę o tym powiedzieć.

159

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:

To dlaczego z nim jesteś? Co Cię przy nim trzyma? Rodzina, dzieci, dom czy opinie innych ludzi?

Dziecko i jego szantaże dot. dziecka.

160

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Dziecko i jego szantaże dot. dziecka.

Przecież jesteś wykształcona, znasz kilka języków, masz pracę - jeśli zajdzie taka potrzeba, to dasz sobie radę sama. Spokój jest bardzo ważny, także dla dziecka, które wychowując się w pełnej złych zachowań atmosferze chłonie je jak gąbka.
Od szantażu do rzeczywistości długa droga, a w razie 'W' sąd weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności, łącznie z jego toksycznością. Żyjemy zresztą w takim kraju, gdzie trzeba być naprawdę złą matką, żeby udało się odebrać jej dziecko.

Wracając jednak do instruktora - nie sądzisz, że Twoje żywe zainteresowanie jego osobą po prostu łechce próżność tego człowieka? Moim zdaniem on się doskonale bawi, a Ty wkręcasz sobie coś, co nie ma prawa się wydarzyć. Gdyby facet miał ochotę na gorący romans, to wiedziałabyś o tym, tymczasem Ty analizujesz każde jego słowo, gest i zastanawiasz co się za tym kryje. Desperacja zdecydowanie nie jest dobrym doradcą.

161

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Olinka napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Dziecko i jego szantaże dot. dziecka.

Przecież jesteś wykształcona, znasz kilka języków, masz pracę - jeśli zajdzie taka potrzeba, to dasz sobie radę sama. Spokój jest bardzo ważny, także dla dziecka, które wychowując się w pełnej złych zachowań atmosferze chłonie je jak gąbka.
Od szantażu do rzeczywistości długa droga, a w razie 'W' sąd weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności, łącznie z jego toksycznością. Żyjemy zresztą w takim kraju, gdzie trzeba być naprawdę złą matką, żeby udało się odebrać jej dziecko.

Wracając jednak do instruktora - nie sądzisz, że Twoje żywe zainteresowanie jego osobą po prostu łechce próżność tego człowieka? Moim zdaniem on się doskonale bawi, a Ty wkręcasz sobie coś, co nie ma prawa się wydarzyć. Gdyby facet miał ochotę na gorący romans, to wiedziałabyś o tym, tymczasem Ty analizujesz każde jego słowo, gest i zastanawiasz co się za tym kryje. Desperacja zdecydowanie nie jest dobrym doradcą.

Gdyby facet naprawdę chciał romansu, to jest duża szansa, że poszedłby na to już jakiś czs temu, wprost wyznając, że się zauroczył. Przeszedłby od słów do czynów. Tymczasem on pozostaje ciągle na tym samym etapie, czerpiąc radośc z niewinnego flirtu.

162

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
Olinka napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Dziecko i jego szantaże dot. dziecka.

Przecież jesteś wykształcona, znasz kilka języków, masz pracę - jeśli zajdzie taka potrzeba, to dasz sobie radę sama. Spokój jest bardzo ważny, także dla dziecka, które wychowując się w pełnej złych zachowań atmosferze chłonie je jak gąbka.
Od szantażu do rzeczywistości długa droga, a w razie 'W' sąd weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności, łącznie z jego toksycznością. Żyjemy zresztą w takim kraju, gdzie trzeba być naprawdę złą matką, żeby udało się odebrać jej dziecko.

Wracając jednak do instruktora - nie sądzisz, że Twoje żywe zainteresowanie jego osobą po prostu łechce próżność tego człowieka? Moim zdaniem on się doskonale bawi, a Ty wkręcasz sobie coś, co nie ma prawa się wydarzyć. Gdyby facet miał ochotę na gorący romans, to wiedziałabyś o tym, tymczasem Ty analizujesz każde jego słowo, gest i zastanawiasz co się za tym kryje. Desperacja zdecydowanie nie jest dobrym doradcą.

Gdyby facet naprawdę chciał romansu, to jest duża szansa, że poszedłby na to już jakiś czs temu, wprost wyznając, że się zauroczył. Przeszedłby od słów do czynów. Tymczasem on pozostaje ciągle na tym samym etapie, czerpiąc radośc z niewinnego flirtu.


Chyba tak jest... Czasami się czuję jak taka zabawka wśród tych instruktorów... Wszyscy za mną wodzą wzrokiem, wypytują o moje jazdy. Jakby jeszcze ten mój się ze mnie naśmiewał (raczej tego nie robi, ale nie mam pewności 100%), to już w ogóle... Masakra, jestem taka naiwna. Wystarczy jedno dobre słowo, a lecę jak ćma do ognia sad

163

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Kiedyś, na początku jazd, pamiętam, że zażartował coś o dziewczynach, że na każdą działa co innego, i że trzeba wiedzieć jaki guzik wcisnąć. I powiedział też, że jak kupuje coś z żoną w spożywczym i chce akurat ten rodzaj jogurtu np. to wskazuje na jakiś obok, a ona bierze inny - właśnie ten, który chciał. Pomyślałam sobie wtedy, że szczwany lis jednak z niego.

164

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Onaionnieboigrom jeśli z mężem Ci się nie układa i jest on naprawdę, taką osobą jak tu opisujesz, to wcale się nie dziwię, że masz go dosyć i w ten sposób reagujesz na zachowanie  instruktora. Jeśli człowiek nie ma wsparcia od najbliższej osoby, jeśli nie może na nią liczyć, jest traktowany jak przedmiot, nie ma bliskości między nimi, to jest straszna tragedia, która tylko wyniszczy człowieka. W takiej chwili jeśli poznajmy kogoś, kto się nami zainteresuje, potrafi porozmawiać i wydaję się przeciwieństwem obecnego partnera, to ciężko  mu nie ulec. Tylko czy na pewno, w ten sposób poprawimy swoją sytuację? Gdyby ten człowiek był wolny, to co innego. Ale jeśli ma żonę a za plecami spotyka się z inną , to moim zdaniem niewiele jest wart.

165

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

może oni tak dopytują o te jazdy, bo normalny człowiek nie robi 90h jazd tylko 30h i zdaje egzamin?

166

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Klamiesz jak z nut.
Nie zabierze Ci dziecka bo to praktycznie cud zeby sad przyznal ojcu opieke nad dzieckiem.
Prawda jest taka, ze Ci sie nie chce d ruszyc.

Paslawek ma racje, zajmujesz sie fantazjowaniem bo to latwe jest i do niczego nie prowadzi.

167

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

A ja chcę jeszcze coś dodać. To, że dla Ciebie jego żona jest mało atrakcyjna nie oznacza, że dla niego też. Dla niego może być najpiękniejsza na świecie i żadna nie może się z nią równać. To z nią codziennie się kocha, przytula, śpi, całuje, je śniadania, obiady i kolacje. Z nią codziennie rozmawia o swoich problemach i sprawach. To ona go pociesza. Nie Ty.
Tak działają uczucia oraz typ człowieka, który nam się podoba. Faceci mają inne gusta niż kobiety. Nam kobieta może wydawać się średnia a im ładna, nam ładna a im średnia.

Żyjesz w jakimś matrixie kobieto big_smile.  Mam wrażenie, że Ty chodzisz na te dodatkowe jazdy tylko dlatego, żeby się z typem spotykać, a on od Ciebie ciągnie kase i mu to na rękę, bo za dodatkowe jazdy płaci się już do ręki. Czyli Ty nie masz z tego nic, a on korzysta podwójnie. Jego ego skacze do góry i jeszcze mu za to płacisz. Przestań się w końcu dawać wykorzystywać.


Poza tym, moja duma by mi na to nie pozwoliła, żebym żądała od męża pieniądze. Albo jesteśmy kochająca się parą, wspieramy siebie, jedno utrzymuje drugie jak ma kryzys, albo jest taka sytuacja jak Twoja i ja bym się nie domagała od gościa ani gorsza.

168 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2019-08-19 09:51:34)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Po pierwsze-ja nie moge sie nadziwic, ze ty potrzebujesz tylu godzin jazdy. On musi byc slabym instruktorem, jesli nie umie ci tego wylozyc. Ja zdalam prawo jazdy po 22 godzinach, a orlem zadnym nie jestem.

Kwestia meza- nie ma tak, ze moze ci zabrac dziecko. BZDURA. Nienawidzisz go- tu jedynym, mozliwym wyjsciem jest rozstanie.

A co do romatycznego instruktora:

Mi sie wydaje, ze ty jego zachowanie naiwnie nadinterpretujesz, bo sie zakochalas i kazdy jego slodki pierd w twoja strone traktujesz z uwielbieniem. Moj lekarz rodzinny (stary dziadek) zawsze do mnie mowi: "oooooooooo....moja piekna Malgorzata do mnie przyszla!"

Ani ja jakas piekna, ani nic. To jest stary zbok-podrywacz, ale wspanialy lekarz i specjalista, wiec komplementy starego dziadka cierpliwie znosze. Bo wiem, ze on tak gada do kazdej pacjentki, ktora choc troszke jest z wygladu atrakcyjna.

I jeszcze kwestia jego zony: nic a nic nie obchodzi cie, co z jego zona, jak "poplyniecie"? przeciez ty tylko czekasz na kiwniecie palcem.... Jak u ciebie z moralnoscia? z kobieca solidarnoscia? nie szkoda ci dzieci, jak sie im rozwali? ja bym miala takie mysli.

Chcesz rady? Zrob eksperyment. Powiedz mu prosto z mostu, ze opuszczasz meza, ze sie rozstajesz.
Powiedz mu po prostu tak:
" wiesz co? rozstaje sie z mezem.... bede wolna....(popatrz na niego powloczyscie)...co ty na to?"
Gwarantuje ci, ze romantyczny Instruktor podkuli ogon i wystraszy sie okropnie.

I szybko przerzuci sie-poszuka sobie nowej uczennicy, by popytac szeptem  o kolor  auta.

169

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Nienawidzę swojego pożal się Boże męża. Nie dawał mi żadnych pieniędzy od dwóch miesięcy, chociaż zarabia trzy razy tyle co ja. I teraz też nie chce dać, chociaż zrobiłam to, o co poprosił, czyli posprzątałam w szafie z ubraniami. Nienawidzę go. Jest toksyczny. Nie mam jak go wyrzucić z domu. Płaczę, ściska mnie w dole. Ratuje mnie jedynie myśl, że jutro do pracy, w której ludzie traktują mnie normalnie i z szacunkiem.

Jeśli się wdasz w romans to ta nienawiść będzie trudna do zniesienia. W zasadzie niemożliwa. Zniszczy cię psychicznie tak jak mnie.

A tak przy okazji. Życzyłaś już mężowi śmierci i czułaś ulgę wyobrażając siebie że go nie ma? Czy myśli on tym, że odejdzie do m innej kobiety sprawiają co radość? Czy masz takie przeczucie, że jakby twój mąż któregoś dnia znikł (obojętnie z jakiego powodu) to byś była szczęśliwa?

170

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Dziękuję Wam za wszystko, co napisaliście. Otrzeźwiło mnie to. A najlepsza rada to "trzymaj się faktów". Ja mam męża. On żonę. Podkreślał to (mniej lub bardziej) prawie na każdej jeździe, a ja nie chciałam tego zauważyć. Wiem jedno. Na pewno mnie lubi. Ale kocha żonę. Tak mi się wydaje. Koniec odlatywania w kosmos.

171

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Dziękuję Wam za wszystko, co napisaliście. Otrzeźwiło mnie to. A najlepsza rada to "trzymaj się faktów". Ja mam męża. On żonę. Podkreślał to (mniej lub bardziej) prawie na każdej jeździe, a ja nie chciałam tego zauważyć. Wiem jedno. Na pewno mnie lubi. Ale kocha żonę. Tak mi się wydaje. Koniec odlatywania w kosmos.

Onaionnieboigrom przede wszystkim ta sytuacja powinna być dla Ciebie lekcją - tkwisz w nieszczęśliwym małżeństwie, niszcząc życie swojej córki i własne. Niewiele potrzeba żeby zawrócić Ci w głowie, bo jesteś tak spragniona zainteresowania, bliskości, dobrego słowa, które powinno być codziennością. Złóż pozew o rozwód, pracujesz, nic nie trzyma Cię przy mężu chamie. Twoja córka uczy się właśnie jak wygląda małżeństwo i jak tatuś tresuje i nie szanuje matki. Zrób z tym porządek. Nie wiem czy coś wyniknie z Twojej znajomości z instruktorem - być może tak, ludzie poznają się w różnych miejscach i okolicznościach i zakochują. Życzę Ci tego. Ale uporządkuj swoje życie prywatne, bo krzywdzicie córkę.. romans nie pomoże, skupiasz się na sobie, a co z nią..?

172

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Przy tych wielu kawach na których jeszcze się spotkacie pomyślałam że jeździsz tak fatalnie że facet nie kryje się z tym  że jeszcze dużo kofeiny w żyły wleje zanim zaskoczysz o co chodzi i to świętowanie po zdanym egzaminie podobnie, ludzie idą i zdają po Twoim będzie się musiał chłopak z radości nawalic. Ja jezdzilam fatalnie ale się zaparlam i nie dokupilam ani jednej lekcji, wykorzystalam te obowiązkowe żeby maksymalnie dużo się nauczyć i zdałam, 90godzin serio? I Ty piszesz ze mąż pieniędzy Ci nie daje a Ty byś mu dała jakby prawko robił w takiej cenie? Co do instruktorów oni muszą być sympatyczni i otwarci do ludzi bo  dzięki tym ludziom zarabiają na chleb i nowa bieliznę dla żony.

173

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Gosia1962 napisał/a:

Po pierwsze-ja nie moge sie nadziwic, ze ty potrzebujesz tylu godzin jazdy.

terazszczesliwa napisał/a:

Ja jezdzilam fatalnie ale się zaparlam i nie dokupilam ani jednej lekcji, wykorzystalam te obowiązkowe żeby maksymalnie dużo się nauczyć i zdałam, 90godzin serio? I Ty piszesz ze mąż pieniędzy Ci nie daje a Ty byś mu dała jakby prawko robił w takiej cenie?

Kamień z serca, bo już myślałam, że tylko mi trudno uwierzyć, że można przejeździć tyle godzin, a tu przecież nawet końca nie widać.
Być może stąd takie zainteresowanie ze strony innych pracowników ośrodka, o czym po drodze wspomniałaś, bo jesteś, Onaionnieboigrom, rekordzistką? wink

174

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Olinka napisał/a:
Gosia1962 napisał/a:

Po pierwsze-ja nie moge sie nadziwic, ze ty potrzebujesz tylu godzin jazdy.

terazszczesliwa napisał/a:

Ja jezdzilam fatalnie ale się zaparlam i nie dokupilam ani jednej lekcji, wykorzystalam te obowiązkowe żeby maksymalnie dużo się nauczyć i zdałam, 90godzin serio? I Ty piszesz ze mąż pieniędzy Ci nie daje a Ty byś mu dała jakby prawko robił w takiej cenie?

Kamień z serca, bo już myślałam, że tylko mi trudno uwierzyć, że można przejeździć tyle godzin, a tu przecież nawet końca nie widać.
Być może stąd takie zainteresowanie ze strony innych pracowników ośrodka, o czym po drodze wspomniałaś, bo jesteś, Onaionnieboigrom, rekordzistką? wink


Nie, rekordzistką nie jestem, ale pewnie się zbliżam. Widzę, że tu niektóre osoby bardziej chcą uszczypnąć niż wesprzeć. Nie każdy jest asem, jeśli chodzi o motoryzację. Nie wiem, to tak trudno zrozumieć? Założę się, że nie rozmawiam tu z wszechwiedzącymi, więc po co te złośliwości? Myślicie, że jest mi zręcznie przy wszystkich pracownikach? Ale nie poddaję się, chcę się nauczyć. To chyba lepiej niż się poddać? Nie sądzicie? Mam nadzieję, że wy macie idealne życia i zero problemów. Tylko po co wchodzicie na to forum...?

175

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
Olinka napisał/a:
Gosia1962 napisał/a:

Po pierwsze-ja nie moge sie nadziwic, ze ty potrzebujesz tylu godzin jazdy.

terazszczesliwa napisał/a:

Ja jezdzilam fatalnie ale się zaparlam i nie dokupilam ani jednej lekcji, wykorzystalam te obowiązkowe żeby maksymalnie dużo się nauczyć i zdałam, 90godzin serio? I Ty piszesz ze mąż pieniędzy Ci nie daje a Ty byś mu dała jakby prawko robił w takiej cenie?

Kamień z serca, bo już myślałam, że tylko mi trudno uwierzyć, że można przejeździć tyle godzin, a tu przecież nawet końca nie widać.
Być może stąd takie zainteresowanie ze strony innych pracowników ośrodka, o czym po drodze wspomniałaś, bo jesteś, Onaionnieboigrom, rekordzistką? wink


Nie, rekordzistką nie jestem, ale pewnie się zbliżam. Widzę, że tu niektóre osoby bardziej chcą uszczypnąć niż wesprzeć. Nie każdy jest asem, jeśli chodzi o motoryzację. Nie wiem, to tak trudno zrozumieć? Założę się, że nie rozmawiam tu z wszechwiedzącymi, więc po co te złośliwości? Myślicie, że jest mi zręcznie przy wszystkich pracownikach? Ale nie poddaję się, chcę się nauczyć. To chyba lepiej niż się poddać? Nie sądzicie? Mam nadzieję, że wy macie idealne życia i zero problemów. Tylko po co wchodzicie na to forum...?

Może powinnaś się bardziej skupić ja jeździe, a nie na instruktorze. Po prostu. Myślisz o pierdołach, zamiast się skupić na drodze. Zmień instruktora i tyle. Najlepiej na instruktorkę.

176

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:
Olinka napisał/a:

Kamień z serca, bo już myślałam, że tylko mi trudno uwierzyć, że można przejeździć tyle godzin, a tu przecież nawet końca nie widać.
Być może stąd takie zainteresowanie ze strony innych pracowników ośrodka, o czym po drodze wspomniałaś, bo jesteś, Onaionnieboigrom, rekordzistką? wink


Nie, rekordzistką nie jestem, ale pewnie się zbliżam. Widzę, że tu niektóre osoby bardziej chcą uszczypnąć niż wesprzeć. Nie każdy jest asem, jeśli chodzi o motoryzację. Nie wiem, to tak trudno zrozumieć? Założę się, że nie rozmawiam tu z wszechwiedzącymi, więc po co te złośliwości? Myślicie, że jest mi zręcznie przy wszystkich pracownikach? Ale nie poddaję się, chcę się nauczyć. To chyba lepiej niż się poddać? Nie sądzicie? Mam nadzieję, że wy macie idealne życia i zero problemów. Tylko po co wchodzicie na to forum...?

Może powinnaś się bardziej skupić ja jeździe, a nie na instruktorze. Po prostu. Myślisz o pierdołach, zamiast się skupić na drodze. Zmień instruktora i tyle. Najlepiej na instruktorkę.


Nie wiem już sama co robić. Przyzwyczaiłam się do niego, boję się skompromitować przed innym pracownikiem, chociaż myślę, że chyba jest lepiej trochę z jazdą. Ostatnio mój instruktor zaspał na jazdę. Zbywał mnie później z kolejnym terminem. Mam wrażenie, że każdy próbuje ze mnie głupka zrobić...

177

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
Cyngli napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Nie, rekordzistką nie jestem, ale pewnie się zbliżam. Widzę, że tu niektóre osoby bardziej chcą uszczypnąć niż wesprzeć. Nie każdy jest asem, jeśli chodzi o motoryzację. Nie wiem, to tak trudno zrozumieć? Założę się, że nie rozmawiam tu z wszechwiedzącymi, więc po co te złośliwości? Myślicie, że jest mi zręcznie przy wszystkich pracownikach? Ale nie poddaję się, chcę się nauczyć. To chyba lepiej niż się poddać? Nie sądzicie? Mam nadzieję, że wy macie idealne życia i zero problemów. Tylko po co wchodzicie na to forum...?

Może powinnaś się bardziej skupić ja jeździe, a nie na instruktorze. Po prostu. Myślisz o pierdołach, zamiast się skupić na drodze. Zmień instruktora i tyle. Najlepiej na instruktorkę.


Nie wiem już sama co robić. Przyzwyczaiłam się do niego, boję się skompromitować przed innym pracownikiem, chociaż myślę, że chyba jest lepiej trochę z jazdą. Ostatnio mój instruktor zaspał na jazdę. Zbywał mnie później z kolejnym terminem. Mam wrażenie, że każdy próbuje ze mnie głupka zrobić...

Ja bym zmieniła szkołę jazdy, albo chociaż instruktora.

178

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Można być pierdołą, rozumiem że nie każdy jest asem szosy - ale 90 h? ten facet ciągnie chyba z Ciebie kasę w imię pięknych słówek. Zmień szkołę jazdy a zobaczysz czy Wasza znajomość przetrwa. To będzie najlepsza próba.

179

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Nie, rekordzistką nie jestem, ale pewnie się zbliżam. Widzę, że tu niektóre osoby bardziej chcą uszczypnąć niż wesprzeć. Nie każdy jest asem, jeśli chodzi o motoryzację. Nie wiem, to tak trudno zrozumieć? Założę się, że nie rozmawiam tu z wszechwiedzącymi, więc po co te złośliwości? Myślicie, że jest mi zręcznie przy wszystkich pracownikach? Ale nie poddaję się, chcę się nauczyć. To chyba lepiej niż się poddać? Nie sądzicie? Mam nadzieję, że wy macie idealne życia i zero problemów. Tylko po co wchodzicie na to forum...?

Nie chodzi o uszczypliwość, ale że to naprawdę nie jest normalne, że jeździsz z tym facetem tyle godzin i nadal jeździć nie potrafisz. Opcje są trzy: jesteś z tych osób, które zupełnie nie mają do tego smykałki (wtedy czasem lepiej odpuścić - dla dobra własnego i innych uczestników ruchu), z uwagi na sytuację między Wami jesteś zbyt rozkojarzona albo masz instruktora, który z jakiegoś powodu nie chce nauczyć Cię tak, abyś w końcu mogła podejść do egzaminu.

180

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
Olinka napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Nie, rekordzistką nie jestem, ale pewnie się zbliżam. Widzę, że tu niektóre osoby bardziej chcą uszczypnąć niż wesprzeć. Nie każdy jest asem, jeśli chodzi o motoryzację. Nie wiem, to tak trudno zrozumieć? Założę się, że nie rozmawiam tu z wszechwiedzącymi, więc po co te złośliwości? Myślicie, że jest mi zręcznie przy wszystkich pracownikach? Ale nie poddaję się, chcę się nauczyć. To chyba lepiej niż się poddać? Nie sądzicie? Mam nadzieję, że wy macie idealne życia i zero problemów. Tylko po co wchodzicie na to forum...?

Nie chodzi o uszczypliwość, ale że to naprawdę nie jest normalne, że jeździsz z tym facetem tyle godzin i nadal jeździć nie potrafisz. Opcje są trzy: jesteś z tych osób, które zupełnie nie mają do tego smykałki (wtedy czasem lepiej odpuścić - dla dobra własnego i innych uczestników ruchu), z uwagi na sytuację między Wami jesteś zbyt rozkojarzona albo masz instruktora, który z jakiegoś powodu nie chce nauczyć Cię tak, abyś w końcu mogła podejść do egzaminu.


On twierdzi, że chciałby zamknąć już ten temat. Ja z kolei się żalę, że wszyscy naokoło mnie wypytują o egzamin i że zaczynam już się trochę poddawać. On mnie pociesza. Mówi, że na egzaminie miałabym jakieś szanse, ale boi się co będzie potem. Że mogłabym nawet po egzaminie jeździć, żeby radzić sobie później w codziennych sytuacjach. Ze zdjętą elką jeździć. Mówił, że może być z nim a może być z kimś innym, jak będę chciała. Czy jest w tym coś "nienormalnego"?

181

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Cała ta sytuacja od początku do końca jest nienormalna.
Ty jeździsz już 90 (!) godzin i ani nie miałaś egzaminu wewnętrznego, ani nie podeszłaś do egzaminu oficjalnego.
Pytanie z jakiego powodu, nie przechodzi Ci przez głowę ?

Co do jazd doszkalających po ewentualnym zdaniu egzaminu, to z całą pewnością nie u tego instruktora, chyba, że jesteś bardzo bogata i stać Cię na to, żeby wyrzucać pieniądze w przysłowiowe błoto. Skoro przez 90 godzin nie przygotował Cię do samodzielnej jazdy - bo przecież te umiejętności są sprawdzane na egzaminie, to i po jego zdaniu nie będzie potrafił nauczyć Cię bezpiecznego uczestnictwa w normalnym ruchu drogowym.

182

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Jak wracam do pracy (pracuję w jednej firmie z moim instruktorem...) - żyję! Jak wracam do domu - żyję w innej rzeczywistości... W której nie ma do mnie szacunku ze strony faceta.
W pracy jestem szanowana i szanuję innych

W domu zimna jak lód a w pracy gorąca ? Możliwe że Twój mąż też zawinił ale nie sądzisz że to takim zachowaniem sprawiasz że jest frustratem ?

Rozwiedź się zanim zdradzisz a w przeciwnym wypadku nie pisz o szacunku.

183

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

To wszystko jest takie dziwne... Są momenty, gdy czuję, że on (mój instruktor) się specjalnie dystansuje. Czuję wtedy żal, ale równocześnie ulgę, że nie mam nieczystych myśli na jego temat. Bo jak on się dystansuje, mi automatycznie wraca rozum, jestem mu wówczas jakby wdzięczna, że stawia mnie do pionu. Udaję, że jestem obojętna, że jestem jedynie miła i nic więcej. I nawet to czuję - że nic do niego nie czuję. I nagle bum. On znowu wykazuje jakąś inicjatywę. Albo spojrzy dłużej, uśmiechnie się. I znowu wszystko wraca. I czuję tą więź z nim, to porozumienie, w końcu to przyciąganie, które wydaje się dziwnie naturalne, wcale nie wydumane przeze mnie ani nieczyste, jakieś mocno naturalne, jakby to była normalna kolej rzeczy, że już za chwilę bez skrępowania będziemy mogli się dotknąć, jakbyśmy się znali na pamięć... Fascynuje mnie to i boję się tego. Nie chcę i chcę to czuć.
Czemu sam wysyła mi informację na temat szkolenia, którego szukałam i on o tym wiedział? Dlaczego proponuje podwiezienie elką, bo się dowiedział, że jestem w okolicy? Dlaczego zaraz po egzaminie teoretycznym widziałam go w elce, jak przechodziłam przez ulicę. On mnie też widział, uśmiechał się i na migi pytał, czy zdany. A później jeszcze dzwonił. Czy naprawdę to zwykła uprzejmość z jego strony? Czy wszystkie kursantki wypytuje kilka razy jak egzamin i jeszcze proponuje podwiezienie/odwiezienie przed/po egzaminie?

184

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

To wszystko jest takie dziwne... Są momenty, gdy czuję, że on (mój instruktor) się specjalnie dystansuje. Czuję wtedy żal, ale równocześnie ulgę, że nie mam nieczystych myśli na jego temat. Bo jak on się dystansuje, mi automatycznie wraca rozum, jestem mu wówczas jakby wdzięczna, że stawia mnie do pionu. Udaję, że jestem obojętna, że jestem jedynie miła i nic więcej. I nawet to czuję - że nic do niego nie czuję. I nagle bum. On znowu wykazuje jakąś inicjatywę. Albo spojrzy dłużej, uśmiechnie się. I znowu wszystko wraca. I czuję tą więź z nim, to porozumienie, w końcu to przyciąganie, które wydaje się dziwnie naturalne, wcale nie wydumane przeze mnie ani nieczyste, jakieś mocno naturalne, jakby to była normalna kolej rzeczy, że już za chwilę bez skrępowania będziemy mogli się dotknąć, jakbyśmy się znali na pamięć... Fascynuje mnie to i boję się tego. Nie chcę i chcę to czuć.
Czemu sam wysyła mi informację na temat szkolenia, którego szukałam i on o tym wiedział? Dlaczego proponuje podwiezienie elką, bo się dowiedział, że jestem w okolicy? Dlaczego zaraz po egzaminie teoretycznym widziałam go w elce, jak przechodziłam przez ulicę. On mnie też widział, uśmiechał się i na migi pytał, czy zdany. A później jeszcze dzwonił. Czy naprawdę to zwykła uprzejmość z jego strony? Czy wszystkie kursantki wypytuje kilka razy jak egzamin i jeszcze proponuje podwiezienie/odwiezienie przed/po egzaminie?


Wszystkie Twoje pytania sa bez sensu.
Twoja sytuacja jest jasna jak slonce.
Masz beznadziejne malzenstwo. Masz meczace i nudne zycie.
Zamiast to zmieniac to wolisz poddac sie jakies iluzji i caly czas ladowac w te wielkie rozterki.
Wszystko to dlatego, ze jestes zbyt slaba i leniwa by zyc naprawde. Wiec uciekasz od rzeczywistosci w te wyobrazenia o instruktorze.

Rozwiedz sie z mezem, bierz sie za swoje zycie i wtedy znajdzie sie i wielka milosc.

185

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

To wszystko jest takie dziwne... Są momenty, gdy czuję, że on (mój instruktor) się specjalnie dystansuje. Czuję wtedy żal, ale równocześnie ulgę, że nie mam nieczystych myśli na jego temat. Bo jak on się dystansuje, mi automatycznie wraca rozum, jestem mu wówczas jakby wdzięczna, że stawia mnie do pionu. Udaję, że jestem obojętna, że jestem jedynie miła i nic więcej. I nawet to czuję - że nic do niego nie czuję. I nagle bum. On znowu wykazuje jakąś inicjatywę. Albo spojrzy dłużej, uśmiechnie się. I znowu wszystko wraca. I czuję tą więź z nim, to porozumienie, w końcu to przyciąganie, które wydaje się dziwnie naturalne, wcale nie wydumane przeze mnie ani nieczyste, jakieś mocno naturalne, jakby to była normalna kolej rzeczy, że już za chwilę bez skrępowania będziemy mogli się dotknąć, jakbyśmy się znali na pamięć... Fascynuje mnie to i boję się tego. Nie chcę i chcę to czuć.
Czemu sam wysyła mi informację na temat szkolenia, którego szukałam i on o tym wiedział? Dlaczego proponuje podwiezienie elką, bo się dowiedział, że jestem w okolicy? Dlaczego zaraz po egzaminie teoretycznym widziałam go w elce, jak przechodziłam przez ulicę. On mnie też widział, uśmiechał się i na migi pytał, czy zdany. A później jeszcze dzwonił. Czy naprawdę to zwykła uprzejmość z jego strony? Czy wszystkie kursantki wypytuje kilka razy jak egzamin i jeszcze proponuje podwiezienie/odwiezienie przed/po egzaminie?

Nie wiem czy wszystkie ale u mnie tak było, za wozil odwozil pytał o wyniki trzymał kciuki wspierał budował fajna atmosferę ale u nas syt była zdrowa: on się żenil ja miałam chłopaka on byl fajnym instruktorem wspierającym i tyle, zdawalnosc u niego  - prawie wszyscy, no jak ja zadałam za 1 razem to duzo mówi świetny był brał nas za darmo na miasto z innym kursantem jako pasażer żeby utrwalić drogę ale żadnego zauroczenia on praca  kursantki kurs i tyle.

186 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-31 22:34:10)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

onaionnieboigrom Żyjesz naprawdę w jakiejś totalnej iluzji, zupełnie innym świecie, który zresztą istnieje tylko w Twojej bujnej wyobraźni. To jak sen, wieczne złudzenie, które MUSISZ przerwać i się z tego wyplątać, wpierw rozstając się z mężem, bo to małżeństwo jeszcze bardziej Cię pogrąża...

187

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Ostatnio powiedział, że nie wypuściłby mnie z elki i jeździłby ze mną do emerytury, gdyby było można.

188

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Wybacz, ale Twój udział we własnym wątku - zamienia się w klasyczne trollowanie ...

189

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
IsaBella77 napisał/a:

Wybacz, ale Twój udział we własnym wątku - zamienia się w klasyczne trollowanie ...


Nie rozumiem o co Ci chodzi IsaBella77. Opisuję tu to, co się naprawdę wydarzyło. Stety i niestety.

190 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-08 14:03:59)

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:

Ostatnio powiedział, że nie wypuściłby mnie z elki i jeździłby ze mną do emerytury, gdyby było można.

Wobec tego zauważ, że pewnie z 99 % osób, potraktowałoby taki tekst z baaaardzo mocnym przymrużeniem oka. Ot, po prostu uśmialiby się i tyle, nawet przez chwilę nie myśląc o jakimś podtekście czy drugim dnie.
Jak można do Ciebie dotrzeć, żebyś w końcu zrozumiała, że ludzie dla siebie obcy, których absolutnie nic w danej chwili nie łączy, potrafią i powinni ze sobą wesoło rozmawiać, żartować i czasami nawet flirtować, żeby nie chodzić cały czas ze spuszczoną głową i wiecznym  smutkiem na twarzy. Naprawdę WIELOKROTNIE spotykam się z sytuacjami, kiedy ludzie zupełnie OBCY dla siebie, wręcz wymieniają się uprzejmościami, czy wręcz flirtują ze sobą( w granicach rozsądku), nawet przy pojedynczych przypadkach. Tym bardziej, kiedy spotykamy się z kimś regularnie w celach służbowych. Czy każda relacja damsko-męska musi się sprowadzać do ostatecznego finału w postaci związku/romansu/seksu?

191

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
onaionnieboigrom napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Wybacz, ale Twój udział we własnym wątku - zamienia się w klasyczne trollowanie ...


Nie rozumiem o co Ci chodzi IsaBella77. Opisuję tu to, co się naprawdę wydarzyło. Stety i niestety.

Chodzi mi o to, że kiedy dyskusja w Twoim temacie cichnie, to Ty znienacka pojawiasz się i wypuszczasz kolejną bombę, mającą być dowodem na to, że Twój instruktor, u którego wyjeździłaś w międzyczasie chyba ze 120 godzin już - jest w Tobie zakochany na śmierć i życie.

Zupełnie jakby 4 strony rad, wskazówek i wsparcia, trafiały gdzieś w próżnię.

Jednego dnia piszesz, jak to wszystko zrozumiałaś, i jak to kończysz relację, której nota bene wcale nie ma. Jak to zmienisz instruktora.
Po jakimś czasie wracasz z rewelacją, która wskazuje na to, że wszystkie dobre rady i wsparcie, masz głęboko w poważaniu smile
Typowe zarzucanie na forumowiczów przynęty.

192

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy
bagienni_k napisał/a:
onaionnieboigrom napisał/a:

Ostatnio powiedział, że nie wypuściłby mnie z elki i jeździłby ze mną do emerytury, gdyby było można.

Wobec tego zauważ, że pewnie z 99 % osób, potraktowałoby taki tekst z baaaardzo mocnym przymrużeniem oka. Ot, po prostu uśmialiby się i tyle, nawet przez chwilę nie myśląc o jakimś podtekście czy drugim dnie.
Jak można do Ciebie dotrzeć, żebyś w końcu zrozumiała, że ludzie dla siebie obcy, których absolutnie nic w danej chwili nie łączy, potrafią i powinni ze sobą wesoło rozmawiać, żartować i czasami nawet flirtować, żeby nie chodzić cały czas ze spuszczoną głową i wiecznym  smutkiem na twarzy. Naprawdę WIELOKROTNIE spotykam się z sytuacjami, kiedy ludzie zupełnie OBCY dla siebie, wręcz wymieniają się uprzejmościami, czy wręcz flirtują ze sobą( w granicach rozsądku), nawet przy pojedynczych przypadkach. Tym bardziej, kiedy spotykamy się z kimś regularnie w celach służbowych. Czy każda relacja damsko-męska musi się sprowadzać do ostatecznego finału w postaci związku/romansu/seksu?


Ok, to pewnie jest żałosne. Wiem, że to żart, ale sobie wyobrażam, że może coś między słowami do mnie mówi. Może rzeczywiście jestem tylko czasoumilaczem? Niby potrafię odróżnić tani podryw od czegoś więcej, ale może jak już mnie wzięło i jestem nim zauroczona, może wtedy ta intuicja już nie taka i wskaźnik wariuje?

193

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Dochodzę do wniosku, że chyba potrzebuję ciągłego zapewniania ze strony płci męskiej, że jestem interesująca, sexy itd. Wiem, że jestem, ale potrzebuję tych spojrzeń mimo wszystko. To mnie jakoś tak karmi. A instruktor mnie dodatkowo bardzo kręci, jako facet, człowiek, osobowość, wygląd, wszystko. Żal mi siebie samej.

194

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

W zachowaniu tego człowieka w stosunku do Ciebie nie widać żadnych spojrzeń, żadnego podrywu, ani żadnych zapewnień.
To są wyłącznie Twoje wymysły i nadinterpretacje.
O zainteresowaniu świadczą czyny i postępowanie, a nie puste żarty, za którymi nic nie idzie.

Obawiam się, że to i tak do Ciebie nie dotrze, ale gdybyś się z tym pogodziła, to by Ci bardzo pomogło w ocenie realnej sytuacji w jakiej się znajdujesz.

195

Odp: zakochałam się w instruktorze jazdy

Pisałaś IsaBella77, że co jakiś czas wrzucam tu bombę, to chyba wrzucę ostatnią... Przeżyłam szok, kiedy ni stąd ni zowąd mój instruktor pojawił się w pracy z fotelikiem dziecięcym uśmiechnięty od ucha do ucha i dumny jak paw. Okazało się, że jego żona jest w końcówce ciąży. O niczym nie wiedziałam, a podobno już się tym chwalił w pracy (jak twierdził). To było mocne otrzeźwienie. Czuję niesmak, owszem, no był i jest zdystansowany, ale bywały momenty, że nie był! I to w czasie, kiedy już żona była w ciąży. Ufałam mu, a on o takim "szczególe" nie chciał powiedzieć. Wszyscy tacy sami... Wracam do rzeczywistości.

Posty [ 131 do 195 z 241 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » zakochałam się w instruktorze jazdy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024