LubięOwoce napisał/a:Kobieto, poczytaj sobie jeszcze raz co Ty tutaj wypisujesz..
Ty stwierdzasz(nie on), że jesteś dla niego wyjątkowa.. Nie wiesz, jak się zachowuje wobec innych kobiet z którymi jeździ plus możliwe, że tylko flirtuje a kocha żonę i o innej nawet nie myśli.. O ile w ogóle flirtuje. Dorobilas sobie do niego jakąś ideologię, jego słowa prawdopodobnie źle interpretujesz tylko dlatego, że Ci się podoba fizycznie. Znałam instruktora, co mówił mile słowa innym dziewczynom tylko dlatego, że widział że mają kompleksy i chciał je trochę podnieść na duchu.
Można wyczuć coś takiego jak chemia, ale można się też na tym grubo przejechać.
Mówił już wiele razy, że jestem wyjątkowa, niemożliwa itd. (w kontekście jazdy, ale dało się wyczuć, że nie tylko...). Raz przywitał się słowami "O, moja ulubiona kursantka". I było to przy innej kursantce, która już wysiadała.
Cżęsto też zastanawia się na głos: " Jak ja z Panią wytrzymuję?" I się śmieje. Jak mówię, że musi chyba mnie bardzo lubić, nie zaprzecza. Kiedyś zresztą powiedział, że mnie bardzo lubi, to było jeszcze na początku.
Cóż, nie wiem jak się zachowuje do innych kursantek, sądzę, że raczej profesjonalnie, choć na początku pamiętam, że jakieś dwie dziewczyny-koleżanki, obie z nim jeździły, słały mu smsy, a on się uśmiechał pod nosem (to było na pierwszych jazdach). Też w tym czasie, czyli na samym początku, rozmawialiśmy o kursantach, i powiedział, że niektórzy zdają i kontakt się urywa, a niektórych się pamięta nawet dwa lata (on dwa lata pracuje). Po czym dodał wtedy, że czuje, że mnie będzie pamiętał o wiele dłużej. Ale to było na początku. Minęło już kilka dobrych miesięcy, wszystko się rozwija...
Pamiętam jak poprawiał na początku pachołki na placu i mówił, że innym to każe wysiadać i poprawiać, a "dla takiej kursantki" sam to zrobi i popatrzył przeciągle.
Wypytywał mnie o pewną dziedzinę, czy w niej działam, a później okazało się, że skończył studia w tym kierunku. Wyraźnie szukał podobieństw.