autorko, marnujesz tylko czas
67 2019-08-12 17:35:57 Ostatnio edytowany przez Znerx (2019-08-12 17:37:15)
czyli tak ornitologicznie podsumowując:
- autorka czuje, że juz czas uwić gniazdo i postarać się o pisklaka,
- a jej chłopak jeszcze nie.
Pora się rozejść?
Zresztą związki z młodości raczej i tak kończą się rozwodami.
ł ciut lepszą pracę, dajmy na to przy 7-8 tys na rękę,
Ciut lepszą to jest w granicach 5% najwyżej zarabiających polaków
Facet powiedział, że za rok on SOBIE kupi mieszkani, i JEMU pomogą rodzice, a Autorka może od niego je WYNAJĄĆ.
Ja też niestety (dla Autorki) podobnie to odbieram . Trochę to tak wygląda, jakby mu się nie chciało angażować (np. nie chce podjechać do Ciebie gdy jest niedaleko) a to nie jest dobra wróżba na przyszłość.
69 2019-08-12 18:47:39 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-08-12 18:51:35)
Cześć Dziewczyny!
Twierdzi, ze wynajem to marnowanie pieniędzy, że lepiej coś wspolnie kupic i wziac kredyt. Ja jednak nie chcę jeszcze ładować się w kredyty, ponieważ po 1 - moja zdolność kr. jest bardzo mała, plus nie mam szans by w krótkim czasie mieć kasę na wkład własny. T zaproponował jedynie, ze w takim razie on kupi mieszkanie za ok. rok, bo musi dozbierac pieniadze, a ja u niego będę lokum wynajmowac, jeśli chcę. Jednak dla mnie to też nie jest dobre rozwiązanie.. czuję, że z jego strony to są tylko jakieś wymówki i odciąganie wszystkiego w czasie.. nie znam drugiej takiej pary, która po takim czasie nie chciała nawet spróbować zyc razem
co o tym sądzicie? Miałyscie może podobne doświadczenia?
A jeśli nie chcesz, to nie będziesz wynajmować i dalej będziecie się widywać raz w tygodniu. - To tak a propos rozmyślania o przewadze wynajmu teraz nad kupnem/zakredycaniem się za rok.
Facet ma dobry plan, ale - wg mnie - gdyby on traktował znajomosć bardziej poważnie, to wyłożyłby swoje zamiary w sposób nie budzący wątpliwości. A tu, z tego co piszesz, on się bardziej wymiguje i odpiera temat, nie ma ochoty na wspólne mieszkanie (gdyby miał, to przynajmniej gościłby częściej u ciebie lub ty u niego, bez większego względu na warunki).
I dalej, plan ma dobry, bo tak naprawdę wtedy - za rok gdy będziesz u niego wynajmować - będziecie mieli możliwość się lepiej poznać i ocenić, czy jest sens ciągnąć to dalej czy nie (bo na razie spotykacie się raptem 2 razy w tygodniu, a to niewiele). Tylko to jest znowy przesuwanie pewnej fazy związku znów na za rok. Choć wg mnie najlepsze co w tej sytuacji mozecie zrobić - on niech kupi, ty powynajmuj i się sparwdźcie jak to na co dzień by między wami wyglądało.
bagienni_k napisał/a:Jeśli za niecałe 40m2 mam zapłacić 240 tys( i nie jest jakoś specjalnie drogo) to ja postoję. Już wolę wydać kasę na inne przyjemniejsze rzeczy.
Rozumiem, że dla ciebie te 1200zl wywalane co miesiąc na wynajem to te przyjemniejsze rzeczy. Są różne fetysze.
Weź kalkulator i policz gdzie będziesz po 10 latach wynajmu mieszkania a gdzie będziesz za 10 lat spłacając podobną do wynajmu ratę kredytu, z której część spłaca kapitał a dodatkowo zyskujesz na wzroście cen nieruchomości.
No ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy się do takich rzeczy nadaje. Ktoś jednak musi spłacać kredyt osobom kupującym pod wynajem.
Ok, a gdzie miałam mieszkać Twoim zdaniem przez te 8 lat kiedy studiowałam i pracowałam jednocześnie? No nie miałam innej opcji niż wynajem, poza tym przyjechałam do Krk z daleka. I wiele osób tak ma. Gdybym miała patrzeć na to, gdzie by była kupując mieszkanie X lat temu, to bym się załamała.
Ktoś może powiedzieć - Twój pech. No mój pech, i faktycznie nie mam prawa od nikogo wymagać, aby wydawał ze mną pieniądze na wynajem. Ale zasluguje chyba na to by wiedzieć kiedy kolejny krok w związku nastąpi, a to jest jakoś odsuwane.. Jest mi przykro najbardziej przez to, że to ja muszę 'pchac' do przodu takie rzeczy i takie rozmowy..
Poza tym, ja chciałam wynajmować wspólnie mieszkanie no max przez ok. rok. Max. Nawet pół roku byłoby super.
71 2019-08-12 22:29:03 Ostatnio edytowany przez Wzl (2019-08-12 22:30:00)
... faktycznie nie mam prawa od nikogo wymagać, aby wydawał ze mną pieniądze na wynajem. Ale zasluguje chyba na to by wiedzieć kiedy kolejny krok w związku nastąpi, a to jest jakoś odsuwane.. Jest mi przykro najbardziej przez to, że to ja muszę 'pchac' do przodu takie rzeczy i takie rozmowy..
Poza tym, ja chciałam wynajmować wspólnie mieszkanie no max przez ok. rok. Max. Nawet pół roku byłoby super.
Już pisałem. Co do wynajmu uważam tak jak twój partner - to wywalanie kasy w błoto. Opcja wyłącznie dla biednych i potrzebujących mobilności. Nie ważne czy pół roku czy 8 lat należy tej opcji unikać jeżeli się da. W jego wypadku się da chociaż nie wiem czy nie wolałbym wolniej odkładać a zamieszkać szybciej z kobietą, którą kocham, nawet w wynajętym pokoju. No ale każdy jest inny.
Co do kolejnego kroku masz rację. Masz prawo wiedzieć na czym stoisz. Nie jesteś pewna swego faceta i to powinno cię powstrzymywać od kolejnego kroku a nie pchać cię do niego. Jak coś nie gra to życiowe zmiany typu wspólne mieszkanie, ślub czy dziecko nie zadziałają jak lekarstwa, prędzej jak katalizatory, które przyspieszą rozpad.
Najpierw uporaj się z poczuciem niepewności w związku, pogadaj z partnerem o twoich wątpliwościach i spróbujcie znowu być zadowolonym z tego co macie. Dopiero wtedy szukajcie drogi do przodu i ewentualnie gdzie, z kim i kiedy zamieszkać.
Wzl napisał/a:bagienni_k napisał/a:Jeśli za niecałe 40m2 mam zapłacić 240 tys( i nie jest jakoś specjalnie drogo) to ja postoję. Już wolę wydać kasę na inne przyjemniejsze rzeczy.
Rozumiem, że dla ciebie te 1200zl wywalane co miesiąc na wynajem to te przyjemniejsze rzeczy. Są różne fetysze.
Weź kalkulator i policz gdzie będziesz po 10 latach wynajmu mieszkania a gdzie będziesz za 10 lat spłacając podobną do wynajmu ratę kredytu, z której część spłaca kapitał a dodatkowo zyskujesz na wzroście cen nieruchomości.
No ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy się do takich rzeczy nadaje. Ktoś jednak musi spłacać kredyt osobom kupującym pod wynajem.To nie do końca tak jest.
Na moim przykładzie - 1400 miesięcznie kosztuje mnie wynajem plus rachunki. Dzielę te koszta na pół z partnerem. Czyli kosztuje mnie to obecnie 700zł miesięcznie. Czasami 800 jak są większe rachunki.
Nie ma szans, żebym dostała kredyt, w którym płaciłabym taką wysokość ratyzakładając, że chcę mieszkanie większe niż 20m2. Bo w takim to ja sobie mogę mieszkać tymczasowo, jeżeli miałabym myśleć o swoim to minimum 3 pokoje. Też nie ma co ukrywać, jesteśmy przed ślubem i jak dla mnie głupotą jest branie kredytu w dwie osoby bądź spłacanie go w dwie osoby. Mieszkanie jest tego, kto bierze kredyt. Dopóki nie ma wspólnoty majątkowej, pakowanie się w taką sytuację jest strzałem w stopę.
Jasne, mogłabym nie wynajmować i odkładać na kapitał początkowy do kredytu, ale gdzie miałabym przez ten czas mieszkać?
pod mostem?
Pomijając oczywistą oczywistość, że kredyt na 30 lat jest ryzykowny. To mieszkanie przez 30 lat jest nie moje tylko banku. Jeżeli stracę pracę i nie będę w stanie spłacić raty, wywalą mnie zmieszkania szybciej niż najemca.
No właśnie, ja też mam takie podejście - dla mnie najbliższą opcja byłoby wzięcie kredytu po slubie, jak już będziemy mieli wspólnote majątkową. Z tego co sie orientowałam, teraz dostałabym kredyt na jakieś mieszkanie wielkości max 30 m kw - też wydaje mi się, że jak już kupowac cokolwiek, to minimum te 3 pokoje... no po co pchac się w kredyt na kawalerkę? A takie coś mi sugerowal wlasnie T...
73 2019-08-12 22:47:55 Ostatnio edytowany przez Wzl (2019-08-12 22:49:05)
- dla mnie najbliższą opcja byłoby wzięcie kredytu po slubie, jak już będziemy mieli wspólnote majątkową. Z tego co sie orientowałam, teraz dostałabym kredyt na jakieś mieszkanie wielkości max 30 m kw - też wydaje mi się, że jak już kupowac cokolwiek, to minimum te 3 pokoje... no po co pchac się w kredyt na kawalerkę? A takie coś mi sugerowal wlasnie T...
Zupełnie nie rozumiem tego myślenia. Dlaczego musisz mieć ślub żeby kupić z kimś mieszkanie na spółkę? Możecie to zrobić teraz. W razie rozstania dzieje się dokładnie to samo co w razie rozwodu. Mieszkanie przejmuje jedna strona, spłacając drugą, sprzedajecie dzieląc się pieniędzmi lub sprzedaje sąd dzieląc to co zostanie.
Druga kwestia: dlaczego chcesz minimum 3 pokoje skoro cię na takie nie stać i obecnie takiego nie potrzebujesz? Lepiej zacząć budować swój majątek powoli zgodnie z potrzebami i możliwościami i w miarę potrzeb i coraz wyższych zarobków piąć się do góry.
Mieszkanie nie musi być na całe życie. Można je sprzedać i kupić większe, również z niesplaconym kredytem.
Zauważam kolejny raz tutaj podejście "all or nothing" - wynajmuję obecnie pokoik ale jak coś kiedyś kupię to min 65m2 za min. 400tys.
Nie od razu Kraków zbudowano. Małymi łyżeczkami trzeba nabierać a nie pożyczoną chochlą.
Dariis1350 napisał/a:- dla mnie najbliższą opcja byłoby wzięcie kredytu po slubie, jak już będziemy mieli wspólnote majątkową. Z tego co sie orientowałam, teraz dostałabym kredyt na jakieś mieszkanie wielkości max 30 m kw - też wydaje mi się, że jak już kupowac cokolwiek, to minimum te 3 pokoje... no po co pchac się w kredyt na kawalerkę? A takie coś mi sugerowal wlasnie T...
Zupełnie nie rozumiem tego myślenia. Dlaczego musisz mieć ślub żeby kupić z kimś mieszkanie na spółkę? Możecie to zrobić teraz. W razie rozstania dzieje się dokładnie to samo co w razie rozwodu. Mieszkanie przejmuje jedna strona, spłacając drugą, sprzedajecie dzieląc się pieniędzmi lub sprzedaje sąd dzieląc to co zostanie.
Druga kwestia: dlaczego chcesz minimum 3 pokoje skoro cię na takie nie stać i obecnie takiego nie potrzebujesz? Lepiej zacząć budować swój majątek powoli zgodnie z potrzebami i możliwościami i w miarę potrzeb i coraz wyższych zarobków piąć się do góry.
Mieszkanie nie musi być na całe życie. Można je sprzedać i kupić większe, również z niesplaconym kredytem.
Zauważam kolejny raz tutaj podejście "all or nothing" - wynajmuję obecnie pokoik ale jak coś kiedyś kupię to min 65m2 za min. 400tys.
Nie od razu Kraków zbudowano. Małymi łyżeczkami trzeba nabierać a nie pożyczoną chochlą.
Dokladnie, ze nawet z kredytem mozna sprzedac. Moi rodzice sprzedali swoj dom, z pieniedzy splacili kredyt i kupili za gotowke mieszkanie.
Takze wszystko mozna i moze zawsze sie wycofac.
Sama bym w zyciu kredytu nie wziela, a juz na bank nie na mieszkanie. Ale jak ktos sobie tak chce to jest dobry plan.
Co do slubu to autorka moze po prostu marzy o slubie? O kims kto sie oswiadczy i bedzie 100% pewien i chcial ja? Tutaj jest wlasnie problem z tym calym zwiazkiem.
Te trzy pokoje to moze dla dzieci?
75 2019-08-13 05:48:09 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-08-13 05:50:30)
przeczytałem tylko pierwszy post (powód:bardzo mało czasu) i hmm to mi się wydaje wstęp do typowego schematycznego życia - później ślub, później dziecko albo kilka, i już nie ma własnego życia. Też nie decydowałbym się na wynajmowanie na jego miejscu, ale ta sytuacja jest szczególna bo koszty wynajmu już są ponoszone, w chwili obecnej tylko przez Ciebie a on ma wygodną sytuację bo mieszka z rodziną i nie musi uczestniczyć w tych kosztach. Dla mnie to wydaje się brakiem empatii z jego strony, co innego gdybym wiedział że dziewczyna np. ma zagwarantowane bezpieczne miejsce stałego pobytu jak dom rodziców gdzie panują dobre relacje, a co innego gdyby dziewczyna z niewielkiej wypłaty musiała samodzielnie pokryć pełne koszty wynajmu. Wtedy naturalne wydaje się zainteresować dziewczyną, zapytać Mała a jak ty sobie radzisz z wynajmem, może połączmy siły w ponoszeniu kosztów, ja chcę mieszkać z własną rodziną i nie chcę tego zmieniać ale nie powinnaś być sama z wydatkami. W tej chwili nie widzę jakiegoś współdziałania, to jest raczej sytuacja wygodna dla niego gdy on gromadzi środki na przyszłość, a Ty jesteś sama z własnymi wydatkami, można dążyć do zmian, mieć własną inicjatywę, albo zaakceptować obecny stan odrębności i żyć dalej tak jak teraz.
Droga autorko, Twoje obawy są w pełni uzasadnione. Wiele opinii tutaj tłumaczy decyzję Twojego chłopaka, ale polecam się nimi nie sugerować.
Twój facet to wystraszony chłopczyk, który znajdzie wymówkę na każdą okazję - "nie jestem gotowy", "to jest za drogie", "nie chcę z obcymi". Później pojawia się kolejne, bardziej irracjonalne.
Oczywiście wynajem kosztuje i bardziej opłaca się mieszkać z rodzicami, jednak trzeba znaleźć jakiś kompromis. Albo kasa albo komfort. Szkoda kasy - można wynająć większe mieszkanie i znaleźć do niego współlokatora. W tym wszystkim nie chodzi, o zainwestowanie w wynajem tylko w relację z Tobą i jej rozwój we właściwym kierunku. Jesteście parą kilka lat i skoro on twierdzi, że jest dobrze to należy podejmować kolejne kroki. Skoro on tego nie chcę, to całkiem prawdopodobne że gdy zostanie postawiony pod ścianą ucieknie z tego związku. Możliwe też, że ucieknie do innej gdzie przynajmniej na początku będzie wolny od presji wspólnego mieszkania i zgłębiania relacji.
77 2019-08-15 16:02:19 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-15 16:03:57)
Takie podejście "all or nothing" u niektórych może wynikać z lęku przed zmianami, przynajmniej zbyt częstymi.
Jeśli powiedzmy ktoś studiuje lub pracuje, ale nie za zbyt wielką stawkę, to wynajem może mu się wydawać bezpieczniejszym wyjściem. W momencie, kiedy już chce zainwestować we własny kącik, to woli być może postawić sprawę na ostrzu noża i kupić coś, co już będzie miał na długo. Jak już to dostanie, to zwyczajnie nie chce zmieniać, czuje sie komfortowo. Wizja jakiś znaczących zmian może budzić obawy. Tylko pułapka leży w tym,że skoro marzy sie o własnym, wielkim gniazdku, które ma być ostoją do końća życia, trzeba za nie odpowiednio dużo zapłacić. Są w ofercie mieszkania mniejsze, być może o obniżonym standardzie, ale nie załapują się w gusta odbiorcy.
To wszystko nie zmienia faktu, że ten gość myśli raczej tylko o swojej wygodzie. Ma zawsze pod nosem koło ratunkowe, w postaci mieszkania rodziców i nigdzie mu się nie spieszy. Stawia Cię Autorko w ciężkiej sytuacji, nie licząc sie z Twoim zdaniem. Wykręca się różnymi wymówkami, odkładając w nieskończoność to, co dla Ciebie jest ważne. Musiałabyś szczerze z nim pogadać i bardziej zdecydowanie wyrazić swoje obawy.
78 2019-08-15 16:32:59 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-08-15 16:56:52)
Droga autorko, Twoje obawy są w pełni uzasadnione. Wiele opinii tutaj tłumaczy decyzję Twojego chłopaka, ale polecam się nimi nie sugerować.
Twój facet to wystraszony chłopczyk, który znajdzie wymówkę na każdą okazję - "nie jestem gotowy", "to jest za drogie", "nie chcę z obcymi". Później pojawia się kolejne, bardziej irracjonalne.
Oczywiście wynajem kosztuje i bardziej opłaca się mieszkać z rodzicami, jednak trzeba znaleźć jakiś kompromis. Albo kasa albo komfort. Szkoda kasy - można wynająć większe mieszkanie i znaleźć do niego współlokatora. W tym wszystkim nie chodzi, o zainwestowanie w wynajem tylko w relację z Tobą i jej rozwój we właściwym kierunku. Jesteście parą kilka lat i skoro on twierdzi, że jest dobrze to należy podejmować kolejne kroki. Skoro on tego nie chcę, to całkiem prawdopodobne że gdy zostanie postawiony pod ścianą ucieknie z tego związku. Możliwe też, że ucieknie do innej gdzie przynajmniej na początku będzie wolny od presji wspólnego mieszkania i zgłębiania relacji.
Nic dodać, nic ująć, a jeśli przypomnieć jeszcze o tym, że on zamierza kupić mieszkanie tylko dla siebie, a ty mogłabyś mieszkać u niego jako podnajmujaca, to sorry, ale cienko to wygląda.
Autorko, zerknij na sąsiednim wątek miło "co robić dalej" czy coś w tym stylu, bo zdaje się, że obie z milo jedziecie na podobnym wózku.
Cześć Dziewczyny!
Chciałam się Was poradzić, bo już kompletnie nie wiem, co o tym myśleć...
Jestem z chłopakiem już ponad 4 lata. Mamy oboje po 26 lat. Układało się między nami raczej ok, mamy stabilne relacje. T. zawsze był zaangażowany, czuły. Jednak kiedy ok. 2 lata temu zaczęłam delikatnie podpytywać go o wspólne mieszkanie, najpierw stwierdził, że to ciut za szybko. Ok, pomyślałam, moze serio nie jest gotowy. Sytuacja wygląda tak, że ja pracuję i wynajmuje stancje w Krk, T rowniez pracuje w tym miescie, ale dojezdza do niego ok 30 km - dojazd zajmuje mu ok. godziny w 1 stronę. Spotykamy się 1-2 razy w tygodniu. Dodam, ze warunki w jego domu są rowniez bardzo srednie - jest to niezbyt duze mieszkanie, sa tam rodzice T plus jeszcze jego rodzenstwo. Mimo, ze oboje zarabiamy z T naprawde niezle (nieco ponad 3k miesiecznie) T nie chce wynająć ze mną nic wspolnie. Twierdzi, ze wynajem to marnowanie pieniędzy, że lepiej coś wspolnie kupic i wziac kredyt. Ja jednak nie chcę jeszcze ładować się w kredyty, ponieważ po 1 - moja zdolność kr. jest bardzo mała, plus nie mam szans by w krótkim czasie mieć kasę na wkład własny. T zaproponował jedynie, ze w takim razie on kupi mieszkanie za ok. rok, bo musi dozbierac pieniadze, a ja u niego będę lokum wynajmowac, jeśli chcę. Jednak dla mnie to też nie jest dobre rozwiązanie.. czuję, że z jego strony to są tylko jakieś wymówki i odciąganie wszystkiego w czasie.. nie znam drugiej takiej pary, która po takim czasie nie chciała nawet spróbować zyc razemco o tym sądzicie? Miałyscie może podobne doświadczenia?
Nie wiem czy zauważyłaś co sama napisałaś :..a ja u niego będę lokum wynajmowac, jeśli chcę.. czyli co, będziesz u niego wynajmować i płacić za wynajem? Piszesz także,że przez te 4 lata było super,ale odkąd zaczęłaś wspominać o wspólnym mieszkaniu, on nagle zaczyna się wycofywać.Widocznie ta inicjatywa musi wyjść od niego,a skoro czegoś takiego Tobie nie proponuje,musisz być cierpliwa i poczekać na dalszy rozwój wypadków.Faceci nie lubią być ponaglani,zresztą to oni mają zadbać o swoją partnerkę, nie odwrotnie. Pozdrawiam.
80 2019-08-15 19:45:18 Ostatnio edytowany przez Wzl (2019-08-15 19:50:09)
W tym wszystkim nie chodzi, o zainwestowanie w wynajem tylko w relację z Tobą i jej rozwój we właściwym kierunku.
Chcesz być ze mną to płać za wynajem...
Jesteście parą kilka lat i skoro on twierdzi, że jest dobrze to należy podejmować kolejne kroki.
Kroki jakie powinni podjąć dorośli ludzie to myślenie o przyszłości nie o najbliższych 3 miesiącach. Dorośli ludzie żyją w swoich mieszkaniach.
To autorka nie jest pewna tego związku dlatego wymyśla jakieś powody o małej pensji, braku ślubu itp i zamiast zacząć dorosłe życie chce siedzieć na stancji jak student. Do tego jeszcze chce do tego samego zmusić chłopaka.
Nie wiem czy zauważyłaś co sama napisałaś :..a ja u niego będę lokum wynajmowac, jeśli chcę.. czyli co, będziesz u niego wynajmować i płacić za wynajem?
Nie, on weźmie kredyt na 30 lat z pomocą rodziców, będzie co miesiąc płacił ratę a ona będzie miała darmową chatę.
zresztą to oni mają zadbać o swoją partnerkę, nie odwrotnie.
Pozdrawiam.
Masz poglądy z poprzedniego wieku.
teeom napisał/a:W tym wszystkim nie chodzi, o zainwestowanie w wynajem tylko w relację z Tobą i jej rozwój we właściwym kierunku.
Chcesz być ze mną to płać za wynajem...
teeom napisał/a:Jesteście parą kilka lat i skoro on twierdzi, że jest dobrze to należy podejmować kolejne kroki.
Kroki jakie powinni podjąć dorośli ludzie to myślenie o przyszłości nie o najbliższych 3 miesiącach. Dorośli ludzie żyją w swoich mieszkaniach.
To autorka nie jest pewna tego związku dlatego wymyśla jakieś powody o małej pensji, braku ślubu itp i zamiast zacząć dorosłe życie chce siedzieć na stancji jak student. Do tego jeszcze chce do tego samego zmusić chłopaka.natolinka napisał/a:Nie wiem czy zauważyłaś co sama napisałaś :..a ja u niego będę lokum wynajmowac, jeśli chcę.. czyli co, będziesz u niego wynajmować i płacić za wynajem?
Nie, on weźmie kredyt na 30 lat z pomocą rodziców, będzie co miesiąc płacił ratę a ona będzie miała darmową chatę.natolinka napisał/a:zresztą to oni mają zadbać o swoją partnerkę, nie odwrotnie.
Pozdrawiam.
Masz poglądy z poprzedniego wieku.
Nie chodzi o to, żeby miała darmowa chatę, tylko o to, jak facet podchodzi do tej sprawy. Przecież niechże i ta chata będzie jego, jednak jeśli dziewczyna tam zamieszka, to nie wyobrażam sobie czegoś takiego, że co miesiąc będzie płaciła mu za wynajem. Przecież to chore. Gdyby na mnie trafiło coś takiego, to czulabym się urazona na maksa. Gdybym wiedziała, że mam w perspektywie sto lat życia i tak strasznie zależałoby mi na tym facecie, to wolalabym być dochodząca ze swoich czterech ścian.
Bo co to miałoby być? Kochajmy się jak bracia, ale liczmy jak Żydzi? No pewnie, że można i tak i wszystko jest dla ludzi, ale ja piszę o sobie i wiem, że mnie idrzuciliby od takiego faceta na kilometr. Gdybym zamieszkała z kimś w jego mieszkaniu, to na pewno nie jako sęp, tylko normalnie dawalabym swój wkład we wspólne życie.
A jeśli chodzi o to, żeby autorka cierpliwie czekała, bo mężczyźni nie lubią być popedzani i od nich powinna wyjść inicjatywa, to cóż? Poglądy z innej epoki albo po prostu naiwny idealizm.
W zyciu nie wynajmowalabym od wlasnego partnera i juz nie mowiac o tym, ze nie chcialabym byc z kims kto wraz z rodzicami bierze kredyt, mieszka z rodzicami do tego wieku i sam ze mna nie potrafi zbudowac zycia tylko od rodzicow wszystko.
83 2019-08-15 21:16:31 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-15 21:20:07)
Jak zwał tak zwał - dorzucisz się do czynszu brzmi lepiej?
Przypominał ze 1 propozycja to kredyt z nią.
Co złego w kredycie z rodzicami? Moja siostra wzięła w tym wieku z rodzicami by zamieszkać na swoim a za 2 lata splacala juz sama. Bo tak można. A teraz maz placi i co? Trochę elastycznosci ludzie..
84 2019-08-15 23:32:43 Ostatnio edytowany przez authority (2019-08-15 23:43:13)
Konserwatystom(umysłowym nie koniecznie są to wyborcy partii konserwatywnej choć w większości zazwyczaj tak) brakuje elastyczności. Taki postawisz na moim i basta. Ich mózgom trudniej dojść do jakiegoś konsensusu a każda nowa sytuacja wzbudza u nich lęk, panikę. U takich ludzi często dochodzi do konfliktów zdrad choć rzadziej do rozwodów ponieważ wiadomo boją się tego co nowe...
PS(post scriptum jakby ktoś nie wiedział) Mają skopane życie a później chcą by inni też cierpieli więc wchodzą innym w osobiste życie.
Ten związek nie ma już przyszłości. Nie dojdziesz dlaczego bo możesz dla faceta robić wszystko a on i tak pójdzie do nowej bo … jest nowa. Zobacz czy ma on jakieś pasje. Jeśli ma jakieś pasje np coś buduje, coś tworzy, blog, stronę internetową, skleja modele czy szydełkuje. Zobacz czy doprowadza projekty do końca. Jeśli nie to znaczy że się szybko nudzi i tak samo znudził się tobą i znudzi się kolejną, aż któraś nie weźmie go na dzieciaka albo nie znudzi mu się skakanie z kwiatka.
Nie sądzisz, że jeśli on kupi mieszkanie to dokładanie się do czynszu jest trochę nie na miejscu ? Rozumiem że ty zatroszczyłabyś się o jedzenie on zorganizował dom ale albo cie chce jako partnerkę albo dowidzenia. Co dzień masz okazję poznać tego jedynego a tak stracisz tylko przy nim najlepsze lata.
Tak samo bym nie kupował nic na kredyt z osobą z którą nie masz ślubu. Inaczej koleś cie wywali z domu powie że on płacił raty i coś kręci. Bo jeśli ty wynajmujesz mieszkanie i on by przyszedł mieszkać to by było taniej niż dojazdy 30 km w jedną stronę.
Ja bym go nie dopytywał już tylko powiedział konkretnie. Słuchaj Tomek zależy mi na stabilizacji bo tak dryfuje i dryfuje a chciałabym wiedzieć na czym stoję. Czy nie sądzisz że fajnie byłoby zamieszkać razem albo chociaż spróbować jak nam pójdzie zanim kupimy coś swojego ? Zobaczymy ile na prawdę się wydaje pieniędzy ty zaoszczędzisz na dojazdach i to powiedz co czujesz.
Jeśli to nie pomoże ja bym go odpuścił i powiedział, że niestety nasze drogi się różnią a ja wiecznie nie będę miała 20 lat i jak trafi mi się okazja na zmianę w życiu to niewykluczone że z niej skorzystam (mam na myśli innego faceta chyba się domyśli)
To oznacza, że może ma inną i jesteś jego kolejną i ma nadzieję, że zerwiesz z nim. Facet nie powie ci że kończy związek bo faceci to tchórze albo ma zawsze do czego wrócić na potrzeby sexualne. Więc wybadaj teren ale zacznij być stanowcza i przejmij kontrolę. Jak dla mnie koleś puka laski na boku albo nawet z jedną jest w dłuższym związku.
Nie sądzisz, że jeśli on kupi mieszkanie to dokładanie się do czynszu jest trochę nie na miejscu ? \
Nie uważasz, że jeżeli mieszka się razem to obie strony powinny dokładać się do czynszu?
Wraith napisał/a:Nie sądzisz, że jeśli on kupi mieszkanie to dokładanie się do czynszu jest trochę nie na miejscu ? \
Nie uważasz, że jeżeli mieszka się razem to obie strony powinny dokładać się do czynszu?
A czy można wycenić miłość ? Albo kochasz prawdziwie i oddajesz siebie albo "kochasz" i oczekujesz
88 2019-08-16 12:38:57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-16 12:39:24)
Tak pójdzie do innej bo nie szydelkuje:))
Miłości nie da się wycenic.. A skalę szantażu da? Takich sorki glupot nie czytalam tu dawno
89 2019-08-16 13:12:13 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2019-08-16 13:14:17)
Lady Loka napisał/a:Wraith napisał/a:Nie sądzisz, że jeśli on kupi mieszkanie to dokładanie się do czynszu jest trochę nie na miejscu ? \
Nie uważasz, że jeżeli mieszka się razem to obie strony powinny dokładać się do czynszu?
A czy można wycenić miłość ? Albo kochasz prawdziwie i oddajesz siebie albo "kochasz" i oczekujesz
Miłosci nie, koszty mieszkania tak
niby z jakiej paki ona miałaby u niego mieszkać i nie płacić połowy czynszu? Bo mieszkanie jest jego? Ok, to on niech spłaca kredyt, niech sobie umebluje itd. Ale jak się mieszka wspólnie to i rachunki się płaci wspólnie. Nie wiem z jakiego powodu jedna osoba miałaby ponosić całe koszta w imię tego, że to miłość to nie spłacanie komuś kredytu, to ponoszenie kosztów wspólnego mieszkania. Zresztą w wielu miejscach jest tak, że jak mieszka jedna osoba to płaci mniejszy czynsz niż jak mieszkają dwie.
spoko, pójdę dzisiaj z partnerem na zakupy i powiem mu, że miłość płaci za to, co ja będę jeść w następnym tygodniu albo jak poprosi mnie, żebym mu kupiła wodę wracając z pracy to też powiem, żeby miłość mu kupiła.
edit.
o, albo powiem partnerowi, żeby nie oczekiwał ode mnie, że dorzucę się do wyjazdu na wakacje, bo przecież mnie kocha prawdziwie i nie powinien ode mnie oczekiwać takich rzeczy dobre, dobre!
90 2019-08-16 13:30:39 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2019-08-16 13:32:13)
No to jeśli ona ma płacić pół czynszu to kredyt i mieszkanie powinno być też na nią. Autorka powiedziała, że żeby wziąć z kimś kredyt , jej warunkiem jest to, żeby byli po ślubie. Jej teraz na to nie stać, ale po ślubie mogą mieć wspólnotę majątkową i siebie wspomóc nawzajem, również finansowo. Więc niech facet stanie na wysokości zadania, weźmie ślub i mieszkanie na nich a potem się podzielą rachunkami. Cwaniaczek chce wziąć kredyt z mamą i tatą i jeszcze czynsz ma mu płacić dziewczyna. Świat stanął na głowie. I tak dla niektórych jest ważne to, żeby wziąć ślub a dopiero potem kredyt - mimo tego, że te dwie sprawy można rozdzielić.
Zaraz ktoś napisze, że dlaczego on ma się dzielić z nią pieniędzmi , przecież ona może prace zmienić i też sobie kupić bla bla bla. Świat stanął na głowie.
Miłosci nie, koszty mieszkania tak
niby z jakiej paki ona miałaby u niego mieszkać i nie płacić połowy czynszu? Bo mieszkanie jest jego? Ok, to on niech spłaca kredyt, niech sobie umebluje itd. Ale jak się mieszka wspólnie to i rachunki się płaci wspólnie. Nie wiem z jakiego powodu jedna osoba miałaby ponosić całe koszta w imię tego, że to miłośćto nie spłacanie komuś kredytu, to ponoszenie kosztów wspólnego mieszkania. Zresztą w wielu miejscach jest tak, że jak mieszka jedna osoba to płaci mniejszy czynsz niż jak mieszkają dwie.
spoko, pójdę dzisiaj z partnerem na zakupy i powiem mu, że miłość płaci za to, co ja będę jeść w następnym tygodniu
albo jak poprosi mnie, żebym mu kupiła wodę wracając z pracy to też powiem, żeby miłość mu kupiła.
edit.
o, albo powiem partnerowi, żeby nie oczekiwał ode mnie, że dorzucę się do wyjazdu na wakacje, bo przecież mnie kocha prawdziwie i nie powinien ode mnie oczekiwać takich rzeczydobre, dobre!
Nie ma takiego uczucia jak miłość. Na miłość składa się wiele uczuć. Zaufanie, pożądanie, podniecenie, zaufanie ... Pytanie co byś czuła po takim tekście do niego żeby miłość mu kupiła wodę? Chodzi o to że właśnie kupisz mu tę wodę bez względu na wszystko. Gdy na prawdę się kochacie to on chce dać ci wszystko bo tak czuje i ty chcesz mu dać wszystko bo tak czujesz. Zatem oboje macie wszystko. Gdy on chce dać połowę ty dajesz tylko połowę więc oboje macie tylko połowę. Dziś on płaci czynsz a gdy zmieni prace lub straci na 3 miesiące ty zapłacisz czynsz. Czy może powiesz mu że ma ci oddać polowe za 3 miesiące czynszu jak już znajdzie prace hmmm ?
Serio zaproponował Ci, że będziesz u niego wynajmować? I Ty nadal z nim jesteś? Nie widzisz w tym nic dziwnego?
Lady Loka napisał/a:Miłosci nie, koszty mieszkania tak
niby z jakiej paki ona miałaby u niego mieszkać i nie płacić połowy czynszu? Bo mieszkanie jest jego? Ok, to on niech spłaca kredyt, niech sobie umebluje itd. Ale jak się mieszka wspólnie to i rachunki się płaci wspólnie. Nie wiem z jakiego powodu jedna osoba miałaby ponosić całe koszta w imię tego, że to miłośćto nie spłacanie komuś kredytu, to ponoszenie kosztów wspólnego mieszkania. Zresztą w wielu miejscach jest tak, że jak mieszka jedna osoba to płaci mniejszy czynsz niż jak mieszkają dwie.
spoko, pójdę dzisiaj z partnerem na zakupy i powiem mu, że miłość płaci za to, co ja będę jeść w następnym tygodniu
albo jak poprosi mnie, żebym mu kupiła wodę wracając z pracy to też powiem, żeby miłość mu kupiła.
edit.
o, albo powiem partnerowi, żeby nie oczekiwał ode mnie, że dorzucę się do wyjazdu na wakacje, bo przecież mnie kocha prawdziwie i nie powinien ode mnie oczekiwać takich rzeczydobre, dobre!
Nie ma takiego uczucia jak miłość. Na miłość składa się wiele uczuć. Zaufanie, pożądanie, podniecenie, zaufanie ... Pytanie co byś czuła po takim tekście do niego żeby miłość mu kupiła wodę? Chodzi o to że właśnie kupisz mu tę wodę bez względu na wszystko. Gdy na prawdę się kochacie to on chce dać ci wszystko bo tak czuje i ty chcesz mu dać wszystko bo tak czujesz. Zatem oboje macie wszystko. Gdy on chce dać połowę ty dajesz tylko połowę więc oboje macie tylko połowę. Dziś on płaci czynsz a gdy zmieni prace lub straci na 3 miesiące ty zapłacisz czynsz. Czy może powiesz mu że ma ci oddać polowe za 3 miesiące czynszu jak już znajdzie prace hmmm ?
Dokładnie tak. W związku ludzie sobie nie oddają, tylko razem żyją. Małolaty składają się na lody czy kino. Wiadomo że płacą razem, bo mają razem pieniądze, tworzą razem dom i rodzinę. W dzisiejszych czasach ludzie tak się rozliczają właśnie, że jest tyle rozpadów nieudanych związków. Związków, w których się nieustannie liczy, rozlicza i dzieli na połowy.
94 2019-08-16 13:41:16 Ostatnio edytowany przez Wzl (2019-08-16 13:47:03)
.
Tak samo bym nie kupował nic na kredyt z osobą z którą nie masz ślubu. Inaczej koleś cie wywali z domu powie że on płacił raty i coś kręci. Bo jeśli ty wynajmujesz mieszkanie i on by przyszedł mieszkać to by było taniej niż dojazdy 30 km w jedną stronę.
Dlaczego miałby ją wywalić z mieszkania, które w 50% byłoby jej i za które płaciłaby połowę raty?
Jakby wprowadził się do niej to byłoby taniej? Znaczy, że miałby się dokładać? Nie obowiązywałaby złota myśl:
A czy można wycenić miłość ? Albo kochasz prawdziwie i oddajesz siebie albo "kochasz" i oczekujesz
Serio zaproponował Ci, że będziesz u niego wynajmować? I Ty nadal z nim jesteś? Nie widzisz w tym nic dziwnego?
Macie problemy z czytaniem? To była alternatywa zamiast brania kredytu. Nie płaciłaby za pokój komuś obcemu tylko dokładała się do raty mieszkając u niego.
Nadal to dla Ciebie normalne ,bo dokłada się do raty a obcemu nie płaci? Niech szuka rozwiązania jak z ukochaną wziąć ten kredyt, a nie jeszcze zarobić.
Nadal to dla Ciebie normalne ,bo dokłada się do raty a obcemu nie płaci? Niech szuka rozwiązania jak z ukochaną wziąć ten kredyt, a nie jeszcze zarobić.
Nadal to nie jest dla mnie normalne, że ludzie wypowiadają się w temacie, gdy nawet pierwszego postu nie przeczytali.
"Ja jednak nie chcę jeszcze ładować się w kredyty, ponieważ po 1 - moja zdolność kr. jest bardzo mała, plus nie mam szans by w krótkim czasie mieć kasę na wkład własny. T zaproponował jedynie, ze w takim razie on kupi mieszkanie za ok. rok, bo musi dozbierac pieniadze, a ja u niego będę lokum wynajmowac, jeśli chcę. "
chomik9911 napisał/a:Nadal to dla Ciebie normalne ,bo dokłada się do raty a obcemu nie płaci? Niech szuka rozwiązania jak z ukochaną wziąć ten kredyt, a nie jeszcze zarobić.
Nadal to nie jest dla mnie normalne, że ludzie wypowiadają się w temacie, gdy nawet pierwszego postu nie przeczytali.
"Ja jednak nie chcę jeszcze ładować się w kredyty, ponieważ po 1 - moja zdolność kr. jest bardzo mała, plus nie mam szans by w krótkim czasie mieć kasę na wkład własny. T zaproponował jedynie, ze w takim razie on kupi mieszkanie za ok. rok, bo musi dozbierac pieniadze, a ja u niego będę lokum wynajmowac, jeśli chcę. "
Jeśli ktoś tu ma problemu z czytaniem ze zrozumieniem, to właśnie Ty. WZL. Pytanie nie było do Ciebie, tak w ogóle.
98 2019-08-16 14:24:04 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-08-16 14:24:32)
A jak wynajmujesz mieszkanie od obcej osoby, która kupiła je na kredyt, to obchodzi Cię splata kredytu? Nie. Obchodzi Cię czynsz i opłaty.
I tyle w temacie.
Albo biorą razem kredyt jako para i razem to opłacają, albo on jej wynajmuje pokój i ona opłaca czynsz plus połowę opłat, a kredyt jest jego i tylko jego. Logika.
A jak wynajmujesz mieszkanie od obcej osoby, która kupiła je na kredyt, to obchodzi Cię splata kredytu? Nie. Obchodzi Cię czynsz i opłaty.
I tyle w temacie.Albo biorą razem kredyt jako para i razem to opłacają, albo on jej wynajmuje pokój i ona opłaca czynsz plus połowę opłat, a kredyt jest jego i tylko jego. Logika.
Jeżeli ty płacisz czynsz 500 PLN i wzielaś dom na kredyt (chociaz jak masz dom to skad czynsz) no ale dobra. To ja chce cene za pokoj np 300 PLN plus oplaty na ilosc mieszkancow dzielone czyli polowa oplat. ty bierszez moje 300 + 100 rachunki i masz 400 PLN z tego placisz czynsz i swoja rate. Dlaczego mam ci placic 500 pln czynsz plus polowe oplat ?
100 2019-08-16 14:32:26 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-08-16 14:34:10)
Na wynajmowanym płacisz zawsze czynsz plus opłaty.
To normalna sprawa.
A kwotę dostospwujesz do tego, jak duże jest mieszkanie, etc.
Cyngli napisał/a:A jak wynajmujesz mieszkanie od obcej osoby, która kupiła je na kredyt, to obchodzi Cię splata kredytu? Nie. Obchodzi Cię czynsz i opłaty.
I tyle w temacie.Albo biorą razem kredyt jako para i razem to opłacają, albo on jej wynajmuje pokój i ona opłaca czynsz plus połowę opłat, a kredyt jest jego i tylko jego. Logika.
Jeżeli ty płacisz czynsz 500 PLN i wzielaś dom na kredyt (chociaz jak masz dom to skad czynsz) no ale dobra. To ja chce cene za pokoj np 300 PLN plus oplaty na ilosc mieszkancow dzielone czyli polowa oplat. ty bierszez moje 300 + 100 rachunki i masz 400 PLN z tego placisz czynsz i swoja rate. Dlaczego mam ci placic 500 pln czynsz plus polowe oplat ?
Zabierzesz te pieniądze do grobu? Nie rozumiem takiego myślenia o pieniądzach. Jedzenie, chemie itd też tak należy liczyć w związku?
Wraith napisał/a:Cyngli napisał/a:A jak wynajmujesz mieszkanie od obcej osoby, która kupiła je na kredyt, to obchodzi Cię splata kredytu? Nie. Obchodzi Cię czynsz i opłaty.
I tyle w temacie.Albo biorą razem kredyt jako para i razem to opłacają, albo on jej wynajmuje pokój i ona opłaca czynsz plus połowę opłat, a kredyt jest jego i tylko jego. Logika.
Jeżeli ty płacisz czynsz 500 PLN i wzielaś dom na kredyt (chociaz jak masz dom to skad czynsz) no ale dobra. To ja chce cene za pokoj np 300 PLN plus oplaty na ilosc mieszkancow dzielone czyli polowa oplat. ty bierszez moje 300 + 100 rachunki i masz 400 PLN z tego placisz czynsz i swoja rate. Dlaczego mam ci placic 500 pln czynsz plus polowe oplat ?
Zabierzesz te pieniądze do grobu? Nie rozumiem takiego myślenia o pieniądzach. Jedzenie, chemie itd też tak należy liczyć w związku?
Wszystko jest kwestią dogadania się.
Facet nie chce mieszkać z Autorką obecnie, a zaproponował jej, że w przyszłości wynajmie jej pokój w SWOIM mieszkaniu. Potraktował jak współlokatora, nie partnerkę. Więc jeśli się zgodzi, powinna płacić pół czynszu i połowę opłat. Tyle w temacie.
Znam pary, które nawet na pizzę się zrzucają. Nawet małżeństwa. (..)
puchaty34 napisał/a:Wraith napisał/a:Jeżeli ty płacisz czynsz 500 PLN i wzielaś dom na kredyt (chociaz jak masz dom to skad czynsz) no ale dobra. To ja chce cene za pokoj np 300 PLN plus oplaty na ilosc mieszkancow dzielone czyli polowa oplat. ty bierszez moje 300 + 100 rachunki i masz 400 PLN z tego placisz czynsz i swoja rate. Dlaczego mam ci placic 500 pln czynsz plus polowe oplat ?
Zabierzesz te pieniądze do grobu? Nie rozumiem takiego myślenia o pieniądzach. Jedzenie, chemie itd też tak należy liczyć w związku?
Wszystko jest kwestią dogadania się.
Facet nie chce mieszkać z Autorką obecnie, a zaproponował jej, że w przyszłości wynajmie jej pokój w SWOIM mieszkaniu. Potraktował jak współlokatora, nie partnerkę. Więc jeśli się zgodzi, powinna płacić pół czynszu i połowę opłat. Tyle w temacie.
na odległość śmierdzi przedmiotowym taktowaniem partnera. Jest on tylko po to, by spełniać oczekiwania. Gdy nie będzie potrzebny, albo się znudzi, zostanie zamieniony na nowy model.
Wszystko jest kwestią dogadania się.
Facet nie chce mieszkać z Autorką obecnie, a zaproponował jej, że w przyszłości wynajmie jej pokój w SWOIM mieszkaniu. Potraktował jak współlokatora, nie partnerkę. Więc jeśli się zgodzi, powinna płacić pół czynszu i połowę opłat. Tyle w temacie.
A czemu teraz ma płacic pol czynszu a 4 posty wyzej mowilas ze ma placic caly czynsz ? i czemi mam placic czynsz w wynajmowanym pokoju w domu prywatnym jak tam nie ma czynszow ? halo
106 2019-08-16 14:41:11 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-08-16 14:43:09)
U nas mąż opłaca rachunki, a ja żarcie, chemię.
Ale czasem zdarza się, że ja opłacam jakiś rachunek, a on robi zakupy. Bo nie da się wszystkiego zaplanować, gdy jest się razem, mieszka razem i ma dzieci.
Wyskakują nieprzewidziane wydatki, dzieci chorują, coś się zepsuje. Jak facet z miejsca mówi, że nie wynajmie z Tobą mieszkania, nie weźmie z Tobą kredytu, ale może Ci wynająć pokój w SWOIM mieszkaniu... To sorry, kopnęłabym w dupsko, bo ważniejsza dla niego od Waszej miłości jest KALKULACJA.
107 2019-08-16 14:42:39 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-08-16 14:43:30)
Cyngli napisał/a:Wszystko jest kwestią dogadania się.
Facet nie chce mieszkać z Autorką obecnie, a zaproponował jej, że w przyszłości wynajmie jej pokój w SWOIM mieszkaniu. Potraktował jak współlokatora, nie partnerkę. Więc jeśli się zgodzi, powinna płacić pół czynszu i połowę opłat. Tyle w temacie.A czemu teraz ma płacic pol czynszu a 4 posty wyzej mowilas ze ma placic caly czynsz ? i czemi mam placic czynsz w wynajmowanym pokoju w domu prywatnym jak tam nie ma czynszow ? halo
Pisałam o mieszkaniu, nie o domu, to po pierwsze.
Po drugie - jak wynajmujesz mieszkanie sam, to płacisz cały czynsz i opłaty, jak wynajmujesz z kimś, to koszty zmniejszają się. Czytaj dokładnie i nie czepiaj się pierdół.
P.S. Sorry za post pod postem.
108 2019-08-16 14:44:55 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-16 14:53:06)
Czy tylko ja mam specjalna wersję tego wątku wyswietlaną gdzie 1 propozycja była wspólnego kredytu?
A może to autorka nie jest gotowa na takie rozwiązanie i chce ba próbę pomieszkac?
No to ok jest chyba propozycja dokladania się do czynszu i zachowania swobody. Co On ma jeszcze zrobić? Wyczarowac mieszkanie na poniedziałek?
Jak ona ma jakieś inne podstawy sądzić ze On nie traktuje jej poważnie to niech sobie da spokój.
A jak nie to trochę szukanie problemu na siłę
Czy tylko ja mam specjalna wersję tego wątku wyswietlaną gdzie 1 propozycja była wspólnego kredytu?
Nie pasowało jej to. Odmówiła. Więc nie biorę tej opcji pod uwagę.
U nas mąż opłaca rachunki, a ja żarcie, chemię.
Ale czasem zdarza się, że ja opłacam jakiś rachunek, a on robi zakupy. Bo nie da się wszystkiego zaplanować, gdy jest się razem, mieszka razem i ma dzieci.Wyskakują nieprzewidziane wydatki, dziecko chorują, coś się zepsuje. Jak facet z miejsca mówi, że nie wynajmie z Tobą mieszkania, nie weźmie z Tobą kredytu, ale może Ci wynająć pokój w SWOIM mieszkaniu... To sorry, kopnęłabym w dupsko, bo ważniejsza dla niego od Waszej miłości jest KALKULACJA.
Wychodzę z założenia, że jak jestem związku, to wszystko co zarobię należy do związku. U mnie jest tak, że połowę tego co zarobie przelewam na wspólne konto. Połówka robi to samo. Jak oszczędzimy, to odkładamy. Jak nie to dokładamy, zwykle ja, bo zarabiam więcej. Resztę pieniędzy mam na zachcianki. Czyli na prezenty dla siebie i dla niej. Na wypady do kina, za miasto itd.
Czy tylko ja mam specjalna wersję tego wątku wyswietlaną gdzie 1 propozycja była wspólnego kredytu?
Też mam tę wersję.
Cyngli napisał/a:U nas mąż opłaca rachunki, a ja żarcie, chemię.
Ale czasem zdarza się, że ja opłacam jakiś rachunek, a on robi zakupy. Bo nie da się wszystkiego zaplanować, gdy jest się razem, mieszka razem i ma dzieci.Wyskakują nieprzewidziane wydatki, dziecko chorują, coś się zepsuje. Jak facet z miejsca mówi, że nie wynajmie z Tobą mieszkania, nie weźmie z Tobą kredytu, ale może Ci wynająć pokój w SWOIM mieszkaniu... To sorry, kopnęłabym w dupsko, bo ważniejsza dla niego od Waszej miłości jest KALKULACJA.
Wychodzę z założenia, że jak jestem związku, to wszystko co zarobię należy do związku. U mnie jest tak, że połowę tego co zarobie przelewam na wspólne konto. Połówka robi to samo. Jak oszczędzimy, to odkładamy. Jak nie to dokładamy, zwykle ja, bo zarabiam więcej. Resztę pieniędzy mam na zachcianki. Czyli na prezenty dla siebie i dla niej. Na wypady do kina, za miasto itd.
Dokładnie, bo to zależy od tego, co ludzie będący razem ustalą między sobą.
Ela210 napisał/a:Czy tylko ja mam specjalna wersję tego wątku wyswietlaną gdzie 1 propozycja była wspólnego kredytu?
Nie pasowało jej to. Odmówiła. Więc nie biorę tej opcji pod uwagę.
Wynajmowanie u niego też jej nie pasowało to dlaczego bierzesz to pod uwagę?
puchaty34 napisał/a:Cyngli napisał/a:U nas mąż opłaca rachunki, a ja żarcie, chemię.
Ale czasem zdarza się, że ja opłacam jakiś rachunek, a on robi zakupy. Bo nie da się wszystkiego zaplanować, gdy jest się razem, mieszka razem i ma dzieci.Wyskakują nieprzewidziane wydatki, dziecko chorują, coś się zepsuje. Jak facet z miejsca mówi, że nie wynajmie z Tobą mieszkania, nie weźmie z Tobą kredytu, ale może Ci wynająć pokój w SWOIM mieszkaniu... To sorry, kopnęłabym w dupsko, bo ważniejsza dla niego od Waszej miłości jest KALKULACJA.
Wychodzę z założenia, że jak jestem związku, to wszystko co zarobię należy do związku. U mnie jest tak, że połowę tego co zarobie przelewam na wspólne konto. Połówka robi to samo. Jak oszczędzimy, to odkładamy. Jak nie to dokładamy, zwykle ja, bo zarabiam więcej. Resztę pieniędzy mam na zachcianki. Czyli na prezenty dla siebie i dla niej. Na wypady do kina, za miasto itd.
Dokładnie, bo to zależy od tego, co ludzie będący razem ustalą między sobą.
W związku, to ważne słowo. A nie żyją jako współlokatorzy, którzy nie wiadomo czy mają lodówkę wspólną.
Cyngli napisał/a:Ela210 napisał/a:Czy tylko ja mam specjalna wersję tego wątku wyswietlaną gdzie 1 propozycja była wspólnego kredytu?
Nie pasowało jej to. Odmówiła. Więc nie biorę tej opcji pod uwagę.
Wynajmowanie u niego też jej nie pasowało to dlaczego bierzesz to pod uwagę?
Bo tak mi się podobało.
Jeszcze jakieś pytania?
116 2019-08-16 14:50:47 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2019-08-16 14:53:40)
Wraith napisał/a:Lady Loka napisał/a:Miłosci nie, koszty mieszkania tak
niby z jakiej paki ona miałaby u niego mieszkać i nie płacić połowy czynszu? Bo mieszkanie jest jego? Ok, to on niech spłaca kredyt, niech sobie umebluje itd. Ale jak się mieszka wspólnie to i rachunki się płaci wspólnie. Nie wiem z jakiego powodu jedna osoba miałaby ponosić całe koszta w imię tego, że to miłośćto nie spłacanie komuś kredytu, to ponoszenie kosztów wspólnego mieszkania. Zresztą w wielu miejscach jest tak, że jak mieszka jedna osoba to płaci mniejszy czynsz niż jak mieszkają dwie.
spoko, pójdę dzisiaj z partnerem na zakupy i powiem mu, że miłość płaci za to, co ja będę jeść w następnym tygodniu
albo jak poprosi mnie, żebym mu kupiła wodę wracając z pracy to też powiem, żeby miłość mu kupiła.
edit.
o, albo powiem partnerowi, żeby nie oczekiwał ode mnie, że dorzucę się do wyjazdu na wakacje, bo przecież mnie kocha prawdziwie i nie powinien ode mnie oczekiwać takich rzeczydobre, dobre!
Nie ma takiego uczucia jak miłość. Na miłość składa się wiele uczuć. Zaufanie, pożądanie, podniecenie, zaufanie ... Pytanie co byś czuła po takim tekście do niego żeby miłość mu kupiła wodę? Chodzi o to że właśnie kupisz mu tę wodę bez względu na wszystko. Gdy na prawdę się kochacie to on chce dać ci wszystko bo tak czuje i ty chcesz mu dać wszystko bo tak czujesz. Zatem oboje macie wszystko. Gdy on chce dać połowę ty dajesz tylko połowę więc oboje macie tylko połowę. Dziś on płaci czynsz a gdy zmieni prace lub straci na 3 miesiące ty zapłacisz czynsz. Czy może powiesz mu że ma ci oddać polowe za 3 miesiące czynszu jak już znajdzie prace hmmm ?
Dokładnie tak. W związku ludzie sobie nie oddają, tylko razem żyją. Małolaty składają się na lody czy kino. Wiadomo że płacą razem, bo mają razem pieniądze, tworzą razem dom i rodzinę. W dzisiejszych czasach ludzie tak się rozliczają właśnie, że jest tyle rozpadów nieudanych związków. Związków, w których się nieustannie liczy, rozlicza i dzieli na połowy.
Małolatą już od dawna nie jestem i uważam taki tekst za poniżej jakiegokolwiek poziomu. Czynsz płacimy po połowie, zakupy robimy na zmianę, kino sobie kupujemy na zmianę i staramy się tak żyć, żebyśmy mieli podobny wkład finansowy w relację. Nie na zasadzie że ja oczekuję, że mój partner mi zapłaci tylko ja chcę zapłacić, skoro on zapłacił ostatnio za mnie.
Dla mnie całkowitym brakiem dojrzałości jest oczekiwanie, że ona z nim zamieszka i nie będzie z tego tytułu ponosila żadnych kosztów, tylko to on będzie jej zapewniał utrzymanie. Spoko, ale nawet jeżeli facet ponosi opłaty i są związki, które tak funkcjonują, to takie związki mają takie sprawy przegadane i takie rozwiązanie wypracowali.
Dopóki nie ma ślubu to nie ma czegoś takiego jak razem pieniądze. Każdy zarabia, nie ma wspólnoty majątkowej. Nawet jeżeli postanawia się o tym, żeby założyć wspólne konto na opłaty i zakupy, to trzeba i tak coś na to wspólne konto wpłacić zanim się z niego wypłaci.
Przecież to jest logiczne, że jak się mieszka razem i mój partner nie miałby z czego zapłacić czynszu to bym zapłaciła za niego i nie robiłabym z tego powodu żadnych problemów. Natomiast gdyby on musiał zapłacić za mnie, bo mnie by się wydarzyła taka sytuacja losowa, to zrobiłabym wszystko, żeby jak najszybciej mu oddać kasę.
Chomik ja nie wiem, dla Ciebie naprawdę jest to aż tak niepojęte, że ludzie chcą płacić po połowie? U mnie to świetnie się sprawdza i przez większość czasu zupełnie o tym nie myślimy.
Swoją drogą mam wrażenie, że większość tutaj nie do końca łapie co to jest czynsz czynsz to nie to, co się płaci wynajmującemu tylko to, co się płaci wspólnocie mieszkaniowej. Wliczają się tam zaliczki na opłaty, wywóz śmieci, utrzymanie bloku itd. Jeżeli ja płacę np. 400zł czynszu + 100zł rachunków miesięcznie, to jeżeli mieszkam z kimś płacimy po 250. To nie ma być kasa, która mi się zwróci tylko połowa opłat.
Niespotykane dzisiaj kupiliśmy sobie do mieszkania nowe łóżko i też zrobiliśmy na nie zrzutę
i no na tej samej zasadzie moglibyśmy mieć wspólne konto i przelewać połowę pensji na wspólne konto i kupować za to. Wyszłoby dokładnie tak samo. Tyle, że nam się nie chce bawić w takie przelewanie, po prostu mamy tak ogarnięty system tego, kto co kupuje, że wychodzi po równo. Ja rachunki, on zakupy itd.
Ostatnio kupiłam sobie ekspres do kawy, był moją zachcianką, więc kupiłam za swoje, nie za jakieś mityczne pieniądze związkowe. Dopóki nie ma małżeństwa to nie ma też wspólnoty majątkowej.
chomik9911 napisał/a:Wraith napisał/a:Nie ma takiego uczucia jak miłość. Na miłość składa się wiele uczuć. Zaufanie, pożądanie, podniecenie, zaufanie ... Pytanie co byś czuła po takim tekście do niego żeby miłość mu kupiła wodę? Chodzi o to że właśnie kupisz mu tę wodę bez względu na wszystko. Gdy na prawdę się kochacie to on chce dać ci wszystko bo tak czuje i ty chcesz mu dać wszystko bo tak czujesz. Zatem oboje macie wszystko. Gdy on chce dać połowę ty dajesz tylko połowę więc oboje macie tylko połowę. Dziś on płaci czynsz a gdy zmieni prace lub straci na 3 miesiące ty zapłacisz czynsz. Czy może powiesz mu że ma ci oddać polowe za 3 miesiące czynszu jak już znajdzie prace hmmm ?
Dokładnie tak. W związku ludzie sobie nie oddają, tylko razem żyją. Małolaty składają się na lody czy kino. Wiadomo że płacą razem, bo mają razem pieniądze, tworzą razem dom i rodzinę. W dzisiejszych czasach ludzie tak się rozliczają właśnie, że jest tyle rozpadów nieudanych związków. Związków, w których się nieustannie liczy, rozlicza i dzieli na połowy.
Małolatą już od dawna nie jestem i uważam taki tekst za poniżej jakiegokolwiek poziomu. Czynsz płacimy po połowie, zakupy robimy na zmianę, kino sobie kupujemy na zmianę i staramy się tak żyć, żebyśmy mieli podobny wkład finansowy w relację. Nie na zasadzie że ja oczekuję, że mój partner mi zapłaci tylko ja chcę zapłacić, skoro on zapłacił ostatnio za mnie.
Dla mnie całkowitym brakiem dojrzałości jest oczekiwanie, że ona z nim zamieszka i nie będzie z tego tytułu ponosila żadnych kosztów, tylko to on będzie jej zapewniał utrzymanie. Spoko, ale nawet jeżeli facet ponosi opłaty i są związki, które tak funkcjonują, to takie związki mają takie sprawy przegadane i takie rozwiązanie wypracowali.
Dopóki nie ma ślubu to nie ma czegoś takiego jak razem pieniądze. Każdy zarabia, nie ma wspólnoty majątkowej. Nawet jeżeli postanawia się o tym, żeby założyć wspólne konto na opłaty i zakupy, to trzeba i tak coś na to wspólne konto wpłacić zanim się z niego wypłaci.
Przecież to jest logiczne, że jak się mieszka razem i mój partner nie miałby z czego zapłacić czynszu to bym zapłaciła za niego i nie robiłabym z tego powodu żadnych problemów. Natomiast gdyby on musiał zapłacić za mnie, bo mnie by się wydarzyła taka sytuacja losowa, to zrobiłabym wszystko, żeby jak najszybciej mu oddać kasę.Chomik ja nie wiem, dla Ciebie naprawdę jest to aż tak niepojęte, że ludzie chcą płacić po połowie? U mnie to świetnie się sprawdza i przez większość czasu zupełnie o tym nie myślimy.
Swoją drogą mam wrażenie, że większość tutaj nie do końca łapie co to jest czynsz
czynsz to nie to, co się płaci wynajmującemu tylko to, co się płaci wspólnocie mieszkaniowej. Wliczają się tam zaliczki na opłaty, wywóz śmieci, utrzymanie bloku itd. Jeżeli ja płacę np. 400zł czynszu + 100zł rachunków miesięcznie, to jeżeli mieszkam z kimś płacimy po 250. To nie ma być kasa, która mi się zwróci tylko połowa opłat.
Niespotykane
dzisiaj kupiliśmy sobie do mieszkania nowe łóżko i też zrobiliśmy na nie zrzutę
Ja się totalnie zgadzam z tym, co napisałaś.
Od siebie dodam, że sposób rozliczania się zależy od tego, co ustalą partnerzy, im to ma odpowiadać. Czy jedno płaci wszystko, a drugie nic, czy płacą po połowie. IM MA TO PASOWAĆ.
Wszystko o czym piszą osoby które piszą że po połowie, że ja płace kino na zmiane raz on raz oni to są biedacy. Tak jesteście biedni i w waszym życiu wszystko rozchodzi sie o pieniądze. Macie płytkie spojrzenie na świat bo najpierw widzicie pieniądze a właściwie ich brak. Jesteście spłukani. Więc nie piszcie o uczuciach tylko bardziej o kalkulacji z kim warto być gdzie taniej a ta sie dołoży . a ten si enie dołoży. Jesteście biedakami. Wiecznie musicie sie zrzuciać. Ja przychodze do domu żona mówi mamy nowe meble wieć mówie świetnie pokaż. Innym razem ona przychodzi a ja jej daje paczke i mowię masz kupiłem ci Maca. A i mamy nowy telewizor. Nie ma znaczenia co ile ksoztowało to ze ona kupiła meble za 3 tysiace zlotych to ja teraz mam sie odwdzieczac i kupiwac cos do domu za 3 tys? nie . tak tylko robia biedacy.
Jeśli zarabiam 1500 pln i zona 1500 to ja daje jej wszystko ona daje wszystko mi. jak zostabnie to mozemy sobie pozowlic na coś . Nie ma zadnego dokladania , odkladania kupowania nakino na zmiane. Idziemy do kina razem. pojdziemy 10 razy to ze wspolnej kasy wezmiemy 10 razy. razem zarabiamy 3 tysoace zlotych i nadal nie czujemy sie biedakami bo mamy siebie wlasnie.
Cala reszta rozliczajaca sie w zwiazkach to wlasnie i mentalni biedacy i finansowi biedacy.
Wszystko o czym piszą osoby które piszą że po połowie, że ja płace kino na zmiane raz on raz oni to są biedacy. Tak jesteście biedni i w waszym życiu wszystko rozchodzi sie o pieniądze. Macie płytkie spojrzenie na świat bo najpierw widzicie pieniądze a właściwie ich brak. Jesteście spłukani. Więc nie piszcie o uczuciach tylko bardziej o kalkulacji z kim warto być gdzie taniej a ta sie dołoży . a ten si enie dołoży. Jesteście biedakami. Wiecznie musicie sie zrzuciać. Ja przychodze do domu żona mówi mamy nowe meble wieć mówie świetnie pokaż. Innym razem ona przychodzi a ja jej daje paczke i mowię masz kupiłem ci Maca. A i mamy nowy telewizor. Nie ma znaczenia co ile ksoztowało to ze ona kupiła meble za 3 tysiace zlotych to ja teraz mam sie odwdzieczac i kupiwac cos do domu za 3 tys? nie . tak tylko robia biedacy.
Jeśli zarabiam 1500 pln i zona 1500 to ja daje jej wszystko ona daje wszystko mi. jak zostabnie to mozemy sobie pozowlic na coś . Nie ma zadnego dokladania , odkladania kupowania nakino na zmiane. Idziemy do kina razem. pojdziemy 10 razy to ze wspolnej kasy wezmiemy 10 razy. razem zarabiamy 3 tysoace zlotych i nadal nie czujemy sie biedakami bo mamy siebie wlasnie.
Cala reszta rozliczajaca sie w zwiazkach to wlasnie i mentalni biedacy i finansowi biedacy.
Od siebie dodam, że sposób rozliczania się zależy od tego, co ustalą partnerzy, im to ma odpowiadać. Czy jedno płaci wszystko, a drugie nic, czy płacą po połowie. IM MA TO PASOWAĆ.
Miłość to miłość. Ale miłością nie nakarmisz dzieci.
120 2019-08-16 15:39:04 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2019-08-16 15:41:23)
Wszystko o czym piszą osoby które piszą że po połowie, że ja płace kino na zmiane raz on raz oni to są biedacy. Tak jesteście biedni i w waszym życiu wszystko rozchodzi sie o pieniądze. Macie płytkie spojrzenie na świat bo najpierw widzicie pieniądze a właściwie ich brak. Jesteście spłukani. Więc nie piszcie o uczuciach tylko bardziej o kalkulacji z kim warto być gdzie taniej a ta sie dołoży . a ten si enie dołoży. Jesteście biedakami. Wiecznie musicie sie zrzuciać. Ja przychodze do domu żona mówi mamy nowe meble wieć mówie świetnie pokaż. Innym razem ona przychodzi a ja jej daje paczke i mowię masz kupiłem ci Maca. A i mamy nowy telewizor. Nie ma znaczenia co ile ksoztowało to ze ona kupiła meble za 3 tysiace zlotych to ja teraz mam sie odwdzieczac i kupiwac cos do domu za 3 tys? nie . tak tylko robia biedacy.
Jeśli zarabiam 1500 pln i zona 1500 to ja daje jej wszystko ona daje wszystko mi. jak zostabnie to mozemy sobie pozowlic na coś . Nie ma zadnego dokladania , odkladania kupowania nakino na zmiane. Idziemy do kina razem. pojdziemy 10 razy to ze wspolnej kasy wezmiemy 10 razy. razem zarabiamy 3 tysoace zlotych i nadal nie czujemy sie biedakami bo mamy siebie wlasnie.
Cala reszta rozliczajaca sie w zwiazkach to wlasnie i mentalni biedacy i finansowi biedacy.
Super, ale Ty jesteś w małżeństwie i mówisz o małżeństwie, w którym jest wspólnota majątkowa. U Autorki wspólnoty majątkowej jeszcze nie ma. Nawet jakby teraz założyli wspólne konto to i tak musieliby coś tam na to konto przelać czyli znowu odkładanie i dorzucanie się do wspólnej kasy.
I widzisz, u Was i tak jest wkład w życie z obu stron. Raz kupujesz Ty, raz kupuje żona. Nie rozliczacie się, ale oboje wkładacie w to tyle, ile chcecie.
W przypadku Autorki piszesz tak, jakby to on miał ją utrzymywać, bo jak on może chcieć, żeby ona dokładała się do rachunków. Patologia jedna!
121 2019-08-16 15:51:00 Ostatnio edytowany przez authority (2019-08-16 15:53:25)
Jak już pisałem wcześniej związek z człowiekiem nieuzdolnionym do kompromisu, konserwatyzm umysłowy. Ma swoją wizję rodziny a każdy inna propozycja napotyka ośli opór.
122 2019-08-16 15:56:30 Ostatnio edytowany przez Wraith (2019-08-16 15:57:21)
I widzisz, u Was i tak jest wkład w życie z obu stron. Raz kupujesz Ty, raz kupuje żona. Nie rozliczacie się, ale oboje wkładacie w to tyle, ile chcecie.
W przypadku Autorki piszesz tak, jakby to on miał ją utrzymywać, bo jak on może chcieć, żeby ona dokładała się do rachunków. Patologia jedna!
Ale ja nie oczekuje od niej żadnego wkładu i w tym jest różnica. Mowie ze jesli mieszkam i place czynsz to ona neich mieszka u mnie. Bedzie milej. Przeciez jak kupie psa to pies nie bedzie mi placil czynszu ani rachunkow a jeszcze musze go karmic.
Lady Loka napisał/a:I widzisz, u Was i tak jest wkład w życie z obu stron. Raz kupujesz Ty, raz kupuje żona. Nie rozliczacie się, ale oboje wkładacie w to tyle, ile chcecie.
W przypadku Autorki piszesz tak, jakby to on miał ją utrzymywać, bo jak on może chcieć, żeby ona dokładała się do rachunków. Patologia jedna!Ale ja nie oczekuje od niej żadnego wkładu i w tym jest różnica. Mowie ze jesli mieszkam i place czynsz to ona neich mieszka u mnie. Bedzie milej. Przeciez jak kupie psa to pies nie bedzie mi placil czynszu ani rachunkow a jeszcze musze go karmic.
Zużycie prądu, wody, śmieci, wszystko to kosztuje. Stać Cię - super. Ale nie każdy ma stabilne finanse i czasem po prostu nie ma wyjścia, jak się zrzucić.
124 2019-08-16 16:04:17 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2019-08-16 16:04:33)
Wraith
A kopiłeś już sobie miotełkę, którą zamiatasz pył przed stopami ukochanej? Jeśli nie, to nie kochasz naprawdę...
Lady Loka napisał/a:I widzisz, u Was i tak jest wkład w życie z obu stron. Raz kupujesz Ty, raz kupuje żona. Nie rozliczacie się, ale oboje wkładacie w to tyle, ile chcecie.
W przypadku Autorki piszesz tak, jakby to on miał ją utrzymywać, bo jak on może chcieć, żeby ona dokładała się do rachunków. Patologia jedna!Ale ja nie oczekuje od niej żadnego wkładu i w tym jest różnica. Mowie ze jesli mieszkam i place czynsz to ona neich mieszka u mnie. Bedzie milej. Przeciez jak kupie psa to pies nie bedzie mi placil czynszu ani rachunkow a jeszcze musze go karmic.
Porównujesz swoją żonę do psa? Gratuluję
Moja rada jest taka. Jeśli jesteś facetem nigdy nie uzależniaj się od kobiety NIGDY , a Ty kobieto nigdy nie uzleżniaj się od faceta. Zarabiam 2500 na czysto. Z tego opłace czynsz, zjem, zatankuje. Zyje na tyle na ile mnei stać. Jeśli jest żona ona ma 3 tysiące powiedzmy to wtedy wspolnie daje kase i place za wszystkie oplaty. Biore ze sloika kase ide kupic zarcie. Z lacznej puli 5500 zostaje powiedzmy 1000 pln.
Nie trzeba byc bogatym tylki mierzyc sioly na zamiary. Moja zona umarla wlasnie przed chwila i co robie ? Mam 2500 i wciaz stac mnie na rachunki i na mieszkanie. ALbo ja umieram to ja stac na zycie.
Dlatego nie uzalezniajcie sie. Nie beirzcie kredytu jesli jestescie wstanie spalcac go tylko bedac razem.
O to w tym przeslaniu chodzi. A nie o wielkosc kwoty i czy kogos stac. Co sie stanie jesli place za prad wode i gz 150 a jak ona bedzie to 250 ? Zbiedneije od tej 100 ? Oczywiscie ze nie. Nawet nie zauwazam tego. Mam kogos kto mnie kocha kto jest mi bliski i gdybym musial zaplacic 500 pln wiecej to bym to zrobil. Jednak wciaz stac mnie by bylo na mieszkanie samemu.
no z psem moze troche ale taka prawda.
127 2019-08-16 16:47:57 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2019-08-16 16:48:29)
Moja rada jest taka. Jeśli jesteś facetem nigdy nie uzależniaj się od kobiety NIGDY , a Ty kobieto nigdy nie uzleżniaj się od faceta. Zarabiam 2500 na czysto. Z tego opłace czynsz, zjem, zatankuje. Zyje na tyle na ile mnei stać. Jeśli jest żona ona ma 3 tysiące powiedzmy to wtedy wspolnie daje kase i place za wszystkie oplaty. Biore ze sloika kase ide kupic zarcie. Z lacznej puli 5500 zostaje powiedzmy 1000 pln.
Nie trzeba byc bogatym tylki mierzyc sioly na zamiary. Moja zona umarla wlasnie przed chwila i co robie ? Mam 2500 i wciaz stac mnie na rachunki i na mieszkanie. ALbo ja umieram to ja stac na zycie.
Dlatego nie uzalezniajcie sie. Nie beirzcie kredytu jesli jestescie wstanie spalcac go tylko bedac razem.
O to w tym przeslaniu chodzi. A nie o wielkosc kwoty i czy kogos stac. Co sie stanie jesli place za prad wode i gz 150 a jak ona bedzie to 250 ? Zbiedneije od tej 100 ? Oczywiscie ze nie. Nawet nie zauwazam tego. Mam kogos kto mnie kocha kto jest mi bliski i gdybym musial zaplacic 500 pln wiecej to bym to zrobil. Jednak wciaz stac mnie by bylo na mieszkanie samemu.
no z psem moze troche ale taka prawda.
ale widzisz, mówimy trochę o tym samym. Bo Ty też mówisz, że o wspólnym dawaniu kasy, słoiczkach itd. U mnie np. słoiczki się nie sprawdziły, bo zapominaliśmy do nich dorzucać natomiast sprawdza się to, że robimy zakupy naprzemiennie
To jest właśnie ten brak uzależnienia od partnera. Że żyje się razem i płaci się razem, a nie że jedna osoba wszystko funduje, a druga żyje jak w bajce.
Miałam takiego znajomego. Był z dziewczyną 10 lat. Mieszkali razem, on pracował, ona nie. On kupował wszystko, za wszystko płacił. Kupił telewizor, komputer, wieżę do muzyki, wszystkie rachunki opłacał, woził ją tam, gdzie chciała, kupował jej ubrania, fundował jej wyjazdy.
Pewnego razu wrócił do domu po pracy i zastał mieszkanie bez komputera, telewizora, wieży, większości sprzętów kuchennych i bez dziewczyny. Wyprowadziła się z dnia na dzień stwierdzając, że skoro kupił wieżę dla niej, to ona miała prawo sobie ją zabrać.
edit.
Pies trochę inaczej funkcjonuje niż żona
Moim zdaniem chłopak jest wygodny i myśli tylko o sobie. Za rok chce kupić mieszkanie, sam. A Ty możesz co najwyżej wynajmować od Niego pokój, jeśli chcesz...Widzi tylko siebie i własne potrzeby i data nic tu nie zmieni. Skoro jest tak fajnie między Wami dlaczego się nie oświadczy? Dlaczego nie zamieszkacie razem już teraz? Bo On tego nie potrzebuje, ma inne priorytety. Na Twoim miejscu skupiłabym się na sobie i własnych celach i nie oglądała się na decyzje chłopaka. On Ciebie tylko blokuje. Spotykanie się dwa razy w tygodniu? O jakim związku mowa? Wybacz ale szkoda mi kobiet, które własne dobro uzależniają od decyzji mężczyzn. Bądź szczęśliwa i idź po swoje z kimś, z Kim będzie Tobie po drodze.
Miałam takiego znajomego. Był z dziewczyną 10 lat. Mieszkali razem, on pracował, ona nie. On kupował wszystko, za wszystko płacił. Kupił telewizor, komputer, wieżę do muzyki, wszystkie rachunki opłacał, woził ją tam, gdzie chciała, kupował jej ubrania, fundował jej wyjazdy.
Pewnego razu wrócił do domu po pracy i zastał mieszkanie bez komputera, telewizora, wieży, większości sprzętów kuchennych i bez dziewczyny. Wyprowadziła się z dnia na dzień stwierdzając, że skoro kupił wieżę dla niej, to ona miała prawo sobie ją zabrać.edit.
Pies trochę inaczej funkcjonuje niż żona
O widzisz to dobrze całkiem tanio dowiedział się że dziewczyna nie była nic warta. Oczywiscie ze jesli kupil i bylo ich to miala prawo to zabrac. To tylko rzeczy mozesz to odkupic sobie. Moglo byc gorzej mogla go wpierdzielic w trocjaczki w czworaczki i alimanety idy a tak se zabrala nic nie znaczacy tV komputer itd. Z Bogiem tej panience...
O.S. Pies jest wierniejszy
teeom napisał/a:W tym wszystkim nie chodzi, o zainwestowanie w wynajem tylko w relację z Tobą i jej rozwój we właściwym kierunku.
Chcesz być ze mną to płać za wynajem...
teeom napisał/a:Jesteście parą kilka lat i skoro on twierdzi, że jest dobrze to należy podejmować kolejne kroki.
Kroki jakie powinni podjąć dorośli ludzie to myślenie o przyszłości nie o najbliższych 3 miesiącach. Dorośli ludzie żyją w swoich mieszkaniach.
To autorka nie jest pewna tego związku dlatego wymyśla jakieś powody o małej pensji, braku ślubu itp i zamiast zacząć dorosłe życie chce siedzieć na stancji jak student. Do tego jeszcze chce do tego samego zmusić chłopaka.natolinka napisał/a:Nie wiem czy zauważyłaś co sama napisałaś :..a ja u niego będę lokum wynajmowac, jeśli chcę.. czyli co, będziesz u niego wynajmować i płacić za wynajem?
Nie, on weźmie kredyt na 30 lat z pomocą rodziców, będzie co miesiąc płacił ratę a ona będzie miała darmową chatę.natolinka napisał/a:zresztą to oni mają zadbać o swoją partnerkę, nie odwrotnie.
Pozdrawiam.
Masz poglądy z poprzedniego wieku.
Poglądy to ja mam normalne,takie jakie powinien mieć każdy normalny człowiek,to,że jest równouprawnienie nie oznacza, że chłopak ma "olewać" partnerkę ,nie szanować jej , tradycja to tradycja i nikt tego nie zmieni.Przez to właśnie, że jest taka "swoboda" żle się dzieje na świecie, a faceci tłuką swoje żony. Ale to chyba wg Ciebie jest normalne.