To co rock and roll jak już koniec
Lepiej zapodaj jakis metal z swojej biblioteczki muzycznej.
rock and roll jest dla cieniasów
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Głupia sytuacja.
Strony Poprzednia 1 … 14 15 16 17 18 … 22 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
To co rock and roll jak już koniec
Lepiej zapodaj jakis metal z swojej biblioteczki muzycznej.
rock and roll jest dla cieniasów
e tam dla cieniasów
to co prawda nie metal
słuchać bardzo głośno
Szeptuch, problem w tym, że Ty każdą nieznajomą co Ciebie zaczepi, podejrzewasz o Bog wie co i pokazujesz obrączkę.
Więc pewnie z Tobą W kolejce przed muzeum strach o czymkolwiek rozmawiać, by nie wyjść na idiotkę.
Pewnie uważasz się za faceta, które mu żadna nie może się oprzeć.
Pewnie w pracy jakiś niewinny sytuacyjny podtekst który się pojawi w Twoją stronę, który normalnie ludzie kwitują wybuchem śmiechu uważasz za podryw, przed którym trzeba się bronić.
Tak mi się jawisz z tego co tu piszesz.
Nudne to już jest do tłumaczenia, jeśli nie wiesz w czym rzecz, to się nie zrozumiemy, oczywiście wskutek Twojej wybitnej inteligencji i mojego niskiego IQ.;)
Szeptuch jest bardzo wrażliwy na każdy kontakt ze strony kobiet jak na kogoś kto tak szalał za młodu. Grubo ma na bani. Bardziej chyba niż paslawek???
Bardziej chyba niż paslawek???
jakie błyskotliwe fiu fiu fiu i odważne
bardziej nie można
potem długo nic i zaraz wyłania się
Be/Burzowy/Majonezowy/Nostradamus/Teresa/W1dmo/Agustín/ Miguel/Santiago/ Samuel/ Veracruz/Tulipan/Kalibabka?Casanova/Don Kichot/Kapitan Bomba/Trąba/Dudek
Be człowiek o wielu twarzach prawie jak Gray ale cienko z kasą u niego.
"Hej, hej - alarm dla Trójmiasta
Ina different style, rubadub rasta"
długo i tak nie wytrzymałeś
żyć beze mnie nie możesz
Mam dla ciebie na oku dziewczę Ela22
tylko trzeba doprowadzić do jej zerwania z obecnym facetem
za wszelką cenę
w sam raz dla ciebie 20 lat
jeszcze dziś napiszę maila w twoim imieniu do niej
że niby taki nieśmiały jesteś i wstydliwy
że bardzo jej kibicujesz i współczujesz
ty to byś na miejscu tamtego chłopaka był milion razy lepszy i w ogóle bala bla bla etc etc
takie tam gadki szmatki w twoim stylu białorycerskim,spermiarskim
na razie ukryjemy twoją nowo bedboyską twarz tak dla niepoznaki
załatwione
chyba że to znowu jedna z twoich twarzy
Be. napisał/a:Bardziej chyba niż paslawek???
długo i tak nie wytrzymałeś
żyć beze mnie nie możesz
paslawku, to musi być miłość
paslawek napisał/a:Be. napisał/a:Bardziej chyba niż paslawek???
długo i tak nie wytrzymałeś
żyć beze mnie nie możeszpaslawku, to musi być miłość
coś jak miłość szczeniaka do starego psa ?
czy inaczej ? czy jak do starszych koleżanek ?
no widzę że zapatrzony jest we mnie jak w obrazek
co zrobić ma się tą charyzmę
Be zarzekałeś się, że nie jesteś Bi jak to jest
ja jestem niepoprawnie politycznie hetero więc sorry
Szeptuch, problem w tym, że Ty każdą nieznajomą co Ciebie zaczepi, podejrzewasz o Bog wie co i pokazujesz obrączkę.
Więc pewnie z Tobą W kolejce przed muzeum strach o czymkolwiek rozmawiać, by nie wyjść na idiotkę.
Pewnie uważasz się za faceta, które mu żadna nie może się oprzeć.
Pewnie w pracy jakiś niewinny sytuacyjny podtekst który się pojawi w Twoją stronę, który normalnie ludzie kwitują wybuchem śmiechu uważasz za podryw, przed którym trzeba się bronić.
Tak mi się jawisz z tego co tu piszesz.
Nudne to już jest do tłumaczenia, jeśli nie wiesz w czym rzecz, to się nie zrozumiemy, oczywiście wskutek Twojej wybitnej inteligencji i mojego niskiego IQ.;)
Bez przesady, deprecjonowanie czyjegoś "kręgosłupa moralnego" jest ciosem poniżej pasa. Szeptuch po prostu ma swoje zasady i się ich trzyma, żeby co rano, jak spojrzy na siebie w lustrze w łazience, nie miał sobie NIC do zarzucenia. I TO JEST TO!
I takich ludzi ja bardzo szanuję, a widzę że wielu osobom taka postawa moralna jest bardzo nie w smak
Odnośnie rzekomego "deprecjonowania kręgosłupa moralnego" każdy z nas widzi w lustrze własną twarz a nie twarz Szeptucha...
Odnośnie rzekomego "deprecjonowania kręgosłupa moralnego" każdy z nas widzi w lustrze własną twarz a nie twarz Szeptucha...
Zgadzam się z tym, tylko zobaczcie on NIKOGO nie atakuję i NIE zmusza do przyjęcia jego poglądów, natomiast w drugą stronę, jest ZUPEŁNIE odwrotnie.
Panna z Dworu napisał/a:Odnośnie rzekomego "deprecjonowania kręgosłupa moralnego" każdy z nas widzi w lustrze własną twarz a nie twarz Szeptucha...
Zgadzam się z tym, tylko zobaczcie on NIKOGO nie atakuję i NIE zmusza do przyjęcia jego poglądów
Jak my wszyscy tutaj
Taka, ot co, swoboda wypowiedzi.
123Sprawdzam napisał/a:Panna z Dworu napisał/a:Odnośnie rzekomego "deprecjonowania kręgosłupa moralnego" każdy z nas widzi w lustrze własną twarz a nie twarz Szeptucha...
Zgadzam się z tym, tylko zobaczcie on NIKOGO nie atakuję i NIE zmusza do przyjęcia jego poglądów
Jak my wszyscy tutaj
Taka, ot co, swoboda wypowiedzi.
Nice
Panna z Dworu napisał/a:Odnośnie rzekomego "deprecjonowania kręgosłupa moralnego" każdy z nas widzi w lustrze własną twarz a nie twarz Szeptucha...
Zgadzam się z tym, tylko zobaczcie on NIKOGO nie atakuję i NIE zmusza do przyjęcia jego poglądów, natomiast w drugą stronę, jest ZUPEŁNIE odwrotnie.
To dobrze rokuje na przyszłość,jak przejdzie forumową unitarkę i nie będzie strzelał fochów
jak Be .
To Szeptuch się przyda .
123Sprawdzam napisał/a:Panna z Dworu napisał/a:Odnośnie rzekomego "deprecjonowania kręgosłupa moralnego" każdy z nas widzi w lustrze własną twarz a nie twarz Szeptucha...
Zgadzam się z tym, tylko zobaczcie on NIKOGO nie atakuję i NIE zmusza do przyjęcia jego poglądów, natomiast w drugą stronę, jest ZUPEŁNIE odwrotnie.
To dobrze rokuje na przyszłość,jak przejdzie forumową unitarkę i nie będzie strzelał fochów
jak Be .
To Szeptuch się przyda .
Ty chyba jeździłeś na kolonie i przechodziłeś chrzest
paslawek napisał/a:123Sprawdzam napisał/a:Zgadzam się z tym, tylko zobaczcie on NIKOGO nie atakuję i NIE zmusza do przyjęcia jego poglądów, natomiast w drugą stronę, jest ZUPEŁNIE odwrotnie.
To dobrze rokuje na przyszłość,jak przejdzie forumową unitarkę i nie będzie strzelał fochów
jak Be .
To Szeptuch się przyda .Ty chyba jeździłeś na kolonie i przechodziłeś chrzest
Nie raz
we wojsku to nie miałem "fali" na unitarce
miałem tylko praktyki jako dzielny podchorąży
marynarki wojennej ,żeby było śmieszniej
Jak zinternalizowane to naprawdę się obronią przy stoliku, gdzie ktoś się dosiada, przy przypadkowej rozmowie czy pójściu na kawę beż konieczności tłumaczenia się.
Nikt go nie namawia do zmiany zachowań, parę Pań stwierdziło, że nie czuło by się z nim pewnie, mamy prawo?
Ale najważniejsze jak czuje się zona, prawda.
Mogę stwierdzić że być może z pokrzywdzeniem dla chłopa, że jest ryzykowny pod tym względem, a dla Ciebie 123 może być to objaw lojalności, bo takie masz Ty doświadczenia z mężczyznami i ok, wybierzesz takiego jak On.
Zostaw nam prawo do naszej oceny, ok?
Szeptuch napisał/a:Resztę sobie sama dopowiedziałaś jak i reszta i sobie z tym dyskutujecie.
Na szczęście nie jestem jedynym radykalistą( co już całkiem jest kuriozum) bo roxx ma podobne (nie te same) zdanie na temat spotkań przy kawce z kolegami z pracy.Wiesz co, myślę że to wynika z tego, że własciwie każda blizsza znajomość koleżeńska z jakimś facetem prędzej czy później prowadziła do tego, że ktos chciał czegoś więcej ode mnie. Wystarczyło, że byłam miła czy przyjęłam zaproszenie na kawę lub kawiaty na imieniny, a już zaczynały się podchody. O ile jeśli dwie osoby sa wolne, to nic w tym złego, a nawet miłego, tak w innym przypadku już niekoniecznie.
Czasem naprawdę nie robiłam nic poza wymianą 2-3 zdań przy przypadkowym spotkaniu przy wejsciu do pracy, a potem dostawałam wiadomość, że np. pieknie wyglądam albo że mój uśmiech sprawił, że od razu dzień stał się piękniejszy. Niby takie banały i można to zignorować co zresztą robiłam ale... podejrzewam, że gdyby mój partner to przeczytał, nie czułby się z tym najlepiej. Zresztą w drugą stronę tak samo. Ja wiem jakie On wrażenie robi na kobietach i wiem, że gdyby chciał, to niemiałby z tym problemu. Też dlatego unika (podobnie jak ja) spotkań sam na sam ze znajomymi po pracy bo może być to dwuznacznie odebrane.
Nie bez powodu nie mam kolegów. W moim przypadku no nie da rady. No chyba, że jakiś 80-latekNatomiast pod tym względem jesteśmy z moim partnerem podobni.
To ja miałem odwrotnie tzn. komplementy prawiły mi koleżanki
Niemniej zdarzało mi się wyjść z koleżanką/koleżankami na długie, wieczorne piwo do klubu lub całonocną imprezę z alkoholem, tańcami itp. Po imprezie o świcie odbierała mnie małżonka lub mąż koleżanki
O ile pamiętam nie wydymałem żadnej koleżanki w trakcie tej imprezy ani koleżanki nie wydymały mnie, a film mi się nie urwał, luk pamięci nie mam.
To ja miałem odwrotnie tzn. komplementy prawiły mi koleżanki
Niemniej zdarzało mi się wyjść z koleżanką/koleżankami na długie, wieczorne piwo do klubu lub całonocną imprezę z alkoholem, tańcami itp. Po imprezie o świcie odbierała mnie małżonka lub mąż koleżanki
O ile pamiętam nie wydymałem żadnej koleżanki w trakcie tej imprezy ani koleżanki nie wydymały mnie, a film mi się nie urwał, luk pamięci nie mam.
O kurde Snake zaraz będą plotki
To ja miałem odwrotnie tzn. komplementy prawiły mi koleżanki
Niemniej zdarzało mi się wyjść z koleżanką/koleżankami na długie, wieczorne piwo do klubu lub całonocną imprezę z alkoholem, tańcami itp. Po imprezie o świcie odbierała mnie małżonka lub mąż koleżanki
O ile pamiętam nie wydymałem żadnej koleżanki w trakcie tej imprezy ani koleżanki nie wydymały mnie, a film mi się nie urwał, luk pamięci nie mam.
Snake, Ty się chwalisz czy się żalisz, że nie zostałeś wydymany? Przecież wiadomo, że nawet ewidentny flirt czy zakrapiane tańce z koleżanką do rana nie muszą prowadzic do seksu. Są jednak różni ludzie i jednemu może przeszkadzać, że jego partner/partnerka robi do kogoś umizgi czy pod wpływem % obściskuje się choćby w tańcu. Ktoś to może nazwać chorobliwą zazdrością czy brakiem zaufania, natomiast dla mnie jest to zwyczajnie brak szacunku do partnera/partnerki.
Był tu nawet wątek o tym, gdzie kobieta pisała, że jej facet czy nawet mąż (już nie pamiętam) ciągle rozgląda się za innymi kobietami. Przecież jak mniemam nie zdradza ale jest ok zachowanie kiedy np. rozmawiają czy cokolwiek robią a ten prawie zeza czy szyjoskrętu nie dostanie?
We mnie wtedy nie tyle by się włączyła zazdrość, co mega zażenowanie. O właśnie, zażenowanie to jest tu chyba słowo klucz.
Zapytałam wcześniej o sytuacje ze spotaniami sam na sam kiedy się wie, że druga osoba na nas leci. Oczywiscie kazdy ma swój rozum i to, że ktoś czegoś che od nas czy na coś liczy, nie znaczy, że temu ulegniemy ale... jeśli pomimo tej wiedzy partner/partnerka ochoczo idzie na takie spotkania sam na sam, to wydaje mi się, że jednak coś jest nie tak.
Podam przykład, żeby zobrazować o co mi chodzi bo być może to nie być do końca zrozumiałe, a mianowicie jest sobie para, gdzie facet ma koleżankę od x lat, która od dawna się w nim podkochuje. Kiedyś jak był wolny nawet coś między nimi było, jakiś epizod nic (dla niego) nie znaczący. Wrócili na stopę koleżeńską, a nawet ochłodzili relacje. Wtedy nagle się okazuje, że ona wyrwała jego dobrego kumpla (chyba obiektywnie dużo mniej atrakcyjnego) i co rusz nakręca jakieś niby przypadkowe spotkania. Nie trzeba być Szerlokiem by wiedzieć o co jej chodzi. I teraz tak, czy partnerka tego faceta powinna być zazdrosna? Niby tak ale facet przecież ma swój rozum, a poza tym jakby chciał zdradzić, to by zdradził, nie upilnujesz. Natomiast jeżeli facet tego nie widzi albo nie chce widzieć, a co gorsza schlebia mu to i nie ma nic przeciwko kontynuowaniu znajomości czy korzystaniu z zaproszeń na spotkania sam na sam, to sorry. To nie tylko żenujące ale róniez nie fair wobec zarówno partnerki, jak i kolegi. Nie ważne, że do fizycznej zdrady może nigdy nie dojść.
Roxann, ale ludzie przecież sie zmieniają. To, że ktoś się we mnie podkochiwał, choć byl w friendzonie, 15 lat temu, nie znaczy, że tak mu zostało. W międzyczasie sie ożenił, ma dzieci i zupelnie inaczej na mnie patrzy, choć oczywiście amnezji nie dostał. Czasem w żartach coś sobie tam powspominamy, jednak zagrożenia zadnego nie ma.
Zupelnie inaczej by było, gdybym widziała, że jakiś tam kumpel aktywnie smali do mnie cholewki, bo zwyczajnie mnie to nie interesuje. Taki kontakt bym ochłodziła kubłem zimnej wody. Miałam niezłą lekcję trzy lata temu i powtórki mi nie potrzeba.
Hoho BB widzę braki w wiedzy o facetach totalne...:) No ale jak się skupia tylko na fizyczności...zaraz się dowiemy, że BB jest jedyną osobą na świecie, której nie dotyczą wszystkie zależności damsko-meskie. Zakładam, że wierzysz kolegom na słowo albo chcesz wierzyć. Pewnie że można stać w płonącym lesie, może ugaszą zanim płomienie nas dotkną...
Paslawek - Przestań już, serio
Roxann, ale ludzie przecież sie zmieniają. To, że ktoś się we mnie podkochiwał, choć byl w friendzonie, 15 lat temu, nie znaczy, że tak mu zostało. W międzyczasie sie ożenił, ma dzieci i zupelnie inaczej na mnie patrzy, choć oczywiście amnezji nie dostał. Czasem w żartach coś sobie tam powspominamy, jednak zagrożenia zadnego nie ma.
Zupelnie inaczej by było, gdybym widziała, że jakiś tam kumpel aktywnie smali do mnie cholewki, bo zwyczajnie mnie to nie interesuje. Taki kontakt bym ochłodziła kubłem zimnej wody. Miałam niezłą lekcję trzy lata temu i powtórki mi nie potrzeba.
Zgadza się. Ludzie też są rózni. Jedni odpuszczą, inni za wszelką cenę będą chcieli dopiąć swego, a jeszcze inni pogodzą się z tym, że obiekt ich westchnień jest z kimś innym ale i tak bądą chcieli być jak najbliżej tej osoby. W podanym przeze mnie przykładzie trzeba być naprawdę ślepym albo zaślepionym by nie zauważyć że dana koleżanka leci na tego faceta. Ja jak pierwszy raz ich zobaczyłam nie znałam "historii", a od razu się zorientowałam, że coś jest na rzeczy. Może akurat jestem dobrym obserwatorem ale raczej moja intuicja mnie nie zawodzi, podobnie jak w tym przypadku. A już szczytem bezczelności były teksty tej kolezenaki do jego partnerki typu "wiedziałam, że się polubimy, nadajemy na tych samych falach itd.". Do partnerki, a jak, by zdobyć przychylność i móc jak najczęsciej spotykac we 4-kę albo 2-kę. Moim zdaniem to nie rola partnerki by takie znajomości ukracać, tylko facet sam powinien wiedzieć, że to nie fair i w ogóle żenada, a jednak myślę, że wielu by to nawet schlebiało i by się wykłócali, że inni coś sobie wymyślają.
Dla mnie to byłoby dosyć żałosne, jakby jakiś kolo tak żył przeszłością, że nie potrafilby sie emocjonalnie ruszyć do przodu po ponad dekadzie. Osobiście takich osobników nie znam. Moi koledzy i przyjaciele mają żony, dzieci i wlasne życie. Jak wspomnialam wcześniej, poza tym, nie rozmawiamy na tematy osobiste, więc nie wiem jak ktoś mialby ze mną flirtować gadajac o inflacji czy wyborze lidera partii rzadzącej.
W Twoim przypadku, Roxann, mamy do czynienia z inną sytuacją. Tu ewidentnie pani żyje jakimiś urojeniami i ten facet powinien jej przemówić do rozumu, bo inaczej to wyglada na jaranie sie orbiterką, a to troche nie halo.
Dla mnie to byłoby dosyć żałosne, jakby jakiś kolo tak żył przeszłością, że nie potrafilby sie emocjonalnie ruszyć do przodu po ponad dekadzie. Osobiście takich osobników nie znam. Moi koledzy i przyjaciele mają żony, dzieci i wlasne życie. Jak wspomnialam wcześniej, poza tym, nie rozmawiamy na tematy osobiste, więc nie wiem jak ktoś mialby ze mną flirtować gadajac o inflacji czy wyborze lidera partii rzadzącej.
Oj można, można, kwestia odczytywania pewnych sygnałów, nawet niewerbalnych. Ja bynajmniej nie sugeruję, że tak jest w Twoim przypadku ale uwierz, że jest mnóstwo takich osóbników obojga płci. To nie musi oznaczać życia przeszłością itd. Sympatia do innej osoby może być czymś, co przynajmniej pozornie albo i nie pozornie nie ma wpływu na czyjś obecny związek/życie. Przecież dobieramy sobie znajomych/przyjaciół na podstawie fajnego flow. Są to osoby z którymi fajnie nam się rozmawia, lubimy ich towarzystwo itd. Kiedy dochodzi atrakcyjność fizyczna, może dojśc do zauroczenia, choćby platonicznego. Do romansu może nigdy nie dojść, co nie znaczy, że ktoś nie może mieć fantazji, nie chcieć podbudowywać tym faktem swojego samopoczucia czy ego, co już nie rzadko zahacza o zdradę choćby emocjonalną. Wtedy czasem naprawdę niewiele trzeba by przekroczyć granicę. Szczególnie, kiedy jest jakiś gorszy okres w życiu/związku. Myślę, że wiele osób, nawet będących w stałych związkach balansuje na takiej granicy. Tyle, że do tanga trzeba dwojga. Jedna osoba w odpowiednim momencie potrafi wycofać, inna nie. Mało tego, ta sama osoba może kilka razy powiedzieć pas, ale za n-tym razem nawet pod wpływem chwili czy alko popłynąć. Przecież niemal każdy romans/zdrada zaczyna się tak samo. Wtedy zwykle taka osoba mówi, że nie wie jak to się stało, myślała, że ma wszystko pod kontroą ale...
W Twoim przypadku, Roxann, mamy do czynienia z inną sytuacją. Tu ewidentnie pani żyje jakimiś urojeniami i ten facet powinien jej przemówić do rozumu, bo inaczej to wyglada na jaranie sie orbiterką, a to troche nie halo.
Tylko 'problem' w tym, że nie każdy to widzi albo chce zauważać. Ja nie tylko jestem dobrym obserwatorem ale też mam swoje doświadczenia i takie rzeczy od razu wyłapuję. Tak jak wspomniałam, przed poznaniem nie znałam "historii" tamtych dwojga, a zorientowałam się już podczas pierwszego spotkania i to całkiem niewinnego, tzn nie na żadnej imprezie z alko czy coś w tym stylu. Wiadomo, że rozmowy wtedy też toczyły się na tematy ogólne itd. Nie jestem do końca pewna czy ten kumpe wie, myślę że tak ale uważa, ża to past time i nie ma do czego wracać. Pozorne zachowanie "przyjaciółki" też by na to wskazywało, w końcu zalezy jej na dobrych relacjach z partnerką tego faceta.
Ok, nie wiem czy tamta kobieta dąży do romansu czy 'odbicia' ale jej intencje na pewno nie są szczere, nawet jeśli by to była zwykła chęć/potrzeba stałego kontaktu, spotkań ze swoją niespełnioną miłością, że tak to ujmę.
Bez przesady, deprecjonowanie czyjegoś "kręgosłupa moralnego" jest ciosem poniżej pasa. Szeptuch po prostu ma swoje zasady i się ich trzyma, żeby co rano, jak spojrzy na siebie w lustrze w łazience, nie miał sobie NIC do zarzucenia. I TO JEST TO!
I takich ludzi ja bardzo szanuję, a widzę że wielu osobom taka postawa moralna jest bardzo nie w smak
Dziękuję.
Ciesze się że plemię "radykalistów" rośnie w siłę
123Sprawdzam napisał/a:Bez przesady, deprecjonowanie czyjegoś "kręgosłupa moralnego" jest ciosem poniżej pasa. Szeptuch po prostu ma swoje zasady i się ich trzyma, żeby co rano, jak spojrzy na siebie w lustrze w łazience, nie miał sobie NIC do zarzucenia. I TO JEST TO!
I takich ludzi ja bardzo szanuję, a widzę że wielu osobom taka postawa moralna jest bardzo nie w smak
Dziękuję.
Ciesze się że plemię "radykalistów" rośnie w siłę
Ja bym tak do tego nie podchodziła, że to radykalizm, zresztą też użyłeś cudzysłów. Myśłę, że wiele zależy od doświadczenia, środowiska itd. Ty jak sam piszesz korzystałeś wcześniej z życia, ja też nidgy na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej nie narzekałam. Także naprawdę od razu pewne rzeczy wyłapuję. Nie tylko w moją strone ale też jeśli chodz o osoby trzecie.
Salomonka nazwała mnie radykalistą za te poglądy które w tym temacie przedstawiam.
Więc sobie z tego teraz żartuje.
I każdego kto ma takie same/zbliżone tez nazywam "radykalistą"
bo to widać roxx czy ktoś jest tobą zainteresowany w romantyczny sposób czy nie.
A ja pisałem przecież żeby unikać kontaktów właśnie z tymi zainteresowanymi a nie wszystkimi ludźmi.
Ale oni dopisali sobie tutaj baśniową kosmologie i w niej sie obracają
może faktycznie wynika to z naszego doświadczenia że my takie rzeczy widzimy a oni nie.
Paslawek - Przestań już, serio
Że co ? Masz dość ?
Brakuje słowa - proszę
Zachowuj się młody to będzie git
To prosta zależność nie podoba się ,wszyscy głupsi do ciebie to wypad.
Nic na siłę.
Nie poprawiaj po Panu Bogu
twoja ekspresja srekpresja, rynsztokowe chamstwo to nie będzie samowolka
nie jesteś z innej gliny
PS Rzekłem
Salomonka nazwała mnie radykalistą za te poglądy które w tym temacie przedstawiam.
Więc sobie z tego teraz żartuje.
I każdego kto ma takie same/zbliżone tez nazywam "radykalistą"bo to widać roxx czy ktoś jest tobą zainteresowany w romantyczny sposób czy nie.
A ja pisałem przecież żeby unikać kontaktów właśnie z tymi zainteresowanymi a nie wszystkimi ludźmi.
Ale oni dopisali sobie tutaj baśniową kosmologie i w niej sie obracają
może faktycznie wynika to z naszego doświadczenia że my takie rzeczy widzimy a oni nie.
Baśniową kosmologią jest raczej wiara w jakiś bliżej nieokreślony romantyzm drugiej osoby, który podobno można u niej wypatrzeć. W tym przekonanie o własnej nieomylności. Podziału na "my" oraz "oni" nawet nie skomentuję.
Nie, no głupia nie jestem i widzę jak ktoś na mnie maślane spojrzenia rzuca. Z ręką na sercu, żaden z moich kolegów tego nie robi. Zachowuja się zupelnie normalnie, jak z kumpelą.
Tylko, że ja odnoszę wrażenie, że Szeptuch nie zaakceptowalby nawet takiego kolegi swojej żony, bo ciągle by podejrzewal drugie dno.
Nie, no głupia nie jestem i widzę jak ktoś na mnie maślane spojrzenia rzuca. Z ręką na sercu, żaden z moich kolegów tego nie robi. Zachowuja się zupelnie normalnie, jak z kumpelą.
A tak z ręką na sercu, czy dałabyś sobie tę rękę uciąć, za to, co się naprawdę może kryć za tą zupełnie normalną postawą kolegi? Jeden kolega będzie robił maślane oczy, drugi nie zdradzi się z prawdziwymi uczuciami w żaden sposób.
Nie, no głupia nie jestem i widzę jak ktoś na mnie maślane spojrzenia rzuca. Z ręką na sercu, żaden z moich kolegów tego nie robi. Zachowuja się zupelnie normalnie, jak z kumpelą.
Tylko, że ja odnoszę wrażenie, że Szeptuch nie zaakceptowalby nawet takiego kolegi swojej żony, bo ciągle by podejrzewal drugie dno.
Gwarantuje Ci że jak facet myśli "ale bym ją wyruchał" to nie robi maślanych oczu.
Paslawek - tak wiemy jesteś niepoczytalny.
Jestem totalnie rozbawiony wszechwiedza naszych pań. One wyłapują wszystko i wszystkich, a mają problem z poprawnym odczytaniem postów na forum, podstawowa autorefleksja itd.
Nie, no głupia nie jestem i widzę jak ktoś na mnie maślane spojrzenia rzuca. Z ręką na sercu, żaden z moich kolegów tego nie robi. Zachowuja się zupelnie normalnie, jak z kumpelą.
Zazdroszczę. Ja mam kolegów, ale takich, z którymi rozmawiam, żartuje przypadkiem, gdy spotkamy się w pracy, sklepie, na ulicy, ze znajomymi. Ale nigdy sam na sam na wczesniej umiwionym spotkaniu.100 procent znajomości, w których jak sądziłam kolega zapraszał mnie gdzieś i gdzieś razem wychodziliśmy, kończyło się zerwaniem albo ukroceniem znajomości, gdy okazywało się, że kolega liczył na więcej. Ja się chciałam kolegować.
Dlatego przez moje doświadczenia uważam, że może istnieć taką przyjaźń, ale jak to jest para, albo facet to gej. Albo mieszka na drugim końcu globu w Argentynie i sobie tylko czasami piszecie e-maile.
A tak z ręką na sercu, czy dałabyś sobie tę rękę uciąć, za to, co się naprawdę może kryć za tą zupełnie normalną postawą kolegi?
Jeden kolega będzie robił maślane oczy, drugi nie zdradzi się z prawdziwymi uczuciami w żaden sposób.
A jakie to ma znaczenie dla niej?
Przecież ważne jest co u niej w środku siedzi. Nie chce wypominać (za co przepraszam), ale ona już miała chwile słabości. Z resztą jak każdy.
Osoby typu BB po prostu 24/7 robią sobie grunt pod przesiadkę.
Panna z Dworu napisał/a:A tak z ręką na sercu, czy dałabyś sobie tę rękę uciąć, za to, co się naprawdę może kryć za tą zupełnie normalną postawą kolegi?
Jeden kolega będzie robił maślane oczy, drugi nie zdradzi się z prawdziwymi uczuciami w żaden sposób.
A jakie to ma znaczenie dla niej?
Przecież ważne jest co u niej w środku siedzi. Nie chce wypominać (za co przepraszam), ale ona już miała chwile słabości. Z resztą jak każdy.
no popatrz.
Ja nie maiłem.
wiec nie pisz "jak każdy"
Paslawek - tak wiemy jesteś niepoczytalny.
wiemy ?
znasz się na tym
zasłaniasz się innymi potrzebujesz obstawy ?
za czyją kiecką się schowasz i polecisz z płaczem ?
robiłeś referendum
czyli nie masz dość ?
na mnie nie ma siły i sposobu
ponieważ ja panuje nad sobą i swoim świrem od lat .
Co wiadomo nie od dzisiaj
dudku
Baśniową kosmologią jest raczej wiara w jakiś bliżej nieokreślony romantyzm drugiej osoby, który podobno można u niej wypatrzeć. W tym przekonanie o własnej nieomylności. Podziału na "my" oraz "oni" nawet nie skomentuję.
Ja nie wypowiadam się za Szeptuacha tylko w swoim imieniu i tak, takie rzeczy mogą dostrzeć osoby trzecie. Jak w podanym przeze mnie przykładzie, a takich mogę wiele jeszcze przytoczyć. I uwierz mi, że "zainteresowane" osoby nie widziały tego albo nie chciały widzieć.
Ktoś albo zauwarza takie rzeczy albo nie. Czasem lepiej jak nie. Gorzej jak jest tego nieświadomy i w to brnie. Najgorzej jak jest i balansuje na granicy. Nie wzięło się z nikąd powiedzenie, że przyjaźń między kobietą, a mężczyzną nie istnieje, no chyba że są nawzajem aseksualni (nie podobają czy nawet odpychają fizycznie). Tu żadna mądrość życiowa nie została odkryta. Tak jest i tyle.
Inna zupełnie sprawa czy ktoś przekroczy granicę czy nie. Dla mnie takie pisanie, że oj byłem z koleżanką na imprezie był wlkohol, tańczyliśmy i do niczego nie doszło nic nie znaczy. Może ta koleżanka akurat mu nie podobała albo ...
Też co innego jak jest jakaś impreza np z pracy, ok tam ludzie tańczą, piją alkohol itd. Natomiast nie wyobrażam sobie by mój partner poszedł na taką imprezę sam z koleżanką. A ja jeszcze bym go z tej imprezy odbierała, no sorry. Ale to ja, inni mogą mieć inaczej i jeśli im to pasuje, ja to szanuję. Przedstawiam tylko swój punkt widzenia.
no popatrz.
Ja nie maiłem.
wiec nie pisz "jak każdy"
Nie wierzę. Nawet Papież takowe ma.
Nie, no głupia nie jestem i widzę jak ktoś na mnie maślane spojrzenia rzuca. Z ręką na sercu, żaden z moich kolegów tego nie robi. Zachowuja się zupelnie normalnie, jak z kumpelą.
Tylko, że ja odnoszę wrażenie, że Szeptuch nie zaakceptowalby nawet takiego kolegi swojej żony, bo ciągle by podejrzewal drugie dno.
Widzisz, moja zona ma tak samo,a może ma nawet bardziej "radykalne" poglądy na ten temat.
I tez nie ma kolegów od kawki czy wyjścia do kina.
Więc nie ma czego akceptować czy nie akceptować
Szeptuch napisał/a:no popatrz.
Ja nie maiłem.
wiec nie pisz "jak każdy"Nie wierzę.
Nawet Papież takowe ma.
Czyli ja, jak w tej piosence: i am above
Be. napisał/a:Paslawek - tak wiemy jesteś niepoczytalny.
wiemy ?
![]()
znasz się na tym
zasłaniasz się innymi potrzebujesz obstawy ?
za czyją kiecką się schowasz i polecisz z płaczem ?
robiłeś referendum
czyli nie masz dość ?
na mnie nie ma siły i sposobu
ponieważ ja panuje nad sobą i swoim świrem od lat .
Co wiadomo nie od dzisiaj![]()
dudku
Właśnie widzę jak panujesz nad swoim świrem. I nie tylko ja to widzę. Proszę cię zaprzestań tego zaczepiania ludzi i daj dyskutować na temat.
Legat - No ja nie miałem nigdy takich chwili słabości a okazji była masa.
Beyondblackie napisał/a:Nie, no głupia nie jestem i widzę jak ktoś na mnie maślane spojrzenia rzuca. Z ręką na sercu, żaden z moich kolegów tego nie robi. Zachowuja się zupelnie normalnie, jak z kumpelą.
Tylko, że ja odnoszę wrażenie, że Szeptuch nie zaakceptowalby nawet takiego kolegi swojej żony, bo ciągle by podejrzewal drugie dno.
Widzisz, moja zona ma tak samo,a może nawet bardziej "radykalne" poglądy na ten temat.
I tez nie kolegów od kawki czy wyjścia do kina.
Więc nie ma czego akceptować czy nie akceptować
No właśnie, może Twoja żona nie miała doświadczenia (mimo, że miała powodzenie) i tak ma ale mój partner też miał spore i też (teraz) tak ma. To się jakoś rówoważy. Ja mu nie muszę mówić, że pewne rzeczy są niestosowne czy wręcz żenujące, on to sam wie. Dlatego nie mamy z tym "radykalizmem" problemu, tylko uważamy za coś normalnego.
Wiadomo, że jak ja usłyszę po spotkaniu od kogoś że mam "super faceta" to jest mi miło, podobnie w odwrotną stronę. Wiem od jednak od niego. I tak w towarzystie nawet jak widzę zachwyt nad drugą osobą to jestem w stanie ocenić czy jest to "zdrowy" zachwyt czy też nie. Oczywiście mówię w kontekście damsko-męskim.
Btw mój partner nie ma problemu z tym, że czasem długo rozmawiam z jego kumplami ale wie, że za tym nie idzie żadna fascynacja (fizyczna) z mojej strony. Podobnie w drugą stronę. Kiedyś cały wieczór przegadał z moją koleżanką ale o sprawach ... nie ważne. Na pewno nie było tam żadnego flirtu. Takie rzeczy naprawdę dość łatwo się zauważa.
Właśnie widzę jak panujesz nad swoim świrem. I nie tylko ja to widzę. Proszę cię zaprzestań tego zaczepiania ludzi i daj dyskutować na temat.
Widzisz głównie siebie - proste
mnie nie widzisz.
"zaprzestań tego zaczepiania ludzi i daj dyskutować na temat." jakiś ty się akuratny zrobił
kto tu kogo "zaczepia" ?
Panna z Dworu napisał/a:A tak z ręką na sercu, czy dałabyś sobie tę rękę uciąć, za to, co się naprawdę może kryć za tą zupełnie normalną postawą kolegi?
Jeden kolega będzie robił maślane oczy, drugi nie zdradzi się z prawdziwymi uczuciami w żaden sposób.
A jakie to ma znaczenie dla niej?
Przecież ważne jest co u niej w środku siedzi. Nie chce wypominać (za co przepraszam), ale ona już miała chwile słabości. Z resztą jak każdy.
Jedną rzecza jest mieć jakieś myśli, a inną podążanie czynami za tymi myślami. Ja nawet myśli w stosunku do tych kolegów nie mam.
A jeżeli jakoś strasznie dobrze któryś z nich ukrywa jakieś "uczucia" (śmiech na sali) do mnie, to robi to tak umiejetnie, że przez lata nie zauważyłam. Zresztą jak je tak głęboko chowa, to i tak się o nich nie dowiem.
Panna z Dworu napisał/a:Baśniową kosmologią jest raczej wiara w jakiś bliżej nieokreślony romantyzm drugiej osoby, który podobno można u niej wypatrzeć. W tym przekonanie o własnej nieomylności. Podziału na "my" oraz "oni" nawet nie skomentuję.
Ja nie wypowiadam się za Szeptuacha tylko w swoim imieniu i tak, takie rzeczy mogą dostrzeć osoby trzecie. Jak w podanym przeze mnie przykładzie, a takich mogę wiele jeszcze przytoczyć. I uwierz mi, że "zainteresowane" osoby nie widziały tego albo nie chciały widzieć.
Ktoś albo zauwarza takie rzeczy albo nie. Czasem lepiej jak nie. Gorzej jak jest tego nieświadomy i w to brnie. Najgorzej jak jest i balansuje na granicy. Nie wzięło się z nikąd powiedzenie, że przyjaźń między kobietą, a mężczyzną nie istnieje, no chyba że są nawzajem aseksualni (nie podobają czy nawet odpychają fizycznie). Tu żadna mądrość życiowa nie została odkryta. Tak jest i tyle.
Inna zupełnie sprawa czy ktoś przekroczy granicę czy nie. Dla mnie takie pisanie, że oj byłem z koleżanką na imprezie był wlkohol, tańczyliśmy i do niczego nie doszło nic nie znaczy. Może ta koleżanka akurat mu nie podobała albo ...
Też co innego jak jest jakaś impreza np z pracy, ok tam ludzie tańczą, piją alkohol itd. Natomiast nie wyobrażam sobie by mój partner poszedł na taką imprezę sam z koleżanką. A ja jeszcze bym go z tej imprezy odbierała, no sorry. Ale to ja, inni mogą mieć inaczej i jeśli im to pasuje, ja to szanuję. Przedstawiam tylko swój punkt widzenia.
Mnie doświadczenie życiowe nauczyło ostrożności w ocenach. Bardzo często nadinterpretacji pod kątem zainteresowania podlega zwykła sympatia do drugiej osoby.
Legat napisał/a:Panna z Dworu napisał/a:A tak z ręką na sercu, czy dałabyś sobie tę rękę uciąć, za to, co się naprawdę może kryć za tą zupełnie normalną postawą kolegi?
Jeden kolega będzie robił maślane oczy, drugi nie zdradzi się z prawdziwymi uczuciami w żaden sposób.
A jakie to ma znaczenie dla niej?
Przecież ważne jest co u niej w środku siedzi. Nie chce wypominać (za co przepraszam), ale ona już miała chwile słabości. Z resztą jak każdy.no popatrz.
Ja nie maiłem.
wiec nie pisz "jak każdy"
Skomentuję Twoje "oświadczenie" przekornie. Jak do tej pory nie miałeś... Nie jest sztuką nie mieć chwil słabości (bo te świadczą o tym że jesteśmy normalni, każdy z nas jest tylko człowiekiem), sztuką jest im nie ulegać w określonych okolicznościach.
Panna, ot to! Nie sztuką jest się nie ślinić jak się do cukierni nie chodzi. Sztuką jest tam siedzieć, a ciastek nie kupować.
Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
By chociażby okiem nachapać albo wzrokiem zjeść bo jej/jemu nie można ale fajna frajda. Taki dreszczyk, się ulegnie czy nie albo kto pierwszy.
Nie uległam/uległem! Brawo ja! Gupi Wy!
Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
Bo nie żyję w jaskini, na pustyni i nie zamierzam rezygnować z interesujących konwersacji z ciekawymi ludźmi tylko dlatego, że taki Szeptuch nie potrafi sie kontrolować i sobie ani żonie nie ufa.
Be. napisał/a:Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
By chociażby okiem nachapać albo wzrokiem zjeść bo jej/jemu nie można ale fajna frajda. Taki dreszczyk, się ulegnie czy nie albo kto pierwszy.
Nie uległam/uległem! Brawo ja! Gupi Wy!
Super to jak narkoman, który idzie popatrzeć na ćpanie. Kolejne mądrości z chorej głowy.
Z ciastkami nie idzie się podyskutować, więc to porównanie jest TOTALNIE nietrafione.
Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
Wystarczy parę razy pójść z kobietą na zakupy i poobserwować ją.
Kupi nie kupi potargować może,a tym bardziej pooglądać jej wolno.
Popatrzeć dla samej przyjemności patrzenia.
Widać czasem po minie jak kobieta reaguje na widok przedmiotów,rzeczy
Nieraz widać cały proces myślowy i jej "wewnętrzną walkę"
jest niby tuż tuż blisko podjęcia decyzji i już prawie prawie ....... a w ostatniej chwili odkłada rzecz na półkę i rezygnuje
faceci też tak miewają,ale rzadziej moim zdaniem i w innych sklepach.
Paslawek to ja cię oświece, że jeżeli twoje te wszystkie kobiety chodzą patrzeć na ciastka...to one po prostu mialy nadzieję, że im coś kupisz. A ten śmiał się że stoją i się ślinią...
Cały paslawek, uroczy chłopczyk a Wojtuś fajnie się z Tobą bawił w piaskownicy wczoraj? Już dobrze, oddychaj.
Mnie doświadczenie życiowe nauczyło ostrożności w ocenach. Bardzo często nadinterpretacji pod kątem zainteresowania podlega zwykła sympatia do drugiej osoby.
Jestem daleka od nadinterpretacji, intuicja to inna sprawa. W życiu bym niczego jednak na jej podstawie nie uznała za 100% prawdę, jednak okazuje, że mam w 99% rację. Wiadomo, że np. w przytoczonej przeze mnie sytuacji nie zrobiłam jakiejś akcji bo to były tylko moje domysły, które potem potwierdziły. Nadal nic z tym nie zrobiłam bo nie uważam, że jestem do tego odpowiednią osobą.
Be. napisał/a:Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
Bo nie żyję w jaskini, na pustyni i nie zamierzam rezygnować z interesujących konwersacji z ciekawymi ludźmi tylko dlatego, że taki Szeptuch nie potrafi sie kontrolować i sobie ani żonie nie ufa.
Ale on jej nie kontroluje ani ona jego. Takie zachownie jest naturalne dla nich.
Sorry Szeptuch, ale chyba podobnie trochę mamy.
Roxann napisał/a:Be. napisał/a:Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
By chociażby okiem nachapać albo wzrokiem zjeść bo jej/jemu nie można ale fajna frajda. Taki dreszczyk, się ulegnie czy nie albo kto pierwszy.
Nie uległam/uległem! Brawo ja! Gupi Wy!Super to jak narkoman, który idzie popatrzeć na ćpanie. Kolejne mądrości z chorej głowy.
Z ciastkami nie idzie się podyskutować, więc to porównanie jest TOTALNIE nietrafione.
Be, sorry ale za inteligenty Ty nie jesteś bo nie łapisz totalnie o co chodzi. Jak chcesz coś powiedzieć, to nie cytuj bo nie ma Twoja wypowiedż z cytowaniem nic wspólniego.
Paslawek to ja cię oświece, że jeżeli twoje te wszystkie kobiety chodzą patrzeć na ciastka...to one po prostu mialy nadzieję, że im coś kupisz. A ten śmiał się że stoją i się ślinią...
Kwestia intencji,potrzeby, wielkości apetytu,niekoniecznie ogromnego głodu
albo tak zwanego chciejstwa.
Czasem moje kobiety chodzą same i nic nie kupią ,bo się rozmyśliły .
I nic nie przyniosą do domu - pech trza samemu iść
Przykład z narkomanem to skrajność,nie za bardzo adekwatny
Przegięcie po prostu.
świetliku - cały Be naburmuszony bachor
Be. napisał/a:Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
Bo nie żyję w jaskini, na pustyni i nie zamierzam rezygnować z interesujących konwersacji z ciekawymi ludźmi tylko dlatego, że taki Szeptuch nie potrafi sie kontrolować i sobie ani żonie nie ufa.
Kobieto, ile razy ja mam to tutaj powtarzać.
To jest serio żałosne co wy tutaj robicie.
Ąz byscie sie wstydzili.
Moze jak napisze ostro to zrozumeicie.
W dupie mam to z kim się spotykacie an kawkę z kim rozmawiacie chodzicie do kina czy o kim fantazjujecie.
Styko coś tam w głowie?
Pisałem że gdzieś mam jak wyglądają wasze związki, jakie zasady w nich panują.
Pisałem że każdy sobie ustala ramy w związku, i co jest a co nie jest odpowiednie w ramach ich relacji.
A tutaj kolejna wyjeżdża z ad persona o tym że nie kontroluje sie i ze nie ufam żonie.
123sprawdzam napisała: widzę że wielu osobom taka postawa moralna jest bardzo nie w smak
Ja bym dodał że widocznie sumienie gryzie i to bardzo
Gdzie wyrazie pisałem że chodzi mi o ta drugą stronę w relacji.
Bo roxx tez to napisała : nie ma przyjaźń pomiędzy kobieta i mężczyzna.
Znam siebie, wiem ze potrafię wyłapać czy kobieta jest mna zainteresowana czy nie, i pisałem o tym że nie zadaje sie z tymi u których ta fascynacie wyłapie.
Albo gdy po prostu nie jestem zainteresowany znajomości, bo według niektórych tutaj to zawsze trzeba byc zainteresowanym. uprzejmym i chętnym na nowe kontakty.
Nie wyobrażają sobie że można nie chcieć rozwijać swojego grona znajomych.
Bo aktualni ci zupełnie wystarczają.
nie możesz kazać po prostu spadać
Serio.
Wstyd mi za was.
W dupie mam to z kim się spotykacie an kawkęz kim rozmawiacie chodzicie do kina czy o kim fantazjujecie.
Styko coś tam w głowie?
Pisałem że gdzieś mam jak wyglądają wasze związku, jakie zasady w nich panują.
Pisałem że każdy sobie ustala ramy w związku, i co jest a co nie jest odpowiednie w ramach ich relacji.
A tutaj kolejna wyjeżdża z ad persona o tym że nie kontroluje sie i ze nie ufam żonie.
123sprawdzam napisała: widzę że wielu osobom taka postawa moralna jest bardzo nie w smak
Ja bym dodał że widocznie sumienie gryzie i to bardzoGdzie wyrazie pisałem że chodzi mi o ta drugą stronę w relacji.
Bo roxx tez to napisała : nie ma przyjaźń pomiędzy kobieta i mężczyzna.
Znam siebie, wiem ze potrafię wyłapać czy kobieta jest mna zainteresowana czy nie, i pisałem o tym że nie zadaje sie z tymi u których ta fascynacie wyłapie.
Albo gdy po prostu nie jestem zainteresowany znajomości, bo według niektórych tutaj to zawsze trzeba byc zainteresowanym. uprzejmym i chętnym na nowe kontakty.
Nie wyobrażają sobie że można nie chcieć rozwijać swojego grona znajomych.
Bo aktualni ci zupełnie wystarczają.
nie możesz kazać po prostu spadać
Serio.
Wstyd mi za was.
Chłopie ochłoń, to tylko forum...
Be. napisał/a:Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
Bo nie żyję w jaskini, na pustyni i nie zamierzam rezygnować z interesujących konwersacji z ciekawymi ludźmi tylko dlatego, że taki Szeptuch nie potrafi sie kontrolować i sobie ani żonie nie ufa.
No tak. Ale jakiś czas temu prawiebys popłynęła w romans, wiem, do niczego nie doszło, ale hednak chętnie przebywałam w towarzystwie tamtego mężczyzny. A w tym samym czasie mogłaś spędzać czas że swoim mężem czy tam partnerem. Przecież z tamtym to nie było jedne spotkanie ale kilka.
Jak byłam w związku to lubiłam spędzać czas z koleżankami czy kolegami w grupie, rozmawiać ogólnie z ludźmi. Wieczorem lubiłam gdzieś wyjść z moim partnerem, slbp spotkać się z koleżanką na kawę, ale nie przyszłoby mi do głowy umawiać się sam na sam do pubu z jakimś kolegą, wolałabym pójść tam sam na sam z partnerem. Jakoś nie miałam takiej potrzeby, dlatego ten temat trochę mnie nawet fascynuje.
Kilka lat na tym forum spędzone, ale tak opornej na proste informacje jak Roxann przyrzekam nie widziałem.
W sumie nie dziwię się, że porównujecie się do ciastek.
Szkoda cokolwiek tłumaczyć takim tłumokom.
Chłopie ochłoń, to tylko forum...
ale powiedz mi ile razy można powtarzać to samo.
chyba z 10 razu juz pisałem a oni cały czas to samo.
Jak byś do drzewa mówił
rossanka: Dokładnie tak
Roxx : dokładnie tak
Beyondblackie napisał/a:Be. napisał/a:Po co byś w ogóle miała do tej cukierni ść?
Bo nie żyję w jaskini, na pustyni i nie zamierzam rezygnować z interesujących konwersacji z ciekawymi ludźmi tylko dlatego, że taki Szeptuch nie potrafi sie kontrolować i sobie ani żonie nie ufa.
No tak. Ale jakiś czas temu prawiebys popłynęła w romans, wiem, do niczego nie doszło, ale hednak chętnie przebywałam w towarzystwie tamtego mężczyzny. A w tym samym czasie mogłaś spędzać czas że swoim mężem czy tam partnerem. Przecież z tamtym to nie było jedne spotkanie ale kilka.
I o to chodzi, że BB nie poplynęła, nawet jeśli rozbiło o zdradę emocjonaną, to nie ma pewności czy ktoś inny by się na tym zatrzymał. Taka nawet emocjonalna zdrada wiele złego robi w związku ale tego nie chce się dostrzegać bo przecież dana osoba jest bardziej pełna życia itd.
Roxann napisał/a:Chłopie ochłoń, to tylko forum...
ale powiedz mi ile razy można powtarzać to samo.
chyba z 10 razu juz pisałem a oni cały czas to samo.
Jak byś do drzewa mówiłrossanka: Dokładnie tak
Bo nie chodzi by wyszło na Twoje, tylko dyskusję, na tym chyba polega fotum
Jak ktoś ma inne zdanie to ma, możemy przedstawić argumenty ale jak beton to beton
Jak mu z tym dobrze, to jaki problem?
I o to chodzi że takie szmatki jak wy chcą chodzić gapić się na te ciastka. A partner tlumok ma być ze stali i ślepo wierzyć. Prowokujecie sami siebie. O ile te ciastka albo kupujesz albo nie i nie ma innej sensowniej opcji, o tyle przy zamianie ciastek na ludzi wiadomo że dochodzi większą ilość opcji, sytuacja nie jest tak klarowna i jesteśmy poddani też manipulacjom innych osób. Przykład z ćpaniem był idealny paslawku i jako ćpun sam to wiesz. Ja mogę mieć dragi, mnie nie kusi. A któregoś dnia się budzisz po ostrej imprezie i co? Sorry trzeba być debilem by w ogóle potrzebować gapić się na te ciastka. Widocznie takiej BB czegoś brakuje - ale to ten typ borderek, którym zawsze będzie źle.
Edit: Roksa jak zwykle dosłownie wyżyny hipokryzji
rossanka napisał/a:Beyondblackie napisał/a:Bo nie żyję w jaskini, na pustyni i nie zamierzam rezygnować z interesujących konwersacji z ciekawymi ludźmi tylko dlatego, że taki Szeptuch nie potrafi sie kontrolować i sobie ani żonie nie ufa.
No tak. Ale jakiś czas temu prawiebys popłynęła w romans, wiem, do niczego nie doszło, ale hednak chętnie przebywałam w towarzystwie tamtego mężczyzny. A w tym samym czasie mogłaś spędzać czas że swoim mężem czy tam partnerem. Przecież z tamtym to nie było jedne spotkanie ale kilka.
I o to chodzi, że BB nie poplynęła, nawet jeśli rozbiło o zdradę emocjonaną, to nie ma pewności czy ktoś inny by się na tym zatrzymał. Taka nawet emocjonalna zdrada wiele złego robi w związku ale tego nie chce się dostrzegać bo przecież dana osoba jest bardziej pełna życia itd.
Widzę to odwrotnie. Nie, że nawet emocjonalna, niech będzie zdrada, narobi wiele złego w związku, ale odwrotnie: coś się dzieje takiego w związku, że dochodzi do takich sytuacji. Jakby związek był dobry( pisze ogolnie) to nie byłoby powodu do zauroczenia się kim innym.
Strony Poprzednia 1 … 14 15 16 17 18 … 22 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Głupia sytuacja.
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024