Tak mi się przy kawie zebrało na szperanie po forum i poczytywanie. Trafiłam na ten wątek i aż mnie podniosło, gdy przeczytałam niektóre wypowiedzi.
Sama borykałam się z kiepskimi doświadczeniami seksualnymi i ich konsekwencjami, które odczuwam do dziś.
Nie wolno, nie wolno, nie wolno niczego robić wbrew sobie!!!
Czytałam trochę różnych artykułów psychologicznych, a także femistycznych, co zwróciło moją uwagę na to, że bardzo często kobiety wychowuje się na istoty zewnątrzsterowne. Bo co ON sobie pomyśli? Bo WYJDĘ na łatwą (wrrr! co za określenie!). Bo, o co JEMU chodzi?
Myślę, że nie ma sensu dociekać, o co chodzi komuś, tylko wziąć odpowiedzialność za siebie. Nie chcesz czegoś, mówisz wprost, a ON ma to przyjąć do wiadomości (w drugą stronę też to obowiązuje) i sam zadecydować, czy czeka, czy idzie gdzie indziej. Ale jeśli wyładowując frustrację daje taki dziewczynie do zrozumienia, że coś z nią nie tak, to jest po prostu gnojkiem, na którego szkoda czasu i żalu.
Tym osobom, które twierdzą, że nie prowokuje się faceta, jeśli czegoś się nie chce, powiedziałabym, że można mieć ochotę tylko na trochę pieszczot, że można mieć rozterki i wahania. Autorka nie zebrała doświadczeń, nie poznała jeszcze samej siebie, nie jest siebie pewna, więc "zgłupiała".
Co do panów, nie znam psychiki mężczyzn, bo w nich nie siedzę, ale czy to takie znowu trudne dać sobie na wstrzymanie - nawet mimo niezadowolenia?
Umajona, sama widzisz, jak różnie ludzie myślą i czują. Poznaj własne myśli i potrzeby i tym się kieruj. Nie atakując, nie raniąc siebie ani drugiej osoby, ale to Ty pierwsza masz zadbać o siebie.
Kurde, jaka jestem mądra, gdy nie o mnie chodzi 
Kilka miesięcy temu przydarzyła mi się znajomość z takim jednym panem. Pan był panem konkretnym, dążył do kontaktu fizycznego, to przytulił, to ucałować spróbował, ale nigdy nie było to opresyjne, reagował na moje sygnały, że potrzebuję dystansu. Kiedyś, gdy mnie do siebie przygarnął, a ja stanęłam taka niezdecydowana (dzikus jestem, muszę dystans zmniejszać stopniowo, nawet jeśli mam na bliskość ochotę), usztywniona, powiedział tonem odkrycia: "Ty się boisz". Uuuuffff, jaka to była ulga, że wreszcie mogłam to ujawnić, nie wstydzić się tego. Porozmawialiśmy, powiedziałam jasno, że owszem bardzo potrzebuję ciepła i przytulania i kto wie, czy później nie całej reszty, ale równie mocno potrzebuję się z bliskością oswoić. Odblokowało mnie to i otworzyło, a jemu pewnie oszczędziło zgadywania i domyślania się (czego podobno mężczyźni bardzo nie lubią, ja zresztą też). Naszą znajomość wspominam ciepło i z uśmiechem, chociaż inne sprawy zdecydowały, że zrezygnowałam ze związku. Było to jednak ważne i pozytywne doświadczenie.
Rozpisałam się i nieco odeszłam od głównego tematu, ale przy okazji zapragnęłam trochę się uzewnętrznić, podzielić się czymś dla mnie ważnym.
Umajona, zwracaj uwagę na swoje potrzeby, uczucia, myśli i tym się kieruj, a facetom jasno i spokojnie komunikuj. A oni niech robią z tym, co chcą, to już ich problem.
I może nie odwiedzaj w domu obcych mężczyzn, bo to się mogło gwałtem skończyć.