Hej,
Nie wiem czy do dobrego działu trafiłam z tematem.
Od miesiąca spotykam się z facetem, poznaliśmy się na urodzinach mojego przyjaciela, na poczatku nie zdobył mojego zainteresowania, ale po kilku godzinach siedzieliśmy wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Tej samej nocy już u niego spałam, ale nie doszło do niczego. Myslalam, ze to raczej będzie jednorazowa sytuacja, ale on zaczął proponować spotkania. I tu jest problem, które często olewa. Na pierwsze spotkanie mieliśmy iść na kolacje, pisał o tym i pisał, ostatecznie w dniu, w którym byliśmy umówieni dwa razy przełożył godzinę a potem się nie odezwał. Spotkaliśmy się wieczorem przypadkiem na imprezie l. Przeprosił mnie i już nie odstępował mnie na krok, spędziliśmy ze sobą na jego prośbę resztę weekendu. Następnie umówiliśmy się na środę, godzinę przed napisał, ze ma dużo pracy i czy możemy przełożyć na następny dzień, niechętnie się zgodziłam, był punktualnie, poszliśmy na kolacje. Wyjeżdżał na weekend wiec umówiliśmy się na 20 w niedziele, nie odzywał się cały weekend, napisałam o 20 o której się widzimy. Odpisał, ze ma problem z dojazdem i żebym przyjechała na 22:30, nie chciałam jeździć po nocy i zostałam w domu co mu dałam do zrozumienia. Na drugi dzień zreflektował się i zaprosił na lunch, a jak nie mogłam to na kolacje. Zwróciłam mu uwagę, ze nie ma szacunku dla mojego czasu, przyznał racje, przeprosił i znów kolacja do skutku bie doszła. Na spotkaniach z kolei nie mam mu nic do zarzucenia, jest wpatrzony we mnie jak w obrazek. Nie wiem co mam z tym fantem zrobić, nie podoba mi się takie zachowanie i nie chce go tolerować, ale z drugiej strony nie wiem czy to jest kwestia tego, ze mu nie zależy czy ze jest taka roztrzepana pierdoła, a boje się, ze kolejna „poważna” rozmowa lub czepianiem sie o to na tak wczesnym etapie po prostu go spłoszę. Czy ktoś ma pomysł jak wyjść z tej sytuacji ?