Vel1992 napisał/a:Lady Loka napisał/a:To już było wcześniej powiedziane, że przyjaciółka z koleżanką się niespecjalnie lubią
teraz ogólnie jest bardzo połączona rola naszej świadkowej z amerykańskim pomysłem na druhnę, która jest obok, siedzi obok i we wszystkim pomaga.
Swoją drogą dla mnie to jeszcze wygląda na to, że Autorce się spodobał inny styl życia i zamiast próbować jakoś to przepracować z przyjaciółką i zmodyfikować ich relację, to od razu odstawia przyjaciółkę w odstawkę, bo tak jak do tej pory pasowało jej spa i torebki za 2 koła, tak teraz mają być domowe ciasta i dzieci. Ma prawo dziewczyna się poczuć olana, zwłaszcza, jeżeli to ona była stroną, która starała się relację utrzymać.
Musze przyznac, że jest w tym trochę prawdy.. Ja już mam instynkt macierzynski i widząc takie domowe pielesze, też tego pragnę. My zawsze byłyśmy anty- dzieci, anty- rodzina. Razem poszłyśmy na studnia, razem robiłyśmy specjalizacje, razem robiłyśmy dodatkowe kursy. Ale u każdej kobiety chyba nadchodzi taki czas.. Na moim weselu też nie będzie dzieci, aż tak jeszcze nie dojrzałam do rodzinnych spędów. Ale chyba w tym tkwi problem, że ja się zmieniam i jestem rozdarta między życiem dla pracy, a zakładaniem rodziny.. Mój narzeczony mi mówi, że bardzo dobrze, że się obraziła teraz a nie na weselu, bo do wesela zdążę sobie poprawić humor. Będzie mi jednak jej brakować i nadal nie wyobrażam sobie panienskiego i slubu bez niej..
Taa tyle, że Twój narzeczony nastawia Cię przeciwko Twojej przyjaciółce. Nie widzisz tego?
Poza tym to zawsze da się pogodzić. Przecież nie musicie mieć dokładnie takich samych stylów życia. Tylko o tym się rozmawia. Przyjaźń tak jak i związek nie stoi w miejscu tylko ewoluuje. To, że Twój narzeczony jej nie lubi nie oznacza, że jest złą osobą i że masz nagle z niej zrezygnować. Poza tym mega to jest pocieszenie, że lepiej teraz niż później. Wspiera Cię tej facet tak normalnie?Trochę mi ta historia nie leży. W sensie widzę jakieś drugie dno w tych zmianach, w narzeczonym, w znajomych i niespecjalnie bym to traktowała jako coś pozytywnego, ale to Twoja decyzja jak chcesz przeżyć Twoje życie. Mi trochę nie leży to, że oni Cię tak ustawiają, a Ty jak bezwolna owieczka idziesz za nimi i pozwalasz im praktycznie kierować swoim życiem. Zalatuje trochę toksykiem, że nie wybrałaś sobie nawet sama świadkowej tylko w jakiś sposób miał na to wpływ Twój narzeczony.
Autorko... związek powinien rozszerzać horyzonty...dodawać czegoś nowego... łączyć .
Tu ewidentnie widać wypieranie Twojego życia pod styl "narzeczonego "... Zachłysnęłaś się innością … imponują Ci narzeczony i jego towarzystwo....
pytanie kiedy zatęsknisz za prawdziwym życiem .. tym Twoim ... i do kogo polecisz z płaczem gdy zacznie być coś nie tak ??? kiedy już ta inność się znudzi .. i zacznie być szare życie
Natury się nie oszuka.. ..