ktos tu pisze, ze na ten moment nie ma kostruktywnego rozwiazania.
A czy Ty je widzisz? Zgadzam się, że można i należy podejmować próby, jednak na tym etapie sama dostrzegasz, że mimo upływu czasu, sytuacja jest nadal "mroczna i niewyjasniona".
Czyli co?
wyjechac na Marsa?
nie robic nic?
wyrywajac wlosy z glowy robic facetowi wymowki?
Nie, zwłaszcza po ostatniej rozmowie, ponieważ MakaMaka otrzymała odpowiedź i mąż, jak sądzę, zamknął temat.
Nikt nie mowi tu o rozwiazaniu...
???
Trzeba starac sie o wyjasnienie tej sytuacji, a nie upierac sie , ze facet oszukuje i nic juz sie nie da zrobic. Mnie opadaja rece na wasz pesymism doradczy.
Zwróć uwagę na to, że osoby biorące udział w dyskusji, a nie epatujące hurraoptymizmem, zwracają uwagę na opisane fakty.
Myślę, że autorka przeprowadziła niejedną rozmowę w celu wyjaśnienia podejrzanego zachowania męża i właściwie nadal stoi w miejscu, bynajmniej nie z powodu komentarzy niedających wiary argumentom męża.
Ostatnia rozmowa może tymczasowo zamknąć temat, żeby "nie upierac sie , ze facet oszukuje i nic juz sie nie da zrobic", szkoda tylko, że tyle czasu zajęło mężowi znalezienie argumentów na swoja korzyść.
Pracuje z ludzmi (poradnictwo wszelkiego rodzaju) od ponad 20 lat. Gdybym dawala ludzim takie porady ("nie da zrobic sie w tej sytuacji NIC"), to juz dawno zrobili by mi w pracy pozegnanie.
Nikt tu nie napisał, że nic nie da się zrobić, tylko trudno, gdy brak szczerości, bo argumenty "podejrzanego" nie zawsze są logiczne, by nie rzec pokrętne.
Sama piszesz, że nie warto już robić wymówek, oczywiście nie o wymówki chodzi, jednak każdorazowa próba rozmowy na ten temat z pewnością mocno już męża irytuje, dlatego uważam, że na ten moment temat jest zamknięty, albo może zawieszony.
Spotkaj sie i szczerze, spokojnie powiedz, ze ten uklad cie niepokoi.
Moze powiedza prawde, moze nie.
Oczywiście, że powiedzą prawdę; przecież oprócz przyjaźni trzymanej w tajemnicy i bratersko-siostrzanej miłości, która objawiła się w tak krótkim czasie oraz wspólnych projektów w planach na przyszłość, zupełnie nic ich nie łączy.
i czekanie, ze samo sie rozwiaze jest niedobre.
Bedziesz miala potem wyrzuty, ze nie zrobilas nic.
A poniewaz na razie nie ma innej opcji, spotkaj sie z nimi.
Na terapie zawsze macie jeszcze czas-to dobry pomysl.
MakaMaka nie jest bierna, próbuje poradzić sobie z problemem, tylko, że pomoc w postaci głaskania po głowie i przekonywanie, że wszystko będzie dobrze, gdy nadal mętnie, nie jest skuteczna.
Myślę że w celu rozluźnienia atmosfery można by tymczasem zakopać topór wojenny, bo cóż innego?
Pomysł ze wspólnym wyjazdem we dwoje - niezły, chyba powinni postarać się obydwoje, a nie tylko MakaMaka, a terapia...hmm, na ten moment bez sensu, skoro mąż wyjaśnił i wszystko pozornie wróciło do normy.
Co do spotkania, chyba tylko w celu obejrzenia sobie owej "byłej klientki" i ewentualnie rozmowie o niczym, bo wywiad i odpytywanie zupełnie mija się z celem, czyli pat.