Na niekorzyść Twojego meza przemawia to, ze postawil sprawę w ten sposób, ze nie wycofa się z tej znajomości, to zle swiadczy o kondycji Waszego związku.
Ja bym jednak dązyla do poznania owej pani, by zobaczyc na własne oczy, jak się układa ich znajomość.
No chyba, ze chcesz od razu odpuscic, no to sceniariusz jest raczej do przewidzenia, i to może nawet nie chodzi o to, ze odejdzie, ale sytuacja będzie taka, ze jego pozycja w Waszym związku się umocni, a ty, ze swoimi emocjami czy potrzebami, zejdziesz na dalszy plan.
66 2019-04-16 11:05:57 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-04-16 11:07:06)
67 2019-04-16 11:29:40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-16 11:30:04)
Jeśli spotkanie się zostało odebrane jako wstęp do dyskusji jakiejś- autorki z przyjaciółką męża- to nieporozumienie kompletne.
Mąż chciał je przedstawić- skorzystałabym z tego na zasadzie krótkiego oświadczenia dla mediów:
Kowalska, miło mi. Uważam że ta znajomość przekracza granice koleżeństwa. Dziękuję, miłego dnia. Kawy nie zamawiam.
Poinformowana.
Piszę to, bo autorce zależy, a mąż jest w amoku.
Jakaś szansa że otrzeżwieje- istnieje. I jakaś szansa że ta Pani coś zajarzy, też.
A potem i tak przed nimi dużo pracy.
68 2019-04-16 11:39:03 Ostatnio edytowany przez MakaMaka (2019-04-16 11:41:45)
Sama jestem ciekawa jak ona by zareagowala na takie coś. Moze faktycznie jest średnio rozgarnieta i nie widzi tego, a on dajac jej przyzwolenie nie wyprowadza jej z bledu.
Oczywiście,ze wina glownie lezy po jego stronie, on powinien reagować na to,ze nie podoba mi sie ta relacja. Jesli tego nie zrozumie, czysto teoretycznie zakladajac,ze panna się wycofa to za jakis czas bedzie ktoś inny, bo nie będzie widzial problemu.
Oczywiście,ze wina glownie lezy po jego stronie, on powinien reagować na to,ze nie podoba mi sie ta relacja. Jesli tego nie zrozumie, czysto teoretycznie zakladajac,ze panna się wycofa to za jakis czas bedzie ktoś inny, bo nie będzie widzial problemu.
Otóż to, reagować może jeśli Chce, ale póki co nie zamierza zrezygnować z fascynacji nową kobietą. Autorko sama możesz podjąć decyzję o dalszej twojej relacji z mężem, bo on nie chce zrozumieć twojego niepokoju o jego znajomość z byłą klientka.
Z jakiegoś sobie znanego powodu zamiast wspierać się wzajemnie w tym trudnym dla ciebie czasie żałoby wybiera zacieśnienie więzi z obcą kobietą. Jeśli chcesz sobie pomóc porozmawiaj o tym z psychoterapeutą. Postaraj się skupić na sobie, swoich emocjach, nie śledź męża, nie kontaktuj się z tamtą. Może wprowadzaj metodę 34 kroków.Ty masz prawo do swoich odczuć i emocji, nie tłum tego w sobie. W stosunku do męża wyrażaj się jasno i precyzyjnie co tobie się nie podoba, co niepokoi, czego oczekujesz od męża. W związku z tym określ konsekwencje jego postępowania i egzekwuj to co zazapowiedzialas, bądź wiarygodna-jak mówisz A to w przypadku nie spełnienia twoich Próśb reagujesz. W związku na coś partnerzy się umawiają,i jeśli temu drugiemu coś nie pasuje to o tym komunikuje drugą stronę, a partner szanuje to i podejmuje właściwą decyzję dla dobra dalszej relacji partnerskiej.
70 2019-04-16 12:24:09 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2019-04-16 13:41:42)
Zapytaj grzecznie meza, czy zamiast kolezanki (no tej takiej siostry) nie moze sobie do nocnych rozmow i porad przyjacielskich poszukac kolege (no tego takiego brata).
Bo przeciez jak nie ma nic na rzeczy z ta pania, to plec jest bez roznicy, nie?
Ja sie bede upierac przy tym, ze ja bym chciala z ta "siostra milosierdzia" porozmawiac.
Przeciez nie trzeba robic szopki, jak ktos tu stwierdzil. Nie ma innego rodzaju rozmowy miedzy ludzmi, jak tylko szopka?
Umowic sie, zakomunikowac bardzo uprzejmie z usmiechem na twarzy, ze chcialas ja poznac, bo maz przeciez bardzo duzo z nia rozmawia i chcialabys moze zapytac...o czym, bo z jakiegos powodu wylazlo to poza zdrowa norme kolezenska.
Powiedziec, ze troche cie to niepokoi, a troche wydaje ci sie to dziwne.Dlatego chcialas ja poznac.
Patrzec prosto w oczy i czekac na odpowiedz.
Moze nie zdobedziesz tym nic.
Moze sie odpimpa.
Moze beda sie lepiej ukrywac.
Ale nie bedziesz sobie zarzucac, ze milczeniem i biernoscia dalas przyzwolenie na flirt.
PS. metoda 34 krokow to bzdura.To tak, jakby ubrac na grzybobranie balowa suknie. Na wyrost i niedostosowane do sytuacji.
Metode stosowac mozna wtedy, gdy zdrada jest pewna, udowodniona, kwestia zdrady jest jasna i jest potrzeba organizacji zycia na nowo.
Psychoterapeuta? na serio? z kazdym zyciowym pytaniem biegac do psychoterapeuty?
Pytac specjaliste, co ma zrobic? Az zaniemowilam.....
Szkoda, ze ludzkie myslenie (a raczej bezmyslnosc) zaszly juz tak daleko, ze (sorry) z kazdym pierdzikiem trzeba isc do terapeuty.
Zgadzam się z tym, co tu napisała Gosia z wyjątkiem tego- że jednak popracowałabym nad związkiem- może i w terapii dla par- by się lepiej "zobaczyć"
bo inaczej będą się oddalać po prostu.
Wiem... Ja wiem,ze jest nas czym pracować. I Chce miec szansę aby pracować bo (cholera !) zalezy mi na nim.
Nie wiem na ile moglaby pomoc taka terapia, bo ma ona sens tylko wtedy, gdy mąż będzie chciał z niej skorzystac, a będzie chciał skorzystać z tej szansy wowczas, gdy zrozumie swoj blad i to,ze mamy nad czym pracować.
Pomysl pracy nad zwiazkiem jest b. dobry! ale do tanga trzeba dwojga.
Z tego co wyczytalam, problemem Autorki nie jest fakt, ze stracila dziecko. To wielka tragedia, ale mysle, ze Ona jest silna i poradzila sobie z tematem.
Pomysl udania sie w pojedynke do terapeuty jest-jak dla mnie- na wyrost.
Tak jak i dzialanie systemem 34 krokow, ktory dostosowany jest do calkiem innych sytuacji.
Autorko, badz madra, rozwazna i dzielna.
Daj mezowi jasno znac, ze jego zachowanie jest nietypowe, bo jest.
I bede trzymac sie pomyslu, ze powinnas porozmawiac z ta pania.
Nie chodzi o robienie szopek.
Zwykla rozmowa w normalnym tonie, bez wyrzutow, placzu i tragizowania sytuacji jest jak najbardziej na miejscu.
Tak ja bym zrobila. No ale kazdy jest inny.
Jesli tego nie zrozumie, czysto teoretycznie zakladajac,ze panna się wycofa to za jakis czas bedzie ktoś inny, bo nie będzie widzial problemu.
Hmmm...No proszę, jesteś bardziej rozgarnięta niż co niektóre panie tutaj dążące do konfrontacji z przypadkową w sumie kobietą, która odpowiedziała na jakieś zapotrzebowanie ze strony Twojego męża. Jest jakieś dziwne dążenie zdradzonych kobiet do konfrontowania się z „kochanką”, tutaj „koleżanką” zamiast z podmiotem, będącym przyczyną zamieszania, ale to chyba na odrębny wątek.
Jak już zdajesz sobie sprawę, że nie byłoby problemu z koleżanką, gdyby Twój mąż nie zrobił dla niej miejsca w swoim życiu, to naprawdę wiele. Byłoby super gdyby teraz udało Wam się pogadać o co w tym chodzi. Przecież mieliście w ostatnim czasie trudne przeżycia związane z poronieniem i może on nie wie jak z Tobą o tym rozmawiać, może tylko potrzebował spojrzenia innej kobiety z boku. Ale nie ma co gdybać, tylko czas na powaźną rozmowę.
75 2019-04-16 17:23:17 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-16 17:27:22)
Nie zrozumiałas. Proponujemy jej ostre Cięcie w tej sprawie co oczywiście nie jest rozwiązaniem ani eleganckim ani logicznym ale jakimś cudem.. ..chwilowo skutecznym. Jakie dążenie do konfrontacji? Maz sam zaproponował poznanie się Pań:).
Zachowanie się z klasą niestety.. Pozostanie nam klasa..
Autorka zdecyduje sama.
Pewnie Panie co mężowi odstawily szopkę nie siedzą tu na forum..
Z uczciwości należy autorce takie lopatologiczne rozwiązanie chwilowe przedstawić. Ja z niego nie korzystalam akurat. Ale mojego małżeństwa nie ma..
Może dobrze może źle.. Zależy kogo zapytać..
Coś jak tabletka na ból zęba.. Nie zamiast dentysty to oczywiste
Mąz z nią nie pogada. To facet w stanie amoku.. Trzeba to zobaczyć by wiedzieć o co chodzi
76 2019-04-16 17:31:06 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-04-16 17:33:15)
I co będzie tak z „klasą” kończyła każdą znajomość męża?
Dla mnie to właśnie brak jakiejkolwiek klasy. To desperacja. To żenujące.
Bo ktoś, kto ma odrobinę szacunku do siebie nie będzie szukała zrozumienia dla swoich emocji u osób trzecich w zastępstwie tego, który powinien mieć dla nich zrozumienie.
A co jak koleżanka też jest w amoku?
77 2019-04-16 17:34:37 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-04-16 17:37:25)
Tu nie chodzi o konfrontację ale skoro to tylko koleżank, to po co ten cały cyrk z ukrywaniem?
nie byłam w sytuacji zdrady więc być może nie znam siebie dostatecznie ale dla mnie nie ma sensu walka o faceta który ma mnie gdzieś.
Miałam podobna sytuacje tylko to ja byłam ta koleżanka, znaliśmy się dosyć długo, z dziewczyna był od niedawna... robiła sceny ze się ze mną zadaje ze ma wybierać albo ona albo ja.. śmialiśmy się z tego bo serio byliśmy tylko znajomymi..kasował wiadomości ode mnie, nie odbierał telefonu jak był z nią gdy dzwoniłam żeby mieć spokój.. wszystko byłoby pewnie w porządku, tez proponował jej spotkanie we 3 aby mnie poznała, nie miałam nic przeciwko temu , gdyby nie fakt ze po pewnym czasie zwykłych rozmów naprawdę poczuliśmy coś do siebie a ta dziewczyna nieświadomie nam to ułatwiła... zakazany owoc smakuje najlepiej. Mój luby był w porządku wobec niej od razu gdy poczuł ze coś do mnie czuje powiedział jej o tym. Tworzyliśmy związek przez 1,5 roku.
79 2019-04-16 17:51:02 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-16 18:01:49)
nic wam nie ułatwiła bo to było proste od początku. oklamujeaz sama siebie udało Ci się wejść w słaby związek i tyle.
Coi do autorki. Może chwilowo zadziałać a oczywiste jest że nie jest to do powtarzania..
Pisalam. maja problem. jakby nie była żona i matką to chyba otrzymałaby inne porady
nic wam nie ułatwiła bo to było proste od początku. oklamujeaz sama siebie udało Ci się wejść w słaby związek i tyle.
Coi do autorki. Może chwilowo zadziałać a oczywiste jest że nie jest to do powtarzania..
Pisalam. maja problem. jakby nie była żona i matką to chyba otrzymałaby inne porady
Wiesz słuchanie na okrągło o tym nie było miłe wielokrotnie mi mówił ze słabo się czuje co chwila miał awantury przeszukiwany telefon itp. Chciałabyś być w związku gdzie partner nie ma do Ciebie zaufania ? Ja bym nie chciała być.
81 2019-04-16 18:12:23 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-04-16 18:14:19)
Ela210 napisał/a:nic wam nie ułatwiła bo to było proste od początku. oklamujeaz sama siebie udało Ci się wejść w słaby związek i tyle.
Coi do autorki. Może chwilowo zadziałać a oczywiste jest że nie jest to do powtarzania..
Pisalam. maja problem. jakby nie była żona i matką to chyba otrzymałaby inne porady
Wiesz słuchanie na okrągło o tym nie było miłe wielokrotnie mi mówił ze słabo się czuje co chwila miał awantury przeszukiwany telefon itp. Chciałabyś być w związku gdzie partner nie ma do Ciebie zaufania ? Ja bym nie chciała być.
To ten sam facet, o którym jest Twój wątek?
To wiele wyjaśnia.
Teraz już wiesz, jak to jest, gdy Cię ktoś oszukuje, nie szanuje i nie liczy się z Tobą.
No i wiadomo, dlaczego jego znajomi Cię nie lubią - pewnie mieli z Ciebie niezłą bekę, gdy wydzwaniałaś za nim.
Krótko mówiąc, na podstawie tego, jak Twój facet potraktował swoją poprzednią dziewczynę mogłaś sobie wyekstrapolować coś na przyszłość i dzisiaj nie musiałabyś zakładać wątku na forum.
82 2019-04-16 18:23:54 Ostatnio edytowany przez MakaMaka (2019-04-16 18:26:05)
Poprostuja94 - powodów do dumy to ja tu nie widzę. Facet grający na dwa fronty nie jest powodem do śmiechu, chociaż moze nie każda to rozumie, do czasu... Dopoki to w drastyczny sposób nie dotknie jej samej.
Tak na marginesie- coś bez polotu byl ten związek skoro tylko 1,5 roku, czyzby zmienil na inny obiekt, z którym mial "beke" z Ciebie?
Gubie sie dziewczyny w tym wszystkim..., najbardziej boję sie czy jestem gotowa usłyszeć tę niewygodną prawdę, jeśli okazałoby się,ze jednak...
Nie widze też możliwości aby bylo jak jest i co ja mam zrobić, jesli będzie twardo stal przy swojej wersji?
Miałam podobna sytuacje tylko to ja byłam ta koleżanka, znaliśmy się dosyć długo, z dziewczyna był od niedawna... robiła sceny ze się ze mną zadaje ze ma wybierać albo ona albo ja.. śmialiśmy się z tego bo serio byliśmy tylko znajomymi..kasował wiadomości ode mnie, nie odbierał telefonu jak był z nią gdy dzwoniłam żeby mieć spokój.. wszystko byłoby pewnie w porządku, tez proponował jej spotkanie we 3 aby mnie poznała, nie miałam nic przeciwko temu , gdyby nie fakt ze po pewnym czasie zwykłych rozmów naprawdę poczuliśmy coś do siebie a ta dziewczyna nieświadomie nam to ułatwiła... zakazany owoc smakuje najlepiej. Mój luby był w porządku wobec niej od razu gdy poczuł ze coś do mnie czuje powiedział jej o tym. Tworzyliśmy związek przez 1,5 roku.
Klasyczny mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Zaznaczam, że wcale tu zdradzającego faceta nie bronię ani kobiety, która wiedząc że gość jest zajęty, jednak wyciągnęła po niego łapy.
Z.meskiego punktu widzenia.
Mam kilka kolezanek, z niektorymi kiedyś nawet.bylem zwiazany i nie wyobrażam sobie że.mozna.stawiac.znajomosc z koleżanką ponad żonę i dziecko. Zawsze pierwszenstwo ma.partnerka
Dwa - ja nawet z moim przyjacielem nie spędzam tyle czasu
Moim zdaniem.powinnas.postawic mężowi ultimatum,.że nie życzysz sobie aby spotykał się z tą kobietą i że to jest nienegocjowalne. Mam nadzieję że facet ma.na tyle zdrowego rozsądku że nawet jeśli ma być wkurzony to wybierze rodzinę.
85 2019-04-16 18:46:16 Ostatnio edytowany przez Ewelina.es (2019-04-16 18:48:08)
Ja nie rozumiem większości kobiet. Dla mnie ta koleżanka jest również winna!
Jeżeli mój znajomy ma kobietę/jest zaręczony/po ślubie to ja ograniczam kontakt do minimum. Po co mam prowadzić kontakt z zajętym facetem? Nawet bardzo bym się zle czuła wobec tej kobiety. Ona wie ze Twój mąż ma Ciebie a mimo to nie rezygnuje ze znajomosci. A tylu wolnych facetów wkoło...
Poprostuja94 ja Ciebie podziwiam. Można powiedzieć ze odbiłaś tej dziewczynie chłopaka.
Dla mnie osoba zajęta jest nietykalna, chyba ze się rozstanie.
Z.meskiego punktu widzenia.
Mam kilka kolezanek, z niektorymi kiedyś nawet.bylem zwiazany i nie wyobrażam sobie że.mozna.stawiac.znajomosc z koleżanką ponad żonę i dziecko. Zawsze pierwszenstwo ma.partnerka
Dwa - ja nawet z moim przyjacielem nie spędzam tyle czasu
Moim zdaniem.powinnas.postawic mężowi ultimatum,.że nie życzysz sobie aby spotykał się z tą kobietą i że to jest nienegocjowalne. Mam nadzieję że facet ma.na tyle zdrowego rozsądku że nawet jeśli ma być wkurzony to wybierze rodzinę.
Proporcje powinny być zdrowe, to rzecz jasna. Obserwuję czasem ze zdumieniem, jak poufałe wobec "kolegów" potrafią być kobiety i jak bezkrytyczni wobec takich koleżanek mężczyźni.
Martini_waw napisał/a:Z.meskiego punktu widzenia.
Mam kilka kolezanek, z niektorymi kiedyś nawet.bylem zwiazany i nie wyobrażam sobie że.mozna.stawiac.znajomosc z koleżanką ponad żonę i dziecko. Zawsze pierwszenstwo ma.partnerka
Dwa - ja nawet z moim przyjacielem nie spędzam tyle czasu
Moim zdaniem.powinnas.postawic mężowi ultimatum,.że nie życzysz sobie aby spotykał się z tą kobietą i że to jest nienegocjowalne. Mam nadzieję że facet ma.na tyle zdrowego rozsądku że nawet jeśli ma być wkurzony to wybierze rodzinę.Proporcje powinny być zdrowe, to rzecz jasna. Obserwuję czasem ze zdumieniem, jak poufałe wobec "kolegów" potrafią być kobiety i jak bezkrytyczni wobec takich koleżanek mężczyźni.
Podpisuje się pod ta wypowiedzią, niektóre kobiety są tak perfidne ze informacja o tym ze facet jest zajęty nie robi na nich wrażenia...
88 2019-04-16 18:51:32 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-04-16 19:03:24)
Poprostuja94 ja Ciebie podziwiam. Można powiedzieć ze odbiłaś tej dziewczynie chłopaka.
Dla mnie osoba zajęta jest nietykalna, chyba ze się rozstanie.
Dokładnie. Zresztą nie chciałabym człowieka, który, choćby i dla mnie, gotów byłby dopuścić się zdrady.
Piegowata'76 napisał/a:Martini_waw napisał/a:Z.meskiego punktu widzenia.
Mam kilka kolezanek, z niektorymi kiedyś nawet.bylem zwiazany i nie wyobrażam sobie że.mozna.stawiac.znajomosc z koleżanką ponad żonę i dziecko. Zawsze pierwszenstwo ma.partnerka
Dwa - ja nawet z moim przyjacielem nie spędzam tyle czasu
Moim zdaniem.powinnas.postawic mężowi ultimatum,.że nie życzysz sobie aby spotykał się z tą kobietą i że to jest nienegocjowalne. Mam nadzieję że facet ma.na tyle zdrowego rozsądku że nawet jeśli ma być wkurzony to wybierze rodzinę.Proporcje powinny być zdrowe, to rzecz jasna. Obserwuję czasem ze zdumieniem, jak poufałe wobec "kolegów" potrafią być kobiety i jak bezkrytyczni wobec takich koleżanek mężczyźni.
Podpisuje się pod ta wypowiedzią, niektóre kobiety są tak perfidne ze informacja o tym ze facet jest zajęty nie robi na nich wrażenia...
Faceci też bez winy nie są. Nie mają swojego rozumu czy co? Sprzeciwiam się obarczaniu kobiety wyłączną odpowiedzialnością za skoki panów w bok.
Poprostuja94 ja Ciebie podziwiam. Można powiedzieć ze odbiłaś tej dziewczynie chłopaka.
Dla mnie osoba zajęta jest nietykalna, chyba ze się rozstanie.
Dokładnie. Zresztą straciłabym wiele szacunku do człowieka, który, choćby i dla mnie, dopuściłby się zdrady"
I stąd się biorą takie dobre koleżanki jak te mojego męża... Prawdziwe przyjaciółki, do ktorych niestety pozniej wraca karma.
91 2019-04-16 19:03:49 Ostatnio edytowany przez MakaMaka (2019-04-16 19:04:21)
Faceci też bez winy nie są. Nie mają swojego rozumu czy co? Sprzeciwiam się obarczaniu kobiety wyłączną odpowiedzialnością za skoki panów w bok.
Piegowata- to oczywiste. Ja największy żal mam do męża, to on zrobil miejsce dla niej (bez względu na to czy doszlo do zdrady, czy to dobre zlego początki). Ona trafiła na podatny grunt.
Wina zawsze lezy po środku
Makaka, ja wiem, że wszystko łatwo się mówi z boku. Zaznaczyłam wcześniej, że w sytuacji zdrady nie byłam. Mojego męża czasami nawet "wypożyczałam" koleżankom na podróż pociągiem, bo jako inwalida był uprawniony do zniżek dla siebie i "opiekuna". Za leniwa jestem na śledzenie i snucie podejrzeń, ale gdybym zauważyła oznaki, przesadnej poufałości, z pewnością głośno i wyraźnie powiedziałabym obojgu, co o tym myślę. Też mieliśmy dziecko i wiem, że w takim układzie trudno przekreślić wspólne lata, próbuje się ratować, walczyć. Tylko uważam, że jeszcze nikt nikogo nie upilnował, że wierność to akt woli. Mojemu "ślubnemu" powiedziałam kiedyś półserio, że jeśli kiedykolwiek przyjdzie mu do głowy jakaś głupota, to tak, żebym się o niczym nie dowiedziała, bo chcę spać spokojnie i nie ręczę za siebie "w razie w".
Dla mnie ta koleżanka jest również winna!
:-D
Zastanawiałam się kiedy i w tym wątku pojawi się stały punkt programu w tego typu wątkach, czyli „szukamy winnego”. Zaczyna się układanie stosu
I oczywiście kto wtóruje w poszukiwaniu winnego :-P
Poprostuja94 napisał/a:Miałam podobna sytuacje tylko to ja byłam ta koleżanka, znaliśmy się dosyć długo, z dziewczyna był od niedawna... robiła sceny ze się ze mną zadaje ze ma wybierać albo ona albo ja.. śmialiśmy się z tego bo serio byliśmy tylko znajomymi..kasował wiadomości ode mnie, nie odbierał telefonu jak był z nią gdy dzwoniłam żeby mieć spokój.. wszystko byłoby pewnie w porządku, tez proponował jej spotkanie we 3 aby mnie poznała, nie miałam nic przeciwko temu , gdyby nie fakt ze po pewnym czasie zwykłych rozmów naprawdę poczuliśmy coś do siebie a ta dziewczyna nieświadomie nam to ułatwiła... zakazany owoc smakuje najlepiej. Mój luby był w porządku wobec niej od razu gdy poczuł ze coś do mnie czuje powiedział jej o tym. Tworzyliśmy związek przez 1,5 roku.
Klasyczny mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Zaznaczam, że wcale tu zdradzającego faceta nie bronię ani kobiety, która wiedząc że gość jest zajęty, jednak wyciągnęła po niego łapy.
Po nikogo łap nie wyciągałam zaczęliśmy być razem po miesiącu jak zakończył związek z ta dziewczyna.
Musisz uważać.Mojej siostry narzeczony też miał taką przyjaciółkę.I zerwał zaręczyny na tydzień przed ślubem.Bez wyjaśnień.Potem się okazało dlaczego.Inna.Też rozmawiał godzinami z koleżanka.
Ona jest tak samo winna.Przecież wie jaką macie sytuację.
Chyba nie do końca zrozumiałyście co ja napisałam albo ja zle to napisałam...
1. Nie działało to tak ze mieliśmy ubaw z tej dziewczyny, na początku śmieszyła nas ta sytuacja bo panna ostro przeginała ze swoją kontrola. Obserwowała mnie gdzie tylko mogła, insta, snap , fb.
2. Facet nie grał na dwa fronty bo gdy coś zaczęło się między nami dziać od razu jej o tym powiedział, zaczęliśmy być ze sobą po miesiącu od ich rozstania. Dodatkowo jest osobą która będąc w związku nie zdradza, będąc z nią w związku między nami NIGDY do niczego nie doszło.
3. Myśle ze nie jestem aż tak podła dziewczyna jak sobie o mnie myślicie bo po ich rozstaniu wykazałam wiele wyrozumiałości dla tej dziewczyny. Akceptowałam jej ciagle dzwonienie, nawet po kilkanaście razy dziennie, nawet sama namawiałam go żeby z nią porozmawiał bo po prostu jeśli ma jakieś wątpliwości czy coś jej nie daje spokoju to zasługuje na szczerość i rozmowę z nim. Nigdy nie czułam powodów do „beki” z tej dziewczyny. Ale moje szczęście jest dla mnie najważniejsze.
Nie wiesz dlaczego jego znajomi się śmieją. Wiec to było nie na miejscu. A o związek walczę.
W Twojej sytuacji spotkałabym się we 3. Poznała ta kobietę. Nie musi być tak ze między nimi jest coś więcej poza przyjaźnią. Może być tak ze również zaprzyjaźnisz się z ta kobietą. Między nimi wcale nie musi być uczucia a zwykła przyjaźń. ps. Wiesz czy ona nie jest w związku ? Twoj facet musiałby być naprawdę świnia gdyby chciał przedstawić Ci kochankę i myśle ze bardziej by się z tym krył. Nawet po tym jak przeczytałaś jedna wiadomość wymyślił by Ci bajeczkę, a nie mówił prawdę.
Nie zrozumiałas. Proponujemy jej ostre Cięcie w tej sprawie co oczywiście nie jest rozwiązaniem ani eleganckim ani logicznym ale jakimś cudem.. ..chwilowo skutecznym. Jakie dążenie do konfrontacji? Maz sam zaproponował poznanie się Pań:).
Zachowanie się z klasą niestety.. Pozostanie nam klasa..
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, że pisząc o "ostrym cięciu", masz na myśli spotkanie z ową panią i wyłożenie swojego stanowiska w poniższy sposób?
Mąż chciał je przedstawić- skorzystałabym z tego na zasadzie krótkiego oświadczenia dla mediów:
Kowalska, miło mi. Uważam że ta znajomość przekracza granice koleżeństwa. Dziękuję, miłego dnia. smile Kawy nie zamawiam.
Poinformowana.
Niezłe
Jednak taka akcja żony z pewnością nie zostanie odebrana jako zachowanie z klasą, po za tym, jakby nie patrzeć, takie spotkanie jest już konfrontacją, która niczego nie załatwi.
Tamta kobieta już wie, że zaliczyli wpadkę i z pewnością została już poinformowana przez swoją "bratnią duszę" o stanowisku jego żony.
Myślę, że część osób piszących o ostrym cięciu, lub inaczej; wylaniu mężowi kubła zimnej wody na głowę, miało na myśli groźbę rozstania, a nawet wyprowadzkę żony z dzieckiem, lub spakowanie męża.
Zgadzam się, że to krok drastyczny, ale ze względu na okoliczności, często skuteczny, gdy do męża dociera, że to nie tylko chwilowa złość żony, że może stracić rodzinę, że zamiecenie problemu pod dywan nie udało się i nie będzie zabawy w kotka i myszkę.
Rozumiem jednak, że niewiele osób znajdujących się w podobnej sytuacji co MakaMaka, decyduje się na tak stanowczy krok, zwłaszcza, gdy jest dziecko.
Wracamy więc do punktu wyjścia, czyli zabawy w kotka i myszkę.
Tymczasem to mąż swoją zdecydowaną postawą, mimo tego, co zrobił, wylał żonie ten kubeł zimnej wody na głowę, odmawiając stanowczo zerwania znajomości z nowo "zaadoptowaną siostrą".
Mąz z nią nie pogada. To facet w stanie amoku.. Trzeba to zobaczyć by wiedzieć o co chodzi
Dokładnie, zastanówmy się więc, czy na taki amok ten kubeł zimnej wody nie byłby skuteczny?
Jednak na ten moment, to już trochę musztarda po obiedzie, bo mąż się przyczaił i zszedł do podziemia, jest grzeczny, pozornie, do czasu wybuchu kolejnej bomby, tyle, że wtedy może być już za późno, gdy tamta relacja wejdzie na wyższy poziom.
Myślę, że gdyby MakaMaka odważyła się i zechciała przyjrzeć się kontaktom męża na kilka m-cy wstecz, miałaby jako taki ogląd sytuacji i ewentualnie wtedy mogłaby wytoczyć cięższe działa.
Tymczasem została z ręką w nocniku, z wiedzą z którą nic zrobić nie może i mężem, który poszedł w zaparte i nawet nie wyraził skruchy.
98 2019-04-16 19:36:53 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-16 19:38:30)
Josz- w jednym przypadku bedzie: Dziewczyna nie ma żadnego planu, tylko kompletny brak wyczucia- imponuje jej jego zainteresowanie- jest zdolna do refleksji. Na to bym liczyła. I na ocknięcie męża. Sposób odbioru zależy od komunikacji niewerbalnej.
No jasne. że Wersal to nie będzie dla nikogo.
Josz- w jednym przypadku bedzie: Dziewczyna nie ma żadnego planu, tylko kompletny brak wyczucia- imponuje jej jego zainteresowanie- jest zdolna do refleksji. Na to bym liczyła. I na ocknięcie męża. Sposób odbioru zależy od komunikacji niewerbalnej.
No jasne. że Wersal to nie będzie dla nikogo.
Obawiam się, że zdolność do refleksji nie jest jej mocną stroną, za to brak skrupułów już tak.
Podejrzewam, że mąż szybko poinformował ją o upss...zaliczeniu wpadki i bynajmniej nie w formie pouczenia, że popełniła nietakt, próbując wyrwać go na kawę w weekend, ale raczej informując, żeby była nieostrożna i on ma teraz w domu Armagedon, więc tymczasem muszą się nieco konspirować, bo żona nie akceptuje.
Dalszy ciąg już znamy, "0" refleksji po obydwu stronach i klasyczne przerzucenie winy na robioną w bambuko żonę.
Ale moje szczęście jest dla mnie najważniejsze.
Oto jedyna refleksja, którą kierują się te trzecie i niestety ich formalnie zajęci adoratorzy.
100 2019-04-16 20:37:45 Ostatnio edytowany przez MakaMaka (2019-04-16 20:46:22)
No właśnie z tego co mi wiadomo to poinformował, sam mi to powiedzial i "jest jej głupio bo nie chciała aby tak wyszło, nie miała niczego złego na myśli" ale po tym mimo iz tak zle wyszło i tak bardzo jest jej z tym zle nie przestała kontynuowac tego co zaczęła, razem z nim
101 2019-04-16 20:38:02 Ostatnio edytowany przez authority (2019-04-16 20:39:15)
Wydaje mi się, Loka, że to nie jest zwykła znajomość. Chodzi o coś więcej. Znajomość z tą kobietą już jest dla niego ważniejsza, niż dobre relacje z własną partnerką, a to o czymś świadczy. A do tego ukrywał to wszystko.
Oto chodzi.
Gdybym będąc twoim mężem wiedział, że mi nie ufasz, że np zrobisz z tego duży problem, a chciałbym problemów uniknąć, to też bym ci nie powiedział.
Oczywiście twoje obawy są uzasadnione. Tylko
że w związku, w którym jest zaufanie nie ma obaw. Wbrew pozorom, jeśli faktycznie z tego będzie tylko przyjacielska relacja, to będziesz miała stuprocentowy dowód na to, że on jest godny pełnego zaufania.
Jednak problem nie leży w relacji z jego koleżanką, tylko w tym, na czym zbudowany jest wasz związek.
Tak naprawdę, to wszystko zależy od tego jak ta nowa koleżanka traktuje tę znajomość, na co ma nadzieję, czego oczekuje. Może warto ją poznać by chociaż zobaczyć jak na niego patrzy. I on na nią. Tylko, że do tego potrzeba twojej pewności siebie i pokazania im obojgu tego, że facet jest twój, należy do ciebie, masz to zamanifestować.
Nie to, żebym go bronił. Jednak dużo zależy od sposobu, w jakim się zachowasz w tej sytuacji. Im gorsza akcja tym gorsza reakcja.
Nie jesteś jej mężem. Po takich działaniach zaufanie można bezpowrotnie stracić. Zdrada emocjonalna dla wielu jest jedną z najgorszych zdrad. Jak by mąż miał zaufanie nie ukrywał by SMS-ów widocznie wiedział iż coś jest nie tak.
102 2019-04-16 20:40:59 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-16 20:41:48)
No właśnie z tego ci mi wiadomo ti poinformował, sam mi to powiedzial i "jest jej głupio bo nie chciała aby tak wyszło, nie miała niczego złego na myśli" ale po tym mimo iz tak zle wyszło i tak bardzo jest jej z tym zle nie przestała kontynuowac tego co zaczęła, razem z nim
wiesz to z 2 ręki..
obstawiam, że maż kłamie.
MakaMaka napisał/a:No właśnie z tego ci mi wiadomo ti poinformował, sam mi to powiedzial i "jest jej głupio bo nie chciała aby tak wyszło, nie miała niczego złego na myśli" ale po tym mimo iz tak zle wyszło i tak bardzo jest jej z tym zle nie przestała kontynuowac tego co zaczęła, razem z nim
wiesz to z 2 ręki..
obstawiam, że maż kłamie.
...ale z pierwszej ręki zna efekt, czyli dalszy, ukrywany, intensywny kontakt z obydwu stron.
Nawet jeśli reakcja tej panny nie była dokładnie taka, jak przedstawił ją mąż, to jednak na 100% ogłosił alert!
o czym może świadczyć pozorny spokój po burzy i zejście do podziemia. Myślę, że tamta jednak dobrze wie, w jaki sposób jest postrzegana przez żonę.
Wszelkie zapewnienia i próby załagodzenia sytuacji ( w przypadku spotkania) będą grą pozorów.
Tak naprawdę, to wszystko zależy od tego jak ta nowa koleżanka traktuje tę znajomość, na co ma nadzieję, czego oczekuje.
Byłaby to całkowita porażka, gdyby jakość i przyszłość małżeństwa zależała od decyzji jakiejś satelity.
Josz- w jednym przypadku bedzie: Dziewczyna nie ma żadnego planu, tylko kompletny brak wyczucia- imponuje jej jego zainteresowanie- jest zdolna do refleksji. Na to bym liczyła. I na ocknięcie męża. Sposób odbioru zależy od komunikacji niewerbalnej.
No jasne. że Wersal to nie będzie dla nikogo.
Ela, a nie wydaje się Tobie, że spotykanie się z koleżanką męża, żeby jej coś dać do zrozumienia, coś zademonstrować, jest po prostu upokarzające.
Nie wiem, ale ja to chyba zbyt dumna jestem, żeby dosłownie zniżać się do takich zachowań. I po co? Ten facet, który nie WIDZI własnej żony nie wydaje mi się wystarczającym powodem, żeby pójść na kompromis z samą sobą.
Jeśli on nie reaguje na prośby, to na grośby zalatujące próbą manipulacji i szantażu też raczej nie zareaguje, więc „zimny kubeł” też średnio zadziała, w tym sensie, że może się zmiarkuje i przeliczy zyski i straty, ale żony dalej WIDZIEĆ nie będzie.
Owszem, wydaje mi się upokarzające i obciachowe
ale ..pisałam wyżej..
Czy jej mąż tego wart- za diabła nie wiem..
106 2019-04-17 08:31:52 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2019-04-17 09:55:44)
Do Poprostuja94.
dla mnie takie kobiety jak ty sa funta klakow niewarte. Jestes nielojalna wobec drugiej kobiety. Smialas sie z niej z facetem za jej plecami, ze sie miota, ze jest niepewna? naprawde? Kobieta kobiecie gotuje taki los? potem niby bylas slodziutka i pomagalas?
Nie stac cie bylo od razu na normalna rozmowe z nia? uspokoic ja, normalnie pogadac? Jaki ty poziom reprezentujesz? Odbilas jej chlopaka i jeszcze sie tym chwalisz?
Teraz glupio sie tu w punktach tlumaczysz i zmieniasz wersje wydarzen na wlasna korzysc. Wstydz sie kobieto.
Zapamietaj, ze zajety facet ma byc dla normalnej, zdrowej umyslowo kobiety, majacej jakies wartosci moralne po prostu TABU. Nietykalny i erotyczny jak zyrafa.
Gdyby nie bylo takich kobiet (i oczywiscie facetow), jak ty, swiat milosci, zwiazkow i swiat i malzenski bylby o wiele piekniejszy. Tyle na temat.
Autorko. Ja rowniez mam przyjaciela plci meskiej. Nie znalam go przed zawarciem malzenstwa, poznalismy sie gdy juz bylam mezatka, takze w ktoryms momencie to rowniez byla "swieza" znajomosc, jak ta Twojego meza. Znamy sie juz kilkanascie lat i nigdy poza ramy przyjazni to nie wyszlo. Tyle ze:
1)maz od poczatku wiedzial o tej znajomosci a nie dowiedzial sie przypadkiem bo sie wydalo,
2)bardzo szybko zapoznalam meza z tym czlowiekiem a on zapoznal nas ze swoja zona. Znamy sie wszyscy, lubimy i kontaktujemy nie tylko ja-on ale rowniez ja-ona, moj maz-on,
3)ani na poczatku ani teraz po latach nigdy nie wisialam z nim na tel codziennie ani nie smsowalismy non stop. Tylko w konkretnych sprawach, krotko zwiezle i na temat. Zadnych szybkich kawek ani tymbardziej zawracania mu d.. y w weekend. On ma rodzine i dzieci, weekend to czas dla nich. Nie musial mi tego nawet delikatnie dawac do zrozumienia bo dla mnie to bylo poprostu oczywiste. Jesli juz sie widzielismy w sobote to albo to byl wspolny wypad z rodzinami albo zaproszwnie np na grilla.
4)mimo przyjazni szczerej i wieloletniej nigdy nie przedlozylabym tej znajomosci ponad to co czuje maz. Gdyby sie zle czul z tym ze mam przyjaciela to albo bym z bolem serca ta znajomosc zerwala albo probowala z mezem rozmawiac a nie oklamywala go ze ok zerwe kontakt a potem po kryjomu dalej go utrzymywala.
5) w zyciu by mi nie przyszlo do glowy okreslac go na poczatku znajomosci ze jest dla mnie jak brat. Nie mam rodzenstwa i chetnie mialabym brata ale mimo to po 4 miesiacach znajomosci to moglam powiedziec o nim jedynie tyle ze fajny z niego czlowiek i naprawde mamy wspolne plaszczyzny porozumienia.
Nie daj wiec sonie wmowic Autorko ze sytuacja Twojego meza i jego "siostroprzyjaciolki" jest normalna. Bo domyslam sie ze Lady Loka to ma przyjaciela na podobnych zasadach co ja wiec dla niej taka znajomosc moze byc normalna i nie widzi niebezpieczenstwa. Jesli jednak ona rowniez ukrywala przyjaciela przed chlopakiem, jest dla niej wazniejszy niz uczucia partnera i non stop z nim naparza przez telefon mimo ze partnera to zalozmy rani to... sorry ale to nie jest normalne i nawet jesli przez nascie lat nic z tego nie wyszlo to chyba tylko dlatego ze ten facet nie byl zainteresowany.
Szczera, spokojna rozmowa moglaby tu pomoc, jesli on jest zainteresowany tym, by wasz zwiazek wyprowadzic na prosta.
Ale ja sie obawiam, ze ta "trzecia" byc moze nalezy do kobiet, ktorym nie przeszkadza fakt, ze on jest zajety. Sa takie (niestety) i dowod tego mielismy tu wielekrotnie na Forum.
Miotasz sie. Ja ciebie bardzo dobrze rozumiem. Tak jak moja poprzedniczka juz tu napisala- normalne to nie jest. Oni trzymali ta znajomosc w ukryciu. Dlaczego, jesli to zwykle kumplowanie sie?
Odkrylas ich kontakty przypadkowo, ty jej nie znasz- i nie wiedziec czemu- on nie pnie sie do tego, bys ja poznala.
Co masz robic? jak widzisz-zdania na ten temat sa podzielone. Ja mialam pomysl, zebys sie z nia spotkala. Ale...zapomnialam o tym, przeoczylam, ze sa na swiecie kobiety nielojalne, wredne (patrz wyzej), ze byc moze stalabys sie przedmiotem posmiewiska tamtej kobiety i twojego faceta. A to byloby dla ciebie fatalne.
Musisz byc silna, nie szalec, nie tracic nerwow, bo szkodzi to tylko tobie.
Zaproponuj mu, zeby ja przyprowadzil do domu. Ja sie jednak trzymam takiej wersji, bo jestem zwolenniczka NORMALNYCH ROZMOW MIEDZY LUDZMI.
Gdyby on na to sie nie zgodzil, to mozesz byc pewna, ze on ma z nia flirt.
On jest zwyklym zdradzaczem, a ona jest nielojalnym babsztylem, ktory czyha na to, ze ty miejsce zwolnisz.
Wtedy dalsza decyzje musisz podjac sama: my mozemy radzic, pisac, byc z toba, ale ta ostatnia decyzja nalezy do ciebie.
Trzymaj sie, nie trac glowy.
109 2019-04-17 11:02:04 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-04-17 11:02:57)
Sytuacja nie jest ciekawa, ale zeby być sprawiedliwym, także wobec męza, warto pamietac, ze on chciał poznac zone z ową "kolezanką", autorka pisala o tym w 1 poscie.
Dlatego doradzałam spotkanie, by zobaczyć, co to za dziewczyna. Może być tak, ze pan naprawdę uważa, ze nie dzieje się nic zlego, ale osoba z boku, zwłaszcza małżonek, widzi więcej.
Biernosc nie zawsze się oplaca.
Wczoraj baaaardzo długo rozmawialiśmy na ten temat w domu. Nie robilam cyrku w stulu- wariatka, furiatka, desperatka w natarciu, tylko jasno przedstawilam swój punkt widzenia.
Przyznał mu rację,ze patrząc z boku pomyslalby tak samo, ze zle to wyglądało i okazał skruche tlumaczac,że nie mial nic.zlego na mysli. Upierał aie przy tym,ze nie szuka niczego na boku i chce abym ja poznala. Ja i jej partnera(bo jak sie okazuje kogos ma). Podobno wtedy mialabym zmienić o niej zdanie.
Dodatkowo powiedzial mi,że część kontaktow jest tez biznesowych bo będzie realizował inny projekt i jej rodziców.
Nie twierdzę,ze załatwia to sprawe, absolutnie nie. Ale przynajmniej zamiast warczenia na siebie normalnie porozmawialismy.
Nie chcę Cię martwić, ale to że ona ma partnera o niczym nie musi świadczyć. Mogą mieć romans tak, czy siak. Są ludzie którzy celują w tego typu układy (on i ona oboje mają oficjalne związki), bo to pozornie ma ich chronić przed zaangażowaniem się. No jak widać nie do końca, skoro spędzają z sobą tyle czasu, telefonicznie bądź w inny sposób. A gadanie męża, że nic złego nie ma na myśli i nie zdawał sobie sprawy, jak to może wyglądać dla osób postronnych, jest śmieszne - ile on ma lat, 12?
Wiec na razie wyluzuj i zrezygnuj z podejrzen. Tak bedzie ci latwiej.
Ja ciesze sie, ze mogliscie pogadac. Jestem zwolenniczka normalnych, spokojnych i rzeczowych rozmow. Dalo sie? dalo.
Spotkaj sie z nimi, takze z jej facetem. Nic nie stracisz, a mozesz duzo zyskac.
Badz mila, ale czujna. Dyplomatyczna, ale nie podejrzliwa.
Moze bedzie dobrze, czego ci bardzo zycze.
Gosia.
113 2019-04-17 13:07:14 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-04-17 13:07:41)
Super, że mogliście spokojnie pogadać :-) O to chodzi.
PRZED ewentualnym spotkaniem w czwórkę, polecam obejrzeć film „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”.
Jak się nie zdecydujesz na spotkanie, to też warto obejrzeć ;-))
114 2019-04-17 13:14:08 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-17 13:17:10)
Ja bym sobie to spotkanie we 4 darowała zdecydowanie.
Twój mąż jest sprytniejszy niż myślałam. Ty i tamten chłopak jej wystapicie jako sygnatariusze niezdrowego układu.
Nagle mąż Cię powiadamia o jakiś układach biznesowych? :DD
I TERAZ dowiadujesz się o narzeczonym? daj spokój!
Co wynikło z tej rozmowy waszej miłej? Powiedział, że ogranicza kontakty do minimum?
Nie - on je legalizuje.
pokazał Ci brak szacunku chyba ma Cię za naiwną.
Ja bym sobie to spotkanie we 4 darowała zdecydowanie.
Twój mąż jest sprytniejszy niż myślałam. Ty i tamten chłopak jej wystapicie jako sygnatariusze niezdrowego układu.
Nagle mąż Cię powiadamia o jakiś układach biznesowych? :DD
I TERAZ dowiadujesz się o narzeczonym? daj spokój!
Co wynikło z tej rozmowy waszej miłej? Powiedział, że ogranicza kontakty do minimum?
Nie - on je legalizuje.
pokazał Ci brak szacunku chyba ma Cię za naiwną.
Nie chciałam wrzucać łyżki dziegciu, ale skoro Ela mnie uprzedziła...
Podpisuję się od tym postem. MakaMaka, Twój mąż miał już sporo czasu, żeby wymyślić historię w celu uspokojenia Cię i zamydlenia oczu.
Istotne i smutne jednocześnie jest to jak zaczął i jak się wtedy zachowywał i to są fakty, których niestety nie zmienisz. Wtedy właśnie poznałaś cząstkę prawdy, którą Twój mąż aktualnie stara się sprytnie zakamuflować.
Smutne, bo nie osiągniecie żadnego porozumienia, nie będzie żadnej szansy dla Waszego małżeństwa, tak długo, jak długo mąż będzie Cię oszukiwał.
Tymczasem nie stać go na szczerość, bo nie chce kończyć tamtej relacji, jednocześnie "wiążąc Ci ręce", wykorzystując Twój lęk o utratę rodziny.
Jak to mówią w takich sytuacjach "nie wierz w to, co mówi i w połowę tego, co robi".
Przyznał mu rację,ze patrząc z boku pomyslalby tak samo, ze zle to wyglądało...
Myślę, że jest to dokładnie TO na co wygląda.
116 2019-04-17 14:09:17 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-04-17 14:11:02)
Bawi mnie to węszenie podstępu :-)
Już dziewczyny przejrzały Twojego męża, MakaMaka :-D Musisz się liczyć z tym, że po prostu projektują na Twój związek swoje własne doświadczenia, ale także mogą mieć rację. Tylko co z tego? Przecież jak będzie chciał Cię oszukiwać, to będzie to robił. Prędzej czy później, to się i tak wyda. Możesz albo zaufać, albo zmienić się w kombinację psa tropiciela z przebiegłym lisem i wężem, który wszędzie wpełznie.
Znasz najlepiej swojego męża, więc może lepiej zawierzyć swojej własnej intuicji. Nie trać czujności, ale pamiętaj, że przeważnie ściągamy do siebie to, o czym myślimy.
Bawi mnie to węszenie podstępu :-)
Możesz być rozbawiona, jednak to nie Ty masz problem.
Już dziewczyny przejrzały Twojego męża, MakaMaka :-D Musisz się liczyć z tym, że po prostu projektują na Twój związek swoje własne doświadczenia, ale także mogą mieć rację. Tylko co z tego?
To nie projekcja, tylko logiczne wnioski z sytuacji, którą opisuje autorka.
Co z tego? A to, że czeka ją kolejny czas niepewności, stresu i zwątpienia. Nawet jeśli MakaMaka, bardzo chce uwierzyć w BAJKI męża, bo przecież chce, żeby było jak dawniej, to jednak jest na tyle inteligentną osobą, że FAKTY którym nie da się zaprzeczyć będą ciągle o sobie przypominać.
Przecież jak będzie chciał Cię oszukiwać, to będzie to robił. Prędzej czy później, to się i tak wyda. Możesz albo zaufać, albo zmienić się w kombinację psa tropiciela z przebiegłym lisem i wężem, który wszędzie wpełznie.
To prawda, z wyjątkiem tego zaufania, które mąż bardzo nadwyrężył i moim zdaniem robi to nadal. Zgadzam się, że prędzej, czy później się wyda, gorzej dla autorki, jeśli później. Mąż dobrze się przygotował.
Znasz najlepiej swojego męża, więc może lepiej zawierzyć swojej własnej intuicji. Nie trać czujności, ale pamiętaj, że przeważnie ściągamy do siebie to, o czym myślimy.
Problem w tym, że w podobnych sytuacjach okazuje się, że jednak nie znamy osoby z którą żyjemy, a dopiero teraz poznajemy jej drugie oblicze. Zawierzyć intuicji - tak, ale nie myśleć życzeniowo. "...ale pamiętaj, że przeważnie ściągamy do siebie to, o czym myślimy", wybacz, ale brzmi o trochę, jak wróżenie z fusów.
118 2019-04-17 15:03:43 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2019-04-17 15:05:14)
Dziewczyny...wyluzujcie. Dajcie jej szanse spotkac sie z ta kobieta, bo innej opcji na razie nie posiada.
Co radzicie? Brnac dalej w gowno wydumanej zdrady i nie robic nic? czy moze juz pakowac walizki i pierdzielnac cale to malzenstwo?
Na to bedzie czas, gdy faktycznie sie okaze, ze to jest flirt, zdrada, oszukanstwo. Ja tez jestem skeptyczna i daje 50%, ze tak jest.
Ale:
jaka jest alternatywa na ten moment? WYPROWADZKA????
Czy moze boczenie sie, ciche dni, pretensje, klotnie, sianie jadu? Tez tak mozna- ale to nic nie da.
Ona sama siebie tym zniszczy.
Spotkac sie, poobserwowac, byc czujna, ale i dumna i zachowac nerwy i twarz. Przeciez masz kobieca intuicje- zorientujesz sie, co jest grane.
Na powazne, nieodwracalne i bolesne kroki jest jeszcze czas.
On wykazal dobra wole- odbyl z toba rozmowe, ktora miala dla ciebie zadawalajacy przebieg.
Dokoncz ten watek- pokaz i ty dobra wole.
Moze cos to przyniesie, moze nie.
Ale jak nie sprawdzisz, nie bedziesz wiedziala.
Przypominam, ze to Forum jest po to, by siebie wspierac, a nie szkodzic.
Wasze pomysly sa ekstremalne, nieprzemyslane, pochopne.
Ciagla gadka:" on cie zdradza i juz" jest na razie na wyrost.
Moze tak jest, moze nie.
Na razie jestes na innym etapie. Na wywalanie walizek bedzie jeszcze czas....
Dziewczyny...wyluzujcie. Dajcie jej szanse spotkac sie z ta kobieta, bo innej opcji na razie nie posiada.
Co radzicie? Brnac dalej w gowno wydumanej zdrady i nie robic nic? czy moze juz pakowac walizki i pierdzielnac cale to malzenstwo?Na to bedzie czas, gdy faktycznie sie okaze, ze to jest flirt, zdrada, oszukanstwo. Ja tez jestem skeptyczna i daje 50%, ze tak jest.
Ale:
jaka jest alternatywa na ten moment? WYPROWADZKA????
Czy moze boczenie sie, ciche dni, pretensje, klotnie, sianie jadu? Tez tak mozna- ale to nic nie da.
Ona sama siebie tym zniszczy.Spotkac sie, poobserwowac, byc czujna, ale i dumna i zachowac nerwy i twarz. Przeciez masz kobieca intuicje- zorientujesz sie, co jest grane.
Na powazne, nieodwracalne i bolesne kroki jest jeszcze czas.
On wykazal dobra wole- odbyl z toba rozmowe, ktora miala dla ciebie zadawalajacy przebieg.Dokoncz ten watek- pokaz i ty dobra wole.
Moze cos to przyniesie, moze nie.Ale jak nie sprawdzisz, nie bedziesz wiedziala.
Przypominam, ze to Forum jest po to, by siebie wspierac, a nie szkodzic.
Wasze pomysly sa ekstremalne, nieprzemyslane, pochopne.
Ciagla gadka:" on cie zdradza i juz" jest na razie na wyrost.
Moze tak jest, moze nie.Na razie jestes na innym etapie. Na wywalanie walizek bedzie jeszcze czas....
Zgadzam się, że nie jest łatwo postawić swojego dotychczasowego życia na ostrzu noża, to raczej mąż autorki to robi i nie uważam, żeby wykazał się dobrą wolą, on nadal kombinuje, dlatego w kwestii ewentualnego spotkania we czworo mam podobne zdanie jak Ela.
Masz jednak dużo racji w tym, co piszesz. MakaMaka została postawiona w patowej sytuacji i chyba na ten moment nie pozostaje jej nic innego, jak opanować emocje, zdystansować się do całej sytuacji i niestety być czujną.
Pozostaje jednak żal, brak komfortu psychicznego i poczucia bezpieczeństwa.
Ja bym się spotkała, na chwilę obecną to jedyne wyjście, jedyne pole manewru.
Ja bym się spotkała, na chwilę obecną to jedyne wyjście, jedyne pole manewru.
...ale jaką możliwość manewru dostrzegasz?
122 2019-04-17 15:27:25 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-04-17 15:28:30)
Możesz być rozbawiona, jednak to nie Ty masz problem.
Ubaw mam nie z problemu, ale z węszenia podstępu.
To nie projekcja, tylko logiczne wnioski z sytuacji, którą opisuje autorka.
Co z tego? A to, że czeka ją kolejny czas niepewności, stresu i zwątpienia. Nawet jeśli MakaMaka, bardzo chce uwierzyć w BAJKI męża, bo przecież chce, żeby było jak dawniej, to jednak jest na tyle inteligentną osobą, że FAKTY którym nie da się zaprzeczyć będą ciągle o sobie przypominać.
Autorka wydaje się uspokojona WYJAŚNIENIAMI męża i podbudowana rozmową z nim. Chyba rzeczywiście widzi możliwość porozumienia się. Za to zdradzeni wszędzie widzą zdradę i z każdej strony się jej spodziewają. Kiedyś myślałam, że nie zwiążę się z kimś, kto zdradził, teraz jestem prawie pewna, że nie chcę na partnera kogoś, kto został zdradzony, bo to robi taką dziurę w głowie i sercu, której nie da się nie zauważyć.
Twoje FAKTY, to Twoje projekcje i wymysły, natomiast to, co nazywasz BAJKAMI to słowa dorosłego człowieka
To prawda, z wyjątkiem tego zaufania, które mąż bardzo nadwyrężył i moim zdaniem robi to nadal. Zgadzam się, że prędzej, czy później się wyda, gorzej dla autorki, jeśli później. Mąż dobrze się przygotował.
To tylko jeszcze jedna niczym nie podparta fantazja, skrzywione spojrzenie na ludzi, brak hamulców przed wciskaniem własnych osądów drugiej osobie i straszeniem jej.
Problem w tym, że w podobnych sytuacjach okazuje się, że jednak nie znamy osoby z którą żyjemy, a dopiero teraz poznajemy jej drugie oblicze. Zawierzyć intuicji - tak, ale nie myśleć życzeniowo. "...ale pamiętaj, że przeważnie ściągamy do siebie to, o czym myślimy", wybacz, ale brzmi o trochę, jak wróżenie z fusów.
I jakie rozwiązanie proponujesz?
Bo na razie tylko straszysz, siejesz defetyzm i sorry, ale zioniesz własnymi nieprzepracowanymi traumami.
Może dla odmiany zaproponuj coś konstruktywnego, coś, co naprawdę przybliży autorkę do rozwiązania problemu a nie będzie jej tylko spędzało sen z powiek.
Cyngli napisał/a:Ja bym się spotkała, na chwilę obecną to jedyne wyjście, jedyne pole manewru.
...ale jaką możliwość manewru dostrzegasz?
Po pierwsze warto zobaczyć, z kim ma się do czynienia.
Jeżeli spotkają się we czwórkę, może będzie okazja do pogadania z facetem tej kobiety, poznania jego opinii na temat tej znajomości. Moim zdaniem to spotkanie jest dobrym pomysłem.
Ja tam nie mam żadnej spiny tylko analizuje fakty. I wychodzi co wychodzi..
Gdyby na koniec dodał że ograniczy kontakt to bym miała wątpliwości.
A tu cos co ma z 40 cm mialczy i wygląda jak kot..to kot.
czekam na głosy Panów ze bredzę i gość znalazł siostrzyczkę i znacznę zjadać klawiaturę
A jesteście pewne - i Ty Autorko, czy jesteś - tego, czy w ogóle facet przyjaciółki męża wie o ich "przyjaźni"? może mąż Autorki wymyślił tę koncepcję naprędce, aby cokolwiek powiedzieć i jakoś uspokoić sytuację? skąd wiadomo, że facet tamtej będzie chciał się w ogóle we 4 spotkać? Moim zdaniem tak czy siak to idiotyczny pomysł. Co ma to wnieść w ogóle - usiądą i będą się wzajemnie pytać "nie masz nic przeciwko temu, że moja druga połówka spotyka się z Twoją drugą połówką?"
Gdybym na 100% wiedziała,że zdradzil to bym go osobiście spakowala i nie byloby przeproś. Nie mam pewności, nie złapałam go na tym... Oczywiście jestem niepewna, jestem rozbita, boje sie. Gdyby bylo inaczej po co w ogóle byłby ten post?
Ale macie rację w jednym, dotychczasowe posty jedynie spotegowaly moj strach a nie podsunely mi zadnego sensownego planu.
Podsumowując to, co zostalo napisane:
1) moge spakowac o wyprowadzic jego noe próbując ratowac niczego
2) spakowac siebie
3) spotkać sie z nia/nimi
Ktoś ma jeszcze jakis inny pomysl? Dzięki któremu bylabym choć centymetr bliżej rozwiązania sytuacji (w jakikolwiek sposób)?
MagdaLena1111, mam w tej kwestii podobne zdanie jak Ela, która ujęła to krótko.
Osobiście nie przeżyłam podobnej traumy, o którą mnie posądzasz, ale owszem, byłam świadkiem zdrady w najbliższej rodzinie, gdzie w tym wypadku mąż, przez kilka lat nie chciał spojrzeć prawdzie w oczy, odrzucał fakty, a przyjmował absurdalne wręcz argumenty zdradzającej żony i rzeczywiście, jak to zwykle bywa, prawda w końcu ujrzała światło dzienne, tylko jakim kosztem? Teraz od wielu lat jest w szczęśliwym związku, pełnym miłości i zaufania, mimo, że obydwoje są po podobnych przejściach.
Nie sieję też defetyzmu, o co mnie oskarżasz, tylko analizuje fakty przedstawione przez autorkę.
Niestety, na tym etapie nie ma konstruktywnego rozwiązania, takie jest moje zdanie. Można dać szansę, ale tylko w przypadku, gdy strona, która zawiodła jest bezwzględnie szczera, ja tej szczerości nie dostrzegam.
Nie dziwię się jednak postawie MakaMaka, jest przygnębiona, traci poczucie bezpieczeństwa i jak każda żona i matka w pierwszym porywie, chce utrzymać małżeństwo i ratować rodzinę, to naturalne.
Przyjmuje argumenty męża, bo dają nadzieję i wytchnienie. "Dać szansę" mężowi, czy uwierzyć, że "nic się nie stało", nie robi w tym wypadku różnicy, bo ciężka atmosfera, którą zafundował mąż jest smutnym faktem.
Dlatego uważam, że nie ma tutaj idealnego rozwiązania. MakaMaka, może zamknąć sprawę, potraktować, jak niebyłą, zaufać i żyć jak do tej pory (wyłączając ostatni okres), lub podejść z dystansem, pozostać czujną, ale też zastanowić się nad kondycją swojego małżeństwa.
128 2019-04-17 16:58:57 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-04-17 17:00:34)
Gdybym na 100% wiedziała,że zdradzil to bym go osobiście spakowala i nie byloby przeproś. Nie mam pewności, nie złapałam go na tym... Oczywiście jestem niepewna, jestem rozbita, boje sie. Gdyby bylo inaczej po co w ogóle byłby ten post?
Ale macie rację w jednym, dotychczasowe posty jedynie spotegowaly moj strach a nie podsunely mi zadnego sensownego planu.
Podsumowując to, co zostalo napisane:
1) moge spakowac o wyprowadzic jego noe próbując ratowac niczego
2) spakowac siebie
3) spotkać sie z nia/nimiKtoś ma jeszcze jakis inny pomysl? Dzięki któremu bylabym choć centymetr bliżej rozwiązania sytuacji (w jakikolwiek sposób)?
4) terapia dla par
5) przypomnijcie sobie z mężem jak to było na początku, może jakiś wyjazd (niekoniecznie z dzieckiem), żebyście się do siebie zbliźyli i in tego typu „atrakcje”
PS josz, już nie ciągnijmy dyskusji między nami. Po prostu przy Twojej jednostronnej, radykalnej postawie czułam się w obowiązku przyjąć przeciwną perspektywę, żeby to trochę zrównoważyć.
Z chęcią bym skorzystala z terapii dla par, czuje,ze sama tego nie ogarne i nawet jesli (teoretycznie) sytuacja sie ulozy jakos to zadra w serduchu siedzi, niestety należę do tych pamietliwych egzemplarzy:/
130 2019-04-17 17:44:10 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2019-04-17 17:53:13)
Ktos tu pisze, ze na ten moment nie ma kostruktywnego rozwiazania.
Czyli co?
wyjechac na Marsa?
nie robic nic?
wyrywajac wlosy z glowy robic facetowi wymowki?
Nikt nie mowi tu o rozwiazaniu, bo sytuacja jest jeszcze mroczna i niewyjasniona. Trzeba starac sie o wyjasnienie tej sytuacji, a nie upierac sie , ze facet oszukuje i nic juz sie nie da zrobic. Mnie opadaja rece na wasz pesymism doradczy.
Pracuje z ludzmi (poradnictwo wszelkiego rodzaju) od ponad 20 lat. Gdybym dawala ludzim takie porady ("nie da zrobic sie w tej sytuacji NIC"), to juz dawno zrobili by mi w pracy pozegnanie.
Troche wiary w ludzi. Optymizmu, ze nie wszystko, co wyglada, jak gowienko, nim jest.
oj dziewczyny, wy potraficie skopac lezacego…..
Autorko, staraj sie ta sytuacje postrzec z lotu ptaka. Tak, jakby to nie dotyczylo ciebie. Emocje na chwile wyluzuj. Spotkaj sie i szczerze, spokojnie powiedz, ze ten uklad cie niepokoi.
Moze powiedza prawde, moze nie.
Ale NIGDY tego nie sprawdzisz, jak nie sprobujesz.
Biernosc i czekanie, ze samo sie rozwiaze jest niedobre.
Bedziesz miala potem wyrzuty, ze nie zrobilas nic.
A poniewaz na razie nie ma innej opcji, spotkaj sie z nimi.
Na terapie zawsze macie jeszcze czas-to dobry pomysl.