Rozstanie po ponad 10 latach związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po ponad 10 latach związku

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 1,211 ]

196

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Ma znaczenie- bo dopóki nie odpowiedział, na taką wprost deklarację, że nie jest to dla niego istotne- to nie mogłaś być tego pewna.

Ja to powiedziałam już jakiś czas temu.

ale  tak jak nam tu napisałaś? wprost?

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

@cslady, odcinaj się od Niego, odcinaj choćby z przymusem, tak bedzie szybciej, nie trzeba się zatruwać, przykro mi, wiem, że ciężko jak diabli.

198 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-03-31 19:21:06)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
random.further napisał/a:

@cslady, odcinaj się od Niego, odcinaj choćby z przymusem, tak bedzie szybciej, nie trzeba się zatruwać, przykro mi, wiem, że ciężko jak diabli.

Wytłumaczę się smile
Nie pisałam w swoim wątku- ale muszę powiedzieć, że u mnie taka deklaracja wprost spowodowała zerwanie tamtej relacji, chwilowy renesans a potem.. pęknięcie znów w tym samym miejscu.
Tak z obowiązku napiszę... Bo nie tylko skutki istnieją ale i przyczyny.
To w nawiązaniu do tego co możliwe i niemożliwe, a abstrahując czy sensowne smile
no.. zaglądałam we wszystkie zakamarki smile

199

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ela210 napisał/a:

ale  tak jak nam tu napisałaś? wprost?

Powiedziałam mu wprost.

Pewnie racja, że najlepiej się odciąć i ograniczyć kontakty na tyle, na ile to możliwe. Tylko obecnie jestem jak ćpun - krótka rozmowa z nim sprawia, że przez chwilę jest mi lepiej, więc pewnie podświadomie do tej rozmowy dążę. Tzn. może sama do niego nie piszę, ale też nie ucinam rozmowy, gdy on ją zaczyna.

200

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Ja też tak miałam jak Ty piszesz i też tak jak Ela210 tzn złość i emocje nakierowane na niego, uważam że to mnie oczyszczało chociaż on jazdy miał niezłe, tyle że jakoś mi go nie żal i dobrze że tak robiłam bo mi coraz lepiej, nie wiem czy on rozumiał co mówię ale mnie pomagało że się wypowiadam w temacie, czasami z" grubej rury" ale chyba bym pękła i zgniła gdybym nie wyraziła wtedy tych emocji tym bardziej że nie bywam z natury wylewna, nie jest łatwo bo się kontaktujemy- niestety ale zauważam że zaczynam mieć dystans i patrzę już na niego obiektywnie a nie jak w początkowej fazie idealizowania związku.
Wiem że obecnie jest Ci bardzo ciężko i wiem że musi upłynąć czas abyś poczuła się lepiej, życzę Ci aby Tobie potrzebny czas był jak najkrótszy

201

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

A gdyby za miesiąc zapukał z wieścią, że tamta to jednak koszmarna pomyłka, chwilowe zaćmienie umysłu i takie tam?

202

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

cslady Ty tkwisz jeszcze w wspomnieniach tego co było fajne w waszym związku , a jeszcze musi do Ciebie dotrzeć to co się dzieje . Jednak wyprowadziłaś się z powodu jak byłaś traktowana , nawet jeśli on by teraz się zdeklarował do ratowania to uwierz mi , miesiąc miodowy szybko mija a myśli i nie rozwiązane sprawy pozostają.Można odbudować ale tylko jak 2 strony bardzo tego chcą , jak komunikacja jest lepsza niż kiedykolwiek .Ty masz teraz tylko jego Love story .

203

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Snake napisał/a:

A gdyby za miesiąc zapukał z wieścią, że tamta to jednak koszmarna pomyłka, chwilowe zaćmienie umysłu i takie tam?

Przypuszczam, że na ten moment odpowiedź będzie brzmieć "tak", ale równocześnie warto zdać sobie sprawę, że nawet jeśli jm się opamięta, coś do niego dotrze, zmieni nastawienie, to już nigdy nic w tym związku nie będzie takie samo. I już nawet nie chodzi o sam fakt zdrady, że wystąpiła, ale o te wszystkie złe słowa, ten cynizm, zupełny brak szacunku dla czyichś, czyli w tym przypadku Cslady, uczuć i tę obojętność, które przyszły w pakiecie.

204

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Olinka wspaniałe ujęłaś sedno sprawy , brak szacunku , brak zaopiekowania się osobą ważną, cynizm i wyparcie.

205

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Byliśmy parą dwudziestoparolatków. Planowaliśmy wspólne życie. Gdy dowiedziałam się, że jego horyzont przecina już nie jedna, a dwie proste i że obie są ważne, że obie kocha, każdą z innego powodu - uciekłam...
Nawet nie zapytałam, jak to się stało, jak intensywna jest ta jego nowa relacja. Nie interesowało mnie to, co naprawdę doprowadziło do zachwiania równowagi w naszym związku. Wybiegłam.  Autentycznie "dałam w długą". Gnałam przed siebie, byle dalej od niego i od całej tej historii... Tą ucieczką chciałam go ukarać, uniemożliwić mu jakikolwiek kontakt. Sprawić, aby pojął jak wiele stracił i że nigdy mnie już nie zobaczy. Ani moich łez, ani mojego gniewu, ani bólu. Duma upominała się o "swoje". Zdominowała i zagłuszyła  w tamtym czasie wszystkie inne emocje. Po czasie usłyszałam od niego: "Uciekłaś. Zatem nie zależało Ci na mnie tak bardzo. Nie zawalczyłaś o mnie, o nas. Oddałaś walkowerem naszą relację..." Mimo, iż wiedziałam, że to przecież on wprowadził do swojego życia inną osobę, że to on ponosi konsekwencje dokonanego przez siebie wyboru, trudno mi było nie przyznać mu racji. To ja odeszłam trzasnąwszy drzwiami naszego wspólnego świata. W tamtym momencie nie zrobiłam nic. Uniosłam się honorem. Wszystko zinterpretowałam po swojemu. Nie dałam najmniejszej szansy...

Przepraszam, że w tym trudnym dla Ciebie czasie zadam Ci dodatkowe pytanie, czy jesteś gotowa zmierzyć się z tym, że decyzja o opuszczeniu domu razem z dziećmi  była Twoją autonomiczną decyzją i może to zostać użyte przeciwko Tobie?

206

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Snake napisał/a:

A gdyby za miesiąc zapukał z wieścią, że tamta to jednak koszmarna pomyłka, chwilowe zaćmienie umysłu i takie tam?

Nie wiem co będzie jutro, a co dopiero za miesiąc. Biorąc pod uwagę moją sytuację, miesiąc czasu to koszmarnie długo. Nie wiem jaki będę mieć wtedy stan umysłu i czego będę chciała lub nie chciała. Gdyby to powiedział teraz, to pomijając cały zdrowy rozsądek pewnie bym dała mu szansę. A czy nadal będę uważać tak za miesiąc, to nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że nie.

aurora borealis napisał/a:

Przepraszam, że w tym trudnym dla Ciebie czasie zadam Ci dodatkowe pytanie, czy jesteś gotowa zmierzyć się z tym, że decyzja o opuszczeniu domu razem z dziećmi  była Twoją autonomiczną decyzją i może to zostać użyte przeciwko Tobie?

Użyte gdzie? W sądzie? Skoro ja nie zamierzam udowadniać mu winy w sądzie, to wątpię, by chciał odwrócić sytuację. Zależy mu na szybkim pozbyciu się problemu, a nie na wynajdowaniu nowych. Niemniej jednak jak się okazało wcale go nie znam, więc niczego nie mogę być pewna. Jeśli chciałby czegokolwiek używać przeciwko mnie, to niech to zrobi. W tym momencie to jest mój najmniejszy problem.

207

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Hm..., myślę i myślę...
Mocno Cię trzyma uwiązanie i to normalne, ale też normalnym jest choć tego nie chcesz na razie, uwolnienie się od rozleciałego związku... to ważne.
A może tak spróbuj:
- spisz co Ci pozostało - to jest dla Ciebie ważne - no dzieci, pewnie, praca...
- poniżej spisz to co boli, co chciałabyś aby zniknęło aby nie bolało - nie co mogłoby się zdarzyć gdyby zapukał z powrotem i prosił o przyjęcie ale gdy NIE puka i NIE kontaktuje się z Tobą
I popatrz na to co spisałaś w różnych momentach: gdy Ci najgorzej, gdy Ci lepiej, może gdy jesteś po spotkaniu z terapeutą.
Spróbuj spojrzeć na siebie z boku - ta kartka będzie przecież taka sama a ty w różnych stanach - może to jakoś pozwoli Ci dostrzeć SIEBIE na pierwszym miejscu ?

208

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

No trzyma i na przemian zachowuję się depresyjnie, a na przemian się złoszczę. Kolejną wizytę u psychologa będę mieć dopiero za tydzień w poniedziałek, bo w tym tygodniu nie było już wolnych terminów. Dla mnie to teraz strasznie długo.

Mam ochotę krzyczeć i płakać na zmianę.

209

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

To krzycz i płacz, mi swego czasu pomogło.

cslady napisał/a:

Gdyby to powiedział teraz, to pomijając cały zdrowy rozsądek pewnie bym dała mu szansę. A czy nadal będę uważać tak za miesiąc, to nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że nie.

Co jeszcze musiałby zrobić ten człowiek, żebyś nie pomijała zdrowego rozsądku?
Cięzko pobić, wyczyścić konto/-a do zera i zabrać dzieci w nieznane?
Przypominam, że wiele miesięcy utrzymywał Cię w stanie niepewności, smutku i frustracji, najprawdopodobnie tylko po to, żebyś wyprowadziła się z domu i żeby przez ten fakt mógł zabezpieczyć się pod względem finansowo-prawnym i wizerunkowym. Realizując swój perfidny plan wykorzystał znajomość Twojego charakteru i fakt, że wciąż go kochasz.
Może zasady, którymi się do tej pory kierował, obowiązują go jego zdaniem tylko w stosunku do ludzi których kocha?
Tak czy inaczej, ten człowiek- taki jaki go znałaś - "umarł".
Moim skromnym zdaniem nie tyle tęsknisz za nim (personalnie), a bardziej za przeżywaniem szczęścia, które wypracowaliście wspólnie z jego poprzednią, uczciwą "wersją".
To tego domaga się "serce", próbując zneutralizować zdrowy rozsądek. Co jestem pewien, -sama lub z kimś -jesteś w stanie znaleźć znowu.
Za jakiś czas.

210 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-04-01 19:19:49)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

cslady, dopiero teraz zauważyłam wiek w stopce. Piszesz w temacie, że związek 10-letni... znaczy zaczął się, kiedy miałaś zaledwie 19l. To zapewne Twój pierwszy facet, może dlatego tak idealizowałaś swój związek, bo innych w dorosłym życiu nie przeżyłaś. Stąd pojawiły się wypowiedzi, że bywałaś kąśliwa dla innych, którym noga powinęła, zaliczyli romanse czy zawody.
To wbrew pozorom dużo tłumaczy ale też jeszcze bardziej rokuje na przyszłość bo to prawdopodobnie Twój pierwszy zawód tej "idealnej" miłości. Jesteś jeszcze bardzo młoda. Wszystko przed Tobą.
Szczerze? Myślałam, że jesteś około 10l starsza, po tym co piszesz.. że weszłaś w związek właśnie w swoim obecnym wieku świadomie jako ukształtowana kobieta. Dlatego mnie trochę dziwiło, że założyłaś tu taki post, bo wydawało mi się, że jesteś na etapie świadomości emocjonalnej ... Secondo czy Wielokropka (tak dziewczyny dużo czerpię z waszego doświadczenia i wiedzy wink).
Teraz mi to jednak zaczęło mieć ręce i nogi.. nie, nie dlatego, że cokolwiek kwestionuję, ale w tym momencie stałaś się bardziej wiarygodna/ludzka... i to co Cię spotkało nie jest aż taką tragedią, za jaką to jeszcze masz.
Bardzo niewielu pierwszym związkom zawartych w młodym wieku udaje się tak długo przetrwać. Zrozumiałe, choć jeszcze pewnie nie dla Ciebie jest to, że tak go idealizowałaś.
Szkoda tylko, że mąż jak już miał odejść nie zrobił tego przed dziećmi.. ale może dzięki temu je masz i one będą z Tobą do końca życia smile
Głowa do góry!
I jak mam powiedzieć coś do otuchy to uwierz, że w Twoim wieku wiele osób jest pokiereszowanych przez rozstania "z miłością życia" najpierw pierwszą, potem drugą itd. I ten, kto to przeżył już wie, że to nie koniec świata, że człowiek się zakochuje nie jeden raz. Że zmiana nie znaczy zmianę na gorsze. Choć niepewność przeraża. Życie toczy dalej, my stajemy bardziej gruboskórni, równie świadomi swoich potrzeb i wartości ale już z mniejszym idealizmem patrzymy na życie. Stajemy się sami za nie bardziej odpowiedzialni i świadomi siebie. Dopuszczamy błędy, ułomność.
Druga osoba nie może być filarem naszego życia, bo tej osoby może w pewnym momencie zabraknąć...nie tylko poprzez zdradę, ale też np. wypadek.
Teraz jesteś mamą i musisz te filary zbudować od nowa dla siebie i dzieci.
Mąż wolał się z tego wymiksować ... nic nie poradzisz. Pewnie romans trwał długo skoro już teraz takie deklaracje. Jemu powinno być wstyd i głupio, że zawiódł jako mąż i ojciec, nie Tobie.
A dzieci, to skarb.

211

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

No trzyma i na przemian zachowuję się depresyjnie, a na przemian się złoszczę. (...)

Mam ochotę krzyczeć i płakać na zmianę.

To jest zupełnie naturalne i tak właśnie wygląda żałoba po związku. Te emocje mogą pojawiać się jeszcze długo, przeplatając ze sobą wzajemnie, by ostatecznie ustąpić miejsca zaakceptowaniu nowej sytuacji i pogodzeniu się z tym, co się stało. Nikt z nas nie jest w stanie określić jaki czas Ci to zajmie, bo każdy potrzebuje inną jego ilość - jest to kwestia indywidualna i zależna od bardzo wielu czynników. Niestety nie przyspieszysz tego procesu, ale samej sobie możesz pomóc będąc świadomą tego wszystkiego co się z Tobą dzieje i dając sobie prawo do złości, płaczu, rozpaczy, czyli akceptując ten stan rzeczy. Mam nadzieję, że z pomocą psychoterapeuty będzie znacznie łatwiej.

212

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Naprędce napisał/a:

Co jeszcze musiałby zrobić ten człowiek, żebyś nie pomijała zdrowego rozsądku?
Cięzko pobić, wyczyścić konto/-a do zera i zabrać dzieci w nieznane?
Przypominam, że wiele miesięcy utrzymywał Cię w stanie niepewności, smutku i frustracji, najprawdopodobnie tylko po to, żebyś wyprowadziła się z domu i żeby przez ten fakt mógł zabezpieczyć się pod względem finansowo-prawnym i wizerunkowym. Realizując swój perfidny plan wykorzystał znajomość Twojego charakteru i fakt, że wciąż go kochasz.

Nie wiem co musiałby zrobić. Kiedyś myślałam, że jeśli on mnie potraktuje tak, jak potraktował, to uniosę się dumą i nie będę miała żadnego problemu z tym, by kopnąć go w tyłek. Jednak problem jest i może to dobrze, że on nie chce ze mną być - oszczędzę sobie upokorzeń związanych z próbami wskrzeszania trupa. Jednak zdecydowanie wolałam zostać wykorzystana, niż gdybym to ja była stroną, która wykorzystała.

Naprędce napisał/a:

Może zasady, którymi się do tej pory kierował, obowiązują go jego zdaniem tylko w stosunku do ludzi których kocha?

To jest bardzo dobrze ujęte, bo wychodzi na to, że... tak.

Naprędce napisał/a:

Moim skromnym zdaniem nie tyle tęsknisz za nim (personalnie), a bardziej za przeżywaniem szczęścia, które wypracowaliście wspólnie z jego poprzednią, uczciwą "wersją". To tego domaga się "serce", próbując zneutralizować zdrowy rozsądek. Co jestem pewien, -sama lub z kimś -jesteś w stanie znaleźć znowu.
Za jakiś czas.

Częściowo - może w większości - to na pewno prawda. Jednak jego samego też mi brakuje.

Roxann napisał/a:

To wbrew pozorom dużo tłumaczy ale też jeszcze bardziej rokuje na przyszłość bo to prawdopodobnie Twój pierwszy zawód tej "idealnej" miłości. Jesteś jeszcze bardzo młoda. Wszystko przed Tobą.

Zupełnie nie czuję tej młodości. Po ostatnich miesiącach czuję się jakbym miała co najmniej 50 lat. Za kilka tygodni będę mieć 30-ste urodziny - nie tak sobie wyobrażałam moje życie w tym wieku. Możliwe, że jeszcze wszystko przede mną, tylko w obecnej chwili tego nie czuję, bo wydaje mi się, jakby już nic dobrego na mnie nie czekało.


Roxann napisał/a:

Bardzo niewielu pierwszym związkom zawartych w młodym wieku udaje się tak długo przetrwać.

Więc byłam dla niego tylko jakimś przystankiem na drodze do idealnego związku, który przerwa.


Roxann napisał/a:

Jemu powinno być wstyd i głupio, że zawiódł jako mąż i ojciec, nie Tobie.

Powinno, ale nie jest. W bardzo wygodny sposób zrzuca całą winę na mnie - nie za samo rozstanie, bo o tym nie pisnął ani słowa. Dużo mówił o tym jak bardzo go męczyłam przez te ostatnie miesiące (!), bo chciałam wiedzieć, czego on chce. A biedaczek cały czas nie wiedział - tylko zachowywał się już tak, jakby wiedział - bez wahań i wątpliwości. Natomiast ani jednego złego słowa nie usłyszałam o samym naszym małżeństwie. Ot: "nie zgrało się, nic nie zrobisz".

W każdym razie to ja go stresowałam tym, że w ogóle chciałam walczyć o nasz związek. Ostatnio powiedział mi, że jestem nieobliczalna (??) i on nie wie, co jestem w stanie zrobić. Jakbym przez ostatnie miesiące zachowywała się nieobliczalnie. Jedyne, co mu zrobiłam, to wyprowadziłam się - po wielu miesiącach olewania, nieudanych prób walki o niego i jego ignorancji. To nie było nieobliczalne, tylko było naturalną konsekwencją tych wszystkich miesięcy, podczas których on tak bardzo męczył się ze mną pod jednym dachem. A co do nieobliczalności, to słowo padło w kontekście kochanki - że on ma nadzieję, że nie będę na tyle nieobliczalna, by się do niej odzywać. Serio? Jakby mi zależało na pisaniu do jakiej przypadkowej panny. Nie wątpię, że nieźle jej nawijał makaron na uszy, skoro boi się czegoś, czego ja nawet nie miałam zamiaru robić.

213

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

(...) Jednak jego samego też mi brakuje. (...)

Jego? Tego, który kręcił, oszukiwał, zdradzał?
Bo on od dość dawna, co uparcie w takich momentach ignorujesz, zmienił się wobec Ciebie, swe uczucia skierował do innej kobiety i nie ma zamiaru być bliskim Ci człowiekiem.



I dlaczego, odpowiedź jest ważna dla Ciebie, tak dużo czasu poświęcasz jemu, nie sobie? Czemu ma to służyć?

214

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

W każdym razie to ja go stresowałam tym, że w ogóle chciałam walczyć o nasz związek. Ostatnio powiedział mi, że jestem nieobliczalna (??) i on nie wie, co jestem w stanie zrobić. Jakbym przez ostatnie miesiące zachowywała się nieobliczalnie. Jedyne, co mu zrobiłam, to wyprowadziłam się - po wielu miesiącach olewania, nieudanych prób walki o niego i jego ignorancji. To nie było nieobliczalne, tylko było naturalną konsekwencją tych wszystkich miesięcy, podczas których on tak bardzo męczył się ze mną pod jednym dachem.

Wiesz, mam nadzieję, że to jest klasyczna próba przerzucania odpowiedzialności na drugą stronę. Możesz popełnić jeden błąd, nawet - obiektywnie oceniając - zachowując się w pełni słusznie, a zostanie Ci wytknięty. Zawsze to przecież łatwiej móc samemu sobie i otoczeniu powiedzieć "no przecież ona jest taka, że nie dało się już kochać".

cslady napisał/a:

A co do nieobliczalności, to słowo padło w kontekście kochanki - że on ma nadzieję, że nie będę na tyle nieobliczalna, by się do niej odzywać. Serio? Jakby mi zależało na pisaniu do jakiej przypadkowej panny. Nie wątpię, że nieźle jej nawijał makaron na uszy, skoro boi się czegoś, czego ja nawet nie miałam zamiaru robić.

Czuję po kościach, że masz rację i taka konfrontacja byłaby mu bardzo nie w smak, w końcu mało prawdopodobnym wydaje się, że temat wypłynął przypadkowo. 

Bez względu jednak na wszystko, to co teraz powinnaś przede wszystkim zrobić, to skupić się na sobie. Już Ci to pisałam, ale powtórzę - pamiętaj, proszę, byś była dobra dla siebie.

215

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Minął tydzień i chyba jestem w nieco lepszym miejscu, tzn. mam już więcej takich "lepszych" momentów i przede wszystkim staram się jako tako o siebie zadbać. W pewnym momencie organizm już odmówił mi posłuszeństwa i teraz bardziej się pilnuję.

Mąż jeszcze nie podpisał papierów. Mówi, że to wszystko jest "strasznie trudne", choć jego czyny z ostatnich miesięcy wcale nie wskazują, by trudne było. Nie jestem w stanie dogadać się z nim w kwestiach finansowych, ale to nie w tę stronę co myślicie. To ja powinnam mu coś zwrócić, a on nie chce tego przyjąć, choć to nigdy nie było moje. Nie będę się zagłębiać w szczegóły, ale chciałabym po prostu pozbyć się tego, co nie jest moje, uporządkować finanse i nie być mu nic winna. A dlaczego on jest niepoważny to nie wiem. Litować się nade mną nie musi, bo moja sytuacja ekonomiczna wcale się nie pogorszyła tylko dlatego, że z nim nie jestem. W sumie to przeciwnie, bo po drodze dostałam dwie podwyżki.

Jestem strasznie zdezorientowana jego zachowaniem. Ostatnio mówił mi, że chce być moim przyjacielem, tylko przeze mnie nie może nim być (?). Proponował mi wyjście na kawę, ale kiedy się zgodziłam i zapytałam kiedy mu pasuje, to stał się agresywny, po czym w ogóle przestał się do mnie odzywać. W ten weekend zaprosił swoją nową dziewczynę do naszego wspólnego domu - urządził jakąś imprezę dla jej rodziny. Powiedział mi o tym, bo miałam odebrać z domu kilka dokumentów, których będę potrzebować jutro. Zupełnie bez potrzeby wbił mi kilka szpil, pewnie by się upewnić, że nie przyjdę. Nie rozumiem jego wymyślonej agresji, bo ja teraz naprawdę niczego mu nie robię. Nie narzucam się, przestałam go męczyć dziećmi - nie chce się z nimi widywać, to jego problem. Nie wypominam mu niczego, nie epatuję swoim cierpieniem. A mimo to źle się zachowuje wobec mnie. Co zabawne, jego złośliwe uwagi zawsze dotyczą mojego obecnego zachowania, a to jest absurdalne, bo jego obecny problem ze mną polega chyba tylko na tym, że fizycznie nie zniknęłam z jego życia. Ani razu natomiast nie usłyszałam, że byłam złą żoną i że było mu ze mną źle - a takich tekstów mogłabym się przecież spodziewać, skoro szuka sobie jakiegokolwiek pretekstu i usprawiedliwienia dla swoich działań.

Nie rozumiem ludzi. Nie rozumiem, że on może mieć jednocześnie dwie twarze - być chamski dla mnie i kochany dla niej. Nie rozumiem przede wszystkim tego, że można tak bez żalu wyrzucić kogoś ze swojego życia i zastąpić go kimś nowym. I nie chodzi mi o miłość, ale byliśmy przede wszystkim przyjaciółmi i to wiele, wiele lat. Wystarczyło poznać nową osobę, by o tym zapomnieć. Nie rozumiem też jak w ogóle można traktować w ten sposób kogoś, kto był dla nas ważny. Przecież on zrobił mi ogromne świństwo i robi je nadal traktując mnie okropnie. A mimo tego nie czuję do niego nienawiści, nie mam ochoty mu dokopać i wbić szpili. Fakt, już nie jest tą osobą, na której mi zależało, ale to przecież nie znaczy, że mogę go teraz traktować jak wroga. Może powinnam odciąć się i olać te jego propozycje spotkań i rozmów, do których i tak ostatecznie nie dochodzi. Jednak nie chcę, żeby on zrobił ze mnie takiego człowieka. Jestem uprzejmą osobą i nie będę udawać kogoś, kim nie jestem. Jedyne, co postaram się zmienić to fakt, żeby w takich sytuacjach nie mieć już nadziei, bo niestety nadal ją mam.

Ze względu na dzieci pewnie fajnie by było, gdybyśmy byli przynajmniej kumplami, ale teraz to chyba nie będzie możliwe i to bynajmniej nie przeze mnie. Zresztą nie wiem już o czym w ogóle miałabym z nim rozmawiać. Każdy temat teraz ma potencjał, by go zdenerwować. A mimo tego głupia jestem, bo jak on mi pisze, że chciałby się spotkać i pogadać, to mu wierzę, bo chcę wierzyć.

Wielokropek napisał/a:

Jego? Tego, który kręcił, oszukiwał, zdradzał?
Bo on od dość dawna, co uparcie w takich momentach ignorujesz, zmienił się wobec Ciebie, swe uczucia skierował do innej kobiety i nie ma zamiaru być bliskim Ci człowiekiem.

Nie ignoruję tego. Ot, to nie jest takie proste. On się zachowuje wobec mnie źle od ostatnich kilku miesięcy. Przez ostatnie kilkanaście lat zachowywał się wobec mnie bardzo dobrze - bilans jeszcze nawet nie wyszedł na zero. Nie wiem co mu się teraz stało i dlaczego tak się zachowuje - ok, to nawet nie jest mój problem, bo nie zamierzam go "naprawiać". Jednak to nie jest tak, że on jest w 100% złym człowiekiem i nie może mi go brakować. Oczywiście, że nie tęsknię za jego obecną wersją, tylko za tą dawną wersją.

216

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

(...) wierzę, bo chcę wierzyć. (...)

To decyzja i nikomu nic do tego. Nie musisz się z niej tłumaczyć, ani - tym bardziej - obrzucać sama siebie epitetami.

217 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-04-07 11:21:54)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Przeciez tak bywa, ze kochamy kogos, kto nas rani, tyle tylko, ze to swiadczy najczęściej o jakichś deficytach, a Ty mi się wadawalas raczej osobą, która twardo stąpa po ziemi, i wie, czego chce, i kogo warto kochac. Dlatego, choć oczywiscie wiem, ze takie historie się zdarzają, itd., to jednak Twój watek i Twoja historia jest dla mnie mimo wszystko zaskoczeniem.
Ale - kochac kogos to jedno, a widzieć sens w związku z nim, to drugie.

Co do tej kasy - to moim zdaniem potwierdza to tylko, ze gnębi go poczucie winy, i chce jakos to "odkupić".

218 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-07 12:43:41)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

CsLady: mąż będzie Cię prowokował, dopóki nie zejdziesz do jego poziomu i trochę się "ubrudzisz" rozumiesz?
Teraz jesteś dla niego kryształowym wrzodem na dupie, rozumiesz?
Nie chcesz nawet jego kasy.. To go rozwścieczyło..
Rada: Odetnij się. Sprawy formalne przez adwokata załatwiaj.
Albo, jak masz dobre serce- obedrzyj go z kasy, lżej mu będzie ..
Ufff.. współczuję Ci.. Wyliżesz się..
Emocje wywal u psychologa- za to płacisz.

219

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Żeby to odcięcie się było takie proste. Chyba nie jestem taka silna.

Wiem, że kiedyś się wyliżę. Tj. może jeszcze niedawno nie widziałam tego jako opcji, ale teraz wiem, że to minie. Tylko póki co cholernie boli. I nawet nie pomaga to, że on okazał się dupkiem.

220

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Ale już jestes chyba na lepszej drodze bo wyważasz swoje zachowania, teraz tylko coraz więcej tego powinno być i Ty na coraz dalszej od Niego orbicie.
A nie potrzeba jakoś formalnie uregulować kontaktów z dziećmi i Jego obowiazków w tym względzie ? To mi sie wydaje ważne, by było klarowne i jasne dla obojga rodziców na przyszłość.

221

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Proponował mi wyjście na kawę, ale kiedy się zgodziłam i zapytałam kiedy mu pasuje, to stał się agresywny, po czym w ogóle przestał się do mnie odzywać.

Jako człowiek kulturalny i obyty wie, że wypada tak powiedzieć ale oczekuje od ciebie odpowiedniej dozy kindersztuby żeby usłyszeć - to nie najlepszy pomysł. Poza tym, to co Ela.

222 Ostatnio edytowany przez M@r (2019-04-07 14:15:38)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Może być też tak, że nie chce podpisać bo ma wątpliwości. Ta druga laska może to widzieć i robi mu wodę z mózgu. On jest tego świadomy ale zbyt dużo się wydarzyło by mógł przyznać że popełnił błąd. By to wszystko odkręcić. To jaka jesteś dobra, wyrozumiała budzi w nim agresję ( i złość na samego siebie), którą przelewa na ciebie.
I prawdopodobne jest, że walczy sam ze sobą, chce się spotkać, po czym zmienia zdanie. możliwe że pod wpływem tej drugiej kobiety.
Nie to żebym go usprawiedliwiał czy wybielał, bo zrobił okropne świństwo, ale znam wiele toksycznych osób, które potrafiły w krótkim czasie odmienić partnera o 180 stopni, tak namieszać w głowie by wyrzuć na bruk starych już rodziców z własnego ich domu itp. Czy zostawić żonę, męża, dzieci...

223

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ela210 napisał/a:

Wytłumaczę się smile
Nie pisałam w swoim wątku- ale muszę powiedzieć, że u mnie taka deklaracja wprost spowodowała zerwanie tamtej relacji, chwilowy renesans a potem.. pęknięcie znów w tym samym miejscu.
Tak z obowiązku napiszę... Bo nie tylko skutki istnieją ale i przyczyny.
To w nawiązaniu do tego co możliwe i niemożliwe, a abstrahując czy sensowne smile
no.. zaglądałam we wszystkie zakamarki smile

smile @Ela, to chyba dobra scieżka, pytać nie śmiałabym.

@Lady, przepraszam za powyższy offtop.
Jakos mnie teraz zastanowiło - mianowicie Jego poczucie odpowiedzialności.
Hm..., a ile lat ma Twój mąż, zrozumiałam, że macie dwójkę małych dzieci - On się przestał nimi zupełnie interesować ?

224

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
random.further napisał/a:

A nie potrzeba jakoś formalnie uregulować kontaktów z dziećmi i Jego obowiazków w tym względzie ? To mi sie wydaje ważne, by było klarowne i jasne dla obojga rodziców na przyszłość.

Pewnie potrzeba, tylko nie da się z nim obecnie dogadać.

random.further napisał/a:

Jakos mnie teraz zastanowiło - mianowicie Jego poczucie odpowiedzialności.
Hm..., a ile lat ma Twój mąż, zrozumiałam, że macie dwójkę małych dzieci - On się przestał nimi zupełnie interesować ?

Ma 35 lat. Wygląda na to, że przestał. Tj. ciągle obiecuje, że przyjdzie i się spotka, dużo gada o tym, że mu zależy na dzieciach, ale koniec końców niczego z tym nie robi - nie przychodzi, nie interesuje się. Pewnie nie ma czasu biedaczek.

225

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

A ile lat mają Twoje dzieci?

226

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ela210 napisał/a:

A ile lat mają Twoje dzieci?

Akurat dziś skończyły dwa lata.

227

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A ile lat mają Twoje dzieci?

Akurat dziś skończyły dwa lata.

Jak będzie miał gdzieś ten fakt.. to no comments..
Możesz chyba wystąpić do sądu o ustalenie kontaktów z nimi.
I.. chyba jednak młoda jesteś, dzieci małe i mało go pamiętają. Postawilabym na nowe życie z innym mężczyzną i z nim miała to 3 dziecko, co planowałaś z mężem. Szukała mężczyzny a nie chłoptasia..

228

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ela210 napisał/a:

Jak będzie miał gdzieś ten fakt.. to no comments..
Możesz chyba wystąpić do sądu o ustalenie kontaktów z nimi.
I.. chyba jednak młoda jesteś, dzieci małe i mało go pamiętają. Postawilabym na nowe życie z innym mężczyzną i z nim miała to 3 dziecko, co planowałaś z mężem. Szukała mężczyzny a nie chłoptasia..

Podejrzewam, że on o tym w ogóle nie pamięta. Mają jakąś imprezę z kochanką w naszym domu.

Nie sądzę, żeby pisany był mi związek z kimś innym. Nie to, że się zraziłam, bo nie uważam, że wszyscy mężczyźni są tacy sami. Jednak w tym wieku, żeby kogoś znaleźć, to chyba musiałabym aktywnie szukać, a ja już nie mam na to sił i ochoty. O kolejnym dziecku to już wcale nie myślę.

229

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Jak będzie miał gdzieś ten fakt.. to no comments..
Możesz chyba wystąpić do sądu o ustalenie kontaktów z nimi.
I.. chyba jednak młoda jesteś, dzieci małe i mało go pamiętają. Postawilabym na nowe życie z innym mężczyzną i z nim miała to 3 dziecko, co planowałaś z mężem. Szukała mężczyzny a nie chłoptasia..

Podejrzewam, że on o tym w ogóle nie pamięta. Mają jakąś imprezę z kochanką w naszym domu.

Nie sądzę, żeby pisany był mi związek z kimś innym. Nie to, że się zraziłam, bo nie uważam, że wszyscy mężczyźni są tacy sami. Jednak w tym wieku, żeby kogoś znaleźć, to chyba musiałabym aktywnie szukać, a ja już nie mam na to sił i ochoty. O kolejnym dziecku to już wcale nie myślę.

smile smile w jakim wieku ? Cslady- Ty szybko wystartowałaś, niektóre w Twoim wieku dopiero się rozgladają.
Moim zdaniem szansa na samotne życie w Twoim wypadku jet bliska 0..
Ale wierzę, że tego jeszcze nie dostrzegasz, wierzę.. smile

230

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ela210 napisał/a:

smile smile w jakim wieku ? Cslady- Ty szybko wystartowałaś, niektóre w Twoim wieku dopiero się rozgladają.
Moim zdaniem szansa na samotne życie w Twoim wypadku jet bliska 0..
Ale wierzę, że tego jeszcze nie dostrzegasz, wierzę.. smile

Urodziłam dwójkę dzieci mając prawie 28 lat (bez kilkunastu dni), więc to chyba nie jest specjalnie szybko. Jak tak patrzę po moim otoczeniu, to wszyscy już mają poukładane życia.

Fajnie, że tak sądzisz. W sumie ja też nie będę się zapierać, że nigdy nic, bo tego nie wiem. Po prostu w to nie wierzę, przynajmniej nie teraz. Nie jestem osobą, która łatwo się zakochuje.

231 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2019-04-08 02:33:03)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

A mnie intuicja podpowiada, że warto jeszcze chwilę zaczekać przed podjęciem ostatecznych decyzji, ze względu na Wasz długoletni związek przypieczętowany małżeństwem i dwójką malutkich dzieci, a także ze względu na sposób w jaki opisujesz jego zachowanie, które ewidentnie wskazuje na to, że w chwili obecnej ma bałagan we łbie. Taką młocarnię myśli, z którą kompletnie nie umie sobie poradzić. Stąd agresja, irracjonalne zachowania, próby obarczania Ciebie wszystkim co złe... Ileż jest na tym Forum wątków dotyczących zdrady. Ileż przykładów rozczarowanych kochanek lub kochanków, że wielka miłość ich życia w pewnej chwili przeciera oczy i obiera jednak azymut na dom, na żonę, na dzieci...  Jeśli uda Ci się zachować ten spokój i emocjonalny chłodek, który tu prezentujesz, to nawet jeśli Twój mąż nie zdoła się opamiętać i wylądować  z powrotem w krainie zwanej rzeczywistością, to skutecznie zredukujesz czas potrzebny Tobie na odrodzenie się po tym związku.

232

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Oczywiście, że ma bałagan.. I ten bałagan nie zniknie sam.
Jak nawet wróci do niej- wg mnie powtórka z rozrywki gwarantowana.
Bo ludziom się samo w głowie nie przestawia- a dojrzewanie to bolesny proces i nie każdemu to wychodzi.
Właśnie lepiej, że dzieci są malutkie. Starsze wbrew pozorom mocniej przeżywają takie rzeczy.

233

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Może i ma bałagan w głowie, ale ewentualne wyrzuty sumienia to jeszcze nie miłość. Nie chcę się dłużej karmić nadzieją, bo żyłam tak przez ostatni rok, a niestety nadal jest łatwo rozbudzić we mnie tę nadzieję i co poczuję się lepiej, to szybko wracam do punktu wyjścia. On to tylko wykorzystuje. Miał rok czasu na to, by sobie poukładać różne rzeczy w głowie - nie miesiąc, nie dwa, tylko rok, bo mniej więcej od wtedy zaczął się jego romans. Pewnie, że bym chciała, żeby wszystko jakoś się ułożyło, ale jeśli mam kierować się rozsądkiem, to tego nie widzę. Dla niego bardzo wygodne byłoby to, gdybym stanowczo kopnęła go w tyłek - żeby ktoś podjął wszystkie decyzje za niego.

234

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Dla niego bardzo wygodne byłoby to, gdybym stanowczo kopnęła go w tyłek - żeby ktoś podjął wszystkie decyzje za niego.

Sądzę, że tak. I jeszcze, żebyś teraz histeryzowała, była złośliwa, wykazywała oznaki mściwości, utrudniała kontakt z dziećmi - to wszystko dałoby mu pewność, że odchodząc postąpił słusznie. Dziś tego komfortu zdecydowanie nie ma i dlatego być może istotnie szarpie się sam ze sobą i swoimi emocjami.

235

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Nie chcę się dłużej karmić nadzieją, bo żyłam tak przez ostatni rok, a niestety nadal jest łatwo rozbudzić we mnie tę nadzieję i co poczuję się lepiej, to szybko wracam do punktu wyjścia.

I masz już bardzo dobre podejście bo to rozumiesz.
Utrzymywanie się w stanie nadziei dla związku w beznadziei może być okropnie wyniszczające.
Jeśli Twoja szarpanina tak długo trwała to raczej nawet gdyby stanął pokorny pod drzwiami - prawdopodobnie ciężko by Ci było odbudować coś solidnego... - ale to zawsze może być Twoja decyzja - ja w takie powroty nie wierzę ale forum daje przykłady, że są możliwe.
Coś mi sie wydaje, że może nadszedł czas na przemyślenie formalności:
- opieki nad dziećmi,
- partycypacji w kosztach wychowania,
- podział majątku... itd. itp.
Na pewno - niełatwe, ale NA PEWNO Ci się przyda, jakoś to tak jest, że uporządkowanie formalne może pomóc w wewnętrznym uporządkowaniu troszkę.

236

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Wczoraj miałam lepszy dzień. Spotkanie z psychologiem chyba nieco pomogło. Spojrzałam na męża łaskawszym i bardziej wyrozumiałym okiem. To nie jest tak, że rozczarowanie nim minie mi w ciągu jednego dnia i od razu zaakceptuję to, co zrobił, ale chciałabym kiedyś dojść do tego momentu.

Akurat wczoraj zadzwonił do mnie i porozmawialiśmy normalnie. Nie o nas i naszej sytuacji, tylko tak ogólnie. Od prawie roku nasz kontakt nie był bliski, więc nawet nie wiedziałam co się u niego dzieje. A mimo to okazało się, że przez ten rok robiliśmy podobne rzeczy, czytaliśmy te same książki, oglądaliśmy te same filmy i mieliśmy podobne opinie na temat tego, co się dzieje wokół. W sumie nic to nie zmienia w naszej relacji, ale jednak ostatnio cały czas miałam wrażenie, że zupełnie go nie znałam. Po tej rozmowie natomiast nabrałam poczucia, że po prostu nam nie wyszło. Chciałabym, żeby ta świadomość już ze mną została, ale póki co to mam istny rollercoaster różnych emocji od rozpaczy, przez złość, po zrezygnowanie i obojętność.

Nie mogę sobie obiecać, że się od niego odetnę, bo nie jestem na to gotowa i nie chcę niczego na sobie wymuszać. To, co być może byłoby dobre dla kogoś innego, niekoniecznie byłoby teraz dobre dla mnie. Kiedy mam największego doła, to myślę sobie, że najchętniej zupełnie bym o nim zapomniała i wyrzuciła go ze swojego życia, nigdy więcej się do niego nie odezwała. Tylko to nie jest prawda - wcale tego nie chcę i nie jestem na to gotowa. Natomiast postanowiłam sobie, że DZIŚ nie będę się do niego odzywać, nawet jeśli sam napisze. Skupię się na sobie i zrobię 3 nowe rzeczy, których wcześniej nie próbowałam. I wybiorę się z dziećmi na długi spacer. A co będzie jutro to nie wiem - tak daleko w przyszłość nie umiem już wybiegać.

Random.further, co do formalności to mam mieszane uczucia. Podział majątku mamy jasny - o ile on weźmie ode mnie to, co jest jego. O alimenty kłócić się nie będę - pewnie, że powinny zostać uregulowane dla formalności, ale ile chce i jak chce, niech tyle daje. Czy da czy nie da, to poziomu życia naszych dzieci ani nie pogorszy, ani nie poprawi. No a kontaktów z dziećmi też nie mogę mu nakazać. Czegokolwiek nie ustaliłby sąd, to zawsze może się z nimi spotkać, o ile będzie chciał. Natomiast na siłę nie będę mu ich zostawiać pod drzwiami. Cały czas wierzę, że on potrzebuje trochę czasu i się ogarnie w kwestii dzieci - przymuszanie pogubionego człowieka nie wydaje mi się obecnie dobrym pomysłem.

Przypadkiem zauważyłam, że założyłam ten temat ok. 2,5 tygodnia temu - wtedy to był dla mnie najczarniejszy moment, gdzie czułam największą bezsilność i desperację. Zabawne, bo wydaje mi się, jakby od tamtego dnia minęło kilka miesięcy. W każdym razie jeśli po tak krótkim czasie zaczęłam mieć przebłyski nadziei, to może jeszcze kiedyś będzie dobrze.

237

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

sclady - jesteś bardzo mądra kobietą i podziwiam Twoją postawę w sytuacji jakiej się znalazłaś. Targają Toba emocje bo masz serce, ale umiesz nimi sterować bo masz rozum. To co robisz jest godne i jak przeczytasz swoje posty za rok, dwa, pięć to zobaczysz jaką jesteś rozsądną i rozważną osobą. Gratuluje i tak trzymaj mimo bólu złości i rozczarowania. Do tych wszystkich emocji masz prawo a wręcz obowiązek je wszystkie przeżyć, aby potem a w sumie za chwile zacząć być szczęśliwa. Zuch dziewczyna..

238 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-09 10:32:52)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Przeżywanie swoich emocji, ale filtrowanie ich rozumem, to dobra droga smile
I masz pewność, że nie zakopujesz nigdzie żadnych trupów- to daje siłę i poczucie, że panujesz nad wszystkim nad czym powinnaś- i Ono będzie rosło.
Widzę, że masz odwagę to robić, bo wiele osób szybko szufladkuje sobie sytuację- i tak im łatwiej i to też dobra droga dla nich.
W takiej drodze poznajesz siebie- więc życzę odkryć ciekawych smile

239 Ostatnio edytowany przez random.further (2019-04-09 22:50:22)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Random.further, co do formalności to mam mieszane uczucia. Podział majątku mamy jasny - o ile on weźmie ode mnie to, co jest jego. O alimenty kłócić się nie będę - pewnie, że powinny zostać uregulowane dla formalności, ale ile chce i jak chce, niech tyle daje. Czy da czy nie da, to poziomu życia naszych dzieci ani nie pogorszy, ani nie poprawi. No a kontaktów z dziećmi też nie mogę mu nakazać. Czegokolwiek nie ustaliłby sąd, to zawsze może się z nimi spotkać, o ile będzie chciał. Natomiast na siłę nie będę mu ich zostawiać pod drzwiami. Cały czas wierzę, że on potrzebuje trochę czasu i się ogarnie w kwestii dzieci - przymuszanie pogubionego człowieka nie wydaje mi się obecnie dobrym pomysłem.

Wyważasz opinie wiec pewnie masz rację co do Niego i dzieci, przecież ja Go nie znam, to Jego odcięcie od własnych dzieci jakoś mnie mocno uderzyło.
Jeśli chodzi o ogarnięcie formalne to po prostu patrzę z ciut innej perspektywy, chyba przezorności, może nadmiernej przezorności, ale gdyby coś się stało z Tobą ? Wiem, wiem, jak to brzmi, okropnie, ale mam gdzieś zakodowane takie przezorne myślenie w temacie dzieci - że dobrze dzielić odpowiedzialność wychowawczą i troskę - one są jeszcze malutkie - mnóstwo decyzji przed Tobą..., nie chodziło mi tylko o pieniądze ale też Jego prawo do decyzji względem dzieci - to może być albo nie być dla Ciebie komfortowe - ułożenie tych rzeczy może być przydatne. On POTRAFI radykalnie się odciąć... prawdopodobnie przy świadomości, że nie powinien...
Będzie dobrze, Lady, pewnie inaczej bedzie ale prawdopodobnie sobie samej będziesz zawdzięczać to: dobrze. Czasem trafiają się na osoby, które wyciągają na powierzchnię po takich przeżyciach - Ty samodzielnie działasz jak mi się wydaje - to trudniejsze... ale, nie wiem jak to nazwać, 'owocniejsze' smile pasuje - więcej na tym skorzystasz prawdopodobnie, czego Ci bardzo życzę.

240

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Powiem ci że mi imponujesz. Mimo że jest to bardzo trudna sytuacja, ciężki okres w życiu to wykazujesz się niesamowitą dojrzałością, mądrością i obiektywizmem. Jestem pełen szacunku i uznania dla ciebie. Życzę ci jak najlepiej bo na to zasługujesz. W sumie twoje podejście wydaje się najlepszym wyjściem z doła. Brać każdy dzień na klatę i z nadzieją patrzeć w przyszłość. Tak trzymaj!

241

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Jakoś przeżyłam wczorajszy dzień, ale trochę walczyłam ze sobą, by nie napisać do niego zwykłego "hej, co słychać?". Tym bardziej, że wieczorem wysłał mi smsa, że "brał udział w wypadku" - dokładnie tak lakonicznie to napisał i dalej cisza w eterze. Zdążyłam się przestraszyć, milion myśli przebiegło mi przez głowę i już prawie weszłam w rolę zaniepokojonej jeszcze-żony, ale na szczęście akurat zadzwoniła do mnie teściowa i przy okazji wyjaśniło się, że nic mu nie jest i po prostu miał jakąś niewielką stłuczkę. Odetchnęłam z ulgą.

Ela210 napisał/a:

Widzę, że masz odwagę to robić, bo wiele osób szybko szufladkuje sobie sytuację- i tak im łatwiej i to też dobra droga dla nich.

Pewnie każdy robi to, co u niego działa. Ja ogólnie nie umiem długo chować urazy, więc tym bardziej nie chcę tego robić w przypadku osoby, która jest mi bliska. Zresztą on zawalił ostatni rok, a wcześniej mieliśmy dobrych kilkanaście lat - te ostatnie miesiące nie mogą przekreślić takich rzeczy. Co innego gdyby cała nasza znajomość była toksyczna, ale zanim nie zaczął mnie zdradzać, to naprawdę nie miałam mu nic do zarzucenia. Był dla mnie kochany i miał duży wpływ na moje życie.

random.further napisał/a:

Wyważasz opinie wiec pewnie masz rację co do Niego i dzieci, przecież ja Go nie znam, to Jego odcięcie od własnych dzieci jakoś mnie mocno uderzyło.
Jeśli chodzi o ogarnięcie formalne to po prostu patrzę z ciut innej perspektywy, chyba przezorności, może nadmiernej przezorności, ale gdyby coś się stało z Tobą ? Wiem, wiem, jak to brzmi, okropnie, ale mam gdzieś zakodowane takie przezorne myślenie w temacie dzieci - że dobrze dzielić odpowiedzialność wychowawczą i troskę - one są jeszcze malutkie - mnóstwo decyzji przed Tobą..., nie chodziło mi tylko o pieniądze ale też Jego prawo do decyzji względem dzieci - to może być albo nie być dla Ciebie komfortowe - ułożenie tych rzeczy może być przydatne. On POTRAFI radykalnie się odciąć... prawdopodobnie przy świadomości, że nie powinien...

Myślę, że gdyby coś mi się stało, to bardzo dobrze zaopiekowałby się dziećmi. Pewnie bardziej to ja jestem dla niego problemem, bo jednak dzieci są jeszcze małe i musiałby kontaktować się w ich kwestii ze mną. Być może przebywając z dziećmi i odzywając się do mnie czuje się nielojalny wobec kochanki (jakkolwiek irracjonalnie to brzmi) lub też będąc jednocześnie z kochanką i naszymi dziećmi może nadal czuć się nielojalny w stosunku do mnie, choć nie chce ze mną być. Nie wiem co mu siedzi w głowie, ale w obecnej sytuacji on ma świadomość, że ja się bardzo dobrze opiekuję naszymi dziećmi, więc nie musi się martwić o to, że dzieje się im jakaś krzywda. Gdyby natomiast zaszła sytuacja podbramkowa, to mam o nim dobre zdanie - że ogarnąłby temat.

random.further napisał/a:

(...)Ty samodzielnie działasz jak mi się wydaje - to trudniejsze(..)

Właśnie nie działam samodzielnie. Dopiero jak sobie uświadomiłam, że sama nie dam rady i zaczęłam wyciągać rękę po pomoc, to powoli, powoli niektóre rzeczy składają się w całość. Wcześniej myślałam, że to on powinien dać mi wszystkie odpowiedzi dlaczego tak się stało i jak w ogóle znalazłam się w tym punkcie swojego życia. A tak naprawdę potrzebowałam sama sobie poukładać wszystko w głowie. I to nadal jest work in progress, ale jestem już odrobinę bardziej spokojna niż na początku. Co do szukania pomocy. Założyłam temat tutaj na forum i uzyskałam opinię od ludzi, którzy zupełnie mnie nie znają i nie przejmują się moim losem. Rozmawiałam z rodziną i znajomymi, którzy dobrze mnie znają, znają mojego męża i są jednocześnie życzliwie do mnie nastawieni. I w końcu rozmawiałam też z psychologiem - osobą obiektywną, która jednocześnie trochę już o mnie wie i w sumie dość skutecznie kieruje rozmową w ten sposób, że po każdym spotkaniu udaje mi się może nie tyle wyciągnąć jakieś nowe wnioski, co bardziej poukładać w głowie istniejące już myśli. Także uzyskanie spojrzenia na mój związek z różnych perspektyw jest cenne i pomocne - przepuszczam to przez moje filtry i wybieram rzeczy, które są dobre dla mnie. Sama nie dałabym rady, albo przynajmniej trwałoby to dużo dłużej i byłoby bardziej bolesne.

242 Ostatnio edytowany przez random.further (2019-04-10 20:44:04)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

smile Lady, to Ty wyznaczasz i wybierasz kierunek działań, to, że korzystasz z tego co Ci dostępne to: metoda - ale to TY zmieniasz SIEBIE, ważną rzecz napisałaś, że oczekiwałaś,  odpowiedzi od Niego a potem 'przestawiłaś się' na SIEBIE - i to o to chodzi.
Tak mi sie pomyślało, bo kiedyś tak będzie, pewna jestem, że jak już się Twoja zawierucha wyciszy - jak ocenisz to wszystko co tutaj w ten niespokojny czas napisałaś ? Ale to kiedyś, kiedyś...
Teraz - nie ustawaj, dobrze Ci idzie...

243

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Nie wiem czy dobrze mi idzie. Ostatnio pomagało mi to, że wymienialiśmy z mężem jakieś wiadomości. Były one w zasadzie o niczym i wiedziałam, że to się w nic nie rozwinie, ale przynajmniej miałam jakąś namiastkę koleżeństwa i normalnej relacji. Natomiast dziś powiedział mi, że nie może utrzymywać ze mną relacji, bo to mu komplikuje życie. Zablokował mnie i oświadczył, że już nie będzie ze mną rozmawiał. Czuję, że wróciłam do punktu wyjścia i przez wszystko przechodzę od nowa.

Nie rozumiem dlaczego takie ważne było dla mnie to, żeby dostać kilka nieistotnych wiadomości tygodniowo. To nie było tak, że chciałam więcej. Wystarczało mi to, co miałam. A teraz kiedy już nie będę mieć nawet tego, to sama nie wiem, co zrobić, choć obiektywnie rzecz biorąc niewiele się zmieniło. Jednak przynajmniej miałam wrażenie, że on gdzieś tam jest. Może podświadomie miałam na coś nadzieję, nawet jeśli tak mi się nie wydaje?

Brakuje mi naszych rozmów - chyba tego najbardziej. Nie mam drugiej tak bliskiej relacji, żeby móc z kimś rozmawiać dosłownie o wszystkim.

244

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Proszę, przestań oceniać, bo to niczemu dobremu (zwłaszcza w przypadku ocen negatywnych) nie służy. Przestań przykładać swe (i jm) zachowanie do jakichkolwiek miarek.

Jm stwierdził, że kontakty z Tobą źle wpływają na jego teraźniejszość. Nic dziwnego, mieć przed oczami osobę ponoszącą konsekwencje jego - jednostronnych - decyzji, to przypomina o jego prawdziwym obliczu i burzy jego błogostan.



To, że brak Ci kontaktu z człowiekiem, który był Twym przyjacielem jest rzeczą normalną. Żałoba trwa, ale kiedyś - jeśli tak postanowisz - skończy się.

245 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-13 11:29:29)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Twój mąż jest wielkim egoistą, On naprawdę dba tylko o siebie- 0 empatii.. Tamta Pani też więcej nie dostanie.
I..zbanujcie mnie  jak nie mam racji, albo dajcie tytuł Jasnowidz smile jak mam.-- jeśli w ciągu roku On nie stanie na Twoim progu, jak mu będzie żle z tamtą.
Tylko że to niekoniecznie będzie dla Ciebie dobre Cslady..
Nie wyrzucaj sobie, że tak reagujesz- bo to 10 lat i wspólne dzieci , a nie rzucanie chłopaka, z którym się nawet nie mieszkało.
Nie za nim tęsknisz, tylko za szczęśliwymi chwilami. On jest jaki jest- jak napisał Ci o wypadku i potem zamilkł - zobacz- On nie myślał, jakbyś się poczuła.
Pewnie życie układało się wam gładko- inaczej jego złą stronę zobaczyłabyś wcześniej.
I znowu weekend.. Obiecaj, że następny zorganizujesz aktywnie, tak byś nie miała czasu myśleć o nim nawet.

246

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ela210 napisał/a:

I..zbanujcie mnie  jak nie mam racji, albo dajcie tytuł Jasnowidz smile jak mam.-- jeśli w ciągu roku On nie stanie na Twoim progu, jak mu będzie żle z tamtą.
Tylko że to niekoniecznie będzie dla Ciebie dobre Cslady.

Mnie się wydaje odwrotnie. Skoro tak łatwo i z taką pewnością przekreślił 10 lat, to widocznie tamta kobieta jest dla niego ważna - ważniejsza niż ja kiedyś byłam. No ale jakby nie było, to nasz związek w zasadzie nie istnieje od roku. Za kolejny rok już nie będzie co zbierać i czego odbudowywać.


Ela210 napisał/a:

Nie za nim tęsknisz, tylko za szczęśliwymi chwilami. On jest jaki jest- jak napisał Ci o wypadku i potem zamilkł - zobacz- On nie myślał, jakbyś się poczuła.

Chciałabym jeszcze kiedyś mieć z kimś taką znajomość. Nawet nie chodzi o związek, tylko o taką bliską osobę.

Ela210 napisał/a:

Pewnie życie układało się wam gładko- inaczej jego złą stronę zobaczyłabyś wcześniej.

Można powiedzieć, że gładko. Nie mieliśmy jakichś poważnych problemów. Raczej takie zwykłe, codzienne.

Ela210 napisał/a:

I znowu weekend.. Obiecaj, że następny zorganizujesz aktywnie, tak byś nie miała czasu myśleć o nim nawet.

Właśnie czekam na koleżankę, a potem na resztę weekendu jadę do rodziców. Nie wiem czy to pomoże, ale nie chcę być teraz sama.

Myślicie, że nie będę miała już z nim normalnej relacji? Chodzi mi nawet o taką zwykłą, koleżeńską. Przecież przez ostatnie dni gadaliśmy w sumie o niczym - nie próbowałam go "zdobywać", flirtować czy coś. Nie narzucałam się, nie poruszałam drażliwych tematów. Myślałam, że chociaż ze względu na dzieci moglibyśmy normalnie rozmawiać. Skoro nie epatowałam swoim cierpieniem, ani nie próbowałam namawiać go do nielojalności wobec jego nowej miłości, to czemu twierdzi, że kontakt ze mną utrudnia mu życie? Swoim zachowaniem (i słowami) pokazuje, że mu na mnie nie zależy, więc też się nie waha czy nie szarpie z tym, z kim chce być. Dla niego to powinno być prostsze niż dla mnie, a mimo tego to on ma z tym wszystkim problem.

247

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

(...) Myślicie, że nie będę miała już z nim normalnej relacji? Chodzi mi nawet o taką zwykłą, koleżeńską. (...)

Jeśli on do niej dorośnie. Jeśli poradzi sobie z wyrzutami sumienia.
Daj czasowi czas. Sobie i jemu także.



(...) Nie narzucałam się, nie poruszałam drażliwych tematów. Myślałam, że chociaż ze względu na dzieci moglibyśmy normalnie rozmawiać. Skoro nie epatowałam swoim cierpieniem, ani nie próbowałam namawiać go do nielojalności wobec jego nowej miłości, to czemu twierdzi, że kontakt ze mną utrudnia mu życie? Swoim zachowaniem (i słowami) pokazuje, że mu na mnie nie zależy, więc też się nie waha czy nie szarpie z tym, z kim chce być. Dla niego to powinno być prostsze niż dla mnie, a mimo tego to on ma z tym wszystkim problem.

No właśnie.
Nie zrobiłaś w tym czasie nic, do czego mógłby się przyczepić, co mógłby zakwestionować. Jesteś osobą, która przez ostatni rok wyciągała rękę, a po rozstaniu nie wykreśliłaś go z życiorysu, wychodzisz z tej niełatwej sytuacji "z twarzą".



Tym samym nie pozwalasz mu na wylanie na siebie kubła pomyj, musi to wszystko sam połknąć. Niełatwa (psychologicznie) sytuacja.

Jeśli ktoś przychodzi do ciebie z podarunkiem i ty go nie przyjmiesz, to do kogo wtedy należy ten prezent? – spytał samuraj.
- Do darczyńcy – odpowiedzieli uczniowie.
- To samo dotyczy zawiści, złości i obelg – rzekł ich nauczyciel.  Jeśli nie są przyjęte, pozostają własnością osoby, która je nosi w sobie.

248 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-04-13 12:14:49)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Cslady to że Ty zachowujesz się w porządku nie znaczy że jm nie widzi w Tobie "zagrożenia " jest teraz "przewrażliwiony" i niepewny
bo to co robisz może być próbą odzyskania jakiejś kontroli nad nim i według niego on to widzi po swojemu i co chce i jak mu wygodnie nie ważne Istotne że Ty widzisz co jest jak będzie w przyszłości tak naprawdę nie wiadomo zależy komu oddał władzę nad sobą i jakim złudzeniom ulegnie.Owszem ludzie zmieniają się chętniej dla kogoś nowego ale to zależy od tego co mają w sobie bo kończy się często na próbach i staraniach bo nie starcza prawdziwej energii i siły życiowej takiej naturalnej nie na niby i w odlocie zgadzam się z Wielokropkiem i Elą .Na moje oko za 10 12 miesięcy mąż marnotrawny może zapukać do Twych drzwi ale Ty nie czekaj jak nie chcesz.Takiej same relacji nie musisz budować z nikim możesz budować inne wcale nie mniej przyjazne jesteś do tego zdolna i wspaniale przygotowana nie Ty zmieniłaś zdanie dobrowolnie czy pod wpływem.Nie osadzaj się surowo za wspominanie to niepotrzebne wszystko co czujesz jest w porządku pewnych stanów nie da się już osłodzić i uciec przed nimi.
Trzymaj się

249

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Cslady - od roku mam prawie codzienny, telefoniczny  kontakt z mężem, często po kilka razy, ja raczej nie dzwonię chyba że jest powód, widujemy się też co miesiąc, on ciągle pracuje pod moim sztandarem  dla siebie oczywiście, swoich korzyści ( taki układ )moje małżeństwo to bardzo długi czas, kiedyś pomyślałam że ja dla niego a on dla mnie to najdłuższa relacja  pod wspólnym dachem w naszym życiu i już obiektywnie niemożliwe to powtórzyć z kimkolwiek( no z dziećmi bym mogła )  jedno wydaje mi się pewne, mianowicie to że gdybym mogła wprowadzić "0" kontaktu byłoby dużo lepiej, właśnie dla mnie, dla moich emocji,  kiedyś  udało mi się  zerwać kontakt na jakiś miesiąc i to był dobry miesiąc, zasadniczo zmierzam do tego aby zerwać więzi - swoje bo dzieci same decydują są dorosłe. Cslady spróbuj wytrzymać tę ciszę a może paradoksalnie poczujesz się lepiej, jemu kontakt z tobą chyba rozwala psychikę albo "koleżanka" zażądała aby wykonał taki ruch bo się poczuła zagrożona,na obecnym etapie Ty nie możesz być jego koleżanką bo Ty jesteś jego żoną , którą zdradził i ten temat wisi w powietrzu nie ma szczerych relacji

250

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Wewnętrznie nie jesteś ‘przepracowana na siebie’ ale w tą stronę zmierzasz dlatego wydaje mi się, że jednak dobrze idzie.
Twój Mąż WIE BARDZO DOBRZE CO JEST DLA NIEGO UŻYTECZNE i bez oglądania się na Ciebie i bez głębszego zastanowienia wybiera takie postępowanie, dzięki któremu On porządkuje SWOJE sprawy. Twoim zadaniem jest uporządkowanie TWOICH spraw w oderwaniu od Niego.
Normalna relacja to relacja DALSZA od tego co zakładasz teraz, taka, w której nie będzie Ci brakowało zwykłej wymiany zdań, bo ta wymiana zdań ma być naprawdę ‘zwykła’ a nie ‘wyczekiwana, bo od Niego’.
Lady, takie rozstania pokazują nasze deficyty, te deficyty, które właśnie On wypełniał. Hm…, może trzeba wyłapać jakoś te deficyty i próbować to jakoś przepracować z terapeutą… ?

251

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Wielokropek napisał/a:

Jeśli on do niej dorośnie. Jeśli poradzi sobie z wyrzutami sumienia.
Daj czasowi czas. Sobie i jemu także.

Najpierw musiałby mieć te wyrzuty sumienia. Z takim przekonaniem zrzuca winę na mnie, że wierzę, że on w to naprawdę wierzy.

Wiem, że to już nie ma sensu, by pozwalać się tak traktować. Pozwalałam, bo mi na nim zależało, chciałam jeszcze dać nam szansę, choćby na normalną znajomość. Chciałam wiedzieć, że zrobiłam wszystko, co mogłam. Kontakt się urwie, wyrzuty sumienia miną, będzie mógł żyć szczęśliwie swoim nowym życiem.

Ranna_Panna, mnie też się obecnie wydaje, że to była moja najdłuższa relacja i już nigdy więcej tego z nikim nie powtórzę. Zresztą zanim w ogóle będę chciała iść z kimkolwiek na randkę, to jeszcze wiele wody upłynie. Można powiedzieć, że już od roku było między nami źle, a mimo tego nadal czuję, że gdybym z kimś gdzieś wyszła, to byłabym nielojalna. A przecież on już mnie nie chce. Koleżanki doradzają mi zarejestrowanie się na jakimś portalu i wyjście na kilka randek - nawet bez żadnego nastawienia, po prostu dla rozrywki. No ale to nie jestem ja. Czułabym się jakbym zdradzała swoje własne uczucia do jm.

random.further napisał/a:

Twoim zadaniem jest uporządkowanie TWOICH spraw w oderwaniu od Niego.

Wiem, ale to jest strasznie trudne. Może im więcej razy to usłyszę, tym bardziej wbije mi się to do głowy. Staram się, naprawdę się staram. Wypełniłam sobie czas w weekend, wyszłam do ludzi, spróbowałam znaleźć jakieś nowe hobby, nawiązałam nową znajomość, odświeżyłam kilka znajomości z dawnych lat, chodzę do psychologa... Tylko to wszystko jest bardzo ciężkie, bo nadal jestem skupiona na nim. I chociaż się staram jak mogę, to pomimo postanowienia, że od teraz skupiam się tylko na sobie, nadal sporo o nim myślę.

random.further napisał/a:

Lady, takie rozstania pokazują nasze deficyty, te deficyty, które właśnie On wypełniał. Hm…, może trzeba wyłapać jakoś te deficyty i próbować to jakoś przepracować z terapeutą… ?

Być może takie rzeczy wyjdą. Na razie ciężko mi na to spojrzeć z perspektywy, bo czuję się, jakbym umierała wewnętrznie. Nie jest już tak źle jak przed 2-3 tygodniami, ale nadal nie widzę sensu w tym wszystkim.

Gdzieś wyżej pisaliście, że jestem silna i spokojna. Jeśli tak wygląda siła i spokój, to jak sobie radzą ludzie, którzy tego nie mają? Najchętniej weszłabym pod kołdrę i już z niej nie wychodziła.

252

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Zablokował cię bo tego zażądała nowa pani. Albo już sam tracił nad tym kontrolę i pojawiały się wątpliwości.
Obydwa te warianty bardzo uprawdopodobniają ten scenariusz, że gdy tylko jego nowy związek się rozleci, to dostaniesz od niego SMSa.

253

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Wątpię, żeby się odezwał, gdy mu się związek rozleci. Raczej będzie w nim uparcie trwał, skoro już tyle poświęcił. Jednak... to nie moja sprawa.

Co to znaczy "zrób coś dla siebie"? Co mogę zrobić ponad to, co robię?

Czy ja dobrze zrobię, jeśli zgodzę się na rozwód z ugodą? Nie to, że boję się ewentualnych konsekwencji. Tylko jakoś tak mi dziwnie, bo ja wcale nie chciałam brać rozwodu, chciałam walczyć o małżeństwo. Chociaż nie wiem co by mi to dało, gdybym miała czarno na białym, że wina była jego. Mogłabym mu ją udowodnić, bo dowody mam - głupia nie jestem. Zresztą on wcale nie był sprytny, ani przebiegły. Gdybym rok temu zaczęła badać temat, to nie musiałabym długo szperać. Tylko ja mu ufałam, nawet przez myśl mi nie przeszło, by go sprawdzać. Myślałam, że po prostu to z nami jest problem i jakoś to sobie z czasem poukładamy. W każdym razie już nie jestem na 100% pewna czy dobrze robię. Co sądzicie?

254

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Odpowiedzialas sobie. rozwód z jego winy bo to zgodne  prawdą.

255

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Wiem, ale to jest strasznie trudne. Może im więcej razy to usłyszę, tym bardziej wbije mi się to do głowy. Staram się, naprawdę się staram. Wypełniłam sobie czas w weekend, wyszłam do ludzi, spróbowałam znaleźć jakieś nowe hobby, nawiązałam nową znajomość, odświeżyłam kilka znajomości z dawnych lat, chodzę do psychologa... Tylko to wszystko jest bardzo ciężkie, bo nadal jestem skupiona na nim. I chociaż się staram jak mogę, to pomimo postanowienia, że od teraz skupiam się tylko na sobie, nadal sporo o nim myślę.

To musi trwać, możliwe, że powinien Ci towarzyszyć czerwony mentalny transparent: odcinaj się, z przymrużeniem oka smile to piszę, ale może to faktycznie pomoże – taka stała perspektywa, z którą powinnaś do wszystkiego podchodzić, a nuż pomoże ?
Moje doświadczenie chyba nie bardzo by Ci się przydało, bo o ile dobrze pamiętam w którym momencie poczułam owo ‘uwolnienie’ to nie umiem wskazać co było do niego zapalnikiem, ale pierwszy moment tego spokoju pamiętam (nawet w tej chwili jak piszę to wyraźny jest bardzo) był jak objawienie: swobodny oddech, nareszcie mi się chce działać bez przymusu, głowa lekka… poczucie że JA to JA i tylko JA i myślę w ramach własnej przestrzeni bez koniecznosci brania pod uwagę innego zdania.

cslady napisał/a:

Być może takie rzeczy wyjdą. Na razie ciężko mi na to spojrzeć z perspektywy, bo czuję się, jakbym umierała wewnętrznie. Nie jest już tak źle jak przed 2-3 tygodniami, ale nadal nie widzę sensu w tym wszystkim.

Hm…, poczucie sensu Victor Frankl przedstawiał, mnie przekonał, a nuż pomoże ?

cslady napisał/a:

Czy ja dobrze zrobię, jeśli zgodzę się na rozwód z ugodą?

Jeśli siedzi w Tobie mocne, wewnętrzne poczucie sprawiedliwości i jest dla Ciebie ważne aby być ‘zewnętrznie’ w zgodzie ze stanem faktycznym – to pasuje rozwód z orzeczeniem Jego winy.
Jeśli masz się jak najszybciej uwolnić – to ugoda na obopólnie ustalonych warunkach, dobrze przemyślanych ze wskazaniem Jego obowiązków.
Dobrze zrobisz w każdym z tych przypadków prawdopodobnie, ale najlepiej gdybyś wiedziała co Tobie i dzieciom pragmatycznie się przysłuży – taka perspektywa rokuje najlepiej na przyszłość jak mi się wydaje.

256

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Cslady, zapytaj samej siebie czy chcesz już teraz tego rozwodu i/lub czy jest Ci do czegokolwiek potrzebny? Bo jeśli nie, to niech pan mąż o niego wystąpi, a Ty przecież nawet nie musisz się na niego godzić. Owszem, załatwienie formalności pozwoli Ci się od pewnych spraw uwolnić, ale ja wcale nie jestem przekonana, że to jest dla Ciebie w tym momencie dobre. W moim odczuciu bardziej czujesz, że taka jest kolej rzeczy, a przez rozwód powinno się przejść, kiedy opadną emocje. Całkiem możliwe zresztą, że na ten moment rozwód będzie tylko przepustką do sielankowego życia jm, Ty zaś staniesz się narzędziem, które to za niego załatwi, by na deser za jakiś czas usłyszeć: przecież to Ty tego chciałaś.
Pamiętaj, proszę, postępuj tak, by dla Ciebie i dzieci było dobrze, cokolwiek to teraz znaczy.

257

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Gdyby on poszedł do sprawy to sam by chciał rozwodu z jego winy. Nic to nie zmieni w waszej relacji po rozwodzie. Ale zabezpiecza ciebie i twoje interesy w perspektywie czy, gdyby np on zmienił nastawienie i chciał to wykorzystać na twoją niekorzyść. Prawdę należy nazywać po imieniu, a fakty uznawać za takie jakie są. Ani go nie skrzywdzisz gdy będzie z jego winy ani niczego wspaniałomyślnego nie zrobisz gdy będzie z ugodą

258 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-04-14 17:03:37)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

(...) Co sądzicie?

Powtórzę za Olinką: Do czego Tobie rozwód jest potrzebny?
Czy jesteś pewna, że chcesz sądownego orzeczenia o zakończeniu związku?
I czy dla Ciebie najlepszym będzie, że zostanie orzeczony teraz?


Nie boisz się konsekwencji rozwodu bez orzekania winy. Ok. A czy taka forma rozwodu będzie najlepszym rozwiązaniem dla Ciebie i dzieci? Może, jednak, warto skonsultować to z prawnikiem.

259

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
random.further napisał/a:

Hm…, poczucie sensu Victor Frankl przedstawiał, mnie przekonał, a nuż pomoże ?

Dzięki, poczytam.

Co do rozwodu, to nie wiem. Mnie on nie jest potrzebny. Może wcześniej byłam trochę w gorącej wodzie kąpana, bo chciałam go TERAZ. Ale może po prostu miałam nadzieję, że jak jm zobaczy papiery rozwodowe, to oprzytomnieje? Bo nadziei jeszcze było we mnie dużo jak się okazuje - takiej mimo wszystko. W każdym razie obecnie rzeczywiście rozwód nie jest mi do niczego potrzebny. Tylko jm zamierza o niego wystąpić - przynajmniej tak mi zapowiedział. Dlatego wolę sobie to przemyśleć czy jeśli dostanę papiery, to będę chciała ugody czy nie.

Dziś widziałam jm na spacerze ze swoim nowym nabytkiem, a ja byłam z dziećmi. Zauważył nas, ale udał, że nie widzi. Chyba już jestem dla niego zupełnie obcym człowiekiem.

260

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

(...) Dziś widziałam jm na spacerze ze swoim nowym nabytkiem, a ja byłam z dziećmi. Zauważył nas, ale udał, że nie widzi. Chyba już jestem dla niego zupełnie obcym człowiekiem.

Myślę inaczej. Gdybyś była obojętną mu osobą, to by podszedł do was i się przywitał. I gdyby nie miał przy swym boku nowej TŻ, która także - jak sądzę - nie jest wobec Ciebie obojętną.

Posty [ 196 do 260 z 1,211 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po ponad 10 latach związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024