Sprawiedliwość ma to do siebie, że ponoć jest ślepa i wolna od emocji. W innych przypadkach nazywana jest wendetą czy jakoś tak. Mówią też, że od osądzania jest pan Buczek na niebie...
912 2019-07-26 07:54:54 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-26 07:55:09)
Jak zwał, tak zwał. Nie jestem zwolennikiem pozwalania dmuchać sobie w kaszę.
W każdym razie to co chciałam powiedzieć to to, że w pewnych okolicznościach bierność nie jest wskazana, bo zamiast stopować drugą stronę może ją tylko utwierdzać w przekonaniu naszej bezsilności, niemocy.
Jak zwał, tak zwał. Nie jestem zwolennikiem pozwalania dmuchać sobie w kaszę.
W każdym razie to co chciałam powiedzieć to to, że w pewnych okolicznościach bierność nie jest wskazana, bo zamiast stopować drugą stronę może ją tylko utwierdzać w przekonaniu naszej bezsilności, niemocy.
Wyrazem niemocy jest reagowanie na zaczepki, bo pokazujesz, że Cię to rusza. Ja już nie odbieram osobiście tego, co on do mnie pisze, więc nie zamierzam udawać, że się tym przejmuję i mu odpisywać. Wolę spokojne, zdrowe życie - przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Jm jest dla mnie w tym momencie toksyczny, więc o ile rzeczywiście nie będzie chciał mieć kontaktu z dziećmi, to toksycznej osoby nie będę wpuszczać do mojego życia. Niech smęci lafiryndzie.
914 2019-07-26 08:50:51 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-26 08:54:40)
SonyXperia napisał/a:Jak zwał, tak zwał. Nie jestem zwolennikiem pozwalania dmuchać sobie w kaszę.
W każdym razie to co chciałam powiedzieć to to, że w pewnych okolicznościach bierność nie jest wskazana, bo zamiast stopować drugą stronę może ją tylko utwierdzać w przekonaniu naszej bezsilności, niemocy.Wyrazem niemocy jest reagowanie na zaczepki, bo pokazujesz, że Cię to rusza. Ja już nie odbieram osobiście tego, co on do mnie pisze, więc nie zamierzam udawać, że się tym przejmuję i mu odpisywać. Wolę spokojne, zdrowe życie - przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Jm jest dla mnie w tym momencie toksyczny, więc o ile rzeczywiście nie będzie chciał mieć kontaktu z dziećmi, to toksycznej osoby nie będę wpuszczać do mojego życia. Niech smęci lafiryndzie.
Jeżeli tak czujesz, tak uważasz, to ok, Ty przecież lepiej wiesz, co czujesz.
Ja jedynie twierdzę, że na zaczepki można reagować w różny sposób, także w taki, który doprowadzi do ich ukrócenia, czy spowodowania aby ktoś sobie więcej na zbyt wiele nie pozwalał.
Niemniej jednak to Ty znasz lepiej swojego męża oraz wiesz jak odnajdujesz się w tej sytuacji.
915 2019-07-26 10:14:10 Ostatnio edytowany przez Minti (2019-07-26 10:30:53)
Przeczytałam cały wątek .Nasunęły mi się takie wnioski.
Jesteś osobą moim zdaniem bardzo " poprawną " Miałaś zupełnie inne odczucia waszej relacji niż Twój mąż. Nie zastanowiło Cię dlaczego nazwał Cię młodsza siostra?
Po prostu zmęczyłas go swoją osobą. Zauważ, że gdyby On czuł to samo tak jak Ty to odczuwasz to oczywiste jest to, że nie przeszło by mu to przez myśl by odejść , bo przecież tobie nic takiego nie przyszło do głowy .Więc piszesz jedynie o swoim wyobrażeniu Twojego maleństwa, a nie Waszego. On miał zupełnie inne wyobrazenia. I bardzo prosto uzyskać odpowiedź na twoje pytanie dlaczego odszedł to jest bardzo proste do stwierdzenia , po prostu znalazł to w tej kobiecie czego w tobie mu brakowało , Ona jest zupełnym przeciwieństwem Ciebie. Zauważ Ona nie jest poprawna i taka och ę jak Ty, Ona się nie zastanowia co ma powiedzieć co wypada, a co nie wypada. Jest po prostu osoba zupełnie inna niż Ty ,jest spontaniczna , zapewne ma w niej super kochanke, a nie przyjaciela jak w twoim przypadku.. Dziwne naprawde dziwne ,że Ty tego nie wiesz, nie widzisz ? Dziwisz się ,że ona przeczytała twoje SMSy? Że zadzwoniła ? Bo ona po prostu taka jest, że walczy o swojego partnera. I zauważ on jej na to pozwala. On widzi w niej kobietę ,kochane, a nie przyjaciela. Nie bez powodu nazwał Cię młodsza siostra. Widzisz miałaś go za przyjaciela ,ale chyba zapomniałaś o tym , że on jest mężczyzna . Sama to przegrałas. Mężczyźni są zupełnie inni niż my kobiety. Wiec nie pisz, że wasze małżeństwo było takie idealne to tylko twoje zdanie jak widzimy jego jest inne dlatego też Cię zostawił bo miał dość przyjaźni ,wybrał miłość, kochankę .
916 2019-07-26 10:52:00 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-26 10:59:35)
Minty, wysuwasz wnioski z d..:)
Jakbyś poczytała więcej postów autorki, a nie tylko ten wątek, to może byś poszerzyła horyzonty.
Byłaś w łóżku z nimi, czy z kochanką obecną, czy tak Ci się wydaje?
Jak ktoś trzyma jakiś poziom w trudnej sytuacji życiowej, a nie wywala swoich emocji publicznie, to nie znaczy, że nie jest spontaniczny w kontaktach face to face. To się nazywa, trochę klasy- jakbyś nie wiedziała.
Natomiast z jednym się zgodzę- czegoś mu brakowało, bo nikt normalnie nie rozpierdziela życia w pył, jak jest mu dobrze.Tylko to nie musiało mieć wiele z nią wspólnego, bo Ona się nie zmieniła.
Może gość potrzebuje fajerwerków i akcji- polecam Energylandię a nie małżeństwo i dzieci
917 2019-07-26 11:16:16 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2019-07-26 11:19:02)
Przeczytałam cały wątek .Nasunęły mi się takie wnioski.
Jesteś osobą moim zdaniem bardzo " poprawną " Miałaś zupełnie inne odczucia waszej relacji niż Twój mąż. Nie zastanowiło Cię dlaczego nazwał Cię młodsza siostra?
Po prostu zmęczyłas go swoją osobą. Zauważ, że gdyby On czuł to samo tak jak Ty to odczuwasz to oczywiste jest to, że nie przeszło by mu to przez myśl by odejść , bo przecież tobie nic takiego nie przyszło do głowy .Więc piszesz jedynie o swoim wyobrażeniu Twojego maleństwa, a nie Waszego. On miał zupełnie inne wyobrazenia. I bardzo prosto uzyskać odpowiedź na twoje pytanie dlaczego odszedł to jest bardzo proste do stwierdzenia , po prostu znalazł to w tej kobiecie czego w tobie mu brakowało , Ona jest zupełnym przeciwieństwem Ciebie. Zauważ Ona nie jest poprawna i taka och ę jak Ty, Ona się nie zastanowia co ma powiedzieć co wypada, a co nie wypada. Jest po prostu osoba zupełnie inna niż Ty ,jest spontaniczna , zapewne ma w niej super kochanke, a nie przyjaciela jak w twoim przypadku.. Dziwne naprawde dziwne ,że Ty tego nie wiesz, nie widzisz ? Dziwisz się ,że ona przeczytała twoje SMSy? Że zadzwoniła ? Bo ona po prostu taka jest, że walczy o swojego partnera. I zauważ on jej na to pozwala. On widzi w niej kobietę ,kochane, a nie przyjaciela. Nie bez powodu nazwał Cię młodsza siostra. Widzisz miałaś go za przyjaciela ,ale chyba zapomniałaś o tym , że on jest mężczyzna . Sama to przegrałas. Mężczyźni są zupełnie inni niż my kobiety. Wiec nie pisz, że wasze małżeństwo było takie idealne to tylko twoje zdanie jak widzimy jego jest inne dlatego też Cię zostawił bo miał dość przyjaźni ,wybrał miłość, kochankę .
Wspolczuje Ci takiego myslenia. Nie wiem od kiedy walka o kogos zajetego, obrazanie zony, szperanie w telefonie i checi do bycia kochanka zonatego faceta oznaczaja ze jest sie super ognista kocica z temperamentem. Dla mnie to oznacza ze jest sie wrednym, wyrachowanym babsztylem i to jeszcze bez klasy. Widocznie jeszcze malo wiem o zyciu.
A co do bycia jak siostra to co mial powiedziec? Ze jest super zona i atrakcyjna kobieta ale go swedzi sprzet miedzy nogami na inna panne? No chyba ze mial na mysli to ze juz po 10 latach zycia razem i znania sie od podszewki, widzenia zony czasem zmeczonej, nieumalowanej, wymietolonej wstawaniem do dzieci i ogarnianiem zupek i kupek ciezko w niej zobaczyc super ognista kocice. Jesli o to chodzilo to mam dla niego i dla Ciebie smutna wiadomosc, ze po paru latach z kochanka tez juz nie bedzie tej samej ekscytacji co terazniejsza a jesli dodatkowo urodzi mu dziecko to ukroca sie romantyczne wypady i dziki seks na spontanie tylko coraz czesciej pojawia pytania "marchewke kupiles"? Kazdy zwiazek nawet najbardziej zajefajny przechodzi w ktoryms momencie w faze stabilizacji i rutyny. Odpowiedzialny partner bedzie sie staral ta rutyne przelamywac i na nowo wzniecac iskre. Glupi dupek siegnie po najwygodniejsze rozwiazanie czyli dokona wymiany na inny model, a potem na kolejny i kolejny bo trawa po drugiej stronie wydaje sie zielensza tylko do pewnego momentu. Co wiecej cos mi sie wydaje, ze maz cslady juz zaczyna dostrzegac chwasty w swoim nowym"ogrodku" i stad te esemy z tylka do cslady z pogranicza zaczepki i zazdrosci. Nowa "milosc" zapewne daje mu popalic, cisnie na rozwod z mozliwie najnizszymi alimentami i raczej watpie ze kibicuje ukochanemu w jego pomysle opieki naprzemiennej w ramach ktorej jej tez przypadlby udzial w bawieniu dzieci bylej zony. Oj opadaja rozowe okularki pana meza i dlatego nagle zaczyna mu przeszkadzac ze cslady przestala walczyc o to malzenstwo, co wiecej smie zyc calkiem normalnie i moze na dodatek wygladac nadal atrakcyjnie:).
Nie zgodzę się z tobą. W życiu nie slyszalam, aby mąż nazwał swoją żonę młodsza siostra z czymś jednak to wiąże nie uważasz? W małżeństwie trzeba dbać nie tylko o dzieci. Nic się nie dzieje bez przyczyny i pomyśl, że gdyby jak to nazwalas " swedzialo go coś tam" to by wyszedł zrobił swoje ,ulżył sobie i tyle. A co on zrobil? Odszedl. Dziwne ,że każdy broni osób zdradzanych , tylko widzisz nie zawsze jest tak, że te osoba są zupełnie bez winy. Ja zawsze analizuje obie strony, a nie tylko jedna . Bo bardzo prosto jest zrzucić winę na zdradzająca nie zagłębiając się w to jak on odbierał swoją żonę. Wybacz jak się nie dba o swojego męża to takie są tego skutki . Znam bardzo sławnego dr chirurga, który ma 2 już spore córy i żonę , o którą tak dba jakby byli zawsze na początku związku , a to dlatego,że nie wciągnęła ich rutyna , ktora gubi bardzo dużo osób . Potrafią żyć na spontanie majac dzieci, ale każdy ma inne podejście .
SonyXperia napisał/a:Jak zwał, tak zwał. Nie jestem zwolennikiem pozwalania dmuchać sobie w kaszę.
W każdym razie to co chciałam powiedzieć to to, że w pewnych okolicznościach bierność nie jest wskazana, bo zamiast stopować drugą stronę może ją tylko utwierdzać w przekonaniu naszej bezsilności, niemocy.Wyrazem niemocy jest reagowanie na zaczepki, bo pokazujesz, że Cię to rusza. Ja już nie odbieram osobiście tego, co on do mnie pisze, więc nie zamierzam udawać, że się tym przejmuję i mu odpisywać. Wolę spokojne, zdrowe życie - przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Jm jest dla mnie w tym momencie toksyczny, więc o ile rzeczywiście nie będzie chciał mieć kontaktu z dziećmi, to toksycznej osoby nie będę wpuszczać do mojego życia. Niech smęci lafiryndzie.
Bardzo mądre podejście, oczywiście owoce przyniesie później ale te najpiękniejsze.
Oczywiście, że nie odpisuj na zaczepki, on szybko zwróci się w stronę nowej wybranki i wcale nie będzie dla niej miły.
Koleś potrzebuje adrenaliny, szuka jej w kłótniach i obwinianiu.
Gratuluję ci bardzo zrównoważonego podejścia i myślę, że jego nowy związek nie przetrwa próby czasu ponieważ opierają go (oni) na zwalczaniu i robieniu z ciebie kozła ofiarnego.
920 2019-07-26 12:51:57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-26 12:52:25)
A podobno czytałaś cały wątek? Chyba bardzo pobieżnie.
Bo ma trochę i różne rzeczy były analizowane.
A Ty sobie dopowiadasz, że autorka nie dbała o męża, tylko o dzieci- sama nie zauważając, że postawiłaś jej męża w roli 3 dzieciaka- o którego trzeba zadbać.
Byłaś w długim związku - używasz słowa rutyna świadomie, czy gdzieś czytałaś?
Rutyna w dobrym związku nie zabija- nigdy. Zbliża.
zabijają nieporozumienia, egoizm brak duchowej więzi
Nie zgodzę się z tobą. W życiu nie slyszalam, aby mąż nazwał swoją żonę młodsza siostra z czymś jednak to wiąże nie uważasz? W małżeństwie trzeba dbać nie tylko o dzieci. Nic się nie dzieje bez przyczyny i pomyśl, że gdyby jak to nazwalas " swedzialo go coś tam" to by wyszedł zrobił swoje ,ulżył sobie i tyle. A co on zrobil? Odszedl. Dziwne ,że każdy broni osób zdradzanych , tylko widzisz nie zawsze jest tak, że te osoba są zupełnie bez winy. Ja zawsze analizuje obie strony, a nie tylko jedna . Bo bardzo prosto jest zrzucić winę na zdradzająca nie zagłębiając się w to jak on odbierał swoją żonę. Wybacz jak się nie dba o swojego męża to takie są tego skutki . Znam bardzo sławnego dr chirurga, który ma 2 już spore córy i żonę , o którą tak dba jakby byli zawsze na początku związku , a to dlatego,że nie wciągnęła ich rutyna , ktora gubi bardzo dużo osób . Potrafią żyć na spontanie majac dzieci, ale każdy ma inne podejście .
Tak, ludzie zazwyczaj odchodzą z jakieś przyczyny, tutaj na forum jest to "rozmydlane", żeby poszkodowany nie czuł się jeszcze bardziej gnębiony.
Ale jedno to prawo o samostanowieniu (nawet jeśli w tle jest ktoś inny), czym innym jest to co dzieje się po odejściu.
Jeśli obca dla autorki baba wydzwania do niej to jest to poważne naruszenie granic (sam fakt, że korzysta z nr tel.)
Wprowadzenie się do domu, który jest współwłasnością też jest szaleństwem i brakiem klasy.
Zresztą czemu ex wypisuje do autorki takie smsy? Czemu nie cieszy się wolnością i nie oleje byłej? Moim zdaniem on chce emocji, chce widzieć jaki jest niezastąpiony.
Ten facet balansuje na granicy 2 światów, moim zdaniem on jest słaby i raczej szyciej niż później się wywróci.
Przypomniała mi się historia znajomej, która romansowała w pracy (typowe) i było wielkie zakochanie, ogromna miłość itp. Facet wyprowadził się od żony i dzieci, potem dopingował znajomą do rozwodu (tu też 2 dzieci), znajoma miała strasznie trudny rozwód o winę, długo trwał, wielu się od niej odwróciło...wreszcie po ponad roku zakończenie i co zrobił kochanek.....zaraz po jej rozwodzie wrócił do swojej żony. Takie bywają te wielkie miłości;)
W tym wszystkim wkurza mnie najbardziej, że tacy faceci spadają na 4 łapy, tego właśnie nie rozumiem w naszy społeczeństwie i wśród kobiet. Przecież powinni dostać łomot z każdej strony. Ale to już inna kwestia.
922 2019-07-26 13:00:23 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-26 13:01:18)
Gratuluję ci bardzo zrównoważonego podejścia i myślę, że jego nowy związek nie przetrwa próby czasu ponieważ opierają go (oni) na zwalczaniu i robieniu z ciebie kozła ofiarnego.
Czemu mają służyć dla @cslady takie wnioski z analizy nowego związku jej męża? Pomijając już to, że są wróżeniem z fusów. To ma być dla niej jakiś rodzaj niby pocieszenia, czy co?
Nie zgodzę się z tobą. W życiu nie slyszalam, aby mąż nazwał swoją żonę młodsza siostra z czymś jednak to wiąże nie uważasz? W małżeństwie trzeba dbać nie tylko o dzieci. Nic się nie dzieje bez przyczyny i pomyśl, że gdyby jak to nazwalas " swedzialo go coś tam" to by wyszedł zrobił swoje ,ulżył sobie i tyle. A co on zrobil? Odszedl. Dziwne ,że każdy broni osób zdradzanych , tylko widzisz nie zawsze jest tak, że te osoba są zupełnie bez winy. Ja zawsze analizuje obie strony, a nie tylko jedna . Bo bardzo prosto jest zrzucić winę na zdradzająca nie zagłębiając się w to jak on odbierał swoją żonę. Wybacz jak się nie dba o swojego męża to takie są tego skutki . Znam bardzo sławnego dr chirurga, który ma 2 już spore córy i żonę , o którą tak dba jakby byli zawsze na początku związku , a to dlatego,że nie wciągnęła ich rutyna , ktora gubi bardzo dużo osób . Potrafią żyć na spontanie majac dzieci, ale każdy ma inne podejście .
Ale skad wiesz jak wygladalo zycie cslady z mezem? A moze byl spontan i romantyczne akcje? Ona przeciez nie opisuje tu calego zycia ze szczegolami. Trudno zeby zapewniala nas tu ze seks byl i to urozmaicony w kazdej pozycji... no bez przesady. Zreszta gdyby to byla rowniez wina cslady to jej maz moglby na legalu powiedziec co mu nie pasuje i podziekowac za dalsza wspolprace. On natomiast caly czas twierdzil ze wszystko jest ok tylko jej sie cos wydaje i swiruje. Jak sie okazuje wcale jej sie nie wydawalo bo ma dowody ze romans trwal juz od dawna. Czy tak postepuje facet ktory ma uzasadnione zarzuty do malzonki? Nie, tak postepuje zwykly dupek ktoremu sie znudzila zabawa w meza i ojca i szuka wrazen na boku a zona miala nic o tym nie wiedziec. Tyle ze sprawa sie rypla i teraz trzeba wymyslac na poczekaniu argumenty z d.. y ze byla jak siostra. Niestety malo ktory zdradzacz ma jaja zeby powiedziec bylas ok, to mnie odwalilo na punkcie nowej laski.
kejt38 napisał/a:Gratuluję ci bardzo zrównoważonego podejścia i myślę, że jego nowy związek nie przetrwa próby czasu ponieważ opierają go (oni) na zwalczaniu i robieniu z ciebie kozła ofiarnego.
Czemu mają służyć dla @cslady takie wnioski z analizy nowego związku jej męża? Pomijając już to, że są wróżeniem z fusów. To ma być dla niej jakiś rodzaj niby pocieszenia, czy co?
Nie, to moje przemyślenia.
Cslady życzę aby nigdy już nie przyjęła typa "do domu".
Pytasz czemu mają służyć moje wnioski...to ja zapytam czemu mają służyć twoje?
To forum to tylko opinie i obserwacje obcych sobie ludzi, czy posłużą autorce to już nie mnie oceniać.
SonyXperia napisał/a:kejt38 napisał/a:Gratuluję ci bardzo zrównoważonego podejścia i myślę, że jego nowy związek nie przetrwa próby czasu ponieważ opierają go (oni) na zwalczaniu i robieniu z ciebie kozła ofiarnego.
Czemu mają służyć dla @cslady takie wnioski z analizy nowego związku jej męża? Pomijając już to, że są wróżeniem z fusów. To ma być dla niej jakiś rodzaj niby pocieszenia, czy co?
Nie, to moje przemyślenia.
Cslady życzę aby nigdy już nie przyjęła typa "do domu".
Pytasz czemu mają służyć moje wnioski...to ja zapytam czemu mają służyć twoje?To forum to tylko opinie i obserwacje obcych sobie ludzi, czy posłużą autorce to już nie mnie oceniać.
Ja ją nie zapewniam że nowy związek jej męża na pewno nie wypali.
cslady napisał/a:SonyXperia napisał/a:Jak zwał, tak zwał. Nie jestem zwolennikiem pozwalania dmuchać sobie w kaszę.
W każdym razie to co chciałam powiedzieć to to, że w pewnych okolicznościach bierność nie jest wskazana, bo zamiast stopować drugą stronę może ją tylko utwierdzać w przekonaniu naszej bezsilności, niemocy.Wyrazem niemocy jest reagowanie na zaczepki, bo pokazujesz, że Cię to rusza. Ja już nie odbieram osobiście tego, co on do mnie pisze, więc nie zamierzam udawać, że się tym przejmuję i mu odpisywać. Wolę spokojne, zdrowe życie - przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Jm jest dla mnie w tym momencie toksyczny, więc o ile rzeczywiście nie będzie chciał mieć kontaktu z dziećmi, to toksycznej osoby nie będę wpuszczać do mojego życia. Niech smęci lafiryndzie.
Bardzo mądre podejście, oczywiście owoce przyniesie później ale te najpiękniejsze.
Oczywiście, że nie odpisuj na zaczepki, on szybko zwróci się w stronę nowej wybranki i wcale nie będzie dla niej miły.
Koleś potrzebuje adrenaliny, szuka jej w kłótniach i obwinianiu.Gratuluję ci bardzo zrównoważonego podejścia i myślę, że jego nowy związek nie przetrwa próby czasu ponieważ opierają go (oni) na zwalczaniu i robieniu z ciebie kozła ofiarnego.
Tym razem zgadzam się z Tobą kejt38 w 100%.
Dla mnie to nie ma znaczenia czy związek mu wypali czy nie. Tak jak kiedyś napisałam - może nie jest tak, że życzę im szczęścia. Jednak gdyby zerwali, to w moim życiu nic już się nie zmieni, ani na lepsze, ani na gorsze. Jeśli zerwą to i tak do siebie nie wrócimy, a on sobie znajdzie nową lafiryndę. Może mądrzejszą od obecnej, co byłoby dla mnie na plus, ale... nawet o tym nie gdybam, bo nie ma sensu.
Czyli każda kobieta, która w przyszłości zdecyduje się na związek z twoim exem będzie lafiryndą?
Oops jednak są rysy na tym szkle;)
Czyli każda kobieta, która w przyszłości zdecyduje się na związek z twoim exem będzie lafiryndą?
Oops jednak są rysy na tym szkle;)
To zależy. Jeśli zachowywałaby się w taki sposób jak obecna, to może już nie lafirynda, ale dobrego zdania też bym o niej nie miała. Zresztą nawet o obecnej bym tak nie powiedziała, gdyby nie całokształt jej zachowania.
930 2019-07-26 14:26:21 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-26 14:30:05)
kejt38 napisał/a:Czyli każda kobieta, która w przyszłości zdecyduje się na związek z twoim exem będzie lafiryndą?
Oops jednak są rysy na tym szkle;)To zależy. Jeśli zachowywałaby się w taki sposób jak obecna, to może już nie lafirynda, ale dobrego zdania też bym o niej nie miała. Zresztą nawet o obecnej bym tak nie powiedziała, gdyby nie całokształt jej zachowania.
W jaki sposób ona zachowuje się w stosunku do Ciebie?
W jaki sposób ona zachowuje się w stosunku do Ciebie?
Teraz w żaden, bo nie mamy kontaktu.
SonyXperia napisał/a:W jaki sposób ona zachowuje się w stosunku do Ciebie?
Teraz w żaden, bo nie mamy kontaktu.
A jak się zachowywała przedtem, gdy był kontakt.
Chodzi Ci o tę akcję w domu, z wyrzuceniem rzeczy, czy coś jeszcze się działo?
Ale co za różnica? To co było to już przeszłość. Nie będę rozgrzebywać.
934 2019-07-26 19:56:07 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2019-07-26 19:57:18)
Oczywiście, że gdyby wspomniał o dzieciach, to bym odpisała. Nawet gdyby pytał w jakiś dziwno-nieprzyjemny sposób. Ja mu nie zamierzam utrudniać kontaktu, wprost przeciwnie - wiele razy mówiłam mu, że nie będę się z nim kopać, ale zawsze mu odpiszę czy się z nim umówię, jeśli będzie chciał kontaktu z dziećmi. On dobrze o tym wie.
Zuch Dziewczyna! ; - )
Życie pisze dość nieoczekiwane scenariusze, a jakże często właściwie ludzie piszą je dla siebie sami, całymi miesiącami lub latami ; -) Tata Pociech bawi się teraz rolą akrobaty, którą dla siebie stworzył i jest w trakcie wykonywania salto mortale. Koziołkuje w powietrzu, kręci młynki bawiąc jedoosobową publikę. O bawieniu dzieci najwyraźniej zapomniał... Jest jednak szansa, że zaryje w glebę rzeczywistości i przypomni sobie o roli ojca.
Ty trzymaj się dzielnie, CS!
Nie znam się zbytnio na zdradach. To znaczy znam je wyłącznie jako obserwator. Byłam kilkuletnią dziewczynką, gdy odkryłam niewierność mego ojca, wcześniej zanim dowiedziała się o niej moja mama... Byłam gdzieś blisko, gdy zdada dotykała swą brudną łapą moich przyjaciół lub znajomych czy kogoś w rodzinie. Mam bardzo radykalne poglądy wobec zdradzających, wobec kochanek i kochanków, ale byłam też świadkiem niesamowitych wolt, powrotów lub rozstań na wieki...
Sytuacja, która ma miejsce w Twoim życiu jest przejściowa. Z datą ważności na dziś. Dlatego ta Twoja postawa wobec niego, jako ojca Waszych dzieci bardzo wiele znaczy i może być kluczowa, gdy on przestanie pajacować i zacznie używać innych, wyżej zorganizowanych narządów ośrodkowego układu nerwowego. Teraz cokolwiek myśli, czuje lub "wydziela" z siebie za pomocą SMS jest tak zaburzone, że szkoda nawet się zastanawiać nad kondycją jego procesów regulacji i prowadzić z nim jakiekolwiek dialogi. On jest po prostu w tym momencie "umysłowo niedysponowany" a dodatkowo wspierany przez Lolę, której też tymczasowo odebrało rozum i tworzy z nim idealne duo.
Jesteś bardzo inteligentna i uważna, więc z pewnością wykryjesz ten moment, gdy zacznie już u niego na nowo działać międzymózgowie ; - )))
Minti napisał/a:Nie zgodzę się z tobą. W życiu nie slyszalam, aby mąż nazwał swoją żonę młodsza siostra z czymś jednak to wiąże nie uważasz? W małżeństwie trzeba dbać nie tylko o dzieci. Nic się nie dzieje bez przyczyny i pomyśl, że gdyby jak to nazwalas " swedzialo go coś tam" to by wyszedł zrobił swoje ,ulżył sobie i tyle. A co on zrobil? Odszedl. Dziwne ,że każdy broni osób zdradzanych , tylko widzisz nie zawsze jest tak, że te osoba są zupełnie bez winy. Ja zawsze analizuje obie strony, a nie tylko jedna . Bo bardzo prosto jest zrzucić winę na zdradzająca nie zagłębiając się w to jak on odbierał swoją żonę. Wybacz jak się nie dba o swojego męża to takie są tego skutki . Znam bardzo sławnego dr chirurga, który ma 2 już spore córy i żonę , o którą tak dba jakby byli zawsze na początku związku , a to dlatego,że nie wciągnęła ich rutyna , ktora gubi bardzo dużo osób . Potrafią żyć na spontanie majac dzieci, ale każdy ma inne podejście .
Tak, ludzie zazwyczaj odchodzą z jakieś przyczyny, tutaj na forum jest to "rozmydlane", żeby poszkodowany nie czuł się jeszcze bardziej gnębiony.
Ale jedno to prawo o samostanowieniu (nawet jeśli w tle jest ktoś inny), czym innym jest to co dzieje się po odejściu.
Jeśli obca dla autorki baba wydzwania do niej to jest to poważne naruszenie granic (sam fakt, że korzysta z nr tel.)
Wprowadzenie się do domu, który jest współwłasnością też jest szaleństwem i brakiem klasy.
Zresztą czemu ex wypisuje do autorki takie smsy? Czemu nie cieszy się wolnością i nie oleje byłej? Moim zdaniem on chce emocji, chce widzieć jaki jest niezastąpiony.
Ten facet balansuje na granicy 2 światów, moim zdaniem on jest słaby i raczej szyciej niż później się wywróci.Przypomniała mi się historia znajomej, która romansowała w pracy (typowe) i było wielkie zakochanie, ogromna miłość itp. Facet wyprowadził się od żony i dzieci, potem dopingował znajomą do rozwodu (tu też 2 dzieci), znajoma miała strasznie trudny rozwód o winę, długo trwał, wielu się od niej odwróciło...wreszcie po ponad roku zakończenie i co zrobił kochanek.....zaraz po jej rozwodzie wrócił do swojej żony. Takie bywają te wielkie miłości;)
W tym wszystkim wkurza mnie najbardziej, że tacy faceci spadają na 4 łapy, tego właśnie nie rozumiem w naszy społeczeństwie i wśród kobiet. Przecież powinni dostać łomot z każdej strony. Ale to już inna kwestia.
Jeszcze mi powiedz że ta historia miała miejsce w stolicy :-/
Dobrze, że ten weekend już minął. Teraz moje gorsze dni są w sumie coraz mniej bolesne, ale jak wpadnę w spiralę natrętnych myśli, to nie mogę z niej wyjść. Im bardziej staram się czymś zająć, rozproszyć i nie myśleć, tym gorzej to wychodzi. A że praca jest jak na razie najskuteczniejszym rozpraszaczem, to cieszę się, że w końcu jest poniedziałek.
cslady
Witam Cię, przeczytałem cały wątek, postanowiłem utworzyć tutaj konto by powiedzieć Ci, że jestem praktycznie w tej samej sytuacji, mowa o zachowaniu jż.
Kilka miesięcy temu, żona sprowokowała kłótnie i po prostu wyszła. Jej zachowanie było absolutnie paskudne, całej rodzinie, znajomym opowiadała, że to ja jestem wszystkiemu winien, że jestem beznadziejny itd. 8 lat razem, 3 jako małżeństwo i co? Znalazła kochanka w pracy, jestem na podobnym etapie jak Ty, widać są tacy ludzie, którzy nie mają za grosz szacunku i zachowują się w ten sposób. Aktualnie jż, jest z kochankiem na urlopie za granicą, świetnie się bawi a całe jej otoczenie nadal nie wie jaka jest prawda i to jest chyba najgorsze.
Mam nieodebrane połączenie od jm. Nie wiem czy do mnie dzwonił, bo sygnał trwał jedynie sekundę - może przez przypadek wybrał numer i dlatego szybko się rozłączył. Nie chcę do niego oddzwaniać, a z drugiej strony może powinnam, bo potem powie, że próbował kontaktować się ze mną w kwestii dzieci bla bla bla. Kurczę, o ile on naprawdę nie byłby zdecydowany, że chce brać udział w życiu dzieci, to wolałabym, żeby zniknął z mojego życia. Gdyby nie dzieci, to najchętniej wszędzie bym go zablokowała i nigdy więcej się do niego nie odezwała. Jestem teraz na dość dobrym etapie (biorąc pod uwagę to jak złe były ostatnie miesiące) i nie chcę od nowa dawać się wciągać w jego emocjonalne bagno. Jestem już psychicznie wyczerpana jego jazdami i dramami. Że też w ogóle chce mu się frajerzyć przez tak długi czas i nie jest tym zmęczony.
939 2019-07-31 11:46:08 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-07-31 11:52:31)
Jak się pomylę przy wybieraniu nr, to mam w zwyczaju napisanie krótkiego SMS, w którym przepraszam za pomyłkę. Sama wiesz jakie zwyczaje ma Twój jm.
A w Twoim przypadku, to bym chyba napisała smsa, że mam nieodebrane połączenie z pytaniem, czy temat aktualny. Bez zbędnych ceregieli.
Ten Twój jeszcze mąż, to jawi mi się jako taki typ, który uważa się za fajnego gościa, więc skoro Tobie zrobił świństwo, to mu to psuje samopoczucie, więc będzie prowokował różne dziwne sytuacje, na tle których Ty z kolei będziesz się jawiła jako „zła kobieta”, z którą żyć się nie dało i dlatego tak wyszło jak wyszło. Lepiej o tym pamiętać i być czujnym.
Tak Cslady "musisz "być teraz ta "gorsza" bo jm ma "dyskomfort" jak dopadają go wyrzuty dodatkowo może tamta jest "lepsza" przy okazji.
Myślę że konkretny kontakt w sprawie dzieci to nie jest zadanie które przerasta faceta może to pomyłka może pomyłka "przypadkowa" ale jak by tak naprawdę bezpośrednio chciał porozmawiać o waszych dzieciach z Tobą to jaki to problem od kiedy on taki płochliwy.
Napisz mu: jak nie pomyłka i dzwoniles o ..godz..takiej i takiej i masz konkretną sprawę to napisz o co chodzi.
Odradzam rozmowy
942 2019-07-31 12:41:44 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-07-31 12:42:08)
Na Twoim miejscu oszczedzilabym sobie upokorzenia i zignorowala to.
Jeśli chciałby kontaktu, znajdzie normalny sposób, bez uciekania się do gierek jakichś.
Oczywiście, że gdyby chciał porozmawiać na temat dzieci, to po prostu by to zrobił. Moim zdaniem to połączenie miało taki sam cel jak ostatni sms - 'wybadać' Cię i sprawdzić reakcję.
Co prawda trudno ocenić po co mu ta wiedza, ale w jego przypadku w ogóle wiele ostatnich zachowań trudno zrozumieć.
Oczywiście, że gdyby chciał porozmawiać na temat dzieci, to po prostu by to zrobił. Moim zdaniem to połączenie miało taki sam cel jak ostatni sms - 'wybadać' Cię i sprawdzić reakcję.
Co prawda trudno ocenić po co mu ta wiedza, ale w jego przypadku w ogóle wiele ostatnich zachowań trudno zrozumieć.
A Ty co radzisz, Olinko? Napisać mu tego smsa?
On jest tak nieprzywidywalny, że trudno ocenić czy istotnie nie wykorzysta tego przeciwko Tobie, choćby właśnie odwracając kota ogonem i potem usiłując wmówić, że świadomie telefonu od niego nie odebrałaś. Na billingu próba połączenia wyjdzie i tam nie będzie widać, że trwało to sekundę. Z drugiej strony, gdyby miał do przekazania jakąś informację lub chciał zadać ważne pytanie, to powinien usiłować kontaktować się do skutku, a nie bawić w jakieś gierki.
Intuicja podpowiada mi, żeby to konsekwentnie zignorować, ewentualnie jeśli sytuacja się powtórzy, wtedy dopiero wysłać chłodną wiadomość tekstową.
946 2019-07-31 13:18:02 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2019-07-31 13:21:42)
Pytanie bylo do Olinki ale pozwole sobie napisac co ja bym uczynila. Tak napisalabym sms ze mam polaczenie nieodebrane ale sygnal byl na tyle krotki ze nie zdazylas odebrac i nie wiesz czy dzwonil celowo czy to pomylka. Jesli ma jakas sprawe to niech sie skontaktuje. Krotko i na temat. Wytracasz mu tym samym ewentualny argument ze utrudniasz mu kontakt w sprawie dzieci. Przy okazji masz dowod ze to on stosuje jakies dziwne formy odzywania sie typu wysylanie niezrozumialych smsow i puszczanie krotkich sygnalow innymi slowy nie dazy do normalnego porozumiewania sie w sprawach nadal Was laczacych tylko uskutecznia jakies zaczepki.
947 2019-07-31 13:33:50 Ostatnio edytowany przez MonkaIska (2019-07-31 13:35:15)
cslady jak wiesz jestem przeciwniczka wdawania się w gierki Twojego jm. Niestety może powiedzieć, że to Ty mu odrzuciłaś połączenie. Nie wiesz czy nie kontaktował się już w jakiejś sprawie z prawnikiem, może zalecił mu "kontakt z Tobą w sprawie dzieci", nie wiesz też co mu naopowiadał. Wysłałabym mu jak Olinka pisała powyżej "chodnego smsa". Napisz, ze masz nieodebrane połączenie i jeśli chce rozmawiać w sprawie dzieci, prosisz o kontakt. Aaaa i wiem, ze to teraz zabrzmi głupio ale nagraj tę rozmowę, nieważne czy przez telefon czy w cztery oczy. nagrywaj.
Nie widziałam posta Feniks, zgadzam się z nią w 100%.
A ja mysle, ze Wy jesteście za bardzo ostrozne, - cos za bardzo cslady straszycie, i chcecie, by obchodzila się z jm jak z jajkiem.
Nawet jesliby nie odebrala tel, czy celowo go unikala, to i tak, jeśli on tak długo milczał, to teraz ona ma do tego pelne prawo.
Potrafil przyslac matke (jak kiedyś pisala), żeby porozmawiać, to i teraz by potrafil.
A ja mysle, ze Wy jesteście za bardzo ostrozne, - cos za bardzo cslady straszycie, i chcecie, by obchodzila się z jm jak z jajkiem.
Nawet jesliby nie odebrala tel, czy celowo go unikala, to i tak, jeśli on tak długo milczał, to teraz ona ma do tego pelne prawo.
Potrafil przyslac matke (jak kiedyś pisala), żeby porozmawiać, to i teraz by potrafil.
Wszyscy tu strasza cslady co to bedzie przy rozwodzie,jazda bez trzymanki itp. Ja straszyc nie zamierzam, zalecam jedynie ostroznosc bo o ile na alimentach csldy nie zalezy o tyle sprawa podzialu opieki nad dziecmi chyba warta jest dmuchania na zimne (nie mylic z obchodzeniem sie jak z jajkiem). Czasem lepiej ustapic glupiemu dla wlasnego dobra i korzysci. Ja przynajmniej tak bym postapila ale oczywiscie decyzja nalezy do niej. Mam ja za inteligentna kobiete, ktora ma swoj rozum i nie ulegnie bezrefleksyjnie "straszeniu" przez przypadkowa osobe z neta tylko ewentualnie uzna ze to co ta osoba pisze ma jakis sens.
cslady, czytam Twój wątek od początku i jestem pełna podziwu dla tego, jak dzielnie znosisz sytuację, która cię spotkała.
Zastanawiam się nad jednym. Czy bierzesz pod uwagę to, że jm może czytać ten wątek (jesteś moderatorką na forum od dawna i on zapewne wie,że się tu czynnie udzielasz). Być może widział te posty w których pisałaś o swoich słabościach, gorszych dniach (chociażby ten niewysłany sms na urodziny, poziomki itd) i próbuje ci mieszać spokój, który sobie tak mozolnie wypracowujesz? Albo pojawiają się problemy w nowym raju i od tyłka strony próbuje wybadać, czy ma gdzie wracać.
Niezależnie od tego, co nim kieruje, ja bym napisała krótkiego i rzeczowego smsa. On zachowuje się - delikatnie mówiąc - niepoważnie, ale w sądzie może próbować odwracać kota ogonem. Jeden zimny sms zamknie mu możliwość spekulowania, że próbował kontaktu.
Zastanawiam się nad jednym. Czy bierzesz pod uwagę to, że jm może czytać ten wątek (jesteś moderatorką na forum od dawna i on zapewne wie,że się tu czynnie udzielasz). Być może widział te posty w których pisałaś o swoich słabościach, gorszych dniach (chociażby ten niewysłany sms na urodziny, poziomki itd) i próbuje ci mieszać spokój, który sobie tak mozolnie wypracowujesz?
To jest bardzo wątpliwe, bo nie pamiętam, żebym kiedyś podawała mu nazwę forum - nie interesował się tym po prostu, a do tego udziałam się wtedy w różnych miejscach. Tym bardziej po kilku latach nie sądzę, żeby o tym w ogóle pamiętał.
952 2019-07-31 14:22:19 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2019-07-31 14:46:03)
Mam nieodebrane połączenie od jm. Nie wiem czy do mnie dzwonił, bo sygnał trwał jedynie sekundę - może przez przypadek wybrał numer i dlatego szybko się rozłączył. Nie chcę do niego oddzwaniać, a z drugiej strony może powinnam, bo potem powie, że próbował kontaktować się ze mną w kwestii dzieci bla bla bla.
Jeśli mogę wypowiedzieć się w imieniu sądu ; - )))
Sąd zbiera dowody. W tej sytuacji, nawiązane połączenie telefoniczne nie jest dla sądu dowodem kontaktu w sprawie opieki nad dziećmi, tylko jest dowodem nieodebranego połączenia z wybranym numerem. Sąd z uwagi na pełnioną funkcję, liczbę i powagę procesów, które prowadzi, a również dlatego, iż w chwili obecnej przechodzi bardzo poważne problemy sam ze sobą, nie może zajmować się nieodebranymi połączeniami telefonicznymi obywateli, nawet wtedy, gdyby było to siedmiokrotne połączenie z numerem w ciągu godziny i nawet wówczas, gdyby to były połączenia do Angeli Merkel wzywające ją do oddania zrabowanego w Polsce mienia w czasie wojny i okupacji. Sąd wie bowiem, że nieodebrane połączenie, a nawet seria nieodebranych połączeń, może, na ten przykład, być wynikiem realizacji przez czasowo niedostępnego abonenta usługi mikrodermabrazji korundowej z płatem kolagenowym i maską gipsową wykonywanego w ramach pakietu urodzinowego sprezentowanego abonentowi przez stryjenkę Ziutę z Grajewa. A każdy, nawet mały Kazio z przedszkola wie, że taki zabieg trwa od cholery i dłużej...
CS, poniosła Cię fantazja ; - ))) Każdemu się zdarza. Mnie ze cztery razy na dobę.
Możesz spokojnie pojechać rowerem na wieś pod Lublin, kupić kurę, oskubać ją i przez trzy godziny na wolnym ogniu gotować bestię póty, póki nie zamieni się w aromatyczny rosół, a ojciec Waszych dzieci może nawiązywać pierdylion połączeń z Twoim numerem w tym samym czasie, aż telefon mu się nie rozładuje. Dla sądu, to żaden dowód. Dowodem w sprawie może, choć nie musi, bo to wcale nie jest oczywiste, że sąd zechce się tym posłużyć (z różnych przyczyn, o których mogę Ci kiedyś napisać) - być pisemne, potwierdzone zestawienie liczby i treści wiadomości tekstowych: SMS, mail, etc.
Śpij spokojnie. Postaraj się odklejać od myśli o nim, a także nie generować w Twoim umyśle podejrzeń. Jak pisał jeden z najwybitniejszych Forumowiczów Net Kobiet: "Myśląc - stwarzasz, a wypowiadając myśl - oblekasz w ciało." Szkoda, abyś w tak trudnym dla Ciebie czasie musiała dodatkowo walczyć z demonami własnej fantazji, która karmi się teraz byle czym.
Jeśli on będzie chciał kontaktu z dziećmi - da radę to wyartykułować. Z formą może być gorzej, ale da jasny sygnał, że chce je zobaczyć, oprać i wyżywić.
Natomiast to, co ważne dla sądu: czy od czasu, gdy nie mieszkacie razem on płaci regularnie pieniądze na dzieci? Jeśli tak, to kto ustalił wysokość tej sumy? Dogadaliście się? Być może o tym pisałaś, a ja przeoczyłam. Jeśli tak - przepraszam.
Ja bym nic nie pisała ani nie oddzwaniala. Na billingi chyba jest długość połączeń z tego co kojarzę. Zresztą bez przesady z tą ostrożnością i sądem. Gdyby chciał się dodzwonić to by zadzwonił jeszcze raz. Nikt w sądzie nie zrobi wojny o jedno nie odebrane połączenie trwające sekundę. Jemu nie chodzi o dzieci. To był celowy gluchacz dla cslady.
W takim razie postanowione - nie oddzwaniam i nie piszę do niego, tylko olewam i zajmuję się swoim życiem.
Natomiast to, co ważne dla sądu: czy od czasu, gdy nie mieszkacie razem on płaci regularnie pieniądze na dzieci? Jeśli tak, to kto ustalił wysokość tej sumy? Dogadaliście się? Być może o tym pisałaś, a ja przeoczyłam. Jeśli tak - przepraszam.
Po tym jak się wyprowadziłam zdarzyło mu się przelać pieniądze 2 lub 3 razy - wedle jego własnego uznania. Ja wtedy też nie poruszałam tego tematu, bo nie zależało mi i inne rzeczy miałam na głowie.
Dajcie spokój, żeby @cslady miała bać się nieodebranych połączeń od niego a conto sądu i rozwodu To by prześcignęło absurdy Procesu by Franz Kafka
Bać to się nie boję, ale chciałabym unikać ewentualnych dram na tyle, na ile to możliwe. I tak czegokolwiek bym nie zrobiła, to on przeinaczy.
957 2019-07-31 21:19:45 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-31 21:22:00)
To ja Ci już mówiłam - w odpowiedzi na to piszesz sms: "Jeśli chciałeś zobaczyć się z dziećmi a boisz się rozmawiać, to możesz przyjechać w niedzielę o 16". I tak za każdym razem. Ty pokazujesz, że jesteś nastawiona ugodowo, nie wrogo. To raczej on będzie miał problem, co z tym 'fantem' zrobić. Dzieci was łączą i będą łączyć i tylko złośliwi będą twierdzić, że w ten sposób nim manipulujesz
958 2019-07-31 22:51:26 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2019-07-31 22:53:58)
CS, czytam te dzisiejsze i wczorajsze posty i tak sobie myślę, że podjęcie decyzji jest bardzo trudne, bo co człowiek – to opinia. I tych wzajemnie wykluczających się jest tu przecież sporo.
Spróbowałam zatem wskoczyć w Twoje buty i na moment wyjść z wygodnej roli dysputanta w założonym przez Ciebie wątku. I pomyślałam sobie, że tak naprawdę, to nie jest istotne czy będziesz reagować na sygnały od niego, czy zachowasz dystans i czy będziesz się wspinać na wyżyny swojej elokwencji i dyplomacji, by zachęcać go do kontaktu w sprawie Waszych Pociech, czy może będziesz czekać, aż sam się jednak odezwie i wtedy ustalicie, jak to zorganizować, by dzieciaki mogły mieć kontakt z obojgiem rodziców.
Będąc w Twojej sytuacji, ważny byłby dla mnie motyw, dla którego chcę postąpić tak, czy inaczej i to, czym się kieruję podejmując jakąś decyzję. Jeżeli tym motywem ma być obawa o reakcję partnera, o to, co powie sąd to nie jest to dobra droga, (sądem nie jestem, ale stanęłam dziś w jego obronie, bo wszelkie generalizacje, czy pojawiające się w Twoim wątku nie muszą mieć zastosowania w Twoim życiu). Nie powinien tą reakcją lub jej brakiem powodować strach, podejrzenie, wściekłość, próba dokopania czy zignorowania, choć oczywiście te stany przeżywasz i jest to dość naturalne dla osoby, która doświadcza takich cierpień po rozstaniu. Jeśli rozpoznajesz u źródła takiej reakcji, którąś z tych emocji, to chyba byłoby warto na chwilę się zatrzymać i postawić sobie pytanie o przyczynę i o cel ewentualnego dialogu z Twoim mężem.
Czytając to, co piszesz i w jaki sposób to robisz, wydaje się, że jesteś w stanie powściągnąć lejce emocji. Że umiesz najpierw taką emocję przeżyć, a potem dopiero podejmować kroki. Nikt z nas nie wie, jak komunikowaliście się dotychczas, jakiego kodu językowego i znaczeniowego używaliście jako para i czy to, co on teraz robi jest formą zaczepki, czy może nieumyślnym wybraniem Twojego numeru telefonu. Inaczej przecież z najbliższym mi człowiekiem komunikuję się ja, a inaczej robiłaś to Ty, czy jakakolwiek osoba z Forum. Nie myśl więc, co on będzie sądził i odpowiadał. Nie przewiduj zachowań innych ludzi. Pomyśl raczej o sobie i o tym, że warto wysoko nosić głowę nawet teraz, gdy po niej ostro obrywasz, bo gdy zły czas się skończy, będziesz z siebie dumna, że Ty postępowałaś w zgodzie ze swoim sercem, sumieniem, dobrem dzieci, nawet wówczas, gdy Twoja reakcja nie spotkała się z przychylnością tej drugiej strony.
Cslady, muszę przyznać, że mało który wątek na forum (jakimkolwiek) mnie tak poruszył, jak Twój.
Jesteś niezwykle silną, mądrą i waleczną osobą. Zabrzmi trochę patetycznie, ale Twoje dzieci mają ogromne szczęście, że ich matką jesteś Ty. Mawiają, że dobra rodzicielka jest lepsza niż stu nauczycieli
Twoja historia pokazuje też, jak bardzo można się pomylić co do drugiego człowieka, mimo że spędziło się z nim dekadę. Trudno mi sobie wyobrazić taki ból. Ale myślę, że prędzej czy później ułożysz sobie życie. Życzę Ci, byś mogła ponownie zaufać.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Tak sobie myślę, że Panu Drama przecież powinno zależeć na szybkim rozwodzie. Gdybyście mieli ustalony podział, wizyty i alimenty rozwód byłby na jednej lub dwóch rozprawach. Jak dzieciaki to znoszą? Pytają o tatę?
Tak sobie myślę, że Panu Drama przecież powinno zależeć na szybkim rozwodzie. Gdybyście mieli ustalony podział, wizyty i alimenty rozwód byłby na jednej lub dwóch rozprawach. Jak dzieciaki to znoszą? Pytają o tatę?
Zależy mu na szybkim rozwodzie, ale najlepiej bez wizyt, alimentów i z mojej winy.
Dzieci znoszą na tyle dobrze, na ile mogą w tych okolicznościach. Wiadomo, że to nie jest tak, że tego nie odczuły, ale bałam się, że będzie gorzej. Na razie on przynajmniej konsekwentnie zniknął. Najgorszej było jak obiecywał, miał się z nimi spotkać, a potem zwyczajnie się nie odzywał. Teraz jest chociaż stabilnie.
Zależy mu na szybkim rozwodzie, ale najlepiej bez wizyt, alimentów i z mojej winy.
Dzieci znoszą na tyle dobrze, na ile mogą w tych okolicznościach. Wiadomo, że to nie jest tak, że tego nie odczuły, ale bałam się, że będzie gorzej. Na razie on przynajmniej konsekwentnie zniknął. Najgorszej było jak obiecywał, miał się z nimi spotkać, a potem zwyczajnie się nie odzywał. Teraz jest chociaż stabilnie.
Brak słów.
Zależy mu na szybkim rozwodzie, ale najlepiej bez wizyt, alimentów i z mojej winy.
Dzieci znoszą na tyle dobrze, na ile mogą w tych okolicznościach. Wiadomo, że to nie jest tak, że tego nie odczuły, ale bałam się, że będzie gorzej. Na razie on przynajmniej konsekwentnie zniknął. Najgorszej było jak obiecywał, miał się z nimi spotkać, a potem zwyczajnie się nie odzywał. Teraz jest chociaż stabilnie.
Podziwiam Cię Cslady za siłę spokoju w tej sutuacji, świetnie sobie radzisz i skupiasz się na tym co dla Ciebie ważne. Tak być powinno , o zachowaniu Twojego jm to już nawet nie ma co pisać. Obawiam się ze się obudzi grubo po czasie i na starość będzie żałował dzisiejszego postępowania, choć obawiam się ze za swoje postępowanie wobec dzieci będzie obwiniac Ciebie. Taki typ, zawsze musi znaleźć winnego. Na jakim etapie są sprawy formalne podała go chociaż o alimenty na dzieci. Masz do tego pełne prawo.
Tu kontrola jakości samopoczucia CS.
Proszę pokazać język ; - )))
Tu kontrola jakości samopoczucia CS.
Proszę pokazać język ; - )))
U mnie kiepsko, ale stabilnie. W pracy właśnie skończył mi się projekt, którym rozpraszałam się przez ostatnie pół roku i który trafił mi się w dobrym momencie, bo był pozytywnie angażujący. Teraz kiedy zniknęły rozpraszacze muszę zastanowić się co dalej i to jest przerażające, bo nie wiem. Raczej nie będę chciała wrócić na terapię - nie odczuwam jej braku i chyba nie mam niczego nowego do przegadania. To, co chciałam przegadać już przegadałam. Dojrzałam w końcu do tego, żeby wziąć jakiś urlop i chociaż nadal boję się zostać sama ze swoimi myślami aż na dwa tygodnie, to już nie będę przed tym uciekać. A poza tym to nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem.
A poza tym to nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem.
A gdybyś tak jeszcze przez jakiś czas dała sobie luz i się nad tym nie zastanawiała, spokojnie dając płynąć czasowi i biorąc od życia co samo przyniesie?
Masz przed sobą rozwód, to jedna z najbardziej stresogennych sytuacji, jaka może nas dotknąć, dlatego to na nim warto się skupić i na ten moment niczego więcej sobie nie dokładać. Przyjdzie taki czas, kiedy będziesz mieć to za sobą, wtedy uporządkujesz sprawy urzędowe, potem dobrze byłoby jeszcze trochę odpocząć i dopiero wówczas, już na spokojnie, bez emocji, ale i z tak zwaną wolną głową, pomyśleć co dalej.
967 2019-08-07 02:04:49 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2019-08-07 02:05:56)
U mnie kiepsko, ale stabilnie. W pracy właśnie skończył mi się projekt, którym rozpraszałam się przez ostatnie pół roku i który trafił mi się w dobrym momencie, bo był pozytywnie angażujący. Teraz kiedy zniknęły rozpraszacze muszę zastanowić się co dalej i to jest przerażające, bo nie wiem. Raczej nie będę chciała wrócić na terapię - nie odczuwam jej braku i chyba nie mam niczego nowego do przegadania. To, co chciałam przegadać już przegadałam. Dojrzałam w końcu do tego, żeby wziąć jakiś urlop i chociaż nadal boję się zostać sama ze swoimi myślami aż na dwa tygodnie, to już nie będę przed tym uciekać. A poza tym to nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem.
W chwili, gdy zniknęło to, co dotychczas Cię angażowało, świat Twoich przeżyć skupi się pewnie na najważniejszej osobie, a jesteś nią Ty. Nie warto uciekać w jakiś aktywizm, tylko po to, by oddalić spotkanie z sobą samą. Bo właściwie, to wyruszasz na powitanie z kimś nowym, kto kształtuje się teraz w Twoim wnętrzu. Kimś gotowym, aby żyć w nowej rzeczywistości. I wcale nie musi to być gorsze życie.
A co do urlopu... Kilka lat temu miałam taką feralną serię: posypało mi się w życiu uczuciowym, moja mama była operowana na nowotwór, ja w tym samym czasie zmieniałam pracę na bardziej odpowiedzialną i czasochłonną. Przydzielono mi funkcję kierowniczą w nowopowstającym zespole, a ja dotąd pracowałam autonomicznie i zarządzanie jakąkolwiek grupą ludzi oraz praca nad projektami, których miałam być autorem, wydawała mi się czymś daleko przekraczającym moje kompetencje. Trudno mi powiedzieć, czy cierpiałam wówczas na jakąś formę depresji, bo niby lekarz zdiagnozował takową, ale jeśli już, to była to depresja reaktywna. Z perspektywy czasu oceniam to raczej jako silne załamanie nerwowe.
Pamiętam, że czytałam wówczas książkę o młodziutkim himalaiście, który zanim wspiął się na Dach Świata uległ bardzo poważnemu wypadkowi i niemal dwa lata spędził unieruchomiony. Jedyne na co patrzył leżąc i rozmyślając o wszystkich straconych szansach, to zdjęcie Mount Everest wiszące na ścianie w jego pokoju, ofiarowane mu przez kogoś bliskiego. Marzenie zdobycia tego szczytu, wola jaka narodziła się w sercu i umyśle tego chłopaka spowodowały, że wrócił do sprawności i osiągnął swój cel.
Lektura tej książki tak mnie poruszyła, że w tej swojej depresji, w krótkim czasie wyprawiłam się w wysokie góry. Ja też chciałam coś w sobie pokonać. Gdy stanęłam na szczycie, gdy popatrzyłam na to, jak maleńkie jest wszytko tam, poniżej, to z tego czterotysięcznika uroczyście cisnęłam w przepaść całą tę moją depresję, całą trudną sytuację i wiele innych spraw, które wówczas były dla mnie ograniczeniem. Z tej wyprawy wróciłam inna. Zdrowsza. Silniejsza. Mądrzejsza. Niedługo potem, rozpoczęła się nowa, przepiękna historia mojego życia...
Jedź na wakacje CS. Koniecznie! ; - )))
Piszesz, że nie wiesz co zrobić z życiem. Za to ono wie, co zrobić z Tobą ; - ) Daj mu się poprowadzić. Odwagi!
Wczoraj natknęłam się czytając Dzieciom bajki i tak dziś pasowało mi tu wkleić:)
Bajka o zasmuconym smutku
Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka.
Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem,
a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej,
szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać.
Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem.
Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała:
"Kim jesteś?" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy,
a blade wargi wyszeptały: "Ja? ... Nazywają mnie smutkiem"
"Ach! Smutek!", zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego.
"Znasz mnie?", zapytał smutek niedowierzająco.
"Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
"Tak sądzisz ..., zdziwił się smutek, "to dlaczego nie uciekasz przede mną.
Nie boisz się?" "A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły?
Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka.
Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?" "Ja ... jestem smutny."
odpowiedział smutek łamiącym się głosem.
Staruszka usiadła obok niego. "Smutny jesteś ...",
powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. "A co Cię tak bardzo zasmuciło?"
Smutek westchnął głęboko.
Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać?
Ileż razy już o tym marzył. "Ach, ... wiesz ...", zaczął powoli i z namysłem,
"najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi.
Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi
i towarzyszyć im przez pewien czas.
Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem.
Boją się mnie jak morowej zarazy." I znowu westchnął.
"Wiesz ..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić.
Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać.
A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności.
Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału.
Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać.
I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane.
Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez.
Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności."
"Masz rację,", potwierdziła staruszka, "ja też często widuję takich ludzi."
Smutek jeszcze bardziej się skurczył. "Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi.
Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą.
Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany.
Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy.
Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany,
która co pewien czas się otwiera. A jak to boli!
Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem
i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany.
Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał.
Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem.
Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia." Smutek zamilkł.
Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze,
potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem.
Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.
"Płacz, płacz smutku.", wyszeptała czule.
"Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił.
Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam.
Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona."
Smutek nagle przestał płakać.
Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę:
"Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?"
"Ja?", zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko,
jak małe dziecko. "JA JESTEM NADZIEJA!"
Autor anonimowy
A to dla podtrzymania lżejszego nastroju, a jestem przekonana, że szybko zawita...
Nigdy nie przypuszczałam, że jm może nie chcieć mieć kontaktu z dziećmi. Sądziłam raczej, że niezależnie od tego, co będzie między nami i czy będziemy się dogadywać, ogarnie się w końcu i będzie chciał uczestniczyć w ich życiu. Póki co zwyczajnie je wymazał jakby nie istniały. Nie wiem jak to wszystko zrobię w pojedynkę i nie chodzi o czas czy pieniądze.
Cóż.. wydaje mi się, że może i będzie chciał, jak w głowie oddzieli sobie dzieci i Ciebie. Bo na kontakt z Tobą to On nie ma siły teraz.
a poniewaź każdy kij ma 2 końce, może jednak przestań na niego liczyć i jakby co, niech będzie dodatkiem.
Ogarnij sprawy formalne, a potem szukaj towarzysza życia..
Wiem jak się czujesz, to dzikie uczucie, jak masz poukładane życie i nagle zniknie jakiś ważny element.
a poniewaź każdy kij ma 2 końce, może jednak przestań na niego liczyć i jakby co, niech będzie dodatkiem.
Nie liczę na niego. Co nie zmienia faktu, że matka choćby najbardziej się starała, to NIGDY nie zastąpi dziecku ojca ani pełnej rodziny.
Ogarnij sprawy formalne, a potem szukaj towarzysza życia..
Nie planuję nikogo szukać.
CS Lady to co mogę Ci poradzić to nie nakręcaj się.Byłam w takiej sytuacji i wiem że nie można chcieć i robić za dwoje.Kłóciłam się wnerwiałam i nic nie dało,może nawet i celowo wkurzał tak bo wiedział że to mnie boli.Jak zobojętniłam się i wyszłam w końcu z założenia że jak sobie ułożyć relacje tak będzie miał to zaczęło się to zmieniać.Ja wnerwiałam się jak kolega psycholog mówił mi że dzieci są bardziej mobilne,potrafią szybciej zaakceptować i przystosować się do sytuacji.Oburzało mnie to bo jak to przecież są w niepełnej rodzinie a chciałam dla nich wszystko co najlepsze,i idealne życie,wspaniałą rodzinę. Po czasie Ojciec bardziej zaczął się starać a Dzieci myślę że szczęśliwe.Odpuść CS a ułoży się zobaczysz.N ie ma idealnych sytuacji i rozwiązań możesz tylko okazywać Dzieciom jak najwięcej wsparcia i miłości.Myślę że to czego potrzebujecie najbardziej to spokój emocjonalny.
974 2019-08-08 07:53:00 Ostatnio edytowany przez MalaMe (2019-08-08 08:07:38)
Nigdy nie przypuszczałam, że jm może nie chcieć mieć kontaktu z dziećmi. Sądziłam raczej, że niezależnie od tego, co będzie między nami i czy będziemy się dogadywać, ogarnie się w końcu i będzie chciał uczestniczyć w ich życiu. Póki co zwyczajnie je wymazał jakby nie istniały. Nie wiem jak to wszystko zrobię w pojedynkę i nie chodzi o czas czy pieniądze.
Kontaktu z dziećmi to on i może chce, lecz obecna sytuacja wymusza na nim nie utrzymywanie tego kontaktu, bo w ten sposób miałby także kontakt z Tobą, a tego pewnie też chce uniknąć jego nowa miłostka. Można się domyślać, że tamtej kobiecie zależy na tym, aby jego kontakt z jego przeszłością został, jeśli nie całkowicie zerwany - co pewnie dla nich, dla niej, dla niego, byłoby idealnym rozwiązaniem - to przynajmniej bardzo mocno ograniczony. I to właśnie się teraz dzieje.
975 2019-08-08 09:50:09 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-08 09:55:51)
Nie miałam na myśli aktywnych poszukiwań tylko nastawienie ze ex nie musi być ostatnią miłością życia..
Kontakty z dziećmi zalatw formalnie.
Ze swojej strony zrobilas wszystko a wyrzuty o to ze nie mają tradycyjnej rodziny zostaw ex.
Wiele dzieci nie ma i są szczęśliwe.
Uwierz gdyby były większe musialabys patrzeć jak cierpią. Może odezwa się tu dziewczyny którym rozpadło się małżeństwo na etapie malutkich dzieci i podzielą doświadczeniami?
.
Tak mała Me niewinny On w szponach złej jedzy..:) daj spokój jakby chciał to by był przy dzieciach i żadna baba by go nie powstrzymała.