Rozstanie po ponad 10 latach związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po ponad 10 latach związku

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 1,211 ]

586

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Przepłakałam kolejny wieczór. A po wczorajszym w miarę dobrym dniu myślałam, że może to jakiś przełom. (...)

Coś jest ze mną mocno nie tak, bo regularnie mam ochotę, żeby do niego napisać i choć przez chwilę lepiej się poczuć. (...)

Przypominam Ci, że jesteś... człowiekiem i z tego powodu przeżywasz różne uczucia, także smutek, rozpacz, tęsknotę,... i wiele innych.

Chcesz napisać do jm? Napisz, tylko tego co napiszesz nie wysyłaj, chowaj do szuflady, pisanie jest przecież formą terapii.



Pytałaś o to, jak radzić sobie z uczuciami. Pozwolić im istnieć, nie ukrywać; niechowane po pewnym czasie zmniejszą swe nasilenia, kiedyś - być może - znikną.

Zobacz podobne tematy :

587 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-14 21:24:50)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Coś jest ze mną mocno nie tak, bo regularnie mam ochotę, żeby do niego napisać i choć przez chwilę lepiej się poczuć. A przecież to nic nie da - byłoby tylko gorzej. Zresztą on już nie jest tą osobą, z którą naprawdę chciałabym porozmawiać.

Jeżeli jest jakiś idealny wzorzec Cslady rozstającej się z mężem przeżywającej trudne chwile to może nie jest tak tylko ile razy się będziesz z nim rozwodzić - tęsknisz,masz miłość jeszcze w sobie ale nie możesz z nią trafić nie wiadomo co z nią zrobić normalne nie dowalaj tym sobie .Oprócz miłości masz też różne uczucia nic dziwnego w tym nie ma.Tak szybko nie da się wytracić wszystkiego.
Nie musisz mieć precyzyjnego planu na emocje.

588

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Coś jest ze mną mocno nie tak, bo regularnie mam ochotę, żeby do niego napisać i choć przez chwilę lepiej się poczuć. A przecież to nic nie da - byłoby tylko gorzej. Zresztą on już nie jest tą osobą, z którą naprawdę chciałabym porozmawiać.

Wiesz co by napisała Elle88?
Że przechodzisz detoks. Teraz jeszcze masz nawroty ochoty na stary narkotyk.

cslady, ta "konfrontacja' naprawdę wyjdzie Ci na zdrowie. Jest takie powiedzenie żeby nabardziej strzec się gniewu dobrego człowieka.
Wybacz brutalne i uliczne słowa : Zdrowy, uzasadniony wk...rw jest baaaardzo dobry.Szczególnie u osoby zrównoważonej. ;-)
Obudziłaś się już i ... to dobrze big_smile Teraz - twarda ,spokojna, niezmienna linia działania ;-)

589

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Coś jest ze mną mocno nie tak, bo regularnie mam ochotę, żeby do niego napisać i choć przez chwilę lepiej się poczuć. A przecież to nic nie da - byłoby tylko gorzej. Zresztą on już nie jest tą osobą, z którą naprawdę chciałabym porozmawiać.

Spokojnie, spokojnie, będzie lepiej.
Chyba tak to trochę było, że był Twoim jedynym prawdziwym odniesieniem i teraz brak kierunku, brak innego człowieka niejako 'w zastępstwie' na trudne chwile.
Minie, @Lady, minie. Wszystko z Tobą ok, huśtawka, wczoraj lepiej, dzisiaj gorzej. No musi trwać.
Hm..., potrzebujesz pogadać w takich chwilach czy lepiej Ci przespać ?

590

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Wielokropek napisał/a:

Chcesz napisać do jm? Napisz, tylko tego co napiszesz nie wysyłaj, chowaj do szuflady, pisanie jest przecież formą terapii.

Teraz to równie dobrze mogę wysłać, bo i tak mnie wszędzie zablokował, więc zwyczajnie nie dostanie wiadomości. Jednak nie czuję potrzeby pisania dla samego pisania. Bardziej kusi możliwość napisania i wysłania ze świadomością, że on to może odczytać.

random.further napisał/a:

Hm..., potrzebujesz pogadać w takich chwilach czy lepiej Ci przespać ?

Pewnie bardziej pogadać.

591

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Myślałam o prehistorycznym sposobie przekazywania wiadomości - o liście. smile

592

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Tyle razy próbowałam z nim rozmawiać czy pisać do niego rzeczy, których on i tak nigdy nie przeczytał, że to chyba nie ma znaczenia czy pisałabym teraz list czy coś innego. To byłyby kolejne słowa, które trafiłyby w próżnię. No ale spróbować zawsze mogę.

593 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-05-14 22:49:23)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

"Mowa bywa źródłem nieporozumień", jak rzekł kiedyś pewien mądry człowiek. smile

Myślałam, byś pisała listy (przyznałaś jednak, że nie masz takiej potrzeby) i chowała je do szuflady lub darła na drobne strzępy. Do głowy mi nie przyszło proponowanie korespondowania z jm.

594

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Tyle razy próbowałam z nim rozmawiać czy pisać do niego rzeczy, których on i tak nigdy nie przeczytał, że to chyba nie ma znaczenia czy pisałabym teraz list czy coś innego. To byłyby kolejne słowa, które trafiłyby w próżnię. No ale spróbować zawsze mogę.

Tylko co by Ci to miało dac? Czy nie byłoby to jedynie dodatkowe dla Ciebie upokorzenie?
On prawdopodobnie wie to wszystko, co czujesz.
Gdzie podziala Twoja zlosc z ubiegłych dni?

595

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Tyle razy próbowałam z nim rozmawiać czy pisać do niego rzeczy, których on i tak nigdy nie przeczytał, że to chyba nie ma znaczenia czy pisałabym teraz list czy coś innego. To byłyby kolejne słowa, które trafiłyby w próżnię. No ale spróbować zawsze mogę.

Czy gdyby nagle okazało się, że chce do Ciebie wrócić, nie ważne z jakich powodów, zgodziłabyś się?

596

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
SonyXperia napisał/a:

Czy gdyby nagle okazało się, że chce do Ciebie wrócić, nie ważne z jakich powodów, zgodziłabyś się?

Chyba nie. Nie będę się zapierać, że na 100% nie, bo tego nigdy nie wiadomo. Jednak nie wiem co musiałoby się stać, żebym chciała z nim być. Natomiast chciałabym mieć z nim normalny kontakt. Nie codzienny, nawet nie przyjacielski. Chciałabym, żeby zachowywał się po prostu jak dorosły człowiek. Jeśli cokolwiek miałabym mu jeszcze do powiedzenia, to właśnie to, a nie proszenie go o to, żeby wrócił. Nie umiem zaakceptować go z jego frajerzeniem - cały czas oczekuję, by się ogarnął i przynajmniej był ojcem, skoro bycie mężem sobie odpuścił. Wiem, że niestety go do tego nie zmuszę i nawet nie mam takiego zamiaru.

Benita72 napisał/a:

Gdzie podziala Twoja zlosc z ubiegłych dni?

Zła jestem głównie w ciągu dnia, gdy mam na to energię. Wieczory najchętniej przepłakałabym pod kołdrą z bezsilności i zrezygnowania.

597 Ostatnio edytowany przez Iwona40 (2019-05-15 21:47:23)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Tyle razy próbowałam z nim rozmawiać czy pisać do niego rzeczy, których on i tak nigdy nie przeczytał, że to chyba nie ma znaczenia czy pisałabym teraz list czy coś innego. To byłyby kolejne słowa, które trafiłyby w próżnię. No ale spróbować zawsze mogę.

Przeczytałam twój wątek cslady i uważam że jesteś dzielna jako kobieta i matka,  i wobec męża i jego kochanki zachowujesz się w porządku. Twój wpis do którego się odnoszę jest bardzo smutny. Życzę tobie dużo siły by przetrwać ten trudny okres.
I rzeczywiście dobra formą terapii jest pisanie pamiętnika  lub listów do szuflady by poradzić sobie z emocjami.
A jm winny jest spędzać czas z dziećmi i wspolfinansowac je w procesie wychowania aż do co najmniej 18 r.z. ale w tej sytuacji rozmawiać z jm wyłącznie za pośrednictwem adwokata.  Może jednak z czasem tatuś dojrzeje ...

598

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Cs mogę Cię o coś zapytać?

599

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Edmund Dantes napisał/a:

Cs mogę Cię o coś zapytać?

Zapytać zawsze można.

Iwona40 napisał/a:

Przeczytałam twój wątek cslady i uważam że jesteś dzielna jako kobieta i matka,  i wobec męża i jego kochanki zachowujesz się w porządku. Twój wpis do którego się odnoszę jest bardzo smutny. Życzę tobie dużo siły by przetrwać ten trudny okres.
I rzeczywiście dobra formą terapii jest pisanie pamiętnika  lub listów do szuflady by poradzić sobie z emocjami.
A jm winny jest spędzać czas z dziećmi i wspolfinansowac je w procesie wychowania aż do co najmniej 18 r.z. ale w tej sytuacji rozmawiać z jm wyłącznie za pośrednictwem adwokata.  Może jednak z czasem tatuś dojrzeje ...

Dzięki. Ja już nie wierzę w to, że on dojrzeje. Tzn. może mam jeszcze nadzieję, ale już w to nie wierzę. Z tymi listami to się zastanowię. Może napiszę i schowam do szuflady, żeby zostały na wypadek, gdybym on za kilka miesięcy/lat obudził się, a ja miałabym całkowite zaćmienie i rozważałabym wejście drugi raz do tej samej rzeki.

600 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-05-16 10:17:44)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Czy gdyby nagle okazało się, że chce do Ciebie wrócić, nie ważne z jakich powodów, zgodziłabyś się?

Chyba nie. Nie będę się zapierać, że na 100% nie, bo tego nigdy nie wiadomo. Jednak nie wiem co musiałoby się stać, żebym chciała z nim być. Natomiast chciałabym mieć z nim normalny kontakt. Nie codzienny, nawet nie przyjacielski. Chciałabym, żeby zachowywał się po prostu jak dorosły człowiek. Jeśli cokolwiek miałabym mu jeszcze do powiedzenia, to właśnie to, a nie proszenie go o to, żeby wrócił. Nie umiem zaakceptować go z jego frajerzeniem - cały czas oczekuję, by się ogarnął i przynajmniej był ojcem, skoro bycie mężem sobie odpuścił. Wiem, że niestety go do tego nie zmuszę i nawet nie mam takiego zamiaru.

Nie będziesz mieć z nim normalnego kontaktu, ponieważ taki kontakt nie leży w jego interesie, dlatego on do tego nie dopuszcza, nie pozwala na normalną rozmowę. W stosunku do Ciebie pozostała mu rola dupka, bo tylko w ten sposób może się całkowicie odciąć.

Wydaje mi się, że jeszcze nie do końca straciłaś złudzenia, i jesteś na etapie ambiwalentnych uczuć do niego - z jednej strony coś się tam jeszcze tli, stąd odpowiedź "chyba nie".

601

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Cs, co było najtrudniejsze do przejścia?
Sposób - czyli oblubienica,brak szczerości i Matrix jaki wytworzył, czy sam fakt rozpadu?

602

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Zdecydowanie sposób w jaki to zrobił. To mnie nadal boli i uwiera.

603 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-05-16 20:34:19)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Zdecydowanie sposób w jaki to zrobił. To mnie nadal boli i uwiera.

A nie jest tak, że jedynie sposób dolewa oliwy do ognia?
Gdyby powiedział kulturalnie i po ludzku - jak to się rzadko w takich sytuacjach zdarza - że nie kocha, bo pokochał inną, że odchodzi, że zostawia, Ciebie, dzieci, was, że rozpoczyna nowe życiu u boku innej kobiety, to naprawdę byłby dobry sposób? Nie byłoby szoku? Nie byłoby rozpaczy? Próby zrozumienia, wyjaśnienia?
Byłoby tak samo, bo cokolwiek by nie zrobił porzucający, jeśli dowiadujemy się że dla drugiej osoby nie znaczymy już nic, sposób w jaki się tego dowiadujemy nie ma żadnego znaczenia.

604

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Oczywiście, że nie byłoby tak samo i że sposób ma znaczenie. W tym momencie sam fakt, że przestał mnie kochać i kocha inną to jest tylko nikły ułamek krzywdy, którą mi zrobił. Idealnych rozstań nie ma - mógłby mi nawet wykrzyczeć w twarz, że mnie nie kocha, ale... powinien to zrobić już rok temu. Powinien odejść zwyczajnie, nie kłamać, nie zwodzić, nie ranić celowo, nie zrywać kontaktu ze mną i z dziećmi blokadami, nie pozwalać kochance na czytanie naszych rozmów i dzwonienie do mnie itp. To robi ogromną różnicę.

605

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
SonyXperia napisał/a:
cslady napisał/a:

Zdecydowanie sposób w jaki to zrobił. To mnie nadal boli i uwiera.

A nie jest tak, że jedynie sposób dolewa oliwy do ognia?
Gdyby powiedział kulturalnie i po ludzku - jak to się rzadko w takich sytuacjach zdarza - że nie kocha, bo pokochał inną, że odchodzi, że zostawia, Ciebie, dzieci, was, że rozpoczyna nowe życiu u boku innej kobiety, to naprawdę byłby dobry sposób? Nie byłoby szoku? Nie byłoby rozpaczy? Próby zrozumienia, wyjaśnienia?
Byłoby tak samo, bo cokolwiek by nie zrobił porzucający, jeśli dowiadujemy się że dla drugiej osoby nie znaczymy już nic, sposób w jaki się tego dowiadujemy nie ma żadnego znaczenia.

Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono. Nikt nie odpowie na pytanie co by było gdyby mąż Cslady zachował się inaczej. Ale gdyby zachował się jak człowiek, nadal interesował dziećmi, jakoś sensownie podszedł do spraw finansowych, to zapewne niepewność dotycząca zwykłych codziennych spraw byłaby mniejsza. Uczucia rozpaczy, żałoby po związku pewnie to nie zmniejsza, ale chyba łatwiej się ponownie usamodzielnić.

606

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Cóż, w kwestii samego żalu i rozpaczy wiele to nie zmienia. Jeśli jednak człowiek z którym zyjesz długo , do którego masz zaufanie pokazuje że ma za nic Twoje uczucia i potraktuje brutalnie, to zawsze z tyłu głowy zostanie, czy kolejny mężczyzna którego spotkasz w życiu a wydaje się tego zaufania godny- nie zaskoczy Cię czymś podłym, co tak Cię wbije w ziemię, że się nie pozbierasz. Więc różnica jest ogromna.

607

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Więc w jaki sposób nagle dla kochanki porzucić żonę z dziećmi tak żeby czuła iż po raz drugi będzie mog łatwiej zaufać? Nie ma takiego sposobu.

608

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Lagrange napisał/a:

Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono. Nikt nie odpowie na pytanie co by było gdyby mąż Cslady zachował się inaczej. Ale gdyby zachował się jak człowiek, nadal interesował dziećmi, jakoś sensownie podszedł do spraw finansowych, to zapewne niepewność dotycząca zwykłych codziennych spraw byłaby mniejsza. Uczucia rozpaczy, żałoby po związku pewnie to nie zmniejsza, ale chyba łatwiej się ponownie usamodzielnić.

Masz rację. Na uczucia nie mamy wpływu, mamy wpływ na to co z nimi zrobimy. Ludzie się odkochują i zakochują w kimś innym, zdarza się, ale o ile to można jeszcze przełknąć i przynajmniej usiłować rozumieć, o tyle tutaj to poszło za daleko i sposób, w jaki jm potraktował swoją dotychczasową rodzinę, bo przecież nie tylko żonę, ale i dzieci - rzuca na niego naprawdę paskudne światło. Nad czymś takim nie da się przejść obojętnie. Każda zdrada boli, ale tutaj dochodzą do tego dodatkowe czynniki.

cslady napisał/a:

Idealnych rozstań nie ma - mógłby mi nawet wykrzyczeć w twarz, że mnie nie kocha, ale... powinien to zrobić już rok temu.

Wydaje mi się, że zwykle tak jest, że nawet sama zdrada boli mniej, pomimo że boli bardzo, niż świadomość bycia oszukiwaną/oszukiwanym, zwłaszcza przez wiele miesięcy. Po czymś takim na drugą osobę już nigdy nie można spojrzeć w taki sam sposób jak wcześniej. Można nadal z nią być, dzielić życie, z czasem nawet czuć się całkiem szczęśliwym, ale w naszych oczach to już jest zupełnie inny człowiek, bo wiemy o nim, że zdolny jest do jednej z najgorszych podłości, jaką można wyrządzić podobno najbliższej osobie.

609

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

"Wydaje mi się, że zwykle tak jest, że nawet sama zdrada boli mniej, pomimo że boli bardzo, niż świadomość bycia oszukiwaną/oszukiwanym, zwłaszcza przez wiele miesięcy. Po czymś takim na drugą osobę już nigdy nie można spojrzeć w taki sam sposób jak wcześniej. Można nadal z nią być, dzielić życie, z czasem nawet czuć się całkiem szczęśliwym, ale w naszych oczach to już jest zupełnie inny człowiek, bo wiemy o nim, że zdolny jest do jednej z najgorszych podłości, jaką można wyrządzić podobno najbliższej osobie."

Myślę identycznie.

610 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-05-17 13:49:08)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Olinka napisał/a:

Wydaje mi się, że zwykle tak jest, że nawet sama zdrada boli mniej, pomimo że boli bardzo, niż świadomość bycia oszukiwaną/oszukiwanym, zwłaszcza przez wiele miesięcy. Po czymś takim na drugą osobę już nigdy nie można spojrzeć w taki sam sposób jak wcześniej. Można nadal z nią być, dzielić życie, z czasem nawet czuć się całkiem szczęśliwym, ale w naszych oczach to już jest zupełnie inny człowiek, bo wiemy o nim, że zdolny jest do jednej z najgorszych podłości, jaką można wyrządzić podobno najbliższej osobie.

Olinko, czy nie uważasz, że jednak pewną naiwnością jest sądzenie, że istnieją i chodzą po ziemi osoby, które są POZBAWIONE POTENCJAŁU, ktory pozwalałby im oszukiwać drugiego człowieka, nawet przez wiele miesięcy? Każdy tak może zrobić, bo to indywidualny WYBÓR. Najbardziej boli, że wobec mnie ta osoba tak postąpiła, mnie skrzywdziła, mnie nie uszanowała, ze mną się nie liczyła. Cierpi miłość do siebie.

611

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
MagdaLena1111 napisał/a:
Olinka napisał/a:

Wydaje mi się, że zwykle tak jest, że nawet sama zdrada boli mniej, pomimo że boli bardzo, niż świadomość bycia oszukiwaną/oszukiwanym, zwłaszcza przez wiele miesięcy. Po czymś takim na drugą osobę już nigdy nie można spojrzeć w taki sam sposób jak wcześniej. Można nadal z nią być, dzielić życie, z czasem nawet czuć się całkiem szczęśliwym, ale w naszych oczach to już jest zupełnie inny człowiek, bo wiemy o nim, że zdolny jest do jednej z najgorszych podłości, jaką można wyrządzić podobno najbliższej osobie.

Olinko, czy nie uważasz, że jednak pewną naiwnością jest sądzenie, że istnieją i chodzą po ziemi osoby, które są POZBAWIONE POTENCJAŁU, ktory pozwalałby im oszukiwać drugiego człowieka, nawet przez wiele miesięcy? Każdy tak może zrobić, bo to indywidualny WYBÓR. Najbardziej boli, że wobec mnie ta osoba tak postąpiła, mnie skrzywdziła, mnie nie uszanowała, ze mną się nie liczyła. Cierpi miłość do siebie.

Magdalena, Ty masz potencjał aby zostać milionerką.Seksbombą, morderczynią, stręczycielką czy kim tam sobie wymyślisz.
Jak każdy.
Wybór to nie tylko postępowanie pomimo potencjału, ale również wyborem jest pozbawienie się 'fundamentu' tego potencjału.
Tak samo jak wśród osób po toksycznych związkach .Mogą albo TYLKO unikać osób które są dla nich (nie dla wszystkich) toksyczne, jak również mogą dokonać WYBORU aby zmienić w sobie te rzeczy które powodują że ktoś/coś jest dla nich toksyczne.
Ot ,taka odpowiedzialność nie tylko za swoje wybory, innych ludzi ale przede wszystkim za siebie.

Można się rozstać z żoną, mężem, partnerką kiedy coś się wypali lub nie uda się tego posklejać - bez takiego kombinatorstwa i z szacunkiem dla drugiej osoby.Zanim poznas się kogoś innego lub będzie miało potencjalną kochankę.
A nawet jeśli pojawi się -> to nie oszukiwać drugiej osoby.I nie niszczyć jej.Bo właśnie tym jest takie (jak tutaj) postępowanie.

612 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-05-17 14:31:04)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Edmund Dantes napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Olinka napisał/a:

Wydaje mi się, że zwykle tak jest, że nawet sama zdrada boli mniej, pomimo że boli bardzo, niż świadomość bycia oszukiwaną/oszukiwanym, zwłaszcza przez wiele miesięcy. Po czymś takim na drugą osobę już nigdy nie można spojrzeć w taki sam sposób jak wcześniej. Można nadal z nią być, dzielić życie, z czasem nawet czuć się całkiem szczęśliwym, ale w naszych oczach to już jest zupełnie inny człowiek, bo wiemy o nim, że zdolny jest do jednej z najgorszych podłości, jaką można wyrządzić podobno najbliższej osobie.

Olinko, czy nie uważasz, że jednak pewną naiwnością jest sądzenie, że istnieją i chodzą po ziemi osoby, które są POZBAWIONE POTENCJAŁU, ktory pozwalałby im oszukiwać drugiego człowieka, nawet przez wiele miesięcy? Każdy tak może zrobić, bo to indywidualny WYBÓR. Najbardziej boli, że wobec mnie ta osoba tak postąpiła, mnie skrzywdziła, mnie nie uszanowała, ze mną się nie liczyła. Cierpi miłość do siebie.

Magdalena, Ty masz potencjał aby zostać milionerką.Seksbombą, morderczynią, stręczycielką czy kim tam sobie wymyślisz.
Jak każdy.
Wybór to nie tylko postępowanie pomimo potencjału, ale również wyborem jest pozbawienie się 'fundamentu' tego potencjału.
Tak samo jak wśród osób po toksycznych związkach .Mogą albo TYLKO unikać osób które są dla nich (nie dla wszystkich) toksyczne, jak również mogą dokonać WYBORU aby zmienić w sobie te rzeczy które powodują że ktoś/coś jest dla nich toksyczne.
Ot ,taka odpowiedzialność nie tylko za swoje wybory, innych ludzi ale przede wszystkim za siebie.

Można się rozstać z żoną, mężem, partnerką kiedy coś się wypali lub nie uda się tego posklejać - bez takiego kombinatorstwa i z szacunkiem dla drugiej osoby.Zanim poznas się kogoś innego lub będzie miało potencjalną kochankę.
A nawet jeśli pojawi się -> to nie oszukiwać drugiej osoby.I nie niszczyć jej.Bo właśnie tym jest takie (jak tutaj) postępowanie.

W pełni się z tym zgadzam. To samo chyba zeesztą napisałam, chociaż bardziej zwięźle, tak mi się przynajmniej wydaje.
Chodzi o to, żeby jasno sobie powiedzieć, że KAŻDY, dosłownie KAŻDY może dokonać dowolną podłość. Jest pełno na to dowodów historycznych i najbardziej znanych w psychologii eksperymentów (Millgrama z rażeniem prądem, Zimbardo eksperyment więzienny i in), więc nie ma co żyć w iluzji. Zdrada pozbawia tej iluzji, to fakt.
W życiu z kimś po zdradzie, jak mnie się wydaje, największym problemem jest, że już nigdy nie uwierzę, że jestem dla tej osoby kimś wyjątkowym, czyli skarbem, który partner chce chronić. A długotrwale oszustwo pozbawia złudzeń, że było się na tyle wyjątkowym i ważnym dla partnera, żeby uszanował moje uczucia, pragnienia, marzenia i potrzeby

613 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-05-17 14:56:43)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Tylko pytanie, czy porzucona osoba, której świat leci w gruzy w jednej chwili i która chce odpowiedzi na milion pytań typ "dlaczego", "jak to się stało", "czemu akurat spotkało to mnie" itp. ma doceniać coś w rodzaju - nie wiem jak to nazwać - dostąpienia łaski bycia fair mimo wszystko.
Mnie się wydaje, że to jest mydlenie sobie oczu, że wtedy inaczej może patrzylibyśmy na ukochaną osobę. Problem w tym,że w uczuciach nie ma bycia 'fair'.

614

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
MagdaLena1111 napisał/a:

Olinko, czy nie uważasz, że jednak pewną naiwnością jest sądzenie, że istnieją i chodzą po ziemi osoby, które są POZBAWIONE POTENCJAŁU, ktory pozwalałby im oszukiwać drugiego człowieka, nawet przez wiele miesięcy? Każdy tak może zrobić, bo to indywidualny WYBÓR. Najbardziej boli, że wobec mnie ta osoba tak postąpiła, mnie skrzywdziła, mnie nie uszanowała, ze mną się nie liczyła. Cierpi miłość do siebie.

Chyba się nie zrozumiałyśmy, bo jak najbardziej uważam, co zresztą pośrednio zawarłam w tym samym poście, tylko nieco wyżej, że potencjał ma niemal każdy z nas, pozostaje kwestia tego co z tym zrobimy. I tak jak nie mamy wpływu na pojawienie się swoich uczuć, ale mamy wpływ na to czy pozwolimy im się zdominować, tak samo mamy wpływ na to, w jaki sposób potraktujemy drugą osobę, kiedy już damy się ponieść falom zauroczenia.

615 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-05-17 17:15:06)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Olinka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Olinko, czy nie uważasz, że jednak pewną naiwnością jest sądzenie, że istnieją i chodzą po ziemi osoby, które są POZBAWIONE POTENCJAŁU, ktory pozwalałby im oszukiwać drugiego człowieka, nawet przez wiele miesięcy? Każdy tak może zrobić, bo to indywidualny WYBÓR. Najbardziej boli, że wobec mnie ta osoba tak postąpiła, mnie skrzywdziła, mnie nie uszanowała, ze mną się nie liczyła. Cierpi miłość do siebie.

Chyba się nie zrozumiałyśmy, bo jak najbardziej uważam, co zresztą pośrednio zawarłam w tym samym poście, tylko nieco wyżej, że potencjał ma niemal każdy z nas, pozostaje kwestia tego co z tym zrobimy. I tak jak nie mamy wpływu na pojawienie się swoich uczuć, ale mamy wpływ na to czy pozwolimy im się zdominować, tak samo mamy wpływ na to, w jaki sposób potraktujemy drugą osobę, kiedy już damy się ponieść falom zauroczenia.

Chyba rzeczywiście się nie zrozumiałyśmy :-D
Przecież moje PYTANIE dotyczyło pewnej naiwności, która zawarta jest w wierze, że osoba, której zaufaliśmy i której się powierzyliśmy nie zawiedzie pokładanych w niej uczuć, pragnień, zaufania i nadziei. Niby dlaczego miałoby tak być? Dlatego, że to ja tej osobie zaufałam, ja powierzyłam się jej? Chyba trochę to za mało?

616

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
MagdaLena1111 napisał/a:

Chyba rzeczywiście się nie zrozumiałyśmy :-D
Przecież moje PYTANIE dotyczyło pewnej naiwności, która zawarta jest w wierze, że osoba, której zaufaliśmy i której się powierzyliśmy nie zawiedzie pokładanych w niej uczuć, pragnień, zaufania i nadziei. Niby dlaczego miałoby tak być? Dlatego, że to ja tej osobie zaufałam, ja powierzyłam się jej? Chyba trochę to za mało?

Wiem o co Ci chodzi. Ja po prostu nie zakładam, że jeśli osoba, która ma wybór, dokona go na moją niekorzyść, w przeciwnym razie wiązanie się z kimkolwiek byłoby pozbawione najmniejszego sensu. Związek musi bazować na zaufaniu i na wierze, że jeśli ktoś deklaruje, że mnie kocha i chce ze mną być, to mnie nie skrzywdzi, a że życie pokazuje, co pokazuje, a ludzie pomimo składanych deklaracji dokonują krzywdzących drugą osobę wyborów, to już zupełnie inna bajka. Tym niemniej podkreślam - to że komuś ufamy z automatu nie czyni nas naiwnymi, to raczej druga strona ma problem z utrzymaniem w pionie swojego moralnego kręgosłupa.

617 Ostatnio edytowany przez Pogodna (2019-05-17 17:30:05)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Olinka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Chyba rzeczywiście się nie zrozumiałyśmy :-D
Przecież moje PYTANIE dotyczyło pewnej naiwności, która zawarta jest w wierze, że osoba, której zaufaliśmy i której się powierzyliśmy nie zawiedzie pokładanych w niej uczuć, pragnień, zaufania i nadziei. Niby dlaczego miałoby tak być? Dlatego, że to ja tej osobie zaufałam, ja powierzyłam się jej? Chyba trochę to za mało?

Wiem o co Ci chodzi. Ja po prostu nie zakładam, że jeśli osoba, która ma wybór, dokona go na moją niekorzyść, w przeciwnym razie wiązanie się z kimkolwiek byłoby pozbawione najmniejszego sensu. Związek musi bazować na zaufaniu i na wierze, że jeśli ktoś deklaruje, że mnie kocha i chce ze mną być, to mnie nie skrzywdzi, a że życie pokazuje, co pokazuje, a ludzie pomimo składanych deklaracji dokonują krzywdzących drugą osobę wyborów, to już zupełnie inna bajka. Tym niemniej podkreślam - to że komuś ufamy z automatu nie czyni nas naiwnymi, to raczej druga strona ma problem z utrzymaniem w pionie swojego moralnego kręgosłupa.

Ale tu już wchodzimy trochę na grunt rozmowy o tym, czy zaufanie, którym zostaliśmy obdarzeni z racji bycia czyjąś drugą połówką, stawia nas w sytuacji, że mamy trwać w związku, który nas nie satysfakcjonuje.
Bo chyba jak do tej pory była mowa o tym jak wyjść z takiego związku aby nie zranić drugiej strony lub zranić ją jak najmniej.

618

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

"Ale tu już wchodzimy trochę na grunt rozmowy o tym, czy zaufanie, którym zostaliśmy obdarzeni z racji bycia czyjąś drugą połówką, stawia nas w sytuacji, że mamy trwać w związku, który nas nie satysfakcjonuje.
Bo chyba jak do tej pory była mowa o tym jak wyjść z takiego związku aby nie zranić drugiej strony lub zranić ją jak najmniej."


Jeśli byliśmy czyjąś połówką i zostaliśmy obdarzeni zaufaniem to jeśli to nie był gwałt na nas i porwanie nas w związek na siłę to raczej wszystko mi mówi że daliśmy podstawy aby nam zaufano, a jak przestało się nam podobać w związku to wytrwać raczej ciężko tym ciężej jak jakaś opcja lepszej połówki na widoku.

619

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ranna_Panna napisał/a:

"Ale tu już wchodzimy trochę na grunt rozmowy o tym, czy zaufanie, którym zostaliśmy obdarzeni z racji bycia czyjąś drugą połówką, stawia nas w sytuacji, że mamy trwać w związku, który nas nie satysfakcjonuje.
Bo chyba jak do tej pory była mowa o tym jak wyjść z takiego związku aby nie zranić drugiej strony lub zranić ją jak najmniej."


Jeśli byliśmy czyjąś połówką i zostaliśmy obdarzeni zaufaniem to jeśli to nie był gwałt na nas i porwanie nas w związek na siłę to raczej wszystko mi mówi że daliśmy podstawy aby nam zaufano, a jak przestało się nam podobać w związku to wytrwać raczej ciężko tym ciężej jak jakaś opcja lepszej połówki na widoku.

Czyli jak rozumiem jeśli Twój partner we wtorek będzie Cię dopieszczał , a w czwartek powie "Nie układa się nam ,znalazłem lepszą opcję" -> to nie będziesz mieć żadnych pretensji ani nie będziesz zraniona?

620 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-05-18 09:00:28)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Olinka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Chyba rzeczywiście się nie zrozumiałyśmy :-D
Przecież moje PYTANIE dotyczyło pewnej naiwności, która zawarta jest w wierze, że osoba, której zaufaliśmy i której się powierzyliśmy nie zawiedzie pokładanych w niej uczuć, pragnień, zaufania i nadziei. Niby dlaczego miałoby tak być? Dlatego, że to ja tej osobie zaufałam, ja powierzyłam się jej? Chyba trochę to za mało?

Wiem o co Ci chodzi. Ja po prostu nie zakładam, że jeśli osoba, która ma wybór, dokona go na moją niekorzyść, w przeciwnym razie wiązanie się z kimkolwiek byłoby pozbawione najmniejszego sensu. Związek musi bazować na zaufaniu i na wierze, że jeśli ktoś deklaruje, że mnie kocha i chce ze mną być, to mnie nie skrzywdzi, a że życie pokazuje, co pokazuje, a ludzie pomimo składanych deklaracji dokonują krzywdzących drugą osobę wyborów, to już zupełnie inna bajka. Tym niemniej podkreślam - to że komuś ufamy z automatu nie czyni nas naiwnymi, to raczej druga strona ma problem z utrzymaniem w pionie swojego moralnego kręgosłupa.

Na szczęście, raczej nikt a przynajmniej mało kto zakłada niekorzystne dla siebie wybory partnera. To logiczne, bo w przeciwnym wypadku rzeczywiście nie wchodailibyśmy w związki. Bo po co? Żeby narażać się na cierpienia?
Widzę Olinko, że muszę napisać wprost, bo w przeciwnym wypadku będziesz dalej wyciągać absurdalne wnioski typu, że czyni nas naiwnym z automatu zaufanie drugiej osobie, kiedy ja tylko wspominam o pewnej naiwności, która zawarta jest w myśleniu, że nas ominie długotrwałe oszustwo :-O
Proces, który teraz przechodzi cslady, czyli rozpad pewnego znanego jej świata i próba poskładanie go na nowo z uwzględnieniem tego wszystkiego, co się wydarzyło, to proces nie tylko emocjonalny - bardzo duży akcent tutaj jest słusznie na to kładziony, ale także proces poznawczy. Dlatego dobrze sobie uświadamiać, że zaufanie jest wyrazem nadziei, która niekoniecznie musi się ziścić. A jak pokazuje życie, często okazuje się złudnym założeniem. I to urealnienie jest potrzebne, żeby zrozumieć, że ludzie często są słabi, zawodzą nas, krzywdzą, bo:
- świat się nie kręci wokół mnie i zachowanie tej osoby nie było wymierzone we mnie, ale podyktowane jej interesem, a sposób, w jaki druga osoba realizowała swoje interesy to wynik jej dojrzałości i klasy;
- to tak nie działa, że ta osoba, która się tak haniebnie zachowała, postąpiła tak tylko wobec mnie, bo „bezpardonowość” z pewnością ujawniała się już wcześniej, ale z założenia ludzie zakładają, że wobec mnie postąpi inaczej, wyjątkowo a jednak dobrze zwracać uwagę na to, jak dana osoba traktuje ludzi w ogóle. Czy przejawia empatię, czy uważa, żeby nie ranić i postępować sprawiedliwie,...;
- nie trzeba za długotrwałym oszustwem doszukiwać się głębokich intencji, świadomego perfidnego działania, bo najczęściej za tego typu zachowaniami stoją zwykły strach przed konsekwencjami, kompleksy, brak pewności siebie. Oszust wcale nie myśli jak przechytrzyć swoją ofiarę, ale kierują nim jego strachy i „braki”;
- inna sprawa to zwykła niedojrzałość osoby, która postępuje jak mąż cslady. Ludzie się nie zmieniają z dnia na dzień. Zwyczajnie zakładamy, że nasze wybory są naznaczone wyjątkowością, bo są nasze, bo są częścią nas. Dobrze sobie pewne rzeczy pooglądać z perspektywy czasu i spojrzeć na minione sytuacje z dzisiejszej perspektywy po to, żeby w przyszłości uniknąć podobnych sytuacji i wiązania się z osobą niedojrzałą, nie posiadającą podstawowych umiejętności komunikacyjnych w kontakcie z drugą osobą;
- nic tego nie zmieni, że ludzie mogą zachowywać się jak chamy i palanci i nie mamy na to żadnego wpływu, ale MAMY WPŁYW na to, co z tym zrobimy. Nikt nie jest w stanie sprawić nam bólu swoim działaniem, jeśli tej osobie na to nie pozwolimy. Sami interpretujemy zdarzenia na swoją niekorzyść. Stawiamy się w centrum zdarzeń i intencji jakiejś niewartej tego osoby, podczas gdy byliśmy tylko tłem dla jej emocji.

621 Ostatnio edytowany przez random.further (2019-05-18 09:07:42)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Edmund Dantes napisał/a:

Czyli jak rozumiem jeśli Twój partner we wtorek będzie Cię dopieszczał , a w czwartek powie "Nie układa się nam ,znalazłem lepszą opcję" -> to nie będziesz mieć żadnych pretensji ani nie będziesz zraniona?

Nie wiem czy się to cslady przyda jeszcze bo Ona właśnie to najbardziej odczuła chyba i to wie.
Sposób rozstania ma znaczenie jak mi sie wydaje. Tutaj jm wprowadzał zamęt, trzymał Ją na smyczy niepewności, to naprawdę paskudne zachowanie. On nie chciał walczyć o związek - powinien powiedzieć że się pakuje i wychodzi, informuje, wyjaśnia, ustala, cicho zamyka drzwi - i już.

@Lady, jakoś tak z ostatnich wpisów mnie naszło, ja Ci trochę zarzucam (w żadnym wypadku nie chcę Cię dotknąć-z absolutnie dobrą wolą to piszę) naiwność nie w tym rozumieniu, że zaufanie daje podstawę do schowania barier i otwarcia - bo daje. Chodziło mi o rozpoznanie zachowań, które mogłyby dać Ci podstawę do nie powtarzania schematu udzielenie zaufania w identyczny sposób, chodziło mi o rozszerzenie postrzegania drugiego człowieka zanim tego zaufania udzielisz, i życzę Ci aby aktualne doswiadczenia nigdy Cię nie zamknęły na możliwość udzielenia takiego zaufania.

622

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Podpisuję się całkowicie pod tym, co napisała Magdalena.
Sposób reakcji boli, ale symptomy były wcześniej- może życie przebiegać tak sielankowo, by nic nie dostrzec?
Reakcja męża nie ma na celu zranienia CSlady, tylko uwolnienie siebie- On inaczej nie potrafi tego zrobić.

623 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-05-18 11:10:07)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ela210 napisał/a:

Podpisuję się całkowicie pod tym, co napisała Magdalena.
Sposób reakcji boli, ale symptomy były wcześniej- może życie przebiegać tak sielankowo, by nic nie dostrzec?
Reakcja męża nie ma na celu zranienia CSlady, tylko uwolnienie siebie- On inaczej nie potrafi tego zrobić.

Ela, dostrzegamy, ale zazwyczaj siłą zaufania, czyli tej nadziei -  jak to napisała MagdaLena - nie dopuszczamy do siebie tych symptomów, ignorujemy je lub błędnie kwalifikujemy.
W przenośni można to zaufanie porównać do kredytu, który ktoś potem spłaca jakimś kosztem.


Edmund Dantes napisał/a:
Ranna_Panna napisał/a:

"Ale tu już wchodzimy trochę na grunt rozmowy o tym, czy zaufanie, którym zostaliśmy obdarzeni z racji bycia czyjąś drugą połówką, stawia nas w sytuacji, że mamy trwać w związku, który nas nie satysfakcjonuje.
Bo chyba jak do tej pory była mowa o tym jak wyjść z takiego związku aby nie zranić drugiej strony lub zranić ją jak najmniej."


Jeśli byliśmy czyjąś połówką i zostaliśmy obdarzeni zaufaniem to jeśli to nie był gwałt na nas i porwanie nas w związek na siłę to raczej wszystko mi mówi że daliśmy podstawy aby nam zaufano, a jak przestało się nam podobać w związku to wytrwać raczej ciężko tym ciężej jak jakaś opcja lepszej połówki na widoku.

Czyli jak rozumiem jeśli Twój partner we wtorek będzie Cię dopieszczał , a w czwartek powie "Nie układa się nam ,znalazłem lepszą opcję" -> to nie będziesz mieć żadnych pretensji ani nie będziesz zraniona?

To przecież jasna sprawa - zależy jak w te wtorki będzie dopieszczał tongue

624

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
random.further napisał/a:
Edmund Dantes napisał/a:

Czyli jak rozumiem jeśli Twój partner we wtorek będzie Cię dopieszczał , a w czwartek powie "Nie układa się nam ,znalazłem lepszą opcję" -> to nie będziesz mieć żadnych pretensji ani nie będziesz zraniona?

Nie wiem czy się to cslady przyda jeszcze bo Ona właśnie to najbardziej odczuła chyba i to wie.
Sposób rozstania ma znaczenie jak mi sie wydaje. Tutaj jm wprowadzał zamęt, trzymał Ją na smyczy niepewności, to naprawdę paskudne zachowanie. On nie chciał walczyć o związek - powinien powiedzieć że się pakuje i wychodzi, informuje, wyjaśnia, ustala, cicho zamyka drzwi - i już.

@Lady, jakoś tak z ostatnich wpisów mnie naszło, ja Ci trochę zarzucam (w żadnym wypadku nie chcę Cię dotknąć-z absolutnie dobrą wolą to piszę) naiwność nie w tym rozumieniu, że zaufanie daje podstawę do schowania barier i otwarcia - bo daje. Chodziło mi o rozpoznanie zachowań, które mogłyby dać Ci podstawę do nie powtarzania schematu udzielenie zaufania w identyczny sposób, chodziło mi o rozszerzenie postrzegania drugiego człowieka zanim tego zaufania udzielisz, i życzę Ci aby aktualne doswiadczenia nigdy Cię nie zamknęły na możliwość udzielenia takiego zaufania.

random - to pytanie kierowałem do Rannej Panny.Mea culpa że tego nie zaznaczyłem.

@Ela
Z całym szacunkiem - ostatnią rzeczą na jaką patrzę kiedy ktoś postępuje tak jak JM to czy on potrafił inaczej czy też chronił siebie. To nie jest ani przedszkole ani Oaza. On chronił siebie - ona oberwała skutkami. Jest wyraźna granica pomiędzy rozumieniem co On próbował zrobić i dlaczego. To jak tłumaczyć agresywnego człowiekiego z tego że kogoś uderzył lub poranił.I mówić ofierze jego ataku że powinna to zrozumieć oraz przyjąć odpowiedzialność za to że pozwoliła się uderzyć w sytuacji kiedy się tego nie spodziewała bo np. uśmiechał się do niej i podał jej rękę.
To jest właśnie absurd.

625

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

....."Czyli jak rozumiem jeśli Twój partner we wtorek będzie Cię dopieszczał , a w czwartek powie "Nie układa się nam ,znalazłem lepszą opcję" -> to nie będziesz mieć żadnych pretensji ani nie będziesz zraniona?"


Edmund Dantes - nie wiem czy my dobrze się zrozumieliśmy, ja odpowiadałam Pogodnej a że nieraz kusi mnie zrobić to z sarkazmem to czasami opacznie można zrozumieć, na Twoje pytanie odpowiadam : pewnie miałabym żal i czuła się zraniona

626 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-05-18 11:39:07)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Ale ja nie twierdzę, że On nie jest odpowiedzialny, winny.
Ale jak widzę mechanizm i rozumiem go to pozwala mi to się oderwać od mojego pokrzywdzenia- bo to nie było we mnie personalnie skierowane.
Mnie osobiście to uwolniło w końcu. Bo nie jestem Bogiem- nie na wszystko mam wpływ. I nie martw się po jm to nie spłynie- ale to jego problem.

627

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ranna_Panna napisał/a:

....."Czyli jak rozumiem jeśli Twój partner we wtorek będzie Cię dopieszczał , a w czwartek powie "Nie układa się nam ,znalazłem lepszą opcję" -> to nie będziesz mieć żadnych pretensji ani nie będziesz zraniona?"


Edmund Dantes - nie wiem czy my dobrze się zrozumieliśmy, ja odpowiadałam Pogodnej a że nieraz kusi mnie zrobić to z sarkazmem to czasami opacznie można zrozumieć, na Twoje pytanie odpowiadam : pewnie miałabym żal i czuła się zraniona

Ok, jeśli to był sarkazm to go nie wyłapałem.Upośledzenie komunikacji via pisanie :-)

628

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Edmund Dantes smile mam nadzieję że Pogodna wyłapała, bo myślę że Twoje pytanie było by właściwe dla jej dylematów

629

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Duzo rozwazan teoretycznych (MagdaLena), ale czy one maja szanse pomoc cslady na obecnym etapie?
Bo wylania się tu taki obraz (przynajmniej dla mnie), ze sama jest sobie winna, bo (za)ufała? I dlatego teraz cierpi.
To chyba nie tak, nie tedy droga.
Naszemu zyciu towarzyszy niestety czasem radość, a innym razem smutek, cierpienie. Przez wszystko trzeba przejść.

630

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Benita72 napisał/a:

Duzo rozwazan teoretycznych (MagdaLena), ale czy one maja szanse pomoc cslady na obecnym etapie?
Bo wylania się tu taki obraz (przynajmniej dla mnie), ze sama jest sobie winna, bo (za)ufała? I dlatego teraz cierpi.
To chyba nie tak, nie tedy droga.
Naszemu zyciu towarzyszy niestety czasem radość, a innym razem smutek, cierpienie. Przez wszystko trzeba przejść.

Przykro czytać Benito, jak próbujesz przypisać cslady winę za jej cierpienie :-( Naprawdę trudno mi zrozumieć, co Tobą kieruje.
Jeszcze nawiązujesz do mojego posta, w którym wyjaśniałem, że nie mamy wpływu na zachowanie drugiego człowieka, ale mamy wpływ na to, co z tym zrobimy.

631

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Bo tu na forum czasem nie szuka się wyjaśnień tylko winnego.. i z tym tez trzeba się pogodzić..

632

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Odczytalas moj post opacznie, ale teraz widze, ze trochę niejasno się wyraziłam. Pisalam, ze z Twoich wywodow wylania się obraz, ze cslady sama jest sobie winna, bo zaufala.

633 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-05-18 15:38:01)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Ela210 napisał/a:

Bo tu na forum czasem nie szuka się wyjaśnień tylko winnego.. i z tym tez trzeba się pogodzić..

Dokładnie tak jest. Nazywam to „układaniem stosu”.
Tylko pogodzić się z tym mi trudno ;-)



Benita72 napisał/a:

Odczytalas moj post opacznie, ale teraz widze, ze trochę niejasno się wyraziłam. Pisalam, ze z Twoich wywodow wylania się obraz, ze cslady sama jest sobie winna, bo zaufala.

A to tylko znaczy, że Ty odczytałaś mój post opacznie, albo to tylko kolejna Twoja wędrówka za mną po forum, żeby mi wbić gdzieś szpilę pod żebro, tym razem przypisując z dooopy wzięte treści i intencje :-D
Dałabyś już sobie spokój. PEACE.

634

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Nie wiem czy kiedyś będę umiała przestać go kochać, niezależnie od tego co zrobił. Mogę już nie chcieć z nim być i w sumie to już bym nie chciała, ale przestać kochać? Nawet gdyby pojawił się ktoś nowy, to chyba nie będę mogła się już z nikim związać, bo najpierw musiałabym już niczego nie czuć do jm.

635

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Nie wiem czy kiedyś będę umiała przestać go kochać, niezależnie od tego co zrobił. Mogę już nie chcieć z nim być i w sumie to już bym nie chciała, ale przestać kochać? Nawet gdyby pojawił się ktoś nowy, to chyba nie będę mogła się już z nikim związać, bo najpierw musiałabym już niczego nie czuć do jm.

Mysle, ze na etapie tak swiezego rozstania naturalna jest ta mysl ze juz z nikim, nigdy. Dziwne nawet by bylo gdybys juz uznala ze do jm nic nie czujesz. Wkoncu to kawal Twojego zycia, czlowiek ktorego wybralas na meza, ojciec Twoich dzieci. Czas jednak zrobi swoje, nieobecnosc zrobi swoje, zmiana uczuc moze moze nie w obojetnosc ale cos bardzo zblizonego rowniez nastapi. Widzialam kilka takich kobiet i pominawszy moja ciotke, ktora rzeczywiscie do konca zycia pozostala juz sama to kazda pozostala dojrzewala predzej czy pozniej do nowego zwiazku, innego ale wcale nie gorszego.

636

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Nie wiem czy kiedyś będę umiała przestać go kochać, niezależnie od tego co zrobił. Mogę już nie chcieć z nim być i w sumie to już bym nie chciała, ale przestać kochać? Nawet gdyby pojawił się ktoś nowy, to chyba nie będę mogła się już z nikim związać, bo najpierw musiałabym już niczego nie czuć do jm.

Daj sobie czas, bądź dla siebie dobra i wyrozumiała. To jest wszystko teraz zbyt świeże. To jest tak jakbyś mówiła, że rana którą masz nigdy się nie zagoi. Zagoi się. Blizna pozostanie. Pozostanie ślad. Nigdy nie wymażesz z pamięci tego co było dobre i co było złe, ale kiedyś straci to aktualnie na znaczeniu. Ale jeszcze nie teraz.

637

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Codziennie gdy zasypiam to mam nadzieję, że już się nie obudzę rano. Żałuję, że go w ogóle poznałam.

638

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

[...] Czuję, że już nad niczym nie mam kontroli.

Wszystko sie ulozy, zobaczysz.

.

639

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

Codziennie gdy zasypiam to mam nadzieję, że już się nie obudzę rano. Żałuję, że go w ogóle poznałam.

Cslady, trochę niepokojąco to brzmi.... ale mam nadzieje, że to po prostu wyrzut złych myśli. Doskonale Cię rozumiem. Miałam dokładnie takie samo uczucie. Mi pomagała myśl o dzieciach, wiem, że to prozaicznie brzmi, ale kiedy chodziły mi takie myśli po głowie, żeby po prostu zniknąć, zawsze starałam się myśleć o nich, że nie zobaczę jak dorastają, jak się zakochują, może jak same mają dzieci, ale przede wszystkim, że sama skarze je na to żeby wychowywały się bez mamy.
Teraz żałujesz że go poznalas, ale kiedyś popatrzysz na to trochę inaczej, chociażby też dzięki niemu przeżyłas kilka pięknych lat swojego życia. Dostałas straszliwą lekcję życia, o którą wcale nie prosiłas. Dlatego straszliwą, bo przeżywasz "śmierć" związku i  osoby za jej życia, a raczej wyobrażenia jakie na jej temat miałaś.
Jeśli ja dobrze zrozumiałam wywody osób powyżej, to nie jest problem, że ufasz komuś kogo kochasz, tylko przez to że jest Twoim wybrankiem życia, zdecydowałaś się to właśnie z nim mieć rodzinę, a on, bez mrugnięcia okiem wymyśla sobie "jakieś powody", a jeszcze zamiast z godnością się rozstać, wciąga Cię w to z czym sam sobie nie radzi i daje złudne sygnały i nadzieje. Myślę że były sygnały że coś jest nie tak, ale Twoje przekonanie o wyjątkowości waszej relacji, o tym że wszystko może Was spotkać złego, ale nic Was nie rozdzieli, bo to przecież WY i wiele podobnych uczuć, które przesłaniaja nam obraz człowieka, który zmienia się na przestrzeni czasu i przez to nie jesteśmy w stanie dostrzec tego, że nasz ukochany, jest gdzieś myślami ... i spada jak grom.  to jest straszne, ale jestem pewna że sobie poradzisz. Będą gorsze i lepsze momenty, a potem trochę więcej tych dobrych i tak dzień za dniem ku lepszemu.

640

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Cslady - nie wiem co mogłoby Cię pocieszyć, niedobrze jeśli co wieczór dopada Cię taka myśl, podpisuję się pod tym co pisze RangeRove'a bo tak to jest, wiesz że życie ma tak wiele pięknych barw, nie wiesz co  Cię czeka  ani co będziesz czuć np. za rok, więc staraj się o tym świadomie nie myśleć, przyszła mi teraz taka myśl do głowy że człowiek jeśli nie ma optymistycznego nastroju to nie powinien myśleć o przyszłości bo wiadomo wszystko wtedy czarne, jeśli dzieje się coś nieodwracalnego, dowiadujemy się  o zdradzie albo o "dożywotniej " chorobie czy czymś równie dołującym to tracimy radość życia i musimy bardzo chcieć ją odzyskać aby wrócić do równowagi i nie da się tego zrobić bez nas, spróbuj znaleźć swój sposób na "niemyślenie" bo to konieczne, ja swojego nie polecam bo to zasypianie przy laptopie, jak skupisz się na lekturze książki to byłoby zacne a pomocne, ja bardzo lubię czytać ale miałam odrzut książkowy. Życzę Ci Cslady aby opuściły Cię te szare myśli obyś poczuła że żyjesz i że warto

641

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
feniks35 napisał/a:

(...)Czas jednak zrobi swoje, nieobecnosc zrobi swoje, zmiana uczuc moze moze nie w obojetnosc ale cos bardzo zblizonego rowniez nastapi.

A co jeśli to nigdy nie nastąpi?

642

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

A co jeśli to nigdy nie nastąpi?

To w dużej mierze zależy od Ciebie.
Gdy bez ustanku kręcić będziesz film z jm w roli głównej, gdy bez ustanku wspominać będziesz jedynie dobre chwile z jm, gdy bez ustanku gloryfikować będziesz czas przeżyty u boku jm a deprecjonować teraźniejszość, to szansa na to co napisała feniks35 jest mała.
Możesz jednak postąpić inaczej.

643

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:
feniks35 napisał/a:

(...)Czas jednak zrobi swoje, nieobecnosc zrobi swoje, zmiana uczuc moze moze nie w obojetnosc ale cos bardzo zblizonego rowniez nastapi.

A co jeśli to nigdy nie nastąpi?

Nastąpi Cs, zobaczysz.Mówię to z obserwacji i doświadczenia.
Poza tym - jest tam taka dwójka szkrabów które chyba nawet cieszą się na Twój widok? ;-)
To już dobry początek ;-)

644 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-19 16:13:08)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Edmund Dantes napisał/a:
cslady napisał/a:
feniks35 napisał/a:

(...)Czas jednak zrobi swoje, nieobecnosc zrobi swoje, zmiana uczuc moze moze nie w obojetnosc ale cos bardzo zblizonego rowniez nastapi.

A co jeśli to nigdy nie nastąpi?

Nastąpi Cs, zobaczysz.Mówię to z obserwacji i doświadczenia.
Poza tym - jest tam taka dwójka szkrabów które chyba nawet cieszą się na Twój widok? ;-)
To już dobry początek ;-)

Więź z dziećmi w dodatku małymi jest najprawdziwsza najbardziej naturalna nie prędko zniknie nawet jak teraz masz do siebie o coś pretensje ."Wszyscy" Ci o tych dzieciach piszemy ale przecież to nie tylko powinności i obowiązki bycie rodzicem to też siła energia samo życie nie zamulaj instynktu "nałogowym" myśleniem o jm wkrótce zaczniesz rozróżniać co zdrowe a co nie.
Zmiana nastąpi nie ma nigdy i zawsze nie przeszkadzaj sobie tylko nie zakotwiczaj się w żalu smutku a jak to zrobić odkrywaj na co dzień co sprawia że chwilami czujesz spokój nawet mgnienie rozwijaj ten stan.Zmieniaj zwyczaje przed snem to myślenie o jm to nie żadna "nagroda/kara" nie dowalaj sobie nasennie to nawykowe smutek pewien jego odcień rodzaj może uzależniać.

645 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2019-05-19 16:37:01)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:
feniks35 napisał/a:

(...)Czas jednak zrobi swoje, nieobecnosc zrobi swoje, zmiana uczuc moze moze nie w obojetnosc ale cos bardzo zblizonego rowniez nastapi.

A co jeśli to nigdy nie nastąpi?

Na tej zasadzie mozemy gdybac o wszystkich zlych scenariuszach zyciowych.
Tak jak pisala Wielokropek wiele a w zasadzie wiekszosc zalezy od tego czy Ty sama pozwolisz pewnym uczuciom naturalnie odplynac. Moja ciotka nie pozwolila ale ja jestem poniekad w stanie zrozumiec bo nie rozwiodla sie tylko owdowiala bardzo szybko po slubie i mysle ze zyla caly czas wizjami idealnego zycia u boku meza, ktorych nie dane jej bylo zweryfikowac w realu.
Cslady jestes taka mloda, madra, zapewne atrakcyjna, masz wiele do zaoferowania. Nie wierze ze w przeciagu kilku lat nie pojawi sie ktos bardzo sensowny, kogo te atrybuty przyciagna do Ciebie i na kogo Ty sama bedziesz umiala pozostac obojetna. Wierze ze dzis Ci sie to wydaje abstrakcją, szczegolnie ze bylas z jm praktycznie cale swoje dorosle zycie i zapewne traktujesz go jak rodzine z krwi, kogos kto zawsze byl obecny w Twoim zyciorysie a nie kogos kto sie pojawil jakis czas temu. Nie takie jednak etapy w zyciu ludzie zamykali. Czasem sami z siebie a czasem pojawienie sie odpowiedniej osoby i wlasne checi pomagaly hy osiagnac ten stan. Poki co Twoje watpliwosci absolutnie mnie nie dziwia. Jestem z mezem od 21 roku zycia i tez wydaje mi sie ze jakby go zabraklo to moje zycie sie skonczy. Gdzies tam z tylu glowy czuje jednak, ze to nie musi byc prawda (a jestem od Ciebie starsza o 10 lat).

646

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Jeżeli cała sytuacja nie odbiła się mocno niekorzystnie na Twoim zdrowiu cslady to już jest dobrze na początek.

647 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-05-19 19:00:56)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
cslady napisał/a:

[...]Żałuję, że go w ogóle poznałam.

Nie ma w tym odczucie niczego zaskakującego. Jakaś cząstka Ciebie pewnie go znienawidzi.

cslady napisał/a:
feniks35 napisał/a:

(...)Czas jednak zrobi swoje, nieobecnosc zrobi swoje, zmiana uczuc moze moze nie w obojetnosc ale cos bardzo zblizonego rowniez nastapi.

A co jeśli to nigdy nie nastąpi?

Nastąpi.

648

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku
Olinka napisał/a:
Lagrange napisał/a:

Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono. Nikt nie odpowie na pytanie co by było gdyby mąż Cslady zachował się inaczej. Ale gdyby zachował się jak człowiek, nadal interesował dziećmi, jakoś sensownie podszedł do spraw finansowych, to zapewne niepewność dotycząca zwykłych codziennych spraw byłaby mniejsza. Uczucia rozpaczy, żałoby po związku pewnie to nie zmniejsza, ale chyba łatwiej się ponownie usamodzielnić.

Masz rację. Na uczucia nie mamy wpływu, mamy wpływ na to co z nimi zrobimy. Ludzie się odkochują i zakochują w kimś innym, zdarza się, ale o ile to można jeszcze przełknąć i przynajmniej usiłować rozumieć, o tyle tutaj to poszło za daleko i sposób, w jaki jm potraktował swoją dotychczasową rodzinę, bo przecież nie tylko żonę, ale i dzieci - rzuca na niego naprawdę paskudne światło. Nad czymś takim nie da się przejść obojętnie. Każda zdrada boli, ale tutaj dochodzą do tego dodatkowe czynniki.

Ludzie zachowują się w określony sposób pod wpływem określonych czynników. Maż CL zablokował ją a tym samym odciął się od dzieci, ponieważ nie chciał dostawać więcej wiadomości od swojej żony. Sukcesywnie ją blokował a ona pisała do niego o swoich odczuciach wszędzie tam, gdzie jeszcze jej nie zablokował. Nie usprawiedliwiam jego zachowania, ale wybrał brak kontaktu z żoną a tym samym z dziećmi aby uniknąć pretensji swojej nowej zdobyczy.
CL potrzebuje kontaktu z nim, a on traktuje ją jak wyrzut sumienia i wszystko to przekłada się na atmosferę jaka miedzy nimi panuje.
Moja rada CL to zero kontaktu z jm i ustalenie spraw formalnych przez prawnika, ale niestety nie jesteś jeszcze na to gotowa.
Co do bycia szczęśliwym to za dwa lata podziękujesz mu za to, że odszedł i że wreszcie możesz być naprawdę szczęśliwa..

649

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Chyba dobrze, że dziś mam tę wizytę u psychologa, bo jakoś się rozsypałam. Kiedy przygotowywałam się do pójścia do sądu i zbierałam dowody, wypłynęło wiele rzeczy. W tym roku w lutym on mi prosto w oczy powiedział, że jego romans nie trwa nawet pół roku. Zarzekał się nawet niepytany o to. Czyli według niego przed sierpniem/wrześniem 2018 był mi wierny. A okazało się, że nie był. Cały czas grał na nosie, już od stycznia/lutego poprzedniego roku. W lutym 2018 był z nią na wakacjach w Tajlandii (!!) na tydzień, a mnie powiedział, że to wyjazd służbowy. Wtedy jeszcze ze sobą normalnie rozmawialiśmy i podczas tego "wyjazdu" on utrzymywał ze mną normalny kontakt! Na litość boską, codziennie rozmawialiśmy przez telefon przed snem. To gdzie ona wtedy była? Słuchała?

Kiedy niby wychodził ze znajomymi, chodził do niej. Są jego zdjęcia na wszystkich jej "koncertach" w styczniu, lutym, marcu, kwietniu i tak dalej. W maju i czerwcu był z nią na dwóch weselach u swoich znajomych - nie znałam ich osobiście i nie miało się jak wydać. O jednym z tych wesel w ogóle nie wiedziałam, a o drugim wiedziałam, ale twierdził, że idzie na nie sam (dzieci były wtedy chore, więc musiałam zostać w domu). Z tego drugiego wesela wysyłał mi zdjęcia. Już wtedy perfidnie wysyłał mi zdjęcia z tą lafiryndą stojącą obok niego. Oczywiście nie przytulali się na nich - myślałam, że to po prostu jacyś jego znajomi, bo to były zdjęcia grupowe. Rozumiecie to? Oni mają z tych wesel pełno zdjęć jako szczęśliwa, przytulająca się para. W obu przypadkach jm miał krawat idealnie dopasowany do jej kiecki, a kiedyś tak się śmiał z dopasowywania kolorów do kobiety. W sierpniu był z nią na weselu jej siostry, w sieci bez problemu można było znaleźć filmy jak się bawili i jacy byli w siebie zapatrzeni. On nawet jej nie ukrywał. Wiedział, że mu ufam i nie będę go sprawdzać - tych dowodów nawet nie musiałam specjalnie szukać, wszystko było na portalach społecznościowych. Gdybym w ubiegłym roku nie miała dzieci i absorbującej pracy, natomiast znalazłabym czas na śledzenie jego aktywności w sieci, to pewnie szybciej by się wydało. On nie dość że miał romans, to prowadził podwójne życie. Brakuje jedynie jakiegoś sekretnego dziecka. ;/

Przerażające jest dla mnie to, że ja nawet nie wiem kiedy to się zaczęło. Nie znalazłam żadnych dowodów z 2017 roku - może lepiej się kryli, może się tak nie afiszowali. Przecież równie dobrze to się mogło ciągnąć już ze 2 lata - skąd ja to mogę wiedzieć? I tutaj jeszcze raz odpowiem na któreś z wcześniejszych pytań - tak, sposób rozstania ma znaczenie i ma ogromne znaczenie. Jeśli ktoś tego nie widzi i nie rozumie, to zwyczajnie jest krótkowzroczny, bo nigdy nie był  w takiej sytuacji.

On celowo mi kłamał i mnie zwodził, żeby mieć miękkie przejście w nowy związek. Kiedy z czasem był jej coraz bardziej pewny, to mnie coraz bardziej olewał. Wiedział, że go kocham i że będę opcją na pocieszenie.

Mam problem z tymi wszystkimi emocjami, bo nadal jestem w szoku. No po prostu nie wierzę w to, co się dzieje. Z jednej strony minęło już tyle czasu, że niby jakoś układa mi się to wszystko w głowie, ale z drugiej strony mam wrażenie, że to wszystko mi się śni.

650 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-05-20 16:00:30)

Odp: Rozstanie po ponad 10 latach związku

Ufff!
Jak dobrze, mimo wszystko, że się rozsypałaś.
Najlepszym sposobem na poradzenie sobie z emocjami jest... nieradzenie sobie z nimi, tzn. pozwolenie sobie na ich uzewnętrznienie.

Trzymam kciuki.

Posty [ 586 do 650 z 1,211 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po ponad 10 latach związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024