Nie jest okrutna na pewno. Jest dobrą osobą i miałem okazję ją poznać prawdziwą.
Jest pogubiona, połamana i ma problemy emocjonalne. Ale jest moralna.
Nie jest okrutna na pewno. Jest dobrą osobą i miałem okazję ją poznać prawdziwą.
Jest pogubiona, połamana i ma problemy emocjonalne. Ale jest moralna.
wiesz to samo o moim mężu myślałam.. i niejedna osoba tu na forum o kimś bliskim..
Nie jest okrutna na pewno. Jest dobrą osobą i miałem okazję ją poznać prawdziwą.
Jest pogubiona, połamana i ma problemy emocjonalne. Ale jest moralna.
Przeczytaj co napisałeś! Przeczytaj rok swojej walki! Czy Ty nie widzisz, że Syreni śpiew odebrał Ci resztki rozumu?
Co ciekawe, nie blokuje telefonu, jakbym chciał to miałbym dostęp jednym klikiem do jej maili i sms.
Oczywiście, zaraz dowiem się że robi to bo czuje się winna i ma coś za uszami big_smile
To sprawdź kiedyś co tam jest. Jak na razie niby możesz zajrzeć, ale Ona wie że tego nie zrobisz bo boisz się sceny, że jej nie ufasz. Życie jeszcze nie nauczyło Cię ufaj i sprawdzaj?
Poza tym, Pani doktor musiała by Cię uważać za niezłego pierdołę jakbyś coś tam znalazł... mieć inny email, nawet drugi tel to nie problem... ale Ty ufasz myszce i nic nie sprawdzisz.
Nie jest okrutna na pewno. Jest dobrą osobą i miałem okazję ją poznać prawdziwą.
Jest pogubiona, połamana i ma problemy emocjonalne. Ale jest moralna.
Jak czytam coś takiego to aż zaczynam się zastanwiac, czy to nie troll.
Ludzie żyją że sobą po 20lat i nie zawsze poznają "prawdziwe" twarze, z kim mieszkają..a Ty takim lekkim piórem piszesz po ok.rocznej znajomości, że miałeś okazję poznać ja prawdziwa?
720 2019-06-25 21:01:56 Ostatnio edytowany przez beckett (2019-06-25 21:03:52)
Wydaje mi się że ją rozumiem. Nie akceptuję, ale rozumiem dlaczego tak się zachowuje.
I nie jest to wyrachowanie ani okrucieństwo.
Być może niektóre jej zachowania są okrutne na swój sposób, ale nie wynikają z powyższych.
Może to też kwestia mojej perspektywy - okrucieństwo wg mnie jest z premedytacji.
Mam już dość tej łzawej historii.
Też mam dość.
Kręcisz się w kółko. Wracasz do punktu wyjścia...
https://www.netkobiety.pl/t113851.html
To było rok temu i nic sobie nie wziąłeś z tamtych rad. Groch o ścianę.
beckett a czy dopuszczasz możliwość, że Twoja luba jest z Tobą bo widzi jak świetnie dogadujesz i opiekujesz się jej dzieckiem?
Eee nie. Aż taka niedojrzała to ona nie jest.
A dopuszczasz taką opcję, że Ona ma tak samo z tym Ojcem dziecka? I tak jak nie wiedziałeś nic o tym, że długie godziny ze sobą przegadali, to też nie dowiedziałbyś się o tym, że Pani doktor też jego za pomocą sexu trzyma tam gdzie chce...
John, pisałem już że nawet gdyby była tak skrajnie wyrachowana, to nie ma takiej fizycznej możliwości.
Dlaczego na każdym kroku ją tlumaczysz? Na wszystko masz odpowiedź: nie, to nie tak, to nie wtedy, ona taka nie jest, ona by tak nie mogła. Guzik jak się okazuje o niej wiesz. Jesteś u tej kobiety od roku na wycieraczce i skrobiesz w drzwi. Od ROKU. Twoja sytuacja nie zmieniła się od tego czasu na lepsze.
Uważam Twoją opinię za niesprawiedliwą.
Beckett- ona może być po prostu okrutna i dbać tylko o siebie.. Ludzie tacy są, niestety..
Nie jest okrutna na pewno. Jest dobrą osobą i miałem okazję ją poznać prawdziwą.
No, także ten...
722 2019-06-25 21:55:39 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-06-25 21:58:18)
Okrucieństwa nie biorą się z premedydacji, tylko z braku wyobrażni i empatii. Taki człowiek nie umie postawić znaku równości pomiędzy swoimi i cudzymi uczuciami.
Nie grzeszy też wyobraźnią wybiegającą zbyt daleko.
Wybacz, ale wydaje mi się, że Ona nie dba o Ciebie ale i o tego chłopca wbrew pozorom też nie, skoro pozwala na mieszanie mu w głowie dwoma tatusiami.. Dba o siebie i być może w jakiś chory sposób o tamtego.
Masz kobietę piękną, seksowną, okrutną i bez wyobrażni... taką.. sorry..
Może ona czasem się mocno wzruszać jakimś pieskiem ze złamaną nogą, a żle potraktować człowieka z którym jej nie po drodze
No także ten.. Albo kolega faktycznie robi sobie z nas jaja albo ma tak poważny problem ze swoją obsesją, że psycholog to tutaj dużo za mało. Argumentów nie przyjmuje, szkoda strzępić język.
724 2019-06-25 22:48:49 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-06-25 23:05:59)
Oprócz jego gadania o tym jak ją kocha, jak chce stworzyć normalną rodzinę dla ich dziecka i jej chwili wahań.
To Ona w to nie weszła, nie on.Więc co między nimi zaszło? Nic.
Czekaj, czakaj... a czym opisana sytuacja różni się od tej Twojej teraz? Przecież Ona też się waha by z Tobą być. Mówisz o niej "moja kobieta", ale ona wcale Twoja nie jest. Jesteś jej kochankiem, opiekunką jej dziecka i w sumie tyle.
Jej wymówki świadczą o jej braku miłości do Ciebie a co za tym idzie - chęci stworzenia z Tobą prawdziwej relacji.
Masz swoje niewątpliwe plusy - jesteś na każde zawołanie, dobrze się sprawdzasz w opiece nad jej dzieckiem, ma z Tobą seks i towarzystwo na wypady... ciężko z czegoś takiego zrezygnować.
Ale jej serce jest zajęte. Zresztą podświadomie sam zdajesz sobie z tego sprawę o czym świadczą Twoje słowa:
Problemem jest natomiast to, że jakaś relacja między nimi była - a dawno miało żadnej nie być. Nie powinna mieć jakichkolwiek wahań. Wahania świadczą o uczuciach. Choć też jestem pewien, że gdyby do mnie uczuć nie miała, to dawno bylibyśmy wspomnieniem.
Byłbyś wspomnieniem gdyby pan ojciec bardziej się wykazał, że zasługuje na szansę.
Tak ją bronisz, taki byłeś pewien, że ją z tym facetem nic prócz dziecka nie łączy, nie zaszło o mimo, że Cię w tej kwestii zawiodła, dalej próbujesz to jakoś przekuć, by wyszło na Twoje wmawiając sobie, że nie spali ze sobą bo nie mieli kiedy..
Jak myślisz, dlaczego ona Ci o tym powiedziała? Z punktu widzenia kobiety powody są dwa: 1. z obawy, że on sam Ci to pierwszy zakomunikuje 2. chciała Cię powoli oswoić z tematem, że tamten nie wypadł tak całkiem z obiegu...
BTW jak się musi czuć facet, który się dwoi i troi by zaimponować kobiecie, dba o nią i jej dziecko a ona nie pozwala mu u siebie nocować bo "coś tam"? Naprawdę trzeba być frajerem by wierzyć w jej tłumaczenia, że nie chce mącić dziecku w głowie, kiedy spędzacie razem dnie i popołudnia/wieczory. Jak dla mnie powód jest oczywisty - pan ojciec nadal jest w obiegu, dlatego ona nie zaryzykuje zamieszkania z Tobą bo wtedy zamknie drzwi tamtemu.
Sam stwierdziłeś, że tamten facet się bardziej stara, staje się zazdrosny, kiedy Ty się pojawiasz... a ona bardziej się o Ciebie stara, kiedy Ty się oddalasz. Nie chcę być złym prorokiem, ale dla mnie to nie jest zwykłe zagubienie - ona Ciebie zwyczajnie wykorzystuje.
Skąd wiesz, że jemu nie powiedziała coś w stylu: gdybyś się tak starał i zajmował dzieckiem jak Beckett, to bym się zdecydowała być z Tobą? I teraz czeka na jego reakcję... Ciebie trzymając w obwodzie na wszelki wypadek jakby tamten kolejny raz nie zdał egzaminu. I tak jak Ty łapiesz się na to, że ona się wahała ale nie zdecydowała z nim być, tak samo on widzi szansę póki nie jesteście prawdziwą parą - w końcu nawet u niej nie nocujesz...
Te jej tłumaczenia o strachu, dobru dziecka itd. są tylko po to by przeciągnąć tą sytuację jak najdłużej się da - aż ojciec dziecka pokaże, że mu naprawdę zależy i jest w stanie udźwignąć odpowiedzialność. Gdyby ta kobieta Cię kochała i chciała z Tobą stworzyć rodzinę, to by się nie wahała.
A to, że nawet jej matka prosi Cię o cierpliwość... cóż.. każda matka myśli w pierwszej kolejności o dobru dziecka i wnuka - jak nie wyjdzie z tamtym facetem, to dobrze by obok córki był taki Beckett.
Może i wychodzisz związek z tą panią, ale pozbawiając się "jaj" bo ewidentnie piłeczka jest po tamtego faceta stronie. Gdyby to jeszcze był jakiś facet z zewnątrz, ale to jest ojciec jej dziecka i zawsze będzie obok. I tak jak powiedziałeś, tylko winni się tłumaczą. On niby teraz poszedł w odstawkę, ale ... to tylko kwestia czasu.
Człowiek zakochany jest słaby i ślepy.. to bardzo wyraźnie widać po Tobie.
Ile i jak długo będziesz przekraczał swoje granice komfortu biegając do psychologa itd.? Podejrzewam, że póki będziesz miał dobry seks dający złudzenie bliskości... nie patrząc, że Pani wyprasza Cię z domu na noc jak jakiegoś... już nie dokończę... bo mi żal Ciebie.
Może i wychodzisz związek z tą panią, ale pozbawiając się "jaj" bo ewidentnie piłeczka jest po tamtego faceta stronie.
Dodatkowo pozbawiając siebie "jaj" całkowicie traci szanse na cokolwiek poważnego.
Równowaga musi być - jeśli ona nic nie daje to Ty też nie wychodź przed szereg. Tu im mniej tym więcej. Chociaż sprawa i tak jest już przegrana, bo ona już wie jaki jesteś(na każde skinienie i zaakceptujesz, wytłumaczysz sobie wszystko) i zorientowałaby się, że teraz z Twojej strony to tylko gra.
726 2019-06-26 09:12:18 Ostatnio edytowany przez beckett (2019-06-26 09:13:02)
Ale kto powiedział że Ona nic nie daje? Ona też się angażuje. Pomijając bliskość i namiętność, którą dostaję, to jest żywo zainteresowana moimi sprawami, mam w niej wsparcie, uprane i poprasowane ciuchy, kupione kosmetyki czy pierdoły do mieszkania do których ja nie mam głowy, mam zawsze ugotowany świetny obiad kiedy jestem u nich, pomoc w drobnych sprawach, itd.
Nie czuję się tu wykorzystywany.
Nie jest też tak że jestem zawsze dostępny. Wtedy gdy ona się odsuwa, to ja też. Mam resztki szacunku do siebie i nie idę tam, gdzie mnie nie chcą.
Po takim krótkim epizodzie ochłodzenia, skracamy dystans i jest to obopólne.
Oczywiście ten rollercoaster mnie męczy, moje odsuwanie się jest reakcją. Chcę stabilnej relacji.
Czekaj, czakaj... a czym opisana sytuacja różni się od tej Twojej teraz? Przecież Ona też się waha by z Tobą być. Mówisz o niej "moja kobieta", ale ona wcale Twoja nie jest. Jesteś jej kochankiem, opiekunką jej dziecka i w sumie tyle.
Jej wymówki świadczą o jej braku miłości do Ciebie a co za tym idzie - chęci stworzenia z Tobą prawdziwej relacji.
No jednak mocno się różni. My de facto jesteśmy parą, niezależnie od deklaracji "na życie". Z kochankiem odwiedzasz rodzinę i znajomych? Pozwalasz mu na usypianie dziecka i budowanie więzi? To nie jest relacja jak z nianią - do niani nie tęskni, nie mówi jej że ją kocha i nie przytula się do niej. Kochanka od takich relacji z dzieckiem to się odsuwa i spotyka z nim na seks w nocy.
Wierzę że W TYM momencie Ona nie waha się czy z nim być. Wahania miała krótko w marcu. Co oczywiście nie świadczy że za jakiś czas znowu nie będzie miała wahań - tego się boję. Wtedy się nie spotykaliśmy, zakończyliśmy związek definitywnie (tak nam się wydawało).
Rację masz co do braku miłości. Tak mi się wydaje. To znaczy wiem że ona mnie kocha - ale za mało i zbyt niestabilnie, zależnie od bliskości w relacji i jej poziomu lęku, oględnie mówiąc.
Ale kto powiedział że Ona nic nie daje? Ona też się angażuje. Pomijając bliskość i namiętność, którą dostaję, to jest żywo zainteresowana moimi sprawami, mam w niej wsparcie, uprane i poprasowane ciuchy, kupione kosmetyki czy pierdoły do mieszkania do których ja nie mam głowy, mam zawsze ugotowany świetny obiad kiedy jestem u nich, pomoc w drobnych sprawach, itd.
Nie czuję się tu wykorzystywany.
Nie jest też tak że jestem zawsze dostępny. Wtedy gdy ona się odsuwa, to ja też. Mam resztki szacunku do siebie i nie idę tam, gdzie mnie nie chcą.
Po takim krótkim epizodzie ochłodzenia, skracamy dystans i jest to obopólne.
Oczywiście ten rollercoaster mnie męczy, moje odsuwanie się jest reakcją. Chcę stabilnej relacji.
Jeju... jak do ściany. "Nic nie daje" było skrótem myślowym i oczywiście chodziło tu o konkretne deklaracje, DZIAŁANIE z jej strony na których od roku Ci zależy. Co z tego, że jak ona się odsuwa to Ty też skoro to CIEBIE ta sytuacja męczy nie ją?
728 2019-06-26 09:26:23 Ostatnio edytowany przez beckett (2019-06-26 09:30:16)
Masz rację. Moje potrzeby dot. związku nie są spełniane. Ja spełniam jej wszystkie potrzeby - włącznie z dostrajaniem się do jej wahadła uczuć.
To ona ustaliła zasady gry, a ja nie umiem zmienić zasad. Próbuję, ale na moim gadaniu się kończy.
Taka jest prawda.
I wiem że dojrzały emocjonalnie człowiek powinien z tej relacji uciec, by chronić siebie i dać sobie szansę na normalny związek. Jesteśmy z moją panią doktor siebie warci.
Toksyczny schemat, robaczywe dwie połówki jabłka.
Masz rację. Moje potrzeby dot. związku nie są spełniane. Ja spełniam jej wszystkie potrzeby - włącznie z dostrajaniem się do jej wahadła uczuć.
To ona ustaliła zasady gry, a ja nie umiem zmienić zasad. Próbuję, ale na moim gadaniu się kończy.Taka jest prawda.
I wiem że dojrzały emocjonalnie człowiek powinien z tej relacji uciec, by chronić siebie i dać sobie szansę na normalny związek. Jesteśmy z moją panią doktor siebie warci.
Toksyczny schemat, robaczywe dwie połówki jabłka.
Może nie uciekasz i starasz się być cały czas blisko, bo boisz się, podświadomie wiesz, że ona wtedy wskoczyłaby w ramiona eks? Chcesz "mieć ją na oku" dlatego ciągle się starasz, jesteś blisko mimo, że sytuacja Cię męczy?
Ale to nic nie da...
Nie, tego się nie boję. Jeśli miałaby wskoczyć w jego ramiona, to by to zrobiła. Wiem że w tym momencie jestem jedynym. Ale jak pisałem - nie mam wiary że tak będzie zawsze i nie zdarzą jej się odpływy ku eks - zwłaszcza w sytuacji kryzysów w związku. Ona idealizuje, zawsze tak miała. Mnie, swoją pierwszą miłość (z podstawówki!), idealizowała przez kolejne 20 lat i zawsze byłem w jej głowie, nawet jak była w innych związkach. Mi jest obcy taki sentymentalizm. Ale to taka dygresyjka.
Nie jestem blisko, czy tym bardziej za blisko. Zachowuję się jak w normalnym związku.
Ja doskonale wiem czego się boję przy stawianiu granic. Powiedzenie "albo jesteśmy razem i robisz to o co proszę, albo koniec na zawsze" może być dla mnie równoznaczne z końcem relacji na zawsze. Ze stratą, której się boję. Zrobiłem to dwa razy, ale za każdym razem jeszcze tej samej nocy lądowaliśmy w łóżku i następowały dni miodowe.
Tak czytam co piszesz i mi się skóra na tyłku marszczy... czy Ty z taką kobietą ( z tą co jesteś, nie z jej wyidealizowaną w twojej głowie wizją) chcesz spędzić resztę życia? Czy Ona zostałaby z Tobą jakbyś się rozchorował? Stracił tą dobrą pracę?
Czy nie jest tak że chodzisz koło niej "na paluszkach" bo jak mocniej tupniesz to Pani się wystraszy i poleci w "ramiona Ex"?
Czy w tym związku czujesz się luźny, radosny, czujesz się głową rodziny?
Ojciec przestań już pier..ić o dwóch robaczywych połówkach jabłka...Ona jest zgniłą do szpiku kości laską która niszczy Tobie, swojemu dziecku i Ojcu dziecka życie. A Ty jesteś dobry chłop tylko masz za miękkie serce i jej feromony zrobiły Ci kisiel z mózgu.
Napiszę po raz setny jak do każdego holika, zablokuj się na seks z nią, zrób się zimny, postaw warunki i wykonaj wyrok! To jedyna droga żebyś przejrzał na oczy i ona też.
Tak czytam co piszesz i mi się skóra na tyłku marszczy... czy Ty z taką kobietą ( z tą co jesteś, nie z jej wyidealizowaną w twojej głowie wizją) chcesz spędzić resztę życia? Czy Ona zostałaby z Tobą jakbyś się rozchorował? Stracił tą dobrą pracę?
Tak. I tego jestem pewien.
Jesienią była taka sytuacja, że moja babcia dostała wylewu i została sparaliżowana. Stanęliśmy przed decyzją jak zapewnić babci opiekę. Moja dziewczyna...namawiała mnie żebyśmy wzięli babcię do siebie, że powinna być wśród bliskich, a nie w domu starości. Babcia zmarła po miesiącu niestety, ale moja dziewczyna bardzo mnie tym ujęła. A ledwo znała moją babcię.
Nie jest też materialistką. Sama doskonale zarabia i nie patrzy czy ktoś jest w stanie dotrzymać jej kroku.
Tu jestem spokojny.
Czy w tym związku czujesz się luźny, radosny, czujesz się głową rodziny?
I tak i nie.
Głową rodziny się czuję.
Luźny, radosny - tylko gdy jestem z nimi. Bo wtedy wszystko jest dobrze.
Reasumując, nie jestem szczęśliwy w tej relacji i to oczywiste. Nie byłoby tematu na forum.
733 2019-06-26 10:09:50 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-06-26 10:10:21)
Chyba Cię pogrzalo jeżeli myślisz, że możesz być PEWIEN tego, co uważa i zrobiłaby druga osoba w takiej sytuacji. Wiesz ilu z nas już było przekonanych o swojej racji?
john.doe80 napisał/a:Tak czytam co piszesz i mi się skóra na tyłku marszczy... czy Ty z taką kobietą ( z tą co jesteś, nie z jej wyidealizowaną w twojej głowie wizją) chcesz spędzić resztę życia? Czy Ona zostałaby z Tobą jakbyś się rozchorował? Stracił tą dobrą pracę?
Tak. I tego jestem pewien.
Jesienią była taka sytuacja, że moja babcia dostała wylewu i została sparaliżowana. Stanęliśmy przed decyzją jak zapewnić babci opiekę. Moja dziewczyna...namawiała mnie żebyśmy wzięli babcię do siebie, że powinna być wśród bliskich, a nie w domu starości. Babcia zmarła po miesiącu niestety, ale moja dziewczyna bardzo mnie tym ujęła. A ledwo znała moją babcię.
Nie jest też materialistką. Sama doskonale zarabia i nie patrzy czy ktoś jest w stanie dotrzymać jej kroku.
Tu jestem spokojny.
I co powoduje twój spokój? Ja nie mówię o zgraniu pod Ciebie, ja mówię o zajęciu się Tobą! Czy raptem zostawiłaby cię w swoim domu? Zmieniłby się twój status? Czy wysłała Cię do twojego mieszkania i odwiedzała Cię... no ale jak?
Rozumiesz o czym mówię? w jej życiu jesteś gościem od barterowej wymiany usług, a nie kimś kogo się kocha na dobre i na złe...
P.S.
Co do bycia filantropem z jej strony - wyjaśnia to dlaczego ojciec dziecka nie musi mieć pracy...
Myślę że bez kasy Tatuś zostaje gdzie jest a Ty dostajesz pięknego kopala z pół obrotu... po co Pani doktor drugi nieudacznik
beckett
Mógłbyś w tym czasie tworzyć zdrowy, szczęśliwy związek z wolną, bez zobowiązań kobietą dla której byłbyś całym światem... a Ty co wolisz? Dajesz się deptać i niestety nigdy nie będzie tak, jak marzysz, że ojciec dziecka zapadnie się pod ziemie, nagle staniesz się biologicznym ojcem, a pani doktor nie będzie widziała świata poza Tobą...
Po co tak się męczyć? W imię miłości? Ja rozumiem - gdyby była dwustronna. A tak, w imię ochłapów z jej strony...
Te jej tłumaczenia, że nie chce abyś zostawał na noc, bo nie chce mieszać dziecku w głowie.... kto by w to uwierzył? Nie chce, bo NIE CHCE abyś Ty zostawał na noc. Nie czuje takiej potrzeby, nie ma ochoty. Przecież, jak kogoś kochamy, to cały nasz organizm domaga się obecności drugiej osoby...
Ten wątek jest tak zabawny, że co jakiś czas sprawdzam, czy Beckett coś napisał, czy nie. No i za każdym razem jest śmieszniej. Koleś jest napięty jak guma od majtek, a laska wodzi go za nos jak uczniaka. Wisienką na torcie jest fakt, iż jego (czy aby na pewno?;) Pani w marcu (3 miesiące temu) "wahała się" w związku z ojcem dziecka. Przecież to jest jak strzał w twarz, a Beckett wszystko sobie tłumaczy jak jakiś frajer, zamiast olać temat, zostawić zepsutą babę, jej dziecko (ma 3 lata - jeszcze nie jednego wujka zdąży polubić) i ojca dziecka, który gdyby tylko zostawił rodzinę nr 1, to nikt by w domu nie pamiętał kim był Beckett:) Już od roku wszyscy Ci piszą co masz zrobić, a Ty nadal swoje: "ona wiele daje", "ona wspaniała", "ona taka nie jest" itp. itd. Wystarczy 5 minut, żeby wysłała Cię do budy, no ale Ty "masz kontrolę" i "ona by nie mogła":) Pamiętaj - Ty jesteś zakochany i ona może Ci sprzedać nawet gówno w sreberku, a Ona mówi Ci, że Cię kocha, a to już coś innego.
Ale po co jej Beckett w domu, po co jej powtórka z rozrywki?
"...ostatnie pół roku było pełne napięcia między nami.
To cykliczne kłótnie na tle eksa, frustracja przenoszona na inne sfery życia, moje wycofywanie się, ciche dni, złe słowa, presja."
Tak jak jest teraz, jest jej wygodnie, spiny jej w domu niepotrzebne. Beckett naciska, to pani doktor " Zastanawia się nad terapią, wspólną."
Można tak poprzeciągać jeszcze jakiś czas.
"Po moim powrocie 2 czerwca z 10-dniowego wyjazdu byłem gotów na rozstanie, po uprzedniej obserwacji jej zachowania po moim powrocie. Nie rzuciła mi się na szyję, więc chciałem się rozstać zmęczony zawieszeniem. Okazało się, że ona też".
Czyżby kolejne "rozmowy" z ex miały miejsce? Przestaniesz wyjeżdżać w delegacje, żeby ją upilnować?
jak tamten zostawi żonę, to Twoja sytuacja będzie zgoła odmienna.
Sorry Beckett- bo myślę, że masz naprawdę możliwość znależć sobie kochającą kobietę- ale przypominasz mi dojną krowę- dba się o nią, dobrze karmi, ona daje mleko, a jak trzeba to idzie po nóż..
I mleko to nie kasa- ona ją ma. Mleko to to, czego od tamtego nie dostaje i ona to docenia.I czule Cię głaszcze.
A Ty niby czemu jesteś robaczywe jabłko, co?
Bo umiesz dawać coś z siebie? To nie robaczywość- w niewłaściwą kobietę wkładasz uczucia.
Ojciec! patrząc na to z boku wiesz, że Ona obsługuje was obu i wasze gorsze dni oznaczają lepsze z nim. Nie chcesz mnie posłuchać i pogadać z gościem, nie chcesz sprawdzić telefonu, Ty nie chcesz poznać prawdy.
Moim zdaniem jesteście karmieni stekiem kłamstw (Ty i Pan Tata) i za pomocą seksu służycie do manipulacji jeden na drugiego. Może to że nie nocujesz zostało sprzedane Panu Tacie jako Omen waszego rozejścia i wasze wyjazdy służą tylko temu żeby szybciej odszedł od żony.
Tak czy inaczej jakbym miał obstawiać, to stawiam butelkę the glenlivet XXV whisky, że Pani robi dobrze nie tylko tobie, a im szybciej pogadasz z panem tatą tym szybciej skończy się jej rozgrywanie was i niszczenie waszych psychik.
Ojciec! patrząc na to z boku wiesz, że Ona obsługuje was obu i wasze gorsze dni oznaczają lepsze z nim. Nie chcesz mnie posłuchać i pogadać z gościem, nie chcesz sprawdzić telefonu, Ty nie chcesz poznać prawdy.
Też tak myślę. Uważam jednak, że tamten może wiedzieć, że ona spotyka się z beckettem, ale nie przeszkadza mu to tak bardzo, bo w końcu on też sypia z żoną...
Co więcej... beckett może być jej potrzebny jako "wabik" na tamtego.. widać, że jest psem ogrodnika, więc wręcz go to podkręca. On "ma jeszcze" żonę - ona becketta. Ona nie czuje się tak wykorzystywana przez to, ale tylko oficjalnie, bo w głębi ducha chce, aby on rzucił wszystko i był tylko z nią. On tego nie robi, więc ona, żeby nie czuć się jak totalny przegryw - w zamian ma becketta.
john.doe80 napisał/a:Ojciec! patrząc na to z boku wiesz, że Ona obsługuje was obu i wasze gorsze dni oznaczają lepsze z nim. Nie chcesz mnie posłuchać i pogadać z gościem, nie chcesz sprawdzić telefonu, Ty nie chcesz poznać prawdy.
Też tak myślę. Uważam jednak, że tamten może wiedzieć, że ona spotyka się z beckettem, ale nie przeszkadza mu to tak bardzo, bo w końcu on też sypia z żoną...
Na pewno przeszkadza... ale Pani doktor robi mu na złość, Ty nie jesteś mi wierny i pukasz żonę, to ja pukam też gościa, ale musi też pukać się z nim żeby wiedział co traci, inaczej nie byłoby intrygi... podobno wszystkie drogi prowadzą do celu, może nawet było tak, że becket został odstawiony żeby pokazać Panu Tacie że jest zmiennym elementem dekoracji, który zniknie jak tylko On sie określi.
gracjana1992 napisał/a:john.doe80 napisał/a:Ojciec! patrząc na to z boku wiesz, że Ona obsługuje was obu i wasze gorsze dni oznaczają lepsze z nim. Nie chcesz mnie posłuchać i pogadać z gościem, nie chcesz sprawdzić telefonu, Ty nie chcesz poznać prawdy.
Też tak myślę. Uważam jednak, że tamten może wiedzieć, że ona spotyka się z beckettem, ale nie przeszkadza mu to tak bardzo, bo w końcu on też sypia z żoną...
Na pewno przeszkadza... ale Pani doktor robi mu na złość, Ty nie jesteś mi wierny i pukasz żonę, to ja pukam też gościa, ale musi też pukać się z nim żeby wiedział co traci, inaczej nie byłoby intrygi... podobno wszystkie drogi prowadzą do celu, może nawet było tak, że becket został odstawiony żeby pokazać Panu Tacie że jest zmiennym elementem dekoracji, który zniknie jak tylko On sie określi.
To mniej więcej mam na myśli... z jednej strony jemu to przeszkadza, a z drugiej jego zainteresowanie panią doktor wzrosło (chęć powrotu ) odkąd ta ma becketta - czyli pies ogrodnika.
Mimo wszystko pamiętajcie, że znalezienie nawet kilka lat młodszej kobiety bez zobowiązań i takiej, która jest faktycznie sama, a nie trochę w związku trochę nie graniczy z cudem i beckett może sobie takową znaleźć, ale głównie w teorii. Są po 30 więc zawsze będzie wchodził w takie tematy...
Mimo wszystko pamiętajcie, że znalezienie nawet kilka lat młodszej kobiety bez zobowiązań i takiej, która jest faktycznie sama, a nie trochę w związku trochę nie graniczy z cudem i beckett może sobie takową znaleźć, ale głównie w teorii. Są po 30 więc zawsze będzie wchodził w takie tematy...
Niezależnie w jakim wieku by się nie było nie warto być z osobą, która bawi się nami i rani.
745 2019-06-26 11:58:27 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-06-26 12:00:37)
Jak widać niekoniecznie z perspektywy faceta po 30, który wybierać może między nianczeniem jakiejś nastki albo pakowaniem się w kłopoty. No i zostaje bycie forever alone, a tego nie chcemy. No bez powodu te kobiety same nie są, a więc tam muszą być srogie felery.
Jak widać niekoniecznie z perspektywy faceta po 30, który wybierać może między nianczeniem jakiejś nastki albo pakowaniem się w kłopoty. No bez powodu te kobiety same nie są.
Aha - to lepiej być w emocjonalnej paraboli - byleby z kimś być? No ja mam inne zdanie na ten temat.
747 2019-06-26 12:04:10 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-06-26 12:04:30)
Bo jesteś kobietą i Ciebie to tak nie dotyczy. Facetów jest więcej, siłą rzeczy wolnych tez więcej, zawsze masz duży wybór. Co się dziwić, że beckett tak się uparl pewnie w myśl zasady, że lepszej nie znajdzie. To wcale nie musi być błędne założenie. Aczkolwiek na jego miejscu tez bym odszedł, bo ta kobieta go po prostu zdradza i tyle.
Bo jesteś kobietą i Ciebie to tak nie dotyczy. Facetów jest więcej, siłą rzeczy wolnych tez więcej, zawsze masz duży wybór. Co się dziwić, że beckett tak się uparl pewnie w myśl zasady, że lepszej nie znajdzie. To wcale nie musi być błędne założenie. Aczkolwiek na jego miejscu tez bym odszedł, bo ta kobieta go po prostu zdradza i tyle.
Nie wiem skąd masz te dane, ale w Polsce jest więcej kobiet niż mężczyzn Chyba o 1%
Zresztą wątpię żeby miało to jakieś większe znaczenie.
Bo jesteś kobietą i Ciebie to tak nie dotyczy. Facetów jest więcej, siłą rzeczy wolnych tez więcej, zawsze masz duży wybór. Co się dziwić, że beckett tak się uparl pewnie w myśl zasady, że lepszej nie znajdzie. To wcale nie musi być błędne założenie. Aczkolwiek na jego miejscu tez bym odszedł, bo ta kobieta go po prostu zdradza i tyle.
Najlepsze jest to, że Pani Doktor wcale nie musi być pięknością i wcale nie oglądają się za nią faceci, tylko Beckett w swoim zaburzonym postrzeganiu tej kobiety widzi ją w takim świetle. Ewidentnie przydałby mu się detoks, a zobaczyłby, że ona wcale nie taka piękna i powabna, a na świecie setki ciekawszych obiektów.
Beckett jeszcze nie rozumie tego, że to On jest diamentem w tym związku który na własne życzenie zredukował się do pospolitego węgla...
Bez zobowiązań, własne mieszkanie, dobra praca... gość może wybierać, przebierać mieć co chce - ale przez jego niską samoocenę, dzieciństwo i całą resztę On dla swojej myszki pokaże wszystkim że kijem Wisłę zawróci i po co?
Traci czas, energię, wypala się w imię swoich własnych kompleksów które kamufluje w tej relacji. Bez sensu. Lepsza nastolatka niż takie szambo. Z nastką można jeszcze liczyć, że wydorośleje i się zmieni, a tu będzie tylko gorzej.
751 2019-06-26 12:14:58 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-06-26 12:18:09)
Bez zobowiązań, własne mieszkanie, dobra praca... gość może wybierać, przebierać mieć co chce - ale przez jego niską samoocenę, dzieciństwo i całą resztę On dla swojej myszki pokaże wszystkim że kijem Wisłę zawróci i po co?
No właśnie - myślę, że przyszłość becketta, bez pani doktor, nie jawi się tak tragicznie jak ukazuje to Burzowy
john.doe80 napisał/a:Bez zobowiązań, własne mieszkanie, dobra praca... gość może wybierać, przebierać mieć co chce - ale przez jego niską samoocenę, dzieciństwo i całą resztę On dla swojej myszki pokaże wszystkim że kijem Wisłę zawróci i po co?
No właśnie - myślę, że przyszłość becketta bez pani doktor nie jawi się tak tragicznie jak ukazuje to Burzowy
Coż ja to wiem, będąc samotnym mężczyzną w średnim wieku mam tyle możliwości, że tylko dbać o serce żeby proszki wytrzymało i o bezpieczny ubiór żeby przypadkowo ojcem nie zostać. Kobiet na około jest tyle, że po co się decydować na jedną, dodatkowo ja z góry skreślam wszystkie dzieciate, to nie na moje nerwy.
gracjana1992 napisał/a:john.doe80 napisał/a:Bez zobowiązań, własne mieszkanie, dobra praca... gość może wybierać, przebierać mieć co chce - ale przez jego niską samoocenę, dzieciństwo i całą resztę On dla swojej myszki pokaże wszystkim że kijem Wisłę zawróci i po co?
No właśnie - myślę, że przyszłość becketta bez pani doktor nie jawi się tak tragicznie jak ukazuje to Burzowy
Coż ja to wiem, będąc samotnym mężczyzną w średnim wieku mam tyle możliwości, że tylko dbać o serce żeby proszki wytrzymało i o bezpieczny ubiór żeby przypadkowo ojcem nie zostać. Kobiet na około jest tyle, że po co się decydować na jedną, dodatkowo ja z góry skreślam wszystkie dzieciate, to nie na moje nerwy.
Dlatego tak dziwi czemu beckett ciągnie tę sytuację tak długo... zamiast korzystać z życia Ja rozumiem, że można wahać się tak przez miesiąc... ale przez rok?
Gracjana kobiet jest więcej, bo faceci umierają szybciej, ale to w wieku 50+. Wcześniej jest ogromna dysproporcja, ale w drugą stronę.
Gracjana kobiet jest więcej, bo faceci umierają szybciej, ale to w wieku 50+. Wcześniej jest ogromna dysproporcja, ale w drugą stronę.
Nie wiem gdzie Ty masz problem z kobietami 20-40 lat? Jest ich zatrzęsienie do wyboru do koloru. Nie mówię o ich mentalnym stanie (tu przykład Pani doktor robiącej sobie dziecko z żonatym) bo mnie to nie interesuje, ale dziewczyn - kobiet jest dużo, znam sporo samotnych Pań które jęczą że nie mogą znaleźć dojrzałego partnera (dojrzały to taki który będzie wolał sex z nią od fapowania przed ekranem lub picia i pykania w gierki z kolegami) - tak że poprzeczka jest naprawdę nisko.
756 2019-06-26 13:31:42 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-06-26 13:34:46)
No ja znam dwie wolne. Z czego jedna co tydzień grasuje z innym, druga nie wiem. A trochę ich spotykam jednak, bo choćby drugi kierunek zaocznie robię. W moim rejonie od 17 roku życia zaczyna się z ich strony nieustający kasting na faceta i zmieniają ich jak rękawiczki plus ten ulamek nieco bardziej rozgarnietych wchodzi w stały związek i nie wychodzi. Nawet kumple się smiali, ze teraz znaleźć jakąś to cud. A dla mnie laska typu "mam narzeczonego, ale mi się nudzi" nie jest kandydatką na cokolwiek. Mieszkasz w Polsce? Skoro ich tak dużo, to dlaczego wszelkie portale i inne takie miejsca do poznawania to raptem max 10% kobiet, a reszta to faceci?
757 2019-06-26 13:35:05 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-06-26 13:36:48)
No ja znam dwie wolne. Z czego jedna co tydzień grasuje z innym, druga nie wiem. A trochę ich spotykam jednak, bo choćby drugi kierunek zaocznie robię. W moim rejonie od 17 roku życia zaczyna się z ich strony nieustający kasting na faceta i zmieniają ich jak rękawiczki plus ten ulamek nieco bardziej rozgarnietych wchodzi w stały związek i nie wychodzi. Nawet kumple się smiali, ze teraz znaleźć jakąś to cud. A dla mnie laska typu "mam narzeczonego, ale mi się nudzi" nie jest kandydatką na cokolwiek. Mieszkasz w Polsce?
A ja jestem kobietą i widzę w swoim otoczeniu - i takie, i takie. Tak samo z mężczyznami. Czasami lepiej poczekać, niż pchać się bagno. Jak to moja mama mawia "w bagno łatwo wejść, trudniej wyjść"
Oj Beckett. Zastanów się nad sobą. Mówiłeś o sesjach o psychiatry.
Jesteś na terapii? Znaleźliście powód Twojej obecności w tej relacji?
Widzę dużo podobieństw do siebie bo każdego normalnego gościa zmęczyło by takie przeciąganie sznurka, ale ty dzielnie trwasz.
Podświadomie chcesz coś zrobić żeby ona Cie w końcu pokochała, prawda? Bo chcesz dostać miłość której nigdy nie miałeś, tak?
Jest tyle Kobiet które mogłyby Ci to dać. Z którymi miałbyś pewność i ciepło. Mimo to, Ty wybierasz wahanie, chłód emocjonalny i sinusoidę.
Jakiś czas temu zaprzeczałeś kiedy pisałem, że obydwoje jesteście "jednostkami chorobowymi", dziś to przyznajesz.
Weź się za siebie chłopie i skończ to. Daj sobie żyć bo za jakiś czas cały eksplodujesz.
759 2019-06-27 13:31:48 Ostatnio edytowany przez beckett (2019-06-27 13:36:15)
Ojciec! patrząc na to z boku wiesz, że Ona obsługuje was obu i wasze gorsze dni oznaczają lepsze z nim. Nie chcesz mnie posłuchać i pogadać z gościem, nie chcesz sprawdzić telefonu, Ty nie chcesz poznać prawdy.
Moim zdaniem jesteście karmieni stekiem kłamstw (Ty i Pan Tata) i za pomocą seksu służycie do manipulacji jeden na drugiego. Może to że nie nocujesz zostało sprzedane Panu Tacie jako Omen waszego rozejścia i wasze wyjazdy służą tylko temu żeby szybciej odszedł od żony.
Tak czy inaczej jakbym miał obstawiać, to stawiam butelkę the glenlivet XXV whisky, że Pani robi dobrze nie tylko tobie, a im szybciej pogadasz z panem tatą tym szybciej skończy się jej rozgrywanie was i niszczenie waszych psychik.
John, rozumiem że możesz mieć mnie za idiotę, ale naprawdę scenariusz spiskowy który mi wmawiasz jest kompletnie nierealny.
Ojciec dziecka ma ustalone dni w których przyjeżdża, siedzi z dzieckiem i wychodzi mniej więcej po godzinie od powrotu pani doktor. Często szybciej. W dzień weekendowy spędzamy ten czas razem - on siedzi z dzieckiem.
To nie jest tak, że ja kontroluję jej życie. Ma unormowane godziny pracy, mieszkamy bardzo blisko siebie, jesteśmy w stałym kontakcie, ja jestem u niej prawie codziennie. Ojciec dziecka wie że się spotykamy, trzymam u niej swoje rzeczy, odbieram ją z domu w niedzielę, ona jeździ czasem moim samochodem i parkuje go pod domem. Dzieciak też swoje już gada, a na mój temat gada bardzo dużo.
I nie rób z ojca dziecka ofiary krwiożerczej pani doktor, bo to on ma wiele za uszami. To zimny cynik, manipulator, wg pani doktor ma cechy psychopatyczne. Twierdzi że kochała jego wyobrażenie, które sam kreował przez lata. Wręcz jest jej żal, że dziecko ma takiego ojca.
Oj Beckett. Zastanów się nad sobą. Mówiłeś o sesjach o psychiatry.
Jesteś na terapii? Znaleźliście powód Twojej obecności w tej relacji?
Widzę dużo podobieństw do siebie bo każdego normalnego gościa zmęczyło by takie przeciąganie sznurka, ale ty dzielnie trwasz.
Podświadomie chcesz coś zrobić żeby ona Cie w końcu pokochała, prawda? Bo chcesz dostać miłość której nigdy nie miałeś, tak?
Jest tyle Kobiet które mogłyby Ci to dać. Z którymi miałbyś pewność i ciepło. Mimo to, Ty wybierasz wahanie, chłód emocjonalny i sinusoidę.
Jakiś czas temu zaprzeczałeś kiedy pisałem, że obydwoje jesteście "jednostkami chorobowymi", dziś to przyznajesz.
Weź się za siebie chłopie i skończ to. Daj sobie żyć bo za jakiś czas cały eksplodujesz.
Ale ja nie miałem raczej nigdy problemów z kobietami. I były takie, które mnie kochały, a ja kochałem je.
W aktualnej sytuacji stworzyliśmy z moją partnerką schemat, który jest toksyczny. Ja mam zadatki na lękowy styl przywiązania, który włącza się przy partnerze unikającym - takim jak Ona. To jest pewna sytuacja znana obojgu z dzieciństwa. Dwie strony tego samego medalu. Zaniedbania ze strony rodziców i wynikające z tego deficyty. Tkwimy w toksycznych relacjach, bo je znamy, bo są zakodowane w naszej podświadomości, bo są odzwierciedleniem naszej relacji z rodzicami.
Wczoraj sporo rozmawialiśmy na ten temat z panią doktor.
Ale przy okazji wyszło coś innego - różnice temperamentów. Mam osobowość dominującą. Mam dużo inicjatywy, łatwo skracam dystans z innymi osobami, dążę do kontroli nad sytuacją - czy to projekt w pracy czy związek. Czasami nie pytam o zdanie - po prostu działam w wierze, że takie rozwiązanie będzie najlepsze dla nas obojga. Ta moja cecha jest przez nią doceniana, ale też jest czasem źródłem jej niechęci - bo ona ma trochę paradoksu w sobie. Z jednej strony lubi moją inicjatywę, energię, chęć do działania, z drugiej - czuje się tym czasem przytłoczona, bo to godzi w jej silną niezależność (i znów wracamy do cech stylu przywiązania unikającego - autonomia).
To jest śpiewka którą już znam, w ten sposób rozpadł się mój poprzedni związek. Ja lubię dziewczyny raczej introwertyczne i spokojne. Ekstrawertyczek nie lubię. Tyle że czasem dla tych spokojnych bywam zbyt energetyczny.
Wiem że jej to przeszkadzało od samego początku. Ale działały silnie endorfiny. Ona zadaje sobie pytanie czy będzie umiała z tym żyć. Ja nie ściemniam, "twardych" cech charakteru nie zmienię.
I wiem że ją to denerwuje, bo przy moich próbach "rządzenia" (w jej mniemaniu, w mojej perspektywie to np. wyręczanie ją lub ułatwianie nam życia), zaczyna się na mnie denerwować i pokazuje to.
Równocześnie strasznie ją pociągam, jest chemia, lubi ze mną rozmawiać, uważa że byłbym dobrym ojcem i mężem. No i nie umie podjąć decyzji.
Oczywiście, dyskusje skończyły się przytulaniem i kochaniem się. I było super.
I tak sobie tkwimy dalej w tym.
760 2019-06-27 13:45:49 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2019-06-27 13:50:21)
OK. Nic więcej nie napiszę. Good luck.
P.S.
Oczywiście, dyskusje skończyły się przytulaniem i kochaniem się. I było super.
I tak sobie tkwimy dalej w tym.
Zupełnie nie wiem dlaczego twoja sytuacja kojarzy mi się z ta piosenką:
...
Znów widzieli ją z jakimś chłopem,
Znów pojechała do Saint Tropez,
Znów męczyła się, Boże drogi,
Znów na jachtach myła podłogi.
Tylko czemu ręce ma białe?
Chciałem zapytać - zapomniałem,
Ciało kłoniąc, skinęła dłonią, wsparła skroń o skroń
Znów zapadłem w nią jak w toń...
761 2019-06-27 14:24:03 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-06-27 14:32:46)
Ja dobrze rozumiem o czym piszesz zresztą o tym wszystkim pisalismy w tym wątku na poczatku.
Ale nie to jest przyczyną niepewnosci w waszym związku. dobrze wiesz.
W takim układzie jak opisujesz kobieta szarpie się w tym uścisku w walczy nawet zdradzi ale jak kocha nigdy nie odpycha
I wiesz co? Ja jej nie odbieram jako silnej i psychicznie niezależnej.
Wróć.. Jak zdradzi to juz nie kocha to juz akord na odejście..
Tak. Przyczyna jest inna. Ale rozumiem też ze moja reakcja ujawniła negatywne cechy charakteru. I to spowodowało że zaczela sie odsuwac i rozstaliśmy się. Byłem bardzo trudny w codziennym zyciu. Ona boi się że w przypadku kryzysów w przyszłosci bedę reagował podobnie. Krytyką, agresją, cichymi dniami. Co mam rzec. Sam się siebie boję w tej kwestii.
Tak. Przyczyna jest inna. Ale rozumiem też ze moja reakcja ujawniła negatywne cechy charakteru. I to spowodowało że zaczela sie odsuwac i rozstaliśmy się. Byłem bardzo trudny w codziennym zyciu. Ona boi się że w przypadku kryzysów w przyszłosci bedę reagował podobnie. Krytyką, agresją, cichymi dniami. Co mam rzec. Sam się siebie boję w tej kwestii.
Takich rzeczy to się może bac ktoś na poczatku znajomości i wtedy wycofywać a nie u was.. I jednocześnie pozwala zbliżyć się do dziecka i sinusoida. ..to nie to Beckett
764 2019-06-27 15:14:06 Ostatnio edytowany przez fuorviatos (2019-06-27 15:15:07)
Odnoszę wrażenie, że cała ta relacja jest dla Ciebie dużym obciążeniem beckett.
Nie chodzi mi tylko o niepewność i dysfunkcje; ty po prostu przestajesz siebie akceptować i lubić.
Zabawiłeś się już w psychologa i teraz będziesz robił wszystko żeby nagiąć swój charakter i stać się łagodnym misiem bo Pani doktor ma wątpliwości.
Nierówne to wszystko - jeśli Ty ją akceptujesz, to ona powinna też Ciebie. Nie tylko Ty byłeś trudny, ona również.
Takie gadanie, czego ona się boi nic nie wnosi bo to tylko jej puste słowa. Gdyby jej zależało, nigdy byś tego nie usłyszał bo przyjęła by Cię jakim jesteś.
Można robić dobrą minę do zlej gry, ale powiedzmy sobie szczerze - takie słowa to pewna forma manipulacji, nawet jeśli nie ma złych intencji.
Myślę, że typ jest nieuleczalny! Samemu sobie nie można wierzyć, a on twierdzi, że Pani doktor w ciągu godziny nie może go zdradzić z ojcem swojego dziecka! Nie twierdzę, że tak jest, bo nie jestem wróżką, ale odrzucanie takiej opcji jest naiwnością najwyższego stopnia. Tym bardziej, że Beckett jest gościem w jej domu i jak tylko za głośno pierdnie, to leci na zbity pysk... "Dużo rozmawiamy", "przytulamy się", "jest chemia", "jestem typem dominującym" - czyli nic nowego - cały czas się oszukujesz, cały czas jesteś w dupie, ale teraz zaczyna ci się tam podobać:)
766 2019-06-27 16:29:56 Ostatnio edytowany przez beckett (2019-06-27 16:30:44)
beckett napisał/a:Tak. Przyczyna jest inna. Ale rozumiem też ze moja reakcja ujawniła negatywne cechy charakteru. I to spowodowało że zaczela sie odsuwac i rozstaliśmy się. Byłem bardzo trudny w codziennym zyciu. Ona boi się że w przypadku kryzysów w przyszłosci bedę reagował podobnie. Krytyką, agresją, cichymi dniami. Co mam rzec. Sam się siebie boję w tej kwestii.
Takich rzeczy to się może bac ktoś na poczatku znajomości i wtedy wycofywać a nie u was.. I jednocześnie pozwala zbliżyć się do dziecka i sinusoida. ..to nie to Beckett
Nie zgodzę się. Cholerne endorfiny przysłaniają trzeźwy osąd, zwłaszcza jak zauroczenie jest silne jak u nas było. Po czasie zaczynamy widzieć w pełni wady partnera i zaczynają nam przeszkadzać.
Nierówne to wszystko - jeśli Ty ją akceptujesz, to ona powinna też Ciebie. Nie tylko Ty byłeś trudny, ona również.
Zgadza się. I ona ma swoje uciążliwe wady, które ja jestem w stanie zaakceptować. Nie szukam ideału.
Być może po prostu jej uczucia są zbyt słabe do mnie, by zaakceptować moją osobowość. A może zwyczajnie do siebie nie pasujemy.
Bo tak na marginesie - co jest przyczyną że stwierdzamy że "nie pasujemy do siebie"? Brak silnych uczuć które dają paliwo do akceptacji wad? Czy wady partnera, które uniemożliwiają przejście ze stanu zakochania do pełnej miłości? Wg mnie to drugie. A przynajmniej u mnie drzewiej tak bywało.
767 2019-06-27 16:34:24 Ostatnio edytowany przez beckett (2019-06-27 16:36:42)
Tym bardziej, że Beckett jest gościem w jej domu i jak tylko za głośno pierdnie, to leci na zbity pysk...
To nie jest prawda. Jestem de facto domownikiem, jestem prawie codziennie, jestem zaangażowany w sprawy, siedzę tam sam albo z dzieckiem, mam swoje klucze, kosmetyki, jakieś pierdoły.
Tyle że trzymamy się tej głupiej zasady że nie nocuję - zdarzyło się kilka razy ledwie przez ostatnie dwa miesiące. Na wyjazdach śpimy razem normalnie, w tym mały się pakuję do nas do łóżka.
Ja tę sytuację rozumiem inaczej. Nie chce żebym sypiał u nich w domu, bo znowu stanę się szybko domownikiem, przejdzie to w rutynę, a to równoznaczne dla niej z podjęciem decyzji o życiu ze mną. A tej decyzji podjąć nie umie.
p.s. spróbuj uprawiać seks w mieszkaniu gdy masz wokoło angażującego Cię we wszystko trzylatka. Powodzenia. Chyba nie masz dzieci
BEKAśmiechu napisał/a:Tym bardziej, że Beckett jest gościem w jej domu i jak tylko za głośno pierdnie, to leci na zbity pysk...
To nie jest prawda. Jestem de facto domownikiem, jestem prawie codziennie, jestem zaangażowany w sprawy, siedzę tam sam albo z dzieckiem, mam swoje klucze, kosmetyki, jakieś pierdoły.
Tyle że trzymamy się tej głupiej zasady że nie nocuję - zdarzyło się kilka razy ledwie przez ostatnie dwa miesiące. Na wyjazdach śpimy razem normalnie, w tym mały się pakuję do nas do łóżka.Ja tę sytuację rozumiem inaczej. Nie chce żebym sypiał u nich w domu, bo znowu stanę się szybko domownikiem, przejdzie to w rutynę, a to równoznaczne dla niej z podjęciem decyzji o życiu ze mną. A tej decyzji podjąć nie umie.
p.s. spróbuj uprawiać seks w mieszkaniu gdy masz wokoło angażującego Cię we wszystko trzylatka. Powodzenia. Chyba nie masz dzieci
Jestem PRAWIE codziennie - PRAWIE robi wielką różnicę.
Jestem zaangażowany w sprawy - no to wszyscy wiedzą, że TY jesteś zaangażowany:)
TRZYMAMY SIĘ tej głupiej zasady... - chyba ONA trzyma się tej zasady, a TY nieśmiało próbujesz się stawiać.
Ja tę sytuację rozumiem inaczej - to też wszyscy wiemy:)
Próbuj uprawiać seks w mieszkaniu gdy masz wokoło angażującego Cię we wszystko trzylatka. Nie muszę próbować, mam dwójkę dzieci i jak jest potrzeba, to się da. Najlepiej daj dziecku tablet i włącz jakąś grę, a zapomni, że żyjesz...
Jeszcze raz powtórzę - nie twierdzę, że ona Cię zdradza, ale Twoja wiara w to, że tak nie jest może być złudna.
Najczęściej powtarzanym sloganem przez zdradzanych jest: "Nie mogłem w to uwierzyć!".
769 2019-06-27 17:59:42 Ostatnio edytowany przez anderstud (2019-06-27 18:02:59)
Odnoszę wrażenie, że cała ta relacja jest dla Ciebie dużym obciążeniem beckett.
Nie chodzi mi tylko o niepewność i dysfunkcje; ty po prostu przestajesz siebie akceptować i lubić.
Zabawiłeś się już w psychologa i teraz będziesz robił wszystko żeby nagiąć swój charakter i stać się łagodnym misiem bo Pani doktor ma wątpliwości.
Nierówne to wszystko - jeśli Ty ją akceptujesz, to ona powinna też Ciebie. Nie tylko Ty byłeś trudny, ona również.
Takie gadanie, czego ona się boi nic nie wnosi bo to tylko jej puste słowa. Gdyby jej zależało, nigdy byś tego nie usłyszał bo przyjęła by Cię jakim jesteś.
Można robić dobrą minę do zlej gry, ale powiedzmy sobie szczerze - takie słowa to pewna forma manipulacji, nawet jeśli nie ma złych intencji.
Próbujecie się porozumiewać w dwóch obcych językach na całkiem różnych poziomach przyswajania informacji. Nie ma szans.
Możesz do niego gadać przez następny rok to samo, a to wszystko i tak odbija się od czoła jak groch od ściany.
Dokładnie, już wiele tygodni temu to pisaliśmy, m.in Roxann
"Póki Beckett będzie tańczył jak ona zagra, będzie miło i przyjemnie..."
ale widzę Beckett, że Ty idziesz jeszcze dalej, bo zacząłeś szukać problemów W SOBIE.
771 2019-06-27 18:22:41 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-06-27 18:42:36)
Ja nie ściemniam, "twardych" cech charakteru nie zmienię.
I wiem że ją to denerwuje, bo przy moich próbach "rządzenia" (w jej mniemaniu, w mojej perspektywie to np. wyręczanie ją lub ułatwianie nam życia), zaczyna się na mnie denerwować i pokazuje to.
Równocześnie strasznie ją pociągam, jest chemia, lubi ze mną rozmawiać, uważa że byłbym dobrym ojcem i mężem. No i nie umie podjąć decyzji.Oczywiście, dyskusje skończyły się przytulaniem i kochaniem się. I było super.
I tak sobie tkwimy dalej w tym.
Beckett, sorry, że to napiszę, ale po Twoim zachowaniu, wypowiedziach na forum ciężko uwierzyć, że jesteś taki jak tu siebie przedstawiasz, tzn mający twardy charakter, władczy samiec alfa. Może i taki kiedyś byłeś przy mniej wymagających partnerkach, ale przy tej Pani zwyczajnie tańczysz jak ona zagra. Twoje próby wywalczenia sobie jakiejś poważnej pozycji w tym związku zaczynają i kończą się na rozmowach, tudzież wcześniej awanturach, ale dalej siedzisz na tej przysłowiowej wycieraczce bo Pani Cię udobrucha seksem.
Czy Ty nie czujesz się upokorzony tym, że pomimo twych starań Pani nie chce być z Tobą tak na 100%? Nie pozwala Ci nawet u siebie nocować?
Ja tę sytuację rozumiem inaczej. Nie chce żebym sypiał u nich w domu, bo znowu stanę się szybko domownikiem, przejdzie to w rutynę, a to równoznaczne dla niej z podjęciem decyzji o życiu ze mną. A tej decyzji podjąć nie umie..
I tu masz odpowiedź jasną i klarowną - ona związku z Tobą nie chce, jest jej dobrze tak jak jest kiedy jesteś TYLKO dochodzącym kochankiem i nianią dla jej dziecka. Tak wiem znów się zaraz oburzysz, że kochanka się chowa przed światem a do niani dziecko się nie przywiązuje... czy Ty w ogóle "słyszysz" co piszesz? Ona nie musi Ciebie ukrywać bo sama nie jest mężatką i nie jest (jeszcze) zajęta. Poza tym znacie się wiele lat. Ja też nie twierdze, że ona Cię perfidnie zdradza, ale te 2 sytuacje powinny dać Ci do myślenia kim dla niej jest ojciec dziecka - tzn ta kiedy wahała się do niego wrócić kiedy nie byliście razem oraz ta kiedy wróciłeś po 10-ciodniowej delegacji. Ja też uważam, że wtedy Pan Ojciec przeszedł do akcji i znów jej namieszał w głowie. Dlatego Ci powiedziała o tamtej sytuacji i znów chciała rozstania.
Ty jej wierzysz bezwarunkowo i tłumaczysz na każdym kroku. Raz już się na tym przejechałeś i nie wyciągnąłeś żadnych wniosków. Zrozum jedno - gdyby między nimi nie było żadnej relacji emocjonalnej, to by nie było tematu powrotu do siebie, nawet kiedy się rozstaliście.
Tak samo gdyby ona Cię kochała i chciała z Tobą stworzyć rodzinę to by Cię nie trzymała na dystans (nie mówię tu o braku bliskości, bo seks można mieć i bez miłości).
Jak to John świetnie ujął - wasza relacja opiera się na wymianie barterowej - ona daje Ci seks + namiastki związku (obiadki, uprane koszule itd.) w zamian za Twoje inne usługi jak opieka nad jej dzieckiem, ale na noc musisz wracać do siebie.
Nie ważne jakby tą sytuację ona tłumaczyła, przekaz jest prosty - ona jest wciąż "do wzięcia". Z boku patrząc tłumaczenie dla pierwszego lepszego absztyfikanta jest proste (też dla jej exa) - spotykam się z kimś ale to nic poważnego, nie mieszkamy nawet razem. Czyli jednym słowem Pani Doktor chce mieć ciastko i je zjeść zostawiając sobie furtkę.
Naprawdę nie widzisz tego?
EDIT: Świetnie bardzo prawdopodobne intencje John ujął:
Na pewno przeszkadza... ale Pani doktor robi mu na złość, Ty nie jesteś mi wierny i pukasz żonę, to ja pukam też gościa, ale musi też pukać się z nim żeby wiedział co traci, inaczej nie byłoby intrygi... podobno wszystkie drogi prowadzą do celu, może nawet było tak, że becket został odstawiony żeby pokazać Panu Tacie że jest zmiennym elementem dekoracji, który zniknie jak tylko On sie określi.
Zrozum 2 rzecz: gdyby oni ze sobą wtedy nie spali, nie byłoby mowy o powrocie... ok, nie byliście wtedy razem, ale co się stało kiedy nie było Cię 10 dni? Co się dzieje, kiedy on jest u niej? Bardzo naiwne jest myślenie, że przy małym dziecku nie ma szans na bliskość. Ona nawet przy nim może dzwonić do Ciebie specjalnie by wzbudzić jego zazdrość a jednocześnie uśpić Twoją czujność jak z tym zostawianiem telefonu.
Nie chce żebym sypiał u nich w domu, bo znowu stanę się szybko domownikiem, przejdzie to w rutynę, a to równoznaczne dla niej z podjęciem decyzji o życiu ze mną. A tej decyzji podjąć nie umie.
Włóż pomiędzy bajki że nie umie podjąć decyzji -zastanawiałeś się dlaczego nie chce podjąć tej decyzji?
Według mnie odpowiedź jest prosta - bo jest jej tak wygodnie, a skoro tak jest to po co zmieniać coś co działa?
A że Tobie to przeszkadza to co z tego, zastosuje najstarszy sposób na świecie jak zatrzymać samca - sex.
Czyli Ty wkładasz swój czas, siebie w coś co tak naprawdę jest wielkim znakiem zapytania gdyż ciągle nie wiesz co dalej, gdyż ona nie wie czego chce i czy Ty jesteś tym czego ona chce i ona jest usprawiedliwiona bo Ty przecież wiesz że ona się waha i godzisz się żeby być delikatnie mówiąc przydupasem(bez urazy)
To Ty autorze nie potrafisz podjąć decyzji i jesteś winny zaniechania - znając jej "nie decyzję" Ty na to się godzisz -i tu jesteś winny. A co jeśli ona zdecyduje się z Tobą związać z łaski? lub braku lepszej opcji? nie przeszkadza to Tobie?.
Co do tego czy pani Ciebie zdradza - tego nie wiem - dziecko nie jest problemem żeby to zrobić. Chcesz mieć pewność kup dyktafon, taki np. zamaskowany- to będziesz miał pewność co robią lub o czym rozmawiają. Oczywiście ryzyko ale Ty nic nie tracisz, bo niczego nie masz.
773 2019-06-27 18:47:02 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-06-27 18:57:36)
Czyli Ty wkładasz swój czas, siebie w coś co tak naprawdę jest wielkim znakiem zapytania gdyż ciągle nie wiesz co dalej, gdyż ona nie wie czego chce i czy Ty jesteś tym czego ona chce i ona jest usprawiedliwiona bo Ty przecież wiesz że ona się waha i godzisz się żeby być delikatnie mówiąc przydupasem(bez urazy).
Dokładnie, dlatego nie tylko ja ale chyba nikt tu na forum nie wierzy w te Twoje cechy samca alfa bo Twoje zachowanie temu po prostu przeczy. Samiec Alfa to nie przydupas godzący się na wszystko pod wpływem seksu.
EDIT: nie piszę tego by Cię obrazić, bo wydajesz się być naprawdę spoko facetem, dobrym człowiekiem, ale na litość... przejrzyj w końcu na oczy i zacznij dbać o sowją godność. Bo nawet jak byłeś kiedyś samcem alfa to... no właśnie byłeś
Samiec Alfa to nie przydupas godzący się na wszystko pod wpływem seksu.
Dokładnie. Postap jak samiec Alfa, czyli podejmij konkretną decyzję i trzymaj się jej. Twarde ultimatum a jak nie to baj. Jednak Ty tego nie zrobisz... Już rok zarzekasz się...
Samiec Alfa to by od razu pogadał z "typem" i dawno pokazał mu miejsce w szeregu.
A Beckett jest nie tylko o niego zazdrosny, ale też czuje się od niego słabszy.
Samiec Alfa to by od razu pogadał z "typem" i dawno pokazał mu miejsce w szeregu.
A Beckett jest nie tylko o niego zazdrosny, ale też czuje się od niego słabszy.
Ta.. z tego co zrozumiałam (choć może nie doczytałam) on się nawet boi konfrontacji z nim na luźniej stopie. Dowiaduje o nim od znajomych itd.
777 2019-06-27 19:33:37 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2019-06-27 19:34:05)
Samiec Alfa to by od razu pogadał z "typem" i dawno pokazał mu miejsce w szeregu.
A Beckett jest nie tylko o niego zazdrosny, ale też czuje się od niego słabszy.
Samiec alfa ustawiłby całe towarzystwo w szeregu. Niestety Pani Doktor w tym domu "spodnie nosi".
Obwiniasz siebie nie dlatego, że jesteś słaby- tylko dlatego, że gdy piłka jest po Twojej stronie, masz poczucie kontroli--
niestety ważne jest też rozpoznanie, kiedy jej nie mamy.. taka lekcja pokory..
Ja to znam i pewnie ludzie tu piszący- wielu też.
Dbaj o siebie- tu Twoja kontrola sięga- a niektóre rzeczy w życiu trzeba puścić..
mallwusia napisał/a:Samiec Alfa to by od razu pogadał z "typem" i dawno pokazał mu miejsce w szeregu.
A Beckett jest nie tylko o niego zazdrosny, ale też czuje się od niego słabszy.Samiec alfa ustawiłby całe towarzystwo w szeregu. Niestety Pani Doktor w tym domu "spodnie nosi".
John, w szeregu to można ustawić swoje priorytety, ludzi niekoniecznie
Prawda jest taka, że samiec alfa nie miałby takiego problemu....bo Pani doktor już dawno zabiegalaby o to żeby mieć go przy sobie.. na noc tym bardziej