Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 201 ]

1 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-07 22:32:00)

Temat: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Witam

Z góry przepraszam za wchodzenie z butami w pierwszym poście i elaborat. I dziękuję za poświęcony czas. Liczę że uda mi się poczytać trochę o podobnych do moich historiach.

Jestem mężczyzną. Dojrzałym, dobrze po 30tce. Po dwóch poważnych związkach, ale bez tzw. przeszłości i od dłuższego czasu samotnym.
Do czasu kiedy spotkałem przypadkowo, po wielu latach, kogoś z przeszłości. Kiedyś zależało nam na sobie, ale byliśmy zbyt niedojrzali, życie potoczyło nam się w różnych kierunkach. Podczas tego przypadkowego spotkania zaiskrzyło, zaczęliśmy się spotykać. Zakochaliśmy się w sobie mocno, sprawy potoczyły się dość szybko. Wspólne wakacje, pomieszkiwanie, pasje, rozmowy, codzienne sprawy. Jest nam ze sobą bardzo dobrze, w każdym obszarze życia. Oczywiście to czas zakochania, patrzymy przez różowe okulary, z drugiej strony nie mamy dwudziestu lat, mamy swoje doświadczenie i dojrzałość pozwalającą przypuszczać że w końcu "trafił swój na swego". Rzec można, sielanka.
Moja wspaniała kobieta ma dwuletnią córeczkę. Nie jest rozwódką, dziecko jest z poprzedniego, nieudanego związku z niedojrzałym człowiekiem, manipulatorem. Nigdy nie mieszkali razem, nie byli małżeństwem, to ona zakończyła tę relację. Miałem obawy związane z małą, to duża odpowiedzialność, dlatego na początku byłem ostrożny. Jednak nie tylko to dziecko zaakceptowałem, ale zacząłem darzyć ciepłymi uczuciami, troską, tak samo jak jej mamę. Może nawet czuję budzący się instynkt ojcowski. Mam z małą dobry kontakt, czuje się przy mnie bezpiecznie, poświęcam jej uwagę z przyjemnością. Od pewnego czasu jestem przekonany że chcę tworzyć rodzinę, rozmawiamy z moją kobietą o tym otwarcie i zaczynamy powoli myśleć o przyszłości.

Więc gdzie leży problem? W biologicznym ojcu. Posiada prawa rodzicielskie, jest obecny w życiu małej, przyjeżdża do niej dwa razy w tygodniu (czasem i trzy!) i siedzi z nim po kilka godzin. Alimentów nie płaci, moja kobieta ich nie wymaga, ma własną kancelarię prawną, jest całkowicie niezależna. Zamiast alimentów, zażyczyła sobie obecności ojca - bo w życiu małej męski pierwiastek jest potrzebny. Poza tym odciążał ją zajmując się małą. Dla niej ten układ był OK, zwłaszcza że zupełnie nie planowała nowych związków, chciała skupić się na dziecku. To co wyszło między nami, było przypadkiem. No i w aktualnej sytuacji, gdy ja pomieszkuję, jeździmy razem na wakacje, weekendy, a mała ma ze mną lepszy kontakt niż z ojcem - sprawa zaczyna być uwierająca. Dla mojej kobiety i oczywiście dla mnie. Oboje nie wyobrażamy sobie sytuacji w której mieszkamy razem, a biologiczny tata przyjeżdża do nas i spędza czas z dzieckiem. Ja nie ukrywam przed sobą (choć uwiera mnie ta myśl i wewnętrzny krytyk mówi mi że to złe myślenie) że czuję też zazdrość o tego faceta, zwłaszcza że moja kobieta ma podejrzenia, że gość przyjeżdża w dużym stopniu dla niej, licząc że ona znowu stanie się jego kochanką. Świadczą o tym pewne sugestie z jego strony, pytania czy kogoś ma (zaczyna coś podejrzewać...tak, nie wie jeszcze, ale zaraz się dowie). Poza tym moja luba twierdzi, że on nie ma takiego kontaktu z dzieckiem, nie poświęca mu uwagi, ma wrażenie że to dziecko go męczy.

Moje myśli, których się wstydzę i za które należy mi się krytyka są takie, że chciałbym żeby facet zapadł się pod ziemię i pozwolił nam spróbować stworzyć szczęśliwą, pełną rodzinę. Zwłaszcza że gość ma własną (tak tak...okazał się patologicznym kłamcą, grającym na dwa fronty).
Natomiast, primo najważniejsze - dobro dziecka ponad wszystko. Tylko czy aby na pewno ta sytuacja długofalowo wpłynie pozytywnie na dziecko?

Jak to rozegrać w praktyce, by wszyscy byli szczęśliwi? Od razu zaznaczam że moje emocje stawiam na ostatnim miejscu, choć przyznaję - trudno mi z uczuciem zazdrości i zastanawianiem się jak będzie wyglądać przyszłość, czy kiedyś nie usłyszę "nie jesteś moim ojcem żeby mi rozkazywać"? "Tata nigdy by mi tego nie kazał robić"?

Jak biologiczny ojciec może zareagować na moją obecność? Staram się wejść w jego skórę - kradnę podwójnie jego "własność". Atrakcyjną kochankę i jeszcze na dodatek wchodzę z butami w rolę ojca.
Ma cechy psychofaga manipulatora, kłamcy, acz spokojnego z zewnątrz. Przecież może zwyczajnie bruździć, nastawiać negatywnie dziecko.

Jak ograniczyć kontakty do zdecydowanie rzadszych? Mam prawo nie życzyć sobie żyć w trójkącie, a i ojciec nie będzie miał wstępu do mojego domu. To moje granice, które stawiam. Dla dobra wszystkich. Niestety nie wchodzi w grę zabieranie dziecka na weekendy do jego domu, ze względu na domniemaną mało przyjazną atmosferę. Gość ma żonę, która raczej wrogo jest nastawiona do tego dziecka. Więc to zdecydowanie odpada.

Ktoś był w podobnej sytuacji? Jak to ułożył? A może nie ułożył?
A może wypowie się jakiś ojciec, który był w podobnej sytuacji jak ów eks mojej partnerki? Tak naprawdę...nie zazdroszczę mu i wiem że jego ego może eksplodować. W końcu jesteśmy tylko samcami naładowanymi testosteronem wink

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-08-07 19:17:53)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Nie jest łatwo... Ale wiesz, opowiem ci pewną historię.

Zaczyna sie podobnie jak twoja... Tatuś biologiczny, gdy wyczuł że kobieta się zaangażowała w nowy związek, a dziecko (to jest chłopiec. W chwili gdy zaczęła się ta historia, miał 5 lat) zaczyna przepadać za nowym tatą, dosłownie wściekł się!!! Nie można bylo się od niego opędzić, dosłownie wyrastał spod ziemi, z pretensjami, że chce widywać dziecko.

Nowy tata przyjmował wszystko spokojnie "na klatę". Nie bronił, nie odciągał chłopca od ojca, wprost przeciwnie... Pilnował tylko, aby  spotkania były bezpieczne dla dziecka. Tzn.na przykład tatulo nie był pod wpływem alkoholu, bo i to mu się zdarzało.

Dziś chłopiec ma 16 lat... Jest bardzo dobrym dzieckiem ..... swojego ojczyma. Ojca biologicznego znosi i toleruje, ale jego autorytetem do końca jest ojczym, którego nazywa tatą i bardzo go kocha. Biologiczny ojciec odpuścił po jakimś czasie i dziś wystarcza mu widzenie z synem... raz w roku na 15 min.
Po co ci to opowiadam?

Bo to nie bajka, tylko prawdziwa  historia... Może doda ci sił i wskaże własciwą drogę.

Trzymaj się.

3

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

To są trudne sprawy. To dziecko ojca już ma, ale możesz być ojcem jego brata czy siostry, to też uzasadnia Twoją rolę.
Ojciec może brać dziecko do tej samej miejscowości, mogą gdzieś razem pójść czy pojechać, nie muszą siedzieć w domu ojca. To jest wykręt, obawiam się, że ze strony obojga rodziców. Ojciec chce wiedzieć, matka chce mieć pełną kontrolę, ale tak się nie da na dłuższą metę.

4 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-07 22:10:39)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Żeby było jasne - nie zamierzam być przeszkodą dla kontaktów dziecka z biologicznym ojcem. To jego niezbywalne prawo, jego krew.
Matce nie można się dziwić, że chce mieć kontrolę. Nie ufa temu człowiekowi, jego dom nie jest i nie będzie nigdy przyjaznym domem dla małej, z wiadomych przyczyn.

Zresztą niewykluczone, że gdy on się dowie wkrótce o mnie, to zacznie ograniczać kontakty z dzieckiem. Już teraz dość często wymiguje się od przyjazdów.
Pisałem już, że wrażenie jest takie, że bardziej ojcu zależy na odnowieniu relacji z matką niż na dziecku. Te teksty w kierunku mojej kobiety i to, że więcej poświęca czasu temu dziecku niż swoim z prawego łoża... Ale może to tylko podejrzenia.

No i pytanie, które przyszło mi do głowy gdy napisałeś terk "ona już ma ojca". Kto jest ojcem? Ten kto spłodził, czy ten kto wychowuje? Utula do snu, daje poczucie bezpieczeństwa, stawia granice, dba, uczy, odbiera z przedszkola, tworzy rodzinę razem z mamą?

Tak, to oczywiste że chciałbym być jedynym tatą. Zresztą małej już się to słowo wyrwało do mnie, choć to było nieświadome przejęzyczenie . Ale cholernie miłe smile
Natomiast nigdy nie powiem złego słowa na jej ojca, nie będę pokazywał swojej zazdrości (nazywajmy rzeczy po imieniu), nie będę utrudniał kontaktów - o ile zostaną unormowane na sensownym poziomie w nowej sytuacji.
Rozumiem odpowiedzialność wobec dziecka, mimo swoich emocji.

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Czy dziecko ma sądownie uregulowane kontakty z tatą?

6

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

nie.
ma pełnię praw rodzicielskich, dziecko ma jego nazwisko.
i niestety moja kobieta tego żałuje.

jak pisałem, nie płaci alimentów, mama nie chce jego pieniędzy.
alimentów to on się boi jak ognia swoją drogą.

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Ja uważam, że ojciec powinien płacić alimenty. Ok mamie starcza na wszystko. Super, ale dziecko rośnie i rosną jego potrzeby. Po 2  w perspektywie czasu przyjedzie czas na studia i samodzielne życie... Możecie kaskę z alimentów odkładać. Przez 15 lat zbierze się spora sumka.

8 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-07 22:26:43)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

uwierz mi, to nie jest problem. ani ona, ani tym bardziej ja niczego od niego nie potrzebujemy.
oboje zarabiamy bardzo dobrze. będziemy w stanie zapewnić doskonały start więcej niż jednemu dziecku.

to jest kwestia poza dyskusją.

9

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

uwierz mi, to nie jest problem. ani ona, ani tym bardziej ja niczego od niego nie potrzebujemy.
oboje zarabiamy bardzo dobrze. będziemy w stanie zapewnić doskonały start więcej niż jednemu dziecku.

to jest kwestia poza dyskusją.

Szkoda, że nic nie rozumiesz...

Dobranoc.

10 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-07 22:31:17)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

być może nie rozumiem, ale nie widzę żadnych racjonalnych powodów dla których miałby płacić.
zresztą moje zdanie w tej kwestii się nie liczy. liczy się zdanie mojej partnerki i jest właśnie takie.

dobranoc i dziękuję za Twoje wypowiedzi.

11

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Tak, dziecko ma już ojca. Ojca który ma z dzieckiem kontakt, odwiedza je, nie wsiąkł, nie uciekł etc. Czego nie rozumiesz? Ty możesz być wspaniałym ojczymem ale tylko OJCZYMEM. Nie chcesz wpuszczać go do Waszego domu? Musisz mieć wielkie kompleksy. Skoro tak to niech tata ją zabiera i spędza z nią czas poza Waszym domem.

12 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-07 22:46:05)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

nie, nie mam wielkich kompleksów.
a niech spędza czas poza domem z dzieckiem, proszę bardzo. będziemy mieli z mamą trochę czasu dla siebie smile
wątpię żeby jakiś facet tolerował bywanie w domu eksa swojej kobiety, 2-3 razy w tygodniu.

13

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

No to w czym masz problem?

14

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

nie, nie mam wielkich kompleksów.
a niech spędza czas poza domem z dzieckiem, proszę bardzo. będziemy mieli z mamą trochę czasu dla siebie smile
wątpię żeby jakiś facet tolerował bywanie w domu eksa swojej kobiety, 2-3 razy w tygodniu.

Człowieku... Ty masz takie problemy sam z sobą, że tylko wspólczuć tej kobiecie i temu dziecku, że się w ich życiu zjawiłeś.

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
Salomonka napisał/a:
radeusz napisał/a:

nie, nie mam wielkich kompleksów.
a niech spędza czas poza domem z dzieckiem, proszę bardzo. będziemy mieli z mamą trochę czasu dla siebie smile
wątpię żeby jakiś facet tolerował bywanie w domu eksa swojej kobiety, 2-3 razy w tygodniu.

Człowieku... Ty masz takie problemy sam z sobą, że tylko wspólczuć tej kobiecie i temu dziecku, że się w ich życiu zjawiłeś.

Popieram. 2letnie dziecko nie zawsze chce wyjść z domu z osobą którą słabiej zna. A w swoim domu czuje się bezpiecznie... Zwłaszcza jak mama jest w pobliżu.

16

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Ale tu uczucia dziecka są jakby na dalszym planie. Na pierwszym jest zazdrość o ojca i marzenia o tym żeby zniknął i przestał robić konkurencję. Wiążąc się z kobietą z dzieckiem wiadomo, że ojciec dziecka mniej lub bardziej jest obecny i będzie obecny w ich życiu. Autor ma zadatki na toksyka a kompleksy aż mu się z butów wylewają.

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Ja mogę się wypowiedzieć  za siebie... Córka męża ma mamę i tatę. Nie zamierzam startować w konkurencji kto będzie lepszym rodzicem, bo rodzicem nie jestem...

18

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
absencjaa napisał/a:

Ale tu uczucia dziecka są jakby na dalszym planie. Na pierwszym jest zazdrość o ojca i marzenia o tym żeby zniknął i przestał robić konkurencję. Wiążąc się z kobietą z dzieckiem wiadomo, że ojciec dziecka mniej lub bardziej jest obecny i będzie obecny w ich życiu. Autor ma zadatki na toksyka a kompleksy aż mu się z butów wylewają.



Oooooo..to.... smile
Ale on tego i tak nie zrozumie. Szkoda zachodu.

19

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

ok, macie rację że problem zazdrości jest moim problemem i jest to toksyczne. choć toksykiem nigdy w związkach nie byłem, zazdrość o partnerki była mi obca.

mam się w takim razie usunąć, bo mam problemy z zaakceptowaniem sytuacji w której eks przesiaduje kilka razy dziennie po kilka godzin?

20

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

To dziecko ma już ojca, ma prawo się z nim widywać jak najczęściej i to w ogóle nie podlega dyskusji.

Jedyne, co możesz w tej sytuacji, to poprosić partnerkę, by spotkania ojca z dzieckiem odbywały się poza Twoim mieszkaniem. W pozostałych kwestiach nie masz nic do gadania, przykro mi.

21 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-08 09:51:33)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

oczywiście że nie mam nic do gadania, napisałem o tym wyraźnie. jak i to, że dobro dziecka jest najważniejsze.
stąd też wynikały moje obawy, że dziecko może stać się przedmiotem manipulacji albo pretekstem do pojawiania się w życiu mojej kobiety.
on nie jest oddanym tatusiem, dziecko go wyraźnie nudzi. unika często spotkań, wykręca się. teraz bywa regularnie, bo coś węszy.
partnerki o nic prosić nie muszę, nie śmiałbym. to ona zaczęła o tym rozmowę.

22

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

oczywiście że nie mam nic do gadania, napisałem o tym wyraźnie. jak i to, że dobro dziecka jest najważniejsze.
stąd też wynikały moje obawy, że dziecko może stać się przedmiotem manipulacji albo pretekstem do pojawiania się w życiu mojej kobiety.
on nie jest oddanym tatusiem, dziecko go wyraźnie nudzi. unika często spotkań, wykręca się. teraz bywa regularnie, bo coś węszy.
partnerki o nic prosić nie muszę, nie śmiałbym. to ona zaczęła o tym rozmowę.

Więc zagryź zęby i nie rób nic.

Ojcu zależy na dziecku, inaczej by nie przychodził 2-3 razy w tygodniu. Mój miał problem spotkać się ze mną przez 5 minut raz na pół roku...

Co do obaw dot. manipulowania dzieckiem, to są jedynie Twoje lęki niczym nieuzasadnione. Wkręcasz sobie, zupełnie niepotrzebnie.

23

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Tak zrobię, zacisnę zęby i postaram się uporać ze swoimi emocjami.
I nie będę wyrażał niezadowolenia, bo to nie służy jej poczuciu bezpieczeństwa przy mnie. A potrzebuje go po całej sytuacji z eks, który ją perfidnie oszukał. Za co zresztą najchętniej obiłbym mu pysk.

24

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Rozumiem twoje obawy, facet pojawia się 3 razy w tygodniu u twojej partnerki w domu i co wtedy? Ty musisz zniknąć z pola widzenia?
Jeśli zamieszkacie razem to oczywistym jest, że tata powinien zaopiekować się dzieckiem poza domem.
Nie obawiaj się faceta, okazał się zwykłym kłamcą i manipulatorem. Pewnie jego zapał trochę przygaśnie. Daj sobie na wstrzymanie, pozwól partnerce zadziałać, dla niej zmiany też staną się niedługo oczywiste.
Twoja zazdrość jest zrozumiała, próbujesz zaznaczyć teren, w każdy w twojej sytuacji czułby dyskomfort.

25 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-08 17:03:15)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Dziękuję za zrozumienie.
Całe szczęście że mam mądrą kobietę i to ona pierwsza, nie pytana, powiedziała że nie wyobraża sobie takiej sytuacji.
Chce tworzyć rodzinę ze mną, a nie jakiś trójkąt z człowiekiem który ją oszukał, nigdy nie był prawdziwym tatą i mężem/partnerem, ma własną rodzinę, na dodatek jest człowiekiem bez kręgosłupa moralnego i zasad.
Z drugiej strony jak miałyby wyglądać takie wyjścia zimą czy jesienią, gdy pogoda nie sprzyja? Zabieranie małej do jego domu w ogóle nie wchodzi w grę, więc lepiej chyba zaakceptować spotkania w naszym domu. Możemy wtedy wychodzić, a dziecko może być pod opieką niani. Oczywiście nie trzy razy w tygodniu, wystarczy raz plus raz wyjście gdzieś. Ja sobie z tym poradzę, jeśli tylko facet wykaże dojrzałość i nie będzie zazdrosny o moją rolę "drugiego ojca", który spędza z dzieckiem o wiele więcej czasu i de facto wychowuje.

Pewnie zaraz znowu zbiorę cięgi, ale sprawa byłaby dla mnie bezdyskusyjna, gdyby to był eks-mąż, który tworzył kiedyś dom z moją partnerką. Normalny, sensowny facet, któremu po prostu związek z mamą nie wyszedł.
I wcale nie jestem pewien, jaki scenariusz w przyszłości dla dziecka będzie najlepszy.

Być może będzie jak piszesz. Znudzi się, zresztą są symptomy jego wycofywania się. Właśnie zakomunikował że "wyjeżdża do końca sierpnia i go nie będzie". Do tego dziecinne i kąśliwe teksty w stosunku do mojej partnerki, by sobie kogoś znalazła.

26

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Pani prawnik powinna wiedzieć, iż alimenty nie są jej a dziecka, to raz. A jeśli o chodzi wizyty, to też krótka piłka, niech ojciec zabiera małą do siebie.

27 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-08 19:24:46)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Po pierwsze, dziecku niczego nie zabraknie.
Po drugie, ojciec do alimentów się nie kwapi. Wręcz panicznie się ich boi. Chętnie przystał na zajmowanie się dzieckiem w jej domu zamiast odpowiedzialności finansowej.
Nie ma opcji na zabieranie małej do siebie, bo tam jest jego rodzina i żona, która raczej nie żywi ciepłych uczuć do tego dziecka. I do całej sytuacji. Żadna matka nie narażałaby dziecka na ewentualne stresy. Mała ma jeden dom, a ojciec nigdy nie stworzył z matką rodziny. Nie był nawet przy porodzie. Po tym jak wyszło szydło z worka, romans się zakończył. Całe jego życie to jedna wielka pieczołowicie utkana ściema wobec wszystkich. Żal tylko jego żony i aż dziw bierze że go nie pogoniła. Choć nie zdziwiłbym się jakby nic nie wiedziała, to też możliwe.

28

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

W świetle tych faktów, ta Twoja nie jest taka kryształowa, jakby się zdawało. Wart Pac pałaca...

29 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-08 21:01:33)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Nie osądzaj, nie znając faktów.
Pojęcia nie miała o tym że ma rodzinę. Okłamywał ją. Po tym jak się dowiedziała, pokazała mu drzwi i kazała iść do żony.
Jej duża wyrozumiałość, brak tendencji do "osaczania" i zaborczości sprowadziły ją na manowce. W jej mniemaniu to był normalny, dobrze zapowiadający się początek relacji.

poza tym nie to jest przedmiotem dyskusji.

30 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-08-08 21:33:19)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

Nie osądzaj, nie znając faktów.
Pojęcia nie miała o tym że ma rodzinę. Okłamywał ją. Po tym jak się dowiedziała, pokazała mu drzwi i kazała iść do żony.
Jej duża wyrozumiałość, brak tendencji do "osaczania" i zaborczości sprowadziły ją na manowce. W jej mniemaniu to był normalny, dobrze zapowiadający się początek relacji.

poza tym nie to jest przedmiotem dyskusji.

Brak zaborczości? a teraz skąd się jej bierze ta chęć rozdzielenia ojca z dzieckiem? Przy tobie tak się zmieniła?


Tyle piszesz o dobru dziecka, a skąd wiesz, co będzie dla niej dobre? Skąd wiesz, że dziewczynka kiedyś nie wystawi wam, czyli tobie i swojej matce rachunku, za tę zniszczoną więź z ojcem? Bo wam się wydaje, że będziecie dla niej lepsi? Może ona sama kiedyś zadecyduje, kogo nazwie tatą? Pozwolisz jej na to, czy będziesz dalej przekonywal, że jesteś dla niej jedyną alternatywą?

31

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

wątpię żeby jakiś facet tolerował bywanie w domu eksa swojej kobiety, 2-3 razy w tygodniu.

Ja tak żyłem i w niczym wizyty ojca dziecka mi nie przeszkadzały. Siedzieli w pokoju dzieciaka, a ja siedziałem w innym i zajmowałem się swoimi sprawami. Jeśli moja pani była w domu, to siedziała ze mną, a z ojcem dziecka rozmawiała tylko o dziecku.

Poza tym jesteś jakiś zaborczy, bardzo chcesz (wbrew temu co mówisz, ale to widać między wierszami) wyautować ojca dziecka i samemu wejść w jego buty.

32

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
Salomonka napisał/a:
radeusz napisał/a:

Nie osądzaj, nie znając faktów.
Pojęcia nie miała o tym że ma rodzinę. Okłamywał ją. Po tym jak się dowiedziała, pokazała mu drzwi i kazała iść do żony.
Jej duża wyrozumiałość, brak tendencji do "osaczania" i zaborczości sprowadziły ją na manowce. W jej mniemaniu to był normalny, dobrze zapowiadający się początek relacji.

poza tym nie to jest przedmiotem dyskusji.

Brak zaborczości? a teraz skąd się jej bierze ta chęć rozdzielenia ojca z dzieckiem? Przy tobie tak się zmieniła?


Tyle piszesz o dobru dziecka, a skąd wiesz, co będzie dla niej dobre? Skąd wiesz, że dziewczynka kiedyś nie wystawi wam, czyli tobie i swojej matce rachunku, za tę zniszczoną więź z ojcem? Bo wam się wydaje, że będziecie dla niej lepsi? Może ona sama kiedyś zadecyduje, kogo nazwie tatą? Pozwolisz jej na to, czy będziesz dalej przekonywal, że jesteś dla niej jedyną alternatywą?

Wydajesz bardzo kategoryczne i krzywdzące opinie, bezpodstawnie. Wiesz, cnotą jest umiarkowanie. I tyczy się to również osądów.

Stajesz w obronie człowieka, który ma gdzieś alimenty, który wdał się w romans oparty na kłamstwie, który zdradził swoją rodzinę, który przebywając z dzieckiem gapi się przez większość czasu w telefon, o którym dziecko przez 2 tygodnie wakacji nawet nie wspomni, bo więź jest nikła, o ile jakakolwiek.

Tak, nie wiem co jest dobre i co będzie dobre dla dziecka. Dlatego się nad tym zastanawiam.

Kontaktów na pewno nikt nie będzie zabraniał, o ile będzie taka wola biologicznego ojca.

33

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
EeeTam napisał/a:

Poza tym jesteś jakiś zaborczy, bardzo chcesz (wbrew temu co mówisz, ale to widać między wierszami) wyautować ojca dziecka i samemu wejść w jego buty.

nie widać między wierszami, tylko napisałem o tym wprost.
równocześnie to, że bym wolał żeby tak było, nie oznacza że zamierzam do tego dążyć. to byłoby co najmniej nieetyczne i nieodpowiedzialne.

34

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

Stajesz w obronie człowieka, który ma gdzieś alimenty, który wdał się w romans oparty na kłamstwie, który zdradził swoją rodzinę, który przebywając z dzieckiem gapi się przez większość czasu w telefon, o którym dziecko przez 2 tygodnie wakacji nawet nie wspomni, bo więź jest nikła, o ile jakakolwiek.

To kim jest Twoja pani, skoro to wszystko jej pasowało, dopóki nie poznała Ciebie?

35

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

osobą która nie planowała kolejnych związków i jednocześnie słusznie uznała że ojciec, mężczyzna, jest ważny w życiu i rozwoju każdego dziecka.

i nie, nie pasowała jej ta sytuacja, wiele nocy przepłakała, że dziecku zgotowała takiego tatę.

36

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Przecież Ty tutaj na głaskanie przyszedłeś. Ktoś wydaje osąd niezgodny z Twoim - hola, hola, nie sądź mnie! A jak zgodny - no tak, masz rację, dzięki za zrozumienie.

37 Ostatnio edytowany przez Znerx (2018-08-10 01:55:29)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

Chętnie przystał na zajmowanie się dzieckiem w jej domu zamiast odpowiedzialności finansowej.

Niech płaci i spada :drzwi: macenasik za dychę cool, a w tym czasie autor i jego obrotna Pani będą mogli, ze te dodatkowe środki, pojechać na last minute do Egiptu. lol

edit:
takie robi na mnie wrażenie to jojczenie autora. Wspomniał o alimentach w 4 (!) postach

38

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Nie płaci alimentów, bo nikt tego od niego nie wymaga...

Chcecie kasy, to niech Twoja Pani ruszy pupę do sądu.

39

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Jejku co tu się dzieje? Czy wy czytacie zanim udzielicie odpowiedzi, czy w ogole umiecie czytać ze zrozumieniem?

Koleś nie płaci alimentów-źle, koleś płaci aliment- źle bo była chce ułożyć jego kosztem sobie życie, istne wariactwo!

Autorze może jakiejś obiektywnej rady należy poszukać na forum dla szczęśliwych i niezawiedzionych?

Z doświadczenia ci piszę, że faza zazdrości o byłego i jego częste przebywanie w domu partnerki jest normalna i minie jak tylko poczujesz, że twoja pozycja jest silna.
Nie daj sobie wmówić, że kobieta, którą wybrałeś nie jest pełnowartościowa.

40 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-08-14 10:41:00)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Kejt, dziękuję. Mi już ręce opadły.
Nie dam sobie nic wmówić.

Postanowiliśmy spokojnie czekać na rozwój wypadków i ułożenie spraw, choć jest mi ciężko. Na szczęście moja partnerka to rozumie. Zresztą jej też jest ciężko, a mi zależy na jej poczuciu bezpieczeństwa przy mnie.

Prosiłem o usunięcie tematu, ale moderatorzy śpią na tym forum.

41 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-08-14 10:43:36)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

Prosiłem o usunięcie tematu, ale moderatorzy śpią na tym forum.

Gdybyś przeczytał regulamin, wiedziałbyś, że u nas się tematów nie usuwa.

42

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

Prosiłem o usunięcie tematu, ale moderatorzy śpią na tym forum.

Radeuszu, zamiast wysuwać własne, notabene zupełnie nieuzasadnione wnioski i zgłaszać kolejne raporty dotyczące tej samej sprawy, odbierz, proszę, pocztę, w której otrzymałeś ode mnie wszystkie stosowne informacje. Wiadomość wysłałam 9 sierpnia i wygląda na to, że została skutecznie dostarczona.
Z pozdrowieniami, Olinka

43

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

bardzo dziękuję, faktycznie nie zajrzałem na pocztę.

44

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

radeusz, wiesz co najlepiej możesz zrobić?
Rzucić ten "trójkąt" w diabły i poszukać kobietę bez dziecka i jakichkolwiek powiązań z exami, która będzie chciała dziecko mieć wyłącznie z Tobą.

45 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-09-18 11:14:08)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
kejt38 napisał/a:

Rozumiem twoje obawy, facet pojawia się 3 razy w tygodniu u twojej partnerki w domu i co wtedy? Ty musisz zniknąć z pola widzenia?
Jeśli zamieszkacie razem to oczywistym jest, że tata powinien zaopiekować się dzieckiem poza domem.


Minęło półtora miesiąca i sytuacja wygląda tak, jak ją opisujesz. Obecnie pomieszkuję coraz częściej, jestem przez większą część tygodnia i weekendy w mieszkaniu mojej partnerki. Wszystko między nami układa się doskonale, ale jest ten jeden poważny zgrzyt, który kładzie się cieniem na zadowoleniu ze związku. Mimo że to najwspanialsza kobieta jaką poznałem.

Ojciec dziecka przyjeżdża trzy razy w tygodniu na 7 godzin. Siedzi do ósmej. Ja w tym czasie...znikam. Wracam jak wyjdzie.
Staram się być cierpliwy i spokojny. Czasem się udaje, czasem pękam i mam doła - czuję się trochę jak intruz, albo człowiek żyjący w jakimś trójkącie. On się tam czuje jak u siebie (nigdy tam nie mieszkał, nie byli parą po urodzeniu dziecka), je obiady, usypia małą na naszym łóżku, itd.

Moja kobieta nie chce podjąć żadnej decyzji, najważniejsze jest dla niej dobro dziecka (wg mnie źle rozumiane) i to, że nie można ojcu ograniczać kontaktów, skoro chce przyjeżdżać.
Równocześnie nie ma opcji, żeby prawie trzyletnią dziewczynkę gdzieś zabierał.

Boję się że to zniszczy naprawdę fajną relację i silne uczucia między nami. Że pogrzebiemy szansę na naprawdę coś fajnego, bo związek jest, poza tym zgrzytem, naprawdę udany.
Ja czuję doła i stres, ona czuje presję z mojej strony, mimo że staram się zagryzać zęby. Napięcie jest.

46

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Zaintrygował mnie teraz Twój ostatni wpis hmmm dziwne bardzo dziwne jest moim zdaniem zachowanie Twojej partnerki...owszem ojciec ma prawo widywać dziecko spotykać się z nim ale bez przesady smile nie w taki sposóbżeby dezorganizować życie pozostałych domowników i jako prawniczka doskonale o tym wie smile dziecko można zabrać nie tylko na plac zabaw do piaskownicy latem kiedy jest ciepło smile z dziecko można zabrać do kina na obiad lub na super place zabaw , które znajdują się w budynkach tak więc można tam się bawić i zimą smile

Trzy razy w tygodniu po 7 godzin ? haha przepraszam za ten śmiech ale nie wyobrażam sobie tego !! Jestem w podobnej sytuacji a raczej byłam...rozwiodłam się i mój ex mąż też nagle zapałał chęcią ciągłego przebywania z dzieckiem mimo że wcześniej nigdy go nie było ponieważ równolegle prowadził drugi dom ...i to ja wtedy wychodziłam z domu bo tak jak też zauważyłeś u siebie wcale nie chodziło o dziecko tylko o mnie żeby ze mną przebywać. Po jakimś czasie znudziło mu się i teraz pojawia się średnio raz na miesiąc smile zabiera córkę na pół dnia i na tym się kończy zainteresowanie dzieckiem .

Myślę że tutaj wszystko zależy od Twojej partnerki coś tutaj jest nie tak..nie wiem ale jako prawniczka zna swoje prawa doskonale i wie co może wyegzekwować od ojca dziecka , zastanawia mnie dlaczego znosi jego całodzienną obecność w swoim domu i to 3 razy w tygodniu skoro nigdy nie tworzyli razem rodziny ??....on jest ojcem dziecka ale tylko dziecka ...dlaczego to Ty jako jej partner wychodzisz z domu ? dlaczego ona się na to zgadza? nie jest tutaj argumentem dla mnie dobro dziecka bo jak już napisałam wyżej z dzieckiem można spędzać czas poza " waszym " domem..nie wiem może Ty jeśli myślisz o założeniu rodziny z tą kobietą też powinieneś postawić jakieś swoje warunki , porozmawiać powiedzieć co Ci przeszkadza..

47

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:
kejt38 napisał/a:

Rozumiem twoje obawy, facet pojawia się 3 razy w tygodniu u twojej partnerki w domu i co wtedy? Ty musisz zniknąć z pola widzenia?
Jeśli zamieszkacie razem to oczywistym jest, że tata powinien zaopiekować się dzieckiem poza domem.


Minęło półtora miesiąca i sytuacja wygląda tak, jak ją opisujesz. Obecnie pomieszkuję coraz częściej, jestem przez większą część tygodnia i weekendy w mieszkaniu mojej partnerki. Wszystko między nami układa się doskonale, ale jest ten jeden poważny zgrzyt, który kładzie się cieniem na zadowoleniu ze związku. Mimo że to najwspanialsza kobieta jaką poznałem.

Ojciec dziecka przyjeżdża trzy razy w tygodniu na 7 godzin. Siedzi do ósmej. Ja w tym czasie...znikam. Wracam jak wyjdzie.
Staram się być cierpliwy i spokojny. Czasem się udaje, czasem pękam i mam doła - czuję się trochę jak intruz, albo człowiek żyjący w jakimś trójkącie. On się tam czuje jak u siebie (nigdy tam nie mieszkał, nie byli parą po urodzeniu dziecka), je obiady, usypia małą na naszym łóżku, itd.

Moja kobieta nie chce podjąć żadnej decyzji, najważniejsze jest dla niej dobro dziecka (wg mnie źle rozumiane) i to, że nie można ojcu ograniczać kontaktów, skoro chce przyjeżdżać.
Równocześnie nie ma opcji, żeby prawie trzyletnią dziewczynkę gdzieś zabierał.

Boję się że to zniszczy naprawdę fajną relację i silne uczucia między nami. Że pogrzebiemy szansę na naprawdę coś fajnego, bo związek jest, poza tym zgrzytem, naprawdę udany.
Ja czuję doła i stres, ona czuje presję z mojej strony, mimo że staram się zagryzać zęby. Napięcie jest.


Radeusz...ale pisałeś w pierwszym poście :
" Oboje nie wyobrażamy sobie sytuacji w której mieszkamy razem, a biologiczny tata przyjeżdża do nas i spędza czas z dzieckiem. ".... teraz zostałeś z tym wyobrażeniem sam ?


Pisałeś , że partnerka nie planowała związku, dziecko jest najważniejsze - a Ty ile dla niej znaczysz ???
Szanujący partner szuka rozwiązania aby zaoszczędzić takich doznań osobie na której mu zależy, tym bardziej że można te kontakty rozwiązać inaczej .

Kolejna sprawa na którą bym zwróciła uwagę - to sytuacja nie do końca klarowna dla dziecka . Naturalnym jest że dzieci wierzą , mają nadzieję iż mama i tata będą razem.
Ze będą razem każdego dnia , i że gdyby np. wujka nie było to by byli razem ?

Mnie osobiście bardzo dziwi zachowanie Twojej kobiety... kiedyś go pogoniła bo miał zonę … a teraz ma ??? nie wygląda na to skoro tyle czasu spędza u "WAS "
Żeby się nie okazało że jesteś tylko katalizatorem odbudowy związku z tatusiem.... nic tak nie uruchamia faceta jak konkurent .
I dlatego "tatuś" tak się panoszy w nieswoim domu. … pokazuje Ci że to jego teren.


Sytuacja jest trudna...bo każdy argument wybija ci "relacja tatuś i dziecko ".... jedno co możesz zrobić to nie godzić się na taki układ … i mieszkać u siebie .
A wolny czas od dziecka (gdy jest tatuś ) zaplanować sam na sam z kobietą …. skoro tatuś może niech się zajmuje .

Zaproś panią na weekend - tatuś zajmie się dzieckiem.

Zacznij korzystać z tego,  że jest pomoc do dziecka - albo ustąpisz pola obrażony i sfrustrowany.... albo zaakceptujesz jego rolę …. i popatrzysz na korzyści .
Kobiecie należy się odpoczynek , tez od dziecka ..a ojcu nauka sam na sam. Jak nie chce poza domem ...to niech to będzie w jej domu ...a wy u Ciebie lub w innym miłym miejscu … kino..teatr… Pokaż jej ze życie jest fajne z Tobą …. a dziecko jest bezpieczne z tatusiem w domu.
Twoje zachowanie wpływa tez na "tatusia"... gdy zobaczy nie da rady  ugrać więcej niż rola tatusia" to sam przestanie się panoszyć.

48 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-09-20 15:23:15)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Ehh kiedy wy się nauczycie że to zły pomysł być z kobietą z dzieckiem. Motyw z ojcem zawsze się powtarza. I wszystkie inne problemy związane z tym że partnerka jest samotna matką.

Jeden z wielu artykułów na ten temat: nieregulaminowy link

49

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Nie wplątywałbym się nigdy w taki związek. Dla tych dzieciaków nigdy nie będziesz ojcem.  A czy będziesz miał w tym wszystkim swoją własną rodzinę? Może właśnie z tego rezygnujesz?

50 Ostatnio edytowany przez radeusz (2018-09-26 17:00:15)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
ania.now7 napisał/a:

Myślę że tutaj wszystko zależy od Twojej partnerki coś tutaj jest nie tak..nie wiem ale jako prawniczka zna swoje prawa doskonale i wie co może wyegzekwować od ojca dziecka , zastanawia mnie dlaczego znosi jego całodzienną obecność w swoim domu i to 3 razy w tygodniu skoro nigdy nie tworzyli razem rodziny ??....on jest ojcem dziecka ale tylko dziecka ...dlaczego to Ty jako jej partner wychodzisz z domu ? dlaczego ona się na to zgadza? nie jest tutaj argumentem dla mnie dobro dziecka bo jak już napisałam wyżej z dzieckiem można spędzać czas poza " waszym " domem..nie wiem może Ty jeśli myślisz o założeniu rodziny z tą kobietą też powinieneś postawić jakieś swoje warunki , porozmawiać powiedzieć co Ci przeszkadza..

Tak, wszystko zależy od mojej Partnerki. Ja nie mogę stawiać jej warunków, natomiast jestem świadom istnienia własnych granic akceptacji sytuacji i o tym szczerze ją poinformowałem. Decyzję musi podjąć sama. Musi wiedzieć czego chce i sama znaleźć rozwiązanie problemu, jeśli chce być ze mną. Ja mogę ją wspierać, tworzyć jej poczucie bezpieczeństwa - i to robię.
Akceptuję to, że ojciec biologiczny będzie stale obecny w naszym życiu. I dobrze, dla dziecka dobrze. Cieszę się tym, że nie olał dziewczynki i chyba rzeczywiście chce mieć z nią więź. Ale nie zaakceptuję jego obecności co drugi dzień u nas, to naruszanie miru domowego.

Dlaczego ona się na to zgadza? Po pierwsze, zależało jej na więzi dziecka z ojcem, by dziecko nie bało się w przyszłości spędzać z nim czas samodzielnie. I ja to szanuję i rozumiem. Po drugie, on ją w ten sposób odciąża, dzięki czemu ona może te dwa dni w tygodniu więcej pracować, wtedy wraca z pracy o 19.00 (niania jest do 14.00 codziennie). Ona przychodzi, on wychodzi. W tym układzie pojawiłem się ja, dziecko mnie akceptuje, zostaje ze mną samo, bawimy się, kąpię je, podcieram, ubieram, usypiam - więc patrząc "technicznie", mogę ja ją odciążać. Jak to w domu bywa. W sumie lubię czas spędzany z małą.
W trzeci dzień, weekendowy, kiedy on przyjeżdża, my mamy czas dla siebie - to dzień naszej randki.

Plus jest taki, że moja partnerka rozumie że sytuacja nie jest normalna. Boi się jednak podjąć decyzję, a także zwyczajnie nie wie jak to rozwiązać, przy założeniu nadrzędnego dobra dziecka.
A ja nie uzurpuję sobie prawa do dawania rad, to nie jest moje dziecko.




chceuciekacstad napisał/a:

Kolejna sprawa na którą bym zwróciła uwagę - to sytuacja nie do końca klarowna dla dziecka . Naturalnym jest że dzieci wierzą , mają nadzieję iż mama i tata będą razem.
Ze będą razem każdego dnia , i że gdyby np. wujka nie było to by byli razem ?

Myślałem o tym. Tyle że mała nie zna rodziców razem, nie widziała ich bliskości. Nawet jak ojciec przyjeżdża, to z mamą raczej mijają się, a ich dialogi są ograniczone do technicznych spraw dziecka.
Mała zna natomiast moją relację z jej mamą, widzi naszą bliskość, akceptuje ją, kładzie się do nas do łóżka, przytula się do obojga, wygląda na szczęśliwą.
Więc wydaje mi się, że w tej kwestii niebezpieczeństwa nie będzie.


chceuciekacstad napisał/a:

Mnie osobiście bardzo dziwi zachowanie Twojej kobiety... kiedyś go pogoniła bo miał zonę … a teraz ma ??? nie wygląda na to skoro tyle czasu spędza u "WAS "
Żeby się nie okazało że jesteś tylko katalizatorem odbudowy związku z tatusiem.... nic tak nie uruchamia faceta jak konkurent .
I dlatego "tatuś" tak się panoszy w nieswoim domu. … pokazuje Ci że to jego teren.

Nie, nie jestem katalizatorem odbudowy związku. Moja partnerka nie jest głupia, nie ma zamiaru wiązać się z kłamcą i manipulatorem. Poza tym od dawna go nie kocha. No i wiem jak za mną szaleje (a ja za nią smile).
Dlaczego godzi się na taką sytuację - napisałem wcześniej.
I tak, ojciec gdy się o mnie dowiedział, stał się wzorowym tatusiem, nie odwołuje spotkań, bardziej się angażuje w czas spędzony z dzieckiem, kupuje prezenty.
To akurat było do przewidzenia i jest z korzyścią dla dziecka. Oby nie było to krótkotrwałe, bo budowa silnej więzi z dochodzącym ojcem, który może za jakiś czas zniknąć (bo ma rodzinę, bo zaangażuje się w pracę, bo się znudzi, różnie bywa), też jest ryzykowne - to tak na marginesie.
A szans na odzyskanie swojej "kochanki" nie ma żadnych, więc daremne jego ewentualne trudy.


chceuciekacstad napisał/a:

Sytuacja jest trudna...bo każdy argument wybija ci "relacja tatuś i dziecko ".... jedno co możesz zrobić to nie godzić się na taki układ … i mieszkać u siebie .
A wolny czas od dziecka (gdy jest tatuś ) zaplanować sam na sam z kobietą …. skoro tatuś może niech się zajmuje .

Zaproś panią na weekend - tatuś zajmie się dzieckiem.

Zacznij korzystać z tego,  że jest pomoc do dziecka - albo ustąpisz pola obrażony i sfrustrowany.... albo zaakceptujesz jego rolę …. i popatrzysz na korzyści .
Kobiecie należy się odpoczynek , tez od dziecka ..a ojcu nauka sam na sam. Jak nie chce poza domem ...to niech to będzie w jej domu ...a wy u Ciebie lub w innym miłym miejscu … kino..teatr… Pokaż jej ze życie jest fajne z Tobą …. a dziecko jest bezpieczne z tatusiem w domu.
Twoje zachowanie wpływa tez na "tatusia"... gdy zobaczy nie da rady  ugrać więcej niż rola tatusia" to sam przestanie się panoszyć.

Jeśli bym nie mieszkał u niej, to widywalibyśmy się na randce w weekend na kilka godzin. I tyle.
To nie wchodzi w grę, jesteśmy już ze sobą mocno związani i tęsknimy do siebie po kilku dniach.

Jak pisałem, ojciec zostaje sam z dzieckiem w domu. Tyle że w "naszym" domu. Trzy razy w tygodniu. I tu jest kłopot. Być może ideałem byłaby sytuacja, w której na modłę społeczeństwa francuskiego akceptuję w pełni jego obecność co drugi dzień u nas, jem z nim razem obiad, pomaga mi w pracach przydomowych, klepnie po gospodarsku moją partnerkę i będziemy żyć w szczęśliwym paczłorku.
Ale to nie mój klimat. Sorry.

51

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Widziały gały co brały. Sam zaakceptowałeś kobietę z dzieckiem i jej decyzję, że tatuś będzie wychowywał dzieciaka w waszym domu, a teraz marudzisz, że musisz się pospolitować się z typem, który kiedyś pukał Ci kobietę. Słabe toto, z której strony by na to nie patrzeć.

52

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Nie, nie widziały gały co brały. Miałem zapewnienia że ta sytuacja się z czasem zmieni, że nie jest normalna i zdrowa w sytuacji tworzenia wspólnego domu.
Ja byłem szczery od samego początku, mam prawo do braku zgody na taki układ.
Miało się to zmienić, ale samo się nie zmieni, a moja partnerka ewidentnie boi się rewolucji.

53

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

Nie, nie widziały gały co brały. Miałem zapewnienia że ta sytuacja się z czasem zmieni, że nie jest normalna i zdrowa w sytuacji tworzenia wspólnego domu.
Ja byłem szczery od samego początku, mam prawo do braku zgody na taki układ.
Miało się to zmienić, ale samo się nie zmieni, a moja partnerka ewidentnie boi się rewolucji.

To jej to powiedz. Nie masz odwagi? A jeśli ona nic nie chce z tym zrobić zawsze możesz się wprowadzić.

54

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Przecież w powyższym poście napisałem że ona zna moje stanowisko.
Nie naciskam i nie będę naciskał, z chyba zrozumiałych powodów. Wie i to wystarczy.

55

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

Przecież w powyższym poście napisałem że ona zna moje stanowisko.
Nie naciskam i nie będę naciskał, z chyba zrozumiałych powodów. Wie i to wystarczy.

I nie chce z tym nic zrobić. A Ty nie chcesz na nie naciskać. Więc po co tyle złości? Chcesz nic nie robić to cierp, a jak nie to pociśnij partnerkę albo wystaw typa z dzieciakiem za drzwi.

56

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

zgadzam się z przedmówcą ...wystaw faceta za drzwi ! Kobieta wiele potrafi zrobić dla faceta , za którym " szaleje "...to nie wy macie wychodzić z własnego domu kiedy tatuś przychodzi , to nie jest normalne. Jakiś obcy facet -były facet Twojej kobiety panoszy Ci się po domu ? To jest jego dziecko OK to niech ładnie zabiera do siebie lub gdziekolwiek gdzie może spędzić czas ze swoim  dzieckiem. Oczywiście że to TY powinieneś odciążać swoją partnerkę skoro jesteście razem i to od Ciebie powinna tego wymagać a nie od ojca dziecka /jego zadaniem nie jest odciążanie byłej partnerki w jej codziennym życiu smile a widzenia ojca z dzieckiem odbywają się co drugi weekend i raz w tygodniu zazwyczaj kiedy sąd to ustala smile ....jak długo jeszcze jesteś w stanie znosić faceta 3 razy w tygodniu ? Nie wyobrażam sobie tego u siebie...

57 Ostatnio edytowany przez radeusz (2019-01-24 11:27:54)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Witam forumowiczów po paru miesiącach.

Pomyślałem że napiszę jak się sytuacja rozwija, potrzebuję chyba rady, albo może po prostu się wygadać.

Niestety sytuacja jest bez zmian i przechodzimy bardzo poważny kryzys w związku. Mimo że nadal są między nami silne uczucia, to żyjemy w ciągłym napięciu.
Listopad przyniósł zaskakujący zwrot akcji, moja partnerka zadeklarowała chęć zmiany sytuacji z ojcem dziewczynki, gdyż zrozumiała (dzięki psychologowi) że żyjemy de facto w trójkącie, a dziecko ma mieszane w głowie - bo co drugi dzień jest tata, de facto domownik, tylko wychodzi wieczorem. Zaczęło też wychodzić (mała coraz więcej mówi), że czas spędzany z tatą nie do końca należy do jakościowych, dziecku są np. puszczane bajki na telefonie (czego unikamy jak ognia), albo wręcz oglądają jakieś filmy które tatę interesują.
Być może z tych względów dziecko, mimo spędzania takiej ilości czasu z tatą, nie jest z nim związane. W ogóle o nim nie wspomina i często "nie chce taty". Równocześnie chce do mnie, nawet w nocy jak się coś złego przyśni. Bardzo się związaliśmy ze sobą i pokochaliśmy wzajemnie. Na marginesie, to wielka nagroda dla mnie usłyszeć wyznanie miłości od tej małej istotki smile

Niestety minęły miesiące, a moja luba nie robi nic by sytuację rozwiązać, mimo deklaracji. Ciągle coś wypadało, nie było kiedy z nim pogadać. Przyciśnięta, powiedziała ze łzami w oczach, że wybiera mniejsze zło (wg niej), bo boi się wypuszczać małą z tatą poza dom. Bo w tej sytuacji ona ma kontrolę.
A ja rwę włosy z głowy, coraz bardziej się frustruję, rośnie napięcie, zaczynamy wzajemnie na siebie warczeć, siada nam bliskość niestety. I to też mnie frustruje. I tworzy się błędne koło.
Chciałem nawet to skończyć, ale ona nie chce, prosi o cierpliwość, deklaruje że coś w końcu zrobi - ale czas leci, a związek nam się sypie!!

Jest też kolejny problem. Moja pani zaczęła się bać że traci więź ze swoim dzieckiem na rzecz mojej osoby! Fakt, mała za mną przepada, wiesza się na mnie, chce do mnie na ręce, często wybiera mnie - do zmiany pieluchy, ubrania, zrobienia jedzenia czy poczytania do snu. Jak dla mnie, to normalna rzecz, dzieli uczucia na nas dwoje, poza tym należy się cieszyć że mała zaczyna być bardziej niezależna i mniej uwieszona na mamie (a tak było). Moja pani traktuje to jednak jako odrzucenie jej osoby, matki. Tej najważniejszej przecież. W efekcie zaczęliśmy się kłócić o wychowanie. Ona jest wspaniałą, ciepłą mamą, ale jest za bardzo pobłażliwa i konsekwencji w wychowaniu ma niewiele, co dziecko wykorzystuje. Ja konsekwentny jestem i przy mnie dziecko potrafi być grzeczne i nie robić dantejskich scen, bo czegoś chce. Moje zwracanie uwagi, że coś powinna zrobić inaczej (np. nie zabraniać, a potem pod wpływem histerii dziecka pozwalać), reaguje agresywnie. Sporo pracy włożyliśmy w to, żeby dziecko w końcu nauczyło się spać samo, bez mamy, w swoim łóżeczku. Za moimi namowami, zobaczyła że dziecku krzywda się nie dzieje i do końca roku dziecko pięknie spało całą noc, potrafiło się nawet obudzić i samo usnąć. Niestety w efekcie jej poczucia odrzucenia przez dziecko, zaczęła się do niego kłaść do łóżka, bo uważała że za mało czasu poświęca dziecku i dlatego mała czasem wybiera mnie. Obecnie sytuacja wygląda tak, że dziecko zasypia samo (to znaczy z nami przy łóżku, bo teraz musimy już siedzieć oboje), ale po pierwszej pobudce drze się wniebogłosy i każe tonem nieznoszącym sprzeciwu kłaść się do łóżka i spać z nim do rana. Na moje uwagi, że dziecko się przyzwyczaiło ponownie do starych zwyczajów i jest trochę za duże żeby spać z mamą, powinno umieć spać samo (i umiało), spotykam się z agresją. Ponoć te moje uwagi ją ode mnie odsuwają.

Wiem że jeszcze jej na mnie zależy, wiem że mnie kocha. Wiem że chce mnie zatrzymać przy sobie.
Ale ja już nie daję rady, poziom frustracji rośnie, napięcie nie daje żyć - to niszczy nasz związek.
Niestety jakiekolwiek naciski z mojej strony, nawet w spokojnym tonie, powodują że ona się ode mnie odsuwa. Ba, odsuwa się nawet ode mnie, gdy widzi że mam focha - oczywiście w jej mniemaniu, bo to nie jest foch, zawieszam się emocjonalnie i sam staję się nieobecny. Mam po prostu doła.

Nie wiem co mam robić, żal mi będzie bardzo fajnej kobiety, naszej miłości, zalążka fajnej rodziny którą we trójkę stworzyliśmy...

58 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2019-01-24 12:59:27)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Co możesz zrobić?
1. Zażądaj sądowego ustalenia wizyt exa. Terminy, czas nie żeby się kręcił po domu pół tygodnia. I jaką ona ma kontrolę jak jej niej w czasie jego wizyt.
2. Nie wychodź w czasie jego wizyt. Ostentacyjnie pokazuj swoje uczucie do partnerki...nie widzi kto tu rządzi smile Pokaż, że dziecko woli z tobą przebywać podczas jego wizyt.
3. Porzuć jakiekolwiek dyskusje i sprawy wychowawcze dziecka....To jej dziecko, ona ma prwo decydować.
4. Odczekać jeszcze pół roku......jak nic się nie zmieni to ewakuacja.

59

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

1. Nie chcę niczego żądać. Ona wie czego oczekuję, jasno zaznaczam czego oczekuję i że obecna sytuacja niszczy nasz związek. Niestety moja partnerka na nacisk reaguje odsuwaniem się i zamykaniem. Oczywiście w końcu będę musiał postawić ultimatum, bo tak się nie da żyć. Ale to będzie pewnie koniec. Ona musi do tej decyzji sama dojrzeć.
2. Nie chcę być wtedy w domu. Zresztą mała będzie wtedy latać do mnie, nie potrzebuję ranić ego ojca i prowokować go. To zbyteczne i może być ze szkodą dla dziecka.
3. To prawda, tylko trudno mi milczeć gdy widzę jak dziecko jest rozpuszczane. Jeszcze niedawno byłem doceniany za to, ze mała mnie słucha, je przy stole, nie robi przy mnie scen histerii. Na spanie z dzieckiem trzyletnim, a nie z facetem, też reaguję alergicznie.
4. Nie wytrzymamy pół roku w takim napięciu.

60

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Od razu mowie że przeczytałam tylko 1.wpis autora i uważam że :
-wiedział w co sie pakuje, że jest dziecko, że jest ojciec,
-kombinowanie z odsunieciem biologicznego ojca nie jest fair wobec dziecka,
-ojciec dziecka partnerem był słabym ale może ojcem jest dobrym? Jak pani od kancelarii pasowało żeby corka sie zajmował to był OK, a teraz problem...?
-będac z dzieckiem na codzień możesz zbudować z nim silną wieź , patchworkowe rodziny muszą sobie radzić, a dziecko kiedys samo zdecyduje kogo woli.

61

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Wiesz z wychowaniem.dziecka trzeba troche ostrożniej. To nie komputer ktoremu dziś wgrasz program i ma chodzić.
Twoja Partnerka sama chciała spac z dzieckiem, niech to iles czasu potrwa póki sie nie nasycą sobą. Może Mala też tego potrzebuje? Może coś w jej malej główce sie jej pokiełbasiło i potrzebuje Mamy bardziej?
Ja wiem to krok w tył, ale pozwol na to bo widać obie strony są zadowolone, tylko Ty nie.
Oczywiście fajnie że uczysz dziecko przydatnych rzeczy i że lgnie do Ciebie.

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

1. Nie chcę niczego żądać. Ona wie czego oczekuję, jasno zaznaczam czego oczekuję i że obecna sytuacja niszczy nasz związek. Niestety moja partnerka na nacisk reaguje odsuwaniem się i zamykaniem. Oczywiście w końcu będę musiał postawić ultimatum, bo tak się nie da żyć. Ale to będzie pewnie koniec. Ona musi do tej decyzji sama dojrzeć.
2. Nie chcę być wtedy w domu. Zresztą mała będzie wtedy latać do mnie, nie potrzebuję ranić ego ojca i prowokować go. To zbyteczne i może być ze szkodą dla dziecka.
3. To prawda, tylko trudno mi milczeć gdy widzę jak dziecko jest rozpuszczane. Jeszcze niedawno byłem doceniany za to, ze mała mnie słucha, je przy stole, nie robi przy mnie scen histerii. Na spanie z dzieckiem trzyletnim, a nie z facetem, też reaguję alergicznie.
4. Nie wytrzymamy pół roku w takim napięciu.

1. Czy partnerka nadal coś czuje do exa? Bo tak to wygląda. Przecież to chore, że on mieszka u niej pół tygodnia.....
2.  Po co wychodzisz, skoro jesteś (niby) u siebie? Boisz się exa? Pewnie dziecko też tak czuję. Wiecznie będziesz uciekał?
3.  Odpuść, niech śpi z dzieckiem z czasem to przejdzie.
Wygląda jakbyście we trójkę walczyli ze sobą o względy dziecka .....to chore.

63

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
zwyczajny gość napisał/a:

1. Czy partnerka nadal coś czuje do exa? Bo tak to wygląda. Przecież to chore, że on mieszka u niej pół tygodnia.....
2.  Po co wychodzisz, skoro jesteś (niby) u siebie? Boisz się exa? Pewnie dziecko też tak czuję. Wiecznie będziesz uciekał?
3.  Odpuść, niech śpi z dzieckiem z czasem to przejdzie.
Wygląda jakbyście we trójkę walczyli ze sobą o względy dziecka .....to chore.

1. na chłopski rozum to nie, nie czuje, nie ma takiej możliwości raczej. jej uczuć do mnie jestem pewien.
2. wychodzimy oboje z partnerką, do pracy. ojciec małej aktualnie jest bezrobotny, jest dwa razy w tygodniu popołudniami i przez pół niedzieli - wtedy my wychodzimy na randkę
3. postaram się tak zrobić.

ja na pewno o względy dziecka nie walczę, walczę tylko o normalność
ojciec dziecka ma mieć relację z dzieckiem, a nie z całą naszą trójką.
dla dziecka jasność sytuacji także byłaby mocno wskazana - i to jest opinia psychologa.

emilia.ja napisał/a:

Od razu mowie że przeczytałam tylko 1.wpis autora i uważam że :
-wiedział w co sie pakuje, że jest dziecko, że jest ojciec,
-kombinowanie z odsunieciem biologicznego ojca nie jest fair wobec dziecka,
-ojciec dziecka partnerem był słabym ale może ojcem jest dobrym? Jak pani od kancelarii pasowało żeby corka sie zajmował to był OK, a teraz problem...?
-będac z dzieckiem na codzień możesz zbudować z nim silną wieź , patchworkowe rodziny muszą sobie radzić, a dziecko kiedys samo zdecyduje kogo woli.

pierwszy post był sprzed pół roku.
- nie wiedziałem w co się pakuję, bo od początku były deklaracje chęci unormowania sytuacji z odwiedzinami eks, co się potem zmieniło, by jeszcze raz się zmienić.
- nikt nie odsuwa ojca biologicznego. chodzi o to, żeby oddzielić nasze życie domowe od jego relacji z dzieckiem. niech je zabiera, to najzdrowsza dla wszystkich sytuacja.
- nie mi oceniać, ale słaba więź z dzieckiem i pewne inne sprawy nie wskazują żeby jednak był dobrym ojcem

64

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.
radeusz napisał/a:

Wiem że jeszcze jej na mnie zależy, wiem że mnie kocha. Wiem że chce mnie zatrzymać przy sobie.
Ale ja już nie daję rady, poziom frustracji rośnie, napięcie nie daje żyć - to niszczy nasz związek.
Niestety jakiekolwiek naciski z mojej strony, nawet w spokojnym tonie, powodują że ona się ode mnie odsuwa. Ba, odsuwa się nawet ode mnie, gdy widzi że mam focha - oczywiście w jej mniemaniu, bo to nie jest foch, zawieszam się emocjonalnie i sam staję się nieobecny. Mam po prostu doła.

Nie wiem co mam robić, żal mi będzie bardzo fajnej kobiety, naszej miłości, zalążka fajnej rodziny którą we trójkę stworzyliśmy...

według mnie sens ukryty jest w tym zdaniu.... dostarczasz jej czegoś co ceni... może seks.. może status , sposób bycia  - no bo ex bezrobotny kłamca ......
jest takie powiedzenie że kobiety lubią niegrzecznych chłopców … Ex jest niegrzeczny. … no ale jak pani adwokat z takim …???


Tak dla siebie - czym Ci partnerka objawia tą miłość (sex, randki i miłe gadki to nie jest dowód miłości !) tongue
Moim zdaniem nie szanuje Cię, zresztą co jej się dziwić - Ty sam nie masz szacunku do siebie …

"Nie chcę niczego żądać. Ona wie czego oczekuję, jasno zaznaczam czego oczekuję i że obecna sytuacja niszczy nasz związek. Niestety moja partnerka na nacisk reaguje odsuwaniem się i zamykaniem. Oczywiście w końcu będę musiał postawić ultimatum, bo tak się nie da żyć "

Ona wie … i ma w nosie …. a te odsuwanie się to nic innego jak manipulacja … Ty się boisz straty czegoś co Ci nie odpowiada ….  ona jak widać wcale …


Piszesz że się tak żyć nie da...no jak to ????  przecież żyjesz tak od miesięcy tongue

65 Ostatnio edytowany przez radeusz (2019-01-28 11:18:39)

Odp: Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Czym objawia mi miłość? To się wie. Zakochała się pierwsza, bardzo mocno, świata poza mną nie widziała. Dla mnie to było nawet trochę za szybko. To Ona zaproponowała wspólne mieszkanie, to ona pierwsza powiedziała że chce mieć ze mną dziecko, że chce tworzyć rodzinę. Była ciepła, dobra, uczynna, dbająca o swojego faceta, płonęła pożądaniem.
No i tego pożądania teraz brakuje. Nie kochaliśmy się od dwóch tygodni, wcześniej robiliśmy to codziennie. Ma w ogóle mniejszą potrzebę bliskości, choć przytula się do mnie nadal. Nie całuje mnie już jednak.
Wczoraj stwierdziłem że to może po prostu koniec miłości, że w związku z napięciem, problemami, odsunęła się za mocno i uczucia już nie wrócą, nie pokonamy tego kryzysu. Stwierdziłem że powinienem odejść, wyprowadzić się, zapomnieć. Prosiła o cierpliwość, twierdziła że mnie kocha, ale ma blokadę psychiczną, że jak się nie kłócimy, nie rozmawiamy o problemach, nie krytykuję jej wychowania dziecka - to stopniowo jest coraz lepiej. Chce iść na terapię par, chce żebym dał jej szansę.
Ja nie ukrywam że sytuację traktuję trochę zerojedynkowo, taki kryzys po roku związku, gdzie nagle (kwestia dwóch tygodni) znika mega zakochanie to bilet w jedną stronę dla związku. W przepaść. Ale może się mylę.

Tak, masz rację że nie mam szacunku do siebie. Nie szanuję własnych granic. Stawiam je, ale ich nie przestrzegam. Boję się, bo wiem że to byłby koniec.

Tak na marginesie - moja kobieta ma stwierdzony lęk przed bliskością. Brak wzorców relacji, niedostępna matka. Bardzo łatwo się odsuwa. Drobne nawet konflikty powodują, że zamyka się w sobie, asekuracyjnie zamraża uczucia. Czytałem trochę o tej przypadłości i życie z taką osobą jest dość trudne, wymaga wiele zrozumienia, racjonalizacji i braku strachu przed odrzuceniem.

Posty [ 1 do 65 z 201 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Ja, ona, jej dziecko i biologiczny ojciec.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024