2_koniec_świata napisał/a:No cóż, Beyondblackie, jesteś przykładem człowieka, który musi, inaczej się udusi. Współczuję. Wczytaj się w post nr 143 (Doroya) oraz nr 171 (Wielokropek), pomóż sobie.
Emerytki doznały wstrząsu? Ty też powinnaś, może to Cię otrzeźwi. W mejlu do dyrygenta jego chórzystów nazwałaś wapniakami (nie wprost, aczkolwiek wymownie), a nam o nich napisałaś, że w doopie masz ich zdanie (dosłownie). Ludzie są dla Ciebie dupkami, Derek i Sue pluskwami. Część komentarzy tutaj nazwałaś święto**bliwymi. Jedna prośba: już Ty sobie Bogiem buzi nie wycieraj...
Tyle z mojej strony.
Czy Ty jesteś w stanie zrozumieć, że człowiek w gniewie chlapie różne rzeczy, nawet nie za bardzo cenzuralne? Czy też jesteś kimś kto nigdy, przenigdy nie wykracza ze strefy spokoju i na głowie nosi aureolę? (pytanie retoryczne).
Jak ktoś Cię obraża (a Sue i Derek robili to wprost i chamsko), inni Cię ignorują, a człowiek odpowiedzialny za dyrygowanie tym klubem jest protekcjonalny i traktuje Cię jak gówienko co mu się do buta przylepiło, to dziwnym by było, gdyby niefajne emocje nie wzięły górę. Moim jedynym grzechem w tym scenariuszu było nie odejście od razu jak się zorientowałam jak się sprawy mają, tylko na siłę staranie sie ich do mnie przekonać. Było to głupie i bezsensowne.
Udawanie, że wiek tu nie miał wpływu, byłoby kłamstwem. Ludzie na emeryturze (choć są wyjątki i je znam) są raczej przyzwyczajeni do własnych sposobów na życie, własnych znajomych, nieskłonni do nawiązywania nowych kontaktów. Mają swoje rodziny i przyjaciół i nie chca, z reguły, wychodzić poza ten krąg.
Ukrywanie, że różnice kulturowe nie miały wpływu, też jest kłamstwem. Anglicy z Południa zachowuja się inaczej niż typowi Polacy. U nas w narodzie wykłócanie się o politykę, historię, sztukę itp. jest na porządku dziennym i traktowane jako normalne zachowanie. Dla, szczególnie starszej, pani z Kent, to jest szok, obraza i zakłócanie porządku społecznego. Ona i pewnie ma opinie, ale z grzeczności, swojako rozumianej jako unikanie konfliktu, się nimi nie dzieli- no chyba, że tylko z bardzo bliskimi osobami.
Poza dyrygentem, który obiektywnie, w jakimkolwiek kraju byłby postrzegany jako pompatyczny despota i tą "uroczą" parką Sue i Dereka- złośliwych dogryzaczy i ksenofobów, reszta chóru po prostu nie kumała o co mi chodzi i odbierała moją chęć bratania się i podnoszenia tematów do rozmowy jako dziwne.