jak już ludzie zamieszkają razem, to bez sensu nadawać komuś większe lub mniejsze prawa, bo to czyjeś mieszkanie.. I co potem? Twoje dziecko siedzi na środku bo to mój samochód?
67 2018-12-04 16:12:43 Ostatnio edytowany przez madzia5555 (2018-12-04 16:15:31)
jak już ludzie zamieszkają razem, to bez sensu nadawać komuś większe lub mniejsze prawa, bo to czyjeś mieszkanie.. I co potem? Twoje dziecko siedzi na środku bo to mój samochód?
Też uwazam ze jest to niszczące. dzieci sa male wiec w weekendy 100 razy dziennie zwracam swojemu dziecko uwage , ze tak to twoja zabawka ale sie podziel , tak to twoj piesek ale daj teraz sie pobawic innym dziecia. albo mowi to moja szafka wiec czemu tutaj sa rzeczy innego dziecka. Teraz podziel sie tym, za 5 minut podziel sie tamtym , i tak wkólko. O tym nawet nie wspomne bo rozumiem ze sa dzieci, one tu zabawek nie maja wiec moje dziecko ma sie wszystkim dzielic . jest to meczace jednak wiem ze słuszne. W wiekszosci dni dziecko jest jedynakiem wiec ciezko jest i mu sie przestawic . jednak nigdy nie zrobie tak oddaj to zabawke bo to faktycznie jego.
Jednak sprawa mieszkania i spania , co jest miedzy doroslymi ludzimi wyglada fatalnie i zostalam tym za bardzo obarczona.
Dzisiaj caly dzien jest mi wmawiane ze jestem zla , nie lubie jego dzieci i nie akceptuje , wyrzucam z domu, bo zaproponowalam tymczasowe rozwiazanie z tymi nockami.
Sama juz nie wiem co jest dobre a co złe
68 2018-12-04 16:18:47 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2018-12-04 16:23:47)
Moją uwagę zwróciło kilka rzeczy.
Po pierwsze, bierność partnera madzi5555, który uważa, iż wszelka inicjatywa powinna pochodzić od Madzi. Dlatego on nie pytał, on nie proponował, on nie pomyślał.
Po drugie, jego próby manipulowania Madzią, bo gdy tylko coś idzie nie po jego myśli, to on się chce rozstawać. U tego faceta nie ma miejsca na kompromis, albo jest po jego myśli, albo do widzenia. Z szantażystami się nie negocjuje.
Po trzecie, zbyt szybko partnerowi Madzi przychodzi myśl o rozstaniu, gdy pojawia się temat dla niego niewygodny, psujący jego dobre samopoczucie. Widać, że dla niego to nie jest relacja, w której ważne jest MY, ale bliżej mu do JA z orbitującą wokół niego i nadskakującą mu partnerką.
Po czwarte, lekceważenie uczuć partnerki wynikające z jej dyskomfortu, jakim jest dla niej obecna sytuacja jest niewiarygodne. Tak się po prostu nie zachowuje partner dbający o uczucia swojej partnerki. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której dzielę się z moim partnerem swoimi odczuciami a on zarzuca mi egoizm, czy bycie okrutnym człowiekiem. Perfidna manipulacja.
Ameryki nie odkryję, jak powielę to, co napisali inni, że facet w związku z Madzią wygodnie się umościł i wykorzystuje jej brak asertywności.
Ela210 napisał/a:jak już ludzie zamieszkają razem, to bez sensu nadawać komuś większe lub mniejsze prawa, bo to czyjeś mieszkanie.. I co potem? Twoje dziecko siedzi na środku bo to mój samochód?
Też uwazam ze jest to niszczące. dzieci sa male wiec w weekendy 100 razy dziennie zwracam swojemu dziecko uwage , ze tak to twoja zabawka ale sie podziel , tak to twoj piesek ale daj teraz sie pobawic innym dziecia. albo mowi to moja szafka wiec czemu tutaj sa rzeczy innego dziecka. Teraz podziel sie tym, za 5 minut podziel sie tamtym , i tak wkólko. O tym nawet nie wspomne bo rozumiem ze sa dzieci, one tu zabawek nie maja wiec moje dziecko ma sie wszystkim dzielic . jest to meczace jednak wiem ze słuszne. W wiekszosci dni dziecko jest jedynakiem wiec ciezko jest i mu sie przestawic . jednak nigdy nie zrobie tak oddaj to zabawke bo to faktycznie jego.
Jednak sprawa mieszkania i spania , co jest miedzy doroslymi ludzimi wyglada fatalnie i zostalam tym za bardzo obarczona.
Dzisiaj caly dzien jest mi wmawiane ze jestem zla , nie lubie jego dzieci i nie akceptuje , wyrzucam z domu.
Sama juz nie wiem co jest dobre a co złe
to klasyka manipulacji .
jak wyrzucasz z domu ??? przecież nie mieszka - bo nie pytał.. bo byś się nie zgodziła - więc jak masz go wyrzucić ???
Nie jesteś zła - stawiasz swoje granice .
A wyciąganie w walce dzieci to świadczy o jego morale .
Widzisz , to jak z niechcianym lokatorem …. Ty masz wyrzuty sumienia a to on postępował źle .
On tak łatwo nie odpuści takiej oazy obfitości . ..
Powiedz mu: Chcę być z Tobą, ale jest mi zwyczajnie za ciasno. Nie dogadaliśmy wcześniej, trudno. Zaproponuj coś mój drogi.
Zaproponuj mu krok wstecz, czyli nie mieszkacie razem, tylko spotykacie się na randkach, czasem jedno przenocuje u drugiego.
Zaproponuj mu krok wstecz, czyli nie mieszkacie razem, tylko spotykacie się na randkach, czasem jedno przenocuje u drugiego.
tez jestem tego zdania:)
A jeśli chce dużej włoskiej rodziny...to najpierw niech kupi dom - z pokojem dla każdego z dzieci …
73 2018-12-04 16:51:24 Ostatnio edytowany przez madzia5555 (2018-12-04 16:55:06)
Powiedz mu: Chcę być z Tobą, ale jest mi zwyczajnie za ciasno. Nie dogadaliśmy wcześniej, trudno. Zaproponuj coś mój drogi.
Zaproponowalam , zeby nie czul ze jak jest sam to ok , a jak dzieci to wypad , ze sie cofniemy troche . on zamieszka osobno i od nowa cos zbudujemy , zaplanujemy
on zaproponowal : kupmy wieksze mieszkanie ...teraz . Teraz to wie ze ja nic nie kupie, ile mozna miec kredytow to raz a po dwa nie bede sie wiazac kredytami.
druga propozycja jego : on kupi mieszkanie ja wyremontuje ... dosc dowcipne
trzecia jego propozyja on kupi dla nas mieszkanie 4 pokojowe , ale mam notarialnie mu podpisac ze sie wprowadze do niego . Bo jak nie, to mu nie potrzebne 4 pokoje. To ze do tej pory nie kupil mieszkania uzasadnia ze nie wiedzial czy 3 czy 4 pokoje
Juz nie wiem ktora proozycja śmieszniejsza
madzia5555 napisał/a:W zadnym wypadku nie jest to 10 dni pod rząd
jest to porozrzucane po calym miesiacuJesteś 3 lata z facetem w związku. Ty masz dziecko, on ma dwójkę, do której się w odróżnieniu od wielu byłych poczuwa i bierze na siebie część opieki nad nimi. Masz pewnie klapki na oczach skoro przeoczyłaś ten fakt kupując dla siebie wymarzone ale niewielkie mieszkanie. Twojemu facetowi nie trzeba lepszego dowodu jak traktujesz związek z nim. Skoro on wynajmuje mieszkanie, to stać by go było kupić razem z tobą większe mieszkanie, której pomieściłoby was wszystkich kiedy jest taka potrzeba. No ale to trzeba zakładać, że z tym kimś chce się związać na stałe. On najwyraźniej dobrze wyczuwa, że to wszystko nie jest na stałe, a w takim razie może też być na wariata i na walizkach. Znudzi się, to znajdzie sobie przyjaźniejszy obiekt zainteresowań.
jego propozyja on kupi dla nas mieszkanie 4 pokojowe , ale mam notarialnie mu podpisac ze sie wprowadze do niego . Bo jak nie , to mu nie potrzebne 4 pokoje. To ze do tej pory nie kupil mieszkania uzasadnia ze nie wiedzial czy 3 czy 4 pokoje
Dajcie sobie spokój, a przede wszystkim tej trójce dzieci. Trzy lata nie potrafiliście ustalić po co ze sobą jesteście i jak ma wyglądać wasze wspólne życie. Jak widać nieudane związki niczego was nie nauczyły więc jesteście niereformowalni, a robicie dzieciom wodę z mózgu.
76 2018-12-04 17:08:53 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-12-04 17:26:32)
Opcje z cofaniem sie to strata czasu
Ile tak bedziecie? To lepiej naprawdę zamieszkac razem wynajmujac wieksze mieszkanie i na spokojnie przyjrzec sie sytuacji.
Heheh 4 opcja jest zabawna:)))
I korzystna dla Ciebie. Powiedz ok
Nie ma prawnej mozliwosci do zmuszenia Cie by tam siedziec:)
Ps..facet Ci się chyba oświadczył..:) notarialnie:)
77 2018-12-04 18:36:13 Ostatnio edytowany przez Excop (2018-12-04 18:47:00)
Witam,
co myslicie o sytuacji . Jestesmy 3 lata razem, on ma 2 dzieci , ja jedno . Pól roku temu kupilam mieszkanie i je wyremontowałam( za caly remont jak i mieszkanie ja placilam )
On caly czas wynajmuje mieszkanie ( mial roczne umowy ) mieszkanie musial wynajmowac bo by nie mial gdzie trzymac swoich rzeczy , ja nie mialam warunkow we wczesniejszym mieszkaniu wiec nie zgadzalam sie na mieszkanie razem oficjalne , mimo to on mieszkal u mnie, a rzeczy w wynajowanym trzymał , jakas nie wielka ilosc u mnie . Przez okres tego 1,5 roku mimo ze pomieszkiwal nie placil u mnie za czynsze czy wynajmy . Odkad jest nowe mieszkanie to juz traktuje je jak swoje , ustawia wszystko , ma duzo rzeczy i 2 dzieci . Mieszkaja z mama ale 10 dni w miesiacu mieszkaja u mnie . Wcześniej bywaly i spały sporadycznie , w przypadku np wspolnej opiekunki. Jednak teraz przeszlo w normalnosc ... dla niego .
Nie uzgadniajac ze mna mieszka u mnie i dzieci tez .
mieszkanie jest : sypialnia , pokoj mojego malego i salon . W zwiazku z tym rowniez nie ma warunkow na 3 dzieci . Sytuacja wyglada dramatycznie. W swoim wymarzonym mieszkaniu na ktore dlugo pracowalam , mam walajace sie walizki dzieci przez 1/3 mca, wrzaski , płacze , no i problem ze spaniem - musze odstapic albo swoja sypialnie albo salon do spania dla dzieci . Jesli sypialnia bo chce np seriale sobie ogladac wieczorem to wiaze. sie o polnocy z przenoszeniem dzieci i rozkladaniem sofy , a rano wychodze do swojego salonu całego zawalonego . Sytuacja porównywalna z tym jakby goscie wpadali 10 dni w miesiacu.
Pomijajac fakt ze ja place za kredyt czynsz, media i jedzenie tez kupuje . On tez kupuje jedzienie , no i na miescie on zawsze placi za restauracje , randki wyjscia itd. ( jednak tutaj uwazam ze jak facet by nie mieszkal u mnie to tez by mnie na randki zabierał. )
wiec tak od 3 miesiecy mieszkam na wariata w hotelu dla dzieci , 10 dni sie męcze , pozostale 20 rozmawiam i tlumacze ze to jest zle juz dla samych dzieci ze nie maja swojego konta , sie codziennie pytaja gdzie dzis maja spac . sama mam dziecko i bym umarla wiedzac ze moj maluch spi na sofie u jakiejs baby.
On uwaza ze jestem okrutna ze mi dzieci przeszkadzają i ze jesli nie chce z nimi mieszkac to musimy sie rozstac . Kocham go i nie chce sie rozstawac jednak z drugiej strony wiem ze bede sie meczyc ?
Skoro wiesz, że będzie Cię to męczyć (wcale się nie zdziwię, gdybyś wygodnisia pogoniła), samo "kocham go" ma wystarczyć?
Może niezbyt uważnie czytałem późniejsze posty, więc nie chcę powielać.
Miałem taką sytuację. Tyle, że na odwrót, w sensie przeprowadzki.
Dlatego, ciekawy jestem, bo do tej pory, stosunki między moją partnerką i moimi dziećmi wdowca, chłodne są?
Tylko, że te "dodatkowe", matkę mają. Gość zaś, niedzielny, w sensie za komuny jeszcze, gdzie miał się podziać zatem?
A, że manipulację i szantaż emocjonalny wynaleziono dawno temu, czemu ma z tego nie korzystać , gdy frajer w spódnicy podaje mu w zamian, oczekiwaną przez niego reakcję?
madzia5555 napisał/a:Witam,
co myslicie o sytuacji . Jestesmy 3 lata razem, on ma 2 dzieci , ja jedno . Pól roku temu kupilam mieszkanie i je wyremontowałam( za caly remont jak i mieszkanie ja placilam )
On caly czas wynajmuje mieszkanie ( mial roczne umowy ) mieszkanie musial wynajmowac bo by nie mial gdzie trzymac swoich rzeczy , ja nie mialam warunkow we wczesniejszym mieszkaniu wiec nie zgadzalam sie na mieszkanie razem oficjalne , mimo to on mieszkal u mnie, a rzeczy w wynajowanym trzymał , jakas nie wielka ilosc u mnie . Przez okres tego 1,5 roku mimo ze pomieszkiwal nie placil u mnie za czynsze czy wynajmy . Odkad jest nowe mieszkanie to juz traktuje je jak swoje , ustawia wszystko , ma duzo rzeczy i 2 dzieci . Mieszkaja z mama ale 10 dni w miesiacu mieszkaja u mnie . Wcześniej bywaly i spały sporadycznie , w przypadku np wspolnej opiekunki. Jednak teraz przeszlo w normalnosc ... dla niego .
Nie uzgadniajac ze mna mieszka u mnie i dzieci tez .
mieszkanie jest : sypialnia , pokoj mojego malego i salon . W zwiazku z tym rowniez nie ma warunkow na 3 dzieci . Sytuacja wyglada dramatycznie. W swoim wymarzonym mieszkaniu na ktore dlugo pracowalam , mam walajace sie walizki dzieci przez 1/3 mca, wrzaski , płacze , no i problem ze spaniem - musze odstapic albo swoja sypialnie albo salon do spania dla dzieci . Jesli sypialnia bo chce np seriale sobie ogladac wieczorem to wiaze. sie o polnocy z przenoszeniem dzieci i rozkladaniem sofy , a rano wychodze do swojego salonu całego zawalonego . Sytuacja porównywalna z tym jakby goscie wpadali 10 dni w miesiacu.
Pomijajac fakt ze ja place za kredyt czynsz, media i jedzenie tez kupuje . On tez kupuje jedzienie , no i na miescie on zawsze placi za restauracje , randki wyjscia itd. ( jednak tutaj uwazam ze jak facet by nie mieszkal u mnie to tez by mnie na randki zabierał. )
wiec tak od 3 miesiecy mieszkam na wariata w hotelu dla dzieci , 10 dni sie męcze , pozostale 20 rozmawiam i tlumacze ze to jest zle juz dla samych dzieci ze nie maja swojego konta , sie codziennie pytaja gdzie dzis maja spac . sama mam dziecko i bym umarla wiedzac ze moj maluch spi na sofie u jakiejs baby.
On uwaza ze jestem okrutna ze mi dzieci przeszkadzają i ze jesli nie chce z nimi mieszkac to musimy sie rozstac . Kocham go i nie chce sie rozstawac jednak z drugiej strony wiem ze bede sie meczyc ?Skoro wiesz, że będzie Cię to męczyć (wcale się nie zdziwię, gdybyś wygodnisia pogoniła), samo "kocham go" ma wystarczyć?
Może niezbyt uważnie czytałem późniejsze posty, więc nie chcę powielać.
Miałem taką sytuację. Tyle, że na odwrót, w sensie przeprowadzki.
Dlatego, ciekawy jestem, bo do tej pory, stosunki między moją partnerką i moimi dziećmi wdowca, chłodne są?
Tylko, że te "dodatkowe", matkę mają. Gość zaś, niedzielny, w sensie za komuny jeszcze, gdzie miał się podziać zatem?
A, że manipulację i szantaż emocjonalny wynaleziono dawno temu, czemu ma z tego nie korzystać , gdy frajer w spódnicy podaje mu w zamian, oczekiwaną przez niego reakcję?
Jego dzieci mnie uwielbiają i caly czas chcą do mnie. Ciężko to wytłumaczyc, moze z tego co pisze wynika ze tak nie jest, ale ja akceptuje to ze ma dzieci , ale nie na takich
warunkach, ze mi zwalil sie na głowe do mnie i musze poswiecac oprocz czasu tez swoja przestrzen i spokoj.
madzia5555 napisał/a:Witam,
co myslicie o sytuacji . Jestesmy 3 lata razem, on ma 2 dzieci , ja jedno . Pól roku temu kupilam mieszkanie i je wyremontowałam( za caly remont jak i mieszkanie ja placilam )
On caly czas wynajmuje mieszkanie ( mial roczne umowy ) mieszkanie musial wynajmowac bo by nie mial gdzie trzymac swoich rzeczy , ja nie mialam warunkow we wczesniejszym mieszkaniu wiec nie zgadzalam sie na mieszkanie razem oficjalne , mimo to on mieszkal u mnie, a rzeczy w wynajowanym trzymał , jakas nie wielka ilosc u mnie . Przez okres tego 1,5 roku mimo ze pomieszkiwal nie placil u mnie za czynsze czy wynajmy . Odkad jest nowe mieszkanie to juz traktuje je jak swoje , ustawia wszystko , ma duzo rzeczy i 2 dzieci . Mieszkaja z mama ale 10 dni w miesiacu mieszkaja u mnie . Wcześniej bywaly i spały sporadycznie , w przypadku np wspolnej opiekunki. Jednak teraz przeszlo w normalnosc ... dla niego .
Nie uzgadniajac ze mna mieszka u mnie i dzieci tez .
mieszkanie jest : sypialnia , pokoj mojego malego i salon . W zwiazku z tym rowniez nie ma warunkow na 3 dzieci . Sytuacja wyglada dramatycznie. W swoim wymarzonym mieszkaniu na ktore dlugo pracowalam , mam walajace sie walizki dzieci przez 1/3 mca, wrzaski , płacze , no i problem ze spaniem - musze odstapic albo swoja sypialnie albo salon do spania dla dzieci . Jesli sypialnia bo chce np seriale sobie ogladac wieczorem to wiaze. sie o polnocy z przenoszeniem dzieci i rozkladaniem sofy , a rano wychodze do swojego salonu całego zawalonego . Sytuacja porównywalna z tym jakby goscie wpadali 10 dni w miesiacu.
Pomijajac fakt ze ja place za kredyt czynsz, media i jedzenie tez kupuje . On tez kupuje jedzienie , no i na miescie on zawsze placi za restauracje , randki wyjscia itd. ( jednak tutaj uwazam ze jak facet by nie mieszkal u mnie to tez by mnie na randki zabierał. )
wiec tak od 3 miesiecy mieszkam na wariata w hotelu dla dzieci , 10 dni sie męcze , pozostale 20 rozmawiam i tlumacze ze to jest zle juz dla samych dzieci ze nie maja swojego konta , sie codziennie pytaja gdzie dzis maja spac . sama mam dziecko i bym umarla wiedzac ze moj maluch spi na sofie u jakiejs baby.
On uwaza ze jestem okrutna ze mi dzieci przeszkadzają i ze jesli nie chce z nimi mieszkac to musimy sie rozstac . Kocham go i nie chce sie rozstawac jednak z drugiej strony wiem ze bede sie meczyc ?Skoro wiesz, że będzie Cię to męczyć (wcale się nie zdziwię, gdybyś wygodnisia pogoniła), samo "kocham go" ma wystarczyć?
Może niezbyt uważnie czytałem późniejsze posty, więc nie chcę powielać.
Miałem taką sytuację. Tyle, że na odwrót, w sensie przeprowadzki.
Dlatego, ciekawy jestem, bo do tej pory, stosunki między moją partnerką i moimi dziećmi wdowca, chłodne są?
Tylko, że te "dodatkowe", matkę mają. Gość zaś, niedzielny, w sensie za komuny jeszcze, gdzie miał się podziać zatem?
A, że manipulację i szantaż emocjonalny wynaleziono dawno temu, czemu ma z tego nie korzystać , gdy frajer w spódnicy podaje mu w zamian, oczekiwaną przez niego reakcję?
on zaproponowal : kupmy wieksze mieszkanie ...teraz . Teraz to wie ze ja nic nie kupie, ile mozna miec kredytow to raz a po dwa nie bede sie wiazac kredytami.
druga propozycja jego : on kupi mieszkanie ja wyremontuje ... dosc dowcipne
trzecia jego propozyja on kupi dla nas mieszkanie 4 pokojowe , ale mam notarialnie mu podpisac ze sie wprowadze do niego . Bo jak nie, to mu nie potrzebne 4 pokoje. To ze do tej pory nie kupil mieszkania uzasadnia ze nie wiedzial czy 3 czy 4 pokoje
Juz nie wiem ktora proozycja śmieszniejsza
To znaczy że on będzie właścicielem tego czteropokojowego mieszkania? A co ty będziesz miała? Kredyty?
Juz nie wiem ktora proozycja śmieszniejsza
A ty dałaś jakąś propozycję?
on zaproponowal : kupmy wieksze mieszkanie ...teraz . Teraz to wie ze ja nic nie kupie, ile mozna miec kredytow to raz a po dwa nie bede sie wiazac kredytami.
druga propozycja jego : on kupi mieszkanie ja wyremontuje ... dosc dowcipne
trzecia jego propozyja on kupi dla nas mieszkanie 4 pokojowe , ale mam notarialnie mu podpisac ze sie wprowadze do niego . Bo jak nie, to mu nie potrzebne 4 pokoje. To ze do tej pory nie kupil mieszkania uzasadnia ze nie wiedzial czy 3 czy 4 pokojeJuz nie wiem ktora proozycja śmieszniejsza
Szantaż i manipulacja.
Ciekawe, że zaproponował Ci podpisanie cyrografu, że się wprowadzisz, ale u ewentualnym ślubie to milczy, a przecież to byłoby lepszym, pod tym względem rozwiązaniem.
Można by jeszcze pomyśleć, by on spłacał kredyt a Ty utrzymujesz mieszkanie. Swoje wynajmujesz, a po latach przepisujesz na swoje dziecko.
Czasami miłość to za mało.
madzia5555 napisał/a:on zaproponowal : kupmy wieksze mieszkanie ...teraz . Teraz to wie ze ja nic nie kupie, ile mozna miec kredytow to raz a po dwa nie bede sie wiazac kredytami.
druga propozycja jego : on kupi mieszkanie ja wyremontuje ... dosc dowcipne
trzecia jego propozyja on kupi dla nas mieszkanie 4 pokojowe , ale mam notarialnie mu podpisac ze sie wprowadze do niego . Bo jak nie, to mu nie potrzebne 4 pokoje. To ze do tej pory nie kupil mieszkania uzasadnia ze nie wiedzial czy 3 czy 4 pokojeJuz nie wiem ktora proozycja śmieszniejsza
Szantaż i manipulacja.
Ciekawe, że zaproponował Ci podpisanie cyrografu, że się wprowadzisz, ale u ewentualnym ślubie to milczy, a przecież to byłoby lepszym, pod tym względem rozwiązaniem.
Można by jeszcze pomyśleć, by on spłacał kredyt a Ty utrzymujesz mieszkanie. Swoje wynajmujesz, a po latach przepisujesz na swoje dziecko.Czasami miłość to za mało.
no ale by wtedy autorka miała prawa do mieszkania !
a tak ma mieć "nakz " mieszkania notarialny i pewnie ponoszenia kosztów …..a nie współwłasności.
gość lawiruje mocno by utrzymać swoje wygody...
Nie cytuję już, bo szkoda moich palców.
Niedzielny tatuś więcej miejsca potrzebuje?
Gdyby cóś, on na miejscu ma zostać?
"Interwencję" lub "Państwo w państwie" może powiadomić należy więc?
85 2018-12-06 09:40:41 Ostatnio edytowany przez kjim (2018-12-06 10:03:13)
Madzia, byłam w bardzo podobnej sytuacji do Twojej. Darliśmy koty o to samo. Ostatecznie usłyszałam, że......."mogłam pomyśleć wcześniej o tym, że on ma dzieci i kupić większe mieszkanie, a to, że zdecydowałam się na tak małe mieszkanie to czysta złośliwość z mojej strony i próba wyeliminowania jego dzieci z naszego życia"( !!! ). Na moje argumenty , żeby zabierał dzieci do swojego mieszkania, słyszałam to samo co Ty: jesteś zła, nie lubisz moich dzieci. I żal mu było zrezygnować z wynajmu swojego mieszkania, bo za wynajem przygarniał niezłe pieniądze. Oczywiście to były "jego pieniądze" i nie miało to, żadnego przełożenia na to żeby dokładał więcej do domowego budżetu, na rachunki czy też bieżące zakupy. Zadbałam o to żeby moje dzieci miały swoje miejsce na ziemi, żeby mialy swoje pokoje, swoje biurka, swoje szafki.....on o wygodé swoich dzieci chciał zadbać kosztem moim i moich dzieci, sememu przy tym niczego nie poświęcając. Tak samo jest u Ciebie. Widzę Ciebie zmotywowaną do działania, ogarniętą i ambitną i faceta pasożyta bez ambicji. Wniosek: pogoń dziada, niech zacznie sam dbać o siebie i swoje dzieci.
Moją uwagę zwróciło kilka rzeczy.
Po pierwsze, bierność partnera madzi5555, który uważa, iż wszelka inicjatywa powinna pochodzić od Madzi. Dlatego on nie pytał, on nie proponował, on nie pomyślał.
Po drugie, jego próby manipulowania Madzią, bo gdy tylko coś idzie nie po jego myśli, to on się chce rozstawać. U tego faceta nie ma miejsca na kompromis, albo jest po jego myśli, albo do widzenia. Z szantażystami się nie negocjuje.
Po trzecie, zbyt szybko partnerowi Madzi przychodzi myśl o rozstaniu, gdy pojawia się temat dla niego niewygodny, psujący jego dobre samopoczucie. Widać, że dla niego to nie jest relacja, w której ważne jest MY, ale bliżej mu do JA z orbitującą wokół niego i nadskakującą mu partnerką.
Po czwarte, lekceważenie uczuć partnerki wynikające z jej dyskomfortu, jakim jest dla niej obecna sytuacja jest niewiarygodne. Tak się po prostu nie zachowuje partner dbający o uczucia swojej partnerki. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której dzielę się z moim partnerem swoimi odczuciami a on zarzuca mi egoizm, czy bycie okrutnym człowiekiem. Perfidna manipulacja.Ameryki nie odkryję, jak powielę to, co napisali inni, że facet w związku z Madzią wygodnie się umościł i wykorzystuje jej brak asertywności.
Podpisuję się pod tym.
Po 3 latach był czas na decyzje, co dalej z waszym wspólnym życiem i idealny moment, aby pomyśleć o większym, wspólnym lokum, tym bardziej, iż jego na to stać. On jednak się do tego nie kwapił, czyli nie brał waszego związku aż tak na poważnie.
Zwalił się do Ciebie, w dodatku pasożytując, co jest dla mnie niepojęte.
Nie podoba mi się także, jak on traktuje własne dzieci. Jak on może spokojnie patrzeć na to, że dzieciaki nie mają tak naprawdę swojego kąta przez 1/3 miesiąca? Nie mają własnych zabawek, biurek, łóżek, a przecież go na to materialnie stać! I gdzie jego troska o Twój komfort?
I jeszcze Tobie zarzuca egoizm.
Ja rozumiem, gdyby sytuacja była taka, że oboje naprawdę ciężko przędziecie i trzeba sobie wszystkiego odmawiać, ale w tym przypadku jest inaczej.
Przy tak intensywnym użytkowaniu mieszkania, będzie ono raz dwa do remontu, ale to już szczegół.
87 2018-12-06 09:59:05 Ostatnio edytowany przez kjim (2018-12-06 10:00:00)
Remont jej mieszkania w najbliższym czasie to wcale nie "szczegół". To poważna sprawa, biorąc pod uwagę to, że spłaca kredyt, a na tego faceta , jak widać, raczej liczyć nie będzie mogła.
Remont jej mieszkania w najbliższym czasie to wcale nie "szczegół". To poważna sprawa, biorąc pod uwagę to, że spłaca kredyt, a na tego faceta , jak widać, raczej liczyć nie będzie mogła.
Oczywiście, że tak! Ironizowałam.
Chodziło mi o to, że gdyby partner zaczął płacić i dzielić się kosztami, to wcale nie rozwiązałoby sprawy. Istotne jest wg mnie to, że brakiem inicjatywy w kierunku wspólnego, dużego mieszkania on pokazał, ile tak naprawdę znaczy dla niego ten związek.
Oczywiście, że tak! Ironizowałam.
Chodziło mi o to, że gdyby partner zaczął płacić i dzielić się kosztami, to wcale nie rozwiązałoby sprawy. Istotne jest wg mnie to, że brakiem inicjatywy w kierunku wspólnego, dużego mieszkania on pokazał, ile tak naprawdę znaczy dla niego ten związek.
Rownież uważam , że to, że on będzie się teraz dokładał do rachunków sytuacji nie zmieni, bo miejsca im od tego nie przybędzie. Ale sytuacja, w ktorej sié aktualnie znaleźli doskonale pokazuje jakim ten facet jest człowiekiem a Madzia zdaje się zaczyna to powoli dostrzegać.
Okropny ten facet straszliwie. Jak czytam takie dyskusje, to przestaję się dziwić, że ludzie się rozwodzą. A rozwodzą się zapewne przeważnie z braku komunikacji. Tu mamy dwójkę rozwodników, którzy komunikują się na zasadzie "jak kupię małe mieszkanie, to może on się domyśli, że dla nas wszystkich odpowiednie byłoby dużo większe mieszkanie". Facet nie dorzuca się do kosztów utrzymania mieszkania partnerki jedynie kupuje żarcie i płaci za wyjścia w miasto i randki. Mój ulubiony fragment to ten, że za randki płaciłby tak czy siak, mieszkając z nią czy nie, bo jak rozumiem, to się kobiecie należy jak Burkowi kość
Jak już pisałem, proponuję czym prędzej się rozstać, bo żadne nie umie normalnie żyć i komunikować się z drugim człowiekiem. Skoro nie wyciągnęli wniosków z jednego rozwodu, to po co ciągnąć tą szopkę?
Snake
nie wiem, czy doczytałeś, że ona szukała mieszkania pół roku. Było mnóstwo czasu na rozmowę. Czy to tylko ona powinna była wychodzić z inicjatywą?
Madzia, byłam w bardzo podobnej sytuacji do Twojej. Darliśmy koty o to samo. Ostatecznie usłyszałam, że......."mogłam pomyśleć wcześniej o tym, że on ma dzieci i kupić większe mieszkanie, a to, że zdecydowałam się na tak małe mieszkanie to czysta złośliwość z mojej strony i próba wyeliminowania jego dzieci z naszego życia"( !!! ). Na moje argumenty , żeby zabierał dzieci do swojego mieszkania, słyszałam to samo co Ty: jesteś zła, nie lubisz moich dzieci. I żal mu było zrezygnować z wynajmu swojego mieszkania, bo za wynajem przygarniał niezłe pieniądze. Oczywiście to były "jego pieniądze" i nie miało to, żadnego przełożenia na to żeby dokładał więcej do domowego budżetu, na rachunki czy też bieżące zakupy. Zadbałam o to żeby moje dzieci miały swoje miejsce na ziemi, żeby mialy swoje pokoje, swoje biurka, swoje szafki.....on o wygodé swoich dzieci chciał zadbać kosztem moim i moich dzieci, sememu przy tym niczego nie poświęcając. Tak samo jest u Ciebie. Widzę Ciebie zmotywowaną do działania, ogarniętą i ambitną i faceta pasożyta bez ambicji. Wniosek: pogoń dziada, niech zacznie sam dbać o siebie i swoje dzieci.
a jak sytuacja skończyła sie w Twoim wypadku ?
2 dni temu rano wlasnie powiedzial , ze koniec z nami jak nie akceptuje jego dzieci u siebie w mieszkaniu.
Dawal te propozycje z kosmosu , na ktore ot tak sie nie zgodze . a mu sie pali tyłek bo do konca miesiac ma umowe najmu swojego.
wieczorem był juz z płaczem , ze nie rozumie , ale jesli o tym mowie to faktycznie musi mi byc zle . I że ogarnie to wszystko , poki co zrezygnuje z mieszkania wynajmowanego , a na ten czas co dzieci beda to wezmie hotel bo bardziej sie oplaca !!!! o zgrozo..
Te rozwiazania juz sa coraz głupsze... bardziej wydaje mi sie ze chce wziac na przetrzymanie , zna mnie i wie ze jak przyjdzie co do czego i bd mial jechac z dziecmi spac do hotelu , to mi bedzie szkoda dzieci ipowiem dobrze to zostancie , gdzie bedziecie spac po hotelach...
madzia5555 napisał/a:Juz nie wiem ktora proozycja śmieszniejsza
A ty dałaś jakąś propozycję?
Dalam tymczasowa , poki nie uporzadkujemy wszystkiego to albo jak sa dzieci to wieczorem spia u siebie , zeby kazdy mial swoje łóżko
albo w ogole nie mieszkamy i sie spotykamy , rowniez do czasu az bedzie sensowniejsze wyjscie
Po porannej kłotni i mowieniu mi ze koniec , bo nie akceptuje jego dzieci w swoim mieszkaniu , wieczorem wrocil z płaczem, ze nie bedzie przedluzal umowy i ze jak dzieci beda to beda spac w hotelu ... bo bardziej sie oplaca
kjim napisał/a:Madzia, byłam w bardzo podobnej sytuacji do Twojej. Darliśmy koty o to samo. Ostatecznie usłyszałam, że......."mogłam pomyśleć wcześniej o tym, że on ma dzieci i kupić większe mieszkanie, a to, że zdecydowałam się na tak małe mieszkanie to czysta złośliwość z mojej strony i próba wyeliminowania jego dzieci z naszego życia"( !!! ). Na moje argumenty , żeby zabierał dzieci do swojego mieszkania, słyszałam to samo co Ty: jesteś zła, nie lubisz moich dzieci. I żal mu było zrezygnować z wynajmu swojego mieszkania, bo za wynajem przygarniał niezłe pieniądze. Oczywiście to były "jego pieniądze" i nie miało to, żadnego przełożenia na to żeby dokładał więcej do domowego budżetu, na rachunki czy też bieżące zakupy. Zadbałam o to żeby moje dzieci miały swoje miejsce na ziemi, żeby mialy swoje pokoje, swoje biurka, swoje szafki.....on o wygodé swoich dzieci chciał zadbać kosztem moim i moich dzieci, sememu przy tym niczego nie poświęcając. Tak samo jest u Ciebie. Widzę Ciebie zmotywowaną do działania, ogarniętą i ambitną i faceta pasożyta bez ambicji. Wniosek: pogoń dziada, niech zacznie sam dbać o siebie i swoje dzieci.
a jak sytuacja skończyła sie w Twoim wypadku ?
2 dni temu rano wlasnie powiedzial , ze koniec z nami jak nie akceptuje jego dzieci u siebie w mieszkaniu.
Dawal te propozycje z kosmosu , na ktore ot tak sie nie zgodze . a mu sie pali tyłek bo do konca miesiac ma umowe najmu swojego.wieczorem był juz z płaczem , ze nie rozumie , ale jesli o tym mowie to faktycznie musi mi byc zle . I że ogarnie to wszystko , poki co zrezygnuje z mieszkania wynajmowanego , a na ten czas co dzieci beda to wezmie hotel bo bardziej sie oplaca !!!! o zgrozo..
Te rozwiazania juz sa coraz głupsze... bardziej wydaje mi sie ze chce wziac na przetrzymanie , zna mnie i wie ze jak przyjdzie co do czego i bd mial jechac z dziecmi spac do hotelu , to mi bedzie szkoda dzieci ipowiem dobrze to zostancie , gdzie bedziecie spac po hotelach...
A czemu zrezygnuje z mieszkania wynajmowanego ??? ma umowę do końca miesiąca ??? kończy się czy ją wypowiedział ???
Czyżby miał plan zupełnego przeprowadzenia się do CB ?? bez zgody/rozmowy ?? hehhe … niezły
i tak masz dobre przeczucie … bierze Cię na przetrzymanie … nie bierze poważnie Twoich słów... wychodzi z założenia że pojęczysz, pojęczysz i zapomnisz
On odwraca kota ogonem. To nie jest tak, że Ty nie akceptujesz jego dzieci w swoim mieszaniu, ale nie akceptujesz jego bierności w tym temacie.
Czy pomyślał coś o wspólnym wynajmie? Ty proponowałaś ?
96 2018-12-06 10:45:11 Ostatnio edytowany przez madzia5555 (2018-12-06 10:46:39)
dobrakobieta90 napisał/a:Moją uwagę zwróciło kilka rzeczy.
Po pierwsze, bierność partnera madzi5555, który uważa, iż wszelka inicjatywa powinna pochodzić od Madzi. Dlatego on nie pytał, on nie proponował, on nie pomyślał.
Po drugie, jego próby manipulowania Madzią, bo gdy tylko coś idzie nie po jego myśli, to on się chce rozstawać. U tego faceta nie ma miejsca na kompromis, albo jest po jego myśli, albo do widzenia. Z szantażystami się nie negocjuje.
Po trzecie, zbyt szybko partnerowi Madzi przychodzi myśl o rozstaniu, gdy pojawia się temat dla niego niewygodny, psujący jego dobre samopoczucie. Widać, że dla niego to nie jest relacja, w której ważne jest MY, ale bliżej mu do JA z orbitującą wokół niego i nadskakującą mu partnerką.
Po czwarte, lekceważenie uczuć partnerki wynikające z jej dyskomfortu, jakim jest dla niej obecna sytuacja jest niewiarygodne. Tak się po prostu nie zachowuje partner dbający o uczucia swojej partnerki. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której dzielę się z moim partnerem swoimi odczuciami a on zarzuca mi egoizm, czy bycie okrutnym człowiekiem. Perfidna manipulacja.Ameryki nie odkryję, jak powielę to, co napisali inni, że facet w związku z Madzią wygodnie się umościł i wykorzystuje jej brak asertywności.
Podpisuję się pod tym.
Po 3 latach był czas na decyzje, co dalej z waszym wspólnym życiem i idealny moment, aby pomyśleć o większym, wspólnym lokum, tym bardziej, iż jego na to stać. On jednak się do tego nie kwapił, czyli nie brał waszego związku aż tak na poważnie.
Zwalił się do Ciebie, w dodatku pasożytując, co jest dla mnie niepojęte.
Nie podoba mi się także, jak on traktuje własne dzieci. Jak on może spokojnie patrzeć na to, że dzieciaki nie mają tak naprawdę swojego kąta przez 1/3 miesiąca? Nie mają własnych zabawek, biurek, łóżek, a przecież go na to materialnie stać! I gdzie jego troska o Twój komfort?
I jeszcze Tobie zarzuca egoizm.
Ja rozumiem, gdyby sytuacja była taka, że oboje naprawdę ciężko przędziecie i trzeba sobie wszystkiego odmawiać, ale w tym przypadku jest inaczej.Przy tak intensywnym użytkowaniu mieszkania, będzie ono raz dwa do remontu, ale to już szczegół.
Cieszę się ze ktos pomyslala w sposob jak ja . Jako matka patrze tez przez pryzmat dzieci i jestem zla na niego, ze nie widzi tego zeby dziecko jak jest u niego tez czuło ze to jest jego dom , jego miejsce. Ale twierdzi ze dzieci lubią u mnie spac , im to nie przeszkadza , jemu to nie przeszkadza, ich mamie tez nie przeszkadza ze spia u mnie na sofie...w co akurat nie wierze. Moje dziecko jak idzie do taty ma tam swoj pokoj , swoje zabawki i łóżko itd. Dodam ze moj były mąż ma kobiete takze z dzieckiem.
przy rozmowie powiedzial mi ze nie wszyscy ludzie maja 4 pokojowe mieszkania i ze kazdy ma spokoj , wielu rodzicow spi w salonie...
Owszem tak zyja ale poswiecaja sie dla wspolnych dzieci i ich nie stac poprostu na wieksze . W tym roku kupil sobie auto za 300 tys... a mi kaze sie gniesc bo tak ludzie zyja...
madzia5555 napisał/a:kjim napisał/a:Madzia, byłam w bardzo podobnej sytuacji do Twojej. Darliśmy koty o to samo. Ostatecznie usłyszałam, że......."mogłam pomyśleć wcześniej o tym, że on ma dzieci i kupić większe mieszkanie, a to, że zdecydowałam się na tak małe mieszkanie to czysta złośliwość z mojej strony i próba wyeliminowania jego dzieci z naszego życia"( !!! ). Na moje argumenty , żeby zabierał dzieci do swojego mieszkania, słyszałam to samo co Ty: jesteś zła, nie lubisz moich dzieci. I żal mu było zrezygnować z wynajmu swojego mieszkania, bo za wynajem przygarniał niezłe pieniądze. Oczywiście to były "jego pieniądze" i nie miało to, żadnego przełożenia na to żeby dokładał więcej do domowego budżetu, na rachunki czy też bieżące zakupy. Zadbałam o to żeby moje dzieci miały swoje miejsce na ziemi, żeby mialy swoje pokoje, swoje biurka, swoje szafki.....on o wygodé swoich dzieci chciał zadbać kosztem moim i moich dzieci, sememu przy tym niczego nie poświęcając. Tak samo jest u Ciebie. Widzę Ciebie zmotywowaną do działania, ogarniętą i ambitną i faceta pasożyta bez ambicji. Wniosek: pogoń dziada, niech zacznie sam dbać o siebie i swoje dzieci.
a jak sytuacja skończyła sie w Twoim wypadku ?
2 dni temu rano wlasnie powiedzial , ze koniec z nami jak nie akceptuje jego dzieci u siebie w mieszkaniu.
Dawal te propozycje z kosmosu , na ktore ot tak sie nie zgodze . a mu sie pali tyłek bo do konca miesiac ma umowe najmu swojego.wieczorem był juz z płaczem , ze nie rozumie , ale jesli o tym mowie to faktycznie musi mi byc zle . I że ogarnie to wszystko , poki co zrezygnuje z mieszkania wynajmowanego , a na ten czas co dzieci beda to wezmie hotel bo bardziej sie oplaca !!!! o zgrozo..
Te rozwiazania juz sa coraz głupsze... bardziej wydaje mi sie ze chce wziac na przetrzymanie , zna mnie i wie ze jak przyjdzie co do czego i bd mial jechac z dziecmi spac do hotelu , to mi bedzie szkoda dzieci ipowiem dobrze to zostancie , gdzie bedziecie spac po hotelach...A czemu zrezygnuje z mieszkania wynajmowanego ??? ma umowę do końca miesiąca ??? kończy się czy ją wypowiedział ???
Czyżby miał plan zupełnego przeprowadzenia się do CB ?? bez zgody/rozmowy ?? hehhe … niezły
i tak masz dobre przeczucie … bierze Cię na przetrzymanie … nie bierze poważnie Twoich słów... wychodzi z założenia że pojęczysz, pojęczysz i zapomnisz
Dokladnie , do konca miesiąca ma umowe , potem by musial placic kolejny rok . Stad to cisnienie u niego . Chce calkowicie na dobre sie wprowadzic . o tym ze do konca roku ma mieszkanie dowiedzialam sie przy kłótni , z 2 tygodnie temu... kłótni o to ze nie godze sie zeby dzieci spały u mnie. Czyli tak zwana rozmowa po ptakach , nie zaplanowana , chyba w ogole nie mial zamiaru pytac.
On odwraca kota ogonem. To nie jest tak, że Ty nie akceptujesz jego dzieci w swoim mieszaniu, ale nie akceptujesz jego bierności w tym temacie.
Czy pomyślał coś o wspólnym wynajmie? Ty proponowałaś ?
o wynajmnie razem mieszkania nie , dla mnie troszke bez sensu wracac na wynajem . 2 lata tak mieszkalam i sie przeprowadzalam 2 razy . moze wtedy byl moment zeby zaproponowac to i to zrobic , byla cisza wiec wzielam sie za siebie i kupilam mieszkania . przeprowadzanie z dzieckiem nic fajnego.
Z drugiej strony nie uwazam ze to ja powinnam za nim chodzic i mowic , wynajmijmy mieszkanie razem,
99 2018-12-06 10:56:06 Ostatnio edytowany przez kjim (2018-12-06 10:59:15)
... W tym roku kupil sobie auto za 300 tys... a mi kaze sie gniesc bo tak ludzie zyja...
Kobieto, jest gorzej niż myślałam. Weź daj sobie z nim spokój. Pasożyt , egoista i manipulant. W dodatku kompletnie bez honoru!!! Postaw kotegoryczne granice I zobaczysz jak długo Pan wygodnicki będzie zabierał dzieci do hotelu. Gwarantuje Ci, że szybciej zrezygnuje z widzeń z dziećmi, niż kupi Wam wszysykim wygodne mieszkanie. Jak go stać na hotele , to poproś żeby oddał Ci klucze I pa pa.
Założę się, że nie miał zamiaru korzystać ani dnia z hotelu, to emocjonalny szantaż. Przykre, ale trafiłaś na pasożyta.
101 2018-12-06 11:13:23 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-06 11:14:03)
Magda
Po co właściwie trzymasz się tego faceta?
Z Twoich opisów to facet bierny, niezainteresowany tym, czego Ty chcesz, ale skupiony na sobie egoista, który manipuluje Tobą w swoich celach.
Czy to jedyny facet na świecie, czy tylko Ty uważasz, że nie zasługujesz na takiego, dla którego będziesz ważna także Ty a nie tylko jego wygoda?
mallwusia napisał/a:On odwraca kota ogonem. To nie jest tak, że Ty nie akceptujesz jego dzieci w swoim mieszaniu, ale nie akceptujesz jego bierności w tym temacie.
Czy pomyślał coś o wspólnym wynajmie? Ty proponowałaś ?o wynajmnie razem mieszkania nie , dla mnie troszke bez sensu wracac na wynajem . 2 lata tak mieszkalam i sie przeprowadzalam 2 razy . moze wtedy byl moment zeby zaproponowac to i to zrobic , byla cisza wiec wzielam sie za siebie i kupilam mieszkania . przeprowadzanie z dzieckiem nic fajnego.
Z drugiej strony nie uwazam ze to ja powinnam za nim chodzic i mowic , wynajmijmy mieszkanie razem,
Gdyby mu naprawdę zależało, zaproponowałby teraz realne rozwiązanie, a nie takie, o których z góry wiadomo, że je skreślisz, bo są nieakceptowalne. Przecież dobrze zna Twoją sytuację. Są to więc z jego strony pozory działań.
Facet, którego stać na auto za 300 tys nie jest głupi! Potrafi też przeliczyć, ile by kosztował pokój w hotelu dla trójki. Bierze Cię pod włos, nic więcej. Przykre.
Nie wiem, czy na Twoim miejscu dałabym mu szansę na wspólny wynajem, gdyby go w ogóle raczył zaproponować. Ty znasz go lepiej.
Ja bym się obawiała stresu dziecka, związanego z kolejną przeprowadzką (dzieci pragną spokoju, stabilności) oraz niedogadywania się w podstawowych sprawach, bo strasznie to u was szwankuje.
a jak sytuacja skończyła sie w Twoim wypadku ?...
Związek trwal łącznie 4 lata. Po półtora roku koczowania jego dzieci w moim mieszkaniu, mimo przedstawiania przeze mnie przeróżnych innych rozwiązań I mimo jego inicjatywy, ze wogòle przestanie zabierać swoje dzieci na noce, ostatecznie się rozstaliśmy, bo wzajemne pretensje były już nie do wytrzymania. Po fakcie stwierdzam, że o cztery lata za długo to trwalo. Teraz jestem szczéśliwą mężatką faceta bez zobowiązań, a moje dzieciaki zyskały fajnego przyjaciela.
104 2018-12-06 11:30:27 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-06 11:35:29)
madzia5555 napisał/a:mallwusia napisał/a:On odwraca kota ogonem. To nie jest tak, że Ty nie akceptujesz jego dzieci w swoim mieszaniu, ale nie akceptujesz jego bierności w tym temacie.
Czy pomyślał coś o wspólnym wynajmie? Ty proponowałaś ?o wynajmnie razem mieszkania nie , dla mnie troszke bez sensu wracac na wynajem . 2 lata tak mieszkalam i sie przeprowadzalam 2 razy . moze wtedy byl moment zeby zaproponowac to i to zrobic , byla cisza wiec wzielam sie za siebie i kupilam mieszkania . przeprowadzanie z dzieckiem nic fajnego.
Z drugiej strony nie uwazam ze to ja powinnam za nim chodzic i mowic , wynajmijmy mieszkanie razem,Gdyby mu naprawdę zależało, zaproponowałby teraz realne rozwiązanie, a nie takie, o których z góry wiadomo, że je skreślisz, bo są nieakceptowalne. Przecież dobrze zna Twoją sytuację. Są to więc z jego strony pozory działań.
Facet, którego stać na auto za 300 tys nie jest głupi! Potrafi też przeliczyć, ile by kosztował pokój w hotelu dla trójki. Bierze Cię pod włos, nic więcej. Przykre.
Nie wiem, czy na Twoim miejscu dałabym mu szansę na wspólny wynajem, gdyby go w ogóle raczył zaproponować. Ty znasz go lepiej.
Ja bym się obawiała stresu dziecka, związanego z kolejną przeprowadzką (dzieci pragną spokoju, stabilności) oraz niedogadywania się w podstawowych sprawach, bo strasznie to u was szwankuje.
Mnie w ogóle interesują mocne strony partnera Magdy, bo tak jak ona go dotychczas opisuje to facet, który znalazł sobie kobietę, której najbardziej zależy na tym, aby mieć przy sobie jakiegokolwiek faceta. On to doskonale czuje, dlatego, gdy tylko Madzia zaczyna się stawiać używa argumentu, po którym ona zrobi wszystko, żeby go przy sobie zatrzymać. Trochę to zalatuje desperacją z jej strony. On robi tyle na ile ona mu pozwala.
A to, że przerzuca na nią odpowiedzialność za przygotowanie odpowiednich warunków dla jego dzieci to już zakrawa na groteskę.
Marny ojciec, kiepski partner. Może w łóżku jest przynajmniej dobry.
Snake
nie wiem, czy doczytałeś, że ona szukała mieszkania pół roku. Było mnóstwo czasu na rozmowę. Czy to tylko ona powinna była wychodzić z inicjatywą?
Czy ja napisałem: on, ona? Napisałem oni. Oni nie umieją się porozumieć w podstawowych sprawach funkcjonowania razem.
106 2018-12-06 11:42:40 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-06 11:44:12)
mallwusia napisał/a:Snake
nie wiem, czy doczytałeś, że ona szukała mieszkania pół roku. Było mnóstwo czasu na rozmowę. Czy to tylko ona powinna była wychodzić z inicjatywą?Czy ja napisałem: on, ona? Napisałem oni. Oni nie umieją się porozumieć w podstawowych sprawach funkcjonowania razem.
Swoją poprzednią wypowiedź zacząłeś od słów „okropny ten facet straszliwie”. Szczególnie ostatnie słowo wskazuje na sarkazm w Twojej wypowiedzi i sugeruje, że się z facetem solidaryzujesz, więc nie dziw się, że pierwsze zdanie przykryło resztę Twojej, już bardziej obiektywnej, na pewno mądrej i trafnej wypowiedzi.
mallwusia napisał/a:Snake
nie wiem, czy doczytałeś, że ona szukała mieszkania pół roku. Było mnóstwo czasu na rozmowę. Czy to tylko ona powinna była wychodzić z inicjatywą?Czy ja napisałem: on, ona? Napisałem oni. Oni nie umieją się porozumieć w podstawowych sprawach funkcjonowania razem.
Wiesz, podstawowa sprawa, to aby wzajemnie chcieli dla siebie jak najlepiej. Jeśli on daje z d**** wzięte propozycje, o których z góry wiadomo, że są dla niej nie do przyjęcia, to tu nie jest tylko problem z komunikacją, ale po prostu brak troski z jego strony. Jest troska o swoje 4 litery i swoje konto.
Snake napisał/a:mallwusia napisał/a:Snake
nie wiem, czy doczytałeś, że ona szukała mieszkania pół roku. Było mnóstwo czasu na rozmowę. Czy to tylko ona powinna była wychodzić z inicjatywą?Czy ja napisałem: on, ona? Napisałem oni. Oni nie umieją się porozumieć w podstawowych sprawach funkcjonowania razem.
Wiesz, podstawowa sprawa, to aby wzajemnie chcieli dla siebie jak najlepiej. Jeśli on daje z d**** wzięte propozycje, o których z góry wiadomo, że są dla niej nie do przyjęcia, to tu nie jest tylko problem z komunikacją, ale po prostu brak troski z jego strony. Jest troska o swoje 4 litery i swoje konto.
ale już brak troski nawet o swoje dzieci.... masakra facet !
Okropny ten facet straszliwie. Jak czytam takie dyskusje, to przestaję się dziwić, że ludzie się rozwodzą. A rozwodzą się zapewne przeważnie z braku komunikacji. Tu mamy dwójkę rozwodników, którzy komunikują się na zasadzie "jak kupię małe mieszkanie, to może on się domyśli, że dla nas wszystkich odpowiednie byłoby dużo większe mieszkanie". Facet nie dorzuca się do kosztów utrzymania mieszkania partnerki jedynie kupuje żarcie i płaci za wyjścia w miasto i randki. Mój ulubiony fragment to ten, że za randki płaciłby tak czy siak, mieszkając z nią czy nie, bo jak rozumiem, to się kobiecie należy jak Burkowi kość
![]()
Jak już pisałem, proponuję czym prędzej się rozstać, bo żadne nie umie normalnie żyć i komunikować się z drugim człowiekiem. Skoro nie wyciągnęli wniosków z jednego rozwodu, to po co ciągnąć tą szopkę?
dokładnie.
Po co ludziom mowa, skoro jej nie używają?
110 2018-12-06 12:07:50 Ostatnio edytowany przez kjim (2018-12-06 12:09:47)
Brak troski nie tylko o komfort Madzi, ale również o komfort swoich dzieci. Teraz są małe, a co będzie jak pójdã do szkoły? W te czwartkowe i piątkowe wieczory będą musiały gdzieś odrobić lekcje. Co wtedy? Rozłożą się z książkami na stole w salonie, czy odrobiă na kolanie? Owszem są biedne rodziny, które na małym metrażu wychowujã i piątkę dzieci, ale po postach Madzi wnioskuję, że tu na biednego nie trafiło. Tu mowa o beztroskim, wygodnym manipulancie. Madziu, kwestia mieszkania i jego metrażu to jedno, ale odpowiedz tez sobie na kolejne pytania: kto gotuje i sprząta, kto opiera jego dzieci jak są u Ciebie? Kto szykuje je rano do przedszkola? Być może wykorzystuje Cię na kilku innych płaszczyznach tylko tego nie zauważasz.
Jak czytam takie historie (a jest ich wcale nie mało )to utwierdzam się coraz bardziej ze mój wybór aby nie wiązać się z facetem ze zobowiązaniami jest słuszny.
Madzia Twój facet nie dość ze pasożyt to strasznie Tobą manipuluje. Wie ,ze polubiłas jego dzieci one polubiły Ciebie i to wykorzystuje grając na Twoich uczuciach.
Dla mnie facet który kupuje auto za 300 tys. podczas gdy jego dzieci 1/3 miesiąca gniezdza się kątem w Twoim mieszkaniu to totalne zero.Rozumiem jak ktoś zarabia niewiele ponad najniższa krajową i żyje skromnie. Ale tego faceta stać na mieszkanie.
Swoją poprzednią wypowiedź zacząłeś od słów „okropny ten facet straszliwie”. Szczególnie ostatnie słowo wskazuje na sarkazm w Twojej wypowiedzi i sugeruje, że się z facetem solidaryzujesz, więc nie dziw się, że pierwsze zdanie przykryło resztę Twojej, już bardziej obiektywnej, na pewno mądrej i trafnej wypowiedzi.
Oczywiście, że się solidaryzuję W końcu solidarność jakaś musi być, a jak tu już zaczyna się sąd nad biednym facetem... Jeśli kobieta za metodę komunikacji na temat formy wspólnego spędzania życia uważa półroczny proces kupowania przez siebie i dla siebie mieszkania, i liczenia na partnera przenikliwość, to gratuluję. Że dla faceta, to wszystko może być bardzo wygodne nie wątpię. Fura za 300 koła papieru fajna rzecz i dla nie jednego faceta ważniejsza niż miejscówka do spania. Według moich norm myślenia, to dwójka dorosłych ludzi w pewnym momencie siada i podejmuje rozmowę co dalej robią ze swoim życiem. Jeśli ma być wspólne, to zapisują sobie na kartce: ty masz dwójkę bachorów, ja jednego. Razem trójka do ogarnięcia przestrzennie. Czy planujemy kolejne, tym razem wspólne, a jeśli tak to ile i w jakiej perspektywie czasowej. Wtedy być może wychodzi, że model 2+1+2 może być modelem 2+1+2+2=7 i trzeba takie lokum sprawić. No ale to trzeba chcieć się komunikować, a nie oczekiwać "się domyśl"...
mallwusia napisał/a:Snake
nie wiem, czy doczytałeś, że ona szukała mieszkania pół roku. Było mnóstwo czasu na rozmowę. Czy to tylko ona powinna była wychodzić z inicjatywą?Czy ja napisałem: on, ona? Napisałem oni. Oni nie umieją się porozumieć w podstawowych sprawach funkcjonowania razem.
Po ostatnim miesiacu rozmow potwierdzam, komunikacji brak . ja swoje on swoje . do tego jawna monipulacja.
np. sprzed 2 dni
pol roku temu kupowalam sofe do salonu , uparłam sie ze ma byc rozkladana (np dla gosci )
on miesiac gadal po co Ci rozkladana , przez 2 lata ile ty tych gosci mialas -5 noce najwyzej , a nie rozkladane sa ladniejsze i wygodniejsze , gosc bedzie mogl sie zdrezmnac tez na nierozkladanej
teraz zostalo to obrocone przeciwko mnie : przeciez dlatego kupiłas rozkladana sofe nawet zeby ktos tam spał , to co ci teraz przeszkadza ze dzieci tam spia
Albo nie chcesz w sobote zostac z dziecmi (on idzie do pracy ja mam wolne soboty ) to nie ma problemu zawioze je na 6 godzin na kulki
Albo ok nie bede przedluzal wynajmu , jak beda dzieci to beda spac ze mna w hotelu ...
niestety ale ciezko sie rozmawia z osoba ktora odrazu chce odwroci wszystko do gory nogami
114 2018-12-06 12:31:27 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-06 12:38:19)
MagdaLena1111 napisał/a:Swoją poprzednią wypowiedź zacząłeś od słów „okropny ten facet straszliwie”. Szczególnie ostatnie słowo wskazuje na sarkazm w Twojej wypowiedzi i sugeruje, że się z facetem solidaryzujesz, więc nie dziw się, że pierwsze zdanie przykryło resztę Twojej, już bardziej obiektywnej, na pewno mądrej i trafnej wypowiedzi.
Oczywiście, że się solidaryzuję
W końcu solidarność jakaś musi być, a jak tu już zaczyna się sąd nad biednym facetem... Jeśli kobieta za metodę komunikacji na temat formy wspólnego spędzania życia uważa półroczny proces kupowania przez siebie i dla siebie mieszkania, i liczenia na partnera przenikliwość, to gratuluję. Że dla faceta, to wszystko może być bardzo wygodne nie wątpię. Fura za 300 koła papieru fajna rzecz i dla nie jednego faceta ważniejsza niż miejscówka do spania. Według moich norm myślenia, to dwójka dorosłych ludzi w pewnym momencie siada i podejmuje rozmowę co dalej robią ze swoim życiem. Jeśli ma być wspólne, to zapisują sobie na kartce: ty masz dwójkę bachorów, ja jednego. Razem trójka do ogarnięcia przestrzennie. Czy planujemy kolejne, tym razem wspólne, a jeśli tak to ile i w jakiej perspektywie czasowej. Wtedy być może wychodzi, że model 2+1+2 może być modelem 2+1+2+2=7 i trzeba takie lokum sprawić. No ale to trzeba chcieć się komunikować, a nie oczekiwać "się domyśl"...
Różnica między Tobą i mną wynika z tego, że Ty uważasz, że kobieta powinna zatroszczyć się o faceta i jego dzieci, tj. przewidzieć, że on i przez 10 dni w m-cu jego dzieci muszą gdzieś się podziać, bo on jest zajęty spełnianiem swoich marzeń o furze i nie ma głowy do takich przyziemnych spraw, jak troska o własne dzieci. Pewnie, niech się tym zajmie jakby nie patrzeć- obca dla nich osoba, bo on ma swoje priorytety.
Snake, chyba za bardzo popłynąłeś z twierdzeniami, że ona ma stać twardo na ziemi i zabezpieczać wszystkim odpowiednie warunki, a Piotruś Pan w tym czasie spełniać chlopięce marzenia :-P
Chyba trochę nawet gościowi zazdrościsz, że potrafił znależć sobie taką naiwną ;-))
Ale zgadzam się, że facet wybrał wygodną sytuację.
Nie obraź się Madziu, ale prezentujesz się tu trochę na naiwną, łatwą do manipulowania kobietę, której trudność sprawia komunikowanie się, co jest skrzętnie wykorzystywane, bo ludzie wchodzą na głowę tym, którzy sobie na to pozwalają. Zastanów się kobieto, dlaczego sobie na to pozwalasz.
ta informacja o aucie rzuca nowe światło.. Jakby chciał zadbałby o lokum dla wszystkich. A On myśli głównie o sobie..
ech..
116 2018-12-06 12:43:32 Ostatnio edytowany przez madzia5555 (2018-12-06 12:45:33)
mallwusia napisał/a:madzia5555 napisał/a:o wynajmnie razem mieszkania nie , dla mnie troszke bez sensu wracac na wynajem . 2 lata tak mieszkalam i sie przeprowadzalam 2 razy . moze wtedy byl moment zeby zaproponowac to i to zrobic , byla cisza wiec wzielam sie za siebie i kupilam mieszkania . przeprowadzanie z dzieckiem nic fajnego.
Z drugiej strony nie uwazam ze to ja powinnam za nim chodzic i mowic , wynajmijmy mieszkanie razem,Gdyby mu naprawdę zależało, zaproponowałby teraz realne rozwiązanie, a nie takie, o których z góry wiadomo, że je skreślisz, bo są nieakceptowalne. Przecież dobrze zna Twoją sytuację. Są to więc z jego strony pozory działań.
Facet, którego stać na auto za 300 tys nie jest głupi! Potrafi też przeliczyć, ile by kosztował pokój w hotelu dla trójki. Bierze Cię pod włos, nic więcej. Przykre.
Nie wiem, czy na Twoim miejscu dałabym mu szansę na wspólny wynajem, gdyby go w ogóle raczył zaproponować. Ty znasz go lepiej.
Ja bym się obawiała stresu dziecka, związanego z kolejną przeprowadzką (dzieci pragną spokoju, stabilności) oraz niedogadywania się w podstawowych sprawach, bo strasznie to u was szwankuje.Mnie w ogóle interesują mocne strony partnera Magdy, bo tak jak ona go dotychczas opisuje to facet, który znalazł sobie kobietę, której najbardziej zależy na tym, aby mieć przy sobie jakiegokolwiek faceta. On to doskonale czuje, dlatego, gdy tylko Madzia zaczyna się stawiać używa argumentu, po którym ona zrobi wszystko, żeby go przy sobie zatrzymać. Trochę to zalatuje desperacją z jej strony. On robi tyle na ile ona mu pozwala.
A to, że przerzuca na nią odpowiedzialność za przygotowanie odpowiednich warunków dla jego dzieci to już zakrawa na groteskę.
Marny ojciec, kiepski partner. Może w łóżku jest przynajmniej dobry.
jak sie poznalismy to nie mialam mieszkania , wynajmowalam . Ja juz godze sie z rozstaniem a on wraca z płaczem- wiem miekkie serce to twarda dupa. Szkoda mi kolejnych 3 lat. On ciagle wraca i obiecuje bo sie boi wlasnie ze go zostawie w koncu, z racji na jego bagaz ktory niestety zrzucil na mnie. Ja tez mam dziecko mozewcie powiedziec wiec jest bagaz , ale nikogo tym nie obarczam , moje dziecko ma wszystko co powinien, ja mu robie posilki , ja go zaprowadzam do przedszkola , siedze w wolnym czasie , przez 3 lata zostal z nim 3 razy po godzinke albo 2. Ja czesto zostaje z trójka co druga sobote.
Mocne strony mojego partnera :
Gotuje,
sprząta ( polowa z tego sprzatania jest tzw niedzwiedzia przysluga , pouklada w szafach , nic nie moge znalezc tzw po swojemu ukladanie moich rzeczy , podciagnac mozna pod grzebanie )
jak mam problem pomaga mi go rozwiązac (np. w pracy , nie dotyczy naszych problemow w zyciu )
Lubie spedzac wspolnie czas : rozmawiac , zartowac , wychodzic z domu , pojsc potanczyc , podróżować ( zeby nie bylo nie stawia mi place zazwyczaj za siebie za wycieczke , kilka razy sie zdarzylo ze niespodzianka byla , jednak ja tez tak kilka razy zrobilam ) , grac w gry we dwoje w domu, ogladac seriale , rozwiazywac nawet krzyzowki , czy rownoczesnie czytac jedna ksiazke .Pod wzgledem spedzania czasu nudy nie ma.
Przy nim czuje sie bezpiecznie
jest przystojny - jednak wlasnie przez ostatni rok mocno przytyl , wczesniej chodzil na silownie , baseny teraz... ja chodze
Sex - super
Ja go kilka dni nie ma to poprostu tesknie jest mi źle . Kilka jest tu słowem klucz . Pierwsze 2 dni odpoczywam psychicznie , potem mecze sie z jego brakiem
ta informacja o aucie rzuca nowe światło.. Jakby chciał zadbałby o lokum dla wszystkich. A On myśli głównie o sobie..
ech..
Sie tak wszyscy skupili na aucie , to zeby było jasniej auto na kredyt a nie za gotowke ale czy to ma znaczenie
Albo nie chcesz w sobote zostac z dziecmi (on idzie do pracy ja mam wolne soboty ) to nie ma problemu zawioze je na 6 godzin na kulki
No I sama widzisz , że wciąż pogrywa na Twoich emocjach, wzbudza poczucie winy a tym samym osiãga swoje cele. Przestań mieć wyrzuty sumienia, zacznij konsekwentnie trzymać się swojego zdania. Jeśli w soboté pracuje to albo niech dogaduje sie z matką tych dzieci aby inaczej podzielić opiekę albo niech je zabierze do hotelu/wynajętego mieszkania i najmie na ten czas opiekunkę. Masz prawo mieć swoje plany i chcieć spędzić czas ze swoim synem jak Ci sié wymarzy. Zrobił sobie z Ciebie niańké dla swoich dzieci I to w bardzo nieładny sposób.
119 2018-12-06 12:53:11 Ostatnio edytowany przez madzia5555 (2018-12-06 12:53:56)
mallwusia napisał/a:Snake napisał/a:Czy ja napisałem: on, ona? Napisałem oni. Oni nie umieją się porozumieć w podstawowych sprawach funkcjonowania razem.
Wiesz, podstawowa sprawa, to aby wzajemnie chcieli dla siebie jak najlepiej. Jeśli on daje z d**** wzięte propozycje, o których z góry wiadomo, że są dla niej nie do przyjęcia, to tu nie jest tylko problem z komunikacją, ale po prostu brak troski z jego strony. Jest troska o swoje 4 litery i swoje konto.
ale już brak troski nawet o swoje dzieci.... masakra facet !
drążyłam w rozmowie z nim czy naprawde uwaza ze to jest dobre dla dzieci :
dzieci uwielbiaja tutaj spac , im nie przeszkadza ze spia na sofie ani ze je przenosze z sypialni do salonu.
Tak owszem dzieci uwielbiaja bo tu jest piesek , xbox , caly pokoj zabawek , słodycze, kolega do bawienia (tj moj syn ) i miła , usmiechnieta ciocia ( w żaden sposob nie odegrywam sie na dzieciach , po weekendzie staremu susze głowe. )
Tak oczywiste ze lepiej dla dzieci spac u mnie niz w hotelu . Tylko czemu ja mam miec w domu hotel
Ela210 napisał/a:ta informacja o aucie rzuca nowe światło.. Jakby chciał zadbałby o lokum dla wszystkich. A On myśli głównie o sobie..
ech..Sie tak wszyscy skupili na aucie , to zeby było jasniej auto na kredyt a nie za gotowke ale czy to ma znaczenie
też ma. Bo gdyby było za gotówkę, za którą można kupić mieszkanie byłoby słabo.
Na Twoim miejscu zwóciłabym uwagę na to, co się dzieje w innych przypadkach, gdy jest konflikt interesów- czy On jest zdolny do kompromisów czy jest empatyczny.
I sorry Magda, że to powiem- ale jednak możesz mieć jakiś problem z komunikacją, bo nawet w tym wątku informacje podawane przez Ciebie nie zawsze są klarowne i po dodaniu szczegółów trochę się rozjaśnia.
121 2018-12-06 12:56:04 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-06 12:58:11)
MagdaLena1111 napisał/a:mallwusia napisał/a:Gdyby mu naprawdę zależało, zaproponowałby teraz realne rozwiązanie, a nie takie, o których z góry wiadomo, że je skreślisz, bo są nieakceptowalne. Przecież dobrze zna Twoją sytuację. Są to więc z jego strony pozory działań.
Facet, którego stać na auto za 300 tys nie jest głupi! Potrafi też przeliczyć, ile by kosztował pokój w hotelu dla trójki. Bierze Cię pod włos, nic więcej. Przykre.
Nie wiem, czy na Twoim miejscu dałabym mu szansę na wspólny wynajem, gdyby go w ogóle raczył zaproponować. Ty znasz go lepiej.
Ja bym się obawiała stresu dziecka, związanego z kolejną przeprowadzką (dzieci pragną spokoju, stabilności) oraz niedogadywania się w podstawowych sprawach, bo strasznie to u was szwankuje.Mnie w ogóle interesują mocne strony partnera Magdy, bo tak jak ona go dotychczas opisuje to facet, który znalazł sobie kobietę, której najbardziej zależy na tym, aby mieć przy sobie jakiegokolwiek faceta. On to doskonale czuje, dlatego, gdy tylko Madzia zaczyna się stawiać używa argumentu, po którym ona zrobi wszystko, żeby go przy sobie zatrzymać. Trochę to zalatuje desperacją z jej strony. On robi tyle na ile ona mu pozwala.
A to, że przerzuca na nią odpowiedzialność za przygotowanie odpowiednich warunków dla jego dzieci to już zakrawa na groteskę.
Marny ojciec, kiepski partner. Może w łóżku jest przynajmniej dobry.jak sie poznalismy to nie mialam mieszkania , wynajmowalam . Ja juz godze sie z rozstaniem a on wraca z płaczem- wiem miekkie serce to twarda dupa. Szkoda mi kolejnych 3 lat. On ciagle wraca i obiecuje bo sie boi wlasnie ze go zostawie w koncu, z racji na jego bagaz ktory niestety zrzucil na mnie. Ja tez mam dziecko mozewcie powiedziec wiec jest bagaz , ale nikogo tym nie obarczam , moje dziecko ma wszystko co powinien, ja mu robie posilki , ja go zaprowadzam do przedszkola , siedze w wolnym czasie , przez 3 lata zostal z nim 3 razy po godzinke albo 2. Ja czesto zostaje z trójka co druga sobote.
Mocne strony mojego partnera :
Gotuje,
sprząta ( polowa z tego sprzatania jest tzw niedzwiedzia przysluga , pouklada w szafach , nic nie moge znalezc tzw po swojemu ukladanie moich rzeczy , podciagnac mozna pod grzebanie )
jak mam problem pomaga mi go rozwiązac (np. w pracy , nie dotyczy naszych problemow w zyciu )Lubie spedzac wspolnie czas : rozmawiac , zartowac , wychodzic z domu , pojsc potanczyc , podróżować ( zeby nie bylo nie stawia mi place zazwyczaj za siebie za wycieczke , kilka razy sie zdarzylo ze niespodzianka byla , jednak ja tez tak kilka razy zrobilam ) , grac w gry we dwoje w domu, ogladac seriale , rozwiazywac nawet krzyzowki , czy rownoczesnie czytac jedna ksiazke .Pod wzgledem spedzania czasu nudy nie ma.
Przy nim czuje sie bezpiecznie
jest przystojny - jednak wlasnie przez ostatni rok mocno przytyl , wczesniej chodzil na silownie , baseny teraz... ja chodze
Sex - super
Ja go kilka dni nie ma to poprostu tesknie jest mi źle . Kilka jest tu słowem klucz . Pierwsze 2 dni odpoczywam psychicznie , potem mecze sie z jego brakiem
Madziu, taniej i łatwiej byłoby wynająć kogoś do sprzątania i gotowania. Coś mi tu zresztą zgrzyta, bo pisałaś, źe Twój partner wraca wieczorami i się z Twoim dzieckiem prawie mija, więc gdzie tu czas na gotowanie i układanie na półkach. A nawet okazuje się, że dorzuca Ci swoją dwójkę, więc dorzuca Ci obowiązków.
Jeśli czujesz się bezpieczna przy kimś, kto nie dba o Twoje odczucia, bo je lekceważy i odwracając kota ogonem zamieniając Twoje zmęczenie w Twoje poczucie winy, to szkoda słów, bo wygląda na to, że nigdy nie doświadczyłaś troski o Ciebie, dającej zaufanie i bezpieczeństwo. Wydaje mi się, że Tobie poczucie daje sama świadomość, że jest jakiś facet, a to jaki on jest to już nieważne.
Fajnie, że się potrafisz ze swoim partnerem „bawić”, ale w Twoich opisach nie ma nic, co wskazuje, że on jest dobrym partnerem na życie. Wręcz przeciwnie. To jakbyś miała jeszcze jedno, duże dziecko. „Bawić się” można też z koleżanką, kolegami, czy rodzeństwem. Ty przygarnęłaś pasożyta, który Ci pokazuje, że akceptuje Cię do momentu, w którym nie trujesz jak matka, bo on wtedy zabiera zabawki i szuka innej piaskownicy.
Po Ci ten dzieciak zamiast faceta, który potrafi „bawić się” i być przy tym odpowiedzialną za siebie i przynajmniej własne dzieci osobą?
Brak troski nie tylko o komfort Madzi, ale również o komfort swoich dzieci. Teraz są małe, a co będzie jak pójdã do szkoły? W te czwartkowe i piątkowe wieczory będą musiały gdzieś odrobić lekcje. Co wtedy? Rozłożą się z książkami na stole w salonie, czy odrobiă na kolanie? Owszem są biedne rodziny, które na małym metrażu wychowujã i piątkę dzieci, ale po postach Madzi wnioskuję, że tu na biednego nie trafiło. Tu mowa o beztroskim, wygodnym manipulancie. Madziu, kwestia mieszkania i jego metrażu to jedno, ale odpowiedz tez sobie na kolejne pytania: kto gotuje i sprząta, kto opiera jego dzieci jak są u Ciebie? Kto szykuje je rano do przedszkola? Być może wykorzystuje Cię na kilku innych płaszczyznach tylko tego nie zauważasz.
Aż tak bym sie nie dala wykorzystac.
oczywiscie jak robie kolacje swojemu dziecku to reszcie tez
on sprzata jednak po tym calym weekendzie ja zostaje w poniedzialek z tym wszystkim i sprzatam
ogolnie w tym zakresie nie jestem wykorzystywana , gdzies tam po polowie robimy
madzia5555 napisał/a:Ela210 napisał/a:ta informacja o aucie rzuca nowe światło.. Jakby chciał zadbałby o lokum dla wszystkich. A On myśli głównie o sobie..
ech..Sie tak wszyscy skupili na aucie , to zeby było jasniej auto na kredyt a nie za gotowke ale czy to ma znaczenie
też ma. Bo gdyby było za gotówkę, za którą można kupić mieszkanie byłoby słabo.
Na Twoim miejscu zwóciłabym uwagę na to, co się dzieje w innych przypadkach, gdy jest konflikt interesów- czy On jest zdolny do kompromisów czy jest empatyczny.
I sorry Magda, że to powiem- ale jednak możesz mieć jakiś problem z komunikacją, bo nawet w tym wątku informacje podawane przez Ciebie nie zawsze są klarowne i po dodaniu szczegółów trochę się rozjaśnia.
Wiem o tym, niestety jak mu chce cos przekazac to zrobie to w najgorszy sposob , on tego nie rozumie nigdy , jak np w tym przypadku
[
Wiem o tym, niestety jak mu chce cos przekazac to zrobie to w najgorszy sposob , on tego nie rozumie nigdy , jak np w tym przypadku
Przepraszam bardzo, ale jeśli mówisz w prosty sposób , jak nam tu teraz, że jest Ci z tym źle, że jest tak mało miejsca i denerwuje Cię, że kiedy są jego dzieci to ani Ty, ani Jego dzieci nie macie dla siebie przestrzeni, to to jest bardzo jasny komunikat. Nie zrozumie go tylko ten, KTO NIE CHCE ZROZUMIEĆ!
Ela210 napisał/a:ta informacja o aucie rzuca nowe światło.. Jakby chciał zadbałby o lokum dla wszystkich. A On myśli głównie o sobie..
ech..Sie tak wszyscy skupili na aucie , to zeby było jasniej auto na kredyt a nie za gotowke ale czy to ma znaczenie
Ma znaczenie. Owszem. To nawet jeszcze gorzej, bo tak naprawdę to Ty spłacasz mu ten kredyt. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę?
madzia5555 napisał/a:Ela210 napisał/a:ta informacja o aucie rzuca nowe światło.. Jakby chciał zadbałby o lokum dla wszystkich. A On myśli głównie o sobie..
ech..Sie tak wszyscy skupili na aucie , to zeby było jasniej auto na kredyt a nie za gotowke ale czy to ma znaczenie
Ma znaczenie. Owszem. To nawet jeszcze gorzej, bo tak naprawdę to Ty spłacasz mu ten kredyt. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę?
ja dodam jeszcze jedno - jak koleś ma auto za 300 tys na kredyt... to jak kupi mieszkanie ????? ma gotówkę ??? raczej wątpliwe, kolejnego kredytu na podobną wartość raczej nie dostanie... więc ściema na całości ! Żadnego mieszkania nie kupi ! i dlatego tak rzuca pomysły z czapy !
manipulacja !
Madzia , jest fajny do zabawy , czujesz bezpieczeństwo - bo Ty sama sobie je zapewniasz , nie oczekujesz tego od niego .
Moim zdaniem jest szansa na korektę Pana ..ale przy wprowadzeniu konkretnych granic , kto co, gdzie i jak. I trzymanie się tego.
Teraz wydaje mi się że konieczne jest nie mięknąć w swoich decyzjach by zobaczył że to nie żarty !
mallwusia napisał/a:madzia5555 napisał/a:Sie tak wszyscy skupili na aucie , to zeby było jasniej auto na kredyt a nie za gotowke ale czy to ma znaczenie
Ma znaczenie. Owszem. To nawet jeszcze gorzej, bo tak naprawdę to Ty spłacasz mu ten kredyt. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę?
ja dodam jeszcze jedno - jak koleś ma auto za 300 tys na kredyt... to jak kupi mieszkanie ????? ma gotówkę ??? raczej wątpliwe, kolejnego kredytu na podobną wartość raczej nie dostanie... więc ściema na całości ! Żadnego mieszkania nie kupi ! i dlatego tak rzuca pomysły z czapy !
manipulacja !
Madzia , jest fajny do zabawy , czujesz bezpieczeństwo - bo Ty sama sobie je zapewniasz , nie oczekujesz tego od niego .Moim zdaniem jest szansa na korektę Pana ..ale przy wprowadzeniu konkretnych granic , kto co, gdzie i jak. I trzymanie się tego.
Teraz wydaje mi się że konieczne jest nie mięknąć w swoich decyzjach by zobaczył że to nie żarty !
Powiem więcej - dla mnie osobiście koleś, który kupuje na kredyt auto za 300 000, podczas gdy jego dwójka dzieci nie ma warunków do życia i " chce" je zabierać do hotelu, jest niepoważne i nieodpowiedzialny.
Madzia, przejrzyj na oczy, bo twoim kosztem spłaca tę luksusową brykę. Mało tego, on sam zapewnia sobie wygodę i szpan, a wygodę twoją i waszych dzieci ma gdzieś.
Ja tu chyba czegoś nie rozumiem. Facet z 2 dzieci nie ma lokum a bierze kredyt na auto za 300 tys. Gdy tymczasem Ty jako odpowiedzialna matka zadbałas o własne dziecko kupiłaś mieszkanie na kredyt spłacasz a facet próbuje pasozytowac na Tobie i mu się to doskonałe udaje. I jeszcze wpedza Cię w poczucie winy.
Ja tu chyba czegoś nie rozumiem. Facet z 2 dzieci nie ma lokum a bierze kredyt na auto za 300 tys. Gdy tymczasem Ty jako odpowiedzialna matka zadbałas o własne dziecko kupiłaś mieszkanie na kredyt spłacasz a facet próbuje pasozytowac na Tobie i mu się to doskonałe udaje. I jeszcze wpedza Cię w poczucie winy.
A co tu jest do rozumienia? Facet "nie ma" dzieci, on je "dostaje" na 10 dni w miesiącu. Jego dzieci ma jego była. On ma te dzieci przez 10 dni "przechować". To co za różnica czy przechowa je w swoim wynajmowanym mieszkaniu, mieszkaniu nowej partnerki czy hotelu?
Auta za 300 koła nikt nie bierze na kredyt w rozumieniu kredytu konsumpcyjnego tylko w leasing. To w sumie też forma kredytu ale dla firm i ratę pan partner wpuszcza sobie w koszty firmy. Mieszkania dla dzieci by sobie w koszty nie wpuścił
milka76 napisał/a:Ja tu chyba czegoś nie rozumiem. Facet z 2 dzieci nie ma lokum a bierze kredyt na auto za 300 tys. Gdy tymczasem Ty jako odpowiedzialna matka zadbałas o własne dziecko kupiłaś mieszkanie na kredyt spłacasz a facet próbuje pasozytowac na Tobie i mu się to doskonałe udaje. I jeszcze wpedza Cię w poczucie winy.
A co tu jest do rozumienia? Facet "nie ma" dzieci, on je "dostaje" na 10 dni w miesiącu. Jego dzieci ma jego była. On ma te dzieci przez 10 dni "przechować". To co za różnica czy przechowa je w swoim wynajmowanym mieszkaniu, mieszkaniu nowej partnerki czy hotelu?
Auta za 300 koła nikt nie bierze na kredyt w rozumieniu kredytu konsumpcyjnego tylko w leasing. To w sumie też forma kredytu ale dla firm i ratę pan partner wpuszcza sobie w koszty firmy. Mieszkania dla dzieci by sobie w koszty nie wpuścił
nie kazdy chyba ma tak ze jak ma dzieci to jakos zeby przezyc te 10 dni , moje dziecko ma swoj pokoj jak jedzie do Taty.
ale faktycznie on tak to traktuje , gdyz mówi ze dzieci przeciez z nim nie mieszkaja tylko ze swoja mam, a one zaledwie kilka dni spia u mnie a ja sie czepiam
z tym wrzucaniem w koszta nie koniecznie jak ktos ma ryczał , i nie ma kosztów , maks to vat moze sobie odciagnac od raty