Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 390 ]

131

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Rozumiem. Dla mnie to chyba nir ma znaczenia. U mnie powodem były narkotyki np. Ale już mam to gdzieś... Nie ważne przez co ale to się na mnie skupilo i zdarzyło. Gdyby ktoś mi powiedział że jest chory to bym przyznała rację bo zdrowy człowiek na pewno tak się nie zachowuje. Tylko nie mam siły na walkę bo za dużo mnie to zdrowia kosztowało. Z resztą takie próby to bym mogła sobie sama robić jak jestem naiwna... Teraz gdy jest dziecko to już nie ma miejsca u mnie na jakieś doświadczenia. Życie mam jedno. Teraz muszę być bardzo silna smile

Nabierz dystansu w Polsce. To bardzo dobry pomysł. A dalej zobaczysz...

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-11 22:34:37)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Ale on ma takie właśnie fazy. I był badany przez dwóch psychiatrów. Fazy depresyjne sa rzadsze ale zdarzają sie, częściej te drugie. Powiedzieli, że ma hipomanie. Może nie opisałam tego tak, ale to nie jest zwykła nerwowość.

Ma właśnie takie epizody z wydawaniem pieniędzy, tysiącem mysli itd.

Lully, postanowione. Rozstanie

133

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Acha, czyli jasne, CHAD 2, w którym zamiast totalnej manii, wystepuje hipomania.

134

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Tonia80 napisał/a:

. Masz coś wspólnego z psychoterapią?

Nie, ale miałem (i poniekąd nadal mam) okazję przebywać w środowiskach, gdzie pewne schematy postępowań widzi się jak na dłoni. Dla Ciebie najważniejsze jest, że podjęcie tej decyzji masz już za sobą a wszystko z czasem się ułoży.

135

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Ale on ma takie właśnie fazy. I był badany przez dwóch psychiatrów. Fazy depresyjne sa rzadsze ale zdarzają sie, częściej te drugie. Powiedzieli, że ma hipomanie. Może nie opisałam tego tak, ale to nie jest zwykła nerwowość.

Ma właśnie takie epizody z wydawaniem pieniędzy, tysiącem mysli itd.

Lully, postanowione. Rozstanie

Dzielna kobietka taka smile

136

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Hej Kobietko. Fajnie, ze masz już diagnoze. I cieszę sie, ze nadal trwasz przy swoim. Twoj post z diagnozą troche mnie zaniepokoil, bo wydawalo mi sie, jakbys miala nadzieję na poprawe zwiazku i zazegnanie kryzysow i chorych zachowan. Ale rozwialas wątpliwości. Brawo Ty!

Poczytalam troche o tej dwubiegunowce. Ale moj to jednak chyba jest po prostu psychopatą.

137 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-12 08:37:02)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Aaannaaa napisał/a:

Hej Kobietko. Fajnie, ze masz już diagnoze. I cieszę sie, ze nadal trwasz przy swoim. Twoj post z diagnozą troche mnie zaniepokoil, bo wydawalo mi sie, jakbys miala nadzieję na poprawe zwiazku i zazegnanie kryzysow i chorych zachowan. Ale rozwialas wątpliwości. Brawo Ty!

Poczytalam troche o tej dwubiegunowce. Ale moj to jednak chyba jest po prostu psychopatą.

Annaaa mój niestety też.
Kobietjataka super decyzja, życie z takim człowiekiem to jak karuzela. Musisz dbać przede wszystkim o dziecko, nie o dorosłego faceta.
Lullumilly chyba dobrze zrozumiałam, jesteście w trakcie rozwodu? A jakie były reakcje po otrzymaniu prze z niego pozwu, co opisałaś w pozwie?
Grasse przypomniałeś mi wiele rzeczy, które przerabiałam na terapii DDA. Niestety z biegiem czasu to się zapomina. Ale myślę, żeby wrócić, bo jak widać mam jeszcze nie wszystko przerobione. Poza tym mój terapeuta to anioł, super specjalista i ciepły człowiek. Z miłą chęcią wrócę.

Mój teraz ma mega miesiąc miodowy, siedzi cicho, nic nie mówi, zachowuje się jak zbity pies, robi wszystko bez gadania, nic mu nie przeszkadza. Czuje, że ma nóż na gardle. Mam wrażenie, że role się odwróciły. Ciekawe kiedy nie wytrzyma i wybuchnie o byle co oczywiście. Ale cały czas coś kombinuje po cichu, jak z tym żelem. A ja też sobie po cichu modyfikuję pozew i obmyślam plan działania.

138

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Aaannaaa napisał/a:

Hej Kobietko. Fajnie, ze masz już diagnoze. I cieszę sie, ze nadal trwasz przy swoim. Twoj post z diagnozą troche mnie zaniepokoil, bo wydawalo mi sie, jakbys miala nadzieję na poprawe zwiazku i zazegnanie kryzysow i chorych zachowan. Ale rozwialas wątpliwości. Brawo Ty!

Poczytalam troche o tej dwubiegunowce. Ale moj to jednak chyba jest po prostu psychopatą.



Anaaa czytałaś książkę moje dwie głowy? Polecam też toksyczne słowa Patricia Evans. Wracam do tych książek cały czas.

139 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-12 09:10:29)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Decyzja decyzją, ale on znowu gadal co innego. Nie wiem ile z tego jest świadomego mówienia, ile manipulacji,  ile żalu i bezsilności. Nie wiem . Znowu ze zostawiam go w terapii, że kocha mnie ale mówi że nie abym miala szansę na życie sama, bym wyjechała. Ale chce żebym została bo małżeństwo,  rano idąc do pracy podrzucił mi do łóżka zdjęcie z oswiadczyn. Także macie rację, że nic się nie zmienia.

Ja czuje, że sama wariuje. Sama jestem już jakby chora. To mnie wykańcza. Jego ojciec i siostra wiedzą już wszystko, ojciec mowi ze zawsze jestem u nich mile widziana. Więc chyba nie ma aż takich pretensji do mnie. Ale mąż mi robi ostre pranie mózgu. Mówię że nie dam rady,  i poza tym te inne kobiety, to on ze nie będzie jak wrócę. Czuje się zmuszona robić to co on chce. Jestem przerażona.

Nie mówiliśmy że się rozchodzimy wczoraj, chyba nie do konca dobrze. Jestem w takiej d u p i e ze nie wiem jak z tego wyjdę.

140

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Wyjdziesz z tego o ile będziesz chciała.
Znasz już doskonale toksyczne mechanizmy, które kierują Twoim mężem i Waszym związkiem.
Nawet postronni obserwatorzy, jak np ja - wiedzą już, że Twój mąż jednego dnia mówi jedno, drugiego dnia coś skrajnie odmiennego. I tak w kółko.
Fakt, że on znowu powiedział "cośtam" nie ma kompletnie żadnego znaczenia. To co on mówi, i co wiatr wieje, to jedno i to samo.

Nie wiem dlaczego miałabyś nadal się na to nabierać ?

141

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Decyzja decyzją, ale on znowu gadal co innego. Nie wiem ile z tego jest świadomego mówienia, ile manipulacji,  ile żalu i bezsilności. Nie wiem . Znowu ze zostawiam go w terapii, że kocha mnie ale mówi że nie abym miala szansę na życie sama, bym wyjechała. Ale chce żebym została bo małżeństwo,  rano idąc do pracy podrzucił mi do łóżka zdjęcie z oswiadczyn. Także macie rację, że nic się nie zmienia.

Ja czuje, że sama wariuje. Sama jestem już jakby chora. To mnie wykańcza. Jego ojciec i siostra wiedzą już wszystko, ojciec mowi ze zawsze jestem u nich mile widziana. Więc chyba nie ma aż takich pretensji do mnie. Ale mąż mi robi ostre pranie mózgu. Mówię że nie dam rady,  i poza tym te inne kobiety, to on ze nie będzie jak wrócę. Czuje się zmuszona robić to co on chce. Jestem przerażona.

Nie mówiliśmy że się rozchodzimy wczoraj, chyba nie do konca dobrze. Jestem w takiej d u p i e ze nie wiem jak z tego wyjdę.

Na tym właśnie ta choroba polega, partner jest na przemian idealizowany i demonizowany. No i jest ryzyko (zdaje się, że 1 do 4), że dziecko również zachoruje.

142

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Kobietko najgprsze co mozesz robic w tej chwili, to sluchac i analizowac to co ono mowi. On Cie tym niszczy, manipuluje. Zaraz znow wybuchnie i obudzi Cie w nocy. Proszę dla spokoju swojego i dziecka ignoruj to. Nie wierz mu. Tonia tez pisała, ze jej mąż siedzi cicho i jest mega dobry, bo czuje rozwod na karku. Moj tez sie przymilil po przedwczorajszym monologu bo wie ze to.nie dziala.

Podrzucanie zdjęcia z zareczyn, jakie to zalosne. Nie daj mu sie omotac. Gdyby on Ci powiedzial, ze odchodzi bo nie moze z Toba wytrzymac, posunelabys sie do takiego kroku ze zdjeciem? Pewnie nie. To zalosne i swiadczy o jego desperacji. I braku honoru.  Probuje Cie wziac na litosc. Chce, zebys sie rozrzewila ach jaka to piękna miłość, ile nas łączy, bylo tak świetnie tak.cudownie. nie moge mu tego zrobic. To zimna kalkulacja, on sie po prostu boi.
Gora pare dni i znow na Ciebie naskoczy. Nie wierz w to.

143 Ostatnio edytowany przez Grasse (2019-02-12 11:22:19)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Aaannaaa napisał/a:

To zimna kalkulacja

No właśnie nie do końca. U osoby z chorobą psychiczną wszystko dzieje się z automatu, jak sama nazwa wskazuje, w afekcie. W takim przypadku, człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego co robi, wcale nie musi świadomie chcieć skrzywdzić partnera, po prostu choroba jest silniejsza od niego i tyle. Zimna kalkulacja występuje u psychopaty, który jest zdolny do metodycznego postępowania. Bipolar również manipuluje, ale robi to nieświadomie, w odróżnieniu od tego drugiego.

144

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dziewczyno, on Tobą manipuluje. Nie daj się. To, że jest chory nie daje mu prawa do prania Ci mózgu i urządzania piekła Tobie i dziecku. Niestety, poza tym, że człowiek ma ChAD, może być też po prostu dupkiem, na dokładkę- taka prawda.

145

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Grasse napisał/a:
Aaannaaa napisał/a:

To zimna kalkulacja

No właśnie nie do końca. U osoby z chorobą psychiczną wszystko dzieje się z automatu, jak sama nazwa wskazuje, w afekcie. W takim przypadku, człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego co robi, wcale nie musi świadomie chcieć skrzywdzić partnera, po prostu choroba jest silniejsza od niego i tyle. Zimna kalkulacja występuje u psychopaty, który jest zdolny do metodycznego postępowania. Bipolar również manipuluje, ale robi to nieświadomie, w odróżnieniu od tego drugiego.


W sedno, Grasse. To nie jest do końca świadome, ale też czasem mówi "Jestem chory'" jakby chciał na mnie wywrzeć nacisk,  że nawet jak mi sie krzywda dzieje, to muszę to zrozumieć bo on jest chory. Do tego te nieszczęsne dzieciństwo,  gdzie matka z ojcem się nawzajem zdradzali i nie szanowali,  gdzie była przemoc, to powoduje wydaje mi sie braki miłości, które on próbuje nadrabiać zatrzymaniem mnie bądź posiadaniem kogokolwiek. Byleby nie być samemu.

Bardzo się martwię, że dziecko też może być chore. W tej chorobie uszkodzone są neuroprzekazniki, a na to nie ma nikt wpływu:( boję się.

146

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Grasse pewnie masz racje. Wydajesz sie miec dużą wiedze w tym zakresie, ja jestem raczej laikiem.
Ale ta sytuacja ze zdjęciem, mnie to raczej wygląda na czystą manipulację. Nie znam do konca mechanizmów dzialan takich ludzi.

Kiedys czytalam o tym, zeby moc dla samej siebie sklasyfikowac mojego faceta i najbardziej pasowala mi do niego osobowość psychopatyczna. Socjopata. Choc moge sie mylic, nie jestem ekspertem. Nie wiem czy byłeś w moim temacie, czy sie wypowiadales. Ale kurcze jak slysze choroba, to włącza mi się żal i wspolczucie. Trudny to temat.

Dwubiegunowka to jednak troche co innego niz ja przezywam. Mimo wszystko jednak mamy z Kobietką wiele wspolnego niestety. Trzymaj sie kochana i nie bierz tego do siebie, on teraz do wyjazdu będzie Ci bardzo mącil w glowie.

147 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-12 14:15:10)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Pisalam z nim, mówił że wpłynęła kasa z powrotem na konto z jakiejś aplikacji za którą zapłacił. A ja na koncie zobaczyłam wpłatę na konto Premium z serwisu randkowego.  Już jak widać się z tym nie kryje. No i stwierdził że co mnie to obchodzi, że może robić co chce. Chyba serio nie dość że chory to jeszcze dupek.

Szuka sobie mniejszego mieszkania. Tam gdzie pracuje. Poprosiłam znajomych którzy mu pomagają ogarnąć to, żeby mieli na niego oko. A ta laska, że szkoda ze wyjeżdżam,  dziecko nagle straci ojca. Ja pierd... napisala m dzięki za pomoc ale wszystkiego nie chce jej pisać. Najlepsze,  że ja sama facet zdradza. Ale ona nie wie, a zadni to moi przyjaciele żebym miała jej to mówić.

Zdjęcie mi położył, zebym je wyrzuciła. Tak napisał. No jakoś nie wiem czy to miał rano na myśli.

148

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

No i sama widzisz jak to sie wszystko zmienia w dynamicznym tempie. Nie nadazysz za nim. Nie przejmuj sie tym. Mow mu to, co chce uslyszec. I naprawdę sie nie przejmuj. Wiem, ze to trudne, sama przez to teraz przechodzę, tylko u mnie sie chyba wczoraj zaczal "miesiac miodowy" takze bede miala chwile wytchnienia.

149

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Obecnie też szukam prawnika, bo nie łapie się w tych polsko-niemieckich prawach, muszę zrezygnować z pracy itd...

Zmienia dynamicznie, szkoda ze tak to się stało, ale w życiu bym nie miala spokoju ducha i wiecznie czymś się martwić musiała. A to czy dziś będzie dobry humor, a to czy za chwilę gdzieś nie napisze, itd. I w zasadzie od urodzenia nasze dziecko marudzi, codziennie,  trochę się sobą zajmie ale niestety tak to jest maruda i jeczy co chwila. A jak ja karmie to mala swoje czuje.

150

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Ja jak synek był malutki, miał dwa może trzy miesiące i też od małego byl bardzo absorbujacy (ponoć inteligentne dzieci tak mają smile) to słyszałam że to moja wina, bo go rozpiescilam. I że co to za dziecko, którym trzeba się cały czas zajmować! Ze inne dzieci leżą w wózku i bujaczku a nasz cały czas potrzebuje uwagi. No kurrr.. Trudno żeby kilkumiesięczne dziecko nie potrzebowalo uwagi i opieki 24h na dobę.

Wytrzymaj ten tydzień, później trochę odpoczniesz.

151

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Aaannaaa napisał/a:

Grasse pewnie masz racje. Wydajesz sie miec dużą wiedze w tym zakresie, ja jestem raczej laikiem.
Ale ta sytuacja ze zdjęciem, mnie to raczej wygląda na czystą manipulację. Nie znam do konca mechanizmów dzialan takich ludzi.

Kiedys czytalam o tym, zeby moc dla samej siebie sklasyfikowac mojego faceta i najbardziej pasowala mi do niego osobowość psychopatyczna. Socjopata. Choc moge sie mylic, nie jestem ekspertem. Nie wiem czy byłeś w moim temacie, czy sie wypowiadales. Ale kurcze jak slysze choroba, to włącza mi się żal i wspolczucie. Trudny to temat.

Dwubiegunowka to jednak troche co innego niz ja przezywam. Mimo wszystko jednak mamy z Kobietką wiele wspolnego niestety. Trzymaj sie kochana i nie bierz tego do siebie, on teraz do wyjazdu będzie Ci bardzo mącil w glowie.

Kilka doświadczeń w relacjach, czy to partnerskich, czy przyjacielskich wink Nie przypominam sobie, żebym wcześniej tu dyskutował na podobny temat, podaj mi proszę linka, zapoznam się i spróbuję coś poradzić. Nie jestem fachowcem, ale faktycznie wygląda mi to najbardziej na psychopatię.

152

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

https://www.netkobiety.pl/t116477.html

Duzo czytania, wiele sie tez zmienilo od mojego pierwszego posta. Dziękuję, kazda rada mile widziana.

153

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Jutro dzwonię mamie powiedzieć o powrocie na stałe. Nie wiem jak to przeżyje.

Maz zaplakany,  opuchniety az był jak wróciłam. Kazał mi wyjść z pokoju.  Kurde już myślałam żeby zadzwonić do szpitala. Widzialam też pasek ze spodni, już się balam. Zabrałam go. Wiem że kiedyś i ostatnio mial myśli samobójcze. Teraz gada z ojcem.

Już się boję zasypiania.  Czy znowu nie będzie fazy na "Nie kochasz mnie, ".

154

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Chyba nie wie o Twojej rozmowie z mama o powrocie na stale? I ze nie zamierzasz wrocic?

155

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Aaannaaa napisał/a:

https://www.netkobiety.pl/t116477.html

Duzo czytania, wiele sie tez zmienilo od mojego pierwszego posta. Dziękuję, kazda rada mile widziana.

Dzięki. Zapoznam się i jutro postaram się dać znać.

156 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-13 00:55:54)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dziękuje, Grasse.

Kobietko daj znac co u Ciebie, jak sytuacja. Strach mnie ogarnia jak czytam, co piszesz o jego zachowaniu. Stalyscie sie dla mnie tutaj bardzo bliskie, jakbym Was znala.

Tonia i Milly wydają się dosyć silne. Ty tez, ale mam wrażenie, ze u nich jakoś sytuacja jest "stabilna" w duzym cudzyslowiu. Widać to zresztą choćby po tym, ze to właśnie w Twoim temacie ostatnio niestety najczęściej sie wypowiadamy i pojawiamy.

U Ciebie ma duzo bardziej krytyczny i dynamiczny przebieg obecnie, z punktu widzenia czytelniczki i obserwatorki tego wątku czuję się, jakbym byla w punkcie kulminacyjnym jakiejs strasznej powiesci. Kładąc się spać, zastanawiam się co jutro przyniesie kolejny rozdział. Wszyscy nasi faceci są niestabilni, ale Twoj ostatnio chyba najbardziej szaleje. Mam nadzieję, ze choć trochę w tym szaleństwie pamietasz, zeby o siebie dbac. Sciskam mocno.

157 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-13 06:51:56)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dziękuję za miłe słowa.

W zasadzie to był jego pomysł abym wracała na stałe już, ja chciałam jeszcze trochę tu popracować i wyjechać po roku, może półtorej. Ale stwierdził że czemu by nie już. A ja myślę, że to dobrze nawet.

Wczoraj, gdybym wróciła nieco później ze spotkania, mogłabym zastac trupa. On był w naprawdę tragicznym stanie, chciał się już na klamce wieszać,  mówił mi to i ojcu potem przez telefon. Ale pomogła mu z nim rozmowa, mają do siebie codziennie wieczorem dzwonić. Wyglądał wczoraj strasznie. Do tego pił, czego nie zauważyłam nawet. Przed spaniem mówił że nie może mówić mi wszystkiego ze względu na jego stosunek do mnie. Ze tego nie rozumiem, że spytalam czy zadzwonić do szpitala i sobie poszłam. Nie było tak. Siedziałam z nim, płakał, a pasek zauważyłam potem. Mówię jedź do szpitala, pomogą Ci. Kazał spadać i potem rozmawiał z tata.

Teraz przed praca rozmawiał normalnie, jeszcze próbując tulić i macac po ciele. Powiedziałam, że sam sobie tym szkodzi. Że  szkodzi sobie szukając kogokolwiek, czy to dla seksu czy aby mieć byle kogo. On na to, że  musi się ode mnie odciąć. A co, myśli że specjalnie przestałam go kochać? Uważa, że gdyby nie okazywał mi uczuc i nie chciał mieć rodziny, nie byłoby tak. Myślę, że jeszcze daleka droga dla niego aby zrozumieć, że nie zostawiłam go dlatego,  że był zbyt wylewny, tylko przez "ch.j ci w d..., wypierd.., spierd.., jesteś jebn.., nic nie umiesz, " i dużo innych. Niby to wie, ale powtarza ze kobiety nie lubią mieczakow, mazgajow. Mówię że nim nie był,  że to przez brak szacunku. Uparty i już. Oby kiedyś zrozumiał i mógł dobrze oceniać rzeczywistość.

Moze i mi wyrządził sporo złego, ale naprawdę  żałuję że nie będzie w ważnych dla dziecka chwilach. Ze dziecko nie będzie miało pełnej rodziny. Ale mam nadzieję że leki go jakoś ustabilizuja.

158 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-13 09:19:57)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Obecnie też szukam prawnika, bo nie łapie się w tych polsko-niemieckich prawach, muszę zrezygnować z pracy itd...

Zmienia dynamicznie, szkoda ze tak to się stało, ale w życiu bym nie miala spokoju ducha i wiecznie czymś się martwić musiała. A to czy dziś będzie dobry humor, a to czy za chwilę gdzieś nie napisze, itd. I w zasadzie od urodzenia nasze dziecko marudzi, codziennie,  trochę się sobą zajmie ale niestety tak to jest maruda i jeczy co chwila. A jak ja karmie to mala swoje czuje.

Wiesz kobietka ja myslę, że takie małe dziecko wyczuwa napiętą atmosferę w domu i między wami i dlatego jest takie marudne i nerwowe. Ty jesteś nerwowa  i ono to czuje, wyczuwa emocje. Nie czuje się bezpiecznie, dlatego chce być stale blisko. Nie wiem jak przebiegała Twoja ciąża ale jeśli w ciąży również byłaś nerwowa i działy się podobne rzeczy to dziecko już w łonie matki dostawało taki przekaz.

A próby samobójcze to szantaż emocjonalny. Uwierz, jeśli ktoś chce to zrobić naprawdę to nikomu nie mówi. To jest przedstawienie specjalnie dla Ciebie zorganizowane. Nie bierz za to odpowiedzialności. To jego życie, to Ciebie krzywdził, nie Ty jego.
Jeśli masz możliwość to zostań już w Polsce, nie wracaj tam. Musisz się definitywnie odciąć od niego. Niestety to jest relacja toksyczna a my wszystkie jesteśmy uzależnione od tych emocji, od tych huśtawek. Musimy przejść swego rodzaju detoks, nie będzie łatwo.

159 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-13 13:01:19)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

To dlatego tez ciągle daje jej smoczka.. tak, w ciąży bylam też nerwowa,  czasem nierozumiana, stres wyczuwa dziecko,  poród przez cesarke, ahh.. Nie wiem co mam myśleć,  biedna mala sad dlatego muszę jej oszczędzić większych stresów.

Dzwonił do mnie rano teść. 40 min gadania.

A mąż znowu pisze że zostawiam go w chorobie. Ze mu szans nie dałam na leczenie. Ze każdy się kłóci. Ze mamy się wspierać i razem dziecko wychowywać. A jak ona będzie zyla? Też tak jak on? Stres , nerwy? Patologia?

160

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Aaannaaa, przeczytałem tamten wątek. Obawiam się że możesz popaść w syndrom sztokholmski, a to już będzie bardzo źle. Przede wszystkim - skoro ujawnił swoje prawdziwe oblicze dopiero po tym, jak zamieszkaliście razem, to znaczy, że nie ma mowy o chorobie psychicznej. Z drugiej strony, pierwszy raz się spotykam, żeby ktoś, kto jest tyranem w rodzinie, podobnie zachowywał się wobec podwładnych, tego typu osoby w pracy są raczej ę ą i nikt się po nich nie spodziewa.

Absolutnie nie bój się rozbicia rodziny. Robisz dziecku krzywdę przyzwalając na to, żeby ojciec bił Cię na jego oczach. Kłótnie, owszem są w każdym związku i świadczą o emocjach, dla niektóre pary nawet lubią się pokłócić, żeby potem słodko się godzić, ale absolutnie nie można przyzwalać na przemoc. Twój synek może w przyszłości stać się takim samym tyranem, może rzucić się na ojca w obronie matki - i nie myślę tutaj o zwykłym pobiciu, bo synowie, u których przez lata dzieciństwa gromadziła się nienawiść, a przede wszystkich strach przed ojcem tyranem są zdolni do wszystkiego, z zabiciem włącznie. To oczywiście drastyczne przypadki, które nie zawsze, aczkolwiek mogą się zdarzyć. Jeśli Twój partner tak traktuje też inne osoby, prędzej czy później do domu zapuka policja, a widok ojca w obrączkach na pewno dla dziecka komfortowy nie jest.

Rozumiem, że jest Ci bardzo ciężko. To bardzo trudna i delikatna sytuacja i mam świadomość, że w tej chwili nie jestem anonimowym użytkownikiem forum, posługującym się pseudonimem i że w pewnym sensie biorę odpowiedzialność za to co tu napiszę. W każdym bądź razie, podsumowując, nie możesz pozwolić na to, aby dziecko było świadkiem przemocy wobec Ciebie. Nie możesz dać robić z siebie ofiary tyrana, który czerpie radość z tego, że innych trzyma pod butem. Tacy ludzie się nie zmieniają.

161 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-13 21:23:44)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dziecko na szczęście nigdy nie widziało tych najgorszych scen, tzn kiedy mnie uderzył i i popycha, ale słyszało kilka awantur, raz duża w samochodzie, kiedy nie miałam jak uciec. Ale to i tak zbyt wiele jak na takiego małego niewinnego czlowieczka. Rozumiem, że to się będzie pogarszac, dlatego odchodzę.

Jeśli ktoś ma z nim na pienku i się mu buntuje, podskakuje mu, to wtedy on nie omieszka na taką osobę nawrzeszczec, zwyzywac. Niektórzy ludzie, którzy pracują dla niego maja naprawdę przechlapane. Wielu odeszło z pracy z powodu tego koszmaru i wyzwisk. Traktuje ludzi jak śmieci. Nie liczy się z ich uczuciami. Jakby on był jakimś Bogiem, królem a inni podwładnymi.

Fakt, jak zaczęłam mu kilka lat temu tłumaczyć i tłumaczyć, po co się tak goraczkuje, że są inne metody rozwiązywania problemów, że czasem lepiej sobie pomyśleć mam to gdzieś, nie będę się denerwować bo ci mi da krzyk, to trochę się opamietal. Wiele razy potrafi się opanować, trochę się nauczył, ale wiele razy wybucha. Potwierdza nieraz, że tak mu wygodnie. Ze taki jest i jest mu z tym dobrze, nie jest uległy wobec nikogo, nikt mu nie będzie podskakiwal, ani narzucal swojej woli. Ze takim ludziom jest łatwiej w życiu (pewnie!).

Także myślę, że raz wychowanie i doświadczenia z dzieciństwa, dwa trudny charakter, a trzy wolny wybór i fakt, że dobrze mu samemu ze sobą. Dobrze, że ja też mam wybór i nie omieszkam z tego skorzystać, a wybiorę mądrze.

Edit: tak, odkad sie poznalismy do zamieszkania razem minal rok. Przez ten rok byl slodki, czuly, mily. Ani razu na mnie glosu nie podniosl. Duzo czasu spedzalismy razem.
Wkrotce po zamieszkaniu razem sie zaczelo. Najpierw pojedyncze incydenty. Potem dlugie miesiace miodowe. Pozniej coraz częściej sie wsciekal.

Pocieszyles mnie, ze to nie choroba. Bedzie mi chyba lzej odejść (przepraszam, Kobietko). Choć właściwie co to za roznica.
Dowiedzialam sie, ze jego ojciec i dziadek (z drugiej strony) tez byli furiatami. Ale u nich w domu awantury to chleb powszedni, wiec z pokolenia na pokolenie wychowywal sie tam "nastepca", bo skąd niby mial czerpac wzorzec męskości. Chlopcow karcono paskiem za zle zachowanie. Ja na to nie pozwole.

Kobietko, jak minal dzien?

162 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-13 21:50:50)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dzień minął nienajgorzej, bałam się znowu kolejnych faz, jak wrócił z pracy normalnie. Rozmowa o radcy prawnym, pozwie, wyprowadzce. Zrobiłam obiad, było ok. Godzinę później faza depresji, smutne piosenki,  pytanie czy będę szczęśliwsza w Polsce. Ja na to ze myślę że tak, że wyjechałam kiedyś z eksem i jak poznałam się z nim, to juz zostałam. Ale teraz myślę że będę szczęśliwa. Zapytałam skąd te pytanie. Czy chodzi o kontakt z dzieckiem. Popatrzył mówiąc ze nie będzie mi się zwierzal, że nie jestem tym kim bylam. Jak to rozumieć? Wg niego tak, że teraz jestem matka jego dziecka tylko. Także kolejna faza zmienna po porannym macaniu mnie.

Rozmawiałam z jego ciocia półtorej h. Super babka. Chrzestna  jego. Też jest zdania że to nie ma sensu. Szkoda jej to, ale myśli to co my wszyscy.

Dzis bylam też na badaniu okresowym i szczepieniu. Córka prawidłowo się rozwija, waży nawet nieco ponad normę.hehe. zaplakala króciutko i to tyle. Bardzo dobrze znosi szczepienia. Jestem z niej bardzo dumna .
Przed chwilą stwierdził że ma nadzieję że posprzątam zanim wyjade. Żebym syfu nie zostawiala. Bo to ja odchodzę. Kilka dni temu mowilam ze posprzątam ale tak luźno , bo samej mi to przeszkadza. To mówił po co.

A teraz gwiżdże pod prysznicem. Naliczylam dziś 5 zmiennych faz.

163 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-14 22:33:41)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dzwoniłam do psychiatry. Kazał dziś przyjść, na szczęście bez oporów się zgodził. Został stacjonarnie.  Wreszcie. Tylko z urlopu nici. Ale nie zostawię go teraz. Jak wyjdzie to będziemy dalej działać.

164

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Czyli on zostaje w klinice na leczenie i Ty razem z nim i dzieckiem w Niemczech? Kiedy w takim razie wybierasz sie do Polski?

Nie wolalabys jechac mimo wszystko? Przepraszam, ale cos mi sie wydaje, jakbyscie sie pogodzili i jakbyś zmienila zdanie co do odejścia? Bądź z nami szczera i wybscz, jesli sie myle, ale dwa Twoje ostatnie posty sa ze soba troche sprzeczne... pamietaj, ze tu mozesz napisac jak jest i nikt Cie za to nie zlinczuje. Mamy prawo do chwil slabosci. A nawet jesli ktos napisze cos brutalnego, to zawsze jak sie juz otrzasniemy mozemy do tego wrocic i wyciągać wnioski. Trzymaj się.

165 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-15 03:51:39)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Nie, dalej się rozchodzimy. To się nie zmieni. Dawno mial  się leczyć , nie chciał mnie słuchać i jest za późno. Dla nas - za późno.
Pisalam na szybko bez konkretów, ale decyzja zapadła. Też myślę o tym forum, jeśli zaczynam się wahać. Albo dostaje od przyjaciół otrzezwienie.

Po pierwsze nie mam prawa jazdy. Po drugie wreszcie jest leczony w klinice, na miejscu, może to potrwać tydzień lub nawet powyżej 20 dni,  ja nie mam i tak teraz jak z małym dzieckiem sama jechać. Zostaje w De z szacunku, żeby mógł się ogarnąć. Będę z dzieckiem chodzić na wizyty, może mu to doda sił. Będą dobierać leki i trzeba czekać na ich działanie. Szkoda urlopu, ale będę niedługo w Polsce na stałe, więc nadrobię.

Trochę mi smutno, bo za tydzień w pt.mam urodziny. Koleżanka sie zaoferowała aby ze mną pobyć.

166

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Dzwoniłam do psychiatry. Kazał dziś przyjść, na szczęście bez oporów się zgodził. Został stacjonarnie.  Wreszcie. Tylko z urlopu nici. Ale nie zostawię go teraz. Jak wyjdzie to będziemy dalej działać.

Kobietka mi też tak się wydawało z Twoich ostatnich postów, że jednak zostaniecie razem.

167

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

To jest dorosły człowiek, w klinice na ten moment. Nic mu nie wisisz w kwestii opieki. Zbieraj walizy i do Polski z dzieckiem. Ty i dziecko jesteście tu priorytetami.

Nie łam się. Oni go podleczą za dwa tygodnie i będzie starał sie Tobą manipulować jak wcześniej. Uciekaj.

168 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-15 10:24:10)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Beyondblackie napisał/a:

To jest dorosły człowiek, w klinice na ten moment. Nic mu nie wisisz w kwestii opieki. Zbieraj walizy i do Polski z dzieckiem. Ty i dziecko jesteście tu priorytetami.

Nie łam się. Oni go podleczą za dwa tygodnie i będzie starał sie Tobą manipulować jak wcześniej. Uciekaj.

Dokładnie, brawo.
Ja mam wrażenie, że już manipuluje. A Kobietka masz już tak wdrukowane poczucie winy i odpowiedzialności, ze sama się nakręcasz i tkwisz obecnie z własnej woli przy oprawcy. Twoja decyzja, Twoje życie  i życie Twojego dziecka. Każdy kolejny dzień zwłoki Cię osłabia.
Przygotuj sobie już wszystko do odejścia i tylko gdy wyjdzie ze szpitala wyjeżdzajcie do Polski. Do tego czasu czytaj forum, swoje posty i umacniaj się w swojej decyzji odejścia.

169 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-15 11:26:38)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Słuchajcie, jeśli leczenie potrwa ponad tydzień,  to pojadę z teściem prawdopodobnie. Ma zabrać nasze zepsute auto z Polski. Sam się zaoferował. Na początku mogę tutaj pobyć trochę. I nie robię tego bo czuje się winna, robię to bo chce. Ale nie chce wracać do niego na pewno. Tego możecie być pewne. Przecież ja mu nigdy nie zaufam. Kilka dni mnie nie zbawi.

Wiem że brzmie jak matka Teresa z Kalkuty, ale zobaczymy. A może już coś ustala, że potrwa to tylko tydzień. Jak nie to pojadę. W sb i nd będzie tu bratowa z mężem i dzieckiem,  chca go odwiedzić i u mnie nocuja. Bo jadą potem dalej to mojego teścia. Tyle mogę zrobić.

A tamte posty też takie krótkie były, bo albo on w pobliżu, albo gdzieś pomiędzy chcialam napisać więcej ale nie miałam czasu.

W domu mam spokój..kurczę jakie to jest piękne.  Cisza.

170

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Słuchajcie, jeśli leczenie potrwa ponad tydzień,  to pojadę z teściem prawdopodobnie. Ma zabrać nasze zepsute auto z Polski. Sam się zaoferował. Na początku mogę tutaj pobyć trochę. I nie robię tego bo czuje się winna, robię to bo chce. Ale nie chce wracać do niego na pewno. Tego możecie być pewne. Przecież ja mu nigdy nie zaufam. Kilka dni mnie nie zbawi.

Wiem że brzmie jak matka Teresa z Kalkuty, ale zobaczymy. A może już coś ustala, że potrwa to tylko tydzień. Jak nie to pojadę. W sb i nd będzie tu bratowa z mężem i dzieckiem,  chca go odwiedzić i u mnie nocuja. Bo jadą potem dalej to mojego teścia. Tyle mogę zrobić.

A tamte posty też takie krótkie były, bo albo on w pobliżu, albo gdzieś pomiędzy chcialam napisać więcej ale nie miałam czasu.

W domu mam spokój..kurczę jakie to jest piękne.  Cisza.

Ja mam wrażenie, że w moim przypadku właśnie czas gra dużą rolę. Ze jak nie zrobię tego kroku w najbliższym czasie to już nie zrobię. Bo znowu wpadnę w ten wir a teraz mam siłę i muszę to wykorzystać. Już rok temu miałam pozew prawie gotowy. I co? Zwiódł mnie, po raz kolejny.

171

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Kobietko już się bałam, że może zorganizował Ci jakieś romantyczne Walentynki i się złamałas. Dobrze, że jest w klinice. Odzyjesz teraz.
To prawda co mówi Tonia. Nie ma co za długo przeciągnąć, bo potem wpadniemy w wir codzienności z nimi i znów zostaniemy. Ja czuję, że mi to raczej nie grozi, ale lepiej brać nogi za pas póki umysł świeży i mądre myśli w głowie, a nie czekać do następnej afery.

172

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Z tego juz nic nie będzie, będzie musiał wziąć się w garść. Lekarze pytali,  czy nie wydaje mu się że np.ktos go obserwuje. A wiem, że tak mi kiedyś mówił, że wydaje mu się jakby wszytsko było ustawione,  jakby każdy miał swoją rolę , jakby go ktoś śledził..  teraz to już podchodzi pod paranoję, te jego podejrzenia o zdrady, że zamiast na spacer chodzę na seks, itd..

Raczej to nie schizofrenia, ale coś wiecej niz dwubiegunowka chyba. Grasse, może coś na ten temat powiesz?

Pomogę mu trochę a potem jadę odpocząć, na krócej niż bylo w planach ale trudno. Sama już wariuje. Ale nie martwcie się, będę uważać. Z konta kolejne male kwoty na randki wychodza. Bez sensu. Nawet dziś. Mój facet to wariat

173 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-15 22:45:44)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Bylam dziś na odwiedzinach. No więc ma pokój z 58latkiem. Pokój mały i ponury podobno. Od dziś bierze tabletki nasenne, a od pn.ten właściwy lek. Nie wiem czemu wtedy, może chcą zobaczyc czy będzie miał zmienne fazy. Pobierali krew, robili ekg.

Przywiozlam mu jedzenie i ubrania. Mowil ze wszystko się wali,  że nie ma przyjaciół, nawet jednego przyjaciela który by był na miejscu , czuje się opuszczony. I te konta to po to aby z kimś popisac. Nie czuć się samym. No cóż, na mnie te tłumaczenie nie działa, nawet jakby było prawdziwe.

Zamiast myśleć o zdrowiu to się praca i szkola przejmuje. Bez sensu. Jak poszłam pisał czy się nim brzydze,  że pewnie nie będę szła już na terapię małżeńską,  i że mi Polska pasuje.. odpisałam ze trzymam się jednej decyzji i tak będzie. Że mu nie zaufam już. Niby nie będzie mi stał na drodze.. eh może do jutra wytrzyma.

Myślę żeby poinformować lekarza,  że za tydzień byłaby rocznica ślubu. Żeby mieli wtedy na niego oko. Kto wie co mu strzeli do głowy.

Poza tym czuje się dobrze , w domu jeśli dziecko nie marudzi jest spokój. Dam sobie radę.

174

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dasz sobie radę smile

175

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Ty jak chcialas sie wyzalic i popisac, to przyszlas na to forum. Więc niech Twoj małż nie opowiada głupot. Takie pitu pitu do nastolatkom w ósmej klasie, nie Tobie.
Masz przyklad, chce sie leczyc, poszedl na terapie, a nawet będąc w klinice kasa ucieka na portale randkowe. Tfu! Nie ma tu czego zalowac, gdyby on Cie nakryl na takich rzeczach, pewnie by mu ręką nie zadrżala i przezylabys pieklo. Choroba choroba, ale dobrze wie co robi w tej kwestii.
Odpoczywaj, nabieraj sil. Wysypiaj sie. Ciesz sie spokojem.

176

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Aniu otóż to, zawsze mógł więcej niż ja. Podobno gdybym ja kogoś miala na boku to nic by nie zrobił, a będąc ze mną mówił że jakby mnie nakryl to by zabił jego a potem mnie , czy.cos.. Albo ze mnie by wyrzucił .. jak o tym zabijaniu mówił to brzmiał dziwnie i wyglądał też dziwnie.. dzis mogłabym powiedzieć że byłby do tego zdolny, po tym co się dzieje..

Niestety braki emocjonalne, to czego nie otrzymał kiedyś, moje odejście, niemal natychmiast pokazały, że.on może. Bo on nie chce seksu. A jeszcze przed szpitalem mówił że chciałby na urlopie kogoś zaliczyć. Heh. Nie wiesz w co wierzyć

Wyspać przy moim dziecku będzie ciężko, ale dzięki;)) Toniu Tobie też;)

177

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Co tam u was? Ja dziś znowu na odwiedzinach.  Bylo ok. Przedtem gadaliśmy przez telefon to mówił czy jak za rok zaprosi mnie na kawę damy radę coś odbudować. Myślałam że chodiz mu o co innego, żeby się zgadzać i pokazać dziecku że rodzice się nie kłócą.  On mówił o tym aby razem żyć. Pytał czy jeszcze go pokocham. Jakby było tak rok temu to jeszcze bym przemyślała. Ale teraz  to za późno. Nie chce się łamać. Żal mi go ale nie mogę więcej z siebie dac. Jak sobie przypomne wszystkie zle chwile to masakra.

178

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Już planuje co będzie za rok. Oni tak gadają żeby wzbudzić w nas litość, no chyba że obliczyl, że wystarczy mu siły i ochoty na internetowe i nie tylko randki na rok a potem wróci do swojej Myszki jak się wyszaleje.
Powiedz mu, że za rok to możecie zbudować z Waszą córka wieże z klocków smile bo więcej z nim się raczej nie uda. Przepraszam, jeśli za bardzo się rozpędzam w swojej ironii, ale mój też mnie rozsmiesza ostatnio swoimi tekstami o naszym przyszłym cudownym życiu. Tyle lat udręki i teraz nagle wszystko się zmieni i będzie super. Akurat.
Kurczę dobrze mi teraz. Mam taki spokój psychiczny. Odsunelam go od siebie i czuję się jeszcze bardziej niezależna. Dawniej jak miałam w sobie tą motywację i chęć do odejścia (nigdy tak silna jak teraz), zawsze płakałam kiedy tylko usłyszałam romantyczną piosenkę o miłości w radiu albo zobaczyłam jakiś film, kiedy tylko zaczęłam myśleć o samotnym życiu popadalam w smutek. Teraz mam odwrotnie.

Jakoś nie sądzę, żebym się jeszcze kiedyś zakochała, związała z kimś w życiu bo będzie za dużo kwestii "technicznych" do przeskoczenia, czyli mój obecny wkrótce eks, fakt że jestem już mamą, cała ta moja przeszłość i zobowiazania. Ale jeśli będę w stanie stworzyć normalny spokojny i stabilny dom dla mojego dziecka w pojedynkę lub z pomocą rodziny, to będę chyba wystarczająco szczęśliwa. A wierzę że mi się to uda.

Wam również dziewczyny. Dobranoc.

Piszcie co u Was. Do jutra.

179

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Anna napisałam na twoim wątku.
Kobietka rozwalił mnie ten twój tekstem z kawą za rok. Ja myślę, że u nas po rozwodzie to będziemy wrogami nr 1.

180

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Hej Kochani.

No więc odwiedzam męża codziennie z dzieckiem. Przynoszę świeże ciuchy i jedzenie.

W piątek czuł się tak średnio, w weekend lepiej, wczoraj apogeum dobrego humoru i niewybrednych żartów, faza nadpobudliwości. Tekst jak np.to, że nie wie jak przeżyje to, jeśli ja wybiorę się na randkę z kimś, a potem rozłożę nogi.. brak słów.

Wczoraj miał rozmowę z lekarzami, ponieważ nie był przekonany do prawidłowości ich diagnozy. Nie chciał brać tego leku. Twierdził, że za mało skupiają się na jego dzieciństwie. Lekarze jednak mieli przekonanie, że to jest dwubiegunowość. Dlatego zażył wczoraj pierwszą tabletkę.

Dzisiaj natomiast humor już inny, był bardziej spokojny, nawet przygaszony. Śniło mu się, że spotykam się z kimś innym, on tego nie mógł przeboleć i płaszczył się w tym śnie przede mną, abym z nim była. Ja nie chciałam, powiedziałam, że ten ktoś jest super i mogą się poznać. Potem mu się śniło że każdy miał dzieci, a  my tylko się rozwodzimy.

Wracając do domu rozmawiałam z nim jeszcze przez telefon. Mieli spotkanie grupowe osób z tą chorobą. Przyznał, że to co tam mówili, jest totalnie o nim. Powiedział, że rozwodzi się z żoną, że byłam na początku wobec tego stała, potem zaczęłam być jakby razem z nim w tej chorobie, aż nie wytrzymałam. Już to mi dziwnie zapachniało, że tylko to im powiedział. Chwilę potem powiedział mi, że to co ma to tak naprawdę nie jest jego charakter, a choroba, a ja już olałam i wyjeżdżam. Zdenerwowałam się i spytałam, czy on chce coś na mnie wymusić. Na co on że nie, że już zdecydowałam, a ja że chyba w takim razie nie mamy o czym gadać. A on że ok, najlepiej tak zrobić, po czym się rozłączył, ja chciałam gadać dalej ale już odłożył słuchawkę. Nagrałam mu więc wiadomość, że nie olewałam go, prosiłam od dawna o terapię, że się nie zgadzam, że jest niesprawedliwy i ma mną nie manipulować jeśli nawet o tym nie wie.

Prosiłam jego rodzeństwo, aby z nim pogadali, ale tak o byle czym, aby wybadać humor. Siostra zadzwoniła i przyznała mi rację.

181

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Kobietko, podczytuję Twój wątek od początku i jedyne co widzę to:
- on
- on
- on
- u niego
- jego
- on
- on
- on ....
Zastanawiam się, dlaczego ciągle w tak ogromnym stopniu poddajesz się jego manipulacjom ?
Czy Twoje plany rozstania są tylko pozorne ?
Jesteś ciągle, niezmiennie i wręcz boleśnie skupiona na nim, na jego sprawach, ileż Ty czasu i zachodu poświęcasz na sprawy związane z nim - toż to jest 99% Twojego życia.
Wystarczy, że on za przeproszeniem - pierdnie - a Ty skaczesz pod sufit i przez następne 4 dni piszesz tylko o tym, że on puścił bąka.

Jest gdzieś w tym wszystkim miejsce na i dla Ciebie ?

182

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

W sumie ja tak tego nie widziałam, chciałam opisać co się działo i jak próbuje mnie przekonać..

Więc JA czuję się dobrze, JA wierzę że przyszłość rysuje się w jasnych kolorach, JA wiem, że razem z dzieckiem ułożymy sobie życie na nowo, JA wiem że gdzieś tam czeka na mnie ta prawdziwa miłość, JA wiem, że dam sobie radę!

183

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

:-) bardzo mnie to cieszy :-)
Dam Ci taki przykład na to, że warto na siebie ukierunkować wszystkie działania.
Na pewno leciałaś kiedyś samolotem ?
Tam podczas podawania pasażerom reguł bezpieczeństwa, zawsze dochodzi do momentu w którym załoga mówi o zakładaniu masek tlenowych w razie niebezpieczeństwa / katastrofy.
Matka podróżująca z dzieckiem, z dziećmi - zawsze zakłada maskę najpierw sobie.
Kiedy sama jest bezpieczna, może zapewnić bezpieczeństwo swojemu dziecku, nakładając mu maskę w drugiej kolejności.
Jeśli jednak zrobi odwrotnie -może zdążyć nałożyć maskę dziecku, ale sobie już nie.
I zginie.

Dlatego warto zapewnić sobie bezpieczeństwo, spokój, ukierunkować działania naprawcze na siebie po to, żeby móc później udźwignąć rzeczywistość.

184

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Brawo IzaBella. Madre słowa, daja do myslenia. Zeby zapewnic bezpieczeństwo i spokój naszym dzieciom, najpierw my same jako kobiety musimy zadbac o swoj spokój ducha i umyslu. O swoj rozwoj. Bez tego nic nie zdzialamy. Ja tez widze roznice odkad zaczelam sie skupiac na sobie, na swoim szczęściu, swoich planach, swoim zadowoleniu, zamiast na jego humorach.

185

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

IsaBella77, zapamiętam! Leciałam, kilka razy. Kurczę, czy on się mną przejmuje, raczej nie aż tak, to jest chęć zapewnienia sobie bezpiecznej przystani, aby miał do kogo wracać. A wiem, że pisze ciągle z kimś. Po prostu mam dowody na to. O innych aspektach jakoś zapominałam, typu brak szacunku itd, wyzywanie, przemoc.. zawsze jakos myslenie o tym że dobrze że nie zdradził. Wydaje mi się jednak, że nieraz oszukał. Nie dam się zmanipulować, żadna choroba nie wywołuje manipulacji. A za brak szacunku dawno powinnam już odejść. Nic mu już nie jestem winna.

Cieszę się na moją samotność !

186

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dzień dobry.

Właściwie dzień zły, jestem wkurzona na prawie eksa, ale zachowałam spokój pisząc z nim. Mam ochotę wkleić tu naszą rozmowę, ale będzie tylko z jego strony wulgaryzm wulgaryzm wulgaryzm.

Dlaczego mnie to tak złości? Może dlatego, że nie zaczęłam jeszcze terapii. Poszło o wyjazd mój w nd, nie chcę jego ojca kłopotać bo będzie sporo km musiał zrobić, wolałam koleżankę. Ale ok. Już mi obojętne. Podobno nadaję się do kościoła, a nie na żonę. No i on przeze mnie tam musi siedzieć. Muszę uczyć się spokoju. Bardzo jestem znerwicowana przez tą sytuację. Ale najpierw ja zakładam maskę tlenową, a potem dziecko. Muszę o tym pamiętać, prawda IsaBell77..

187

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Mój tata choruje na chad odkąd byłam nastolatka, to co się dzieje z człowiekiem podczas manii i depresji to jakaś masakra. Ja jako dziecko przeżyłam to bardzo. Kobietko pomysł o swoich dzieciach, takich jak ja, które w swoich związkach powielają schematy działania swoich rodzin - w tym przypadku u mnie noszenia innych na barkach, oddanie się im i staranie zasłużyć na miłość.

188

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
agatiagati napisał/a:

Mój tata choruje na chad odkąd byłam nastolatka, to co się dzieje z człowiekiem podczas manii i depresji to jakaś masakra. Ja jako dziecko przeżyłam to bardzo. Kobietko pomysł o swoich dzieciach, takich jak ja, które w swoich związkach powielają schematy działania swoich rodzin - w tym przypadku u mnie noszenia innych na barkach, oddanie się im i staranie zasłużyć na miłość.

Dlatego odchodzę. Może byłaby szansa wcześniej,  ale wiecie co.. jednak dobrze ze stalo się jak się stało. Meczylabym się strasznie. Jestem dość wrażliwa osoba i nie byłabym nigdy prawdziwie szczęśliwa. Moje dziecko ma jeszcze szansę na normalną rodzinę. Tak od dwóch dni wpajam sobie do podświadomości same dobre rzeczy. Widzę realizację moich pragnień. Nie w sposób w jaki do nich dojdę, ale już urzeczywistnionych. Brzmi to tak, jakby to co będzie w przyszłości działo się już teraz (w mojej głowie). Każdego dnia umacniam się w swojej decyzji. Nie chce mówić konkretnie co to, ale dotyczy każdej sfery życia, miłości, dziecka, pracy.. powiedziałam jednej przyjaciółce ze wracam na stałe, cieszy się ogromnie.

189

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:
agatiagati napisał/a:

Mój tata choruje na chad odkąd byłam nastolatka, to co się dzieje z człowiekiem podczas manii i depresji to jakaś masakra. Ja jako dziecko przeżyłam to bardzo. Kobietko pomysł o swoich dzieciach, takich jak ja, które w swoich związkach powielają schematy działania swoich rodzin - w tym przypadku u mnie noszenia innych na barkach, oddanie się im i staranie zasłużyć na miłość.

Dlatego odchodzę. Może byłaby szansa wcześniej,  ale wiecie co.. jednak dobrze ze stalo się jak się stało. Meczylabym się strasznie. Jestem dość wrażliwa osoba i nie byłabym nigdy prawdziwie szczęśliwa. Moje dziecko ma jeszcze szansę na normalną rodzinę. Tak od dwóch dni wpajam sobie do podświadomości same dobre rzeczy. Widzę realizację moich pragnień. Nie w sposób w jaki do nich dojdę, ale już urzeczywistnionych. Brzmi to tak, jakby to co będzie w przyszłości działo się już teraz (w mojej głowie). Każdego dnia umacniam się w swojej decyzji. Nie chce mówić konkretnie co to, ale dotyczy każdej sfery życia, miłości, dziecka, pracy.. powiedziałam jednej przyjaciółce ze wracam na stałe, cieszy się ogromnie.

Moja mama została przy tacie wiecznie sobie tłumacząc, ze coś się zmieni, bała się go zostawić, bo wiedziała, ze nie da sobie rady, czuła się za niego odpowiedzialna, moja starsza siostra nie mieszkała z nami, gdy zaczęła się choroba taty, nie uczestniczyła w tym tak jak ja. I niestety ale decyzje mojej mamy odbiły się na mnie, mojej psychice i schemacie tworzonych przeze mnie związków. Dopiero teraz w wieku 26 lat przerabiam wszystko z psychoterapeuta aby wyzbyć się odpowiedzialności za drugiego człowieka, potrafić sobie wybaczyć i iść dalej...

190

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
agatiagati napisał/a:
kobietka taka 123 napisał/a:
agatiagati napisał/a:

Mój tata choruje na chad odkąd byłam nastolatka, to co się dzieje z człowiekiem podczas manii i depresji to jakaś masakra. Ja jako dziecko przeżyłam to bardzo. Kobietko pomysł o swoich dzieciach, takich jak ja, które w swoich związkach powielają schematy działania swoich rodzin - w tym przypadku u mnie noszenia innych na barkach, oddanie się im i staranie zasłużyć na miłość.

Dlatego odchodzę. Może byłaby szansa wcześniej,  ale wiecie co.. jednak dobrze ze stalo się jak się stało. Meczylabym się strasznie. Jestem dość wrażliwa osoba i nie byłabym nigdy prawdziwie szczęśliwa. Moje dziecko ma jeszcze szansę na normalną rodzinę. Tak od dwóch dni wpajam sobie do podświadomości same dobre rzeczy. Widzę realizację moich pragnień. Nie w sposób w jaki do nich dojdę, ale już urzeczywistnionych. Brzmi to tak, jakby to co będzie w przyszłości działo się już teraz (w mojej głowie). Każdego dnia umacniam się w swojej decyzji. Nie chce mówić konkretnie co to, ale dotyczy każdej sfery życia, miłości, dziecka, pracy.. powiedziałam jednej przyjaciółce ze wracam na stałe, cieszy się ogromnie.

Moja mama została przy tacie wiecznie sobie tłumacząc, ze coś się zmieni, bała się go zostawić, bo wiedziała, ze nie da sobie rady, czuła się za niego odpowiedzialna, moja starsza siostra nie mieszkała z nami, gdy zaczęła się choroba taty, nie uczestniczyła w tym tak jak ja. I niestety ale decyzje mojej mamy odbiły się na mnie, mojej psychice i schemacie tworzonych przeze mnie związków. Dopiero teraz w wieku 26 lat przerabiam wszystko z psychoterapeuta aby wyzbyć się odpowiedzialności za drugiego człowieka, potrafić sobie wybaczyć i iść dalej...

Dasz radę. Ja dzis koncze 31, mam  dziecko i rozwód przed sobą. Uświadomiłam sobie,  że za bardzo chcialam ten związek ciągnąć. Pokazać ze po poprzednim się udało. Nic bardziej mylnego. Teraz czas na mnie.

191

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Wszystkiego najlepszego Kobietko! A najbardziej czego Ci życzę nie muszę pisać. Za rok będziesz już miejmy nadzieję w innej sytuacji świętując urodziny.

Jak u Ciebie? Jesteś w Polsce?

192

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Eh nie.. I nie pojadę, koleżance auto padło a kolega też auto w warsztacie... mam dziś znowu mętlik i pranie mózgu bo mąż był na przepustce,  wpadł to się oczywiście klocilismy,  jak jest w szpitalu jest dużo lepiej a jak mamy się widzieć to zaraz zwada,  przy czym próbował na mnie wejść i wsadził łapy tam gdzie nie trzeba.  Piersi pupa itd.. No masakra jaka zla bylam... A miałam ja go odebrać a rano mi napisał zamiast zadzwonić ze przyjedzie taxi, to jak mu dzwoniłam ze już sie zdążyłam zebrać on hasło ze to nie jego problem.. w domu wszedł kłótnia ze brudno ze kurz się wala i jak jadę to mam posprzątać.. kurw...

Postanowiłam ze zacznę formalnościami się zajmować skoro teraz nie jadę i spróbować ogarnąć prawnika teraz a nie za 3 tyg.

193 Ostatnio edytowany przez Mycha66 (2019-02-23 23:51:17)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Nienawidzę tego twojego chłopa! I swojego, który jest identyczny, ale wyprowadziłam się, tak samo z malutkim dzieckiem. To nieprawdopodobne ile tu jest takich samych zachowań, łącznie z przepraszaniem, pornolami, seksem, szantaż seksem, jaki kur.. szantaż??? Kobieta po porodzie nie ma libido praktycznie przez pół roku, cymbaly (to do facetow). Sorry, ale to świeże, i jestem wściekła, że przez kretynizm, teraz mój syn, nie ma ojca. Mimo że sama się nie przyczyniłam się do jego narodzin ale przecież też ten ojciec, a raczej, dawca nasienia - nie każdy może zwać się ojcem. A hormony poporodowe? Zero zrozumienia od nich mamy. Gdzie oni powinni naszą złość puszczać drugim uchem, natomiast to co mówimy " do siebie " zapamiętywać, i być naszą pamięcią jak dysk twardy, bo przy dziecku koncentracja i pamięć wysiada, zresztą kto wstaje w nocy? A tu szarpanie! U nas też było szarpanie, agresja, przemoc. Dziecko - cichy świadek, nadal płaczę, jak o tym pomyśle. Nieważne że nie będzie pamiętał. Doświadczył tego, ten mały. Tak czy siak, doświadczył. Nie ma facetów. Zostali sami popaprańcy.

194

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Kobietka życzę ci z okazji urodzin dużo siły i cierpliwości i wytrwałości, reszta przyjdzie sama. Ja też miałam urodziny kilka dni temu i jak nigdy zupełnie nie miałam ochoty na żadne życzenia od nikogo.

195

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Uświadomiłam sobie,  że za bardzo chcialam ten związek ciągnąć. Pokazać ze po poprzednim się udało. Nic bardziej mylnego. Teraz czas na mnie.

świetnie!:) w takim związku nie byłoby lepiej, teraz masz szanse na lepsze życie, też dodaję życzenia urodzinowe i powodzenia, wytrwałości na przyszłość:)

Posty [ 131 do 195 z 390 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024