Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 390 ]

66 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-08 09:59:46)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Pomóżcie proszę:(

Niby ustalamy jak co po kolei robić, itd. Ale widzę że on cierpi. Naprawdę. Coś mi uświadomił o czym w zasadzie nie myslalam chociaż jest prawdziwe.

Ślub był prawie rok temu. Cywilny. Oświadczył mi się nie przez ciążę tylko szybciej. Ciąża była chciana. Ślub jak bylam w 3 miesiącu. No i powiedział że wyjdzie na to jakbyśmy wpadli, szybko hajtneli i nawet roku nie wytrzymali. Znowu mówił to w środku nocy budząc mnie. No ale już olałami gadaliśmy o tym. Twierdzi ze zawalil ze byłabym inna gdyby nie on ale ze też go oszukiwalam bo już go dłużej nie kocham, a to nie tak, czuje ze to we mnie zaczęło wygasac gdzieś w okolicach listopada, grudnia.. cholera przykre to ale nie stalo się z dnia na dzień. Gdzieś z tylu glowy mialam jakieś myśli że ten związek chyba nie będzie tym na całe życie. No ale żal mi się robi jak pomyślę jak to serio wygląda. Jak chcialam iść na terapie małżeństw mówił że nie,  a jak o tym teraz mówię twierdzi że nie mówiłam,  oczywiście ze mowilam. Widzi ze zawalil, ale co ja mam zrobić? Przepychanki były już prędzej, a mimo to się hajtnelismy i zrobiliśmy dziecko. Eh. Żal mi się zrobiło że się tak czuje bo chcąc nie chcąc psyche ma zrabana i mówię mu żeby poszedł na stacjonarne leczenie, ze go tam przypilnuja itd. I się przytuliłam i zasnelsimy.

Wcześniej jeszcze za dnia mówił że nie będzie widział jak dziecko sie rozwija, jak wszystko odkrywa, dorasta.. kurczę to jest naprawdę przykre. Nie wszystko co mowi to manipulacja, wierzcie. Mowil ze jest mu zle ale nje nie potrafi tego wyzwolic, ze tlumi w sobie, ze niby oglada śmieszne seriale ale mu nie do śmiechu, czuję się paskudnie ze zdecydowalam sie odejsc, bo sam sie o taki bagaz nie prosil przychodząc na swiat, a z rozwodem i tak trzeba czekać bo nie mamy pieniędzy na to na razie..myślę  że gdybym go kochała inaczej bym reagowała na jego chęci zakładania kont itd płakałabym,  była zazdrosna bardzo, itd ..nie potrafię.. seksu też nie umiałam uprawiać bo jakby stał mi się obojętny..  czuję się okropnie. Taka porażka.  Wiadomo, czemu człowiek nie zerwał, po co dziecko itd.. uzależnilam się od złych emocji z poprzedniego związku i weszły w ten, podobny jak widać.

Do 2-3  lat chciałabym wrócić do kraj, ale nie tak to sobie wyobrażałam.

A może jednak spróbować terapii małżeńskiej? Może ten ostatni krok uczynic? Nie wiem, to strasznie ciężkie, ale nie chciałabym rzucać tak tym wszystkim od razu. Z drugiej strony jeśli on ma już gdzieś te konta to czy mu zaufam jeszcze? Nie wiem czy kieruje mna żal, współczucie,  czy coś jeszcze  do niego czuje, nie potrafię tego odkryć.

Masakra. Jestem tak zagubiona i boję się co będzie.


To wszystko przykre co piszesz. Ja też jestem w tej sytuacji, ale wiem również, że tyle złego się już wydarzyło, że już lepiej nie będzie. Ja swojemu mężowi już nie ufam, jestem strasznie podejrzliwa a z drugiej strony obojętna. Jak można komuś zaufać kto już raz nas zawiódł. Jedynie co widzę, to to, że on teraz stał się bardziej ostrożny. Wszystko chowa, pozakładał blokady na telefon, pozmieniał hasła. Jakby nie miał nic do ukrycia to by tak nie robił. Mysli,że mnie w ten sposób oszuka. A to już nic nie daje, widząc te jego wysyłki jest mi to coraz bardziej obojętne i coraz bardziej mnie upewnia w tym, że rozwód to jedyne dobre rozwiązanie.
Kobietkataka ja bym się nie łudziła, że terapia coś zmieni, najpierw musiałby się zgłosić aj jak widzę nie podejmuje żadynch kroków ku lepszemu jedynie nie daje ci spać, wzbudza w Tobie poczucie winy i bierze na litość. i pamiętaj, że skoro już cię uderzył to uderzy znowu, następnym razem może mocniej. Do tego sam wyznaje, że sobie ze sobą nie radzi a Ty nadal chcesz przy nim trwać, chcesz z nim cierpieć  i przez niego, w imię czego?

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Pomóżcie proszę:(

Niby ustalamy jak co po kolei robić, itd. Ale widzę że on cierpi. Naprawdę. Coś mi uświadomił o czym w zasadzie nie myslalam chociaż jest prawdziwe.

Ślub był prawie rok temu. Cywilny. Oświadczył mi się nie przez ciążę tylko szybciej. Ciąża była chciana. Ślub jak bylam w 3 miesiącu. No i powiedział że wyjdzie na to jakbyśmy wpadli, szybko hajtneli i nawet roku nie wytrzymali. Znowu mówił to w środku nocy budząc mnie. No ale już olałami gadaliśmy o tym. Twierdzi ze zawalil ze byłabym inna gdyby nie on ale ze też go oszukiwalam bo już go dłużej nie kocham, a to nie tak, czuje ze to we mnie zaczęło wygasac gdzieś w okolicach listopada, grudnia.. cholera przykre to ale nie stalo się z dnia na dzień. Gdzieś z tylu glowy mialam jakieś myśli że ten związek chyba nie będzie tym na całe życie. No ale żal mi się robi jak pomyślę jak to serio wygląda. Jak chcialam iść na terapie małżeństw mówił że nie,  a jak o tym teraz mówię twierdzi że nie mówiłam,  oczywiście ze mowilam. Widzi ze zawalil, ale co ja mam zrobić? Przepychanki były już prędzej, a mimo to się hajtnelismy i zrobiliśmy dziecko. Eh. Żal mi się zrobiło że się tak czuje bo chcąc nie chcąc psyche ma zrabana i mówię mu żeby poszedł na stacjonarne leczenie, ze go tam przypilnuja itd. I się przytuliłam i zasnelsimy.

Wcześniej jeszcze za dnia mówił że nie będzie widział jak dziecko sie rozwija, jak wszystko odkrywa, dorasta.. kurczę to jest naprawdę przykre. Nie wszystko co mowi to manipulacja, wierzcie. Mowil ze jest mu zle ale nje nie potrafi tego wyzwolic, ze tlumi w sobie, ze niby oglada śmieszne seriale ale mu nie do śmiechu, czuję się paskudnie ze zdecydowalam sie odejsc, bo sam sie o taki bagaz nie prosil przychodząc na swiat, a z rozwodem i tak trzeba czekać bo nie mamy pieniędzy na to na razie..myślę  że gdybym go kochała inaczej bym reagowała na jego chęci zakładania kont itd płakałabym,  była zazdrosna bardzo, itd ..nie potrafię.. seksu też nie umiałam uprawiać bo jakby stał mi się obojętny..  czuję się okropnie. Taka porażka.  Wiadomo, czemu człowiek nie zerwał, po co dziecko itd.. uzależnilam się od złych emocji z poprzedniego związku i weszły w ten, podobny jak widać.

Do 2-3  lat chciałabym wrócić do kraj, ale nie tak to sobie wyobrażałam.

A może jednak spróbować terapii małżeńskiej? Może ten ostatni krok uczynic? Nie wiem, to strasznie ciężkie, ale nie chciałabym rzucać tak tym wszystkim od razu. Z drugiej strony jeśli on ma już gdzieś te konta to czy mu zaufam jeszcze? Nie wiem czy kieruje mna żal, współczucie,  czy coś jeszcze  do niego czuje, nie potrafię tego odkryć.

Masakra. Jestem tak zagubiona i boję się co będzie.


Zrobisz jak zechcesz. Ja to widzę tak z Twojego opisu, że jesteś już w kręgu przemocy. Zatacza się właśnie kolejne koło, aż do następnego wybuchu Twojego męża. Ile to potrwa? Jak sądzisz?
Nie jesteś na tyle silna teraz by postawić granice i by odejść. Sądzę że lada dzień zmienisz decyzję i się nie rozstaniecie, nie pójdziecie też na terapię. Zadowolisz się kilkoma jego dobrymi słowami, które napełnia Cie nadzieja, że będzie w porządku. Niestety nie będzie... Nie piszę tego złośliwie. Sama.to przerabialam tylko na przemocy psychicznej. Widocznie musi w Tobie dojrzeć ta decyzja.
Jak zobaczysz strach w oczach swojego dziecka gdy wybucha awantura w domu to zrozumiesz, że lepiej jednak czasami by dziecko było z jednym rodzicem.

Teraz jestes rozbita i pewnie trochę niedowierzasz że to się wydarzyło. To że on Ci mówi że ma konta na portalach to już jest ostatni problem jaki macie. Jeśli na twoją decyzję o rozstaniu on reaguje w taki sposób, a wie że masz zajebiscie poważny powód to jest jakaś masakra. I jeszcze jedno... Ty mówiłaś o terapii a on Ci wmawia że nie mówiłaś. To stara zagrywka. Zrobić z Ciebie idiotke byś jak najbardziej watpila w swoją decyzję, w siebie i obraz rzeczywistości.
Jeśli potrzebujesz próbować to próbuj. Może łatwiej będzie Ci gdy zrozumiesz że Ty zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy by uratować rodzinę. Każdy ma chwilę zwątpienia, ale decyzja o rozstaniu ma być tylko i wyłącznie Twoja.
Chciałabym wierzyć że uda się Wam naprawic błędy i uratować rodzinę... Niestety moja wiara w takie cuda jest ograniczona. Nie po takich rekoczynach. Moja mama mawiała że jak raz ktoś uderzy to zawsze będzie już mu ręką lecieć. To tak jak z wyzwiskami
Jak mój mąż powiedział do mnie pierwsze zamknij się to było już po kilku latach związku. Nie mógłam w to uwierzyć... To było takie niepodobne do niego. Potem coraz dalej i częściej... Aż poleciały okrutne obelgi. I mam to gdzieś co było powodem i co go wyprowadziło z równowagi. Miałam dzieciństwo zepsute i nie zamierzam psuć sobie dorosłego życia atym bardziej mojemu dziecku..

68 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-08 11:06:59)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Pewnie macie rację. Ile już razy zesmy się klocili i padały przekleństwa, okropne słowa.. płakać mi się chce jak patrzę na moje dziecko, że jeszcze jest taka malutka i nawet tata mama nie mówi...

Spytalam czy mam po urlopie wrócić z nim. Czy da radę. On ze mam jedyną okazję odpocząć od tego wszystkiego i pobyć z rodziną więc chce żebym została. Że powinnam tryskac radością i energia tak jak robię to przy moich przyjaciołach, a  stałam się osowiala, obojętna itd. Że to jego wina.

On jest niedojrzały emocjonalnie. Dzieciństwo mu odebrano,  próbuje chyba teraz nadrabiać. Hasła czasem jak z podstawówki lub gimnazjum. Nadpobudliwy, potem nerwowy,  mowil ze jak długo tlumi w sobie coś to potem wyrzywa się na mnie.

Nerwowy ojciec, nerwowa matka, ojczym socjopata/psychopata I przemocowiec. Gdyby kiedyś zaczął się leczyć wcześniej może byłoby lepiej. Ale rodzice mieli go gdzieś  do czasu, a niezaleczone traumy niszczą życie innym osobom spotykanym na swojej drodze. Do tego ja jeszcze nerwowa przez to wszystko,  ogólnie z natury trochę też taka jestem ale przez ostatnie lata pogorszylo się na pewno. Wszyscy mają mnie za ideał a ja tez umiem pokazać swoje.

Dni będą mijać a my za tydzień dopiero do Polski. Do tego bede mieć urodziny i rocznica. Nie wiem kompletnie co robić. On częściowo ma spac u nas i trochę u siostry,  u znajomych.

Troche boje się co jego ojciec powie. Długo byli skloceni a teraz znowu gadają i jeszcze mu pewnie powie że to jego wina i dołoży swoje. Sam nie był lepszy, pił, też z matką jego się szarpali, ona też okladala dzieci byle czym, a potem ojczym który już przeginal ze strach pisac co się działo. Gdybym tylko miala odwagę odejść wcześniej, ale niestety.

Czy ja nie jestem egoistka? Bo już dawno się zle czułam, ale co miałam robić? W ciąży nie było zle, dziecko dużo pokazało, poza tym jego obowiązki które sobie sam nałożył, i znowu brak szacunku, i gadanie ze go oklamywalam.. wyć się chce

sad

69 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-08 11:20:29)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Nie, nie jesteś egoistką, ty i dziecko zasługujecie na spokojne życie, bez przemocy. Świętowanie rocznicy sobie odpuść, nie ma co świętować chyba, ze wyzwiska i bicie to okazja do świętowania. Niech śpi tylko u swojej rodziny a trudne dzieciństwo nikogo nie upoważnia do krzywdzenia innych ludzi. Nie bierz odpowiedzialności za jego dzieciństwo, nie przejmuj się jego ojcem. Przejmuj się sobą, nareszcie przejmuj się tylko sobą i dzieckiem. Masz okazje do odpoczynku w Polsce od niego i tego popapranego życia z nim, wykorzystaj to.

Nie wspominaj dobrych chwil  z nim, to cię osłabia, on to wykorzystuje. Przypominaj sobie ile ci przysporzył cierpienia, to Cię popchnie do działania.

70 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-08 12:22:21)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Ja bym nie wierzyla. Ostatnio mowil, ze zgadza sie na rozstanie. Pamietasz jak sie dziwilam, ze tak latwo odpuszcza. A jednak nie, zmienił zdanie. Bedzie je zmienial jeszcze wiele razy w zależności od tego, czeo bedzie od Ciebie chciał. Ja też to latami przerabialam, tez wierzylam i przebaczalam, bylo mi go tak starsznie zal, bo jaki on biedny itp jakie mial ciezkie zycie. A potem on sie nade mna nie litowal, tylko bluzgal i popychal, przypieral do sciany znowu. Tak jak pisza dziewczyny bedzie tylko gorzej, a za rok, dwa lata moze zrobi to przy dziecku i bedziesz plakac i zalowac, dlaczego nie odeszlas wcześniej. Moj tez mnie atakowal przeciez jeszcze w zeszłym tygodniu, aktualnie sprzata w domu, robi pranie, zmywa, zajmuje sie dzieckiem. Co noc probuje dostac trochę przyjemnosci, ale z zadnym skutkiem. Tez czuje sie zagrozony, wiec sie stara. Nie powiem, bo wiadomo ze byl wiele razy normalny i pomocny itp ale szczegolnie jak widzi zagrożenie to jest mega dobry. Nawet wstaje wcześniej.

To wszystko jest chwilowe. Przeczytaj swoj wątek od początku do konca, teraz jak on Cie probuje urobic. Ja tak ostatnio zrobilam ze swoim, przeczytalam jak lekture i przerazilam sie, bo w ten sposob zobaczysz wypisane post pod postem traktowanie i incydenty zebrane w calosc. Moze zdasz sobie sprawe z powagi sytuacji. Nie zaluj go. Wiadomo, kazdego zal jak sie ma dobre serce. Ale to nie znaczy, ze on ma prawo zniszczyc Ci reszte zycia. Widzisz sama, jaki wpływ na jego obecne zachowanie, a tym samym na zycie Twoje i Waszego dziecka mialo jego dzieciństwo. Ja mam syna. I ktos mi kiedyś napisal, ze jeśli cos z tym nie zrobie, to wyrosnie na takiego samego popapranca jak tata. Ze bedzie mnie wyzywal jak jego ojciec, ze bedzie tak traktował kiedys swoja kobiete, ktora przeżyje to co ja. Albo stanie sie OFIARA jakiegos odchylenca.

I wiesz, ze to prawda? Moj tez byl swiadkiem jakiejs przemocy ojca w stosunku do matki. Jego ojciec tez nie szanowal matki. Popatrz, jak historia zatoczyla kolo. Ja z mojego dziecka nie dam zrobić psychola. Nie pozwole, zeby wyniosl z domu taki wzorzec meskosci, dlatego szykuje sie do odejscia.

Ty masz coreczke. Twoja córka bedzie swiadkiem, jak tata traktuje mame. Bedzie sluchala epitetow, kierowanych w Twoim kierunku. Podswiadomie (mimo Twoich tlumaczen) bedzie w sobie utrwalac wzorzec rodziny. Tata wyzywa mame, popycha ją, może jej sie nalezy. Moze tata mowi prawde. Skoro tatus tak robi, to pewnie sluszne. Potem mama mu wybacza, przytulaja sie i kochają. Za parenascie lat to ona moze stac sie ofiara takiego faceta, moze podswiadomie kogos takiego szukac. Moj mial kiedyś dziewczyne, ktora wlasnie wychowała sie w takim domu. Do tego sama nieraz obrywala od ojca, slownie i fizycznie. Wiesz, ze ona w zwiazku z moim facetem, upokarzana przez niego (przyznal mi sie) dalej pragnela z nim byc? On ja wyzywal, a ona go przepraszala i blagala zeby nie odchodzil, bo ona go tak strasznie kocha. Chcesz zgotowac swojej coreczce taki los?

Tamta dziewczyna ma dzis spokoj (albo jest w związku z innym odchylencem), tylko dlatego, ze moj poznal mnie i ona w koncu przestala za nim biegac. Ona potrzebowala kogos jak jej ojciec, bo nie znala innego traktowania niz takie, jakie pokazal jej ojciec w domu rodzinnym. Nie wierz mu kochana. To chwilowe. On probuje wzbudzic w Tobie zal i litość. Niedlugo znow Cie "walnie" jak bedzie mial dosc rozmowy.

PS. Powiedzial, ze bedzie wygladalo, jakbyscie nawet roku nie wytrzymali w małżeństwie czy cos takiego. A co Ciebie obchodzi jak to bedzie wyglądało? Ja tez dlugo patrzylam na opinie, bo co powiedzą sasiedzi, rodzina. Dzis mam to gdzies, liczy sie szczescie moje i mojego dziecka. Nie daj mu sie zmanipulowac.
Ja postanowiłam ze odejdę. Po cichu odkładam pieniądze, snuje plany. Dalej z nim zyhe, owszem. Ale nie dam sobie zrobic wody z mózgu, nie tym razem. Nie musisz mu mowic o swoich planach. Nastaw sie na najgorsze, przygotuj grunt, planuj zycie z dzieckiem. Porozmawiaj z rodzina czy Ci pomoga. Tymczasem graj dobra mine do zlej gry. Kiedy on bedzie myslal ze wszystko ok, zobaczysz jak mu na Tobie zalezy. Niech sobie idzie na terapie, powiedz ze dajesz Wam jeszcze szanse. Zobaczysz, ze to i tak nic nie da. On i tak wybuchnie. Chocbys jak Ty sie starala.

71 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-08 12:31:51)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

"Moj tez mnie atakowal przeciez jeszcze w zeszłym tygodniu, aktualnie sprzata w domu, robi pranie, zmywa, zajmuje sie dzieckiem. Co noc probuje dostac trochę przyjemnosci, ale z zadnym skutkiem. Tez czuje sie zagrozony, wiec sie stara" Aannaa to się fachowo nazywa miesiąc miodowy w spirali przemocy, poczekaj będzie niedługo następny wybuch. Ja też aktualnie jestem na tym etapie i to samo u mnie przymilanie się, pomoc i zabieganie o kontakty seksualne. Poczytajcie o miesiącu miodowym to zrozumiecie o co chodzi oprawcy i jak myśli wtedy ofiara, czyli my.

72

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Tak Toniu, ja juz wiem bo sie naczytalam. Wypisz wymaluj to co w definicji. Dlatego dobre jest to pielegnowanie w sobie mysli o tym co bylo najgorsze. Czytanie tego co tu o nim pisalam. Dlatego nie było seksu od miesiaca i trzymam sie na dystans. I to dziala. Ostatnio tez byl dobry az nie wytrzymal, bo widział ze to nie dziala. Olalam jego ataki i poszlam spac. Odpuscil. Fajnie by bylo, gdyby byl taki jak teraz caly czas. Ale wiem, ze tak nie bedzie, ze to tylko chwilowe. Licze sie z tym, ze znow bedzie afera niebawem. Jest mi latwiej sobie z tym radzic, kiedy wiem, ze to pewien przewidywalny mechanizm. Wiem na co sie nastawic i dzieki tej wiedzy jestem silniejsza i mam motywację i nie daje sie znow zmanipulowac. Jak jest dobry to z nim rozmawiam, ale wiem, ze tak wiecznie nie bedzie i już sie nie ekscytuje, ze nagle cudownie on sie zmienil bo zrozumial, ze zle robi. Zachecam autorke do poczytania artykulow o przemocy, mnie to bardzo pomaga.

73 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-08 13:20:50)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dokładnie Aaannaaa.
Mój wczoraj miał mały wybuch bo kupił sobie auto, bo tamto było już stare i strach było nim jeździć z dziećmi. Twierdził, że wstydzi się nim jeździć, wcale nie pomyślał nawet o bezpieczeństwie dzieci. A teraz twierdzi, że tym też dzieci nie będzie woził bo mu foteliki zniszczą siedzenia, bo są skórzane. Pytam się to po co taki kupiłeś to powiedział, że taki mu się podobał i to nie jest auto do wożenia dzieci, a kogo? Już nie dokończyłam. Czyli myśli tylko o sobie co utwierdza mnie tylko w mojej decyzji.
Po.S. jakiś czas temu wszystko co od niego dostałam spakowałam i włożyłam do szuflady, tzn obrączkę, serduszko na łańcuszku, pierścionek zaręczynowy. Powiedziałam mu to, to się wcale nie przejął. Stwierdził że on też nie nosi.

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Ja po prostu czuje się po części winna, tak jak w poprzednim związku. Jak słyszę że klamalam,  że nie zrobiliśmy tego, tamtego, nie sądzę żeby był świadomy wszystkiego co mówi. W sensie ze nie potrafi zrozumieć swojego postępowania. Ja widzę tutaj chorobę psychiczną.

Oczywiście to go nie tłumaczy, nikt nie zasługuje na zle traktowanie. Dla mnie to ogromny wysiłek emocjonalny, góra dół góra dół, miałam wcześniej podobnie a mąż jaki zly na eks chłopaka był! Nawet kiedyś go policja postraszyl. A ostatnio powiedział że jest od niego gorszy.

Czemu dalam się wkręcić w podobny schemat, nie wiem. Zbyt słaba. Myślę że takie osoby nie rozumieją swoich emocji i może nawet nie chca tak postępowac.  Ale tak robią. Nie chce usprawiedliwiać.

Mowil ze musimy oszczędzić na kasie żeby nam dwojgu znaleźć mieszkanie. Najlepsze,  że kredyt wzial na siebie na 7 lat na nowe auto itd, meble..A auto popsuło się po 3 miesiącach,  silnik..  masakra no nie wiem jak to wszystko ugryźć,  brak kasy też nam przeszkadza.

75

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Mój nie chce się wyprowadzić a mieszkanie jest moje, dostałam przed ślubem. Nie wyobrażam sobie jak my będziemy funkcjonować po złożeniu pozwu. Przecież on mnie zniszczy psychicznie. I to jest moja bolączka. Co z tym zrobić, jak to ugryźć.
Obwinia mnie, że sobie teraz życia nie ułoży, że chcę naciągnąć go na alimenty, że stracił przeze mnie dużo lat oto.

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Wróciłam właśnie z miasta, musiałam coś załatwić, wracam a on mnie obmacuje,  chodzi po domu goły, jakby nigdy nic, nie umie pojac jak ja nagle przestałam coś czuć, a to przecież nie było nagle! Umierało powoli;/

77

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Oni nie rozumieją bo nie potrafią czuć. Mój to samo wczoraj, jakby nigdy nic chciał seksu i się przymilal. Bo oni chcą seksem coś ugrać, żeby nam znowu oczy zamydlić. Dla nich nawet seks nic nie znaczy, to tylko mechaniczna czynność, zaspokojenie popędu bez żadnych czułości.

78

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dodam jeszcze o tym aucie i fotelikach. Mówi, że nie muszą jeździć w fotelikach w tym aucie ( dzieci 1,5 roku i 5 lat). A ja pytam kto dał mu takie prawo a on, że sam sobie dał. No i proszę, typowy psychopata. Ale foteliki ostatecznie zamontował. Ale ja dziękuję, żeby takie proste sprawy były takie problemowe i dochodziło do kłótni? Ja tak nie chcę żyć.

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Tonia80, otóż to! O błahe sprawy kłótnie urastające do rangi problemów życiowych. Przykłady:
- dlaczego nie noszę ze sobą chusteczek higienicznych, przecież mam dużą torebkę,  przecież mi mówił 100 razy o tym i dalej nie słucham,
- dlaczego nie robię mu śniadań do pracy tzn.ogolnie jedzenia bo pracuje na zmiany.  Robiłam, ale rano był czasami nie do zniesienia, obrażał, miał zły humor i na mnie odbijal, zresztą pisalam na początku o tym i o pudełku na śniadanie,
- sprawy wiary, najpierw bierze bierzmowanie a potem za pół roku nabija się wywijając różańcem na wszystkie strony, nie jestem zagorzala katoliczka ale miejmy szacunek do czyjejś wiary
Etc. Jest tego mnóstwo ale już nie pamiętam teraz na szybko.

Stwierdził że musimy się przeprowadzić póki co razem do mieszkania tańszego gdzie ja bym już została, a potem on by się wyprowadził. Żeby koszta zminimalizować, bo mamy mieszkanie teraz zbyt drogie do opłacania. Żyjemy w dużym mieście i ceny niestety sa wysokie.

Niestety nie mam prawa jazdy ale żłobek, praca moja sa blisko. Jakoś sobie poradzę ale jako małżeństwo póki co mamy serio większe szanse na większe pieniądze przynajmniej do czasu rozwodu.

Aha. Mówiliśmy też czemu nam związki nie wychodzą. Mowi ze jestem zbyt nerwowa.  Że też z łapami na niego się rzucalam.  Kurde ma rację chociaż nie bez powodu to było. Ale mój główny problem to życie potrzebami innych a nie swoich.

80 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-08 15:25:50)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Wróciłam właśnie z miasta, musiałam coś załatwić, wracam a on mnie obmacuje,  chodzi po domu goły, jakby nigdy nic, nie umie pojac jak ja nagle przestałam coś czuć, a to przecież nie było nagle! Umierało powoli;/

Kobietka taka on chyba naprawde ma coś z głową. Moj tez jak jest napalony to chodzi jak maniak za mną, ale chodzenie po domu nago? Przy dziecku jeszcze? On ma jakas obsesje na punkcie seksu. Moj mnie nieraz nazywal nimfomanka, ale to nie ja za wszelka cene pragne seksu, nawet kiedy jest miedzy nami bardzo zle.
Pisalysmy o miesiacu miodowym. Moj dzis wstal w super humorze, zaczelo sie poklepywanie, a potem jak mu grzecznie zwrocilam uwage, zeby troche milej odzywal sie do dziecka, to na mnie naskoczyl i pozniej musiałam wysłuchać z 15 minut monologu jaka to moja rodzina jest nienormalna, ze oni sie wychowali bez ojca i rodzenstwo wyszlo na ludzi (mowil o rodzeństwie, nie o sobie czyli wie ze jest nienormalny), ze ja i moja rodzina wszystko wiemy najlepiej, a tak naprawdę jesteśmy porabani, ze uwage moge zwracac swojemu ojcu a nie jemu i ze mam sie nie odzywać do niego. Takze widzisz Kobietko (bede Cie tak nazywac w skrocie, jesli pozwolisz), miesiac miodowy zawsze konczy sie nagle i niespodziewanie. Az swirowi znow cos nie odbije i nie zacznie sie po Tobie wieszac.

Czy Ty jesteś pewna, ze on byl w tej klinice na pewno? Widzialas jakies dokumenty? Bo ja jakbym wyslala mojego, to wiem, ze jezeli mialby isc sam, to by nie poszedl na pewno. Bądź czujna, on jest manipulatorem. Jak oni wszyscy zreszta...

Tonia - z tym autem i fotelikami... Jezu współczuje, co to za idiota? To faktycznie wyglada tak, jakby kupil auto na pokaz, zeby wozic w nim inne kobiety i sie przed nimi i kolegami lansowac...

Tak dziewczyny, robienie z igly widel. Bo chusteczki, bo to, bo tamto. Moj non stop sie złości, ze zwracam uwage odnośnie wychowania dziecka. Ale jak sie nie odezwac, kiedy on zachowuje sie jak skonczony nieodpowiedzialny dupek nieraz. Ostatnio synek go zapytal o cos "po co ci to tata" a on ja to "co cie to obchodzi". Niby w zartach, ale co.to za teksty. Od razu sie odezwalam jak moze tak dziecku odpowiadac. Na to on ze jaka to ja idealna jestem, ze dziecko i tak to kiedys uslyszy w zyciu, ze to nie przeklenstwo. I juz afera. Albo uzywa do dziecka tekstow typu nie interesuj sie, to nie twoja sprawa. Taki cham. On uwaza, ze ja go trzymam w jakims idealnym swiecie i zle slowa i rzeczy i tak sie nauczy wiec jaki problem. Ale do takiego malego dziecka trzeba mowic ladnie, a nie chamsko! Czy Wy tez uwazacie ze nie mam racji? Bo nieraz mnie szlag trafia, ale przeciez co dzieciom pokazemy, jak bedziemy do.nich mowic, tak one beda sie zachowywac. Ja chce miec grzeczne i kulturalne dziecko, a nie nastepnego chama.

Kobietko, ja bym sie juz nigdzie na Twoim miejscu nie wyprowadzala z nim. To kolejna nowa rzecz, nowy etap, ktory bedzie Was łączył. Nie masz możliwości, zeby to jakos inaczej rozegrac? Albo jakies mieszkanie socjalne?

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Aniu:) pewnie ze możesz mnie tak nazywać;)

Masakra, tak się do dziecka odzywać. A potem wyrastaja takie dzieci jak to, które powiedziało na wizji w dzień dobry TVN, że chce zostać mordercą

82

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Czytałam ostatnio na forum niebieskiej linii o kobiecie, która mąż wyzywal. Miała dwóch synów i któregoś dnia starszy syn 9 lat zawołał Uprasuj mi koszule do szkoły ty ku.. o.
Słuchajcie jak to przeczytałam to mi się serce rozpadło na kawałki. Dziecko nie rozumie, ale powtarza. A go to są porażka i przykrość dla matki... Ja dziękuję wolę być sama.

83

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Racja jest taka że po prostu szykuj się na życie samotne i rób narazie dobra minę do złej gry jak tu któraś dziewczyna pisała. Zbieraj kasę, dowiedz się co i jak z socjalem, przygotuj sobie wszystko. Ja to np. Złoto co miałam w domu to wcześniej wywiozlam do mamy bo by mi nie chciał oddać a wiedziałam że w czasie akcji to będę szybko wychodzić.

84

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Czy mąż leczył się psychiatrycznie? Wygląda mi to na dwubiegunówkę.

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Drodzy admini, coś jest mocno nie tak, ucina mi kawałki wypowiedzi. Nie skończyłam wypowiedzi na temacie tego chłopca, tylko pisalam dalej. teraz piszę z laptopa, ale nie wiem czy to cos zmieni.

Napisalam, że póki co dostaję kasę z zapomogi rodzicielskiej, do czasu powrotu do pracy. Nie stać mnie teraz na wyprowadzkę, myślę że muszę poradzić się radcy ale w tym kraju, jak mogę ten problem rozwiązać. jesteśmy na siebie skazani.

przyznam, że większym manipulatorem byl mój eks. on to potrafił psychę zryć. moj jeszcze mąż ma w sobie jeszcze zadatki na normalne życie, widzę to mimo choroby.

w klinice był, skierowanie miał, a w pn.mamy tam razem iść. wiec na pewno. to jest zagubiony człowiek, stwierdził że może inna kobieta reagowałaby spokojniej na jego zachowanie. ale ja mówie, że pewnie tak, ale jakby był zdrowy,

on chce mieszkania gdzie będzie miał sypialnie, zeby jej nie zagracic, bo pewnie kiedyś kogos tam zaprosi. ale mnie też chetnie przyjmie. hahahhah

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Grasse napisał/a:

Czy mąż leczył się psychiatrycznie? Wygląda mi to na dwubiegunówkę.

Grasse, o to jest podejrzenie lekarskie właśnie. i ze specjalistą w tym kierunku będzie rozmowa po weekendzie. do tego dochodzi Adhd. jeśli nie doczytałes, to trafne spostrzeżenie wink

87

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:
Grasse napisał/a:

Czy mąż leczył się psychiatrycznie? Wygląda mi to na dwubiegunówkę.

Grasse, o to jest podejrzenie lekarskie właśnie. i ze specjalistą w tym kierunku będzie rozmowa po weekendzie. do tego dochodzi Adhd. jeśli nie doczytałes, to trafne spostrzeżenie wink

Przyznam, że nie, taki ogląd sytuacji na szybko wink Z tego co wiem, ADHD łagodnieje z wiekiem, z chadowcem najgorzej jest między 35 a 45 rokiem życia. Jeśli się będzie regularnie leczył, jest szansa na w miarę normalne funkcjonowanie.

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

pewnie tak. mąż jest jeszcze przed 30stką. Ale to już nie ze mną będzie mógł pokazać swoje lepsze ja, niestety. Ja już zbyt dużo z siebie dałam, zbyt dużo wytrzymywałam, już kolejny raz nie popełnię błędu żeby wchodzić w związek z kimś zaraz po następnym, szczególnie po takim, który kiereszował psychicznie.

sama potrzebuję terapii, inaczej nawet jak nie wejdę w jakiś związek, dalej będę popełniała inne błędy, chciałabym móc umieć się bardziej opanować. Najlepiej czułabym się wśród moich najbliższych przyjaciól, przy których jestem zawsze sobą. Dlatego nic o tym co się dzieje nie wiedzą, bo wiem co by powiedzieli, a to świadczy tylko o tym jak bardzo jest źle.

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Ku dalszej przestrodze, wklejam link dotyczący mojego starego związku. to był rok 2014. Jak widać, mamy 2019 a ja dalej się babram w toksycznych relacjach. Mam nadzieję, że wyjdę z tego obronną reką. Kiedyś zakładałam tutaj inny wątek oo eks, ale poprosiłam o skasowanie. Ten został.

https://www.netkobiety.pl/t71125.html

90

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Każde doświadczenie czegoś uczy. Osoby z Chad mają to do siebie, że w okresach remisji są do rany przyłóż i domyślam się, że taki jest również Twój (jeszcze) mąż. Ale, kiedy przychodzi górka, stają się nie do zniesienia - zdrady, upokarzanie partnera, kłamstwa … rzadko kto nadaje się do związku z taką osobą, a jeśli się nadaje, to zapewne ma i większe wymagania wobec partnera/partnerki. Jeśli uważasz, że potrzebujesz  terapii, to spróbuj. (ja osobiście wyznaję zasadę, że jak sam sobie nie pomogę, to nie pomoże mi nikt, ale może u Ciebie jest inaczej)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Grasse napisał/a:

Każde doświadczenie czegoś uczy. Osoby z Chad mają to do siebie, że w okresach remisji są do rany przyłóż i domyślam się, że taki jest również Twój (jeszcze) mąż. Ale, kiedy przychodzi górka, stają się nie do zniesienia - zdrady, upokarzanie partnera, kłamstwa … rzadko kto nadaje się do związku z taką osobą, a jeśli się nadaje, to zapewne ma i większe wymagania wobec partnera/partnerki. Jeśli uważasz, że potrzebujesz  terapii, to spróbuj. (ja osobiście wyznaję zasadę, że jak sam sobie nie pomogę, to nie pomoże mi nikt, ale może u Ciebie jest inaczej)

Gdybym odbyła terapię zaraz po tamtym związku,  pewnie byłabym dziś w innym miejscu. A tak to sobie sama utrudniam. Po prostu potrzebuje wygadać się fachowcowi.

W ogóle to mąż mówi że to JA chce odejść. A sam o tym też gadal. Boli mnie to ale nie da rady inaczej, nie wytrzymam. Karmie piersia i potem dziecko jest ciągle nieznośne. Praktycznie od urodzenia.

92 Ostatnio edytowany przez LullyMilly (2019-02-08 21:25:45)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:
Grasse napisał/a:

Każde doświadczenie czegoś uczy. Osoby z Chad mają to do siebie, że w okresach remisji są do rany przyłóż i domyślam się, że taki jest również Twój (jeszcze) mąż. Ale, kiedy przychodzi górka, stają się nie do zniesienia - zdrady, upokarzanie partnera, kłamstwa … rzadko kto nadaje się do związku z taką osobą, a jeśli się nadaje, to zapewne ma i większe wymagania wobec partnera/partnerki. Jeśli uważasz, że potrzebujesz  terapii, to spróbuj. (ja osobiście wyznaję zasadę, że jak sam sobie nie pomogę, to nie pomoże mi nikt, ale może u Ciebie jest inaczej)

Gdybym odbyła terapię zaraz po tamtym związku,  pewnie byłabym dziś w innym miejscu. A tak to sobie sama utrudniam. Po prostu potrzebuje wygadać się fachowcowi.

W ogóle to mąż mówi że to JA chce odejść. A sam o tym też gadal. Boli mnie to ale nie da rady inaczej, nie wytrzymam. Karmie piersia i potem dziecko jest ciągle nieznośne. Praktycznie od urodzenia.

Nasze nastroje udzielają się dzieciom.
Będę trzymać za Ciebie mocno kciuki. Wiem że nie chcesz takiego życia. I słusznie bo zasługujesz na wsparcie i poczucie bezpieczeństwa tym bardziej przy malutkim dziecku. Można sobie tłumaczyć różne zachowania złym dzieciństwiem czy choroba psychiczną. Ok. Ale czy Ciebie ktoś zapytał o Twoje problemy? Nie ma szacunku, stosuje przemoc i nie wspiera Cie w codziennych trudach. Wręcz dokłada zmartwień. Zobaczcie że wszystko się kręci wokół nich. Wszystko zależy od ich nastroju. Dzień masz ustawiony pod pana. Humor pod pana. Ja też tak miałam. Wiecznie się stresowalam czy dobrze powiem czy ton głosu mam wystarczająco miły czy mu zwrócić uwagę na coś czy milczeć żeby się nie kłócić.
Tak się nie da żyć... To jest jak na polu minowym.

93

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

LullyMilly Twoje slowa "Ale czy Ciebie ktoś zapytał o Twoje problemy? Nie ma szacunku, stosuje przemoc i nie wspiera Cie w codziennych trudach. Wręcz dokłada zmartwień. Zobaczcie że wszystko się kręci wokół nich. Wszystko zależy od ich nastroju. Dzień masz ustawiony pod pana. Humor pod pana. Ja też tak miałam. Wiecznie się stresowalam czy dobrze powiem czy ton głosu mam wystarczająco miły czy mu zwrócić uwagę na coś czy milczeć żeby się nie kłócić."
To sedno sprawy, puenta, najdokładniejszy opis naszego zycia. Podpisuje sie dwoma rekami

94

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Aaannaaa napisał/a:

LullyMilly Twoje slowa "Ale czy Ciebie ktoś zapytał o Twoje problemy? Nie ma szacunku, stosuje przemoc i nie wspiera Cie w codziennych trudach. Wręcz dokłada zmartwień. Zobaczcie że wszystko się kręci wokół nich. Wszystko zależy od ich nastroju. Dzień masz ustawiony pod pana. Humor pod pana. Ja też tak miałam. Wiecznie się stresowalam czy dobrze powiem czy ton głosu mam wystarczająco miły czy mu zwrócić uwagę na coś czy milczeć żeby się nie kłócić."
To sedno sprawy, puenta, najdokładniejszy opis naszego zycia. Podpisuje sie dwoma rekami


Wszystko zależy od nich... Tylko czy tak powinno być? Jesteśmy odrębnymi osobami też mamy swoje smutki i rozterki i jestem przekonana że oni nie poswiecaja nawet minuty by to analizować czy zrozumieć nasze uczucia. Gówno ich to obchodzi po prostu. Cieszę się że to już za mną ale z drugiej strony zmarnowalam kilka lat na te przepychanki. Zmarnowalam moje piękne cenne dni i godziny na analizę zachowan i na kłótnie z tym cymbalem. Teraz mam mniejsze poczucie wartości niż kiedykolwiek. Brak szans na normalny dom. Będę się leczyc jeszcze ze 2 lata z tego związku. Zrujnowal moje marzenia bo wiecznie zabieral moja energię. Tyle energii co ja włożyłam w ten związek to chyba by elektrownie zasilila. Jeszcze mnie czeka rozwód. Podział majątku i opieki.
Tyle zdrowia mi zepsuł. A on jak wolny konik polny pomyka sobie po klubach i na piwka z kolegami. Dziś to jestem zła na to wszystko.

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Boze to nie bedzie takie proste...

Wrócił ze szkoły i hasło, ze właściwie czemu my mamy mieszkać osobno. Sam to proponował a teraz jakby inny pomysł. No przecież była przemoc tak? Tamta noc. To wyszło,  że ja też nad nim stałam i mowilam no zrób to, zrob. Wiem,  że mu oddalam, ale to były nerwy. Dlatego mówię że nie chce takiego życia dla dziecka.

Mowil ze nie dałam mu szans na rozpoczęcie terapii. A co mi po tym, skoro mnie uderzył? Mówię o co mu chodzi, a on ze może jeszcze do siebie wrócimy.  Mówię że nie,  bo będzie się szerzyć dalsza patologia. W takim razie będziemy sobie mieszkać razem powiedział. Aha, wcześniej czy przestałam go kochać wtedy i wtedy, znowu to samo.

Wrócić do siebie ?? Czy on zwariował? To że ja też mu oddałam i się szarpalam wykorzystuje jakbym byla taka sama. Sam miał patole i nie wiem na co liczy,  chyba na cudowne ozdrowienie

96 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-08 23:19:53)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

To wychodzi na to, że każda z nas ma męża z chorobą dwubiegunową. Kiedyś czytałam oznaki i też myślałam, że mój to ma. W sumie niewiele się to różni od psychopaty. To chyba tylko specjalista potrafi stwierdzić.
Aannaaa u mnie też tak jest z dziećmi, mąż też potrafi tak się do nich odezwać - widzę, że tekst "nie interesuj się" mają wspólny.

97 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-09 01:16:19)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

U mnie te teksty to na razie wszystko na co sobie pozwolil. Chce odejsc, zeby nie dochodzilo do gorszych rzeczy i zeby maly nie uslyszal czegos gorszego.
Kobietko ja Ci naprawdę współczuję, moj jak zaczyna wojowac to wojuje. Jak jest dobry, to jest dobry. I tak mam ciezko, ale Twoj zmienia zdanie co 5 minut, tego sie obawialam. Ja sie powaznie o Ciebie martwie, bo widac, ze drąży niektóre tematy az za bardzo. Za duzo chyba o tym wszystkim mysli. Z jednej strony to chyba dobrze (moj nie ma wiekszych przemyslen po awanturach, myśli ze seks nas "pogodzi" i dalej bedzie sielanka), ale jesli on Cie potrafi obudzić w srodku nocy... i potem takie rzeczy... naprawde sie martwie, żeby mu cos glupiego do lba nie strzelilo sad

PS. Jak piszesz unikaj emotek. A jesli masz gotowy tekst skopiuj go przed wysłaniem posta. Ja pisze z tel i czasem nawet jak nie skopiuje (tez mialam duzo problemów technicznych), to klikam wyslij i pojawia sie info, ze nie mam uprawnień do strony i mnie wylogowuje. Wtedy cofam sie na poprzednia strone i kopiuje tekst, loguje sie i zrobione.

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Spójrzcie na godzinę. W sumie coś tu szwankuje, bo jak pisze jest godzina do przodu wpisana, ale i tak cholernie późno. Zrobiłam sobie herbatki ziołowej na spanie i nerwy.

Aniu, co 5 minut zmiana zdania. Tak jest. Mówienie że już dawno go nie kocham. Zaczął mnie znowu macac a ja na to ze ma przestać. Łapy wciska gdzie nie trzeba. No ja byłam agresywna, to przecież jestem na równi z nim.
Znowu pytania, nie kochasz mnie? Wkurzyłam się i mówię nie. Chcesz ze mna być? Nie. No to już ze go oszukiwalam, że mi zegar biologiczny tykal, a kto mnie ciągle na dziecko namawiał? On od początku praktycznie! I jak już chcialam to teraz jestem najgorsza. Mówię mu, że miałam uczucie,  to że mam zamknąć ryja. Na co ja, że właśnie tego nie chce dla dziecka.

Poza tym mówię mu, że wg niego może jeszcze do siebie wrócimy, a mówił mi o seks kontach. To jak to, pisze do bab o seks a jakbyśmy do siebie wrócili urwie te kontakty? A jak nie to nadal będą? On na to, że przecież nie jesteśmy to co mi do tego co on robi. Więc ja, że w takim razie ja nie będę z towarem przechodnim. Że widzę ile dla niego to znaczy. Wiem że jest zraniony,  nie wiem co ma już robić, ale nadal obraża, przeklina,  i zamiast spać bo musi o 7 wstawać, pisze na komórce 2 h, domyślam się co takiego, bo nie wierzę że z kolegą. Jak będzie dobrze to nie pójdzie na seks, jak nie to tak? Jakbyscie to zrozumieli?

Myśli, że ktoś mnie popchnal do tej decyzji. Ale ja już sama długo nie wytrzymywalam. A on dalej naciska, z kim pisze, ile osob wie. Sam mowil jego znajomym, wiec ja tez moge, ale decyzja ostateczna padla jak wyladowalam na ziemi uderzajac o szafe. Mwoie mu, ze mial patologie w domu, ze byl zly na eksa ze mi urzadzal patole, a sam ja dalej chce tworzyć.

Aniu, Twój temat rzucił mi się w oczy, nie wiem czy był.na.glownej, ale znowu zaczęłam wtedy w moim pisac. Dzieki za wskazowki. Może kiedyś nawet sie spotkamy, choć ja chyba z drugiego końca Polski:)

Wracając, jest do d.. ja muszę ciągle czuć się winna, bo to ja chce konca, bo ja nie kocham, bo ja byłam też agresywna, bla bla. Nie cierpię się tak czuć.

99

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Były rękoczyny, uderzył cię a ty dalej rokminiasz jego postępowanie...zajmij się rozwodem i zapewnieniem bezpieczeństwa sobie i dziecku a nie rozmyślaniem nad tym typkiem.

100

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Aannaaa widzę, że nasi mężowie są bardzo podobni. Te same teksty, te same sposoby działania.

101

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Tonia80 napisał/a:

Ja tak nie chcę żyć.

To tak nie żyj. Ktoś cię zmusza? Zamiast tu siedzieć zmień swoje życie.

102

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
jaanna napisał/a:
Tonia80 napisał/a:

Ja tak nie chcę żyć.

To tak nie żyj. Ktoś cię zmusza? Zamiast tu siedzieć zmień swoje życie.


Jaanna, dziękujemy za rady. Moze zle odebralam, dlatego nie bede oceniac, ale pachnie mi tu ironia. Tak jakbyśmy nie chciały tego zrobić. Ale czasem nie da się od razu. Może nie brzmi ta rada zle, ale my wiemy że mamy zmienić nasze życie. Nie wydaje mi sie, abyś caly wątek przeczytała.

Wiecie co, on na serio chyba wczoraj kogoś szukał. Myślałam że sam się ogłasza, bo jak spał kliknelam na telefon. Jest taki portal, ogłoszenia drobne jakby, gdzie jedną z kategorii jest erotyka. Są zdjęcia itd. Jakieś zdjęcie zrzucił na ekran, poszło do folderu mój sejf. Tyle zobaczyłam bo nie umiem odblokować tel. I klikał dużo przed spaniem.

Swinia do potęgi. Jeszcze rano mnie chce dotykać. Powiedziałabym mu że wiem to, ale każe mi swój telefon pokazać. Oczywiście nie muszę,  ale będzie kłótnia i będzie krzyk, że go obgaduje. Ale nie wiem czy wytrzymam jak będzie się chcieć macac. Mogę udawać jakoś ze nie widziałam, ale nie chce tej hipokryzji czuć.

Wychodzi z założenia, że ja mu dam od czasu do czasu może jeszcze , moze do siebie wrócimy, wiec sobie na seks może chodzic. I nic nie dają tłumaczenia, że to jest nie w porządku. Bo nie jesteśmy razem. Czyli ze każdy facet chodzi zaraz na seks do innych, jak kobieta z nim zerwie? Nawet taki co jeszcze jest małżeństwie? Może jacyś panowie się wypowiedza.

103

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:
jaanna napisał/a:
Tonia80 napisał/a:

Ja tak nie chcę żyć.

To tak nie żyj. Ktoś cię zmusza? Zamiast tu siedzieć zmień swoje życie.


Jaanna, dziękujemy za rady. Moze zle odebralam, dlatego nie bede oceniac, ale pachnie mi tu ironia. Tak jakbyśmy nie chciały tego zrobić. Ale czasem nie da się od razu. Może nie brzmi ta rada zle, ale my wiemy że mamy zmienić nasze życie. Nie wydaje mi sie, abyś caly wątek przeczytała.

Tak Kobietko Jana sama jest skrzywdzoną kobietą i próbuje lepiej się poczuć wytykając innym. Udziela się dziś od rana na większości tematów i tam pisze swoje kąsliwe uwagi, więc proszę was wszystkie o ignorowanie jej postów.

104

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Toniu mozesz sobie ignorowac fakty.
A moje zdanie nigdy się nie zmieni, nie mozna pozwolić sie traktować gorzej niz psa i zyc w patologii, sama dobrze o tym wiesz.
Szkoda czasu

105

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
jaanna napisał/a:

Toniu mozesz sobie ignorowac fakty.
A moje zdanie nigdy się nie zmieni, nie mozna pozwolić sie traktować gorzej niz psa i zyc w patologii, sama dobrze o tym wiesz.
Szkoda czasu

Więc może gdyby było inaczej napisane, w innym tonie, lepiej byłoby odebrane.

Jak tam nocka kobietki? Mi herbatka nie pomogła.

106

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Tonia80 napisał/a:

To wychodzi na to, że każda z nas ma męża z chorobą dwubiegunową. Kiedyś czytałam oznaki i też myślałam, że mój to ma. W sumie niewiele się to różni od psychopaty. To chyba tylko specjalista potrafi stwierdzić.

Wbrew pozorom - różni się. Psychopata ma wyłączone obszary mózgu odpowiadające za emocje. I jest doskonałym manipulantem. Choroby psychiczne są w uproszczeniu przeciwieństwem psychopatii, tam emocjonalność jest nienaturalnie powiększona.

107

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Dzięki, tak myślałam, że jakaś istotna różnica musi być. To mój mąż jednak bardziej pasuje do opisu osoby psychopatycznej.

108 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-10 01:19:02)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

To ja już zglupialam. Mój jest manipulantem, ale jest zdolny do uczuc wyższych. Do współczucia, empatii. Szkoda tylko, że jak wpada w szal, to zupełnie tego nie kontroluje.

Kobietki, polecam kąpiele z solami morskimi. Połóż córeczkę spać. Jak mocno zaśnie, polez w wannie ile możesz, nie myśl o niczym. Pij meliske. Słuchaj duuuzo muzyki, która Cię odpręża. Wyjdź z domu jak najczęściej. To co on mówi wpuszczaj jednym uchem, drugim wypuszczaj, jeśli już się zdecydowałas na rozstanie. Nie bierz do siebie tego, co on mówi, nie analizuj. On tego chce, żebyś Ty się zadreczala. On jest chory, jemu pomogą w szpitalu. Ty pomóż sobie i dziecku spokojnie i normalnie spędzać czas. Ten czas to nasze życie przecież. Pozdrawiam cieplutko i pisz co u Ciebie na bieżąco.

109

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Czytałam o tych kapielach, nawet świeczki zapaliłam, ale co z tego jak dziennie coś jest.

Wczoraj pojechał na miasto, niby pytał czy będę pytać co robił, ja w sumie myslalam ze już jedzie z kimś się spotkać. Potem dzwonił mi kilka razy czy czegoś mi nie kupic Itd. Wieczorem chwilę posiedzielismy, niby gadaliśmy normalnie. A potem że mam iść.

I znowu mnie obudził.. przed 1, że klamalam, że kto mnie pierd... masakra,  wyszłam mówię mu co znowu,  zaczął mówic ze go nie kocham znowu.  A o 3 znowu pobudka, mam wypierd.. Że zamknąć ryja,  że oszukuje,  da mi minimum pieniędzy bo nie będzie frajerem,  ja leżę a on mi takie rzeczy. Moja samoocena lezy na dnie.

110

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

On jest poważnie chory psychicznie. Słuchaj, ja też nie mam kolorowo, ale jak już się kładę to śpię i nikt oprócz dziecka mnie nie budzi. Ja bym uciekła na Twoim miejscu. Kiedy Ty jedziesz do Polski? Może dasz radę wyjechać szybciej? Boje się o Ciebie, że coś Ci w końcu zrobi. On siedzi i myśli Bóg wie o czym, potem Cię napada. Uciekaj stamtąd jak najszybciej.

111

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Bo on sie dał sfrajerzyc, że ja kończę małżeństwo,  a " nie wolno go przerywać, nieładnie " , mówił że jestem po j...matka i jak się zbierałam to ze mam na dziecko uważać. A ja, że zawsze uwazam i o Co chodzi,  a on ze mi nie ufa, że skończmy to jak najszybciej , że mam brać dziecko i spadać bo się wiecznie zbieram, że dobrze mi tak że mnie obudził w nocy. Do Polski za tydzień niby razem ale nie wiem jak to załatwić wszystko

112

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Jedziecie samochodem? Nie wiem, moze dasz rade jakos zagrac dobra mine do zlej gry jeszcze przez ten tydzien, dopoki nie bedziesz z dzieckiem bezpieczna w Polsce. Z tego, co pamietam, to zostajesz tam dłużej niz on tak?
Moze mu powiedz, żeby na razie nie zaczynal, ze jak odpoczniecie w Polsce i sobie wszystko przemyslicie, to wtedy porozmawiacie na spokojnie. Zeby on sie trochę uspokoil i Ci nie szalal. Zeby w trasie nie bylo jakiejs afery. Chyba ze lecicie samolotem?

113

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Jezu jakie głupoty znowu. Jestem samolubna. Należało mi się to co zrobił w nocy i rano. Czy dam mu ten telefon a ja dostanę stary to on tego sprzeda. Że usunie moje miesięczne doładowanie telefonu z konta żebym sobie sama kartę kupowała. Że ja go męczę. Że mówię mamie ze go nie kocham. Że chodź na seks a będzie dobrze. Że nie chce mnie skrzywdzić.  A ja na to ze to robi przecież

Później zrobił się normalny , zawiezie nas na urlop autem, będzie u swojej rodziny też,  że nie chce do mnie źle, i takie tam. Że wariuje i nie rozumie tego dlaczego tak robi. Ale co zdążył powiedzieć to jego. Masakra jaki rollercoaster. Jeszcze mi chciał wejść do łazienki jak prysznic brałam. Dobrze że na klucz zamknęłam.

Jutro idziemy razem do tego lekarza. Spytał czy jakby był zdrowy czy wrócę. Nie , nie wrócę. Juz nie czuje tego a poza tym kto szuka już przygód w necie nie kończąc związku formalnie?

114

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Jezu jakie głupoty znowu. Jestem samolubna. Należało mi się to co zrobił w nocy i rano. Czy dam mu ten telefon a ja dostanę stary to on tego sprzeda. Że usunie moje miesięczne doładowanie telefonu z konta żebym sobie sama kartę kupowała. Że ja go męczę. Że mówię mamie ze go nie kocham. Że chodź na seks a będzie dobrze. Że nie chce mnie skrzywdzić.  A ja na to ze to robi przecież

Później zrobił się normalny , zawiezie nas na urlop autem, będzie u swojej rodziny też,  że nie chce do mnie źle, i takie tam. Że wariuje i nie rozumie tego dlaczego tak robi. Ale co zdążył powiedzieć to jego. Masakra jaki rollercoaster. Jeszcze mi chciał wejść do łazienki jak prysznic brałam. Dobrze że na klucz zamknęłam.

Jutro idziemy razem do tego lekarza. Spytał czy jakby był zdrowy czy wrócę. Nie , nie wrócę. Juz nie czuje tego a poza tym kto szuka już przygód w necie nie kończąc związku formalnie?


Sluchaj to że on szuka kobiet w internecie to jest już najmniejszy Twój problem. Niech szuka całe szczęście bo może szybciej da Ci spokój.
Ty się musisz uspokoić. Musisz się wyciszyć teraz. Wiem że to trudne jak taki człowiek urządza takie cyrki ale musisz się skupić na tym jak odejść i jak przetrwać ten czas do urlopu. Zbieraj siły. Nie dyskutuj z nim. Wiem że chcesz mu przekazać swoje racje i uczucia ale to nie ma sensu. Pogadaj do ściany to będzie tak samo.

115

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
LullyMilly napisał/a:
kobietka taka 123 napisał/a:

Jezu jakie głupoty znowu. Jestem samolubna. Należało mi się to co zrobił w nocy i rano. Czy dam mu ten telefon a ja dostanę stary to on tego sprzeda. Że usunie moje miesięczne doładowanie telefonu z konta żebym sobie sama kartę kupowała. Że ja go męczę. Że mówię mamie ze go nie kocham. Że chodź na seks a będzie dobrze. Że nie chce mnie skrzywdzić.  A ja na to ze to robi przecież

Później zrobił się normalny , zawiezie nas na urlop autem, będzie u swojej rodziny też,  że nie chce do mnie źle, i takie tam. Że wariuje i nie rozumie tego dlaczego tak robi. Ale co zdążył powiedzieć to jego. Masakra jaki rollercoaster. Jeszcze mi chciał wejść do łazienki jak prysznic brałam. Dobrze że na klucz zamknęłam.

Jutro idziemy razem do tego lekarza. Spytał czy jakby był zdrowy czy wrócę. Nie , nie wrócę. Juz nie czuje tego a poza tym kto szuka już przygód w necie nie kończąc związku formalnie?


Sluchaj to że on szuka kobiet w internecie to jest już najmniejszy Twój problem. Niech szuka całe szczęście bo może szybciej da Ci spokój.
Ty się musisz uspokoić. Musisz się wyciszyć teraz. Wiem że to trudne jak taki człowiek urządza takie cyrki ale musisz się skupić na tym jak odejść i jak przetrwać ten czas do urlopu. Zbieraj siły. Nie dyskutuj z nim. Wiem że chcesz mu przekazać swoje racje i uczucia ale to nie ma sensu. Pogadaj do ściany to będzie tak samo.

Święta racja, to jak mówienie do słupa. Na razie udawaj, że odpuściłaś bo ci nie daje spać. A brak snu też wypacza myslenie. Uciekaj od niego, to jest chory człowiek i moim zdaniem nigdy nie wyzdrowieje.

116 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-02-11 10:08:47)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Gadaliśmy wczoraj do bardzo późna. Doszliśmy do wniosku, że faktycznie będzie lepiej jak zostanę w Polsce i to na dłużej,  tzn.na stałe, już w tym roku. On wynajmie mniejsze mieszkanie tam gdzie pracuje (ma teraz 15km dojazdu i ciągle światła po drodze). Bedzie się leczyć. Chodzic do szkoły. Pytałam czy da radę, on ze tak, mam się nie martwić. Stacjonarnie nie chce iść.

Stwierdziliśmy, że kompletnie do siebie nie pasujemy. Że się nie dobralismy. Że on chciał mieć rodzinę bo tak jest właściwie. Mówię, ze gdyby mnie kochał tak naprawdę nawet by nie myślał o innych kontaktach. A on powiedział,  że  mnie nie kocha. Że mu na mnie nie zależy. Nie patrzył mi wtedy jednak w oczy tylko był odwrócony. Dopytywalam od kiedy, czy może powtórzyć, na co on ze co mnie to obchodzi, mam się nie interesować .. Że co? Albo specjalnie tak mówił, albo nie chce mnie ranić, albo już sama nie wiem co. Powiedział  że nie wie co to miłość. Naprawdę nie wiem w co już mu wierzyć. W każdym razie ja jestem za powrotem do domu całym sercem, mamy duże podwórko, jest trochę osób w domu , moi przyjaciele niedaleko.. Powiedział że odzyje, a ja wiem ze tak będzie. Chce zacząć jednak od terapii. Jak bylam z eksem bylam dwa razy niedaleko mojego miejsca zamieszkania,  chciałabym znowu to kontynuować. Bo od tego raczej powinnam zacząć. I powoli szukać nowej pracy.

Nie wiem czy nie jestem egoistka. Pytałam go dalej od kiedy mnie nie kocha itd. Mówił wtedy że myślę tylko o sobie i jestem samolubna. Mój eks mówił też że go nie wspieram i jestem samolub. W czym taka jestem? Może w trakcie związku taka bylam? Nie mam pojęcia.

Oby ta wizyta coś dzisiaj dała. 

W ogóle to mówił mi że chciałby teraz mieć blondynke. Mówię mu że lepiej żeby na razie nikogo nie miał,  ale zrobi jak chce. A on mi, że życzy mi abym znalazła kogoś kogo naprawdę pokocham i będę wiedziała że to on. Że na to zasługuje zeby być szczęśliwa.

Kurczę boję się że on za chwilę znowu zmieni zdanie.

117

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Gadaliśmy wczoraj do bardzo późna. Doszliśmy do wniosku, że faktycznie będzie lepiej jak zostanę w Polsce i to na dłużej,  tzn.na stałe, już w tym roku. On wynajmie mniejsze mieszkanie tam gdzie pracuje (ma teraz 15km dojazdu i ciągle światła po drodze). Bedzie się leczyć. Chodzic do szkoły. Pytałam czy da radę, on ze tak, mam się nie martwić. Stacjonarnie nie chce iść.

Stwierdziliśmy, że kompletnie do siebie nie pasujemy. Że się nie dobralismy. Że on chciał mieć rodzinę bo tak jest właściwie. Mówię, ze gdyby mnie kochał tak naprawdę nawet by nie myślał o innych kontaktach. A on powiedział,  że  mnie nie kocha. Że mu na mnie nie zależy. Nie patrzył mi wtedy jednak w oczy tylko był odwrócony. Dopytywalam od kiedy, czy może powtórzyć, na co on ze co mnie to obchodzi, mam się nie interesować .. Że co? Albo specjalnie tak mówił, albo nie chce mnie ranić, albo już sama nie wiem co. Powiedział  że nie wie co to miłość. Naprawdę nie wiem w co już mu wierzyć. W każdym razie ja jestem za powrotem do domu całym sercem, mamy duże podwórko, jest trochę osób w domu , moi przyjaciele niedaleko.. Powiedział że odzyje, a ja wiem ze tak będzie. Chce zacząć jednak od terapii. Jak bylam z eksem bylam dwa razy niedaleko mojego miejsca zamieszkania,  chciałabym znowu to kontynuować. Bo od tego raczej powinnam zacząć. I powoli szukać nowej pracy.

Nie wiem czy nie jestem egoistka. Pytałam go dalej od kiedy mnie nie kocha itd. Mówił wtedy że myślę tylko o sobie i jestem samolubna. Mój eks mówił też że go nie wspieram i jestem samolub. W czym taka jestem? Może w trakcie związku taka bylam? Nie mam pojęcia.

Oby ta wizyta coś dzisiaj dała. 

W ogóle to mówił mi że chciałby teraz mieć blondynke. Mówię mu że lepiej żeby na razie nikogo nie miał,  ale zrobi jak chce. A on mi, że życzy mi abym znalazła kogoś kogo naprawdę pokocham i będę wiedziała że to on. Że na to zasługuje zeby być szczęśliwa.

Kurczę boję się że on za chwilę znowu zmieni zdanie.

Nie wierz mu w żadne słowo, wszystko to manipulacja i próba sprawienia Ci przykrości. Jedynie co powiedział zgodnie z prawdą to to, że nie wie co to miłość.
Mój psychomąż też raz mówi, że mnie kocha i jest ze mną szczęśliwy (no nie dziwię się, wszystko ma podane na tacy a jak ma zły humor to może po mnie pojeździć) a raz mówi, że jest ze mną z przywiązania i ze względu na dzieci a tak naprawdę to mnie nie kocha i chciałby mieć teraz młodszą kobietę (oboje jesteśmy przed 40tką), często mi powtarza że marzy mu się 20latka. Do tego często wytyka mi mój wygląd (dodam, że jestem szczupła, wręcz chuda ale nie jestem wysportowana, bo nie mam czasu przy dwójce małych dzieci). Twierdzi, że ma za dużo kg a potem dodaje, że w sumie jestem już stara, urodziłam dwójkę dzieci to już lepiej wyglądać nie będę. A on chce młodą, bardzo szczupłą 20latkę, która będzie super kochanką.
Wczoraj mi zakomunikował, że powinnam się cieszyć, że mnie nie bije bo każdy inny facet na jego miejscu by mi przypie...ł za moje zachowanie (tak tez twierdzą jego koledzy gdy z nimi o mnie rozmawia).
Także o czym my tu rozmawiamy?

118

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Tonia80 napisał/a:
kobietka taka 123 napisał/a:

Gadaliśmy wczoraj do bardzo późna. Doszliśmy do wniosku, że faktycznie będzie lepiej jak zostanę w Polsce i to na dłużej,  tzn.na stałe, już w tym roku. On wynajmie mniejsze mieszkanie tam gdzie pracuje (ma teraz 15km dojazdu i ciągle światła po drodze). Bedzie się leczyć. Chodzic do szkoły. Pytałam czy da radę, on ze tak, mam się nie martwić. Stacjonarnie nie chce iść.

Stwierdziliśmy, że kompletnie do siebie nie pasujemy. Że się nie dobralismy. Że on chciał mieć rodzinę bo tak jest właściwie. Mówię, ze gdyby mnie kochał tak naprawdę nawet by nie myślał o innych kontaktach. A on powiedział,  że  mnie nie kocha. Że mu na mnie nie zależy. Nie patrzył mi wtedy jednak w oczy tylko był odwrócony. Dopytywalam od kiedy, czy może powtórzyć, na co on ze co mnie to obchodzi, mam się nie interesować .. Że co? Albo specjalnie tak mówił, albo nie chce mnie ranić, albo już sama nie wiem co. Powiedział  że nie wie co to miłość. Naprawdę nie wiem w co już mu wierzyć. W każdym razie ja jestem za powrotem do domu całym sercem, mamy duże podwórko, jest trochę osób w domu , moi przyjaciele niedaleko.. Powiedział że odzyje, a ja wiem ze tak będzie. Chce zacząć jednak od terapii. Jak bylam z eksem bylam dwa razy niedaleko mojego miejsca zamieszkania,  chciałabym znowu to kontynuować. Bo od tego raczej powinnam zacząć. I powoli szukać nowej pracy.

Nie wiem czy nie jestem egoistka. Pytałam go dalej od kiedy mnie nie kocha itd. Mówił wtedy że myślę tylko o sobie i jestem samolubna. Mój eks mówił też że go nie wspieram i jestem samolub. W czym taka jestem? Może w trakcie związku taka bylam? Nie mam pojęcia.

Oby ta wizyta coś dzisiaj dała. 

W ogóle to mówił mi że chciałby teraz mieć blondynke. Mówię mu że lepiej żeby na razie nikogo nie miał,  ale zrobi jak chce. A on mi, że życzy mi abym znalazła kogoś kogo naprawdę pokocham i będę wiedziała że to on. Że na to zasługuje zeby być szczęśliwa.

Kurczę boję się że on za chwilę znowu zmieni zdanie.

Nie wierz mu w żadne słowo, wszystko to manipulacja i próba sprawienia Ci przykrości. Jedynie co powiedział zgodnie z prawdą to to, że nie wie co to miłość.
Mój psychomąż też raz mówi, że mnie kocha i jest ze mną szczęśliwy (no nie dziwię się, wszystko ma podane na tacy a jak ma zły humor to może po mnie pojeździć) a raz mówi, że jest ze mną z przywiązania i ze względu na dzieci a tak naprawdę to mnie nie kocha i chciałby mieć teraz młodszą kobietę (oboje jesteśmy przed 40tką), często mi powtarza że marzy mu się 20latka. Do tego często wytyka mi mój wygląd (dodam, że jestem szczupła, wręcz chuda ale nie jestem wysportowana, bo nie mam czasu przy dwójce małych dzieci). Twierdzi, że ma za dużo kg a potem dodaje, że w sumie jestem już stara, urodziłam dwójkę dzieci to już lepiej wyglądać nie będę. A on chce młodą, bardzo szczupłą 20latkę, która będzie super kochanką.
Wczoraj mi zakomunikował, że powinnam się cieszyć, że mnie nie bije bo każdy inny facet na jego miejscu by mi przypie...ł za moje zachowanie (tak tez twierdzą jego koledzy gdy z nimi o mnie rozmawia).
Także o czym my tu rozmawiamy?

Kobietko tego nie można nazwać rozmową. Tak rozmowy nie wyglądają normalne to mi przypomina jakieś chaotyczne próby dobicia Ciebie i Twojej samooceny. Daj sobie spokój naprawdę.
Wiem że chciałabyś żeby padł na kolana że łzami w oczach i prosił o wybaczenie. Żeby prosił o szansę i poszedł na terapię. Nic takiego się nie stanie. Problem w tym że psychopata nie dopuszcza do siebie żadnego poczucia winy. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Nawet jeżeli mówi że rozumie to nie rozumie. Założymy się że pomimo tego co mówił i waszej długiej rozmowy to do końca tygodnia obudzi Cie przynajmniej raz w nocy z pretensjami? On te ustalenia i wnioski pamięta przez godz a za chwilę zrobi dokładnie to samo...

119

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Lullymilly dokładnie. U nas też w trakcie rozmów o rozwodzie dowiaduję się, że on nie ma sobie nic do zarzucenia.

120

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Nie wierz mu w żadne słowo, wszystko to manipulacja i próba sprawienia Ci przykrości. Jedynie co powiedział zgodnie z prawdą to to, że nie wie co to miłość.
Mój psychomąż też raz mówi, że mnie kocha i jest ze mną szczęśliwy (no nie dziwię się, wszystko ma podane na tacy a jak ma zły humor to może po mnie pojeździć) a raz mówi, że jest ze mną z przywiązania i ze względu na dzieci a tak naprawdę to mnie nie kocha i chciałby mieć teraz młodszą kobietę (oboje jesteśmy przed 40tką), często mi powtarza że marzy mu się 20latka. Do tego często wytyka mi mój wygląd (dodam, że jestem szczupła, wręcz chuda ale nie jestem wysportowana, bo nie mam czasu przy dwójce małych dzieci). Twierdzi, że ma za dużo kg a potem dodaje, że w sumie jestem już stara, urodziłam dwójkę dzieci to już lepiej wyglądać nie będę. A on chce młodą, bardzo szczupłą 20latkę, która będzie super kochanką.
Wczoraj mi zakomunikował, że powinnam się cieszyć, że mnie nie bije bo każdy inny facet na jego miejscu by mi przypie...ł za moje zachowanie (tak tez twierdzą jego koledzy gdy z nimi o mnie rozmawia).
Także o czym my tu rozmawiamy?

Docinkami odnoszącymi się do Waszego wieku się nie przejmuj wink Nie żyjemy w XIX-stym stuleciu, teraz 20 lat to dziecko, a 35-40 kwiat wieku. Naprawdę możesz jeszcze znaleźć normalnego faceta, tacy jeszcze istnieją wink Problemem, mogą być dzieci, w jakim są wieku?

121 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-11 15:26:52)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Są jeszcze małe,  niecałe 2 lata i 5 lat. Także w kwestii randek jestem na razie mało dyspozycyjna.
No i strach jakiś jest, wiadomo, że w tym wieku każdy ma już jakaś przeszłość.
Gdzie poznać takiego faceta? W markecie w kolejce, w przedszkolu w szatni czy w przychodni czekając z chorym dzieckiem do lekarza. Mam ograniczone pole działania. Nigdzie nie wychodzę, nie bywam. Chyba, że jak wieść się rozniesie to sami będą pukać do drzwi wink

122

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Które starsze, chłopiec czy dziewczynka?

123

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Grasse mam dwóch chłopców.

124

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Tonia80 napisał/a:

Grasse mam dwóch chłopców.

Chłopiec dwuletni jeszcze nie wie co się dzieje, ale u pięciolatka pewne męskie instynkty już się ujawniają. Tak więc, dla chłopca widok ojca źle traktującego matkę jest - odważyłbym się powiedzieć - bardziej traumatycznym przeżyciem niż dla dziewczynki (nie może się pogodzić z własną bezradnością wobec ojca tyrana itp.). Żyjemy w takich dziwnych czasach, gdzie jest wypaczony feminizm, incele, solidarność jajników/plemników itp., ale biologii się nie oszuka i na poziomie najprymitywniejszych instynktów samcza rywalizacja o samicę bierze górę. Tak więc, akceptacja nowego partnera przez chłopca jest trudniejsza niż przez dziewczynkę ale, podejrzewam, że u starszego synka powoli nakręca się nienawiść do ojca, więc nowy partner nie powinien być zklasyfikowany jako intruz.

Przede wszystkim myśl o sobie. Wbrew temu, co mówi Twój mąż, jesteś jeszcze młodą kobietą (domyślam się, że w Twoim nicku jest zawarty rocznik ) i masz szansę na udany związek. Nie szukaj ojczyma dla swoich synów (tak się robiło w czasach, gdy mężczyźni masowo ginęli na wojnach) a partnera dla siebie. Jeśli będą widzieli, że jesteś z nim szczęśliwa, na pewno go polubią. I ważne, żebyś to okazywała swojemu nowemu partnerowi - jeśli mężczyzna ma zasady i wyczuje, że "oddajesz mu się", ze względu na swoje dzieci, prawdopodobnie spłoszy się i ucieknie. A druga kwestia, bardziej prozaiczna, po prostu nie bój się młodszego partnera. Przekonanie, że mężczyzna ma być starszy to zdobycz patriarchalnego modelu społecznego. (nie przepadam za feministkami, ale tutaj jestem zmuszony użyć ich słowniczka) Takie pary naprawdę potrafią być szczęśliwe i żyć razem do grobowej deski. No i pomijam, że łatwiej będzie się takiemu zakumplować z Twoimi chłopakami wink

Więc podsumowując wywód, po prostu zacznij żyć dla siebie. Zostawiaj chłopaków z babcią/ciocią/dziadkiem/wujkiem i idź w świat. Zacznij poznawać nowych ludzi, chodzić na imprezy nie przejmując się, że ktoś będzie od Ciebie te kilka lat młodszy, na nowo poczuj się atrakcyjną. I na pewno spotkasz kogoś z kim będziesz szczęśliwa. I Twoje chłopaki również.

125 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-11 20:25:14)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Grasse z rocznikiem trafiłeś, trudne nie było wink. To co piszesz jest mi bliskie bo przerabiałam to na terapii DDA, o wzorcach żeńskich i męskich dla dzieci. Masz coś wspólnego z psychoterapią? Nie będę szukać ojczyma dla chłopaków, chcę partnera dla siebie. Ale na razie muszę się skupić na rozwodzie, potem na ułożeniu życia we trójkę i lizaniu ran a miłość może sama przyjdzie z czasem. Nie będę się spieszyć. Młodszy może być, nie mam nic przeciwko wink
Dziś znalazłam paragon i kopertę, mój nieostrożny psychomaz kupił sobie żel intymny. Raczej nie dla nas (nie używaliśmy nigdy), bo się nie pochwalił. Po żelu nie ma nigdzie śladu, gdzieś go schował. A paragon znalazłam przypadkiem, wypadł z torby z zakupami, które zrobił. Koperta leżała na wierzchu w śmietniku. Kolejny powód, który mnie utwierdza w mojej decyzji. Sam sobie kręci bat na siebie. Nawet nie zrobiło to na mnie wrażenia, jeszcze miesiąc temu zrobiłabym awanturę i uwierzyła w mętne tłumaczenia.

126

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Mamy diagnozę. Faktycznie,  dwubiegunówka. Następna wizyta to lekarstwa i objaśnienie ich działania, skutków ubocznych. Po pół roku terapia u psychiatry.

Bardzo się cieszę na Polskę:)

127 Ostatnio edytowany przez LullyMilly (2019-02-11 21:07:54)

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
Tonia80 napisał/a:

Grasse z rocznikiem trafiłeś, trudne nie było wink. To co piszesz jest mi bliskie bo przerabiałam to na terapii DDA, o wzorcach żeńskich i męskich dla dzieci. Masz coś wspólnego z psychoterapią? Nie będę szukać ojczyma dla chłopaków, chcę partnera dla siebie. Ale na razie muszę się skupić na rozwodzie, potem na ułożeniu życia we trójkę i lizaniu ran a miłość może sama przyjdzie z czasem. Nie będę się spieszyć. Młodszy może być, nie mam nic przeciwko wink
Dziś znalazłam paragon i kopertę, mój nieostrożny psychomaz kupił sobie żel intymny. Raczej nie dla nas (nie używaliśmy nigdy), bo się nie pochwalił. Po żelu nie ma nigdzie śladu, gdzieś go schował. A paragon znalazłam przypadkiem, wypadł z torby z zakupami, które zrobił. Koperta leżała na wierzchu w śmietniku. Kolejny powód, który mnie utwierdza w mojej decyzji. Sam sobie kręci bat na siebie. Nawet nie zrobiło to na mnie wrażenia, jeszcze miesiąc temu zrobiłabym awanturę i uwierzyła w mętne tłumaczenia.


A u mnie dziś bylo tak. Przyjechał jeszcze mąż do syna (tak nawiasem mówiąc to nawet nie jest tak źle bo przynajmniej jak przyjedzie na 2 czy 3 godz to się zajmuje małym a ja mam czas dla siebie ostatnio byłam nawet w klubie a on został z synkiem) ale do sedna więc stwierdził że gdybym chciała wrócić to on będzie czekał i próbował mnie pocałować... Ja odskoczylam i mu powiedziałam że to skończone i że teraz musimy skupić się na dziecku żeby jak najmniej odczuło rozstanie. Pomijam fakt że ostatni tydzień nie był u syna ani razu. Ma takie napady jeden tydzień jest codziennie a w następnym raz albo wogole. Mówił że tęskni bardzo i że nawet nie wiem jakie to trudne gdy dziecka nie ma się przy sobie.
Widzicie trudno jest nawet po podjęciu decyzji. Takie macenie w głowie jak mi ulle kiedyś napisała.

128

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko
kobietka taka 123 napisał/a:

Mamy diagnozę. Faktycznie,  dwubiegunówka. Następna wizyta to lekarstwa i objaśnienie ich działania, skutków ubocznych. Po pół roku terapia u psychiatry.

Bardzo się cieszę na Polskę:)

co zamierzasz dalej? Co powiedział on po wizycie? Byłaś z nim? A lekarz powiedział że można to wyleczyć?

129

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Powiedział że mam jechać i odzyc w Polsce. A leczenie trwa całe życie , objawy się zmniejszają i sa rzadsze ale moga się pojawiać.

Jeszcze mąż to nie psychopata.  Wyrządził mi zlo ale może trochę się polepszy. Mowil ze przeżyliśmy i złe i dobre i zebysmy byli dobrymi rodzicami dla dziecka .

130

Odp: Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Tak masz diagnozę postawioną po jednej wizycie?

Choroba afektywna dwubiegunowa wcale nie objawia się nerwowością, ale naprzemiennie występującymi epizodami depresyjnymi i maniakalnymi, z przerwami na remisję. W depresji człowiek jest apatyczny, z niechęcią podejmuje decyzje, może cierpieć na bezsenność lub spać nadmiernie, jest do wszystkiego negatywnie nastawiony. W manii, wręcz przeciwnie, ma masę goniących myśli, wzmozone libido, dużo, całkiem zupełnie niepoważnych pomysłów, lekką ręką wydaje pieniądze, nie może spać i jest nadmiernie podekscytowany. W obu epizodach może występować psychoza, czyli urojenia.

Z opisu Twojego męża wcale nie widzę oznak takowego zachowania. Widzę nadmiernie agresywnego człowieka, który wyżywa się na rodzinie za swoją przeszłość.

Posty [ 66 do 130 z 390 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Albo terapia, albo koniec, on nie rozumie. Mamy małe dziecko

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024