@Olinka, wiem ze ograniczenie to nie jest poradzenie sobie z tym. Liczylem, wierze ze to dobry krok.
@paslawek, Ty faktycznie znasz temat jak widze... super. Gratuluje Ci, ze Ci sie udalo. Mi jeszcze nie do konca jak widac.
Tak, pewnie tkwie w gwatmaninie zaprzeczen i udawania... ale co? Lepiej rzucic terapie? Jesli mnie hamuje to chyba raczej nie warto rzucac wg mnie. Nie chce ani rzucic tej terapii ani brania jak widac, podswiadomie. To co jest lepsze? Brak spotkan, terapi? Chyba jednak nie... chcialbym o tym nie myslec, nie wracac do tego, ale tak nie jest. To zagadka jakiej nie mialem w zyciu. Rozumiem na maksa co piszecie tylko jednak sie nie udaje na 100% zapomniec.
Czego sie boje? Wielu rzeczy jak kazdy z nas. Nie zaniedbuje rodziny, pracy, przyjaciol, po prostu czasami ide o krok za daleko. Jest pewnie wielu takich jak ja, ktorzy tak zyja i mam ich w glebokim powazaniu i mozna tak zyc a jednak mnie to meczy... nie wiem dlaczego
Przeszlosc? Tak, ona miesza sie z terazniejszoscia na poziomie podswiadomym bardzo i terapia pomaga rozumiec wiecej. Tak wiec ten stan, driftu jest jakims tam rozwiazaniem... nie ostatecznym ale jest. Gdyby to bylo proste to by mnie tu nie bylo.
Czyli to nie jest wg Was progres, tak? Ok, szanuje i wiem ze to nie jest meta, osiagniety cel, ale walka trwa. Mozecie mnie karcic i slusznie ale jak pisalem, nie mam na razie innego pomyslu.
Dzieki jak kolwiek, zostancie zdrowi... ja pewnie mam koronawirusa z podrozy ale przezyje bo nie jestem w kregu tych zagrozonych. Zycze najlepszego Wam. Pozostaje w tym w czym na razie daje relatywnie rade. Moze kiedys napisze ze nie pije, nie pale i nie biore, ale to jeszcze troche.... najpierw musze rozwiazac zagadke dlaczego to robie a tu terapia pomaga. Smiejcie sie z analizy przeszlosci, dziecinstwa, ale czy nie o to wlasnie chodzi w terapi? By znalezc zrodla tych chorych zachowan?
261 2020-03-15 02:59:29 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2020-03-15 03:13:36)
Rób, co uważasz za stosowne. Tylko nie nazywaj tego terapią albo „leczeniem”, bo to, co robisz tym nie jest.
Okłamuj dalej najbliższych.
Życzę Ci, byś kiedyś przyszedł tu i napisał, że nie bierzesz, i nie pijesz. Niestety jednak, dopóki nie zmienisz sposobu myślenia, to do tego nie dojdzie.
Powodzenia.
263 2020-03-16 02:15:21 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-16 03:19:30)
@Olinka, wiem ze ograniczenie to nie jest poradzenie sobie z tym. Liczylem, wierze ze to dobry krok.
@paslawek, Ty faktycznie znasz temat jak widze... super. Gratuluje Ci, ze Ci sie udalo. Mi jeszcze nie do konca jak widac.
Tak, pewnie tkwie w gwatmaninie zaprzeczen i udawania... ale co? Lepiej rzucic terapie? Jesli mnie hamuje to chyba raczej nie warto rzucac wg mnie. Nie chce ani rzucic tej terapii ani brania jak widac, podswiadomie. To co jest lepsze? Brak spotkan, terapi? Chyba jednak nie... chcialbym o tym nie myslec, nie wracac do tego, ale tak nie jest. To zagadka jakiej nie mialem w zyciu. Rozumiem na maksa co piszecie tylko jednak sie nie udaje na 100% zapomniec.
Czego sie boje? Wielu rzeczy jak kazdy z nas. Nie zaniedbuje rodziny, pracy, przyjaciol, po prostu czasami ide o krok za daleko. Jest pewnie wielu takich jak ja, ktorzy tak zyja i mam ich w glebokim powazaniu i mozna tak zyc a jednak mnie to meczy... nie wiem dlaczego
Przeszlosc? Tak, ona miesza sie z terazniejszoscia na poziomie podswiadomym bardzo i terapia pomaga rozumiec wiecej. Tak wiec ten stan, driftu jest jakims tam rozwiazaniem... nie ostatecznym ale jest. Gdyby to bylo proste to by mnie tu nie bylo.
Czyli to nie jest wg Was progres, tak? Ok, szanuje i wiem ze to nie jest meta, osiagniety cel, ale walka trwa. Mozecie mnie karcic i slusznie ale jak pisalem, nie mam na razie innego pomyslu.
Dzieki jak kolwiek, zostancie zdrowi... ja pewnie mam koronawirusa z podrozyale przezyje bo nie jestem w kregu tych zagrozonych. Zycze najlepszego Wam. Pozostaje w tym w czym na razie daje relatywnie rade. Moze kiedys napisze ze nie pije, nie pale i nie biore, ale to jeszcze troche.... najpierw musze rozwiazac zagadke dlaczego to robie a tu terapia pomaga. Smiejcie sie z analizy przeszlosci, dziecinstwa, ale czy nie o to wlasnie chodzi w terapi? By znalezc zrodla tych chorych zachowan?
Brother jeżeli wydaje Ci się że ja mam się za kogoś lepszego od Ciebie to mylisz się i to bardzo grubo,dla mnie to nie jest rozrywka.Ponieważ ludzie na to co Ty i ja umierają naprawdę,kompletnie niepotrzebnie i przedwcześnie ZAWSZE.Tak naprawdę to jeszcze mi się nic nie udało bo niby co, to nie jest wyścig czy robota na akord.Nagrody nie dają czasem coś powiedzą miłego i pochwalą co jest fajne ale bez przesady, życie to wygrana jeżeli czujesz się żywy.To się nie rozumie samo przez się,jeżeli uważasz że coś Ci się z góry należy nawet przez wysiłek.
Z terapii to moim zdaniem nie rezygnuj,może tylko przestań ją traktować jako zastępstwo śniegu i czasoumilacz,uzupełnienie zabawy w życie.Nie ma różnicy w tym czy bierzesz raz na trzy tygodnie czy raz na tydzień,dalej przesuwasz,planujesz,unikasz uczuć nie dopuszczasz ich żyjesz tłumiąc od niby nadziei do niby nadziei na ulgę wiele z tego co robisz jest po to żeby przetrwać niechciane emocje z życia zaciskając zwieracze niepotrzebnie od ćpania do ćpania nie żyjesz w pełni ślizgasz się po wierzchu znieczulasz tylko na inne sposoby to częsty błąd nie jesteś w tym oryginalny.Tylko że coraz więcej wiesz z powrotem do fajnej rozkosznej niby kontroli, będziesz mieć spory problem nic nie będzie takie samo zostałeś wydymany przez siebie w pewnym sensie im bardziej się kontrolujesz tym mniej masz wszystko i tak wytwory,wypierdki intelektualne ze złudzeniem skuteczności.Abstynencja to nie kara za bycie niegrzecznym czterdziestolatkiem co ma "grzeszne" myśli.
Zacznij pracować z panią psycholog i robić to co jest zalecane nic więcej.Ona nie ma takiej mocy żeby Ciebie do czegoś zmusić.
W terapii chodzi o samopoznanie ,samopoznawanie się i naukę tego rozwijanie i poszerzanie, poznawanie jak myślisz i jak czujesz i że masz z tym wybór.Bez wmawiania sobie kłamstw.Świat się nie zawali bez Ciebie.
Rozpoznanie Twoich osobistych systemów, głębokich przekonań i wzorów myślenia podświadomych,świadomych na różnych poziomach i nie jest rozwiązywaniem intelektualnych zagadek.
Intelekt to niewielki fragment Ciebie wcale nie najważniejszy - pomocniczy troszkę przereklamowany jeżeli chodzi o zaufanie do niego.To nie jest cały umysł czy jak to zwał wybija się przed szereg bo skumał się z ego - rozkapryszonym bachorem w Tobie.
Jest wiele możliwości i wiele do zrobienia w tym, jak czujesz i co czujesz, to nie niewola i wyrok,kara,koleiny ,istnieje od groma ponad to i po za tym w Twoim zasięgu.Być może za dużo warunków sobie stawiasz .
Masz rację zrozumienie to podstawa masz ją podaną na dzień dobry,bierzesz i pijesz bo pewnie masz problemy z emocjami z niektórymi nie chcesz mieć nic wspólnego nie chcesz ich.To tema rzeka ocean nawet.
Rodzice już Ci w tym nie pomogą zrobili wychowali jak umieli pora wziąć te nieszczęsne emocje w swoje ręce i odpowiedzialność za nie.
Nie ma innej zagadkowej zagadki dla Ciebie specjalnej,wyjątkowej.
Pisałem Ci to rok temu trafiło na Ciebie z tą predyspozycją do uzależnienia, czy mogłeś jej uniknąć - cholera wie .Mogłeś być podatny bardziej niż inni a ta podatność to też nic nadzwyczajnego.
Jeżeli w wieku 16 lat na przykład pijąc pierwsze piwo albo alpagę miałeś pełną, głęboką świadomość tego że staniesz się alkoholikiem i narkomanem to byłeś jednocześnie geniuszem, wizjonerem i durniem.Wiedza o innych jest nie istotna wtedy w takim wieku bez doświadczeń, bo nie nie każdy człowiek się uzależni a kto się uzależni to ruska ruletka.Niby wszystkich się przestrzega ale nie od razu powstaje fizyczna czy psychiczna zależność od środków które zmieniają świadomość i nastrój to są procesy wiele zmiennych wpływa na to .Strach łatwo odchodzi jak widzisz że w sumie nic takiego się nie stało jak się nawaliłeś.Chyba że chciałeś koniecznie z premedytacją naśladować np J.Hendrixa albo Jima Morrisona jota w jotę odtworzyć ich życie.Po fakcie jak Cie dotkną konsekwencje i jakieś objawy to se można gdybać i użalać się szukać winnych tylko wtedy na ogół za późno.
Uzależnienia od chemii są podłe i wredne tak w uproszczeniu.
Obarczanie siebie winą za to, że się uzależniłeś jest częścią choroby robisz boga z siebie.
Chore zachowania to skutek i objawy a nie przyczyny.Analiza dzieciństwa to tylko maleńkie narzędzie początek początku odczuwania to co teraz jest istotniejsze.
Kurczowo trzymasz się tego żeby sobie nie odpuścić, a dajesz sobie przyzwolenie na to żeby zadośćuczynić sobie i odbić coś tak kiedyś tam i tym co teraz się dzieje - wspieraniem się narkotykami i alkoholem w wyolbrzymionej wzmocnionej słabości widzenie jej jest zniekształcone, podtrzymujesz je kłamiąc na swój temat mówiąc do siebie kłamstwa a jakie to Ty już zaczynasz widzieć ja nie siedzę w Twojej głowie .
Nawet jak poznasz wszystkie mechanizmy to one się przez to nie zmienią radocha z takich odkryć mija owszem poruszenia wzruszenia są fajne ale to nie kolejne dragi.Poznasz się lepiej jak będziesz przytomny jako tako w działaniu nie tylko w teorii.
Trzymaj się dzieciaku.
264 2020-03-21 03:57:19 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2020-03-21 04:09:46)
@paslawek, dlugi post, metafizyczny... tylko Ty znasz realia gwatmanity problemu. Nie ma odpowiedzi jednej... niestetety. Zyje, trwam a to jest z boku. Czasami wybija jak smierdzace szambo!
Chcialbym powiedziec ze znam droge ale jej nie ma... to jest lekcja dla tych co mysla ze to jest latwe/zabawa.... nie jest
To chyba jest na cale zycie! Nie ma “in or out” jest tylko poczucie winy i odpowiedzialnosci za rzeczy wazne, rodzina, kredyty, dalsza proba. Nikt kto tu nie byl, nie zrozumie. To jest ok. Gadam z Wami, bo mi zalezy mimo swiadomosci ze jest to nie do skonczenia, wg mnie. Na zawsze, do konca. Zrozumialemnze zawsze to bedzie ze mna.... tylko pytanie jak bardzo. Glowa zawsze pamieta, prawda? @ paslawek? Pytanie tylko jak silni w tym jestesmy by z tym walczyc.
Dlatego tak wazna jest terapia by moderowac walkę. Wygranej nie ma i nie bedzie, to rozumiem.
Tak, głowa zawsze pamięta. A ciągoty ma się nawet po 10 latach totalnej abstynencji.
266 2020-03-21 12:32:56 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-21 13:03:09)
Tak, głowa zawsze pamięta. A ciągoty ma się nawet po 10 latach totalnej abstynencji.
Da czego masz ciągoty Amelko (żartowałem)
Całe ciało pamięta nie tylko głowa.Wszystkie organy są połączone z mózgiem nawet wątroba.
Wszystko traci panowanie nad konkretnymi substancjami i to bezpowrotnie nie da się odzyskać kontroli nad alkoholem i amfetaminą i pokrewnymi narkotykami np kokainą, m.d.m.a zapewne też jeżeli się ją straciło lub jest na drodze do utraty powrotu nie ma .
Żadna dyscyplina i żaden nawet długi okres abstynencji, nie odwróci tego procesu jak na razie nikt nie zna tresury i nie ma na to pigułek ,ani ,żadna siła woli nie ma zastosowania podobnie jest jak z niektórymi chorobami,cukrzyka nie wyleczy się patrzeniem na słabość i wyduszaniem z siebie silnej woli,dłoń po amputacji nie odrośnie siłą woli inne działania i myślenie są potrzebne żeby żyć z chorobą.
Walka z tą organiczną i psychiczną utratą jest bez sensu ten "wróg" jest silniejszy ,uznanie słabości jest uznaniem ,przyznaniem się do bezsilności wobec substancji, a pogodzenie zwalnia z tej beznadziejnej walki ciągłego obsesyjnego kombinowania ,próbowania, odzyskiwania tego co kiedyś było pod kontrolą, męczarni, przynosi ulgę, nie ma sensu walczyć z czymś z czym nie ma się za cholerę szansy wygrać.
Ciągoty po 10 latach abstynencji to nie to samo co obsesja picia ,ćpania co po kilku tygodniach lub miesiącach od zaprzestania,odstawienia substancji.
Z tym jest podobnie jak z rozstaniem czy stratą kogoś ,wspomnienia,uczucia stosunek do tego blakną i nie ranią maleje oddziaływanie, znaczenie, czas i praca nad sobą po pierwsze uświadamiają pewne mechanizmy
po drugie myślenie i uczucia można zmieniać bez okłamywania się i wmawiania sobie bzdur,dochodzą doświadczenia na trzeźwo bardzo są pomocne.W miarę uczciwe leczenie powoduje, że mniej więcej po roku może taka silna obsesja picia ćpania ustąpić lub bardzo zelżeć.O ile ktoś potrafi się zorganizować sobie leczenie i szczęście w tej abstynencji na tym polega zdrowienie i trzeźwienie - na przeżywaniu życia inaczej i na nowo bez wspierania się tym co szkodzi..Sama sucha abstynencja jest do niczego to mordęga,po pierwszej euforii przychodzi dół i emocje zaczynają od nowa roznosić i rozsadzać działają wracają szybko wszystkie stare nałogowe regulacje i mechanizmy bez zmian.W dodatku ważne są sygnały ostrzegające przed nawrotami choroby uzależnienia ale to już inny temat.
W przypadku Naszego Bohatera to jeszcze przyszłość jak zaprzestanie i odstawi substancje jak na razie choruje aktywnie opowiadając sobie pierdoły przy okazji. Metafizycznie wirtualnie to Bracie dostajesz od pana Pawła pstryczka w ucho
Oczywiście 'każdy ma swoja drogę" i takie przypadki "intelektualne" jak Twój też się zdarzają ile to się namęczą, najęczą i naszamotają zanim dojdą do tego co jest w sumie proste.No i jeszcze te marzenia od dziecka chłopaka ze wsi ,żeby nie być chamem i pić mojito pod palmami, jak mogło się to zdarzyć takie brzydkie kuku- uzależnienie ,tak ciężko pracował i uciekł z domu żeby coś osiągnąć wstyd i zgroza
Ja nie mam, ale mój mąż czasem tęskni za amfetaminą, a raczej za efektem, jaki wywoływała. Nieraz ma myśli, żeby wziąć, typowe ciągoty. Ale wie, że to by przekreśliło wiele lat pracy nad sobą i zniszczyło naszą rodzinę - bo ja mu wyraźnie powiedziałam, że jak wróci do tego, to z nami koniec.
268 2020-03-21 13:10:30 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-21 13:12:19)
To nic nadzwyczajnego takie tęsknoty,jak trzeźwy chłopak z niego, to wie co zrobić i wie że te tęsknoty są w gruncie rzeczy mimowolne.
Co dalej z tym sam zrobi to już inna kwestia,a im dłużej się trzeźwieje tym rzadziej i mniej się tęskni .
Oczywiście motywacja jest ważna,największy strach szybko w sumie mija i potrzeba czegoś większego od niego, chociaż pamiętanie o konsekwencjach jest w jakiś tam sposób ważne, ale to część fragment zdrowego stosunku do siebie .
Trzymajcie się oboje
Chyba na odpowiedni dystans "do problemu", uzależniony potrzebuje czasu.
Istotna może też być świadomość , że jego dotychczasowe życie przebiega poprawnie lub podobnie bez nałogu.
Ja rzuciłem palenie 3 lata temu , teraz jak pomyślę to nie wiem czemu paliłem i w życiu bym znowu nie zapalił.
Narkotyki nie są dla narkomanów , narkotyki są źródłem dochodu dla ludzi którzy je sprzedają.
Teraz są takie narkotyki , że po jednym "strzale" narkoman będzie chciał znowu i znowu.
Czy to nie wspaniałe ?
Z jednej strony znaleźć coś co wywraca życie do góry nogami i podporządkowuje wszystko jednemu celowi.
Zostać kukiełka ,która żądny nowych wrażeń mózg popchnie do realizacji kolejnych zamówień , aby poprawić swe samopoczucie.
Z innej , z perspektywy dilera, to chyba robić interesy z ludźmi którzy mają złudzenie kontroli nad własnym życiem albo już się pozbyli tego złudzenia i jest im wszystko jedno.
No właśnie , to "wspaniałe " to naprawdę zależy dla kogo .
Być może już wspominałam, jeśli tak, to przepraszam, ale też nie zaszkodzi przypomnieć.
Brother in arms, zobacz sobie polski, biograficzny film "Najlepszy" ze świetną rolą Jakuba Gierszała, pokazujący historię życia Jerzego Górskiego, który mimo wielu przeciwności, w tym spychającej go na dno 'przygody' z narkotykami, został triathlonistą i zdobywcą tytułu "podwójnego ironmana". Tam doskonale pokazany został mechanizm wychodzenia z nałogu - trzeba znaleźć sobie coś, co go zastąpi, a równocześnie da Ci motywację i wypełni pewnego rodzaju pustkę emocjonalną. Pustka musi zostać wypełniona bardzo szczelnie, przynajmniej na początku.
Mam przyjaciela, który dokładnie w ten sam sposób wyszedł z alkoholizmu.
Tobie jednak wciąż brakuje podstawowego elementu, który zwykle, na szczęście nie zawsze, musi pojawić się na drodze do zdrowienia, a u nich się pojawił - Ty wciąż nie dotknąłeś swojego dna.
271 2020-03-28 01:17:10 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2020-03-28 01:52:57)
Tak, historia trwa. Macie racje. Przyszedl kryzys. Swiat zawirowal. Najgorszy tydzien od lat. Zdobylem numer. Czuje ulgę... stres mnie popycha do powrotu. Teraz jest dobrze, jutro bede zalowal jak zawsze.
Cos, kuzwa nie radze sobie z tym...
Powiedzialem terapeutce ze pewnie to zrobie i zrobilem, kupilem w domu, pierwszy raz od lipca 19... wiem ze to wymowki ale korpo oszalalo z tym korona
Gownem,
Robimy scenariusze do scenariuszy, wszystko to fikcja! Kto wie co bedzie? Dawno tak ciezko nie pracowalem... ale ta praca nie ma sensu, bo to tylko cyfry dla korpo w hq...
Ale brniemy dalej... przyznaje ze kryzys mi nie pomogl... mam mnostwo wyzwan, biale daje ulge na pol dnia... taka prawda
Cala praca runela, bo cosnienie przytlacza a w domu trzeba byc i zapewnic byt. Dzisiaj widze w jakich szponach korpo jestem, uzalezniony od kasy. By placic pieprzonne kredyty chf... ktore teraz urosly znowu do prawie miliona... teoretycznie moglbym to splacic jutro ale zainkasuje mega strate, typu 400 tysiecy na kursie... troche szkoda, ale moze to koszt wolnosci... bank oczywiscie ma wywalone ze chf jest po 4,35! Moge odroczyc raty ale k! to kosztuje ok 500chf a media pieprza ze banki pomagaja... fikcja... jak mam k! rzucic robote jak mam taki łancuch na szyi?
Jade wiec z tym w tej korpo iluzji by dom trwal, dzieci byly w szkole prywatnej a zona nie pracowala. To moj krzyz!
@Olinka, moge obejrzec ale ja wiem w czym tkwie... ja za duzo mysle, to jest moj problem. Wiem co trzeba ale nie umiem, nie potrafie.
Napisaliscie ze po 10 latach mozg pamieta... jestem w stanie w to uwierzyc. Nie ma wolnosci od nalogow, nigdy. Dzisiaj czasami pale fajke.. jaralem 10 lat, rzucilem. Fajka tez daje jakas ulge, klimat, spuszcza cisnienie. To wszystko masakra jest. Dobrze ze hazard mnie nie ciagnie. Mam kumpla
Co w tym sie zgubil! To dopiero ciagnie kase. Biale to tanizna!
272 2020-03-28 01:56:07 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-28 02:01:50)
Bracie ile Ty tam lat pracujesz ?
Co Ciebie nagle tak tam znowu dziwi ?Obudziłeś się wczoraj?
Wcześniej robiłeś dobre wrażenie czy co ?
Nagle wyrzuty dlaczegóż to sobie robisz ?
Co takiego zawdzięczamy Twojemu poświęceniu i przekładaniu papierów?
COVID-19 tego jeszcze w sumie nie było niezła próba i powód.
Korpo, system ,kredyt, dzieci w prywatnej szkole, niepracująca żona,uzależnienie od kasy to też wymówki i kogo Ty chcesz nabrać.Na mnie to nie zrobiło wrażenia ,może na sobie chcesz jakieś szczególne wywołać i po co chciałeś wciągnąć to wciągnąłeś a raczej musiałeś chcieć i chciałeś musieć wciągnąć zrobiłeś co w Twojej mocy żeby tak się stało tak marzec nastał plan wykonany i znowu jesteś przekonany że bierzesz kiedy chcesz a kiedy nie chcesz to nie.
Nic nie ma w tym szczególnie wyjątkowego.
Takie życie niektóre powiązania to normalka .
Napisaliscie ze po 10 latach mozg pamieta... jestem w stanie w to uwierzyc. Nie ma wolnosci od nalogow, nigdy.!
To oczywiście najważniejsze co zapamiętałeś i zauważyłeś i czego się uczepiłeś kurczowo,ale tam było jeszcze coś napisane i przed tym i po tym tego nie wychwyciłeś.Też mało oryginalne zagranie
273 2020-03-28 02:13:33 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2020-03-28 02:57:13)
Paslawek k! Ty to piszesz!?
No jestem zgubiony w tym i co! Mam sie rzucic by to zamknac?
10 lat sukcesow w korpo za dobra kase... pogubilem sie! Taka prawda. Za duzo zobowiazan do okola by odpuscic calosc i zaczac od nowa...
Wiec spuszczam cisnienie z alko i bialym raz na jakis czas... a potem ciagne wozek dalej.... kilkaset pracownikow motywuje, jestem szefem, podejmuje decyzje, zwalniam, zatrudniam, robie przemowienia, slucham... od lat! Jestem blizej niz myslisz, efekty mojej pracy Ty znasz...
Najgorsze to ze jestem dumny z tego kim jestem zawodowo i co osiagnalem.
Chlopak ze wsi, super wysoko, w swojej branzy, podziwiany, ceniony, kochany i nienawidzony... proznosc - ulubiony grzech!
Kocham sie i nienawidze jednak nadal mam poczucie niskiej samooceny... bo mnie zaorano w przeszlosci. Wiem to, ale brne, bo nadal mysle ze sie polubie za to co osiagnalem. Znacie ten schemat! 3/4 wilanowa ma ten syndrom, ale tego nie wie... zakochani w siebie egoisci, karierowicze... nienawidze ich
@ Olinka, znalazlem niby sport! Grzeje na rowerze po 30km co drugi dzien. To jest fajne daje satysfakcje i zadowolenie ale nadal jestem niezadowolony bo tyje, nie moge zrzucic kg bo stres mnie zjada i czuje sie za gruby. Mam 105 kg na 180, wszyscy w szoku, niemozliwe! Przeciez Ty dobrze wygladasz! Miesnie z silowni, cwiczenia mialy pomoc, wygladam dobrze dla innych choc kawal chlopa ale sam sie nie lubie,
274 2020-03-28 02:50:57 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-28 03:03:50)
Masz jakąś noc zdziwienia chyba .
Oczywiście że to ja piszę a kto by inny
Coś Ty se tak to rzucanie roboty wbił do głowy i te zaczynanie od nowa ?
Niczego nie spuszczasz ot tak, najpierw sam je sobie specjalnie stwarzasz to ciśnienie z podświadomą premedytacją po to żeby je niby spuścić i tak w kółko cały cymes wielkie aj waj.
Efektów Twojej pracy to pewnie nie znam czasem niekumaty bywam, a ponieważ mam też wady to może być tak że mam na nie wywalone centralnie i zwisają mi być może te efekty ,co ja jakiś święty czy co chociaż pewnie umiem docenić i uszanować też.Fajnie że masz radochę z pracy to ważne dla mnie również tylko czemu Ci tego czegoś jeszcze za mało co jeszcze byś chciał .Płacą Ci to chyba w porządku z ich strony.Też szefuje wiem jak jest trza być czasem sk...m, czasem nie trzeba a nawet więcej, kwestia interpretacji i miejsca tak umownie.
Zgubił się 40 letni chłop,a w czym i gdzie tak konkretnie jakie uczucia chcesz unieważnić, unicestwić.
Lubimy te dramaty
275 2020-03-28 03:01:12 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2020-03-28 08:01:53)
@paslawek! Tak mam noc!
Lubisz dramaty? Rozwiaz moj! Jak zmienic ten ekosystem!?
Rzucic wszystko? Powiedziec zonie jak mnie stres zjada? Zaryzykowac nie splacanie chf raty? Zycie w dobrym statusie dzieci?
No nie czuje tego...
Nie mam jaj na to!
Ile nie bierzesz? A moze lepiej brac i dawac im ten swiat?
Co jakis czas! Moj koszt, moj dylemat, problem ale oni zyja w dobrej iluzji szczescia, choc dla nich to rzeczywistosx od lat choc ja szczescia szukam. Zycie sklada sie z kompromisow, moze to jest moj? Dla nich, zony i dzieci? Walka ze soba, z dolkami koki raz na jakis czas.
Wrzuce pytanie ktore mnie nurtuje od dluzszego czasu o zrodlo mojej frustracji. Co raz czesciej mysle ze to sex. Pisalem kiedys inny watek. W skrocie, daleko mi do satysfakcji tutaj. Zawsze myslalem ze sobie z tym radze, ze to nie jest az tak wazne, ale chyba jest wazniejsze niz mysle. Czy sadzicie ze to moze byc pra-zrodlo mojej frustracji i problemow?
Obiecalem sobie ze nie zdradze zony. Trzymam sie, ale przyznaje ze to mi doskwiera. Seksuolog powiedzial mi ze mam sobie kogos znalezc, bo to jest fizjologia. Zona nie lubi seksu. Jest super laska, ale robi to ... bo wie ze ja chce. Raz na jakis czas. Zdarza sie ze co 3 tygodnie. Dla mnie masakra. Nie chce zmuszac ale masakra. Na ile brak zaspokojenia moze tu byc wazny. Nie mowie ze mi sie chce po koce, bo to jest standard, ale wydaje mi sie ze jestem w miare normalny pod tym wzgledem, w sensie ilosci. Nawet jak juz sie zdarza, bo sie z nia umowie, to ona chce szybko i
raczej zadko sie mocno angazuje. Nie ma mowy i jakis akcjach po za standardem. Byla tez u seksuologa ale niewiele to dalo. Nic.
Niestety pornografie ogladam, bo jakos musze trwac. Tu tez juz mam wrazenie sie uzalezniam. Wiem ze to mocny watek, ale juz sam nie wiem czemu cpam. Czemu jestesm sfrustrowany? Coraz czesciej mysle ze to jest spory kawalek przyczyny. Widze ze jak jest przerwa to staje sie nerwowy, wiecej pije i to czesto mnie tez popycha do zakupow... po dlugiej przerwie...
Zajawilem delikatnie temat na terapii ale Pani psycholog to atrakcyjna, mloda w miare laska, wiec ciezko gadac. Robi robote wg mnie ale tu nie pomoze.
Eksplorowac watek?
Na zdrade raczej sie nie zdecyduje, w kierunku.. odpada, nie umialbym z tym zyc
Napiszę tylko tyle: zawsze się znajdzie jakiś powód, żeby zaćpać. Typowe.
Nie będę już pisała w tym wątku, za bardzo mnie wkurza.
Powodzenia, Autorze.
277 2020-03-28 12:09:54 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-28 13:48:05)
@paslawek! Tak mam noc!
Lubisz dramaty? Rozwiaz moj! Jak zmienic ten ekosystem!?
Rzucic wszystko? Powiedziec zonie jak mnie stres zjada? Zaryzykowac nie splacanie chf raty? Zycie w dobrym statusie dzieci?
No nie czuje tego...
Nie mam jaj na to!
Ile nie bierzesz? A moze lepiej brac i dawac im ten swiat?
Co jakis czas! Moj koszt, moj dylemat, problem ale oni zyja w dobrej iluzji szczescia, choc dla nich to rzeczywistosx od lat choc ja szczescia szukam. Zycie sklada sie z kompromisow, moze to jest moj? Dla nich, zony i dzieci? Walka ze soba, z dolkami koki raz na jakis czas.Wrzuce pytanie ktore mnie nurtuje od dluzszego czasu o zrodlo mojej frustracji. Co raz czesciej mysle ze to sex. Pisalem kiedys inny watek. W skrocie, daleko mi do satysfakcji tutaj. Zawsze myslalem ze sobie z tym radze, ze to nie jest az tak wazne, ale chyba jest wazniejsze niz mysle. Czy sadzicie ze to moze byc pra-zrodlo mojej frustracji i problemow?
Obiecalem sobie ze nie zdradze zony. Trzymam sie, ale przyznaje ze to mi doskwiera. Seksuolog powiedzial mi ze mam sobie kogos znalezc, bo to jest fizjologia. Zona nie lubi seksu. Jest super laska, ale robi to ... bo wie ze ja chce. Raz na jakis czas. Zdarza sie ze co 3 tygodnie. Dla mnie masakra. Nie chce zmuszac ale masakra. Na ile brak zaspokojenia moze tu byc wazny. Nie mowie ze mi sie chce po koce, bo to jest standard, ale wydaje mi sie ze jestem w miare normalny pod tym wzgledem, w sensie ilosci. Nawet jak juz sie zdarza, bo sie z nia umowie, to ona chce szybko i
raczej zadko sie mocno angazuje. Nie ma mowy i jakis akcjach po za standardem. Byla tez u seksuologa ale niewiele to dalo. Nic.
Niestety pornografie ogladam, bo jakos musze trwac. Tu tez juz mam wrazenie sie uzalezniam. Wiem ze to mocny watek, ale juz sam nie wiem czemu cpam. Czemu jestesm sfrustrowany? Coraz czesciej mysle ze to jest spory kawalek przyczyny. Widze ze jak jest przerwa to staje sie nerwowy, wiecej pije i to czesto mnie tez popycha do zakupow... po dlugiej przerwie...
Zajawilem delikatnie temat na terapii ale Pani psycholog to atrakcyjna, mloda w miare laska, wiec ciezko gadac. Robi robote wg mnie ale tu nie pomoze.
Eksplorowac watek?
Na zdrade raczej sie nie zdecyduje, w kierunku.. odpada, nie umialbym z tym zyc
Przeczytaj na sucho ( bo o trzeźwości to trudno mówić ) to co nawypisywałeś na haju - same pierdoły i bzdury prymitywne głupawe łzawe usprawiedliwienia ,które tylko Ciebie przekonują bo robisz się coraz mniej wymagający i nawet takie banialuki o powodach w pracy ,kredytach ,poświęceniu dla żony dziec niby wystarczają a to tylko nałogowe myślenie w gruncie rzeczy zbędne żeby ćpać może dojdziesz do stanu jak ja kiedy nawet się już nie tłumaczyłem i nie szukałem wymówek.W ciągu roku robisz się w tych wynurzeniach coraz bardziej pretensjonalny coraz płytszy.Wszystko idzie jak po sznurku absolutnie nic w Twoim nałogu uzależnieniu nie jest specjalne i wyjątkowe w kółko to samo "wzorcowo". No i pewnie wszyscy tu piszący chcą Ci dokuczyć za karę bo ćpasz
Najlepsze" przyczyny i powody" są w tym Twoim poświęceniu niby dla dzieciaków wychowasz nadęte,rozwydrzone, roszczeniowe,buce, nabzdyczone i rozpuszczone kasą po prostu.Taka nagroda będzie dla Ciebie za nagrodę którą sobie robisz z tego spuszczania ciśnienia i za te stresy .
Znając życie i doświadczenia osób w podobnej sytuacji życiowej jak Twoja to jest nieuchronne relacje z dziećmi będą słabnąć,a dzieciaki dziczeć ,Twoja obsesja szukania powodów, utrzymania kontroli, ćpania zawładnie wszystkim bo taka jej dynamika i progresja,nie jesteś pod specjalną ochroną wizja którą tworzysz sobie o Twoim życiu to fantazje i myślenie tak zwane magiczne to ucieczka przed faktami zobaczysz konsekwencje za jakiś czas dzieciaki Ci wszystko pokarzą i oddadzą .Wiem to od takich ancymonów jak Ty nawet niektóre dzieciaki znam też kwalifikowały się do leczenia na psychoterapii po takim poświeceniu tatusia lub mamusi,teraz możesz się tego uczepić ćpać w użalaniu się nad sobą że robisz im krzywdę to następny etap.
Z żoną więź będzie zanikać ,nawiązać i odnawiać wrócić do niej jak będziesz ćpał to nie możliwa sprawa tak to działa.Rachunek prawdopodobieństwa nie jest korzystny dla Ciebie.Dalej się ograniczaj w ćpaniu dyscyplinuj - wzmacniasz w ten sposób obsesję czyli odwrotnie niż zamierzałeś pękniesz za jakiś czas jeszcze bardziej tylko teraz do ciebie to nie trafi - ściana zaprzeczenia, bo masz złudzenie panowania a to tylko chora regulacja sterowanie uczuciami.
Mam wrażenie że wybielasz się robisz z siebie super tatusia i męża doświadczenie podpowiada mi coś innego,raczej to na pokaz i w pobożnych życzeniach,pozorny spokój ,szum w sumieniu, jak tak dalej pójdzie,to będziesz łamał swoje przysięgi i obietnice tak po prostu jest olewa się wszystko stopniowo przestaje zależeć koka jest co raz łatwiejsza ,ale wydaje się coraz słabsza z czasem z amfą i metą jest podobnie z wszystkim jest podobnie - fizjologia, fizyka i chemia .
zobaczysz za rok może wcześniej ,że zdrada jest fajna ,radocha z niej co niemiara,nie będziesz miał skrupułów prawdopodobnie.Chyba że po koce przestanie Ci się chcieć zależy ile tego będziesz wciągać libido szaleje i się zmienia wcale nie jest tak że zawsze będzie tak samo.
Nie źle się tam bawicie w tej korpo, że ekosystem chcecie zmieniać
Nie ćpam i nie piję od 28 lat wiele z tego co opisałeś o swoim życiu jest do przeżycia bez dragów, a nawet jeszcze więcej właściwie wszystko jest nawet te kłamstwa które tu wciskasz,ale niestety jak się zaczniesz porównywać to istnieje spora szansa że zrobisz sobie ze mnie bo chcesz się poczuć gorszy i słabszy i żeby udowodnić że się nic nie da - jakiegoś wulgaryzm,mocarza, oszołoma, nadczłowieka,siłacza co jest bzdurą jestem jaki jestem podobny do Ciebie z cechami ,wadami, zaletami ani wyjątkowy ani specjalnie nadzwyczajny, wiele z tego co piszesz przeszedłem tylko że już o tym pisałem a nie lubię się powtarzać.Możesz też inaczej jak ci wygodnie unieważnić moją wiarygodność to tu piszę nic prostszego ,ja też bywam próżny,mogę się mylić,bywam mądralą,czepiam się i "filozuje":)
tylko że ja nie mam żadnego interesu jestem anonimowy co może działać i na plus i na minus ja i Ty mamy wybór.Życzę Ci jednak dobrze a nawet najlepiej tego jestem pewny.Niewiele mogą tak naprawdę też wobec Ciebie jestem bezsilny o czym dobrze wiem .
Tyle że to co ktoś pomyśli i poczuje o tym co tutaj wypisuje to nie mój problem,a ja znam własne przekonania doświadczenia i powinności całkiem nieźle.
Patrz Pan, a taka na przykład ja - daję radę robić to samo. Płacić kredyty, pracować, utrzymywać stopę życiową na wspomnianym przez Ciebie Brother in arms poziomie, oraz wszystkie te inne bzdury.
I robię to zupełnie na trzeźwo. Bez alko, bez narkotyków.
Skoro Ty mianujesz siebie nieomal bohaterem, to jakbyś określił kogoś takiego jak ja? A jest nas przecież legion. Trzeźwych, nie ćpających, dorosłych, odpowiedzialnych.
Superbohaterzy?
279 2020-03-29 03:20:46 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2020-03-29 03:43:21)
@paslawek, dzisiaj na trzezwo. Wyczuwam w Twojej odpowiedzi zlosc. Jaknym Cie urazil. Nie. Postrzegam Cie jako pozytywnego kibica, waznego, glos doswiadczenia i racjonalności.
Dzieki za cierpkie slowa, nie musisz mnie lubic, ale czuje ze mi kibicujesz. To mi wystarcza. Z uwagą Cie czytam, szanuję slowa, choc bolą. Ale to jest ok. Po to tu jestesmy. Pomagasz mi, dziekuje. Darmowa terapia. Gratuluje abstynencji, 28? Wow! Czyli da sie bez alko i drugs. Nie wiem dlaczego mi mozg ciagle relatywizuje. Bola sowa o udawanym tatusiu. Chce wierzyc ze niczego nie udaje. Kocham dzieci ponad wszystko ale raz na jakis czas umieram na krzyzu lamiąc te wierzenia. Mój krzyż.
@IzaBella77, blagam Cie... nie badz tak okrutna. Moze po prostu jestes silniejsza ode mnie? Mozliwe? Pewnie! Tyle. A moze zyjesz jednak w innej sytuacji? Nie jestes dla mnie superbohaterem! Ja nie chce nim byc. Chce byc normalny. Radzic sobie z emocjami. Wybacz, ze zbladzilem. Ciesze sie, ze Ty nie. Obys nigdy nie zaznała mojej sytuacji. Nie mowie zlosliwie. Jednak moj ekosystem dla mnie jest trudny. Twoj dla Ciebie nie. Super. Wszystkiego dobrego. Jestesmy różni. W tym sedno.
Oceniam Twoj wpis jako mega slaby, mimo wszystko, haterski... nie wspierajacy a gnojący. Masz prawo. Spoko. Moze sie mylę.
280 2020-03-29 13:51:58 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-29 15:25:41)
@paslawek, dzisiaj na trzezwo. Wyczuwam w Twojej odpowiedzi zlosc. Jaknym Cie urazil. Nie. Postrzegam Cie jako pozytywnego kibica, waznego, glos doswiadczenia i racjonalności.
Dzieki za cierpkie slowa, nie musisz mnie lubic, ale czuje ze mi kibicujesz. To mi wystarcza. Z uwagą Cie czytam, szanuję slowa, choc bolą. Ale to jest ok. Po to tu jestesmy. Pomagasz mi, dziekuje. Darmowa terapia. Gratuluje abstynencji, 28? Wow! Czyli da sie bez alko i drugs. Nie wiem dlaczego mi mozg ciagle relatywizuje. Bola sowa o udawanym tatusiu. Chce wierzyc ze niczego nie udaje. Kocham dzieci ponad wszystko ale raz na jakis czas umieram na krzyzu lamiąc te wierzenia. Mój krzyż.@IzaBella77, blagam Cie... nie badz tak okrutna. Moze po prostu jestes silniejsza ode mnie? Mozliwe? Pewnie! Tyle. A moze zyjesz jednak w innej sytuacji? Nie jestes dla mnie superbohaterem! Ja nie chce nim byc. Chce byc normalny. Radzic sobie z emocjami. Wybacz, ze zbladzilem. Ciesze sie, ze Ty nie. Obys nigdy nie zaznała mojej sytuacji. Nie mowie zlosliwie. Jednak moj ekosystem dla mnie jest trudny. Twoj dla Ciebie nie. Super. Wszystkiego dobrego. Jestesmy różni. W tym sedno.
Oceniam Twoj wpis jako mega slaby, mimo wszystko, haterski... nie wspierajacy a gnojący. Masz prawo. Spoko. Moze sie mylę.
Nie nie czuje się urażony i tak w ogóle to Ci lubię chociaż przecież tylko czytam co pisujesz na forum nie bardzo znając Ciebie .
Natomiast poczułem złość w związku z tworzeniem przez Ciebie na potrzeby zwykłego zaćpania "ideologii poświęcenia" się dla dzieci przez ćpanie jako wydumaną formę niby wsparcia no sorry Bracie ale to gruba sprawa.Zabrzmiałeś jakbyś musiał pracować w tej być może zniewalającej"faszystowskiej" organizacji (przeginam celowo) wbrew swojej woli od zawsze i sam nic z tego nie miał ,a za chwilę sobie przeczysz bo masz wymierne korzyści stamtąd,sukcesy,satysfakcje,umiejętności,doświadczenia i pieniądze,znajomości,kontakty, zwyczajne życiowe powiązania.
Nawet dla mnie takie sztuki bywają czasem trudne do przełknięcia a przemilczanie tego uważam za nie w porządku.Uzależnienie jest obsesyjnym, pożądaniem, pragnieniem, doznawania, przyjemności w rożnych formach ( no i nie tylko to oczywiście) z chorującym egoizmem to zawsze idzie jakoś "dziwnie" w tę stronę, to wykrzywia wynaturza wiele instynktów zaciemnia ,zagłusza też instynkt rodzica ojca to może się dziać i bardzo ale to bardzo często się dzieje to jakby nieodłączna część zespołu uzależnienia,miej tego jakąś tam świadomość, to również ta degeneracja ma swoje fazy i etapy rozkładu.
Pieniądze są ważne jak seks,praca itp ale nie jedyne i nie najważniejsze, najważniejsza jest uwaga a nie byle staranie w usprawiedliwianiu się jakimś wydumanym dobrem ,które może być tylko wyobrażeniem tego jakimś obrazkiem wzoru to taka szyba która oddziela nas od innych zdawało by się bliskich osób.
Znam oczywiście osoby uzależnione zdrowiejące ,których przeszłość ta aktywna wcale nie jest jakaś bujna i obfitująca w szokujące fakty to poczciwi ludzie ,ale i oni jak prze-trzeźwieli to przyznają że ich nieobecność w życiu dzieci była krzywdząca dla wszystkich
a to niby poświęcanie się i żądanie wdzięczności za wypruwane flaki,żyły etc to była ściema po prostu rozmydlanie i zasłona dymna dla najzwyklejszego prostego zaćpania pod "szumnym sztandarem". Wiedz zatem to że rozwijając swoje uzależnienie świadomie i nieświadomie,bez przytomności, w wypieraniu i zaprzeczaniu , niszczenie miłości do dzieci jest opatrzone ogromnym prawdopodobieństwem i ryzykiem tego że w końcu zaczną Ci one te dzieci przeszkadzać ,nawet w tym niby poświęcaniu się, wspieraniu się "spuszeniem ciśnienia" zwyczajnym ćpaniem dla prostego haju.
Ćpanie i chlanie w uzależnieniach jest na pewnym etapie rodzajem autodestrukcji,autoagresji coś jak nieuświadomione samobójstwo
w błędnym i fałszywym przekonaniu że robi się sobie dobrze.Taka jego właściwość uzależnienia i uzależnionego umysłu, dlatego uznaje się alkoholizm i narkomanię za choroby z występującym prędzej czy później olbrzymim bólem i cierpieniami.
@ Olinka, znalazlem niby sport! Grzeje na rowerze po 30km co drugi dzien. To jest fajne daje satysfakcje i zadowolenie ale nadal jestem niezadowolony bo tyje, nie moge zrzucic kg bo stres mnie zjada i czuje sie za gruby. Mam 105 kg na 180, wszyscy w szoku, niemozliwe! Przeciez Ty dobrze wygladasz! Miesnie z silowni, cwiczenia mialy pomoc, wygladam dobrze dla innych choc kawal chlopa ale sam sie nie lubie,
Nie patrz na efekty dla sylwetki, grzej na tym rowerze, kiedy potrzebujesz odciągnąć myśli i rozładować nagromadzone emocje. Skup się na tym aspekcie.
Mój przyjaciel, kiedy dopadał go tzw. dupościsk (nie lubię tego określenia, ale ono jest tu właściwe), schodził do siłowni, którą samodzielnie przygotował sobie w piwnicy i dzięki intensywnym ćwiczeniom to zagłuszał. Kiedy się porządnie zmęczył, pomagało.
To nie musi być sport, ważne, abyś znalazł coś, co da ten sam efekt, ale w żaden sposób nie będzie dla Ciebie destrukcyjne.
Przecież widać jak na dłoni, jak bardzo się męczysz i jeśli czegoś z tym naprawdę nie zrobisz, to lepiej nie będzie. Szukaj, próbuj, walcz o siebie i normalną rodzinę, nawet jeśli czasem zrobisz krok do tyłu.
paslawek , wysiłek godny chyba lepszej sprawy.
Tutaj autor dzieli się swoimi trzewiami , a co rzuci to gorsza gangrena .
paslawek , wysiłek godny chyba lepszej sprawy.
Tutaj autor dzieli się swoimi trzewiami , a co rzuci to gorsza gangrena .
Nigdy NIC nie wiadomo .
Nie takie przypadki widziałem jak Autora, w gruncie rzeczy przecież i tak wszystko od niego zależy i to on sam rozwiąże lub nie swój własny problem.
nie mam już od dawna złudzeń że ja mam jakąś szczególną moc i wpływ na kogokolwiek to dodaje pokory (brrry) leczy próżność
i pychę co gdzieś się tam czasem czai i we mnie też, warto przypomnieć sobie i odświeżyć pewne sprawy.
Pewne rzeczy mam jednak jakby obowiązek powiedzieć, bez względu na rezultat mając świdomość własnej bezsilności.To ważne dla takich jak ja bo mnie ktoś kiedyś też pomógł coś tam we mnie odkłamać i pobyć ze mną słuchając moich słów , a wydawałoby się to marnowaniem czasu w beznadziejnej sprawie i pomimo tego że być może wieje to wszystko jakąś górnolotnością .
Guru i zbawca raczej marny i tak by był ze mnie Nie taka prezencja
To trudne tematy , czasem ślepy los decyduje.
Różni ludzie się mogą starać , ale te wysiłki mogą nic nie zmienic.
Czasem jakieś zdarzenie może coś zmienić, bo zostanie na dłużej w pamięci.
Ale jak ktoś ma słaba pamięć i pamieta tylko do czasu aż się znowu nawali , a potem zostanie to przysypane nowymi śmieciami , to ten mechanizm też nie funkcjonuje.
Jestem w sumie zdziwiony , że cały ten wątek jest poświęcony narkomanowi, który pokonuje swoje życie slalomem.
Przecież powinno ratować się rodzinę od narkomana , tak żeby mogła normalnie wzrastać.
Może nawet znaleźć kogoś kto zastąpiłby felernego tatusia.
Na pewno na poczatku byłoby im trudno, ale po latach pewnie wszyscy byliby wdzięczni , za to że ktoś dał im szansę na normalne życie.
285 2020-04-03 00:08:34 Ostatnio edytowany przez Olinka (2020-04-03 00:45:14)
@kwadrat bis, jak rozumiem Ty mi zbytnich szans nie dajesz. Zakladasz ze to . Moze i tak bedzie.
@paslawek, czuje co mowisz w kontekscie emocji wobec rodziny, ale caly czas tylko ona jest dla mnie wazna. Dzisiaj w tym dziwnym czasie, cigle w chacie, robimy lekcje, latwo nie jest ale jest ok.
Bede walczyl jak umiem. Teraz znowu na trzezwo ale moze kiedys znowu zbocze.
Rodzina to wszystko, nie oddam tego bo nikogo nie mam oprocz ich. Na kolesi z pracy liczyc raczej nie moge.
Sypnely sie zwolnienia. Korpo tnie. Kumpel z wysoka polecial. Wiem ze korpo to banka, ale na razie moja banka trwa.
Nie jestem dumny z tego i mnie tez meczy ten watek czasami a jednak tu wracam bo mi jakos tam pomagacie, krytyka i wsparciem.
Chce lepiej, ale nie wychodzi. Raz na jakis czas gubie priorytety, niestety. Walka trwa.
To nie jest walka Brother, to jest pozorowanie działań i skwapliwe zbieranie najdrobniejszych argumentów i usprawiedliwień, na przyszłe ćpanie.
Wspólnie łatwiej rozwiązywać problemy
288 2021-02-13 04:14:35 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2021-02-13 04:28:12)
Dlugo nie zagladalem... jest dobrze. Zyje szczesliwie, zona nie wie o mojej zabawie. Zdarza sie bardzo rzadko, raz na 3 miesiace, jak sa okolicznosci. Da sie z tym zyc. Przeszedlem covid, po tym mozg jest inny. Wrocily checi ale wyparlem. Tylko raz na sulwestra bylo. Przez przypadek poznalem mega gangsterow... bylo ciekawie. Byli zafascynowani moja inteligencja, znajomoscia jezykow itd, ale spierdalam od nich. Oni sredni szczebel.... chca mnie bardzo do zarzadzania i negocjacji po hiszpansku...
Jednak udalo mi sie ich zniechecic do
Mnie na szczescie.
Jestem szczesliwy i wolny od tego. Wspaniale uczucie ze sie nie mysli. Dzisiaj sadze ze dobrze ze zona nie wiedziala jak bylo zle. Pokonalem i pomagam znajomym wyjsc. Szczera rozmowa czyni cuda.
Malzenstwo rosnie, pracujemy nad tym, chcemy kupic dom. Mamy wyzwania po za nami, w rodzinie, alkoholizm - znam wiec temat uzaleznienia. Wspolna walka laczy.
Nie mniej, zawsze to w glowie jest! Bylem na karaibach, natychmiast mnie namierzyli ale odmowilem. Nie chce z nieznanego pochodzenia.
Sluchajcie, to da sie kontrolowac, ale trzeba mega sie pilnowac, narysowac granice i po prostu ich nie przekraczac. Ja tak robie od 2 lat w zasadzie i tylko moze 2 razy bylo nie planowane.
Ciekawy temat z rana na kibelku (kto nie czytał netkobiet na tronie niech pierwszy rzuci kamieniem). Facet nalogowiec 2 lata temu napisał, że ćpie i prosi o pomoc i po tych ponad 700 dniach nadal ćpie, tylko teraz twierdzi, że sobie poradził i można z tym żyć. Z jednej strony bardzo groźny wątek (wręcz do skasowania), bo może tu wejść inny amator używek i stwierdzic: "skoro on dał radę, to ja tez". Z drugiej niesamowite studium wykształconego faceta w szponach nałogu, swoich ograniczeń, wytłumaczenia dlaczego właśnie dzisiaj, właśnie teraz "musiał" sobie ulżyć. Stawiam, że z taką psychiką autor posypie się prędzej czy później, a "szczęśliwe" (depresja żony i mąż ćpun) małżeństwo nie przetrwa.
Jestem szczesliwy i wolny od tego. Wspaniale uczucie ze sie nie mysli. Dzisiaj sadze ze dobrze ze zona nie wiedziala jak bylo zle. Pokonalem i pomagam znajomym wyjsc. Szczera rozmowa czyni cuda.
Malzenstwo rosnie, pracujemy nad tym, chcemy kupic dom. Mamy wyzwania po za nami, w rodzinie, alkoholizm - znam wiec temat uzaleznienia. Wspolna walka laczy.
Nie mniej, zawsze to w glowie jest! Bylem na karaibach, natychmiast mnie namierzyli ale odmowilem. Nie chce z nieznanego pochodzenia.
Sluchajcie, to da sie kontrolowac, ale trzeba mega sie pilnowac, narysowac granice i po prostu ich nie przekraczac. Ja tak robie od 2 lat w zasadzie i tylko moze 2 razy bylo nie planowane.
Zaprzeczasz sam sobie.
Skoro bierzesz raz na trzy miesiące, to nie jesteś od tego wolny.
Zaprzeczasz sam sobie. (...)
Od momentu założenia wątku autor ani na jotę nie zmienił swego myślenia.
292 2021-02-13 11:17:51 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-02-13 19:28:57)
Lady Loka napisał/a:Zaprzeczasz sam sobie. (...)
Od momentu założenia wątku autor ani na jotę nie zmienił swego myślenia.
A po co i dlaczego Autor miałby zmieniać myślenie i cokolwiek w swoim życiu ?
Nic się nie stało takiego żeby mieć pragnienie zmiany,nawet gangsterów Brother wykiwał :)
Opcje Wielokropku są przynajmniej dwie.
Brother jest wyjątkowym wyjątkiem cudem natury niezwykłym odstępstwem,obalił swoim przykładem to co wiadomo do tej o uzależnieniach od kokainy i alkoholu.( raczej potwierdza ale to inna bajka)
Druga opcja - nigdy nie był narkomanem i alkoholikiem i nie jest uzależniony, coś mu tylko trochę przeszkadzało ,jakieś drobne wątpliwości no i żeby zona się koniecznie nie dowiedziała i nie znalazła dragów przy nim,przestraszył się troszkę.
Cały wątek sprowadza się do tego jak wykiwać żonę i siebie samego.
A tak poważniej perfekcyjny przykład dla młodych studentów np medyków od uzależnień, jak wygląda system zaprzeczeń i iluzji kontroli.
Do jakiego absurdu dochodzi się w myśleniu obsesyjnym i jak ktoś nie wierzy jaka siła tkwi w nałogowych mechanizmach samookłamywania się i determinacji w utrzymaniu iluzji i jak silna jest to iluzja to ma Autora podanego na tacy jako idealny przykład.
Niech mi ktoś teraz napisze że nie jest to choroba - sprzeczności i zakłamania,zaprzeczeń.
Gratulacje" pozazdrościć".
Wygrałeś Brother odniosłeś niewątpliwie sukces ,pokonałeś siłą woli potencjalny nałóg uzależnienie wiesz już prawie wszystko,jesteś w miejscu z przed 2 lat i wszystko przed Tobą.Rzeczywiście zamiast zająć się sobą nawracaj innych i ratuj ich ,bo siebie to nie masz po co ratować niby przed czym i od czego .
My biedne pierdoły,nieszczęśnicy z AA i NA .etc daliśmy się nabrać i wmówić sobie bezsilność ,psychologom i psychiatrom i innym nawiedzonym oszołomom, ponieśliśmy totalną klęskę mylimy się sromotnie w swojej pysze i niewiedzy ehhh przesrane tak błądzić w niewoli abstynencji.Zdyscyplinowane ćpanie i picie - nie szkodzi - wszystko dla ludzi ,nawet uzależniony może odzyskać umiar ,w sumie to nie ma uzależnień jak tak.Siła woli potrzebna i wielka motywacja do ćpania to jest racjonalne i logiczne.
Wszystko na marne całe to trzeźwienie zdrowienie- wystarczy "brandzlować" dwa lata umysł pojeździć na rowerze,po bajerować atrakcyjną panią psycholog/psychoterapeutkę i robić pompki,brzuszki.Wystarczy też wykrzywić i przekosić motywację ,a raczej zmienić jej nurt ,bo Autor nie ma motywacji by przestać,ma tylko motywację żeby łagodzić konsekwencje ,mieś szczytne powody do ćpania i argumenty do tego że ma władzą i kontroluje nałóg,czyli nic nadzwyczajnego cały czas to samo.Tylko zwiększyć bardziej kontrolę przez jeszcze większą dyscyplinę łatwizna,eureka normalnie.
charakterystyczne,bardzo do znudzenia typowe, dla wysoko funkcjonujących nałogowców takich niby z "górnej półki, lepszych"
Niemal 30 lat tak jak u mnie w p....du tyle lat straconych na niepotrzebnej abstynencji ,tych pieprzonych terapiach mityngach pracy nad sobą nadaremnej okazuje się.
K...wa dlaczego Brother urodziłeś się tak późno, "straszliwe" Ci "zazdroszczę" tego "szczęścia","uwolnienia" i obronienia utrzymania kontroli w ćpaniu - pozostanę jednak przy swoim :).
Każdy jednak ma swoją drogę i mnie w sumie nic do tego ,wybrałeś utarte do bólu koleiny Brother Twoje życie Twoja sprawa.
Możesz wciągać spokojnie z czystym sumieniem wygrałeś zawsze wygrasz jak tak.
Nie mowie ze wolny. Mowie ze daje rade z tym. Optymalne to nie jest ale da sie kontrolowac.
294 2021-02-18 03:28:59 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2021-02-18 03:39:36)
Nie mowie ze wolny. Mowie ze daje rade z tym. Optymalne to nie jest ale da sie kontrolowac.
Wiem ze to zle jest i macie racje ale sam ustawilem zasady i trzymam sie ich. Jest w nich czas na branie, ale nie czesto i w okreslonych sytuacjach. Da sie ale wiem ze to jest klatwa. Nie mniej, jest duzo mniej, bezpiecznie, daje zabawe. Bylo duzo gorzej.
Np. ostatnio na wakacjach zero na Karaibach, bo taka decyzja. Tylko podczas imprez bez rodziny. Kiedys bylo bez opamietania. Uznaje to za postep.
Dla jasnosci, wiem, ze to jest nadal problem ale dzisiaj umiem wybierac kiedy chce kiedy nie. Sporo nowych znajomych okazuje sie byc w tym. Covid robi swoje ale ja swiadomie decyduje.
295 2021-03-23 16:36:57 Ostatnio edytowany przez Mariusz Haska (2021-03-23 16:49:19)
Myślę, że sam fakt, że tak trudno Ci z tego zrezygnować świadczy o powadze sytuacji. Głód narkotykowy, przyjmowanie, mimo świadomości ponoszonych konsekwencji, koncentracja na substancji, upośledzona kontrola. Może warto, póki jesteś na etapie ograniczania przyjmowania, popracować ze specjalistą. Jeśli ten, którego miałeś jakiś czas temu, nie spełniał twoich oczekiwań, poszukaj innego. Jest ich wielu wielu. Popytaj u siebie w okolicy.
296 2021-05-07 02:47:35 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2021-05-07 03:55:27)
Zyje... jesli kogos to obchodzi i mam sie ok.
Temat trwa.
Zyje... jesli kogos to obchodzi i mam sie ok.
To dobrze że żyjesz.
Temat trwa.
.... jakże by inaczej bez "tematu" nie da się żyć przecież tylko wypada to uzasadnić jakoś
298 2021-05-26 02:20:17 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2021-05-26 02:23:59)
@paslawek, po co? Uzasadniac? Ty wiesz...
Inny juz sa gdzies indziej a ja mam sie ok
Nauczylem sie z tym zyc, bezpiecznie, delikatnie, da sie. Wiem ze nie kupujesz tego ale serio mowie.
Raz na jakis czas, malo dla odprezenia...
Ponoc jest na to termin, micro branie...
Po pandemii ultra modne
Przecież ty jesteś uleczony ,uzdrowiony ,albo nie byłeś nie jesteś uzależniony
wszyscy się myliliśmy co do Ciebie chcą cię złośliwie uszczęśliwić na siłę.