@kwadrad - rozumiem o czym piszesz, w sensie tej umiejetnosci patrzenia z boku. mam to do pewnego stopnia. nigdy nie mamy do konca wszystkiego co chcemy i z tym sie pogodzilem. zawieram kompromisy. prywatnie i słuzbowo.
nie rozumiem, dlaczego piszesz ze zaslaniam sie kasa... ona jest, nie daje szczescia, pomaga. nie kupie spokoju i szczescia. wiem to przeciez. dlaczego mowisz, ze sie zasłaniam kasa? nie nawidze uzywac wladzy z powodu pozycji czy kasy. to jest mega slabe... pilnuje sie na maksa w rodzinie, wsrod znajomych, by wlasnie tak mnie nie postrzegali, ze jak mam kase i pozycje, to jestem lepszy... nie jestem ale ludzie niestety z jakiegos podowu dokladnie odwrotnie potrzegaja ludzi z wladza i kasa... podswiadomie czuja sie gorsi. ja staram sie byc normalny, nie epatowac niczym, by nie uradzic i nie daj boze naduzyc wlasnie tych rzeczy, wladzy i kasy. szczegolnie prywatnie.
to mega trudne, bo z definicji ludzie zakladają, ze masz lepsze mniemanie o sobie z tych powodow...
czasami chciałbym byc bardziej normalny, pracować w okienku na poczcie i pokazac ludziom, by mnie szanowali za to kim jestem a nie za to ile mam kasy i na jakim stanowisku jestem...
ale jak pisałem boli mnie tez, ze zona przeszla do porzadku dziennego jak wiele poswiecam, troche bym chcial by lechtala maja proznosc, tylko od niej bym tego chcial, nie od obcych, ktorzy to robia a ona nie...
nie wiem czy rozumiesz. mnie nie interesuje opinia ludzi, ale zony tak.
na jej opinii mi zalezy nie klakierow, ale rozumiem, ze nie moge tego od niej wymagac, na prawde. boli mnie to ale zwazywszy na jej sytuacje rozumiem.
@migdalowaaa - pisalem, nie ma opcji by wiedziala. nie mam prawa jej tego robic, tzn zrzucic na nia tego, zabic poczucie bezpieczenstwa, ktore jakies tam ma w tym bąblu w jakim zyjemy
@paslawek - jesli jest jak mowisz, ze ona czuje, podejrzewa, to hmmm, byloby to straszne, ze tez nie ma odwagi zapytac, bo to oznacza, ze nasz zwiazek jest oparty na braku zaufania. ja wiem dlaczego jej nie mowie, jak wyzej napisalem. A ona? jesli wie, to zakladam, ze jednak ufa, ze nie odwale nic tak glupiego, co nas zabije... i jak zakładam dokładnie to - rozsadek w tym co robie, sa granice, ktorych nie przekrocze. moze ona mi ufa na tyle, ze to wie i woli nie pytac...
sam nie wiem, ale moze tak byc.