Tak sobie myślałem , ze "żyjemy w czasach" gdzie pewne dobra powszechnego użytku są "gloryfikowane" ,ale to jest na zamówienie .
To taki produkt placement przez dziesięciolecia.
Kiedyś papierosy trzymane w zębach przez gwiazdy kina, potem alkohol w tych wszystkich filmach , wreszcie narkotyki.
Synonimy dobrej zabawy , te cięższe narkotyki i lżejsze, te gorsze i te lepsze.
Jakby była różnica...
Ekskluzywne trunki , ekskluzywne papierosy , ekskluzywne narkotyki , produkty dla bogatych elit.
Ale czasem też dostępne dla zwyczajnych obywateli , chcących poczuć to w czym elita może się tarzać.
Dla niektórych to symbol statusu , cel wydania zarobionych pieniędzy -tak ciężko pracowałem , teraz mogę wydać tak jak ci z górnej półki ...
Element kultury , jakby na wyciągnięcie ręki...
I właśnie problem jest w tym , ze jest to wszystko na wyciągniecie ręki.
No i sięgamy po te "swojskie" rzeczy , "swojskie" się wydają bo zostały osadzone w kulturze -owszem ale przez dealerów i dystrybutorów nie przez ćpunów i konsumentów.
Jednak trzeba powiedzieć , ze są tam ( w tej kulturze) gdyż ich sprzedaż jest opłacalna.
Czyli dla dystrybutorów tych dóbr jesteśmy konsumentami i jesteśmy im potrzebni.
To nie jest tak , ze my potrzebujemy ich i i to zmienia rachubę.
Przemysł używkowy przeżyje wszystkich konsumentów , po nas przyjdą następni.
To dystrybutorzy obudzili te potrzeby w konsumentach.
1)
I to jest jedna kwestia , gloryfikacja dóbr które jakby stały się elementem swojskim.
Jako konsumenci jesteśmy ofiarami przemysłu , ponieważ nasze postrzeganie produktów zostało zmienione i tym samym postrzeganiem operują nasi poprzednicy czy rówieśnicy.
Gdzieś indziej ktoś by powiedział , czym wy się trujecie jesteście chyba szaleni :]
A tutaj ? Chlanie to norma, już co prawda nie taka jak kiedyś , chociaż to jest dobre.
2)
Inna kwestia jest taka , w moim mniemaniu.
Zycie , sytuacje są rożne, ale w miarę możliwości można próbować wypracować sobie takie metody, radzenia sobie z sytuacjami i emocjami ,zeby nie sięgać po zewnętrzne środki .
Po prostu , pozwolić temu przemielić się i przepłynąć.
I to jest to jak ja to widzę, trzeba w miarę możliwości ,nie uciekać od wielu rzeczy, choćby były wyjątkowo nieprzyjemne.
Nie jest to proste, ale chyba tylko takie myślenie pozwoli, z użyciem tego jak działa nasz mózg, przetrawić problemy.
Narkotyki to przedłużenie chyba tej wirtualnej rzeczywistości, która jest tylko w naszych głowach.
Substancje nakładają wirtualna rzeczywistość i emocje z wirtualnej rzeczywistości na tą prawdziwą.
Niby jest interakcja ale chwilowa ...
Następnego dnia jesteśmy pozbawieni tego miksu.
Było super , a dzisiaj kicha , jest niedosyt.
Najprostszy sposób na naprawę sytuacji to kolejna dawka.
Po prostu trzeba przyjąć rzeczywistość taką jaka ona jest, inne metody to moim zdaniem ucieczka.
I ta ucieczka nie będzie mogła trwać wiecznie.