Mój chłopak rzucił pracę. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój chłopak rzucił pracę.

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 114 z 114 ]

66

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
nin00a napisał/a:

Nie stać go na wyjścia, imprezy, wyjazdy, to bardzo dobrze, że zamiast zaciągać długi, żeby dalej ciągnąć poprzedni standard, podchodzi do tego rozsądie i po prostu rezygnuje z rzeczy, na które go nie stać.

To jest bardzo słuszna uwaga. Przecież mógłby wziąć/pożyczyć więcej, bo zakładam, że jeśli rodzice wyrazili zgodę na taki układ, to ich na to stać, a jednak zdecydował, że kosztem siebie samego oraz własnego komfortu zrezygnuje z przyjemności. To z kolei wskazuje, że nie ma mentalności pasożyta, co kilka wypowiedzi zdawało się sugerować.

Poza tym być może rodzice sami doszli do wniosku, że ta droga może dać mu lepszą przyszłość i postanowili chłopakowi zaufać. Coś w końcu musiało nimi kierować.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez troll (2018-09-09 08:29:49)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
EeeTam napisał/a:

troll
Znowu wychodzi wampiryzm... Bardzo łatwo ci przychodzi ocenianie ludzi, oczywiście krytyczne.

Nie ma przemyśleń "na temat", to najlepiej spostponowac adwersarza. To zawsze działa.

PS. Wszyscy oceniamy innych. Różnica polega na tym, że ty krytycznie oceniasz autorkę, ja jej chłopaka. Ja to jawnie przyznam, ty będziesz się  zapierał  jak  żaba blota. A i ty trzymasz z większością, więc masz oczywiście rację.

68

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Wątek nie dotyczy tego, "kto lepiej zna branżę IT" jezu..

Chłopak ma dopiero 25 lat, wybrał chyba naprawdę najlepszy moment na to, żeby próbować coś zmienić i robić coś co lubi. Jeśli chce skorzystać z pomocy Urzędu Pracy to musi mieć status bezrobotnego. Jeśli przepracował rok to dostanie zasiłek, niewielki , ale na swoje wydatki starczy. Autorko to tylko 6 miesięcy, myślę że przeżyjesz. Może nawet zajmiesz się sama sobą. Robisz dramat jakbyście mieszkali razem, mieli kredyt i nagle zostałaby Ci chałupa na utrzymaniu - wtedy bym Cię w pełni poparła. Ale chłopak nie jest Twoim mężem, mieszka z rodzicami którzy zadeklarowali pomoc, więc Tobie pozostaje tylko wspieranie go w tej decyzji i nauce , a nie suszenie głowy. Jeśli mu się ten plan uda - to i Ty być może jako małżonka w przyszłości na tym skorzystasz. Życie mamy tylko jedno, trzeba realizować swoje marzenia. Nie układaj mu życia, nie szantażuj, nie susz głowy, bo myślę, że nie chciałabyś go potem wyciągać z depresji. W Waszej sytuacji za wiele się nie zmieni, będziesz musiała sobie sama zająć czas, a myślę że wesele kolegi nie jest najważniejsze na świecie.

69

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
chomik9911 napisał/a:

W Waszej sytuacji za wiele się nie zmieni, będziesz musiała sobie sama zająć czas, a myślę że wesele kolegi nie jest najważniejsze na świecie.

Ale tu nawet nie chodzi o zajmowanie sobie czasu, bo do tej pory chłopak Autorki przecież pracował, więc całkiem możliwe, że obecnie czasu dla niej będzie miał więcej, a przynajmniej tyle samo. Teraz największym (dla Dominiki) problemem jest fakt, że jeśli będą się spotykać, to w domu - bez atrakcyjnych wyjść, imprez i innych rozrywek, za które trzeba zapłacić. A można przecież pójść na spacer, wspólnie pobiegać, pojeździć na rowerze, razem coś upichcić, można robić wiele rzeczy. Wydawałoby się, że najważniejsze, aby ten czas spędzać wspólnie, niestety tu tak to nie wygląda.

70

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Olinko ja to powiedziałam trochę z ironią. Masz sto procent racji, wspólne spędzanie czasu to nie tylko płatne atrakcje, można wiele zobaczyć i zrobić bez nakładów finansowych, a też nic się nie stanie jeśli tym razem to Autorka zapłaci za chłopaka. Trzeba odrobiny chęci i zrozumienia.

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Niestety, też uważam, że z chłopaka orła nie będzie smile To jeden z tych, co to do 40-stki nie wiedzą co chcą w życiu robić. Stale czegoś próbują, i z reguły nie jest to, to co by chcieli robić......a to za długo trzeba w robocie siedzieć, a to zły szef, a to stresująca praca.....a to tysiące innych powodów.

Poza tym, kurs kursem......ale chłopak z jajami znalazłby jakąś dorywczą pracę. W dzisiejszych czasach to żaden prblem. W wieku 25 lat bez kasy, na garnuszku rodziców......szkoda mówić.
No chyba, że jest to tylko wymówka i chce się wymiksować ze związku.

P.S. W 6 miesięcy to można skończyć kurs obsługi komputera a nie programowania. IT to baaaardzo szeroka branża, trzeba dokładnie wiedzieć co się chce robić......programowanie ( jakie programy), grafika, bazy danych, gry, serwis, telekomunikacja itp, itd.
Fakt, nie trzeba mieć studiów by pracować w IT, ale trzeba być PASJONATEM i znać branże od podszewki. Tysiące młodych ludzi siedzi w tym po uszy o najmłodzych lat. Facet w tym wieku zaczynający od początku kariery nie zrobi.

72

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Ja się może nie znam, ale w takim razie niech mi ktoś wytłumaczy po co urząd pracy organizuje i finansuje takie kursy, jeśli one NIC nie dają? Uprawiają sztukę dla sztuki? Poważnie pytam.

I raz jeszcze podkreślam, że nikt tu nie mówi, że od razu po kursie liczy na znalezienie pracy w branży. Może skorzystać z dofinansowania, liznąć podstawy, zaraz po tym znaleźć inną pracę, a równocześnie bazując na tym, czego się dowie, uczyć się już samodzielnie.

zwyczajny gość napisał/a:

(...) ale chłopak z jajami znalazłby jakąś dorywczą pracę

Jako osoba ze statusem 'bezrobotny' nie może pracować.

73 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-09-09 23:23:28)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Olinka napisał/a:

Ja się może nie znam, ale w takim razie niech mi ktoś wytłumaczy po co urząd pracy organizuje i finansuje takie kursy, jeśli one NIC nie dają? Uprawiają sztukę dla sztuki? Poważnie pytam.

I raz jeszcze podkreślam, że nikt tu nie mówi, że od razu po kursie liczy na znalezienie pracy w branży. Może skorzystać z dofinansowania, liznąć podstawy, zaraz po tym znaleźć inną pracę, a równocześnie bazując na tym, czego się dowie, uczyć się już samodzielnie.

zwyczajny gość napisał/a:

(...) ale chłopak z jajami znalazłby jakąś dorywczą pracę

Jako osoba ze statusem 'bezrobotny' nie może pracować.

Po pierwsze urząd pracy takich kursów nie organizuje. Po prostu są firmy, które tworzą takie szkolenia i sponsorują artykuły w gazecie pt: brakuje 500.000 programistów, więc jeśli osoba zglosi się do danego urzędu, że jest bezrobotna i chce iść na kurs jest bardzo duża szansa na to, że urząd pracy taki kurs zorganizuje - są obecnie takie programy, że dla bezrobotnych urząd pracy w zależnośći od wojedztwa może ufundować kurs do jakieśtam kwoty(w moim Up jest to np 7k bo znajomej udało się dostać na kurs jako grafik komputerowy,w innych urzędach mogą finansować kursy nawet za 15k, po prostu jest jakaś tam ograniczona pula na każdy urząd i urzędnicy przydzielają to kandydatom)

To nie jest tak, że te kursy nic nie dają - bo jeśli ktoś jest np studentem informatyki to takie kursy stanowią świetnie uzupełnienie wiedzy teoretycznej(ze studiów) w więdze praktyczną(kurs). Natomiast jeśli ktoś nigdy nawet nie poznał jak działa komputer, nie wie nic o działaniu sieci internetowych, baz danych, programowania itp to taki kurs nic mu nie da - ponieważ na kursie jest pokazana tylko praktyka czyli programowanie, ale to jest jak budowanie domu na piasku bez solidnych fundamentów. Co z tego, że ktoś nauczy się na takim kursie pisać programy jak nie będzie miał pojęcia jak to działa, nie będzie znał podstaw sieci ani bazy danych(bo kurs oczy programowania a nie całej otoczki).

Dlatego nawet jeśli ktoś pójdzie na kurs to sam kurs NIC mu nie da. Po takim kursie dana osoba musiałaby poświęcić z rok-dwa lata regularnej pracy, aby nabrać wiedzy teoretycznej i szerszego zakresu wiedzy poza samym programowaniem. Kursy stanowią tylko wycinek tego, co się robi w pracy.

Kolejna sprawa jest taka, że obecnie uczelnie informatyczne są oblężone - [nieregulaminowy link]
Absolwenci informatyki (rzadko bo rzadko) powoli mają już problemy ze znalezieniem pracy, ponieważ aż tak dużo jej w polsce wbrew pozorom nie ma a chętnych do pracy jest całkiem sporo. Na jedno miejsce przychodzą setki CV.

I teraz jeśli pracodawcy mają do wyboru:
- ambitnego studenta informatyki dobrego wydziału, który poświecił 5 lat nauki na informatyke, ma wielką wiedzę teoretyczą na temat baz danych, sieci, działania komputerów, protokołów, internetu która w szybkim tempie może być zamieniona na praktyki, chodził na praktyki/staże
- ambitnego studenta innego kierunku, który samodzielnie w domu uczył się tego co informatycy przez kilka miesięcy lat, nie poddawał się i nadrabiał zaległości, rozwijał, chodził na praktyki/staże
- osobe po 3 miesięcznym kursie, która liznęła podstawy podstaw programowania, umie robić małe aplikacje ale nie ma niezbędnej wiedzy teoretycznej z zakresu szerszego niż programowaie czyli bazy danych, sieci, działanie internetu i protokół, wiec nie poradzi sobie z trudniejszymi zadaniami i wymaga nieustannej opieki starszego programisty(czyli ogromna strata finansowa dla firmy, ponieważ doświedczeni programiści zarabiają 100-200 zł na godzinę.)

Więc pomyśl logicznie, kogo pracodawca będzie chciał zatrudnić

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Olinka napisał/a:

Ja się może nie znam, ale w takim razie niech mi ktoś wytłumaczy po co urząd pracy organizuje i finansuje takie kursy, jeśli one NIC nie dają? Uprawiają sztukę dla sztuki? Poważnie pytam.

Bo są pieniądze do wydania.....bo jest akcja wspierania przedsiębiorczości........bo trzeba się wykazać, że się coś robi......
Zresztą, takich kursów z różnych branż jest dużo, przydatność mała lub znikoma.
Akurat takie z IT mogą czegoś nauczyć. Np. obsługi sprzętu, wklepywania danych, wypełniania tabel itp. Ludzi zupełnie zielonych w komputerach.......tylko jemu chyba nie o to chodzi.

Olinka napisał/a:

Jako osoba ze statusem 'bezrobotny' nie może pracować.

O jej, tysiące bezrobotnych pracuje smile
I się tym nie chwalą....

75

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Witold12 napisał/a:

Po pierwsze urząd pracy takich kursów nie organizuje. Po prostu są firmy, które tworzą takie szkolenia i sponsorują artykuły w gazecie pt: brakuje 500.000 programistów, więc jeśli osoba zglosi się do danego urzędu, że jest bezrobotna i chce iść na kurs jest bardzo duża szansa na to, że urząd pracy taki kurs zorganizuje - są obecnie takie programy, że dla bezrobotnych urząd pracy w zależnośći od wojedztwa może ufundować kurs do jakieśtam kwoty(w moim Up jest to np 7k bo znajomej udało się dostać na kurs jako grafik komputerowy,w innych urzędach mogą finansować kursy nawet za 15k, po prostu jest jakaś tam ograniczona pula na każdy urząd i urzędnicy przydzielają to kandydatom)

Tak, tak, wiem, że poza sporadycznymi sytuacjami to nie urząd pracy się tym zajmuje. Posłużyłam się skrótem myślowym.
Ale tak ogólnie, to dzięki za wyjaśnienie całości zagadnienia.

Witold12 napisał/a:

I teraz jeśli pracodawcy mają do wyboru:
- ambitnego studenta informatyki dobrego wydziału, który poświecił 5 lat nauki na informatyke, ma wielką wiedzę teoretyczą na temat baz danych, sieci, działania komputerów, protokołów, internetu która w szybkim tempie może być zamieniona na praktyki, chodził na praktyki/staże
- ambitnego studenta innego kierunku, który samodzielnie w domu uczył się tego co informatycy przez kilka miesięcy lat, nie poddawał się i nadrabiał zaległości, rozwijał, chodził na praktyki/staże
- osobe po 3 miesięcznym kursie, która liznęła podstawy podstaw programowania, umie robić małe aplikacje ale nie ma niezbędnej wiedzy teoretycznej z zakresu szerszego niż programowaie czyli bazy danych, sieci, działanie internetu i protokół, wiec nie poradzi sobie z trudniejszymi zadaniami i wymaga nieustannej opieki starszego programisty(czyli ogromna strata finansowa dla firmy, ponieważ doświedczeni programiści zarabiają 100-200 zł na godzinę.)

Więc pomyśl logicznie, kogo pracodawca będzie chciał zatrudnić

U mnie w mieście (ok. 140 tys. mieszkańców) co prawda nie mają swoich siedzib wielkie korporacje, ale mamy kilka naprawdę niezłych, jedna o zasięgu europejskim, firm, które działają w branży IT i jakiś czas temu natknęłam się na wywiad, z którego wynikało, że ta ostatnia jest nadal bardzo chłonna, bo stale się rozwija podbijając kolejne rynki, dlatego jeśli tylko ktoś ma jakieś podstawy, ale przede wszystkim świeży, chłonny umysł i po prostu chce mu się chcieć, to oni chętnie go przyjmą (na pewno po jakiejś wstępnej selekcji) na trzymiesięczne przeszkolenie, po którym, jeśli się sprawdzi i będzie rokował, mogą zaproponować zatrudnienie. 
Wydaje mi się zatem, że specyfika rynku lokalnego też może mieć znaczenie.

zwyczajny gość napisał/a:

Akurat takie z IT mogą czegoś nauczyć. Np. obsługi sprzętu, wklepywania danych, wypełniania tabel itp. Ludzi zupełnie zielonych w komputerach.......tylko jemu chyba nie o to chodzi.

Poważnie tego uczą? <pytanie retoryczne> Zaskakujące jest dla mnie, że w dzisiejszym świecie są jeszcze ludzie, którzy potrzebują specjalnych kursów, żeby móc po nich wykonywać tak podstawowe czynności. No może poza starszymi osobami, co wydaje się dosyć wytłumaczalne.

zwyczajny gość napisał/a:

O jej, tysiące bezrobotnych pracuje smile
I się tym nie chwalą....

Czułam po kościach, że na mój argument zaraz pojawi się taka kontra wink.
Pokornie przyznaję, że argument, biorąc pod uwagę naszą polską rzeczywistość, nieco nietrafiony.

76

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Tak właśnie myślałam, że osoby wypowiadające się w wątku po prostu nie znają z własnego doświadczenia realiów tych kursików, tak, że dobrze Olinko, że spytałaś. Tak właśnie jest z tymi kursami - one są dobre jako papier, potwierdzenie już wcześniej posiadanych kwalifikacji oraz jako okazja do zdobycia stażu. Ale jako nabycie wiedzy od zera - kompletnie się nie nadają. Teraz na rynku jest wiele rzetelnych szkoleń IT, lepiej już pracować i zainwestować w takie konkretne szkolenie, niż tracić czas na bezwartościowe badziewie (no chyba, że tak jak mówię - zależy komuś tylko na papierze, bo umiejętności już ma).

77 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-09-10 17:57:04)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Skąd Wy wiecie, do jakiego kursu chłopak dostał dofinansowanie? Uprzejmie informuję, że obecnie można otrzymać dofinansowanie nawet do studiów podyplomowych (z programów unijnych) oraz do czego się chce, wystarczy być osobą bezrobotną i złożyć umotywowany wniosek... a może właśnie jest to jedno z tych płatnych szkoleń, które tak zachwalacie, można uzyskać nawet 5000 zł dopłaty do ceny, więc chłopakowi się to opłaca i jest to dla niego okazja. To już nie te czasy, kiedy UP kierował na kursy układania bukietów i obsługi kasy fiskalnej.

W jaki sposób osoba bezrobotna może ubiegać się o sfinansowanie kursu z Urzędu Pracy:
1. Osoba ubiegająca się musi być zarejestrowana w Urzędzie Pracy. Szkolenie przysługuje zwłaszcza w przypadku:
• braku kwalifikacji zawodowych niezbędnych do podjęcia pracy lub w celu ich uzupełnienia,
• utraty zdolności do wykonywania pracy w dotychczas wykonywanym zawodzie,
• braku umiejętności aktywnego poszukiwania pracy.
2. Szkolenie ma mieć na celu podniesienie kwalifikacji zawodowych i innych umiejętności, zwiększających szanse osoby bezrobotnej lub poszukującej pracy na zatrudnienie.
3. Osoba ubiegająca się ma obowiązek złożyć w Urzędzie Pracy wniosek i wymagane przez urzędników dokumenty. Warto znać cenę kursu, datę rozpoczęcia, pełną nazwę kursu i instytucji go prowadzącej. Urzędy Pracy organizują szkolenia dla osób bezrobotnych w formie zarówno grupowej jaki i indywidualnej.
4. W ciągu 30 dni Urząd Pracy powinien wydać decyzję. Jeżeli wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie, Urząd wyda skierowanie, będące podstawą przyjęcia na szkolenie. Ta część procedury zależna jest tylko i wyłącznie od Urzędu Pracy, który w sposób indywidualny podchodzi do każdego z petentów i złożonego przez niego wniosku.

78 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-09-10 18:35:20)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Chłopak skończył powazne studia, więc należy zalożyć, że  ma nieco rozumu i potrafi ocenić swoje szanse na zmianę zawodu, oraz możliwości które da mu szkoła/ kurs, którego się podejmie.
Autorka wątku uparła się, że to niedobra droga dla niego, ale to nie ona powinna mu układać życie. Chłopak ma szansę i próbuje ją wykorzystać, moim zdaniem bardzo slusznie, jesli nie widzi się w swoim wyuczonym zawodzie. Ma gnuśnieć i wpaść w depresję zajmując się czymś, co go nie interesuje, aby tylko sprostać wymaganiom aktualnej dziewczyny?
Skąd tyle pesymizmu w tych, którzy tutaj odżegnują go od czci wiary, wymyślają od nieudaczników, jakiś pokręconych kolesi itp? Skąd ta wszechwładna pewność, że sobie nie poradzi?

Już pisałam o kuzynie, który tez zmienił zawód coś ok. 40- tki, też skończył jakieś kursy z urzędu pracy, nie wiem dokładnie jakie, bo nigdy mnie to nie interesowalo, ale na pewno nie były to studia informatyczne. Pracuje jako programista już któryś rok i bardzo dobrze sobie radzi. Jeśli czegoś się chce i dąży się do tego z całych sił, to dlaczego ma to  nie wyjść? Albo jeśli nie dziś, gdy jest młody i pełen zapału, to kiedy?
Autorka ma zupełnie inny problem i odpowiedź juz dostała na swoje pytanie.
Chłopaka zostawmy w spokoju i niech działa. Wrożenie z fusów  na temat tego, czy mu się uda czy nie zostawmy zawodowym wróżkom.

79

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

To wymądrzanie się znawców realiów rynku IT przypomina narzekanie i zawiść wyszkolonych aktorów, którzy kwestionują zawodową wartość aktorów, którzy do zawodu trafili bez przygotowania w postaci ukończonej szkoły teatralnej lub filmowej. Żal im dupę ściska, że oni tyle lat się szkolili a zatrudniani zamiast nich są osoby nie tak dobrze jak oni wyszkolone, ale utalentowane.

80 Ostatnio edytowany przez authority (2018-09-10 23:17:44)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
zwyczajny gość napisał/a:

Niestety, też uważam, że z chłopaka orła nie będzie smile To jeden z tych, co to do 40-stki nie wiedzą co chcą w życiu robić. Stale czegoś próbują, i z reguły nie jest to, to co by chcieli robić......a to za długo trzeba w robocie siedzieć, a to zły szef, a to stresująca praca.....a to tysiące innych powodów.

Poza tym, kurs kursem......ale chłopak z jajami znalazłby jakąś dorywczą pracę. W dzisiejszych czasach to żaden prblem. W wieku 25 lat bez kasy, na garnuszku rodziców......szkoda mówić.
No chyba, że jest to tylko wymówka i chce się wymiksować ze związku.

P.S. W 6 miesięcy to można skończyć kurs obsługi komputera a nie programowania. IT to baaaardzo szeroka branża, trzeba dokładnie wiedzieć co się chce robić......programowanie ( jakie programy), grafika, bazy danych, gry, serwis, telekomunikacja itp, itd.
Fakt, nie trzeba mieć studiów by pracować w IT, ale trzeba być PASJONATEM i znać branże od podszewki. Tysiące młodych ludzi siedzi w tym po uszy o najmłodzych lat. Facet w tym wieku zaczynający od początku kariery nie zrobi.

100% racja IT to nie przelewki powiem więcej po studiach dla branży IT to za mało duża część studentów robi dodatkowe płatne kursy.
pyszneSalami też tak uważam lepiej zapłacić nic brać byle co. Żaden kurs nie zrobi z zielonego informatyka jak studia.

81

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Jeśli facet poważnie do tego podejdzie to dobry pomysł. Ja zmieniłem branżę na IT w wieku 30 lat (3 lata temu) i to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Szkoda tylko, że sam nie zrobiłem tego 5 lat wcześniej wink

82

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
authority napisał/a:

100% racja IT to nie przelewki powiem więcej po studiach dla branży IT to za mało duża część studentów robi dodatkowe płatne kursy.
pyszneSalami też tak uważam lepiej zapłacić nic brać byle co. Żaden kurs nie zrobi z zielonego informatyka jak studia.

Bo same studia nie są wystarczające - studia jak sama nazwa mówi zapoznają studenta z solidnymi podstawami informatyki. Programowanie natomiast to jest bardzo wąski wycinek informatyki. Można to tak porównać:

Sport = Informatyka.
Piłka Nożna = Programowanie.

Natomiast praca programisty to coś znacznie więcej niż samo programowanie, bowiem programowanie to tylko narzędzie, oprócz tego trzeba mieć solidne fundamenty jak się w ogóle do tego zabrać. Studia nie uczą praktycznego podejścia bo obecnie technologie zmieniają się co 2-3 lata - często jest taka, że jeżeli nauczyciel zacząłby nauczać danej aktualnej technologii w danym roku na początku studiów - to pod koniec studiów musiałby nauczać już kolejnej technologii, bo ta stara już dawno wyszłaby z obiegu - tak się nasze czasy zmieniają, dlatego uczelnie nie uczą praktycznego podejścia bo nie ma ono najmniejszego sensu, wszystko zmienia się zbyt szybko.

Studia natomiast dają umiejętności jak sobie radzić przy zmieniających technologiach, dają solidne podstawy jak działa to całe programowanie od podszewki - student z takimi umiejętnościami szybko przerzuci się z technologii A na technologie B jeśli zrozumie od podstaw, na czym opartę są wszystkie technologie A,B,C ...

Dlatego często studenci muszą na własną rękę uczyć się programowania czy to przez kursy czy samemu.

Problem z takimi kursami jest taki, że skupiają się tylko na danej technologii, a nie na tym jak to wszystko działa. Można porównać to tak: kursy uczą jak jeździć jednym modelem samochodu jednej marki - nie skupiają się na tym aby wytłumaczyć kursantowi jak działa auto, silnik, skrzynia biegów tylko mówią - tu wkładasz kluczyć, tu naciskasz pedał i jedziesz. Osoba po takim kursie umie jeździć autem.

Studia natomiast nie tłumaczą jak jeździć konkretnym modelem pojazdu ale tłumaczą jak działa silnik, skrzyni i to co w środku - dlatego student szybko może przerzucić się szybko na motor, ciężarówkę, samochód wyścigowy - bo rozumie zasady działania pojazdu - tylko że te poszczególne elementy prowadzenia musi nauczyć się samemu.

Dlatego pracodawcy nie chcą zatrudniać osoby po kursie - bo takie często nie interesują się jak to do końca działa i w momencie dostania trudniejszego zadania w ogóle sobie nie radzą z wyzwaniem.

83

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

O matko z córką! Dacie już spokój z tym wymądrzaniem się na temat powodzenia w pracy tego gościa?! Przeciez to już zaczyna być śmieszne!
Kuzyn o którym wciąz tutaj wspominam, pracuje w USA w Kalifornii. Często wspomina, ze najwięcej ludzi w tej branży pochodzi z Indii smile Przyjeżdzają do pracy w Ameryce, bo sa dobrzy w tym co robią (też się zastanawiam dlaczego), nikt ich nie pyta o dyplomy i nie czyta ich świadectw ukończonych studiów,(często niczego takiego nie mają), tylko sprawdza co potrafią i okazuje się że są naprawdę dobrzy. Dostają pracę przed Europejczykami i autochtonami, bo są zwyczajnie lepsi.

Do tego temat dotyczył zupełnie innej sprawy, a nie tego, czy chłopak sobie poradzi ze znalezieniem pracy. Jak sobie nie poradzi, to z tym wykształceniem jakie ma + zdobyte umiejętności IT i na pewno butelek po śmietnikach nie będzie musiał zbierać. Z pewnościa też do zadnego z tych bardzo mądrych panów, ktorzy nikogo poza sobą w branży nie widzą, po zasiłek nie przyjdzie.

84 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2018-09-11 13:11:26)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Salomonka napisał/a:

Kuzyn o którym wciąz tutaj wspominam, pracuje w USA w Kalifornii. Często wspomina, ze najwięcej ludzi w tej branży pochodzi z Indii smile Przyjeżdzają do pracy w Ameryce, bo sa dobrzy w tym co robią (też się zastanawiam dlaczego), nikt ich nie pyta o dyplomy i nie czyta ich świadectw ukończonych studiów,(często niczego takiego nie mają), tylko sprawdza co potrafią i okazuje się że są naprawdę dobrzy. Dostają pracę przed Europejczykami i autochtonami, bo są zwyczajnie lepsi.
.

A wiesz dlaczego? Bo Hindusi są tak samo zdolni jak inni, ale do tego są niezwykle pracowici a przedsiębiorczość mają we krwi. Tam gdzie zachodnioeuropejskie leserstwo i lewactwo krzyczy o prwach człowieka, wyzysku, czasie pracy, ekologii tam Hindus zakasuje rękawy i zapiernicza. I napędza ich niezwykła siła wyrwania się z biedy.
Byłem kilka miesięcy w Indii, i byłem pod wrażeniem tych ludzi......zresztą dużo by pisać.

P.S. za 10, 20 lat ludzie z Chin, Koreii czy Indii czapkami Europę będą nakrywać.....
P.S. 2 Ludzie w Europie w większości nie mają pojęcia jaki postęp przez 20 ostatnich lat, to my już jesteśmy drugim światem....

Sorry za off top

85

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

My tu jednak, Salomonko, piszemy o Polsce, a to mimo wszystko nieco inna mentalność i rzeczywistość. Nawet w pobliskich Niemczech inaczej podchodzi się do zatrudniania i samych pracowników, choć IT to i tak chyba jedna z nielicznych dziedzin, gdzie bardziej od papierka liczy się to, co człowiek rzeczywiście potrafi, a jeśli potrafi, to ten papier nawet nie jest wymagany.

I nie wiem, ale do mnie choćby te podane przez Witolda12 przykłady przemawiają, bo obrazowo pokazują w czym tkwi różnica.

86 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-09-11 13:47:05)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Olinka napisał/a:

My tu jednak, Salomonko, piszemy o Polsce, a to mimo wszystko nieco inna mentalność i rzeczywistość. Nawet w pobliskich Niemczech inaczej podchodzi się do zatrudniania i samych pracowników, choć IT to i tak chyba jedna z nielicznych dziedzin, gdzie bardziej od papierka liczy się to, co człowiek rzeczywiście potrafi, a jeśli potrafi, to ten papier nawet nie jest wymagany.

I nie wiem, ale do mnie choćby te podane przez Witolda12 przykłady przemawiają, bo obrazowo pokazują w czym tkwi różnica.

Jasne, że rożnice są i będą, ale czy to pozwala nam dzisiaj przewidzieć  koleje losu tego chłopaka w branży? I co to nam da, że ustalimy; chłopak nie ma szans? Mamy doardzić autorce tematu, aby w związku z tym ubezwłasnowolniła gościa czy jak, bo już nie wiem do czego ta cała dyskusja zmierza. Każdy ma prawo w życiu do swoich wyborów i konsekwencje nietrafionych tez poniesie sam.  Co nam tutaj do tego? Dziewczyna jeśli nie chce się z tym zgodzić, to może co najwyzej to chłopakowi oświadczyć i nic więcej. Nikt nie ma prawa układać komuś życia, zwłaszcza jak zwiazek jest na etapie...powiedzmy mocno wczesnym.

Wątek nie dotyczył szans chłopaka w branży IT, ale tego, czy dziewczyna ma prawo wymagać od chłopaka podporządkowania się jej własnym planom i ambicjom.

A realiów polskich w dziedzinie IT nie znam, bo mieszkam od lat za granicą, jak i cała moja rodzina.  Mogę się tylko posiłkować tym, co przeszłam na własnej skórze, albo co przeszli moi bliscy.
Wiem jednak, że jeśli się czegoś chce i do tego dąży, to naprawdę można wiele osiągnąć, nawet jeśli chór sceptyków i mocno niedowierzających będzie pesymistycznie nadawał, jakie to mamy małe szanse na sukces. W Polsce  też jak widać można wiele na tym polu osiągnąć, nawet zaczynając od przysłowiowego zera, o czym swiadczą wpisy osób, ktorym się jednak udało.

Zakładam więc, że jednak jest to możliwe... A jesli tak, to zostawmy chłopaka z jego ambicjami i niech się zmierzy z ich realizacją. Autorce tematu radzę, aby oprócz rozpaczania, że na imprezy kasy zabraknie, tez sobie wytyczyla jakiś ambitny cel i do niego dążyła. Raz, że pewnie łatwiej jej będzie wtedy zrozumieć motywy swojego chłopaka, a dwa... kto nie próbuje i nie stara sie, niczego w życiu nie osiąga.

87

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Ależ ja mu jak najbardziej kibicuję. To co opisali Panowie przybliżyło mi temat od podszewki, a dla mnie każda wiedza jest cenna, ale od samego początku przyjęłam stanowisko, że chłopak Autorki do tej pory spełniał czyjeś oczekiwania, więc najwyższa pora, aby zaczął robić coś, czego sam chce - i tego poglądu nie zmieniam. Łatwo pewnie nie będzie, ale on ma dopiero 25 lat, dlatego nawet jeśli się sparzy, to nie tylko ma już zdobyty jeden zawód, ale też całe życie przed sobą. Nie można do tematu podchodzić tak jakby miał na karku dekadę czy dwie więcej. Jeśli okaże się, że ma talent, a do tego się zaprze, poświęci na naukę wystarczającą ilość czasu i uwagi, to jeszcze zdąży coś osiągnąć.

Na pewno też nie powinien ulegać dziewczynie, której największym problemem jest to, że przez pół roku będzie musiała siedzieć w domu, bo nie tylko sama sobą nie potrafi się zająć, ale też do wszystkiego potrzebuje jego pieniędzy.

88

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
dominika152 napisał/a:

Ja w tym momencie mogłabym wyjechać na drugi koniec Polski i dostać znacznie lepszą pracę(mam Ciocię wysoko postawioną w pewnej korporacji, mogłaby mi pewne stanowisko "po znajomości" załatwić). Jednakże nie robię tego, ponieważ mam tutaj TŻ, mamy tutaj wspólne plany. Mogłabym przyspieszyć karierę kilkukrotnie, ale wole trochę zwolnić, żeby rozwijać relację i nie porzucać od tak TŻ.

Rozumiem, że właściwie sednem tego tematu jest coś innego, ale chciałem zauważyć, że teraz nie musisz go porzucać. Rzucił pracę, więc możecie wyjechać razem, czyż nie?
Skoro potrafił tak zaryzykować i chce zaczynać prawie od zera, to równie dobrze może zacząć budowę kariery gdzieś indziej.

89 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-09-11 15:40:12)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Naprędce napisał/a:
dominika152 napisał/a:

Ja w tym momencie mogłabym wyjechać na drugi koniec Polski i dostać znacznie lepszą pracę(mam Ciocię wysoko postawioną w pewnej korporacji, mogłaby mi pewne stanowisko "po znajomości" załatwić). Jednakże nie robię tego, ponieważ mam tutaj TŻ, mamy tutaj wspólne plany. Mogłabym przyspieszyć karierę kilkukrotnie, ale wole trochę zwolnić, żeby rozwijać relację i nie porzucać od tak TŻ.

Rozumiem, że właściwie sednem tego tematu jest coś innego, ale chciałem zauważyć, że teraz nie musisz go porzucać. Rzucił pracę, więc możecie wyjechać razem, czyż nie?
Skoro potrafił tak zaryzykować i chce zaczynać prawie od zera, to równie dobrze może zacząć budowę kariery gdzieś indziej.

Nie może, skoro ma przyznane dofinansowanie kursu... mogą wyjechać za pół roku, ale Autorka wcześniej się zanudzi big_smile

90 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2018-09-11 15:57:51)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

W takim razie autorka może już teraz pojechać do korpo-cioci, a on później dołączy. Zresztą i tak będzie musiał "dziobać" całymi dniami, więc nie będzie miał dla niej wiele czasu.

A poważnie, to gdzie jest wzmianka, że już zaczął ten kurs? Chodzi Ci o ten fragment?

dominika152 napisał/a:

Z tego co mi mówił to kurs mu częściowo finansuje urząd pracy a reszte sam dopłaci...

Jeśli o to chodzi, to moim zdaniem nie wynika z tego jednoznacznie, że już ma to przyznane.

91 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-09-11 16:06:10)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

kurs mu częściowo finansuje urząd pracy
Dla mnie to jest jednoznaczne, skoro finansuje, to finansuje, a nie może sfinansuje, a może nie smile Ale jakie to ma znaczenie? Chłopak tak czy siak nigdzie się nie wybiera, skoro ma uzgodnione warunki życia z rodzicami i z nimi mieszka... miałby pojechać bez ukończenia tego kursu i szukać pracy w zawodzie, którego nie lubi czy siedzieć przez pół roku na utrzymaniu Autorki? Jaki by to w ogóle miało mieć sens? Że będzie sfrustrowany pracą w innym miejscu na kuli ziemskiej? Albo Autorka będzie musiała mu fundować bilety do kina? A mieszkać będą u tej korpo-ciotki?

92 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2018-09-11 20:54:05)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
santapietruszka napisał/a:

kurs mu częściowo finansuje urząd pracy

Tak się czasem mówi, kojarzę takie (pewnie niepoprawne) konstrukcje językowe z życia. Możliwe nawet, że sam ich czasem używam. Tak zwany "czas życzeniowy niedokonany";)

Ale podejdźmy do tego z innej strony. Kiedy chłopak rzucił pracę to pewnie autorka od razu się o tym dowiedziała, nie?
I zapewne od razu doszło do tej rozmowy, w której on jej tłumaczył m.in. zasady dotyczące płatności (czyli ten moim zdaniem niejednoznaczny fragment).
On dopiero wyjaśniał jej na jakich zasadach ma to wyglądać. Więc może już jest TERAZ zapisany, ale wytłuszczony fragment nie przesądza że był w momencie w którym to mówił.
Chyba, że rzucił robotę, szybko zapisał się do UP i od razu dostał na kurs- wszystko w przeciągu jednego, max. kilku dni i już jej mógł powiedzieć, że już mu Up finansuje, co wydaje mi się dość wątpliwe...

santapietruszka napisał/a:

Ale jakie to ma znaczenie? Chłopak tak czy siak nigdzie się nie wybiera, skoro ma uzgodnione warunki życia z rodzicami i z nimi mieszka... miałby pojechać bez ukończenia tego kursu i szukać pracy w zawodzie, którego nie lubi czy siedzieć przez pół roku na utrzymaniu Autorki? Jaki by to w ogóle miało mieć sens? Że będzie sfrustrowany pracą w innym miejscu na kuli ziemskiej? Albo Autorka będzie musiała mu fundować bilety do kina? A mieszkać będą u tej korpo-ciotki?

Wydaje mi się dość oczywiste, że w momencie ustania głównego- jak się domyślam- powodu tego, że autorka nie przyjęła propozycji ciotki (czyli tego, że jej chłopak był związany nową pracą na miejscu,) powinni oni po podjęciu przez niego decyzji o rzuceniu tejże rozważyć ewentualność wspólnej przeprowadzki i wynajęcia mieszkania/pokoju w nowym miejscu. Przecież takie kursy, szkolenia, dotacje są rozdzielane w chyba każdym UP kilka razy do roku, więc chłopak mógłby załapać się na kurs/kursy tam. Pewnie z małym poślizgiem, który jednak mógłby wykorzystać na jakąś pracę tymczasową- dopóki nie zacząłby się nowy nabór. 
Możliwości/wariantów jest więcej, ale przecież nie będę im układał grafiku życiowego i budżetu domowego...

93

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Przeczytałam dużo waszych wypowiedzi (tych negatywnych) i jestem w szoku! Ludzie w wieku 25 lat, to już nie dzieci, które są w związku dla zabawy, tylko dorosłe osoby, które jeżeli poważnie traktują swoją relacje, to planują wspólną przyszłość. A na wspólną przyszłość trzeba zapracować, no chyba że ktoś cały czas chce żyć na garnuszku rodziców.
Autorka słusznie się martwi, bo chce dla swojego mężczyzny jak najlepiej, ale jeżeli on nie będzie miał kasy żeby wychodzić, a ona będzie "dawała mu przestrzeń" i szalała ze znajomymi bez niego, to wkrótce troche ich wspólne życie się rozjedzie, nie sądzicie? 
Dobrze że chłopak chce się przebranżowić i uczyć itd. ale pytanie czy ten czas w całości i szczerze poświęca na nauke, żeby jak najszybciej stanąć na swoich nogach? Osobiście znam przypadek chłopaka, który normalnie pracował po 8h, a po pracy rzeczywiście się doszkalał. Po pół roku zmienił branże, też na IT. I co może niektórych zaskoczy - dostał niższą stawkę niż tam gdzie pracował dotychczas. Dlatego też Autorko jeżeli Twój mężczyzna oczekuje kokosów od razu to troche się rozczaruje, bo w nowym miejscu też będzie musiał rozpoczynać od nowa i od kiepskiej stawki. Ciekawe czy wtedy też nie bedzie miał problemu z tym że się nie rozwija i kiepsko płacą? Osobiście uważam to troszkę za kiepskie wymowki, ale może sam musi do tego dojść.
Myslę że Autorka patrzy przyszłościowo i jeżeli facet w wieku 25 lat dalej szuka swojego zdania (bo studia to nie było jego zdanie) to obawia się jakim będzie on w przyszłości mężem. Uważam że słusznie. Wkrótce zapewne usłyszy o tym że ona zarabia lepiej i w ogole ma się lepiej bo już długo pracuje a on jest taki biedny i nie ma tych pieniędzy. 
Btw. jeżeli rodzice go sponsorują, to dlaczego nie zasponsorują wyjścia na wesele? yikes
Radze obserwować go dokładnie, czy nie szuka ucieczki od "rozpoczęcia poważnego życia". Jeżeli tak jest, kiedyś możesz żałować że nie zostawiłaś go i nie pojechałać do cioci do pracy.
A i jeszcze jedno, jeżeli się uczy programowania, to może przecież wyprowadzić sie z Tobą za pracą smile

94 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-09-11 21:21:29)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

A mnie się wydaje, Naprędce, że troszeczkę Cię poniosło. Niby jak chłopak miałby robić taki kurs z UP, wynajmując mieszkanie z Autorką? A za co by mieli żyć? Autorka by go miała utrzymywać plus opłacać wynajem? No to też by do kina nie chodzili raczej, a o przyjazdach na wesele koleżanek chyba również nie byłoby mowy, bo i za co... Teraz uzgodnił z rodzicami, że mu pomogą, ale to nie to samo, żeby mu płacili za wynajem mieszkania na drugim końcu Polski przecież... a po drugie, nie ma wcale gwarancji, że w innym województwie sfinansowano by mu taki kurs, np. dotacje unijne są zależne od regionów, nie wiemy, skąd to dofinansowanie. Ponadto, nie wiemy też, czy chłopak rzucił pracę z dnia na dzień, bez przemyślenia, to już sobie dopowiedziałeś. Jeśli pracował rok, to zapewne najpierw musiał złożyć wypowiedzenie, i owszem, spokojnie po rozeznaniu sytuacji i dyskusji z rodzicami, mógł to dofinansowanie załatwić w parę dni, jeśli wcześniej rozmawiał już z kimś w urzędzie na ten temat (Autorka nie oznaczyła też przedziału czasowego, swoją drogą).
To wszystko tak naprawdę to są nieistotne szczegóły. Bo wciąż sprawa rozbija się o pół roku. Za pół roku, po skończeniu tego kursu, przecież mogą wyjechać, jeśli tak postanowią i chłopak może już tam szukać swojej wymarzonej pracy - w czym problem? Większość zrobiła tu taki dramat, jakby chłopak miał nie pracować przez najbliższe 20 lat, siedzieć u rodziców i nie wychodzić do kina, tylko uczyć się programowania... no, bez jaj, a tak naprawdę, to nawet nie wiecie, czy chodzi konkretnie o programowanie, czy o inne dziedziny IT, bo tego akurat Autorka nie wspomniała, pewnie sama nie wie big_smile

Edit - jeśli według niektórych Autorka chciałaby już poważnie podchodzić do życia, zakładać rodzinę i dowodem na to jest, że martwi ją to, że przez pół roku "będzie musiała się spotykać z chłopakiem tylko w domu" - to może warto uświadomić ją, że jak już założą tą rodzinę, urodzi się dziecko, to też głównie będą spotykali się w domu i może się okazać, że raczej dłużej niż przez pół roku nie będą nigdzie wychodzić w celach imprezowych... A i kasy może brakować.

95 Ostatnio edytowany przez Wojt (2018-09-11 22:14:59)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Zwykłem czytać bez konta, ale ten temat sprawił, że nawet się zarejestrowałem ;-)
Tak sobie myślę, że chyba muszę do kościoła wrócić i Bogu dziękować za to jaką mi udało się poznać dziewczynę. Gdybym przeczytał taki temat mojej partnerki o mnie, to byłoby to ostatnie 15 wspólnego bytowania. Tu po prostu wyszło szydło z worka - połączenie materialistki i egoistki. Nie wiem czy da się trafić gorzej.
Temat jest tym bardziej mi bliski, ze względu na mnie samego jak i mojego przyjaciela, który ostatnie kilka lat spędził na produkcji robiąc to, co ludzie po podstawówce. Sam w sumie też nie skończył żadnych studiów. Rok temu stwierdził, że zacznie uczyć się programowania. Chodził do pracy na nocki-popołudnia-ranki, a w między czasie kupował kursy na udemy i tym podobnych i klepał je do znudzenia. Po miesiącu stwierdził, że nie da rady. Nie mógł się skupić, przysypiał, nie chciało mu się po pracy. Razem z dziewczyną doszli do wniosku, że on rzuci pracę i poświęci się nauce. Pół roku przesiedział w domu, klepiąc te platne kursy przez internet. Na pomoc nie było co liczyć, mieszkamy w Anglii, pieniędzy nikt by nie wysłał. Po pół roku stworzył CV, portfolio kilku prostych aplikacji w Java script i zaczął wysyłać. Po 4 dniach miał pracę 15 minut autobusem od domu. Obecnie po 4 miesiącach pracuje dla tej samej firmy, już z domu. Nie zarabia niewiadomo ile, trochę więcej niż na produkcji. Ale uczy się dalej, od lepszych od siebie i perspektywa jest tylko lepsza.
Jego dziewczyna przez pół roku go utrzymywała pracując w sklepie, a kawę  z costy zamienili na kawę w domu - z tego co mówią, smakuje tak samo.

Ja właśnie zmieniam branżę. W ciągu ostatniego miesiąca wydałem jakieś 30 tys zł na kursy i spędziłem ostatnie trzy tygodnie za granicą. Mimo, że moja dziewczyna nie musi tego finansować, jest ogromnym wsparciem i wie, że jeżeli uznałem, że popełniłem błąd i chcę to naprawić, to musi mi to ułatwić za wszelką cenę. I wierz mi, też musieliśmy ostatnio zrezygnować z corocznych wakacji i jedzenia na mieście. I wiesz co? Da się żyć i być szczęśliwym, a znajomym  na wesele wystarczyło dać na pokrycie  naszych kosztów(sprawdzone). Jeżeli nie są tacy jak ty - zapewne zrozumieją.

No i warto też dodać, że my jesteśmy tylko co przed trzydziestką, więc tak jakby czasu na takie wyskoki mamy już jakby mniej i trzeba działać szybciej.
Jeżeli moja dziewczyna powiedziałaby mi, że jej się nie widzi, że ja teraz będę robił kursy i wypłukam się z kasy na randki to powiedziałbym, że randek i tak już nie będzie, bo mi kogoś o mentalności dżesiki w życiu nie potrzeba.

96

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Anecia1022 napisał/a:

Autorka słusznie się martwi, bo chce dla swojego mężczyzny jak najlepiej, ale jeżeli on nie będzie miał kasy żeby wychodzić, a ona będzie "dawała mu przestrzeń" szalała ze znajomymi bez niego, to wkrótce troche ich wspólne życie się rozjedzie, nie sądzicie?

Skąd takie wnioski? Czy zajmowanie się sobą samą od razu musi oznaczać jakieś niekontrolowane szaleństwo i rozpad relacji? Pomijam przy tym kwestię, że - przynajmniej moim zdaniem - w zdrowo funkcjonującym związku każde z partnerów powinno mieć swoją własną przestrzeń i kawałek odrębnego życia. Ponadto pozwolę sobie przypomnieć, że on nie ograniczył jej ilości spotkań, a to po prostu ich jakość Autorce nie odpowiada.

Nie wiem też, w którym miejscu wyczytałaś, że ona dla NIEGO chce jak najlepiej? Może poza pierwszym postem, po którym ewentualnie można wysunąć takie nieśmiałe wnioski, ale już kolejne raczej nie pozostawiły złudzeń, że to nie o niego tu chodzi.

97

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Olinka napisał/a:
Anecia1022 napisał/a:

Autorka słusznie się martwi, bo chce dla swojego mężczyzny jak najlepiej, ale jeżeli on nie będzie miał kasy żeby wychodzić, a ona będzie "dawała mu przestrzeń" szalała ze znajomymi bez niego, to wkrótce troche ich wspólne życie się rozjedzie, nie sądzicie?

Skąd takie wnioski? Czy zajmowanie się sobą samą od razu musi oznaczać jakieś niekontrolowane szaleństwo i rozpad relacji? Pomijam przy tym kwestię, że - przynajmniej moim zdaniem - w zdrowo funkcjonującym związku każde z partnerów powinno mieć swoją własną przestrzeń i kawałek odrębnego życia. Ponadto pozwolę sobie przypomnieć, że on nie ograniczył jej ilości spotkań, a to po prostu ich jakość Autorce nie odpowiada.

Nie wiem też, w którym miejscu wyczytałaś, że ona dla NIEGO chce jak najlepiej? Może poza pierwszym postem, po którym ewentualnie można wysunąć takie nieśmiałe wnioski, ale już kolejne raczej nie pozostawiły złudzeń, że to nie o niego tu chodzi.


Nie wiem coście się tak na mnie uparły. Ja chcę tylko aby mój facet pogodził własny rozwój z naszym związkiem, mógłby zawsze normalnie pracować, wychodzić do ludzi, a po pracy się uczyć i rozwijać. On jednak wybrał, że związek odłoży na bok, moje potrzeby na bok, bo teraz on musi się tylko rozwijać, 100% czasu poświęcić na rozwój, ewentualnie mogę do niego wpaść raz na jakiś czas, ale tylko do domu bo nie ma kasy wyjść gdziekolwiek. Ja mam przez pół rok zająć się sama sobą bo on jak stwierdził "nie będzie mieć zbytnio czasu i możliwości na wyjścia, imprezy, możemy się raz na jakiś czas spotykać w domu".

Jest różnica pomiędzy rozwojem siebie i spełnianiem swoich marzeń BEZ KRZYWDZENIA I ODSTAWIENIA ukochanej osoby na bok niczym książkę na półkę, niestety mój facet zdecydował - liczy się dla niego tylko rozwój, a moje zdanie go nie obchodzi i mam się do niego dostosować.

Jestem młoda i nie zamierzam siedzieć całymi dniami w domu, bo mój facet nie może nigdzie wyjść. Mam swoje pasje, które pochłaniają mi wiele czasu ale mam też wiele znajomych, przyjeciółki, które wychodzą za mąż i nie wybaczyłyby mi, gdybym wybrała siedzenie w domu zamiast towarzyszenia im w tak ważnym dla nich dniu. Możecie myśleć, że jestem nienormalna - ja tylko chciałam, aby mój facet pogodził rozwój naszego związku z jego własnym rozwojem, jednak to on odstawił mnie na bok i naszą relację.

W związku z tym temat można zamknąć. On już moim facetem nie jest, bo wybrał Siebie a nie Nas.

98 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-09-12 12:16:45)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
dominika152 napisał/a:

Jestem młoda i nie zamierzam siedzieć całymi dniami w domu, bo mój facet nie może nigdzie wyjść.

Nie pisałaś wcześniej, że on Ci zabronił wychodzić gdziekolwiek samej lub z koleżankami tongue

99

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
dominika152 napisał/a:

Nie wiem coście się tak na mnie uparły.

Nikt się nie uparł, nawiązujemy do tego, co wyraźnie wynika z Twoich wpisów. 

dominika152 napisał/a:

Ja chcę tylko aby mój facet pogodził własny rozwój z naszym związkiem, mógłby zawsze normalnie pracować, wychodzić do ludzi, a po pracy się uczyć i rozwijać.

Naprawdę uważasz, że wtedy miałby więcej czasu dla Ciebie niż będzie miał teraz? Przecież jeśli w to wszystko upchnąłby dodatkowo pracę na pełen etat, to tym bardziej dzień będzie miał wypełniony po brzegi. Byłoby go za to stać na rozrywki, prawda? Czyli wracamy do punktu wyjścia pod tytułem "nie liczy się ilość, ale jakość".






------------
P.S.
Przykro mi, ale zgodnie z zapisami regulaminu, którego znajomość i akceptację potwierdziłaś w chwili rejestracji, wątków na życzenie nie usuwamy.

100

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
dominika152 napisał/a:
Olinka napisał/a:
Anecia1022 napisał/a:

Autorka słusznie się martwi, bo chce dla swojego mężczyzny jak najlepiej, ale jeżeli on nie będzie miał kasy żeby wychodzić, a ona będzie "dawała mu przestrzeń" szalała ze znajomymi bez niego, to wkrótce troche ich wspólne życie się rozjedzie, nie sądzicie?

Skąd takie wnioski? Czy zajmowanie się sobą samą od razu musi oznaczać jakieś niekontrolowane szaleństwo i rozpad relacji? Pomijam przy tym kwestię, że - przynajmniej moim zdaniem - w zdrowo funkcjonującym związku każde z partnerów powinno mieć swoją własną przestrzeń i kawałek odrębnego życia. Ponadto pozwolę sobie przypomnieć, że on nie ograniczył jej ilości spotkań, a to po prostu ich jakość Autorce nie odpowiada.

Nie wiem też, w którym miejscu wyczytałaś, że ona dla NIEGO chce jak najlepiej? Może poza pierwszym postem, po którym ewentualnie można wysunąć takie nieśmiałe wnioski, ale już kolejne raczej nie pozostawiły złudzeń, że to nie o niego tu chodzi.


Nie wiem coście się tak na mnie uparły. Ja chcę tylko aby mój facet pogodził własny rozwój z naszym związkiem, mógłby zawsze normalnie pracować, wychodzić do ludzi, a po pracy się uczyć i rozwijać. On jednak wybrał, że związek odłoży na bok, moje potrzeby na bok, bo teraz on musi się tylko rozwijać, 100% czasu poświęcić na rozwój, ewentualnie mogę do niego wpaść raz na jakiś czas, ale tylko do domu bo nie ma kasy wyjść gdziekolwiek. Ja mam przez pół rok zająć się sama sobą bo on jak stwierdził "nie będzie mieć zbytnio czasu i możliwości na wyjścia, imprezy, możemy się raz na jakiś czas spotykać w domu".

Jest różnica pomiędzy rozwojem siebie i spełnianiem swoich marzeń BEZ KRZYWDZENIA I ODSTAWIENIA ukochanej osoby na bok niczym książkę na półkę, niestety mój facet zdecydował - liczy się dla niego tylko rozwój, a moje zdanie go nie obchodzi i mam się do niego dostosować.

Jestem młoda i nie zamierzam siedzieć całymi dniami w domu, bo mój facet nie może nigdzie wyjść. Mam swoje pasje, które pochłaniają mi wiele czasu ale mam też wiele znajomych, przyjeciółki, które wychodzą za mąż i nie wybaczyłyby mi, gdybym wybrała siedzenie w domu zamiast towarzyszenia im w tak ważnym dla nich dniu. Możecie myśleć, że jestem nienormalna - ja tylko chciałam, aby mój facet pogodził rozwój naszego związku z jego własnym rozwojem, jednak to on odstawił mnie na bok i naszą relację.

W związku z tym temat można zamknąć. On już moim facetem nie jest, bo wybrał Siebie a nie Nas.

Ja tu czegoś nie rozumiem. Najpierw pisałaś, że Twój facet rzucił pracę i problemem jest to, że nie będzie miał kasy na wesela przyjaciół i wyjścia na miasto, a teraz się okazuje, że problemem jest to, że on Ciebie odstawia. Wcześniej ani słowa o tym nie był. Chyba się pogubiłaś we własnej historii.
O co chodzi wreszcie, czy o wesela i wyjścia na miasto, czy o odstawienie Ciebie?
Jeśli to drugie, to się kupy nie trzyma Twoja propozycja, bo pracując i ucząc się miałby dla Ciebie jeszcze mniej czasu niż tylko zdobywając nowe kwalifikacje i dopiero czułabyś się odstawiona i skrzywdzona.

101

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

To, że sie rozstaniecie to było do przewidzenia. Po prostu nie nadajecie na tych samych falach i nie o wspólne cele wam w życiu chodzi, a  to podstawa dobrego, udanego związku. Wszystko było super, gdy było tak, jak ty tego chciałaś. Pierwsze życiowe "zawirowanie" i już chłopak wypadł z gry.
Masz teraz szanse znaleźć sobie kogoś, kto spełni twoje oczekiwania, a chłopak może ułoży sobie życie jak chce.

W sumie oboje pewnie skorzystacie na tym rozstaniu.

102

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
dominika152 napisał/a:
Olinka napisał/a:
Anecia1022 napisał/a:

Autorka słusznie się martwi, bo chce dla swojego mężczyzny jak najlepiej, ale jeżeli on nie będzie miał kasy żeby wychodzić, a ona będzie "dawała mu przestrzeń" szalała ze znajomymi bez niego, to wkrótce troche ich wspólne życie się rozjedzie, nie sądzicie?

Skąd takie wnioski? Czy zajmowanie się sobą samą od razu musi oznaczać jakieś niekontrolowane szaleństwo i rozpad relacji? Pomijam przy tym kwestię, że - przynajmniej moim zdaniem - w zdrowo funkcjonującym związku każde z partnerów powinno mieć swoją własną przestrzeń i kawałek odrębnego życia. Ponadto pozwolę sobie przypomnieć, że on nie ograniczył jej ilości spotkań, a to po prostu ich jakość Autorce nie odpowiada.

Nie wiem też, w którym miejscu wyczytałaś, że ona dla NIEGO chce jak najlepiej? Może poza pierwszym postem, po którym ewentualnie można wysunąć takie nieśmiałe wnioski, ale już kolejne raczej nie pozostawiły złudzeń, że to nie o niego tu chodzi.


Nie wiem coście się tak na mnie uparły. Ja chcę tylko aby mój facet pogodził własny rozwój z naszym związkiem, mógłby zawsze normalnie pracować, wychodzić do ludzi, a po pracy się uczyć i rozwijać. On jednak wybrał, że związek odłoży na bok, moje potrzeby na bok, bo teraz on musi się tylko rozwijać, 100% czasu poświęcić na rozwój, ewentualnie mogę do niego wpaść raz na jakiś czas, ale tylko do domu bo nie ma kasy wyjść gdziekolwiek. Ja mam przez pół rok zająć się sama sobą bo on jak stwierdził "nie będzie mieć zbytnio czasu i możliwości na wyjścia, imprezy, możemy się raz na jakiś czas spotykać w domu".

Jest różnica pomiędzy rozwojem siebie i spełnianiem swoich marzeń BEZ KRZYWDZENIA I ODSTAWIENIA ukochanej osoby na bok niczym książkę na półkę, niestety mój facet zdecydował - liczy się dla niego tylko rozwój, a moje zdanie go nie obchodzi i mam się do niego dostosować.

Jestem młoda i nie zamierzam siedzieć całymi dniami w domu, bo mój facet nie może nigdzie wyjść. Mam swoje pasje, które pochłaniają mi wiele czasu ale mam też wiele znajomych, przyjeciółki, które wychodzą za mąż i nie wybaczyłyby mi, gdybym wybrała siedzenie w domu zamiast towarzyszenia im w tak ważnym dla nich dniu. Możecie myśleć, że jestem nienormalna - ja tylko chciałam, aby mój facet pogodził rozwój naszego związku z jego własnym rozwojem, jednak to on odstawił mnie na bok i naszą relację.

W związku z tym temat można zamknąć. On już moim facetem nie jest, bo wybrał Siebie a nie Nas.

No i bardzo dobrze. Moim zdaniem masz rację. Nie zabraniasz mu przecież rozwoju.

103 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-09-18 13:57:39)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Ufff przebrnąłem przez ten stos jadu i nienawiści co niektórych. Witam po przerwie. smile  Historia skończyła się tak jak przewidywałem. Egoistyczna karyna-materialistka, która chce mieć wszystko na " już zaraz natychmiast" nie może zrozumieć, że jej facet podjął odważną decyzję o swoim przekwalifikowaniu. Wyszło szydło z worka. Jako skrajna ekstrawertyczka jak siebie określiła nie będzie w stanie wytrzymać raptem pół roku bez imprezek na koszt swojego chłopaka. No po prostu koniec świata. Pewnie przyznałbym rację autorce gdybyście mieli dziecko w drodze i kredyty na karku ale on ma czyste konto. Tak się składa, że całe życie przed nim a czas gra na jego korzyść a niekorzyść twoją. Jemu się uda lub nie. No ale bez ciebie bo go NIE KOCHAŁAŚ. Skoro już na samym początku w takiej kwestii nie masz za grosz empatii, zrozumienia i cierpliwości to może i lepiej dla niego, że go zostawiasz. Strach pomyśleć co byłoby kiedyś w razie jakiejś jego choroby czy utraty pracy. Pewnie jako zniecierpliwiona księżniczka kopnęłabyś go w dupę.

Znam wiele par, gdzie znacznie starsi mężczyźni od niego bez grosza przy duszy byli ze swoimi kobietami a one im pomagały. Utrzymywały ich i pomagały w szukaniu pracy. I to jest MIŁOŚĆ i PARTNERSTWO. Życie bywa przewrotne. Raz komuś pomagasz a drugi raz to ty potrzebujesz pomocy. Zasada wzajemności.

Chłopak jest młody ma raptem 25 lat. Nie ma dzieci ani kredytów. W związku z tym kiedy ma zaryzykować jak nie teraz ?
[obraźliwe, osobiste wycieczki, sprzeczne z zasadami i regulaminem - usunięte przez moderację]

PS. Czy przypadkiem zdolność do ryzyka za młodu nie jest objawem właśnie męskości troll ? Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Kiedy ma ryzykować ? Wtedy gdy będzie uwalony depresją wynikającą z niespełnienia zawodowego ? Czy może wtedy gdy będzie miał dzieci, kredyty czy alimenty na karku ? Cieszę się, że już wampirze więcej tutaj nic nie napiszesz.

Cieszę się również z faktu, że tyle kobiet tutaj jest wyrozumiała i empatyczna. Aż na sercu robi się cieplej. A trolli i wampirów radzę unikać.

Pozdrawiam

Mordimer.

104 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-09-18 14:03:13)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Mordimer napisał/a:

[obraźliwe, osobiste wycieczki, sprzeczne z zasadami i regulaminem - usunięte przez moderację] 

PS. Czy przypadkiem zdolność do ryzyka za młodu nie jest objawem właśnie męskości troll ? Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Kiedy ma ryzykować ? Wtedy gdy będzie uwalony depresją wynikającą z niespełnienia zawodowego ? Czy może wtedy gdy będzie miał dzieci, kredyty czy alimenty na karku ? Cieszę się, że już wampirze więcej tutaj nic nie napiszesz.

Cieszę się również z faktu, że tyle kobiet tutaj jest wyrozumiała i empatyczna. Aż na sercu robi się cieplej. A trolli i wampirów radzę unikać.

Pozdrawiam

Mordimer.

Jak sam zauważyłeś Trol już tu nie napisze, bo skasował swoje konto. Po co w takim razie pijesz do niego? Po co zadajesz mu pytania? Rzucasz kamieniem w niego w momencie gdy masz pewność, że Trol Ci nie odrzuci. To jest zwykłe tchórzostwo i brak klasy.
Ja z kolei radzę unikac takich "dyskutantów" jak Ty. I w dyskusji i generalnie w życiu.

105 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-09-18 14:04:30)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

[obraźliwy off top - usunięte przez moderację]

106 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-09-18 14:05:22)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Mordimer napisał/a:

[obraźliwy off top - usunięte przez moderację]

Dziecinne tłumaczenie. Jeśli nie miałeś możliwości dyskutowania z Trolem, gdy on tu był, to teraz po ptakach i dla osoby mającej krztynę klasy byłoby to jasne. Tymczasem obrzuciłeś błotkiem nieobecnego, wiedząc, że ten już nie odpowie i mogłeś się poczuć nieco lepiej. Już lżej na duszyczce. Gratuluję.

107

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Proszę o powrót do głównego tematu wątku, bo przypominam, że off top stanowi wyraźne naruszenie naszego regulaminu. Próby obrażania, także nieobecnych, również. Ponadto chciałabym zauważyć, że każdą myśl można wyrazić w sposób kulturalny, a różnica poglądów nie stanowi podstaw, aby móc czuć się usprawiedliwionym, kiedy łamie się zasady współżycia społecznego i dobrych obyczajów. 
Z pozdrowieniami, Olinka

P.S. Najbardziej rażące i/lub odbiegające od tematu posty zostaną usunięte.

108

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Olinka napisał/a:
dominika152 napisał/a:

Nie wiem coście się tak na mnie uparły.

Nikt się nie uparł, nawiązujemy do tego, co wyraźnie wynika z Twoich wpisów. 

dominika152 napisał/a:

Ja chcę tylko aby mój facet pogodził własny rozwój z naszym związkiem, mógłby zawsze normalnie pracować, wychodzić do ludzi, a po pracy się uczyć i rozwijać.

Naprawdę uważasz, że wtedy miałby więcej czasu dla Ciebie niż będzie miał teraz? Przecież jeśli w to wszystko upchnąłby dodatkowo pracę na pełen etat, to tym bardziej dzień będzie miał wypełniony po brzegi. Byłoby go za to stać na rozrywki, prawda? Czyli wracamy do punktu wyjścia pod tytułem "nie liczy się ilość, ale jakość".

Alez




------------
P.S.
Przykro mi, ale zgodnie z zapisami regulaminu, którego znajomość i akceptację potwierdziłaś w chwili rejestracji, wątków na życzenie nie usuwamy.

Dokladnie. Cale to pisanie Autorki o godzeniu rozwoju zawodowego ze zwiazkiem   sprowadza sie tak naprawde do godzenia tegoz rozwoju z jej potrzebami finansowymi. Gdyby chlopak pracowal i sie uczyl to czasu mialby jeszcze mniej niz poswiecajac sie jedynie doszkalaniu sie. Bylaby za to kasa i to ona w pojeciu Autorki cementuje ten "zwiazek". No bo jak to spedzac czas razem w domu? Podczas gdy zamezne kolezanki ktore maja zapewne pracujacych mezow maja fundusze i mozliwosci wyjscia na miasto ona mialaby randkowac w domu albo na spacerze w parku? No jak ona bedzie wygladala w ich oczach? Jak jakas frajerka.
Gdyby tu byla szczera milosc to byloby i wsparcie dla chlopaka ktory nie zmienil nagle wizji zycia po 40stce tylko jeszcze na samym starcie zycia zawodowego. Bylaby tez oferta ze kochanie najwyzej pojdziemy do kina raz w miesiacu i ja zaplace za nas oboje. Jest tymczasem pretensja o to ze on powiedzial ze nie bedzie go stac na balangi i wyjscia. Pewnie gdyby powiedzial ze "naciagnie starych" i kasa na przyjemnosci nadal bedzie to nie byloby w ogole tematu smile A tu chlopak jak na zlosc jest na tyle odpowiedzialny ze nie chce zaciagac u rodzicow dlugow na glupoty tylko pozyczyc na rozsadne rzeczy.
Chcialam rowniez zauwazyc ze poki co chlopak Autorki jest tylko jej chlopakiem. Nie zwalnia go to oczywiscie z lojalnosci wzgledem niej i liczenia z jej opinia ale nie popadajmy w skrajnosc i nie stawiajmy tez znaku rownosci  droga Autorko miedzy Wasza relacja (gdzie dzis jestes Ty za miesiac moze byc inna) z relacja malzenska lub taka w ktorej sa dzieci. Poki co oboje macie "wolnosc Tomku w swoim domku". Jego nikt tu na sile nie trzyma. Ciebie zreszta tez.

109 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2018-09-18 22:03:52)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
santapietruszka napisał/a:

A mnie się wydaje, Naprędce, że troszeczkę Cię poniosło. Niby jak ...

Nie wiem, czy zauważyłaś i czy się do tego odniosłaś, ale autorka sama zdiagnozowała omawianą sytuację w poście 17 (i doprecyzowała to w poście 97).
Ujmując to jeszcze innymi słowami doszła do wniosku, że Ona podejmując ważną decyzję życiową miała na uwadze dobro związku, natomiast jej chłopak w analogicznej sytuacji nie uwzględnił tegoż i myślał tylko o sobie.
O to się tu rozchodzi- o coś głębszego, a nie o drugorzędne elementy takie jak; wesela znajomych, potencjalne nudzenie się autorki, oraz kwestie gdzie i za co by mieszkali gdyby się gdzieś przenieśli.

Rozumiejąc to, próbowałem wysondować autorkę na temat przeprowadzki tak naprawdę nie po to żeby realnie ją rozważać, ale po to by potwierdzić czy jest wobec nas ( i siebie) uczciwa.
Bo jeżeli okazałoby się, że ta przeprowadzka jest nadal możliwa (tzn. chłopak nie sfinalizował kwestii kursu+ oferta pracy jest nadal aktualna), a autorka odpowiadając mi zaczęłaby jednocześnie szukać wymówek w rodzaju; "ale właściwie to daleko, nie chcę tracić kontaktu z rodziną, ze znajomymi" itp. itd, to miałbym prawo do domniemania, że to "poświęcenie się" autorki dla dobra związku jest fikcją lub manipulacją wymyśloną by usprawiedliwić rzucenie chłopaka. A cała ta historia z rzuceniem pracy przez niego nie ma tu większego znaczenia, bo jest tylko pretekstem do podjętej już wcześniej decyzji o rozstaniu.

No, ale nie otrzymałem odpowiedzi, więc pozostaję przy wersji którą podkreśliłem powyżej.

Wracając do zachowania chłopaka ... Gdyby zrobił on choćby minimalny ruch w jej stronę co świadczyłoby że jednak jakoś miał ją na uwadze podejmując tą decyzję, na przykład zadzwonił do UP w miejscu zamieszkania ciotki i uzyskał minimalne informacje (nawet niekorzystne - tzn. że interesujących go kursów tam w najbliższym czasie nie ma) i podzieliłby się tym z autorką, to tego tematu w ogóle mogłoby nie być.
Albo przed poinformowaniem o swojej decyzji spytałby ją czy oferta ciotki jest nadal aktualna bo ma dość swojej pracy i cośtam cośtam
Ba, mógł nawet zablefować- udać że "dla niej" rozważa przenosiny (zdając sobie przy tym sprawę, że go na to nie stać).
itp. itd.
Ale z tego co pisze autorka, nic takiego niestety nie zaistniało. W pewnym sensie on nie dał jej wyboru, bo gdyby zaakceptowała taki "asymetryczny" związek, w którym ona wnosi do niego coś dla niej oczywistego, a jej partner nie tylko tego nie wnosi ale nawet zdaje się nie mieć świadomości istnienia tegoż- to niejako straciłaby twarz/szacunek dla siebie.

Jeżeli mam rację, to ciekawe czy on wie dlaczego go rzuciła? Czy też będzie się żalił kolegom przy wódce, że rzuciła go bo "jest roszczeniową materialistką, egoistką" i tak dalej.

110

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
Naprędce napisał/a:

Wracając do zachowania chłopaka ... Gdyby zrobił on choćby minimalny ruch w jej stronę co świadczyłoby że jednak jakoś miał ją na uwadze podejmując tą decyzję, na przykład zadzwonił do UP w miejscu zamieszkania ciotki i uzyskał minimalne informacje (nawet niekorzystne - tzn. że interesujących go kursów tam w najbliższym czasie nie ma) i podzieliłby się tym z autorką, to tego tematu w ogóle mogłoby nie być.
Albo przed poinformowaniem o swojej decyzji spytałby ją czy oferta ciotki jest nadal aktualna bo ma dość swojej pracy i cośtam cośtam
Ba, mógł nawet zablefować- udać że "dla niej" rozważa przenosiny (zdając sobie przy tym sprawę, że go na to nie stać).
itp. itd.

Ale to tylko przy założeniu, że w ogóle wcześniej coś o wspólnej przeprowadzce rozmawiali, a o tym Autorka nie wspomniała. Napisała, że "ona by mogła" - ale nie przeprowadza się, bo tu ma chłopaka. Nie było mowy o tym, że chłopak nie chciał się z nią przeprowadzić, to ona "nie może", bo tu ma koleżanki itd. Stąd mój wniosek, że Twoje założenia są błędne - chłopak nic o możliwości wyjazdu nie wiedział, więc i nie mógł składać jakiejkolwiek propozycji. To raz.
Dwa - że moim zdaniem wyszedłby na megaidiotę, proponując wyjazd na drugi koniec kraju, żeby zrobić kurs i siedzieć tam na utrzymaniu Autorki, bo - jak wspomniałam - rodzice raczej nie oferowali pomocy w wynajmie mieszkania, tylko pewnie pozwalają mieszkać u siebie i dają obiad , a to jednak lekka różnica w kosztach...
Trzy - po co miałby blefować??? Tego to w ogóle nie rozumiem.

A cztery - Autorka Ci nie odpowiedziała i nie odpowie, bo dawno już z chłopakiem zerwała, a na nas tu ma focha big_smile

111

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

No tak myślałam, że jak nikt tego tematu nie zamknie to zaczniecie snuć jakieś domysły i wymyślać historyjki. Mój były chłopak wiedział o ofercie pracy u ciotki, jednak nie próbowałam go do tego przekonać ze względu na jego podejście - rozmawiałam z im kiedyś i on nie zamierza się przeprowadzać ze względu na rodzinę i nie uznaje związków na odległość, więc nie próbowałam go na siłe na namawiać. Powiedziałam mu tylko, że to jest dla mnie okazja i mogłabym się rozwinąć, on powiedział, że jak chce to mogę jechać ale wtedy nie widzi sensu naszego związku na odległość, więc zostałam bo go kochałam.

A co to tematu - nie ma sensu tego drążyć, bo facet nawet nie odezwał się do mnie po zerwania, nie chciał usłyszeć wyjaśnień tylko podziękował za spędzony czas i zablokował jak dziecko na wszystkich portalach, pousuwał zdjęcia. Od wspólnych znajomych słyszałam tylko, że to ja zachowałam się jak dziecko i on nie zamierza za mną biegać i przepraszać. Nie widzi żadnej winy w sobie więc temat dla mnie definitywnie zakończony, na marginesie już spotykam się z innym facetem, który potrafi pogodzić rozwój osobisty z pracą i związkiem smile

Tak więc nie ma sensu dyskutować już w tym temacie, sprawa zamknięta, sprawy nie było.

112 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-09-19 09:57:11)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
dominika152 napisał/a:

zostałam bo go kochałam.
(...)
na marginesie już spotykam się z innym facetem, który potrafi pogodzić rozwój osobisty z pracą i związkiem smile

Faktycznie, strasznie musiałaś go kochać, skoro tydzień po rozstaniu już znalazłaś kogoś, kto zapewni Ci rozrywki big_smile Przecież właśnie miałaś okazję wyjechać i podjąć tą pracę u ciotki, nic Cię tu już nie trzymało, dlaczego tego nie zrobiłaś? tongue

113

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.
santapietruszka napisał/a:
dominika152 napisał/a:

zostałam bo go kochałam.
(...)
na marginesie już spotykam się z innym facetem, który potrafi pogodzić rozwój osobisty z pracą i związkiem smile

Faktycznie, strasznie musiałaś go kochać, skoro tydzień po rozstaniu już znalazłaś kogoś, kto zapewni Ci rozrywki big_smile Przecież właśnie miałaś okazję wyjechać i podjąć tą pracę u ciotki, nic Cię tu już nie trzymało, dlaczego tego nie zrobiłaś? tongue

Na razie poznałam, parą jeszcze nie jesteśmy, nic nie wiadomo.  Nie wyjeżdżam bo narazie rozglądam się za pracą tutaj a moja przyjaciółka ma za niedługo wesele. Jeżeli nie znajdę nic ciekawego to wyjadę. Rozważam również wyjazd za granicę.

Serio chce ci się odgrzewać kotleta?

114 Ostatnio edytowany przez Tomko (2018-09-23 02:33:04)

Odp: Mój chłopak rzucił pracę.

Autorko, czy możesz napisać ile z "jego" pieniędzy Ci się należy i dlaczego?

Posty [ 66 do 114 z 114 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój chłopak rzucił pracę.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024