Jak sobie radzić z samotnością - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Jak sobie radzić z samotnością

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 224 ]

131

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Na razie Rodziewiczówna też mnie nie porywa, ale od czasu do czasu można przeczytać. "Wierną rzekę" też musiałabym sobie przypomnieć. Ponad rok temu czytałam "Popioły". I nadal twierdzę, że wolę Żeromskiego niż Sienkiewicza. Właściwie to powinnam być z "Krzyżakami" "na świeżo", ale nie wiem, czy się zmotywuję.   :-) To wszystko strasznie naiwne dla mnie.

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-07-30 15:19:00)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Też wolę Stefka od Heńka smile
Ale powiem Ci, że w desperacji nie tylko czytelniczej sięgnęłam po "Quo vadis" od lat czekające na swoją kolej i przyznać muszę, że u Sienkiewicza tylko wczuć się w klimat, styl i lektura sama "leci". Świetnie odmalowywał te swoje wyraziste postacie - Chilon był bezbłędny, Petroniusz - rewelacja.
Desperacja wynikła z faktu nocnych półtoragodzinnych seansów z synkiem-niemowlakiem przy piersi - coś trzeba było robić, bo karmienie to dość nudne zajęcie smile A książek brakowało, bo ciężko z niemowlakiem wyrwać się z przedmieścia do miejskiej biblioteki, gdy śnieg po pas (był, był!), a samochodu niet.

133

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

"Quo vadis" to na pewno jedna z lepszych pozycji Sienkiewicza.

134

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
aldonakowalski1970 napisał/a:

Gdybys byla z mojego miasta, pewnie sama bym zaproponowala Ci jakies spotkanie.
Apropo relacji miedzyludzkich. Odnosze wrazenie ze strasznie sie one splycily. I ogromny wplyw na to mają niestety media, internet. Sama po sobie widzę, ze się poddaję, odpuszczam i ukojenia szukam chociazby tu i teraz. Roznica jest taka ze ja potrafie sie do tego przyznac, a duzo moich znajomych widze aktywnych w sieci a w pracy odgrywaja poze ludzi ktorzy wciaz baluja i imprezują. Moje pytanie wiec: skad wziela sie w ludziach potrzeba szczycenia sie chociazby na fb swoimi towarzyskimi spotkaniami??? Reasumujac, zmierzam do tego, ze masa ludzi czuje sie samotna. Zwlaszcza w dzisiejszych czasach. Ale nie przyzna sie do tego. Na spotkanie z Toba nie pojdzie, bo woli sieciec w sieci. Pograc. Poogladac. Jak sie znudzi, to wylaczy. Kontakt z czlowiekiem wymaga zaangaxowania, a dzisiejszy swiat jest zbyt leniwy zeby sie wysilac. Wszystko jest pod reką. Placki ziemniaczane w sklepie do odgrzania. Pseudo kolezanka z ktora wychodzi sie na piwo raz na 2 miesiace. A tak naprawde rywalizuje w pracy o dodatek motywacyjny. Ciagla jazda podjazdowa w pracy w moje lepsze.... tez tak masz Koguciku w swojej szkole?? U mnie tak niestety jest. Tak jest tez u meza w pracy, chociaz to inna branza

O, to jesteśmy trzy smile Szczególnie ostatnie wersy dotyczą również mnie.
Pozdrawiam.

135

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Lou, jak Ci wakacje mijają? Mam mało znajomych, nie mam rodziny, więc samotność  jest teraz dokuczliwsza.

136 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-07-31 11:32:53)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Hej smile
Mnie wczoraj popołudnie zeszło na domowych zajęciach (leczo z cukiniii - mniam, mniam, mniam! big_smile ), a wieczorem jak zasiadłam do czytania "Witaj słońce", to ani się spostrzegłam, jak nastała pierwsza w nocy smile
Nie miałam czasu rozpamiętywać samotności smile
Ta aktualna nocna lektura niesamowicie mnie inspiruje i napełnia dobrą energią. Bardzo polecam.

137

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Piegowata, masz na myśli blog? Ja czytam dalej "Byli i będą" Rodziewiczówny, ale to niełatwa lektura, nieaktualna.  No i język powieści do najprostszych nie należy. Po południu urządzam sobie przejażdżki rowerowe.

138 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-07-31 14:26:02)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Tak, czytam blog, a właściwie dwa naraz, te niedawno linkowane.
Bardzo lubię blogi, sama kiedyś pisałam i może do tego wrócę.
Właśnie dzięki ulubionym zajęciom, dostrzeganiu radości, gdzie się tylko da, nieźle znoszę samotność. Właściwie zupełnie dobrze ją znoszę. Autentycznie polubiłam (zawsze zresztą lubiłam, tylko "dawki" były mniejsze) to bycie ze sobą - nigdy się nie nudzę.
Problemem jest dla mnie raczej wejście w związek niż życie bez niego. Zażartowałam niedawno, że ja się nie zakochuję od pierwszego wejrzenia, a może dopiero od piętnastego. Dzisiejsi panowie, przynajmniej ci, z którymi miałam do czynienia, nie są zainteresowani czekaniem na piętnaste wejrzenie wink

A propos radości, dzisiaj spotkała mnie ogromna: moja wielka, wielka psiapsióła, prawie siostra (mam dwie takie) zrobiła mi dzisiaj niespodziankę i odwiedziła mnie w pracy. Od wielu lat mieszka za granicą i właśnie przyjechała do rodziców. Ostatni raz widziałyśmy się rok temu po kilku latach przerwy w w kontakcie. Są takie relacje, że żadna przerwa, żadne milczenie im nie zaszkodzi ; choć tyle było zaległości do obgadania, czułam się, jakbyśmy się rozstały wczoraj.
Gęba mi się śmieje sama do siebie smile

P.S. Jakoś tego roku bardzo ciężko mi się rowerem jeździ. Aż mi się nie chce, a tak zawsze to kochałam. Marzyłam o kilkudziesięciokilometrowych wycieczkach.
Nie mam na razie pieniędzy na przegląd "pojazdu", musi to poczekać. Trochę też mi zdrowie szwankuje, może to jest przyczyna? No, trudno w każdym razie.

139

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
kogucik2009 napisał/a:

Lou, jak Ci wakacje mijają? Mam mało znajomych, nie mam rodziny, więc samotność  jest teraz dokuczliwsza.

Ja mam dzieci, ale one wolą towarzystwo w swoim wieku. Znajomych mam bardzo mało a i ci mają swoje ważniejsze sprawy.
Generalnie samotność doskwiera.
Pozdrawiam smile

140

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

No właśnie. Największy problem jest z tym "towarzystwem w swoim wieku".

141

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Cześć  koleżanki!
Jak sobie radzicie w te upalne dni?

142 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-05 08:02:03)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Cześć, Koguciku.
Ja się ratuję chłodnymi prysznicami oraz paradowaniem po domu w stroju kąpielowym.
Jak Ci idzie zdobywanie tego pana?

143

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Nie idzie mi. smile

144

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Piegowata, wysłałam do Ciebie maila. smile

145 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-08-06 19:32:56)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
kogucik2009 napisał/a:

Nie idzie mi. smile

Haha, rozbrajająca szczerość smile

A ja tak sobie wyrzucę tu, co mi leży.

Jestem teraz na wsi - wczoraj miałam okazję kontemplować piękne gwiaździste niebo, czuściutenkie, z Drogą Mleczną! Plus trzy spadające gwiazdki! Niebo było jak z filmów, wspaniałe. smile  A że akurat w zeszłym tygodniu znalazłam taką starą lunetę do złożenia, ddrowską jeszcze chyba, to była zabawa.

No i pająki! Wczoraj widziałam taaakiego wielkiego, dosłownie bydlę wielkie, mutanta. Zaczęłam szperać po necie aby spr. co to jest, wyszło, że są u nas takie spore Zuzusie Tłuściochy, choć wymiarowo ten był jeszcze większy. Boszsz, do teraz mam ciarki. Raczej jakiś krzyżakowaty - chyba kołosz szczelinowy. W każdym razie moja wiedza z pająkologii poszerzyła się bardzo.... Lubicie pająki? wink Bo znalazłam też coś fajnego w czasie poszukiwań: news-uratowano-pajaka-wielkosci-psa

Miłego wieczorka drogie panie wink

146

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

przeprowadzilam sie w inne miejsce jakis czas temu i w moim nowym budynku jest wylegarnia pająkow.... wczoraj eksmitowalam z kuchni piec roznych okazow...
ble ;D

147

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Zaczyna się sezon na pająki. Rok temu miałam przy oknie całą rodzinkę: Największy- tata, średniej wielkości- mama i taki słodki maluszek-  bobasek. big_smile

148 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-06 22:51:48)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Marakujko, ale fajny post. Uwielbiam gdy ludzie potrafią cieszyć się takimi zwykłymi rzeczami, zwracaja na nie uwagę. Jest mi to ogromnie bliskie.
U mnie w kuchni zamieszkała kiedyś istna tarantula, a że był środek zimy, pozwoliłam mu się u mnie przechować. Żartowałam, że mam towarzystwo, bo mieszkałam wtedy sama jak palec.
Nie zabijam nigdy pająków, choć i nie dotknę tego ręką. Niechcianych lokatorów zgarniam delikatnie na kartkę papieru czy szufelkę i wypraszam za okno. Łudzę się, że nie stanie im się krzywda, w czasie skoku z trzeciego piętra wink
Niedługo jesień i czas pajęczyn skąpanych w deszczu bądź rosie - coś przepięknego!

Miałam bardzo udany weekend. Wczoraj cały dzień wędrowałam po mieście P. i jego okolicach, poznawałam zabytki i krajobrazy. Oprowadzał nas kolega - przewodnik, ten sam, co tydzień temu. Niezły maraton nam zafundował. Za to postawiłyśmy mu z siostrą obiad. Zaprosiłam go na koncert zespołu U Studni, który niebawem się u nas odbędzie z wolnym wstępem.
Dziś byłam na zbiorze malin z synem. Liczyłam się ze scenariuszem, który nastąpił, ale chciałam spróbować, gdyż jak to się u nas mówi - próba nie strzelba, krzywda się nikomu od tego nie stanie.
No i cóż powiedziała matka natura? Że cały dzień na nogach to nie dla mnie - mam przepaskudne wybroczyny. Nie boli mnie to, ale raczej o zdrowiu i prawidłowościach nie świadczy. Poza tym na maliny to się bierze ciuchy chroniące przed słońcem, bo spiekło mnie na raka. Natomiast moi dzielni chłopcy - siostrzeniec i syn zostali w trybie karnym odesłani do domu przez gospodarza, bo zbierali owoce niedokładnie, zostawiali dojrzałe na krzakach. Dostali odpowiednie wytyczne i pojechali do domu autobusem, a ja zostałam do końca dniówki.
Ot, przygoda smile
Zarobiłam 24 zł. z groszami. Daleko mi, niestety, do mistrzów "koszących" po 12 koszyków w ciągu ośmiu godzin.
Pojechałabym jeszcze, bo mimo wszystko lubię takie prace, gdyby nie nogi.

Koguciku, mail dotarł, przeczytałam go, ale cóż mogę powiedzieć poza: "Będzie, co ma być"?
Życzę pomyślnych zbiegów okoliczności, a jeśli nie - to szybkiego wyjaśnienia wątpliwości.

149 Ostatnio edytowany przez kogucik2009 (2018-08-07 00:04:47)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Przypomniały mi się słowa piosenki, którą usłyszałam, będąc dzieckiem:  "Po ścianie chodzi pajączek, który dostał się do mych rączek, powyrywam mu wszystkie nóżki i połamię też paluszki, powyrywam mu także oczka i nic nie zostanie z pajączka". Głupie, wiem. Nie polecam stosować się do tekstu. big_smile
Piegowata, wątpliwości rozwieją się wkrótce. big_smile

150 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-08-07 15:50:54)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

O pajączku śpiewają taką fajną pioseneczkę trzylatki w przedszkolach. Naprawdę fajna, jak na te przedszkolne gaworzenia, rytmiczna, a tylko nie mogę jej nigdzie znaleźć. Ale za to kiedyś znalazłam francuską Alouette, gentille alouette - alain le lait - gdybym miała dzieci, śpiewałabym im to gdyby przeskrobały.;)

_v_, przeprowadzka? U mnie też, w zeszłym tygodniu. smile
Tylko ja na parter, więc troszkę obawiam się, co mi od dołu z ziemi może wejść w nocy.

Mnie tam też szkoda zabijać robaczków, więc zawsze biorę szklankę i kartkę/tekturkę do jej przykrycia, i tym sposobem łapię i wypuszczam owady przez okno. Choć pająki, muchy i komary zabijam... no dobra, przesadziłam, do zabicia pająków wołam zawsze kogoś, o ile jest. A jeśli nie ma nikogo, to mam Raid... tylko one po spryskaniu tak wierzgają jeszcze przez chwilę, straszny widok, zapadający w pamięć. Kurczę, chyba naprawdę mam arachnofobię. Choć człowiek się nie boi innych takich - myszy, szczury, karaluchy nawet takie tłuste azjatyckie są ok, ale widok pająków napawa mnie zawsze pewnym lękiem. Ale ten przedwczorajszy był ogromny, jak na polskie warunki.

Piegowata'76 napisał/a:

Niedługo jesień i czas pajęczyn skąpanych w deszczu bądź rosie - coś przepięknego!

Tak, jesień daje przepiękne światło i w ogóle klimat. Też bardzo lubię. smile
Piegowata, nie zbierałam nigdy malin w pracy, więc nie wiem, jak to jest w praktyce więc może głupotę napiszę, ale nie można by tam zabrać ze sobą jakiegoś składanego taboreciku?

151

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
marakujka napisał/a:

O pajączku śpiewają taką fajną pioseneczkę trzylatki w przedszkolach. Naprawdę fajna, jak na te przedszkolne gaworzenia, rytmiczna, a tylko nie mogę jej nigdzie znaleźć. Ale za to kiedyś znalazłam francuską Alouette, gentille alouette - alain le lait - gdybym miała dzieci, śpiewałabym im to gdyby przeskrobały.;)

_v_, przeprowadzka? U mnie też, w zeszłym tygodniu. smile
Tylko ja na parter, więc troszkę obawiam się, co mi od dołu z ziemi może wejść w nocy.

Mnie tam też szkoda zabijać robaczków, więc zawsze biorę szklankę i kartkę/tekturkę do jej przykrycia, i tym sposobem łapię i wypuszczam owady przez okno. Choć pająki, muchy i komary zabijam... no dobra, przesadziłam, do zabicia pająków wołam zawsze kogoś, o ile jest. A jeśli nie ma nikogo, to mam Raid... tylko one po spryskaniu tak wierzgają jeszcze przez chwilę, straszny widok, zapadający w pamięć. Kurczę, chyba naprawdę mam arachnofobię. Choć człowiek się nie boi innych takich - myszy, szczury, karaluchy nawet takie tłuste azjatyckie są ok, ale widok pająków napawa mnie zawsze pewnym lękiem. Ale ten przedwczorajszy był ogromny, jak na polskie warunki.

Piegowata'76 napisał/a:

Niedługo jesień i czas pajęczyn skąpanych w deszczu bądź rosie - coś przepięknego!

Tak, jesień daje przepiękne światło i w ogóle klimat. Też bardzo lubię. smile
Piegowata, nie zbierałam nigdy malin w pracy, więc nie wiem, jak to jest w praktyce więc może głupotę napiszę, ale nie można by tam zabrać ze sobą jakiegoś składanego taboreciku?

u mnie juz dawno wink
czuje sie jak w tym filmie "arachnofobia" co im sie w domu zalegly pajaki wink

152 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-08-07 16:05:09)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
_v_ napisał/a:

u mnie juz dawno wink
czuje sie jak w tym filmie "arachnofobia" co im sie w domu zalegly pajaki wink

Cóż, podziwiam odwagę wink
... albo gdyby takiemu kosarzowi (choć to pajęczak, a nie pająk) powyrywać wszystkie nóżki i zostawić tylko korpus ... myślisz, że odbijałby się po podłodze jak piłeczka i wierzgał? wink Nie no, dobra, kończę wink
Miłego dnia chłodnego!

153

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Marakujko, stołeczek się, niestety, przy malinach nie sprawdzi. Wokół krzaczka trzeba dreptać, sięgać wyżej i niżej.
Owadów nie morduję z wyjątkiem obrzydliwych much - to paskudztwo niech sobie bzyka jak najdalej ode mnie. Brzydzę się ich niemal do fobii. Rok temu ukatrupiłam też trzy szerszenie, które wpadły mi do kuchni przez otwarte okno. To były wyrafinowane tortury, gdyż bojąc się do nich zbliżyć, potraktowałam je najpierw lakierem do włosów i dopiero gdy padły na podłogę - utłukłam.

"Alouette" uczyłam się w liceum na lekcji francuskiego smile


154

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Piegowata'76, dzięki za tę starą wersję "Alouette". Perełka smile

Bardzo dziękuję za pomysł wyrafinowanych tortur z użyciem psikacza do włosów- skorzystam, gdy nadarzy się taka szczególna okazja.

Aha, a propos większych pająków w domu - znajoma z pracy  kiedyś opowiadała, że do nich zawitała jakaś tarantula przez otwór wentylacyjny, bo uciekła komuś z terrarium. Tzn. najpierw zauważyli wystającą przez kratkę czarną nóżkę i zainteresowali się. Kurczę, tylko nie pamiętam już, jak się tamta sprawa skończyła, czy oddali zwierza, czy zrobili z nim coś jeszcze innego.  I ponoć takie wypadki nie są wcale takie rzadkie.

Szkoda, że stołeczek nie da tam rady. 
No i fajnie, że sobie zwiedzacie. Czasem naprawdę można znaleźć i dowiedzieć się o istnieniu miejsc nieprzeciętnych w zupełnie przeciętnej i znanej okolicy. Ma to swój urok. smile

155

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Myślicie, że jeśli ktoś był długo sam i jest mu  trudno  być z kimś, to już tak zostanie? Czy wybór samotności musi być wyborem dokonanym raz na zawsze?

156 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-08 13:29:45)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Myślę że reguł nie ma i nieraz gdy się wydaje że życie nic już nam nie ma do zaoferowania, zdarza się niespodziewany zwrot akcji. Może zostanę już sama, może jednak nie - niech się dzieje wola nieba.  Ode mnie zależy bardzo wiele ale nie wszystko.
Żaden wybór, Koguciku, nie musi być raz na zawsze, to od Ciebie zależy.

157

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Piegowata, napisałam wiadomość prywatną.

158

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
kogucik2009 napisał/a:

Myślicie, że jeśli ktoś był długo sam i jest mu  trudno  być z kimś, to już tak zostanie? Czy wybór samotności musi być wyborem dokonanym raz na zawsze?

A skąd wiadomo, że wspólne życie będzie trudne, skoro na razie jest się samemu i to przez długo czas? wink Pani, tego pani nie wiesz, dopóki nie spróbujesz.

Wybory nie są na zawsze, bo pewnie mało kto jest w stanie wytrzymać przy swoim zdaniu. - Możesz je po drodze zmienić, jak również sytuacja może ulec zmianie. Jak to mawiają - tylko krowa nie zmienia poglądów. smile

159

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Krowa jak krowa, oby byczek Fernando zmienił. smile

160

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
kogucik2009 napisał/a:

Krowa jak krowa, oby byczek Fernando zmienił. smile


O, coś się dalej dzieje. wink
No to pani teraz pora uczyć się zarzucać lassem. Lub powoli i delikatnie oswajać Fernanda, by później wziąć go za rogi. wink

161

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Byczek Fernando to mały dzikusek z lasu albo z buszu... Ale ja wytrwała kobieta jestem.

162 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-08 15:03:20)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Hmmm...
To już osobiste wybory i sprawa wyczucia. Znam kobiety które długimi staraniami zdobyły wreszcie upragnionego mężczyznę. Rekordzistka wytrwała 11 lat, w dodatku w pięknym stylu, nienachalnie, a jednak konsekwentnie.
Mnie by się nie chciało, choć jestem pełna szacunku dla X. za wytrwałość i wierność. Zawsze wychodziłam z założenia, że nic mi po wymuszonym zainteresowaniu i nikogo na siłę nie zamierzam do siebie przekonywać. Mogę oczywiście okazać zainteresowanie, chęć kontaktu, ale zabieganie o spotkania, zainteresowanie to nie moje klimaty. Nie chcą mnie, to nie.

163

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Jak pisze Szymborska: "Albo go kocha, albo się uparła".

164

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
kogucik2009 napisał/a:

Jak pisze Szymborska: "Albo go kocha, albo się uparła".


Albo jedno i drugie smile
Ale wiesz, jak tak obserwuję życie, czytam to i owo, to stwierdzam, że nie tak wiele wokół nas związków prawdziwie z miłości. Często próbujemy coś sobie tą osobą u boku "załatwić". Zapomnieć o samotności, mieć z kim chodzić na imprezy itd., itp.
Jestem osobą, która trochę za dużo myśli wink , więc wymyśliłam pod wpływem różnych lektur, że miłość to nie tylko facet, zatem nie będąc w związku wcale nie jestem miłości pozbawiona.
Tak więc niby chciałabym zaznać dobrego związku, ale jakoś mi to do szczęścia nie jest niezbędne. Ot, będzie miło, jeśli się przydarzy.

165

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

To prawda. Większość z nas szuka po prostu towarzystwa. Ale po raz pierwszy czuję, że nie mam nic do stracenia, a przecież się nie poniżam. I prawdą też jest, że miłość to coś więcej, niż to, co żywimy do drugiej osoby i żeby czuć miłość nikt nie jest nam potrzebny. Miłość po prostu z nas wypływa. smile

166 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-08 16:09:52)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Podoba mi się to, co napisałaś. Fajna jest taka niezależność, z tej pozycji o wiele łatwiej wyjść na spotkanie ludziom. Nie myślimy z lękiem o odrzuceniu, o tym, co wypada, po prostu postępujemy, jak czujemy. Piękna sprawa.
Jeśli uda Ci się z tym panem (i okaże się tego wart) - super. Jeśli nie - nie będzie to koniec świata.
Mnie się ten mój kolega od wycieczek widzi całkiem interesujący smile Zabiegać nie zwykłam, ale okazuję aprobatę.

167

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
kogucik2009 napisał/a:

To prawda. Większość z nas szuka po prostu towarzystwa. Ale po raz pierwszy czuję, że nie mam nic do stracenia, a przecież się nie poniżam. I prawdą też jest, że miłość to coś więcej, niż to, co żywimy do drugiej osoby i żeby czuć miłość nikt nie jest nam potrzebny. Miłość po prostu z nas wypływa. smile


Ja tam nie szukałam. Towarzystwo zawsze jakieś było, ale trzasnął  pewnego razu kiedyś porządnie piorun i tak zostało.
Ale racja, żarty żartami, ale jeśli jedna strona nie jest specjalnie zainteresowana, to nic nie pomoże, choćbyś stanęła nago na głowie i zaczęła tańczyć.

I już na boku napiszę, bo tak mi właśnie wpadło do łba, już nawet niekoniecznie w kontekście Fernanda. - Jeśli ciągle używane sposoby radzenia sobie z różnymi sytuacjami zawodziły i przynosiły dotychczas negatywne rezultaty bądź niczego nie zmieniały na lepsze, to trzeba zmienić metodę działania. Może tu też jest kluczyk. Skoro teraz jesteś sama i nie do końca zadowolona, to co się działo, co do do tego doprowadziło? Jaka byłaś i jaka jesteś? Trza pewnie by się zastanowić i zmodyfikować sposób działania.

168

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Marakujko, dokładnie: towarzystwo to ja mam i nie muszę go rozpaczliwie szukać. Nie żyję na odludnej pustyni. A nawet jeśli w danym momencie nie ma obok nikogo - zawsze mam siebie i nie boję się własnego towarzystwa.
Jak spotkam kogoś fajnego, z kim będzie mi po drodze (a to nie takie proste z moimi wymaganiami), to tylko wtedy ma to sens.

169

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Upał u nas nieziemski. Nie chce mi się nic robić. Zamiast obiadu była góra owoców i jogurt, a teraz z lenistwa siedzę na forum smile
Ale już pora kończyć, bo obiecałam sobie ograniczać ten "matrix". Powodzenia w poczynaniach!

170 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-08 16:35:33)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
marakujka napisał/a:

Jaka byłaś i jaka jesteś? Trza pewnie by się zastanowić i zmodyfikować sposób działania.


Myślałam nad tym sporo. Wałkowałam "do wymiotów" to, co mi przeszkadza w relacjach z płcią przeciwną i pewne wnioski wysnułam.
Po pierwsze: luz! Nie muszę być w związku, co nie znaczy, że nie chcę przynajmniej spróbować.
Po drugie: komunikacja! Ewidentnie jest konieczna, a zawsze uważałam, że pewne rzeczy rozumieją się same przez się i jeśli ktoś nie "kuma", to niech spada.
Po trzecie: owszem, niech spada, skoro nie kuma, ale też warto dać szansę i nie skreślać bez próby porozumienia. Ale jeśli go brak - droga wolna. Nie dumać, co ze mną nie tak.

Takie oto konkluzje, nie wiem, czy słuszne, ale mam nadzieję, że rozwój idzie w dobrym kierunku wink

171

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Już wyrosłam ze stawiania sobie pytania: "Co ze mną nie tak". Kochane, wszystko z nami w porządku. Na wszystko jest miejsce i czas. Dwie osoby muszą "spiknąć się" na tym samym etapie. Oczywiście, że się boję odrzucenia, ale nie umrę od tego. Poza tym czuję, że jakieś szanse są. Nadzieja nie bierze się w człowieku znikąd. Zmiana podejścia, strategii? Nawet wiem, na jaką. Musiałabym zrobić to, na co się nie zdobyłam. Gdybym to wcześniej zrobiła, najpewniej nie byłam teraz sama.  Może to jest właściwa droga, choć do tej pory mnie przerażała. Jednak w miarę upływu czasu coraz bardziej ją rozumiem.  Teraz już raczej za późno , żeby to wyprostować, ale przecież jeszcze nikt nie umiera. Będą też inne sposoby. Albo szansa na obranie właściwej drogi w innym czasie. I jeszcze nie mam ochoty się poddawać.

172

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

PS Byłam w mieście, bo wynikła mi nagle ważna sprawa. I... nie ma tlenu! W ogóle. Piekielny ogień bucha w twarz. Dante Alighieri by tego nie wymyślił.  Piegowata, mam nadzieję, że  aż tak bardzo nie ograniczysz pisania na forum, bo lubię te nasze pogaduchy. smile

173 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-08 17:39:04)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Uwielbiam wszelakie pogaduchy - to mój żywioł, czasem wymykający się spod kontroli. Nie zamierzam rezygnować, ale trochę sobie "przykręciłam śrubę".
Jeśli chodzi o "co ze mną nie tak", to niestety, dostałam w życiu bardzo silny przekaz tego rodzaju. Pora się z nim rozprawić, a pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie tego przekazu. I mówta, co chceta, ale pisanie na forum pomogło mi uświadomić sobie parę spraw. Jakoś wolałam to niż sesje u psychologów, choć nie zawsze było miło i łatwo. Coś niecoś rozjaśnia mi się nareszcie w głowie. Klapka jakaś mi zaskoczyła po niedawnej wymianie postów z Elą210 i Lady Loką na innym wątku smile

174

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Upał, a ja na malinach spiekłam dekolt, ramiona, kark, a nogi - ni pierona sad
Za Chiny nie umiem opalać nóg sad

175

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Też tak traktuję to forum i uważam, że jest lepsze niż wizyta u psychologa. Dzięki rozmowom z ludźmi można spojrzeć na swój problem z innej perspektywy. Zobaczyć, że wszystko jest o wiele bardziej złożone i dzięki temu prostsze smile, niż się wydaje.

176

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Z opalaniem, zwłaszcza nóg, nie mam żadnego problemu. Najtrudniej jest mi opalić twarz.

177 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-08 17:57:09)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
kogucik2009 napisał/a:

Z opalaniem, zwłaszcza nóg, nie mam żadnego problemu. Najtrudniej jest mi opalić twarz.

O, proszę. A ja zupełnie się nie staram opalić twarzy, sama się opala nie wiem jak i kiedy. Niekoniecznie na brąz, ale się opala smile
Po malinowym seansie mam czerwony nos niczym wieloletni konsument wiadomych płynów smile

Koguciku, odpisałam na maila.

A na odchodne wierszyk, którym uraczył mnie kiedyś kolega:

Olaboga! Co się dzieje,
Że kogucik rano pieje,
A kokoszka jeszcze raniej,
Bo kogucik siedział na niej!

big_smile

178

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Wierszyk boski. smile Też odpisałam.

179

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
Piegowata'76 napisał/a:
marakujka napisał/a:

Jaka byłaś i jaka jesteś? Trza pewnie by się zastanowić i zmodyfikować sposób działania.


Myślałam nad tym sporo. Wałkowałam "do wymiotów" to, co mi przeszkadza w relacjach z płcią przeciwną i pewne wnioski wysnułam.
Po pierwsze: luz! Nie muszę być w związku, co nie znaczy, że nie chcę przynajmniej spróbować.
Po drugie: komunikacja! Ewidentnie jest konieczna, a zawsze uważałam, że pewne rzeczy rozumieją się same przez się i jeśli ktoś nie "kuma", to niech spada.
Po trzecie: owszem, niech spada, skoro nie kuma, ale też warto dać szansę i nie skreślać bez próby porozumienia. Ale jeśli go brak - droga wolna. Nie dumać, co ze mną nie tak.

Takie oto konkluzje, nie wiem, czy słuszne, ale mam nadzieję, że rozwój idzie w dobrym kierunku wink

Jasne. Ja to nazywam nadawaniem na podobnych falach. Choć z tym dawaniem szans - no nie wiem, mi się nigdy nie chce. Dwa razy góra, choć zwykle od razu wiadomo, z kim warto, a z kim nie, jeszcze przed szansą nr 1. A po co dawać sobie mozliwosć na ponowną irytację z powodu kogoś.
Tam raczej chodziło mi o coś jeszcze troszkę innego. - Dajmy na to, ktoś jest bździągwą, ciągle marudzi (nie pisze o nikim z tutejszych personalnie, piszę ogólnie) - wiadomo, ze mało kto wytrzymałby przez dłuższy czas z marudą. Lub  z nadętym Albo z bufonem. Albo taki nudziarz, który oprócz prawd oczywistych, że Słońce dzisiaj świeci i jest ciepło, nie jest w stanie niczym ani ciekawym ani sensownym zainteresować - takie tam "ani me, ani be".  Albo ktoś zupełnie niezadbany. Albo wieczny nieszczęśnik. Zresztą te przykłady można mnożyć.

180

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Marakujko, miałyśmy chyba co innego na myśli z tym dawaniem szansy. Zgadzam się z Tobą, że nie zawsze warto, ale są sytuacje, gdy jednak można się dogadać. Nie mówię tu o ewidentnych nadużyciach.

181

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Byłam dzisiaj u byłego męża w szpitalu. Syn wreszcie zdecydował się go odwiedzić, więc poszłam z nim. Weszłam na salę, choć bardzo się wahałam.
Zobaczyłam cień dawnego człowieka. Serce mi się ściska na wspomnienie, choć tyle razy byłam wściekła na niego i jego złośliwości. Ciągle go widzę - wychudłego, bladego jak ściana, zupełnie osłabłego.
Trudno nie czuć smutku.

182

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Piegowata'76, smutek jest rzeczą ludzką.
Dobra, drogie panie, na mnie już pora. Pa pa.

183

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Ano, ludzką i nieuniknioną. Bez niego nie bylibyśmy w pełni ludźmi.

184

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Zastanawiam się, czy wypada mi zaprosić mojego pana na wesele kuzynki. Kuzynka nie ma nic przeciwko. Tylko martwię się o to, jak się będzie czuł i może to nie wypada. Nie jesteśmy już  sobie zupełnie obcy, ale też nie można powiedzieć, że znamy się nie wiadomo jak. To moja marzenie, ale się boję.

185

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Zaproś smile Do odważnych świat należy, a atmosfera zabawy i łyk weselnej wódeczki może wiele ułatwić.

186

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Czy odmowa będzie równoznaczna z odrzuceniem mnie jako osoby?

187

Odp: Jak sobie radzić z samotnością
kogucik2009 napisał/a:

Czy odmowa będzie równoznaczna z odrzuceniem mnie jako osoby?

Koguciku, ale co to znaczy: "odrzuceniem jako osoby"?
To, że on może odrzucić Twoje zaloty (że tak to nazwę), nie znaczy, że nie widzi w Tobie wartościowej osoby.

188

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Wobec tego czy odmowa pójścia na wesele będzie równoznaczna z odrzuceniem mnie jako potencjalnej partnerki życiowej?

189

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

I jakiś czas temu napisałam Ci, Piegowata, wiadomość priv. Nie wiem, czy czytałaś. smile

190 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-17 12:12:02)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Koguciku, przeczytałam tę wiadomość i obiecuję odpisać, tylko jakoś to odłożyłam na później i się odwlekło.
A co do Twojego pytania - niekoniecznie, bo może być sto różnych powodów niepójścia na wesele, w tym takie, które nie mają nic wspólnego z Twoja osobą. A może gość nie lubi disco polo? wink
Nie jestem związkowym ekspertem, ale z boku zawsze łatwiej radzić. Poobserwuj, jakie są reakcje na Twoje inicjowanie kontaktów i tyle. Raz czy drugi może być to zbieg okoliczności, że odmawia, ale z czasem się okaże, czy ewidentnie jest niezainteresowany.
No, cóż... i nam nie wszyscy się podobają, i my nie musimy podobać się wszystkim.
Pamiętam, jak mój były mąż odważył się wreszcie na śmielszy gest w moim kierunku i potem opowiadał mi, że po prostu widział po moim zachowaniu, że może sobie już na to pozwolić.

191

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Fakt, wesel nie lubi, ale zobaczymy, co będzie. Jak dotąd nigdy nie odmówił spotkań, co najwyżej czas oczekiwania się trochę przeciągnął, co ja już interpretowałam na swoją niekorzyść. Może rzeczywiście myślę, że ze mną trzeba ostrożnie, a może rzeczywiście trzeba. smile

192 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-17 12:30:24)

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Nie zrozumiałam ostatniego zdania, chyba pomyliły Ci się czcionki smile
Sama chyba wiesz, jak z Tobą trzeba smile
Dla mnie bardzo fajnie jest widzieć wyraźnie zainteresowanie bądź jego brak, zamiast snucia domysłów. Jednak osaczana i poganiana być nie znoszę. Lubię się oswoić, nabierać swobody w swoim tempie, ewentualnie z lekką zachętą, ale nie na siłę.

193

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Miało być: " Może rzeczywiście myśli, że...". smile

194

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Koguciku, dopiszę coś jeszcze a propos interpretowania na swoją niekorzyść.
To nawet nie o to chodzi, czy się podobasz, czy nie.
Przyczyn "odrzucenia" może być sto i mogą równie dobrze w nim samym. Może np. obawiać się facet związków, może mieć takie same wątpliwości jak Ty. I tak dalej...
Nie warto brać wszystkiego do siebie. Ja wciąż się tego uczę, bo też mam skłonności do "dowalania" sobie.

195

Odp: Jak sobie radzić z samotnością

Zazwyczaj ludzie na wszystko patrzą w prosty sposób: "Nie chce, to znaczy, że się nie podobasz. Bo jak facetowi zależy, to zrobi wszystko". W to "wszystko" to nie wierzę, bo każdy ma granice, których dla nikogo nie poświęci i trzeba to szanować. Ale jakoś do końca nie wierzę, że się nie podobam.

Posty [ 131 do 195 z 224 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Jak sobie radzić z samotnością

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024