Iwona_70 napisał/a:Jazzmine napisał/a:Przede wszystkim, wez 3 głębsze wdechy i spróbuj sie nieco uspokoić, bo odnoszę wrażenie, ze strasznie sie nakręcasz. Nic dziwnego, ze szarpią Tobą emocje skoro wczoraj wyjechał i ta wiadomość zbiła Cie z nóg. Zobacz.. on niczego Ci nie obiecywał, niczego nie deklarował, to Ty po prostu pozwoliłaś sobie uwierzyć, ze wasza znajomosc idzie w jakimś konkretnym kierunku. Cieżko sie dziwić, bo człowiek zawsze liczy na związek skoro relacja rozwija sie w ten sposob, jednak miałaś dosc jasne sygnały z jego strony, ze on patrzy na to inaczej. Moim zdaniem powinnaś pozbierać swoja godność z podłogi i wiecej sie do niego nie odzywać, a ta kiełkująca dopiero miłość wyciąć w zalążku. Daj czasowi czas, nie panikuj:)
Tak rozsądnie i mądrze do mnie piszesz. Tak, to tylko ja uwierzyłam w nasz związek, a miałam tyle sygnałów. Myślałam, że one miną. Czuję się jak niedoświadczona nastolatka. Muszę poczuć, że to koniec. Chcę to poczuć.
Takie sygnały nie mijają, one powinny zapalać w głowie czerwona lampkę z napisem „uciekaj”. Nie zrobilas tego, juz po frytkach, teraz musisz sie z tego wygrzebać. Chcesz go zdobyć olewając go pomimo tego, ze go kochasz? Nie widzisz, jak absurdalnie to brzmi? Mieliście swój czas i gdyby miało cos z tego byc, byłoby. Teraz musisz pogodzic sie ze swiadomoscia, ze Twoje uczucie nie zostało odwzajemnione i po prostu to zakończyć. Płaszczysz sie przed nim, ponizasz - nie jest Ci wstyd przed sama sobą? Popłacz nawet w poduszkę, ale nie osaczaj go. To dorosły facet i wie co robi. Mąci Ci w głowie, bo mu na to pozwalasz. Odetnij sie raz a konkretnie, zaboli porządnie, ale RAZ, a ciągniecie tego w nieskończoność bedzie bolało duzo dłużej i cześciej.
Przyznaję się - czerwoną lampkę zasłaniałam napisem "daj mu szansę". Źle się czuję, oczywiście, że źle. Ale brnęłam w to dalej. Bo będąc w Jego ramionach, zapominałam o wszystkim. Był wtedy wymarzonym mężczyzną. I bardzo obiektywnie to oceniam. Czy Ktoś z Was to rozumie? Jak się rozstawaliśmy, wtedy już nie było tak idealnie. Potem znowu spotkanie i cudownie spędzony czas. I tak w kółko. Wpadłam w ten wir. I wiem, pora z niego wyskoczyć, choć będzie bolało. Tylko nie wiem czy mam siłę. Bo nadal tkwi we mnie nadzieja... Pomóżcie mi wyciągnąć resztki rozsądku i godności z tego mojego dna.