Wiesz, jakby mi któraś dała wybór - "ja albo Twój zwierzak'... to dla mnie wybór byłby oczywisty;-)
Wiesz, jakby mi któraś dała wybór - "ja albo Twój zwierzak'... to dla mnie wybór byłby oczywisty;-)
No wiem wiem dziwnie co nie ? Kurde fsjny z niego chlopak w zyciuu nie spodziewalabym sie takiego obrotu sytuacji. Dlaczeho tak jest
Kurde fsjny z niego chlopak w zyciuu nie spodziewalabym sie takiego obrotu sytuacji. Dlaczeho tak jest
sytuacja jest absurdalna, bo to pies, przyjaciel wydawało się jeszcze do niedawna, że również jego... ale gdyby postawił cię wobec wyboru - on albo twoja rodzina (siostra, rodzice, ktoś bliski). Miałabyś rozterki czy iść w toksyczny układ?
Nie wiem, czy to był jego sposób działania, czy coś mu odbiło, rozumiem, że jest ci przykro, że nagle się urwało coś co dobrze się zapowiadało, ale chyba lepiej wcześniej niż później
Zagubiona222222 napisał/a:Kurde fsjny z niego chlopak w zyciuu nie spodziewalabym sie takiego obrotu sytuacji. Dlaczeho tak jest
sytuacja jest absurdalna, bo to pies, przyjaciel wydawało się jeszcze do niedawna, że również jego... ale gdyby postawił cię wobec wyboru - on albo twoja rodzina (siostra, rodzice, ktoś bliski). Miałabyś rozterki czy iść w toksyczny układ?
Nie wiem, czy to był jego sposób działania, czy coś mu odbiło, rozumiem, że jest ci przykro, że nagle się urwało coś co dobrze się zapowiadało, ale chyba lepiej wcześniej niż później
A ja myślę , że to był test, ile byłabyś w stanie dla niego poświęcić, potem byliby znajomi a potem rodzina , no mam nieraz takie spostrzeżenia głupie
Facet jest o psa zazdrosny zwyczajnie. Bez sensu.
Moze boi sie tez obowiazku.
Nie dalas sie I dobrze.
201 2017-11-15 12:50:45 Ostatnio edytowany przez Tarantula3 (2017-11-15 13:50:13)
Tak sobie od dłuższego już czasu podczytuję to forum i przeróżne tematy, i w sumie nie planowałam się wypowiadać, ale temat jest na tyle mi bliski, że jestem
cieszy mnie i napawa optymizmem, że tak wiele jest tutaj empatycznych ludzi, mój związek na początku roku się zakończył z bardzo m.in. prozaicznego powodu, mianowicie mój praktycznie rzecz biorąc były mąż, gdy się poznaliśmy wiedział, że ja bez zwierząt życia sobie nie wyobrażam, on (jak mi się po wielu latach przyznał), udawał, że lubi zwierzęta, żeby mnie poderwać.... nasz związek, potem już sformalizowany trwał łącznie 18 (!) lat, mamy troje dzieci. Na to, że zdecydowałam się od niego odejść miało wpływ wiele czynników, ale był wśród nich powód nie akceptacji przez niego zwierząt w domu, koty gonił, psy traktował jako zło konieczne... byłam rozdarta widząc jak je przeganiał, ignorował, zwyczajnie traktował jak rzeczy, a nie jak członków rodziny... najgorsze jest jednak to, że mam wrażenie zmarnowania wielu lat, mam cudowne dzieci, które mi tą porażkę rekompensują na szczęście... reasumując, Zagubiona, bądź mu wdzięczna, że przyznał się do tego teraz, że nie spędziłaś lat życia z człowiekiem, który jeszcze na wielu etapach mógł Cię zaskoczyć zmianą zdania... pozdrawiam serdecznie i życzę znalezienia pokrewnej duszy
Gekkoń... w 100% podpisuję się pod Twoimi postami
ja mam trójkę dzieci i prawdopodobnie już raczej dzietną singielką zostanę, ale teoretyzując, nigdy w życiu nie wybrałabym faceta zamiast dzieci, i w życiu nie pojmę jak ktoś mógłby to zrobić
Głowę Ci po prostu zawraca i tyle. Od roku pies mu nie przeszkadzał, to co mu teraz odwaliło? Często widzę na forach takie tematy, i to jest naprawdę żałosne, jakie tępe wymówki wymyślają faceci byleby nie pogadać wprost i nie rozwiązać problemu jak dorosły człowiek. Dla mnie w tej sytuacji wybór jest oczywisty - pies.
Też mi się to trochę dziwne wydaje. Nagle pies mu zaczął przeszkadzać? Być może Twój chłopak jest osobą która bardzo lubi jak wszystko idzie pod jego dyktando. Jak oddasz psa do rodziców to za jakiś czas będzie stawiał nowe warunki (koleżanki nie takie, praca, mieszkanie). Zastanów się dobrze zanim podejmiesz tak ważną decyzję. Nie warto się podporządkowywać, bo najważniejsze to zadowolić samą siebie. Piesek na pewno będzie strasznie za Tobą tęsknił.
Psa się kocha i nie zdradza. Tego "faceta".... do weta i uśpij!
205 2017-11-17 20:44:03 Ostatnio edytowany przez Anula55 (2017-11-17 20:44:37)
Psa się kocha i nie zdradza. Tego "faceta".... do weta i uśpij!
I to jest dobra płenta na podsumowanie tego wątku.
Tu nie ma się nad czym zastanawiać.
Tacy faceci, ale nie tylko, istnieją niestety! Też miałam niedawno tego przykład i to własnie kobiety. I wygrał pies.
Z całej tej dyskusji można odnieść wrażenie, że dla Was, jako kobiet pies stoi wyżej od mężczyzny. Poprawcie mnie, jeśli się mylę?
Łatwiej wymienić mężczyznę niż zastanowić się nad sensownym kompromisem. Ach ta miłość. Była wielka.
Też jest takie powiedzenie, tylko krowa nie zmienia poglądów... Mężczyźnie się odwidziało, bo co innego psa wyprowadzać, a co innego z nim mieszkać. Czy miał prawo stawiać ultimatum? Oczywiście, że nie. Wiedział w co się pakuję i że ma do czynienia z dziewczyną, która jest przywiązana do psa. Czy był możliwy kompromis? Jak najbardziej. Po prostu zamiast mieszkania, trzeba było wynająć dom z ogródkiem. Pies , by był zachwycony, mógłby sobie biegać do woli. Czy to byłby łatwy kompromis? Tak. Czy tani? Niestety nie, ale może warto?
Dodatkowo krzywdzące jest twierdzenie przez niektóre Użytkowniczki, że jeśli ktoś nie chce mieć w mieszkaniu np. psa to nie kocha/nie lubi zwierząt. Można kochać zwierzęta, znać miarę i jednocześnie nie chcieć ich w domu. Po postu zwierzęta sprzyjają alergii. Na przykład, po jakimś czasie przebywając ciągle z kotem można się uczulić, goście mogą być uczuleni. Ciężej zadbać też o porządek itd. itp. Jednocześnie można klikać w akcje pomocy dla zwierząt codziennie, jak pustamiska itp. Budować karmniki dla zwierząt itd. Mieć zwierzaka w dużym ogrodzie. Stawianie znaku równości pomiędzy on nie chce mieć zwierzątka w domu, a nie kocha zwierząt nie jest uzasadnione. Jeśli już mówić o miłości do zwierząt, to może by się należało zastanowić, czy takiemu psu nie robi się krzywdy, biorąc go do bloku, gdzie ogranicza mu się ruch i swobodę (tylko spacery). Pytanie czy się kocha tego psa, czy myli się pojęcia. Bez zbędnych filozofii, należy sobie odpowiedzieć na proste pytanie, gdzie pies jest szczęśliwy, zamknięty w mieszkaniu czy wolny w domu, mając do dyspozycji ogromny ogród, specjalnie do niego przeznaczony? Do mieszkań to są rybki, chomiki itd.
207 2017-11-23 23:31:06 Ostatnio edytowany przez maruk (2017-11-23 23:42:21)
Z całej tej dyskusji można odnieść wrażenie, że dla Was, jako kobiet pies stoi wyżej od mężczyzny. Poprawcie mnie, jeśli się mylę?
Łatwiej wymienić mężczyznę niż zastanowić się nad sensownym kompromisem. Ach ta miłość. Była wielka.Też jest takie powiedzenie, tylko krowa nie zmienia poglądów... Mężczyźnie się odwidziało, bo co innego psa wyprowadzać, a co innego z nim mieszkać. Czy miał prawo stawiać ultimatum? Oczywiście, że nie. Wiedział w co się pakuję i że ma do czynienia z dziewczyną, która jest przywiązana do psa. Czy był możliwy kompromis? Jak najbardziej. Po prostu zamiast mieszkania, trzeba było wynająć dom z ogródkiem. Pies , by był zachwycony, mógłby sobie biegać do woli. Czy to byłby łatwy kompromis? Tak. Czy tani? Niestety nie, ale może warto?
Dodatkowo krzywdzące jest twierdzenie przez niektóre Użytkowniczki, że jeśli ktoś nie chce mieć w mieszkaniu np. psa to nie kocha/nie lubi zwierząt. Można kochać zwierzęta, znać miarę i jednocześnie nie chcieć ich w domu. Po postu zwierzęta sprzyjają alergii. Na przykład, po jakimś czasie przebywając ciągle z kotem można się uczulić, goście mogą być uczuleni. Ciężej zadbać też o porządek itd. itp. Jednocześnie można klikać w akcje pomocy dla zwierząt codziennie, jak pustamiska itp. Budować karmniki dla zwierząt itd. Mieć zwierzaka w dużym ogrodzie. Stawianie znaku równości pomiędzy on nie chce mieć zwierzątka w domu, a nie kocha zwierząt nie jest uzasadnione. Jeśli już mówić o miłości do zwierząt, to może by się należało zastanowić, czy takiemu psu nie robi się krzywdy, biorąc go do bloku, gdzie ogranicza mu się ruch i swobodę (tylko spacery). Pytanie czy się kocha tego psa, czy myli się pojęcia. Bez zbędnych filozofii, należy sobie odpowiedzieć na proste pytanie, gdzie pies jest szczęśliwy, zamknięty w mieszkaniu czy wolny w domu, mając do dyspozycji ogromny ogród, specjalnie do niego przeznaczony? Do mieszkań to są rybki, chomiki itd.
Trochę druzgocący ten wywód...
Rozumiem, że w myśl twojej wykładni "kochać zwierzęta" taki np. rolnik hodujący tysiąc świń (na mięso) w specjalnym dla nich pomieszczeniu, gdzie są w swoim towarzystwie ...jest nawet większym "miłośnikiem zwierząt" niż ktoś, kto taką jedną tylko świnkę ma w domu dla towarzystwa a nie mięsa, tak? Podobnie "miłością do zwierząt"mozna nazwać uwielbienie dla zwierzątka ...na talerzu ale nie w domu, gdzie to zwierzątko by się męczyło, czy tak?
W sumie to zrozumiałem też, że można być także "miłośnikiem zwierząt" z pozycji "zza szyby" bez potrzeby dotykania i ...brudzenia się tym zwierzątkiem - ot, wystarczy klikać sobie myszką (sztuczną, komputerową) w necie i już jest się większym i miłośniejszym miłośnikiem zwierzątek niźli ktoś, kto w drodze losowych wypadków, został z kilkuletnim psem czy kotem w domu skazując to zwierzę na straszną męczarnię bywania w mieszkaniu a nie np. na łańcuszku przy budzie w ogródku (by nie zasrał trawniczka), nieprawdaż?
Sumując: chłopak autorki tak bardzo kochał tego pieska, że postanowił na szali postawić swój szczęśliwy związek i wymusić na autorce ...darowanie temu pieskowi wolności. To widać i tak mało tego pieska kochał, bo kazał go wywalić do rodziny. Gdyby tego pieska kochał miłością prawdziwą - wedle twoich wywodów - zabrałby tego pieska i wypuścił na wolność gdzieś w lesie albo przy autostradzie, tak?
Wiesz, to ja wolę uchodzić za potwiora i kiochać "po swojemu" okrutną miłością męcząc psa długimi spacerami i wycieczkami autem w odludne miejsca czy nad morze i dusić go w międzyczasie ze sobą w domu
P.S.
Twoje zdanie, cyt: "Bez zbędnych filozofii, należy sobie odpowiedzieć na proste pytanie, gdzie pies jest szczęśliwy, zamknięty w mieszkaniu czy wolny w domu, mając do dyspozycji ogromny ogród" zdradza coś... Że nie masz chyba pojęcia. Niejeden pies, mając UKOCHANEGO właściciela i będąc z tym człowiekiem mocno emocjonalnie związanym - jest szczęśliwym GDZIEKOLWIEK ale z tym człowiekiem. Natomiast bycie od tego "swojego" człowieka zdala, choćby i w ogrodzie pełnym kości, kotów do gonienia i gumowych piłeczek ...jest tęsknotą i cierpieniem. Jeśli są tu psiarze - tacy oprawcy jak ja - to być może moje zdanie podzielą... Ale co ja tam się znam? W swoim życiu w towarzystwie psich (i nie tylko) przyjaciół spędziłem raptem ze czterdzieści parę tylko lat...
208 2017-11-23 23:48:41 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-11-23 23:50:55)
Nie pamietam gdzie, ale bylo kiedys gdzies napisane, ze pies tez jest szczesliwy w mieszkaniu jezeli wlasciciel chodzi z nim na dlugie spacery. Tzn tu mam na mysli glownie rasy ktore takie dlugie spacery uwielbiaja, bo sa i takie co wola byc w domu. Wiadomo jezeli to kawalerka i duzy pies to niewygodnie, ale jezeli np 2 pokoje to juz bez przesady. Jak ma sie ogrod to tez moze nie wystarczyc. Niektorzy ludzie mysla, ze ten ogrod wystarczy, a wcale nie :-) Jezeli pies nie bedzie wyprowadzany przez wlasciciela to i ogrod nie wystarczy. Nie moze caly czas siedziec w ogrodzie sam. Tak calkowicie zgadzam sie z tym ze nie musi byc duzego domu, ale obecnosc wlasciciela obok i pies bedzie szczesliwy. No ale co tu mowic do kogos kto tego nie rozumie :-)
Ja nie widze kompromisu w tej sytuacji. Nie zawsze sie da i nie zawsze warto. Nie oznacza ze pies jest wazniejszy. No ale bierzesz za niego odpowiedzialnosc. Pies jest zazwyczaj chyba jak 3 letnie dziecko. Za dziecko tez bedziesz bral odpowiedzialnosc. Jezei mialbys dziecko, a partnerka po paru latach uzna ze jednak nie chce z nim mieszkac to na sile bedziesz szukal kompromisow lub co oddasz dziecko? Podobnie z psem, bo on tez czuje i tak sie nie robi. Wynajecie domu to jak piszesz droga sprawa i malo jakich mlodych ludzi na to stac. Skoro on mowil ze albo pies albo on to watpie by sie zgodzil.
209 2017-11-23 23:50:48 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-24 00:00:19)
W myśl mojej wykładni trzeba mierzyć siły na zamiary. Nim się weźmie zwierzę pod swój dach to trzeba rozważyć, czy ma się ku temu odpowiednie warunki. Tyle i aż tyle. To się chyba nazywa odpowiedzialność? Ale skoro Pani ma 40 parę lat to powinna to Pani wiedzieć.
Dodatkowo podałem kompromis. Nie zlinczowałem tego mężczyzny. To się chyba nazwa empatia.
Co do miłości zwierząt to tego się nie da zmierzyć, po prostu jest coś takiego jak miłość odpowiedzialna i miłość toksyczna. Miłość ma wiele obliczy. Nie będę rozwijał, bo ja wolę argumenty od emocjonalności.
Truskaweczka, w końcu wpis na poziomie, choć początek - "gdzieś było...". Wolałbym rzetelne badania, a nie wpis miłośnika psów, który lubi trzymać zwierzęta w mieszkanku, bo ma taką fanaberię. Sa stricte zwierzęta przeznaczone do mieszkań.
Z dyskusji wielu kobiet wychodzi, że pies jest ważniejszy. Tu zastanawiam się, czy to już nie jakaś choroba i mi się przypomina przestroga: jeśli takie kobiety będą miały do wyboru uratować swojego psa, a Ciebie z pożaru to Twój los jest przesądzony. Na szczęście prawo je obiektywnie osądzi.
Moim zdaniem taka miłość do zwierząt, jaką prezentuje tu pewne osoby i Pani, która chciała być moim adwersarzem jest niezdrowa. Widocznie nie wyszło z mężczyznami i uczucia przelano na zwierzęta. To świadczy o braku wyrobienia sobie odpowiednich społecznych umiejętności interpersonalnych.
Z całej tej dyskusji można odnieść wrażenie, że dla Was, jako kobiet pies stoi wyżej od mężczyzny. Poprawcie mnie, jeśli się mylę?
Już poprawiam. Po 1. to nie dla nas, kobiet, nie dla wszystkich. Rozmawiamy tu o jednej konkretnej sytuacji.
Mężczyźnie się odwidziało, bo co innego psa wyprowadzać, a co innego z nim mieszkać. Czy miał prawo stawiać ultimatum? Oczywiście, że nie. Wiedział w co się pakuję i że ma do czynienia z dziewczyną, która jest przywiązana do psa. Czy był możliwy kompromis?
Tu właśnie bardziej chodzi o postawienie ultimatum, a nie o psa. I właśnie dlatego, że wiedział o psie od początku, że od początku udawał, że lubi psa - tak to wygląda wg mnie. Ja osobiście nie cierpię ludzi, którzy stawiają mi ultimatum i z zasady, jeśli ktoś powie "ja albo X" to ja wybiorę X, a nie osobę stawiającą ultimatum. Ultimatum jest formą manipulacji, wymuszania, a na to sie gdzić nie należy. Chciał kompromisu? Trzeba było rozmawiać, a nie grozić i stawiać warunki. Teraz pies, a potem co? Koleżanki? Ubrania? Wyjścia do klubu? W imię miłości? Ja pierdzielę taką miłość
Kompromis to nie był mozliwy - wożenie psa od rodziców do autorki i z powrotem i w koło to nie jest rozwiązanie, a na domek z ogródkiem to mało kogo stać, zwłaszcza wśród młodych osób.
Dodatkowo krzywdzące jest twierdzenie przez niektóre Użytkowniczki, że jeśli ktoś nie chce mieć w mieszkaniu np. psa to nie kocha/nie lubi zwierząt. Można kochać zwierzęta, znać miarę i jednocześnie nie chcieć ich w domu. Po postu zwierzęta sprzyjają alergii. Na przykład, po jakimś czasie przebywając ciągle z kotem można się uczulić, goście mogą być uczuleni. Ciężej zadbać też o porządek itd. itp. .
Dla mnie to jest jednoznaczne. Jeśli ktoś się brzydzi zwierzęciem w domu to go nie lubi. Kropka. Nie da się czegoś lubić i brzydzić się tym jednocześnie, czy uważać to za niehigieniczne.
Facet autorki alergii nie miał. Tu chodziło o wymuszenie, nie o alergię.
A jak goście uczuleni, to niech nie przychodzą Jak mam kota, to on jest domownikiem i albo go lubią, albo mogą nie przychodzić.
Nie związałabym się z kimś, kto zwierząt nie akceptuje, nie lubi, jest uczulony, bo ja je lubię, chcę mieć w domu i nie wyobrażam sobie, żeby mi goście przychodzili i domagali się wyrzucenia psa/kota na zewnątrz bo oni nie lubią.
211 2017-11-24 00:08:49 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-24 00:17:11)
CatLady
To dam in concreto przypadek własny.,
To jakbyś rozważyła mój przypadek? Nie lubię trzymania zwierząt w domu, bo uważam tak biblijne, że każde stworzenie ma swoje miejsce. Jednocześnie mnie poproszono, żebym zaopiekował się czyimś domem przez pół roku. Opiekowałem się psem, który wchodził do domu, ale miał budę i sobie w niej spał, tak mnie polubił, że mi chodził przy nodze. Karmiłem kota. Zbiłem karmnik dla ptaków i wynosiłem im jedzenie. Psu kupiłem automatyczne karmidło, jak dłużej wychodziłem. Kurom kupiłem karmidło i jak tylko wychodziłem z domu to szły za mną. Nie lubię zwierząt?
Dodatkowo wiele kobiet się tu wypowiedziało i żadna nie zareagowała jak były teksty, że pies, że się nie da kompromisu zawrzeć. Podałem. Podsumowałem tylko Waszą dyskusję tutaj: Pies>Mężczyzna.
<b>Jeżeli się nie piętnuje takich tekstów to coś nie halo? "Psa się kocha i nie zdradza. Tego "faceta".... do weta i uśpij!"
Zwierząt się nie powinno usypiać, chyba, że choroba nieuleczalna i czeka bolesna agonia, a tu miłośnicy zwierząt wypowiadają o mężczyźnie, żeby go uśpić. To jakie wnioski można wysnuć?</b>
CatLady
To dam in concreto przypadek własny.,
To jakbyś rozważyła mój przypadek? Nie lubię trzymania zwierząt w domu, bo uważam tak biblijne, że każde stworzenie ma swoje miejsce. Jednocześnie mnie poproszono, żebym zaopiekował się czyimś domem przez pół roku. Opiekowałem się psem, który wchodził do domu, ale miał budę i sobie w niej spał, tak mnie polubił, że mi chodził przy nodze. Karmiłem kota. Zbiłem karmnik dla ptaków i wynosiłem im jedzenie. Psu kupiłem automatyczne karmidło, jak dłużej wychodziłem. Kurom kupiłem karmidło i jak tylko wychodziłem z domu to szły za mną. Nie lubię zwierząt?Dodatkowo wiele kobiet się tu wypowiedziało i żadna nie zareagowała jak były teksty, że pies, że się nie da kompromisu zawrzeć. Podałem. Podsumowałem tylko Waszą dyskusję tutaj: Pies>Mężczyzna.
<b>Jeżeli się nie piętnuje takich tekstów to coś nie halo? "Psa się kocha i nie zdradza. Tego "faceta".... do weta i uśpij!"
Zwierząt się nie powinno usypiać, chyba, że choroba nieuleczalna i czeka bolesna agonia, a tu miłośnicy zwierząt wypowiadają o mężczyźnie, żeby go uśpić. To jakie wnioski można wysnuć?</b>
To o usypianiu faceta to żart jest, wiesz?
Wyznajemy inną filozofię - ja do Biblii nie przywiązuję wagi, nie jestem religijna.
Opiekowałeś się zwierzętami? Dobrze. Może je lubisz. Nie wiem.
Problem z facetem autorki był taki, że on udawał, że lubi, że zaczął coś wymuszać szantażem. Dla mnie ktoś, kto tak robi jest niżej niż pies. Ja z taką osobą nie chciałabym mieć do czynienia. W tej sytuacji to jest pies. W innych to np ubiór albo kolezanki: facet wymusza na dziewczynie: "jakbyś mnie kochała, to nie spędzałabyś tyle czasu z koleżankami". Z takimi ludźmi się nie negocjuje, takich ludzi się odstawia.
Nie obracajmy takich rzeczy w żart, bo to nawet czarny humor nie jest, skoro jedna osoba to pisze, a druga cytuje i mówi popieram. Następnie nikt nie reaguje.
Tak opiekowałem całą trzódką i wiedziałem na co się piszę. Nikt kto mnie zna osobiście, by nie powiedział, że nie lubię zwierząt. Po prostu mam swoje zasady i przekonania, co nie przekreśla moich uczuć do zwierząt.
Co do tego faceta, neguję jego zachowanie, bo wiedział na co się pisał i takie rzeczy uzgadnia się przed wejściem w związek, coś na miarę ile chcemy mieć dzieci, czy w ogóle? Niemniej całą dyskusję w tym temacie można było odebrać, iż niektóre osoby wyżej sobie stawiają psa od partnera i to już nie jest zdrowe.
Ja też kocham zwierzęta . Mnie przytrafiło się podobnie z tym że na odwrót , były partner sam przyprowadził psa do domu więc na początku sama byłam przeciwna i wiele razy się o psa kłóciliśmy ale z czasem tak tego psiaka pokochałam że dzisiaj nie mam partnera ale za to mam wspaniałego psa. To że facet rozstał się z dziewczyną o psa to tylko pretekst bo znudziło mu się już w związku i chciał wyjść obronną ręką o dostało się psu. To czy pies jest nie ma znaczenia w związku wszystkiemu ta się zaradzić tylko trzeba chcieć.
Nie obracajmy takich rzeczy w żart, bo to nawet czarny humor nie jest, skoro jedna osoba to pisze, a druga cytuje i mówi popieram. Następnie nikt nie reaguje.
(...) Niemniej całą dyskusję w tym temacie można było odebrać, iż niektóre osoby wyżej sobie stawiają psa od partnera i to już nie jest zdrowe.
Obstawiam, że należysz do ludzi, którzy:
1. pilot od kilkuletniego telewizora trzymają w foliowym woreczku;
2. w samochodzie, pomimo kilku lat użytkowania fotele wciąż są pokryte zabezpieczającą folią;
3. gdy kupują np. nowy telefon nie zrywają folii zabezpieczającej, żeby "dłużej" było jak nowe;
4. jedząc np. obiad, gdy upadnie okruszek na podłogę - natychmiast się zrywają po odkurzacz;
5. nie potrafią zasnąć ze świadomością małej plamki na podłodze w kuchni;
6. w szafach mają wszystko poukładane w idealna "kostkę" i tematycznie na półkach;
7. buty zawsze muszą mieć lśniące i równiutko poustawiane;
8. nie znoszą, gdy otoczenie wokoło nie zawiera absolutnej symetrii;
9. filmy z serii "Monthy Pyton" są dla nich niezrozumiałe i wręcz głupie itp.
W sumie to trochę współczuję - życie bez odrobiny poczucia humoru i umiejętności jakiejś swobody w myśleniu i zachowaniu musi być cholernie ciężkie...
Maruk, ponad 40 lat i takie zachowanie. Argumenty ad personam. A wszystko kulą w płot, chociaż przy niektórych to, aż szkoda (w szafach poukładane w małych kosteczkach). Ale to miłe nawet, ze się dorobiłem opinii takiego pedanta. Takim akcentem obalam mit o moim braku poczuciu humoru. Za to moja teza o emocjonalności sprawdza się, co do joty.
Julitam, końcówka mi się podoba, często sam mówię: jeśli się chce to się da, a jeśli się nie chce to się nie da. Co do tego, że to tylko pretekst. Ja śmiem się nie zgodzić. Być może wyszły tu na względzie różnice światopoglądowe, a pies tylko stał się ich symbolem. Co innego być ze sobą, a co innego zamieszkać. Pies tylko przechylił czarę tych różnic.
W myśl mojej wykładni trzeba mierzyć siły na zamiary. Nim się weźmie zwierzę pod swój dach to trzeba rozważyć, czy ma się ku temu odpowiednie warunki. Tyle i aż tyle. To się chyba nazywa odpowiedzialność? Ale skoro Pani ma 40 parę lat to powinna to Pani wiedzieć.
Dodatkowo podałem kompromis. Nie zlinczowałem tego mężczyzny. To się chyba nazwa empatia.
Co do miłości zwierząt to tego się nie da zmierzyć, po prostu jest coś takiego jak miłość odpowiedzialna i miłość toksyczna. Miłość ma wiele obliczy. Nie będę rozwijał, bo ja wolę argumenty od emocjonalności.Truskaweczka, w końcu wpis na poziomie, choć początek - "gdzieś było...". Wolałbym rzetelne badania, a nie wpis miłośnika psów, który lubi trzymać zwierzęta w mieszkanku, bo ma taką fanaberię. Sa stricte zwierzęta przeznaczone do mieszkań.
Z dyskusji wielu kobiet wychodzi, że pies jest ważniejszy. Tu zastanawiam się, czy to już nie jakaś choroba i mi się przypomina przestroga: jeśli takie kobiety będą miały do wyboru uratować swojego psa, a Ciebie z pożaru to Twój los jest przesądzony. Na szczęście prawo je obiektywnie osądzi.Moim zdaniem taka miłość do zwierząt, jaką prezentuje tu pewne osoby i Pani, która chciała być moim adwersarzem jest niezdrowa. Widocznie nie wyszło z mężczyznami i uczucia przelano na zwierzęta. To świadczy o braku wyrobienia sobie odpowiednich społecznych umiejętności interpersonalnych.
Przeczytalem caly temat i nie znalazlem sugestii aby pies byl wazniejszy od czlowieka. Stale powtarza sie za to motyw szantazu. Musisz wybrac-albo ja albo i tu moze byc cokolwiek: pies, kumpel, mama, hulajnoga. Jak kochasz, to takich wyborow nie stawiasz. Osoba kochana ma byc szczesliwa i juz. Jesli kocha psa, to akceptujesz ich oboje. Jesli uprawia triathlon, to pozwalasz jej na to. Bez marudzenia.
A teksty o wynajmie domu sobie daruj. Czemu tylko dom, moze od razu Windsor? Tam piesek mialby ogrody.
218 2017-11-24 14:51:11 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-24 14:55:54)
Czemu mam sobie darować? Bo Ty tak powiesz? Awykonalne? Martwi mnie facet, który siedzi na damskim forum i przyklepuje ich stanowisko. Chcesz się komuś podlizać? Tak się nie zdobywa kobiet.
Jak nie? To sobie prześledź jeszcze raz i zdania kobiet, że wybór w takiej sytuacji jest prosty.
Ja nie neguję, że facet jest na straconej pozycji, bo wiedział wcześniej.
A odnośnie Twojego Windsoru, posłużę się takim samym przykładem ad absurdum - jak Twoja druga połówka lubi kraść to rozumiem, że też to akceptujesz. Chcesz argumenty ad absurdum to masz. Poza tym nie rozróżniasz pojęć akceptacja, a zmuszanie do przyłączenia się. To, że mój partner biega w tym thriatlonie nie oznacza, że Ty musisz to lubić i brać w tym udział? To, że ktoś mieszka z psem i myślę o nim poważnie, zmusza mnie do dwupaku. On tego nie chciał. Miał prawo, a kobiety go zlicznowały tutaj. Zrobił coś komuś złego? Postawił sprawę jasno. Być może nieładnie, bo na ostrzu noża. Lepiej niż, by miał kłamać lub się zmuszać? Nie sądzisz? Jako facet powinieneś to rozumieć.
A forma bez marudzenia znaczy, że nie akceptujesz kompromisów. Miłość nie jest bezwarunkowa. Miłość to ciągłe kompromisy. Czasem wynajęcie Windsoru będzie warte związku.
Dalej w tym temacie jest pokazywany brak szacunku do tego mężczyzny i Wasze poglądy. Łatwiej wymienić mężczyznę niż psa. Łatwiej wymienić mężczyznę niż wynająć dom.
A dorabianie filozofii, że to początki szantażowania i despotyzmu można włożyć między bajki, bo Autorka mówiła wyraźnie, że związek był szczęśliwy.Rozbiło się o psa. Nie naginajcie do swoich racji. Bez nadinterpretacji.
Czemu mam sobie darować? Bo Ty tak powiesz? Awykonalne? Martwi mnie facet, który siedzi na damskim forum i przyklepuje ich stanowisko. Chcesz się komuś podlizać? Tak się nie zdobywa kobiet.
Jak nie? To sobie prześledź jeszcze raz i zdania kobiet, że wybór w takiej sytuacji jest prosty.
Ja nie neguję, że facet jest na straconej pozycji, bo wiedział wcześniej.
A odnośnie Twojego Windsoru, posłużę się takim samym przykładem ad absurdum - jak Twoja druga połówka lubi kraść to rozumiem, że też to akceptujesz. Chcesz argumenty ad absurdum to masz.
Podrywales zlodziejke, wiedzac ze to zlodziejka, a teraz marudzisz “Albo przestajesz krasc, albo odchodze“. No to ona powinna powiedziec bujaj sie leszczu.
Poza tym nie rozróżniasz pojęć akceptacja, a zmuszanie do przyłączenia się. To, że mój partner biega w tym thriatlonie nie oznacza, że Ty musisz to lubić i brać w tym udział? To, że ktoś mieszka z psem i myślę o nim poważnie, zmusza mnie do dwupaku.
Podrywasz psiare, to akceptujesz jej psa. Nie kupujesz swojego, ale akceptujesz tego ktory jest. Nie trenujesz do traiathlonu, ale akceptujesz ze ona to robi.
On tego nie chciał. Miał prawo, a kobiety go zlicznowały tutaj.
Bo skoro nie lubie murzynek, to ich nie podrywam. Nie akceptuje psow, to nie zawracam dupy kobiecie z psem. Nie lubie dzieci, to nie szukam dziewczyny z dzieckiem. Jak nie akceptuje otylosci, to nie szulkam grubaski i nie wysylam jej na diete. Odrobina uczciwosci to jest takie minimum w zwiazku.
Tutaj jest pełna zgoda, konsens, że to, iż wiedział wcześniej rzutuje na niego niekorzystnie. Jednak nie pozbawiajmy ludzi możliwości zmiany poglądów i zapatrywań. Co innego wyprowadzać psa, być z nim z doskoku, a co innego z nim zamieszkać na stałe.
Przecież na początku związku nie przewiduje się jak on się rozwinie i czy stanie się, aż tak poważny, że trzeba będzie ze sobą zamieszkać. Być może nawet się starał go polubić, ale go to przerosło.
Obiektywnie, zgadzam się, nie powinien być z psiarą, ale serce nie sługa i protestuje przeciwko oddzielaniu od czci faceta, bo zmienił pogląd na psa. Nie można zmieniać poglądów?
fryderykos napisał/a:Czemu mam sobie darować? Bo Ty tak powiesz? Awykonalne? Martwi mnie facet, który siedzi na damskim forum i przyklepuje ich stanowisko. Chcesz się komuś podlizać? Tak się nie zdobywa kobiet.
Jak nie? To sobie prześledź jeszcze raz i zdania kobiet, że wybór w takiej sytuacji jest prosty.
Ja nie neguję, że facet jest na straconej pozycji, bo wiedział wcześniej.
A odnośnie Twojego Windsoru, posłużę się takim samym przykładem ad absurdum - jak Twoja druga połówka lubi kraść to rozumiem, że też to akceptujesz. Chcesz argumenty ad absurdum to masz.Podrywales zlodziejke, wiedzac ze to zlodziejka, a teraz marudzisz “Albo przestajesz krasc, albo odchodze“. No to ona powinna powiedziec bujaj sie leszczu.
fryderykos napisał/a:Poza tym nie rozróżniasz pojęć akceptacja, a zmuszanie do przyłączenia się. To, że mój partner biega w tym thriatlonie nie oznacza, że Ty musisz to lubić i brać w tym udział? To, że ktoś mieszka z psem i myślę o nim poważnie, zmusza mnie do dwupaku.
Podrywasz psiare, to akceptujesz jej psa. Nie kupujesz swojego, ale akceptujesz tego ktory jest. Nie trenujesz do traiathlonu, ale akceptujesz ze ona to robi.
fryderykos napisał/a:On tego nie chciał. Miał prawo, a kobiety go zlicznowały tutaj.
Bo skoro nie lubie murzynek, to ich nie podrywam. Nie akceptuje psow, to nie zawracam dupy kobiecie z psem. Nie lubie dzieci, to nie szukam dziewczyny z dzieckiem. Jak nie akceptuje otylosci, to nie szulkam grubaski i nie wysylam jej na diete. Odrobina uczciwosci to jest takie minimum w zwiazku.
No i dokładanie tak, troll. Dzięki, że to napisałeś . Bez dorabiania ideologii, kto jest ważniejszy. Z resztą choć pies to nie dziecko, ale jednak członek rodziny. A jakby miała dziecko z poprzedniego związku, to co? Do bidula ma oddać, bo jaśnie-pan chce być ważniejszy.
I jeszcze to całkowicie nieprawda, że każdemu psu będzie lepiej w ogródku. Są rasy, które nie nadają się do budy kompletnie.
222 2017-11-24 15:23:32 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-24 15:28:36)
Makigigi poproszę naukowe badania, najlepiej po angielsku, co do ostatniego wersu. Nie wpisy miłośników psów. Naturalne środowisko przodków psa to betonowe mieszkanie. Jeśli psu tak dobrze w domu, to po co go wyprowadzać na spacery. Już tendencyjnie rozwijam to zagadnienie. Trochę logiki.
Makigi jest różnica z tymi przykładami do triathlonu i psem przez pryzmat akceptacji. Trithalon akcetujesz i już, nie musisz brać w tym udziału. Psa, bierzesz w dwupaku, musisz brać udział w życiu tego psa.
Tutaj jest pełna zgoda, konsens, że to, iż wiedział wcześniej rzutuje na niego niekorzystnie. Jednak nie pozbawiajmy ludzi możliwości zmiany poglądów i zapatrywań. Co innego wyprowadzać psa, być z nim z doskoku, a co innego z nim zamieszkać na stałe.
Przecież na początku związku nie przewiduje się jak on się rozwinie i czy stanie się, aż tak poważny, że trzeba będzie ze sobą zamieszkać. Być może nawet się starał go polubić, ale go to przerosło.Obiektywnie, zgadzam się, nie powinien być z psiarą, ale serce nie sługa i protestuje przeciwko oddzielaniu od czci faceta, bo zmienił pogląd na psa. Nie można zmieniać poglądów?
Podobno tylko krowa nie zmienia zdania .
Ale jednak taka nagla zmiana o 180° sugeruje nieuczciwe intencje. Jesli brniesz w zwiazek z kims kto ci nie pasuje, to jest to, przynajmniej dla mnie, dziwne.
224 2017-11-24 15:34:03 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-24 15:34:15)
Dokładnie i je ciągle trawę. Ja nie przeczę, że on się źle dobrał. Nie powinienem być z psiarą, mnie tylko raziły głosy ludzi, którzy urządzili sobie jakiś festyn nienawiści na tym nieszczęśniku. Jemu też musi być głupio. Czemu zakończyłeś związek? Przez psa Tylko ja dopuszczam pozytywny scenariusz, mógł się starać zaakceptować, zmuszać i nie wyszło. Na początku znajomości z kobietą randkujemy poza domem, nie wiadomo na którym etapie dowiedział się o psie.
Makigigi poproszę naukowe badania, najlepiej po angielsku, co do ostatniego wersu. Nie wpisy miłośników psów. Naturalne środowisko przodków psa to betonowe mieszkanie. Jeśli psu tak dobrze w domu, to po co go wyprowadzać na spacery. Już tendencyjnie rozwijam to zagadnienie. Trochę logiki.
Makigi jest różnica z tymi przykładami do triathlonu i psem przez pryzmat akceptacji. Trithalon akcetujesz i już, nie musisz brać w tym udziału. Psa, bierzesz w dwupaku, musisz brać udział w życiu tego psa.
Widać, że masz zerowe pojęcie o psach. Nie ma badań ani po angielsku ani po chińsku, gdzie się która rasa nadaje, bo to gdzie dana rasa się dobrze czuje wynika bezpośrednio z jej pochodzenia. Nie ufaj aż tak swojej logice, bo się ośmieszasz.
Makigigi poproszę naukowe badania, najlepiej po angielsku, co do ostatniego wersu. Nie wpisy miłośników psów. Naturalne środowisko przodków psa to betonowe mieszkanie. Jeśli psu tak dobrze w domu, to po co go wyprowadzać na spacery. Już tendencyjnie rozwijam to zagadnienie. Trochę logiki.
Zgodnie z twoja logika, to powinienes siedziec na drzewie i wciagac banany, bo to robili twoi przodkowie. A moze latac po lesie z dzida i polowac na dziki.
Sprobuj ratlerka zostawic w zimie na zewnatrz. Albo charta trzymac w bloku. Kazda rasa ma swoje indywidualne cechy i potrzeby. Moj shih tzu nie wychodzi w czasie deszczu, bo jego wlos chlonie wode jak mop i pies po prostu potwornie marznie. Moj wuj mial sznaucera olbrzyma, ktory zima plywal w morzu. Ale tamten sie otrzasnal i byl prawie suchy. Nie marzl.
Na razie uprawiasz pustosłowie. Poza tym jesteś stronnicza. Skoro psom tak dobrze w domu to po co je wyprowadzać na spacery? Nie widzisz tego absurdu:D
228 2017-11-24 15:43:01 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-24 15:47:08)
Troll, znowu musimy zacząć dyskusję. Nie porównuj psa do człowieka. Człowiek ma większą umiejętność adaptacji. Nawet nie będę w to wchodził.
Znowu widzenie wszystkiego jednowymiarowo. Rozumiem, że nie można zrobić wypasionej (dużej) budy, wolę powiedzieć domku ogrzewanego dla naszego czworonoga... To już kosztuje...
Mogę ustąpić, w tym wymiarze, że są rasy psów, które nadają się do mieszkania, abstrahując od tego, gdzie im lepiej. Takie małe pieski niczym jorki. Teraz miłośnicy trzymania psów w mieszkaniu powiedźcie mi, czy nie razi Was jak się trzyma takiego charta w domu, który musi się ładnie wybiegać? Albo innego dużego psa? To Was nie razi? Bo tu konsens możemy zawrzeć. Tu Makigi mógłbym się zgodzić. Małe rasy psów łatwiej się zaadaptują do mieszkań, ale co z dużymi?
...Jemu też musi być głupio. Czemu zakończyłeś związek? Przez psa
...
Tego typu człowiek będzie mówił, że dziewczyna WOLAŁA psa niż jego i dlatego zerwał. Jestem gotów się nawet o to założyć, ale musiałaby to rozstrzygnąć autorka.
Na razie uprawiasz pustosłowie. Poza tym jesteś stronnicza. Skoro psom tak dobrze w domu to po co je wyprowadzać na spacery? Nie widzisz tego absurdu:D
To ty uprawiasz ideologię "nie znam się to się wypowiem". Nie PSOM tak dobrze w domu, tylko konkretnym rasom. Wiesz, że w obrębie gatunku canis familiaris występuje wiele ras? Chyba pierwsze słyszysz. Naprawdę ośmieszasz się.
Nagi pies meksykański został wychodowany wyłącznie do spania z ludźmi w jednym łóżku i ogrzewania ich swoim ciałem. Nie nadaje się do trzymania na dworze, bo uwaga - nastaw móżdżek na najwyższe obroty - zamarznie w zimie, bo jest łysy. To jedyny przykład, który podam, bo szkoda czasu na dyskusję z kimś takim, jak ty.
231 2017-11-24 15:54:51 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-24 16:10:19)
Makigigi nie będę taki twardogłowy. Zrewiduje pogląd i uwypuklę to, co chcę. Autorka nie powiedziała jakich rozmiarów jest to pies. Mogę się nawet zgodzić, jak na poprzedniej stronie, że s rasy, które łatwo się zaadaptują do mieszkania w domu. O tym przypadku poczytam chętnie. Móżdżek chyba ma kura, jak się nie mylę. Co jako miłośniczka psów sądzisz o tym jak w mieszkaniu się trzyma charta, owczarka niemieckiego, owczarka podhlańskiego i duże psy. Co sądzisz o ich właścicielach?
To sobie podywagowaliśmy, ja poszedłem za mocno (psy jako ogół), uszczegółowiło się w dyskusji (rasy psów). Wszyscy zjechali tego mężczyznę, a nikt nie zapytał Autorki, a duży to pies? Przystosowany do mieszkania w bloku? To jednak chyba jest znaczące.
Ehhh, przecież nikt nigdzie nie powiedział, że każdy pies zawsze i wszędzie ma mieszkać w domu. Nie będę przedstawiać moich poglądów szczegółowo, bo po co. Każdy ma prawo utrzymywać psa w takich warunkach, jak chce o ile tylko właściwie zaspokaja wszystkie potrzeby zwierzęcia i zapewnia mu dobrostan. Nie podoba mi się dyskusja ogólnikami, bo ktoś może mieć dom z ogródkiem, gdzie pies ma do dyspozycji 15m2 i brak spacerów, bo przecież jest na dworze, a ktoś inny ma mieszkanie, gdzie pies ma do dyspozycji pełne 80m2 i swobodny dostęp do tarasu/balkonu oraz trzy dłuższe spacery dziennie. Wszystko zależy, jakie kto ma warunki i możliwości, a nie czy ma ogródek.
233 2017-11-24 16:18:08 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-24 16:22:16)
A czy ktokolwiek w dyskusji zapytał Autorkę o rasę psa? Być może rozmiar ma znaczenie.
Teraz już Makigigi bawisz się w dyplomację. Jeśli ja ustąpiłem co do rasów psów to teraz Ty powinnaś uznać, ze wielkich ras psów nie powinno się trzymać w mieszkaniu 30m2, a nie, ze każdy ma prawo i według własnego osądu. Stawiam sprawę in concreto owczarek niemiecki, mieszkanie 30m2, bez tarasu, jeden spacer? Co sądzisz o właścicielu? Czy jego partner, który mówi, że w domu u rodziców, gdzie ma 100m2 plus osławiony ogród, pięć spacerów z rodzicami miałby lepiej uprawia szantaż czy obiektywnie ma rację?
To tylko twój wybieg, żebym chociaż częściowo potwierdziła twoją tezę. Napisałam, że właściciel ma zaspokoić wszystkie potrzeby psa i zapewnić mu dobrostan. Nie będę dyskutować, czy owczarek niemiecki może mieszkać w kawalerce, bo to też zależy. Ta rasa akurat potrzebuje bliskiej współpracy z człowiekiem i jeśli wlasciciel zabiera ze sobą tego psa do pracy na przykład jako ochroniarz na jakimś terenie albo jako pozorant w szkole tresury, a do domu przychodzą tylko spać, to gdzie tu jest psia krzywda? A jeśli ktoś ma dom i owczarek niemiecki ma do dyspozycji duży ogród i może wchodzić do domu, kiedy chce, ale zostaje sam na 10 czy 12 godzin na dobę, to niestety w tym wypadku nie są zaspokojone jego potrzeby, bo ONki źle znoszą samotność, gdyż wychodowano je do ścisłej współpracy z człowiekiem. Nie możesz uogólniać, że zawsze jakaś rasa nie może mieszkać w kawalerce a inna może. Dobra - niech będzie, uważam, że komondor nie może mieszkać w kawalerce w ogóle, ale ta rasa w ogóle nie nadaje się do mieszkania w mieście. Kangal też nie nadaje się do kawalerki. Ale kto widział komondora w mieście w Polsce, temu postawię piwo. Ale to są szczególne rasy o specyficznych wymaganiach i byle kto ich nie choduje. Większość ludzi, a przynajmniej wszyscy psiarze, których znam, wybrali psy, które pasują do ich warunków mieszkaniowych i trybu życia.
Nie będziemy się spierać. Konsens, że jednak powinno się w tym temacie zapytać o rasę psa, ilość spacerów itd. nim się osądziło chłopaka?
Nie będziemy się spierać. Konsens, że jednak powinno się w tym temacie zapytać o rasę psa, ilość spacerów itd. nim się osądziło chłopaka?
No nie zgodzę się. Od początku wiedział, że ona ma psa i żądanie, żeby się go pozbyła jest nie fair. Jeżeliby chodziło nie o psa, a na przykład o kolekcję 250 torebek, o której od początku wiedział, to tak samo. Trzeba było od razu ustalić co i jak, a nie po roku mieć pretensje. Widziały gały, co brały.
237 2017-11-24 16:58:10 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-11-24 17:09:31)
Czemu mam sobie darować? Bo Ty tak powiesz? Awykonalne? Martwi mnie facet, który siedzi na damskim forum i przyklepuje ich stanowisko. Chcesz się komuś podlizać? Tak się nie zdobywa kobiet.
Jak nie? To sobie prześledź jeszcze raz i zdania kobiet, że wybór w takiej sytuacji jest prosty.
Ja nie neguję, że facet jest na straconej pozycji, bo wiedział wcześniej.
A odnośnie Twojego Windsoru, posłużę się takim samym przykładem ad absurdum - jak Twoja druga połówka lubi kraść to rozumiem, że też to akceptujesz. Chcesz argumenty ad absurdum to masz. Poza tym nie rozróżniasz pojęć akceptacja, a zmuszanie do przyłączenia się. To, że mój partner biega w tym thriatlonie nie oznacza, że Ty musisz to lubić i brać w tym udział? To, że ktoś mieszka z psem i myślę o nim poważnie, zmusza mnie do dwupaku. On tego nie chciał. Miał prawo, a kobiety go zlicznowały tutaj. Zrobił coś komuś złego? Postawił sprawę jasno. Być może nieładnie, bo na ostrzu noża. Lepiej niż, by miał kłamać lub się zmuszać? Nie sądzisz? Jako facet powinieneś to rozumieć.A forma bez marudzenia znaczy, że nie akceptujesz kompromisów. Miłość nie jest bezwarunkowa. Miłość to ciągłe kompromisy. Czasem wynajęcie Windsoru będzie warte związku.
Dalej w tym temacie jest pokazywany brak szacunku do tego mężczyzny i Wasze poglądy. Łatwiej wymienić mężczyznę niż psa. Łatwiej wymienić mężczyznę niż wynająć dom.
A dorabianie filozofii, że to początki szantażowania i despotyzmu można włożyć między bajki, bo Autorka mówiła wyraźnie, że związek był szczęśliwy.Rozbiło się o psa. Nie naginajcie do swoich racji. Bez nadinterpretacji.
Gdy ktos tak stawia sprawe zwlaszcza po juz niekrotkim byciu razem, to malo realne, by byl to dobry zwiazek. Czasem to ignorujemy, ale raczej to malo realne. Jezeli ktos nie rozumie, ze pies jest przywiazany i mysli ze mozna go ot tak oddac do rodzicow. Skad wiesz, ze zgodzilby sie na psa jesli mieszkaliby w domu? Ludzie ktorzy tak stawiaja sprawe rzadko chca isc na kompromis. Raczej mysla, by bylo tak jak oni chca bez patrzenia na innych. On raczej liczyl, ze ona jest tak zauroczona nim, ze zgodzi sie na wszystko kosztem psa za ktorego jest odpowiedzialna byle facet zostal. Ja pisalam wlasnie, ze najlepiej by ludzie dobierali sie podobienstwami w tak waznych kwestiach. Ja bardzo lubie zwierzeta i chce je miec w przyszlym domu i moj facet tak samo i od zawsze jest wychowany ze zwierzetami.
A ja sobie zostawię zdanie odrębne, pozostawiając ten temat. Najlepiej, gdyby nie wchodził w związek z tą dziewczyną, bo mieli różne zapatrywania na psa w domu. Nie wiadomo kiedy się dowiedział o psie? Być może wcześniej pojawiły się uczucia. Być może przez cały rok próbował się do tej sytuacji dostosować. Przy wspólnym zamieszkaniu ten problem stał się palący i nie mógł się z tym pogodzić. Już nie będę kartkował, czy miał się wprowadzić do niego, czy mieli razem coś wynająć. Wtedy jak razem wynająć mają równe prawa i nowy początek, tabulu rasa. Dodatkowo Autorka nie podała jaka jest rasa psa i jak się nim może zajmować. Ponadto w dyskusji zbyt ostro potraktowana chłopaka zamiast dopytać się o więcej szczegółów.
Finito z mojej strony.
Makigigi nie będę taki twardogłowy. Zrewiduje pogląd i uwypuklę to, co chcę. Autorka nie powiedziała jakich rozmiarów jest to pies. Mogę się nawet zgodzić, jak na poprzedniej stronie, że s rasy, które łatwo się zaadaptują do mieszkania w domu. O tym przypadku poczytam chętnie. Móżdżek chyba ma kura, jak się nie mylę. Co jako miłośniczka psów sądzisz o tym jak w mieszkaniu się trzyma charta, owczarka niemieckiego, owczarka podhlańskiego i duże psy. Co sądzisz o ich właścicielach?
To sobie podywagowaliśmy, ja poszedłem za mocno (psy jako ogół), uszczegółowiło się w dyskusji (rasy psów). Wszyscy zjechali tego mężczyznę, a nikt nie zapytał Autorki, a duży to pies? Przystosowany do mieszkania w bloku? To jednak chyba jest znaczące.
Chyba nie koniecznie. Pies, jako drapieznik, spi ok 16-18 godzin na dobe. Jak w pozostalym czasie zapewnisz mu spacery i rozrywke, to legowisko (mieszkanie) moze byc niewielkie.
Moj wujek mial sznaucera olbrzyma (ok 70kg) na dwoch pokojach w bloku. Ale pies codziennie mial kilka kilometrow biegania po lakach, w weekendy wycieczki do lasu, duzo uspoleczniania z dziecmi.
Jak charta zamkniesz na dziesiecioarowej dzialce przydomowej, to zdechnie z rozpaczy.
Autorka napisala gdzies, ze to labrador. On raczej wiedzial od poczatku o psie, autorka nie mowi by bylo inaczej, watpie by to przed nim ukrywala. Jej facet ja zaszantazowal, normalny czlowiek raczej nie kaze wybierac. Sam zastanawia sie co robic lub proponuje cos innego. On tylko postawil sprawe ostro. To raczej chec dominacji niz chec pojscia na kompromis.
Chyba nie koniecznie. Pies, jako drapieznik, spi ok 16-18 godzin na dobe. Jak w pozostalym czasie zapewnisz mu spacery i rozrywke, to legowisko (mieszkanie) moze byc niewielkie.
Moj wujek mial sznaucera olbrzyma (ok 70kg) na dwoch pokojach w bloku. Ale pies codziennie mial kilka kilometrow biegania po lakach, w weekendy wycieczki do lasu, duzo uspoleczniania z dziecmi.
Jak charta zamkniesz na dziesiecioarowej dzialce przydomowej, to zdechnie z rozpaczy.
Troll, jak w niektórych kwestiach mam całkiem przeciwne poglądy, tak w temacie psów byśmy się raczej dogadali :-)
Dokładnie jest, jak piszesz z tym mieszkaniem. Jeśli ludzie mówią, że pies będzie nieszczęśliwy w bloku, to chyba raczej mają na myśli, że im samym będzie niewygodnie, kiedy jakieś bydlę kładzie się pod nogami :-)
Moja suka śpi prawie cały czas, jak jest w domu, a jak nie śpi, to na ogół coś przeżuwa.
Dokladnie. Duzego psa bym nie brala do kawalerki, ale to bardziej ze wzgledu na to, ze jednak zostaloby malo przestrzeni osobistej. Do dwoch pokojow nawet sredniej wielkosci juz tak. No ale wole male psy i jak zamieszkam z facetem to chce miec mopsa lub podobnego moze z nieco dluzszym pyszczkiem, bo sa urocze ale w sumie mecza sie z oddychaniem, facet nie ma nic przeciw lubi wszystkie rasy (mopsa mam nawet w avatarze hehe).
Do tego duzo psow naprawde mocno sie przywiazuje. Mojej przyjaciolki pies np lubi wiele osob, ale najbardziej przywiazany jest do jej taty. Jak chwilowo byli oddzielnie to na nic nie pomoglo rozpieszczanie go, bardzo tesknil ciagle byl przed drzwiami ze smutku. Radosci nie bylo konca jak znow go zobaczyl. Nic by nie pomogl dom z ogrodem jakby byli bez niego. Tak samo pies autorki oddany rodzicom moglby bardzo za nia tesknic. No a facet autorki to wstpie by zgodzil sie dom z ogrodem. To raczej on nie dawal pola do negocjacji.
Nie rozumiem o co ta dalsza dyskusja, bo facet nie jest niemy i w każdym momencie mógł porozmawiać na temat psa, a nie "myślałem". Teraz "pozbycie się psa" potraktowałabym jako szantaż emocjonalny. Może zrobić tak w drugą stronę np. "obetnij się na łyso, bo mi się nie podobasz w dłuższych włosach, ale wiesz nie wiedziałam, że ty tak na serio chcesz w dłuższych chodzić", "naprawdę lubisz tak chodzić w góry, ale musisz z tego zrezygnować, ale wiesz nie sądziłam że ty tak to lubisz przecież dla mnie możesz z tego zrezygnować"? Tym bardziej, że Jego późniejsze tłumaczenia niestety trącą ewidentnym kłamstwem. Nie wiedział, że jest to pies autorki - akurat - psy mają to do siebie, że ewidentnie przywiązują się do właściciela i traktują go szczególniej . Trzeba być ślepym, bądź mało interesować się życiem drugiej połówki (wówczas dobrze, że wyszła ta całą sytuacja z psem i mogła przejrzeć na oczy). Gdybym była na Jego miejscu poczułabym się podle - byłaby to moja wina, iż wcześniej sobie "dopowiadałam wygodne fakty" i do tego miałabym pretensje do drugiej połówki.
244 2017-11-24 22:53:26 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-11-24 22:59:57)
Makigigi poproszę naukowe badania, najlepiej po angielsku, co do ostatniego wersu. Nie wpisy miłośników psów. Naturalne środowisko przodków psa to betonowe mieszkanie. Jeśli psu tak dobrze w domu, to po co go wyprowadzać na spacery. Już tendencyjnie rozwijam to zagadnienie. Trochę logiki.
.
Musisz mieć do tego badania? I to po angielsku? Dlaczego po angielsku? Wyrażasz się po polsku dobrze.
Po drugie rasy takie jak np pudel, buldog francuski, ratlerek nie nadają się do budy i na łańcuch, czy na cały dzień do ogródka. To są tzw rasy ozdobne, wyhodowane do tego, by towarzyszyć eleganckim paniusiom na salonach, a nie siedzieć w budzie. Pies autorki to chyba labrador - przyjazne, kochane bydlę. LAbradora się nie trzyma na łańcuchu, czy w budzie.
Ty nie rozwijasz zagadnienia, tylko bredzisz. Prosisz o logikę, to sam się jej trzymaj. Czy to, że pies mieszka w mieszkaniu oznacza, że nie wychodzi z niego nigdy? Sra na gazetę? Nie. Ja całe życie w bloku mieszkałam, zawsze mieliśmy psa, a że mieszkaliśmy koło dość dużego terenu zielonego miejsce na spacery było. Czy buda i ogródek, które tak forsujesz jak naturalne miejsce zamieszkania psa, są dla psów niby lepsze? Z łańcuchem nieraz pijącym w szyję, wywołującym rany? Z tego, co się orientuje, to ostatnio chyba tego zakazano.
I po raz 3. tu nie chodzi o psa, a o zachowanie faceta autorki, szantaże, wymuszenia, kłamstwa, udawanie że lubi psa. Przecież to jest właśnie logika - gdyby facet, ż którym się spotykam udawał, że lubi mojego kota, a potem kazał mi się pozbyć sierściucha, to pozbyłabym sie faceta, ale nie dlatego, że zwierzę ważniejsze, a dlatego, że facet kłamał, a teraz próbuje coś wymusić na mnie. Ona przez jego zachowanie z nim zerwała, nie przez psa. Zrozumże to wreszcie.
PS. U mnie w bloku facet hodował charta rosyjskiego, koleżanka miała boksera, owczarek niemiecki był w bloku obok - mieszkania ok 50-60mkw. Ale wiesz co? JAk już pisałam, mieszkałam w pobliżu sporego zielonego terenu, gdzie psy mogły biegać, chodzić na długie spacery, wyszaleć się. Wierz mi, krzywda im się nie działa. Ale miałam też znajomą, która owczarka trzymała w bloku w centrum, gdzie kawałek trawnika był rzadki - i to jest głupota, nieodpowiedzialnośc i okrucieństwo. Ale jest nim też trzymanie psa w ogródku 4x4 m i nie wychodzenie z nim na spacery, bo przecież jest na dworze.
CatLady, you made my day. Sra na gazetę
Blablador autorki to fajna rasa, beczka radości. I jest to pies myśliwski, do aportowania ptactwa z wody, więc nie do budy i nie do pilnowania posesji. Ale na kanapie się dobrze sprawuje :-)
A ja myślę, że się pogodzili
247 2017-11-25 16:28:40 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-25 16:49:21)
CatLady, a odpiszę Ci. Strasznie emocjonalnie? Umiecie odpisywać kulturalnie i na poziomie? Kobietom, chyba nie wypada, ale to świadczy o was...
1) Dlaczego angielskie badania? Bo nasze uniwerki są w 4 setce i badania się prowadzi generalnie po angielsku, tłumaczenia zawsze są niepełne. Jak na razie to sobie dywagujemy...
2) Logiczne. Skoro ktoś uważa, że psu tak dobrze w mieszkaniu, to można to sprowadzić do absurdu, że powinien w tym bloku być 24/7. Absurd, rozumiesz. Nie bierz tego na serio. To jest ciąg logiczny i jednocześnie absurdalny, bo specjalnie go do absurdu sprowadziłem.
3) Jeśli miłośnik psów ma problem zganić (tak, piję do Ciebie wprost Makigi) innych właścicieli psów, którzy biorą psa do bloku, a potem nie zapewniają mu ruchu i są dla nich lepszymi miłośnikami niż ci, którzy nie chcą mieć psa, kota w bloku, bo uważają ,iż w domu z wielkim ogrodem i czasem na zabawę wspólną z tym psem ma lepiej to, o czym mam dyskutować? To przedstawicielka grupy interesu.
4) 50x razy mówię, że facet był na straconej pozycji. To ona ma rację w tym wypadku.
5) Jednakże w przeciwieństwie do was nie oddzielam tego faceta, od czci i wiary - kłamca, wiarołomca, szantażysta i samo zło itd., bo dopatruje się, iż nie wiadomo, kiedy dowiedział się o psie, jak ona często mu zapewnia ruch, ergo skoro on musiał z nim wychodzić na spacer, to znaczy, że ona może nie do końca miała czas dla tego psa. Poza tym każdy może zmienić zdanie. Ona kiedyś wzięła psa. On chciał ją, ale jednocześnie zamieszkując z nią musiałby się opiekować tym psem i mieć dodatkowy obowiązek. Może mu się odwidziało. Zobaczył, ile to roboty i tyle. Ludzie zmieniają zdanie.
6) Nie mam ochoty spierać się z tematem psem w bloku czy nie? Nie mam badań. Mój światopogląd jest odmienny od Waszego i smuci mnie, że nie pokazujecie tego, iż pies to też obowiązek i wielu właścicieli psów w bloku nie ma ku temu bladego pojęcia (sam wybór rasy na wstępie, tak trochę Makigi wyniosłem z dyskusji, chociaż dla mnie nadal abstrakcja trzymać psa w bloku, ale to już moje odczucia, mam prawo), ani nie wczytał się w temat i prezentujecie pogląd jakoby pies to samo dobro w bloku i każdy się nim odpowiednio zajmuje. Ile właścicieli psów zbiera pozostałości po swoich pupilach? To pokazuje, jak dbają. Idąc dalej. Aż przesunę to do punktu 7, by powtórzyć i uwypuklić.
7) Chłopak pobył z tym psem, zobaczył ile to obowiązków. Zobaczył naocznie. Przekonał się i wymiękł. Nie był idealny, bo postawił sprawę na ostrzu noża. Powinien podziękować jej za miłe chwile wcześniej i tyle. Nie oceniam, go trochę empatii. Wczucia się, ze kogoś coś może przerosnąć. Można też próbować. Można się doszukać, że chłopak próbował (wyprowadzał psa, próbował się przystosować) i wymiękł (nie chcę, jednak z psem mieszkać). Taki scenariusz jest równie możliwy, jak Wasz, że knuł, urabiał i chciał zdobyć jej serce i potem pozbyć się psa, który od początku mu przeszkadzał. Wielki manipulant. Potem weszły uczucia i szukał rozwiązania i głupio postawił sprawę, zamiast odejść z klasą.
8) Nie udawał, ale może próbował polubić, przystosować się. Czemu od razu wychodzić, że miał złe intencje?
9) Rację ma pełną Troll, że słabo się dobrali i rokowali na wejściu. Mógł mieć tak dobre, jak i złe intencje. Wy widzicie tylko złe, a ja widzę dobre.
10) Jeśli kobiecie imponuje tekst: sra na gazetę to pokazuje poziom.
Wtrącę tylko, że każdemu psu lepiej w mieszkaniu niż np. w kojcu, przy budzie lub w schronisku.
I nie każdy pies lubi i potrzebuje domu z ogrodem, mój pies, a jest duży, dysponuje domem z ogrodem, a ma to w nosie, 3/4 czasu spędza w domu i trzeba go wyprowadzać na spacery.
249 2017-11-25 16:58:47 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-25 16:59:53)
Sosenek kij z moimi odczuciami, nie ma badań. Nawet postawię znak równania pies w bloku=pies w domu, bez znaczenia, wszędzie byle nim się zajmować i go kochać oraz traktować jak członka rodziny. Chociaż jak ja widzę, jak się zajmują psami w bloku, to trudno mi się dziwić, że mam niemiłe skojarzenia (nie zbieranie kup, pies zostaje sam x godzin i wyje z tęsknoty, dom jest zaniedbany, pełny w sierści, dawanie psu kości z kurczaka). Kwestia światopoglądowa, gdzie się chce mieć psa, na takim samym poziomie, gdzie lepiej komu w domu, czy w bloku. Ja potrafię ewoluować w poglądach. Chociaż ja chętnie bym chciał psiaka w domu, a za Chiny Ludowe w bloku. Kwestia poglądów, jak się okazało. Nie ma, co tutaj bić piany.
Jednak styl, w jaki się wypowiada tutaj na temat tego mężczyzny nie jest odpowiedni. W ogóle się nie bierze pod uwagę, że mógł się starać i próbować zaakceptować tego psa.
Fryderykos, nie czytałam całej dyskusji ale po pierwszych postach autorki wnioskuję, że jej facet kazał jej wybierać- albo on albo pies. nie było z jego strony chęci kompromisu i próby akceptacji psiaka.
Fryderykos, nie czytałam całej dyskusji ale po pierwszych postach autorki wnioskuję, że jej facet kazał jej wybierać- albo on albo pies. nie było z jego strony chęci kompromisu i próby akceptacji psiaka.
Niby później jakiś tam był, w tygodniu pies u rodziców, w weekend u nich - lub na odwrót - dokładnie nie pamiętam.
252 2017-11-25 17:12:06 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-25 17:16:14)
Sosenek nie zgodzę się. Potępiam stawianie sprawy na ostrzu noża. Jednak wyprowadzanie psa uważam za próbę akceptacji. Ponadto dopóki autor nie miał w planach zamieszkania wspólnego to starał się, w mojej opinii polubić psa. Nie było tematu, że to problem.
Mi łatwo sobie wyobrazić postawę tego faceta, bo uwielbiam zwierzęta, ale w bloku to ja się sam męczę, i nie chciałbym tu jeszcze psa. Za to w domu jak najbardziej. Tylko ja o tym wiem i siebie znam, więc nie wybieram kobiet z psami w bloku. Od razu bym podziękował.
A ja myślę, że się pogodzili
To jest pozytywne zakończenie dyskusji:) Piękne.
Chłopak pobył z tym psem, zobaczył ile to obowiązków. Zobaczył naocznie. Przekonał się i wymiękł. Nie był idealny, bo postawił sprawę na ostrzu noża. Powinien podziękować jej za miłe chwile wcześniej i tyle. Nie oceniam, go trochę empatii. Wczucia się, ze kogoś coś może przerosnąć. Można też próbować. Można się doszukać, że chłopak próbował (wyprowadzał psa, próbował się przystosować) i wymiękł (nie chcę, jednak z psem mieszkać). Taki scenariusz jest równie możliwy, jak Wasz, że knuł, urabiał i chciał zdobyć jej serce i potem pozbyć się psa, który od początku mu przeszkadzał. Wielki manipulant. Potem weszły uczucia i szukał rozwiązania i głupio postawił sprawę, zamiast odejść z klasą.
Nie udawał, ale może próbował polubić, przystosować się. Czemu od razu wychodzić, że miał złe intencje?
Potępiam stawianie sprawy na ostrzu noża. Jednak wyprowadzanie psa uważam za próbę akceptacji. Ponadto dopóki autor nie miał w planach zamieszkania wspólnego to starał się, w mojej opinii polubić psa. Nie było tematu, że to problem.
Tak ujmujesz się za tym facetem, że az nbiedobrze mi sie robi... Tak go usprawiedliwiasz i tłumaczysz. A gdyby to nie chodziło o psa a o spłodzone przez tego chłopaka dziecko? Transformując twoje słowa: Chłopak pobył z tym dzieckiem, zobaczył ile to obowiązków. Zobaczył naocznie. Przekonał się i wymiękł. Też byś go tłumaczył, że "się starał", ale rzeczywistość (pieluchy, niańczenie, kąpiele, karmienie itd.) go przerosła i zniknął? Albo, że dał dziewczynbie ultimatum: "albo ja albo dziecko", ewentualnie "oddajesz dziecko to będę"? Pojechałem po banmdzie z taką sugestią? A niby czemu?
Przecież pies jest jak dziecko - zdany tylko na właściciela i od niego całkowicie zależny.
Mi łatwo sobie wyobrazić postawę tego faceta, bo uwielbiam zwierzęta, ale w bloku to ja się sam męczę, i nie chciałbym tu jeszcze psa. Za to w domu jak najbardziej.
Skoro tak "uwielbiasz" zwierzęta (w co wątpię, bo to puste słowa i teoretyzowanie) to dlaczego - zgodnie z własnymi wywodami - nie "wynajmiesz/kupisz domu z ogrodem by móc się cieszyć życiem z psim przyjacielem? Łatwo jest negować i potępiać psiarzy "męczących" swoich pupili w mieszkaniach w blokach, nieprawdaż? Może tego nie wiesz, ale różne są koleje losu i nie każdy właściciel psa "sprawia" sobie tego psa na spokojnie i mając odpowiednie warunki - nie jest to decyzja na chłodno i przeanalizowana jak zakup lodówki na raty. Bywają takie sytuacje w życiu, że pies pojawia się nagle i "nie pyta" czy masz 800-metrowe mieszkanie i 5 hektarowy ogród. Znasz przypadki, że ktoś z dnia na dzień przygarnia psa, ratuje potrąconego nas ulicy i ...zostawia ze sobą? Dziwne, nie? I pewnie - dla ciebie - to takie ...nieodpowiedzialne
255 2017-11-25 18:23:39 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-25 19:01:30)
Maruk, właśnie i to mi się podoba, że ktoś porównał psa do dziecka pod kątem obowiązków. Słusznie. Zwierzę to obowiązek. Nie każdy jest gotów na takie obowiązki, zwłaszcza, jeśli wcześniej nie zadecydował wspólnie, że chce mieć psa, tylko bierze w pakiecie. Taka słodka różnica w Twoim porównaniu.
Wiesz ja nie lubię filozofii: "jakoś to będzie", "Ja z synowcem na czele i jakoś to będzie". A dom z psem i ogródkiem planuje na emeryturze, kiedy będę miał full czasu też dlatego psa. Wiesz, jestem taki straszny dla zwierząt, że ktoś mi je powierzył, całą trzódkę na pół roku. Faktycznie pustosłowie i dbałem o nie lepiej niż sam właściciel i włożyłem w nie kaskę, bo chciałem i bez zwrotnie. Fakty, nie mity i Twoje domysły. Nie podejmuje się czegoś, do czego nie jestem w przygotowany. Temat kaski, to też dobre zagadnienie, bo wychodzisz z założenia, że jak ktoś ma psa, to jest miłośnikiem zwierząt. To Ci chętnie uzmysłowię, jak ludzie przygarniają zwierzęta, a później skąpią na szczepienia, dają nieodpowiednie jedzenie, nie wyprowadzają na spacery, zamykają w łazience i idą na 8h. Wielcy miłośnicy zwierząt... Wolę nie mieć zwierzęcia pod opieką, nim się tak zajmować. Widzisz miałem tam też pod opieką psa... Chociaż to była wieś, to nigdy, go nie wiązałem, choć uciekał i mogły mnie spotkać konsekwencje prawne, gdyby kogoś ugryzł. Po prostu na kamerach sprawdziłem, któryrędy ucieka (i nie uciekał, bo byłem straszny, tylko na suki, wiesz pies czuje suki, ale Ty przecież wiesz lepiej niż ja to) i obwiązałem szczelinę łańcuchem, bo do tego się tylko używa łańcucha. Było piekielnie niewygodnie, ale odwiązywałem go i z powrotem wiązałem ją jak wychodziłem. Pies, jeśli szedłem za dom, szedł za mną na spacer, a ja lubię spacerować i robię to często. Tak samo go myłem. Gdy tylko wychodziłem z domu to on szedł za mną, przy nodze. Gdy wracałem z pracy, to skakał z radości, że wróciłem. Dodatkowo specjalnie kupiłem automatyczne miski, aby zjadł o stałych porach. Jak się za coś biorę to się biorę na zicher, a jak wiem, że będzie lelum polelum to sobie odpuszczam.
Więc wielki miłośniku zwierząt z tego obrazu nie wynika, że nie lubię zwierząt, tylko ja do wszystkiego podchodzę odpowiedzialnie. Natomiast do opieki nad zwierzętami śmiertelnie odpowiedzialnie. Odpowiedzialność to dowód dojrzałości.
Jeśli nie ma warunków i czasu, a tylko dobre chęci, to tak to nieodpowiedzialne. Powinien chwilowo się nim zająć i poszukać mu domu. Znane Ci są słowa: "Mierzmy siły na zamiary"?
Dodam też, że gdyby nie ja to kury, by poszły na rosół. Pies, kot do schroniska. Opieka nad domem miała wynosić 6 mc. Właściciel wrócił po 1,5 roku i potem sprawunki dzieliłem z bliższą rodziną, ze względu na zmianę pracy, ale nie stanęło na tym, by nawet kur się pozbyć. Ba, nawet dostały własne karmidło, aby nigdy nie były głodne.
Jeśli nie ma warunków i czasu, a tylko dobre chęci, to tak to nieodpowiedzialne. Powinien chwilowo się nim zająć i poszukać mu domu. Znane Ci są słowa: "Mierzmy siły na zamiary"?
Ale autorka warunki miała, by mieć psa. Jakoś pies nie stanowił problemu, dopóki się jej facet nie pojawił - i to on zaczął mieć jakieś wymagania i warunki i to po roku.
Masz na myśli, że powinni temu psu poszukać nowego domu? Bo jej facet tak chciał? Narażanie psa na taki stres i cierpienie - bo w końcu pies kocha i przywiązuje się do właściciela - jest odpowiedzialne? Wg mnie bardziej odpowiedzialne jest to, co ostatecznie zrobiła autorka, czyli pozbycie się takiego faceta.
Miłośniczka zwierząt nigdy nie dogada się z kimś, kto zwierząt nie lubi. Tu nie ma miejsca na kompromis.
257 2017-11-25 19:27:53 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-25 19:46:05)
CatLady i od razu ładniejsza dyskusja. Nie? Dla mnie jedyny możliwy kompromis to oboje wynajmują dom i biorą do niego psa. Być może nawet na to, by nie przystał. Szkoda, że go autorka o to nie zapytała, a gdybyśmy mieli dom? Spałby sobie na ganeczku? Też miałbyś problem?
Czemu od razu go osądzać, że nie lubi zwierząt, bo nie chce z psem zamieszkać w bloku? Ja też bym nie chciał i przytoczyłem historię, jak się opiekowałem, bo ktoś mnie poprosił, tylko to było w domu i to było u mnie spójne z moim światopoglądem.
Jak na razie prezentujecie wąskie horyzonty coś...
Ktoś nie chce mieszkać z psem w bloku? Nie lubi zwierzat.
Ktoś nie chce mieszkać z psem w bloku, ale mógłby chętnie, mając dom? Nie lubi zwierząt.
Ktoś nie chce spać z psem? Nie lubi zwierząt.
Ktoś może akurat nie lubi psów? To automatycznie nie lubi zwierząt.
Ktoś może akurat nie lubi kotów, ale lubi psy? Też nie lubi zwierząt.
Ktoś nie lubi węży? Też nie lubi zwierząt.
Nie spoglądacie na lubienie zwierząt szeroko. Tylko przez pryzmat uwielbienia psów, a szczególnie jako grupa interesów, która popiera trzymanie psów w bloku.
Oj tam.. ja lubię psy, choć nigdy nie miałam - po prostu wiem, że nie miałabym dla niego czasu.
259 2017-11-25 20:40:49 Ostatnio edytowany przez fryderykos (2017-11-25 20:53:58)
Ósemka, po prostu, w tym temacie błyszczysz. Jesteś stonowana. Wychodzisz z pozytywnymi tezami.
Nie trzeba mieć, by lubić.
CatLady i od razu ładniejsza dyskusja. Nie? Dla mnie jedyny możliwy kompromis to oboje wynajmują dom i biorą do niego psa. Być może nawet na to, by nie przystał. Szkoda, że go autorka o to nie zapytała, a gdybyśmy mieli dom? Spałby sobie na ganeczku? Też miałbyś problem?
Czemu od razu go osądzać, że nie lubi zwierząt, bo nie chce z psem zamieszkać w bloku? Ja też bym nie chciał i przytoczyłem historię, jak się opiekowałem, bo ktoś mnie poprosił, tylko to było w domu i to było u mnie spójne z moim światopoglądem.
Jak na razie prezentujecie wąskie horyzonty coś...
Ktoś nie chce mieszkać z psem w bloku? Nie lubi zwierzat.
Ktoś nie chce mieszkać z psem w bloku, ale mógłby chętnie, mając dom? Nie lubi zwierząt.
Ktoś nie chce spać z psem? Nie lubi zwierząt.
Ktoś może akurat nie lubi psów? To automatycznie nie lubi zwierząt.
Ktoś może akurat nie lubi kotów, ale lubi psy? Też nie lubi zwierząt.
Ktoś nie lubi węży? Też nie lubi zwierząt.Nie spoglądacie na lubienie zwierząt szeroko. Tylko przez pryzmat uwielbienia psów, a szczególnie jako grupa interesów, która popiera trzymanie psów w bloku.
Twoj podstawowy problem polega na tym, ze zamiast przeczytac to co inni maja do powiedzenia wkladasz innym w usta wlasne tezy, po czym z hukiem je obalasz.
Drugi problem, to gramatyka. Czy to naprawde tak trudno zbudowac zdanie ktore bedzie zgodne z podstawami gramatyki i logiki?
A trzecie- przez twoj slowotok znika istota wypowiedzi, zostaje belkot.
Niezaleznie od tego, ile jeszcze napiszesz, nikt nie ma prawa stawiac ultimatum. I nie chodzi o psa, kota, czy zbieranie znaczkow. Jakby mi ktokolwiek powiedzial albo ja albo ...., to odüowiedz zawsze brzmi “bujaj sie“. I nie ma usprawiedliwienia dla indywiduum stawiajacego takie ultimatum.