szakisz napisał/a:O ile walka o dominacje w związku jest całkowicie naturalna, o tyle nie rozumiem sadomasochistycznej metody jaka wybrał sobie ten gość. Ja nie lobię psów. Może inaczej... Nie lubię lasek, które traktują zwierzęta, jakby były równe człowiekowi, a czasami nawet lepsze. Odrzuca mnie myśl, ze w którymś momencie musiała by odbyć się miedzy nami walka o jej serce. No ale ja zwyczajnie takich lasek nie wybieram. Że też chciało mu się męczyć aż rok.
Ale to właśnie o to się rozchodzi. On nie musi lubić psów, nikt nie musi. Ale wybrał laskę z psem i przez rok udawał, że lubi jej psa, chodził z nim na spacery = po to chyba, by się jej przypodobać. A teraz jak uznał, że już nie musi się podlizywać, że zbudował już mocną pozycję w związku, zaczął stawiać warunki i jakieś nakazy, ultimatum stawia...
Śmieszy mnie taka zazdrość o psa. Kocham psy, tak samo jak autorka pozbyłabym się gościa, który nie lubi psów, ale wiem, że co innego pies, a co innego facet, inaczej kocham psa/kota, inaczej człowieka. Śmieszny jest gość rywalizujący z psem. Bo co? Kopnie psa jak ten poliże panci stopy? 
Ty nie lubisz lasek, które lubią psy i ich nie wybierasz - uczciwe postawienie sprawy. Ja np nie wybrałabym człowieka, który nie lubi zwierząt. I też nie udawałabym przez rok, że ich nie lubię, po to, by się komuś przypodobać. Mówiłabym wprost - lubię zwierzęta, chce mieć psa, kota itd. Oboje jesteśmy uczciwi - a facet autorki kłamał, a teraz manipuluje - to jest główny problem, a nie to, czy lubi psy.
PS
Gdyby ktoś kazał mi np pozbyć się kota, to dla mnie byłaby to rezygnacja z części mnie - ze zbyt dużej części, a to właśnie próbował zrobić facet autorki. To jest ten sam typ faceta, który poznaje blondynkę w mini, po czym próbuje ją przerabiać na szatynkę w spodniach.