Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 119 z 119 ]

66

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
santapietruszka napisał/a:

Zastanów się - kochasz go dlatego, że "myślałaś, że trafiłaś na kogoś, kto lubi sport" czy kochasz go z innego powodu? Kochasz JEGO czy swoje wyobrażenie o nim, do którego mu nieco brakuje, a Ty na siłę chcesz zrobić z niego ten wymarzony ideał?


Tak najszczerzej mówiąc to kocham bycie w związku; czuję się bezpieczna emocjonalnie, nie muszę się za nikim uganiać, nie muszę szukać zainteresowania mężczyzn, jest ktoś kto mnie przytuli, pocałuje. Rano kiedy budzę się przytulona do niego, czuję, że go kocham, wtulam się jeszcze bardzej i mówię mu to na ucho.
Nie mogę jednak powiedzieć, że kocham taką osobować, takie pojmowanie przez niego wartości (a właściwie brak jakiekolwiek światopoglądu), nie kocham jego lenistwa ani braku perspektyw.
Znowu naciełam się z tym sportem: wcześniej byłam w 2 związkach z chłopakami, którym było to obce i stwierdziłam, że nigdy więcej. Tak więc jest minimalny postęp, ale to jest naprawdę dalekie od tego co bym chciała.

Bardzo się przywiązaliśmy do siebie przez ten wspólny czas. Gdy myślę o tym, że nie będziemy już razem to po prostu natychmiast mam mokre oczy.

Rozmawiałam właśnie z nim, ale cieżko się gada, on nie umie zupełnie wyrażać swoich opinii albo uczyć, muszę zadawać radykalne pytania i tak otrzymuje najwyżej potwierdzenie/ zaprzeczenie, a nie rozwinięte wywody. To kolejny powód, który wprawia mnie w irytację: nie umiemy prowadzić dyskusji na poziomie, mur, opór nie da się!

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
random.further napisał/a:

jolanka27 napisał/a:

Wcześniej miałam naprawdę duże problemy z wchodzeniem w zdrowe relacje, mało kto traktował mnie poważnie, spotkało mnie wiele rozczarowań i odrzucenia:

Rozpoznałaś co było przyczyną takiego stanu ?

Zaniżone poczucie własnej wartości; gdzieś tam w głębi siebie czułam, że nie zasługuję na prawdziwy związek, że nie jestem dość dobra. Podświadome wchodziłam w destrukcyjne relacje, albo też takimi je czyniłam, popełniałam kilka razy te same błędy, nijako sabotowałam samą siebie. Tutaj mój poprzedni wątek, jeśli chcesz się wgłębić: http://www.netkobiety.pl/t75336.html

Praca nad sobą, kilka przeczytanych książek, 6 miesięczny program terapeutyczny dały rezultat; dziś jestem o wiele bardziej pewną siebie dziewczyną, szanuję mój czas i uwagę, wybieram to, co dla mnie jest korzystne w dluższej perspektywie. Przekłada się to również na sferą związkową, tj. teraz już wiem, że jestem w stanie stworzyć i dbać o dobry związek i lekceważenie nie wzbudza już mojego zainteresowania (jeśli znasz temat PWW, i KKZB to wiesz co mam na myśli, w przeciwnym razie sporo tłumaczenia).
Teraz mam wrażenie, że może czas na kolejny etap: nie tylko bycie w pełnym związku, ale bycie w związku stymulującym, gdzie partnerzy się na wzajem motywują, inspirują.

68

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Trafiasz.
Tak, czuję, że nie mam odbiorcy. Czuję, że przekaz jest ważny, że to ma sens, ale po prostu celuję w próżnię z moimi pomysłami. I może i powinnam odpuścić, jak co niektórzy doradzają, on na ryby, ja do lasu i gdzieś tam udawać, że doskonale się uzupełniamy. Odpuszcząć - irytować - odpuszczać - wku*wiać... 
A jednak widzę, że sa takie pary, które umeiją połączyć wspólne zainteresowania i partnerstwo; wzajemnie sie inspirują i motywują, a nie tylko prowadzą gospodarstwo domowe. I też bym tak chciała.

Mam wrażenie, że sama sobie przeczysz. Wcześniej pisałaś, że wcale Ci nie chodzi o to, żeby on miał takie pasje jak Ty. Powoływałaś się na przykład swoich przyjaciółek które jedna była malarką, inna jeszcze kimś innym. A w cytacie powyżej piszesz rozgoryczona, że może powinnaś odpuścić i "On na ryby, ja do lasu". No to jak to w końcu jest ? Jeśli on przykładowo byłby właśnie zapalonym wędkarzem i nie interesowałaby go zaproponowana przez Ciebie wycieczka do lasu, to byłoby dobrze, czy źle ?
Przyjaciółki to co innego, niż partner. Ja jednak myślę, że Ty chciałabyś, żeby on był dokładnie taki jak Ty. Żeby Cię dopełniał (a Ty jego). Różnice Cię irytują. Tylko chyba nie bardzo potrafisz się przed sobą do tego przyznać.

69

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Jolanka, czytałam Twój wątek już wczoraj i od razu rzuciły mi się w oczy Twoje opisy deprecjonujące Twojego chłopaka. Dzisiaj jest ich jeszcze więcej.
Zadałam sobie trud, żeby powyciągać fragmenty Twoich wypowiedzi opisujących i oceniających Twojego chłopaka i wygląda to strasznie:

jolanka27 napisał/a:

Co mnie draźni? Jego marnowanie czasu i brak pomysłów: na siebie, na spędzanie czasu, na życie.
...
Żeby go gdzieś wyciągnąć to zawsze jest moja inicjatywa, jest oporny, niechętny, próbuje oszukiwać, że pewnych rzeczy się nie da zrobić np. czasowo. Szuka też rozmaitych wymówek, w których królują "nie wyspałem się dziś" i "jestem głodny";
...
on będzie ostatnią osobą, która poprze mnie w towarzystwie. Peszy się gdy mamy zatańczyć, uznaje pierwszeństwo wszystkich innych.
...
on deklaluje, że nie chce dzieci, że ich nie lubi, że tylko zabierają pieniądze, że to ogromny kłopot (mimo, że pochodzi z dużej, kochającej się rodziny).
...
A mój chłopak chyba nie przeczyła ani jednak książki w ciągu ostatniego roku, łatwo odpuszcza wszystkie wyzwania, nie robi planów, nie ma celów (i jeszcze w pewien sposób jest z tego dumny).
...
Problem jest jednak taki, że ta jego pasywność nie chce sie odmieniać: za każdym razem, w każdym niemal miejscu jest oporny, za każdym razem albo zmęczony albo głodny.
...
on nie wie czego chce (i przyznaje to), zachęcam go do szukania odpowiedzi , ale na razie znajduje tylko odpowiedzi negatywne, czyli czego nie chce: jesli by wierzyć literalnie jego słowom, to nie chce już nigdy iść ze mną w góry! (dzisiejsza deklaracja) ani nic więcej ze mną robić.
...
Po drugie, no cóż, on nie ma jaj.
...
W OGÓLE Z JEGO STRONY NIE MA, żadnych widoków na postęp, coraz większe zniechecenie i już nie wiem co robić...
...
... on nawet by się nie zaiteresował takim forum jak to, w ogóle nie ten poziom rozmowy... ech
...
Obserwuje mojego chłopaka i widzę, że nic go prostu nie kręci. Lubi pograć w piłkę, no to super, sama stanę na bramce (choć nic a nic przyjemności w tym nie mam), lubi zapalić jointa, nie mam nic przeciwko, dopóki nie robi tego dzień po dniu (sama nie zapalę). I tyle, nie wiem co więcej on lubi...
...
A on tylko śpi...
...
Raczej bym podejrzewała mojego chłopca o takie "doły", to przesypianie dni, unikanie planów, chęć "unikania życia", unikania konfrontacji... Miewa takie momenty smutku, nie chce wtedy rozmawiać, odsuwa się...
...
Nie podejmuje wyzwań, tkwi w nie kwalifikowanej pracy, nie rozważa możliwości rozwoju.
Nie wiem jak mu idzie w tych grach, mam wrażenie, że robi to raczej dla zabicia czasu.
...
mam wrażenie, że choćbym się roztyła zupełnie zaniechala pielęgnacji siebie, to i tak nie będzie mu się chciało podjąć wysiłku zerwania ze mną (to również efekt "pierwszej dziewczyny").
...
za tym przystojnym, wyglądacym na usportowanego chłopaka, kryje się ciężki, apatyczny charakter
...
gdy mam znowu coś planować, już widzę przed oczami jego niechętną minę i wymówki typu "nie ma czasu/ nie wyspałem się/ znowu, znowu coś muszę robić" i odechciewa mi się wszystkiego...
...
kiedy ma pracę zajmującą niemal cały dzień, to skrupulatnie ją wykonuje, nie spóźni się ani minuty, wszytsko pod nią podporządkuje, nic nie można zorganizować, nie można poprosić szefa o wolne (tylko szef łaskawie musi o tym zdecydować).
...
on nie umie zupełnie wyrażać swoich opinii albo uczyć, muszę zadawać radykalne pytania i tak otrzymuje najwyżej potwierdzenie/ zaprzeczenie, a nie rozwinięte wywody. To kolejny powód, który wprawia mnie w irytację: nie umiemy prowadzić dyskusji na poziomie, mur, opór nie da się!

Jak Ty mogłaś wytrzymać z kimś tak beznadziejnym półtora roku.

Nie mam czasu wyciągnąć już Twoich opisów siebie, ale zapewniam Cię, że byłby to obraz samouwielbienia. Dla mnie jesteś osobą zaburzona narcystycznie i radzę Ci przyjrzeć się sobie pod tym kątem.

70 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-07-11 12:28:35)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
dobrakobieta90 napisał/a:

Jolanka, czytałam Twój wątek już wczoraj i od razu rzuciły mi się w oczy Twoje opisy deprecjonujące Twojego chłopaka. Dzisiaj jest ich jeszcze więcej.
Zadałam sobie trud, żeby powyciągać fragmenty Twoich wypowiedzi opisujących i oceniających Twojego chłopaka i wygląda to strasznie:

Jak Ty mogłaś wytrzymać z kimś tak beznadziejnym półtora roku.

Nie mam czasu wyciągnąć już Twoich opisów siebie, ale zapewniam Cię, że byłby to obraz samouwielbienia. Dla mnie jesteś osobą zaburzona narcystycznie i radzę Ci przyjrzeć się sobie pod tym kątem.

Ja nie wiem czy ten chłopak jest beznadziejny ale biorąc pod uwagę inny wątek autorki (ten na kilkanaście stron) + to o czym czytamy tutaj to można sie z tobą zgodzić, że autorka nadaje się do leczenia a nie do związków.
Wcześniej goniła króliczka w postaci faceta który ją zlewał, który chciał ją tylko do "dmuchania" a nie do związku. I tak sobie go wkręcała jakiś czas i liczyła, że w końcu może tamten opamięta się i ją zechce do wyższych rzeczy aniżeli  tylko do łóżka. W między czasie pojawił się kolejny facet który był zainteresowany związkiem ale nie dała mu szansy bo nie był typem drania. Dodatkowo uznała, że będzie chciał nią sterować.
I w końcu wzięła sobie młodszego chłopaczynę chyba myśląc, że będzie mogła go bez końca czołgać po górach jak psa za obrożę. Ta rola "Pani i psa" wink big_smile chyba w końcu zaczyna jej wychodzić bokiem, kolesiowi chyba też się już znudziło tongue

Wygrzebałem taki tekst z poprzedniego wątku:

jolanka27 napisał/a:

Uwielbiam mieć przewodnika który wskaże kierunek, a ja mogę podążać tą drogą wiedząc jaki jest cel. Samodzielne motywowanie się i wyznaczanie celów działa u mnie z nikłą skutecznością

Nie wiem po co wzięła sobie tego kolesia, chyba tylko po to aby odreagować niepowodzenie z panem draniem i pokazać mu faka xD
Tak jak napisałem wcześniej, ten obecny nie jest raczej typem ( to wynika z opisu) chłopaka który  ma zamiar polecieć, kupić łódź i zabierać autorkę na pięcioletni rejs po oceanie pływając od wysepki do wysepki.
Nie potrafi się sama motywować tylko potrzebuję kogoś na kim będzie mogła się uwiesić na dłużą metę aby spełniać postawione cele. Taki trochę wg. mnie pasożyt ^^

71

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Nie wzięłaś partnera tylko dzieciaka którego chciałaś urobić żeby był taki jak ty. On znacznie młodszy pewnie nie potrafi jeszcze podejmować kategorycznych decyzji i dlatego długo się dawał. Ale najwyraźniej już ma tego dosyć.
Wiecznie czegoś od niego chcesz, ciosasz mu kołki na głowie, nie szanujesz jego decyzji, nie dajesz mu wolnego wyboru.
Myślę że świadomie wybrałaś partnera którego traktujesz z góry i uważasz za znacznie gorszego od siebie co udowodniła moja przedmówczyni. Dzięki temu możesz się poczuć lepsza, wspaniała. ... to jest dalszy ciąg twojej niskiej samooceny tylko teraz poprawiass ją sobie przez sadyzm.
Na tle tego głupiego, nieczytającego i leniwego buraka jesteś taka cudowna!
W dodatku to ty rozpatrujesz czy go rzucić czy nie. To wszystko ma podnieść swoje ego.
Też uważam że jesteś narcyzem.

72

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Jak Ty mogłaś wytrzymać z kimś tak beznadziejnym półtora roku.

Nie mam czasu wyciągnąć już Twoich opisów siebie, ale zapewniam Cię, że byłby to obraz samouwielbienia. Dla mnie jesteś osobą zaburzona narcystycznie i radzę Ci przyjrzeć się sobie pod tym kątem.


Tak, pojechałam po nim, to prawda... No ale właśnie z drugiej strony po to przychodzi sie na forum aby trochę się wyżyć, wypisać, powyrzucać z siebie. Oczywiście nie jest tak, że on ma tylko złe cechy, ma też pozytywne:

- jest czuły, delikatny, subletny, pokojowo nastawiony;

- odpowiedzialny, jesli już podejmie jakieś zoobowiązanie (w pracy) to sie wywiązuje;

- wygląda super;

- zawsze mnie przytula, całuje, nasze intymne relacje są super;

- wszyscy w koło mówią, "jaki to miły chłopak!"

- inteligentny, często żartujemy;

- towarzyski, gdy towarzystwo jest mu znane;

No więc było wiele powodów, które sprawiły, że chciałam z nim być. Nie jest tak, że "wzięłam sobie chłopca", to on chciał ze mną być i zabiegał o to.

Na pewno jest różnica w samoświadomości i pewności siebie (wynikająca z różnicy wieku). Zarzucacie mi narcyzm, ale na ile znam dobrze temat to będzie bardziej po prostu wysoka samoocena, z czego też jestem jak najbardziej dumna. Czuję, ze mogę, jak nie mogę to się nauczę, jak się nie nauczę to poproszę o radę. On często powtarza, że nie potrafi, nie daje rady, nie umie... strasznie przykro mi tego słuchać! Ale nie wiem też co mam mu doradzać, gdy tylko mówię, spróbuj to nie jest trudne, uwierz w siebie, to wręcz jest zły. Nie wierzy w siebie, nie wierzy, że zasługuje na dobre rzeczy. Ja wierzę, że zasługuję i sięgam po nie - czy to narcyzm?
To duża dyskusja, ale pozytywna samoocena jest jak najbardziej pożądaną cechę i jej brak to raczej zaburzenie.

73

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
pannapanna napisał/a:

Nie wzięłaś partnera tylko dzieciaka którego chciałaś urobić żeby był taki jak ty. On znacznie młodszy pewnie nie potrafi jeszcze podejmować kategorycznych decyzji i dlatego długo się dawał. Ale najwyraźniej już ma tego dosyć.
Wiecznie czegoś od niego chcesz, ciosasz mu kołki na głowie, nie szanujesz jego decyzji, nie dajesz mu wolnego wyboru.
Myślę że świadomie wybrałaś partnera którego traktujesz z góry i uważasz za znacznie gorszego od siebie co udowodniła moja przedmówczyni. Dzięki temu możesz się poczuć lepsza, wspaniała. ... to jest dalszy ciąg twojej niskiej samooceny tylko teraz poprawiass ją sobie przez sadyzm.
Na tle tego głupiego, nieczytającego i leniwego buraka jesteś taka cudowna!
W dodatku to ty rozpatrujesz czy go rzucić czy nie. To wszystko ma podnieść swoje ego.
Też uważam że jesteś narcyzem.

Gdyby tak było to układ jaki teraz panuje pasowałby mi idealnie i nie widziałabym potrzeby aby go zmieniać, prawda?

74

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Na pewno jest różnica w samoświadomości i pewności siebie (wynikająca z różnicy wieku). Zarzucacie mi narcyzm, ale na ile znam dobrze temat to będzie bardziej po prostu wysoka samoocena, z czego też jestem jak najbardziej dumna. Czuję, ze mogę, jak nie mogę to się nauczę, jak się nie nauczę to poproszę o radę. On często powtarza, że nie potrafi, nie daje rady, nie umie... strasznie przykro mi tego słuchać! Ale nie wiem też co mam mu doradzać, gdy tylko mówię, spróbuj to nie jest trudne, uwierz w siebie, to wręcz jest zły. Nie wierzy w siebie, nie wierzy, że zasługuje na dobre rzeczy. Ja wierzę, że zasługuję i sięgam po nie - czy to narcyzm?
To duża dyskusja, ale pozytywna samoocena jest jak najbardziej pożądaną cechę i jej brak to raczej zaburzenie.

Jolanka, każdą sugestię możnesz natychmiast odrzucić, albo się jej przyjrzeć. Narcyzm oprócz tego, że może przybierać skrajne socjopatyczne formy, występuje też w wersjach łagodnych. Spojrzałam w Twohe poprzednie wątki i na pewno Twoje dzieciństwo i problemy z niską samooceną czynią w Twoim przypadku narcyzm bardziej prawdopodobnym, bo narcyzm jest strategią kompensującą niskie poczucie własnej wartości właśnie.

Kilka cytatów dotyczących narcyzmu:
"Kiedy ktoś przez całe życie szereguje różne aspekty ludzkiej egzystencji wedle ich wartości na tle słabszych alternatyw, a ponadto dąży do perfekcji przez łączenie się z wyidealizowanymi obiektami i przez pracę nad doskonaleniem siebie, określamy go jako osobę narcystyczną. "

"Samoocena tych osób została zatruta przekonaniem, że aby móc kochać własne Ja, należy nieustannie dążyć do jego udoskonalenia, a nie po prostu akceptować je takie, jakie jest."

"Kernberg zwrócił uwagę na poczucie wielkości i uprzywilejowania, ekscytację oraz ambitne nastawienie pacjentów narcystycznych."

"Przepełnienie wstydem, poczuciem niższości, zakłopotaniem powoduje, że niemal wszystko, co myślą, czują i robią, jest ukierunkowane na to, aby osoby narcystyczne mogły mieć lepsze zdanie o sobie samym."

"Osoba narcystyczna prezentuje się innym jako silna, doskonała, niezależna, pewna siebie. W rzeczywistości jest ona silnie zależna od innych ludzi, jej fałszywe self potrzebuje ciągłego zewnętrznego potwierdzenia. Brak tego potwierdzenia może być źródłem ponownego urazu, wywołać złość i obronę."

75 Ostatnio edytowany przez odlotowy (2017-07-11 14:48:45)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Hehe jaki schemat - loszkę goni zegar biologiczny a facio nie chce się dostosowywać do roszczeń księżniczki + księżniczka żyje w jakimś matrixie i ma problemy z łepetyną.

76

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Jolanka, każdą sugestię możnesz natychmiast odrzucić, albo się jej przyjrzeć. Narcyzm oprócz tego, że może przybierać skrajne socjopatyczne formy, występuje też w wersjach łagodnych. Spojrzałam w Twohe poprzednie wątki i na pewno Twoje dzieciństwo i problemy z niską samooceną czynią w Twoim przypadku narcyzm bardziej prawdopodobnym, bo narcyzm jest strategią kompensującą niskie poczucie własnej wartości właśnie.

Sporo z tamtego wątku przepracowałam. Moze byc tak, że ze skajności w skrajność ewentualnie. Ale pozytywna samoocena czesto bywa mylona z narcyzmem (niedlugo obiecuje wysyp cytatow na ten temat

77

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:
pannapanna napisał/a:

Nie wzięłaś partnera tylko dzieciaka którego chciałaś urobić żeby był taki jak ty. On znacznie młodszy pewnie nie potrafi jeszcze podejmować kategorycznych decyzji i dlatego długo się dawał. Ale najwyraźniej już ma tego dosyć.
Wiecznie czegoś od niego chcesz, ciosasz mu kołki na głowie, nie szanujesz jego decyzji, nie dajesz mu wolnego wyboru.
Myślę że świadomie wybrałaś partnera którego traktujesz z góry i uważasz za znacznie gorszego od siebie co udowodniła moja przedmówczyni. Dzięki temu możesz się poczuć lepsza, wspaniała. ... to jest dalszy ciąg twojej niskiej samooceny tylko teraz poprawiass ją sobie przez sadyzm.
Na tle tego głupiego, nieczytającego i leniwego buraka jesteś taka cudowna!
W dodatku to ty rozpatrujesz czy go rzucić czy nie. To wszystko ma podnieść swoje ego.
Też uważam że jesteś narcyzem.

Gdyby tak było to układ jaki teraz panuje pasowałby mi idealnie i nie widziałabym potrzeby aby go zmieniać, prawda?

Ależ układ się zepsuł. ...
Facet nie słucha i nie jest pod dyktando.

78

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Tak sobie czytam, czytam i to rzuciło mi się w oczy:

jolanka27 napisał/a:

Nawet jego rodzice dziwią sie tym trybem życia, co tym bardziej daje mi do myslenia, ze kiedys byl choc troche bardziej aktywny i że ta permanentna pasywnosc jest w reakcji na moje "trenowanie". I tutaj wlasnie tkwi porazka: czuje ze negatywnie na niego wplywam, zanizam jego poczucie wlasnej wartosci, odbieram checi. Choc intencja jest zupelnie odwrotna!!!
Wiecie co, zaczelam czytac artykuly o wychowywaniu dzieci, radzeniu sobie z pasywnoscia (w tym rowniez depresja, on ja rowniez kiedys przechodzil, ja rowniez, mam wrazenie, ze poradzilqm sobie dobrze). No i ten sposob stawiam siebie w roli matki/terapeuty/trenera... Bez sensu!

i to jest jak dla mnie odpowiedź Twojego problemu.
Sam kiedyś byłem w związku z kobietą 6 lat starszą i prawie bym z Nią popełnił (z perspektywy czasu) "upsa".  20 - 25 lat to czas kiedy szuka się swojej drogi i dojrzewa. Jednym przychodzi to szybciej innym ciut wolniej a niektórym - wcale wink Ty masz cel, zainteresowanie i pasje. On - celu dopiero szuka, zainteresowania i pasje - fajnie jakbyście mieli jakieś wspólne, ale też nie są one konieczne.
Ty za wszelką cenę - mówiąc wprost - narzucasz swoje pomysły i to co "powinien" zrobić. Odpuść - Ty sobie poradzisz, daj mu odetchnąć może wtedy oboje nabierzecie dystansu i nabierzecie pewności czy razem Wam po drodze.
Nie wychowuj go jak dziecko... On już ma rodziców.

79

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Też mi się rzuciło to w oczy, że im dalej wątek się rozwijał tym więcej było zarzutów co do faceta, jak byś chciała usprawiedliwić przed sobą i przed nami to, że masz wątpliwości co do związku, że przecież on jest taki beznadziejny, więc jesteś w tym wszystkim usprawiedliwiona. W pewnym momencie się wręcz tego nie dało już czytać spokojnie.  Każdy na takie sprawy patrzy na ogół przez swój pryzmat, w tym i ja. To jest doskonały przykład na to jak różne może być podejście do takich spraw.

Mam ostatnio podobną sytuację z moją kobietą, trochę nam się sypało w związku, ona trochę dała się pochłonąć pracy, poświęcając jej wszystko inne w tym i mnie, poza pracą nie miała już życia osobistego, dopadła nas stagnacja. Tylko, że ja w międzyczasie się ogarnąłem, zacząłem ćwiczyć, biegać, jeździć na rowerze i postanowiłem, że muszę też ją pociągnąć za sobą w górę.

I na tym podobieństwo się kończy. Wczoraj udało mi się ją pierwszy raz wyciągnąć na bieganie, ja już regularnie biegam dyszki, może nie jest to jakiś sukces, ale polubiłem bieganie, ona na chwilę obecną nie ma w ogóle kondycji. No i podczas wczorajszego wspólnego biegu była w stanie przebiec jednym ciągiem 1 km i to przy naprawdę wolnym tempie, tyle że ja nie naśmiewałem się z niej, że co to za dystans, że to przecież nie jest nawet bieganie tylko marszobieg, że taka forma wspólnego uprawiania sportu mnie ogranicza.

Pobiegliśmy, widziałem że wysiada powiedziałem, dociągnijmy do tego kilometra i przybiłem jej pionę, przytuliłem, powiedziałem, że na pierwszy raz super. Ona mówiła, że jest cieniasem, że popsuła mi trening, a ja się po prostu cieszyłem, że w ogóle się go podjęła. Dałem jej poczucie, że jestem dumny z tego małego kroku, i co? Dzisiaj już ona sama planuje kiedy pobiegniemy następny raz! I też nie nastawiam się na długi zryw, na wszystko trzeba czasu, ale przede wszystkim akceptacji drugiej osoby, bo zniechęcić kogoś do czegoś jest naprawdę bardzo łatwo.

Mi się wydaje, że Twoim stosunkiem do niego, deprecjonowaniem jego form aktywności (naśmiewanie się z kilku km po mieście na rowerze o czym sama napisałaś), pokazywaniem jaka jesteś w tym wszystkim zajebista, zabiłaś w nim chęć do działania. Bo Ty, będziesz dopiero szczęśliwa jak on zacznie Ci dorównywać. W innym wypadku będzie zawsze za mało. A on wie, że nie ma szans Ci dorównać na chwilę obecną i pewnie czuje, że w tym wszystkim będziesz kolejny raz czuła się lepsza, nawet jak mu tego wprost nie powiesz.

80 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-07-11 16:38:36)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Ja bym rozroznila tu kilka rzeczy. To dobrze, ze autorka sie rozwija, ja nie widze w tym nic zlego, a wrecz przeciwnie. Podziwiam osoby, ktore sa ambitne rozwijaja i umysl i cialo i sie nie poddaja. Sama chcialabym wiele w tym kierunku robic, ale czesto wygrywa lenistwo i robie malo, a potem zaluje ze zmarnowalam cz as :-P Kazdy potrzebuje tez czasu dla siebie, odpoczynku, ale jak tego za duzo takie lenistwo i nic sie prawie jak nie robi jak u mnie po pracy tylko lenistwo to tez niedobrze. Dlatego chce to zmienic :-)

No ale bledem jest wybieranie partnera, ktory jest tutaj naszym calkowitym przeciwienstwem. No chyba ze autorka to zaakceptuje a mimo roznic dogadaja sie. Nikt z nich nie jest gorszy, ale czasem po prostu ludzie sie ze soba mecza. Uwazam jednak tak jak Wy, ze nie powinno byc tak, ze autorka motywacji upatruje w chlopaku zamiast znalezc ja w sobie. On nie zakazuje jej robienia tego co lubi a skoro nie chce tego robic z nia to nic na sile. Moze on sam powoli tez widzi, ze moze ten zwiazek ma srednie szanse...

Do tego poziom inteligencji, poziom mentalny dobrze jak na podobnym poziomie. Partner dobrze jezeli nas fascynuje, gdy mamy o czym rozmawiac. W koncu jezeli to ma byc zwiazek na dlugo to podobanie sie sobie i seks nie wystarcza. Musi byc o czym rozmawiac. Jezeli jest tak jak pisze autorka, ze faktycznie srednio maja o czym rozmawiac to tez slabo. To wtedy gorsze od niedzielenia razem zainteresowan bo tu mozna sie dogadac. Jezeli jednak ona chcialaby porozmawiac na rozne tematy a z nim o to ciezko albo np mowi cos i musi mu tlumaczyc, bo on wielu rzeczy nie rozumie to tez frustracja bedzie rosnac. No a tak jak piszecie nikogo sie nie zmieni, a dowartosciowywanie sie czyims kosztem tez byloby straszne. On i tak jest 7 lat mlodszy, moze sie zmienic, ale czekac na to specjalnie to tez tak srednio.

81

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Dobra, kawa na ławę - ma go po prostu dosyć i chciałaby się wymiksować, a przynajmniej intensywnie o tym myśli.
Młode ciacho było atrakcyjne dopóki wyglądało apetycznie i pachniało świeżością, ale kiedy minął etap fascynacji nowym, '
który zwykle trwa mniej więcej rok czasu właśnie (podręczniki podają, że od 6 do 18 miesięcy) motylki odleciały i klapki opadły.
Dodać do tego mieszkanie razem i mamy klasyczną historię, a to całe gadanie o sporcie i pasjach, to jest tylko zasłona dymna
i próba maskowania prawdziwych intencji przyświecających autorce, której samopoczucie oraz wizerunek muszą pozostać bez skazy,
więc oczywiście że zrobi teraz wszystko, aby możliwie największą część winy przerzucić na tego nieudacznika z którym się związała.
I wszystko w temacie smile

82 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2017-07-11 22:39:00)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Nie mogę teraz poświęcić temu tematowi tyle czasu ile bym chciał, więc skrótowo:

   

jolanka27 napisał/a:

Zgodność intelektualna - jest, dobrze się rozumiemy.

   Myślę, że nasze definicje tego pojęcia znacznie się różnią. Ty masz na myśli codzienne mniej lub bardziej błahe rozmowy?
Zbliżone IQ ? A jeśli nie, to co?
Poniżej wybrane przykłady obrazujące co ja m.in. zaliczam do tej sfery:

   

jolanka27 napisał/a:

Nie mogę jednak powiedzieć, że kocham taką osobować, takie pojmowanie przez niego wartości (a właściwie brak jakiekolwiek światopoglądu), nie kocham jego lenistwa ani braku perspektyw.
...
   bycie w związku stymulującym, gdzie partnerzy się na wzajem motywują, inspirują.
...
Trudno mi cenić go i szanować za pasywne postawy, które prezentuje.
...
nie umiemy prowadzić dyskusji na poziomie, mur, opór nie da się!

( tu mała uwaga- On nie umie/nie chce mu się/nie widzi potrzeby poważnej dyskusji, Ty umiesz i CHCESZ -to też ważne)

Przykładów takich dostarczyłaś znacznie więcej, właściwie większość Twoich rozterek dotyczy tak rozumianej przeze mnie (nie)zgodności. Zaliczam tu też np. temat "dzieci". Większość z tego to poważne sprawy... znacznie ważniejsze niż np. to że bezproblemowo dogadujecie się kto zmywa talerze, że macie podobny gust muzyczny, czy inne tego rodzaju rzeczy.


Oprócz intelektualnej jest jeszcze emocjonalna. Tu zaliczałbym (z tego co Ty wymieniasz): stabilność uczuciową, poczucie zaufania (że nie zdradzi Cię), okazywaną sobie czułość itp.
Z tego co widać ogólnie w tej sferze jest bardzo na plus, ale od jakiegoś czasu do "emocjonalnej" wkradły się uczucia/emocje negatywne: irytacja, złość, frustracja, niepewność...

Idąc dalej, "zgodność" mentalna w moim rozumieniu to połączenie zgodności "intelektualnej" (X) i emocjonalnej (Y). X+Y/2 = jakość związku.
Tak więc otrzymuję:
Iluzoryczna zgodnośc intelektualna (no niech będzie że jakieś 10% a nie 0%) + dajmy na to 90% zgodności emocjonalnej (ale ta szybuje w dół i nie zanosi się, żeby ten proces miał zostać zahamowany)
podzielić przez 2 = 50 % (wg mnie).
Twoje obliczenia, o ile takie matematyczne ujęcie Cię nie zrazi, pewnie będą się różnić. Pytanie, czy uzyskana wartość (i fakt, że spada) Cię zadowala?
Używając klasycznego podejścia powiedziałbym, że Wasza mentalna zgodność jest "zwichrowana" - już chyba lepiej byłoby gdyby te wartości byłby do siebie zbliżone (50+50, 40 +60 itp.)


 

jolanka27 napisał/a:

Jak go poznałam to pięknie mi zadeklarował, że "nie żyje po to aby pracować". O! - pomyślałam, coś dla mnie!

Przykład obrazujący dlaczego pomyliłaś się w jego ocenie (jego prawdziwej natury). Wieloznaczne zdanie zostało przez Ciebie zinterpretowane błędnie, tzn. poprzestałaś na takiej interpretacji, która pasowała Ci do koncepcji odpowiedniego dla Ciebie faceta. Myślenie życzeniowe. Zresztą sama przyznałaś, że pewne "sygnały" (np. braku motywacji) były.
Zakładam że przyczyn tej błędnej oceny może być więcej.
Inną może być fakt, że moim zdaniem zafiksowałaś się zbytnio na "zgodności emocjonalnej" (tego żeby było "dobrze": zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, troska itp)  z powodu krachów w tej dziedzinie w poprzednich związkach.
Niestety "uczulenie" na poprzednie niepowodzenia, nie tylko w relacjach międzyludzkich często prowadzi do pułapki. Zwraca się większą uwagę na pewne aspekty, te z którymi miało się problemy, przepracowało się je mniej lub bardziej, czuje się taki człowiek pewny siebie myśląc: "O, przynajmniej TEN syf mi juz nie grozi!".
Tymczasem życie w kolejnym kluczowym momencie często "atakuje" nas z zupełnie INNEJ, nieoczekiwanej strony. I tak, skupieni żeby nie wejść kolejny raz w chodnikowe psie łajno, nie patrzymy w górę i zapędzamy się pod drzewo oblepione złośliwymi ptakami czekającymi tylko by nam narobić na głowę.

jolanka27 napisał/a:

Kluczowe jest chyba to, że cenię sobie naszą relację, bliskość, zaufanie, boję się, że jeśli się rozstaniemy to będzie to rozdzierająca pustka, będę tęsknić za dotykiem, zapachem, każdym gestem... Ale nie chcę się obudzić za 10 lat w małżeństwie, które polega wyłącznie na prowadzeniu wspolnie domu.

Będę nudny- to są elementy sfery emocjonalnej i fizycznej. I pewnie brutalny- nawet szympansy potrafią okazywać radość, troskę, współczucie itp. towarzyszom w stadzie, bądź partnerom. Dojrzali ludzie dodają do tego coś więcej, elementy typu: "potrzeba bycia w związku stymulującym, gdzie partnerzy inspirują sie i motywują" itp., i jeśli te elementy znajdują ( i upewnią się co do tego) w innych ludziach to mogą się w tych ludziach zakochać. To niepowtarzalny mix tego rodzaju elementów decyduje o naszej indywidualności, o tym że rożnimy się od zwierząt i od siebie nawzajem.
W tym kontekście powiedziałbym, że ta pustka której się boisz to nie będzie potencjalna tęsknota za tym, danym człowiekiem, bo to co wymieniasz w ostatnim cytacie to jakby tylko zarys człowieka, coś niekompletnego i nieokreślonego jak sylwetka we mgle, coś przejawiającego wspólne cechy dla większości ludzi (a nawet zwierząt).
To będzie tęsknota za miłością, której -wybacz że tak kategorycznie- tu nie ma.
Poza tym... teraz, w porównaniu do epopei opisanej w poprzednim swoim temacie, jesteś bardziej świadoma i silniejsza. Tak mi się przynajmniej zdaje. Ból teoretycznie powinien być więc mniejszy i trwać krócej.

Ostatnia sprawa, połżartem. Szkoda że nie mogę znaleźć tego fragmentu... Napisałaś w pewnym momencie, że on nie potrafi znaleźć czegoś co chciałby robić w życiu, swojego "miejsca" w tymże, wie tylko czego nie chce, a Ty w związku z tym próbujesz mu pomóc, nakierować, podawać różne możliwości itp. W innym miejscu przypomina Ci to relację Matka-Syn. Ale mi skojarzyło się to z postawą "misjonarską". Przypomina Ci coś takie określenie? big_smile
Podpowiedź- tendencja pchająca pewnych ludzi do partnerów "z problemami" była omawiana w Twoim poprzednim wątku.

83

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

.

84 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-07-12 12:50:28)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
Naprędce napisał/a:

W tym kontekście powiedziałbym, że ta pustka której się boisz to nie będzie potencjalna tęsknota za tym, danym człowiekiem, bo to co wymieniasz w ostatnim cytacie to jakby tylko zarys człowieka, coś niekompletnego i nieokreślonego jak sylwetka we mgle, coś przejawiającego wspólne cechy dla większości ludzi (a nawet zwierząt).
To będzie tęsknota za miłością, której -wybacz że tak kategorycznie- tu nie ma.

Naprędce, ogólnie ciekawie piszesz smile

Odniosę się tylko do fragmentu, który dla ciebie dotyczy tęsknoty a ja raczej nazwałabym "strachem przed samotnością". Wg mnie Jolanka nie tyle tęskini za miłością (chociaż to również), co boi się być sama. Może obawia się, że znowu wróci stare i że ten sam strach będzie pchał ją w ramiona przypadkowych mężczyzn i przelotnych relacji. Do swojego obecnego chłopaka po prostu się przyzwyczaiła, bo przecież dobrze z kimś dzielić codzienność, nawet jeśli ona i on są zupełnie niedopasowani. Na początku ich relacji niosła ich fala wzajemnego zauroczenia a teraz gdy fala opada i Jolanka zaczęła dostrzegać u swojego chłopaka brak fascynacji nią i jej pomysłami (na życie, spędzanie czasu itd.), to on stracił w jej oczach na wartości jako lustro, w którym mogłaby się odbijać. Została tylko jego wartość "użytkowa". Tylko dlatego ich związek wciąż trwa. Ale chyba niebyt długo jeszcze.

85 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-12 15:15:13)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
anderstud napisał/a:

Nie ma co się przerzucać "worami" bo prawda jest taka, że jak zwykle chodzi o kasę smile
Dopóki zarabiali dobrze wszystko było cacy. Jak się skończyło, to nagle milion problemów się pojawił.
A bo za młody, a bo w domu siedzi, a bo to, a bo siamto... No przecież to historia stara jak świat.
Jak jest kasa, to nie widzi się dupereli, które urastają do rangi katastrofy, gdy tej kasy niem ma tyle co kiedyś.
Kto z nas tego nie przechodził...

no dobrze, ale dlaczego jest ten problem z kasą? czy on próbuje coś zmienić? ona tak, ma plan awaryjny, ale on się nie chce ruszyć i boi się zmian

Naprędce
w punkt

86

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
summerka88 napisał/a:

Odniosę się tylko do fragmentu, który dla ciebie dotyczy tęsknoty a ja raczej nazwałabym "strachem przed samotnością". Wg mnie Jolanka nie tyle tęskini za miłością (chociaż to również), co boi się być sama. Może obawia się, że znowu wróci stare i że ten sam strach będzie pchał ją w ramiona przypadkowych mężczyzn i przelotnych relacji.

Niewykluczone, że masz tu więcej racji. W końcu samotnośc jest jej już znana, a miłość póki co tylko wyobrażona (?).
Chociaż teraz, kiedy wreszcie "wgrała" sobie właściwy "program" i kiedy poznała jak (jak dobrze) związek wyglądać może od emocjonalnej strony, to wątpię żeby mogło wrócić "stare". Żeby tak się stało musiałaby się chyba całkiem posypać psychicznie, a wątpię żeby do tego doszło.

summerka88 napisał/a:

ogólnie ciekawie piszesz :)

Dziękuję, miło to słyszeć. Zwłaszcza od osoby, którą cenię :)

87

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
Mrok napisał/a:

Tak sobie czytam, czytam i to rzuciło mi się w oczy:

jolanka27 napisał/a:

Nawet jego rodzice dziwią sie tym trybem życia, co tym bardziej daje mi do myslenia, ze kiedys byl choc troche bardziej aktywny i że ta permanentna pasywnosc jest w reakcji na moje "trenowanie". I tutaj wlasnie tkwi porazka: czuje ze negatywnie na niego wplywam, zanizam jego poczucie wlasnej wartosci, odbieram checi. Choc intencja jest zupelnie odwrotna!!!
Wiecie co, zaczelam czytac artykuly o wychowywaniu dzieci, radzeniu sobie z pasywnoscia (w tym rowniez depresja, on ja rowniez kiedys przechodzil, ja rowniez, mam wrazenie, ze poradzilqm sobie dobrze). No i ten sposob stawiam siebie w roli matki/terapeuty/trenera... Bez sensu!

i to jest jak dla mnie odpowiedź Twojego problemu.
Sam kiedyś byłem w związku z kobietą 6 lat starszą i prawie bym z Nią popełnił (z perspektywy czasu) "upsa".  20 - 25 lat to czas kiedy szuka się swojej drogi i dojrzewa. Jednym przychodzi to szybciej innym ciut wolniej a niektórym - wcale wink Ty masz cel, zainteresowanie i pasje. On - celu dopiero szuka, zainteresowania i pasje - fajnie jakbyście mieli jakieś wspólne, ale też nie są one konieczne.
Ty za wszelką cenę - mówiąc wprost - narzucasz swoje pomysły i to co "powinien" zrobić. Odpuść - Ty sobie poradzisz, daj mu odetchnąć może wtedy oboje nabierzecie dystansu i nabierzecie pewności czy razem Wam po drodze.
Nie wychowuj go jak dziecko... On już ma rodziców.


Właśnie Ciebie szukam, kogoś z doświadczeniem w takim związku!

Co to znaczy 'Upsa"? Somobójstwo? W sencie, doprowadzała Cię do takiego szału? Matkowaniem?

Tak, coraz bardziej dostrzegam różnice w dojrzewaniu między mną i nim. W pewnym sensie mogę powiedzieć, że "kocham go w przyszłości" dostrzegam jego potencjał, w emocjach, w biznesie, w sporcie, we wszystkim... Dlatego jest tak dla mnie nieraz zaskajuące, że to jest jeszcze "nie gotowe", że on podejmuje wycofujące kroki, że boi się powiedzieć co myśli, że nie jest konsekwentny w decyzjach. Zaskakuje mnie to i mówię "no jak to, to przecież oczywiste, no zrób to tak" i wtedy zaczyna się jego unikanie, szukanie wymówek, robienie mi na złość. Dla mnie to taki kosmos, że nie wiem nawet jak reagować... Muszę sobie dopiero przypominać moje nastawienie ileś lat w stecz i wtedy znajduję tę wyrozumiałość i cierpliwość (choć i nierzadko się we mnie przelewa).

Możesz proszę powiedzieć więcej o Twoim związku? Co w ogóle Cię do niej skłoniło (jakoś tak sama nie rozumiem dlaczego wydawałam mu się taka atrakcyjna, raczej facetów ciągnie do młodszych najogólniej mówiąc), co funcjonowało w Waszym związku, co nie. Będę Ci mega wdzięczna!

PS. Kiedy jeszcze na początku mojej relacji miałam wątpliwości czy w nią wejść rozejrzałam sie wokoło czy znam takie pary. Była jedna: też 7 lat różnicy. Łączył ich snowboard (oboje lubią i pracują w tym sporcie). On trochę się szlajał po imprezach, ona zawsze po niego przyjeźdzała. On często mówiłl że ona jest stara i leniwa (ale tak lekko żartem) i ona z taką rezygnacją (ale jakoś też półżartem) mówiła, że to prawda. Mówiła mi też, że w czasie ich związku (trwa 5 lat) obserwowała jak z chłopca zmienia się w mężczyznę.

88

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
summerka88 napisał/a:

Wg mnie Jolanka nie tyle tęskini za miłością (chociaż to również), co boi się być sama. Może obawia się, że znowu wróci stare i że ten sam strach będzie pchał ją w ramiona przypadkowych mężczyzn i przelotnych relacji.

Coś w tym jest. Wspominam większość moich relacji miłosnych jako nieudane, więc owszem boję się znowu "gry na rynku".
Z drugiej strony po przerobieniu (dość solidnym przerobieniu, o czym traktuje mój kilkunastostronnicowy post) poprzedniej relacji "z draniem", mam wrażenie, że jestem mądrzejsza i dojrzalsza i że nie dałabym się wpędzić w taką sytuację ponownie. Ale tak zupełnie pewna tego nie jestem, bo jednak ból po ewentualnym rozstaniu może być wielki i mieć wiele konsekwencji.
Podchodzę pragmatycznie? Owszem, nie mam 15 lat, tylko 2 razy tyle, staram się dbać o moje emocje, przewidywać je.

89

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:
Mrok napisał/a:

Tak sobie czytam, czytam i to rzuciło mi się w oczy:

jolanka27 napisał/a:

Nawet jego rodzice dziwią sie tym trybem życia, co tym bardziej daje mi do myslenia, ze kiedys byl choc troche bardziej aktywny i że ta permanentna pasywnosc jest w reakcji na moje "trenowanie". I tutaj wlasnie tkwi porazka: czuje ze negatywnie na niego wplywam, zanizam jego poczucie wlasnej wartosci, odbieram checi. Choc intencja jest zupelnie odwrotna!!!
Wiecie co, zaczelam czytac artykuly o wychowywaniu dzieci, radzeniu sobie z pasywnoscia (w tym rowniez depresja, on ja rowniez kiedys przechodzil, ja rowniez, mam wrazenie, ze poradzilqm sobie dobrze). No i ten sposob stawiam siebie w roli matki/terapeuty/trenera... Bez sensu!

i to jest jak dla mnie odpowiedź Twojego problemu.
Sam kiedyś byłem w związku z kobietą 6 lat starszą i prawie bym z Nią popełnił (z perspektywy czasu) "upsa".  20 - 25 lat to czas kiedy szuka się swojej drogi i dojrzewa. Jednym przychodzi to szybciej innym ciut wolniej a niektórym - wcale wink Ty masz cel, zainteresowanie i pasje. On - celu dopiero szuka, zainteresowania i pasje - fajnie jakbyście mieli jakieś wspólne, ale też nie są one konieczne.
Ty za wszelką cenę - mówiąc wprost - narzucasz swoje pomysły i to co "powinien" zrobić. Odpuść - Ty sobie poradzisz, daj mu odetchnąć może wtedy oboje nabierzecie dystansu i nabierzecie pewności czy razem Wam po drodze.
Nie wychowuj go jak dziecko... On już ma rodziców.


Właśnie Ciebie szukam, kogoś z doświadczeniem w takim związku!

Co to znaczy 'Upsa"? Somobójstwo? W sencie, doprowadzała Cię do takiego szału? Matkowaniem?

Tak, coraz bardziej dostrzegam różnice w dojrzewaniu między mną i nim. W pewnym sensie mogę powiedzieć, że "kocham go w przyszłości" dostrzegam jego potencjał, w emocjach, w biznesie, w sporcie, we wszystkim... Dlatego jest tak dla mnie nieraz zaskajuące, że to jest jeszcze "nie gotowe", że on podejmuje wycofujące kroki, że boi się powiedzieć co myśli, że nie jest konsekwentny w decyzjach. Zaskakuje mnie to i mówię "no jak to, to przecież oczywiste, no zrób to tak" i wtedy zaczyna się jego unikanie, szukanie wymówek, robienie mi na złość. Dla mnie to taki kosmos, że nie wiem nawet jak reagować... Muszę sobie dopiero przypominać moje nastawienie ileś lat w stecz i wtedy znajduję tę wyrozumiałość i cierpliwość (choć i nierzadko się we mnie przelewa).

Możesz proszę powiedzieć więcej o Twoim związku? Co w ogóle Cię do niej skłoniło (jakoś tak sama nie rozumiem dlaczego wydawałam mu się taka atrakcyjna, raczej facetów ciągnie do młodszych najogólniej mówiąc), co funcjonowało w Waszym związku, co nie. Będę Ci mega wdzięczna!

PS. Kiedy jeszcze na początku mojej relacji miałam wątpliwości czy w nią wejść rozejrzałam sie wokoło czy znam takie pary. Była jedna: też 7 lat różnicy. Łączył ich snowboard (oboje lubią i pracują w tym sporcie). On trochę się szlajał po imprezach, ona zawsze po niego przyjeźdzała. On często mówiłl że ona jest stara i leniwa (ale tak lekko żartem) i ona z taką rezygnacją (ale jakoś też półżartem) mówiła, że to prawda. Mówiła mi też, że w czasie ich związku (trwa 5 lat) obserwowała jak z chłopca zmienia się w mężczyznę.

Może zacznę od tego... jest sporo par z różnicą wieku, wiele osób tutaj na forum jak poczytać wątki aktualne i te stare sama jest w takim związku i napiszą Ci - że jest to możliwe, że różnica wieku to nie problem. Ja uważam, że różnica wieku to jednak problem. Problem tym większy im młodszy / mniej dojrzały jest mężczyzna w takim związku. Mężczyzna, który jest dojrzały - zarówno emocjonalnie jak i posiada pewne już doświadczenie życiowe - znacznie łatwiej zaakceptuje wynikające potrzeby i oczekiwania z różnicy wieku. Raz że im partnerzy starsi tym ta różnica nawet jeśli jest miedzy nimi i wynosi 10 lat się bardziej zaciera, to dwa decydując się na taki związek - mężczyzna jest świadomy w co się pakuje.
W przypadku Twojego chłopaka - to jest jego pierwszy związek, on jest przede wszystkim w fazie ekscytacji. Ekscytacji tym - że ktoś - kobieta się nim interesuje, dzieli swoja intymnością zarówno dnia codziennego jak i tą seksualną, ale nie ma porównania i odniesienia.

Mój związek - hyh to trochę tak jak odgrzewanie starego kotleta który leżał dobre 6 lat za szafą wink To właśnie ten związek sprowadził mnie tu na forum - będziesz chciała to poszukasz nie jest to trudne. Patrząc na siebie - swoje życie z perspektywy czasu widzę, ogromną różnicę. W każdym razie gdy się poznaliśmy ja miałem coś koło 19-20 lat ona 25-26 - razem byliśmy lat 5 - co mnie ciągnęło do niej się pytasz? Ano było to coś nowego, innego niż z równolatkami - przede wszystkim poziom relacji. Imponowało mi to, że hmmmmm jestem z dojrzalszą kobietą, dwa to w pewnym sensie wygoda - bo była samodzielna, nie musiałem się o wiele rzeczy martwić - w zasadzie martwiłem się tylko o siebie bo wiedziałem, że ona sobie poradzi - miałem dzięki temu duży komfort psychiczny. Oczywiście to moje obecne postrzeganie tej relacji, bo dawno temu bym napisał, że bylem zakochany ale mi przeszło wink - a przecież miłość to składowa wielu rzeczy.
W każdym razie w pewnym momencie ja gdzieś tam głęboko chciałem zacząć żyć i próbować dochodzić do wszystkiego po swojemu - łącznie z próbowaniem i popełnianiem błędów. Ona już potrzebowała stabilizacji - zbyt długo czekała, wychowywała mnie - by pozwolić na kolejne lata i w końcu nastąpił ten moment, ze nie pykło... z czego przyznać się muszę jestem zadowolony.
Nie dziwię, się ze Twój chłopak źle reaguje jak mówisz mu co i jak ma zrobić - to raczej nie jest podporządkowany charakter - nie pasuje mu taka rola. Może to też trochę buntu - wiesz jakie ma relacje z rodziną? Może też od niego wymagali i mówili jak ma być? Ty może powielasz ten sam schemat stąd jego negatywne zachowanie. Czasami lepiej odpuścić i zobaczyć co się stanie.

90 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2017-07-12 21:16:58)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Dzięki za tego posta, tak chętnie przejrzę Twój wątek, może znajdę w nim odpowiedzi smile

Hm, kiedy w to wchodziłam, to naprawdę nie było odczuwalne, te lata... teraz sprawa wydaje się być tak oczywista...

Mrok napisał/a:

Może to też trochę buntu - wiesz jakie ma relacje z rodziną? Może też od niego wymagali i mówili jak ma być? Ty może powielasz ten sam schemat stąd jego negatywne zachowanie. Czasami lepiej odpuścić i zobaczyć co się stanie.


Kiedy poznałam jego rodzinę byłam zachwycona: rodzice żyją w harmonii, mają swój ulubiony sport i spędzają czas razem, dużo czasu. Mają fajną dużą rodzinę, która się wspiera, dom jest zawsze otwarty dla gości. Mama jest bez przerwy czymś zajęta, maluje, prowadzi teatr. Tata pracuje więcej, wstaje wcześnie rano do pracy (lubi ta pracę), a i weekendy spędza aktywnie. . L., jego brat i tata nosili większość życia długie włosy smile tak wiec wydaje się, że wszystko tolerancyjnie i wspierająco.

Dlatego bylam bardzo zdzwiona kiedy odkryłam, że mój chłopak ma takie problemy z wiarą w siebie i samooceną.
I że woli spędzać czas wolny zupełnie biernie.

Z tego co mi mówił, nie był nigdy do niczego przymuszany w dzieciństwie, zdarzało mu się czasem nie chodzić do szkoły, nie zbierał najlepszych ocen, ściągał ale ponoć był zdolny. Nastawienie do szkoły to chyba też kwestia trochę kultury (on jest obcokrajowcem). Ja też nie byłam nigdy przymuszana do nauki, ale jakoś czułam, ze warto się uczyć, że chcę dorównać co najmniej rodzicom. Dziś L. mi opowiada anegdotki jak to ściągali na egzaminach, a mi swięci w głowie "no, ale po co? potem nie wiesz czy umiesz czy nie umiesz".

Ma dobry kontakt z tatą, mają takie męskie pogawedki. Mama generalnie jest wyrozumiała i kochająca, czasem coś mu przywiezie, ale nie jakoś notorycznie. Nie wydaje mi się aby kiedyś mogło być inaczej. Oboje dbają o siebie fizycznie, podróżują razem, etc.

Mi się wręcz wydaje, że zupełnie nie mówili mu co ma robić i co było być dla niego korzystne w życiu, wręcz mam wrażenie, że wszyscy, wszystko mu odpuszczali.

91

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Dzięki za tego posta, tak chętnie przejrzę Twój wątek, może znajdę w nim odpowiedzi smile

Hm, kiedy w to wchodziłam, to naprawdę nie było odczuwalne, te lata... teraz sprawa wydaje się być tak oczywista...

Mrok napisał/a:

Może to też trochę buntu - wiesz jakie ma relacje z rodziną? Może też od niego wymagali i mówili jak ma być? Ty może powielasz ten sam schemat stąd jego negatywne zachowanie. Czasami lepiej odpuścić i zobaczyć co się stanie.


Kiedy poznałam jego rodzinę byłam zachwycona: rodzice żyją w harmonii, mają swój ulubiony sport i spędzają czas razem, dużo czasu. Mają fajną dużą rodzinę, która się wspiera, dom jest zawsze otwarty dla gości. Mama jest bez przerwy czymś zajęta, maluje, prowadzi teatr. Tata pracuje więcej, wstaje wcześnie rano do pracy (lubi ta pracę), a i weekendy spędza aktywnie. . L., jego brat i tata nosili większość życia długie włosy smile tak wiec wydaje się, że wszystko tolerancyjnie i wspierająco.

Dlatego bylam bardzo zdzwiona kiedy odkryłam, że mój chłopak ma takie problemy z wiarą w siebie i samooceną.
I że woli spędzać czas wolny zupełnie biernie.

Z tego co mi mówił, nie był nigdy do niczego przymuszany w dzieciństwie, zdarzało mu się czasem nie chodzić do szkoły, nie zbierał najlepszych ocen, ściągał ale ponoć był zdolny. Nastawienie do szkoły to chyba też kwestia trochę kultury (on jest obcokrajowcem). Ja też nie byłam nigdy przymuszana do nauki, ale jakoś czułam, ze warto się uczyć, że chcę dorównać co najmniej rodzicom. Dziś L. mi opowiada anegdotki jak to ściągali na egzaminach, a mi swięci w głowie "no, ale po co? potem nie wiesz czy umiesz czy nie umiesz".

Ma dobry kontakt z tatą, mają takie męskie pogawedki. Mama generalnie jest wyrozumiała i kochająca, czasem coś mu przywiezie, ale nie jakoś notorycznie. Nie wydaje mi się aby kiedyś mogło być inaczej. Oboje dbają o siebie fizycznie, podróżują razem, etc.

Mi się wręcz wydaje, że zupełnie nie mówili mu co ma robić i co było być dla niego korzystne w życiu, wręcz mam wrażenie, że wszyscy, wszystko mu odpuszczali.

Weź pod uwagę to, że życie rodzinne a biorąc pod lupę życie konkretnej rodziny - to również swego rodzaju gruba otoczka intymności - zarezerwowanej dla tej właśnie rodziny. To, że czujesz się dobrze w czyimś domu, czyjejś rodzinie nie jest równoznaczne z tym że dopuszczają Cie do tej sfery, albo nie w takim stopniu - poza tym nie byłaś z nimi przez 20 lat życia Twojego chłopaka i procesu jego wychowania by wiedzieć czy było luźno i partnersko czy nie. Być może kiedyś - jego rodzina miała jakieś wymagania a w chwili obecnej - odpuścili bo nie wyszło ( w końcu jest brat - może on spełnił pokładane nadzieje? oczywiście w jakiejś tam kwestii). A może faktycznie miał zbyt często odpuszczane. W każdym razie jeśli nie miał możliwości przejścia buntu w domu, może przechodzi ten bunt w waszej relacji?
Wiesz, ie oceniam go, bo go nie znam - ale może On tez ma jakieś wątpliwości, może coś jest dla niego niewygodne albo staje się - zobacz ten wątek jest świeży jak jeżyny wink

http://www.netkobiety.pl/p3117528.html#p3117528

to zupełnie inna relacja niż Twoja, ale w pewien sposób obrazuje mogące się pojawiać rozterki młodego człowieka smile u jednego może to być strach przed rodziną - co powiedzą, u drugiego wizja szybkiego założenia rodziny (nadciągająca konieczność).
Ja na Twoim miejscu bym się zastanowił nad tą relacją - bo by "mogła" odnieść skutek to Ty musisz wiele zainwestować - przede wszystkim czasu.
A jeśli chcesz inwestować to ja to widzę w taki sposób - byś mu odpuściła. Nie podawaj mu rozwiązań na tacy albo nie popychaj go z tym co ma zrobić. Jeśli chcesz jakieś rozwiązanie osiągnąć w danym temacie to mu je podsuń w taki sposób by myślał, ze sam na to wpadł - pokaż mu też że jesteś niezależna, by widział i miał świadomość co ma a czego może nie mieć.

92

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

OOO coś czuję, że zagoszczę i w tamtym wątku!

A to brzydal, że nie chce kobiety przedstawić rodzinie (przez rok!), mnie to najbardziej chyba ujęło!


Mrok napisał/a:

Nie podawaj mu rozwiązań na tacy albo nie popychaj go z tym co ma zrobić. Jeśli chcesz jakieś rozwiązanie osiągnąć w danym temacie to mu je podsuń w taki sposób by myślał, ze sam na to wpadł - pokaż mu też że jesteś niezależna, by widział i miał świadomość co ma a czego może nie mieć.

Ekhm, tylko wiesz co... wtedy to niestety zaczyna być wychowywaniem i instruowaniem, jak z dzieckiem. Zaczęłam działać już w taki sposób i niestety nieeeeee: nie ma wtedy miejsca ma normalną, spontaniczną relację, ja muszę "udawać", że czegoś nie wiem, po to aby on mógł na to wpaść. Aż o upokorzenie to zakrawa, że muszę się podsługiwać takimi praktykami (jasne, w jakiejś minimalnej formie coś by tam można wskórać w ten sposób, ale jeśli wyobrażam sobie, że ktoś mógł tak "ustawiać" relację ze mną to nie dziękuję)

93

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Ekhm, tylko wiesz co... wtedy to niestety zaczyna być wychowywaniem i instruowaniem, jak z dzieckiem. Zaczęłam działać już w taki sposób i niestety nieeeeee: nie ma wtedy miejsca ma normalną, spontaniczną relację, ja muszę "udawać", że czegoś nie wiem, po to aby on mógł na to wpaść. Aż o upokorzenie to zakrawa, że muszę się podsługiwać takimi praktykami (jasne, w jakiejś minimalnej formie coś by tam można wskórać w ten sposób, ale jeśli wyobrażam sobie, że ktoś mógł tak "ustawiać" relację ze mną to nie dziękuję)

Może masz i rację, a nawet na pewno ją masz... w sumie to nie wiem... znaczy nie za bardzo też rozumiem - bo Ty jesteś mega aktywna jak czytam, sport, rozwijanie się poprzez nabywanie nowych umiejętności, wiedzy, znajomości języków - tak to odbieram czytając Ciebie. Rozumiem, że on kiedyś dotrzymywał Ci kroku w tym co robiłaś? czy masz pretensje, że On sportu nie uprawia czy nie wiem - czego Ty od niego chcesz? fakultetu z inżynierii molekularnej?

Ja jak poznawałem swoją żonę - to Ona przedstawiała mi się jako osoba aktywna... Ja z kolei cóż - uprawiałem sport ale tylko dlatego że redukował poziom mojego wqur******/frustracji (alternatywnie mogłem pić). Bieganie, rower, taniec, łyżwy, wyjazdy - tak ponoć wypełniała sobie wolny czas. Zestawiając się z nią - to miałem wrażenie, że wypadam blado... kurdesz! jak umówiliśmy sie na łyżwy to żeby na greenhorna nie wypaść cały tydzień z kolega jak dwa pedały za rączkę dzień w dzień jeździliśmy i mnie uczył. Suma summarum po czasie okazało się, że aż tak aktywna to nie jest wink no i co miałem sie z tego powodu powiesić? Dla mnie na tej sferze człowiek się nie kończy - a moja zona ma ogrom innych cech do zaoferowania (najprościej to ujmując).
Twój chłopak nie ma nic do zaoferowania?

94 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2017-07-13 23:17:49)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
Mrok napisał/a:

Twój chłopak nie ma nic do zaoferowania?


Jasne, że ma. Nie mniej jestem trochę ziritpwana już jego biernym nastawieniem do życia. Mam trochę wrażenie, że zostałam oszukana bo na początku faktycznie próbował dotrzymywać mi kroku, wydawało mi się, że będziemy jeszcze więcej działań i realizować (wspólne?!) marzenia. A tu nagle się dowiedziałam, że ja go przymuszam, że to za dużo, że w ogóle nie nie nie... Tak wiec zgłaszam reklamację bo produkt pierwotny miał inne właściwości wink

Pytanie dotyczy trochę tego jakie życie ja bym chciała mieć, czy koniecznie w parze gdzie muszę stale chodzić na kompromisy i ustępować, powiedziałabym przytępiać moje pomysły i plany, czy może jednak na tym etapie kiedy widzę tą nie zbyt świetlaną przyszłość dać sobie szansę na bycie z kimś kogo osobowość (ta długo dystansowa) będzie bardziej podobna do mojej.

Wbrew temu, że mój wiek mógłby wskazywać na to, że śpieszy mi się do ołtarza i dzieci, nie jest tak. Raczej mam wrażenie, że jemu bliżej do tego (bo takie też ma wzorce rodzinne, jego rodzice poznali się gdzieś jak mieli tyle lat co on i byli dla siebie pierwszymi partnerami). Wątpię aby wyskoczył z jakimś pierścionkiem, ale na przykład gdyby przydarzyła nam sie wpadka to wydaje mi się, że mniej by się zmartwił tym niż ja i jakoś, na ten swój soicko bierny spokój, przyjąłby to.
Ja daję sobie na jeszcze tak z 5 lat, w których miałam nadzieję się wyszaleć i spełnić satysfacjonująco zakamuflowane z tyłu głowy marzenia. Trochę się martwię tym, że ten związek mnie stopuje (hm, a może każdy związek stopuje? nie mam aż takiego doświadczenia i jakoś bardziej zapamiętuję te pary, które są inspirujące). Wiem, wiem, decyzja moja, nie mniej zbieram jak najwięcej materiału badawczego i rzetelnych opinii ludzi z jakimś doświadczeniem w podobnej relacji.

95

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Jasne, że ma. Nie mniej jestem trochę ziritpwana już jego biernym nastawieniem do życia. Mam trochę wrażenie, że zostałam oszukana bo na początku faktycznie próbował dotrzymywać mi kroku, wydawało mi się, że będziemy jeszcze więcej działań i realizować (wspólne?!) marzenia. A tu nagle się dowiedziałam, że ja go przymuszam, że to za dużo, że w ogóle nie nie nie... Tak wiec zgłaszam reklamację bo produkt pierwotny miał inne właściwości wink

Pytanie dotyczy trochę tego jakie życie ja bym chciała mieć, czy koniecznie w parze gdzie muszę stale chodzić na kompromisy i ustępować, powiedziałabym przytępiać moje pomysły i plany, czy może jednak na tym etapie kiedy widzę tą nie zbyt świetlaną przyszłość dać sobie szansę na bycie z kimś kogo osobowość (ta długo dystansowa) będzie bardziej podobna do mojej.

Hmmmmm.... wiesz oszukana.... hmmm też mógłbym to powiedzieć o mojej małżonce - że nieco minęła się z prawdą w pewnych kwestiach - na szczęście ta sfera nie jest dla mnie dominująca więc nie widzę problemu. Natomiast trochę to nie jest tak - że TY masz plany i marzenia i dążysz do tego by Twój partner miał takie same plany i dążenia? a co z jego planami? a może ma zupełnie inne jak i inne postrzeganie na życie? Zweryfikuj czy WY macie wspólne marzenia - bo może nie... Wiesz to tak trochę brzmi - Ja mam plan, mój plan jest fajny i trzeba "byśmy go zrealizowali" Poza tym, zastanów się czy w perspektywie życia - wytrzymałabyś z męską wersją samej siebie? a co jeśli zmienisz partnera nastawionego na działanie i realizację, za 5 lat postanowisz się ustatkować i powiesz pas, a On nie bo będzie chciał jeszcze dalej coś działać i co wtedy? To tylko teoretyzowanie, ale różnice powiedzmy temperamentów są dobre - dzięki temu się uzupełniacie. Możesz mieć fajnego faceta, który zajmie się Tobą domem i rodziną ale niekoniecznie sam musi potrzebować/dążyć do zdobycia K2 i innych szczytów - rozumiesz o co mi chodzi?

96

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Jolanka, byłoby super gdybyś się zatrzymała na chwilę i zastanowiła, co tobie robi to, że twój facet nie chce uczestniczyć w aktywnościach, które proponujesz, albo, że nie ma takich jak ty potrzeb rozwojowych.
Ja i mój mąż jesteśmy bardzo różni. Interesujemy się odmiennymi zagadnieniami, mamy inne zawody. Lubimy inną aktywność fizyczną a mimo tych wszystkich różnic kochamy się, wspieramy. Uważam, że jest on może najlepszą a na pewno jedną z lepszych części mojego życia.
Obstawiam, że za prezentowanymi przez ciebie deficytami twojego chłopaka, jest coś innego. Konkretnie są to TWOJE niezaspokojone potrzeby emocjonalne. To, że drażni cię konieczność chadzania w związku na kompromisy. To, że punktujesz swojego chłopaka za każdą jego niedoskonałość oraz cechę czy zachowanie niezgodne z twoimi oczekiwaniami (czyli wady). I jeszcze inne twoje dostrzegalne w tym wątku zachowania pokazują, jak bardzo szukasz w partnerze przedłużenia siebie. Dewaluujesz swojego chłopaka tylko dlatego, że nie jest odbiciem twoich potrzeb i oczekiwań. Nie jesteś nim autentycznie zainteresowana jako człowiekiem. Oczekujesz, żeby był takim, jakim ty potrzebujesz, żeby on był.
Ale to, że on też wybrał sobie kobietę, która podkręca mu śrubę, która wciąż czegoś od niego wymaga i okazuje swoje niezadowolenie, a mimo to on trwa w tym związku, też COŚ pokazuje. Również na poziomie emocjonalnym.
Nic się nie dzieje przypadkiem.

97

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Poza tym, zastanów się czy w perspektywie życia - wytrzymałabyś z męską wersją samej siebie? a co jeśli zmienisz partnera nastawionego na działanie i realizację, za 5 lat postanowisz się ustatkować i powiesz pas, a On nie bo będzie chciał jeszcze dalej coś działać i co wtedy? To tylko teoretyzowanie, ale różnice powiedzmy temperamentów są dobre - dzięki temu się uzupełniacie. Możesz mieć fajnego faceta, który zajmie się Tobą domem i rodziną ale niekoniecznie sam musi potrzebować/dążyć do zdobycia K2 i innych szczytów - rozumiesz o co mi chodzi?

Widzisz, tak wiem ze takie uklady moga sie sprawdzac. Juz probowalam z poprzednim chlopakiem, ktory naprawde byl totalnym domatorem, kochany, dbal o wszystko, trzepal dywany... Dostalam szalu, kompletne nieporozumienie! Chcial sie mna "opiekowac", nie tego potrzebuje ale stymulacji i towarzystwa w tym co dla mnie cos w zyciu znaczy. Ucieklqm szybko z tego zwiazku i poprzysieglam sobie "nigdy wiecej faceta, ktory nie siedzi w sporcie!". Dlatego obecny zrobil na mnie wrazenie. Ale teraz widze, ze to troche na pokaz bylo, a nie z glebi siebie.
Tak wiec mysle nad ponowna ewakuacja.

Dlatego jak pisze wczesniej: wspolne prowadzenie domu, wspollokatorstwo, nie jest tym co moim zdaniem powinno byc sednem zwiazku. Moze nie bede miec najladniejszych mebli ani nie ugotuje wykwintnego posilku, ale dla mnie to wszystko jest po prostu 2-go, 3-cio planowe

98 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-07-14 09:41:31)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Idź się leczyć kobito big_smile
Nawet zawodowi sportowcy  których kariera stoi na poziomie kilka razy wyższym od twojego mają normalne domy. Oczywiście nie trzepią dywanów itp bo mają ludzi od tego ale ich życie to nie tylko sport. W wolnym czasie grają np. w World of tanks tak jak Saganowski i Kucharczyk.
Twojemu facetowi nie jest do szczęścia potrzebne  przekraczanie pewnej granicy jeżeli chodzi o aktywność fizyczną. Człowiek to nie maszyna. Nie podkręcisz mu śruby i będzie działać tak jak chcesz i a liczenie, że się zmieni to pobożne życzenia.
Generalnie to nazwa wątku i cały ten twój "problem" z nim jest śmieszny.

99 Ostatnio edytowany przez cichyfacet (2017-07-14 09:47:25)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Jolanka, a ja nie biegam, nie pływam, nie jeżdzę na rowerze, po górach kiedyś chodziłem dużo, ale już mi się znudziły trochę, ale jestem skoczkiem spadochronowym, a to też w sumie sport i to ekstremalny!
Weźmiesz mnie? wink

100

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

Poza tym, zastanów się czy w perspektywie życia - wytrzymałabyś z męską wersją samej siebie? a co jeśli zmienisz partnera nastawionego na działanie i realizację, za 5 lat postanowisz się ustatkować i powiesz pas, a On nie bo będzie chciał jeszcze dalej coś działać i co wtedy? To tylko teoretyzowanie, ale różnice powiedzmy temperamentów są dobre - dzięki temu się uzupełniacie. Możesz mieć fajnego faceta, który zajmie się Tobą domem i rodziną ale niekoniecznie sam musi potrzebować/dążyć do zdobycia K2 i innych szczytów - rozumiesz o co mi chodzi?

Widzisz, tak wiem ze takie uklady moga sie sprawdzac. Juz probowalam z poprzednim chlopakiem, ktory naprawde byl totalnym domatorem, kochany, dbal o wszystko, trzepal dywany... Dostalam szalu, kompletne nieporozumienie! Chcial sie mna "opiekowac", nie tego potrzebuje ale stymulacji i towarzystwa w tym co dla mnie cos w zyciu znaczy. Ucieklqm szybko z tego zwiazku i poprzysieglam sobie "nigdy wiecej faceta, ktory nie siedzi w sporcie!". Dlatego obecny zrobil na mnie wrazenie. Ale teraz widze, ze to troche na pokaz bylo, a nie z glebi siebie.
Tak wiec mysle nad ponowna ewakuacja.

Dlatego jak pisze wczesniej: wspolne prowadzenie domu, wspollokatorstwo, nie jest tym co moim zdaniem powinno byc sednem zwiazku. Moze nie bede miec najladniejszych mebli ani nie ugotuje wykwintnego posilku, ale dla mnie to wszystko jest po prostu 2-go, 3-cio planowe


No cóż... tak to wygląda, że ludzie pewne rzeczy robią nieco na pokaz, a po czasie nie są wstanie tego kontynuować na tym samym poziomie. W każdym razie to stawia jego postać w nieco innym świetle - bo sednem nie jest jego niedojrzałość czy niezdecydowanie względem Ciebie, a zwyczajnie różnica temperamentów i idąca za tym aktywność. Kiedyś spotkałem się z taką teorią, że żeby być szczęśliwym - trzeba potrafić być samolubnym. Twoje życie Ty decydujesz co i z kim. Nikt nie da Ci gwarancji - że będziesz szczęśliwa w obecnym związku (tym bardziej, że już coś Ci się nie podoba), ale też nikt nie da Ci pewności, że kolejny związek będzie udany wink rozumiesz mnie?

101

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
summerka88 napisał/a:

Jolanka, byłoby super gdybyś się zatrzymała na chwilę i zastanowiła, co tobie robi to, że twój facet nie chce uczestniczyć w aktywnościach, które proponujesz, albo, że nie ma takich jak ty potrzeb rozwojowych.

No jak co robi... Robi jej to, że ma pretekst, żeby go zostawić. Z każdego wpisu to przebija spod grubej warstwy bawełny w którą autorka to owija.
Jak tyle lat już chodzę po tym świecie, to pierwszy raz w życiu spotykam się z taką postawą, a przynajmniej w tak ekstremalnie obsesyjnej postaci.
Moim zdaniem jest to granie na z góry obliczony efekt, a nie faktycznie jakieś dylematy życiowe czy problemy z którymi dorośli ludzie sobie nie radzą.
Nie kupuję tego, przykro mi smile

102

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
summerka88 napisał/a:

Jolanka, byłoby super gdybyś się zatrzymała na chwilę i zastanowiła, co tobie robi to, że twój facet nie chce uczestniczyć w aktywnościach, które proponujesz, albo, że nie ma takich jak ty potrzeb rozwojowych.

Słucznie, przyjrzę się temu bliżej... W pierwszej myśli, robi mi to, że zaczynam mieć z nim mało tematów do rozmowy; jeśli w ogóle nie zna pewnych sfer życia, które niosą ze sobą emocje, kontakty, satysfakcję, albo i porażkę i rozczarowanie to opowiadanie mu o tym od podszewki jakoś traci sens, traci spontaniczność... Wiele lat byłam entuzjastką wszelkiego rodzaju "wymian" kultury, poznawać zupełnie innych ludzi od siebie, mieszkać zagranicą, próbować nowych i nowych rzeczy. Jednak dorastając, dojrzewając zauważam, że "podobne"  po prostu lepiej działa i np. pary które są w jednej branże mogą zrozumieć swoje codzienne troski - i to jest właśnie wsparcie.

Ale to, że on też wybrał sobie kobietę, która podkręca mu śrubę, która wciąż czegoś od niego wymaga i okazuje swoje niezadowolenie, a mimo to on trwa w tym związku, też COŚ pokazuje. Również na poziomie emocjonalnym.
Nic się nie dzieje przypadkiem.

CO pokazuje?
Mogę tu dodać, że w jego rodzinie są "silne kobiety": np. babcia zarządza dziadkiem, mama z kolei ma mnóstwo swoich zainteresowań (i właśnie narzeka, że jej mąż (tata L.) jest ciężki żeby cokolwiek z nim zrobić).

103 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2017-07-14 15:41:01)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
Mrok napisał/a:

No cóż... tak to wygląda, że ludzie pewne rzeczy robią nieco na pokaz, a po czasie nie są wstanie tego kontynuować na tym samym poziomie.

I to jest rzecz dla mnie nie do zrozumienia! To jak napisać w CV, że mówi się po norwersku, a potem być zdziwionym, że właśnie tego oczekuje od Ciebie pracodawca!


W każdym razie to stawia jego postać w nieco innym świetle - bo sednem nie jest jego niedojrzałość czy niezdecydowanie względem Ciebie, a zwyczajnie różnica temperamentów i idąca za tym aktywność. Kiedyś spotkałem się z taką teorią, że żeby być szczęśliwym - trzeba potrafić być samolubnym. Twoje życie Ty decydujesz co i z kim. Nikt nie da Ci gwarancji - że będziesz szczęśliwa w obecnym związku (tym bardziej, że już coś Ci się nie podoba), ale też nikt nie da Ci pewności, że kolejny związek będzie udany wink rozumiesz mnie?

Zgadzam się z tą teorią:"Twoje życie i Ty decydujesz co i z kim". Nie nazwałabym tego samolubnością, ale po prostu pozytywną samooceną i dbaniem o siebie. Łączy się to również z asertywnością. Do tego trzeba dojrzeć i ja (od czasu poprzedniego wątku zamieszczonego na tym forum) dojrzałam. Bywało to mylone tutaj z narcyzmem, ale pewność siebie naprawdę jest przeciwieństwem narcyzmu, bo ja już nie trzeba sobie nic udowadniać.
Wiem, że mogę zdecydować jakie życie wybieram czy w związku czy też niekoniecznie w związku. Jeśli teoretycznie ten związek by się zakończył to jestem pewna, że dłuższy czas bym była sama. Natomiast kolejny wybór partnera byłby bardziej świadomy i na pewno bym chciała tą osobę poznać bliższej i lepiej zanim zapadłaby decyzja o byciu razem. "Udany związek" to pojęcie względne. Tj. mój obecny związek jest udany w wielu aspektach (np. czuję się bezpiecznie, moje potrzeby bliskości są zaspokojone, organizacyjnie całkiem dobrze się układa nam). Gdyby się zakończył, to zapamiętałabym go jako "udany"

104

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
cichyfacet napisał/a:

Jolanka, a ja nie biegam, nie pływam, nie jeżdzę na rowerze, po górach kiedyś chodziłem dużo, ale już mi się znudziły trochę, ale jestem skoczkiem spadochronowym, a to też w sumie sport i to ekstremalny!
Weźmiesz mnie? wink


O cześć kolego!
Jasne, że Cię nie wezmę tongue
jak dobrze pamiętam to miałeś jakieś strasznie majaczenia i nie mogłeś poradzić sobie... Jak tam praca nad sobą?

105

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
anderstud napisał/a:

No jak co robi... Robi jej to, że ma pretekst, żeby go zostawić. Z każdego wpisu to przebija spod grubej warstwy bawełny w którą autorka to owija.
Jak tyle lat już chodzę po tym świecie, to pierwszy raz w życiu spotykam się z taką postawą, a przynajmniej w tak ekstremalnie obsesyjnej postaci.
Moim zdaniem jest to granie na z góry obliczony efekt, a nie faktycznie jakieś dylematy życiowe czy problemy z którymi dorośli ludzie sobie nie radzą.
Nie kupuję tego, przykro mi smile


Na szczęście nie mam zamiaru Tobie niczego sprzedawać smile

Dylematem życiowym jest to czy trwać w związku z osobą bardzo mi bliską, jednak o odmiennej osobowości, wartościach, na innym punkcie rozwojowym, z innymi aspiracjami czy też zakończyć to.  Ludzie sobie radzą i nie radzą z takimi problemami, gdyby radzili sobie z automatu to dział "rozstanie (...)" nie byłby najaktwniejszym na tym tym forum smile



Mam wrazenie, że Ty kolego jak i kilka osób tutaj jest przeświadczonych o tym, że "trwanie związku" jest celem najwyższym i receptą na wszelkie problemyjest "odpuść, daj spokój, okazuj zrozumienie, pozwól mu myśleć, że pomysł był jego". No sorry, ale nie wydaje Wam się to mocno patrialchalne? Kiedyś faktycznie było utarte, że jaki by ten mąż/ partner nie był, trzeba dbać o niego i trzymać, trzymać, trzymać!
Mamy XXI i rownież kobieta kiedy nie jest spełniona może wziąść sprawy w swoje ręce.

106

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
On-WuWuA-83 napisał/a:

Idź się leczyć kobito big_smile
(...)
Generalnie to nazwa wątku i cały ten twój "problem" z nim jest śmieszny.


Nikt Ci nie każe brać w nim udziału smile

107

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
Naprędce napisał/a:

Niewykluczone, że masz tu więcej racji. W końcu samotnośc jest jej już znana, a miłość póki co tylko wyobrażona (?).
Chociaż teraz, kiedy wreszcie "wgrała" sobie właściwy "program" i kiedy poznała jak (jak dobrze) związek wyglądać może od emocjonalnej strony, to wątpię żeby mogło wrócić "stare". Żeby tak się stało musiałaby się chyba całkiem posypać psychicznie, a wątpię żeby do tego doszło.


Ja też wątpię smile
(odpukać!)

Faktycznie fajnie jest w zwiazku! Emocje, bliskość zaspokojona, dobrze mieć pewność, że ta druga osoba zawsze się odezwie. Fajnie jest nie musieć walczyć o ochłapy zainteresowania i nie być już na tym całym "rynku gier i niepewności", fajnie mieć wspólną przestrzeń domową. Jeszcze trochę fajniej by było mieć wspólną przestrzeń mentalną.

108

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:
anderstud napisał/a:

No jak co robi... Robi jej to, że ma pretekst, żeby go zostawić.

Mam wrazenie, że Ty kolego jak i kilka osób tutaj jest przeświadczonych o tym, że "trwanie związku" jest celem najwyższym i receptą na wszelkie problemyjest "odpuść, daj spokój, okazuj zrozumienie, pozwól mu myśleć, że pomysł był jego". No sorry, ale nie wydaje Wam się to mocno patrialchalne? Kiedyś faktycznie było utarte, że jaki by ten mąż/ partner nie był, trzeba dbać o niego i trzymać, trzymać, trzymać!
Mamy XXI i rownież kobieta kiedy nie jest spełniona może wziąść sprawy w swoje ręce.

Mam wrażenie, że Ty koleżanko jak i kilka osób Tobie podobnych, naczytałaś się pierdół jakiegoś samozwańczego guru
i próbujesz je stosować w realnym życiu, co i rusz wykazując wielkie zdumienie, że coś to nie chce działać,
a skoro tak to widocznie twój partner jest do niczego, no bo przecież nie porady internetowego guru od siedmiu boleści smile
Możesz mi wierzyć lub nie, ale gdybym ja Ciebie zabrał ze sobą na siłownię i kazał Ci robić to samo co ja robię,
to po 15 minutach byś się czołgała na kolanach błagając o litość i nie ma w tym ani grama złośliwości.
Możesz mi wierzyć lub nie, ale gdybym ja Ciebie zaczął przepytywać z budowy wielodrożnych zespołów głośnikowych,
to po 15 minutach gapienia się w sufit byś stwierdziła, że nie masz nic do powiedzenia na ten temat i może jakiś inny,
a wtedy na przykład chciałbym z Tobą porozmawiać o biografii Petera Gabriela, którą właśnie skończyłem czytać
albo nie wiem, może o tym co sądzisz szansach na zdobycie tytułu Mistrza Świata przez Sebastiana Vettela w obecnym sezonie?
No w końcu F1 to też sport, więc mam chyba prawo od Ciebie oczekiwać, że wybudzona ze snu o czwartej nad ranem
potrafisz bez zająknięcia wyrecytować nazwiska wszystkich kierowców oraz ile który z nich ma punktów na koncie?
Gdybym tylko chciał na siłę wykazać jaka jesteś beznadziejna, mógłbym bez żadnego wysiłku pisać tak do rana,
podając coraz to inne obszary mojego życia, na których nie jesteś i nigdy nie będziesz dla mnie równorzędnym partnerem
czy to do samej dyskusji na jakiś temat, czy też do brania czynnego udziału w tym czym ja w wolnym czasie się zajmuję.
Ale pomijając to wszystko możesz być zajebistą laską z którą chciałbym być i wtedy to wszystko przestaje się liczyć, wiesz?
Serio Ci mówię wink
A więc jak dla mnie, to problemem nie jest to, że ten facet czegoś tam z Tobą nie robi, bo mu się nie chce,
tylko problemem jest to, że ten facet zwyczajnie Ci się znudził, a cała reszta to jest tylko usprawiedliwianie decyzji o rozstaniu.
Ja to wiem i Ty to wiesz smile

109 Ostatnio edytowany przez horses (2017-07-14 19:51:39)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Chyba do siebie nie pasujecie i w tym cały problem.
Ty chcesz dzieci, a on nie, Ty chcesz coś trwałego zbudować, a on to trochę wolny ptak.
Ty jesteś ambitna i masz swoje cele, a on raczej żyje chwilą....
Różnicie się. Może niepotrzebnie szukasz w nim problemu. Po prostu człowiek inaczej niż Ty patrzący na życie.

Może wcześniej też taki był, taki inny od Ciebie. Tylko warunki były sprzyjające i to nie było tak widoczne- te różnice
lub żyłaś euforią początku związku i tych różnic nie dostrzegałaś.

110

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Ale to, że on też wybrał sobie kobietę, która podkręca mu śrubę, która wciąż czegoś od niego wymaga i okazuje swoje niezadowolenie, a mimo to on trwa w tym związku, też COŚ pokazuje. Również na poziomie emocjonalnym.
Nic się nie dzieje przypadkiem.

CO pokazuje?
Mogę tu dodać, że w jego rodzinie są "silne kobiety": np. babcia zarządza dziadkiem, mama z kolei ma mnóstwo swoich zainteresowań (i właśnie narzeka, że jej mąż (tata L.) jest ciężki żeby cokolwiek z nim zrobić).

Nie wiem, Kochana smile. Mogę się tylko domyślać.
Po co ktoś, kto poznał ciebie i twoje nastawienie do ... różnych spraw, idzie w klimaty, gdzie będzie się musiał wciąż starać, wysilać, mierzyć z cudzymi oczekiwaniami, wymaganiami, potrzebami. I będzie to trudne i uciążliwe, bo ponad chęci i siły.
Jak myślisz, kto decyduje się na taki krok?
A jak bym ci napisała, że ludzie w dorosłości odtwarzają pewne schematy, które wykształcili u siebie w okresie dzieciństwa, a takie schematy są jak filtry, które determinują sposób myślenia i postępowania.
Jolanka, jesteś bardzo inteligentną osobą. Potrafisz to wszystko sobie poskładać. U kogoś nawet łatwiej zauwać pewne schematy niż u siebie wink

111

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
summerka88 napisał/a:

Jak myślisz, kto decyduje się na taki krok?
A jak bym ci napisała, że ludzie w dorosłości odtwarzają pewne schematy, które wykształcili u siebie w okresie dzieciństwa, a takie schematy są jak filtry, które determinują sposób myślenia i postępowania.
Jolanka, jesteś bardzo inteligentną osobą. Potrafisz to wszystko sobie poskładać. U kogoś nawet łatwiej zauwać pewne schematy niż u siebie wink

Of course! Dlatego wlaśnie powróciłam aby zobaczyć co inni dostrzegą w moim wątku i w innych wątkach podokazywać innym wink

A u mojego chłopaka, to może być ten efekt 'pierwszej dziewczyny' (taki własnie ma schemat w domu, jego rodzice byli dla siebie pierwszymi partnerami) więc on chyba sądzi, że nawet jak jest tak średnio między nami to da się jakoś to ponaprawiać/ przeczekać/ dopasować się i przebrniemy jakoś przez życie smile Na etapie jego rodziców, którzy są po 50-tce, wychowali dzieci, zbudowali dom, takie wzajemne narzekanie na siebie ("ach, jaki on jest ciężki!") jest nawet urocze i nie wpłynie na żadne drastyczne decyzje. U nas może. Bo po dwoch związkach (co najmniej równie słabo dopasowanych) wiem, że pewnych rzeczy w osobowości sie nie zmieni, można tylko zmienić partnera na innego. Po drugie (z relacji moich rodziców) jestem nauczona, że należy ewakuować się zanim coś się zupełnie zawali, tak aby pozostał wzajemny szacunek.

Tak więc jak widzicie, cały czas gadam tu o rozstaniu... no chodzi mi ono po głowie, nie ukrywam, już trochę. No a z drugiej strony są te przecudowne momenty (np. kiedy budzę się koło niego o poranku i myślę sobie, że jestem szczęściarą, że taki przystojny słodziak jest koło mnie. No i co tu u licha zrobić, co zrobic?

112 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-07-15 19:12:57)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja
jolanka27 napisał/a:

taki przystojny słodziak jest koło mnie.

Zastanów się po co ci przystojny słodziak. Świetny na przelotny związek i dobrą zabawę, ale co robić z takim, który w środku ma przysłowiowe flaki z olejem.
Zastanawiam się, czy to czasem kolejny raz nie odzywa się twoja niska samoocena i wybierasz sobie na towarzysza kogoś atrakcyjnego zewnętrznie. Kogoś, kto zwiększa twoje notowania i postrzeganie siebie.

113

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Witajcie,

wyjechałam na tydzien aby powrócić z jakimiś nowymi pomysłami.
Jest w tym racja, że po prostu nie pasujemy do siebie pod kilkoma względami, zamknie sie to chyba w "niezgodność charakterów". Z drugiej strony jestem realistką i wiem, że ogólnie dopasowanie sie nie jest prosta sprawa.
Wiem, że pokazałam mój charakter od bardzo złej strony w ostanich tygodniach (flustracja w pracy, problemy z samochodem) i to chyba wpłynęło na jego negatywne nastawienie.
W czasie mojego wyjazdu prawie w ogole do mnie nie pisal (nie zaczal zadnej rozmowy), co jest przykre. Ale ja tez nie mialam takiej silnej potrzeby.

Chyba w sporej mierze sytuacja pracy i mieszkania w nowym miejscu ma negatywny wplyw na nasza relacje. Mam zamiar zmienic prace i lepiej zorganizowac sie aby jakos mniej bylo tych fluatrujacych czynnikow. Zobaczymy, mam nadzieje, ze nam sie poprawi rowniez w zwiazku dzieki temu. Moje aktywnosci sprobuje realizowac sama lub w innym towarzystwie i zobaczymy jaka bedzie jego reakcja na to.
W wielu aspektach jest mi z nim bardzo dobrze i chcialabym abysmy przetrwali ten kryzysowy moment. Trzymajcie kciuki!

114

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Trzymam kciuki!

115

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Jeszcze raz ktoś napisze flustracja i zacznę strzelać!

116

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Strzelaj.

117 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2017-09-26 22:40:37)

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Cześć po dluższej przerwie.

Niestety, w naszym zwiazku nie polepszyło się. Zaprzestałam zachęcanie chłopaka do aktywności sportowej/turystycznej, co zaskutkowało tym, że zupełnie jej zaprzestał, łącznie z tym, że przestaliśmy się umawiać nawet na obiady. W sierpniu odwiedzali nas znajomi, moja mama, jego rodzice - nie wykazywał żadnej chęci żeby cokolwiek razem zrobić (ostatecznie udało się go namówić na wspólny obiad, nic więcej).

Najgorsze jest to, że jego bierność przeniosła się na mnie, jak wirus.
Nie zmieniłam pracy (mój duży błąd) więc flustrująca sytuacja trwała, z tym że mimo umowy do końca września, nie ma dla mnie pracy przez ostatnie parę tygodni, w związku z tym wiekszość czasu spędzam w domu, z nim. Miałam nadzieję, że chociaż dzięki temu się zbliżymy, porozmawiamy i dojdziemy do czegoś, ale nie. Mówi, że mnie kocha (i wielu momentach nie mam wątpliwości, że tak jest), ale praca nad związkiem, kompromisy, jakikolwiek wysiłek mentalny... nie chce go podejmować. Próba głebszej rozmowy kończy u niego "Ok" albo też po prostu nawet nie reaguje. W najlepszym razie "to trudne".

Osobiście czuję się tak słaba psychicznie, jak od wielu lat się nie czułam. Równie bezradnie jak on patrzę, jak to co mogło być miłością życia rozpada się.
Za parę dni wyprowadzmy się, rozjeżdżamy do swoich domów i nie zrobiliśmy żadnych planów spotkania. W styczniu on podjął decyzję o wyjeżdzie na inny kontynent na rok.

Rozstanie wydaje się nieuchronne. Wiem, że będzie mi niewyobrażalnie ciężko. To mój pierwszy związek trawający ponad pół roku, pierwszy chłopak, któremu powiedzialam "kocham", pierwszy z którym mieszkałam, którego rodzinę poznałam, z którym miałam dobry, czuły seks, zasypiałam i budziałam się przy nim codziennie. Mimo tej całej atmosfery pasywności i nieporozumień miedzy nami, nadal zdarzają się miedzy nami piękne momenty kiedy np. zdarza nam się razem śpiewać albo spontanicznie się przytulać - z nikim takich nie miałam i będę za nimi niewyobrażalnie tęsknić...

Nie wiem jak sobie z tym dam radę.... jakieś wskazówki?

118

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Przeczytalem caly watek i wydaje mi sie, ze po prostu do siebie nie pasujecie. Macie zupelnie inne wizje zwiazku, zycia, spedzania czasu. Ty masz prawo do swojej wizji wspoldzielenia z ukochanym swoich hobby czy pasji a on do swojej wizji - spokojnego, kanapowego zycia bez jakichs fajerwerkow. Nie ma sensu dla potrzeb tego wywodu wartosciowac, ktora wizja jest lepsza a ktora gorsza. Po prostu sa krancowo odmienne i nie da sie znalezc miedzy nimi sensownego kompromisu. Spedzilas wspaniale 1,5 roku z super-chlopakiem, z ktorym jednak ostatecznie rozmineliscie sie oczekiwaniami. Moim zdaniem lepiej rozstac sie w obustronnym szacunku i przyjazni, zachowujac cieple, pozytywne wspomnienia i, jesli to mozliwe, kontakt, niz pozwolic zeby albo w koncu ulala sie w tobie frustracja i doprowadzila do zakonczenia zwiazku w sposob duzo mniej przyjemny albo w koncu dac sobie podciac skrzydla. Co do zarzutow, ze jestes narcyzem - nie sadze. Wydajesz sie byc fajna, ambitna, energetyczna laska z pasjami, a wiec towarem deficytowym, wiec nie daj sobie nikomu podciac skrzydel i zyj w sposob jaki uwazasz dla siebie za najlepszy, bez ogladania sie na innych. Wyjazd chlopaka na inny kontynent wydaje sie byc darem od losu, zeby nie podejmowac meskiej decyzji tylko zeby nieuchronne zadzialo sie samo. Zreszta, jak dla mnie, to chlopak tez nie jest szczegolnie zainteresowany utrzymaniem zwiazku.

119

Odp: Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Hm..., odniosłam wrazenie, że jeszcze jednak nie potrafisz trwałych związków tworzyć. Wydatkowałaś sporo energii i ... nic z tego ... i powinnaś raczej odczuć wcześniej ... i rozpoznać prawidłowo wcześniej.
Hm..., co teraz ? Spokojnie, przeboleć i nie skupiać sie na wspomnieniach. Wiem, wiem, łatwo powiedzieć a Ty energię straciłaś. A wcześniej co powodowało, że energia wracała : aktywność, ludzie, praca ?
Chyba powinnaś czepić się tego co da Ci powrót 'powera'.

Posty [ 66 do 119 z 119 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Młodszy chłopak, sport, sezonowe życie, sielanka i męska decyzja

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024