Widzę, ze nie tylko łączy nas kolor oczu i włosów
Ja Cie doskonale rozumiem, bo z jakimiś kuzynami i pociotkami tez nie utrzymuje więzi a większość to nawet na oczy nie widziałam i wcale mi nie smutno z tego powodu
No, ale my siebie nie zapraszamy, wiec problemu nie ma, czy przyjść czy nie. I dzięki Bogu, bo inaczej, gdybym miała chodzić na te wszystkie śluby, chrzciny, komunie... To nie robiłabym nic innego przez cały rok.
W sumie to nie wiem w czym tak naprawdę tkwi Twój problem. Mnie byłoby wszystko jedno, co o mnie myślą czy mówią. Ze dzikus? A proszę bardzo. Tym lepiej. Dobre usprawiedliwienie Nie chcesz wiec to nie chodź a oni niech maja Cie za dzikusa. Chyba jesteś juz dużą dziewczynka i opinia ludzi, którzy są Ci obojętni, nie powinna Cie zbytnio zajmować.
Problemem jest, jak juz, maz a dokładnie, jak on się z tym czuje, ze chodzi sam na te rodzinne imprezy. Tu juz musicie pogadac i wyjaśnić sobie temat. Bo jego uczucia juz zajmować Cie powinny
Świat rządzi się konwenansami, to prawda, ale nie da się tak całkiem w anarchii żyć w społeczeństwie i rodzinie. Dlatego niestety zapraszając brata, musisz zaprosić i jego nielubiana zone, bo inaczej nie wypada i byłoby to po prostu niegrzeczne. Ja tez nie przepadam za jednym dzieckiem w rodzinie, ale co? Zapraszając ich na święta mam powiedzieć - przyjdzcie bez Franka, bo go nie lubie? Wiadomo, ze zaprosze cala rodzinę. Bycie totalnym chamem tez nie jest dobra metoda na życie