No, to obiecana historia. Tak, zaznaczam, facet też czuje. Ale tylko ten normalny, bo inny, taki ostry inaczej, poszedłby z inną. Alej ja chyba z innej planety;-)
So... Była miłość. Tak mi się wydawało wtedy. Jej zachowania były różne. Dziwne, nietypowe, oryginalne. Płakała, za chwilę się śmiała. I manipulowała. Okrrropnie. I tej widzenie w każdym...siebie. Tak kochałem, byłem cierpliwy. Do czasu.
Gdy w urodziny olała mnie totalnie, zniknęło coś. Potraktowała mnie jak gówno, śmiecia, nic. I coś.. zniknęło. Bo skoro w taki dzień jestem dla niej nikim.. to po co to? Potem szok, była oschła. I wyszło, że wciąż tęskniła za swym ex.. Mówiła mi "kocham" miesiącami, latami. Ale to g... znaczyło. Kochała innego. Chciała uległości, a ja nie z tych, co ulegają... Ta wiadomość i fakt takiego fałszu.. dobiła mnie. Mówi "kocham" a tęskni za swym ex.. nie kleiło mi się to.
Ale.. trwałem. Czekałem. Dobiła mnie w chwili, gdy jej potrzebowałem. Jakieś teksty, bym jej d... nie zawracał. I było gorzej. Ogólnie potraktowała mnie jak śmiecia, jak gówno. I ten jej zimny uśmiech... Bywa.
Dałem sobie radę.
Taaak, bolało. Bo kochałem larwę. Najbardziej ze wszystkich. Po rozstaniu miałem jak Wy. Każdy zapach "nasz" przywoływał wspomnienia. Każda muza "nasza", smak, światło, film, pora roku. Bolało jak ch... nie wiem co! No, ale najgorszy był pierwszy miesiąc... płakałem. Tak, a jakże! Piłem. I żaliłem się. Wpadłem w takie koleiny, zabuksowałem się.
Chciałem do niej zajść... ale nie umiałem już. Krótkie "nie"do samego siebie! I to była walka wewnątrz...
Jednak z każdym dniem dalszym, tygodniem, miesiącem.. było lepiej. Tak, samotność gryzła.
Jak sobie poradzić? Nie myśleć o tym, nie rozpamiętywać, zająć się czymś innym...Przeczytałem "Rozmyślania" Marka Aureliusza. Obejrzałem filmy, na które brakło czasu... Odnowiłem znajomości, na które jej zaborczość nie dawała szans... I terapeutycznie napisałem do niej list, a w nim wywaliłem z siebie wszystko. Miałem wysłać, ale po co? Było lżej.
Wiem, że spotykała się z innymi... ale co mi do tego?
Po roku odezwała się. Chciała się dowiedzieć, co u mnie.. Chciała wrócić. Ejże, koleżanko.. a skąd to nagłe zainteresowanie? I powrót po takim syfie? Spławiłem. Chciała "żywiciela"...
Poradziłem sobie. Po roku zmieniłem się. Na lepsze.
Tak więc, Kamcia... do przodu. Było, minęło. Nie rozpamiętuj. Chcesz płakać, płacz, ale idź dalej... Zrób coś dla siebie, wyjedź gdzieś, zrób kurs, idź na studia, rozwijaj się... Zamknij drzwi. Idź dalej... Jego już nie ma. Ktoś inny Ciebie doceni, dla kogoś innego będziesz całym światem...