cześć ekipo, moje znajomki i nowe znajomki 
eh ludziska, ludziska, XXI wiek a wy tutaj roztrząsacie tajniki messengera - najprostsze rozwiązania są nalepsze. Jeżeli w jakiś sposób się boicie, wywołuje w was to jakiś niepokój to usuwa się exa ze znajomych, a na messengerze jest taka magiczna funkcja jak przytymacie palcem na wątku - usuń wątek. I gotowe. Już nikt się nie wyświetla i nie wyskakuje. Pomaga. Późno usunęłam exa ze znajomych, ale jeśli już to porządnie. Jak nam wyskakuje miniaturka, to serca biją, uczucia powaracją, myśli w głowie się mnożą. A po co? Potrzebne nam to teraz? Jak nasze miniaturki im wyskakują w sekcji aktywni teraz to nie łudźmy się chociaż, że jakieś uczucia im się kłębią. Smutne to, ale dla nich jesteśmy zamkniętymi rozdziałami. A więc zostałyśmy same i to o siebie należy się zatroszczyć. O siebie pomartwić. Jeszcze na świeżo jestem w stanie zrozumieć emocje, bo wtedy jest szaleństwo. Ale cholera dziewczyny, zacznijmy myśleć o sobie, naprawdę. Ostatnio przybyło tutaj sporo nowych osób i nowych postów, każdy napisał historię swojej miłości i rozstania dla jasności sytuacji i z chęcia wygania.
To teraz mam gorącą prośbę do Was wszystkich, oprócz wspominek, wylewania żali, wspomniek x 2 i wylewania kolejnych żali i niepokojów (chociaż ten wątek, jak i całe forum od tego jest) w kolejnym proście oprócz tych smutnych emocji niech każdy z nas napisze co ostatnio zrobił dla siebie, co wywołało chociaż cień uśmiechu na waszych twarzach
To są ważne rzeczy, co możemy zrobić dla siebie samych, a nie to co on/ona nam zrobili bo odeszli. Miałam dziś okropny dzień, ostatnio zdarzyło mi się płakać pierwszy raz od dwóch miesięcy, też czuję poplątanie z pomieszaniem, ale kurczę nooo. Poszłam na rolki, uczyłam jeździć koleżankę na wrotkach, byłam z niej bardzo dumna, że fajnie jej idzie, byłam dumna z siebie, ze mogę kogoś czegoś nauczyć. Później zostałam przez nią poczęstowana tostami i zimnym piwkiem na dobranoc. I to były fajne rzeczy jakie mi się dzis przydarzyły. I póki co takie małe drobiazgi muszą mi wystarczyć by żyć, i z lepszym lub gorszym nastawieniem przyjmuje to moje życie takim jakie jest i staram się je czynić lepszym chociaż troszeczkę na swoją modłę. Nie chcę już myśleć o moim byłym. Był, ale go nie ma, więc co teraz da rozpamiętywanie co zrobił i co za tekst powiedział. Boli, wiem jak ogromnie, jakie wyrwy się robią od słów w sercu i duszy. Ale żyć tym nie można, bo to donikąd nie prowadzi. Dlatego czekam na wasze posty z małymi, dobrymi rzeczami, które Was ostatnio spotkały 
Edyszka, po smsie się już pozbierałam. Napisał, bo go sumienie ruszyło, że głupio się mijać na mieście bez słowa. Bolało mnie za pierwszymi dwoma razami. Teraz sobie myślę, że mijać kogoś kogo się zostawiło po 7 latach bez słowa jest strasznie niskie, ale taką decyzję podjął. Jeśli ma z tym problem, to jest to tylko i wyłącznie jego problem. Nie chcę mu nieczego utrudniać, ale ułatwiać też nie chcę. Jeśli mam się spotkać i pogadać o dupie Maryni, tylko po to żeby on zaspokoił swoją potrzebę zachowania twarzy, a ja mam to odchorowywać przez kolejny miesiąc, to podziękuję. Zostanę w swojej małej mysiej norce i nie będę się jeszcze sama dodatkowo okaleczać.